Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Studio tatuażu Carmelitty Sanchez
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:56, 08 Cze 2010    Temat postu:

Już nie lubiła tej dziewczyny. Co jak co, ale Carmelitta nie znosiła jak ktoś próbował udowodnić jej, że jest nikim. A tak się przez moment poczuła.

"A w życi to mam..." - mruknęła sobie w myślach, puszczając płazem nieprzyjemne dla niej słowa.

- Bynajmniej nie dla Twojego dobra. I spoko, rozumiem. - odpowiedziała pomijając poprzednie pytania - Twój wybór, ja tylko proponuję. - spojrzała się na plecy Judit - Nie, sądzę, że będzie okej. Siadaj a w zasadzie kładź się na fotel, jeśli Ci odpowiada. A jak nie, to ja do niczego nie namawiam. - odpowiedziała - Nie zależy mi na wciskaniu komuś kitów i wmawianiu czegokolwiek. - powiedziała bezpośrednio. Nie cierpiała takich pannic, które z portfelem tatusia przyłażą zrobić sobie dziarę a potem mają pretensje do wszystkich i o wszystko za to, że same źle wybrały. - Chcesz, to decyduj a jak nie, to sądzę, że w okolicy znajdziesz jeszcze wiele miejsc, gdzie Ci ktoś zrobi tatuaż. Nie musisz u mnie, jeśli Ci nie odpowiada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:12, 08 Cze 2010    Temat postu:

Judit widząc wyraz twarzy dziewczyny pomyślała że posunęła się o krok za daleko, ale mało ją to obeszło - Nie obrażaj się. Po prostu twoje pytania, a w zasadzie rady trochę dziwnie zabrzmiały. - odpowiedziała Judit ze spokojem splatając za sobą dłonie i uśmiechając się cały czas lekko. Może i jej nie przeprosiła, ale wytłumaczyła trochę swój tok myślenia by ją udobruchać - Umniejszałaś swoją wartość tym stwierdzeniem o cenie i jakości wykonywanej pracy. - Hiszpanka miała swoje zdanie i nie bała się go wygłaszać - Choć w zasadzie to... - dodała po chwili obdarzając ją powłóczystym spojrzeniem - Jesteś dobra. - z tym zaskakującym stwierdzeniem zostawiła ją i podeszła do wskazanego fotela i siadła sobie na nim okrakiem - Nie będę się włóczyć niepotrzebnie skoro trafiłam już tutaj. - z westchnieniem poleciała do przodu i wyciągnęła się niczym mała foka na fotelu. Pozycja siedząca faktycznie nie była tutaj najodpowiedniejsza - Nie powiedziałam że mi nie odpowiada. - zaznaczyła urażona niesprawiedliwością jej stwierdzenia - Jak masz na imię? - podparła się łokciami i spojrzała na nią - Długo już...? - wskazała brodą na kolorowe ryciny i fotografie tatuaży.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:53, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Nie obrażam się. - odpowiedziała równie spokojnie, co dziewczyna - Bynajmniej. nie lubię tylko jak mi ktoś jedzie. - stwierdziła wciąż nie owijając w bawełnę. Widać akurat w przypadku niej, taka technika działała. - Ale mniejsza o to. Chciałam Ci tylko uświadomić, że niektórzy mogliby Ci zawyżyć sporo cenę, gdyby usłyszeli jako jedno z pierwszych pytań cenę. A jakości swojej pracy nie muszę bronić. Robię, jak robię i jeśli komuś odpowiada, to proszę. - wyjaśniła, po chwili przestając się już jeżyć na punkcie nieznanej jej panny.

Poszła za dziewczyną i siadając na stołku obok fotela sięgnęła po jednorazowe ręczniki używane nieraz w salonach kosmetycznych. - Poczekaj, podłożę Ci coś pod twarz. - powiedziała nachylając się nad nią tak, by móc wsunąć pod nią materiał - Kwestia higieny, przyjemniej się będzie leżało nie musząc się zastanawiać kto jeszcze w to miejsce chuchał. - wytłumaczyła. Po chwili, gdy ręcznik leżał już na miejscu, sięgnęła po rękawiczki. Nigdy nie zabierała się do pracy bez nich. W Meksyku było to podstawą, bo nigdy nie wiedziało się kto z jakim syfem może przyjść do zakładu i jakie niespodzianki po sobie zostawić w przypadku zadraśnięcia. Carma dbała zarówno o swoich klientów jak i o siebie. - Carmelitta. - odpowiedziała - A Ty? - zapytała przesuwając się w bok, by odsłonić sobie miejsce, gdzie miała zacząć swoją pracę - Co? - rzuciła w pierwszej chwili nie łapiąc od razu o co dziewczyna pyta - Aaa... Od... można powiedzieć, że od ósmego roku życia. Pierwszy raz maszynkę do tatuowania miałam w rękach z tydzień po skończeniu ośmiu lat. - machnęła obojętnie ręką, sięgając po tym po butelkę ze środkiem odkażającym - A potem to już poszło. - stwierdziła - Swój pierwszy zakład otworzyłam mając 13 lat. Chociaż w zasadzie, to był po prostu stół i krzesło na tyłach domu. - wzruszyła ramionami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:13, 08 Cze 2010    Temat postu:

Jud uśmiechnęła się pod nosem. Nie raz miała na pieńku właśnie przez to ze pogrywała sobie z kimś, ale kto by się przejmował takimi szczegółami. Na pewno nie ona, miała gorsze grzeszki na sumieniu. Po chwili wylądował pod nią ręcznik. Zerknęła na niego i przyłożyła do materiału, przyjemnie miękkiego i puchowego, prawy policzek - Dzięki. - patrzyła ukradkiem jak dziewczyna naciąga rękawiczki kojarzące jej się niezbyt przyjemnie ze szpitalem. Strzeliły dziwnie złowieszczo, ale jej było wszystko jedno - Miło mi poznać. - powiedziała uprzejmie - Judit. - przedstawiła się i uniosła lekko w górę by Carmelitta mogła podciągnąć jej bluzkę jak wysoko chciała - To dobrze, przynajmniej się oddaję w ręce kogoś z doświadczeniem. Z takim stażem... - poczuła coś zimnego u dołu pleców. Zimnego i mokrego. Otrząsnęła się lekko i mruknęła - Sorry. Cholernie to zimne w porównaniu z ciepłem na zewnątrz. - usprawiedliwiła się - Ale nie jesteś stąd, prawda? - zapytała ciekawa chcąc się zająć rozmową, bo czasem nie lubiła siedzieć w ciszy. W zasadzie ostatnio miała ciszy po dziurki w nosie - Masz taki inny akcent.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:58, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Spokojnie, to tylko płyn dezynfekujący. - wyjaśniła - Ten drugi będzie zimniejszy. - ostrzegła sięgając po małą fiolkę z atomizerem i psikając jej zawartością na wysokości dołu kręgosłupa dziewczyny - Lekko znieczuli Ci skórę. Bardzo wrażliwa na ból jesteś? - zapytała nie wiedząc jak silną dawkę dobrać do zastrzyku.

- Nie, nie jestem stąd. A przynajmniej nie byłam. Pochodzę... z Południowej Ameryki. Kuba, Meksyk i te sprawy. - powiedziała nie chcąc dokładnie wnikać w szczegóły - a Ty Judit, pochodzisz z tych okolic? - zapytała ciekawa czy dziewczyna zna lepiej okolicę. - Bo wiesz, ja tu w zasadzie od wczoraj jestem. Siec działa cuda i większość spraw da się załatwić na odległość. potem tylko formalności wymagające osobistego stawiennictwa i oto widzisz. - pokazała ręką wokół siebie, choć dziewczyna mogła nie wszystko zobaczyć zważywszy na to, że leżała uziemiona na fotelu.

Carma sięgnęła do stolika zmieniając atomizer w swej dłoni na jednorazową strzykawkę i igłę. Powoli z niewielkiej buteleczki zaczęła naciągać z niej przezroczysty płyn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:19, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Yhm... - mruknęła wpatrując się w ścianę przed sobą. Mimo tego że Carmelitta ją uprzedziła i tak się wzdrygnęła - Bo ja wiem? - nigdy nie była w takiej sytuacji by mierzyć się z bólem. Miała jakieś tam wizyty u dentysty i zastrzyki jak była mała ale nic co odcinało by ją od rzeczywistości na dłużej - Nie mam pojęcia szczerze mówiąc. Pytasz w ramach... - wskazała na strzykawkę i małą ampułkę obok - Dobierz większą, lepiej zapobiegać niż walczyć ze skutkami czy jakoś tak. - A wierz mi jakbym odleciała, a dowiedziałby się Marika... Jud wolała nie myśleć o tym co by się wtedy stało. Chciała się zabezpieczyć przed ewentualną wściekłością siostry jeśli miała taką możliwość - Meksyk? Jej to prawie jak w domu! - zaszczebiotała do niej po hiszpańsku i uśmiechnęła się do Carmy szerzej. Z tego co wiedział językiem używanym w Meksyku był jej rodzimy hiszpański. Sama Jud nie wiedziała z czego tak się ucieszyła - Nie, nie pochodzę na szczęście. Jestem rodowitą Hiszpanką. - oświadczyła z dumą i zerknęła na to co dziewczyna trzymała w dłoni. Miała pewną awersję do zastrzyków, ale cóż, musiała to przeboleć - Ale mieszkam tutaj już ze cztery miesiące, więc w porównaniu z twoim jednym dniem to jakbym stad pochodziła. - odwróciła głowę by nie widzieć jak pochyla się nad nią ze strzykawką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:53, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Dobra, to odmierzę coś pośredniego. Powinno wystarczyć. - stwierdziła - Mam nadzieję, że nie jesteś uczulona na żaden środek przeciwbólowy, znieczulający? - zapytała upewniając się jeszcze i gdy uzyskała spodziewane zaprzeczenie, nachyliła się z igłą nad jej bokiem, zagłębiając igłę ostrożnie i z wyczuciem w jej ciało, ślimaczym tempem podając środek podskórnie.

- Domu? Piękna! Toż to najpiękniejsze rejony na świecie! - uśmiechnęła się szeroko wypowiadając te słowa, z nieco innym, bardziej śpiewnym i trochę chwiejnym melodycznie akcentem w porównaniu z czystym hiszpańskim. - Hiszpanka? Łał. - stwierdziła po chwili już normalnie - Skąd się tu wzięłaś zatem? Nie za zimne to dla Ciebie rejony? Nie tęsknisz za słońcem? Za gazpacho, paellą i cherimoya? Takimi, jak to tylko w domu robią? kontynuowała zaciekawiona. nie często jej się zdarzało rozmawiać z kimś o tak podobnych korzeniach jak ona, choć tak bardzo oddalonym na co dzień.

- Ba, no na pewno, to już niemal zasiedzenie. - zaśmiała się sprawdzając czy środek już zaczął działać i czy już może przystąpić do pracy. Gdy się upewniła, że tak jest, sięgnęła po maszynkę, nabijając na nią nabój z barwnikiem i pochylając się nad plecami dziewczyny - Okej, będę zaczynać. Powinnaś poczuć lekkie ukłucie mimo znieczulenie a potem jakby Cię ktoś drucianą szczotką do włosów lekko drapał, powodując nieznaczne drętwienie pleców jak od zbyt długiego leżenia w jednej pozycji. - ostrzegła uruchamiając jednostajne brzęczenie sprzętu trzymanego w jej dłoniach.

Jedno ukłucie. I drugie. Jak druciana szczotka na plecach w okolicach kręgosłupa. A potem już to uczucie zaczynało się zlewać w całość stając się nieco może irytujące, ale chyba nie aż tak straszne jakby można było sobie to wyobrażać. - Cztery miesiące... - powiedziała zastanawiając się - Szkoła? Rodzina? Jeśli nie chcesz, to nie mów. Ciekawi mnie po prostu jak tu przybyłaś z tak daleka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:14, 08 Cze 2010    Temat postu:

To była kolejna sprawa z którą Jud miała problem ale stwierdziła - Nie. - postawiła wszystko na swoje szczęście. Najwyżej wyląduje w szpitalu i przy okazji uwolni się do siostry. Jud zacisnęła usta czując jak zimne coś powoli rozchodzi się pod jej skórą. Dziwne uczucie. W końcu trafiła na kogoś kto zrozumiał jej tęsknotę za ciepłem i słońcem - Tęsknie za tym wszystkim, ale masz rację, najbardziej za słońcem. Tutaj prawie nie świeci, a takie dni jak dziś... - pogodę za oknem może i można było uznać za słoneczną - To rarytas. Nie cierpię tutejszego klimatu, no ale... - wzruszyła nieznacznie ramionami - Trzeba brać co jest, zawsze mogłam trafić gorzej. - odwróciła głowę zaciekawiona tym o czym Carmelitta mówiła. Wysłuchała wszelkich ostrzeżeń czy też pouczeń patrząc na dziwacznie wyglądającą maszynkę i stwierdziła - Dawaj. - odwróciła od niej wzrok, znów przenosząc go na ścianę. Jud zajęczała cicho kiedy ukuła ją pierwszy raz. Zacisnęła mocniej powieki a po chwili było już lepiej. Przeżyjemy. - Nie spoko, to przecież nie jest tajemnicą. - powiedziała zaczesując sobie niezdarnie włosy za ucho - Mieszkam tutaj z moją do cna zamerykanizowaną siostrą, jej cholernym mężem i jego narwanym braciszkiem. Po prostu rodzice zapragnęli bym sobie z nią pomieszkała i skończyła właśnie tutaj szkołę. No i się truję... - westchnęła wybitnie ciężko zła na swój los - Z nimi wszystkimi. Bez słońca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:51, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Ach, za słońcem najbardziej się tęskni. Jestem tu, jak mówiłam od wczoraj a już zdążyłam zamarznąć parę razy. Za to ludzie są sympatyczni. I strasznie ufni jakoś. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego. - stwierdziła w odpowiedzi z zacięciem sadysty dziergając misternie wybrany przez dziewczynę wzór na jej skórze. Wydawać by się mogło, że będzie się to ciągnęło po wieczność, chociaż do samego wrażenia nakłuwania po jakimś czasie dawało się przyzwyczaić.

- To pierwsza wrzutka na Twojej skórze? - zapytała z ciekawością w chwili, gdy musiała uzupełnić zbiorniczek z barwnikiem. Ten niewielki wystarczał jedynie na pokrycie wzorem paru centymetrów kwadratowych skóry. A grafika, którą sobie dziewczyna wybrała, zająć miała co najmniej z pięć razy tyle.

- Oooo... Czyli rodzinka. - powiedziała na słowa o tym jak ją usidlili w jednym miejscu - Nie wiem czy mam współczuć czy zazdrościć? - zapytała kontrolnie ponownie nachylając się nad jej plecami - Są tu w ogóle jakieś miejsca, gdzie da się poszaleć? Jakieś, nie wiem, knajpy czy puby fajne... Albo chociaż miejsca, gdzie się zbierają ludzie wieczorami, by wspólnie przesiedzieć tych kilka godzin do czasu kiedy sen zmorzy już całkiem? - spytała - U mnie zawsze wszyscy schodzili się pod jedną strzechę i balowało się do późna. Potańczyć można było, pogadać... Już za tym tęsknię, chociaż chyba nie powinnam po tak krótkim czasie. - zagadywała Judit po to, by zająć jej czas rozmową, ale i również dlatego, by przyjemniej jej było pracować monotonnym ruchem dziabiąc jej skórę mikroskopijną igłą do tatuowania. Przynajmniej zainwestowała w sprzęt i teraz wygodnie się to robiło. No, i z pewnością taka praca była o wiele bardziej higieniczna i przyjemna. Chociaż klienci nie musieli już być desperatami nawet, gdy same jej dzieła tuszem może i były niezłe dla oka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:08, 08 Cze 2010    Temat postu:

- To jesteś szczęściarą. Ja kostnieję od zimy. Teraz dopiero można trochę odżyć i powystawiać się do słońca choć znając życie standardowo zaraz zacznie lać deszcz. - tutaj tak przeważnie bywało. Jak już było słońce to przez dzień lub dwa a zaś z tydzień padało. I to było głównym problemem młodej dziewczyny - Tak, pierwsza. - powiedziała zgodnie z prawdą. Jak widać mam parę kolczyków, ale jakoś do tatuażu się dopiero teraz skłoniłam. Nudziłam się sama w domu, więc postanowiłam się przejechać i zauważyłam twój zakładzik. - słyszała wciąż za plecami miarowe brzęczenie i czuła regularne ukłucia. Po jakimś czasie dało się przyzwyczaić - Tak... Rodzinka, choć ja bym tak tego nie nazwała. A i w jej skład wchodzi jeszcze synek mojej siostry. Jest naprawdę w dechę. - skrzywiła usta przez wspomnienia jakie do niej napłynęły - W moim wypadku swobodnie możesz współczuć. Miejsca gdzie można zaszaleć. Hm... - poprawiła się lekko kiedy Carma przestała ją dręczyć - Niby są ale ludzie nie tacy. Tutaj jest inaczej jak w domu. Tak jakoś... Sztywniej? Sama nie wiem. Chyba stawiam zbyt wygórowane wymagania, albo po prostu to nie jest moje miejsce na ziemi czy... To i tak niczego nie zmienia. Bynajmniej ja tutaj się jeszcze nie zabawiłam dobrze, choć zależy jak leży, u każdego z tym inaczej. - wsunęła dłonie pod brodę i zaczęła standardowo marudzić - Taaak. Wyjść i pogadać. Zawsze się włóczyliśmy z paczką znajomych. A to na plażę, albo w las, na wycieczki gdziekolwiek a tutaj... Nie mogę tego zrobić. Raz nie ma gdzie ani z kim, a dwa siostra za każdy wyskok chce mi ukręcić łeb. - i nagle Jud pomyślała co jej kochana Marii zrobi jak się dowie o tatuażu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Judit dnia Wto 23:19, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:42, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Taaa... - sapnęła pod nosem - Jaką tam szczęściarą? Ja z własnej woli tu wylądowałam. Żadnej rodziny tu nie mam, ani znajomych. Nikogo. Zaczynam znów od zera. - powiedziała - Ale faktycznie, jakbym miała tu spędzić od zimy czas, to też bym chyba siedziała jak na szpilkach. A propos szpilek... Wszystko okej? Odpowiednia dawka znieczulenia? - zapytała upewniając się, że wszystko jest w porządku.

- O rany! - jęknęła - Nie strasz mnie, że jest tu aż tak kiepsko ze spędami ludzi... - perspektywa przesiadywania nudnych jak flaki z olejem wieczorków przed telewizorem była dla niej koszmarem. - Oj tam siostra... - mruknęła - Mało razy dostawałaś po głowie? - zapytała jakby widziała to sama na własne oczy dziesiątki razy u innych młodych ludzi - I na pewno dało się to znieść. - stwierdziła śmiejąc się lekko - Zawsze tak jest. Rodzina się wścieka ale zabawa czasem lepsza od nawet najgorszej kary. Ja przynajmniej nie muszę się tym martwić. Chociaż zawsze sobie coś przyplączę na kark. Jak nie sprawy czyjejś rodziny, to przyjaciół, znajomych i innych bliskich... I tak źle i tak nie dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:57, 09 Cze 2010    Temat postu:

- No to jesteś szczęśliwa. - stwierdziła Jud raz jeszcze i wytłumaczyła dlaczego tak myśli a nie inaczej - Bo skoro z własnej nieprzymuszonej woli, to nie tak jak ja z cudzej przymuszonej. Miałaś wolny wybór, choć szczerze to dziwię ci się dlaczego tutaj. Mniejsza z tym. - mruknęła i pociągnęła rzeczowo dalej - A skoro jesteś wolna nikt niczego ci nie narzuca, nikt nie zagląda do ciebie spodziewając się ujrzeć z ochotą obraz nędzy, rozpaczy i skrajnego poddania się woli wyższej jaką jest siostra ewentualnie szwagier, i mieszkasz sama chyba a nie z chłopakiem który teraz właśnie siedzi na komisariacie za pobicie kolesia... - Jud wywróciła oczami i pokręciła głową przecząco - Nie, prawie nic nie czuję. Dobrze jest. - ścierpła tylko strasznie od tego leżenia i kręgosłup cały jej zesztywniał - Ano kiepsko, kiepsko. To zadupie jednym słowem i to jeszcze zabite dechami. Ludzie nie są tak otwarci jak u ciebie czy też u mnie. Nie wyjdziesz na ulicę i nie pogadasz z sąsiadem. Chyba że trafisz na jakiegoś emigranta, który jeszcze nie zapuścił tu porządnie korzeni. - Judit parsknęła śmiechem i poczuła jak zakręciło ją w nosie. Opanowała chęć psiknięcia i otarła łezki z oczu - No nie mało. Ale siostra to nie rodzice przy których mogłam robić co chciałam. I jej maż jest okropny. - złożyła czoło na ramieniu - Według nich człowiek powinien chyba tylko się uczyć i siedzieć w domu. Choć sami się wożą bóg wie gdzie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:27, 09 Cze 2010    Temat postu:

- No czy ja wiem czy taka szczęśliwa? Ciężko określić. - odpowiedziała - Ale zdecydowanie lepiej samemu podjąć decyzję niż kiedy ktoś odgórnie taki ruch zarządzi. - dodała uśmiechając się lekko. - A czemu akurat tutaj? Nie wiem w sumie. Wystarczajaco było daleko Meksyku a jednocześnie wydawało mi się to na tyle dziurowate miejsce, bym mogła siedzieć spokojnie przez nikogo nie nękana. Zobaczymy na ile to zda swoje zadanie. - rzuciła obojętnie. - W razie czego znowu się wyniosę gdzieś dalej. No, moze niekoniecznie na Alaskę czy Syberię, ale Australia może? Na pewno tam, gdzie choć troche tego słońca da się zaznać. Nie wyobrażam sobie siebie owiniętej w pięć warstw futer i wciąż szczękającej zębami. - rzuciła. Na prawdę miała ochotę pomieszkać tu trochę nie bojąc się więcej o swoją głowę. Jednak nigdy nie mogła być tego pewna w stu procentach. Póki co wydawało się być w porządku. Tylko słowa dziewczyny trochę ją przybiły. Perspektywa zanudzenia się na śmierć niekoniecznie musiała należeć do lepszych niż kulka w głowę od mafii. Tam przynajmniej stało by się to szybko i bezboleśnie. - W tej chwili, przynajmniej na razie, zatrzymałam się u pewnego chłopaka wczoraj poznanego. Okaże się wieczorem czy pozwoli mi się jeszcze u niego przechować czy... wywali mnie na pysk. W razie czego na zapleczu mam stary tapczan. Też da się znieść jakby co. - stwierdziła nie przejęta. Jej w zasadzie wystarczył by byle jaki kawałek podłogi i też było by okej. Nie potrzebowała niczego dla siebie. Z resztą przyzwyczaiła się do spartańskich warunków i było jej obojętne gdzie przymknie oczy by choć chwilę się zdrzemnąć. Oby jej tylko trawą nie śmierdziało w pomieszczeniu i aby odgłosy wystrzałów nie wybudzały zbyt często. To chyba nie były duże wymagania?

- Jak będziesz się chciała ruszyć, to daj znać. Zrobimy przerwę wtedy. - powiedziała dziergając już drugą połowę słoneczka na jej plecach. - Oj, no to zdechnę z nudów tutaj albo stanę się pracusiem ponad miarę. - zaśmiała się po chwili, gdy Judit wspomniała o aż tak koszmarnie nudnych ludziach w tych okolicach. To było dla niej straszne, ale cóż, nie miała za bardzo innego wyjścia. - Ale za to wydaje się, że z jakiejś strony sporo osób jest tu otwartych na nowości. Jesteś już drugą osobą od rana, która przyszła po dziarkę a... to dopiero pierwszy dzień. Jak tak dalej pójdzie, to będzie ciekawie. - pokręcila głową z zadowoleniem. Gdyby tak było cały czas, to nie musiała się martwić o kasę na życie. - Czemu ten jej mąż jest taki okropny? Ej, nie daj się tak tłamsić... Też masz prawo do odrobiny szaleństw. Nie mówie tu o jakimś wandaliźmie czy rozbojach, ale chociażby wypad ze znajomymi czy przesiedzenie wieczoru w knajpie... Chyba aż tak Cię na uwięzi nie trzymając, co? W końcu przyszłaś tu dzisiaj, puścili Cię, nie? - zapytała retorycznie - A co ten Twój facet komuś zrobił, że go zatrzymali? O co poszło? - dodała z ciekawości - Niezłe ziółko chyba z niego, nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:27, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Więc nie masz na co narzekać kobieto. - powiedziała Judit markotnie wiele mogąc oddać za możliwość wyniesienia się z Forks i powrócenia do Hiszpanii, albo wybycia tam gdzie ciepło i dość rozrywkowo - Mmm w Australii cieplutko. - zamruczała z zachwytem i rozmarzyła się troszeczkę. W jej wspomnieniach właśnie teraz leżała w koleżankami na dzikiej plaży niedaleko domu i smażyła się niczym naleśnik. Żar lał się z nieba i niczego więcej już nie chciała - Chyba każda z nas nie wyobraża sobie siebie w futrze i w śnieżnej zaspie po kolanach. - roześmiała się radośnie. Rozmowa pozwoliła się skupić na czymś innym choć po chwili to brutalne życie do niej wróciło - O to teraz, teraz, proszę. - zajęczała szybko - Zaraz mi krzyż pęknie. - poradziła by jej by zainwestowała w porządną kozetkę, ale chciała mieć dobrze wykonany rysunek, więc nie drażniła Carmy swoimi przemądrzałymi spostrzeżeniami - Jestem druga w ciągu pierwszego dnia? To dobrze wróży widocznie. - zauważyła z cierpkim uśmiechem i odetchnęła kiedy dane było jej się już trochę ruszyć - Bo jest okropny i tyle. - powiedziała z naciskiem nie wiedząc jak wytłumaczyć jej niechęć względem Adama - Pomiata mną choć doprawdy nie wiem dlaczego... - stwierdziła niewinnym tonem. Doskonale wiedziała od czego wszystko się zaczęło. Po chwili spojrzała na Carmę i rzekła - Właśnie za wandalizm mnie tutaj zesłano. I dlatego mam zakaz na jakiekolwiek wyskoki. - powiedziała wzruszając ramionami - A znajomych nie mam. Tutaj trafiam tylko na kretynów. No prawie. - mruknęła bo dziewczyna z jaką teraz gawędziła była miłym wyjątkiem - Przejechałam się bo nie było ich w domu. Sama nie wiem gdzie są, taka to ci jest ta siostrzana opieka. A później i tak jest wszystko na mnie. - w pewnym momencie Judit wybuchnęła gromkim śmiechem i wytłumaczyła - On nie jest moim facetem. To brat mojego szwagra też tak jakby na zesłaniu tutaj, żeby i jego braciszek wychował. W zasadzie to nie wiem co w niego wstąpiło i mało mnie to obchodzi. - stwierdziła obojętnie - Mam to gdzieś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:03, 09 Cze 2010    Temat postu:

Carma odchyliła się w tył, prostując się przy tym. - Dobra, to przerwa. Jak chcesz, to sobie wstań i pochodź jak chcesz. Rozruszasz się i dokończymy wtedy. - powiedziała w odpowiedzi na jej błagalną prośbę. Nawet gdyby doradziła jej kupienie innego siedziska, dziewczyna by nie zrobiła tego. To był jeden z najlepszych na jej kieszeń mebli do tatuowania i z pewnością nic lepszego by nie znalazła. - Hahaha! - zaśmiała się - No to i z Ciebie niezłe ziółko. Co żeś zmiażdżyła bądź... gdzie namazałaś? - zapytała otwarcie. Sama przecież miała nieco za uszami - Pochwal się chociaż. - zachęciła - Ja się sama tu zesłałam, więc w rewanżu nie mam czym za bardzo się chwalić. O! Ale w zamian mogę Ci pokazać co ja sobie robiłam na skórze. No, prawie wszystkie dam obejrzeć. Co do jednej, to może niekoniecznie. - mruknęła puszczając oczko do Judit. Nie miała zamiaru pokazywać tego, co ma pod bielizną. To było na specjalne okazje. - No to Twoja siostra i jej mąż chyba lubią tabuny w domu, skoro i Ciebie i... brata Twojego szwagra... Rany, nie łapię się w tych koligacjach. - zaśmiała się. Dla niej każdy facet to był 'Diego' i tyle. Niezależnie kim tak dokładnie był.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:24, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Dzięki. - zeszła z fotela jak połamana zawiązała coś na kształt supła z przodu bluzki. Podeszła do lustra które stało w rogu i obejrzała się z tyłu. Tatuaż był w połowie powstawania. Kącik ust Jud uniósł się nieznacznie w górę kiedy powiedziała - Już mi się podoba. Cały będzie wyglądał jeszcze lepiej. - przeszła się w te i spowrotem trzymając dłonie po bokach i prostując się. Nie przyniosło to zbyt wielkiego efektu bo znieczulenie wciąż trzymało. Popatrzyła na sufit i wyznała - Namazałam. To znaczy... - odrzuciła grzywkę z czoła - No... Mieliśmy nieźle w czubie. I puszki przy sobie. A ja lubię jak budynki się kolorowe... - mruknęła z uśmiechem - A ten ratusza wydawał mi się tak okropnie szaro bury, sama rozumiesz. Postanowiłam go trochę ulepszyć. I nie wiem dlaczego to spodobało się jedynie mam a pan władza uznał że bardzo brzydko zrobiliśmy i przymknęli nas na noc. No i wszystko się wydało, a rodzice w końcu zrozumieli co robię kiedy mnie nie ma całymi dniami w domu. Sypnęła się też szkoła i tak dalej. - zakończyła wzruszając ramionami. To już było tak dawno dla niej. Czas w Forks wlekł się nieznośnie jakby mieszkała tutaj już z dziesięć lat a nie cztery miesiące - Nie, wybacz ale mało mnie interesuje to co sobie sama, czy też przy pomocy kogoś innego wydziergałaś. Bez względu na to gdzie się kułaś. - powiedziała beznamiętnie ugodzona chwilowo niesprawiedliwością swej kary tutaj. Wróciła na fotel by Carmelitta mogła wrócić do pracy - Nie lubią. Wyrzucili nas do domu obok. Kiedyś należał do mojej siostry, w zasadzie ciągle do niej należy, ale mieszkamy tam my, a ona mieszka ze swoim mężem za płotem. To całkiem proste. Jestem ja i Marika, moja siostra. Jest Adam jej mąż i Christopher, ten palant siedzący na dołku, jego brat. Jasne, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:50, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Łooohooo! - skomentowała na sowa dziewczyny o kolorowaniu budynku ratusza - Nieźle, nieźle... - stwierdziła z uśmiechem. Doskonale znała taki stan, gdy chciało się mazać na czymkolwiek, byle tylko zabawy nie przerywać - Rozumiem, też by mi się ciężko było temu oprzeć. Chociaż ja to jak dotychczas, spełniam swoje zachciewajki malowania, znęcając się na klientach. - zaśmiała się lekko samej wstając z krzesła, by rozruszać się. Słuchała dalszej części opowieści z uśmiechem. Oj, poszalałaby tak. Nawet i po to, by móc wkurzyć swoich rodziców. Oczywiście gdyby ich tylko miała jeszcze. Tęskniła za nimi i czasem zastanawiała się nad tym co by zrobili na danym etapie jej życia i jak by go skomentowali. - Nie ma sprawy. Wracamy? - zapytała po chwili widząc jak dziewczyna już chyba się nawykręcała wystarczająco, by znieść czas, który miała spędzić na leżance, by dokończyć to co jej Carma robiła - Jasne, jasne. Siadaj. - powiedziała samej opadając na stołek - Już niedługo to powinno potrwać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Podstawowe zachcianki malowania też sobie spełnialiśmy. Przeważnie na tym kto pierwszy usnął. - tak przyjemnie było powspominać to co się nie raz wyprawiało z paczką znajomych. Jud zamajtała nogami - Raz przemalowaliśmy kumpla na żółwia ninja, biedak był tak osłabiony że nic nie czuł i obudził się rano przyzwoicie zielony. Użyliśmy plakatówek młodszej siostry jednej z psiapsiółek, więc jakby nie patrzeć to był nawet i trochę zaskorupiały. Wycięliśmy dwie dziury w jednej nogawce rajstop i zrobiliśmy mu twarzową opaskę. Miecza już nie podkładaliśmy, bo chcieliśmy przeżyć. Był tak zalany że nic nie poczuł. Zrobiliśmy mu ładne zdjęcie a rano jak się obudził... Było wesoło. - Jud wyszczerzyła się bezwiednie chcąc takie coś raz jeszcze powtórzyć. Tutaj nie miała z kim - Nie znęcasz się. - sama Jud nie odczuwała zbyt wiele - Chyba że innym nie podajesz znieczulenia, to wtedy można na to inaczej spojrzeć. Nie musisz się spieszyć. I mi się do domu niezbyt... - nie chciała tam wracać. Nie miała ochoty spotkać się z Chrisem i słuchać jego wyjaśnień jeśli zdobyłby się na takie względem niej. Znając życie wszystko skrupi się na niej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:14, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Hahaha! - Carmelitta tak się zaczęła śmiać na słowa opowiadania o żółwiu, że aż na chwilę musiała przerwać. - Sorry, moment. - powiedziała dając sobie czas na uspokojenie. Z sapnięciem wypuściła oddech, szykując się do podjęcia ponownie swojej pracy. Tu nie mogło być miejsca na pomyłki. Musiała się skupić i zrobić wszystko jak należało. - Okej, już. - powiedziała pochylając się znów z uwagą nad plecami dziewczyny - Będzie szczypało. - ostrzegła jeszcze raz pryskając na jej plecy i swoje ręce w rękawiczkach środkiem dezynfekującym. Nie chciała ryzykować jakiegokolwiek zakażenia. Nawet, jeśli dałaby sobie głowę uciąć, że niczego ani ona ani dziewczyna nie tknęły. Przyłożyła po tym igłę maszynki do skóry Judit i znów zaczęła jej 'borować' po plecach, kończąc rysunek. W zasadzie jeszcze troszkę i zostaną jej tylko wykończeniówki. - Nieźle się bawiliście. Pozazdrościć tylko takich możliwości. - pokręciła głową - U mnie nie było tak łatwo. Ale gdyby tylko komukolwiek groziła tylko taka zsyłka jak ta Twoja... Oooo! To by się wtedy zaczęło. - rzuciła z uśmiechem wyobrażając sobie co by wtedy można było pobroić. Jej realia jednak były całkiem inne. Zbroiłeś? Kulka w łeb. Nabroiłeś? Kulka w łeb. Polazłeś gdzie nie trzeba? Też to samo. To skutecznie uczyło szybkiego wyrabiania w sobie instynktu samozachowawczego. I instynktu przetrwania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:48, 09 Cze 2010    Temat postu:

Młoda dziewczyna spojrzała zaskoczona na tą starszą zdziwiona aż takim wybuchem radości z jej strony. I to tak cię śmieszy? Toż to tylko zwykły kawała z kumpla... Podparła brodę dłonią czekając aż się uspokoi i wróci do tatuowania jej skóry. Obróciła się i wyciągnęła kiedy stwierdziła że już może. Nie poczuła wielkiej różnicy bo kręgosłup na powrót zdążył jej już zdrętwieć - Taaa... Byliśmy głupimi, rozpieszczonymi dzieciuchami. - w zasadzie Jud ciągle taka była, tylko teraz nie miała już ku temu możliwości. Jej współlokator był wredotą jakich mało i bez względu na to co by mu powiedziała i tak było źle - Wiem jaka się wydaję w twoich oczach. - powiedziała Jud ze spokojem - Taka mała idiotka która ma... Różowe komórki zamiast tych właściwych szarych. Pewnie się nie pomyliłam? - mruknęła chcąc zerknąć na Carmelittę pracującą w skupieniu - Możesz sobie sądzić co chcesz, ale serio... Nie oceniaj książki po okładce. Jakbyś mogła żyć tak jak żyłam to też byś malowała kumpli upodabniając ich do żółwi. A teraz to... O. - wyciągnęła przed siebie czarnoróżowe paznokcie - To jedynie mogę pomalować oraz włosy. I mnie mogą malować. A i tak pewnie jak się wyda to Marika się wkurzy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:37, 09 Cze 2010    Temat postu:

- No więc mylisz się co do mnie. - odpowiedziała Carma dopiero po dłuższej chwili ciszy z jej strony. Skupiała się po prostu na wykończeniu obrazka i ciężko jej było chwilami nawet mówić, by nie zepsuć efektu swej pracy. - Nie oceniam ludzi po tym, jak ich widzę od zewnątrz. - wyjaśniła - I nie przywiązuję wagi nawet do tego, by kogokolwiek oceniać. Dziś ten człowiek jest a jutro go już nie ma. Sorry, Judit, ale taka jest prawda i nie zależy mi na tym, by z kimkolwiek się bratać bądź drzeć kotów tylko dlatego, że poszło o na prawdę pierdołę. Masz różowe kłaki, to twoja broszka. Mnie to tak jakby ani ziębi ani grzeje. - stwierdziła odchylając się na moment, by po raz kolejny uzupełnić zbiornik z barwnikiem. - Dla mnie, do salonu weszła dziewczyna, która chciała mieć coś dla siebie, coś własnego, czego nikt jej nie odbierze. Niepewny wzrok szukał potwierdzenia, że to jest właśnie to. A potem... Potem pojechałaś mi kilka razy i gdyby nie to, że nie jesteśmy w Meksyku i nie mam zamiaru palnąć kulki ci w głowę tak, jak to by tam zrobili i gdyby także nie to, że przyszłaś tu do mnie w godzinach pracy po konkretną rzecz, to całkowicie dla mnie zmienia postać rzeczy. Teraz jesteś klientką, która płaci i wymaga. Więc widzę po prostu dzieciaka z portfelem tatusia, który przyszedł zrobić rodzicom na złość. Ale póki płacisz, to nic nie powiem. Gdybyś zaś zapytała się mnie tak poza, co osobiście uważam, to Ty także nie powinnaś oceniać ludzi po okładce. Ale... szczerze, to mam gdzieś co o mnie sądzisz, bo wątpię, byś jeszcze kiedyś tu zajrzała. - rzuciła spokojnym, całkiem obojętnym głosem - No, ale jak mówiłam, to tylko moje zdanie. I zachowam je dla siebie. A i nie uważam, żebyś była idiotką, bo pod tymi butnymi gadkami wydajesz się mieć głowę na karku. I tyle. - dodała znów pochylając się nad jej plecami, by dokończyć obrazek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:32, 10 Cze 2010    Temat postu:

- Nie zależy? - pociągnęła Jud bo nie miała już nic lepszego do roboty w porównaniu z cierpnięciem na tym fotelu więc rozmowa wydawała się nader kuszącą perspektywa. Dziewczyna wyciągnęła własne wnioski, choć w zasadzie nic nie wiedziała. Mówiła tylko na podstawie tego co Carmelitta sama jej powiedziała - To dlaczego tak bardzo chciałabyś zaraz znaleźć z kimkolwiek kontakt? Mówiłaś że chcesz się gdzieś zabawić. To prowadzi do tego by właśnie bratać się z kimś. - wzruszyła lekko ramionami i skrzywiła się pod wpływem jednego z ukuć - Tak tam rozwiązujecie problemy? Kulką w łeb? - parsknęła śmiechem - W jednym się mylisz. Nie robię nikomu na złość. Fakt, może i korzystam z kasy starszych, ale nie robię im tatuażu na złość. Wybrałam ten bo jest związany z zespołem. Godsmack konkretnie i jak stwierdziłaś chciałam mieć coś swojego i dla siebie a tego już nikt mi nie odbierze chyba że wezmą się za skalpel. Wystarczy że ograbili mnie z większości tego co lubiłam, wiesz? Słońca, plaży i przyjaciół. Skoro to twoje zdanie to zachowaj je dla siebie. - odpowiedziała jej równie obojętnym tonem co Carmelitta - Nie płacę ci za pouczanie mnie a za tatuaż. - sama tak stwierdziła. Jud była klientką i nikim więcej. Dość miała pouczeń ze strony siostry, Adama czy samego Chrisa. Zamilkła ale zapytała o coś jeszcze natury czysto technicznej - Mam o nie... - mówiła o czarnym słoneczku - Później jakoś szczególnie dbać przez jakiś czas?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:35, 10 Cze 2010    Temat postu:

- Bratać jak mówiłam, nie. Zabawić się, zająć czymś czas w tej mieścinie, tak. A to dwie różne rzeczy. - odpowiedziała zwyczajnie - I nie '-cie', nie '-cie'. Tak rozwiązują. Z resztą nie tylko tak, ale mniejsza o to. - stwierdziła. Wysłuchała potem komentarza dziewczyny ze spokojem, zajmując się ostatnimi wykończeniami. Wisiało jej i powiewało co sobie ona o niej myśli i co też mówi do niej. Klientka jak klientka. Po prostu kolejna twarz w jej zakładzie. Chociaż szkoda, że nie udawało się choć przez chwilę sympatycznie pogadać. Ale cóż, nikogo do tego nie będzie zmuszać. - Zachowam. - potwierdziła odchylając się znów w tył i prostując plecy, które zdążyły jej już zdrętwieć w pochylonej pozycji. Sięgnęła po chusteczki nasączone środkiem odkażającym i przetarła jeszcze raz miejsce swojej pracy. - Dobra, skończyłam. Chcesz zobaczyć zanim zakleję? - zapytała - Dbać? Przez parę dni, nim sie nie podgoi, zmieniać regularnie opatrunek... Postaraj się nie trzeć i nie drapać tego miejsca, to szybciej zejdzie podrażnienie. No i przez kolejnych parę, gdy już zdejmiesz bandaż, staraj się nie wystawiać tego miejsca na słońce. Żebyś nie dostała jakiejś reakcji alergicznej czy coś. Różnie u ludzi wygląda gojenie się po tym, wiec ciężko mi przewidzieć jak to będzie u Ciebie. Ale tak to... Normalnie, jak przy zdartym kolanie. - wyjaśniła spokojnie, jak to zwykle robiła. Jednak nic ponadto nie doradzała. Skoro dziewczyna nie chciała jej słuchać, to nie. Nikomu się narzucać nie zamierzała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:03, 10 Cze 2010    Temat postu:

Nie były to dla niej takie dwie różne rzeczy, ale zależy jak kto na to patrzy. Widać Carmelitta patrzyła na to tak a nie inaczej - Nie chcę. Chyba że zamiast reszty słońca mam połówkę księżyca to lepiej mi pokaż. - miała jednak nadzieję że tak nie jest. Wydawało się że Carma należy do osób słownych, takich które wywiązują się z pracy, a nawet jakby tatuowała źle to szkodziłby sama sobie, nikomu więcej - Zaklejaj. - powiedziała bo gdyby musiała się położyć raz jeszcze to chyba by już nie wstała. Nie widziała powodów by się nadwyrężać niepotrzebnie - Acha... No dobra. Zmieniać opatrunek i nie drapać. W porządku. Nie będzie mi chyba zbytnio szkodziło ćwiczyć, hm? Trudno sobie wymyślić jakieś dobre usprawiedliwienia na jakiś czas, aż mi to się poprawnie nie zagoi. Spoko... Jak mi wyjdzie uczulenie winą obarczę siebie a nie ciebie i podreptam grzecznie do lekarza. Będę się starała uważać, no i tyle. - zapewniła Carmę kiwając głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:30, 10 Cze 2010    Temat postu:

- Nie, nie masz. Możesz być pewna. - odpowiedziała kiwając po chwili głową i przyklejając do jej pleców opatrunek. - Gotowe zatem. - rzuciła. Gdy praca była już skończona, odchyliła się na stołku prostując swe plecy i moment później zdejmując rękawiczki wstała z niego, wyrzucając je do kosza stojącego w rogu pomieszczenia. - Nie, spokojnie możesz ćwiczyć, nie będzie z tym problemu. Potem najwyżej jak będziesz brała prysznic czy coś, to się postaraj za bardzo nie namaczać opatrunku. Ale to normalnie, tak jakbyś miała serio zdarte kolano czy łokieć. Nic czego trzeba byłoby się obawiać. - wyjaśniła - Aaaa! I za parę dni, jak już zdejmiesz bandaż, to polecam sobie jakimś tłustym kremem przez trochę czasu smarować. Skóra wtedy szybciej nabierze ponownej sprężystości i będzie lepiej wyglądała po duszeniu pod opatrunkiem. To tyle. - dodała wracając do stolika przy fotelu i zbierając powoli narzędzia do dezynfekcji i uprzątając miejsce pracy. - Jak się czujesz? - zapytała widząc jak dziewczyna powoli unosi się ze swojego miejsca - Niedługo znieczulenie powinno już zejść, więc nie będziesz czuła tego drętwienia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:23, 10 Cze 2010    Temat postu:

Poczuła na plecach chwilowy dotyk ciepłych dłoni i kwadratowy kawałek materiału do nich już przyklejony - Fantastycznie. - powiedziała z entuzjazmem kiedy Carma stwierdziła że zakończyła - Okej będę o tym wszystkim starać się pamiętać, ale jak z kolanem... To luzik. - co to nie raz przecież się kolana zdzierało i się żyło, a po pięciu minutach zapominało o bólu. Zabawnym było dla Jud pojęcie czasu. Kilka dni, parę dni, jakiś czas... Ona myślała inaczej. Jeszcze jutro, jeszcze tydzień, jeszcze ta godzina. A teraz ze zdziwieniem stwierdziła że za szybą się trochę ściemniło i dzień chylił się ku zachodowi. Po prostu, mimo słownych utarczek jakoś jej zleciało popołudnie. Zaczęła się zbierać z fotela jak połamana - Mi już znieczulenie nie sprawia różnicy. - jęknęła kiedy stanęła na równych nogach - Czuję jakbym miała całe ciało znieczulone od tego leżenia. Aż mi się na rower wsiadać nie chce. - roześmiała się cicho czując jak coś jej strzyka niczym starowince spędzającej popołudnia na słonecznej werandzie by dogrzać stare kości - Ale ogólnie czuję się dobrze. Zgłodniałam tylko i... - zerknęła na zegarek - W domu pewnie na mnie czekają, ale nie dzwonią więc to będzie z zaskoczenia... - uśmiechnęła się słabo i spojrzała na Carmelittę - Ile?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:32, 10 Cze 2010    Temat postu:

- Spokojnie, rozruszasz się i będzie dobrze. - powiedziała zamykając pudełko z barwnikami. Podrapała się ponad uchem lekko zastanawiając się ile za taki wzór powinna wziąć. - Byłoby jakieś... dwieście pięćdziesiąt, ale odjąć te trzydzieści procent, - zmrużyła jedno oko obliczając w pamięci ile to mniej więcej wyjdzie - to jakieś dwieście pięć dolców. No, dwieście dla równego rachunku. - powiedziała łapiąc się tym razem za maszynkę, którą zaczęła dezynfekować po wykonaniu roboty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:05, 11 Cze 2010    Temat postu:

Judit wyciągnęła portfel z kieszeni i zajrzała do niego. W pierwszej chwili przeniknął ją nieprzyjemny dreszcz. Pomyślała że nic nie ma ale to było raczej mało prawdopodobne. Było. Choć nie za dużo jak na nią ale było. Odliczyła te dwieście i poszukała z przegródce z drobnymi piątki - Dobra dobra... - mruczała wręczając jej najpierw banknoty, kiedy już dziewczyna miała wolne dłonie - Nie będziemy... To znaczy niech będzie tyle ile było, bo w końcu nie pracowało ci się ze mną najlepiej. - rzekła szczerze, choć nie była tym przejęta. Taka była i tyle. Wyszukała pięcio dolarową końcówkę i wręczyła Carmelicie z uśmiechem - Proszę. I dziękuję bardzo za tatuaż. - skinęła głową i wyszła ze studia żegnając się z nią wesołym - Do zobaczenia. - złapała swój rower i wsiadła na niego czując się dziwnie z powodu częściowego odrętwienia. Pojechała do domu zastanawiając się co ją tam będzie czekać.

/ Ulice / Forks / Obrzeża / Dom Mariki Grey / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:27, 11 Cze 2010    Temat postu:

Przyjęła kasę chowając ją bez słowa gdzieś u siebie w torebce. - Oj tam... - wzruszyła ramionami, gdy dziewczyna skomentowała to, że średnio przyjemnie im się razem współpracowało. - Polecam się. - dodała jeszcze, chociaż na serio wątpiła, by dziewczyna kiedykolwiek tu jeszcze przyszła. W końcu obie były dla siebie chwilami mało przyjemne, więc raczej sympatią do siebie nie zapałały, by chcieć widywać się częściej. Ale cóż, taka praca.

Gdy Judit wyszła już z jej zakładu, Carma pozwijała wszystko i pochowała tam, gdzie pomyślała będzie na to odpowiednie miejsce i zamykając na ten dzień swój salon, ruszyła wreszcie na tą odraczaną przez wiele godzin rozmowę z Jerome. Czas był najwyższy wszystko sobie wyjaśnić. A przynajmniej jakąś tego część.


// Dom Jerome'a De Montez'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:08, 18 Wrz 2010    Temat postu:

// Seattle / Kancelaria Prawnicza Amandy Sharp


Minęły jeszcze dwa dni zanim Carma wróciła z Seattle. Wizyta w urzędzie emigracyjnym doprowadziła ją do białej gorączki zwłaszcza, że musiała się ładnie uśmiechać wręczając jakiejś tęższej i nieco starszej urzędniczce wypełnione dokumenty dotyczące wniosku o nadanie obywatelstwa. Dostała w nagrodę od tej kobieciny pliczek ulotek i informacji mających na celu uświadomienie jej jakie to Stany są wspaniałe i w jakim błędzie żyła do tej pory nie posiadając jeszcze ichniego obywatelstwa. Sranie w banię. Nie znosiła takich kitów i tylko doprowadzały ją one do większego zniechęcenia, ale cóż mogła zrobić?

Odbiła to sobie pierwszego wieczoru imprezując dość ostro w dwóch kolejnych knajpach z których wyszła ostatecznie w towarzystwie jakiegoś blondasa o czarującym uśmiechu i totalnym zaniku inteligencji. Nim gdziekolwiek ją odprowadził, zdążył ją już znudzić swoją obecnością, więc spławiła go jeszcze szybciej niż go poznała. Kolejny dzień zaczął się jeszcze wcześniejszą imprezą dla niej, bo musiała czymś zabić kaca męczącego ją niemiłosiernie.

Dopiero trzeci dzień był dla niej w miarę już trzeźwym i nawet wyrobiła się na pociąg powrotny. Dotarła jednak do rezerwatu dopiero pod wieczór. Nie spieszyło jej się do tego, by podreptać do domu Jerome, bo chłopak i tak gdzieś wyjechał. Jakieś drobne sprawy go wywiały, ale Carma nawet nie pofatygowała się za bardzo po to, by się zainteresować tym o co w nich chodziło.

Fakt był taki, że stanęła pod tylnymi drzwiami swojego salonu ze swoim bagażem podróżnym przekopując chyba każdą, nawet najmniejszą kieszonkę plecaka, torby jak i ciuchów, które miała ze sobą na wyjeździe. No do cholery jasnej gdzie ja wcisnęłam te pierdzielone klucze! Aż furczało od złości wokół niej kiedy nijak nie mogła odnaleźć niezbędnego jej pęku. Po dobrej godzinie kiedy czuła się już tak bezradna jak to tylko było możliwe, spoglądając się schodki, na których powyrzucała wszystkie swoje rzeczy szukając tego nieszczęsnego kompletu, przypomniała sobie, że chyba do frontowego wejścia przynajmniej kluczyk powinien być schowany pod parapetem okna, przyklejony na gumę do żucia.

Nie myliła się. Znalazła klucz tam, gdzie go kiedyś zostawiła ciesząc się w sumie, że nie będzie musiała spędzać nocy na dworze jak jakaś bezdomna. Popakowała wszystko ponownie do swego bagażu i otwierając frontowe drzwi weszła do zakładu. Uświadomiła sobie, ze nawet z prysznica nie będzie mogła skorzystać czy z kibelka, bo one także znajdowały się za tą zamkniętą dla niej teraz częścią pomieszczeń. Ciepnęła plecak i torbę w kącie za kontuarem i wielce niepocieszona z takiego obrotu rzeczy wdrapała się na fotel do tatuowania wyciągając sobie z podręcznej torebki te wszystkie ulotki, które dostała w urzędzie do poczytania. Postanowiła rano zadzwonić do ślusarza, by jej wszystkie zamki pozmieniał, bo klucze gdzieś na prawdę solidnie posiała i nie miała nawet pojęcia gdzie.

Sen ją nie dość prędko zmorzył. Koszmarnie niewygodnie się jednak spało na czymś takim, więc zanim Carma znalazła sobie jakąś odpowiednią dla siebie pozycję minęło pół nocy. Drugie pół się jeszcze wierciła nie mogąc się nadal ułożyć. Dopiero nad ranem było jej już tak kompletnie wszystko jedno, że zwinęła się w kłębek i zasnęła niczym nieboszczyk mocno. Nawet drzwi do zakładu nie zamknęła. Dobrze przynajmniej, że żadnego klienta nie miała na ten dzień przewidzianego, to przynajmniej nie musiała się zwlekać nie widząc nic na te swoje zaspane oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:40, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Dzień zaczął się dla dziewczyny od koszmarnego bólu pleców spowodowanego przez strasznie niewygodny fotel. Był on fantastycznym wprost meblem pod względem wygody tatuażysty jak i tatuowanego, ale do spania na nim, to on się kompletnie nie nadawał. Jednak wizja spania na twardej podłodze była mimo wszystko dla Carmy nie do zaakceptowania i realizacji. Wstała na nogi i powlekła się do kontuaru lady, bo tam stała wieża stereo. Włączyła jak zwykle dość głośno swoja ulubioną muzykę i zaczęła się szwendać bez większego celu po pomieszczeniu. Na szczęście czajnik elektryczny stał w tej części, to przynajmniej mogła sobie zagotować wody, choćby i na kawę. Bo bez tego czarnego demona nie byłaby w stanie funkcjonować chyba normalnie. Przebrała się w coś czystego ze swoich rzeczy w duchu cierpiąc, że prysznica nie może wziąć.

Nim jednak woda się zagotowała dziewczynie koszmarnie zachciało się skorzystać z toalety. Ta jednak pozostawała zamknięta za drzwiami zaplecza gdzie miała większość swoich rzeczy. Zaklęła siarczyście pod nosem obrażając od najgorszych swoją własną sklerozę i to, że nijak nie potrafiła sobie przypomnieć gdzie ostatnim razem widziała swoje klucze. Wychodząc na moment z budynku nawyzywała się także od góry do dołu zjeżdżając samą siebie, że jeszcze nie zadzwoniła do ślusarza. Musiał jej wreszcie ktoś otworzyć te cholerne drzwi, bo przecież nie mogła tak długo bytować w swoim miejscu pracy.

Lecąc gdzieś w krzaki na tyłach budynku za potrzebą, uświadomiła sobie, ze na pewno miała te nieszczęsne klucze jadąc do Seattle. jeszcze bardziej znienawidziła to miasto, chociaż tak na prawdę była sama sobie winna tej całej sytuacji. Wróciła do zakładu myjąc ręce w umywalce przeznaczonej do dezynfekcji po czym obwąchawszy swe palce z grymasem na twarzy ruszyła sobie zrobić jakąś kawę. Usiadła niezadowolona na wysokim stołku i z kubkiem parującego czarnego płynu przyciągnęła do siebie torebkę, z której wyciągnęła telefon. Na szczęście wśród tej ekipy remontowej, która jej szykowała pomieszczenia jeden z gości zajmował się ślusarką. Niestety mógł się niej zjawić nie wcześniej niż dnia następnego. No szlak by ją trafił normalnie. Kazała mu się u siebie stawić o rzeczonej porze dnia następnego a sama podciągnęła sobie przed twarz blok pergaminowy i ze złością zajęła się szkicowaniem jakichś pomysłów, które jej teraz z dość krwawą oprawą przychodziły do głowy.

Zajęła sobie czas solidnie. Podjadając jakieś ciasteczka, które znalazła w swojej szufladzie za ladą, słuchając muzyki i szkicując przesiedziała kolejne dwie godziny w sumie bezczynnie. Wykręciła po raz kolejny numer telefonu do ślusarza tym razem bardzo ładnie go prosząc czy nie byłby w stanie przyjść wcześniej, tłumacząc mu jak bardzo jej na tym zależy. W końcu się zgodził przyjść jeszcze tego samego dnia, ale zastrzegł sobie, że nie jest w stanie podać jej konkretnej godziny. Pozostawało jej czekać. Pokręciła się jeszcze trochę po zakładzie, przewieszając na inne miejsca obrazki wiszące na ścianach. Parę grafik nowych doszło, parę innych zdjęła a popijając sobie tym razem zieloną herbatę zastanawiała się teraz jak przerobić jeden ze szkiców, by wreszcie przypadł jej do gustu. Usiadła znów na stołku obrabiając chyba po raz dziesiąty ten sam wzór, szukając dla niego najlepszego wyglądu. Nadal nie wychodziło jej tak jak by tego chciała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carmelitta dnia Sob 23:15, 18 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:03, 18 Wrz 2010    Temat postu:

/ Dom Aarona / Forks

Prawnik pomykał na rowerze lekko i bez najmniejszej zadyszki co świadczyło o posiadaniu jako takiej kondycji fizycznej a kawałeczek do przejechania przecież miał. Trafił na wertepy rezerwatu zastanawiając się gdzie w ogóle mieści się zakład jego klientki. Czy tobie oprawa się spodobała i klimat tego miejsca? Spodziewałbym się ciebie prędzej w Forks. Tatuujesz Indian czy co? Jak ci twoi klienci tutaj trafiają? Zatrzymał się raptownie i popatrzył na coś co chyba było celem jego podróży. Najwyżej. Jak nie tutaj to gdzie będziesz siedziała? Były jeszcze telefony. Spojrzał na zegarek zastanawiając się czy Carma ma jeszcze otwarte. Nie wiedział do której zwykła pracować. Oparł rower o mur stwierdzając że przyjechał tutaj we wzorowym czasie. Czując jak w kieszeni ciążą mu klucze zajrzał do środka by ujrzeć wyglądającą na wściekłą znajomą dziewczynę. Nie wiedział dlaczego doznał głupiego skojarzenia że ściany są wyłożone ramkami z kolorowankami - Witam panno Sanchez. - powiedział Aaron witając się z dziewczyną tonem poufałym, bo najbardziej przypominającym ton starszego brata. Łamiemy ołówki z powodu jakiś niepowodzeń? Ojej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:51, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Dłonie wciąż cuchnęły jej płynem do odkażania. Całkiem jakby je sobie zlała spirytusem. Sięgnęła po krem do rąk i nasmarowała je sobie odrobiną konwaliowego mazidła, które nadal nie chciało zmazać tego natrętnego dla niej wrażenia w jej nosie, iż palce zajeżdżają jej płynem do dezynfekcji. musiała sobie gdzieś zapisać na kartce jakiejś, by kupić normalne mydło i zacząć je trzymać tutaj, w tej części pomieszczeń, by na wypadek kolejnego zagubienia kluczy, mieć w czym normalnie umyć ręce a nie odkażalnikiem. Była przewrażliwiona chyba, bo raczej niewiele osób potrafiło by wyczuć ten zapach a jednak ją doprowadzał do furii. Pewnie ze względu na to, że ogólnie była jakoś podminowana.

Malowała jakieś oko. Oko trzymane w szponach kościstej dłoni z ostrymi pazurami. To ujęcie dłoni jej jakoś nie pasowało a sama na sobie nie mogła złapać jakoś odpowiedniej perspektywy. Kolejna kartka odpadła na bok blatu i meksykanka zajęła się nową stroną zaczynając szkicować od nowa. kiedy drzwi się otwarły i usłyszała w nich znajomy sobie głos po raz kolejny tego dnia przeklęła szpetnie. Tym razem jednak tylko w duchu, bo nie chciała swoich wściekłości wyładowywać na tym gryzipiórku. A ten czego tu chce? Przyjechał mnie wkurzać poradami prawnymi czy za mało ostatnio sobie policzył i każe sobie dopłacić? Obróciła się powoli na swoim stołku w jego stronę i odrzucając na blat rysik podniosła wzrok na mężczyznę.

Tym razem to ona na powitanie obrzuciła go taksującym spojrzeniem od stóp po czubek głowy. Zamiast sztywnego wdzianka zgodnego z typową etykietą dyplomatyczną miał na sobie coś normalnie wyglądającego. Ciekawe czy pod bluzą masz krawat? Zdziwiła się tym widokiem i pierwszy szok przytłumił jej natychmiastową chęć wywalenia jakiegokolwiek intruza ze swojego zakładu za drzwi ze słowami, że dziś zamknięte. - Wiiitam. - odpowiedziała przeciągając to słowo, marszcząc przy tym brwi w zastanowieniu czego ten mężczyzna może od niej chcieć.

- Chwila. - rzuciła pod nosem. Zsunęła się niechętnie ze swojego stołka, poprawiając sukienkę, by zasłoniła brzeg pończoch. Rajstop ona nigdy nie nosiła. Przeszła na bosaka pod przeciwległą stronę ściany, bo tam ostatnio zostawiła swoje obuwie, gdy wspinała się na szafkę, aby dosięgnąć na ścianie do jednego z obrazków. Nie były to różowe szpilki, które go poprzednim razem tak zrażały. [link widoczny dla zalogowanych]

Chwilę później znalazła się koło drzwi wejściowych, stając z metr od mężczyzny. - Już. - rzuciła pod nosem starając się nie kląć na głos. - Coś... Się stało? To nie jest najlepsza pora, by mnie wnerwiać. - zapytała wspierając się dłońmi po bokach bioder. - W zasadzie, to niech Pan tak nie stoi w wejściu. Proszę. - wskazała mu ręką pomieszczenie, sugerując że mógłby podejść choćby do tego wysokiego blatu, przy którym dopiero co ona siedziała. Jeśli chcesz sobie zrobić tatuaż, to dziś nie pracuję. - Napije się Pan czegoś? - zapytała przez wzgląd na zwykłą grzeczność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carmelitta dnia Sob 23:58, 18 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:03, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Naprawdę...Każdego klienta tak witasz? Aaron nie poczuł się zadowolony tym spojrzeniem które na niego padło. Zrobiłem ci coś? Raczej nie, prawda? Czy wy wszystkie jesteście nabzdyczone czy to tylko mój urok osobisty tak na was działa? Jeszcze odszczekasz to spojrzenie. Uśmiechnął się w duchu widząc rzucany rysik. Kiedy kazała mu zaczekać znalazł sobie zajęcie i zajął się oglądaniem wywieszonych rysuneczków zastanawiając przy tym co sam by wybrał gdyby zgłosił się tutaj z chęcią wytatuowania siebie czegoś dajmy na to na ramieniu. Zamknął drzwi choć nie ruszył się za daleko. Powitanie Carmy ociekało jadem a ginąć za wcześnie nie chciał. Aaron przyjrzał się kunsztownemu rysuneczkowi jabłka oplecionego splotami ciała syczącego wściekle węża. Zerknął na dziewczynę kiedy znalazła się obok niego - Mi nic się nie stało. Ale pani coś u mnie zostawiła. - stwierdził i wyciągnął klucze z kieszeni. Zawisły na palcu wskazującym prawej dłoni i kołysały się lekko - Prawda? To pani komplet? - nic sobie nie zrobił z jej zaproszenia. Najwyraźniej sądził iż nie zabawi tu długo. Tak, żebyś mnie otruła. Nie, dzięki. Pokręcił przecząco głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:06, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Zmarszczyła brwi słysząc, że u niego coś zostawiła. no jeszcze tego brakowało, by jej prawnik aż z Seattle musiał przywozić coś, co zostawiła. - no niech mnie Pan nie dobija jeszcze bardziej. - prychnęła załamana swoim brakiem rozgarnięcia. Nie dość było już kluczy, które gdzieś zgubiła, to jeszcze i u niego coś musiała posiać? Tylko co takiego? Telefon miała, notatnik chyba też. Żadnej z konkretnych rzeczy nie potrafiła sobie przywołać w pamięci, by mogła u niego zostawić. Dokumenty jakieś?

Dojrzała klucze trzymane w jego dłoni. Zmarszczone brwi rozluźniły się i po chwili uniosły w górę. Ale jak to? Kiedy? Przecież... Nie przychodziło jej do głowy, by je u niego wyciągała. - Jeeeezu! - westchnęła z ulgą, po chwili się rozweselając. Niewiele myśląc doskoczyła do mężczyzny i zarzucając mu ręce na szyję pocałowała go w policzek. - Z nieba mi Pan zleciał normalnie! - rzuciła uradowana niesamowicie, bo właśnie zrozumiała, że nie będzie się musiała męczyć ze ślusarzem i wymieniać wszystkich zamków na szybko.

Pewnie go trochę zaskoczyła swoją reakcja. Taka była po prostu. Równie jak ekspresyjnie się potrafiła wściekać na coś, tak i cieszyć się też cieszyła z wyjątkowym dla siebie entuzjazmem. Chodzący z niej wulkan energii, w zależności w którą stronę nakierowany, pozytywnej bądź negatywnej. Po chwili puściła jego szyję odsuwając się od niego. - Ja przepraszam, ale ja właśnie... Od wczoraj. I no po to właśnie ściągałam ślusarza. I już myślałam, że je na prawdę zgubiłam. No niech Pan się da namówić choćby na tą kawę w podziękowaniu. - zaczęła torpedować prawnika słowami wypowiadanymi tak szybko, że aż jej śpiewny akcent zaczął przeszkadzać w zrozumieniu jej słów dokładnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:34, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Jakby chciał ją dobić to pewnie by to zrobił. Ładnie i z wdziękiem. Poprosiłby by przyjechała do Seattle po te klucze. Carma pojęcia nie miała że mieszkał tak blisko. Ale Aaron miał dobre serce to się poświecił. Złoty chłopak, prawda? Mężczyzna uśmiechnął się nawet sympatycznie widząc że zmarszczka na jej czole ustępuje a oczy zaczynają się śmiać. Czy ja teraz jakiś cholernie pomocny się zrobiłem? Boże... Zdecydowanie uważał że to nie za bardzo do niego pasuje - Ej! - zawołał kiedy Carma do niego doskoczyła. Machinalnie dość objął ją w pasie i poklepał po plecach by przestała się do niego kleić, choć z drugiej strony uznał że miała przyjemnie ciepłe i miękkie ciało od którego żal było się odsuwać. Pocałunek palił w policzek - Nie. - odparł kiedy już go puściła - Nie z nieba. - na pewno nie, jakoś tak wychodziło że adwokaci kojarzyli się z piekłem biurokracji i problemami - Nie ma za co. Proszę się nie kłopotać. - jakże naturalnie mu to wyszło. Jakby wraz ze garniturem, biurkiem i gabinetem zniknęła wrodzona mu sztywność - Więc już nie musi go pani ścigać. - stwierdził wsadzając jej klucze w dłoń. Matko jaka była upierdliwa z tą kawą. To też miał zgonić na swój urok osobisty? - Jeśli już to herbatę. - powiedział Aaron nie będąc do końca pewnym czy dobrze zrozumiał - Mogłaby pani troszeczkę wolniej? Wszystko się znalazło i nie ma czym się denerwować. - Ani tak rozpędzać. Na szczęście jeszcze nie zaczęłaś świergolić po hiszpańsku... W gruncie rzeczy nie widząc powodu by sobie odmawiać wypicia z nią czegokolwiek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:26, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Owszem, nie miała pojęcia, że jej prawnik mieszka tak blisko. Z resztą ta wiadomość jakoś bynajmniej ją nie interesowała za bardzo. Bo niby po co jej miała by być? Kompletnie nieprzydatna i niepotrzebna. Jednak nie zmieniało to faktu, że to bardzo miłe z jego strony było, iż poświęcił się i przywiózł jej te klucze. Dla świadomości Carmy mężczyzna specjalnie dla niej przyjechał aż z Seattle. I była pod wrażeniem jego gestu. Nie widziała także, że przebył tą drogę na rowerze, bo jeszcze bardziej by jej szczęka opadła.

Jednak żyjąc w pewnej błogiej nieświadomości i tak czuła się w obowiązku jakoś zrekompensować mu to, że się do niej pofatygował. No i że ją w ogóle odnalazł. Palił go ten jej całus w policzek? Czemu? Nie polewała sobie twarzy spirytusem, by go miało cokolwiek szczypać a tym bardziej palić w skórę. Aż tak niemiło mu się zrobiło, kiedy tak mu okazała swą wdzięczność?

- Ależ to żaden kłopot. na prawdę. - zapewniła strasznie zadowolona z tego, ze jeden z jej największych w tej chwili problemów sam się rozwiązał. A w zasadzie za sprawką mężczyzny. Odebrała od niego klucze i słysząc, ze jednak się czegoś napije skierowała swe kroki w stronę zaplecza. - Jasne. Herbata zwykła czy woli Pan jakąś zieloną albo owocową? - zapytała - No chyba, że coś mocniejszego? - jeszcze to mu mogła zaoferować. Od kiedy to ja taka miła jestem? Sama się temu dziwiła.

- Ach. - załapała, gdy zwrócił jej na to uwagę. - Jasne, przepraszam. - zwolniła znacznie już normalniej zaczynając się odzywać. - Proszę sobie usiąść a ja przyniosę jeszcze jedno krzesło. - wyjaśniła i poleciała na tyły pomieszczenia, gdzie stały drzwi do jej obecnej części mieszkalnej. Raczej nie widziała opcji, by go tutaj zaprosić, bo pomieszczenie było małe, ciasne i spełniało rolę zarówno biura jak i jej sypialni, więc stolika ani foteli nie było. Poza tym to w tamtej części pomieszczeń było wygodniej.

Chwilę później wróciła niosąc drugie tak wysokie krzesło, jak te stojące przy ladzie. Wstawiła wodę wyciągając z szafki spod lady dwie szklanki. Ona raczej miała ochotę na jeszcze jedna kawę. - To jak? - zapytała jeszcze raz spoglądając z nisko pochyloną głową na Howarda. Ściszyła przy okazji pokrętło na wieży i dzięki temu zrobiło się w pomieszczeniu spokojniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:59, 19 Wrz 2010    Temat postu:

No proszę. Nieświadomie a wszystko szło świetnie. Geniusz, wrodzony geniusz przez Aarona się odzywał. Gdyby faktycznie przebył drogę z Seattle też by my szczeka opadła, wraz z językiem. Pragnienie by go pokonało i najpierw upomniałby się o szklankę wody a dopiero później oświadczyłby z czym się u niej zjawił. Ta jej nieświadomość była całkiem fajna jak dla niego. Stawiała Aarona w korzystnym świetle, a on zawsze tak lubił. Owszem palił. Wszystkie całusy kobiet które miały w sobie gorącą krew, a do takich zaliczał Argentynki, Brazylijki, Portugalki, Hiszpanki oraz Meksykanki, paliły. Miał w sobie coś czego nie miały inne przedstawicielki płci pięknej. Być może zależało to od słońca, od innego tempa życia, od koloru skóry, nie wiedział dokładnie co, ale jednak coś w tym było. I to wcale nie było niemiłe. Kiedy Carma odeszła Aaron zaciekawiony jej twórczością, bo podejrzewał że wszystko to, a przynajmniej większość, to jej własne wzory przyglądał się kolejnym rysunkom zazdroszcząc po trochu talentu - Zwykła! - zawołał kiedy przyszło mu dokonać wyboru. Splótł palce za plecami wędrując wzdłuż ściany i chłonąć wzrokiem kolejne wymyślne obrazki - Nie, nie dzięki. Wystarczy herbata. - upewnił Carmelittę. Nie miał ochoty. Doszedł do krzesła i usiadł przy ladzie. Ujął w palce blok oglądając najnowsze, niedokończone wzory. Zdjął bluzę kładąc ją sobie na udo. Kiedy dziewczyna wróciła Aaron zapytał - To wszystko... - wskazał na ściany i wiszące na nich ramki - Pani?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:52, 19 Wrz 2010    Temat postu:

Spora część prac umieszczonych w ramkach, to były zdjęcia. Obok zdjęcia był zawsze zamieszczony na papierze szkic. W niektórych wypadkach zdjęć było kilka, z kolejnych etapów realizacji. Dawały oglądającemu możliwość obejrzenia jak to wyglądało podczas samego robienia pracy. Pozostałe obrazki, także dość liczne były samymi szkicami bez fotografii załączonych obok. Jednak osoba, która chciała się im przypatrzeć miała na prawdę sporo możliwości wybrania dla siebie najwłaściwszego rysunku mając szeroką paletę do wyboru.

Chwilę później woda już się zagotowała. Dziewczyna sięgnęła po niewielką puszkę z herbatą i nasypała czubata łyżkę suszonych liści, które po chwili zalała gorącą wodą. Sobie do kubka nasypała z innej puszki kawę i również zaparzyła wodą z czajnika. Stawiając dwa kubki, jeden przed Howardem, drugi przed sobą usiadła na przyniesionym przez siebie stołku.

- Mogę? - zapytała widząc jak rzucił sobie bluzę na kolana. Sięgnęła po nią i po chwili powiesiła ją na wieszaku przy wejściu do pomieszczenia. Wróciła po chwili do mężczyzny ponownie moszcząc się na krześle. - Proszę, nie musi być 'pani'. - powiedziała jakoś tego dnia nie wściekając się na gościa za bardzo. Widać wraz z wyjściem z jego kancelarii nabrała też całkiem innego dystansu do prawnika. - Jestem Carmelitta. Carmen bądź... Carma, jak kto woli. - odrzekła.

Spojrzała się po tym na wskazywane przez niego prace i wzruszając obojętnie ramionami odrzekła - Owszem. Nie robię nic z szablonu i przez to... Tak jakoś co wpadnie do głowy, to potem ląduje na ścianie. A tamte... - wskazała ręką na jedną ze ścian, na którą już wcześniej spoglądał - To już na kimś zrealizowane i w związku z tym nie do powtórzenia. - nigdy nikomu nie tatuowała takiego samego wzoru jak już komuś zrobiła.

- A właśnie. Pomoże mi Pan w czymś? - poprosiła wpadając na pomysł, że mogła by wykorzystać to, że ma kogoś, na kim mogła by sprawdzić ułożenie odpowiednie do jej szkicu. - Pozwoli mi się Pan wykorzystać? - dodała wskazując głową na kartki, którym się przyglądał. Wiele powtórzeń tego samego obrazka, każdy jednak z nieco innym ostatecznym wykonaniem i żaden spełniający jej wymagania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:56, 20 Wrz 2010    Temat postu:

- Dzięki. - powiedział obejmując kubek dłonią i przywłaszczając go sobie na czas pobytu tutaj. A jakby powiedział że 'nie'? Oddał jednak Carmie bluzę wiedząc że to dziewczyna której zwykle się nie odmawia, choć zależało to od tego o co prosiła. Bo jeszcze jednego N - 400 by nie wypełniał. I jeszcze do tego doszło! Relacje pan - pani były o wiele bardziej właściwsze w ich układzie. Jednak skoro już... - W porządku. - przyznał mężczyzna nie chcąc teraz się z nią użerać. Podał jej dłoń mówiąc - Aaron. Bez zdrobnień ani jakichkolwiek wymysłów. - w zasadzie nie wiedział czy od jego imienia idzie cokolwiek takiego utworzyć. To dziwne że ze swoja lekką manią na punkcie własnej osoby nie wiedział takiej rzeczy - Dlaczego nie do powtórzenia? - zawsze musiał się doczepić o jakiś szczegół jakim pewnie nikt inny nie zawracałby sobie nawet głowy. Oderwał wzrok od rysunków na ścianach zastanawiając się jaki dziewczyna ma w sobie potencjał twórczy, że narysowała tego już tak dużo i spojrzał na Carmelittę - Teraz to już nie pan. - wspomniał na początku - Wykorzystać? To zależy jak miałbym być wykorzystany. - zerknął na kartki, ale to mu nic nie powiedziało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin