Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Musha Cay
Idź do strony 1, 2, 3 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:20, 18 Sie 2010    Temat postu: Musha Cay

Musha Cay – łańcuch czterech wysp na archipelagu Exuma, w południowej części Bahamów, około 85 mil na południowy wschód od Nassau. W skład kompleksu wchodzą trzy mniejsze wyspy rozlokowane wokół większej - Musha Cay.

Pierwszym właścicielem Musha Cay był amerykański biznesmen John Melk, który kupił wyspę na potrzeby prywatnego wypoczynku. W ciągu kilku lat przy pomocy architekta Howarda Holtzmana, 175 robotników i ogromnych nakładów finansowych przekształcił główną wyspę oraz sąsiednie wysepki z tropikalnych, dzikich wysp wulkanicznych w jeden z najbardziej luksusowych kurortów na świecie. Prace objęły całą powierzchnię, zasadzono tysiące roślin tropikalnych, palm i kwiatów. Niemal każdy element wystroju i wyposażenia został starannie zaprojektowany i dobrany do karaibskiego stylu kolonialnego. Do dyspozycji gości pozostają m.in. kryte i odkryte plaże, bary, gabinety masażu, korty tenisowe, kilka basenów. Goście mogą zamieszkać w olbrzymiej willi, albo w mniejszych domach i apartamentach ulokowanych na całym terenie, każdy dom ma swoją prywatną plażę. W kompleksie jednocześnie może przebywać 24 gości, dla których w gotowości pozostaje 30 pracowników.

Właścicielem Musha Cay został iluzjonista David Copperfield, który za kwotę 50 milionów dolarów odkupił posiadłość od Melk'a, przemianowując ją na "The Islands of Copperfield Bay".



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:41, 18 Sie 2010    Temat postu:

// Samoloty / Seattle - > Musha Cay


- To może powinnam przestać, by... - nie dokończyła, bo usta chłopaka, w które się wpiła na moment łapczywie, były zbyt przyjemne dla niej by myśleć o dobrowolnym odbieraniu sobie przyjemności. - A nie ważne. Wiem o co chodzi i Ty też wiesz, więc... No właśnie. - uśmiechnęła się - Tak. Mniej się denerwuję. wiesz, że Twój Tata chciał, bym zaczęła mówić do niego po imieniu? - napomknęła - I zagroził mi, że jeśli choć raz powiem do niego per 'Pan' to mnie zacznie nazywać 'panienką' i że sama będę sobie winna temu. - lekko się zaśmiała na wspomnienie jego słów.

- Mhymm... - przytaknęła - Bardzo mi się podoba ten nałóg. Bardzo, bardzo. - rzuciła. Z obłaskawianiem jej wychodziło mu stanowczo zbyt łatwo. - Cukierków? - zapytała a jej oczy zabłysły przy jednoczesnym uśmiechu jej ust. - To masz jakieś cukierki? Czy ulepisz mi z mokrego piasku? - dodała jeszcze poddając się wyliczance gdzie to 'wszędzie' może być. Ciekawe tylko co wszędzie. I jak z nią być. utnie jej kosmyk włosów, by mieć ją zawsze przy sobie, albo chociażby jej jakąś część?

Samolot niedługo potem wylądował na jednej z wysp na Bahama, po czym przesiedli się w niewielką awionetkę, którą dolecieli aż do samego kompleksu wysp należących do Musha Cay. Dziewczyna tylko przez okno pokazała Royowi pod nimi widok, wskazując gdzie spędzą najbliższe dwa tygodnie urlopu. Widok był dla niej zapierający dech w piersiach. I nawet teraz, z lotu ptaka, już się jej podobało.

Wysiadając z awionetki poczuła ciepło jakie ich otaczało. Zewsząd czuła orzeźwiającą, przyjemną bryzę dochodzącą znad morza. Schodząc z pasa lądowiska i stając nogami na piasku, postanowiła zdjąć pantofle, by ich wysoki obcas nie zapadał się pod nią oraz by poczuć tak zwyczajnie pod stopami chłodne drobinki kremowego pyłu. Podszedł do nich mężczyzna, pilot awionetki, niosąc w rękach ich bagaże a po chwili koło niego zjawił się ktoś inny, witając ich w kurorcie.

Zapytano się ich jaką drogą chcą trafić do pierwszej i jednej z największych na wyspach posesji. Wampirzyca spojrzała się na swego towarzysz pytająco, obejmując go jedną ręką w pasie, by móc go mieć blisko siebie. - To jak? Czym płyniemy? - zapytała - Robimy wyliczankę czy tym razem na razie normalnie, damy się dostarczyć jachtem a dopiero potem idziemy szaleć po którejś z wysp? - zapytała. Wciąż była w tej swojej czarnej, eleganckiej sukience i białej marynarce. Nie chciała co prawda nic mówić, ale trochę szkoda jej było ubioru na płynięcie katamaranem czy na skuterze, nie mówiąc już w ogóle o tym, że w takim kroju kiecki nie byłaby w stanie wygodnie usiąść na ostatniej z tych pływających maszyn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:15, 18 Sie 2010    Temat postu:

A ofiarowałaby mu ich kosmyk? Jakby Roy poszperał w umyśle to pewnie by sobie przypomniał historię, kolejną z nieśmiertelnego kanonu opowiastek jego ojca. O tym jak to kiedyś było romantycznie nosić przy sobie cząstkę kogoś kogo się kochało. W zasadzie nigdy nie widział sensu w posiadaniu włosów, to i by Elizabeth o to nie poprosił, ale jednak coś w tym było. Wampir wyglądał z ciekawością przez małe okienko. I to o widział podobało mu się. W zasadzie nie myślał o tym jak to będzie kiedy słońce wstanie. Kiedy Elizabeth na nie wyjdzie, a przecież zapewniała że tak zrobi. Bez różnicy na to jak, jednak chciał spędzić z nią swój czas. Znaleźli się na stałym gruncie a po chwili Roy miał już na ramieniu plecak. Elizabeth dostał się tylko jej 'worek'. Jakby to wyglądało jakby kobieta miała być przeładowana, prawda? Dość że trzymała swoje buty. Przywitali się z kimś na kształt przewodnika a Roy spojrzał na Elizabeth sądząc że nie chciałaby rozpruwać sobie sukienki, by móc poskramiać fale na skuterze - Dajemy się dostarczyć jachtem. - zadecydował obywając się bez wyliczanki. Mężczyzna przystał na ich wybór i powędrowali do małej przystani. Zostali wprowadzeni na jeden z jachtów, który po chwili odcumował od brzegu - Ogólnie, to tak jakbym zaglądał do kolejnych pudełek z prezentami. - stwierdził odrywając swój wzrok od wody i przenosząc go na wampirzycę obok niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:50, 19 Sie 2010    Temat postu:

Oczywiście, że by mu ofiarowała jeśli tylko o to by ją poprosił. Odrobina romantyzmu na codzienność była miłym akcentem jednostajności. Poza tym, która kobieta by się nie złamała mogąc spełnić taką zachciankę swojego mężczyzny? Z pewnością nie Elizabeth. Wampirzyca byłaby nawet skłonna oddać mu wszystkie pasemka swych włosów, gdyby tylko chciał. Z resztą nie tylko je. W ich przypadku było to nieco ułatwione, bo momentalnie by odrosły. Nawet nie dałoby się zauważyć, że któreś z komyków obcięła. A czy to były włosy, odciśnieta szminka na chusteczce czy cokolwiek innego, co przypominało ukochaną osobę, to chyba była żadna różnica. Ważną była sama świadomość miłości tej drugiej osoby i poczucie, że mimo rozłąki, niezależnie od tego jak dalekiej, miało się tą osobę blisko siebie. Obcięcie takiego pasemka było tylko symbolem, ale znaczył on tyle, że kochająca osoba jest gotowa do poświęceń i w każdej chwili odda o wiele więcej tej drugiej osobie niż pukiel włosów.

Bez przesady z tym jej bagażem. Przecież to był dla niej drobiazg. Jednak i tak od noszenia ich rzeczy był mężczyzna, który wyszedł im na powitnaie. W zasadzie mogli nic w swoich rękach nie nieść, bo od tego była służba pracująca w tym kurorcie. Gdyby nie to, że Roy chciał sobie koniecznie zarzucić na rmaię plecak, z całą pewnością i jego nie musiałby nosić. Co do sukienki dziewczyny... Cóż, mogła ją zawsze zdjąć. Nikt by się tu tym nie przejął. Może prócz samego Roya, dla którego paradowanie jego dziewczyny w samej bieliźnie na widoku innych raczej nie należało do codzienności. Choć mogło się to zmienić na tym urlopie, bo jednak upał mógł zrobić swoje a kuse bikini, które wampirzyca miała schowane w swoim bagażu można było zaklasyfikować do takiego elementu garderoby.

Elizabeth uśmiechnęła się słysząc o rozpakowywanych prezentach. Dla niej kolejne atrakcje odkrywane na tej wyspie były zaledwie elementami urlopu należącymi do miejsca, w którym się znajdowali. Jednak jeśli chłopak nigdy nie był na takim odpoczynku, to z pewnością było to dla niego pewnego rodzaju nowością. Podała mu rękę i poprowadziła ze sobą na rufę niewielkiego stateczku transportującego ich na największą z wysp. Już z tego miejsca było widać lśniący bielą pałacyk z prywatną przystanią, kawałkiem plaży mieniącej się złotawym piaskiem i molo, na którym na przykład można było obserwować sobie wschód słońca. Obróciła się do chłopaka wpatrując się przez moment w ciszy, w jego oczy, widząc w nich chyba zadowolenie z tego, gdzie go porwała. - Z prezentami? - rzuciła retorycznie kładąc dłonie po jego bokach, z uśmiechem obserwując jego błękitne źrenice. - Tylko jakoś tasiemek z kokardkami nie maja. - zażartowała.

Niedługo później dobili już do brzegu a ich przewodnik poprowadził ich do domku na wyspie. Ich bagaże zostały wniesione do salonu a mężczyzna zostawiajac jeszcze na blacie stolika kilka folderów, ulotek i mapek pożegnał się z nimi, zostawiając ich już samych sobie. Wampirzyca uśmiechnęła się do Roya. - To co robimy? Na co masz ochotę? - zapytała sięgając do swojej torby po jedną z letnich sukienek, którą dla siebie wzięła. Za gorąco jej było w tej, którą miała na sobie, więc postanowiła się od razu przebrać. Zajrzała po chwili za pierwsze z drzwi odkrywajac za nimi sypialnie. - Ulala... - mruknęła sobie pod nosem widząc ogromne łoże. Zamknęła jednak zaraz pokój szukając łazienki, w której mogłaby się przebrać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:45, 19 Sie 2010    Temat postu:

Pytanie tylko gdzie by nosił te wszystkie pasemka jakby faktycznie aż tyle mu chciała oddać. Splotłaby je w warkocz by było łatwiej? Majtałby mu się później w rytm kroków, gdyby na przykład wystawał z kieszeni. To było by trochę dziwne, więc byłby przychylniejszy tej odciśniętej szmince na chusteczce. Drobiazg drobiazgiem. Mogła sobie być silniejsza niż przeciętna ludzka kobieta, ale pozostawała kobietą. A kobiety nie powinny być przeciążane. Niech nie narzeka. A Roy lubił mieć swoje rzeczy przy sobie i czułby się głupio idąc z pustymi rękami. W tym akurat nikt nie musiał go wyręczać. Gdy znaleźli się na rufie stwierdził przewrotnie - Szkoda że to nie dziób. Może to nie Titanic... - zażartował sobie - I efekt nie byłby tak spektakularny... - powiedział ujmując dłonie wampirzycy by rozłożyć jej ramiona na boki - Och że kokardki nie mają. Zawsze mogę raz jeszcze coś stworzyć z twoich włosów. - mruknął rezygnując z poudawania sobie Jack'a Dawson'a. Roy poczuł znów stały ląd pod nogami i przeszli do domku. Odłożył swój plecak rozglądając się po kątach i ściągając z siebie marynarkę, bo była tutaj wybitnie nie ma miejscu. Wziął w dłoń jeden z folderów przeglądając go i poszukując przy okazji odpowiedzi na pytanie jakie mu zadała Elizabeth - Nie mam pojęcia. Może się po prostu przejdziemy i rozejrzymy? - zaproponował nadsłuchując kroków wampirzycy jakie kierowała w różne pomieszczenia domku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:08, 19 Sie 2010    Temat postu:

Wspomnienie sceny z filmu wywołało uśmiech na twarzy dziewczyny a tym bardziej jeszcze kiedy Roy postarał się odwzorować ją wiernie. Dla lepszego jeszcze efektu powinien wykrzyczeć jej imię czy to, że ją kocha. Nie potrafiła sobie jednak przypomnieć dokładnie co tam wtedy mówili.

- Hymmm... - zamruczała słysząc o kokardce z jej włosów. - A więc powiadasz, że to ja mam być ostatecznym prezentem, który rozpakujesz z pudełka czy też papierka na tej wyspie? - wyszczerzyła się do niego myśląc o tym jak dwuznaczne może być to sformułowanie. - To wiesz co? Szkoda włosów na supełki, ale jakby coś, to sądzę, że jakąś wstążkę znajdę. Zależy tylko gdzie bym była nią przewiązana. - zażartowała sobie.

W końcu znalazła łazienkę i weszła do niej, by się przebrać. Pomieszczenie było spore, aż za duże jak na samą potrzebę zmiany ubrania, ale jakoś poradziła sobie ze znalezieniem sobie miejsca gdzie odłożyła dla wygody rzeczy podczas przebierania się. Bieliznę zamieniła na kostium a wąską, elegancką sukienkę na [link widoczny dla zalogowanych], którą Roy już kiedyś widział chociaż to było ponad rok temu już w tej chwili. Przebrana i cała uśmiechnięta wróciła do wampira. - Jasne. - odpowiedziała - Na co tylko masz ochotę. Tak jak Ty dla mnie, tak i ja jestem dla Ciebie całkowicie do Twej dyspozycji. - dodała opierając mu rękę na barku i zaglądając przez ramię, by spojrzeć się na folder, który oglądał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:37, 19 Sie 2010    Temat postu:

Brakowało mu góry lodowej i ogólnego rozłamu statku. No i jacht był za mały. I byli na rufie a nie na dziobie. I musiałby wpierw zapytać czy Elizabeth mu ufa, a z tym by chyba nie było problemów. Strasznie dużo rzeczy musiałby spełnić by to odegrać. I chyba DiCaprio czy jak mu tam, był uważany za przystojniejszego od niego. Elizabeth za to nie miała konkurencji. Roy spojrzał na drzwi od łazienki i dopowiedział w temacie wstążki - Niekoniecznie musisz być nią przewiązana. - zauważył. Przecież zwykłe pojedyńcze kokardy, bez długich niepotrzebnych kawałków wąskiego materiału też się zdarzały. Roy przerzucając stronę folderu stwierdził że nigdy jeszcze nie miał takich wakacji i pewnie te na bardzo długo zapamięta. Zerknął kątem oka na Elizabeth - Taa? To nie są jakieś pochopne wnioski? - zapytał odrzucając ulotkę na stolik - To idziemy. Moment tylko. - zdjął buty i zaszedł do łazienki by pozbyć się tam skarpetek. Kiedy pokazał się Elizabeth miał nogawki podwinięte prawie pod kolana - To jestem gotowy. - powiedział wyciągając jeszcze materiał koszuli ze spodni - Bierzesz sobie mapkę? - zapytał kpiąc lekko z pasji Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:54, 19 Sie 2010    Temat postu:

Tak. Góra lodowa to by się im przydała, ale może niekoniecznie tak na teraz i już. Na zaś, to by była nawet pewnie przydatna. Tak najlepiej, to schowana w kieszeni i wyciągana z niej gdyby była potrzebna. Ale teraz akurat chyba jej nie potrzebowali, by się dobrze bawić. A Leoś wcale nie był taki fajny. należał do tego typu facetów, od którego mdliło z daleka, nie zagłębiając się już w szczegóły urody. Roy był za to dla niej o wiele bardziej przystojny niż owy filmowy amant. No i miał coś w sobie, co przyciągało spojrzenie. Coś z czarta i anioła w jednej sobie. Niesamowite połączenie mieszkanki wybuchowej, zwalającej z nóg pewnie nie tylko wampirzycę.

Zaśmiała się słysząc o tym, że niekoniecznie musi być przewiązana wstążką. Cóż, trzeba było przyznać, że chłopak stawiał swoje własne wymagania. Ale jej to nie przeszkadzało.

- Pochopne wnioski? Nie. Czemu miałyby być pochopne? - zapytała nie wyłapując od razu co miał chłopak na myśli to mówiąc. - Nie sądzę, by miały być pochopne. - dodała po chwili czekając na Roya aż się zbierze. Widząc go ponownie koło siebie wyciągnęła do niego rękę, by mógł ją za nią złapać. - To chodź. - powiedziała - Nie, nie biorę. Mam czas na to, by się zgubić a potem odnaleźć. I mam przewodnika! - rzuciła rozbawiona pokazując mu koniuszek języka i wskazując go jednocześnie palcem, że to o niego chodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:09, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Że ja?! - zawołał Roy widząc palec wskazujący wycelowany ewidentnie w niego - Kurczę... Chyba zgubiłem licencję przewodnika... Dlaczego ja? - zapytał. To ona planowała ich urlop i pewnie więcej wiedziała. Choć pewnie coś by się wymyśliło gdyby trzeba było. Roy w wymyślaniu bajeczek na poczekaniu był bardzo dobry, wiec pewnie nudzić się nie będą jak zacznie przybliżając historię na przykład dwóch pochylonych ku sobie palem. odpowiedź na jej pierwsze pytanie nie została udzielona skoro sama stwierdziła że nie powiedziała niczego pochopnie. Trzymając Elizabeth za rękę znaleźli się przed domkiem, na czymś co miało kształt małego tarasu zbudowanego z drewna. Powietrze było całkiem inne od tego które znał. Można stwierdzić że bardziej smakowite bo czystsze. Pociągnął Lizzy na piasek, który tutaj był wszędzie - Ołkej... - zaczął dziwacznie - Więc oto zaczynamy naszą wycieczkę. Po lewej piasek, po prawej piach... Dalej po prawej szerokie wody Oceanu Atlantyckiego. Po lewej środkowa część wyspy. - gestykulował przy tym zabawnie jakby na prawdę wziął sobie do serca to że ma jej przewodniczyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:34, 19 Sie 2010    Temat postu:

- A kto niby? - rzuciła śmiejąc się wraz z nim. - Licencję się dorobi. A Ty jesteś przynajmniej o ten mini przewodnik do przodu ode mnie. - stwierdziła. W sumie ona, to widziała ileś tam pięknych pocztówek albo zdjęć z lotu ptaka i tyle. a błądzić i poznawać wyspy mogli razem do upadłego. Mieli całe dwa tygodnie na to by je poznać. A to było czasu aż nadto w tym celu.

Co do tej pochopności, to by się Elizabeth nie upierała jak głupia. Stwierdziła tak, bo póki co nie widziała powodów do tego, by się czegoś obawiać. Co prawda gdyby szerzej spojrzała na swoje słowa i nieco być może z boku, to stwierdziłaby, że chyba jednak na niektóre rzeczy nie mogłaby się zgodzić i w związku z tym te jego zachcianki mogły się składać z pewnej nieco wyczerpywanej listy, ale... Akurat tym razem nie spojrzała tak na to i już.

Słowa jakimi zaczął, to 'ołkej' skojarzyło jej się z psem Goofy'm z takiej jednej kreskówki. Jak na wezwanie zaczęła się śmiać obserwując jego teatralny taniec pokazujący jej za pomocą jego ramion wyspę. - Hahaha! Przewodnik?! - rzuciła rozbawiona, starając się pochwycić tego swojego szalejącego ześwirowanego doktorka w swe ramiona, by uspokoić jego szaleństwo. Znalazła się przed nim i odszukała jego wargi swoimi nadwyrężając znacznie możliwości krasomówcze chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:10, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Ej...! - odchylił się w tył kiedy próbowała go złapać, próbując się wykręcić i nie dać pochwycić - Ja się tak nie bawię... - jęknął. Musiał być to słaby protest, bo Elizabeth nie musiała go długo do siebie przekonywać. Odsunął twarz od jej z obrażoną miną, cmokając raz po raz wampirzycę. A to w policzki, a to w czoło, w czubek kształtnego i prostego nosa. Jak już ją dostał w swoje ramiona do czego i tak sama dążyła to nie chciał jej wypuścić tak łatwo - Jak ja mam cię oprowadzić po wyspie słonko? Kiedy ty zwyczajnie mi nie pozwalasz bym to zrobił. I co się ze mnie śmiejesz? - uniósł lekko brew w górę. I co ona miała do Goofy'ego? Bardzo porządny z niego gość był. Trochę nieporadny i plastusiowaty ale strasznie zabawny. Że jej przewodnik też był zabawny? Lepszy taki niż ponurak idący obok i patrzący pod nogi, którymi by włóczył - Coś się nie podoba? Słucham. Przyjmę każde zażalenie. W końcu jak to mawiają klient nasz pan. - skłonił się przed Elizabeth naprawdę głęboko machając przy tym prawą dłonią a lewe, wyprostowane ramię odchylając w tył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:25, 19 Sie 2010    Temat postu:

Jego wymigiwanie się przed nią i uniki spowodowały, że dziewczyna jeszcze bardziej chciała go pochwycić i zniewolić, jak można by rzecz, poprzez pocałunek. - Nie bawisz się? - zapytała upewniając się czy na pewno chłopak chce, by tego nie robiła. - Eeej! - teraz ona zajęczała - A co ja Twoja ciocia jakaś jestem? To tak to się całuje swoją dziewczynę? - zapytała kiedy cmokał w jej twarz raz po raz. Nie to, ze miałoby się jej to nie podobać, bo przecież się podobało, rozbawiając ją. Ale jednak miała ochotę na jego usta, których nie mogła pochwycić przy tym jak jej tak umykał.

W końcu upolowała jednak swoją zdobycz z lubością zatapiając się w jej smak. - Jak Ci nie pozwalam? - zapytała udając maksymalne zdziwienie - Kiedy właśnie wyszliśmy z domu, by tutaj co nieco obejrzeć. - zaśmiała się - O, zobacz. To jest niebo nad wyspą. - wskazała nad nimi jaśniejący powoli nieboskłon. Zbliżał się powoli świt - A to piasek na plaży. - mruknęła - A... Jak mnie złapiesz, to obejrzymy resztę. - pisnęła i umknęła mu po tym piasku wzdłuż plaży, skoro już ją wypuścił z objęć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:39, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Ciocia Lizzy! Wiedziałem że skądś kojarzę. Lata świetlne nie widziałem... - powiedział śmiejąc się z własnej głupoty. Jednak głupoty opłacalnej jak się po chwili okazało - Tak. - powiedział pewnie - Ty. Nie pozwalasz oprowadzić się po tej pięknej i rajskiej wysepce prze pani. - spojrzał na niebo a później na piasek o którym sam wspominał. Już miał się jej zacząć czepiać, że wcale nie powinna mówić, bo ona licencji legalnej czy też nie sobie nie wyrobiła. Co prawda wcale by się nie zdziwił gdyby nagle Elizabeth mu pokazała pliczek kart upoważniających ją do bycia przewodniczką. Jednak nie zrobił tego bo ta niepoprawna dziewczyna mu zwiała. Roy warknął cicho co zapewne usłyszała - Nie odłączać się od wycieczki proszę! - zawołał puszczając się biegiem za wampirzycą. Cwaniara była szybsza od niego. Jak się starała nie tak łatwo dawało się ją dogonić. Zastanowił się czy nie skoczyć, ale to by niewiele chyba dało. Musiał gonić swoją panienkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:51, 19 Sie 2010    Temat postu:

Parsknęła śmiechem słysząc jak chłopak podchwytuje jej słowa o cioteczkowaniu mu. Roy potrafił z niczego, w jednej chwili wymyślić dwadzieścia tysięcy powodów do rozbawienia jej i wychodziło mu to znakomicie. Mogła by się z nim jeszcze pospierać na temat tego czy człowiek, a w zasadzie to wampir z pasją i marzeniami obejrzenia na żywo wyspy nie byłby lepszym przewodnikiem po jej zakątkach od tego, kto wyrobił sobie papierki i potrafi nimi tylko machać przed oczami innych, jednak puściła się biegiem uciekając przed nim z rozbawieniem i nie było za bardzo możliwości polemiki.

- To chińska wycieczka psze pana! - rzuciła za siebie uciekając jeszcze kawałek. Roy nadgonił po chwili odległość między nimi, więc dziewczyna zatoczyła w biegu nieznacznie półkole, po chwili odwracając się do wampira przodem, by móc widzieć gdzie się znajduje. Zwolniła przez to znacznie, więc kiedy chłopak był już całkiem blisko, zaczęła mu się wyślizgiwać na boki, odskakując raz w jedną a raz w drugą stronę jakby chciała go ominąć i puścić się biegiem w powrotnym kierunku.

- Aaa! - zapiszczała kiedy prawie udało mu się ją pochwycić. Po chwili poczuła pianę morską obmywającą jej bose stopy. mokry piasek na którym się znalazła ułatwiał nieco ucieczkę, ale też i utrudniał, gdy nogi same się pod nią rozjeżdżały w chwili, gdy fala się cofała zabierając spod nóg piasek. - A co mi zrobisz jak mnie złapiesz? - zapytała. Pewnie jako niepokornemu turyście bądź też w zasadzie emigrantce, należała się jej kara. Tydzień zwiedzania z zamkniętymi oczami czy też zakaz fotografowania?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:05, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Jaka tam chińska?! Żadna chińska! - zawołał nie poddając się i chcąc Elizabeth złapać - Przypomnę ci... - obejrzał się za siebie na muszelkę której o mało co nie zdepnął - Przypomnę... - ponowił wbijając wzrok w plecy wampirzycy - Że sama powiedziałaś że żadnych chińskich rzeczy Angeli nie kupisz, czy jakoś tak to szło. Bynajmniej wiesz o co chodzi. I chińskie wycieczki nie wychodzą w grę! Tak samo jak chińskie podkoszulki! Poddajesz się? - zapytał zdziwiony widząc jak obróciła się ku niemu. Nie cierpiał kiedy tak robiła. Nie lubił machać się na lewo i prawo zazwyczaj zostając z niczym w dłoniach. Raz niewiele brakowało. Znów warknął pod nosem z irytacji - Ha! A co byś chciała? - zaczął z innej beczki zwalając na Lizzy decyzje odnośnie jego życzeń. Zakaz fotografowania pewni by odniósł skutek gdyby była Japonką i nie potrafiła by sobie odmówić sfotografowania absolutnie wszystkiego co mijała po drodze. Nie chciało by mu się sprawdzać też czy ma zamknięte oczy, albo czy nie podgląda przez czarną opaskę. Roy wyciągnął przed siebie ramiona i znów został z niczym słysząc za sobą zadowolone piski Elizabeth. Obrócił się ku niej i zapytał raz jeszcze - A co byś chciała? - spróbował uchwycić jej nadgarstek. Na daremno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:16, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Koreańska? - rzuciła z rozbawieniem. No bo skoro nie chińska, to może koreańska. - To Angeli nie kupię! - zaśmiała się. Jakby to cokolwiek zmieniało. - No dobra, Tobie ani sobie także nie. - zreflektowała się. - I nie, nie poddaję się! - znowu odruchowo pisnęła wymykając się jego próbującym się zacisnąć na niej ramionom. Mogła się z nim tak gonić ile tylko mieli sił. A tych z pewnością prędko by im nie zbrakło.

- Nie ma opcji, bym się poddała! - krzyknęła roześmiana bujnięciem i zmianą kierunku w ostatniej chwili wybraniając się od pochwycenia jej przez chłopaka. Taka gonitwa utrudniała i to straszliwie, zastanowienie się nad czymkolwiek a już tym bardziej nad tym czego ona by chciała. Miała już chyba wszystko czego by mogła chcieć. Roy był z nią, wyciągnęła go niemal na drugi koniec świata, z dala od cywilizacji, hałasu i tłocznych ulic, mając w perspektywie spędzenie dwóch długich tygodni tylko z nim na tej wyspie. No, pewnie gdzieś tam w tle przemykała się jakaś obsługa, ale dziewczyna nie myślała teraz o niej w ogóle. W najbliższej okolicy byli tylko oni we dwoje.

- Co ja bym chciała? - zapytała ledwie wymykając się ręką przed jego objęciem. - To Ty co byś chciał!? - rzuciła śmiejąc się - To Ty mnie gonisz a nie ja Ciebie! - odpowiedziała prawie wpadając w zbliżającą się w jej stronę falę. Miała właśnie morze za swoimi plecami i gdzie by się nie ruszyła, Roy miał teraz przewagę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:33, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Kraje orientu odpadają! - zabronił jej tym samym wycieczek japońskich, chińskich, koreańskich, wietnamskich i co tam jeszcze było na tamtym krańcu świata. To ich łapanie się i uciekanie a w zasadzie łapanie przez Roy'a uciekającej Elizabeth wyglądało jak taniec. Umykała mu z gracją przez co wampir jeszcze zapalczywiej chciał ją złapać, by tą zgrabną dziewczynę mieć obok siebie - Jak to nie ma opcji? Jak nie ma opcji?! Elizabeth! - podskoczył w miejscu i dał susa do przodu bo faktycznie nie chciała tanio sprzedać swojej skóry - Kto powiedział że ja gonię? - nogi się pod nim ugięły i wylądował w mokrym piasku klękając na nim. Tylko czekał aż podejdzie. Przynajmniej miał taką nadzieję. Po chwili miał większą część spodni mokrą. Spojrzał na czystą wodę uśmiechając się do niej i knując same niecne plany pod wystrzyżonymi na krótko włosami - Elizabeth, a tak mi teraz przyszło na myśl... - zaczął i nie kłamał. Wpadł na swoje genialne pytanie właśnie teraz. I lepiej by się czegoś wampirzyca złapała - A gdybym miał w czasie mojej przemiany dłuższe włosy i chciałbym się ich pozbyć po niej to wtedy nic z tego by nie wyszło? - był jak dziecko. Tysiąc różnych myśli a niektóre swą prostotą i okolicznościami ich zadania potrafiły i zaskoczyć i zadziwić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:46, 19 Sie 2010    Temat postu:

Pokręciła głową przecząco. - A dlaczego to niby odpadają? - zaśmiała się. - Co masz do nich? Nie lubisz chińszczyzny? - zapytała wywijając się od kolejnego ją złapania schyleniem się przed jego ramieniem, które nagarniało ją do siebie. - No tak to nie ma opcji! - rzuciła wbiegając w wodę niemal po same kolana, ale zaraz z niej umykając na bok tak, że znów znalazła się w płytszej wodzie, sięgającej jej teraz do kostek.

- A to ja gonię? - zapytała, ale było chyba jasnym, że tak nie było. Widząc jak się potyka, zbliżyła się do niego nieco przechylając swą głowę na bok i słuchając co też mu tak genialnego przyszło na myśl. Ze złapaniem się czegoś był jeden techniczny problem. Czego? Nie miała w zasięgu ręki niczego, co mogłaby chwycić. Fale rozstępowały się omijając jej nogi a gałęzi ani powalonych pni drzew, które leżały na wpół w wodzie także nie było zbyt blisko. - Co Ci przeszło przez myśl? - spytała nie wiedząc o czym Roy pomyślał.

- Cooo!? - parsknęła śmiechem i rzeczywiście się nieco zachwiała, tracąc na kilka chwil swą uwagę. - Nie, nie wyszło by. - rzuciła w odpowiedzi podchodząc do niego bliżej. - Odrosłyby. - wyjaśniła z szerokim uśmiechem. - Miałeś farta, żeś się ogolił. - dodała jeszcze uśmiechając się do niego szeroko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:10, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Nie, no... Kiedyś lubiłem. A nie mogę stwierdzić czy teraz lubię, bo panda jest zagrożona wyginięciem to nie skoczę sobie do Chin na przekąskę by stwierdzić czy nadal lubię chińskie jedzenie czy nie. - odparł gładko jakby przygotowywał się na tą odpowiedz minimum cały dzień a nie tą chwilę, którą miał - No niestety, jakoś tak wyszło. - powiedział patrząc w dół, nieporadnie jakby wstyd mu było ze wylądował na kolanach. W ogóle nie powinno się to zdarzyć, ale nie przepadał za wiecznym ganianiem się, jeszcze jakby mieli jakieś przeszkody to co innego. Bieganie po plaży skojarzyło się wampirowi z partią warcabów, którą rozgrywali na Alasce. Kiedy po każdej ze stron został tylko jeden pionek. Wychodzili na zero. Teraz to wyglądało podobnie - Ale ja nie wyglądałem tak źle z dłuższymi włosami. - zaprotestował patrząc na Elizabeth uważnie - Nie żeby zwisały mi do ramion, ale... Bramka! - zawołał zrywając się na równe nogi i chwytając w swe ramiona Elizabeth. Ujął jej nadgarstki i znalazł się za wampirzycą szepcząc cicho do ucha - Czego chcesz, hmmm?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:27, 19 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiech Elizabeth na słowa o zagrożonej wyginięciem pandzie i potencjalnym jej zaistnieniu w jadłospisie wampira rozbawiła ją. Wyobrażenie sobie Roya z dłuższymi włosami zajęło jej chwilę. Jakoś nie bardzo jej pasował na takiego, który chodziłby ze związaną w kucyk kitką z tyłu. Od razu pozostałe elementy musiałyby tez się zmienić i po prostu wampirzyca jakoś nie wyobrażała sobie tego chyba, widując go na co dzień w całkiem innym wizerunku niż ten, który by jej pasował do długich, bądź po prostu dłuższych niż teraz miał włosów.

Zbliżyła się jeszcze bardziej do niego, widząc tą jego nieporadność w wodzie, w której tkwiły jego kolana. Chciała mu podać rękę i pomóc wstać, myśląc że ich gonitwa się właśnie skończyła. Jednak chłopak zamiast skorzystać z jej pomocy, pochwycił ją i przemknął się za jej plecy pochylając się nad jej uchem. Odchyliła głowę w tył, kładąc ją na jego ramieniu skoro już był tak blisko i zaczęła się zastanawiać czego by mogła chcieć, skoro już tak nalegał i się nie dopominał o nic innego.

- Tego żebyś mnie pocałował... - mruknęła - Albo... Skoro mówiłeś, że jesteś dla mnie cały... - zamyśliła się jeszcze po chwili reflektując się, że chyba lepiej nie sięgać po nic więcej. - Nie, w zasadzie to żebyś mnie pocałował. Żebym mogła być jak najbliżej Ciebie... - zamruczała przechylając twarz na bok, by przytulić policzek do jego twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:42, 19 Sie 2010    Temat postu:

Popatrzył z żywym zainteresowaniem w oczach na Elizabeth ciekaw tego co sobie wampirzyca w tym momencie zażyczy. Te zielone tęczówki nic nie zdradzały. Księżyc się w nich jedynie odbijał. Mogła chcieć różnych rzeczy. Od orzecha kokosowego na najbliższej palmie po rozgwiazdę z dna morskiego. Miała jednak przyziemne zachcianki. Choć zależy jak na to spojrzeć - Tylko tyle? - zapytał jakby nie dowierzał że ma tak skromne potrzeby - Lizzy, to mogę ci spełnić z przyjemnością. - uwolnił jej nadgarstki swoje dłonie przenosząc na jej policzki. Pocałował wampirzycę i na pewno nie był to buziak którym obdarzył by najbliższą mu ciotkę. Był to pocałunek który obrazował swą żarliwością to jak wysokie miejsce zajmuje Elizabeth na liście osób dla Roy'a najważniejszych. I chyba była na samym szczycie sądząc po zaangażowaniu jakie w niego włożył - A dokończysz swą poprzednią myśl? - zapytał niekoniecznie o to prosząc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:53, 19 Sie 2010    Temat postu:

- Tylko tyle? - zdziwiła się jego zdziwieniem, że to niby mało. Dla niej nie było to mało, było bardzo wiele. Pod naporem jego ust Elizabeth się chyba by roztopiła za chwilę, gdyby nie kolejne fale słonej wody, studzące ich kostki wraz z kolejnymi przypływami i odpływami fal.

To było jego wadą i zaletą. Dziewczyna z każdą kolejna chwilą z nim spędzaną coraz bardziej mu ulegała, gotowa oddać całą siebie na jedno jego żądanie. Ba! Nawet i bez niego by oddała. - Nie. - mruknęła - Niekoniecznie... - dodała kładąc dłonie na jego klatce piersiowej nie chcąc pozwolić jego wargom się od niej oddalić. - Lepiej nie. - zakończyła dopraszając się aby nie przerywał bądź by po prostu nie zabierał jej swoich pocałunków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:06, 19 Sie 2010    Temat postu:

To dziwne. Oddałaby mu się nawet gdyby tego nie żądał? Ciekawe jakby to wyglądało... - No. - przytaknął - Jestem pospolitym gatunkiem. Pół ludności mniej więcej jest podobna do mnie. - powiedział przemądrzale - To wydawało mi się że jeden pocałunek to wybitnie mało. Mówi się przecież że kobiety chcą więcej... - zaczął wyliczać odginając kolejno palce - A to domu, sukienki, bluzeczki, szminki, pudru, perfum, naszyjników, kolczyków, małego pieseczka, gazety, nowego żelazka i zmiany koloru ścian co najmniej raz na trzy lata... - w pewnym momencie chyba mu zabrakło palców ale to był mały nic nie znaczący szczegół - Kochającego męża, miłych teściów... Przyznasz mi chyba rację ze jednak pocałunek wypada przy tym wszystkim dość blado. Ale! Ja tam nie narzekam. - powiedział puszczając do Lizzy oczko. Zmarszczył lekko czoło i drążył dalej - Ale dlaczego nie? - zapytał próbując tym razem przekupić swoim pocałunkiem - Och okej. Chodź. - powiedział rezygnując z tego by ją dręczyć. Objął Lizzy w pasie by nie oddalała się zbytnio - Zdążymy okrążyć tę wyspę do rana?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:21, 19 Sie 2010    Temat postu:

Tak, oddałaby się jemu cała nawet, gdyby tego nie żądał. Po prostu była dla niego i nikt inny dla niej nie istniał. Jak łatwo jest przepaść całkowicie tylko dla jednej osoby, prawda? - Nie, nie jesteś. - zaprzeczyła uśmiechając się do niego delikatnie. Nie był pospolity. Dla niej był jedyny i niepowtarzalny. Obojętnie co cały świat mógł o tym mówić i jak zaprzeczać wymieniając może i lepsze bądź korzystniejsze cechy mężczyzn, dla niej i tak tylko on się liczył. I nikt inny. A pomyśleć, że to się zaczęło tak niewinnie. Od spaceru po parku i przysiądnięcia sobie na ławce, by przemyśleć co dalej począć. I od prostej i zwyczajnej prośby o zapalniczkę, by odpalić papierosa.

- Ha! To może ja nie jestem kobietą? - mruknęła drażniąc się lekko z nim tym pytaniem - Albo moje zachcianki są takie prozaiczne i proste... - dodała. Wszystkie materialne potrzeby sama mogła sobie zapewnić. Jednak tej jednej rzeczy nie mogła. Tego, by był z nią. I to wymagało i jego chęci. Nie upierałaby się co do męża, ale do tego kochającego to owszem. Z miłymi teściami też by się nie zapierała, że musi ich mieć, ale mili rodzice jej ukochanego, to co innego. To tylko kwestie semantyczne dla niej, ale sens wciąż pozostawał ten sam. - Widzisz jak niewiele chcę? A może to wiele? - zapytała spoglądając się na jego twarz z lekkim zamyśleniem. - Tego, byś był ze mną. I byś mnie nigdy nie zostawiał... - dodała.

- Oj, bo lepiej nie. - odpowiedziała. Nie, bo nie było argumentem przebijającym wszystkie karty. - Bo nie... No właśnie. Bo nie zdążymy do rana zwiedzić tej wyspy. - zaśmiała się lekko. - Gdzie idziemy? Tam? - wskazała skinieniem głowy jakąś ścieżkę prowadzącą między drzewami wsuwając rękę pod jego ramię, by i jego objąć. Miała straszną ochotę być jak najbliżej niego. - Czy chcesz wokół się przejść? - dodała po chwili jeszcze na moment pochylając się nad jego ustami, by go pocałować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:39, 19 Sie 2010    Temat postu:

Roy wyciągnął dłoń i wycelował palec wskazujący na wprost - Przed siebie! - zawołał pewnie, przesadnie władczym tonem. A że przed sobą mieli wody oceanu to dodał - Po jakimś czasie skręcamy trochę w lewo i tak okrążymy wyspę. - świetny był z niego przewodnik. Naprawdę, lepszego chyba nie mogłaby sobie wybrać - Chyba że natrafimy po drodze na starko żądnych przysmaków papug, to zwiewamy. - powiedział śmiejąc się z tego. Kiedy poskromił częściowo swą wesołość mógł już z Elizabeth normalnie porozmawiać - Jestem... Nie zaprzeczaj bo to bezsensowne. Masa jest podobnych do mnie. Wesołych kolesi z małych miasteczek. Co prawda... Później historia już się komplikuje, ale nadal jestem przeciętny. Dla swojego nowego gatunku - spojrzał na dziewczynę u swego boku robiąc wielkie oczy - I teraz mi to mówisz?! - zapytał odskakując od Elizabeth jak oparzony gdy przypuszczalnie stwierdziła że może nie być kobietą. Roy roześmiał się i obchodził wampirzycę w kółko mrucząc pod nosem - Nie wyglądasz mi na coś nieokreślonego. A wspomnę że widziałem cię już w całej okazałości. No chyba... - przyłożył palce do policzka i przygryzł najmniejszy paznokieć. Wycelował w wampirzycę i stwierdził - Poddałaś się operacji zmiany płci. Pokłony w takim wypadku dla tego chirurga. Mistrzowska robota. - powiedział chichocąc i zerkając na Lizzy licząc się z tym z może zebrać za swoje żarty. Znalazł się za jej plecami i uwiesił na ramionach dziewczyny - To w sam raz Elizabeth. Doskonale wiesz co dla ciebie najlepsze. Jeśli mnie można porównać do tego najlepszego. - zakończył skromnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:55, 19 Sie 2010    Temat postu:

Prosto i w lewo. Dość prosta trasa wycieczki. Ale mogła być, bo przecież nigdzie się im nie spieszyło. Wschód powoli nastawał i skóra dziewczyny wraz z pierwszymi promieniami słońca, zaczynała lśnić. Na razie jeszcze delikatnie, ale drobne refleksy rozświetlały już jej twarz. Papugi i ich pragnienia przysmaków rozbawiły dziewczynę tak, że aż zadrżała cała śmiejąc się z jego słów.

- Nie. - odpowiedziała - I będę się co do tego upierać. Dla mnie jesteś jedyny, niepowtarzalny, wyjątkowy, wspaniały, niepospolity i nie przeciętny, inteligentny, obdarzony niesamowitym humorem, urokiem i... seksapilem, - wyliczała, łapiąc go w pewnej chwili za pośladek dla podkreślenia swoich słów, że się jej chłopak podoba - Po prostu... Wiesz co? Po prostu Cię kocham. I o! - dokończyła niezaprzeczalnie kończąc dyskusję o tej jego zwyczajności. Dla niej przeciętność i Roy to były dwa całkiem różne od siebie bieguny, które nigdy nie mogły się spotkać.

Kiedy odskoczył od niej uniosła brwi w pierwszej chwili nie rozumiejąc o co chodzi. Zaraz jednak załapała i zaczęła się śmiać. - Hymmm... To raczej nie operacja plastyczna. Chyba to była kwestia jakości produkcji moich rodziców. - rzuciła śmiejąc się - I niech Ci będzie. Jestem całkowicie i od początku do końca kobietą. A może w to wątpisz? Czyżbyś potrzebował na to dowodu mój drogi? - zapytała z przekorą pozwalając mu przejść za swoje plecy. Uśmiechnęła się jeszcze raz słysząc co jest dla niej najlepsze. Musiała się z nim zgodzić. Bezapelacyjnie. Odwołań też nie zamierzała składać. Skoro mieli iść a chłopak wsparł się na jej barkach od tyłu, chwyciła go za nadgarstki powoli prowadząc go za sobą, i idąc przed siebie w kierunku, w którym jej wcześniej wskazał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:14, 20 Sie 2010    Temat postu:

Roy wciągnął powietrze w płuca zaskoczony i... Wdzięczy. Nigdy nie potrafił by podać tylu określeń pod swoim adresem. Był. I tyle z tego. Przy ostatnim wyszczerzył się do Elizabeth oganiając dłońmi niczym przyzwoitka - I o! - powtórzył jak echo - To tłumaczy wszystko moja droga. Cieszę się że ja sam tylko jeden nie zapadłem na to dziwne coś co pewnie by teraz targało mym sercem gdyby mogło. - jakie dziwaczne określenie uczucia miłości - Dodaj jeszcze że jestem dziwny. Choć można to podciągnąć pod tą niepospolitość. - mruknął jakby sam do siebie. Roy popatrzył na Elizabeth zagadkowym spojrzeniem - Nie... W końcu najważniejsze jest to jaka jesteś. W środku. - i stwierdził jeszcze jedną dziwną rzecz - Więc nawet jakbym kochał uduchowionego na kobieco mężczyznę... - chyba sam zaczynał się zakręcać w swoich domysłach - To ciało ma małe znaczenie. Co nie znaczy że nie ma go wcale. Jednak jeśli już... To nie mów mi tego że jesteś... Elyzabethem? - utworzył męską wersję jej imienia i uznał że strasznie brzmi - Elizabeth, Elza, Lizzy, Lizz, Liza... Dlaczego twoje imię ma tyle wersji a moje jest w nie takie ubogie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:17, 20 Sie 2010    Temat postu:

Zawsze było łatwiej komuś znajdować określenia na to jakim się jest niż sobie samemu. No chyba, że miało się ego większe niż to zdrowy rozsądek podpowiadał. A słowa 'I o!' były równie elokwentne i opisujące dokładnie wszystko co ich ulubione ' oj tam' i 'bo tak'. Jednak użyte w tym kontekście nie były powodem do rozstania, lecz do pozostania razem. Wyczerpywały sobą chyba wszystkie możliwe opcje tłumaczeń, chociaż nie wyjaśniały ich. Elizabeth uśmiechnęła się pod nosem słysząc odpowiedź chłopaka. - A czemu targało? - zapytała idac z nim przez chwilę w tak dziwnej pozycji.

Gdyby zgięła się nieco w przód, pewnie by go mogła ponieść na swoich plecach tak trzymając Roya wciąż za nadgarstki. - Masz jakieś wątpliwości lub dylematy? - zapytała z ciekawości skąd się mu wzięły te słowa. - O rany! - zajęczała po chwili. - Chcesz mi powiedzieć, że byś był skłonny się związać z facetem? - przystanęła na moment puszczajac jego ręce i obracajac się do niego, spoglądając z niejakim zaskoczeniem. Wiedziała co prawda, że to żarty, ale... Jak zwykle. Miała kolejny powód do poprzedrzeźniania się z wampirem.

- Hymmm... Małe znaczenie? - zapytała - To znaczy, że nie interesuje Cię w ogóle miłość fizyczna a tylko i jedynie duchowa? - zaśmiała się słysząc zaraz, że może nie tak do końca. - Platoniczne uczucie Ci wystarczy? - postanowiła pociągnąć ten wątek drocząc się z nim trochę. - Szkoda. - stwierdziła. - Bo ja myślałam, że lubisz się ze mną całować. I że może chciałbyś też coś więcej a tak? No cóż, nie będę zmuszać do poświęceń. Nie mogę przecież być egoistką i Cię przymuszać w jakikolwiek sposób byś się zechciał ze mną kochać. - mruknęła zagryzając zęby, by nie pokazać mu za bardzo swojego szerokiego uśmiechu. Jednak paskudnie oczy ją ze wszystkim zdradzały. Powinna była założyć okulary, to by tak nie było tego widać, że jej źrenice śmieją się jak głupie. - Oj tam ubogie. Jest fajne. Co Ty od niego chcesz? - spytała. Jej się jego imię podobało. I o!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:00, 20 Sie 2010    Temat postu:

Tak, po takim 'I o!' po prostu wiadomo było o co chodzi. I nie trzeba było nic dopowiadać - A mówi się inaczej? - zapytał jakby pomyślał ze mógłby coś źle ująć - Tak się mówi, nie? Emocje targają naszym sercem. Cóż naszym to już tylko w przenośni, ale u człowieka bije ono szybciej, dudni w piersi, czasem zwalnia i tak dalej. A te emocje, które nim tak targają mogą być różne przecież. Strach, radość, zaskoczenie, miłość albo zauroczenie, podenerwowanie... - zawiesił głos bawiąc się sznureczkami u kapucy jej sukienki. Zawiązał na nich dwa supełki, tak by dało się je jednak rozwiązać. Po chwili nad nimi powstała kokardka - I proszę bardzo. Jest? Jest. I obyło się bez poświęcenia twoich włosów. - mruknął zadowolony - Nie! - zawołał kiedy wysnuła bardziej kosmiczne rewelacje niż te jego - Tu chodziło o twoją rzekomą operację i tak dalej. Gdybym nie wiedział że byłaś facetem... To przecież... I gdybyś nie powiedziała mi do końca życia, to w nieświadomości twojej przeszłości mógłbym pewnie żyć i kochać. A to subtelna różnica z bezpośrednim kochaniem mężczyzny. - wytłumaczył mając nadzieję że zrozumiała jego tłumaczenie. Dla niego było proste. Kolejnym pytaniem zbiła go z pantałyku i Roy przyznał że tak nie całkiem bawiąc się kokardką którą zawiązał - Wcale nie... - mruknął spoglądając na Elizabeth i trącając ją palcem w ramię - A lubię. Lubię cię całować i chciałbym czegoś więcej. - oświadczył. Uniósł na wysokość oczu wampirzycy białą kokardkę - Jednak mogę poczekać z rozwiązaniem tej kokardki, więc... - umiał sobie z nią zagrać tak samo jak ona z nim. I znów wyszli na zero. Wyszczerzył się do Elizabeth perfidnie, zadowolony z siebie - Od mojego imienia nic nie chcę. - powiedział ciągnąc Elizabeth na dalszą wycieczkę po wyspie - Ja pytałem tylko dlaczego twoje ma tyle zamienników a moje nie. Roy. I kropka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:59, 20 Sie 2010    Temat postu:

Miał rację, że tak się mówiło. Jednak Elizabeth chciała się po prostu dowiedzieć i tyle. Nic zdrożnego. Przyglądała się jak chłopak wiąże na troczkach jej sukienki supełki. Zaraz jednak powstała też i kokardka a słysząc słowa komentarza Roya, dziewczyna się roześmiała. - No jest, no jest. - nie dało się zaprzeczyć. Kokardka była i obyło się bez wiązania jej na jej głowie. A to już plus. Dziwnie by się czuła z kokardą na czubku swej czaszki.

A co do kosmicznych rewelacji to cóż. Elza też umiała je snuć, więc chyba nie powinno być to nic dziwnego, że teraz coś wysnuła sobie tak dla zabawy i podrażnienia się z nim. No ale ej! Nie wolno tak było obracać wszystkiego ogonem i wykorzystywać jej własnych zagrań przeciwko niej samej! To było niehumanitarne. I już kiedyś o tej rzekomej humanitarności rozmawiali.

- A bo kobieta zmienną jest i musi być tyle samo zmian jej imienia co jej tych zmienności. No i wraz z częstotliwością tych zmienności zmienia się tez ilość możliwości i w ogóle opcji zmiany imienia kobiety zmieniającej się. - wyjaśniła starając się zakręcić swoją odpowiedź najbardziej jak to było tylko możliwe. Chociaż i tak uznała, że można było jeszcze bardziej to podkręcić. Mieli jeszcze z dobre pół wyspy do przejścia jak nie więcej więc czasu na możliwości interpretacyjne było co nie miara.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:09, 20 Sie 2010    Temat postu:

Kto powiedział że nie wolno? O ile pamięć Roy'a nie zawodziła nie podpisywał niczego co by my zabraniało wykorzystywać słów Elizabeth przeciwko niej samej. Nie obiecał jej tego również. Rozmawiali? Chyba mu z głowy wyleciało. Albo też w tej chwili nie chciał tego pamiętać. Poza tym co było w tym takiego niehumanitarnego? Wysłuchał wampirzycy i przytaknął jej - Tak, tym bardziej że kobieta wykazuje dużą skłonność do zmieniania się niczym kameleon. Różne nastroje, różne humorki, wszystko różne. I taaaak, wtedy też można dowolnie dobierać konkretne odmiany imienia danej kobiety. - westchnął lekko i powiedział - Nie wiedziałem że jestem tak płaski uczuciowo. Tylko Roy, Roy i Roy... No i 'kark', kiedyś jej za to oddam. - wampir roześmiał się a po chwili zawołał wskazując na skorupiaka wędrującego po piasku - Krab! - pochylił się nad nim puszczając Elizabeth by przyjrzeć się bliżej, ale zwierze pomykało ile sił w odnóżach byle dalej od wampira. Roy wstał i rzekł - Niewdzięczny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:08, 20 Sie 2010    Temat postu:

No niby miał rację. Nikt nie zakazywał mu cytowania bądź też wykorzystywania w jakiś inny niecny sposób jej słów. I teraz właśnie z tej wolności skorzystał. Ale to i tak było niehumanitarne. To ona się lubowała w takich zagraniach. Niby praw autorskich nie miała, by nimi zamachać, ale jednak stanięcie po tej drugiej stronie to było... No nie. To było niehumanitarne i już.

- Ooooj... - zajęczała słysząc słowa wampira. - Ja też taka koszmarna jestem? Te nastroje i humorki? - zapytała - Oj! Nie. Wcale nie jesteś taki. - zaprzeczyła że niby miałby być płaski i jedno-liniowy. Wcale z nim tak nie było. Wręcz przeciwnie.

Popatrzyła się na Roya kiedy nurkował w stronę kraba, przyglądając się niczym dziecku, starającemu się złapać sobie nową niebezpieczną zabawkę. - Niewdzięczny krab? - zaśmiała się z jego słów. - No cóż. Różnie można go było nazwać, ale Niewdzięcznym? - śmiała się nie mogąc się pohamować. Przeszli kawałek dalej a dziewczyna pokazała wyciągnięciem ręki widoczną już z ich miejsca rzeczkę wypływającą z wyspy. Widok był boski jak dla niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:30, 20 Sie 2010    Temat postu:

Trudno się mówi i żyje się dalej. Miała pecha trafiając na Roy'a. Godny jej przeciwnik? Przecież chyba nie chciałaby takiego który wiecznie by przytakiwał i nie umiał wypowiedzieć swojego zdania czy też zaprzeczyć w swojej obronie. Wampir był o stopień wyżej, a może nawet i dwa bo nie dość że się nie godził, to jeszcze zręcznie to wykorzystywał. I wcale nie było niehumanitarne. Było jak najbardziej ludzkie. Że to Lizzy musiała skapitulować? Cóż pewnie kiedyś role się odwrócą i to ona będzie miała swoje pięć minut - Sama stwierdziłaś że kobieta jest zmienną. Może i nie muszę walczyć z twoimi chandrami, schizami, podejrzeniami i Bóg miły raczy wiedzieć czym jeszcze, ale... Zmienność obejmuje chyba wszystko co wymieniłem. Mówiłem o ogóle kobiet, a nie o twoim specyficznym przypadku. - wytłumaczył ze stoickim spokojem. Zerknął na Elizabeth i parsknął śmiechem - Dzięki. - wskazał na kraba dłonią i wzruszył ramionami - Jasne że niewdzięczny. Przecież nie żeby był kochany! Przecież nic bym mu nie zrobił a wiał że się za nim kurzyło... - zwierzątko właśnie znikało w wodzie - I dlatego niewdzięczny. Wzrokiem też bym nie zabił... - jęknął cicho niepocieszony. Po piasku całkiem przyjemnie się spacerowało. Roy pomyślał że jeszcze fajniejszy będzie kiedy nagrzeje się słońcem. Spojrzał na wskazaną przez Elizabeth rzeczkę i mruknął cicho - Ta przynajmniej jest o wiele czystsza niż ta nasza w lesie. Chodź, przejdziemy się w jej górę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:20, 20 Sie 2010    Temat postu:

Nie pecha, ale niesamowitego farta. Szczęście. Łut losu. Podarek od tego, w kogo nie wierzyła a ponoć istniał gdzieś na górze. Zdecydowanie lepiej, że Roy miał swoje zdanie. I właśnie te ich przekomarzania się dziewczynie najbardziej się podobały. - Hymmm... Zaraz, zaraz. - Elza zmrużyła oczy trącając chłopaka ramieniem - Coś wymyślę. Trzeba nadrobić zaległości. - zaśmiała się - Tylko na co ja mam się zacząć wkurzać? - nie miała pojęcia - Dobra, zostawmy chandry. Schizy? Nie, tez mi nic nie przychodzi do głowy. Podejrzenia? - przyjrzała mu się - Nie... No dobra. Nie wyjdzie mi to nadrabianie. Kurczę. - śmiała się przy tym.

Roy był czasem na prawdę jak małe dziecko. Rozbawiły Elizę te jego narzekania na małego krabika, który nie chciał skończyć jako skorupka czy też tylko zabawka w rękach wampira. - Okej, to chodź. Aaaale! Nie dam się już nabrać na Twoje topienie się. - ostrzegła kierując się wzdłuż strumienia. Po chwili umknęła na bok, wchodząc nogami do zimnej wody i przechodząc z kamienia na kamień próbowała iść dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:36, 20 Sie 2010    Temat postu:

Jest ateistką? Dobrze ze Aberforth nic nie wie i trwa w tej niewiedzy. Nie patrzyłby na nią tak przychylnie jak ostatnio. I nawet zamiłowanie do starych maszyn by nie pomogło. Ani opowiadanie o podróżach jakie odbyła. Dla wszelkiej pewności raz jeszcze by ją ochrzcił, a jego syn pewnie spopieliłby się ze wstydu za radykalne poglądy ojca. Oddawał jej każde szturchnięcie w jej zdania wciskając swoje - Ale nie. Ja tam wcale nie chcę... Nie, nie masz się na co wkurzać. Chandry wybitnie nie pasują do otoczenia. Schizy też nie, jeszcze byś mi tu gadała od rzeczy. I pokazała jakąś drugą osobowość, nie, nie. Odpada. - odchylił się w tył wystraszony tym że jakiekolwiek podejrzenia mogły by paść na niego - Ha! Wspaniała z ciebie kobieta! Same plusy. - powiedział wtórując jej śmiechem. I ten krab nie miał być zabawką tylko materiałem poglądowym - A czy ja cię nabierałem? - zapytał zdziwiony przykładając sobie dłoń do piersi - Ja się na prawdę topiłem. I wtedy kiedy zawisłaś nade mną wiedziałem jak się wynurzyć. - gadzina przebiegła. Dziś chyba wszystko przeinaczał. W dodatku z całkiem miłym dla oka cwanym uśmieszkiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:53, 20 Sie 2010    Temat postu:

Cóż. Ateistką, to może nie, ale jakiś czas temu (będzie już parę lat) zwątpiła w istnienie Boga i przestała wierzyć w jego opaczność. Może teraz już jej wypieranie się przestało być takie zażarte, ale mimo wszystko pewna sceptyczność w niej pozostawała.

Zaczęli się szturchać wzajemnie. Każde jego oddanie powodowało w dziewczynie reakcję. Kiedy już szła po kamieniach ze strumyka przestało być tak zabawnie, bo śliskie od płynącej wody podłoże po którym szła powodowało w niej non stop lekkie zachwiania grożące upadkiem w wodę. już co prawda to kiedyś przerabiali, ale czy teraz chcieli to powtórzyć?

- Taaa... Topiłeś się! W wodzie do kolan. - zaśmiała się dając mu całusa w policzek. I jeszcze ten jego łobuzerski uśmiech...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:46, 21 Sie 2010    Temat postu:

Wampir odpuścił sobie kamienie i szedł po piaszczystym dnie rzeki - Taaa. Tak! Topiłem się. - powiedział patrząc na to co przemyka mu pod nogami. To jakaś żaba, to rybka mała, kraba którego koniecznie chciał zobaczyć z bliska nigdzie nie napotkał - A ty się z tego śmiejesz. To poważna sprawa była. - mruknął urażony - Mówi się że i w łyżeczce wody można się utopić, więc byłem na dobrej drodze. Poza tym... - zaczął unosząc w górę palec z miną mędrka - To jakbym popłynął z nurtem tej rzeczki w dół to trafiłbym do wód oceanu, i przyznasz mi rację że tam to jakby śmierć murowana bo wody mnóstwo. - wsunął dłonie w kieszenie śmiejąc się - Więc wiesz... Zawsze mogę spróbować. - zabawnie się o tym mówiło wiedząc że taka opcja odpada, skoro nie trzeba było zaczerpywać tlenu - I nie liczyłbym na to aż mnie wyłowisz panno roześmiana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:58, 21 Sie 2010    Temat postu:

- No dobrze, już dobrze. - powiedziała wampirzyca z delikatnym śmiechem pojawiającym się na jej twarzy. - W sumie racja. Skoro nie umiesz pływać... A przynajmniej nie umiałeś. - rzuciła - A właśnie! Widziałeś ten folder... Może później będziesz chciał się dalej pouczyć. Za domem jest chyba basen, prawda? - zaproponowała wiedząc o tym, że jeśli będą chcieli któregoś dnia popłynąć sobie, by ponurkować w pobliżu rafy koralowej czy choćby pośmigać po falach na skuterach wodnych, to przydałoby się, aby chłopak chociaż trochę lepiej dawał sobie radę z pływaniem. Praktyka zawsze dawała lepsze efekty od teorii a przed wyjazdem nie mieli zbyt wiele czasu na to, by Roy poćwiczył.

- No już. Nie będę się śmiała. - obiecała schodząc z kamieni gdzieś w pobliże niego, by po pierwsze iść wygodniej a po drugie, co chyba było dla niej ważniejsze, być bliżej i móc chociażby złapać w dłoń jego rękę. Jej towarzysz jak zwykle miał niesamowite zdolności do kosmicznych wyobrażeń. Wizja jego topiącego się w morskiej toni po tym jak by spłynął wraz z nurtem raczej nie podobała się wampirzycy. Wiedziała niby, że nic by mu się wielkiego nie stało, bo przecież nie oddychał i tak, więc dałby sobie w końcu radę z wydostaniem się na brzeg, ale nie zmieniało to faktu, że odruchy w dziewczynie wciąż ludzkie pozostawały i nie zniosła by myśli, że mógłby się topić a ona by mu nie pomogła. - Jak to byś nie liczył? Sądzisz, żebym się nie rzuciła Cię ratować? - zapytała. Obróciła się plecami do kierunku, w którym zmierzali po to, by znajdując się naprzeciw niego wziąć jego dłonie w swoje. - Jak mógłbyś pomyśleć tak nawet?! - rzuciła, chociaż oboje zapewne wiedzieli, iż rozpoczynana właśnie niby sprzeczka była tylko wymówką do kolejnego powodu rozbawiającego ich do łez.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:30, 21 Sie 2010    Temat postu:

Roy wywrócił oczami, ale niepotrzebnie i bezpodstawnie się irytował. Nie umieć pływać a nie musieć oddychać podczas pływania to dwie różne rzeczy. Spojrzał na Elizabeth kiedy wspomniała o folderze - Nie wiem. - odparł próbując to sobie przypomnieć - Nie zwróciłem uwagi, może jest...? - pokręcił głową nie potrafiąc odpowiedzieć jej na to pytanie - A co? Chcesz mnie dokształcać? Co tym razem? Jednak rękawki? - zażartował sobie ze swych marnych, choć lepszych niż żadne umiejętności - Taak... - zamruczał cicho prychając z niedowierzaniem - Ty się nie będziesz śmiała? Eche... A tutaj mi pociąg jedzie. Francuski TGV... - powiedział wskazując na swoje oko - Dlaczego miałabyś się nie śmiać? - zapytał wprawiając ich dłonie w ruch. Bujały się na boki kiedy tak brodzili w rzece mącąc piasek - Przecież ponoć jestem tak zabawny, tak miły... - przybliżył się na moment do Elizabeth całując krótko - Ujmuję za serce... Nie będziesz się śmiać? Och Elizabeth a kiedy ja tak ładnie cię poproszę, ale tak naprawdę ładnie? - zamachał rzęsami zgrywając się z samego siebie. Wyszczerzył zęby do wampirzycy - A skąd wiesz co ja pomyślałem? - zapytał podejrzliwie - A może to wcale nie ja? - uniósł w górę brwi podpuszczając Lizzy - Może to moje alter ego? Albo cierpię na pospolite rozdwojenie jaźni? Albo na jakąś inną chorobę o bardzo skomplikowanej łacińskiej nazwie znanej i zrozumianej tylko profesorom poczwórnie rehabilitowanym, hm? Nie zgadniesz...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 23:32, 21 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:06, 22 Sie 2010    Temat postu:

Irytował się? Czemu? Elizabeth tego chyba nie bardzo rozumiała, ale nie zamierzała drążyć tego tematu. Fakt był taki, że chciała go nauczyć pływać. Chociażby po to, by mu się zrewanżować w jakiś sposób to, że on ją uczył prowadzić auto. Poza tym potrafiąc pływać dochodziłyby wtedy kolejne rzeczy, które mogliby razem wykonywać. Dziewczyna chciała się z nim po prostu podzielić tym co umiała i co wiedziała. - Chyba jest z tego, co pamiętam. - odpowiedziała z uśmiechem o basenie. - Nie, nie rękawki. - stwierdziła zaprzeczając jego próbom wymigania się chyba od nauki, jak jej się zdawało.

Wywróciła oczami patrząc jak Roy nie wierzy w jej zapewnienia, że się z niego nie będzie śmiała kiedy on będzie próbował pływać. - Oj... - zamruczała cicho kiedy chłopak zaczął powtarzać jej własne słowa. - Bo jesteś zabawny i miły, ale kiedy byś się miał uczyć pływać, to bym się nie śmiała. - rzuciła do razu, jednak wampir kontynuował bynajmniej nie o nauce. Nie sposób się było nie uśmiechnąć. Błyski w jej oczach pojawiły się pierwsze a zaraz za nimi usta wygięły się w łuk uśmiechu kiedy Roy zaczął trzepotać rzęsami tuż przed jej twarzą.

- A co pomyślałeś? - zapytała, skoro się sam dopraszał o to by się dowiedziała - Alter ego? - zdziwiła się - To kto mnie przed chwilą pocałował? Ja chcę mojego Roya... - zajęczała przystając na chwilę a puszczając jego ręce i kładąc mu je na policzkach, pocałowała go chciwie. - Nie chcę chorego, innego oblicza mojego mężczyzny... - zamruczała jeszcze z większym pragnieniem zatapiając się w pocałunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 1 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin