Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Musha Cay
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:39, 22 Sie 2010    Temat postu:

Bo uważał że sobie poradzi na otwartej wodzie. Sądził że skoro nie musi oddychać to sprawa załatwiona i nie potrzebował już więcej części kursu pływackiego. I za nic mu się nie musiała odwdzięczać, teraz to już wymyśliła. Uczył ją bo chciał i miał z tego więcej zabawy niż z czegokolwiek innego - No co oj? Oj taaam? Chciałabyś. - powiedział wyciągając język. Po chwili musiał spojrzeć w jaśniejące niebo bo przemyśleć sobie to co pomyślał - Nieee ważne. - powiedział przeciągając - Raczej nie ważne jest to co pomyślałem. W ogóle nie rozmawiamy o mnie tylko o tym że nie śmiałbyś się co jest nie do pomyślenia. - okręcił kota ogonem. Chciał jeszcze coś dodać ale jęki i gesty Elizabeth odebrały mu tą możliwość. Roy wpatrzył się w zielone tęczówki i powiedział - Wiesz... - zaczął swoje rozważania - Tak jakby te dwie osoby się zespoliły... To znaczy jeszcze im czegoś zabrakło do całościowego połączenia... Mogłabyś tak raz jeszcze? - zapytał ujmując ją palcem pod brodę - Bo... Jak coś zaczynać to doprowadzić to do końca, prawda? - zapytał radząc się w końcu wprawnej w swej sztuce cudotwórczyni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:55, 22 Sie 2010    Temat postu:

Odważniak. No, ale skoro był siebie tak pewien, że sobie poradzi na otwartej wodzie, to Elizabeth nie zamierzała stawiać veta. a odwdzięczać się nie musiała, ale chciała i wcale to nie było wymyślanie. I tak samo jak on podczas uczenia jej jazdy, tak jej sprawiało to przyjemność podczas uczenia go pływać. No przecież nie będzie pływał już zawsze pieskiem. W oceanie? No bez przesady. Było przecież tyle stylów pływackich i choć kilka z nich mogła wampirzyca mu pokazać, by się nauczył. Byłaby wtedy nie jedyną syreną w wodzie, ale przy niej pływałby jej syren czy jak to tam się odmienia ten gatunek dla płci męskiej.

- No to porozmawiajmy o Tobie. - zaśmiała się lekko - Ważne jest to, o czym pomyślałeś. - pociągnęła temat drążąc go nieco. Te jego obracanie kota ogonem czasem było nieznośne. Jednak najwyraźniej znalazła sposób, by go zmiękczyć, bo po jej pierwszym pocałunku chłopak upomniał się o kolejny. - A czego im zabrakło do całościowego złączenia się? - zamruczała i zgodnie z jego prośbą przysunęła swe usta do jego warg z lubością zatapiając się w pocałunku.

- Hymmm... Do końca? - zapytała cicho wsuwając dłonie pod jego koszulkę, by położyć je na jego nagiej skórze na bokach. Lubiła czuć ją pod palcami. Intensywny pocałunek u ludzi odebrałby oddech. Jej tylko albo aż spowodował głód czegoś więcej. Zsunęła swą dłoń pod materiałem na jego plecy, wędrując nieco wyżej ku łopatkom. - Yhym... - zamruczała akceptując w końcu jego słowa o tym, że jeśli zaczynać, to i kontynuować aż do osiągnięcia celu.

Odsunęła po chwili swe wargi od jego, patrząc się na twarz chłopaka. - Chodź... - powiedziała a w zasadzie poprosiła - Bo nie zwiedzimy tej wyspy do wieczora jak tak dalej pójdzie. - dodała zsuwając się powoli dłońmi po jego plecach, by ponownie wyciągnąć je spod jego bluzki. Jakoś wcale nie miała ochoty się odrywać od niego, ale... No właśnie. Jeśli by dalej nie przerywali, to coraz ciężej by się było pohamować. Czasami czuła jak coś ją pali w środku domagając się o coś więcej. A teraz raczej jak dla niej nie był dobry moment ani chyba miejsce na to, by przełamywać się do czegokolwiek więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:06, 22 Sie 2010    Temat postu:

Faktycznie nie. Pływanie pieskiem było raczej mało przydatne. Jednak zainteresuje się tym basenem za domkiem, by dokształcić się odpowiednio. Wtedy chyba musiałaby go nazywać trytonem, 'syren' jakoś dziwnie brzmi - Ale ja jestem kiepskim tematem do rozmowy. - powiedział szybko - Bo rozmawiać ze mną, a rozmawiać o mnie to ogromna różnica. I serio... - urwał by dzięki pocałunkowi Elizabeth jego wyimaginowane alter ego czy co tam w nim siedziało połączyło się do reszty z cząstką duszy właściciela. Roy pokiwał lekko głową że absolutnie do samego końca. Teraz to już chyba i dotykiem sobie pomagała. Ta cholerna kokardka, rozwiązać jej nie mógł - Och tak, chodźmy stąd! - zarządził przytakując Lizzy gorliwie. Wywrócił oczami nie pragnąc wcale zgadywać ile im jeszcze zabierze gra w podchody wobec siebie. W zasadzie było to nawet całkiem zabawne i pewnie kiedyś będą to miło wspominać. Roy za każdym razem pewnie będzie się nieprzyzwoicie rechotać kiedy przypomni sobie srebro powlekające delikatnie policzki wampirzycy - Więc... - zaczął szukając jakiegoś tematu który urozmaiciłby im spacer. Popatrzył na niebo i wyciągnął pytanie jak magik królika z kapelusza - Ile mamy gwiazd na niebie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:35, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Nie prawda! - zaprzeczyła gorliwie. Chłopak był świetnym tematem do rozmowy. Nie raz przecież rozmawiali o niej, to mogli czasem o nim. Tak dla odmiany. - Rozmawiać z Tobą mogę zawsze. I o Tobie także. - uśmiechnęła się lekko.

A co do kokardki, to chyba oboje już zaczynali się powoli na nią irytować. I chociaż żadne z nich tego na głos nie powiedziało, ale chyba dobrze by było, gdyby sobie wreszcie z nią poradzili. Kokardki jak to kokardki, zbyt długo zawiązane nie powinny zostawać. Bo w końcu zawiązywało się je po to, by potem je ktoś rozwiązał, prawda? Elizabeth powoli zaczynała uważać, że wcale nie ma już ochoty czekać nie wiadomo ile i na co.

Pragnęła go i to uczucie z chwili na chwilę zaczynało przeważać szalę opanowania. Niewiele w niej zostawało ochoty, by być spokojną i opanowaną, ale nie chciała też się przyznawać przed chłopakiem do swojej niecierpliwości. Owszem, było to zabawne jak wpierw jedno, potem drugie nie chciało, ale... Perspektywa odrobiny przyjemności była coraz bardziej kusząca. tylko dlaczego, skoro oboje tego chcieli, to czemu żadne z nich nie szarpnęło za tą kokardkę, by się jej wreszcie pozbyć?

I bardzo dobrze, że się w końcu ruszyli z miejsca, bo wampirzyca coraz bardziej zaczęła rozważać czy w ogóle chce z czymkolwiek zwlekać. Lepiej się było nie rozwodzić nad tym wszystkim, bo nie tylko śmiech się zbierało z powodu tego ich kompleksu "i chciałabym/chciałbym i się boję" ale także na tą irytację w nich wzbierającą. A co do jej policzków, to niby czemu miał się tak rechotać z jej rumieńców? Paskuda jedna no.

- O rany! - jęknęła zaskoczona jego pytaniem - A skąd ja mam niby wiedzieć? Dużo ich. - zaśmiała się - Ale ja chcesz, możemy się którejś nocy pobawić w ich liczenie. - stwierdziła biorąc Roya za rękę i podążając dalej wzdłuż strumienia. Dotarli do polany, na której stała siatka ogradzająca kort tenisowy. Elizabeth uśmiechnęła się do swojego towarzysza wskazując mu ich znalezisko. - Umiesz grac w tenisa? - zapytała - Bo ja nie... - zaśmiała się - Kompletnie. - przyznała się - Ale moglibyśmy się powygłupiać jak chcesz, z tymi piłeczkami i rakietkami. O! Albo w badmintona! - zaproponowała - Z tym już dam radę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:57, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Prawda! - przebił ja przeciągając 'r' co zabrzmiało jak odgłos jaki wydawał grzechotnik. Zdolniacha z niego - To ja mówię zawodowo i wiem co się na rozmowę nadaję a co nie i zaręczam ci... Że moja osoba nie nadaje się na żadną, nawet najmniejszą wzmiankę. - powiedział pewnie, choć pewnie na tym nie skończą, bo Elizabeth wyglądała na taką która koniecznie chciała dopiąć swego. Dlaczego nie szarpnęli? To pytanie nadawało się na jakąś bardzo długą dyskusję. Pewnie powodów mieli wiele. Roy zarzekał się że sam nic pierwszy nie zrobi by nie usłyszeć znów 'stop', albo też dlatego by nie musiał od niczego Elizabeth odwlekać. A Lizzy? Ona chciała ponoć wampira odkrywać kawałek po kawałku, więc to od niej tylko zależało ile jeszcze tych kawałków miała przed sobą. Proste. Rechotałby się bo wyglądały zabawnie. Pokazywały aż za dobrze jej uczucia i duchowe zmagania jakie pewnie przechodziła - Tak tylko zapytałem. Milczenie wychodzi bokiem, przecież ani ty, ani ja... Nie jesteśmy mrukami, którzy uwielbiają własny świat. - powiedział patrząc nadal na gwiazdy - Poza tym ty wiesz różne rzeczy, to może i to gdzieś ci się o uszy obiło. - roześmiał się i spojrzał na Elizabeth jakby chciał sie upewnić czy mówiła poważnie - Tak, kiedy tylko będziemy się nudzić, to możemy tak zrobić. Ciekawe do ilu dojdziemy, ale będzie mały problem. - temu to chyba zawsze co nie pasowało - To tylko jedna półkula... I nawet nie cała. - poczuł pod stopami sprężystą trawę i pokiwał głową patrząc na kort - Umiem. - co to za problem, zawsze może ją nauczyć grać w tenisa - Pograć, a nie powygłupiać się. - poprawił i dodał - Badminton też może być. Kojarzy mi się zaraz z Misiem Paddington'em, albo z poligonem... Nie mam pojęcia dlaczego. Jednak nie mam nic przeciwko, chętnie z tobą zagram. Jeśli nie zamierzasz przeprowadzić na mnie zamachu na przykład lotką... Rakietką było by to zbyt oczywiste...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:28, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Nie prawda! - zaśmiała się zaprzeczając jego słowom. - A tam się znasz! Kobiety mają gadanie wbudowane już z zasady samej, więc nawet jeśli jesteś w tym świetny, to i tak baba Cię zawsze przegada. - zawtórowała nie dając mu wygrać tej potyczki słownej. - Jesteś warty więcej niż wzmianki. - zagrodziła mu znowu drogę stając przed nim i dając mu całusa w policzek - I nie spieraj się ze mną. - dodała wskazując palcem jego tors dla podkreślenia swego przekonania.

A co on miał do tego 'stop'? Tak bardzo mu ono doskwierało, że nie chciał go znów usłyszeć na wypadek, gdyby Elizabeth nie chciała nic więcej? Przecież dawali sobie z tym radę i nie zmuszali się wzajemnie do niczego. Chciał ją od czegoś odwlekać? Czyżby jednak sam nie był przekonany do tego czy chce czegoś więcej czy też nie? Wampirzyca co prawda chciała się nie spieszyć z niczym, ale nigdy właśnie nie powiedziała co jej będzie potrzebne do tego, by się znów przełamać. Dziewczyna nieraz działała bardziej impulsywnie, dając się ponieść emocjom a nie zdrowemu rozsądkowi. I wcale nie było powiedziane, że następnym razem, gdy by się znaleźli w pewnej sytuacji, to czy by nie odrzuciła swoich postanowień na bok, chcąc jednak sięgnąć po coś więcej. No ale. Fakt był taki, że kokardka była zawiązana i póki co żadnemu z nich chyba za bardzo nie doskwierała. No, może poza momentami, kiedy znajdowali się zbyt blisko siebie a ręce i usta brnęły w miejsca, z których kokardka nie była widoczna.

- Nie. Nie mam pojęcia. - powiedziała jeszcze raz o gwiazdach nad ich głowami. Może i interesowała się dziesiątkami rzeczy, ale akurat temat ile gwiazd i galaktyk może się znajdować na nieboskłonie, to nigdy jakoś nie zaprzątnęło jej uwagi. Były i już. Z nudy albo dla rozrywki można je było zacząć liczyć. Uniosła brwi słuchając jaki to problem. - Oj, no to na następny urlop poszukamy czegoś po drugiej stronie półkuli, by dokończyć liczenie. - zaśmiała się słysząc koronny argument dlaczego miało być utrudnione zliczenie gwiazd. - Albo weźmiemy trochę ze statystyki i przeliczymy odpowiednio. - zaproponowała.

- A dlaczego nie powygłupiać się, co? Mój Ty Panie Poważny? - rzuciła ruszając w stronę furtki prowadzącej na kort. Obok była niewielka chata ze wszystkim co potrzebne do pogrania. Weszła do środka wyciągając dwa rodzaje rakiet. - Tenis czy badminton? - zapytała przynajmniej tyle wiedząc, że do tych dwóch gier są całkowicie różne rakietki. Zaczynało być powoli coraz cieplej. Do tego ciało wampirzycy coraz intensywniej zaczynało opalizować, na co dziewczyna się nieco irytowała czując się jak żarówka. - Nie, nie planuję zamachu. - wyjaśniła od razu spoglądając się na kosz z piłkami i lotkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:48, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Prawda! Prawda, prawda, prawda! - powiedział to szybko jak mały dzieciak za wszelką cenę chcąc przebić się w słownej licytacji. Roy'a nikt nie zagada. Próby tego mogły być ale były z góry skazane na porażkę - W takim razie jestem chyba w połowie kobietą. - powiedział i roześmiał się głośno słysząc własne słowa. On był po prostu jakiś inny, jakby nie z tej ziemi. Całus nic nie dał a wampir uznał - Ale ja lubię się z tobą spierać. Przynajmniej w takich sprawach. - ujął dłoń Elizabeth przyciskając ją sobie w miejsce serca - Nie jestem wart jakiejkolwiek nawet najmniejszej wzmianki. I ty powinnaś dobrze wiedzieć dlaczego. Panno która nie lubisz być fotografowana ze względu na tyłek rozmiarów stodoły. - oboje wiedzieli że to nie był prawdziwy powód, ale był lepszy niż wałkowanie tematu ich nieśmiertelności. Hm... Doskwierało i nie. Rozumiał, przynajmniej starał się zrozumieć podejście wampirzycy, ale jak każdy mężczyzna nie cierpiał być odrzucony choć znosił to godnie i w ciszy - Albo sprawdzimy co powie wujek Google. - podrzucił swój pomysł o wiele tańszy niż wycieczka na drugi koniec świata. Spojrzał na Elizabeth i zadarł nos w górę - Ponieważ my jesteśmy na poważnej wycieczce. Z poważnym programem. I mamy bardzo poważny cel. Odpoczynek. Odpoczynek i raz jeszcze odpoczynek. - powiedział sztywno z manierą starej zgorzkniałej nauczycielki - Badminton. - zadecydował zaglądając Lizzy przez ramię - Świetnie, czułbym się niekomfortowo wiedząc że każdy twój serw może być ostatnim tym co zobaczę. Bierz lotkę i gramy. - powiedział rozpinając koszulę by się jej pozbyć. Nie przyznałby się do porażki w powody rozpraszającego do rękawa, który najzwyczajniej by my przeszkadzał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:04, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! - odpowiedziała w podobny sposób - I nie kłóć się ze mną! - rzuciła starając się nie śmiać jak jakaś szalona. Dała mu jeszcze jednego całusa. Prosto w usta żeby się zatkał choć na moment i nie spierał się z nią za bardzo, bo ona tym razem nie zamierzała się poddać jego paplaninie. Skoro lubił się z nią spierać, to właśnie miał za swoje.

Kiedy przyłożył sobie jej dłoń do własnej piersi, dziewczyna poruszyła palcami wślizgując się po chwili pomiędzy guziki zapięcia po to, by go połaskotać opuszkami palców. - Jesteś wart, jesteś. - stwierdziła - I co do tego wszystkiego teraz ma mój zadek i fotografie, co? - złapała go za dłonie i położyła je sobie na ułamek chwili na pośladkach. - Masz, zasłonięty. - oznajmiła - Czyli teraz możemy o Tobie porozmawiać! - oznajmiła triumfalnie po chwili wyślizgując się z jego objęcia, by sięgnąć po te rakietki.

Podała mu jedną z nich biorąc i dla siebie także ze składziku rakietkę i lotkę. - Aaach! Mówisz odpoczynek? - rzuciła wchodząc na kort i wybierając sobie jedną ze stron. - To znaczy co? Nie powinniśmy teraz się zmuszać do jakiegokolwiek wysiłku, tylko hołdować temu choróbsku na "L" smażąc kołduny na słońcu? - zaśmiała się. Widząc jak Roy odpina swoją koszulę przyjrzała mu się przez moment. - Ty wiesz co? Masz dobry pomysł. - przytaknęła widząc jak się pozbywa materiału po chwili. Podeszła na bok do ławeczki, ściągając z siebie sukienkę. Była w kostiumie kąpielowym, więc nie paradowała za bardzo odkryta. A przynajmniej bez kiecki było nieco chłodniej i wygodniej. Wróciła zaraz na środek kortu podrzucając lekko lotkę za pomocą rakietki nad sobą. Widząc, że chłopak jest już chyba gotowy, odbiła pierwszy raz w jego stronę. - Masz, zaczynasz. - rzuciła w jego stronę ustawiając się jakoś wygodniej do gry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:19, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak... I mogę tak dłużej. - zagroził. Zabrzmiało to bardzo serio - I wcale się z tobą nie kłócę. - powiedział zdziwiony tym co powiedziała - Tylko przeprowadzam z tobą pewną dysputę w której oboje mamy z goła odmi... - no nie dała mu dokończyć, a jak zwykle miał coś jeszcze do powiedzenia. Jak ona tak mogła Roy nie wiedział. Wiedział natomiast jedno. Bezczelna się robiła, skoro tak nagle odbierała mu możliwość głosu - E, eee... - zaprzeczył - Nie jestem. - Roy uśmiechnął się i stwierdził - Ewidentnie. Mam. Zasłonięty, no właśnie a ja też wolę być zasłonięty, tak jakby stwierdzić nie rozpoznawalny i znany najlepiej jedynie najbliższym. Fakt to obejmuje ciebie, ale... Nie lubię kiedy się o mnie rozmawia. Bo nie jestem tematem ciekawym, głębokim, takim nad którym się można nieskończenie długo rozwodzić. O! - rozpiął koszulę i powiesił ją na siatce mówiąc - Chwilowo nie możemy odpoczywać tak jak ty byś chciała. Do pełnego słońca jeszcze trochę, ale później jeśli będziesz chciała powytapiać tłuszczyk możemy się podsmażyć odpowiednio. - Roy złapał lotkę, która leciała do niego dłonią i odrzucił ją w stronę Elizabeth - Panie mają pierwszeństwo. I nie narzekaj na tą zasadę bo się obrażę. - powiedział i skinął głową na znak że może zaczynać. Obrócił lekko rakietkę czekając aż wampirzyca zdecyduje się rozpocząć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:35, 22 Sie 2010    Temat postu:

Był jak dziecko. Jak mały chłopczyk, który się uparł, że powie ostatnie słowo i tak już musiało być. Nie było innej opcji. Zaśmiała się z tego jego 'tak-tak-takania'. No i oczywiście, że mogła mu tak wstrętnie i paskudnie przerywać. Skoro nie miała siły przebicia, by go powstrzymać od gadania argumentami, to zawsze pozostawały czyny. I to chyba czyny całkiem dla niego przyjemne, nie prawda?

- No, ale skoro nie przede mną masz być zasłonięty, to... - zaczęła uśmiechając się do niego. Złapała wygodniej rakietkę i odbiła rzuconą przez niego lotkę w jego stronę. - No niech Ci będzie. Masz. I nie obrażaj się w takim razie. - rzuciła, by wiedział, że właśnie zaczęła z nim rozgrywkę. Potem znów wróciła do rozpoczętego wcześniej tematu. - A co do ciebie... Znalazłabym na poczekaniu dziesiątki ciekawych tematów, o których można rozmawiać. - stwierdziła - No tak, do pełnego słońca jeszcze pewnie parę chwil. - przytaknęła. Jeszcze zdążą podczas tego urlopu się wybyczyć na słońcu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:58, 22 Sie 2010    Temat postu:

Jasne że przyjemne, ale tak z zaskoczenia... To dopiero było niehumanitarne! Roy przygotował się do odbicia, czując jak słońce zaczyna przygrzewać w panterę wytatuowaną na plecach. To przygotowanie było raczej mało widoczne skoro stał swobodnie czekając aż lotka powoli wzniesie się w górę i załamie swój lot by spaść w dół gdzie miała na nią czekać siatka jego rakietki - Tak? A coś takiego być wynalazła, hm? - zapytał ciekaw tego o czym by zaczęła mówić. To było dla niego trochę dziwne, bo sam nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Skoro jednak obwieściła że parę rzeczy by znalazła to Roy z chęcią się dowie o czym by biadoliła. Odbił lotkę leniwie a i tak wyszło to poprawnie - Słońce jest fajne. Wspominałem już że i tak zachwycająco wyglądasz kiedy błyszczysz? - podpytał komplementując przy okazji jej osobę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:29, 22 Sie 2010    Temat postu:

Z zaskoczenia zawsze było najlepiej. Bo tak przygotowywane i obwieszczane, to nie było już to samo. I humanitarność tutaj nie miała nic do rzeczy. Miałaby gdyby ewentualnie Elizabeth zaczęła go na przykład drażnić a potem powiedziała, że stop, bo ktoś ich może zobaczyć i nic z tego, żeby mogli coś więcej zrobić czy choćby posunąć się nieco dalej niż do samego pocałunku. A tak? Całus zabrany z zaskoczenia był o wiele lepszy niż taki szykowany i już.

- No na przykład... - zamyśliła się na moment - Mógłbyś mi opowiedzieć coś ze swojej przeszłości. O mnie już co nieco wiesz, ale ja o Tobie niewiele. - rzuciła pierwszy temat - Bo od urodzenia nie pracowałeś przecież a rozgłośni, nie? Czemu się wyprowadziłeś od rodziców? Był jakiś konkretny powód czy od tak, by się usamodzielnić? - zapytała.

Dobiegnięcie do lotki nie było trudne w ich przypadku. Gdyby bardzo zależało im na tym, by nie spadła na ziemię, wystarczyło tylko przyspieszyć. A z ich wampirzą szybkością nie byłoby to trudne. Jednak mieli grać dla zabawy i relaksu, więc dziewczyna bynajmniej się nie spieszyła z niczym. Jak przepuści lotkę i ta spadnie na ziemię, nic się przecież nie stanie. Zaskoczył ją jego komplement. Co prawda nie skrywały ją teraz żadne zbyteczne ciuchy i chłopak pierwszy raz ją widział w samym kostiumie na słońcu, ale i tak nie spodziewała się, że mu się to będzie podobać.

Uśmiechnęła się do niego odbijając lotkę z łatwością, starając się teraz nieco ściąć powolny i ospały lot kometki. - Nie, nie wspominałeś. A tak wyglądam? - odpowiedziała powracając na środek swojej połówki kortu lekko przekrzywiając przy tym swoją głowę, by spojrzeć się na chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:43, 22 Sie 2010    Temat postu:

Trudno by ktoś zobaczył jeśli ta wysepka była bezludna czy też prawie bezludna, ale nad tym można toczyć wielogodzinne debaty - Ha! - Roy roześmiał się i wskazał na Elizabeth paletką - Spaliłaś! Miałaś mówić o mnie a nie ze mnie wyciągać informacje. No ale dobra... Niech ci będzie. Ale nie wszystko na raz. - miała o wiele mniej informacji o nim niż on o niej i tutaj Roy musiał przyznać jej rację - Jasne że nie. Musiałem najpierw się nauczyć mówić. Trudno być niemową w radiu. A co ważniejsze musiałem się urodzić, jak przyszedłem na świat domyślasz się, znasz moich rodziców. - powiedział patrząc jak Elizabeth zabiera się od odbicia lotki, którą posłał w jej stronę - No i co... Chodziłem do szkoły, skończyłem średnią i udało mi się znaleźć stałą pracę. - powiedział streszczając swoje życie w tych kilku zdaniach - Więc trudnię się tym zajęciem już kilka ładnych lat. - Roy wywrócił oczami pytając siebie jak Lizzy może w ogóle zadawać pytania swego typu. Nie przeglądała się w lustrze czy jak? - Tak, tak wyglądasz. - odpowiedział kłaniając się jej. Wybił lotkę od dołu posyłając ją wysoko w górę dając im chwilę na rozmowę - Co jeszcze chciałabyś wiedzieć panno Preston?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:54, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Wcale nie spaliłam! - odpowiedziała z przekorą. - Mieliśmy, podkreślam MY, rozmawiać o Tobie. A nie tylko ja miałam o Tobie mówić. Tak więc sam widzisz, nie mogło być spalonego. - zaśmiała się lekko zgarniając ze swoich ramion na bok rozpuszczone włosy, by nie przeszkadzały jej. I tak się od słońca nie opali nawet odrobinę, ale przynajmniej nie będą ją łaskotać w łopatki jak stwierdziła.

Roześmiała się słysząc początek jego opowieści o sobie. No tak, jakoś musiał wypracować w sobie te zdolności do gadulstwa. - Tak, tak. Domyślam się. - posłała mu ładny uśmiech - Długo planowane i wyczekiwane dziecko. A potem obróciło się to przeciwko rodzicom, bo się okazało, że nijak się go nie daje uciszyć jak już się nauczył gadać. - zaśmiała się ze swoich wniosków - Twoje pierwsze słowo jakie powiedziałeś ucząc się mówić, jakie było? Kogo pierwszego zawołałeś? - zapytała z ciekawości.

- Przesadzasz. Albo Cię wschód słońca poraził. - zażartowała w odpowiedzi na komplement, który oczywiście wywołał na jej twarzy lekki rumieniec. - Hymmm... Najlepszy przyjaciel? Przyjaciółka? Ex? Mam się spodziewać kiedyś wydrapanych oczu? - zapytała śmiejąc się lekko przy tym, skoro chciał poznać jej pytania. Zastanawiała się nad tym czy tylko w stosunku do niej miał takie opory, by sobie na cokolwiek pozwolić czy tez nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:14, 22 Sie 2010    Temat postu:

Roy prychnął wzruszając ramionami i podpierając się rakietką - Nic takiego nie słyszałem. - odpowiedział znów trochę zadzierając nosa - A właśnie że nie. - odpowiedział strzelając przy tym językiem jakby Lizzy złapała się w pułapkę własnych domysłów - Ponoć byłem wpadką. Ale że przydarzyłem się krótko przed ślubem to nie było szumu. W ogóle nie mam pojęcia jakim cudem oni przed... - chrząknął cicho - No, ale ponoć tak było. Planowana była Angela. Taka podpora na starość i tak dalej i tak dalej. Ale... W drugiej części już masz rację. - powiedział śmiejąc się i rozglądając za lotką - Kogo? Nie pamiętam. - jęknął - Chyba mamę. Musiałabyś jej zapytać pewnie by wiedziała dokładniej. Wiem ze kiedyś pytałem, ale nie potrafię sobie przypomnieć. Chyba chciałem coś od Caren. - powiedział nie będąc jednak tego stuprocentowo pewnym. Popatrzył na Elizabeth z politowaniem i mruknął - Poraziła mnie łuna bijąca od ciebie, o ma miła białogłowo. Słońce... - machnął na nie dłonią - Może się przy tobie schować. - na jej kolejne pytania nie było tak łatwo odpowiedzieć - Przyjaciel... Nigdy nie miałem jednego. Bo jakoś się obchodziłem. Możesz za takich uznać wszystkich z pracy. Nie, nie będziesz musiała wydrapywać niczego nikomu. Parę nic nie znaczących związków, takich by sobie gdzieś wyjść czy pogadać. - powiedział całkiem szczerze - Ostatni jakieś trzy lata wstecz. Zapracowany byłem i nie miałem czasu. - powiedział usprawiedliwiając się żartobliwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:35, 22 Sie 2010    Temat postu:

Oj, próbował się wykręcić od rozmowy czy tylko jej się zdawało? Zaraz jednak została zbita z pantałyku słysząc wzmiankę o tym, że był nieplanowanym dzieckiem Państwa Smith. Jakoś nie wyglądali na takich, którzy by działali pod wpływem emocji. A może właśnie dlatego tak chowali syna, by go ustrzec przed popełnieniem swoich błędów? Najbardziej prawdopodobne się to jej wydawało.

- Hahaha! - zaśmiała się nieco wyolbrzymiając swoje rozbawienie na potrzeby chwili - Nie przesadzaj. - mruknęła. Chyba niekoniecznie pasowało jej takie porównanie, bo ona osobiście nie znosiła błyszczeć. Jak jakiś halogen. Beznadzieja. Niemniej jednak nie obraziła się bynajmniej ani nie zwróciła mu na to uwagi uważając, że to drobiazg akurat i że zapewne Roy nie miał tego na myśli, by ją urazić w jakikolwiek sposób.

Wysłuchała jego dalszych słów spokojnie czekając na lotkę lecącą w jej stronę. Z ich reakcjami wydawała się jakby pokonywała te ich połówki kortu ze ślimaczym wręcz tempem. - Zapracowany byłeś? - zdziwiła się - Ale to ponoć właśnie wtedy najwięcej ludzie 'zaliczają' takich przypadkowych i bynajmniej nie nielicznych znajomości. - rzuciła w odpowiedzi odbijając lotkę tym razem z ledwością, bo się zagapiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:48, 22 Sie 2010    Temat postu:

Zdawało jej się. Tak, to musiało być zaskakujące, skoro jednak okazywało się że Aberforth święty nie był. Jakoś tak wyszło i tyle. Ponoć przypadkowe i spontaniczne wybryki są najfajniejsze. Bez równicy o czym mowa. Elizabeth miała tego wynik przed sobą - No dobra, ale nie przesadzam. Naprawdę wyglądasz bardzo dobrze. - powiedział dostrzegając z łatwością to z czego miał się za lat kilka rechotać - Hm... Może i tak, ale jak widać ja naprawdę byłem zapracowany. Po prostu tak wyszło. Zawsze było fajnie i miło, ale nie ciągnęło mnie do czegokolwiek poważniejszego. - wytłumaczył ze spokojem. Patrzył jak lotka znów leci w górę. Roy przeniósł wzrok na Elizabeth wiedząc że ma kilka chwil w zapasie - Okej. Dawaj kolejne pytania. - zachęcił wampirzycę. Nie często chyba mu się zdarzało by koś przeprowadzał z nim coś na kształt wywiadu, było to jednak całkiem fajne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 22 Sie 2010    Temat postu:

Aj no oczywiście, że spontaniczne i nieplanowane szmergle zawsze były najlepsze ze wszystkich. Osobiście, to właśnie wampirzyca liczyła na coś takiego, że ich kiedyś tam poniosą emocje i żadne z nich się nie będzie już bronić przed drugim. Póki mogli myśleć logicznie i bez emocji, bądź będąc je w stanie w sobie pohamować, to właśnie było widać jak to wychodziło. Najpierw jedno potem drugie z nich zaczęło odwlekać ten ich pierwszy wspólny raz jakby nie wiadomo jak fantastycznym i poważnym posunięciem miał być. Chyba niemal tak wielkim sam sam ślub. Idiotyzmem jednak było zabijać w sobie pożądanie na konto czystej i klarownej logiki. Właśnie dlatego Elizabeth liczyła na to, że kiedyś przestaną na moment myśleć o wszystkim wokół i poddadzą się swoim emocjom. Tak byłoby zdecydowanie dla niech lepiej. I tyle.

- Okej. - zgodziła się z nim - Skoro tak twierdzisz, że byłeś zapracowany. Kurczę, - przygryzła na moment dolną wargę - czy to oznacza, ze odciągnęłam Cię od pracy? - zapytała uśmiechając się po chwili lekko - Co uznajesz za coś poważniejszego? - zapytała, skoro już pozwalał jej na pytanie się o cokolwiek co ją zaciekawiło bądź na co miała ochotę. - To znaczy spotkać się z kimś, porozmawiać... Całowanie się? Przypadkowy, niezobowiązujący seks? Zaangażowanie uczuciowe? Gdzie się kończy luźny związek dla Ciebie a gdzie zaczyna poważny? - zapytała z ciekawości zastanawiając się jak sama by odpowiedziała na podobne pytanie. W zasadzie nie tak łatwo było to ująć w słowa.

- No dobra, nie ważne. - stwierdziła po chwili - Największa głupota jaką zrobiłeś w swoim życiu? Wybryk jakiś? Szaleństwo? - zadała kolejne pytania na wypadek, gdyby na tamto nie odpowiedział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:30, 22 Sie 2010    Temat postu:

Wampir roześmiał się i zaprzeczył - Nie. Nie odciągnęłaś mnie od pracy. Ciągle do niej chodzę, choć ten urlop to nijaki wyjątek w mej chlubnej karierze. - powiedział puszczając do Elizabeth oko. Mogła to dobrowolnie interpretować, ale na pewno nie jako coś złego - Przypadkowy, nie zobowiązujący seks z definicji nie jest niczym poważnym. - Roy popatrzył na Lizy i zapytał - Zrozumiesz jeśli powiem że dla mnie poważnym związkiem jest związek z tobą, czy muszę to rozbijać na bardziej drobne części? - w osobie wampirzycy się wszystko co poważne zamykało. Trudno było wyznaczyć jasna granicę. Do niej czuł to, czego nie czuł do innych kobiet - Mój pierwszy tatuaż. - powiedział zaśmiewając się z tego wspomnienia. Poszorował się po szyi i odbił lotkę by poleciała w stronę Elizabeth prosto jak strzała - Wypiliśmy trochę i obudziłem się z tatuażem na ramieniu. - powiedział zerkając na Elizabeth ciekaw jej reakcji - Nic nie pamiętam, nie wiem u kogo, nie wiem nawet jak za to zapłaciłem... Trudno to uznać za głupotę, ale okoliczności już można pod to podciągnąć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:53, 22 Sie 2010    Temat postu:

No tak, nie wyciągała go z pracy, nie kombinowała jak pod górkę cokolwiek zrobić, by do niej nie szedł a wręcz przeciwnie, gotowa była go zmuszać do tego, by zachował w sobie jakieś ludzkie nawyki. Pokiwała twierdząco głową. - Zrozumiem. - przytaknęła chociaż miała szczerą ochotę podrążyć jeszcze ten temat.

Dla niej w niektórych wypadkach ciężko było określić co było poważnym związkiem a co nim nie było. Wszystko, co trwało dłużej niż tydzień mogło być do poważnej relacji zakwalifikowane, chociaż faktycznie nigdy z nikim nie spędziła aż tyle czasu, co z Royem. I nigdy nikogo nie pokochała. A to już dla niej było coś wyjątkowego. Dla Elizabeth granica pomiędzy czymś poważnym a nie poważnym chyba właśnie przebiegała gdzieś w chwili, gdy mówiło się drugiej osobie o własnych uczuciach do niej.

Przypomniała sobie swoją relację z Zackiem. I to było nie tylko nie na poważnie, ale jednocześnie było z jej strony pewnego rodzaju świństwem. Bo jak inaczej można było nazwać to jak go wykorzystała dotąd aż był jej potrzebny a potem zostawiła bez cienia wyrzutów? Co prawda od początku mówiła czego po nim oczekuje, ale i tak było to trochę mocno nie w porządku z jej strony.

- Tatuaż? - zdziwiła się. jednak kiedy usłyszała tą historię, zaśmiała się - No łaaadnie. - rzuciła rozbawiona. Jakoś nie mogła go sobie wyobrazić nie dość, że pijanego, to jeszcze dającego sobie zrobić bez pełnej świadomości dziarę. - Serio? A na którym ramieniu? - zaciekawiła się - Którą? - dodała przyglądając się z daleka jego ramionom. Przez to przepuściła swoją lotkę niechcący. Spadła na ziemię.

Podniosła ją i rzuciła w stronę chłopaka. - Teraz Ty zaczynasz. Moja ślepota. - wyjaśniła - Z kim wtedy tak zaszalałeś, że nie powstrzymał Cię przed tym? Żałowałeś potem? - z ciekawości pociągnęła temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:16, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Pytałaś o coś głupiego, o jakiś wybryk, tak? To powiedziałem. Serio. - przytaknął mówiąc całkiem szczerze, poza tym nie miał przecież powodów wymyślać. Wykręcił lewe ramię i pokazał wytatuowaną na nim długonogą panienkę - Trudno ją było ukryć, więc później miałem niezłą drakę w domu. Tym bardziej kiedy musiałem przyznać że kompletnie nic nie pamiętam. - spojrzał na lotkę turlającą się po ziemi - Mama histeryzowała że schodzę na psy, a ojciec dał mi szlaban na wszystko po kolei co tylko mógł wymyślić. Jeden zero. - nic go nie mogło powstrzymać od podania wyniku - I jestem za punkt wdzięczny tej pani. - powiedział wskazując na swoje ramię. Chwycił lotkę i podrzucił lekko w górę by skierować w stronę wampirzycy - Z kumplami ze szkoły. Był koniec roku i trzeba było jakoś uświęcić to wydarzenie. Nie miało z tego być nic wielkiego, po jednym piwie, ale jakoś tak nie wyszło. - zakończył rozkładając bezradnie ramiona - Nie, nie żałowałem. Mówiłem ci że nawet je lubię i jak widać na tym jednym, przypadkowym nie skończyłem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:24, 22 Sie 2010    Temat postu:

- No tak, tak. - przytaknęła - Ale i tak nieźle. - uśmiechnęła się do Roya stając znów na środku swojej części kortu. - Nie spodziewałabym się tego raczej po Tobie. - przyznała się - Wydajesz się zazwyczaj tak ze wszystkim ułożony. - westchnęła - Nie to co ja... Kompletny chaos mimo, że wcale tak na to nie wygląda. - wyjaśniła pozwalając mu rozpocząć nowe zagranie.

- No jeden zero dzięki tej laseczce. - zaśmiała się zgadzając się na wynik. A co się miała nie zgodzić, skoro takie były fakty. - No dobra. To były wybryki. A teraz... Co lubisz najbardziej? - zapytała nie wskazując z jakiego typu ma być to lubienie czegoś. Mógł sobie wybrać dowolny tego zakres. - Twoje największe osiągniecie i największy upadek? Gdybyś mógł coś zmienić w swojej przeszłości, to co by to było? - zapytała odbijając w jego stronę zgrabnie lotkę. Tym razem poszło jej lepiej.

- O! - przyszło jej do głowy coś jeszcze - A tak w ogóle, to pozostałe już były przemyślane? Z jakiegoś powodu je robiłeś czy od tak, bo chciałeś? Coś znaczą? - zapytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:45, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Kurcze, twoja ciekawość wydaje się być nie zaspokojona. - wyszczerzył się do wampirzycy aprobując jak najbardziej takie podejście - Dlaczego nie spodziewałaś? To było kiedyś. Miałem czas by zmądrzeć. Poza tym kiedy musisz się samej utrzymać to naprawdę trzeba myśleć jak zrobić by wszystko ze sobą grało. Jaki chaos, masz wszystko w najlepszym porządku. Chyba. - posłał jej podejrzane spojrzenie - Najbardziej? Sprecyzujesz o co chodzi? - kiedy pokręciła głowa Roy zacisnął lekko usta mrucząc - Hm... Led Zeppelin. Ale to takie 'lubię i dlatego rzadko po nich sięgam'. Średniowiecze. 'Ojca Chrzestnego', ale o tym wiesz. Nie wiem co jeszcze... Godziny, które przegadałem bezsensownie w radiu. Wtedy kiedy się siedziało w dyżurce i co chwila gawędziło z kimś innym, na początku, jak zaczynałem. - miło to wspominał - Angielski. Jako jedyny facet w klasie miałem głowę do interpretacji poezji. - mruknął jakby to było już mniej ważne - Największe osiągnięcie? Zdobycie Złotej Brzechwy. - powiedział tajemniczo chichocąc pod nosem - Upadek... Nie wiem, to że się wyniosłem z domu, albo że nie poszedłem dalej? To można różnie definiować. Nie skończyłem w poprawczaku, nie byłem nigdy od czegoś tak uzależniony by nazwać to upadkiem. Chyba nie było takiego. - stwierdził nie widząc w swoim życiu żadnego jaskrawego przypadku który mógł jej podać - Co chciałbym zmienić? - zrobił kilka kroków w tył i podskoczył lekko by odbić lotkę - To trudne... Też nie umiem wskazać czegoś konkretnego. Może nie byłem ideałem i nie jestem, ale nie żyłem tak bym musiał cokolwiek zmieniać. Jestem zadowolony z tego jak wyglądało i jak wygląda moje życie. - oświadczył i uniósł brwi w górę kiedy Elizabeth znalazła sobie jeszcze coś o co mogła zapytać - Słucham? Od tak bo chciałem. Nie znaczą nic konkretnego. Po prostu mi się podobały, choć tą druga... - wykręcił drugie ramię spoglądając na kolejną kobietkę - Zrobiłem dlatego by ta pierwsza miała towarzystwo. A reszta to przypadek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:10, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Ha! - rzuciła z uśmiechem dobiegając do lotki, którą wyniosło dla niej gdzieś w bok - No bo widzisz, chcę o tobie wiedzieć jak najwięcej. - odpowiedziała - Nie spodziewałam się. Tak po prostu. - wzruszyła ramionami - Wydajesz się czasem jakbyś miał wszystko od początku do końca zaplanowane i jakbyś działał zgodnie z jakimś grafikiem. - wyjaśniła odbijając lotkę w jego stronę. Trochę krzywo jej to wyszło. - Jakoś nie pasuje mi do Ciebie jakieś szaleństwo. Chociażby i takie przeholowanie i w efekcie tatuaż. - przyznała się do swojego spojrzenia. - Oj, zapewniam Cię, że chaos. Widzisz. To, że nauczyłam się ogarniać go jakoś to jedno, ale... Wbrew pozorom bardzo często zdaję się na żywioł. Można powiedzieć, że nie myślę a działam.

- No najbardziej. Ulubiony zapach, ulubiony smak, ulubione zdarzenie... - zaczęła wyliczać kolejno - Ulubione, najfajniejsze wspomnienie. Albo... Albo właśnie ulubiona muzyka, film, książka, kolor. Po prostu. To, co lubisz najbardziej. - wyjaśniła o co jej chodzi. Mogło tego być mnóstwo. - Angielski? - zdziwiła się nieco. Poezja... Drzemała w nim nuta romantyka, to wiedziała. Ale o poezji nie wspominał jej nigdy. - Ulubiony poeta? - dodała kolejną rzecz do swojej listy pytań. Mogło się od tego w głowie zakręcić. - Co to jest ta brzechwa? - zapytała z ciekawości. Chyba jej już kiedyś wspominał o tym, ale nie mogła skojarzyć o co chodziło. A może tylko gdzieś w przelocie o tym słyszała? - Oj, dla mnie jesteś ideałem. - mruknęła uśmiechając się lekko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:26, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Lata praktyki... - powiedział machając od niechcenia dłonią. Tak było. Miał ten swój grafik. Ostatnio trochę zbyt często przebudowywany, ale nadal wszystko grało i nie działo się nic złego - Tak. Ty i nie myślenie to tak jak ja i szaleństwo. Na pierwszy rzut oka dwa sprzeczne pojęcia. Nie gadaj bo krzywo odbijasz. - powiedział widząc zamach jaki poczyniła - Myślisz, a jeśli już idziesz na żywioł to raczej płyniesz i zawsze kończysz dobrze, czyż nie? Jezzzuuu... Ulubiony zapach? Nowa książka. - odparł prosto bez zastanowienie. Jej zapach był na równi z zapachem wampirzycy. Muzykę podał, książkę też. Ulubionego filmu nie potrafił wskazać - No angielski. - powiedział nie wiedząc co ja tak zaskoczyło - Nie mam. Powiedziałem że miałem głowę do interpretacji ale nie muszę za poezją przepadać. Brzechwa to część strzały. To drewienko z którego w głównej części strzała się składa. - wytłumaczył najprościej jak potrafił - Wygrałem w konkursie łuczniczym. Kieeedyś, dawne czasy. - wywrócił lekko oczami uśmiechając się równie lekko jak wampirzyca - Oj tam... Ideał... Przeciętniak. - poprawił Elizabeth zamierzając się na lotkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:49, 22 Sie 2010    Temat postu:

Zaśmiała się głośno. Byli oryginalną para przeciwieństw pod tym względem i spotykali się na skraju swoich granic. On z tym szaleństwem a ona z myśleniem i analizowaniem wszystkiego. - No i Ci powie 'nie gadaj'... - zajęczała - Ale ja lubię mówić. - wyjaśniła.

Słysząc, że ulubionym jego zapachem jest nowa książka, znów się roześmiała. - To co? Aby Ci sprawić przyjemność, najlepiej Cię zabrać na wycieczkę do drukarni? - zapytała rozbawiona. Ciekawy wybór zapachu. - Łucznik?!? - zaskoczona przepuściła znów swoją lotkę, która do niej wróciła odbita przez chłopaka. Odrzuciła ją znowu wampirowi. - Do trzech gramy? - zapytała upewniając się czy tak jak zwykle liczą ilość przegranych i wygranych do liczby trzy.

- Co będziesz chciał za wygraną? - zapytała. Skoro dopiero co ona przy gonieniu się miała mu podać co chce w nagrodę, to tym razem była jego kolej na zachcianki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:00, 22 Sie 2010    Temat postu:

Za chwilę kiedy przepuściła kolejną lotkę mógł z zadowoleniem powiedzieć - A nie mówiłem? Nie gadaj bo ci nie wychodzi. Łucznik. Co w tym jest takiego zaskakującego? Nie profesjonalny i od święta. - odpowiedział uśmiechając się z zadowoleniem. Bardzo dużo jednak o nim nie wiedziała - Nie. Niekoniecznie do drukarni. Księgarnia styknie. Albo biblioteka. Tam też całkiem przyjemnie pachnie. Jak przyzwyczaisz się do kurzu to są tylko książki i papier. - skinął głową zgadzając się na partyjkę do trzech punktów - A czy muszę coś chcieć? Gram z tobą dla rozrywki, a nie dla nagrody. Nic nie chcę. - zdecydował i odchylił się lekko w tył by znów się zamachnąć i zacząć grę. Lotkę posłał wysoko by dać Lizzy chwilę - Słucham kolejnych pytań, chyba że ich zasoby się wyczerpały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 22 Sie 2010    Temat postu:

- To znaczy, że jak? Tak na strzelnicę ganiałeś? - zapytała zaciekawiona. No owszem, bardzo dużo o nim nie wiedziała. Po prostu zwykle nie dawał jej przyzwolenia do drążenia tematu jego wcześniejszego życia. Nie musiał niczego chcieć w nagrodę. Ale jakoś tak im za każdym razem wychodziło, że grali o coś. I było to swój sposób ciekawe, inne. No i na pewno dodawało w jakimś stopniu dodatkowego smaczku rozgrywce.

- No jeśli nic kompletnie nie chcesz... - odpowiedziała wzruszając ramionami. - Chociaż myślałam, że na coś masz ochotę. Na cokolwiek. - widać chyba nie miał na nic. - Na kogokolwiek? - dodała uśmiechając się lekko. No cóż, jak nie chciał, to nie. Nie będzie przecież go zmuszać do niczego. Odbiła lekko lotkę. Na początku zawsze było najłatwiej, bo wtedy każdy jeszcze starał się trafiać prosto. A potem to już różnie wychodziło i lotki potrafiły sobie latać w przedziwnych kierunkach. Dobrze chociaż, że raczej nie wracały do rzucającego.

- Chyba już nie mam chwilowo żadnych pytań. - powiedziała nie mogąc sobie wymyślić żadnego już interesującego ją tematu. A przynajmniej nic konkretnego. - No chociaż... Albo nie. Już nic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:33, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Nie. Nie na strzelnicę. Nie zastanawiało cię nigdy skąd u mnie w domu miecz? Nie zastanawiałaś się nigdy dlaczego wylatuję nagle z tekstem o białogłowej, jakbym uciekł z jakieś bajki? - kiedy pokręciła głową jednocześnie wzruszając ramionami i pewnie samej nie wiedząc co odpowiedzieć wyręczył Elizabeth - No więc... - powiedział a z każdym słowem wyglądał na coraz bardziej zawstydzonego i jakby była taka możliwość posrebrzały by mu uszy o policzkach już nie wspominając - Lubiłem bawić się... - inaczej nie umiał tego nazwać - W takie... W teatr? - podrapał się po czole - Zbieraliśmy się większą grupą, to było zorganizowane na poziomie. - powiedział kiwając lekko głowa na prawo i lewo. Spojrzał na lotkę i odbił ją w ostatniej chwili, ale że miał rakietkę w lewej dłoni to nie wiele z tego wyszło i było dwa do jednego. Pochylił się po nią i przerzucił na stronę Elizabeth - Przeważnie odgrywałem alchemika. - wyznał patrząc na swoje stopy - Albo rycerza, częściej jednak giermka bo nie posiadałem zbroi. - mruknął i uniósł wzrok na Lizzy puszczając mimo uszu pytania o jego zachcianki - No chociaż? Kończ kiedy już zaczęłaś. - powiedział prostując się i czekając za rozpoczęciem kolejnej części mini rozgrywki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:54, 22 Sie 2010    Temat postu:

Nie zastanawiała się skąd u niego w domu miecz. Po prostu był. Różne rzeczy ludzie trzymali w swoich mieszkaniach. Jedni kolekcjonowali sztylety, inni książki kucharskie a jeszcze inni zbierali broń białą. Do tej pory Elizabeth myślała raczej, że owy mieczyk był właśnie przejawem takiego kolekcjonowania czegoś, chociaż w sumie jedna sztuka raczej nie była imponującą kolekcją. Ale była już jakimś tam symbolem, przejawem jego zainteresowania się historią i owym średniowieczem o którym już wcześniej wspominał.

I tak jak to dojrzał, wzruszyła ramionami i pokręciła przecząco głową chcąc by chłopak rozwinął bardziej ten wątek potwierdzając bądź zaprzeczając jej wnioskom skąd się u niego wziął miecz. -Mówisz o RPG-ach? - zapytała zastanawiając się nad tym co kryło się w tym jego opowiadaniu o zabawie. - Tylko takich larpach a nie pbf-ach jak Twoja siostra grywa? - zapytała się zaciekawiona. I nie rozumiała skąd to jego zestresowanie się tym, co kiedyś lubił. Jeśli miał takie hobby, to przecież nie było to nic strasznego.

Złapała lotkę i po chwili zaserwowała pierwsze uderzenie. Proste, płaskie i dość szybkie. - Oj, nie. Lepiej nie. Czasem mi coś głupiego przychodzi do głowy lepiej o tym nie mówić. - powiedziała - Lepiej zatem pominąć pytanie. - zaśmiała się nieco nerwowo czekając aż chłopak odbije lotkę w jej stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:08, 22 Sie 2010    Temat postu:

Roy spojrzał na Elizabeth ni w ząb nie rozumiejąc co ona powiedziała - W co gra Angela? - był chwilowo zbyt zatopiony w swoim świecie by zinterpretować poprawnie ten który go otaczał - Nieee... Mówię o średniowiecznych piknikach? Wiesz... - jęknął - Była grupka o podobnych zamiłowaniach i stwierdziła że z tego może wyjść coś fajnego. Raz na jakiś czas, po skompletowaniu sprzętu, całej wiochy, ciuchów i tak dalej, ogłaszaliśmy festyn. Jedni bawili się w rycerzy i był zawsze jakiś mały turniej jak przyjeżdżali ci z którzy mieli konie, albo walczyli na kopie, albo na łuki. Kobietki bawiły się przy kołowrotku, albo gotowały potrawy które jadano kilka wieków temu, a ja wytwarzałem dekoty z kota. - roześmiał się cicho - My się przebieraliśmy a ludzie z dzieciakami, całymi rodzinami przychodzili popatrzeć. To całkiem fajne jest. - było, bo już tam nie uczęszczał - Były też i turnieje strzeleckie. I w takim wygrałem kiedyś główna nagrodę, wspomnianą Złotą Brzechwę. - odbił lotkę, bez większych problemów posyłając ją tam skąd przyleciała - Nie pomijaj go. - poprosił dręcząc Elizabeth i chcąc by wyjawiła mu swój pomysł - Dawaj, chętnie posłucham.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:22, 22 Sie 2010    Temat postu:

- W erpegi. - odpowiedziała na pytanie chłopaka. - Uśmiałabym się chyba, gdyby okazało się, że bawi się w realiach świata, w których żyją wampiry. - powiedziała dostrzegając jednak, że Roy chyba nie wie o czym ona mówi. - Chodzi o to, że tak jak to Twoje odtwórstwo historyczne - wykazała się przynajmniej choć odrobiną zorientowania, bo już zaskoczyła o czym wampir mówił - tylko, ze ona bawi się w realiach jakiegoś wymyślonego systemu. W taki teatr. Tylko, że w fikcyjnym świecie. No i ona gra przez sieć. Ale jest jeszcze larp, czyli gra w realu, w rzeczywistości, pantomima. - wyjaśniła odbijając w jego stronę lotkę. Nie szło jej zbyt prosto.

- Yhym... - przytaknęła, skoro już zrozumiała o co chodzi. - Czyli masz dobrego cela. I... Związałam się z prawdziwym, współczesnym rycerzem. - podsumowała z uśmiechem.

- O rany, nie męcz. Nie chcesz wiedzieć. - Roy jednak najwidoczniej chciał, bo drążył ten temat licząc na to, ze uzyska odpowiedź na to, co przyszło dziewczynie do głowy. - No dobra. - westchnęła - Ale sam sobie jesteś winien. Pomyślałam o tym, by Ci zadać pytanie jaką pozycję najbardziej lubisz. To znaczy w jakiej najbardziej lubisz się kochać? - wyrzuciła z siebie. Teraz jej to pytanie wydawało się koszmarnie idiotyczne. Wcześniej miało być tylko dla śmiechu bardziej, by zobaczyć reakcję Roya. No i trochę, by zobaczyć jak bardzo otwarty jest na urozmaicenia i czy potrafi rozmawiać o seksie czy też raczej nie ma co na to liczyć. Jednak ponieważ wyszło jak wyszło, to niestety, w kontekście wydawało się to dziwne pytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:41, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Moja siostra jest aż tak twórcza? Noo kto by pomyślał. Myślałem że tylko ja w tamtym domu mam wyobraźnię. - powiedział zaskoczony tym że Angela poświęca na coś takiego czas i chęci - Przecież to całkiem możliwe. Ciekawe co by zrobiła jakby się wydało że jej brat... - wolał nie kończyć wiec pokręcił głową odpędzając od siebie te myśli. Perspektywa nie wydawała mu się różowa więc nie rozwijał jej dalej - Skup się Lizzy. - upomniał ją po raz wtóry - Nie no, odgrywać to ona może pantomimę zakupów w sklepie z matką. - stwierdził robiąc krok w bok by swobodnie sięgnąć do lotki rakietką. Odbił ze spokojem, znów wprawiając mały przedmiot w spokojny lot by móc grać dalej z Elizabeth. Podobało mu się takie spędzanie czasu. Jak najbardziej - To że mam dobrego cela już wiesz... Och nie przesadzaj, mówiłem że nie mam zbroi. Związałaś się ze średniowiecznym aptekarzem a to raczej nie jest jakaś nadmiernie szanowana profesja. - zauważył wskazując na wampirzycę rakietką. Kolejne pytanie zbiło go z nóg. Przynajmniej w przenośni. Roy obszedł je tak szerokim łukiem jak tylko się dało i zapytał przewrotnie - Pozwolisz że pokażę ci kiedy... - machnął lekko lewą dłonią by sama sobie dokończyła - Wolę praktykę niż teorię. - zakończył parskając śmiechem. Był rozbawiony jej wymysłami, w zasadzie to nie były wymysły. Pytanie jak pytanie. Się upominał to miał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:58, 22 Sie 2010    Temat postu:

- No widzisz. Właśnie o tym wczoraj z Twoim Tatą rozmawiałam. - uśmiechnęła się do Roya delikatnie. Przyjemnie wspominała tą rozmowę. Taką luźną, serdeczną, miłą. - Pytał się mnie o to, bym mu wyjaśniła co to jest, bo się ciekawił czemu zarywa noce przy kompie. - zaśmiała się przy tym ustawiając się jakoś wygodniej na swoim miejscu, starając się przy tym skupić na lotce krążącej od jednego do drugiego z nich.

- Oj skup się i skup... - prychnęła. Grała jak grała. Za nauczyciela robił? Mogła się postarać, ale chciała po prostu sobie zając czas jakoś i tak hobbystycznie się pobawić a nie jakoś wysilać się na nie wiadomo jakie działania. Jednak jej uśmiech nie znikał z twarzy dziewczyny. Wciąż była rozbawiona. - Hymm... - wyszczerzyła się do niego - A więc jednak te zapędy z leczeniem miały już wcześniej swój objaw? - zaśmiała się. Jednak nie rzuciła kolejnego pytania, które go mogłoby zwalić z nóg. Jednak aż cisnęło się na usta by zapytać kogo tam niegdyś 'leczył'. Swoją ówczesną dziewczynę czy też kolegów na rozstrój żołądka gdy za dużo wypili?

Tak jak sądziła, chłopak raczej nie był skory do rozmowy na ten temat. Ale nie cisnęła. - Okej. - odpowiedziała spokojnie, jednocześnie odbijając lotkę w jego stronę - Ha! Praktykę niż teorię? - zaśmiała się lekko. - To wiesz co? Aż jestem ciekawa tej praktyki... - rzuciła niczym od niechcenia podobnie jak on parskając śmiechem. - Ale no widzisz. Niniejszym moje pytania się wyczerpały. Albo przynajmniej na razie ich nie mam. - odpowiedziała szykując się na jego zagranie, kiedy tylko odbije lotkę w jej stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:16, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Tak, ojciec jest wrogiem komputera. Nie umie i wcale się go nie tyka. Co nie znaczy że go nie ciekawi. Chcieliśmy go nauczyć, by było mu łatwiej ale jest bardzo oporny. - przyznał i to mogło być jego porażką o której wspominali. Nie potrafił przekonać ojca do zdobyczy techniki oraz nie potrafił mu dostatecznie dobrze wytłumaczyć wszystkiego - No co? Chcę z tobą jak najdłużej pograć skoro to dla mnie... I mam nadzieję, że również i dla ciebie miłe. Jak któreś z nas przegra to już nie będzie tak fajnie. - Roy uśmiechnął się i przytaknął - Masz rację. Były we mnie zakorzenione dużo głębiej. Przy tobie jednak osiągnąłem mistrzostwo. - powiedział. Śledził lot lotki i zerknął na Elizabeth - Doprawdy? - uniósł lekko brew w górę - Zawsze można spróbować. - stwierdził niewinnie prawie że nie widocznym gestem zginając nadgarstek by odbić lotkę - Nie możliwe. Skończyły się? To był chyba najdłuższy i najbardziej wyczerpujący wywiad w jakim uczestniczyłem. - przyznał śmiejąc się głośno - Kiedyś ci się odwdzięczę. - powiedział pragnąc by zaczęła się szykować na jego pytania. I ciekawość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:29, 22 Sie 2010    Temat postu:

- Oj, nie wydawał się być wrogiem komputera. Jak mu zaproponowałam, że może sam spróbuje zagrać w jakiegoś rpg-a na kompie, by zobaczyć w co gra Angela, to powiedział, że raczej nie, ale jednocześnie nie zapierał się jakoś rękami i nogami. - uśmiechnęła się lekko do Roya.

- Okej, okej. Możemy grać ile zechcesz. - odpowiedziała kiedy powiedział o tym, że mu się to podoba. Dla niej to było chyba tak średnio pasjonujące, bo rozgrywka się toczyła w iście ślimaczym tempie, ale skoro on na nią miał ochotę, to nie widziała przyczyna, dla której miałaby dla jego frajdy jeszcze przez trochę się pobawić. Jednak kiedy powiedział o próbowaniu, to uwaga Elizabeth została na moment rozproszona. Zanim jednak lotka wróciła do niej, zdążyła się jako tako otrząsnąć.

- Kiedy? - zapytała odbijając zarówno lotkę jak i pytanie w stronę jej towarzysza, oddalając od siebie odpowiedź na pytanie czy w ogóle chce czy też nie chce próbować tej praktyki. Wciąż do końca nie była pewna pomimo tego, że na serio miała coraz większą ochotę ciepnąć tą ich dobrowolną ascezę i post gdzieś daleko w zapomnienie. - Tak, na prawdę, skończyły mi się czasowo pytania. - przyznała się kiedy zapytał. - Odwdzięczysz się? Czym? Pytaniami? To dawaj śmiało, jak chcesz. - odrzekła. I tak ganiali się ze swoimi rakietkami i usta mieli wolne, wiec nie było powodu dlaczego miałby jej nie odpowiedzieć baterią pytań skoro jej magazynek czasowo się rozładował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:48, 22 Sie 2010    Temat postu:

Wampir uśmiechnął się wyrozumiale i wytłumaczył - Ja przed tobą też nie zapieram się nogami i nie bronię rękami. To nosi nazwę uroku osobistego, wiesz? Tobie strasznie ciężko czegokolwiek odmówić, tym bardziej jeśli sama wychodzisz z inicjatywą, a jeśli już to strasznie delikatnie się to robi. Nie wiem. Widać ja i mój ojciec mam podobnie. - tak, prawda była taka że panowie Smith byli pod urokiem wampirzycy. Ten młodszy miał więcej szczęścia, a Aberforth miał już swoją Caren - Bez przesady. - powiedział i machnął raz silniej rakietką. Lotka upadła na ziemię zaraz obok bocznej linii na części boiska Elizabeth - Trzy dwa. Lubie zagrać, ale machanie ramieniem cały dzień też mnie nie pociesza. - wyznał. To było jedno wytłumaczenie, drugim było to że widział po Elizabeth jak powoli zaczyna ją to nudzić. Podszedł do niej wyciągając dłoń by pogratulować gry. Jak już ją miał obok siebie złapał w pasie i zamruczał zastanawiając się jaką granicę czasową wyznaczyć - W przeciągu dwóch tygodni? Tych tygodni? - mruknął na ucho wampirzycy. Przycisnął usta do zagłębienia za nim i odebrał z jej dłoni rakietkę. Po chwili ich sprzęt zniknął schowany na swoje miejsce. Roy znalazł się obok Lizzy ponownie i powiedział - Tak. Nie, teraz nie. Jak nam znów się będzie śmiertelnie nudzić. Musze je sobie wymyślić. A kiedy nie będziesz chciała mi odpowiedzieć... - powiedział przesuwając palcem bo brzegu jej kostiumu kąpielowego - To wezmę ci na barana i wszystko z ciebie wyduszę. - zagroził z uprzejmym uśmieszkiem na ustach. Cmoknął ja w policzek i zapytał - Więc co teraz moja pani mamy do roboty?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:34, 23 Sie 2010    Temat postu:

Wysłuchała wyjaśnienia na temat trudności w odmawianiu jej czegokolwiek z uśmiechem. Chwilę później wampirzyca przegrała rozgrywkę, bo Roy się przyłożył do kolejnego zagrania. Trochę szkoda, bo sama gra jako taka była fajna. To, że dziewczyna powoli zaczynała się nią nudzić, to całkowicie inna broszka. Nie zmieniało to faktu jednak, że zajmowali sobie jakoś nią czas a teraz, skoro zakończyli już grę, trzeba było wymyślić coś nowego do roboty. Podała mu rękę gratulujac wygranej, ale zaraz znalazła się w jego ramionach. Pytanie czy też stwierdzenie faktów kiedy chciałby obrócić teorię w praktykę nieco zaniepokoiło dziewczynę. Z jednej strony chciała. Bardzo chciała. Z drugiej zaś miała mnóstwo obaw i niepewności co do samej siebie. Nie była przekonana co do tego czy jest na to gotowa. Ale odwlekanie w nieskończoność tylko jeszcze bardziej by te obawy uwypuklało. Nie chciała tego. Wcześniej nie byłoby z tym problemów, bo byla gotowa w każdej chwili kiedy by chłopak tylko chciał. Jednak z biegiem czasu to się neico zmieniło i teraz nie była tak do końca przekonana o tym czy chce coś zmieniać w ich obecnej relacji. Doszła jednak do wniosku, że takie zapieranie się jak żaba błota do niczego nie prowadzi. A jeśli nawet w którejś chwili chciałaby się wycofać, to podejrzewała, że Roy raczej jej głowy by za to nie urwał. Owszem, pewnie nie poczułby się z tym najlepiej, ale nie zakazałby jej podjętej takiej a nie innej decyzji. Z lekkim wahaniem, zapewne zauważalnym w jej głosie, zgodziła się jednak z jego słowami. - Dobrze. - odpowiedziała cicho miękkim głosem, prawie mrucząc, poddając się jego ustom kiedy przesunęły się po jej szyi. Zabrał jej z ręki rakietkę, więc dziewczyna podeszła do ławki zgarniając z niej swoją sukienkę a także zabierając z siatki koszulę chłopaka. Poczekała aż wampir pochowa wszystko. - A teraz nam się śmiertelnie nudziło? - zdziwiła się. Nie wydawało jej się tak wcześniej, ale może tylko ona miała takie do tego nastawienie. - Och Ty! - rzuciła z teatralnie zaakcentowanym niedowierzaniem spoglądając zaraz na jego dłoń wędrującą wzdłuż sznureczka góry od jej bikini. - Tak byś brutalnie ze mnie wymuszał zeznania? - zaśmiała się - No to ładne buty... - skwitowała. - No, ale dobra. - została przekupiona całusem - Idziemy tym strumieniem do końca, obchodzimy wyspę dookoła i... szukamy przy domu basenu? - zaproponowała. - A jutro może byśmy na sąsiednią wyspę się wybrali? Zaginione miasto małp moglibyśmy sobie zobaczyć a potem może coś zjeść? A wieczorem... To się zobaczy. Co Ty na to?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:16, 23 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth po prostu za dużo myślała. Waga jaką przykładała do Roy'a była chyba momentami zbyt wielka. Jasne że by jej nic za odmowe nie zrobił, bo nie chodziło o to by do czegokolwiek zmuszać wampirzycę. Ale zachowywała się dziwnie, bardzo dziwnie. Nie posądzałby jej o takie podejście do sprawy. Pomyśleć że to kiedyś jego posądzano o odwlekanie pierwszego razu. Dziwne, naprawdę. Roy zerknął na Lizzy bo to jej 'dobrze' nie zabrzmiało zbyt dobrze - Nie. Teraz jeszcze nie jest tak źle. Skończyliśmy grę i obmyślamy kolejny etap dnia. Śmiertelnie by nam się nudziło gdybyśmy nie wiedzieli co ze sobą zrobić. - wampir prychnął i zapytał odsuwając dłoń od jej kostiumu. Splótł palce za sobą szczerząc się do Elizabeth - To wcale nie jest brutalne. Nie powiesz chyba że zaskarżyłabyś mnie za to jak za jakieś pospolite pobicie, albo coś gorszego? - zapytał i skulił lekko w sobie jakby bał się odpowiedzi jakiej mogłaby udzielić. Odebrał swoją koszulę i założył na siebie bo nie miał co z nią począć. Ujął dłoń Elizabeth i pociągnął ją w stronę z której przyszli - Tak, jak najbardziej. W końcu chciałbym popływać w Oceanie a nie wypuścisz mnie z basenu aż pewnie nie nauczysz jeszcze kilku rzeczy, prawda? Zaginione miasto małp? - zapytał wciągając słodko pachnące powietrze. Jego kolejne skojarzenie łatwo było odgadnąć - To jak z tym filmem. Planeta Małp! Idziemy, idziemy jak najbardziej! - zawołał zadowolony z planów jakie poczynili.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:53, 23 Sie 2010    Temat postu:

Namnożyło się w jej głowie po prostu od groma niepewności. Wcześniej zapewne poszłaby na żywioł a teraz się zastanawiała. Nie było dla niej żadnych logicznych przesłanek dlaczego nie. Nie trzymała jej religia, nie obawiała się niechcianej ciąży, wiedziała przecież co i jak. Nie miał być to jej pierwszy raz tak w ogóle, więc i z tym nie powinna mieć problemów. Nie bała się też tego, że chociażby mogło boleć bądź być nieprzyjemne. Uwielbiała seks. A tym bardziej perwspektywa tego, że to z Royem miała by to zrobić jeszcze bardziej rozgrzewała jej myśli. Jednak przez to, że wcześniej tak odwlekali, to chyba zostało w niej coś, co nie pozwalało od tak, bezproblemowo zdecydować się na ten ruch. Co prawda, gdyby chłopak po prostu któregoś dnia odpowiednio do niej podszedł i nie pozwolił jej zbyt długo myśleć i rozważać tego posunięcia, to pewnie nie byłoby problemów. Jednak dopóki tak drążyli ten temat i szykowali się nie wiedzieć do czego, przyprawiało to wampirzycę o jeszcze większy zawrót głowy i kolejne niepewności. Żadne konkretne. Takie po prostu 'bo nie'. Bo mogliby jeszcze poczekać. Bo jakoś żyli bez i nie było z tym kłopotu. Bo skoro do tej pory dawali radę, to czemu jeszcze trochę by nie mieli. Bo to przecież w teorii nic między nimi by nie zmieniło poza tym, że stali by się dla siebie jeszcze trochę bardzij bliżsi. Niby nic a jednak Elizabeth się wahała. Zdecydowanie zbyt dużo czasami myślała. I tu chyba był cały problem. Zaśmiała się słysząc jego pytanie. - Nie, nie zaskarżyłabym Cię. - zgodziła się z jego wnioskami. - Ale sądzę, że masz wiele innych możliwości na wyciągnięcie ze mnie wszystkiego, co tylko chciałbyś wiedzieć. Zaczynając od prośby a na takich pocałunkach jak całkiem niedawno kończąc. - wyjaśniła i pochyliła się w jego stronę, przysuwając go delikatnie do siebie położeniem dłoni na jego karku. Wtopiła się w jego usta na bardzo przyjemną chwile, dopiero po której pozwoliła mu odebrać od siebie swoją koszulę, by ją na siebie założyć. Jej się nie chciało ubierać, bo robiło się coraz bardziej gorąco a w bikini było dla niej w sam raz. Wolała ponieść sukienkę w ręku, drugą oddajac jego dłoni. - Prawda. Doskonale wnioskujesz Watsonie. - zgodziła się z nim z lekkim śmiechem. - Musisz poznać podstawy bym Ci dała rzucić się na głęboką wodę. - stwierdziła. - Aha. Zbudowano tu ponoć takie miasto. A i co do filmu, to jeśli będziesz chciał jakiś obejrzeć to z tego co pamiętam, tylko nie wiem na której wyspie, ale jest na plaży kino. - rzuciła propozycją - I to też wyłącznie na nasz użytek...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 19, 20, 21  Następny
Strona 2 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin