Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Musha Cay
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:34, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Ale ja lubię cię nosić i właśnie w ten sposób co nieco z ciebie wyciągać. - przyznał się Roy bez bicia wiedząc że to jest oczywiste. Nie mógł powiedzieć nic więcej. Sposób jaki pokazała Elizabeth też lubił. Przyciągnął wampirzycę do siebie. I w takich momentach pytał się gdzie jest ta zakichana kokardka. Jak było jej potrzeba to nigdy nie było jej w zasięgu jego palców - Uczę sie od mistrza droga... Drogi... No wiesz o co chodzi Scherlock'u. - powiedział puszczając do wampirzycy oczko. Lizzy z fajeczką i w prochowcu? Ciekawy widok. Godny zobaczenia - Nie... - powiedział spoglądając na wampirzycę - Kino? Może lepiej powiedz mi czego tutaj nie ma. Biblioteka jest? Kręgielnia? Wiem! - zawołał i roześmiał sie z własnego głupiego pomysłu - Zrobimy sobie z czegoś te... No... Chyba kręgle? Te słupeczki tak się poprawnie nazywa? I będziemy w nie celować kokosami. - za twórczy umysł powinien dostać najwyższe oceny - Znajdziemy jakiś w miarę prosty i ubity grunt i już.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:22, 23 Sie 2010    Temat postu:

Zaśmiała się na jego słowa sięgając do czubka jego głowy, pieszczotliwym gestem mierzwiąc mu włosy. - Och, Roy, Roy... - westchnęła rozbawiona. Jego usta jak zwykle były miękkie i przyjemnie ciepłe dla niej. Zatopiła się z jeszcze większą przyjemnością widząc, a w zasadzie czując że i jemu się to podoba. A kokardka? Cóż... Może jej tak na prawdę wcale nie było? Tak bardzo na niego działała, że stawał się coraz bardziej niecierpliwy? Nie mogła powiedzieć, ze się jej to nie podoba, bo było wręcz przeciwnie. Sama by w niektórych chwilach zerwała tą tasiemkę, jeśli by im miała przeszkadzać. I właśnie chyba o to w tym wszystkim chodziło, że kiedy Elizabeth miała czas się zastanawiać, to było od groma "ale". Jednak kiedy już znajdowała się w jego ramionach, cała jej asertywność nikła szybciej niż by się można było tego spodziewać.

Taaa... Ona miała być tym detektywem? O rany... A wyobraźnię to Roy miał całkiem interesującą. Ciekawe tylko do czego potrafiła zabrnąć kiedy tak ją sobie wyobrażał w tym prochowcu z fajką. Miała przynajmniej coś na sobie oprócz tego płaszcza? Czy w tej chwili jakoś nie w głowie mu były inne interpretacje? - Tak, tak. Kino. - przytaknęła na jego pytanie. - Oj, z tego co wiem, to jest sporo rzeczy i miejsc, które tu można robić. - zaśmiała się - Może któregoś dnia dasz mi się namówić na strzelankę w lesie? - zapytała trącając go w ramię kiedy szli w dół strumienia po miękkim, jasnożółtym piasku. - Na jednej z wysepek można się pobawić w wojnę. I postrzelać kulkami z farbą. Zainteresowany? - rzuciła - To tak pomiędzy biblioteką... No dobra, mają tu chyba tylko biblioteczkę. Ale wiem, że jest bilard. I strzałki. I poletko do siatkówki plażowej. - wyliczyła to, co pamiętała z folderu, dzięki któremu dokonała rezerwacji.

Pomysł z kręglami też był niezły. Spodobał jej się. - Okej. Tak, to kręgle. - przytaknęła - A owe kokosy, robiły by za kule. Nie ma sprawy, co tylko chcesz. - stwierdziła roześmiana. - Najwyżej jak te kokosy niechcący porozbijamy, to będzie z czego zrobić sobie zapachową kąpiel wieczorem. - podsumowała puszczając do niego oczko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:36, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Heh, no co? Źle powiedziałem? Całkiem dobrze. - tak ona by była detektywem. Oczywiście że miała. Całkiem fajnie skrojony żakiecik na sobie miała, tak by pasował do ogólnej całości. Uważała Roy'a za jakiegoś zboczeńca czy jak? - Mamy przed sobą całkiem sporo czasu to pewnie dam się namówić dość łatwo. - stwierdził już kiwając głową - Ale zrobimy jakiś porządny zakład. - zaznaczył szczerząc się do wampirzycy - Z ciekawą nagrodą. - stwierdził zastanawiając się już teraz o co mogliby rywalizować - Tak? Zagrałabyś w takie kokosowe kręgle? - z nim chyba nie można się było nudzić. Ze wszystkiego coś się dawało zrobić jeśli się miało wampira obok siebie - O. Też dobrze. - powiedział wskazując na palmę którą mijali. Zadarł głowę w górę wypatrując tego o czym rozmawiali. Parę orzechów na niej było - Z nimi nie będzie problemów. A kąpiel jak najbardziej. Prawie jak Kleopatra i jej mleko. - dodał na końcu nie mogąc sobie odmówić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:52, 23 Sie 2010    Temat postu:

Śmiała się. Przy nim ciężko było się nie śmiać. Chłopak potrafił z byle powodu rozbawić ją, jak to się niegdyś jeszcze mówiło 'do łez'. Teraz co prawda te łzawienie było nieco utrudnione, ale wciąż dziewczyna potrafiła się tak samo śmiać. Tak, że ciężko się jej było opanować. - Nie. Nic, nic. - zaprzeczyła wciąż roześmiana. No i dobrze, że miała coś na sobie. A nawet jakby sobie ją wyobraził bez, to nie miała by nic przeciwko. I nigdy nie uznałaby go za zboczeńca. Akurat w tych tematach Elizabeth była dość otwarta na urozmaicenia i fantazje. A już tym bardziej, jeśli miałyby komuś sprawić przyjemność.

Fajnie, że się zgodził na jej namawianie. mieli od groma czasu, który mieli do spędzenia wspólnie. I szkoda by było, gdyby potem wrócili wspominając te dwa tygodnie ze znudzeniem i słowami 'nigdy więcej' na ustach. Tego Elizabeth nie chciała. - Zakład? - teraz się nieco zdziwiła, ale... nie miała nic przeciwko - Okej. - zgodziła się - Co uznajesz za fajną nagrodę? - zapytała chcąc uściślić co też miał na myśli i jakie standardy się łapały na tają ciekawą nagrodę, jak on to powiedział.

- No jasne, że bym zagrała. - uśmiechnęła się podnosząc wzrok, by spojrzeć się gdzie on się spoglądał. - No, myślę, że bez problemów się jakieś znajdzie. - podsumowała patrząc się na kokosy. - Wspólna? - zapytała dziewczyna słysząc, że Roy raczej nie zapiera się przed kąpielą. Roześmiała się na słowa o Kleopatrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:05, 23 Sie 2010    Temat postu:

- No i co się śmiejesz? - zapytał trącając wampirzycę w ramię - Co też takiego powiedziałem? Hm? - Roy tez się zaczął śmiać. Widać to było jakieś zaraźliwe. Wspólna wesołość udzielała się obojgu z dobrym, nawet bardzo dobrym skutkiem. Dlaczego miałby się nie zgadzać. Lubił spędzać aktywnie czas, a jeśli już był na tym urlopie to wypadało wykorzystać wszystkie jego uroki - Zakład... Tak jak zwykle. Wygrywający ma możliwość spełnienia jakieś tam swojej zachcianki. Właśnie nie wiem. - stwierdził szorując się po brodzie - Chwilowo nie potrafię wymyślić czegoś tak fajnego. Musiałbym pomyśleć. Mhm... Gorzej będzie z samymi kręglami. Nie mam pojęcia z czego byśmy mieli je zrobić. - coś tam na pewno by się znalazło, ale na to trzeba było wpaść - A jaka? - zapytał patrząc na Elizabeth - Jasne że wspólna. Będę twoim Cezarem. - zakończył wywracając zabawnie oczami - A koronę uplotę ci z trawy. Rosła tam taka z szerokimi liśćmi to będzie jak znalazł. Wplotę w nią kwiatki i będziesz królową jak się patrzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:17, 23 Sie 2010    Temat postu:

- A co? Nie mogę się śmiać? - zapytała dziewczyna oddając trącenie za trącenie. Zaczęli się stukać po ramionach raz po raz jak małe dzieci. - Wyobraziłam sobie siebie jako tego Sherlocka a Ciebie jako Watsona. - wyjaśniła. - Całkiem zabawny duet. - wciąż śmiała się z kolejnych swoich wyobrażeń owej dwójki w najdziwniejszych sytuacjach czy też scenkach rodzajowych. Wzięła go pod ramię chcąc przejść się ten kawałek drogi jak najbliżej niego. - Nic takiego w sumie. Ale nie mogę się jakoś powstrzymać. - przyznała się do przyczyny swojej wesołości.

- Hymm... Zachcianki? - powiedziała po chwili - I ma to być jakiś porządny zakład z równie porządną nagrodą, tak? - chyba tym razem ona także nie miała pomysłu czego by mogła chcieć. W zasadzie, to wszystko czego chciała, miała. Bądź byle drobną prośbą mogła Roya o to poprosić nie sądząc, aby się zbyt długo zapierał. Musiała się nad tym poważniej zastanowić.

- Oj wymyślimy coś. Na pewno. - odpowiedziała po chwili. - I nagrodę w zakładzie i kręgle. Jakoś wykombinujemy. - rzuciła pokazując mu uśmiech na swojej twarzy. Uniosła jego ramię tak, by się pod nie wtrynić. Miała straszną ochotę na odrobinę ciepła z jego strony i sama się właśnie o to dopominała. - Cezarem? Oj, pod warunkiem, że i Ty będziesz miał taki wieniec laurowy. I owiniesz się już potem, po kąpieli białym prześcieradłem! - już miała swoją wizję. Chociaż Cezar w granatowych kąpielówkach w groszki, siedzący z nią w wannie z jaccuzi w swoim wieńcu laurowym wyglądałby równie seksownie co po kąpieli. Dała mu całusa w policzek obejmując go jedną ręką w pasie. - Ymmm... Tak romantycznie powiadasz? - rzuciła słysząc, że miała by wplecione przez niego kwiaty we włosach - I powiedz jeszcze, że przy świecach i cichej muzyce. - zamruczała patrząc się na niego wciąż roześmiana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:42, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Możesz, ale... No... Niech ci będzie. Możesz się śmiać. - oświadczył wspaniałomyślnie dając jej pozwolenie na ten chichot i wszelkie jego głośniejsze odmiany - Jak wyglądałem? - zapytał zaciekawiony - Dorastałem do pięt wielkiemu koledze? A nigdy nie czytałem tych książek. - przyznał - Oglądałem tylko taki serial, stary jak świat. Ale go lubiłem. A Watson miał taki fajny melonik zazwyczaj, nie? Nikt nie każe ci się powstrzymywać. - powiedział klepiąc dłoń dłoń wampirzycy i uśmiechając się do niej przymile - Tak. Porządny i z porządną nagrodą, a co? - zapytał z ciekawością - Masz jakiś pomysł może? - objął Elizabeth przesuwając dłonią po nagim ramieniu dziewczyny w zamyśleniu. A kąpielówki Roy'a nie były granatowe. I nie miały groszków, skąd ona takie wizje miała? - Nie wiem, może się coś skombinuje jeśli tutaj tylko znajdziemy takie drzewko. No ale laur na mojej głowie? Nie zasłużyłem sobie. - stwierdził nie widząc siebie w takiej roli za bardzo - Okej, prześcieradło wchodzi w grę. Przypomniała ci się leśniczówka czy co? - tam też żyli w takich spartańskich warunkach. I jak się wykąpali i uprali ciuchy też paradowali w prześcieradłach - Noo.... Romantycznie. - przyznał a po chwili się roześmiał - To zależy co rozumiesz pod pojęciem muzyki? Szum wody? Papuzi jazgot czy liście poruszane przez wiatr? - odmruczał usłużnie - Świeczki nie są złym pomysłem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:15, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Ale? - zapytała słysząc wahanie chłopaka. Po chwili jednak się zgodził na to, by się mogła do woli śmiać. Z resztą nawet jakby tego nie zrobił, dziewczynie ciężko by się było od tego powstrzymać. Znaleźli się po chwili już ponownie na plaży i ruszyli wzdłuż jej brzegu, by do końca obejść wyspę, na której w pierwszej kolejności ich zakwaterowano.

- Jak? Rewelacyjnie. - zaśmiała się na pytanie o to jak wyglądał. - Jak prawdziwy dżentelmen. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. - No jasne, że tak. Wyglądałeś odpowiednio. - powiedziała zgodnie z tym co sobie wyobraziła. - Czytałam. Bardzo sympatyczne. Powinieneś kiedyś sięgnąć. - dodała opierając na moment głowę na jego piersi. - Tak. Miał. Na filmie nim non stop wymachiwał. Nie wiem oglądałeś? - zapytała - W książce już nim tak nie wachlował, ale na filmie wyglądało to uroczo. - powiedziała.

- Nie nie mam właśnie pomysłu tym razem. - powiedziała zgodnie z prawdą, kiedy się jej zapytał. - Chociaż... - zmrużyła oczy próbując coś wyłuskać ze swojej wyobraźni, co mogłoby być dla niej taką nagrodą, gdyby to ona wygrała pojedynek na zbicie większej ilości kręgli. - No nie wiem. - rzuciła wzruszając ramionami. - Widzisz, zabrakło mi argumentów. - zaśmiała się - Bo skoro na wspólną kąpiel się zgadzasz bez oporów. W kostiumie czy kąpielówkach nie jest to jakiś chyba wyczyn. Masaż ostatnio też nie był Ci straszny... No nie mam nic, co mogło by być jakąś barierą do przełamania. - przyznała się. Co prawda była jedna rzecz. Ich pierwszy raz. Ale akurat o to, to się nie chciała zakładać. Wolała aby to wyszło spontanicznie a nie w jakikolwiek sposób przymuszenie. A poza tym barierą to teraz byłoby to dla niej a nie dla niego do przeskoczenia.

- Zawsze można się zapytać po prostu obsługi czy mają kręgle. - rzuciła pomysłem - Skoro mają tu najróżniejsze rozrywki, to może same te paliczki się by znalazły jakieś. - powiedziała. No trudno by się nie znalazły. Za taką cenę za dobę, to by się dziewczyna nie zdziwiła, gdyby im je na specjalne zamówienie sprowadzono gdzieś ze stałego lądu. - Oj czemu nie laur? - zajęczała - Cezar to musi mieć laur. - wyjaśniła.

Skąd wzięły się te kąpielówki w groszki? Jakoś tak. Pojawiły się w jej myślach jako coś śmiesznego i tak już jej zostało. - No jasne, że mi się przypomniała. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Miło wspominam tamten czas. - powiedziała - Co prawda trochę męczący, muszę się przyznać, ale... Mogłam być z Tobą. I tak koszmarnie starałeś się być niedomyślny... - zaśmiała się wspominając te chwile, kiedy ona starała się wydusić z siebie, że on się jej podoba a Roy robił chyba wszystko, by to do niego nie dotarło.

- Muzyka się znajdzie. Nie zapominaj, że mam ze sobą niestety ten mój barbarzyński wynalazek w postaci laptopa a na nim... Ładną całkiem porcję różnych kawałków. Wystarczy się tylko podpiąć pod wieżę w domku. - wyjaśniła uśmiechając się do niego tak jak i on do niej. Przystanęli na chwilę. Obróciła się przodem do niego, zarzucając mu ręce na szyję. - Powiadasz romantyczny wieczór we dwoje? - mruknęła mrużąc lekko oczy. Zsunęła dłonie po jego piersi do brzucha spoglądając się przez moment w bezruchu na niego. Pochyliła się muskając delikatnie jego usta po czym znowu odsunęła się na bok, by mogli ruszyć dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:40, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Ha! - wampir wyszczerzył zęby - Jakże by inaczej jak nie rewelacyjnie? - czasami wyglądał na tak pewnego siebie że aż za. Elizabeth wiedziała że zazwyczaj się z siebie jedynie zgrywa, wiec nie było powodów do obaw - Może się skuszę. Po takiej recenzji... To w końcu klasyk. Nie nie, filmu nie. Taki serial, a tam nie machał za bardzo o ile sobie dobrze przypominam. - mruknął kiwając nieznacznie głową i przeczesując swe wspomnienia na szybko - Ty nie masz pomysłu? - zapytał zaskoczony - No to leżymy! W tobie była moja jedyna nadzieja! I co teraz?! - można go było posądzić o dobrze udawaną lekką histerię - Pomrzemy marnie! Bo pomrzemy z nudów! - zawołał patrząc na niebo jakby oczekiwał znaku z nieba, najlepiej gromu, ewentualnie spadającej gwiazdki. Nic takiego się nie stało. Słońce grzało jedynie jeszcze mocniej - Nie... To nie było by to. Skoro będziemy rzucać kokosem to i kręgle trzeba by własnoręcznie zrobić, a nie iść na łatwiznę. - zadecydował odrzucając pomysł poproszenia o cokolwiek obsługi - Będę cezarem bez lauru. Pierwszym w historii. O. Wystarczy mi piękna Kleosia u boku. - stwierdził zdrabniając imię jakie Elizabeth miała obrać żartobliwie - A przepraszam... - zaczął mrugając i udając dezorientację - Teraz to nie możesz być ze mną? Zapewniam cię ze jestem jedynym Roy'em. - tak w ramach tego alter ego - I to tym twoim wampirem, więc... Jaki niedomyślny? Bo ty się wysłowić nie mogłaś! - oskarżył Lizzy wybuchając śmiechem - Nie. Laptop zostaje w torbie. Nie tykamy go na urlopie. - przypomniał jej Roy przystając w miejscy na moment. Blondyn rozchylił usta przymierzając się do tego by coś powiedzieć - Nom. Mniej więcej o tym myślę. Więcej niż mniej. - stwierdził patrząc na wampirzycę, a to na siebie by odkryć to co u niego wypatrzyła. Nie było to chyba jednak nic złego - Oj... Podziękujesz mi później. - powiedział mrukliwie przytulając ponownie do siebie wampirzycę - Chodź wreszcie bo nigdy nie dojdziemy. - ich spacery strasznie się ciągnęły.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:00, 23 Sie 2010    Temat postu:

Roześmiała się słysząc kolejne peany chłopaka na jego temat. Czasami te jego żarty były rozbrajające. - No tak. Ja nie mam pomysłu. - potwierdziła ten jego dramat jeszcze bardziej zmuszając do zawierzenia gwiazdom, że może coś z nich zleci i im pomoże w znalezieniu pomysłu na nagrodę. Szturchnęła go lekko palcem w bok. - No weź! Czy ja zawsze muszę mieć pomysły? - zapytała ze śmiechem w głosie.

- Kleosia?!? - parsknęła śmiechem nie mogąc się powstrzymać słysząc takie zdrobnienie. - Nie przesadzaj, wcale nie jestem piękna. Kleopatra ponoć była, ale ja nie. - pokręciła przecząco głową wciąż śmiejąc się z porównania. - No mogę być, mogę. I jestem. - zgodziła się po chwili - A nie? Starałeś się zgrywać kompletnie niekumatego! - rzuciła z rozbawionym błyskiem w oczach oskarżycielsko - I co? Miałam Cię niby przymusić do jakiejś reakcji tak? - pokręciła przecząco głową - Wtedy to już w ogóle byś mi uciekł, mój drogi. - oznajmiła. - I wcale się nie musiałam wysławiać. - pokazała mu koniuszek języka - Chemia mój Ty alchemiku średniowieczny! To się chyba czuje, prawda? - zaśmiała się ze swojego żartu radośnie.

Zgodziła się na to, by nie ruszać jej laptopa. Może to nawet i lepiej? Jeszcze by odruchowo ściągnęła pocztę i znów zakopałaby się w pracy na długie godziny. - Mniej więcej? - zapytała - A co Ci dokładnie chodzi po głowie? No powiedz... - zamruczała próbując wydusić z niego zeznania na co chłopak ma ochotę i czego by chciał. I niczego nie odkrywała w nim. Po prostu lubiła się na niego czasem patrzeć. Od tak. Po prostu. - No, mój drogi, każdy kiedyś dochodzi. Prędzej czy później, ale nie ma takiego twardziela, który by nie doszedł. - parsknęła śmiechem po czym jednak dała się poprowadzić wokół tej wyspy. W końcu dotarli do miejsca, skąd wyruszyli. Ledwie parę godzin im to zajęło? Ot, prędka przechadzka po plaży. Musieli jakoś spędzić przecież te dwa tygodnie. A nie można było hołdować cały czas chorobie na "L".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:15, 23 Sie 2010    Temat postu:

- A ja to co? Też staram się być kreatywny ile wlezie. Bo nie zagram w kokosowe kręgle. - zagroził celując w klatkę piersiową wampirzycy palcem. Uśmiechnął się jednak zaraz bo dziś był wybitnie niepoważny. Okoliczności, otoczenie i tematy jakie sobie dobierali wpływały na taki stan rzeczy - Obrażasz mnie. Mnie i mój gust. - oświadczył kiedy Elizabeth stwierdziła że nie jest urodziwa - Skoro tak będę cię teraz przedstawiał 'Moja trolica z bagien'. - odparł i skłonił się lekko nadając Lizzy nowy tytuł skoro Kleosia jej nie pasowała - A gdzie tam. Bo to fajnie było patrzeć jak się męczysz. - powiedział śmiejąc się do tych wspomnień - Nie uciekałem nigdy. I wtedy też bym nie zwiał. jakbym chciał to wtedy pewnie nawet byś mnie nie mogła zatrzymać chyba że padłbym na ziemię jak warzywko. - stwierdził brutalnie - Ale ciągle jestem tutaj, obok ciebie... - dla podkreślenia cmoknął policzek wampirzycy - Więc nie ma co tego roztrząsać, ale serio. Byłaś bardzo zabawna wtedy. Tak. Czysta chemia słonko. - przyznał. Po chwili cmoknął niezadowolony - Och bo bez muzyki tez może być romantycznie, nie? - uśmiechnął się lekko i zamruczał jej do ucha przygryzając dla przekory jego płatek - I co? Też fajnie prawda? A muzyką tego bym nie nazwał. Co ty nie powiesz?! Mądralińska się znalazła. - stwierdził Roy. Kiedy znaleźli się w końcu tam skąd wyruszali stwierdził - W końcu. To chyba muszę się przebrać? W tym nie będę pływać... - mruknął patrząc na swoje spodnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:38, 23 Sie 2010    Temat postu:

Wyszczerzyła się w uśmiechu. - No nie! Musimy zagrać w kręgle! Nie ma opcji! - stwierdziła pewnym głosem, śmiejąc się jednocześnie. - Rany no... Coś wymyślę. - wywróciła oczami - Obrażam? No nie... Tylko nie trolica z bagien... No przestań! - zajęczała próbując się wyobrazić w takiej roli.

- Ooooch Ty! - rzuciła oskarżycielsko dowiadując się właśnie nowej rzeczy od niego - Fajnie było patrzeć jak się męczę?! Ty paskudo jedna, no! - zawyła dziabiąc go palcami parę razy w boki, celując w żebra. - Dałabym sobie radę, gdybyś rzeczywiście chciał uciekać. Chociaż pewnie bez szkód by się nie obyło, ale. - rzuciła - Ale jak możesz mi mówić, że wtedy wiedziałeś wszystko, tylko się z tym nie zdradzałeś, co?! - wyjęczała kręcąc głową ze śmiechem. - Zabawna!? Zabawna?! - nie wierzyła, że to słyszy.

Zrobiło jej się w jednej chwili jakoś tak miękko i błogo. - Oj tak. - zamruczała w odpowiedzi. Miał rację. Muzyka wcale nie była potrzebna jeśli tylko jego miała obok. - Yhym... Bardzo fajnie. - stwierdziła - Mógłbyś tak powtórzyć? - dodała śmiejąc się z tego jak ją wyzwał od mądralińskich. - Pomóc Ci jakoś? - zapytała przekornie kiedy stwierdził, że musi się przebrać. - No idź, idź. Będę z tyłu domu, w ogrodzie na Ciebie czekać. - odpowiedziała i po chwili dając mu przelotnego całusa w usta, skierowała się w rzeczone miejsce.

[link widoczny dla zalogowanych] A w wydzielonej jego części, gdzieś z boku, znajdowało się jaccuzi na powietrzu. Chyba właśnie przyszło jej do głowy gdzie mogą spędzić ten romantyczny wieczór przy świecach. Na świeżym powietrzu. Całkiem sami, bo w okolicy nikogo nie było prócz nich. Nawet obsługa czekała na ich wezwanie na drugiej wyspie. Byli tylko oni we dwoje. Dziewczyna zrzuciła sukienkę na jeden z leżaków i wskoczyła do wody chcąc przez chwilę popływać nim Roy przyjdzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:13, 23 Sie 2010    Temat postu:

- No. To proszę tutaj nie narzekać, ani nic takiego podobnego. - zarządził machając palcem przez nosem wampirzycy - I to zabrzmiało o wiele lepiej. - ucieszył się kiedy powiedziała ze postara się coś wysmyczyć - Okej. Już nie będę Kleosiu... - zwrócił się do swej Kleopatry z uroczym uśmiechem godnym osoby z koronowaną głową. Roy wykręcał się uciekając przed jej dźgnięciami - Taaak, nawet nie wiesz jak bardzo. - stwierdził szczerząc się nieprzyzwoicie szeroko - Ale jak ci tak powiem to co mi zrobisz? - zapytał przewrotnie - Przestań, z resztą sam nie wiedziałem co wtedy miałbym zrobić. Nie było mi łatwo skoro miałem szkarłatne tęczówki i to wszystko jeszcze się we mnie jakoś... Układało? Tak, byłaś bardzo zabawna. - powiedział ciszej podejrzewając że za to zbierze po głowie. Spojrzał na Elizabeth i odparł - Wieczorem moja droga. Wieczorem będę ci mruczał do ucha ile dusza zapragnie. - obejrzał się na wampirzycę kiedy już szedł w stronę drzwi a ona zaproponowała mu pomoc - Nie, dzięki. Poradzę sobie ale jakby co to zawołam. - przeklinając w duchu pudełko ukryte w kieszeni wpadł na taras by schować się w zacienionym wnętrzu chatki. Przebrał spodnie na spodenki w których miała okazję już go widzieć na basenie. Spojrzał na kieszeń u jeansów i stwierdził że to jeszcze nie pora, a pływać przecież z pudełeczkiem nie będzie. Odrzucił koszulę i przeszedł na tył domku patrząc na opływowy w kształtach basen - No, to nie jest to co w Seattle, ale się nada. - mruknął raczej do siebie skoro jego syrenka pluskania się już w wodzie. Roy przysiadł na brzegu basenu mocząc sobie nogi.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Pon 23:29, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:33, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Ale ja nie narzekam! - odpowiedziała Elizabeth. Była niepocieszona faktem, że chłopaka tak rozbawiły jej wszystkie starania. - A ja się starałam być delikatna a nie narzucać się... - zajęczała z westchnięciem - Jak mi tak powiesz , to Cię ugryzę. - rzuciła kręcąc głową. - A ja się tak starałam być delikatna no... A to tylko śmiech wywoływało. No ładnych rzeczy się teraz dowiaduję. - stwierdziła śmiejąc się cicho. Owszem, była wtedy żałosna.

Nie zebrał jednak po głowie. Wampirzyca mogła się co najwyżej z tego śmiać jak to ponad rok temu było. - Ymmm... - zamruczała - Obiecujesz? - zapytała się kiedy powiedział, że wieczorem będzie jej mruczał do ucha ile będzie chciała.

Kiedy zjawił się na brzegu basenu i przysiadł z nogami wpuszczonymi w wodę, Elizabeth podpłynęła do niego, wynurzając się przed nim. - Ano trochę inny basen, ale do pływania wystarczy w zupełności. - powiedziała pokazując jednym palcem, żeby się znalazł koło niej. - No chodź tu do mnie. - rzuciła w jego stronę stając w basenie, by widział, że woda w tym miejscu sięga jej ciut poniżej piersi. Odgarnęła dłońmi do tyłu włosy opadające na jej twarz czekając aż jej szczęście wskoczy do wody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:45, 23 Sie 2010    Temat postu:

Roy odchylił się nieco w tył jakby zamierzał dać dyla stąd i to jak najszybciej - Wydajesz się być straszna kiedy tak się do mnie zwracasz. - tak perwersyjnie straszna. Ciągnął wtedy do Elizabeth jak muchy do lepu. Zsunął się z brzegu czując jak woda obmywa jego ciało już ze wszystkich stron. Na wpół podpływając na wpół idąc ku Elizabeth dotarł do niej i spojrzał unosząc w górę brwi czekając na najnowsze zadanie - Rozgrzewka? Wiem. Przypomnienie tego co było ostatnio. - powiedział i westchnął lekko. Pokręcił się w miejscu jakby sprawdzał czy ma dość wolnej przestrzeni wokół siebie. Roy przypomniał sobie instrukcje jakich mu udzielała i spróbował się rozluźnić. Wyszło mu za pierwszym razem. Pojętny z niego uczeń, taki co się przykładał do nauki. Elizabeth nie mogła być niezadowolona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:59, 23 Sie 2010    Temat postu:

- Straszna? - zdziwiła się. Przecież mówiła do niego spokojnym, miękkim głosem. No, może brzmiał zdecydowanie, ale nie było się przecież czego bać. I gdzie tu w tych jej słowach była perwersja? Nie namawiała go przecież do niczego strasznego. A tym bardziej już perwersyjnego. Chociaż mogłaby. Jeden prosty gest, nieco inny głos i może troszkę inne spojrzenie i miałby swoją perwersję. Ciekawe wtedy jak by zareagował. Czy by rzeczywiście pojawił się momentalnie przy wampirzycy czy też nawiałby od niej bojąc się takiego jej zachowania.

- Yhym. - potwierdziła jego podejrzenia o rozgrzewce. Zgodziła się z powtórzeniem tego, czego go ostatnio uczyła. Popatrzyła się z delikatnym uśmiechem na twarzy jak pokonywał kawałek basenu. Poszło mu bardzo dobrze, była z niego dumna. Ale po chwili postawiła nieco wyżej poprzeczkę przed chłopakiem. - Przepłyń żabką całą długość basenu. - powiedziała z uśmiechem. Z nią nie było tak łatwo. Miły dla ucha głos wcale nie oznaczał, że nie potrafiła być wymagająca.

Sama popłynęła na drugą stronę, wskakując na murek. - A jak do mnie dopłyniesz, to dostaniesz całusa. - rzuciła w jego stronę obietnicę chcąc sprawdzić jak sobie Roy poradzi na dłuższym dystansie. Poza tym przekupstwa zazwyczaj działały, wiec dziewczyna poczekała na jego efekt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:10, 24 Sie 2010    Temat postu:

Tu chodziło o sformułowanie zdania. 'No chodź tu do mnie' rzucone w jego stronę zabrzmiało jak takie zdanie które nie zniesie sprzeciwu, przy którym jakikolwiek opór był bezsensowny. A mama mu wpajała że mówi się zazwyczaj 'proszę'. Nie, wtedy by jednak nie nawiał, bo któż by się oparł takiemu wezwaniu. Raczej nie Roy. Po chwili leżenia na wodzie przepłynął kawałek by i to sobie przypomnieć i należycie przećwiczyć. Wampir spojrzał za siebie na ścianę basenu i na jego drugi koniec na którym przysiadła teraz Elizabeth - Nie ma to jak odpowiednia motywacja. - odpowiedział kiwając głową i patrząc na wampirzycę. Wypadało się postarać bo całus, jaki taki był dobrą nagrodą. Może i nie w rekordowym czasie ale Roy znalazł się przy Lizzy na drugim końcu przepływając całą jego długość bez większych problemów - Oto jestem. - stwierdził i nadstawił policzek zerkając na wampirzycę kątem oka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:42, 24 Sie 2010    Temat postu:

No cóż. Nie zawsze mówiło się 'proszę'. Czasami intonacja zastępowała to słowo. Ale racja, tym razem po prostu dziewczyna wydała polecenie. Co prawda gdyby powiedział 'nie' to też by się nic nie stało, ale jednak skoro miał się nauczyć, to chyba w jego własnym interesie było wykonywanie jej poleceń. Tak samo przecież było jak on uczył ją prowadzić. Też jej wydawał polecenia i nie musiał do tego celu używać próśb. Zwyczajnie dziewczyna wykonywała jego nakazy bez nawet jednego miauknięcia.

Obserwowała go kiedy płynął do niej. Wychodziło mu całkiem, całkiem. Widać było, że się stara. Parę rzeczy musiała jeszcze poprawić by lepiej mu to jego pływanie wychodziło, ale nie było źle. Była zadowolona z tempa w jakim chłopak się uczył. Kiedy już znalazł się koło niej, spojrzała się na niego nieco z góry, bo siedziała wyżej niż on stał. Zsunęła się po chwili płynnie do wody, stając obok wampira. Widząc jak nadstawia jej policzek uśmiechnęła się pod nosem. - Tylko takiego całusa chcesz? - zapytała po czym cmoknęła go w policzek tak, jak się jej podstawił. - A ja myślałam, że może więcej. - zaśmiała się lekko - Ale skoro Ci to wystarcza... - mruknęła po czym przeszła kawałek w bok, by nie stać przy samym murku.

Po chwili pokazała mu parę błędów, które jeszcze robił z nadzieją, że postara się je poprawić. Nie męczyła go jednak w opór, ale moment później, kiedy wykonał już wszystko poprawnie, pokazała mu inny styl pływacki, kraul. Był to zdecydowanie szybszy sposób na pokonanie długości basenu. Przepłynęła na drugą strąnę, teraz tam czekając na niego. Znowu przysiała na murku, podciągając tym razem nogi pod siebie, by usiąść po turecku. Pokiwała do niego palcem, by do niej przepłynął. Powtórzyli tak kilka razy, aby nabrał jako takiej wprawy. Czas szybko leciał. Nawet się nie spostrzegli a upłynęło już południe.

Elizabeth dziwnie się czuła kiedy jej ciało opalizowało na słońcu jak jakieś głupie. Zakryła swe barki obejmując się dłońmi, ale na niewiele się to zdało, bo jej ręce także opalizowały. Kiedy Roy po raz kolejny znalazł się przy niej, dziewczyna wskoczyła do niego do wody podchodząc do swego towarzysza bliżej. - Okej. Czas na przerwę. - uśmiechnęła się do niego obejmując go w pasie, by przez moment być jak najbliżej. - Zasłużyłeś na kolejnego całusa. - stwierdziła i pochyliła się nad jego policzkiem, by go pocałować. Skoro nie chciał poprzednio w usta, to teraz też miał tam, gdzie sam wyznaczył. Przeciągnęła jednak chwilę będąc pochyloną nad jego twarzą zastanawiając się z ciekawością czy wampir sięgnie po coś więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:46, 24 Sie 2010    Temat postu:

Gdyby powiedział 'nie', byłby okrzyknięty najdziwniejszym facetem pod słońcem. Być może Roy bywał czasem dziwny, ale aż tak to nie. Lubił sie za to jej trochę poczepiać, no taki był. Wampir przesunął dłonią po twarzy by pozbyć się z niej wody - Nie jestem tak zachłanny. Poza tym takie machanie się we wodzie nie zasługuje na wiele więcej. - jaki on potrafił być skromny czasami. To też dobrze. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany w zupełności buziakiem jak dzieciak który dostał od mamy za wzorowe sprawowanie lizaka. Nie odzywając się wysłuchał o tym jakie błędy u niego wychwyciła. Poprawił je a bynajmniej się starał. Chyba było wszystko w porządku jeśli Elizabeth nie upominała go dalej. Przyszła pora na kraul. Za pierwszym razem rozchlapał wokół siebie tylko wodę, ale za drugim i trzecim razem, z każdym podejściem wychodziło lepiej. Kiedy już synchronizował poprawnie wykonywanie nożyc nogami i ruchy dłoni popłynął do przodu raczej zaskakując tym samego siebie. Pływał w te i z powrotem aż jego nauczycielka nie zarządziła przerwy. Wynurzył się i otrzepał z wody. Nie zmęczył się zbyt wiele, ale przy Elizabeth zawsze miło się siedziało. Aktualnie stało w wodzie. Zarzucił swe ramiona na barki wampirzycy przyglądając się twarzy wampirzycy - Jak najbardziej. - mruknął kiedy wspomniała że zasłużył sobie znów na coś. Roy zamruczał i zacieśnił uścisk swych ramion wokół ciała dziewczyny - A wiesz co? - zapytał cicho kręcąc się z Elizabeth w miejscu raz w prawo a raz w lewo - Mógłbym tak sobie z tobą stać miesiącami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:56, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Zachłanny? - zdziwiła się Elizabeth. W takim razie w jego standardach to ona potrafiła być straszliwie zachłanna. A najgorsze było to, że dobrze było jej z tym. Wcale nie zamierzała się ograniczać. - Oj, ale Ty zasługujesz na więcej. - odpowiedziała uśmiechnięta posyłając mu oczko.

Wykonał wszystkie ćwiczenia prawidłowo i wampirzyca nie miała już serca go męczyć na razie więcej. Jeśli by chciał sam poćwiczyć, to nie było problemu, ale jej się już wydawało, że wystarczająco na tą chwilę się namęczył. Może nie fizycznie a psychicznie, ale jednak. Choćby chwila przerwy, ale mu się należała niczym psiakowi miska.

Tym razem Roy przyznał jej rację i pozwolił się pocałować w policzek. Nie sięgnął po więcej. Cóż, szkoda jak dla niej, ale nie mogła narzekać. - Co? - zapytała nie mając pojęcia co mu chodzi po głowie kiedy się ją zapytał. Jego słowa spowodowały jeszcze szerszy uśmiech na jej twarzy. - Miesiącami? O rany... - zaśmiała się lekko, bo ciężko się było nie poddać przy tym rozbawieniu - Odmoczyłbyś się za wszystkie czasy a poza tym zdrętwiał. - powiedziała spoglądając się na jego błękitne oczy. - I nie mógłbyś po tym czasie się już patrzeć na mnie po tych miesiącach. - mruknęła wesoło. Jednak to, co powiedział było miłe. Nawet bardzo miłe. - Wiesz... Ja wolałabym z Tobą spędzić całą wieczność, ale błagam... Zlituj się. Nie w jednym miejscu. - zaśmiała się po czym pochyliła się do niego całując go delikatnie tym razem w usta. To za te miesiące mu się należało. I za poświęcenie do jakiego był gotów, by mieć ją blisko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:13, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Ale dla nas zdrętwienie to chyba nie jest nic takiego? No i ta woda z tego basenu też by pewnie kiedyś tam wyparowała. Stojąc sobie moglibyśmy podziwiać rozwój glonów i innych pierdół... Patrzeć jak jej ubywa i ubywa... - pozostawał też problem pożywienia ale można to było ominąć tym że szczęśliwi czasu nie liczą a i głodu nie czują - A właśnie że nie. - powiedział uparcie - Mógłbym na ciebie patrzeć. Ciągle. Rano kiedy słońce wstaje oczy robią ci się jaśniejsze. Ich zieleń jest bardziej żywsza. Wieczorem trochę ciemnieją, stają się bardziej tajemnicze. Dziksze. Więc nie nudziłbym się. Policzyłbym wszystkie plamki na twoich tęczówkach, a jakby mi się bardzo nudziło to zacząłbym ci liczyć włosy na głowie. - oświadczył wspaniałomyślnie. Chyba nigdy by się nie nudził - Okej... - powiedział wywracając oczami - Raz na pół roku zmienialibyśmy miejsce postoju. - powiedział śmiejąc się cicho - Najpierw zwiedzilibyśmy Stany, później może Amerykę Południową... Mam czas, co nie? Jakby nam się to stanie znudziło to byśmy zajęli bardziej poziome pozycje i liczylibyśmy gwiazdy... - jak zwykle wampirzyca musiała przerwać jego głośne rozmyślania bo Roy zaczynał się rozpędzać. Nie był o to zły, wręcz przeciwnie. Mogłaby mu się tak wtryniać w zdanie co chwila. Roy pochylił się kiedy dali sobie chwilę spokoju i poderwał Elizabeth lekko z dna - Na początek proponuję skorzystać z tych leżaków. Reflektujesz Kleosiu? - zapytał ten co nazwał siebie Cezarem znów zabawnie machając rzęsami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:37, 24 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth po jego słowach zaczynała się coraz bardziej śmiać. Miał wyobraźnię. I matka natura ją sowicie w nią obdarzyła. - A lubisz być zdrętwiały? - zapytała. Nie groziło im to chyba za bardzo, ale samo wspomnienie ludzkiego drętwienia wciąż w jej myślach pozostawało. - I tak w tej wodzie cały czas? Płetwy by Ci wyrosły, skarbie. - zaśmiała się. Nie, w wodzie cały czas było by bez sensu. Było tyle miejsc, w których dałoby się coś porobić a nie tylko stać. Skamienieliby w tym bezruchu. Chociaż perspektywa miesięcy w jego ramionach na pozór nie wydawała się taka straszna, wręcz przeciwnie, bardzo sympatyczna.

Wsłuchała jego słów kiedy się zapierał, że mógłby się patrzeć na nią długo. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo wnikliwie ją obserwował, skoro zauważył aż takie szczegóły w jasności jej oczu o poranku czy też o zachodzie słońca. To było słodkie, jak to mówił. Przyjrzała mu się z uśmiechem lekko przekrzywiając przy tym głowę. - Raz na pół roku? - znów jej śmiech stał się intensywniejszy na chwilę. - Oj dłuuugo by nam zeszło się na takim zwiedzaniu, jeślibyśmy raz na pół roku się przemieszczali. - zażartowała z jego pomysłów.

Zaczęła dłońmi błądzić delikatnie po jego bokach słuchając jego wyobrażeń na temat spędzenia wieczności na podróżach bądź liczeniu gwiazd. Jednak gdyby każde zdanie miałaby tak mu przerywać, to raczej po pewnym czasie by się zeźlił. Nawet każdy bardzo namiętny pocałunek po pewnym czasie stałby się denerwującym, gdyby nie dało się nic powiedzieć. A chłopak chyba lubił mówić. Tak samo jak ona jego słuchać. Przesunęła palcami po jego bokach zliczając kolejno jego kolejne żebra. A w zasadzie to nie zliczając, bo wolała jego słuchać niż skupiać się na odliczaniu cyferek jedna po drugiej. dotyk jego wilgotnej od wody skóry był bardzo przyjemny.

Pozwoliła mu się podnieść uśmiechając się do niego. - Yhym... - przytaknęła z błyszczącym z rozbawienia spojrzeniem wpatrując się w niego. - Gdzie tylko zechcesz Cezarze. - rzuciła w odpowiedzi obserwując jego trzepoczące rzęsy. - Ojej... - jęknęła siląc się na to, by nie parsknąć śmiechem - Mojemu szczęściu coś w oczko wpadło? - zapytała żartobliwie. - Poczekaj, poszukam... - mruknęła wyciągając szyję w stronę jego powiek i najpierw jedną, potem drugą delikatnie całując. Przestał mrugać. Trudno by było to robić mając jej wargi pochylające się nad powiekami. Skoro chwilowo nie musiała się interesować tym gdzie stoi i którędy idzie, zawierzając to chłopakowi jak ją niósł, zsunęła się ustami po jego policzku do jego ucha, obejmując go jednocześnie dłońmi za szyję, by jej nie wypuścił. Wargi ześlizgnęły się po jego szyi, zaczepiając delikatną skórę. A on biedny musiał się patrzeć pod nogi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:57, 24 Sie 2010    Temat postu:

A on jej chciał tylko dopomóc. I przez takie rzeczy przechodzić musiał - Oj Lizzy, Lizzy... - westchnął przekrzywiając głowę, bo nie potrafił sobie odmówić czucia tak przyjemnego dotyku jej aksamitnych warg - Kochana w tych płetwach to by jednak coś było. - mało to tytułowali się od syrenek i trytonów? Może tu chodziło o ogony, ale można to było dowolnie interpretować, w razie potrzeby. Na przykład 'płetwa ogonowa'. Ona nie zdawała sobie sprawy? A przecież sama robiła to samo, kiedy jakiś czas temu wyliczyła mu rzeczy jakie robi podczas jazdy. Pod tym względem byli do siebie dość podobni - To raz na miesiąc. - zaproponował - Tak by zdążyło się nam porządnie znudzić. - całkiem rozsądne wyjście. Stanie w porze deszczowej w lesie Amazonii. Pewnie gorzej by na tym wyszli niż na tym basenie. Albo miesiąc na Saharze. W 'szczycie sezonu'. Prócz tęczówek Elizabeth mógłby wtedy podziwiać każdy pojedyńczy promień słońca który załamywałby się na jej skórze - Łaskoczesz. - zaznaczył z uśmiechem kiedy tak umyślnie palce wampirzycy przemykały po jego bokach - Czyli przed siebie Kleo, przed siebie! - powiedział i okręcił się w miejscu by dotrzeć do schodków umożliwiających wyjście z basenu. Ociekając wodą, uznając że przydało by się wyrznąć spodenki jakie miał na sobie położył Elizabeth na jednym z leżaków. Blondyn stanął nad nią i wziął się pod boki zasłaniając sobą częściowo słońce przez co przestała błyszczeć - Muszę przeschnąć. Postoję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:28, 24 Sie 2010    Temat postu:

Tak, jakby mieli płetwy, mogli by wtedy do woli pływać po morzach i oceanach. Tylko kto widział wampirzą syrenkę i wampirzego trytona? Byliby postrachem wszelkich wód. Chyba lepiej niż mityczny kraken. A wyliczanki Elizabeth zaobserwowanych u chłopaka odruchów wcale nie były czymś niezwyczajnym. W końcu sam kazał jej się uczyć i obserwować jak czegoś nie wie. No to obserwowała. Nie tylko samą jazdę, ale i jego. Takie dziwne to było? Chyba nie, prawda?

Propozycja zmiany miejsca raz na miesiąc już była bardziej do przyjęcia. Ale nadal mieściła się w granicach abstrakcji. Dziewczyna wciąż raz po raz wybuchała śmiechem słysząc jego słowa. - Łaskoczę? - zdziwiła się lekko - A myślałam, że to przyjemne być może... - mruknęła z przekorą.

Chwilę później znalazła się na leżaku, ale o dziwo Roy nie położył się ani obok niej ani też na sąsiednim miejscu. - Oj, tam... - zamruczała - Nie musisz, chodź do mnie. - zaprosiła go do siebie wyciągając w jego stronę ręce. - Albo jak Ci przeszkadza ta kapiąca woda, to je ściągnij. - kiwnęła głową w jego stronę, samym gestem wskazując spodenki - I tak jesteśmy sami. - skwitowała podpuszczając go do nieco większej odwagi przy niej. Chociaż sama była nie lepsza, bo kostiumu się jakoś nie pozbywała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:54, 24 Sie 2010    Temat postu:

Ale chrząkanie? Czy co tam jeszcze było? To już lekka przesada i w dodatku do jazdy wcale to nie było przydatne - Elizabeth, bo to jest szalenie przyjemne. - przyznał z uśmiechem - Co nie znaczy że może łaskotać, prawda? - przesunął dłońmi po jej bokach by spowodować podobny efekt. Zadrgała, to i pewnie łaskotało. Roy parsknął śmiechem i rozejrzał się teatralnie na prawo i lewo przysłaniając sobie oczy dłonią - Nie... Nie dostrzegam nigdzie znaku że to plaża, sorki, że to teren dla nudystów. Męskich nudystów. - wytknął jej - Peszek Lizzy. - powiedział szczerząc się do niej. Przysiadł na brzegu leżaka jaki zajmowała wampirzyca bawiąc się sznureczkami od spodenek. Przesuwał je między palcami machinalnie. Spojrzał nagle na Elizabeth i zapytał - To co liczymy zamiast gwiazdek? Obłoki?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:05, 24 Sie 2010    Temat postu:

Oj tam. Elizabeth była po prostu uważnym uczniem i przyglądała się swojemu nauczycielowi jak tylko mogła, by zapamiętać nawet najmniejszy odruch. Może to właśnie było tajemnicą dobrej jazdy, że właśnie przerywane było chrząknięciami? A nóż widelec akurat to było niezbędne do tego? - Oj no... A nie może łaskotać? - zaśmiała się. - Lubię Cię dotykać. Nie zabronisz mi chyba tego, prawda? - zapytała przekornie.

Kiedy jej oddał nie tylko zadrgała w jego ramionach, ale i sprężyła się w sobie napinając na moment wszystkie mięśnie. - Aaaj! ładnie to tak oddawać? - rzuciła śmiejąc się przy tym. Z ledwością zebrała się w sobie, by przytrzymać jego dłonie na swoich bokach rękami tak, by jej już nie łaskotał.

- Chcesz, mogę Ci na poczekaniu taki znaczek stworzyć. - wytknęła koniuszek języka w jego stronę obserwując jak chłopak teatralnie pokazuje jej swój brak spostrzegawczości. - Poza tym zakazu nigdzie nie ma. Ściągaj. Po co masz zostać w mokrym. - znalazła argument za i była gotowa się go przytrzymać dłużej, oby go namówić tylko. - Aaa tam! Jaki peszek? Dla mnie tego nie zrobisz? Dla mnie? - zapytała zagrywając nie tylko poniżej pasa, ale zapewne także poniżej kostek.

Wampir jednak przysiadł koło niej, więc chociaż połowa była sukcesu. Wychyliła się w jego stronę przyciągając go do siebie, by się koło niej położył. Leżak był na tyle szeroki, że od biedy we dwójkę się na nim mieścili. - Mogą być obłoki. - zgodziła się - A co tam? Masz ochotę trochę pochorować na to choróbsko na "L"? - zapytała z uśmiechem przytulając się do jego ramienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:28, 24 Sie 2010    Temat postu:

O tak. Chrząkanie ewidentnie było pomocne. Dawało ujście irytacji która gromadziła się w każdym kiedy światło czerwone zbyt długo świeciło. Roy i tak był ostoją spokoju bo tyko na chrząkaniu się kończyło - Ja ci pisemne pozwolenie na dotykanie mnie mogę napisać. - stwierdził żartobliwie - Ale tak czy siak łaskoczesz. - on wcale nie oddawał. Nie bywał złośliwy czy zawistny. Roy tylko pokazywał że jednak to łaskotało - Tak? - zapytał unosząc lekko brew w górę - To zrób zaraz drugi. Dla nudystek. - wampir zajął miejsce obok wampirzycy wsuwając jej ramię pod głowę bo nie miał co z nim zrobić - Oczywiście że nie. - przyznał z krzywym uśmieszkiem - Preston jakby ktoś na ciebie popatrzył to by stwierdził że jesteś niepełnoletnia. - potrafił sobie znaleźć najodpowiedniejszy z odpowiednich argumentów do tej dyskusji - Więc... Zgorszyłbym cię dziewczyno. - jakby to był pierwszy raz. No cóż, mniejsza z tym. Roy zajęczał chorobliwie - Jak tylko o tym wspomniałaś to... - westchnął ciężko i przyłożył sobie dłoń do czoła - Boże, jestem taki chory. Muszę odpocząć. - był chory, bardzo chory, bardzo - Obłoczki są fajowe... O. - uniósł wolne prawe ramię w górę i zakreślił palcem kształt jednego z nich - Nie przypomina ci rożka z lodami waniliowymi? - nagle wpadł na pewien pomysł, na głupi pomysł. Spojrzał na wampirzycę i zapytał - Zamrażałaś kiedyś krew?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:15, 24 Sie 2010    Temat postu:

No pisemnego pozwolenia na dotyk raczej się nie spodziewała. Każdego innego, ale na piśmie nie. Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu w odpowiedzi na jego słowa. - Napiszesz? - oczy jej się zaświeciły - Potem jeśli kiedyś mi powiesz, że nie mogę jednak, to Ci zamacham tym papierkiem. - stwierdziła zadowolona nie wiedzieć z czego.

- Oj, nie, nie! - rzuciła zaraz - O nudystkach tu nie było mowy. - powiedziała - Wiesz, siałyby zgorszenie i deprawację... No i jeszcze by szczuły sobą czy jak... - zaśmiała się układając się wygodniej na jego ramieniu kiedy ją objął. - Ooo! Teraz to po nazwisku, tak? - żachnęła się, jednak wciąż z uśmiechem. - Wcale byś mnie nie zgorszył. Poza tym, żeby nie wypominać, ale już Cię widziałam bez kąpielówek i wtedy przeżyłam, prawda? Więc teraz nie mogłoby być nagle źle, skoro wtedy nie było. - odrzekła - Było całkiem miło. - przypomniała sobie wspólny prysznic i jego dotyk na swoim ciele. I do tego jego pocałunki, które odbierały wszystkie zdrowe zmysły powodując coś na kształt szaleństwa.

Objęła go ramieniem, kiedy tak zaczął mieć nagle objawy choroby. Spojrzała się po chwili na niebo. - No może faktycznie trochę... - zgodziła się z tym wyglądem rożka. - Kiedyś. - przyznała się zaraz kiedy zapytał o krew. - Kombinowałam w każdy możliwy sposób, by odkryć co da się zrobić z tym co teraz jemy aby wyglądało jak najbardziej ludzko. - wyjaśniła - Lody, zupa, mus... Cokolwiek co było podobne do czegoś bardziej stałego. - wyjaśniła całując go w bark.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:32, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Jeśli masz kartkę papieru i długopis to napiszę. - powiedział zerkając na Elizabeth. Pokiwał głową - Czy ja kiedykolwiek powiedziałem że nie możesz? No dobra. - przyznał - Może i mi się zdarzyło, ale... - teraz mu się już nie zdarzało, więc nie było tematu - Co nie było mowy, co nie było? A tak to płaczecie za równouprawnieniem, tak?! A teraz to że jedynie nudyści. Eche... - prychnął cicho kpiąc sobie z jej pomysłu - Tak, po nazwisku panno Preston. - powiedział szybko i cmoknął ją w policzek - Masz ładne nazwisko. - dorzuciłby jeszcze że kiedyś będzie musiała zamienić je na takie które on nosił, ale przewidując wszelakie nerwowe reakcje ze strony wampirzycy oszczędził jej tego, pewnie dobrze robiąc - Eee... - westchnął - Podpuszczasz mnie zboczona dziewucho. - powiedział Roy udając niezadowolenie z tak niecnych praktyk jakie wobec niego z zadowoleniem stosowała - Hm... A sorbet? - w jego wyobrażeniu taka skrzepnięta i dobrze zmrożona krew pewnie mniej więcej tak wyglądała. Jak ten zimny deser - Jest tutaj jakieś zaplecze kuchenne? - w pojęciu noża, lodówki i jakiś miseczek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 24 Sie 2010    Temat postu:

- To już poczekaj, tylko polecę po tą kartkę. - rzuciła po czym uniosła się ze swojego miejsca jakby na prawdę chciała polecieć. Zaraz się jednak roześmiała na dobre. Nie wstała jednak, jeśli przez chwilę pomyślał, że to zrobi.

Przytuliła się ponownie do jego ramienia kładąc mu dłoń na piersi i bawiąc się palcami dotykaniem jego skóry. - No nie było mowy. - wyszczerzyła się w uśmiechu. kiedy zaczął narzekać na równouprawnienie, Elizabeth uniosła się nieznacznie opierając się na łokciu. Złapała jego rękę, kierując ją sobie na kark, gdzie była kokardka od górnej części jej bikini. - To szarpnij jeśli tego chcesz. - powiedziała wkładając mu w palce sznureczek.

- Oj, oczywiście, że Cię podpuszczam. - zaśmiała się. - I wcale nie jestem zboczona. Poza tym w niektórych sprawach nie istnieje coś takiego jak zboczenie. - pokazała mu język śmiejąc się wciąż przy tym. - Jeśli tylko ludziom to odpowiada, to droga wolna. A ja nie należę do tych, którzy się takimi rzeczami krępują. - powiedziała opierając się dłońmi o jego pierś i czekając na to czy Roy pociągnie za tasiemkę, by rozwiązać i pozbyć się z niej bikini czy też nie.

- Jest kuchnia. Jadalnia też się znajdzie potem. Dlatego mówiłam jutro o czymś w stylu kolacji. Albo po prostu posiłku. Kucharzy też tu mają jakbyśmy chcieli aaaa... A zdają sobie oni sprawę z naszej diety. I tak czy inaczej są na nasze życzenie. - powiedziała wpatrując się w jego oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:43, 24 Sie 2010    Temat postu:

- Proszę cię bardzo. - odpowiedział będąc w stanie napisać takie oświadczenie jeśli tylko by tego potrzebowała. Chwycił ją jednak za ramię nie pozwalając od siebie odejść za daleko gdyby miała taką ochotę. Tak koniecznie mu chciała dać broń do ręki? Przecież ona tam miała kokardkę zawiązaną, a kokardka nieodzownie kojarzyła się w ostatnich czasach z jednym. Nie cierpiał takich dylematów. Postępując jednak według tego co sam sobie narzucił puścił tą tasiemkę i uniósł się lekko. Jego spodenki nie będą jej dzisiejszą zdobyczą. Musiała się zadowolić pocałunkiem. Tym z gatunku 'cudotwórczych'. Do którego Roy wybitnie się przyłożył pokazując gdzie ma to całe równouprawnienie i kto jest teraz górą - Momencik... - Roy wpatrzył się w niebo by przemyśleć to co mu powiedziała - Kucharzy? Nieee... Ja nie mam ochoty by ktoś za mnie polował. Albo by mi podawano to co ktoś złapał. A tak w nawiasie, to oni są ludźmi? - zapytał zdziwionym tym że znali tajemnicę specyficznej, dość wybiórczej diety.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:05, 24 Sie 2010    Temat postu:

Z jednej strony się zgadzał, z drugiej jednak nie wypuszczał jej z objęć. Elizabeth zaśmiała się z tego swojego odważniaka. Broni nie chciała mu dawać. Kokardka na jej karku a kokardka z ich przenośni to były dwie całkiem różne sprawy. Strasznie szkoda, że nie pozwolił jej zdobyć łupem jego spodenek. Przecież nic by nie zrobiła. - Spokojnie. - uspokoiła go widząc jak zaczął coś w swych myślach rozgryzać, co spowodowało konsternację na jego twarzy - Tak tylko Cię podpuszczam. - przyznała się. - Niczego nie chcę. - dodała jakby tłumacząc się, że nie zmusza go właśnie do jakiegoś gestu czy ruchu, który miałby przekroczyć jakiś kolejny etap w ich związku. Jednak jego usta skutecznie i w sposób wystarczający zrekompensowały jej stratę.

- Kucharzy. Owszem. - potwierdziła jego słowa kiedy ich wargi się od siebie oderwały. - I tak, oni są ludźmi. - przytaknęła - Czasem się tak zdarza, że wampir utrzymuje na własny użytek ludzi, którzy robią za jego służbę a w razie potrzeby i posiłek. A oni się zgadzają na takie ryzyko. Właściciel tej wyspy też jest ponoć taki jak my. - wyjaśniła - Właśnie dlatego nie musimy się tu krępować swoją naturą. To znaczy najbardziej ja. - powiedziała spoglądając od góry na swoja dłoń, która świeciła w słońcu. Czasami nie znosiła tego czym się stała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:17, 24 Sie 2010    Temat postu:

Moment! - Czy ja dobrze słyszałem? - zapytał Roy i jakby mógł odsunąłby się od Elizabeth kawałek. Spory kawałek. Leżał więc nic do zrobił. Patrzył na nią tylko z niezrozumieniem w oczach - Którzy robią za jego służbę a w razie potrzeby i posiłek? - zacytował jej słowa przerabiając je na pytanie - W razie potrzeby? Posiłek?! - roześmiał się histerycznie bo z tego co powiedziała i jak to ujęła wyszło że są na wyspie jakiegoś szaleńca. Do głowy przyszedł mu nawet ten do Roy. Blondyn przyjrzał się Elizabeth jakby chciał przebić wzrokiem na wylot jej ciało, by dostać się do wnętrza, do duszy i sprawdzić czy to ta sama Lizzy którą znał - Nie. - oświadczył z naciskiem. Trudno było zgadnąć czemu jest tak stanowczo przeciwny ale na pewno było to związane z ludzkim kucharzem. Przyrządzającym dla nich posiłek, lub co gorsza będącym tym posiłkiem. Miała mu to wytłumaczyć. Natychmiast.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:34, 24 Sie 2010    Temat postu:

Niepotrzebnie się tak unosił i denerwował. Akurat w tym przypadku nie było to aż tak straszne jak by się wydawało. - Tak. Dobrze słyszałeś. - przytaknęła mu. - Po pierwsze nie każdy jak my żywi się zwierzętami, to raz. Po drugie, to nie zawsze trzeba wyssać swą ofiarę do końca, to dwa. Po trzecie jeśli byłbyś na tyle w stanie się pohamować, to jad da się wyssać. A po czwarte i najważniejsze, to istnieje coś takiego jak możliwość oddania krwi. Wiesz, w woreczku, nie dając się zagryźć. - wytłumaczyła.

- Z tego co wiem, ale nie powiem Ci tego na pewno, bo po prostu brak mi bezpośrednich informacji... David, właściciel tej wyspy, jest na tyle stary i na tyle potrafi się opanować, że jeśli już sięgnie po... - zawiesiła się na moment nie wiedząc jak to ująć - Po człowieka - poszła po najmniejszej linii oporu - to potrafi przerwać nim mu zrobi krzywdę. I potrafi wyssać jad. A Ci ludzie są świadomi ryzyka, że kiedyś może być tak, że się mu nie uda, ale zgadzają się na niego. Poza tym tutaj, do tego kurortu przyjeżdżają głownie ludzie albo też tacy jak my. Żywiący się zwierzętami. Więc prawdopodobieństwo jest... Zerowe niemal? - dodała nie wiedząc czy mu wyjaśniła wystarczająco.

- A Ci ludzie nie siedzą tutaj jako... Jako nazwijmy to brutalnie 'trzoda'. Oni są zwykłymi pracownikami a tylko jeśli Dave ich poprosi bądź któryś z gości, to dobrowolnie oddadzą krew. Stąd kucharz. Nikt Ci się szyją nie nadstawi, nie panikuj. - pocieszyła go widząc jego niedowierzanie i chyba niejaką panikę w oczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:52, 25 Sie 2010    Temat postu:

Taaa jasne, nie było straszne. I kto to powiedział? Jeszcze to sformułowanie 'nie każdy jak my żywi się...' To co? Takie biuro pełne pracowników było restauracją na wynos? Bo skoro nie trzeba było wyssać do końca to czym się przejmować? Etykietą? Zasadami savoir vivre? Menu? Czarne, białe, żółte? Albo bardziej szczegółowo. Żyjący przy morzu, przy rzece, rolnik, makrel giełdowy czy może zdobywca ośmiotysięczników? Taki musiał być zdrowy jak koń to i krew musiała być pierwsza klasa. Jak Elizabeth mogła mu tłumaczyć to tak spokojnie, Roy nie miał pojęcia. Jakby mu streszczała akcję książki - Krew jest potrzebna dla ludzi, którzy ją tracą. W wyniku wypadków, chorób i tak dalej. Może mi jeszcze powiesz że wlewa ją sobie do kryształowego kielicha? I popija z parasolką? - świat mu stanął na głowie kiedy powiedziała że ludzie pracujący u wspomnianego Davida znają ryzyko i oddają mu siebie dobrowolnie. Dlaczego oni mieli taką szansę a za niego zadecydował ktoś inny? Roy patrzył na Elizabeth i po raz pierwszy się nad tym zastanowił. Nie było mu źle, nie narzekał bo prócz żywienia to niewiele się w nim zmieniło. Ale... Dlaczego oni mogli o tym decydować a jemu nie pozwolono? Wiedział. Elizabeth tłumaczyła mu, ale świadomość tego że można wyjść ze spotkania z wampirem bez szwanku uderzyła Roy'a w tym momencie z niesamowitą siłą - Nie chodzi mi o to że ktokolwiek miałby się nadstawiać. - powiedział otrząsając się z szoku - I nie panikuję. Dziwię się tym ludziom. - powiedział cicho i spojrzał na niebo, które miało bardzo zbliżoną barwę do koloru tęczówek wampira.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:53, 25 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth czuła, że obojętnie co mówiła, to nie polepszało sytuacji. Nie, biuro pełne pracowników nie było fastfood'em. I dziewczyna nigdy by tego tak nie powiedziała. Jej także niezbyt zręcznie było opowiadać o tym wszystkim wampirowi, ale skoro widziała, że tak bardzo chce usłyszeć od niej odpowiedzi, to mówiła. Tylko, że każde kolejne słowo wcale niczego nie rozwiązywało. Miała ochotę załamać ręce, bo na prawdę nie czuła się na siłach, by o tym wszystkim opowiadać.

- Nie wiem Roy. Nie mam pojęcia jak to robi i co robi z nią. - odpowiedziała nagle z rezygnacją siadając na leżaku, na którym wspólnie dopiero co leżeli. Spojrzała się na basen wspominając jak ona sama niegdyś miała dziwne nawyki żywieniowe. Dlaczego mu nie pozwolono? Jak to nie? Miał wybór. Mógł jej posłuchać i zacząć uciekać kiedy go o to błagała. Nie zrobił tego. A wampirzyca na prawdę z całych sił się starała powstrzymać się od wyssania z niego krwi, która doprowadzała ją wtedy do granicy obłędu.

- Wierz mi, że gdybym mogła cokolwiek zmienić, to nawet i zwierzęcej bym nie tknęła. Ale nic na to nie poradzę. - stwierdziła widząc na jego twarzy, w jego spojrzeniu niemy wyrzut. - A inni... - wzruszyła ramionami. To było jak z ludźmi. Też w barbarzyński sposób mordowali zwierzęta. Zjadali ich mięso. Na surowo, pieczone, gotowane, marynowane czy suszone. Podawali posiłki na półmiskach, talerzykach czy w kokilkach. Potrafili od urodzenia hodować zwierzaka, by potem go z czystą premedytacją i rozmysłem pozbawić życia i zjeść. Jeden sposób drugiemu podobny.

Można było tylko próbować stać się innym, lepszym. I robić wszystko, by nie krzywdzić. Ale zawsze wszystko zaczynało się i kończyło na głodzie. Chyba lepiej, że była jakaś grupa ludzi, która wiedząc o wszystkim była w stanie oddać swą krew po to, by nikt inny nie musiał tego zrobić, tym razem już nie dobrowolnie. Co oni mogli sami zrobić skoro ich natura obecnie była taka, jaka była i nic nie można było zmienić? Postarać się o ostateczną śmierć? A po co on myślał, że Elizabeth pojechała do miasta, w którym zamieszkiwali Volturi? Była gotowa ponieść każdą karę za swoje istnienie. I pięć lat z dala od brata było pokutą za to kim się stała. Czy to było mało?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:14, 25 Sie 2010    Temat postu:

Nie miał. Wampirowi teraz chodziło o świadomość. Oni wiedzieli kim jest właściciel wyspy. On nie miał pojęcia co kryło się w dziewczynie, którą uważał za sympatyczną i zabawną. I to była ta różnica. Gdyby wiedział co siedzi w Lizzy to pewnie by go tutaj teraz nie było. Roy uniósł dłoń i położył ją na karku wampirzycy. Idąc tropem ludzi zabijających zwierzęta, można stwierdzić że hodowla zbóż to też zbrodnia. Daje się ziarnu zakiełkować i urosnąć a później ścina i przerabia. To już by była jakaś pomyłka. Ale ludzie, nie hodują sobie innych ludzi to to by ich zjeść. Zwierzęta to co innego. Tak było od zawsze, od zarania dziejów kiedy człowiek się nauczył tej sztuki to ją wykorzystywał. Cywilizacja nie stała jeszcze tak wysoko jak w filmie braci Wachowskich kiedy to ludzi hodowano i przerabiano na energię, choć u niektórych jednostek, jak u wampira o którym rozmawiali chodziło mniej więcej o coś podobnego. Dla Roy'a, chyba nieuleczalnego humanisty, człowiek choćby nie wiadomo jaki by on nie był, nie mógł stać się posiłkiem. Sadził że upadłby przez to tak nisko jak mu się nigdy nie zdarzyło. Nie mógłby usprawiedliwić morderstwa głodem. To było absurdalne dla niego. Przesunął kciukiem po karku Elizabeth i pociągnął ją w tył by wróciła do niego - No już... - mruknął cicho. Co do grupy ludzi którzy oddawali się wampirowi, to byli szaleni. Szafowali swoim życiem i jaką mieli z tego korzyść? Pieniądze? Adrenalinę, bo uda się mu powstrzymać czy nie uda? A jak nie uda to czy będę taki jak on czy może jednak skręci mi kark? Nie rozumiał ich i nie starał się zrozumieć. Roy wiedziałby jedno. Nie poddałby się czemuś takiemu - Zobacz... Ten jest jak samochodzik. - powiedział wskazując jakby nigdy nic na kolejny obłok. Nie miał ochoty jej martwić, tym bardziej nie miał ochoty się teraz z Lizzy skłócić i to jeszcze o kogoś kogo nie znał - A ten... - przekręcił lekko głowę - Jak spojrzysz pod kątem to pies z wywalonym ozorem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:01, 25 Sie 2010    Temat postu:

Gdyby tak każdemu człowiekowi Elizabeth mówiła kim jest i z czym to się wiąże, to albo by ją uznano za wariatkę albo też prędzej czy później zostałaby stracona za zdradzanie tajemnicy ich istnienia. Albo nawet i obie opcje na raz. Poza tym czy bycie wampirem wiązało się z czymś jeszcze? czy przez to kim była, stawała się nagle mniej miła, sympatyczna czy zabawna? Czy to, że jak sam Roy uznał, zmieniła im się dieta czy to oznaczało nagle, że mieli się trzymać z daleka od ludzi, by nie prowokować sytuacji, które mogły się źle skończyć? Jemu na szczęście chyba się jeszcze nie przydarzyło przez ostatni rok, by ktoś się przy nim skaleczył. A co by zrobił, gdyby tak się stało? Czy byłby w stanie się powstrzymać nadal czy też miałby podobny do Elizabeth dylemat? A jeśli już czy byłby na tyle silny, by przerwać? Nigdy tego nie doświadczył, więc nie mógł być pewien co by się stało.

Ludzie hodowali zwierzęta. Więc czemu wampir nie mógł hodować ludzi? Dla nich samych to było niepojęte, ale dla kogoś innego mogło być to oczywiste i normalne. Nie mieli na to żadnego kompletnie wpływu. Wpierw poczuła dłoń Raya na swoim karku. Przez krótką chwilę miała ochotę ją strącić stamtąd, jednak tego nie zrobiła. Moment później przyciągnął ją do siebie, by się na powrót koło niego położyła. Zamknęła oczy nie chcąc na nic patrzeć.

Ludzie bywali różni. Jedni ćpali, inni pili na umór, a jeszcze inni uprawiali sporty ekstremalne nie wiedząc nigdy tego czy ich kolejny wyczyn nie stanie się śmiertelnym. Byli też tacy, którzy świadomie wybierali pracę u wampira. Czy to nie był podobny objaw grania w rosyjską ruletkę? A może mieli jeszcze inne, bardziej osobiste powody, dla których tu byli niż finanse czy dreszczyk emocji. Nie znali ich, więc na pewno nie mogli osądzać co było dobre a co złe w ich postępowaniu.

Wampirzyca otworzyła oczy i spojrzała się na niebo kiedy Roy zaczął mówić o kolejnych obłokach. Ona także nie chciała się z nim o nic kłócić. A zdawała sobie sprawę z tego, że przy jej wyobraźni i daleko idących wnioskach mogłoby się to skończyć bardzo źle. - Bardziej dwie ważki na źdźble trawy. - powiedziała spokojnie przyglądając się tej chmurze, która dla chłopaka wydawała się być psem. Interpretacje jak widać także mogły być różne. Bardzo różne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:20, 25 Sie 2010    Temat postu:

A czy przemiana w wampira wiązała się z porzuceniem człowieczeństwa? Ona wiedziała, wiedziała że zrobiła źle, bo sama chciała się zmienić, ale co myślał wampir z premedytacją przyciągający do siebie człowieka który miał mu posłużyć za główne danie? To nie wydawało mu się anormalne? A nawet jeśli działał w amoku do jakiego popychał głód to co czuł po tym kiedy już ten głód zaspokoił? I zobaczył trzeźwym okiem co zrobił? Elizabeth nie stawała się mniej miła. Roy nie miał jej za złe tego że nie pohamowała się. Gdyby postąpiła inaczej to pewnie nie leżał by obok. Nie mógłby jej dorównać w najmniejszym nawet stopniu i ciągle przy nim musiałaby się mieć na baczności. Nie mógł jedynie zrozumieć tego co kieruje ludźmi tutaj pracującymi - Ważki? - zapytał przekrzywiając głowę w drugą stronę. Zadumał się przez chwilę a chmury w tym czasie zmieniły kształt - Teraz to raczej domek... No taki jak ten nasz. - obłok przyjął prostokątny rozczapierzony u góry kształt co można było brać za dach. Roy już nie dodawał że kojarzy mu się ze strzechą czy trawą - Samolot nawet... - mruknął widząc rozwijającą się linię dymu za przelatującym wysoko nad ich głowami samolotem - Tłoczno dość na tym niebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:38, 25 Sie 2010    Temat postu:

Gdyby Roy choć raz spróbował ludzkiej krwi z pewnością całkowicie inaczej na to wszystko by spoglądał. Wiedziałby, że nic nie jest ani białe ani czarne. I tak też było z istnieniem wampira. Mogli się ograniczać tylko do zwierząt, ale wciąż pozostawali krwiopijcami. I nic tego nie mogło zmienić. Jeśli chłopak na prawdę chciał się dowiedzieć co czuł wampir, który dopiero co zaspokoił swój głód krwi ludzkiej, wystarczyło by aby spojrzał na Elizabeth. Widział przecież z czym i jak bardzo się zmagała z tym, aby go nie tknąć i nie ugryźć wtedy, kiedy się skaleczył. Potem stracił świadomość, ale kiedy się obudził, chyba widział że z tym, co zrobiła, wcale jej nie było łatwo.

Mógł też widzieć i później, kiedy dostrzegał ją smutną, strapioną czy po prostu zamyśloną. Jej spojrzenie czasami bywało tak puste, jakby jej umysłu za nim wcale nie było. Czy to nie było odpowiednią odpowiedzią na jego pytanie? I wcale nie było tak, że gdyby nie był wampirem, nie mógłby jej w niczym dorównać. Mógłby. Nawet w bardzo wielu sprawach. I spokojnie ją o wiele prześcignąć.

- Tak, ważki. - przytaknęła. - Chociaż coraz trudniej je rozpoznać. - powiedziała widząc jak ten obłok rozmywa się wraz z wiatrem. - Domek? Gdzie Ty widzisz ten domek? - zapytała, bo nijak nie mogła sobie go jakoś wyobrazić i dostrzec. A tym bardziej już takiego jak ten ich. - A to nie słoń na karuzeli? - zapytała próbując jakoś palcem wyciągniętym w stronę nieba narysować mu tą karuzelę i słonia. - Ja tam nie widzę samolotu. To bardziej marchewka z wystającą z niej natką. - stwierdziła uśmiechając się bardzo delikatnie. Poprawiła się zaraz na jego ramieniu, układając się wygodniej. - Wiesz co? - mruknęła po chwili - I widzę podwójnie słońce. - rzuciła obejmując go na wysokości pasa jedną ręką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 3 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin