Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Musha Cay
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:39, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Oj no to to akurat trudno byłoby spełnić. Jakby brać jej słowa całkowicie na serio to w No Name nie było już miejsca na stajnię. Pozostawało jej jedynie pochodzić do stadniny która była w Port Angeles. Jeśli konie nie przestraszyłby się wampirzycy - A fajnie by nawet wyglądały takie małe figurki. - stwierdził Roy wyobrażając sobie potomstwo białej klaczy i jego czarnego ogiera. Jeszcze w ciapki. Jedno ucho taki źrebak miałby czarne a drugie białe - Nawet niezły pomysł. - pochwalił Lizzy za dalekowzroczność - Tylko że mamy dwie takie pary. To nam daje kolejne źrebię... Angela byłaby zadowolona zamiast kozy dostając konika? - zapytał zerkając na Lizzy dalej chyba próbującą się uspokoić co jej kompletnie nie wychodziło - Dlaczego kiedyś? Moja droga ja bym chciał wiedzieć teraz. By właśnie na to kiedyś tam się przygotować. Och to drugie? Totalny niebyt? Co trzeba zrobić byś zaczęła mnie przekupywać? - zapytał a w oczach wampira zatańczyły wesołe iskry jakby wiedział od czego zacząć i Lizzy wcale nie musiała sobie nad tym łamać głowy - Ładnie, prawda? Wiedziałem że ci się to spodoba. - powiedział tonem z którego biła pochwała dla samego siebie i duma - Aleś zachłanna! - zawołał szczerząc się do Elizabeth - Po co się rozdrabniać? - powtórzył słowa dziewczyny kręcąc głową - A choćby po to bym miał się jeszcze z czego pośmiać się w późniejszym czasie. Poza tym nie lubisz kiedy tak cię tytułuję? - mogła nie lubić. Nazywanie ją Wredną Do Potęgi mogło nie być postrzegane jako najszczęśliwsze, ale raczej oboje nie wyglądali na takich którzy robili sobie na złość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:14, 26 Wrz 2010    Temat postu:

A czy on na prawdę chciałby spełniać każdą, nawet najbardziej durną zachciankę Lizzy? No bez przesady. Może kiedyś, za jakiś czas, dorobią się własnego kawałka ziemi, na którym postawią własną stajnię. Ale na pewno nie teraz jeszcze. Pokręciła lekko głową słysząc, że mieli by sparować w sumie i drugie swoje koniki. - Ja mam wiedzieć, czy Twoja siostra byłaby zadowolona z konika? I to takiego drewnianego na szachownicę? - roześmiała się. W głębi ducha jednak sądziła, że zapewne dziewczynie spodobałby się taki pomysł. Jako kolejny dowód na to, że jej rodzony brat ma nie równo pod sufitem.

- Nie ma tak. - rzuciła kładąc wygodniej swe dłonie w tej chwili na jego bokach, skoro się jej już okręcił w objęciach. Przesunęła palcami wzdłuż jego żeber w górę, powoli potem wracając w dół nimi, na ich poprzednie miejsce. - Ja mogę bez przekupywania. - odrzekła pochylając się nad nim lekko, by trącić nosem jego nos. - Poza tym Ty byś nie musiał nic robić. - mruknęła tuż przy jego ustach, mrużąc lekko powieki, bo uwielbiała znajdować się w jego ramionach a kiedy już się prześlizgnął przodem do niej, to właśnie się w nich znalazła.

- Możesz mnie nazywać jak tylko chcesz... - odrzekła - Pod jednym warunkiem. - zastrzegła jeszcze jedno ale, by nie było zbyt łatwo. - Że pocałujesz mnie. - wyjaśniła od razu o co jej chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:39, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Dlaczego nie? Zachcianka samą nazwą wskazywała na to że jest chcianką do spełnienia. Wiec jeśli nic nie stanęło by wampirowi na przeszkodzie to spełniłby życzenie swojej narzeczonej. Stajnia była bardzo rozsądną odpłatą za to że z nim wytrzymywała tyle czasu i ciągle nie uciekała z krzykiem. A może właśnie ten śmiech u niej był wskazówką ze coś jest nie tak? Trzeba by było poddać to szczegółowej analizie, inaczej ani rusz - Tak ty. Widziałaś ze była wniebowzięta sukienką jaką dla niej wybrałaś, więc sądzę że jeśli ty byś poszła na pomysł z konikiem to ona też by się z tego ucieszyła. No a co z tego ze drewnianego? W końcu jakoś ten czas w ośrodku agroturystycznym trzeba sobie umilać, nie? A szachy to bardzo przyzwoita alternatywa. - czy Lizzy miała coś do tego że Roy ma nierówno? Wydawało mu się iż wie o tym. Chyba nie była to dla niej niespodzianka w tym momencie? - Ale ja chce być przekupiony. - zaznaczył wampir. Uśmiechnął się lekko kiedy ich ust znów znalazły się tak blisko siebie - Ale ja lubię coś robić, cokolwiek... - wspomniał trącając jej wargi swoimi - Okej. Pocałuję cię... Ale pod jednym warunkiem. - powiedział wykorzystując przeciwko niej jej własną broń, nie dając się tym samym zbyt łatwo obłaskawić Elizabeth - Powiesz że nie gramy. I... Partia zakończy się z korzyścią dla ciebie. - widocznie o wiele bardziej zależało mu na poznaniu jej życzenia niż na własnej wygranej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:18, 26 Wrz 2010    Temat postu:

- Oj Roy, Roy... - rzuciła wzdychając do nieba ponad nimi. - Ale to Twoja siostra i to Ty powinieneś ją lepiej znać. - stwierdziła - A z sukienką, to mi się najwidoczniej pofarciło. - wyjaśniła, bo wcale dając ją nie była pewna czy na serio się Angeli spodoba. Równie dobrze mogła kompletnie nie trafić w gust. Albo też mogła ją obrazić samą sugestią, że siostra Roya miałaby nosić kieckę, jeśli akurat ona byłaby na takim etapie, ze bez spodni, to nie ma życia. Różnie mogło być. Akurat ten jeden raz miała szczęście.

- Szachy? No weź przestań, Roy. Kto by nam uwierzył, że spędzaliśmy czas razem grając w szachy? - roześmiała się, bo przecież właśnie w teorii ten wspólny czas poświęcali na rozgrywkę szachową. A że dużymi pionkami i pitoląc przy tym chyba same głupoty, to już całkiem inna sprawa. Lizzy doskonale wiedziała, że jej narzeczony w niektórych dziedzinach miał totalnie nierówno pod kopułką. Ona również miała. Pasowali do siebie jakby od samego początku stwórca zaplanował ich na uzupełniające się wzajemnie połówki. - Chcesz być przekupiony? - powtórzyła z przyjemnością oddając trącenie wargami jego ust.

- I jeszcze mi warunki stawia... No nie no... - zajęczała - Czegóż żądasz mój Panie i Władco? - zapytała po chwili dowiadując się jaki jest jego warunek. - Nie gramy. - przytaknęła mu godząc się na pierwszą część jego życzenia. I tak nie szło im kompletnie w tej partii więc było bez sensu się zmuszać do dalszej jej części. Jednak druga połowa życzenia Roya już niekoniecznie była tak do przyjęcia od razu. - Jak to z korzyścią dla mnie? - zapytała przeciągając palcami po skórze jego boków - A dlaczego nie z korzyścią dla Ciebie? Albo remis. I korzyść dla obu stron... - zaproponowała inne rozwiązanie negocjując warunki umowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:11, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Zerknął automatycznie na to samo niebo, na które spojrzała Lizzy i zapytał - Co tam jest takiego ciekawego? - naprzeciw siebie miała ciekawszy obiekt, bynajmniej Roy swoim skromnym zdaniem był bardziej zajmujący od nieskończonego kawałka błękitu. I jeszcze do niego wzdychała. Jak tak można, no jak tak można - Jak lepiej znać? Ona co miesiąc wyskakuje z czymś innym. Raz czyta romanse, raz powieści historyczne a raz mangi. Słucha tej Lady Gagi czy jak jej tam, a raz katowała Panterę. - popukał się przy tym lekko w skroń zapewne odnosząc to do piosenkarki a nie do szanowanego i zasłużonego dla muzyki zespołu - Nie idzie za nią nadążyć, tym bardziej ostatnio... Przecież odwiedzałem ich rzadko i na krótko bo... Sama rozumiesz. - wzruszył lekko ramionami - I naprawdę nie mam pojęcia co może lubić moja siostra a co nie. Ja bym uwierzył - stwierdził bez zastanowienia - I tam mogłoby nam się nudzić. Albo no nie wiem... Pogoda nie była odpowiednia i musieliśmy męczyć głowy nad szachami i kisić się w domku. - na wszystko znalazł się sposób, wszystko dało się jakoś wytłumaczyć a przecież gra w szachy nie była czymś co było na urlopie zakazane. Co na załączonym obrazku było doskonale przestawione. Tym bardziej z tym pitoleniem głupot, co wampirowi strasznie się podobało - Bardzo. Jestem przekupny jak pierwszy lepszy urzędas. Tylko ja nie biorę kasy. - uściślił a co pobierał to już Elizabeth dobrze wiedziała - Ktoś musi moja śliczna Kleo. - stwierdził Roy, bo tak już się w świecie przez wieki utarło że wodzami, królami i prezydentami zazwyczaj byli mężczyźni i to oni mówili co i jak. Skoro pierwsza część poszła gładko to ta druga już widocznie nie mogła. Przybrał strapioną miną nie wiedząc co ma począć - Bo nie. Pan i Władca mówić że korzyść być dla... - zawahał się nie wiedząc jakiej formy użyć - Ty? Pan i Władna być usatysfakcjonowanym... - od kiedy w erze kamienia łupanego znali tak skomplikowane słowa - No dobra. Ma być dla ciebie i koniec. - powiedział pieczętując to pocałunkiem. Wpijając się w usta Lizzy odebrał jej tym samym możliwość jakiegokolwiek sprzeciwu. Remis też nie wchodził w grę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:32, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- W zasadzie nic. Albo prawie nic. - odrzekła zgodnie z prawdą - A na pewno nic ciekawszego od Ciebie, ale... I tak sadzę, że nawet na krótko widząc swoją siostrę zdecydowanie lepiej ją znasz niż ja. - wyjaśniła z delikatnym uśmiechem powracając spojrzeniem do swego narzeczonego. No skoro o ten jej wzrok tak się dopominał. - To trzeba będzie to nadrobić. - stwierdziła po chwili nie widząc powodu, dla którego wampir nie miał by zacząć spędzać więcej czasu ze swoją rodziną. Powinien jej zdaniem. Przynajmniej dopóki mógł.

Nadal pomimo jego tłumaczeń jakoś dla niej wyjaśnienie zabijania nudy szachami, mimo, iż tak bardzo rzeczywiste dla nich teraz, w tym przypadku, to jednak tak ogólnie patrząc się z boku, wyglądało a totalną ściemę. - Och, moje Ty przekupne szczęście... - roześmiała się słysząc jak chłopak porównuje się do biurokraty. Pokręciła przy tym głową rozbawiona, bo jakoś nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Nawet będąc w jego ramionach. - A co bierzesz w ramach przekupstwa? - zapytała udając kompletną niewiedzę w tym temacie.

Ależ on jej zaczął z tymi komplementami kadzić. Czyżby takimi słówkami to on ją próbował przekupić? Całkiem sprawnie mu to szło, trzeba było przyznać. To nie fair, że ją pocałował zanim dziewczyna zdążyła się zgodzić na jego warunki. Teraz to już nie miała jak odmówić. Co najwyżej po, mogłaby zacząć składać reklamacje. Ale jakoś chyba jego wargi odbierały jej chęć nawet i na to. Przyciągnęła go mocno do siebie, dłonie przenosząc na jego plecy, poddała się ustnym negocjacjom. I gdzie tu było miejsce na oszukiwanie i dawanie komuś forów? To nie było w porządku. Ona chciała, aby to on wygrał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:44, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- A ty wiesz że jakoś uczony ast... Astrol... Oj no koleś który pracuje w planetarium. - wytłumaczył o co mu chodziło za nic nie mogąc sobie przypomnieć właściwej nazwy tego zawodu - Mniejsza z tym. Bynajmniej dla takich to niebo jest zapewne wiele bardziej interesujące niż jakakolwiek istota żywa. Ale... - przekręcił lekko głowę w bok spoglądając na oczy Lizzy. Tęczówki miały całkiem inny kolor, który mógł się skojarzyć z zielenią trawy, która rosła pod niebem. A żeby było bardziej poetycko można stwierdzić ze tym bezkresem nieba były tęczówki Roy'a, tak więc tworzyli całkiem nieźle dopasowane połączenie - Nadrobić? - zapytał zaskoczony wytrącony z tego literackiego nastroju - Co masz przez to na myśli? - chyba sobie tego chwilowo nie wyobrażał, albo nie chciał wyobrażać - Przekupne szczęście? I jak mam to zinterpretować? Jako komplement czy jako negatywną uwagę odnoszącą się do korupcji i zmienności zdania zależnej od wynagrodzenie które to pobieram ponoć na lewo? - kurczę on chyba celowo wszystko krajał i dzielił na drobne dla samej przyjemności dłuższej rozmowy z Lizzy - Och mam bardzo jasno określony cennik. I jestem tak naprawdę strasznie mało zachłanny na kasę, bo wolę coś innego. - mruknął ponownie trącając usta wampirzycy. Nie, przecież Roy jak wspomniał był dość czysty i nikogo nie próbował przekupywać, to zazwyczaj jego przekupowano. Czysty jak łza był. jakie tam nie fair? Sama go tytułowała Panem i Władcą. Korzystał z tego na co mu pozwalał piastowany urząd. Reklamacje? Reklamacje?! No nie... Wszystko było w porządku. Przecież nic złego się nie działo. Kiedy już upewnił się że osiągnął to co chciał zrobił to za co zazwyczaj dostawał po głowie. Wziął Elizabeth na barana, nim zdążyła zaprotestować, a może choć ten raz nie chciała? - Chodź Kleo. Przejdziemy się i omówimy twoje życzenie. Zostawimy koniki same, by mieć te nakrapiane źrebaki. - ujął dłonie wampirzycy by nie bała się znów że spadnie i zszedł z szachownicy. Po przejściu kilku kroków zapytał - I usłyszę teraz to życzenie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:23, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- Wiem. - odparła krótko śmiejąc się przy tym cicho. - Różne perwersje mają ludzie. - dodała udając pełnię zgorszenia spowodowaną tym, że dla kogoś niebo może być tak fascynujące, że nic na ziemi by się z nim nie mogło równać. - Ano to mam na myśli, że trzeba by było coś pomyśleć nad tym, byś nieco więcej czasu mógł spędzać z rodziną a nie tylko okazjonalnie. To w końcu Twoja rodzina, prawda? - wyjaśniła obdarzając chłopaka ciepłym uśmiechem.

Wyszczerzyła w jego stronę cały rządek swoich zębów kiedy narzeczony zaczął się dopominać o uzasadnienie dla tego jej sformułowania o przekupnym szczęściu. - No skarbie... - zaczęła z błyszczącym spojrzeniem wpatrując się w jego źrenice - Jak sądzisz czy to komplement czy też nie? - zaśmiała się z tych słów -Skoro masz bardzo ściśle wyliczony cennik... Tylko... Tak od każdego pobierasz opłaty? - zapytała drażniąc się z nim lekko.

Po kolejnym, drobnym tym razem pocałunku dziewczyna znalazła się niczym marionetka, wsadzona na jego ramiona. Nie omieszkała zapiszczeć odpowiednio tracąc grunt pod nogami i stając się całkowicie zależna od jego widzi mi się. Nie powiedziała co prawda 'nie', więc tutaj był plus, ale za to kurczowo złapała się jego dłoni, gdy podał je w jej stronę. - Omówimy moje życzenie? - parsknęła nieco nerwowym w tej chwili śmiechem. Wciąż się nie mogła przyzwyczaić do bycia noszoną na jego barkach. - A kto powiedział, że je w ogóle zdradzę? - zapytała. Sam dał jej wpierw zapłatę, więc teraz tak średnio miał argument negocjacyjny w zanadrzu. No dobra. Miał argument. Niósł ją na barana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:56, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- To straszne, prawda? - powiedział Roy zaabsorbowany tym tematem - To pokazuje że jednak z moim pracoholizmem nie jest tak bardzo źle, bo przecież potrafię się oderwać i poświęcić większość mojej uwagi tobie. No... Większą większość. - powiedział i dodał po chwili - Całość. Tak, niech ci będzie że zajmujesz całą moją uwagę. - zawyrokował w końcu i skinął głową upewniając się w tych skromnych wyliczeniach - Ale moja rodzina nie ma mi za złe chyba tego że wpadam raczej okazjonalnie. Poza tym czy ty wiesz z czym to się wiąże? Nie jestem najlepszy w udawaniu czy też w wymawianiu się od jedzenia, a zobaczysz że jak już tata do nas przyjedzie skręcać te szafki, to mama uposaży go w świeże ciasto, albo coś gorszego. I trzeba będzie się zaopatrzyć w jakąś kawę i... Caren czasem nie wystarczy to że muszę być na diecie. - wytłumaczył ze spokojem powody dla których był gościem w rodzinnym domu. I chyba nie mogła powiedzieć że nie chodził tam bo mu się nie chciało. Chciało mu się tylko nie opanował trudnej jak dla niego sztuki udawania kogoś kim już się nie jest - No nie wiem. - powiedział Roy machając Lizzy przed oczami palcem - Bo wy to tak ładnie umiecie poprzekręcać i poprzeinaczać, że to co miało być komplementem wcale nim nie jest i odwrotnie. Nie! - zawołał w odpowiedzi na to podstępne pytanie - Tylko od ciebie... Dla innych jestem nieprzekupny. - powiedział pewnie i ktoś mógłby przysiąc że wampir urósł o kilka centymetrów co objawiło się też zwiększoną objętości klatki piersiowej - Oj cichaj... Przecież nic ci się nie stanie. - powiedział Roy a to chyba wchodziło mu w zwyczaj za każdym razem kiedy Elizabeth znajdowała się na jego ramionach. I to wcale nie było 'widzi mi się'. Przecież ją trzymał i nie dopuści do tego by upadła - Elizabeth... Pragnę nadmienić, iż to że nie zdradzisz życzenia byłoby trochę dziwne skoro ja uznałem że ty wygrałaś partię naszych szachów. Nagrodą wszak było to że zwycięzca ujawnia swe życzenie. No to czekam. Bo cię puszczę... - i jak na zawołanie, na sekundę nagle rozluźnił chwyt swoich dłoni. Nie puścił jednak Lizzy do reszty i po chwili znów mogła się poczuć w miarę bezpieczna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:40, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się szeroko słysząc, że potrafi sprawić, iż chłopakowi wcale chęć do pracy nie sprawi największej przyjemności kiedy w perspektywie będzie miał ją. Była tym ukontentowana i to bardzo. - To, że nie ma, nie oznacza, że za jakiś czas nie będziesz żałował, iż więcej z nimi czasu nie spędziłeś, póki mogłeś. Dlatego tak się upieram cały czas, byś wykorzystał chwile, które masz teraz. - wyjaśniła mu to krótko i dość dobitnie chyba. - Wiem, podejrzewam z czym się to wiąże. - przyznała mu rację. Na pewno Caren i Aberforth nie dali by im obojgu żyć bez zjedzenia z nimi czego normalnego.

- Damy radę. - odrzekła w końcu wiedząc, że na pewno jakieś rozwiązanie dla takich sytuacji da się jakoś znaleźć. - A więc oświadczam, że to jest komplement. - rzuciła z uśmiechem, skoro Roy nie był tego pewien. Niech ma teraz pewność, że to nie był żaden wkręt. - Aaaa! Tylko ode mnie? A to ja mam jakiś specjalny bonus, psze Pana? - zapytała dowiadując się jednak, ze tylko ona ma specjalny taryfikator przekupstw. Ponoć jeszcze go nigdy nie przekupywała i nie wiedział jak by to ona robiła, ale jednak był w stanie ustalić sobie cennik. Ciekawe. Czytał w myślach?

- To Ty uznałeś, że wygrałam. - roześmiała się z jego słów. - Ja tego nie stwierdziłam. - próbowała się zapierać. Jednak szantaż mając ją na swych ramionach był ciosem poniżej pasa. - Eeeej! - pisnęła czując się przez moment bardzo niepewnie na jego barkach. - To nie w porządku! To jest... To jest... To jest coś wyjątkowo niehumanitarnego! - obruszyła się kiedy wyduszał w tak niecny sposób z niej zeznania. Chwyciła mocniej jego dłonie nie dając mu odebrać sobie ich bezpieczeństwa. - No bo ja chciałam... Chciałam, żebyś... - zaczęła próbując z siebie wydusić swoje życzenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:59, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- Lizzy, nikt nie powiedział że ja już teraz nie żałuję. Po prostu... Jakbym swoją obecnością miał siać jakiekolwiek zagrożenie... - pokręcił szybko głową - To chyba cud że nie zaczęła się dopytywać dlaczego jestem lodowaty, a przecież zdarzyło jej się mnie dotknąć. Ogólnie... Wiem o co ci chodzi, ale nie rozmawiajmy teraz o tym, okej? - poprosił wbijając wzrok w piasek pod stopami. Wyraźnie, po raz pierwszy czegoś tak bardzo nie chciał. Po chwili wrócił jego animusz który chyba gdzieś się zagubił na momencik - W takim razie czuję się w pełni usatysfakcjonowany tym komplementem. - pewnie by się przed nią ukłonił, ale wolał nie ryzykować ani nie zrażać wampirzycy do tego co lubił robić, a noszenie jej podpadało pod tą kategorię - Oczywiście prze pani. Ma pani super-ekstra-wyczesany bonus. - wyrzucił z siebie szybko co zabrzmiało jak jeden przydługi wyraz. On wiedział. Roy po prostu wiedział co i za ile. W jej przypadku był nawet w stanie dać na kredyt. Nisko oprocentowany, tak nisko że wcale pewnie - Ale ja tu jestem mężczyzną i ja mówię jak ma być. - oświadczył wyjątkowo buńczucznie, co wcale do niego nie pasowało. Mimo wszystko wszystko takie połączenie w jego wykonaniu jak zwykle wyszło zabawnie - Cicho siedź. - powiedział przysuwając usta do nadgarstka Elizabeth - Już, nie wyzywaj mnie od niehumanitarnych bo w naszym przypadku to ma trochę inne znaczenie. - stwierdził wesoło bawiąc się tym jednym słówkiem. Zamilkł by nie miała żadnych przeszkód i wyjąkała z siebie w końcu swoje życzenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:08, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Elizabeth dobrze wiedziała, że temat, który teraz podjęła był diabelnie ciężkim i niewygodnym. Jednak kiedyś trzeba było go poruszyć. - Jeśli miałbyś... To zawsze ja mogę być obok. Wiesz, że nie pozwolę Ci popełnić takiego błędu, jaki ja popełniłam. - wyjaśniła. Może teraz sam fakt tego, że Roy był tym, kim był, ogólnie nie wydawał się tak strasznym, ale mimo wszystko to że się to wydarzyło było jej fiaskiem. I nie chciała mu pozwolić na to, by przeżywał to co ona niegdyś. Tym bardziej, że jeśli by to zrobił własnej rodzinie, to czułby się z tym o wiele, wiele gorzej niż ona z w sumie wówczas niemal obcym dla siebie, choć całkiem miłym skądinąd, mężczyzną.- Okej, okej. - zgodziła się, gdy poprosił aby odłożyli ten temat na kiedy indziej. Rozumiała, że chłopak może potrzebować jeszcze czasu na przetrawienie tego wszystkiego i zajęcie jakiegoś zdecydowanego stanowiska.

Nie musiał się przecież przed nią kłaniać. Niczego od niego nie żądała ani nie wymagała. Mimo wszystko lepiej, że nie ryzykował wystraszeniem jej, bo Lizzy na prawdę panicznie bała się tej w sumie niewielkiej wysokości. Nic by się jej niby nie stało nawet gdyby miała z całym impetem polecieć na ziemię. Narzeczony też by nie pozwolił, by się jej to w ogóle nie przydarzyło. Ale mimo wszystko pewne obawy w niej wciąż zostawały i na prawdę nie chciała się nimi martwić, jeśli nie było potrzeby. Tak więc lepiej było, gdy Roy niepotrzebnie nie wykonywał żadnych ruchów mogących spowodować, że jego partnerka z paniki wbije mu na przykład paznokcie w szyję.

Roześmiała się słysząc o tym super-ekstra-wyczesanym bonusie. Był w stanie dać na kredyt? Ale łaskawca. A z niej jaka farciara w takim razie. Jeszcze głośniej prychnęła śmiechem słysząc powiedziane pewnym i nieznoszącym sprzeciwu tonem przez chłopaka kto rządzi. Mogłaby się tutaj zacząć wykłócać nie dając mu za bardzo możliwości postawienia na swoim. No bo od kiedy to tylko on w ich związku decydował o czymś? Do tej pory wspólnie podejmowali pewne decyzje. I niech by lepiej tak pozostało, bo Lizzy też chciała mieć możliwość powiedzenia własnej opinii. - Co 'cicho siedź'? - zapytała roześmiana czując jego nos łaskoczący ją w nadgarstek po chwili. - To zdecyduj się lepiej czy mam mówić czy mam milczeć. - rzuciła chichocząc. Wpierw kazał jej odzywać się a teraz zakazywał tego. Niezdecydowany strasznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:45, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Kiedyś. Kiedyś tak, jednak nie w tym momencie - Wiem, tylko nie chciałbym nagle stać się przy nich roślinką. - wytłumaczył Roy próbując poszorować się po czole - Nie chciałbym by kiedykolwiek mnie takim musieli zobaczyć. - pomijając już tłumaczenie jakie Lizzy musiała by wymyślić dla wampira który nagle strasznie zainteresował się szyją własnej matki. Roy nie musiał tego przetrawiać. Już dawno to przegryzł i stanowisko które zajmował wydawało mu się słuszne. Oj tam musiał czy nie musiał, pewnie jak zwykle chciał. Jednak nauczył się już zachowywać odpowiednio mając Lizzy na swoich barkach. Nawet jakby wbiła te paznokcie to i tak nic wielkiego by się pewnie nie stało, choć nigdy nie sprawdzał wytrzymałości własnego, nie dającego się tknąć nurtowi czasu, ciała. Oczywiście że był w stanie i jak wspomniał ten kredyt miałby bardzo korzystny niski procent, symboliczny wprost. W tym wypadku, będąc przez niego noszoną, miała wybitnie mało do gadania i choć ten raz mógłby mu się dać porządzić. Za pięć minut i tak się będą z tego śmiać. Wampir rzucił mrużąc oczy - Lizzy! Nie okręcaj kota ogonem, bo... - zerknął kątem oka na nagie udo obok jego prawego policzka i zagroził - Bo cię ugryzę. Masz w końcu wyjawić swoje życzenie, bo w tym momencie najbardziej mnie to interesuje. - szczera prawda. Przeszedł właśnie nad całkiem sporym krabem i nawet go nie zauważył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:55, 28 Wrz 2010    Temat postu:

- Sądzę, że nic złego by się nie wydarzyło a tym bardziej ja nie musiałabym nic robić. - stwierdziła z przekonaniem, ucinając krótko ten temat do rozmowy, skoro Roy nie chciał o tym rozmawiać. A przynajmniej nie w tej chwili. Co do tego kredytu... To dlaczego w ogóle miałby być oprocentowany? Wiele instytucji dawało teraz preferencyjne warunki kredytowania. A w przypadku szybkiej spłaty w ogóle odstępowały od jakiegokolwiek oprocentowania, pobierając jedynie prowizję od swych czynności. Czemu jej narzeczony nie miał by umożliwić jej podobnych płatności? No przecież mogła spróbować jakoś renegocjować warunki, które sam jej narzucił, czyż nie?

- No wiesz?! - rzuciła oskarżająco - O co Ty mnie posądzasz?! O obracanie kota ogonem? - zapytała i nie mogąc powstrzymać się od śmiechu parsknęła swoim perlistym głosem. - Mmmm... - mruknęła - Ugryziesz mnie? Wiesz, mogło by być całkiem przyjemnie... - stwierdziła drażniąc się z nim - Tylko gdzie być mnie ugryzł? - zapytała. Kątem oka spoglądał się na jej udo, ale też wciąż miał przy swoich ustach jej nadgarstek. - Miałam kilka życzeń i nie mogłam się zdecydować które z nich bym chciała. - przyznała się w końcu. - Gdybyśmy jeszcze grali, pewnie bym miała czas na podjęcie decyzji, które z nich najbardziej bym chciała. - odpowiedziała wciąż mu nie zdradzając co było przedmiotem owych życzeń. W końcu miało być jedno a nie kilka, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:16, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Renegocjacje. Negocjacje. Przekupstwa. Korupcja. Same wspaniałe słowa. Warto by było wspomnieć o tym oprocentowaniu by wampirzyca miła okazję z nim porozmawiać na temat bardziej korzystnych warunków. Roy lubił z nią rozmawiać. A jeśli już w temat wchodziło późniejsze przekupstwo to zaczynał takie rozmowy wielbić. Tym bardziej kiedy się pamiętało o tym że wampir jest bardzo przekupny i szybko ulegałby argumentom jakich zdecydowałaby się użyć Lizzy - A nie?! Tak, jasne, bo ty nic takiego nie robisz a już na pewno nie teraz. - wytknął jej z lekkim uśmieszkiem na ustach - Gdzie byś chciała. - odparł na pytanie o ugryzieniu. Uniósł nieznacznie jej dłoń oglądając z uwagą nadgarstek dziewczyny - No może... Udo mnie jednak bardziej ciekawi. - oświadczył spoglądając raz jeszcze na wyglądającą niezwykle zgrabnie część ciała wampirzycy - Jest takie... - przesunął po jej skórze nosem i stwierdził - Miękkie, a nadgarstek jest... - okręcił wokół niego swą dłoń jakby badał układ kostek - Kościsty. - stwierdził marszcząc lekko nos - Hm... Skoro potrzebujesz czasu to mogę się zamknąć i chodzić tak z tobą w kółko po wyspie aż w końcu się zdecydujesz, ogólnie to wcale mi się nie spieszy, mam czas. - jaka ona była uparta. Roy'a ciekawość zżerała od wewnątrz z coraz to większą łakomością a Elizabeth mu frazesy zaczynała prawic o tym że zdecydować się nie może. Faktycznie, miał anielską cierpliwość, bo nie pokazał niczego po sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:19, 28 Wrz 2010    Temat postu:

- No jasne, że nie. - odrzekła Lizzy idąc w zaparte i udając, że na prawdę nic nie robi takiego. Bo niby co robiła? Nic. Jak nic mogło nazywać się czymś, prawda? - No tym bardziej teraz! - dodała śmiejąc się z tego jak wampir zapierał się przy swoim zdaniu.

Kiedy zaczął na głos rozważać gdzie mógłby ją ugryźć, Elizabeth uśmiechnęła się lekko. Ujęła jego rękę w nadgarstku i uniosła ją w górę. Palce Roya po chwili dosięgnęły jej szyi. - Może tutaj? - zapytała zsuwając po chwili jego dłoń w dół swego ciała. - Albo tutaj... - mruknęła prowadząc jego dotyk po wewnętrznej stronie jednej ze swych piersi.

Na długo się tam nie zatrzymała ześlizgując się zaraz jego dotykiem po swoim brzuchu, docierając bo podbrzusza gdzie wsunęła jego palce delikatnie pod sam brzeg swoich spodenek, na wysokości kości biodrowej. - Albo gdzieś tu... - znów nie dała mu się na długo tam zatrzymać. Przeciągnęła jego dłoń jeszcze niżej, do swej pachwiny. - Albo tu... - chyba lubiła go drażnić. A tym bardziej, gdy nie mógł widzieć jej miny, tym bardziej ją to bawiło.

- Albo gdzie Ty będziesz chciał. - dokończyła wreszcie puszczając jego palce gdy dotarły na wysokość jej kolana. - Ooo Nie! - żachnęła się słysząc, iż miałby ją tak nosić dopóki by nie wybrała jednego życzenia, które chciałaby, aby spełnił. - Rozumiem, że pewnie życzenie postawienia mnie na ziemię nie wchodzi w grę? - rzuciła spodziewając się zaraz jakiegoś przeczącego mruknięcia z jego strony. - Ani kolejna prośba o to, byś mnie pocałował, to też nie? - i znów nie dało się wymigać małym kosztem.

Usilnie się zastanawiała czego by tak na prawdę chciała. Zamyśliła się na dłuższą chwilę. - No to... - w końcu jednak zdecydowała się po kolejnych kilku chwilach ciszy. - Chciałabym, abyś po powrocie do Seattle... - zaczęła - poznał mojego brata. - dokończyła. To życzenie... To dużo czy mało było? Nie była w stanie tego stwierdzić. Wszystko zależało od tego jak Roy by to przyjął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:45, 28 Wrz 2010    Temat postu:

- Ale jasne że tak! - powiedział mogąc tak wmawiać jej swoje, aż w końcu przyzna mu rację. Oj już niech nie filozofuje z nazywaniem niczego czymś czy też odwrotnie - A właśnie że teraz to już przeginasz Lizzy. - stwierdził Roy uparcie irytując się tym jak dziecko które nie mogło wymusić na matce lizaka w sklepie. Wyciągnął usłużnie ramię w górę ciekaw gdzie jego palce zawędrują - Mógłbym się nad tym zastanowić. - mruknął kiedy spoczęły one za sprawą wampirzycy na jej szyi - Nie, no... Trochę płasko. - stwierdził kiedy znalazły się one miedzy szyją a piersiami - Ciężko by było. Tak... Tutaj już lepiej. - stwierdził czując pod palcami piersi Elizabeth. Im zsuwała jego dłoń niżej Roy doznawał co dziwniejszych sensacji - Przepraszam! - zawołał oburzony tym że sobie z nim tak pogrywała - Ja tu ciebie niosę a nie gwałcę... - sapnął z wyrzutem, bo oczywiście zapewne nie chciała spaść, ale zabawiać się jego kosztem to już mogła - Za karę to mogę wszędzie po kolei. Po dwa razy. - powiedział prychając sobie cicho pod nosem. Jego dłoń zatrzymała się na tym kolanie, bo i tak za bardzo nie miał z nią co począć - Oczywiście że nie. To byłoby marnowanie życzenia. - stwierdził. Mogła go najzwyczajniej w świecie poprosić - Z tym pocałowaniem to zależy jak byś chciała. - powiedział a udo stało się chwilowym obiektem uwielbienia za sprawą ust wampira, które obdarzyły je kilkoma pocałunkami - Czy chodziło o szerzej zakrojoną wersję? - zapytał odchylając głowę w tył by spojrzeć z dołu na Elizabeth. By nie ryzykować wyprostował głową ale żadne palmy im nie groziły. Kiedy usłyszał życzenie jakie miała Elizabeth poczuł się zaskoczony. Różnych rzeczy się spodziewał ale tej nie. Nie, nie chodziło o to że miałby coś przeciw, bo w końcu sam o tym myślał, ale tego się nie brał jakoś pod uwagę - W porządku. - zgodził się bez przeszkód bo takowych nie było - Nie mam nic przeciwko. - powiedział kiwając głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:32, 28 Wrz 2010    Temat postu:

- No oczywiście, że nie! - ona nadal stała przy swoim. jeśli chciał się spierać, miał teraz po temu świetną okazję, bo Lizzy jakoś nie chciała dać się przekonać do tego, że niby cokolwiek robiła. - Ja? Przeginam? Nie... Jak bym mogła! No weź, przestań. Ja i przeginanie? Nie... - zaśmiała się słysząc jego utyskiwania. Niech nie przesadza. Ona przecież nic takiego nie robiła.

- Zastanowić, powiadasz? - wyszczerzyła się w uśmiechu zaraz jednak parskając tym śmiechem z radości, słysząc jego dalsze słowa. - No nie no... Zawsze mi mówiono, ze mam za dużo tu i ówdzie a nie, że jestem płaska. chichotała do rozpuku ledwie trzymając się na jego barkach. Zachwiała się jak dla niej dość niebezpiecznie kiedy usłyszała rewelacje na temat noszenia a nie gwałcenia. - No wiesz! Co też Ci takiego chodzi po głowie! - rzuciła udając równie oburzoną co on.

I oczywiście, że wprost uwielbiała go wkręcać. Roy był do tego takim wdzięcznym celem. - Za karę? - upewniła się wciąż nie mogąc przestać się śmiać. - I to po dwa razy? - dopytała się jeszcze czy aby na pewno dobrze usłyszała. - Ymmm... - rozmarzyła się czując po wewnętrznej stronie swego uda jego pocałunki. - A gdybym chciała właśnie tak? - zapytała, skoro dał jej możliwość jeszcze wybierania tego w jaki sposób miałby to robić. - Oooj! Szerzej zakrojoną wersję? - jej włochate myśli właśnie nabrały całkiem solidnego rozpędu za sprawką jego niecnych pytań.

Zaskoczony się poczuł? A czemu? Czegóż takiego by się bardziej po niej spodziewał? Pewnie prędzej jakichś perwersji biorąc pod uwagę to, że dopiero co chłopak wspominał o gwałceniu. Jednak chyba miał w sobie coś z rycerza. Chociaż biorąc pod uwagę spotkanie wampira z wilkołakiem, czego właśnie chciała od niego, to był to jakiś rodzaj perwersji. - Na pewno? - upewniła się, by nie było żadnych niedopowiedzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:00, 28 Wrz 2010    Temat postu:

- A właśnie że tak! - powiedział chcąc sobie skręcić kark by tylko móc spojrzeć na Lizzy i utwierdzić ją w tym że ma rację samym spojrzeniem - Oczywiście że tak. Przeginasz po stokroć! I to jeszcze tak, że... - no strasznie przeginała biorąc pod uwagę wycieczkę którą zafundowała jego dłoni - Kto ci tak powiedział?! - zawołał Roy śmiejąc się z tego co usłyszał - Ja chcę tego kogoś koniecznie poznać z twoimi wymiarami i utwierdzić go z tym że nigdzie nie masz za dużo! Ej tutaj... - z wyczuciem nie miał już problemów. Jego dłoń bezbłędnie wylądowała w okolicy w której łączyły się obojczyki - To każdy jest płaski. No chyba że... Mamy do czynienia z przeżartym pelikanem, to już co innego. - dłoń Roy'a znalazła się na boku Lizzy przytrzymując ją jak dziecko - Same zbereźne myśli Elizabeth. - przyznał brutalnie szczerze - I wszystkie kręcą się wokół gryzienia i twojego ciała. Nie wiesz kto za nie odpowiada? Za rozniecanie takich? - czyżby był niewinny? Wskazywały na to niewinne niebieskie oczka - Tak, za karę. Po dwa... Trzy? - zapytał mrugając i zerkając w niebo - Słucham? - zmarszczył lekko brwi - W który sposób? Możesz wybrać co chcesz. - zapewnił Elizabeth idąc dalej przed siebie pewnym równym krokiem - Tak, tak. Tak jak słyszysz. Szerzej zakrojoną wersję. No wiesz... Z tymi wszystkimi namiętnymi pocałunkami... - okropny się robił kiedy chciał - Z moim dotykiem na twojej skórze... - mruknął przesuwając dłonią po boku Elizabeth - Z gorącym piaskiem... - ha! I ona już miała włochate myśli. Jaki Roy musiał być wybitnie uzdolniony w pobudzaniu jej wyobraźni kilkunastoma słowami to się w głowie nie mieściło. Tak, zaskoczony. Myślał że to iż takie spotkanie nastąpi było bardziej niż pewne i nie będzie to jej życzeniem. Bo tego nie musiała sobie życzyć - Tak, serio. W końcu muszę poznać starszego z rodzeństwa Preston. Tym bardziej ze przywłaszczyłem sobie jego siostrzyczkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:08, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Ona przeginała? Jakże by tak? No gdzież ona by śmiała! A w życiu! Po życiu także nie. Bo przecież czym było kilka jej słów czy gestów wobec tego jak dotykiem Roy ją prowokował. - Na prawdę zapoznawałbyś kogoś z moimi wymiarami? O rany! Niby jak byś chciał utwierdzać taką osobę, że nie mam wcale gdzieniegdzie za dużo? - zapytała z zaciekawieniem drażniąc się z nim tym, że można było sobie pomyśleć, iż owe zapewnianie kogoś miało by się opierać na dotykowym upewnieniu się co do tego, że nie miała racji ta osoba. Nie było już ważne kto to taki był. - Nauczyciele baletu? - wyjaśniła o kim myślała. Baletnice powinny być szczupłe i wiotkie niczym chucherka a Elizabeth sporo jeszcze do tego miana brakowało. I tak już niestety pozostanie.

Roześmiała się słysząc o spasionym pelikanie. - Mmmm... - znów zamruczała słysząc o tym, co też chodzi po głowie chłopakowi. - Nie mam pojęcia kto jest winien. - odrzekła z przekonaniem godnym owego dziecka, które zwinęło z wystawy upragniony cukierek i nie ma najmniejszego zamiaru przyznać się, że to on, obawiając się, iż każą jeszcze go oddać. - A jeśli by mi się kara spodobała? - zapytała rozbawiona zadziornie prowokując jeszcze chłopaka do kolejnych myśli. Przesunęła dłońmi po jego szyi, bawiąc się palcami na skórze jego karku.

- Ojjj... - zajęczała z rozmarzeniem dość wyraźnie słyszalnym w jej głosie. Aż przełknęła ślinę w ustach słysząc kolejne słowa wypowiadane przez chłopaka. Ciarki ją przeszły czując jego dłoń wędrującą po jej boku. Nawet w tak niewygodnej zapewne dla siebie pozycji potrafił spowodować, że drobne włoski na jej ciele stawały dęba. - Zobacz co zrobiłeś. - nadstawiła mu swoje przedramię, pokazując jak się jej zrobiła gęsia skórka na ciele. - To ja chcę tą rozszerzoną wersję. Tą... super-ekstra-wyczesaną wersję. - odrzekła w końcu wykorzystując jego niedawny zwrot w swoich słowach. Ponieważ nie była na tyle odważna, by się schylić na jego barkach i spróbować go tak pocałować, cmoknęła głośno wnętrze swojej dłoni i po chwili położyła mu ją na policzku, odwzorowując buziaka na odległość. - To się cieszę. - powiedziała słysząc, ze na pewno Roy nie widzi problemu w jej życzeniu. To dobrze. bardzo dobrze. Uśmiechnęła się przy tym z niejaką ulgą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:52, 28 Wrz 2010    Temat postu:

I jeszcze pytała jakże to tak?! No nie! To już przekraczało wszelkie granice. A co? Elizabeth mogła sobie Roy'a prowokować ile wlezie, a on to już nie, tak? A właśnie że tak, miała pecha że ją niósł i się odgrywał. Z szerokim wyszczerzem na ustach - Centymetrem krawieckim. I tablicą właściwej wagi w stosunku do wzrostu. - odparł wampir jakby była to oczywista oczywistość. Jakoś lekarze musieli stwierdzać czy ktoś jest tylko trochę otyły czy to już przekracza granice. Znali też konsekwencje jaki każdy dodatkowy kilogram ze sobą niósł - Co prawda nie wiem jakie ten ktoś miałby wymagania, nie, no ale jak dla mnie do opisania ideału wystarczyło by cię ładnie i szybciutko zmierzyć. I już miałbym wymiary. Tak? To Beani ma z tym problem? - zapytał rozczarowany tym co wyjawiła Elizabeth - Dziwna kobieta, skoro tak to dlaczego cię uczy? - skoro miała coś do sylwetki Lizzy, to powinna coś z tym zrobić. Choć z drugiej strony skoro sama była półwampirzycą to wiedziała że już nic nie można było zmienić. Z trzeciej już strony to mógł się pomylić i wcale mogło nie chodzić o nauczycielkę którą miał okazję poznać - Nie masz pojęcia? Ja bym palcem chyba potrafił pokazać... - zapewnił Lizzy w każdej chili gdyby tylko poprosiła gotów był to zrobić - A to w ogóle jest możliwe? To żeby kara przypadła skazanej na nią do gustu? Obawiam się że to trochę by się mijało z samą funkcją takowej... - tak, już powinna rozpoznać ten spokojny metodyczny zakrawający na filozoficzny ton - Bo kara ma wskazywać na to be, na to coś złego co się zrobiło. I jak sama nazwa wskazuje ma karać a nie pobudzać ośrodki przyjemności w mózgu. To ja już nie wiem co mam teraz z tobą począć. Co prawda można to wytłumaczyć... Perwersja, tak to się chyba nazywa? Sadomasochizm dokładniej? - podpytał swą rozmówczynię która najwyraźniej nie chciała mu dać ani sekundy spokoju. Odchylił głowę w tył kiedy jej przedramię zawisło mu przed oczami - Oj... - zajęczał ze smutkiem - Zimno ci biedulinko? A mówiłem że sam kocyk nie wystarcza i trzeba mieć coś pod? Zaraz, teraz to rozszerzoną, tak? - zakpił sobie z Lizzy czując dłoń dziewczyny na policzku - Bijesz mnie niewdzięczna. - oskarżenie oczywiście znalezione w kosmosie i odwet też stamtąd - Teraz moja droga to musisz mnie o tą rozszerzoną wersję ładnie poprosić - stwierdził zadzierając nosa w górę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:48, 29 Wrz 2010    Temat postu:

I by tak wokół niej chodził mierząc każdy centymetr jej ciała? Długość ręki, szerokość uda, odwód w szyi, promień głowy, średnicę gałki ocznej i może jeszcze kazałby sobie podać ulubioną średnicę gałki ocznej. A jeśli ją owszem, to i może nienawidzoną średnicę gałki ocznej. I długość przekątnej jej barków. Może przy okazji też wzrost, racja. Ale w obcasach czy bez? A tą jej wagę po posiłku czy na czczo? No i po jakim posiłku? Sutym ludzkim czy też apetycznie sycącym dla wampira? Jakoś tak dziwnie się dziewczynie kojarzył centymetr krawiecki i tablica do notowania wyników. Jakby jakiś szaleniec miał wymierzyć jej figurę pod kątem każdego, najdrobniejszego szczegółu. Roześmiała się słysząc jego słowa.

- Ej, bo się zawstydzę! - stwierdziła - Wcale nie jestem ideałem. - odparła zaraz jednak zaprzeczając jego dalszym słowom - Nie, Beani nie. Ale moi poprzedni nauczyciele baletu, owszem. W końcu uczyli mnie różni... Od maleńkości. James się zawsze śmiał, że zaczęłam tańczyć zanim nauczyłam się na dobre chodzić. - wyjaśniła - No, ale nigdy nie pasowałam do ideału baletnicy. Za wysoka jestem. - powiedziała z niejakim sentymentem wspominając te wszystkie upomnienia dawane jej przez nauczycieli.

Uśmiech, który pojawiał się zawsze na jej twarzy, gdy tylko Roy znajdował się w jej pobliżu chyba wreszcie kiedyś na dobre się do jej oblicza przyklei. I nie będzie się go mogła wampirzyca pozbyć. Chłopak rozbawiał ją każdym, nawet najmniejszym drobiazgiem. - Tak, jest to możliwe, by się kara spodobała. Najwyraźniej masz właśnie na mnie doskonały tego przykład. - roześmiała się potakując lekko głową. - Widać mam coś nie tak z głową. - stwierdziła uśmiechnięta od ucha do ucha wcale się nie przejmując tym faktem, że coś nie w porządku było z jej umysłem. Jej taki stan odpowiadał, więc czym było się martwić, prawda?

- No to mam ciebie 'pod' w tej chwili. - parsknęła śmiechem kiedy wypomniał jej znowu tą jej bluzkę, którą on nazywał kocykiem. - Wcale Cię nie biję. - żachnęła się prychając jak niezadowolona kotka. Poprosić miała o tą rozszerzoną wersję? No dobrze. Niech mu będzie. Rozchyliła uda po chwili ostrożnie zsuwając się z jego ramion. Wykorzystała przy tym jego chwilę nieuwagi, by w ogóle ją wypuścił pozwalając zejść z jego barków. Znalazła się za jego plecami i zarzucając narzeczonemu ręce na ramiona przysunęła się do niego całując go w kark. - Prooooszę. - powiedziała specjalnie przeciągając to słowo. - Bardzo proszę. - dodała sprawdzając w którym momencie najbardziej jej prośby mu się spodobają. Pochyliła głowę nieco na bok przesuwając się ustami po jego szyi. - Bardzo, bardzo proszę? - to chciał usłyszeć? Mogła tak długo powtarzać aż by się zgodził na tą wersję rozszerzoną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:41, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Nie, nie każdy. Po co miałby mu być potrzebny obwód głowy? Nie mierzył przecież miary jej geniuszu a jedynie chciałby udowodnić ze nigdzie nie ma zbytecznych centymetrów. Zainteresowałby się pewnie biodrami i talią. Co ona miała z tą gałką oczną? Uraz jakiś? Nie, Roy zdecydowanie nie był szalony. Uparty i chcący postawić na swoim, to już jakoś lepiej brzmiało - To się zawstydź. - powiedział wampir i dodał - Choć raczej nie masz powodów się znów srebrzyć. Oj tam za wysoka... Na tyłach przeważnie stoją wysocy. Zawsze się dla ciebie jakieś miejsce przecież znajdowało, prawda? - nie czekając za odpowiedzią pociągnął dalej - Właśnie. Jakbyś była za niska to wcale by cię nie było widać. Musiałbym cię szukać pod łóżkiem. - stwierdził żartobliwie, porównując Lizzy chyba do Calineczki - Nie, no to nie powinno być wcale a wcale możliwe. Bo w takim razie... Jak cię ukarać? Odebraniem przyjemności cielesnych? Nie wiem czy byłbym w stanie... - powiedział ciszej, z pokrętnym uśmieszkiem przyznając się do własnej słabości związanej z Elizabeth - Wiem! Musiałbym mieć sztuczną szczękę i sprawa załatwiona. Bo z czego to jest? Z porcelany? No to taka porcelanka nie dała by rady twojej skórze... - roześmiał się i zamachał palcami imitując kaczy dziób, albo... - I była by taka jak w komediach... Kłapałaby i ganiała cię... O boże drogi Lizzy zaszyj mi usta. Przestanę cię dręczyć głupotami. - powiedział zamykając oczy i wywracając nimi pod powiekami - Doskonale wiesz że nie o to mi chodziło. - powiedział w sprawie biednego kocyka czy też bluzki. Jak zwał tak zwał - Poza tym ty jesteś... Ja nie siedzę pod materiałem. - zaczął tłumaczyć po swojemu nie mogąc sobie odpuścić. Mruczał pod nosem pochłonięty tymi tłumaczeniami a to wystarczyło Lizzy. Zatrzymał się w miejscu próbując rozpatrzeć jej wniosek - Hm... - zamruczał kiedy padło pierwsze 'proszę', poparte konkretnym argumentem - No... Ja... - ciężko było mu się wyjąkać teraz - Dobra, będę tak przekupny i się zgodzę. - oświadczył okręcając się w stronę Elizabeth - Na czym miała opiewać ta rozszerzona wersja? - zapytał unosząc lekko w górę brew - Przypomnij mi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Nie, nie miała nic do gałek ocznych. Od tak jakoś jej się to skojarzyło i tyle. Komplemenciarz był z niego czasem straszny. I wcale się nie srebrzyła na policzkach, tylko czerwieniła. A że te czerwienie miewały nieco srebrzysty odcień, to już inna sprawa. - Taaa. - westchnęła. Owszem, na tyłach. - przyznała mu rację. Chociaż rzadko kiedy lądowała na tyłach, częściej gdzieś z boku. Wyszczerzyła się po tym jak usłyszała, że by ją szukał pod łóżkiem.

- Oooj! Nie byłbyś chyba aż tak okrutny. - powiedziała z nadzieją dowiadując się, że mógłby jej próbować odebrać wszelkie cielesne uciechy. Kolejne jego słowa, ten wywód o szczęce kłapiącej za nią nieubłaganie, spowodowały, że Elizabeth parsknęła nieopanowanym śmiechem. - Nie zaszyję. - odparła kiedy już była w stanie cokolwiek z siebie wydusić. Za bardzo lubiła te jego abstrakcje. - Dobra, dobra. - mruknęła gdy zaczął się czepiać tego co miała bądź też nie miała pod bluzką.

Wyszczerzyła się w uśmiechu otrzymując zgodną odpowiedź. Obrócił się i wzajemnie znaleźli się w swoich ramionach. Wampirzyca zmrużyła lekko oczy powracając z przyjemnością do przemierzania drobnymi pocałunkami jego szyi. - Nie pamiętasz? - zamruczała z nosem przy jego skórze. - Ktoś mi obiecywał jakieś namiętne pocałunki... - rzuciła dość cicho i spokojnie - Swój dotyk na moim ciele... - wyliczała całując jego grdykę w tej chwili przez co Roy musiał odchylić nieco głowę, by dziewczyna mogła tam sięgnąć - Piasek. Tak, coś było też o ciepłym piasku. - powiedziała przesuwając dłońmi po jego plecach - No i ogólnie miało być tak jakoś przyjemnie. Perwersyjnie przyjemnie. - dokończyła uśmiechając się pod nosem do jego szyi, którą teraz z drugiej strony bezczelnie obcałowywała. Jakby się upewniała, że jego zgoda nie będzie na pewno cofnięta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:39, 29 Wrz 2010    Temat postu:

O to chodziło. Czerwieniła się na srebrno, czyli 'srebrzenie się' było całkiem dobrym określeniem tego stanu - I co tak wzdychasz? - zapytał dopatrując się w tym jakiegoś umęczenia - Możesz robić to co lubisz. - wydawało mu się że powinna mieć z tego satysfakcję. Tańczyła nie rzucając się za bardzo w oczy a przecież tego też nie chciała. No chyba że wampirowi coś się pomyliło od nadmiaru słońca i śmiechu - Oczywiście że bym był. - przyznał kłamiąc samemu sobie - Jakby inaczej nie dało się ciebie ukarać... Cóż trzeba by było sięgnąć po najsilniejsze z dostępnych mi środków. A tym byłby... - parsknął śmiechem - Nasz celibat. - zabrzmiało to strasznie nieprawdopodobnie i z daleka było czuć opowieściami wyssanymi z palca - Co nie? To samemu to zrobię, albo wszyję sobie zamek, będzie prościej. Czasem kiedy nie będzie prądu, albo radio się popsuje, padną baterie w odtwarzaczach, ogólnie całą elektronikę cholera weźmie a w domu nie będzie ani kawałka książki... Rozepniesz zamek i trochę ci poopowiadam. - rozsądek przez niego teraz chyba przechodził. Aż za bardzo rozsądnie to zabrzmiało jak na Roy'a - Nie pamiętam... Mam jakieś tam uszkodzenie pamięci... Krótkotrwałej? Nie wiem... Tak czy inaczej przypomnij proszę. - powiedział mogąc jej tak truć ile wlezie byle tylko by czuć usta dziewczyny. Objął Lizzy w tali splatając luźno swe dłonie za jej plecami - Tak? - zapytał marszcząc lekko czoło jakby usiłował sobie z całych sił przypomnieć to o czym miał nie zapominać - Ten dotyk... Yhm, coś mi świta. Dalej... - poprosił odchylając nieznacznie głowę w tył, przymykając powieki i mrucząc z lubością - Tak! Piasek, ten piasek...Oł a to nie tylko przyjemnie a już aż perwersyjnie przyjemnie? W takim razie pozostaje nam znaleźć wybitnie dobrze nagrzany słońcem kawałek plaży i oddać się tym perwersyjnym uciechom połączonych z namiętnymi pocałunkami i delikatnym dotykiem. Czy jednak mam cię szukać pod łóżkiem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:10, 29 Wrz 2010    Temat postu:

Nie pomyliło mu się nic. Elizabeth na prawdę nie znosiła bycia nie świeczniku i nie przepadała za pokazywaniem się większej ilości ludzi na raz. a występy jej grupy baletowej właśnie do takiej kategorii należały, że widownia zawsze była pełna. i dlatego też dziewczyna zazwyczaj w oficjalnej wersji skręcała sobie kostkę, dostawała grypy żołądkowej czy też po prostu nie dążyła nauczyć się wszystkich partii tanecznych oddając palmę pierwszeństwa innej baletnicy. Która zazwyczaj z tego faktu, że została primabaleriną była wniebowzięta. - A tak sobie wzdycham. - odrzekła, gdy zapytał. Miał racje i tyle.

- No wiesz! - prychnęła - Celibat? Przecież my żeśmy dopiero co... I to w sumie ledwie wczoraj, dzisiaj, - poprawiła się - pierwszy raz. Jeden z pierwszych razy. I już byś mi chciał tego zakazywać? Zabierać? Tak nieczule, okrutnie, strasznie? - gotowa była się wypraszać o wszystko byle by tylko nie decydował się nigdy na taką karę dla niej. No chyba, że wtedy sam siebie chciałby umartwiać. Straszna kara, straszna. - Kiedy nie będzie prądu? O rany... Nie no, suwak, to nie... No weź, znam inne metody na uciszenie Cię jakoś. - powiedziała i na dowód tego przytknęła swe usta do jego warg, wpijając się w nie chciwie. Skuteczna metoda chyba, by choć na moment przestał gadać, prawda? A ponoć to baby gadają czasem jak najęte. W ich związku było widać odwrotnie, to Roy był tym, któremu się usta nie zamykały chwilami w ogóle.

- Ojej... - odezwała się zmartwiona wracając do jego apetycznej szyi, której jeszcze nie zdążyła całej przemierzyć pocałunkami. - Uszkodzenie pamięci? Niedobrze... - stwierdziła z zatroskaniem. - Nie najlepiej to brzmi, ale postaram się co nieco Ci przypomnieć. - zadeklarowała się ochoczo przygryzając z wyczuciem jego skórę zębami, tak dla podrażnienia. - Nieee... Pod łóżkiem? Tak daleko byś mnie szukał? - zamruczała - Nie. Na pewno nie trzeba by było. Ten piasek wiesz, całkiem całkiem brzmi. - odpowiedziała przenosząc się na jego obojczyk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:59, 29 Wrz 2010    Temat postu:

To ona aż tak chorowita mogła być? Jak to dobrze że Roy nie był zazwyczaj na widowni bo pewnie w ogóle by sobie nie pooglądał swojej ulubionej baletnicy jakby tak było jak wspominała. Ciągle miałby z tym związany niedosyt. Na szczęście jednak miał na tyłach etat zadymiarza to miał swoją zadymiarkę obok siebie wtedy. I był tym w pełni ukontentowany - Do mnie powzdychaj. - mruknął nie mając ochoty by zaprzątała sobie głowę błahostkami - Albo do księżyca, ale to w nocy niestety dopiero. Bo wzdychanie do słońca... Nie słyszałem jeszcze o czymś takim. Poza tym to bardzo szkodliwe dla oczu pewnie by było. - jak to było możliwe że Roy z jednego krótkiego zdania Elizabeth mógł wyprowadzić taki wywód? Nikt tego nie wiedział, chyba nawet sam wampir - Tak, zdecydowanie księżyc jest o wiele bardziej wdzięcznym obiektem do którego można powzdychać. - stwierdził podsumowując w końcu temat - No co my żeśmy? No..? Słucham? - podpytał tej co to teraz miała problemy z wyjąkaniem się - Jeden z pierwszych razy? Takie stwierdzenie nie ma prawa istnieć, albo coś jest pierwszy raz a później drugi, trzeci i... Czwarty. Albo nie ma tego wcale. Nie chciałbym już. - stwierdził urażony tym ze tak to odebrała - Dopiero wtedy gdybyś zrobiła coś strasznie, ale to strasznie złego o Przewrażliwiona. - zapewnił ją, choć nie były to za solidne zapewnienia bo nie wiedział czy by mógł tak postąpić - Czy ja jestem nieczuły, okrutny i straszny? Ależ skąd. - odpowiedział za wampirzycę - Mam złote serce i wierz mi... - zaczął nie mogąc powstrzymać szerszego uśmiechu na twarzy - Karałbym tak jedynie w ostateczności. A dlaczego nie? Przecież zamek byłby... - były jak widać bardziej skuteczne i efektywniejsze środki które powstrzymywały jego słowotoki. Bardzo skuteczna ta jej metoda. działająca bez zarzutu, bo przy okazji pocałunku dziewczyny wszystkie myśli które mógłby Roy wypowiedzieć pierzchały gdzieś i nie wyglądały na takie które szybko znajdą drogę powrotną - Ba... Bardzo niedobrze. - przyznał z ociąganiem a następnie pokręcił głową - Nie... Nie wiem czy by mi się chciało, w końcu... Eche, płaskiego tu ci dostatek. Więc może... - wskazał palcem w dół czego raczej Lizzy nie dostrzegła - Usiądziemy? Bo chyba mnie nogi bolą... To też ma coś wspólnego z ta pamięcią?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:51, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Mogła być chorowita. Wszystko zależało od bieżących potrzeb. I owszem, raczej by sobie Roy nie pooglądał występującej. Jeśli tak chciał, to mogła mu zrobić prywatną sesję taneczną, ale niekoniecznie z udziałem jakiejkolwiek dodatkowej widowni. Jego spojrzenie byłoby dla niej nawet przyjemne, innych osób już niekoniecznie. - Ależ do ciebie, to cały czas wzdycham, mój drogi. - roześmiała sie kiedy tak powiedział. - Nie, do księżyca to nie... Do księżyca to mój brat, podczas pełni. - zachichotała. Do słońca to w sumie wzdychała. Zwłaszcza, jak sie wzięło pod uwagę, że Lizzy czasami tak się zwracała do swego narzeczonego.

Zdolność chłopaka do długich wykładów tworzonych z zaledwie paru jej słów rzeczywiście była niesamowita. Wcześniej, nim dziewczyna nie poznała Roya, nie mogła nawet przypuszczać, ze ktokolwiek byłby w stanie aż taką retorykę stworzyć z jej wypowiedzi. a zawsze to jej powtarzali, że czasem za dużo mówiła. Chociaz jakby tak na to spojrzeć, to wcale nie takim było dziwnym, że przyjęto wampira do pracy w radiu. Jego zdolnośc rozwijania wątków do niebotycznych rozmiarów była zapewne wielce przydatna w jego pracy. Tym bardziej, że musiał prowadzić te swoje audycje codziennie przez parę godzin. Zwykły człowiek by tego nei wydolił a on dawał sobie z tym radę, jakby to była pestka.

Dobrze wiedział co 'żeśmy'. Nie musiała mu chyba tłumaczyć, prawda? Rozchichotała się jeszcze bardziej slysząc uwagi na temat tego, że nie może istnieć coś takiego jak jeden z pierwszych razy. Miał po części rację. A po części też nie. W końcu można było powiedzieć, że ten ich pierwszy raz był rozbity na kilka kolejnych, swoją drogą bardzo przyjemnych, podejść. - Już nie chciał byś? - dopytała się łapiąc go za słówka z uśmiechem. Na prawdę było by coś, z czego powodu mógłby chcieć i sobie i jej odmówić jakiegokolwiek wzajemnego kontaktu? Gdyby to Roy zrobił coś straszliwie złego, to może i mogłaby nie chcieć jakiejś bliskości z nim, ale na pewno nie było to powodem, dla którego skazałaby ich tak od razu na celibat. Bez przesady.

- Jak to nie wiesz czy by Ci się chciało? - zapytała unosząc lekko brwi. Rzeczywiscie nie dostrzegła, gdy wskazywał piasek pod ich stopami. Była za bardzo zajęta jego obojczykiem. Sprawdzała czy aby na pewno mu się nigdzie nei przesunął. Przecież to byłoby koszmarne uszkodzenie ciała, gdyby tak ot, bez powodu obojczyk znikałby ze swojego miejsca, czyż nie? Uśmiechnęła się jednak pod nosem słysząc prośbę, by usiedli. - Z pewnością. - odparła na pytanie czy to też ma coś wspólnego z zanikami pamięci. Musiała się na chwilę oderwać od jego skóry. Pociągnęła go w dół, by usiadł na piasku, samej wpataczajac mu się na kolana, obejmując jego biodra udami i łącząc kostki swych nóg za jego plecami. Całkiem przyjemna pozycja, bo dzięki niej miała go wyjątkowo blisko siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:46, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Tak, tak... Prywatną sesję z baletu nowoczesnego. Bardzo chętnie by to obejrzał. Tylko obejrzał bo raczej nie paliłby się za bardzo do uczestnictwa w czymś takim - Nie. - odparł i pociągnął dalej - Czasem patrzysz w niebo czy w sufit i też ci się westchnięcie wyrwie. A mnie wtedy tam naprawdę nie ma, to znaczy na tym suficie... No chyba że bym pochylał se nad tobą, ale to wtedy... Dobra... - przymknął oczy i sam westchnął ciężko - Wystarczy. - stwierdził uznając że zamęcza Lizzy różnymi sposobami patrzenia na to jak i kiedy oraz do kogo czy do czego się wzdycha - Nie, nie nie żadne pełnie. - powiedział przypominając sobie śmieszne teraz dla niego horrory i wilki wyjące do księżyca kiedy pokazywał się w całej swojej krasie. Tak, takie wzdychanie do wampira, było jak najbardziej dopuszczalne. Więc Lizzy poznała Roy'a który przejął palmę pierwszeństwa w gadulstwie. Jemu też powtarzali że dużo gadał. Bardzo dużo. W pracy było to przydatne, na co dzień trochę uciążliwe a dla Aberfortha momentami nie do wytrzymania. Wszystko zależało od tego jak na to spojrzeć. Nie, nie zawsze to była pestka. Jak temat mu nie podchodził to i słowa mu się nie kleiły. Wiedział, oczywiście że nie musiała mu tłumaczyć. Nie, on miał rację. Tego nie można było rozdrobnić, pierwszy raz był jedynym i inaczej się nie dawało. Chyba że policzyć to za jednorazowe okupowanie łóżka, wtedy mógłby się zgodzić - A kto tak powiedział? Lizzy... - zagroził wampirzycy - Nie czepiaj się mnie bo bardzo zaostrzę wszelkie rygory i będziemy mieli bardzo ciężkie życie. - nie, chyba niczego takiego nie umiałby teraz wskazać. Nie umiałby sobie teraz tego nawet wyobrazić, bo cokolwiek by się działo byłby obok Lizzy - No nie wiem... Bo szukanie cię pod łóżkiem mogłoby być bardzo czasochłonne. No i wtedy byś miała zaledwie kilka cali wzrostu więc... Nosiłbym cię na... - pokazał Elizabeth swoją dłoń, lekko skuloną jakby miał w niej coś trzymać. A bez obojczyka to można żyć czy nie? Chodziłby wtedy jakoś na pół zgięty? A w zasadzie to jeśli już nie żył to szkielet raczej był po to po co był w klasach od biologi. Wszystko na nim wisiało - Tak? - zapytał i zamyślił się przez moment jaki był mu potrzebny do klapnięcia na piasku - Ojej... To weźmiesz mnie do doktora? Bo to chyba poważne może być, co nie? - zapytał zatroskany wspierając dłonie z tyłu za plecami. Popatrzył na wampirzycę i powiedział żałosnym tonem - Bo chciałbym pamiętać wszystko co z tobą przeżyłem, a nie tylko wybiórcze kawałki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:04, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Ha! I pewnie jeszcze przygotowaną specjalnie z myślą o preferencjach Roya, prawda? Dlaczego by się nie palił do uczestnictwa w czymś takim? Przecież nie tak dawno w sumie temu sam mówił, że chciałby. Chyba, że chodziło wtedy tylko i wyłącznie o zapewnienie dziewczyny w tym, iż jedynie on mógłby być traktowanym jako jej partner w dwuznacznych ewolucjach tanecznych? Uśmiechnęła się słysząc jak chłopak sam się hamuje przed dalszym gadaniem. W zasadzie to nie widziała powodu, dla którego miałby się powstrzymywać, skoro chciał mówić. Może troszkę rzeczywiście sam się zapętlał i dawał ponieść temu, co mu ślina na język przynosiła, ale Elizabeth to nie przeszkadzało.

- Oj nie, nie, nie! Nie zaostrzaj. - odpowiedziała gorliwie niczym dziecko broniące się przed zabraniem mu ulubionej zabawki - Nie chciał byś chyba tego, prawda? - spytała z nadzieją, chociaż i tak podejrzewała, że chłopak nie chciał by tego podobnie jak i ona. Ona jako Calineczka? Jakoś ciężko jej było sobie siebie taką wyobrazić. zawsze była wysoka. Dokąd sięgała jej pamięć, tam wszędzie były wspomnienia siebie jako jednej z najwyższych. Nie wiedziała jak to jest być małym. Chociaż może... Może w wyobrażeniu siebie w ramionach wampira były takie chwile, gdy chciała być taka maleńka, by mógł ją schować w swoich objęciach przed wszystkim wokół.

- Nieee... Do doktora? Może najpierw spróbujemy domowych metod leczenie? - zaproponowała pochylając się w jego stronę nieznacznie. - Wszystko? - spojrzała na niego z uwagą. - Wiesz, po pewnym czasie pamiętając dokładnie wszystko, miałbyś taaaaaką wielką głowę. - pokazała dłońmi po bokach swojej czupryny jak wielką musiałby mieć czaszkę, by pomieścić w niej swoje wszystkie wspomnienia z nią związane. - Poza tym pamiętając wszystko znudziłabym Ci się szybko. - odrzekła puszczając do niego oczko. Po chwili zsunęła się z jego kolan siadając obok. Oparcie skroni o jego pierś też wydawało się przyjemne. A zdecydowanie wygodniej było znajdując się obok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:33, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Trudno by było zgadnąć jakie to wampir miał preferencje. Chyba nigdy tego nie określił. Dlaczego nie? Bo nie wyglądał jak tancerz, tym bardziej taki który miałby wskoczyć w rajstopki i dygać wdzięcznie na gwizdek. Co innego jakby mieli tańczyć tak normalnie. Z tym sobie radził i to całkiem przyzwoicie jak Lizzy miała się już okazję przekonać. Owszem Roy chciał mówić, zawsze chciał, ale dbał też o to by wampirzyca nie umarła z nudów co objawiało się umiejętnym powściąganiem języka. Naprawdę nie chciał jej zagadać - Jasne, że nie. - przyznał tak samo gorliwie jak Elizabeth - Myślę że byłoby... Niewąsko. Zdecydowanie. - zakończył rozwiewając chyba wszystkie obawy jakie miałaby w tym temacie Elizabeth. A dlaczego nie? Mieszkała by sobie w łupince orzecha albo w kieszeni marynarki wampira. Podróżowałaby z nim wszędzie. Taka mała Lizzy, która by głaskał po włosach opuszkiem palca. I przebierałaby sie w takie maleńkie ubranka. Ciężko co prawda byłoby wydzielić jej buziaka, ale... Nie, niech już nosi te monstrualne szpilki lepiej, a jemu niech wybije z głowy podobne wyobrażenia. Oj tam z tym chowaniem nie było problemu, szeroki kark pewnie by załatwiał większość sprawy. Choć wtedy ramiona nie byłby po właściwej stronie, ale zawsze to coś. Roy po chwili przemyślenia propozycji wampirzycy przystał na nią bez problemów - Okej, a jaki mamy wachlarz tych domowych sposobów na chwilowe zaćmienie? - zapytał wystawiając w stronę Lizy twarz by wysłuchać z uwagą zaleceń jakie by mu dała - E tam, wcale nie. Zastosowałbym kompresowanie plików czy jakoś tak... Ty znasz się na tym lepiej, wiesz o co chodzi. Wszystko by się zmieściło i nie przypominałbym dzieciaka przebranego na Halloween. Z dynią na głowie. Przebierałaś sie tak kiedyś? - zapytał zaciekawiony próbując sobie wyobrazić swą narzeczoną kilka lat wstecz. Wyobraźnia chyba go nie zawiodła bo usta wampira wygięły się w uśmiechu - Ty i znudzenie? Ale... Bajki pleciesz. - stwierdził patrząc na Elizabeth jak na lekko zwariowaną kobietkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:50, 30 Wrz 2010    Temat postu:

Czy ja wiem czy aż tak trudno? Póki co wydawało się, ze jest otwarty na wszelkie propozycje i że raczej nie boi się przekraczać popularnie wyznaczanych granic tematu tabu przeistaczając je w czyny. Chociaż mogło by to być mylne wrażenie, bo przecież Lizzy nie miała w tym zakresie z nim zbyt wielkich doświadczeń, ale była pozytywnej myśli. Na podstawie tego, co już wiedziała, coś tam by wymyśliła co może by mu się mogło spodobać. I jak najbardziej mógłby w tym uczestniczyć bez ganiania w obcisłych nogawiczkach.

Ano. Było by niewąsko. Wampirzyca przytaknęła obdarzając chłopaka w ramach podziękowania za taką odpowiedź drobnym cmoknięciem w usta. Mała Lizzy mogła by mu więcej problemów przynieść niż to było tego warte. Wyobrażał sobie Roy znalezienie dla niej jakiegokolwiek stroju? Może i miejscówkę do spania czy siedzenia, to by dla niej znalazł, ale skąd wziąłby dla niej sukienkę czy nie daj bóg szpilki? Już chyba lepiej, by była wzrostu lalki Barbie. Przynajmniej problem ubierania jej miałby z głowy, bo ciuszki od tej różowiutkiej gwiazdy kilku ostatnich dekad w sklepach zajmowały niejedną półkę. no, tylko mógłby sobie darować te, w których róż i koronki przeważały ponad resztą milimetrów normalnego materiału.

No tak, no tak. Zdecydowanie praktyczniej chyba było kiedy Lizzy była tradycyjnych rozmiarów. Z żywieniem jej nie było przecież problemów, ubierała się sama, ale za to chociaż z szukaniem jej w niewidocznych miejscach nie mógł mieć kłopotu, bo raczej trudno było jej nie dojrzeć. - Hymmm... - zamyśliła się na głos - Metody leczenia, tak? Cóż... Zacząć powinno się najpierw od diagnostyki i podstawowych wersji terapii. Na przykład od rozmasowania naciągniętych mięśni... - wyciągnęła ręce w stronę jego ramion i barków, które zaczęła delikatnie masować jakby na prawdę chciała go rozluźnić - To wszystko może z napięcia i stresu. Wiesz, zmiana klimatu, nowe miejsce,ciężkie warunki przetrwania... Konieczność polowania i no.. to wszystko. - powiedziała łagodnie, powoli wypowiadając kolejne słowa, przeciągając czas swojej wypowiedzi.

- Potem, jeśli to nie pomoże, może trzeba będzie sprawdzić wszystkie odruchy, czy są prawidłowe. - wyjaśniła udając całkiem sprawnie wyjątkowo zatroskaną jego stanem zdrowia. Oni tak często będą chorować? Oj, nie służyło im chyba przebywanie ze sobą. - Powinno się chyba zacząć od kończyn chwytnych. Tam najszybciej można zauważyć zmiany chorobowe. - rzuciła ujmując jego jedną dłoń i unosząc jego palce przed swoją twarz. Delikatnie wargami trąciła jego opuszki, po chwili zaczepiając je ostrożnie zębami, sprawdzając jak chłopak będzie reagował. - Nigdy nie wiadomo gdzie się choroba zaczyna... - wyjaśniła powoli szykując się do kolejnego etapu badania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:25, 30 Wrz 2010    Temat postu:

No tak, on takie rzeczy powinien wiedzieć. Mógłby pewnie bardzo dobrze poudawać mebel jako tło przedstawienia. Stojąc do góry nogami byłby świetnym wieszakiem na przykład. A wieszak rajstop nie potrzebował. Z tym tabu to było dziwnie. Bo to zazwyczaj wyglądało tak że łamał te granice które osobiście chciał złamać, a reszta o której nie chciał wiedzieć, rozmawiać i tak dalej ciągle była gdzieś tam szczelnie zamknięta i tak jakby tego nie było. Jak dotąd miała szczęście i trafiała na takie rzeczy które wampirowi pasowały. Jasne że sobie wyobrażał. Caren umiała wszystko, miałaby kolekcje ciuchów uszytych przez jego mamę i wzbogaconą pomysłami Angeli. Zapewne byłby one niepowtarzalne, choć nie miałaby za bardzo się w nich jak pokazać gdyby trudno było ją dostrzec. Nie, no Barbie nie nosiła chyba tylko i wyłącznie różowych ciuchów. Jakieś tam trendy w lalkowej modzie chyba też były, prawda? Poza tym nie wszystkie małe dziewczynki chciały mieć zabawkę od góry do dołu różową - A to napięte mięśnie mogą wpłynąć na zaniki pamięci? - zapytał z niedowierzaniem oddając się delikatnym dłonią Elizabeth - No kto by pomyślał... - mruknął zamykając oczy i wystawiając twarz do słońca - Ale przecież ja ostatnio mam strasznie mało stresujące życie, takie jak wycięte z czyjeś bajki... Kurczę nie mojej bajki. - przyznał zawiedziony tym że to on mógłby nie być odpowiedzialny za taką fantastyczną historię - Tak, och tak ta konieczność polowania, może kokos mi spadł na głowę i dlatego nie pamiętam? - wycelował palcem w swojego lekarza by Lizzy zechciała się zastanowić nad hipotezą którą wytoczył - Taaaa.... Powiedź że to wszystko tłumaczy, hm? - ale Roy przeprasza i pyta dlaczego nie służyło? Nie widziała się jej opieka nad tym żałosnym, schorowanym jak przykładny dziewięćdziesięciolatek wampirem z problemami pamięciowymi? Wystarczy że się odwróci, siły na wykopanie dołka jeszcze miał. Po tysiącach lat powstanie jak prawdziwy drakula i stwierdzi jak nigdy nic że idzie do pracy - A co ty oglądałaś że taka oblatana jesteś w kwestiach medycznych? - zapytał starając się brzmieć jakby był pod wrażeniem i to dużym - Ostry dyżur? - pominął to że zajmowała się wolontariatem - House'a? Co tam jeszcze było... Szpital na peryferiach? - palce wampira drgnęła odsuwając się od ust Elizabeth. Zagięły się do wewnątrz - Chyba neurony pracują tak dobrze jak tylko mogą pracować pani doktor. - stwierdził Roy spoglądając na Lizzy i na swoją dłoń - Tak, tak... A to wpierw nie przeprowadza się wywiadu z pacjentem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:02, 01 Paź 2010    Temat postu:

Aj tam od razu mebel. Mógłby porobić od tak po prostu na przykład za centralny punkt osi tańca, niekoniecznie podpadając przy tym pod kategorię meblową. Ale z tym tabu, do chyba dawali jakoś razem radę, prawda? Roy starał się w miarę swobodnie brylować wśród odpowiadających mu granic a Lizzy nie przeginała z ich naciąganiem. To chyba można by było nazwać dopasowaniem do siebie. I to nawet całkiem zgrabnym.

- No wiesz, kiedy spięty mięsień uciska jakiś nerw... - zaczęła ciągnąc dalej parodię zatroskania - A nerwy jak wiadomo, wysyłają informacje do mózgu... - kontynuowała z uśmiechem - To może być rzeczywiście bardzo nieciekawie kiedy impulsy przekazują do głowy zbyt wiele informacji. Ja bym się nie zdziwiła zapominając o czymś, gdyby moje zwoje były tak bombardowane od ucisku... Nigdy Cię głowa nie bolała i nie mogłeś się wtedy skupić? - zapytała naciągając dla własnych potrzeb wymyśloną interpretację. - Oj. Nie Twojej bajki? A czyjej zatem? - rzuciła spoglądając na moment na niego z uwagą.

- Ooo... No widzisz. - zajęczała chichocząc przy tym cicho - Kokos powiadasz? No może to to jest powodem... - mruknęła. Ależ oczywiście, że się jej widziała opieka nad nim. Czy teraz czy za lat dziewięćdziesiąt. Ależ masochistyczne zapędy miał Roy. Zakopywać się pod ziemią? Szalony... A za tysiące lat taki zawód jak jego, prowadzącego audycję w radio może już nie istnieć. Niech więc nie przegapi swojej szansy, póki może jeszcze. - A bo jakoś tak. - odrzekła na jego pytanie skąd się na tym zna - No ba! Wszystkie na raz i każde z osobna. - roześmiała się słysząc wyliczankę seriali medycznych. - Wywiad? A po co? No skoro pacjent już z diagnozą przychodzi to teraz tylko leczenie pozostaje a nie szukanie gruszek na wierzbie, mój drogi pacjencie. - odrzekła uśmiechając się do narzeczonego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:49, 01 Paź 2010    Temat postu:

- Aaa... Acha... No tak, tak. - przytaknął jak na posłusznego, potulnego i grzecznego pacjenta przystało. Bo jak można się nie zgadzać z opinią doświadczonego medyka, prawda? To zakrawało na bluźnierstwo, gdyby głos sprzeciwu podniósł by taki laik jakim w tym momencie był Roy - Bo ja wiem...? - zapytał sięgając pamięcią w tył - Nie, to znaczy jak mnie bolała to bolała. Nie tak by mnie to dekoncentrowało. Jeśli już to wtedy mnie rozstrajało otoczenie a nie moja głowa. - przyznał próbując sobie przypomnieć jak to było naprawdę kiedy go głowa bolała. Na rynku było tyle cudownych specyfików że łykało się zazwyczaj jeden, Roy na dobrą sprawę zapomniał już co to jest ból, odczuwał tylko pragnienie i kilka innych równie naglących potrzeb w niektórych sytuacjach - Nie mam pojęcia. Wiesz jakie to irytujące? Ktoś mi podpierniczył pomysł na tak genialny romans, który sprzedałby się w milionach egzemplarzy. Murowany bestseller. Wredne życie. - stwierdził wampir urażonym tonem winiąc właśnie za to wszystko wspomniane życie - A mam guza? - zapytał, macając palcami po wygolonym łbie jakby miał znaleźć świadectwo bliskiego spotkania z kokosem. Nie był szalony. Naczytał się kiedyś i teraz mu się przypominało. O nie. Każdy zawód mógł przeminąć i odejść w zapomnienie ale ktoś zawsze musiał ludziom serwować informacje i raczyć ich dobrą muzyką. A szanse już wykorzystywał, nic nie przegapił - Ale... Elizabeth sądzisz że pacjent może się znać na leczeniu lepiej niż ty? Oj... Na pewno to dobrze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:55, 01 Paź 2010    Temat postu:

Miał szczęście, że nie uświadczył nigdy zbyt wielkiego bólu głowy nigdy i że zwyczajny proszek wystarczał, by się go pozbyć całkowicie. Roześmiała się słysząc jego użalanie się nad tym, że romans nie był jego autorstwa. Ale czy aby na pewno nie był jego? Przecież o ile jej się dobrze zdawało, on także miał w nim całkiem spory udział. Współudział dokładniej, ale to była już niewielka różnica. - To go spisz i wydaj zanim ktoś inny by wpadł na ten pomysł. - stwierdziła przenosząc dłonie na jego szyję i kark, by potem dotrzeć do potylicy szukając opuszkami owego miejsca, w którym rzekomo mógłby mieć guza spowodowanego uderzeniem kokosa.

Znalazła się blisko niego. Tak blisko jego twarzy, że ledwie nieco większe wychylenie wystarczało na to, by ich usta znów się połączyły w pocałunku. Gorliwie z tej okazji skorzystała. Zamyśliła się na moment, gdy się jej Roy zapytał na temat tego czy pacjent może być bardziej doświadczony pod względem medycznym od swego lekarza. - W sumie... - mruknęła cicho - Nikt nie jest alfą i omegą a chorujący często wiedzą dużo, nawet bardzo dużo o swojej chorobie. - przyznała mu rację - Tym bardziej ja mogę się mylić bądź czegoś nie wiedzieć. Znasz lepsze, bardziej skuteczne metody leczenia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:29, 02 Paź 2010    Temat postu:

Nie był jego. Wampirowi się wydawało że tylko i jedynie odgrywa pewną rolą, co prawda jedną z głównych ale zawsze tylko rolę, scenarzystą chyba nie był - Problem w tym moja droga że już ktoś na niego wpadł więc... Mówiłem przecież że to jakby nie moja bajka, aż tak wielkiej wyobraźni nie mam, chyba. Nie pomoże spisane. - powiedział przebierając palcami stóp miękki drobny piasek. Uśmiechnął się i zechciał zadać kolejne pytanie choć nie spieszyło mu sie wcale bo przecież ciężko było oderwać się od Lizzy - A to...? - zapytał trącając jej usta ponownie - To też jakaś terapia? Nie słyszałem by kiedykolwiek tak leczono. To jakaś alternatywna, cudotwórcza terapia, taaa? A wiesz że jeden doktor by cię sklął od góry do dołu? Bo według niego wszyscy kłamią. - powiedział Roy uśmiechając się szerzej. On też by miał teraz jakieś grzeszki na sumieniu? - No i temu że pacjent wie lepiej to za bardzo bym nie ufał. Bo na przykład jak jest on nieprzytomny to jak ma wiedzieć? - zapytał rezolutnie wampir spoglądając na Elizabeth wyczekująco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:22, 02 Paź 2010    Temat postu:

Nie podobał mu się ten scenariusz czy jak? Elizabeth wydawało się, że obojętnie kto go nie stworzył, był wspaniałym. I jakoś tak wyjątkowo do nich pasował. - Nie Twoja bajka? - zapytała z zatroskaniem - To znaczy, że Ci nie odpowiada? - dopytała się o jego zdanie, bo to jak się uczepił tego tematu mogło dla niej wskazywać, że może coś było dla niego nie w porządku. Tylko co? Co mu nie pasowało?

Skoro ciężko mu się było odrywać od niej, to niech się nie odrywa. Nigdzie się im przecież nie spieszyło, więc kontynuacja rozmowy mogła przecież poczekać, czyż nie? Uśmiechnęła się jednak słysząc pytanie o jej pocałunek. - A to? - powtórzyła zamyślając się na moment - To placebo. - odparła po chwili - Pomaga choremu myśleć, że jest leczony a że jego myśli skupiają się na rzekomym leku, to zapomina o chorobie i wydaje mu się potem, że wyzdrowiał. A to, ze nie był to prawdziwy lek...? Cóż. Ważne, ze dał efekt, nieprawdaż? - odparła.

- Dlaczego miałby mnie skląć od góry do dołu, co? Przecież nic złego nie robię. No chyba, że robię a o tym nie wiem... No, ale dobrze, skoro twierdzisz, że mogłabym tylko zaszkodzić, to w takim razie wycofuję się ze swoją kuracją. - rzuciła zadziornie i odsunęła swą twarz od jego, kładąc się po chwili na piasku dla wygody. Słońce przyjemnie przyświecało, rozgrzewając całą skórę. Oczywiście, że Roy miałby jakieś grzeszki na sumieniu. Kto by ich nie miał, to typowo ludzkie by było.

- Tu się mylisz mój drogi. - odparła - Pomijając przypadki gdy pacjent jest nieprzytomny i tym podobne, gdy nie ma jak się dokształcić, to w wielu, bardzo wielu przypadkach pacjent dokładnie wie co go czeka na każdym etapie choroby. - to była racja. W dobie internetu i szybkiej komunikacji nie było czegoś takiego jak wiedza tylko dla wybranych. każdy mógł po nią sięgnąć, jeśli tylko chciał. A swoją drogą... Jak do tego doszło w ogóle, że ktoś jej coś chyba sugerował czy też obiecywał a teraz to ona zajmowała się prowadzeniem terapii? Kurcze, było tyle całkiem przyjemnych obietnic...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:55, 02 Paź 2010    Temat postu:

- To znaczy że mi odpowiada, ale nie mam do niej praw autorskich. - oczywiście że bajeczka była wspaniała. Tylko głupiec by stwierdził że leżenie na plaży z wylegującą się obok piękną kobietą i nie przejmowanie się czymkolwiek jest bezsensu. A Roy mimo tego co czasem opowiadał jednak za kretyna się nie uważał. Nie, kontynuacja nie mogła poczekać. W tym momencie chciało mu się, zresztą jak zwykle, chciało mu się podyskutować - Ty niedobra! - zawołał oburzony kiedy powiedziała czym miał być pocałunek - Ty masz mnie leczyć a nie sprawiać wrażenie że mnie leczysz. No ale... - z drugiej strony przecież to placebo nie było takie złe - Prawda. Twoje usta zawsze dają pozytywny efekt. A kto powiedział że twoja terapia szkodzi? - zapytał rozpoznając bezbłędnie jej ton - Przepraszam, ale na pewno nie ja. - odparł gładko widząc w sobie anioła i tylko i wyłącznie anioła. Niech tylko wampirzyca coś wspomni o jego aureolce znalezionej na wysypisku. Wsunął sobie ramiona pod głowę patrząc na błękitne niebo - No dobra jestem zacofanym pacjentem i nie wiem co mnie czeka. - machnął dłonią w powietrzu uznając że to jednak bez większego znaczenia. Milczeli przez chwilę a Roy nie byłby sobą gdyby tego nie przerwał - Elizabeth... - niech nie traktuje jego pomysłu na poważnie i wrzuci do szufladki z kategorią 'absurdalne i nie do spełnienia' - Obrabujmy kiedyś bank... - wyszczerzył się sam do siebie i przekręcił głowę w bok by spojrzeć na profil wampirzycy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:09, 02 Paź 2010    Temat postu:

Bez sensu, to może nie, ale za to mogło się komuś nie podobać. Różne były gusta. A nóż widelec akurat jemu bytowanie sobie na piaseczku na plaży, z na wpół rozgogoloną laseczką i smażenie się na słoneczku by mu nie pasowało. Każdy lubił to, co lubił. Nie można było nikomu niczego narzucać przecież. - Co!? Ja niedobra? - zapytała szczerząc się do niego. Przechyliła nieco głowę w bok, by móc się na niego patrzeć wciąż leżąc wygodnie na piasku. - A kto powiedział, że mam Cię leczyć, co? - zapytała z nieprzyzwoicie szerokim uśmiechem. - Coś mi się zdaje, że ktoś całkiem niedawno obiecywał coś i to nie byłam na pewno ja... - odrzekła.

No przecież wspominał coś o gryzieniu jej. O podwójnym gryzieniu połączonym z jakimś tam dotykiem i pocałunkami czy coś. Źle pamiętała? Poza tym skoro już zaczynał marudzić na temat serwowanego mu placebo i jej kuracji, to może rzeczywiście powinna przerwać, co? - No właśnie nie wiem kto powiedział, że moja terapia szkodzi, ale skoro pacjent zaczął narzekać na tą kurację i skoro chyba mu za bardzo nie odpowiada, to koniecznie trzeba ją odstawić do szafki zapomnienia. - rzuciła przekornie drażniąc się z nim tym czy go kolejny raz pocałuje czy też nie. Poza tym lenistwo bardzo szybko ogarniało ciała na tym piasku. Zbyt prędko odechciewało się jakiegokolwiek poruszania się.

Nie wspominała nic na temat jego aureolki. Na razie żadnych piekielnych uczynków nikt nie miał na sumieniu, przed którymi trzeba by było się wymigiwać od odpowiedzialności. Nie wiedział co go czeka? Ona też nie wiedziała. Niech nie ma tak łatwo, że wszystko ona. Słysząc jego ostatnie słowa spojrzała się na niego jak na kosmitę. Po chwili coś w jej oczach błysnęło a dziewczyna uniosła się lekko wspierając się łokciem o piasek i popatrzyła na Roya z troską. - Cholera, kiedy Ci ten kokos tak mocno przywalił? - zapytała starając się nie parsknąć śmiechem. Nie udało się to jednak. Prychnęła z rozbawienia zasłaniając usta dłonią, bo ją totalnie położył na łopatki. - Skąd ci to przyszło do głowy?! - zapytała stukając palcem pomiędzy jego brwiami jakby chciała nim wybić ten jego pomysł z jego głowy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 13 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin