Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Motel "Pod Sosnami"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:03, 18 Maj 2010    Temat postu: Motel "Pod Sosnami"

Motel znajdujący się na uboczu drogi wyjazdowej z Seattle, prowadzony już przez kilkanaście dobrych lat w ramach rodzinnego interesu. Budynek o wyglądzie małej willi znajduje się w otoczeniu lasu. Jedyną atrakcją okolicy jest rzeczka wijąca się między drzewami. Panuje tutaj typowo senna atmosfera. Czas biegnie inaczej, albo wcale nie zauważa się jego upływu. Ciężko trafić, ale jeśli się komuś uda nie ma później na co narzekać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:00, 20 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem / Dom Adama Knight'a / Forks

Mając nadzieję, że dobrze postępuje skręcił w prawo. Miał w pamięci mapę wskazującą jak dostać się do motelu, ale mylić się mógł każdy. Marika mogła sobie pomyśleć że z jej mężem dzieje się coś niedobrego i wywozi ją w sam środek leśnej głuszy. Nie minęli żadnego drogowskazu. Po przejechaniu jeszcze krótkiego odcinka drogi ich oczom ukazał się dom. Była to mała, staroświecka, zadbana willa. Fasada budynku była jasnoniebieska opleciona miejscami ciemnoczerwonymi pędami winobluszczu. Przed motelem na wypielonych rabatkach rosły kwiaty i krzewy liściaste. Adam zaparkował na niezbyt dużym podjeździe i zgasił silnik. Spojrzał na odbicie Mariki w lusterku i odezwał się w końcu - Pomyślałem, że tutaj... - odwrócił się obejmując ramieniem zagłówek fotela i utkwił wzrok w swojej żonie - Że tutaj im dalej od Forks... - wzruszył ramionami nie widząc konieczności kończyć. Wpatrywał się w kobietę wyczekująco. Nie wysiadł czekając za jej opinią. Wiedział już że postąpił dobrze. Chciał teraz wiedzieć i to czy dobrze wybrał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:45, 20 Maj 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem / Dom Adama Knight'a / Forks

Poczuła, ze samochód lekko hamuje. Uniosła głowę w górę i zobaczyła jakiś zjazd. Ogólnie wyglądało to na jakąś wioskę czy coś w tym stylu, ale to nie był kres ich wędrówki. Musieli jeszcze przejechać kawałek. Z zaciekawieniem obserwowała miejsce do którego się udają. Kiedy wjechali w bodajże las uniosła brwi w górę nie wiedząc co Adam kombinuje. - Chyba nie będziemy spać pod gołym niebem? - zapytała niepewnie choć sama zaraz to obaliła bo dni jeszcze nie były takie ciepłe, a przecież nie dopuścił by aby ich syn zachorował. Pokręciła głową i postanowiła być cierpliwą. Poczuła szarpnięcie za włosy. To junior domagał się jej uwagi. Pogroziła mu palcem, a on wziął to za zabawę i próbował złapać jej palec. Westchnęła cichutko. Kiedy się zatrzymali jej twarz nie wyrażała niczego. Spojrzała na męża. Nie powiedziała nic na jego słowa. Schyliła głowę by spojrzeć w okno. Obejrzała to miejsce powierzchownie, a kiedy oderwała wzrok od szyby i uniosła głowę wyżej jej twarz miała kamienny wyraz. Nie zdradzała niczego, ani zadowolenia, ani niezadowolenia. Nie dało wyczytać się niczego. Odpięła synka z pasów i stwierdziła stanowczo. - Przejdźmy się. Chcę zobaczyć te miejsce. - Nie czekała za Adamem po prostu wysiadła z auta prostując nogi. Zamknęła za sobą drzwi i znów się rozejrzała po miejscu w jakim byli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:00, 20 Maj 2010    Temat postu:

Świetnie. Takiej opinii potrzebował. Właśnie takiej. Ani słowa z tego co miał nadzieję usłyszeć. Nie była do końca zadowolona, zła też do końca nie była. Adam nic nie powiedział. Wysiadł z samochodu i wsparł się o drzwi rozglądając dookoła. Las. Iglasty. Wiosna, więc w pełnym tempie rozwoju. Igły zieleniły się na drzewach, a ptaki śpiewały ukryte w gałęziach. Cholernie świetnie. Zły na samego siebie zamknął drzwi. Żwirek pod jego stopami zachrzęścił. Adam oparł się o bok auta nie za bardzo mając ochotę zbliżać się teraz do Mariki, która rozglądała się wokół jakby szukała czegoś czego jej mąż nie zauważał. Wodził za nią wzrokiem, bawiąc się nerwowo kluczykami. Zza rogu willi wyszedł kot. Był biały, rosły i miał na grzbiecie kilka szarych plamek. Jakieś ptaki znów zaćwierkały a inne nie wiedzieć czy z zazdrości podjęły swoją partię. Adam odgarnął włosy z twarzy które wracały na nią uparcie po chwili zmuszane do tego przez lekki wiatr. Poprosiła go o przejście się. Jej mąż podszedł do niej chowając kluczyki w kieszeni. Spojrzał na Marikę i stwierdził - Gdzie tylko chcesz. - pola do popisu nie mieli bo z czterech stron otaczała ich ściana lasu. Mogli iść albo tam, albo do niebieskawego budynku.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 22:01, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:14, 20 Maj 2010    Temat postu:

Kilkakrotnie obejrzała to miejsce rozglądając się na wszystkie boki. Sama nie wiedziała co mogła by zobaczyć. W zasadzie nic. Robiła to tylko i wyłącznie w celach badawczych aby zaznajomić się z terenem. Postąpiła krok w przód, a później się cofnęła. Zerknęła na synka, który również z zaciekawieniem patrzył w stronę domku gdzie mieli się prawdopodobnie zatrzymać. Nagle wyprostowała się i uniosła głowę w górę. Nabrała kilka głębokich oddechów w płuca i przymknęła na moment oczy zasłuchując się w środowisku. Szum wiatru, lekko przygrzewające słońce, które muskało ją w twarz, śpiew ptaków, brakowało jej jedynie szumy potoku. Uśmiechnęła się w głębi siebie. Jednak na zewnątrz nadal pozostawała chłodną. Kiwnęła mężowi głową i kiedy podszedł do niej wzięła go pod rękę. Bez słowa powędrowali w przód. To ona ich na kierunkowała. Nie poszli do domu gdzie mieli się zatrzymać. Poszli na spacer. Juniora usadziła na swoim boku mocno go trzymając. Nie śpieszyło jej się. Wolno stąpała nogami po żwirku wysypanym na dróżce. Przyjemnie jej się oddychało. - Więc tutaj chciałeś mnie zabrać? - powiedziała bez wyrazu lekko spuszczając głowę w dół. Nie powiedziała nic więcej namyślając się nad czymś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:26, 20 Maj 2010    Temat postu:

Mężczyzna pomyślał że zawsze mogło być gorzej. Miała przecież prawo zwymyślać go na miejscu, bez prośby o spacer. Martwiło go jednak to, że Marika jest podstępna, a czasem i nikczemna choć miał nadzieję teraz tego nie doświadczać na własnej skórze. Wyciągnął ostrożnie jej ramię spod swojego, ale tylko po to by spleść ich palce razem. Tak wygodniej się szło. Dał się pociągnąć w wybranym przez Marikę kierunku nie oponując głośno. Po chwili padło pytanie, które uznał za wybitnie głupie z jej strony. Po co pytasz? - Czy to nie oczywiste? - nie warknął na nią, bo dawno już wyzbył się tego zwyczaju. Po prostu zapytał - Gdyby tak nie było, gdyby to miejsce nie było tym jakie wybrałem pewnie teraz bym twierdził, że się zgubiłem, a nie robię tego, więc... - pokiwał głową i uniósł ją w górę patrząc na rosnące tu, chyba długo bo były bardzo wysokie, sosny - Tak. To jest to miejsce w które chciałem cię zabrać. - od pytania wprost o jej odczucia powstrzymał się, wiedząc że nie należy jej popędzać. Prędzej czy później sama mu wyjawi co o tym sądzi. Schodzili teraz w dół, krętą ścieżką, z wystającymi korzeniami. Adam wciągając powietrze w płuca stwierdził, ze smakuje ono zupełnie inaczej. Rozpiął kurtkę. W lesie wiatr już nie wiał. Było cicho, nie licząc ptaków, i ciepło.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:43, 20 Maj 2010    Temat postu:

- Hm... - wyrwało się cicho z jej gardła, ale nie na tyle by Adam tego nie usłyszał. Jej bystre oczy wciąż się rozglądały na boki jak by oceniały to co dla nich wybrał. Schodząc po ścieżce w dół uważała by nie zahaczyć o którykolwiek z korzeni bo mogło by się to źle skończyć. Splotła jeszcze mocniej ich dłonie. Zerknęła w stronę Adama gdy wyraził swoje zdanie. Wywróciła oczami i musiała mu to objaśnić bo jak zwykle opacznie zrozumiał jej słowa. Nie miała niczego takiego na myśli. - Nie o to mi chodziło. Ja wiem, że trafiłeś tam gdzie chciałeś trafić. Nie chodziło mi o zgubienie się. Pytam czy jest to czym wybrałeś dla nas? Czy jesteś tego pewien, ze to dobry wybór? - lubiła pogrywać z nim w podchody. Czasem go podchodziła z tyłu jak mała, sykliwa żmija by zaatakować. - Rozumiem. - kiwnęła głową, a mięśnie na jej twarzy lekko zadrgały. Z ust wyrwał się cichy jęk jak by zawodu. - W zasadzie to myślałam, że poje... - nie dokończyła. Jej głos był lekko szorstki, ale jak zwykle opanowany do perfekcji. Nie było sensu, choć to zapewne rozbudziło ciekawość jej męża. Na pewno chciałby aby dokończyła. To jak gierka. - Spokojnie tutaj. - powiedziała niby z obojętnością. W zasadzie nie było tutaj zbyt wiele atrakcji. Jeżeli chodziło o spokój, o lasy i temu podobne to było podobne do Forks, ale różniło się kilkoma skromnymi szczegółami, które zachowała dla siebie. - Wracajmy. - Nagle oznajmiła. Była to mnogość znaczenie. Gdzie mogli wracać? Do domu? Do auta? Do pensjonatu? Nie wyraziła się jasno. Po prostu mieli tam wrócić. Ten krótki czas wystarczył jej aby się ze wszystkim zapoznać i odpowiednio ocenić to miejsce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:59, 20 Maj 2010    Temat postu:

Czarnowłosy mężczyzna zerkający na kobietę u swego boku, poczuł coś co bardzo mu się nie spodobało. Coś czego nie czuł od dobrych kilku miesięcy. Nie dał Marice możliwości do odczucia niezadowolenia ze strony jego osoby. A teraz, właśnie teraz kiedy liczył na to że jego wybór przypadnie jej do gustu, jego żona była niezadowolona. To jej wywrócenie oczami, to przetłumaczenie mu jego własnych słów jakby nie wiedział co mówił, sprawiło że Adam skreśli siebie z listy tych którzy Marice mogli zrobić niespodziankę. Pokiwał niecierpliwie głową teraz już nie do końca mając pewność do czego prowadzą jej pytania - W zasadzie myślałaś że pojedziemy gdzie? - przeginała świadomie wiedząc że jej mąż ma bardzo ograniczoną tolerancję na takie niedopowiedziane zdania. A Adama tolerancja w ostatniej chwili nagle ograniczyła się do minimum. Albo jej to odpowiada albo nie. Spokojnie jak na wojnie... Teraz był bliższy znacznie temu drugiemu i niewiele mu brakowało, by przejść do otwartego pojedynku. Miał przed sobą jednak swoja żonę, swoją Marii. Wyprostował się i odwrócił od niej wzrok stwierdzając beznamiętnie - Spokojnie. - przytaknął jej bez słowa kiedy oznajmiła że chce wracać. Jej wola. Adam jedynie pytał siebie czy w Forks gdzie w domu obok numeru 1314 mieszkało ich rodzeństwo będzie jej lepiej. Puścił Marikę i Juniora przodem, nie chcąc zmiażdżyć jej smukłych palców w swojej dłoni która teraz, kiedy Adam wpatrywał się w plecy swojej żony, zacisnęła się niebezpiecznie mocno.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 23:06, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:18, 20 Maj 2010    Temat postu:

Bez słowa zawróciła. Poczuła jak Adam puści jej dłoń. Zerknęła jedynie na nią i ruszyła przodem. Szła dość szybko jak by się jej paliło. Kiedy Adam nie widział na jej ustach widniał zdradziecki uśmiech. Wiedziała, że doprowadziła tym Adama do nerwów. Chciała się jedynie z nim trochę podroczyć czego już dawno nie robiła. Nie było to aż tak umyślnym. Chciała się po prostu poczuć tak jak kiedyś, jak w Forks, jak w Nowym Yorku gdy byli sami, gdy mogli sobie pozwolić na takie rzeczy. Smyrnęła synka po buzi i po prostu chciało jej się roześmiać, ale tego nie uczyniła. Ostatni odcinek drogi i byli już prawie na miejscu. Przeszła kolejne sto metrów stając przy aucie. Zapewne Adam pomyślał, że mają wracać bo już chciał iść do samochodu i siadać za kierownicę. Uniosła brwi w górę i oznajmiła ze śmiechem. - A Ty gdzie? Rzeczy trzeba rozpakować bo nas noc zastanie. - pokręciła rozbawiona głową na boki i wyszczerzyła się do niego uroczo. - Okropna jestem co? Dałeś się tak podstępnie nabrać na moje niezadowolenie. Ach, tak jestem żmiją. - wybuchnęła śmiechem wędrując do bagażnika. - Podoba mi się, oczywiście, że mi się podoba. Ładnie tutaj. I cicho i spokojnie i przyjemnie. Tego właśnie potrzebowałam. - Jej rysy twarzy złagodniały, usta wciąż się szczerzyły, oczy roziskrzone. Podeszła do Adama. - No, już nie gniewaj się na mnie. Dawno się z Tobą nie droczyłam. Uśmiech poproszę. - puściła do niego oko i ucałowała go w policzek. Wątpiła by obyło się bez kary. Jednak to nie było ważnym. Adam trafił idealnie i jak zwykle zapunktował sobie tym u Mariki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:38, 20 Maj 2010    Temat postu:

On w przeciwieństwie do Mariki wlekł się niemiłosiernie nie mając ochoty wychodzić z lasu, który teraz nagle wydał mu się miejscem najodpowiedniejszym dla niego. Nie widział potrzeby wracać do domu, ani prawie że biec za Mariką skoro zawiódł jej oczekiwania. Adam zgarbiony, jak zwykle nie przywykły do słońca przed którym starał się aktualnie uciec, wyszedł z cienia i zobaczył że Marika czeka już przy samochodzie. Zrezygnowany wyciągnął z kieszeni klucze a sygnał centralnego zamka dał o sobie znać. Proszę bardzo, możesz wsiadać Chwycił klamkę ale śmiech Mariki wyrwał go z otępiania w które już częściowo zdążył popaść. Popatrzył na nią spodziewając się znów czegoś niezbyt przyjemnego więc zamrugał skonsternowany kiedy oznajmiła że ma wypakować ich torby. Zamknął oczy i westchnął ciężko kiedy oznajmiła że to wszystko zrobiła tylko po to by go podpuścić. Przekręcił głowę na lewo a kiedy uchylił powieki patrzył w dół. Wsunął dłonie do kieszeni. Jak na dobrą sprawę teraz on mógł się z nią po swojemu podroczyć i powiedzieć, że jej słowa są dla niego gówno warte, ale przecież tak nigdy nie było. Marika odeszła, a on trawił w sobie to na co, wobec niego sobie pozwoliła. A właśnie że nie! Jest nudno, cicho i zapewne najciekawszym wydarzeniem jest opadnięcie igły z tej... Sosny. Uniósł na nią wzrok opierając się o samochód - Raz jeszcze. - wycedził - Mariko wystarczy, że raz jeszcze zakwestionujesz jakikolwiek mój wybór w taki sposób... - uśmiechnął się szerzej gdy dostał buziaka. Wiedział że znów przegrał, ale nie odczuwał tego jako porażki. Otrzymał przecież nagrodę będącą ta główna a nie jedynie pocieszenia. Piękny, szeroki uśmiech swej żony. Bez zbędnej zachęty podszedł do bagażnika i wyciągnął ich bagaże spoglądając na wszystko teraz przychylniejszym wzrokiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:57, 20 Maj 2010    Temat postu:

Wiedziała, że nie obędzie się bez komentarza. Jednak sprawiło jej to wielką przyjemność. To, że mogła się uśmiechać z wdzięczności i zadowolenia. Udało jej się wpuścić Adama w maliny, ale to akurat był najmniejszy powód do radości. Jej raczej chodziło o same miejsce. O spokój jaki ich otaczał. O to, że byli z dala od problemów. Byli daleko od wszystkiego, a jedyne co ich otaczało to wspaniała przyroda. Już poczuła się o wiele lżej. Jej myśli nie zaprzątały żadne przykre rzeczy. Nie myślała ani trochę o rodzeństwie. Miała przyjemniejsze rzeczy do roboty. - Oczywiście. Będę to miała na uwadze. - cicho zachichotała dumna z siebie za to, że jest tym kim była. Nie potrzebowała względem siebie żadnych zmian. Potrafiła być miła, ale i też oschła i chłodna. Czasem ujawniały się u niej stare nawyki, ale Adam też nie wyzbył się z siebie do końca swoich i wcale jej to nie przeszkadzało. Jak by miała prześledzić te kilkanaście miesięcy ich znajomości, to musiała przyznać sama przed sobą, ze dużo się zmienili. Oboje. Pracowali na to ciężko by do tego dojść. Jedno przychodziło łatwiej inne trudniej, ale Marika wiedziała, że opłaciło się bo miała za to u boku najwspanialszego męża jakiego można tylko było sobie wymarzyć. I syna, o którym można było tylko śnić. Wolną dłonią objęła Adama w pasie i przytuliła się do niego z czułością. - Dziękuję za wspaniałą niespodziankę. - uśmiechnęła się leciutko, a jej oczka iskrzyły się szczęściem. W końcu odsunęła się od niego by pozwolić mu zająć się bagażami. W końcu gdy byli gotowi mogli pójść w stronę pensjonatu. - Będzie miło. Już się cieszę. - paplała z zadowoleniem. - Wiesz co myślę? Że powinniśmy częściej robić sobie takie wycieczki. Wiesz ty, ja i nasz syn. Nie musimy wiecznie siedzieć w jednym miejscu. Dobrze nam to robi. - kiwnęła lekko głową. Dawno się tak nie czuła wyluzowana. Teraz mogła sobie odbić te wszystkie miesiąc, które cierpiała z powodu Judit i Chrisa. Faktycznie nie wiedziała na co się pisze zgadzając na opiekę nad jednym i drugim. Teraz było już na to za późno, ale musieli sobie z tym radzić jakoś. Odrzuciła to szybko od siebie i zapomniała zamykając na spusty gdzieś w czarnej otchłani swej świadomości. - Kocham Cię Adamie. - zatrzymała się nagle przed nim. Pochyliła się ku niemu i uraczyła go słodkim pocałunkiem na jaki zasługiwał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:16, 21 Maj 2010    Temat postu:

Rozwiała wszelkie jego wątpliwości i złości. Kochał Marikę za to jaka jest. Okazało się że z wzajemnością. Nie musiała mówić, sam pocałunek wystarczył. Ona znosiła i akceptowała jego, on znosił i zmieniał się dla niej. Tworzyli wspólnie coś co z dumą można było naważ rodziną. Adam mruknął pod nosem - Jasne. Jeśli tylko będziesz chciała. Zawsze możemy gdzieś wyskoczyć. Nie czekając aż okoliczności nas do tego zmuszą. - objął ich ramieniem i tym razem to Adam poprowadził w wytyczonym przez siebie kierunku. Zmierzali do dużych, solidnych ciemnych drzwi. Pchnął je i znaleźli się w małym holu i zarazem recepcji. Adam obrzucił pobieżnym spojrzeniem pomieszczenie. Podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Wszystko tutaj było z drewna. Kontuar po ich prawej stronie miał blat wyczyszczony na wysoki błysk. Stał na nim mały, połyskujący, złoty dzwoneczek, a zaraz za nim w okazałej donicy rosła intensywnie zielona i rozłożysta paprotka. Na ścianie w jasnym choć trochę jakby przybrudzonym odcieniu żółci istniała mała półka. Klucze wisiały na przymocowanych do niej haczykach. Każdy z nich miał identyczną drewnianą plakietkę, które różniły się jedynie cyfrą na nich wypaloną. Naprzeciwko drzwi głównych znajdowały się wąskie, rozklekotane schody. Po lewej w dalszym kącie pomieszczenia stały dwa, wyglądające na bardzo wygodne, fotele obite jasnym miękkim materiałem. Kompletu dopełniał mały stolik na czterech cienkich nóżkach. Leżała na nim złożona na pół gazeta. Przy oknie, na którego parapecie królowało staroświeckie radio, stał wąski, głośno tykający zegar. Wahadło poruszało się równomiernym, niezmiernie monotonnym, hipnotyzującym rytmem. Na ścianie wisiał sporych rozmiarów obraz w ramie, która w kilku miejscach była zniszczona jakby ktoś nie obchodził się z nią dostatecznie ostrożnie. Malarz uwiecznił na nim scenę z polowania. Myśliwi ze swymi ogarami u boku zagłębiali się w las. Pomieszczenie było małe. Przez to i dobór barw wydawało się ciepłe i przytulne. Ograniczenie sprzętów do minimum ułatwiało orientację. Adam zerknął niepewnie na Marikę. Wiele ryzykował przywożąc ją tutaj. Był w tym motelu pierwszy raz i zamiast wyczekiwanego spokoju i wytchnienia mogło go spotkać rozczarowanie. Ogromnym plusem jednak było to że Marice to miejsce się podobało. Jeśli tak było on przetrwa wszelkie bolączki i również zaliczy te dwa dni do udanych. Rozpiął do reszty kurtkę i podszedł do kontuaru. Trącił dłonią dzwoneczek. Obrócił się i wskazał Marice jeden z foteli. Jak zawsze chciał wyręczyć swą żonę we wszystkim. Poza tym nic o wypadzie nie wiedziała i musiała zdać się na Adama, a on nie chciał jej zawieść. Chciał dnia wolnego. Kiedyś wolnym od pracy było dla niego Forks, a teraz chciał wolnego od Forks. Nie wiedział gdzie znajdzie się koniec jego zachcianek. Usłyszał przytłumione - Chwileczkę! Już idę... - więc wbił wzrok w klucze wystukując bezwiednie rytm rzewnej ballady emitowanej w radiu. Po upływie niecałej minuty zjawiła się przed nim niska, przysadzista kobieta z dołkami w zaróżowionych policzkach - Dzień dobry. - zwróciła się do Adama uprzejmie i skinęła głową Marice - W czym mogę pomóc? - mężczyzna odchrząknął i powiedział - Rezerwowałem wczoraj pokój na nazwisko Knight. - kobieta skinęła głową i otwarła dużych rozmiarów księgę - Ach tak... Jest. Pokój dla dwóch osób? - Adam pokiwał głową - I dziecka? - recepcjonistka uniosła brew w górę. Mężczyzna przeniósł wzrok na swoją żonę - Czy to jakikolwiek problem? - kobieta roześmiała się i wyprowadziła go z błędu - Ależ nie. Proszę mi wybaczyć. Źle mnie pan odebrał. - uśmiechnęła się do Adama, który miał bardzo niewyraźną minę, przepraszająco. Wyłożyła księgę na kontuar i obróciła ją ku niemu - Proszę wypełnić. Tutaj... Tutaj... - wskazywała poszczególne rubryki - I tu. Ja tymczasem... - obróciła się i spojrzała na klucze - Na poddaszu... Z łazienką. Odpowiada? - Adam mruknął z aprobatą pod nosem nie przerywając pisania. Chciał mieć spokój. Wybrał górę, bo siłą rzeczy na dole zawsze kręci się więcej osób - To świetnie. Sądzę że będzie państwu odpowiadać. Jest bardzo przytulny. Jakieś bagaże? - mężczyzna odłożył długopis na bok i zerknął na to co napisał upewniając się że nie popełnił błędów - Tylko takie z którymi sam sobie poradzę. - zaznaczył - Dziękuję. - dostał klucz do pokoju z dziesiątką na plakietce i krótką instrukcję - Wejdą państwo na samą górę. Pokój znajduje się na końcu korytarza, naprzeciw schodów. Śniadania od 8 do 10, obiad wydajemy od 14 do 16, a kolację od 19 do 21. Zawsze oczywiście można zamówić coś do pokoju na przekąskę. To wszystko. Mogłabym w czymś jeszcze pomóc? - Adam pokręcił głową i chwycił ich torby. W recepcji pojawił się piegowaty wyrostek, ale kobieta go odprawiła. Mężczyzna wskazał swojej żonie schody puszczając ją pierwszą. Wchodząc powoli na górę odcinał się od problemów, które zostawił za progiem motelu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:59, 22 Maj 2010    Temat postu:

W tym momencie zdawała się całkowicie na swego męża. Już nie mogła wybierać sama. Adam wybrał dla nich tą miejscówkę z przekonaniem, że robi dobrze, a Marika wcale nie wyprowadzała go z błędu pomijając ten jeden, mały epitet, w którym stroiła sobie z niego żarty. Idąc w stronę pensjonatu nie śpieszyła się. Mieli czas. Wolny, nieograniczony niczym czas. Z zadowoleniem widniejącym na jej wąskich, malinowych ustach dała się objąć Adamowi. Lubiła to. Kiedy wykazywał względem niej czułość. Marika sama w sobie była strasznym pieszczochem o czym wiedział jej mąż. Można by było ją głaskać, tulić, całować, a jej nigdy by nie było dość. Kiedy zwinnie weszła po schodach na werandę zostały przed nią uchylone drzwi. Skinęła w podzięce mężowi i weszła do środka. Podobnie jak Adam dyskretnie rozglądała się po nieznajomym jej pomieszczeniu. Wyglądało na sterylne i jak by nieskazitelne. Ujęło ją to. Zerknęła w bok gdzie zapewne były parterowe pokoje w których pomieszkiwali goście, którzy zapewne również jak i oni chcieli odpocząć. Powody mogły być różne. Nie zagłębiała się w nie. Wolała się skupić na nich. - Myślę, że za bardzo się przejmujemy wszystkim innym, a w tym zapominamy o samych sobie. Jesteśmy małżeństwem już od kilku miesięcy, a nasze główne tematy do rozmowy w większości skupiały się sam wiesz na czym. - Nie chciała wypowiadać tych imion, które dziś miały dla nich nie istnieć. Położyła Adamowi dłoń na ramieniu i lekko ją ścisnęła. Uśmiechnęła się do niego przymilnie. Jej czułe spojrzenie zwrócone w jego kierunku mówiło za wszystko. Oderwała w końcu wzrok od męża i tym razem skupiła się na pomieszczeniu w jakim przebywali. Wszystko tutaj było utrzymane na wysoki połysk. Nieskazitelność z tym się jej to kojarzyło. Drogie drewno polakierowane, przez co się świeciło jak nowe. Nic tutaj nie było przesadzone jak w niektórych pomieszczeniach. Minimum nowoczesności. Raczej skłaniało się to ku staroświeckości pomieszanej z nowoczesnością, ale podobało się Marice. Stare radio wybijało z siebie również stare melodie. Kąciki jej ust drgnęły w górę. Obróciła się i zawędrowała do obitego skórą fotela gdy jej mąż wskazał ruchem dłoni owe miejsce by spoczęła. Przemaszerowała kilka kroków i wraz z juniorem siadła sobie na nim. Usadziła małego na swoim kolanie i poczęła jego zabawianiem. Huśtała go na swej nodze, a jego śmiech wydobywający z małego gardełka bawił ją. Uwielbiała go słuchać. Przestała się rozglądać, a skupiła na bieżącej rzeczy. Nie wtrącała się również na rozmowie jaką prowadził Adam z kobietą stojącą na przeciwko niego. Obróciła głowę w bok, a jej lśniące loki zadrgały w rytm ruchu jej głowy. Coś zaskrzypiało pod podłogą, za oknem śpiewały ptaki, ale było to słabo dosłyszalne przez dźwięki dobiegające z radia. Odetchnęła głęboko i radośnie wypuściła powietrze z płuc ciesząc się wolnością. W końcu przygarnęła do siebie synka i usadowiła go sobie na swym podołku. Chyba mały junior był umęczony tym wszystkim bo przecierał zaspane oczka piąstkami. Pogłaskała go po główce i zmieniał jego pozycję na pół leżącą. Mały jeszcze chwilę walczył z sennością, ale w końcu go zmogło. Zasnął jej na rękach. Westchnęła cicho i zerknęła w stronę Adama. Kiedy w końcu dopełnił wszelkich formalności mogli pójść na górę. Ostrożnie chwytając synka i przyciskając do siebie podniosła się w górę. Powędrowała kilka kroków w przód stając przy mężu. Wysłuchała również instrukcji dotyczącej tego gdzie znajduje się ich pokój. Skinęła w podzięce kobiecie i udała się w stronę schodów. Wchodząc ostrożnie po nich na górę powiedziała cicho. - Przytulnie tutaj. Hm... Podoba mi się jeszcze bardziej. Dobrze wybrałeś. - To były słowa pochwały dla jej ukochanego mężczyzny, który zawsze troszczył się o nich, zawsze starał się wybierać jak najlepiej. I była mu za to wielce wdzięczna. Myślała, ze te schody nigdy się nie skończą, ale w końcu dotarli na samą górę. Stanęła pod wyznaczonymi drzwiami i czekała aż Adam otworzy. Junior stawał się z każdym miesiącem cięższy. Choć Marika była do tego przyzwyczajona. Mieli jeszcze przed sobą wiele wspaniałych godzin do spędzenia wspólnie. Nie musieli się niczym martwić na zapas. Postąpiła krok w przód. Wychyliła się ku mężu i pocałowała go w usta. - Dziękuję z całego serca. - kiedy się odsunęła na jej ustach spoczywał szeroki uśmiech wdzięczności za to co zrobił dla nich, za tą niebywałą niespodziankę i za to, że wciąż jest przy nich.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:20, 22 Maj 2010    Temat postu:

- Dziękuj, dziękuj bo masz za co. - stwierdził z brutalnym pełnym tryumfu uśmiechem - Trzeba było nie wydziwiać i mnie nie podpuszczać. Bardzo się będziesz musiała starać, by jakoś zatrzeć to złe wrażenie. - powiedział wlepiając w Marikę niewinne spojrzenie. Wypróbował po raz pierwszy klucz i wsunął go w zamek by otworzyć pokój numer 10. Adam doznał dziwnego wrażenia deja vu. Mały, jasny pokoik. Ściana na przeciw drzwi była spadzista. Pomieszczenie wyklejone jasnozieloną tapetą w delikatny kwiatowy wzorek przypominało Adamowi pokoje u wuja Donalda, kiedy jeszcze był mały i wpadali tam z Grace. Na prawo od drzwi, w małej wnęce stała biała komódka, na której znajdował się telewizor. Były też dwa fotele i stolik. Dla Adama oczywistym było że fotele nie są z tego samego kompletu. Ponad to podejrzewał że jeden z nich, ten większy, można rozłożyć i wyciągnąć się na nim swobodnie. Łóżko znajdowało się pod oknem które było osadzone w spadzistej ścianie. Mężczyzna wyobraził sobie, że leżąc pod nim można obserwować gwiazdy na niebie o ile będą widoczne. Po lewej istniały wąskie białe drzwi zapewne prowadzące do łazienki - Dość... Przytulnie. - mruknął i odstawił na bok pod komódkę ich torby. Zdjął kurtkę i rzucił ja na jeden z foteli - Daj małego, albo... - rozejrzał się - Połóż go, tam... - wskazał na łóżko, bo nie było dla Juniora innej alternatywy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:58, 22 Maj 2010    Temat postu:

- Co? - zmierzyła go taksującym spojrzeniem swych brązowych tęczówek. Dawno nie pamiętała kiedy były czarne. Chyba zazwyczaj wtedy gdy wracała od Judit i Christophera. Przy mężu nie miała się z jakiego powodu denerwować. Nie dawał jej do tego powodów. Raczej to on ciągle ją pocieszał w kryzysowych sytuacjach dla niej. Dla nich obojga. Potrząsnęła lekko głową na boki odrzucając od siebie wszelkie myśli o tym, które teraz uznała za zakazane. - Tak oczywiście, będę Ci się całe te dwa dni kajać u stóp mój drogi mężu. - wystawiła mu język i obróciła głowę wchodząc do pokoiku. Nie był może zbyt wielki, ale miał urok. Tutaj również nie panował przesadyzm. Wszystko miało swój ustalony porządek. Nic się nie walało, nie graciło, było dość miejsca aby się poruszać swobodnie. Błogosławiła taki stan rzeczy. Było gdzie spać i odpoczywać i to najważniejsza. Reszta nie była dla niej ważna. - Nie podoba Ci się? - Takie odniosła wrażenie z jego słów. Może się myliła? Przecież mógł sądzić o tym wszystko co tylko chciał. Zerknęła na łóżko, które wskazał jej Adam. - Już, chwileczka, zdrzemnął się biedak. - uśmiechnęła się lekko i powędrowała cicho do łóżka. Ostrożnie ułożyła synka na łóżku. Ściągnęła z niego buciki. Poprosiła Adama o pomoc by go przytrzymał. Kiedy to zrobił również ostrożnie ściągnęła z niego kurtkę i spodnie zostawiając w samych śpiochach by się nie przegrzał. Ułożyła go wyżej na poduszkach i nakryła kołdrą do okolic piersi. Odsunęła z jego czułka opadające na nie włoski i wyprostowała się. Obróciła się w stronę męża. - To co będziemy teraz robić? - uniosła lekko brwi w górę samej do końca nie wiedząc. I tak byli uwiązani w pokoju do czasu aż ich syn się nie obudzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:22, 22 Maj 2010    Temat postu:

- To co słyszałaś. - odparł niewzruszony. Tym razem to on pogrywał sobie z Mariką jak chciał. Myślała że nie dostanie za ten niecny postępek w lesie? Grubo się myliła - Tak, właśnie. Kajać się nie musisz. - takich rzeczy nigdy od niej nie wymagał - Wystarczy byś była dla mnie jak zwykle czarująca i miła. I taka kochana. - puścił do niej oko i przytrzymał jak prosiła syna by po chwili mogła go ułożyć w spokoju na łóżku. Wyprostował się i raz jeszcze obrzucił pokój uważnym, choć teraz już lekko rozleniwionym w wyniku okoliczności, spojrzeniem. Przysiadł na podłodze wspierając plecy o brzeg łóżka - Nic z tych rzeczy. Podoba mi się jak najbardziej. Wygląda jak w Haven, wiesz? Kiedy jeździłem z Grace na wakacje do Donalda. Też miał takie pokoje. Może nie akurat na poddaszu, no i... - zerknął na odbiornik telewizyjny - Telewizora tam nie było, ale ogólnie wyglądał tak jak ten. Tylko, że łóżko było jednoosobowe, a widok z okna był na pola i resztę wioski a nie na las. I po środku leżał taki niebieski, okrągły chodnik. - zakreślił dłonią wdzięczne koło w kierunku w którym w jego wyobraźni spoczywał chodnik. Nigdy jeszcze nie opowiadał Marice o tym jak spędzał dzieciństwo. Rozmawiali o świętach, o zwyczajach panujących w Stanach i w Hiszpanii. Miała okazję posłuchać co nieco - I przychodziła rano Rosie, czasem tylko mnie obudzić, a czasem już ze śniadaniem. - Adam uśmiechnął się pod nosem skubiąc nogawki jeansów - A za nią zaraz wpadał Ronald i tyle miałem ze spokoju. Co będziemy robić? - otrząsnął się ze swoich myśli i oprzytomniał patrząc na swoja żonę. Zerknął na Juniora obracając się na moment w tył - Chyba poczekamy. Siadaj. - wyprostował przed siebie nogi i wskazał Marice swoje uda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:21, 22 Maj 2010    Temat postu:

Westchnęła cicho i wywróciła zabawnie oczami na słowa męża. - A co nie jestem zawsze miła, czarująca i kochana? - wzięła się pod boki i lekko pochyliła ku niemu wisząc w zasadzie nad nim. - Dobrze wiesz, że daję Ci z siebie wszystko co najlepsze. - parsknęła śmiechem i wyprostowała się, a w jej oczach zajaśniał blask. Figlarne iskierki, który dodawały ciepłu jej tęczówkom sprawiały, ze wyglądała na łagodniejszą i radośniejszą. Założyła sobie rękę za głowę by podrapać się po łopatce bo coś ją tam ugryzło. Poszorowała się po niej i opuściła bezwiednie rękę nie mając co z nią zrobić. Wciąż stojąc przed nim w czasie gdy on siedział oparty o łóżko wysłuchiwała z zaciekawieniem jego historii z dzieciństwa. Zasadzie sama zauważyła, że raczej rzadko o tym mówili, bardziej skupiali się na codziennych sprawach. - Ach, więc o to chodzi? No to chyba dobrze prawda? Jeżeli są to miłe wspomnienia. A jaki był nasz Adam za dziecka? - zapytała zaciekawiona. Bardzo chciała się tego dowiedzieć. Chodź podejrzewała, ze był taki sam jakim go poznała. Chłodnym, odpychającym. Ale z drugiej strony chciała o usłyszeć od niego. Zachęcona przez niego podeszła, schyliła się i chwilę później siedziała już na jego udach. Objęła go dłońmi przez szyję. - Domyślam się tego, bo junior śpi, ale w zasadzie moglibyśmy jakoś spożytkować ten czas w ... - pochyliła się ku niemu. Jego usta znalazły się tuż przy jego uchu. Przygryzła płatek jego ucha, a następnie jak zawsze przejechała po nim językiem. Poczuła jak jej mąż drży. Uśmiechnęła się pod nosem triumfalnie. Wciąż działała na niego podniecająco. - jakiś bardzo miły sposób. - zachichotała mu do ucha, a jej usta zjechały na jego policzek, stamtąd na linię szczęki gdzie pozostawiła po sobie kilka całusów, a stamtąd jeszcze niżej na jego szyję. Obcałowała ją skrupulatnie. - Czy jestem wystarczająco miła i kochana? - zapytała przyciszonym, elektryzującym tonem głosu. Było w nim coś drapieżnego. Przygryzła kawałek jego skóry i powróciła do góry. Położyła mu dłoń na policzku, a jej usta odnalazły jego usta całując go zachłannie. Dawno tego nie robiła. Teraz tego potrzebowała i chciała. Cała ona, wieczna dziewczynka spragniona swego męża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:46, 22 Maj 2010    Temat postu:

- Jesteś. Ale nie dawno byłaś złośliwa i perfidna. - zauważył tryumfalnie mając na myśli jej leśne gierki. Długo jej to zapamięta. Marika mogła być tego pewna - Oczywiście że wiem. - powiedział pseudo urażonym tonem - Co nie znaczy kiedy czasem sobie powymagam więcej. - wyszczerzył sie do Mariki zadzierając głowę w górę. Znów się zanosiło na zdrową, choć niekoniecznie uczciwą rywalizację miedzy ta dwójką. Uniósł dłoń i przyciągnął kobietę do siebie, nie dając jej szans na opór, ale i tak go nie wyczuł w jej zachowaniu - Są takie sobie. Ani radosne, ani smutne. Po prostu są i nic więcej. - zakończył. Spodziewałaś się jakiś strasznie zabawnych opowieści? Nie znasz mnie jeszcze? - Adam była jak Adam. Mały, chudy, wredny i uszczypliwy. - stwierdził mężczyzna przywołując w pamięci obraz siebie jako pięcio czy sześciolatka - Bardzo małomówny, choć też potrafiłem powiedzieć co chciałem. Kiedyś wskazałem kobietę na ulicy i stwierdziłem że to dziwka. Ale na prawdę wyglądała jak pierwsza lepsza lafirynda. - spuścił głowę w dół nie za bardzo chcąc widzieć teraz wyraz twarzy swojej żony. Marika jednak miała wobec niego inne plany. Dalej tak samo niecne i piekielne. Zdarzyło mu się drgnąć parokrotnie. Poczuł jednocześnie chęć na wszystko to co mu proponowała Marika - Ty? Marii jesteś cholernie miła i kochana. - jego dłonie zaczęły wędrówkę po ciele kobiety i spoczęły na jej talii zaciskając się nieznacznie tym samym przysunął do siebie Marikę bliżej. Uśmiechnął się nieznacznie czując że właśnie wrócił do okresu narzeczeństwa. Przymknął powieki i oddał się kobiecie dokładając od siebie tyle samo zapału co jego żona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:21, 22 Maj 2010    Temat postu:

- Hola, hola. - zaczęła i zamachała mu palcem przed nosem nie zgadzając się z nim w pewnej kwestii. - Może i byłam perfidna, ale na pewno nie złośliwa. Nie robiła Ci tego na złość, tylko po to aby Cię trochę oszukać, a to różnica. Czy Ty myślałeś, ze wszystko pójdzie Ci pięknie i gładko jak mnie z domu wywieziesz? - Pewnie tak. Ty zawsze mężu mój drogi masz dobre pomysły, tylko czasem z ich urzeczywistnieniem trudniej, ale jak zawsze wychodzisz z opresji cało. - Przechyliła lekko głowę w bok i nieznacznie poprawiła się na jego miękkich, ciepłych udach. - Co nie znaczy, że ja te wymagania muszę spełnić. No cóż ja też czasami muszę się wcielić w Twoją skórę i poudawać Ciebie, to takie nawet dość miłe, ale przepraszanie zawsze jest lepsze. - puściła do niego oczko śmiejąc się cicho. Obróciła głowę w stronę łóżka by zerknąć czy ich syn śpi. Nawet nie drgnął. Spojrzała ponownie na Adama. - Tak właśnie myślałam. Dokładnie takiego sobie Ciebie wyobrażałam. To znaczy bez urazy, ale niedawno pomyślałam, że w dzieciństwie zapewne byłeś taki sam jakiego Cię poznałam na początku. - wyjawiła mu swój sekret, który w zasadzie nie był aż taki tajny. Uniosła brwi w górę gdy wspomniał o dziwce, a raczej jak nazwał jakąś tam kobietę, ale nie przejęła się tym. Raczej chwaliła go za to, że potrafił szczerze mówić co o kim sądzi. Jej dłonie w tym czasie zawędrowały na jego klatkę piersiową. Może Adam wiedział co się święci, a może nie. - Schrupię Cię jak ciasteczko. - Taki właśnie miała zamiar. Poczęła rozpinać jego koszulę. Uniosła na moment głowę w górę patrząc czy czasem się nie sprzeciwi, ale niczego takiego nie zauważyła, więc wzięła się za kończenie tego co zaczęła. Jej usta z słodkością smakowały jego ust. I wciąż było jej mało. W końcu jej smukłe palce wpełzły pod jego koszulkę wędrując po nagiej piersi. Z jej ust wydobył się pomruk wszelkiego zadowolenie. - Czy może mój słodki mąż ma ochotę trochę ze mną po grzeszyć? - zapytała z nutką namiętności i napięcia w oczekiwaniu na jego odpowiedź.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:02, 22 Maj 2010    Temat postu:

- Och oczywiście. Wybacz. - stwierdził zgryźliwie wywracając oczami - Faktycznie to że się podpuszcza własnego męża, że wpędza się go w stan podenerwowania... To według ciebie dobre... Tak. Czego innego mogłem się spodziewać? - rzucił pytanie retoryczne a po chwili dodał kolejne - To co według ciebie jest złe moja droga? - Adam bardzo dobrze wiedział jakiej odpowiedzi by udzieliła - A myślałaś że nie byłem tego pewny? W końcu sama powiedziałaś kiedyś że tam gdzie będę obok ciebie, to wszędzie będzie ci dobrze. Więc co mamy następne w harmonogramie? Pustynię Gobi? Amazonkę? A może Syberia? To w końcu nie aż tak daleko od Hiszpanii, hm? Nie powiesz mi chyba ze źle wybrałem? - warknął cicho i groźnie wlepiając w Marikę swoje spojrzenie - Mnie się nie da podrobić. Jestem jedyny i niepowtarzalny. - stwierdził tak samo pewnie co i egoistycznie - Nawet nie próbuj, bo nie podołasz. - przesunął palce po jej policzku i powiedział cicho - Jesteś zbyt delikatna, zbyt kobieca na to by wczuć się w moją psychikę. I żyć. - prawda było, ze gdyby nie on i jego samozaparcie Maria już popadła by w depresję. A to z powodu Aarona, a to dlatego ze nikogo nie miał, albo ostatnio z powodu natłoku obowiązków. Musiała to przyznać. Bez Adama by zginęła - Zamknij się. Ja dwudziestodziewięcioletni jestem o wiele lepszy niż... Nie będę z tobą teraz tego roztrząsał - Tylko nie ciastko. Błagam. - roześmiał się bo nie raz go tym rozbawiała. Tym swoim błyskiem w oku, tym stwierdzeniem, tymi zachęcająco rozchylonymi ustami, tym ciepłem - Tak... - ujął ja pod brodę i pocałował nie pozostawiając żadnych złudzeń. Jak zawsze w takich sytuacjach stawał się odrobinę brutalny - Udałbym się do samego szatana o pozwolenie na grzesznie z tobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:15, 23 Maj 2010    Temat postu:

Roześmiała się słuchając wywodów swojego męża. Po części zachowywał się jak , rozkapryszone dziecko, które nie dostało swej ulubionej zabawki. Wywróciła oczami podobnie jak on, westchnęła cicho i patrząc mu w oczy zaczęła. - Tego nie powiedziałam, nie uważam to za dobre, raczej za niecne, ale z drugiej strony było to choć trochę zabawne. To oznaczało, że nie możesz do końca być we mnie pewnym we wszystkim. - przekrzywiła głowę lekko w bok, przyłożyła sobie palec do policzka i pociągnęła dalej. - A jak myślisz? Mało mnie znasz Adamie? Wiesz jaka jestem, lubię z Tobą rywalizować, więc nie spodziewaj się po mnie wszystkiego co najlepsze. - wyłożyła sobie wygodnie nogi w przód i odgarnęła sobie niesforną grzywkę, która opadała na jej czoło. - To prawda. Tam gdzie Ty, tam i mój dom. Jeżeli tylko będziesz chciał, tylko nie wiem czy nasz syn jest gotowy na tak dalekie wędrówki. - Co do tego miała pewne wątpliwości. Według niej powinni poczekać z takimi podróżami. - Czyżby? Och przepraszam wasza czcigodna mości. Nie wiedziałam, ze jesteś aż tak wielkim samolubem, ze nawet z własną żoną się nie podzielisz. Już się od stosunkuję od waszej osobowości. Przecież jest jedyna i niepowtarzalna. - prychnęła cicho pod nosem, a jej ton głosu był lekko urażony. - Nie przypisuj sobie wszelkich zasług bo... - machnęła na to ręką nie chcąc nawet kończyć. Spuściła na moment głowę, a kiedy ją uniosła napotkała spojrzenie oczu męża. - I tak właśnie powinno być. Choć myślę, ze szatan nie powinien mieć nic do tego. Grzesz, grzesz ile tylko możesz. - już weselsza wlepiła się w niego i jej dłonie zdawały się być wszędzie. Nie szczędziła sobie niczego. Gorące pocałunki muskały jego muskulaturę. Ściągnęła z niego koszule i odrzuciła ją gdzieś na łóżko. Siadła na nim okrakiem i pochylając się ku niemu wpiła się ponownie w jego usta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:08, 23 Maj 2010    Temat postu:

- Zabawnie? - Adam powtórzył za Mariką jak echo sadząc że się przesłyszał - Chyba sobie kpisz. Komu było zabawnie temu było. Mi napewno nie. Nie mogę? Cholera a ja ci ufam niedługo bardziej niż sobie samemu. I co dostaje? - przybrał ton Mariki i powiedział - Nie możesz do końca być we mnie pewnym we wszystkim. Marii... Nie baw się ze mną w taki sposób. A jak już koniecznie chcesz, to miej ze sobą zaraz zapas proszków na żołądek i coś na uspokojenie, albo... - mruknął zerkając na nią prosząco - Pocałuj mnie jeszcze raz, to wtedy zastanowię się nad wybaczeniem, tego czego już dziś się dopuściłaś. Jak mam się nie spodziewać wszystkiego co najlepsze? Może dla mnie zostaną same ochłapy? - pokręcił głową i zamruczał cicho - Co ty dziś wygadujesz moja droga? Same bzdety... - Adam machnął lekko dłonią i stwierdził - Przecież tak tylko powiedziałem, to raczej mało prawdopodobne bym ruszył z tobą na Syberię. Choć kiedy się czyta książki o dwutygodniowych podróżach pociągiem przez ta krainę... Wyobrażasz sobie? Dwa tygodnie w jednym przedziale? Tylko z tobą? Marii... - Adam uśmiechnął się do swej żony - Niesamowita perspektywa. Oczywiście, to tylko takie marzenia. - powiedział by nie brała tego na serio, bo spodziewał się usłyszeć zaraz sto uwag dlaczego nie mogli by jechać, zaczynało by się od Juniora, a kończyło pewnie na nieznajmości języka - Ależ ja się dzielę! jak możesz tak mówić? - zapytał rozkładając dłonie na boki - Dzielę się mną z tobą każdego dnia. Nawet teraz... Masz mnie na własność. Dlaczego nie? Wiesz ze ja lubię mieć wszelakie zasługi w jakimś dziele. Tym bardziej jeśli chodzi o ciebie. - uśmiechnął się tryumfalnie widząc jak spuszcza głowę w dół. Czyżby jeden do zera? - Ile mogę? Radziłbym ci to przemyśleć. Wiesz na co się...? - wyszczerzył się do Mariki i objął ją ciasno ramionami w tali. Kiedy złapał oddech zapytał - Nie lubisz moich koszul, co? Ja twoich też nie... Stanowczo utrudniają mi życie. - mruknął dobierając się powoli do małych guzików. Wychylił się w przód i ucałował szyję Mariki, schodząc co chwila coraz niżej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:13, 23 Maj 2010    Temat postu:

- Tak, tak wiem, ze Tobie nie było zabawnie. Ty nie lubisz takich gierek. I może było to bardzo perfidne z moje strony, ale z drugiej strony pomyśl, że dzięki Tobie i temu, że wytrzymałeś ja się rozweseliłam. Czy nie o to właśnie Ci chodziło zabierając mnie z domu? Tak, przepraszam jak Ci tym uraziłam. I proszę o wybaczenie. - pogładziła go czule swymi smukłymi palcami po policzku. - Miło mi z tego powodu. To bardzo dobrze, jeżeli mi tak ufasz bezgranicznie. Chyba nie masz prawa powiedzieć, ze się na mnie kiedykolwiek zawiodłeś? Nie przysparzam Ci problemów? - pomijała kilka mniej lub bardziej istotnych faktów. - Ty nie przesadzaj już z tymi proszkami na żołądek, bo znów będę musiała. - znów nie dokończyła. Jego kolejna propozycja była o wiele bardziej kusząca, a jej nie trzeba było powtarzać dwa razu. Z pełnym uczuciem ulgi pochyliła się ku niemu i uraczyła długim, namiętnym pocałunkiem. - Czy tak lepiej? - zapytała kiedy w końcu odsunęła od niego swoją twarz. - Ochłapy? Czy to co Ci daję to są dla Ciebie ochłapy? - odsunęła się od męża na moment. Skrzyżowała dłonie na wysokości klatki piersiowej i zmierzyła go groźnym i urażonym spojrzeniem. - Czy ja jestem jak ochłap? Źle mnie zrozumiałeś. Po prostu chodziło mi o to, że nie jestem idealna. Nie zawsze będę robić po Twojej myśli. W końcu muszę zachowywać się po swojemu. Nie chciałbyś mieć u boku drugiego Adama Knight'a? Sam powiedziałeś, że Ciebie się nie da podrobić, więc nie mam nawet co się starać, poza tym nie chcę. Wolę być sobą, tą bezbronną, kruchą kobietką, którą wciąż musisz ratować z opresji i pocieszać, ale z drugiej strony to przyjemne dla mnie wiedzieć, że mogę w każdej sytuacji na Tobie polegać. - opuściła ramionami i palcami smyrała jego klatkę piersiową bawić się zataczała małe kręgi. Nic nie znaczące wzorki. - Hm to zależy jak na to patrzeć. Zależy również co dla kogo jest szczytem marzeń, ale masz rację mogło by być niesamowicie. - Potrafiła rozróżnić, że mówił retorycznie. Jednak jak by nie patrzeć gdyby Adam miał na to szansę wywiózł by ich czym dalej stąd. - Nie taki sposób dzielenia miałam na myśli, ale to szczegół. - parsknęła cicho śmiechem i pokręciła głową na boki rozrzucając po swych ramionach brązowe, pukle loków. - Oczywiście, bo nie wyobrażam sobie, abym Cię nie miała przy sobie codziennie. Chyba bym zdechła bez Twej osoby. - Ucałowała go leciutko w jeden policzek, później w drugi, a na samym końcu w usta. - Oczywiście, że wiem. - puściła do niego oczko uśmiechając się perfidnie. - Nie mam nic do Twoich koszul, są jak najbardziej w porządku, ale w takiej sytuacji podobnie jak Tobie i mnie wadzą. - Nie dała mu dojść do głosu. Zamknęła mu usta kolejnym, długim, zachłannym pocałunkiem. Co jakiś czas przerywała aby oboje mogli nabrać powietrza w płuca i zdążyli za sobą zatęsknić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:33, 23 Maj 2010    Temat postu:

- Marii a co by było gdyby puściły mi nerwy? Błagam, nie pogrywaj tak ze mną. Przecież wiesz że tego nie lubię. - powiedział twardo - Zważ na to że przy tobie staram się nie trzaskać drzwiami wiedząc że tobie to wadzi, więc może mogłabyś się opanować z robieniem mi na złość? I w tym wypadzie chodziło o to bym ja rozweselał ciebie, moja pani. Ja jestem na tyle smutny i zdegradowany, że nic na mnie nie działa. Oczywiście że się nie zawiodłem i chyba nigdy do tego nie dojdzie. Problemy? To już inna sprawa, ale wiesz że wszystko co związane z tobą... - Adam pokręcił na lewo i prawo głową z uśmiechem - Może prawie wszystko prócz tej koszuli... Mniejsza z tym. Przecież wszystko co z tobą związane kocham, a już o problemach nie wspomnę. Bo są bardzo fajne, tym bardziej jeśli mogę je rozwiązać z korzyścią dla ciebie. - zastanowił się przez chwilę czy pocałunek jakim go obdarzyła zasługuje na plus. Nie wypadało w takiej sytuacji bardziej prowokować Mariki - W pełni. Jestem usatysfakcjonowany i wybaczam krnąbrne zachowanie. - Adam zapatrzył na naburmuszoną kobietę przysiadającą na jego udach. Trącił ją w brodę a następnie cmoknął w policzek. Odchylił się w tył i rozpinając powoli guziki pociągnął dalej - Jesteś idealna. Przynajmniej dla mnie. I to że czasem stawiasz na swoim jest wspaniałe. - pominął uwagę o sobie. Marika miała rację - Nie jesteś jakąś głupią idiotką, tylko wartościową i inteligentną dojrzałą kobietą. Ściągaj... - dotarł właśnie do ostatniego guzika wymagając by rozłożyła ramiona i mógł ją uwolnić z materiału. Już chciał przejść do tego co sobie założył ale kobieta zatrzymała go na moment. Adam przetrzymał a kiedy dała mu chwilę na oddech wtulił się w jej piersi. W ostatnim czasie o wiele bardziej należne jego synowi niż jemu. Ojca Juniora nie karmiono przecież mlekiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:14, 23 Maj 2010    Temat postu:

W względnym spokoju wysłuchała słów Adama. W zasadzie to miał pełną rację. Nie powinna go niepotrzebnie denerwować. Przecież mogło się to zakończyć źle dla nich obojga, a tego nie chciała. Bo przecież nie o to chodziło? Zachowała się co najmniej karygodnie i za swój postępek musiała ponieść zasłużoną karę w postaci reprymendy udzielonej przej jej własnego, prywatnego męża. Pokiwała posłusznie głową. Potarła sobie silnie policzki bo zrobiło jej się bardzo głupio. Nie pomyślała o tym, ale umiała okazać skruchę. - Jeszcze raz przepraszam. Przecież nie chciałam Cię urazić dobrze o tym wiesz. Nie chodziło mi o to. - kajała się przed nim? Cała Marii, jak mała dziewczynka najpierw narozrabia, a później się z tego gęsto tłumaczy. - I doceniam to. I powinnam uczynić to samo względem Ciebie. - cicho nabrała powietrza w płuca, odchyliła głowę w tył i gdy wypuszczała powietrze ponownie jej głowa znalazła się na wysokości jego twarzy. - Wiem, Ty to uwielbiasz mój drogi, łamać takie łamigłówki jaką jestem ja. Masz przy mnie pełne ręce roboty, ale nigdy nie narzekasz. - lekki uśmiech rozjaśnił jej posmutniałą twarz. - Mam pomysł. Może zróbmy tak... - pochyliła się lekko ku niemu, a jej usta znalazły się blisko jego usta, ale nie po to by go pocałować tylko po to aby mu coś wyszeptać. - Zacznijmy od nowa. Zapomnijmy o tym głupim incydencie jaki się zdarzył gdy tutaj przyjechaliśmy i jeszcze raz spróbujmy? - wybór należał do jej męża. Mógł dalej to roztrząsać lub mógł też o tym zapomnieć i cieszyć się tym co jest im dane. Wybór pozostawiała jemu samemu. - Na prawdę mi się tutaj podoba. Jest tak inaczej. Z dala od wszystkiego i tak. Jestem zachwycona. - oplotła jego szyję swoimi dłońmi przysuwając się do niego. Oparła swe czoło o jego i z zadowoleniem dłuższą chwilę bez słowa wpatrywała się w jego piękne oczy. - Cieszę się, ze moje grzechy zostały odpuszczone. - uśmiechnęła się lekko bynajmniej nie z triumfem. Był to uśmiech radości. - Miło, ze tak mówisz. To przyjemne słyszeć takie pochwały i komplementy z ust własnego męża. - kciukami pogładziła go po karku i musiała się z niechęcią odsunąć, bo wędrówka jego palców dobiegła końca. - Już, chwilka. - przymknęła na moment powieki kiedy ściągała z siebie bluzkę zostając w samym staniku. Odrzuciła ją w to samo miejsce co jego koszulę. Odgięła się lekko w tył czując pieszczoty na swej rozgrzanej skórze. - Uwielbiam to. - wymruczała przez lekko ściśnięte gardło przez to, ze była odchylona w tył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:41, 23 Maj 2010    Temat postu:

Widząc co Marika robi, widząc tą skruchę w jej oczach zrobiło mu się jej żal - Moja droga... - przytulił ją do siebie przekrzywiając głowę w bok by móc obserwować jej profil. Przycisnął na moment usta do skroni kobiety chcąc przywołać spokój w jej duszy - Ależ nic się nie stało. - powiedział ze spokojem przesuwając dłonią po jej głowie, a dalej plecach, teraz już odkrytych. Czuł pod opuszkami palców jej miękką, aksamitna skórę, a w nozdrza mężczyzny wbijał się zachwycający zapach jej ciała - Nie musimy niczego zaczynać raz jeszcze. Nie wymagam tego. - powiedział przesuwając ustami po jej ramieniu - Przecież tak jest dobrze. - stwierdził pewnie - Nie widzę potrzeby tracić czasu. Powiedziałem już że nic... - Adam wplótł palce w jej włosy i odciągnął ostrożnie od siebie. Miał przed sobą swoja żonę w całej krasie i zawsze z tego korzystał. Musnął ustami jej dekolt, słysząc słowa które jeśli się nie przesłyszał były pełne zachwytu - Wiem. Dlatego też robię to, a nie... - uśmiechnął się lekko - Co innego. - brew mu drgnęła kiedy usłyszał za sobą ciche posapywanie. Przymknął na moment oczy wiedząc że Junior się obudził. Westchnął nieznacznie i zapytał - Dasz mi siebie? Dziś? W nocy? - popatrzył na Marikę a jego oczom nie można było się oprzeć. Mógł się z nią zabawiać w podchody ile dusza zapragnie. Wiedział do czego prowadziły jego pytania. Do ogólnego podwyższenia temperatury między nimi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:40, 27 Maj 2010    Temat postu:

Ułożyła się nieznacznie na jego udach. Osiągnęła wszystko co chciała. Jej mąż zaczynał jej współczuć. Potrafiła z siebie zrobić totalną ofiarę i brać na litość. Ale nie o to jej chodziło. Nie miała takiego zamiaru. Nie chciała również tego dziwnego, przemożnego uczucia, że skręca ją od środka od tego. Drgnęła, a każdy jej mięsień się napiął, po czym rozluźnił czując jego niebywale lekki, ciepły dotyk na swej skórze. Przechyliła głowę w bok by spojrzeć w jego oczy, które teraz w magiczny sposób jaśniały energią. W końcu pochyliła się ku niemu i przykładając swoją dłoń do jego policzka by ją pogłaskać z czułością musnęła wargami jego oba policzki. Przyłożyła swój palec do jego ust by go na moment uciszyć. - Cśśś... - Znów pokręciła głową i uśmiechnęła się niezwykle uroczo do niego. - Nie ważne.... Nie musimy więcej o tym rozmawiać. To nic. Teraz.... - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a po chwili jej usta zaczęły drżeć od śmiechu. - To koniec.... Tej rozmowy. Po prostu, zapomnijmy o tym. - przymknęła na moment powieki i w tym czasie przyłożyła swoje czoło do jego. Na prawdę czuła się szczęśliwa. Miała wspaniałego męża, który zawsze dbał o nią. I równie wspaniałego syna, który jeszcze sam nie wiedział o swoim potencjale. I o tym jak ważnym członkiem rodziny stał się dla nich, oraz jak ważną rolę będzie odgrywał w ich życiu. Miała ściśle ułożony plan dla nich na te kilka chwil, który wraz z obudzeniem się juniora posypał się jak domek z kart. Westchnęła lekko, ale nie smuciła się. Mieli jeszcze dla siebie wiele czasu. Oderwała swoje czoło od jego i zajrzała jego oczyma w głąb jego duszy. Miała wrażenie, ze może z niego czytać jak z nut. Jej białe zęby zalśniły w poświacie mieniącego się na niebie słońca, który przebijał przez szklaną, czystą szybę. - Mój czarnowłosy, ukochany mężczyzno... - chwyciła go końca mi palców pod brodę i zbliżyła swoje usta do jego. - Masz mnie całą dla siebie zawsze. I jeżeli mnie pragniesz, pragniesz mego ciała, mej duszy, mego umysłu, to to wszystko jest Twoje. Ja jestem cała Twoja. Żyję dla Ciebie. Dla was obojga. I Ty... - musnęła ustami jego gorące, nabrzmiał od pocałunków wargi. - Jesteś mój, na wieki. Weź ze mnie wszystko co chcesz. Ty i tylko Ty masz do mnie prawo. Oddam Ci się po stokroć za każdą Twoją dobroć, za każdy dzień, który wytrzymujesz ze mną... - wystawiła lekko język w przód. Pocałowała go ostatni raz, krótko, ale treściwie. Niestety, ale musiała zakończyć tą wspaniałą sielankę. Odsunęła się od niego i zebrała się na klęczki, po czym wstała na równe nogi prostując się całą. Wychyliła się w przód by sięgnąć po swoją bluzkę. Spojrzała na Adama. Zarzuciła na ramiona miękki materiał bluzki i pozapinała guziki. Stąpała po pokoju tak cicho, niczym anioł unoszący się w powietrzu. Jej chód prawie w ogóle nie był wyczuwalny. Podeszła do łóżka gdzie leżał ich syn. Nachyliła się i odkryła go spod kocyka. Wyciągnęła ku niemu swe dłonie i wzięła go na ręce przygarniając do siebie. - Witaj kochanie. Jak się spało? Dobrze? Bo mamusia się za Tobą stęskniła. - wiedziała, że jej syn nie może jej odpowiedzieć, ale nie przeszkadzało jej to w niczym. Ucałowała jego drobną główkę i obróciła w stronę Adama, który właśnie zbierał się z podłogi by do nich dołączyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:52, 27 Maj 2010    Temat postu:

Adam pokręcił przekornie głową - Ale mi słodzisz. - mruknął starając się pohamować uśmiech, choć przy Marice zawsze osiągał mierny tego efekt. Nie umiał się nie wyszczerzyć widząc zadowolenie rozkwitające na jej pięknej twarzy. Na moment jednak uśmiech znikł z jego ust i cmoknął jakby gryząc się ze samym sobą - Ciała... - przesunął po bogato wyszywanym materiale stanika palcem zarysowując tym samym krągłość - Koniecznie. - innej odpowiedzi nie mogła się spodziewać. Nie po tym co teraz ze sobą robili. Kusili się wzajemnie - Dusza? Dusza i umysł może jednak nie. - odmówił ze spokojem - Bo to byłoby tak jak ze mną. Nie da się tak łatwo podrobić. - mruknął przesuwając i układając według swojego uznania ramiączko stanika - Z tobą jest tak samo. Poza tym... - spojrzał na Marikę i okręcił wokół palca brązowy loczek - Wyobrażasz sobie mnie w tym na głowie? - przysunął się do jej ucha przeciągając w nieskończoność chwilę w jakiej miałby ją wypuścić z własnych ramion. Przygryzł z cichym pomrukiem jego płatek - och wytrzymywanie z tobą nie jest takie trudne, wiesz? Kiedy ktoś jest silny fizycznie i psychicznie... - wiadomym było że mówił o sobie - Można to potraktować jako całkiem miłe wakacje. Wiesz, te twoje łamigłówki. Dla mnie to jak wczasy pod palmami. - zaśmiał się cicho trącając Marikę nosem. Przyjął ostatni pocałunek z cichym jękiem i chcąc nie chcąc musiał ją puścić. Odchylił głowę w tył wodząc wzrokiem za Mariką. Przesunął palcem po szyi nie mogąc odpędzić od siebie pożądania względem tej kobiety. Zagryzł lekko wargę i uśmiechnął się widząc jak Marika pochyla się nad ich synem. Wstał powoli i poszorował się po nagim ramieniu. Nie spieszyło mu się do tego by narzucić na są klatkę koszulę. Miał ochotę się tak rozleniwić jak tylko to możliwe. Znalazł się przy Marice i Juniorze. Mały zgarnął od ojca buziaka. Bezbłędnie wyczuwając moment i łapiąc go za włosy. Adam roześmiał się zerkając nieporadnie z tej niecodziennej pozycji na Marikę i chwycił małą dłoń w swoje palce, by się uwolnić - Nieładnie. - pogroził mu palcem - Będziesz sobie szarpał wujka Ben'a. Moje włosy szanuj. - mimo nagannego tonu i tak się uśmiechał widząc wyszczerz Juniora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:11, 27 Maj 2010    Temat postu:

- Masz rację.... - kiwnęła nieznacznie głową. - Świętą rację. Tak jak Ciebie, tak i mnie ni da się podrobić. Po prostu są między nami istotne różnice i nie chodzi tutaj o płeć. Mam raczej na myśli cechy charakteru, zachowanie, myślenie, postrzeganie wielu rzeczy i temu podobne. - parsknęła śmiechem kiedy ich syn standardowo już jak co dzień dorwał się do włosów ojca. - Chyba będę musiała Ci je przykrócić. Może wtedy odechce mu się Cię za nie ciągać? - choć z drugiej strony wątpiła w to aby się zmieniło coś pod tym względem. Zapewne przeszło by jeszcze intensywniej na nią. W końcu junior musiał czymś zając swoje małe, zgrabne paluszki. - Widzę to w Twoim spojrzeniu. - wypaliła nie wiadomo skąd i nie wiadomo o co jej chodziło. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Pochyliła się ku uchu męża i wyszeptała mu do niego. - To jak na mnie patrzysz. Jesteś napalony. - znów prowadzili ze sobą małą gierkę, która wiadomo czym miała się zakończyć. Uwielbiali to oboje. Ugryzła go lekko w ucho łagodząc ból pocałunkiem po czym odsunęła się od niego i przemaszerowała na drugi koniec pokoju jak by mu uciekała. Chciała w nim podsycić ogień. Uwielbiała to robić. Zabawiać się z nim w ten niezwykły sposób. - Tak wiem, Ty lubisz je rozwiązywać. Im trudniejsze, tym większą Ci to sprawia przyjemność. Główkowanie się nad tym to czysta przyjemność. - puściła do niego oczko. Mały zaczął się domagać usilnie swojego pokarmu. Zajęła jeden fotel i lekko pochyliła się w przód. Pozwoliła mu się dobrać do pokarmu i w spokoju czekała aż się naje. Sama nie musiała robić nic, a jedynie pilnować by się nie zakrztusił, ale nie miała z tym problemów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:33, 27 Maj 2010    Temat postu:

Adam uśmiechnął się z wyższością patrząc na swoją żonę - Bo my po prostu jesteśmy oryginalni. Nie można nas podrobić, nie ma też takiej drugiej jak ty na świecie. - mógł jej prawić komplementy tak długo aż Marice się nie znudzi. Pokręcił głową zaczesując swe włosy za uszy, jakby chciał je ochronić przez nożyczkami jakie mogłaby wziąć w dłonie jego żona. Wiedział że nie zrobiłby mu tego, ale mimo wszystko przestraszyła go ta perspektywa. Stanowczo wolał dłuższe włosy, w krótkich czuł się źle. Zerknął na Marikę odrywając się na moment od Juniora nie wiedząc o czym zaczęła mówić. Odkrycie uszu to był błąd. Jego cwana kobieta wykorzystała to zaraz bezdusznie. Adam nawet się nie zaczerwienił. Pociągnął dalej - Bo jesteś warta. I to chyba dobrze, prawda? - mruknął przyglądając się jej oczom - Zdrowe pożądanie, tym bardziej wobec własnej żony... - skłonił się przed nią lekko - Nie możesz powiedzieć, że ci nie odpowiada. - ujął ją w pasie, ale wywinęła się gładko i odeszła od niego. Adam uśmiechnął się drapieżnie. Bezczelna... Postanowił że przeczeka i tak się do niej dobierze. Przysiadł na łóżku i wyciągnął się na miękkim materacu. Marika zaczęła karmić, więc nie przeszkadzał jej w tym czasie. Przyglądał się kobiecie z zaciekawieniem obmyślając resztę dnia - Co będziemy robić? Siedzimy tutaj? - zapytał wodząc palcem po kocu - Czy jak on się naje idziemy do lasu? - w niebieskich tęczówkach znów coś zabłyszczało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:25, 31 Maj 2010    Temat postu:

- Boże, nawet tak nie mów. Druga ja to by było coś strasznego. - otworzyła szerzej oczy jak by z przestrachem na samą taką myśl. - Nie mogę sobie tego wyobrazić. A tym bardziej pomyśl, spotkałyby się dwie Mariki jedna ta bardziej zła z dawnego okresu, a druga ta już łagodniejsza po przemianie. To byłby sajgon. - roześmiała się szczerze tym ubawiona. Było to czymś niedorzecznym i nigdy się nie spełni. Nie ma drugiej takiej samej jak ona. Mogła się cieszyć z bycia jedynym, oryginalnym egzemplarzem. I nikt jej nie mógł tego zabrać. - Poza tym nie ma drugiej takiej samej osoby jak Ty. Choćby nie wiem jak ktoś się starał nie uda mu się za nic Cię sklonować. Nikt Ci nie dorówna w byciu tym kim jesteś. - wyszczerzyła się do niego przymilnie. Ona jak zawsze widziała w Adamie wszystko, te złe jak i te dobre strony mocy. A to czy którąś potępiała czy też nie to była inna kwestia. - Hm.... Musiała bym się nad tym zastanowić. - przyłożyła palec do policzka i udała, ze się zastanawia. Kiedy ich oczy się na moment skrzyżowały zaczerwieniła się i wybuchnęła śmiechem nie mogąc się opanować. Dopiero posapywanie jej syna z niezadowolenia wyrwało ją do tego i przywróciło do porządku. - Już, już cichutko. - pogłaskała go po główce i już dużo spokojniejszym tonem zwróciła się do męża. - Oczywiście, że tak. Jeżeli uważasz, że jestem tego warta to ja to popieram. - puściła do niego oczko. - Wiesz ja myślę, że to przede wszystkim o to chodzi. Jeżeli byś mnie nie pożądał to nic by z tego nie wyszło, prawda? Więc w tej kwestii jest to jak najbardziej dobre. A im bardziej mnie pragniesz tym bardziej Ci na mnie zależy. A mnie osobiście to bardzo zadowala. - odgarnęła z ramion włosy, które opadły wprost przed nią zasłaniając małą, twarzyczkę ich synka. Jej włosy były już trochę za długie, ale nie miała kiedy iść do fryzjera bądź z tym zwlekała. - Wychodzimy. Przecież nie przyjechaliśmy tutaj aby siedzieć w pokoju. Gdybym tego chciała zostałabym w Forks. Pójdziemy się przejść jak tylko on skończy. - kąciki jej ust drgnęły w górę. Jeszcze niezbyt długi czas karmiła synka piersią. Kiedy obwieścił, że ma dość odsunęła go od piersi, obtarła jego twarzyczkę pieluchą. Poprawiła swoją bluzkę i wstała z fotela prostując nogi. - No, możemy się w końcu zbierać. Nie ma na co czekać. Świeże powietrze dobrze nam zrobi. - przeszła obok męża i w tym czasie przejechała mu dłonią po ramieniu. Zaśmiała się cicho pd nosem i ruszyła by pozbierać niezbędne rzeczy dla juniora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:09, 31 Maj 2010    Temat postu:

- Taa... - zamruczał Adam przekręcając się na plecy. Utkwił wzrok w oknie nad łóżkiem. Niebo było typowo wiosenne, bezchmurne i jasne. Pogoda nadawała się idealnie na spacery i zwiedzanie pobliskiego lasu - Miałbym nie lada orzech do zgryzienia. - powiedział zagarniając sobie włosy w tył jakby naprawdę się z tym gryzł - Dwie Mariki. Jedna taka teraźniejsza, przesłodka i miła, a ta druga wredna, sukowata i wiecznie z jakimś problemem do mnie. Którą wybrać? - mruknął i uniósł lekko brwi jakby pytając szklanej tafli o zdanie. Marika dobrze wiedziała że Adam lubi wszelkie draki, a najbardziej te z których może mieć niezły ubaw, a taka w której spotkały by dwa wcielenia jego żony, właśnie taką mogłaby być - Nie... - zaczął powoli - Ewidentnie, jesteś najlepsza w całości. Po trochu tego i tego. - uśmiechnął się szerzej - Oczywiście że nie ma. Kto by z tobą tyle wytrzymał z własnej woli? - zapytał drocząc się z kobietą. Wsunął sobie ramiona pod głowę dając jej czas na wspomniane zastanowienie się. Odchylił głowę w tył by zerknąć na Marikę i parsknął śmiechem widząc jak się czerwieni - Inaczej by się nie dało. Trudno było by z tobą brać ślub, jeśli byś mi się nie podobała. - może wygląd zewnętrzny nie tak do końca miał znaczenie, bo przecież urzekła go bezradność Mariki i jej zagubienie w życiu. Swoja drogą kobieta jaką brał za żonę była piękna, wiec miał wszystko czego mógłby pragnąć mężczyzna. Kiwnął głową na znak że zaakceptował jej plany i przymknął powieki dając się ogrzewać słońcu padającemu przez szybę na jego skórę. Zaczął nawet drzemać kiedy dosłyszał że wychodzą, a po chwili wzdrygnął się czując dłoń na ramieniu - Idziemy. - ciesząc się w duchu z entuzjazmu Mariki sięgnął po swoja koszulę i wstał by doprowadzić się do porządku.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pon 9:10, 31 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:51, 01 Cze 2010    Temat postu:

- Ej, a wiesz, ze to nie głupi pomysł? - obróciła się w jego stronę szczerze czymś zafascynowana. Pewna myśl przyszła jej do głowy jak błyskawica się tam zagnieżdżając. Poszorowała się dłonią po karku. - Grać dwie osoby w jednej. Raz będę oj taka milutka, słodka, no normalnie cud i miód, a raz wredna suka nie do poznania. - jej ton głosu wskazywał na to, ze mówi poważnie, ale czy tak było? Tego nie można było do końca stwierdzić. Po chwili jednak ruchem głowy zaprzeczyła swoim słowom. - Nie, nie wytrzymałbyś tego. Szybko byś uciekł ode mnie. Bo kto by dał radę na napady zmiany nastroju? Nikt. - odpowiedziała również za niego. - Tak, taka jaka jestem teraz w zupełności wystarcza. Zresztą ja sama nie uważam abym musiała się zmieniać. - Wzruszyła ramionami. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież by do pokoju wpadło świeże powietrze. Zaciągnęła się nim głęboko wpuszczając w swe płuca i z zadowoleniem wypuściła je znów się zaciągając i tak na przemian kilka razy. - Jest pięknie. Pogoda nam sprzyja. Mmm... Cieszy mnie to. - Z uśmiechem obróciła się w jego kierunku. Podeszła do niego bliżej zawisając nad nim. Z cwanym uśmiechem i nutką drażliwości wypowiedziała co myśli o jego słowach. - Jak to kto? Na pewno kilku chętnych by się znalazło. Na przykład ten Armando. Wciąż jeszcze gdzieś mam zapisany jego numer. Ciekawe czy nadal jest wolny? Albo inny chętny. Nie jesteś niezastąpiony mój drogi. A ja na adoratorów nie narzekam. - puściła do niego oczko perfidnie się śmiejąc i odskoczyła od niego kiedy chciał ją chwycić za rękę. Pogrywała sobie z nim nadal. - No, chodź staruszku, chodź bo nas noc zastanie. - parsknęła śmiechem i wyszła z pokoju by jej nie dogonił. Niezbyt wolno, ale też ostrożnie schodziła po schodach z dzieckiem na ręku na dół by móc w końcu cieszyć się wolnością od wszelkich problemów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:14, 01 Cze 2010    Temat postu:

Co ty pierdolisz? Nie miał pojęcia nad czym Marika tak zaczęła się rozwodzić. Adam miałby coś do powiedzenia na ten temat. Marika zawsze była mieszanką. Zawsze była miła, a po chwili mogła się wściec. Pamiętał. Przeprowadził z nią dość wiele rozmów nim całkowicie się do siebie przekonali a ta pierwsza była popisowa. Była wtedy tak miła a jednocześnie tak zadziorna względem niego że nie spotkał takiej drugiej ani przedtem ani dotychczas. Prawą było to ze nikt by nie wytrzymał. Chyba nawet Adam musiałaby w takim przypadku odpuścić. Jego wszelkie sposoby zbijania w ludziach oporu nie dałyby nic przy Marice. Z nią było inaczej. I to czyniło panią Knight wyjątkową kobietą - To raduje me serce. - powiedział wpatrując się w kobietę - Sam bym już w tobie nic nie zmieniał. - nie widział powodów - Więcej nawdychasz się kiedy wyjdziemy, stanie przy oknie to nie to samo. - powiedział mając na względzie jej zdrowie - Przeciąg i coś cię złapie. - jednak jego troska nic nie dała i został wykpiony w inny sposób - Doprawdy? - Adam uśmiechnął się równie perfidnie jak ona i wycedził - Każdego wykastruję. Własnoręcznie. - po chwili jego uśmiech zmienił się na bardziej sympatyczny i cwany jednocześnie - Moja Marii... Gdzie ta twoja kolejka była jak jeden skurwysyn cię wystawił? - tym razem on utarł jej nosa - Gdzie była kiedy ja zdychałem u Ron'a? Kto do ciebie wracał? - spróbował ją złapać za nadgarstek, ale wywinęła mu się. Adam pokręcił głową - Tylko ja. I mnie nie da się zastąpić. - będąc spokojnym i dziwnie odprężonym zapiął koszulę i sięgnął kurtkę. Zszedł na dół w ślad za Mariką i oddał klucz. Położył go na kontuarze bo nikogo akurat nie było. Po chwili ich trójka znalazła się przed niebieskim motelem, a Adam łypnął nieprzychylnie na świecące słonce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:55, 01 Cze 2010    Temat postu:

- Ty się o moje zdrowie nie martw. Nic mi nie będzie. Rzadko choruję. A świeże powietrze nic mi nie zrobi. - powiedziała pewna swego zdania. Stojąc już ramię w ramię z Adamem i wysłuchując tego co mówi na moment sposępniała, ale nim jej mąż zdążył to zauważyć schowała to gdzieś głęboko w sobie. Miała wrażenie, ze wypominanie jej tego nigdy się nie skończy. Zawsze będzie ta porzuconą jak jakiś ochłap. Westchnęła w głębi siebie i już dużo spokojniejszym tonem dodała. - Wykastrujesz? Och to nie dobrze. Chyba będę musiała na plechach zawiesić sobie plakietkę z napisem 'uwaga mój mąż jest mistrzem kastracji. Trzymać się z dala ode mnie, bo to grozi utratą organu'. - Zaczesała sobie włosy za ucho. Najpierw z prawej, a następnie z lewej strony. - Może i nie było nikogo wtedy. Masz rację. Może i ten skurwysyn jak sam to powiedziałeś mnie zostawił, ale na nim świat się nie kończy. - dziwnie pewnym tonem głosu pociągnęła dalej. - Nie było, bo nie chciałam. Bo nie szukałam. Czekała jak zwykle wiernie na Ciebie. Dlatego nie było żadnej kolejki, ale uwierz gdybym tylko zechciała, trafił by się ktoś. - poprawiła synka, który ześlizgnął jej się lekko w dół na rękach. - Uważaj by ta Twoja pewność siebie Cię kiedyś nie zgubiła. - przestrzegła go czym prędzej bo to nie wróżyło niczego dobrego. Ktoś musiał czasem sprowadzić Adama na ziemię. - Nigdy nie mów nigdy. - pstryknęła go palcem w ucho za jego zuchwalstwo. Znów mu uciekała. Przyśpieszyła lekko kroku idąc po ścieżce wysypanej żwirkiem, który chrzęścił pod jej butami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:14, 02 Cze 2010    Temat postu:

Adam przeklinając w duchu czarny kolor materiałów jakimi był odziany pomyślał że jak wejdą do lasu to może będzie lepiej. Piekło go wszystko i to było jednym w powodów dla których niezbyt lubił ciepłe dni - Oczywiście że nie. To odebrałoby mi całą zabawę. Każdy by się wystraszył i koniec. Nie będziesz nosiła żadnych tablic moja droga. - nie roześmiał się jednak, czując że Marika wcale nie chciała go rozbawić. Postanowił jej nie przypominać że wtedy świat właśnie jakby dla niej się skończył. Że widział ją taką która już więcej nie chciała nikogo szukać, która nie chciała się ranić z własnego wyboru. Znalazł się taki który Marikę znalazł, zadecydował za nią i pomógł wszystko połatać w zgodną i pasującą do siebie całość - I jestem ci wdzięczny. - szepnął pochylając się do ucha swej małżonki. Nie musiał mówić tak cicho bo nikogo prócz nich nie było tutaj, ale to było tylko do Mariki i tylko ona mogła tego posłuchać - Za to że za mną czekałaś. Z całego serca. - usta mężczyzny dotknęły policzka kobiety i Adam wyprostował się mając nadzieję ze jego błąd został mu wybaczony - Pewność siebie mnie nie zgubi. Ja już dawno jestem zgubiony. - powiedział a jego wargi rozciągnęły się w nieśmiałym uśmiechu kiedy spoglądał na Marikę. Zawsze wiedział lepiej - Zgadnij kto mnie tak urządził! - musiał trochę podnieść głos bo jego żona przyspieszyła kroku. Adam się nie spieszył. I tak cię dopadnę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:49, 02 Cze 2010    Temat postu:

Kąciki jej ust drgnęły w górę. Czuła właśnie, ze żyje. Że ma prawo bytu. Była w o wiele lepszym nastroju nim wyjeżdżała z Forks. Nim przebywała tam przez ostatnie miesiące. Mogła choć na chwilę odżyć. Na chwilę się zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim co ją otacza dookoła. Potrzebowała tego jak ryba wody. A jej mąż jej to zapewnił. I po stokroć mu za to dziękowała. - Ciebie i tak się boją. Kiedy tylko spojrzysz tym swym zimnym wzrokiem wypranym z wszelkich emocji na jakiegokolwiek samca, który spróbowałby się zbliżyć do mnie z lewymi intencjami. Gdyby Twoje spojrzenie mogło zabijać połowa naszej populacji już dawno by nie żyła. - jej białe zęby błysnęły w słońcu, które lało się dosłownie z nieba. Dochodziło dopiero południe a w tym czasie było najgoręcej. Musieli się ukryć gdzieś między cienie, bo to stawało się nie do zniesienia, a musiała również chronić ich syna przed przegrzaniem i oparzeniami słonecznymi. - Powinieneś. I wiem, że jesteś. Zresztą na kogo innego miałabym czekać, skoro tylko Ty jedyny zawsze do mnie wracałeś? Nie chcę innego. Ja chcę Ciebie i nikogo więcej. - zatrzymała się w końcu stając u podnóża górki i patrząc na to co się dzieje na dole. - Nie mam pojęcia o kogo może Ci chodzić! - wystawiła do niego język i zagarnęła do siebie syna. Im był większy tym stawał się cięższy. Za niedługo nie będzie miała sił go nosić. Ale do tego czasu musi sobie jakoś radzić. - Wiesz jako małe dziecko często jak tylko mogłam lubiłam wymykać się ukradkiem z domu. Wtedy zawsze pędziłam jak szalona w stronę lasu i tam się zaszywałam wędrując między drzewami, zbierając różne skarby. Sprawiało mi to wielką przyjemność, bo było to coś mojego, miejsce gdzie mogłam pobyć z dala od tego wszystkiego. Od narzuconych norm, zadań. Tam jedynie mogłam być prawdziwie sobą. Do dziś pamiętam te radosne chwile. - cicho zaśmiała się przypominając sobie to. Wyciągnęła rękę w stronę Adama, objęła go nią w pasie i dłuższa chwilę tuląc swoją głowę do jego klatki piersiowej stała wyglądając okolicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:49, 02 Cze 2010    Temat postu:

Adam po minucie był obok Mariki. Zerknął na jej profil. Była zapatrzona przed siebie i wesoła. Tak naprawdę wesoła, a nie tylko sztucznie jak w Forks. On powtarzał sobie że to tylko jeszcze dwa miesiące i później wszystko wróci do normy. Jeśli będzie nadal nad wszystkim czuwał, czas przeleci i znów będą sami tak jak zawsze sobie tego życzyli - Samice też wchodzą w grę. - wtrącił ze śmiechem. Fakt faktem mężczyźni byli bardziej bezczelni, a on nie wiedział jak miałby postąpić gdyby do jego żony zaczęła zalecać się kobieta, takie czasy. Gniew Adama jednak w każdym z takich przypadków był uzasadniony. Marika dobrze wiedziała, że jej mąż niczym nie lubi się dzielić - I wcale nie połowa. Mężczyźni z Nowego Yorku i Forks, no ewentualnie Seattle bo tam też zdarza się nam być to nie połowa populacji. Przesadzasz Marii. Wychodzę na strasznego sadystę. A przecież jestem milusi. - roześmiał się po swoich ostatnich słowach. Bardzo przesadził. Różne rzeczy można było o nim powiedzieć na pierwszy rzut oka, ale nie to że jest 'milusi'. Uśmiechnął się do Mariki w podzięce z jej słowa. Chciała jego i miała tylko jego. Aż do znudzenia, dzień w dzień. Chociaż oni jeszcze nie poczuli uczucia znudzenia sobą. Ciągle było im siebie mało - Mam ci podpowiedzieć kto to taki? To łatwa zagadka Marii, naprawdę bardzo łatwa. - tracił ją ramieniem, mając ochotę rozmowę z nią, na żartowanie sobie, co kiedyś było nie do pomyślenia. Wysłuchał jej opowieści z dłońmi ukrytymi w kieszeniach czując jak palące słońce jest trochę hamowane przez słaby wietrzyk - A ja miałem do dyspozycji tylko mój pokój. - powiedział gdy skończyła próbując przy okazji jakoś zagarnąć swoje włosy - I naturalnie nie lubiłem go opuszczać. Poza tym nawet jeśli to nie miałem gdzie, w Central Parku zawsze było dużo ludzi. - przesunął dłonią po głowie Mariki i cmoknął jej środek z zawadiackim uśmiechem. Wyciągnął ramiona po Adama i wziął go do siebie a Marice powiedział - Więc bądź sobą. - mały nie zwracał uwagi za bardzo u kogo aktualnie się na rękach znajduje. Był tak zaabsorbowany otoczeniem - Idź do lasu i zobacz co znajdziesz ciekawego. - puścił do niej oko. Nie naigrywał się z Mariki a mówił dość poważnie - Jak nie znajdziesz nic godnego uwagi ja będę twoją nagrodą pocieszenia. - zachęcił kobietę do tego co mówił szerokim uśmiechem i wskazał na ścianę lasu ruchem głowy. Może i sam dałby się w to wciągnąć, ale miał ze sobą Juniora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:17, 02 Cze 2010    Temat postu:

- Samice? - uniosła zgorszona na samą myśl o tym brwi w górę i poczęła się śmiać. Odgięła lekko głowę w tył i znów parsknęła śmiechem. - Boże nawet o tym nie pomyślałam. Nie, chroń mnie panie, żadnych kobiet. Nie mogę sobie tego wyobrazić, że jakaś kobieta mogła by się do mnie kleić. Brrrr... - aż nią wstrząsneło, a po jej plecach przeleciały nieprzyjemne ciarki. Kiedy przestała w końcu jakoś doprowadzając swoje gardło i buzię do ładu pokręciła głową na boki. - To była przenośnia mój drogi. Tak tylko stwierdziłam. A poza tym wiele się nie mylę. Jesteś sadystą. Nie lubisz się dzielić, a mną w szczególności. Milusi? - wytrzeszczyła lekko oczy bo jej mąż chyba mówił o kimś innym. - Jasne, ale koloryzujesz to masakra. Ty i milusi. Z której strony? Dla mnie może i tak, ale dla innych? Nie na darmo odtrącasz ich od siebie. - puściła do niego oko przykucając na moment. Posadziła juniora na swoich kolanach szepcząc mu coś potajemnie do ucha. - Oczywiście, że masz jak najbardziej. Jestem ciekawa czy bardzo się pomyliłam w swoich osądach. - uniosła głowę w górę patrząc na niego. Żartowała sobie z nim. W końcu mogła swobodnie pobyć z mężem nie zamartwiając się tym, że zaraz coś się zdarzy i będą musieli wrócić do swych skorup. - No cóż bo Ty byłeś innym dzieckiem, bardziej zamkniętym w sobie i to lubiłeś. Ja w przeciwnym kierunku. Bardziej żywa i wszystkiego ciekawa. Poza tym miałam spokój i ciszę na wyciągnięcie ręki, mieszkamy pod zalesionym terenem. Kiedyś sam zobaczysz. - dała buziaka mężowi stając na równe nogi. Jej syn został jej odebrany. Zamrugała skonsternowana powiekami na jego propozycję. - Na prawdę mogę? - Adam pokiwał głową. Uśmiechnęła się szeroko i dała mu kolejnego buziaka w policzek. - Dziękuję. - Uśmiechnęła się promiennie i powędrowała w stronę pobliskich drzew. Schowała się za jedno z nich, a po chwili wyłoniła głowę patrząc za nimi. Roześmiała się i powędrowała dalej. Chowała się za drzewami mijając je i zmieniając raz po raz. Śmiała się przy tym radośnie. Stanęła w końcu w miejscu i kręciła się wokół mając dłonie rozpostarte na boki. Czuła wiatr we włosach. Była taka szczęśliwa. W końcu pochyliła się w dół. Znalazła kilka jeszcze zielonych szyszek. Gdzieś słyszała, że zielone przynoszą szczęście. Większy patyk jaki sobie upatrzyła służył jej za podpórkę. Oddychała głęboko w pełni zadowolona z życia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:40, 02 Cze 2010    Temat postu:

- Milusi choćby właśnie i dla ciebie. - o reszcie powiedziałby to co zazwyczaj mówił w takich przypadkach. Mogli się według Adama pieprzyć. Jego życiowy cel właśnie nazwał go sadystą, ale nie było się o co stroszyć - Ależ ty lubisz być tylko moja. I lubisz kiedy jestem sadystyczny. - powiedział pewnie - A ja nie wyobrażam sobie by było inaczej. - stąd te wszystkie zapewnienia o kastracji i zabijaniu wzrokiem. Zastanowił się przez moment jak opisać Marikę na potrzeby zagadki - Więc, ta kobieta nigdy nie mówi 'nigdy'. - przynajmniej jemu niczego nie odmówiła, a o to właśnie chodziło - I czasem bardzo szybko potrafi sobie kogoś podporządkować swoim uśmiechem. - tyle było z podpowiedzi. Kiedyś zobaczę? Chciał znaleźć się w Hiszpanii i poznać choć trochę kraj w którym urodziła się Marika, ale z tym wiązali się teściowie a Adam nie miał pewności, był wręcz przekonany że Elias nadal go nie cierpi. Przemilczał ten fakt i skinął jedynie głową - Oczywiście że możesz. Proszę bardzo. - stał przez chwilę z Juniorem patrząc jak Marika znika między drzewami. Był zadowolony kiedy i ona była szczęśliwa. Mały Adam na ramionach ojca zdziwiony, wodził wzrokiem za Mariką. Nie często przecież jego mama chowała się za drzewami i to jeszcze z tak radosnym śmiechem - Chodź. Idziemy zobaczyć co mama ciekawego znalazła. - poprawił Juniora na ramieniu. Adam widząc jak Marika się zachowuje, jak beztroska jest, zaczął rozmyślać czy sam kiedykolwiek był bardziej żywotny i roześmiany niż ta dorosła kobieta teraz. Nigdy nie był. Nigdy tak do końca nie umiał się rozluźnić ani jako dziecko, ani jako dorosły. Minął ją nie przerywając jakże radosnego tańca w którym się kręciła. Żałował tylko że nie zabrał ze sobą aparatu. Zamyślony mrucząc coś od czasu do czasu do dziecka na jego ramionach szedł przed siebie słysząc radosne piski swojej żony roznoszące się po całym lesie. I znów... Wieczna mała dziewczynka...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 12:42, 03 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin