Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Studio tatuażu Carmelitty Sanchez
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:16, 21 Wrz 2010    Temat postu:

Kiwnęła tylko lekko głową, gdy jej podziękował. Gdyby powiedział 'nie' i tak by to pewnie powiesiła na wieszaku jego bluzę, tylko dodałaby do tego jeszcze parę tłumaczeń mających na celu przekonanie go, że przecież bez sensu było ją trzymać na kolanach, skoro jest miejsce gdzie ją można powiesić. Może i relacje oparte na wzajemnym odzywaniu się do siebie per 'pan' i 'pani' były właściwsze, ale oboje byli w tej chwili poza godzinami swojej pracy, więc nie było co się dusić w sztywnych ramach przyzwoitości jaka była im w tej chwili za bardzo nie potrzebna.

- Aaron? - rzuciła obracając przy tym lekko głowę w bok - Fajne imię. Takie kojarzące się z imieniem żydowskim. Jesteś żydem? - stwierdziła. Przeróbki jego imienia na pewno dało by się jakieś wymyślić. Aruś. Arek. Aaronek. Nie, faktycznie dziwnie by brzmiały gdyby je zdrabniać w jakikolwiek sposób. Tym bardziej, że nie chciał tego. Poza tym zdrobnienia pewnie opierałyby się właśnie na zapożyczeniu od imienia Arkadiusz a to przecież już całkiem inne imię było niż te, które nosił.

- Dlatego, ze nigdy nie robię dwóch takich samych prac. - odrzekła - Zwykle ludzie, którzy sobie robią tatuaż chcą być oryginalni. Chcą czegoś, czego inni nie mają. A ja... Skoro już robię, to nie chcę dublować raz już wykonanej pracy. - wzruszyła ramionami nieznacznie - A ja po prostu nie umiałabym powtarzać czegoś, co już raz wykonałam. Ot, taka zasada i tyle. - dodała. Nie oznaczało to wcale, że nie byłaby w stanie czegoś powtórzyć z takim samym efektem jeszcze raz. Jednak jej prace nigdy nie były powtarzane u nikogo innego później i może właśnie dlatego tak sobie ludzie cenili jej wykonanie - Jeśli więc ktoś chce dokładnie to samo, co gdzieś widział, to wtedy zapraszam do innego studia, ale nie u mnie. - powiedziała jeszcze.

- Jasne. - przytaknęła, skoro już ją upomniał, aby nie zwracała się do niego tak jak wcześniej - Drobiazg. - wyjaśniła rozglądając się za czymś. Na chwilę wstała z krzesła podchodząc do stojącego za jej plecami wąskiego, przeszklonego słupka, z którego wyciągnęła owalne pudełko kremu. Wróciła do Howarda siadając zaraz na swoim miejscu i upijając na szybko łyka kawy. - Jeśli mógłbyś... Złapał byś to. - podała mu pudełko wyginając swoją rękę dla przykładu - Tak od góry. - wlepiła mu opakowanie w dłoń wyginając rękę w kształt jak mówiła. - Ja niestety na sobie tracę perspektywę i jak widzisz - spojrzała na stos kartek na blacie pomiędzy nimi - Podchodzę do tego już któryś raz i nie mogę zaczaić. - wyjaśniła próbując mu rozluźnić nieco uchwyt, by jego palce ułożyły się tak, jakby ona tego chciała.

- No w mordę jeża kopanego! Wiedziałam, że to tak powinno iść. - zajęczała dostrzegając zaraz to, z czym miała taki problem. Przerzuciła kilka kartek odszukując tą, na której była najbliżej właściwego kształtu. Wyciągnęła ją ze sterty kilkunastu innych prac kładąc ją przed sobą i łapiąc ołówek w dłoń. Naniosła bardzo szybko poprawki, korygując ułożenie żył na dłoni i wygięcie palców trzymających przekrwione oko na jej szkicu. Zajęło jej to bardzo krótką chwilę, bo nie zamierzała teraz się bawić w żadne cieniowanie a jedynie chciała złapać właściwy kształt. - No i już. - odrzekła po wykonaniu kilku pociągnięć grafitu odkładając go na blat i sięgając ręką do jego dłoni, by odebrać pudełko. - Po sprawie. - odrzekła uśmiechając się zadowolona, że mogła na kimś sprawdzić to, co jej się zdawało, że tak a nie inaczej powinno wyglądać. - Czujesz się wykorzystany? - zapytała przewrotnie odstawiając krem na bok blatu pod ścianę, by nie przeszkadzał, upijając po chwili kolejnego łyka gorącej kawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:09, 21 Wrz 2010    Temat postu:

Taka trochę Zosia - Samosia z niej była skoro praktycznie bez pytania rządziła się nie swoimi rzeczami. No cóż, zawsze można to było bardzo łatwo zamienić na to iż skakała wokół Aarona a mężczyźnie jak najbardziej to odpowiadało - Imię jak każde. - powiedział wzruszając ramionami - Nic specjalnego. - no nie! Tylko nie Aaronek! Żadne takie. I Aruś też nie. Wszystko co miało 'ś' na końcu głupio brzmiało. I jakoś tak strasznie dziecinnie a przecież z dzieciakiem nie siedziała tylko z całkiem statecznym mężczyzną. Można tak powiedzieć. Przynajmniej ostatnio był bardziej stateczny niż zwykle - Okej, rozumiem, dwie takie same nie wchodzą w grę, a jeśli ktoś chce dajmy na to symbol jakiś? Wtedy chyba nie masz wyboru, prawda? Symbolika nie ulega zmianą. Albo nie wiem... - przesunął wzrokiem po obrazkach szukając dla siebie kolejnego przykładu - Logo czegoś tam... Zespołu? Też jest powtarzalne. - Łamiesz wtedy swoje zasady i nie odmawiasz? Dziergasz po raz wtóry znany już wzór? Trochę dziwna ta zasada jak dla niego. Wzorów i ludzi było tyle że zapewne nie wpadali na siebie i nie pokazywali tego samego na ramionach czy na plecach. Każdy wybierał coś dla siebie, bo każdy był inny. Aaron wyciągnął dłoń i ujął pudełko jak Carma nakazała zastanawiając się czy jego dłoń będzie dobrą modelką bo już załapał do czego będzie wykorzystany. Wsparł łokieć na blacie wygodniej, a wolną dłonią podparł sobie brodę patrząc jak Meksykanka poprawia ułożenie jego palców. Miała przyjemny dotyk. Mimo tego co sobą reprezentowała, siły i pewności, był on całkiem delikatny i kobiecy - Zostaw te biedne jeże. - powiedział słysząc utyskiwania na bogu ducha winne zwierzaki. Aaron siedział w milczeniu sądząc że tak jak i on, Carmelitta nie lubi być rozpraszana przy pracy. Oddał pudełko kiedy skończyła i przesunął bloczek ku sobie by sprawdzić efekty poprawek - Jesteś samoukiem? - wątpił by uczęszczała na jakiekolwiek studia. Mężczyzna pokręcił głową ale stwierdził - Moja dłoń zapewne będzie wymagała zapłaty od tego na kim ten wzór wykorzystasz. W końcu... - rozczapierzył palce i popatrzył najpierw na nie a później na dziewczynę - Całkiem z niej zgrabna modelka. - wszystko można było o nim powiedzieć, ale nie to by nie dbał o swoje dłonie. I tak nie robiły nic poza stukaniem w klawisze czy trzymaniem długopisu tudzież uszka filiżanki. W niektórych sprawach był strasznie pedantyczny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:48, 21 Wrz 2010    Temat postu:

- Jeśli ktoś chce symbol jakiś, to musi sobie obmyślić, bądź też pozwolić mi samej wymyślić jakąś oprawę do tego wzoru tak, by nie było to to samo, co już robiłam. - odrzekła - Z logo, to czasem już jest problem, więc jeśli nie mam jak obrobić tego na nowy kształt, to po prostu odmawiam. - była uparta pod tym względem. - I mogą się wtedy wściekać, że nie zrobię, ale... - wzruszyła ramionami - To już ich sprawa. Mnie to tak jakby... - dokończyła pozostawiając lekkie niedopowiedzenie, ale chyba na tyle wyraźne, że łatwo było się domyślić, że jej było to obojętne co ludzie wtedy powiedzą bądź zrobią. Ona swoich zasad nie łamała i musieli to uszanować.

Carmie nie przeszkadzała rozmowa podczas pracy. Miała dość podzielną uwagę a taki szkic nie wymagał zbyt wielkiego skupienia. Słysząc pytanie czy jest samoukiem, kiwnęła tylko lekko głową, niewiele od siebie dodając więcej. - Ano. - no raczej w jej rodzimych okolicach nie miała szans na żadną szkołę. Zwłaszcza, że tak wcześnie musiała się zająć sobą samą, jeśli chciała jakoś przeżyć. Wstyd trochę się było przyznawać, że nigdy do żadnej szkoły nie uczęszczała.

Spojrzała się na jego dłoń kiedy o niej mówił. Nie mogła się doczepić. Nie miała w zasadzie do czego. Jak na mężczyznę, miał bardzo zadbane dłonie. - Odezwę się w takim razie, jeśli ktoś zechce mieć ten wzór na sobie. - odrzekła. Nie wiedziała co prawda czy kiedykolwiek, ktokolwiek zechce mieć akurat tą grafikę na swym ciele, bo te szkice, które były u niej, były tylko dla przykładu. I tak przy każdej osobie pracowało się indywidualnie, dobierając wzór do osoby bądź też do jej koncepcji.

Sięgnęła po niepotrzebne kartki i gniotąc je wyrzuciła je do śmieci. Jako nieudane kopie jej pracy, nie nadawały się według niej do niczego. Po tym wychylając kolejnego łyka kawy, spojrzała na Aarona, przyglądając mu się nieco. - Inaczej wyglądasz niż w kancelarii. - stwierdziła nagle - Jakoś nie mogę się przestawić. - przyznała się - Niemniej... Jeszcze raz dziękuję, że mi te klucze przywiozłeś. Inaczej pewnie czekałaby mnie kolejna noc na fotelu. - zaśmiała się nieco kwaśno. - Ciężko było trafić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:13, 23 Wrz 2010    Temat postu:

- A ja myślałem że odsyłasz ich do danego zespołu z nakazem wymyślenia nowego znaku graficznego bo ty nie zrobisz drugi raz tego samego... - uśmiechnął się pod nosem unosząc w górę kubek ze swoją herbatą. Miała jak dla niego dziwne zasady. Wiedział że ludzie lubią oryginalność i pod tym względem nie widział niczego złego w postępowaniu Carmelitty, ale z odmową wytatuowania raz jeszcze logo, które zawsze było to samo, już lekko przesadzała. Według Aarona traciła tylko pieniądze na takim układzie. Do wszystkiego się idzie zmusić, no prawie wszystkiego, nie przesadzajmy jednak za bardzo. - Tak, tak. Rozumiem. - przytaknął wiedząc że mało ją interesuje co zrobi człowiek po jej odmowie. I jakże elokwentna... Choć w zasadzie czego ja wymagam? Dostałem przecież odpowiedź. Nie miał prawa się czepiać a ciekawość mogła tylko odnosić się do tego co Aarona tak naprawdę mogło interesować czyli spraw jej obywatelstwa - Mam nadzieję. - powiedział kiedy zobligowała się do tego że go powiadomi - Chciałbym widzieć jak wyszła. - zawsze to coś co należało do niego. Zerknął na Carmę i pomyślał że ona to wiele się nie zmieniła - No cóż, jestem już po pracy a zazwyczaj nie chadzam wtedy pod krawatem. Stąd to dziwne wrażenie. - sądził że właśnie o to jej chodziło, bo nie widział innego powodu - Nie szkodzi. To nic wielkiego. - nie lubił jak mu się dziękowało. Ogólnie to był dziwny pod tym względem. Nie lubił kiedy się go o coś prosiło, chyba że miałby w tym własny interes. Nie lubił też podziękowań, bo jakoś niepotrzebnie go rozdrażniały - Nie, znam La Push dostatecznie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:46, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Pierwszy raz się roześmiała. - Nie no! Bez przesady. - rzuciła po bardzo krótkiej chwili hamując swój nadmiar wesołości. - To, że nie lubię dwa razy robić takiej samej roboty nie oznacza od razu, że aż tak bym wymyślała. Pewien kompromis jakim jest odpowiednie tło chyba jest przyzwoitą ceną, prawda? - stwierdziła. Rzadko kiedy osoba przychodząca do niej po tatuaż wychodziła z niczym. To były wyjątkowo sporadyczne wypadki i już wyjątkowo musiałoby jej iść opornie z klientem, żeby go odesłała całkiem z kwitkiem.

Zmieniła się, zmieniła. Monochromatyczne kolory jej ubioru zachowane w całości w czerni zdecydowanie dawały inny jej wygląd. Poza tym tym razem na jej włosach istniała istna burza kruczoczarnych loków, których bez odpowiedniej szczotki zamkniętej w jej części mieszkalnej salonu tatuażu nie była w stanie rozprostować. No i nie rozjaśniła ich w żaden sposób tym razem. Żaden lakier, pianka czy odżywka nie nadały jej uczesaniu złotawego odcienia. - Yhym. - kiwnęła głową upijając łyka pobudzającej kawy. Faktycznie, ludzie w pracy a poza nią całkiem inaczej nie raz wyglądali.

- Znasz La Push? - zapytała retorycznie - Ja pomimo tego, że jestem tu od jakichś pięciu... Może sześciu miesięcy, to nijak nie mam wrażenia, żebym to miejsce znała. - stwierdziła - Nawet jak rano idę gdzieś się przejść czy wieczorem po pracy, to... wciąż coś nowego znajduję. Jakby to wszystko wokół się zmieniało cały czas tak strasznie, że nie mogłabym nadążyć. - dodała jeszcze obserwując swego rozmówcę spod woalki swych wpół przymkniętych rzęs.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:31, 23 Wrz 2010    Temat postu:

To jemu to zabawnie wyszło? Powinienem bardziej zastanawiać się nad tym co mówię... Przesunął palcami po głowie burząc i tak wyglądające przeważnie na nieuczesane włosy. Palce tam zostały a Aaron wsparł łokieć na blacie rozsiadając się wygodniej i wlepiając spojrzenie brązowych oczu w Carmę - Niby tak. Jednak to co powiedziałaś brzmiało tak stanowczo że współczułbym osobie która jednak miałby odwagę upierać się o swoje przy tobie. Wróżyłbym temu komuś przegraną. Z kretesem. - był ciekaw czy i jemu kiedyś przyjdzie się z nią spierać. Pewnie nie, bo i o co, ale jednak był ciekaw wyniku tego małego pojedynku jeśli by im się przydarzył. Nie chodziło mu o wygląd fizyczny. Raczej o zachowanie. On wydawał jej się sztywniakiem w kancelarii, teraz pewnie nie. Ona natomiast dla niego pozostała nadal tą zarozumiałą, leniwą laską, tylko że teraz okazało się jeszcze że dziewczyna miała talent do rysunku co w jego zdaniu o niej niewiele zmieniało - Miejsce jak każde inne, może trochę inne od Forks, diametralnie inne od Seattle czy Port Angeles, ale codziennie jest takie samo. Wychodzisz, ten sam domek z naprzeciwka, to samo drzewo, te same kamyki na drodze. - chyba mieli całkowite inne zdanie w tym temacie. Dla Aarona La Push było miejscem na totalne rozleniwienie a klify pewnie mogłyby sprzyjać samobójcom, choć z tego co pamiętał nic takiego nie miało nigdy miejsca. Albo miało, tylko woda szybko zagarnęła ciało nieszczęśnika dla siebie. Uniósł ponownie kubek do ust widząc przyglądającą mu się dziewczynę - Hm?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:26, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Nie. Jemu zabawnie nic nie wyszło. Jednak wiele osób nie rozumiało jej podejścia i z tego się śmiała. Jak mógłbyś niby mnie zrozumieć, prawda? - Bo ja nie zmieniam zdania. Ot, możesz to sobie uznać za kaprys. bo pewnie na nic innego byś się nie wysilił zapewne. - odparła - Ale nie przesadzaj z tym, że by poległ z kretesem. Bez przesady. - dodała nie chcąc, by ją ktokolwiek demonizował w jakikolwiek sposób.

A cóż on mógł wiedzieć o jej zachowaniu? Zawsze wszyscy mówili, że jest w gorącej wodzie kąpana. Południowa krew wrzała w jej żyłach niczym żywy ogień powodując takie a nie inne w niektórych sytuacjach reakcje. I mógł ją sobie brać za leniwą laskę. Nie zależało jej na tym, by miał sobie o niej sądzić coś lepszego. Nigdy nie przepadała za przecenianiem jej. Zawsze lepiej było jeśli ludzie nie patrzyli na nią zbyt przychylnym spojrzeniem. Tak to przynajmniej nie musiała się na nic silić. Od bycia źle postrzeganą nie mogła nagle stać się jeszcze bardziej źle ocenioną. Za to z dobrej oceny można było wyjątkowo łatwo zlecieć na pysk. I nawet się człowiek nie obejrzałby kiedy.

- Spokojnie tu strasznie. - odrzekła delektując się gorzkim smakiem kawy - Ale nie można powiedzieć, że jest źle. Aaa... Tutaj się z Tobą nie zgodzę. - stwierdziła z przekonaniem. - Wcale nie jest tak samo. To miasteczko zasypia zanim się na dobre obudziło i budzi się nim zasnęło. Codziennie się coś zmienia a nic nie jest przez to takie jak wczoraj. Chaos. A zdawałoby się, że to ledwie paręnaście chat powinno się tu znaleźć. No i rezerwat. Z tą całą zmiennokształtną menażerią. Już chyba nic mnie nie zdziwi. - spojrzała na ułamek chwili na sufit nad sobą - W życiu się nie spodziewałam zobaczyć tego, co tutaj zobaczyłam. - powiedziała niewiele z tego tłumacząc swymi słowami.

Dopiero jego mruknięcie wybiło ją z zamyślenia, podczas którego wlepiała tak uparcie w niego swe spojrzenie. Zamrugała powiekami kładąc dłonie na brzegu blatu i prostując ręce poprawiła się na swoim miejscu. - Co? - zapytała nie wiedząc do czego odnosiło się to jego mruknięcie. Pominęłam jakieś Twoje pytanie? - Nie pasuję Ci tu pewnie, mylę się? - rzuciła pierwsze pytanie jakie nasunęło się jej w myślach na widok jego miny. Co taki facet jak Ty robi w takim miejscu? Rodziny nie masz? Kobiety? Wysłałbyś mi te klucze a nie się osobiście telepał. Miałeś w tym jakiś interes?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:10, 23 Wrz 2010    Temat postu:

- Nie przesadzam. - powinna to przecież odebrać jako komplement. Nie dawał jej do zrozumienia tego że jest słaba. Nie wywyższał Carmy też nie wiadomo jak bardzo. Stwierdził jedynie że nie jest ostatnią sierotką i że nie da się wykiwać ani też nie ulegnie zbyt szybko czyimś namową. Choć pewnie zależy jak ktoś próbowałby z tobą pertraktować, prawda? I wcale jej nie demonizował. Nawet nie muszę bo na anioła nie wyglądasz. Cóż mógł wiedzieć... No a to że spotykał wielu ludzi. Aaron z racji zawodu jaki wykonywał widywał różne jednostki. Popędliwe lub spokojne. Kulturalne lub takie które bez niecenzuralnego przecinka nie mogły wykrztusić z siebie zdania. Ciche i zamknięte w sobie lub dumne i znające swą wartość. Altruistów lub egoistów. Różne po prostu. To dawało mu umiejętność oceniania, oczywiście zawsze mógł się pomylić, jednak czasem wystarczyło spojrzeć na daną osobę i mniej więcej wiedziało się z jakim elementem ma się do czynienia - To ono w ogóle się budzi? - zapytał z rozbawieniem w głosie Aaron bo jeśli dobrze zrozumiał to mówiła właśnie o Forks, chyba że się nie połapał. Jak dla niego La Push nie podpadało jednak pod etykietkę 'miasteczka' - To Ameryka, tu różne rzeczy się widuje. - wspomniał nie mając pojęcia o czym tak na prawdę Carma myślała. Gdyby nie coś co wyparł ze swojej pamięci mógłby z nią podyskutować o tym i owym - W jakim sensie nie pasujesz? Nie rozumiem tego pytania. - stwierdził Aaron prostując się na krześle - Miejsce jak każde inne. Skoro nie będziesz pasowała tutaj to i gdzie indziej możesz nie pasować. - wzruszył ramionami ciągnąć dalej - Mi to obojętne kto, gdzie i z jakich pobudek. Ważne by temu komuś odpowiadało. - resztę Aaron zazwyczaj miał gdzieś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:46, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Pokręciła lekko głową niekoniecznie się z tym zgadzając. Może i był to komplement, chociaż Carmelitta go chyba nie dostrzegła sądząc, że to po prostu zwykłe stwierdzenie. Jednak prawda było, że wszystko zależało od tego jak ktoś się do niej odnosił. Wszystko miało dwie strony medalu. Ot, takie życie.

- Owszem, budzi się. Nie dostrzegłeś tego? - zapytała mówiąc wcale nie konkretnie o tym miasteczku Forks, ale także o jego okolicach. W tym pojęciu mieściło się także i La Push. Carma z racji tego, że normalnie usiedzieć na miejscu nie mogła, zdążyła sobie co nieco pozwiedzać łażąc tu i tam z ciekawości i dla zabicia czasu. - Pfff! - rzuciła pod nosem na stwierdzenie, że to Ameryka. Jakoś nie przypadło jej do gustu to wywyższanie się ludzi z powodu tego, że są w Ameryce. Bo co to zmieniało w tym jacy byli? Nic. A w Ameryce, jak w każdym innym zapewne zakątku ziemi zawsze się coś działo. Mniej ub bardziej ekscytującego.

- A nie... Nic takiego. nie ważne. - machnęła ręką zostawiając ten temat na boku. Ostatnie jego stwierdzenie było dość interesujące. Czy mnie odpowiada tutaj? Dziura zabita dechami, do której nie dochodzi ani słońce ani tym bardziej życie. Ale dzięki temu mam spokój. A to duży plus. Chociaż wyspać się spokojnie można nie bojąc się nocnych strzałów i hałasów. A te burki latające po okolicy? Lepsze takie, niż te psy z bronią... Znów wlepiła w niego spojrzenie przyglądając się od tak mężczyźnie. Zastanawiała się czemu taki gość jak on nie ma obrączki. Lubi swobodę? Nie mogła się co do tego zdecydować. Ale wydawał się sympatyczny poza miejscem swojej pracy. Uśmiechnęła się do niego lekko zasłaniając zaraz usta kubkiem kawy, z której wypiła kolejny łyk gorącego naparu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:11, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Uparta jesteś... Aaron słuchając tych pojedyńczych i niezbyt konkretnych zdanek jakie z siebie wyrzucała śledził wzrokiem kolejne wzory zastanawiając się przy okazji czy lepsze są w wersji kolorowej czy czarno białej - Jakoś nigdy. - stwierdził przyglądając się teraz pokręconemu jakby przez lumbago smokowi - To pewnie dlatego ze ty mieszkasz tutaj w zasadzie od niedawna. - a dla takiego stałego bywalca wszystko, każdy dzień, wydawał się takim samym, niczym nie różniącym się od poprzedniego - No co? - zapytał Aaron kiedy dziewczyna prychnęła - Tak się mówi. Co nie znaczy że to jest w jakikolwiek sposób... Dobre stwierdzenie. - wytłumaczył by nie hodować sobie tutaj wściekłej meksykańskiej kotki. Nie o to chodziło, miała prawo odbierać jego słowa jak chciała. Że błędne je interpretowała? To też jej rzecz. Wykrzywił nieco usta nie będąc zadowolony tym że Carma unika tematu - Skończ jak już zaczęłaś. - powiedział chcąc usłyszeć co miała do powiedzenia i dowiedzieć się również czy zrozumiał jej słowa dobrze czy też nie. I jej uśmiech nic nie pomógł. Nie dał się im zbyć, czekając dalej na odpowiedź - Pomyliłem się? - zapytał by zacząć to z niej wyduszać. I jemu się czasem zdarzało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:27, 24 Wrz 2010    Temat postu:

Oczywiście, że była uparta. Bardzo uparta. Może właśnie dlatego, że była tak uparta, to się jeszcze nie poddała w życiu. - To nie jest dobre stwierdzenie. - orzekła - To tak, jakby z racji samej nazwy kraju, człowiek miał się spodziewać niespodziewanego. Kraina cudów. - rzuciła - Tylko ja nadal twierdzę, że cokolwiek masz, to masz to tylko i wyłącznie dzięki sobie. A cuda zdarzają się tylko w bajkach i u naćpanych. - dodała jeszcze odstawiając kubek na moment na blat. Skoro jego wzrok tak zawisł na smoku, Carma ściągnęła obrazek ze ściany, podając go chłopakowi, skoro chciał go obejrzeć. Może chciałby tatuaż? Z chęcią, by mu go zrobiła. Tak od łopatki, przez ramię aż po pierś. Dobrze by wyglądało takie coś na nim. Dawałoby mu takiego pazura, którego chyba niekoniecznie teraz ma...

I wcale nie była wściekłą meksykańską kotką. No dobra. Stwierdzenie to wymagało by pewnej korekty. Z Meksyku pochodziła przecież, więc nie było co się zapierać. A kotką mogła się stać dla jakiegoś faceta. Wszystko zależało od tego, w co by się pogrywało. Lubisz kotki? Tylko ta wściekła nie pasowała. Wcale by nie była wściekła, bo nie było jej zdaniem po co się wkurzać. Amerykanie według niej zawsze byli nadętymi bufonami tylko i wyłącznie z racji tego, że pochodzili z tej swojej Ameryki.

Westchnęła. - Chodziło mi tylko o to... - zaczęła, skoro zaczął wyciskać z niej odpowiedź. W zasadzie nie było powodu dlaczego by nie powiedzieć. - ...Że studio tatuażu w takim miejscu, to coś dziwnego. Tym bardziej prowadzone przez kobietę, bo mało kobiet tak ogólnie w tym biznesie siedzi. - wyjaśniła krótko. - I nie, nie pomyliłeś się. To... Totalne odludzie. Właśnie takie, jakiego mi było trzeba. Nie ważne z jakich przyczyn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:01, 24 Wrz 2010    Temat postu:

- To nie ja je wymyśliłem. - odpowiedział Aaron umywając jak zwykle zgrabnie rączki od odpowiedzialności - Tak się utarło, prawda? Pomyśl... Jesteś tutaj, bo... Powiedźmy że miałaś blisko. - stwierdził wywracając lekko oczami - Ale nie ty jedna. Nie mówię że tak jest, bo zależy to od danej jednostki i z każdym jest inaczej, ale Ameryka jest symbolem tego co najlepsze. Mogłaś prysnąć gdziekolwiek. Europa, Australia... Świat jest wielki. Wybrałaś jednak to co wybrałaś. Właśnie tą krainę cudów. - mniej więcej w połowie się z nią zgadzał. Ta połówka z którą w tym momencie chyba zaczął się wykłócać bardzo go interesowała. Jeszcze w Biblii są cuda. Nie zapominaj. Co wy tam macie za religię? Chrześcijaństwo chyba, nie? - Dzięki. - mruknął wyciągając dłoń po ramkę. Nie miał bladego pojęcia po cholerę mu smoka podała, ale wykorzystał to oglądając sobie przynajmniej detale. Nie, nie chciał tatuażu. Uważał że taki smok wyglądałby dobrze na kimś kto większość dnia spędza na siłowni a nie za biurkiem. Chucherkiem co prawda nie był, bo wzrostu mu nie poskąpiono, ale mieścił się w każde drzwi. No więc? Kotką nazywał ją facet, trudno raczej Aarona posądzać o dziewczęce zapędy. Co prawda nie w takim sensie jak Carma to postrzegała, ale... Semantyka, semantyka. Za bufona powinien znaleźć jej N - 400 i przedrzeć na pół, choćby miał przekopać pół urzędu imigracyjnego - Dziwnego? - zapytał zaskoczony takim ujęciem sprawy - W La Push? - zdziwił się i pokręcił głową - To pasuje. Indianie, tatuaże, wzory na skórze... Co prawda ty robisz takie na stałe a oni tylko się malowali, ale... Lepsze to niż pizzeria. - stwierdził bo ten budynek to już mu wcale tutaj nie pasował. Odludzie... Twój wybór.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:01, 24 Wrz 2010    Temat postu:

- No nie wymyśliłeś. - tu przyznała mu rację. Ale nie byłaby sobą, gdyby się miała całkowicie z czymś zgadzać. - Ale powtarzasz te słowa, jakby były Twoje własne. - cała ona. - Utarło się, utarło. Bo ludzie powtarzają to, jakby nie wiedzieć co miało im to dawać. Gdyby jeszcze miało to jakieś pokrycie w rzeczywistości. A jest normalnie. Nic specjalnego, ale też nic jakoś strasznie złego. Ot, zwyczajnie. - wyjaśniła swoje zdanie nie ulegając jego racji.

- W zasadzie mogłam. - znów się zgodziła. Nie znosiła tego. Zawsze lubiła robić na przekór - Ale tu było najłatwiej. - tak, znów się potwierdzało jego stwierdzenie, że była leniwa. Jednak nie zamierzała tu zostawać na nie wiadomo jak długi czas. Już po tych kilku miesiącach zaczynało jej siedzenie w takiej ciszy i spokoju wychodzić bokiem. Brakowało jej codziennego śmiechu, wrzawy, ruchu i ludzi, którzy przewijali się w okolicy jej domu całymi tabunami. Była chyba stworzeniem wyjątkowo miejskim.

teraz bufonem go nie nazywała. Niech się odczepi od tego. Jak jej się znowu by tak zaczął nadymać jak w tej jego kancelarii, to pewnie znowu by wróciło to miano. Ale póki co bufonowanie bądź też nie spełzło gdzieś na bok. Byłby aż tak złośliwy i rzeczywiście by chciał ją wywalić z tego kraju? Ale z niego mściwe bydle było. O rany. Wysłuchała co miał do powiedzenia na temat tego, że niby pasowała do tego miejsca. Nie mogła się z nim zgodzić. Klimat to jedno, ale natura to drugie. W tych okolicach zdecydowanie brakowało oddechu. Oddechu życia jakie z sobą niosło duże miasto i jego ciemne, brudne interesy napędzające wszystko.

- No przestań! - klepnęła go odruchowo delikatnie ręką po dłoni - Ta pizzeria to już total. - pokręciła głową. Ale by się napiła. Z chęcią uchlałaby się niemal w trupa. Już dawno nie robiła takiej imprezy, na której nikt nie byłby trzeźwy. A Ty pijesz w ogóle?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:12, 25 Wrz 2010    Temat postu:

- Nie prawda. - zaprzeczył Aaron. O różne rzeczy mogła się go doczepić a ona wybrała sobie akurat tę kwestię - Stereotyp? Tak się utarło i to czy powtarzam pewne zdanie czy nie to raczej... Nie muszę wierzyć w to co ono twierdzi. Mieszkam tutaj od urodzenia i dla mnie Ameryka jest krajem jak krajem, normalnym miejscem zamieszkania. Dla takich jak ty, którzy ściągają tutaj w pogoni za lepszym jutrem, którzy tutaj właśnie zaczynają coś osiągać... Jest czymś więcej. Gdyby nie było powodu, to powiedzenie wcale by nie powstało. - Więc schowaj pazurki i nie próbuj mnie drapać. Aaron odłożył ramkę z rysunkiem smoka na bok lady by przez przypadek nie uległa w jakikolwiek sposób zniszczeniu. Napił się z żalem stwierdzając że herbata mu już wystygła. Spojrzał na Carmę z niedowierzaniem - Ach, było łatwiej? Skoro tak to nie narzekaj na to co ludzie mówili przed tobą. Skoro w tym momencie pewnie czujesz to samo co oni. Masz coś swojego, nikt prócz niestety potrzebnych instytucji nie zawraca ci głowy, pracujesz jak chcesz... - nie mógł przełknąć tego że jest w stanie odesłać klienta - Od której i do której... - rozłożył na bok dłonie nie widząc powodów do jej wcześniejszych utyskiwań i czepialstwa jakie wykazała wobec jego słów. Jak go nie nazwała? 'Amerykanie według niej zawsze byli...' Za to należy się zniszczenie dokumentów. nie, nie wywaliłby jej. Musiałaby raz jeszcze wszystko sama wypełnić, a to chyba była dla niej wystarczająca kara - Co 'no przestań'? - zapytał odwracając swoją dłoń wewnętrzną stroną ku górze jakby chciał chwycić dłoń Carmelitty - Coś nie tak powiedziałem? Chyba większość pasuje. - stwierdził wracając do kontemplowania rysunków w ramkach. A jak myślała? Pił czy nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:22, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Oczywiście, że musiała się przyczepić, skoro nie zgadzała się z jego zdaniem. A przynajmniej nie do końca przychylała się do tego jego zdania. Wysłuchała jego słów z uniesionymi lekko brwiami. Jaaasne. I tak nie masz racji. Nadal sądzę, że tak twierdzisz ale na potrzeby tej chwili zaczynasz odsuwać od siebie, że to niby nie Ty. Skoro odłożył obrazek, to Carma odwiesiła go zaraz na jego miejsce na ścianie. Nie lubiła jak jej prace się gdzieś plątały przeszkadzając tylko.

- Oczywiście, że było łatwiej. - przytaknęła potwierdzając jego pytanie. - Wyjazd w inne miejsca wymagałby czasu na załatwienie formalności i organizacji a tutaj tylko samolot i... Byłam już poza granicami swojego kraju. - wyjaśniła. Już nie wnikała w szczegóły, że tutaj najszybciej jej było się dostać. I najłatwiej zgubić jakikolwiek za nią pościg. Wiedziała co prawda, że pewnie nadal jej szukają, ale przynajmniej do te pory nie trafili na jej ślad, bo wciąż miała spokój. O tyle dobrze.

- Nie, nie, nie. - zaprzeczyła od razu - Nie pracuję od której do której chcę. Zaczynam codziennie od szóstej rano i kończę w granicach dwudziestej, dwudziestej pierwszej. Czasem i dłużej, jeśli jest dużo do zrobienia. - wyjaśniła. Ta jego kancelaria i te króciutkie godzinki do odbębnienia jakie miał Aaron były nie raz niczym w porównaniu jak dziewczyna czasami musiała zasuwać, by się utrzymać. Co prawda kilka miesięcy pomieszkiwania z Jerome dość znacznie podreperowało jej budżet, ale i tak jej zdaniem nie wyszła jeszcze na swoje.

To jej 'no przestań', to był przerywnik. Równie dobrze mogła powiedzieć cokolwiek innego. - Oj no. - jęknęła chcąc go chyba zakatrupić za jego czepialstwo, znów klepiąc go delikatnie w dłoń, skoro ją sam nadstawił, lecz tym razem w jej wnętrze uderzając lekko palcami. Ona też się czepiała. - Chodziło mi o to, że masz rację, ta pizzeria jakoś tak dziwnie tutaj. Wszystkiego bym się spodziewała, apteki, wróżki, sklepu sportowego, ale pizzeria... To jakby ktoś w środku lasu postawił nie wiem... garaż na przykład. Na wypadek jakby komuś się przez przypadek chciało tam znaleźć autem i nie miał gdzie zaparkować. Abstrakcja jakaś. - rzuciła z sapnięciem spoglądając się na ułamek chwili w sufit.

Czy pił? Nie miała pojęcia. Ale jeśli już, to pewnie same alkohole z wyższej półki. Wyglądał jej na takiego, który jeśli już miałby tknąć procenty, to byłby to burbon albo szklanka dwudziestopięcioletniej szkockiej. Carma za to nie piła w swym życiu zbyt dobrych alkoholi, więc raczej nie potrafiła powiedzieć czy i jej by to posmakowało. Wolała za to całkiem przyzwoite wina. Dopiła powoli kawę zastanawiając się czy by mu nie zaproponować kieliszka wina. Uśmiechnęła się odruchowo do swoich myśli wciąż uważnie go obserwując.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:19, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Musiała, prawda? Nie byłaby sobą gdyby nie pogodziła się z tym że ktoś ma inne zdanie. Gorzej że ten ktoś jest tak samo uparty jak ona, co dawało równie małe szanse na kompromis jak to że Atlantyda zostanie znaleziona. Aaron utkwił wzrok w herbacie marząc sobie po cichu o tym by kogoś w niej utopić. Miał kilka ciekawych typów. Odsunął te myśli kiedy Carmelitta wróciła i usiadła ponownie obok niego - No właśnie. - przytaknął kiedy sama stwierdziła ze było łatwiej się tu dostać - A to już pokazuje, że... - popatrzył jednak na dziewczynę i stwierdził że szkoda sobie strzępić język. Ona wiedziała swoje a Aaron swoje i każde z nich było święcie przekonane do swoich racji - Jak nie? Sama sobie wyznaczasz godziny, więc śmiem twierdzić że to podpada pod kategorię 'pracuję kiedy chcę'. - i niech się teraz z nim nie kłóci, bo Aaron miał rację. Skąd wiedziała że takie króciutkie jego godziny pracy były? Nie raz zabierał papiery do domu. Poza tym w temacie kto ma cięższą i bardziej zajmującą pracę to mogliby się długo, bardzo długo licytować. Zakatrupić? Swojego przedstawiciela prawnego? Błąd. Aaron zerknął na swoje palce które nieznacznie drgnęły podobnie jak kącik ust mężczyzny - Yhm... Nie pasuje tutaj ani trochę. Zrozumiałbym jakby stała gdzieś w Forks, ale tutaj... Nie ten klimat. - a właśnie że nie. Aaron potrafił się zadowolić zwykłym piwem. Pod tym względem nie był zbyt wymagającym człowiekiem. Poza tym picie alkoholu który był od niego o pięć lat młodszy było dla niego zabawne. I jak Carma wspominała trochę abstrakcyjne. On coś zrobił przez te dwadzieścia pięć lat, a ta butelka leżała, leżała, leżała... Zostawiał to dla koneserów, bo sam nie widział w tym zbyt wielkiej przyjemności. Mężczyzna parsknął śmiechem widząc i ten uśmiech i spojrzenie utkwione w nim - No co?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:24, 25 Wrz 2010    Temat postu:

Oczywiście, że musiała. Rozchorowałaby się chyba, gdyby się z kimś miała zgadzać i to jeszcze we wszystkich sytuacjach. Niby kogo on chciał topić w tej herbacie? Ona także znajdowała się w tym zacnym gronie potencjalnych celi? - Że? - dopominała się o dokończenie przez niego swojej wypowiedzi, skoro już zaczął. - Co takiego pokazuje? - dopytała się.

Nie mogła się z nim zgodzić. Chyba jesteś wdzięcznym obiektem do sprzeczek. Przykro mi. - Procować kiedy bym chciała, to bym pracowała sobie od powiedzmy... Ósmej rano do siedemnastej, może osiemnastej. Ale nie ma tak łatwo. - stwierdziła z przekonaniem. A wiedziała ile on pracował, bo sam jej w kancelarii mówił, w których godzinach codziennie przyjmuje swoich interesantów kiedy Carma miała do niego wrócić z owym jego uwielbianym formularzem N-400.

Słysząc i widząc jak jej towarzysz nagle parska śmiechem uniosła brwi w górę po czym bardzo szybko opuściła wzrok na swój kubek, zaglądając do jego środka jakby szukała tam jeszcze kawy. - Z czego się tak śmiejesz? - zapytała ponownie spoglądając na Howarda. - No nic, tak się spojrzałam na Ciebie, nie mogę? Masz w sobie coś ciekawego, co po pewnym czasie przyciąga uwagę i tak jakoś... - stwierdziła wzruszając ramionami lekko - Napijesz się jeszcze czegoś? - zaproponowała unosząc z blatu swój kubek o parę centymetrów w górę. - Mam ochotę na wino, chcesz? - zapytała się czy on także by się tego napił. Miała w pokoju jedną butelkę czegoś, czym chyba nie powinna się wstydzić. Prezent od jakiegoś z jej klientów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:20, 26 Wrz 2010    Temat postu:

To może podrzucić ją zaraz do jakiegoś lekarza? Przy Aaronie bardzo często mogło być tak że ta jej choroba osiągnie apogeum bo mężczyzna z którym przesiadywała należał do takich którzy jeśli mieli o co to potrafili się wykłócić. I lubił to robić. Nie, nie była na jego liście. Ale jakby się postarała to mogłaby się prędko znaleźć jeśli jej na tym tak bardzo zależało że się dopytywała - Że jednak Ameryka to cudowny kraj bo... - ta pierwsza część zdania trąciła subtelna ironią. Nie miała chyba do czynienia z oddanym patriotą - To do niej ściąga najwięcej ludzi. Dlaczego nie łatwo? Sama sobie to narzuciłaś bo chcesz się dorobić - trafił chyba bez pudła - Więc nie zaprzeczaj. Godziny pracy wyznaczyłaś sobie sama. Gdyby Ci nie zależało, nie pracowałabyś wcale, albo pracowałbyś krócej, ale że zależy ci na twoich klientach dajesz z siebie więcej. I to nas sprowadza do początku, czyli ponownego stwierdzenia że to tylko i wyłącznie twoje wybory. - zawyrokował Aaron mając w sobie palącą ochotę dania Carmie prztyczka w nos za to że spróbowała się z nim zabawiać w szermierkę słowną - Z ciebie - odparł prosto patrząc na Carmę - Doprawdy? - zapytał zaśmiewając się głośniej. To urok osobisty słonko. Nie miał pojęcia jak to robił. Nie jego wina że większość kobiet lgnęła do niego mniej czy bardziej silnie. Jego winą było to że często ten fakt skapliwie wykorzystywał. Zaskoczyła go propozycja wypicia lampki wina. Po pierwsze dlatego że nie podejrzewał iż w ogóle ma tutaj coś mocniejszego, po drugie... Nie, było tylko to pierwsze. Aaron poszorował się po karku i mruknął - Kieliszek jedynie, więcej nie... - przynajmniej teraz 'więcej nie'. Musiał wrócić do domu. Tak sobie mów...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:16, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Po pierwsze niby jak miałby ją podrzucić do tego lekarza? Wioząc na swoim rowerku? Poza tym Carma też należała do tego typu ludzi, którzy obstawali przy swoim. I dotąd się wykłócali, dokąd nie postawili na swoim. Przekręciła lekko głowę w bok słuchając dalszej części peanów na cześć wspaniałej Ameryki. Nie do końca trafił tu z tym stwierdzeniem, że dziewczyna pracowała tyle, bo chciała się dorobić. Lubiła tą pracę to po pierwsze a po drugie nie znosiła się nudzić a tak długa, wielogodzinna robota dawała jej zajęcie na niemal cały dzień.

No dobra. Niech mu będzie. Po kolejnym ciągu słów wypowiedzianym przez Aarona Carmelitta w końcu przytaknęła niechętnie zgadzając się z jego racją. - A co takiego jest we mnie tak strasznie zabawne, co? - zapytała jeszcze bardziej zdziwiona, że Howard tak otwarcie się przyznaje do tego, że to ona go z jakiegoś powodu rozśmieszyła. - Podzielisz się, żebym przynajmniej wiedziała o co Ci chodzi? - dopytała się próbując załapać w którym miejscu stała się aż tak zabawna dla niego.

- Tak, doprawdy. - potwierdziła po jego pytaniu. Poczuła się straszliwie idiotycznie w chwili, gdy mężczyzna aż tak się zaśmiewał z jej słów. A kij Ci w oko. Nie miała ochoty sobie psuć nastroju. No a co do wina i ogólnie czegoś mocniejszego, to czemu miałaby czegoś takiego nie mieć? W końcu mieszkała t także, więc niech on się odczepi. Aż tak spartańskich warunków to nie miała, żeby ten się miał zacząć dopatrywać czegoś. Nie wiedzieć czego. Kiwnęła głową kiedy usłyszała jego zgodę i zsunęła się ze swego krzesła idąc na chwilę na zaplecze, gdzie mieściła się jej część mieszkalna.

Po paru chwilach wróciła z butelką wina i dwoma kieliszkami. Cud, że w ogóle je miała, bo z tymi naczyniami u niej to ogólnie był problem. Jeśli była by z nimi trzecia osoba, to już takiego kieliszka by dla niej nie starczyło. Musiałaby pić w kubku albo szampanówce. No niestety. Carma postawiła chłodną butelkę, wyciągniętą z piwniczki, na stole, obok kieliszków i siadając ponownie na swoim stołku zaczęła z boku siebie szukać w szufladzie korkociągu. W reszcie znalazła i po chwili uniosła dłoń podając Aaronowi narzędzie. - Pomożesz mi otworzyć? - zapytała nie chcąc z czystego lenistwa się mocować z wyciągnięciem korka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:50, 26 Wrz 2010    Temat postu:

A co? Rama by jej nie odpowiadała? Osobiście nie testował ale chyba nie miałaby prawa narzekać. Poza tym było by tak jak Carma lubiła, czyli bez większego zaangażowania z jej strony. Miałaby darmową podwózkę. W Forks był przecież szpital, a tam Aaron dałby radę z nią dojechać. Mężczyzna uśmiechnął się z wyższością widząc jak mu przytakuje. A nie mówiłem? I kto ma rację? Ja. - Ogół Carmelitto. - powiedział Aaron, niewiele jej tym pewnie rozjaśniając w poczochranej łepetynie - Ogół... - to że wlepiała w niego spojrzenie, że wzdrygała się całkiem zabawnie kiedy zwracał na to uwagę i to że uciekała wzrokiem do fusów jakby była małą smarkatą dziewuszką. No ale Aaron nie wiedział ze ona tutaj mieszkała a u siebie w biurze to raczej nie trzymał piwa, stąd wniosek że ona w swoim miejscu pracy też trzymać alkoholu nie powinna. Kiedy został sam dopił herbatę czując na dnie niedomieszany cukier przez co końcówka była okropnie przesłodzona. Wykrzywił usta, opanował się i przestał złościć na samego siebie kiedy Carma zawitała do niego z powrotem. Czyli że Aaron powinien poczuć się zaszczycony mogąc napić się w miarę normalnie? No cóż przynajmniej nie będzie miał po wizycie u niej wrażenia żulika spod bloku - Lenistwo doskwiera? - zapytał kąśliwie sięgając po butelkę. Z resztą... Niech ci będzie. Kobieta nie powinna bawić się z tym... Odebrał korkociąg i wbił jego końcówkę w korek. Bo sobie jeszcze krzywdę zrobi. - Dobrze... A teraz mi powiedź, czy nie lubisz pić do lustra, nie masz absolutnie towarzystwa czy bez różnicy ci to z kim wypijesz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:28, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Nie. Nie odpowiadałaby jej rama zapewne. Nie lubiła jak jej się coś wżynało w tyłek. A z nią na kolanach by nie jechał przecież, prawda? Z resztą co to w ogóle za dywagacje czy by ją wziął na swój rowerek czy nie? Co on jakiś dzieciak był, że 'powoziłby ją na swoim rowerku'? I skąd mógł wiedzieć co ona lubiła tak w ogóle a czego nie? Jakby jej tak bardzo było trzeba do szpitala, to by tam doszła na własnych nogach. Nie musiałby się aż tak poświęcać, by ją tam podwieźć.

Bufon. Cały czas w jej myślach to wracało. Zwłaszcza, gdy tak jak teraz się na nią spoglądał. Poczochraną łepetynę, to on miał a nie ona. Carma miała śliczne loczki na głowie, całkiem ładnie okalające jej twarz. - Co znaczy ogół? - dopytała się, bo jakoś jej te jego słowa niewiele powiedziały.

- Nie, nie doskwiera. Dobra, daj mi tą butelkę, ja ją otworzę. - stwierdziła wyciągając w jego stronę rękę. Ale Aaron już ją do siebie zagarnął. Poradzę sobie przecież, skoro Ty nie dasz sobie z nią rady. - Żadne z tych. - odparła na jego pytanie z miną pożałowania jego słów pokręciła głową. - Chociaż... - po chwili się zreflektowała wzdychając - Wina nie powinno się pić samemu. Natomiast towarzystwo by się pewnie jakieś znalazło. - wyjaśniła - Ale zaproponowałam Tobie. Błąd? - rzuciła zadziornie wpatrując się w niego. Skoro już sobie poradził z korkociągiem, to dziewczyna sięgnęła ręką po jeden z kieliszków chwytając go w dłoń i podstawiając w jego stronę, by jej nalał. Według niej to facet powinien sobie z tym radzić a nie kobieta. No ale nie upierałaby się przy tym.

- Nie jest mi bez różnicy z kim piję. - odrzekła poprawiając palcami kosmyk jej włosów, który opadł na jej twarz zasłaniając oczy. - A towarzystwo sobie chyba znalazłam do napicia się lampki wina, prawda? - upewniła się marszcząc lekko brwi w chwili, gdy jej spojrzenie zatrzymało się na jego twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:12, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Tutaj akurat pewnie wiele się nie pomylił. Bo Carma już nie raz udowadniała że różne rzeczy ją męczą, to i pewnie chodzenie pieszo też było w tym szerokim zbiorze zaczynającym się od wypełniania druków i latania po urzędach. Jedynie teraz miał pod ręką rower, samochód stety czy też niestety został w garażu. Nie była amatorką niemożliwie uroczych i romantycznych wycieczek podczas których to mężczyzna wiózł wybrankę w nieznane na własnym rowerze? Nie była? To dobrze, bo Aaron też nie był. To po pierwsze, a po drugie Carmie daleko było do miana 'wybranki'. Bardzo daleko. Wertepy rezerwatu też nie podpadały pod takie które mogły odegrać znaczącą rolę w tym baśniowym przedstawieniu. I znowu ten bufon! Ale za co? no za co? Przecież miły był, a zgryźliwość miał wrodzoną. Ponoć po ojcu. Aaron też miał... Śliczne włosy. W niczym nie ustępowały włosom Meksykanki, niech nie ma się za ideał. Co ona w ogóle do jego włosów miała? Były jakie były, ważne że jakoś z nimi wyglądał - Mam ci przynieść słownik znaczeń wyrazów, czy pytasz dlatego że... Nie zrozumiałaś co do ciebie powiedziałem? - teraz to ją chyba świadomie prowokował, bo nie miał podstaw sądzić by nie zrozumiała jego słów - E-ee... Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera. - butelka została w jego dłoniach. Po chwili sprawnie odkorkowana. Aaron zerknął na Carmę - Błąd... Nie wiem. W zasadzie jestem trochę zaskoczony tym że pijesz z kimś kogo pewnie nie umiesz właściwie zakwalifikować. Nie jestem twoim kumplem, obcy też już ci nie jestem. Generalnie pijesz ze swoim adwokatem. Później kiedy przyjdziesz ponownie do kancelarii znów zdziwisz się uznając że wraz z tym że włożyłem na siebie garnitur staję się wrednym dupkiem. - był ciekaw czy teraz przyzna mu rację czy nie. Gdyby się ze wszystkim zgodziła a tym bardziej z ostatnim zdaniem nie zdziwiłby się wcale. Nalał wina dziewczynie kontynuując dalej swoją wypowiedź - Skoro nie jest ci bez różnicy... Dlaczego nie poleciałaś po sąsiada? Chłopaka nie masz? - zapytał nalewając i sobie - Nie wiem, to od ciebie zależy czy tak uważasz. Choć nie powiem, czuję się lekko zawiedziony kiedy kwalifikuje mnie się jedynie jako 'towarzystwo do picia'. - stwierdził kwaśno Aaron odstawiając butelkę na blat i chwytając swój kieliszek - Trunek przynajmniej jest przyzwoity. Za to byś stała się prawowitą obywatelką?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:44, 26 Wrz 2010    Temat postu:

No i tu się mylił i to totalnie. Męczenie się durną papierkologią i lataniem od urzędu do urzędu to jedno a spacer, bieg czy też dowolna inna forma sportu czy też ogólnie fizycznego wysiłku to było całkiem co innego i jako takie w dużej mierze odpowiadało dziewczynie. W dalszej części już się zgadzała. Nie była amatorką przeraźliwie słodkich przejaskrawionych czułości okazywanych romantycznymi gestami. Takie coś wywoływało w niej jedynie mdłości i doprowadzało na skraj obrzydzenia.

Ba! Do miana 'wybranki' dla Aarona to nigdy nie pretendowała i mężczyzna nawet nie miał co liczyć na to, że cokolwiek w tej kwestii miało by się zmienić. Jeszcze czego! Miała by zostać partnerką takiego dupka jak Howard? To chyba by była jakaś koszmarnie poroniona, chora i chyba za bardzo przećpana bajka. A bufon to od tak. Widać jej zdaniem takie miano jej zdaniem do niego pasowało. - Nie. Nie musisz niczego przynosić. Pytam się co Ty rozumiesz pod tym znaczeniem. No chyba, że nie znasz sam siebie i potrzebujesz do tego celu aż słownika, by to zrozumieć? - zapytała równie kąśliwie jak on.

- A skąd wiesz czy umiem Cię zakwalifikować czy też nie, co? Panie przemądrzały? - rzuciła obserwując jak nalewa jej wino do kieliszka. - O nie, nie! To Ty też nie myl pojęć. - zaznaczyła mu to wyraźnie, bo najwidoczniej ten gryzipiórek za sprawą kubka kawy i jednego kieliszka wina próbował się postawić na miejscu, do którego zdecydowanie nie miał najmniejszego prawa. - Zdecydowanie nie jesteś moim kumplem, nie przywłaszczaj sobie zbyt łatwo takiego miana. Owszem, całkiem obcy już mi aż tak to nie jesteś, ale to też nie powód, żebyś miał sobie z racji tego cokolwiek dopowiadać. Ooo! - dopiero tu jej się spodobały jego słowa. Uśmiech jaki pojawił się na jej twarzy zdecydowanie to potwierdzał.

- Aaron, Ty jesteś cały czas dupkiem. Przyznaj to szczerze. Niczego od Ciebie nie oczekuję. A już tym bardziej jak przyjdę do Twojego biura, to będę oczekiwała, żebyś sobie nie dopowiadał bóg wie czego. - rzuciła z takim przekonaniem w jego stronę, że nie mógł mieć wątpliwości co do tego, że dziewczyna na prawdę tak sądzi. - Praca to jedno, po godzinach, to drugie. - dodała jeszcze podsuwając sobie kieliszek z nalanym trunkiem pod nos i lekko poruszając w dłoni kryształową nóżkę, by rubinowy płyn zafalował nieznacznie, powąchała bukiet, który się dobywał z jego wnętrza.

Założyła nogę na nogę niechcący trącając stopą nogawkę jego spodni pod blatem kontuaru. - To chyba moja sprawa, prawda? - zapytała spoglądając się na niego spod lekko przymkniętych powiek. - Ale odpowiem Ci. Nie mam ochoty na towarzystwo żadnego sąsiada. A chłopaka... Nie dla mnie jest jakikolwiek związek. - odrzekła świdrując go teraz spojrzeniem. - Nie powiedziałam przecież, że tylko pod tą kategorię bym Cię wrzuciła, prawda? A poza tym jako kogo byś chciał, żebym Cię uważała? - zapytała pochylając się lekko w jego stronę, wspierając się na moment łokciami o blat. Uniosła lekko swój kieliszek akceptując toast, który mężczyzna zaproponował. - Więc? - dopomniała się po upiciu łyka o odpowiedź. - Kim chcesz być Aaronie Howard? Jako kogo mam Cię zakwalifikować? - zapytała oblizując koniuszkiem języka swe wargi, na których pozostał posmak trunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:18, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Szkoda że nie wiedział wcześniej. Zadzwoniłby do niej i niech sama po te klucze biega. Pech można by rzec. Przynajmniej miał się z kim posprzeczać. Z nią było o tyle fajnie bez zobowiązań. Bo jak później nadmieniła był dla niej jakby nikim więc to nic za sobą nie pociągało. Czy Aaron wyglądał na takiego który by liczył? No może tak, ale bez przesady. Nie z Carmą. Nie miał w zwyczaju prowadzać się z kobietami młodszymi od jego siostry. Miał jeszcze jakąś godność i granice - A czy 'ogół' tak trudno zrozumieć? - westchnął i powiedział - Jesteś zabawna ponieważ uciekasz przed moim wzrokiem w pewnych momentach. Ponieważ jesteś młoda a zamiast mieć pstro w głowie siedzisz i pracujesz. Tak, to akurat mnie bawi. - dlaczego? Bo według Aarona nie powinna się marnować na takim zadupiu. Może i lubiła to co robiła, ale wydawało mu się że sama wymagała od życia więcej, czekała tylko na odpowiednią okazję - Ponieważ wyzywasz mnie od dupków a jeszcze nie dałem ci do tego okazji. - zakończył i roześmiał się. Nie, to akurat go nigdy nie ruszało. Słyszał tyle obelg z ust kobiet, tyle od ważniejszych dla niego kobiet, ze ta od Carmy była dla niego niczym - Powiedziałem przecież że twoim kumplem nie jestem. Nie unoś się tak, bo nie mam ochoty sobie takiego miana przywłaszczyć panienko Sanchez. - zakończył z naciskiem na przedostatnie słowo jakby chciał podkreślić różnicę wieku - A skąd wiesz ze dopowiadałbym sobie cokolwiek? Masz o sobie aż tak wysokie mniemanie? Nie... Zaręczam że do tego nie dojdzie. - powiedział patrząc na wino w jej kieliszku - Twoja owszem... Ale chyba cierpisz na okropną przypadłość przymusowej samotności skoro pijesz ze mną. - uśmiechnął się kpiąco słysząc odpowiedź jaką mu udzieliła. Chodzący ideał. - Wystarczy że tak pomyślałaś. - odparował prychając cicho jakby znał na wylot jej myśli. Nim odpowiedział na kolejne pytanie zamyślił się na chwilę smakując wina. Wywrócił oczami i stwierdził żartując sobie - Jako anioła stróża od kluczy i parszywych druków N - 400. Tylko zaznaczam że jestem kapryśnym aniołem i jak sama stwierdzasz dupkiem, nie módl się wiec do mnie zbyt często.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:44, 26 Wrz 2010    Temat postu:

On miał godność i jakieś granice? No śmiech na sali. Może nie Carma, ale zapewne znalazłoby się kilka kobiet, które zaśmiałyby mu się właśnie prosto w twarz słysząc takie słowa. Skoro tak się dopominał o jej spojrzenie, to je wbiła wprost w jego oczy starając się udowodnić, że wcale przed nim nie ucieka. - A co chcesz od mojej pracy, co? - żachnęła się, bo nadepnął właśnie na bardzo podatny i czuły grunt. - Może najlepiej, bym jak jakaś durna siksa rozłożyła rączki na boki i powiedziała, że 'ojej, niech się ktoś mną zajmie'? Pfff! Idiotyzm. - stwierdziła kręcąc głową. Nikt przecież nie będzie się nią opiekował. Już dawno zrozumiała, że nikt i nic nie robi za darmo. A ona nie chciała mieć u nikogo długów. Wolała sama na siebie zarobić.

A może lepiej, nóżki miałabym przed kimś rozłożyć i liczyć na to, że dzięki temu się utrzymam? Kretyn. - Ja cię wyzywam? Ja Cię wyzywam? - nie mogła uwierzyć - Sam to zacząłeś. Możesz mieć tylko i wyłącznie do siebie pretensje. - stwierdziła po chwili z zadowoleniem przyjmując, że nie próbowałby nawet zaprzyjaźniać się z nią jakoś za bardzo. - Nie wiem co byś sobie dopowiadał a czego nie. Nie wnikam w to nawet. - powiedziała upijając łyk wina ze swojego kieliszka. - Może mam a może nie mam. - odrzekła na jego pytanie czy ma o sobie takie wysokie mniemanie. Zależy co pod tym on rozumiał.

- Dla Twojej wiadomości wcale nie cierpię na przymusową samotność. Ona jest z całkowicie własnego wyboru. I wtedy, gdy jest mi wygodna. - rzuciła wciąż nie odklejając spojrzenia od jego źrenic. A niech ma, skoro sam tego chciał. - Może więc Ty mi powiesz coś o sobie? Pewnie wcale nie lepszy jesteś ode mnie pod tym względem. Ale czyżby Tobie samotność doskwierała? - zapytała bezczelnie strzelając w ciemno swoimi wnioskami. - A tam pomyślałam! - roześmiała się po jego słowach. On to miał o sobie wielgaśnie przerośnięte mniemanie. - Anioł stróż? - tym razem już musiała odstawić na moment kieliszek na blat, bo by się opluła winem po jego słowach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:11, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Oczywiście że miał. Co prawda ta granica była tak płynna i zmienna jak nic innego na tym świecie, ale kto by się tym przejmował skoro to sam Aaron ją wytyczał, odpowiednio do danej chwili. Ważne by jemu odpowiadała - Mam się teraz zacząć bać? - zapytał patrząc na wysiłki Carmy bez większego zainteresowania. Przebijesz mnie na wylot tym spojrzeniem? Nawet nie zamrugał, wychodząc cało z tej małej próby sił - Nic nie chce od twojej pracy. Jest jaka jest, jak tobie odpowiada to okej. - stwierdził z przyjemnością obserwując jak w dziewczynie rośnie ciśnienie - Nie, tego nie powiedziałem. - obronił się machając lekko palcem dla podkreślenia swych słów - Nie wyglądasz na durną. - niech się ucieszy tym komplementem. Mało ich będzie słyszeć z ust Aarona - Tak, jasne. - warknął - Jakbym to ja zaczynał stwierdziłbym że jesteś żerującą na ludziach ciotą zza granicy, która chyba tylko cudem jeszcze tutaj egzystuje. Nawiasem mówiąc zyskuje szanse na dalszą egzystencję za sprawą pomocy całkiem miłych ludzi. - nie musiał chyba wskazywać palcem o kogo mu chodziło, prawda? - I ma do nich całkiem zabawne podejście skoro nazywa ich tak a nie inaczej, no ale... Może i u was to jest na porządku dziennym. - stwierdził patrząc na sufit znudzonym wzrokiem - Masz. Skoro na wstępie martwisz się tym czy czegoś bym sobie nie dopowiadał. Czyżby twoja reputacja miała ucierpieć? Ja na przykład martwiłbym się tym czy w ogóle cię przyjmę. - mruknął uznając ze to nawet całkiem śmieszne by było gdyby Carma pocałowałby klamkę. Choć przecież ona, tak nieskończenie dumna i nieugięta niczym by się nie przejęła i żyłaby dalej. Pewnie wszystko szybciutko wyrzuciła by z pamięci, a nie ona gdyby naprawdę z nią Aaron zadarł obmyślałaby zemstę - Ach, więc szanowna panienka singiel, czy tak? - zapytał prostując szyję by spojrzeć na dziewczynę z uniesioną lekko w górę brwią. Jakiś nowomodny wynalazek jak dla niego - Nie. - przyznał kiedy zapytała czy doskwiera mu samotność - Pod tym względem chyba mam podobnie jak ty. Nie lubię zabawiać się w stałe związki, bo po pewnym czasie staje się to nudne, kłopotliwe... - wykrzywił z niesmakiem usta jakby sam temat go brzydził i odtrącał. Uduś się, będzie mniej problemów...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:55, 26 Wrz 2010    Temat postu:

Prychnęła słysząc jego pytanie. - A niby czemu miałbyś się zacząć bać, co? Jak rany! Człowieku, jaki Ty masz kompleks, co? - zapytała i rzeczywiście zaczęło jej rosnąć ciśnienie. Tylko w jakim celu on to robił? Sprawiało mu to przyjemność czy jak? - Ciotą i to jeszcze żerującą na innych, to co najwyżej Ty możesz być. Z resztą coś w tym musi być, bo chwilami stajesz się tak nadętym bufonem, że ledwie Cię ścierpieć można. - stwierdziła jednym większym haustem wypijając zawartość swojego kieliszka. Odechciało jej się z nim siedzieć i w przyjemnej atmosferze sączyć alkohol. On nie był tego wart, by mu poświęcać choćby chwilę ze swego czasu.

- Ja nie wiem... Czy Ci czegoś brakuje w spodniach, że próbujesz nadrabiać byciem takim dupkiem to, czego Ci tam brakuje? - zapytała tym razem ze wściekłością wbijając w niego wzrok. Jakby na prawdę chciała jednym spojrzeniem w te jego orzechowe źrenice przedziurawić go na wylot. - Mam gdzieś czy mnie przyjmiesz czy też nie. Nie zapominaj, że w tym przypadku to Ty robisz za dziwkę, bo to ja Ci będę płacić za stawiennictwo za mnie w sadzie. - odrzekła z jadowitym wręcz tonem. Z chęcią by mu strzeliła w tą jego uśmiechającą się buźkę. Ciekawie by potem wyglądał w pracy z limem na oku. Chociaż zapewne w jego przypadku nie byłoby aż taką nowością, biorąc pod uwagę jakim był facetem. Nie byłaby pewnie pierwsza, która by mu owe słodkie oblicze niewiniątka zepsuła.

Koszmarny z niego dupek. Uniosła się ze swojego miejsca chcąc pójść na zaplecze i umyć kieliszek, w którym miała dopiero co wino. Przeszła koło jego boku, lecz nim poszła tam, gdzie chciała, przystanęła za jego plecami kładąc mu ręce na ramionach, niemal przy samej szyi i pochylając się do jego ucha z szepczącym, wyjątkowo miękkim głosem. - Zapewne dlatego, że i tak nie potrafisz się obchodzić z kobietą. - mruknęła mu do ucha z wrednym uśmiechem po chwili na ustach trącając językiem jego płatek. Jak ona uwielbiała tak wnerwiać facetów. Odsunęła się od niego, prostując się, by obrócić się znów w stronę zaplecza i pójść umyć ten kieliszek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:37, 26 Wrz 2010    Temat postu:

- Nie mam żadnych kompleksów. - tak, to on był tym kompletnie zapatrzonym w siebie narcyzem. Ponoć idealny pod każdym względem, inteligentny przystojny i dobrze sytuowany. Że czasem trochę denerwujący i pyszałkowaty? I tego amatorki się znajdowały. Oczywiście że tak, to sprawiało mu niewysłowioną przyjemność - Och a ty się lubisz powtarzać. - stwierdził Aaron zgryźliwie, bo nie lubił jak używano raz jeszcze słów które on wypowiedział - Więc jakim cudem tutaj jeszcze siedzisz? - zapytał tak jakby to ona była intruzem w tym budynku a nie on. Sio! Sio... Mówiłem. Jak to dramatycznie zabrzmiało. Nie był tego wart. Nie trzeba było proponować mu niczego - To trochę dziwne bym nadrabiał braki o jakich wspominałaś byciem dupkiem. Nie uważasz że to mijałoby się z celem? Co by mi przyszło z tego że jeśli nie miałbym czego zaoferować to i jeszcze odstręczałbym od siebie kobiety? Źle myślisz. - wyprowadził ją z błędu uśmiechając się lekko, z zadowoleniem jakby wiedział co sobie właśnie myślała i która dłoń ja świerzbiła - Nie... Ja nie jestem w tym przypadku dziwką. - powiedział kierując swój wzrok na kieliszek, by upić z niego wino, delektując się nim tym bardziej im Carmelitta się wściekała - Ja jestem tym do którego przychodzi... Lud ociemniały proszący o pomoc. - obrócił głowę w kierunku dziewczyny nie mając pojęcia czego może od niego chcieć po tak. Aaron popatrzył na gładki policzek słuchając tego co mówiła - Na jakiej postawie wystawiasz mi taka opinię? Nie kochałaś się ze mną. Nie wiesz. - stwierdził obojętnie wracając do swojego kieliszka. Popatrzył na ciemny płyn zastanawiając się czy nie ukrócić Carmy o język który spowodował że po plecach spłynął mu całkiem przyjemny dreszcz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:14, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- Uwielbiam. - odparła zgryźliwie - Uwielbiam się powtarzać zwłaszcza wtedy, gdy sądzę, że mam rację. - rzuciła niemożebnie wkurzona już na Aarona i tą jego pyszałkowatość. I właśnie dlatego pewnie odechciało jej się siedzieć z nim wspólnie przy jednym blacie. Na pewno miała o wiele więcej ciekawszych zajęć niż pozwalanie komuś na podniesienie sobie ciśnienia. Jednak wcale nie miała zamiaru całkiem odchodzić. Niech mu tak dobrze nie będzie. Poczuł by się jeszcze zbyt swobodnie na jej terenie i byłby klops.

- Więc może rozjaśnij mi, jakież to niesłychane masz zalety, których ja na swoje straszne nieszczęście nie dostrzegłam? Twoje ego je zasłoniło. - zapytała się rzucając wyzywające spojrzenie prawnikowi - Cóż tak wspaniałego posiadasz w zanadrzu? - po chwili się wszystko wyjaśniło dla niej. Najwyraźniej płatne kobiety go bardziej interesowały niż cokolwiek innego i może przez to się nieco zgubił, zapominając jak to jest nie być dupkiem. - Ach no tak. - stwierdziła z westchnięciem - Faktycznie musisz mieć wiele do zaoferowania. A ja głupia nie zauważyłam. - odparła myśląc tylko i wyłącznie o oferowaniu zapłaty panienkom do towarzystwa. Uparła się coś na nie.

Jego kolejne słowa spowodowały tylko, że wciąż nie odeszła. A jej ręce nie zniknęły wciąż z jego ramion. - Owszem, nie byliśmy razem. - przytaknęła - Najwyraźniej stwierdzam to na podstawie retoryki i rachunku prawdopodobieństwa. - powiedziała zjadliwym tonem - Chociaż... - zawahała się nad czymś, co najwyraźniej przyszło jej do głowy. - A, nie. To też nie. Wychodzi mi na to, że statystyka również może być po mojej stronie. - stwierdziła jeszcze zadowolona jak nigdy, że może się na kimś wyżyć. Aaron miał chyba anielską cierpliwość, że jej jeszcze nie usadził. - Mylę się? No powiedz mi bądź jakoś mnie przekonaj, że się mylę. - rzuciła mu wyzwanie wpatrując się w jego profil i wykorzystując przy tym fakt, że wciąż stała za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:12, 27 Wrz 2010    Temat postu:

- Ktoś dał ci patent, na to że ponoć... - zaznaczył - Zawsze masz rację czy tylko dla mojej przyjemności nie chcesz się zgodzić i dostarczasz mi kolejnej zabawy? - zapytał Aaron niewinnym tonem. Postawił kieliszek na blacie i ujął jego nóżkę obracając powoli raz w lewo a raz w prawo jakby rozmowa z Carmelittą go nudziła. Zapatrzył się na plamkę, której dziewczyna albo nie zauważyła jeszcze albo była nie do usunięcia. I co by mu było z tego poczucia się swobodnie? I tak nie planował tutaj nie przesiadywać w nieskończoność. Poza tym wolałby by ściany były przyozdobione kartkami z kodeksu a nie przypominały wariatkowo dla człowieka uzależnionego od rysunku. Nie można było mieć wszystkiego - Czy ja wyglądam na takiego który chwali się na lewo i prawo, swymi zaletami? Droga Carmo... - od kiedy? - Masz do czynienia z niezwykle skromnym mężczyzną... - na pewno - Takim, który nie jest tak pyszałkowaty jak zapewne ci się w tej chwili zdaje. - wykrywacz kłamstw teraz by zwariował. W ani jednym ze zdań nie było prawdy. Tym bardziej we wstępie. Czego ona w ogóle chciała od niego? Ta durna, smarkata Meksykanka? Akurat Aaron jej coś powie - Cieszę się iż sama zauważyłaś swoją głupotę. Nie chciałem cię martwić tym spostrzeżeniem... - powiedział uśmiechając się do samego siebie. Odstawił w końcu kieliszek dając resztce wina w środku spokój. Szkarłat uspokoił się zalegając na dnie - Ty znasz pojęcie rachunku prawdopodobieństwa? - zapytał z niedowierzaniem zastanawiając się kiedy w końcu łaskawie go puści - A na jakiej podstawie go obliczyłaś? No i co ci wyszło? - zapytał z udawanym dziecięcym wprost przejęciem - Bo to przecież najważniejsze. - przekręcił głowę w bok by spojrzeć na Carmę ponownie. Wycedził cicho - Nie jestem od tego by cię przekonywać, bo w żaden sposób nie zależy mi na tobie. - on przebierał i wybierał i nigdy żadnej kobiety nie przekonywał do siebie a ona nie mogła być wyjątkiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:44, 27 Wrz 2010    Temat postu:

W zasadzie, to ta cała ich rozmowa zaczęła Carmie przynosić pewną sadystyczną przyjemność. Puściła jego ramiona i zrezygnowała z pójścia na zaplecze. Przeszła znów na swoje miejsce siadając na krześle przed Aaronem spoglądając na niego z nutą pobłażliwości, ale i zainteresowania. - Jak wolisz. Możesz sobie na to pytanie sam odpowiedzieć. - stwierdziła, gdy zapytał czy zawsze ma racje czy też specjalnie się stara dostarczyć mu rozrywki.

Sięgnęła po butelkę z winem mając ochotę sobie jeszcze nalać. W zasadzie, to miała ochotę jej zawartość wypić do końca i obojętne jej teraz było czy dokończy ją sama czy też w jego towarzystwie. Uśmiechnęła się słysząc jak słodko do wyrzygania się zwraca do niej. No właśnie, od kiedy to mówił do niej 'droga Carmo'? Pokręciła głową z niedowierzaniem słysząc jak prawnik opisuje siebie jako niemal ideał stąpający po tej ziemi. Nachyliła lekko butelkę w jego stronę spoglądając się na jego twarz, szukając w niej potwierdzenia czy mężczyzna chce jeszcze. - Pijesz? - zapytała pomijając milczeniem tą jego rzekomą niepyszałkowatość.

- Widzisz, potrafię zaskoczyć, prawda? - rzuciła z rozbawieniem. Część jego pytań w ogóle pominęła. Nie miała zamiaru mu się z niczego tłumaczyć. I tak potwierdziło się jej to, co wcześniej o nim sądziła. Że każdy prawnik musi być dupkiem. A ten okaz, to do entej potęgi. Roześmiała się słysząc jego tłumaczenie, że nie zależy mu na niej, więc nie będzie się tłumaczył. - Oj, aż bym się zaczęła o Ciebie obawiać, gdyby jednak tak było. - stwierdziła z udawaną troską. Niech on sobie nie myśli, że dziewczyna by się tym zaczęła martwić nie będąc dla niego ważną. On był dla niej przecież tylko i wyłącznie prawnikiem, któremu zleciła pewne zadanie. Nic więcej. Założyła nogę na nogę opierając się łokciem o blat i wspierając swą brodę na dłoni. Wlepiła w niego pierwszy raz w sumie aż tak bardzo zainteresowane nim spojrzenie. Awansował do miana jej zabawki poprawiającej jej znacznie humor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:27, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Aaron westchnął w duchu widząc jak dziewczyna znów się rozsiada - To było pytanie retoryczne. Nie wymaga odpowiedzi. - odparł, by nie miała złudzeń co do tego czym ona dla niego jest. Zabawne że oboje dla siebie w tym momencie byli mniej więcej tym samym. Wyrwało mu się chyba, najlepiej jak potraktuje to jako przejęzyczenie. Gdyby coś Aaron się tego wyprze. Uniósł brwi widząc jak kręci swoją poczochraną łepetyną - Tak, tak, wiem że mi nie wierzysz. - nie zależało mu na tym ani trochę. Opinia jaką miała o nim Carmelitta mało go interesowała - Nie dziękuję. - odmówił drugiego kieliszka. Nie wyglądał na takiego który zamierzał się nie wiadomo jak długo u niej rozsiadać - Tak, potrafisz. Kto by pomyślał... - był ciekaw dlaczego unikała połowy, większej połowy z tego o czym rozmawiali. On musiał jej odpowiadać na pytania, a ona jemu nie? Coś tu było nie tak - Zaczęłabyś się o mnie obawiać? Dlaczego? Uważasz że nie poradziłbym sobie z tobą w jakikolwiek sposób? Albo może uważasz się za... O czym ja w ogóle z tobą rozmawiam?! - Aaron obruszył się odsuwając od siebie gwałtownie kieliszek. Wstał i zawisł nad Carmelittą - Proszę czekać na telefon panno Sanchez. I kupić sobie szpilki w mniej krzykliwym kolorze, ponieważ sędziowie wolą stonowane barwy a nie burdelowe róże. - wyprostował się i przeszedł po swoją bluzę zabierając ją z wieszaczka. Nie patrząc na Carmelittę naciągnął ją na siebie i zapiął zamek patrząc bez przekonania na widoczną przez okna ulicę rezerwatu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:00, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Czym dla niego jest? Raczej pomylił się chyba w swoich domysłach, bo dziewczyna co najwyżej 'kimś' a nie 'czymś' mogła być. I dla uświadomienia oraz zaznaczenia tego faktu mogła być co najwyżej jego klientką. W zasadzie Carma nie unikała z nim rozmowy na ten temat. Nie widziała jednak powodu, dla którego miała by się przed nim z czegokolwiek tłumaczyć a podjęcie niektórych tematów właśnie z tym by się mogło wiązać.

- Tak, zaczęłabym się o Ciebie obawiać. I wcale nie chodzi tu o to, że byś sobie ze mną nie poradził. Bardziej o to, ze nie jestem dobrym materiałem na kogoś, na kim komukolwiek mogłoby zależeć. - wyjaśniła krótko swój punkt widzenia. - Widać o tym, co Ci chodzi po głowie. - odparła gdy zaczął się zastanawiać nad tym o czym toczyli rozmowę. Mężczyzna jednak miał rację. Nawet nie miała pojęcia kiedy w ogóle zeszli na takie tematy. Widząc jak jej prawnik wstaje i w ułamku chwili znajduje się nad nią, zawisając na chwilę w bezruchu uśmiechnęła się unosząc głowę, nieznacznie mrużąc oczy którymi wpatrywała się w jego usta gdy się do niej odzywał.

Uwaga o szpilkach rozbawiła ją. Nie powstrzymała się jednak od tego, by jeszcze bardziej postarać się dopiec mężczyźnie. Złożyła swe wargi jak do hollywoodzkiego pocałunku posyłając mu prosto w twarz w powietrzu taki teatralny całus. Mógł sobie gdybać i rozważać czy miał być dla niego większą obrazą czy też dawał coś do myślenia, jednak dziewczyna momentalnie po nim opuszczając głowę uśmiechnęła się do własnych myśli. Gryzipiórek z pewnością należał do ludzi, którym będzie uwielbiała uprzykrzać życie. Wstała z krzesła podchodząc bardzo powoli za nim w stronę drzwi. Wyglądało właśnie na to, że będzie się on zbierał a to oznaczało, że przyjdzie jej z przyjemnością zamknąć za nim drzwi. Co nie zmieniało faktu, że i tak była mu wdzięczna za przywiezienie jej tych kluczy do zaplecza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:24, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Nie pomylił się. Aaron miał w zwyczaju kobiety traktować jak przedmiot, więc wszystko było jak w najlepszym porządku. Mężczyzna przerwał zapinanie zamka i spojrzał na Carmelittę. Obchodzili temat w kółko jak dzieci i co widać chyba całkiem nieźle się przy tym bawili - Carmo... A czy myślisz że ja jestem kimś kto jest dla kogokolwiek ważny? - zapytał z nieodzownym uśmieszkiem na niedogolonej facjacie - Czy myślisz że staram się taki być? Powiedziałaś że jestem dupkiem i obawiam się że tacy jak ja to mają już wodzone. Niestety, wynika z tego też to że taka sama przypadłość obejmuje ciebie. A co mi takiego chodzi? - zapytał zerkając w górę jakby chciał to dotrzeć - Od kiedy czytasz w myślach? - zapytał i prychnął obracając się na pięcie. Nie musiała się fatygować. Niepotrzebnie wstawała. Skoro sam wszedł to i sam wyjdzie. Aaron teraz sobie pomyślał że trzeba było jej jednak kazać biegać po te klucze. Nie zmarnowałby godziny - Pamiętaj o tych szpilkach. - przypomniał jej - Naprawę... Wyglądałaś jak ostatnia dziwka. Do zobaczenia. - wyszedł przed zakładzik i chwycił rower. Przerzucił nad ramą nogę i rzucił okiem. Nic się nie zmieniło. Nic, absolutnie nic. La Push można było uznać za miasteczko duchów. Wykrzywił z niezadowoleniem usta i ruszył w drogę do domu.

/ Ulica / Forks


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:05, 27 Wrz 2010    Temat postu:

Przedmiot, to on mógł sobie postawić w kącie mieszkania i zastosować na przykład w ramach totalnego szaleństwa jako wieszak. Kobieta nigdy nie była przedmiotem. A tym bardziej Carma nie dała by się do takiego miana dopasować. Ojej. Jego słowa zabrzmiały tak, jakby się chciał jej na serio pożalić na swój los. Kiepsko najwyraźniej trafił, bo nie zamierzała robić mu za pocieszycielkę czy też poduszkę do wypłakania się. Jednak nie zmieniało to faktu, że kłamać mu na temat tego, co myślała też nie zamierzała.

- Sądzę... - zaczęła na moment przybierając spokojny ton głosu. Jak chciała to potrafiła nie być uszczypliwa. - Że pewnie tak. Albo przynajmniej mógłbyś, gdybyś się tylko postarał. - odpowiedziała na jego pytanie czy dla kogoś mógłby być ważnym. Każdy dla kogoś był takim. Tylko wszystko zależało od tego czy się potrafiło to docenić i z tego skorzystać. - Nie. Nie sądzę, byś był takim typem człowieka. - dodała słysząc pytanie czy starałby się o to, by dla kogoś stać się ważnym. - I tu masz rację. - zgodziła się z nim. Chociaż teraz, kiedy wychodził już, mogła w czymś z nim się zgadzać. - Ja również wolę, gdy nikt we mnie nie pokłada zbyt wielkich nadziei. - powiedziała dziwiąc się zaraz nad tym o czym powiedział.

- Nie czytam w myślach. - zaprzeczyła. Nikt nie umiał przecież tego robić. - Czyżbyś tak lubił szpilki? - zapytała uśmiechając się do niego i na moment wychodząc na zewnątrz, wspierając się ramieniem o futrynę drzwi wejściowych. - Wiedziałam, że Ci się spodobają. - dodała jeszcze. W końcu wyglądał na sympatyka kobiet z 'tej' branży, więc i kolor pantofli na obcasie musiał mu przypaść do gustu. Tylko od kiedy on się zaczął przejmować tym jak ona w czymś wyglądała? Zastanawiające. Zaskoczyło ją trochę to, że ujrzała go wsiadającego na rower. Nic jednak nie powiedziała. Może chciał jej zaszpanować wpychając do pociągu rowerek i udając tu przed nią, że przyjechał do niej na nim aż z Seattle? Nie miała pojęcia, ale jeśli tak, to udało mu się wywrzeć na niej choć nikłe wrażenie. - Do zobaczenia. - odpowiedziała obracając się zaraz i znikając we wnętrzu swojego zakładu. Rozpoczęta butelka kusiła ją, aby nie pozwolić zwietrzeć zawartemu w niej alkoholowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:50, 28 Wrz 2010    Temat postu:

Zaraz po tym jak Aaron odjechał spod jej zakładu, dziewczynie przypomniało się, że przecież wzywała do siebie ślusarza. A po tym jak jej prawnik przywiózł klucze, już nie potrzebowała pomocy przy zamkach. Zamykając od wewnątrz drzwi wejściowe wykonała jeden, krótki telefon wyjaśniający mężczyźnie to, iż klucze znalazły się i że bardzo dziękuje za jego chęci, ale nie musi już przyjeżdżać. Wróciła do blatu kontuaru, przy którym wcześniej siedziała i nalewając sobie do kieliszka kolejny raz trochę wina, zabrała się znowu za szkicowanie wcześniej rozpoczętej ręki.

Tym razem poszło jej już zdecydowanie łatwiej. Na czystej kartce, wspierając się wcześniejszym szkicem, dość zgrabnie jej poszło namalowanie dłoni trzymającej w palcach oko. Oko, które chwilę wcześniej musiało być komuś wyrwane, bo wciąż skapywały z niego rubinowe krople posoki, ściekając po porozrywanych żyłkach unerwiających gałkę. Makabryczny dość obrazek a przez to, że dziewczynie całkiem sprawnie szło szkicowanie, rysunek wydawał się być jeszcze bardziej realnym niż w rzeczywistości mogło być ledwie kilka kresek na cienkiej kartce papieru.

Wypijając kolejny z rzędu kieliszek trunku z butelki, Carma zgarnęła swój plecak człapiąc na zaplecze. Z nudów wygrzebała z dna swego bagażu gazetę, którą kupiła sobie do pociągu. W podróży nie zdążyła jej nawet przeczytać, ale teraz, uwalając się jak długa na pryczy w kieliszkiem w ręku, zaczęła przeglądać kolejne strony czytadła dla pospólstwa. Na którejś stronie trafiła na ogłoszenia i reklamy. Szykowała się za zaledwie kilka dni gala boksu w Seattle. Najciekawsze zawsze można było znaleźć małym druczkiem na końcu. Z uwaga wczytała się w informacje organizacyjne i odkryła z uśmiechem na twarzy, że tak zwani amatorzy są mile widziani w rozgrywkach. Wystarczyło tylko zadzwonić pod odpowiedni numer telefonu.

Wyszczerzyła się do samej siebie stwierdzając, iż ma wyjątkową chęć przywalenia komuś. Co prawda nie znała czystej dziedziny boksu, ale za to znała inne, nieco bardziej widowiskowe i chyba zarazem brutalne sztuki walk. Niewiele myśląc, dała się pociągnąć swojemu rozluźnieniu po winie i wykręciła podany w gazecie numer telefonu. Znudzony kobiecy głos powitał ją z drugiej strony słuchawki. Od słowa do słowa, z ledwością wytrzymując kolejny raz, gdy ją przełączali od osoby do osoby uzupełniając swoje informacje o niej, wreszcie udało jej się porozmawiać z kimś bardziej rzeczowym. Przyjemny w tembrze, męski głos poinformował ją, iż pierwsze eliminacje, jeszcze przed widowiskiem dla publiki odbędą się za dwa dni i dobrze by było, gdyby się pojawiła skoro chce stanąć na ringu.

Kazano jej zrobić też wszystkie niezbędne badania. Dostała czyjś numer telefonu do kontaktowania się w razie potrzeby i na tym w zasadzie zakończyła się rozmowa. Pojechać znów do Seattle? Dobrze. W zasadzie może być. Ale to jutro. Czasami miała wrażenie, że ziewanie ją kiedyś wykończy. Obracając się na brzuch odstawiła kieliszek, telefon i gazetę na podłogę przy łóżku po czym zaryła nosem w poduszkę. Sen zgarnął ją do siebie wyjątkowo szybko.

Obudziła się rano i czuła się jakby łeb jej pękał. Nawet ciepły prysznic na niewiele się zdał uświadamiając dziewczynie jedynie, że dobrowolnie zgłosiła się na zawody. Nie było tak źle, gdyby nie to, ze znów musiała się telepać do Seattle z bagażami i zapewne wydać trochę grosza na ten obskurny motel, w którym ostatnio się zatrzymywała. Przepakowała swoje rzeczy, ogarnęła wszystko wokół siebie i z westchnięciem zamknęła drzwi zakładu, wybierając się w kolejną podróż.


// Seattle / Gdzieś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:20, 15 Paź 2010    Temat postu:

// Seattle / Motel Rozgwiazda


Dotarli w końcu z Aaronem pod drzwi studia. Przez cała drogę wymienili ledwie kilka drobnych zdań przepełnionych jak zwykle wzajemnymi uszczypliwościami. Kiedy prawnik zatrzymał samochód, Carma wysiadła od razu nie czekając na to aż mężczyzna się wygramoli z wnętrza pojazdu. Podeszła do drzwi i otworzyła je kluczem, dopiero po chwili wracając do prawnika, by odebrać od niego swoją torbę i walizkę. - Wejdziesz? - zaproponowała. W sumie było już dość późno, jednak jak dla niej wciąż jeszcze na tyle wcześnie, by nie widzieć powodu do tego, by się kłaść od razu do łóżka. Czekała aż jej gryzipiórek otworzy bagażnik, by mogła zabrać swoje rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:39, 15 Paź 2010    Temat postu:

Sytuacja chyba wróciła do normy. Carma odzyskiwała animusz co Aarona średnio cieszyło. Wolał już kiedy trzymała się bez słowa za bok i była bardziej skora do przyznawania mu racji, ale wszystko co dobre oczywiście kiedyś miało swój koniec. Tak też stało się teraz. Zahamował przed budynkiem w którym miał okazję być kilka dni temu i ziewnął świadomie bądź też i nie pokazując swój stosunek do przebytej podróży - Boisz się sama zostać? - zapytał starając się by raczej nie dotarło to do uszu Carmelitty. Dla niej została przeznaczona inna odpowiedź - Skoro mnie zapraszasz... - w powietrzu zawisło niedokończone pytanie a prawnik wyciągnął z wnętrza bagażnika najpierw walizkę a później torbę należące do Carmy. Obrzucił wzrokiem ulicę zastanawiając się czy rezerwat wymarł po jakieś niespodziewanej zarazie która wykończyła wszystkich mieszkańców w kilka godzin czy po prostu tutaj chodzą spać z kurami. Było pusto i cicho jak makiem zasiał. Miał wrażenie że, w porównaniu do Seattle, trafił do innej rzeczywistości - Właź do środka... - nakazał oddając jej jedynie torebkę, bo nie zamierzał z nią paradować, choć miał do pokonania krótki odcinek od samochodu do drzwi salonu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:15, 15 Paź 2010    Temat postu:

Tak jak zamierzał, pierwszą część swojej wypowiedzi wymówił tak cicho, że dziewczyna nie miała szans dosłyszeć co mówił. Usłyszała tylko to, co z rozmysłem do niej skierował. - Tak, zapraszam Cię. - powiedziała, bo chyba w pierwszej chwili do mężczyzny nie dotarła ta jej prośba jako taka bezpośrednio do niego kierowana i otwarta. Albo tylko tam zaznaczył to, że owe pozwolenie przekroczenia jej progu uzyskał. Skrzywiłaby się do tego odpowiednio ładnie i wrednie zarazem, ale rozcięta warga nie pozwoliła na taki gest sympatii kierowanej w jego stronę. Wkurzała się sama na siebie, że nawet i tego porobić nie mogła.

Chciała zabrać obydwa bagaże z jego rąk, jednak prawnik pozwolił jej tylko na jeden, jej torbę. - Na prawdę mogłabym sama to przenieść. - rzuciła Debil. Chce Ci się to tachać? To masz, żałuję, że tam kamieni nie pochowałam. Miałbyś przynajmniej co nosić. I ciała byś trochę nabrał, bo teraz to niemal znikasz. Nie widziała go przecież bez koszuli więc po samej sylwetce gryzipiórka wnioskowała, że musi nie być najlepiej zbudowanym facetem jakiego znała.

Warknęła coś pod nosem otrzymując w rękę jedynie jedna torbę, ale tak jak powiedział weszła pierwsza do środka otwierając przed Aaronem drzwi i zapalając światła w studiu. Zrzucając z ramienia torbę przy wieszaku podeszła do okien i zasłoniła żaluzje. W końcu była to już taka pora, że jej zakład na pewno nie funkcjonował dla klientów a nie lubiła jak jej zaglądano do środka w czasie, który uznawała za prywatny. Zatrzasnęła za mężczyzną drzwi odruchowo przekręcając zamek zasuwki.

- Napijesz się czegoś? - skierowała pytanie w stronę faceta odkładając klucze na blat kontuaru i kierując się na zaplecze, gdzie miała większość swoich rzeczy prywatnych. Po chwili wróciła do głównej salki. Podeszła do prawnika chcąc odebrać od niego swoją walizkę, bo chciała ją zatachać do swojego pokoju. - Kawa, herbata, wino? Albo... Tequila. Bo to mam w tej chwili. Ale tego ostatniego nie polecam, skoro prowadzisz. - rzuciła. Z winem było o tyle dobrze, że przy tych normach, które były, można było spokojnie jedną czy dwie lampki wypić i wsiąść za kółko pojazdu bez obawy o mandat za prowadzenie pod wpływem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:46, 15 Paź 2010    Temat postu:

Tak ładnie i tak wrednie? Niech się zdecyduje, bo to wszystko ułatwi. Albo będzie uśmiechała się ładnie, albo wrednie. Chyba że lubiła każdemu uprzykrzać życie, to Aaron mógł jej pójść na rękę i zmierzyć z nią. Tak dla zabawy i odskoczni od ponurej codzienności. Codzienność okraszona drobnymi złośliwościami wydawała się bardziej znośna, albo on miał spaczony obraz świata i lubił nie to co trzeba było lubić. Tak czy siak uważał Carmę za osobę interesującą. Młodą, irytującą, wredną i interesującą. Ładną. Chyba faktycznie coś było z nim nie tak skoro szukał samych sprzecznych czy wkurzających normalnego człowieka cech. Po tym małym rachunku powrócił na ziemię i pomyślał że właśnie oto dostał zaproszenie na które w gruncie rzeczy sobie nie zasłużył, albo lepiej, na które powinien odmówić. Bo od kiedy aż tak spoufalał się z własną klientką? Takie jednak dylematy nie gnieździły się w świadomości prawnika zbyt długo i po chwili nie było już po nich śladu - Nie narzekaj. I nie zamieniaj się w zatwardziałą feministkę. Nie każdy facet jest zły... - no teraz bynajmniej nie można było tego o nim powiedzieć. Aaron spojrzał z niewinnym uśmiechem w górę co świadczyło o tym że nie do końca prawdę powiedział. Ale skoro drzwi otwierała to chyba tego nie widziała - I suki u budy też nie przypominaj. - uświadomił Carmę nie widząc powodów dla których miałaby pod nosem powarkiwać. Tym bardziej na niego, bo przecież ogólnie było przyjętym że za pomoc się dziękowało a nie warczało, ale co on tam wiedział... A może w Meksyku mieli po prostu inne zwyczaje? Znalazł się wewnątrz studia i odstawił walizkę obok ściany, z boku, by przez przypadek nie doprawiać Carmy o kolejne stłuczenia ciała. Kiedy wróciła jednak ustąpił jej miejsca i mogła ją sobie zabrać gdzie chciała - Kawa. - zadecydował uznając ze właśnie tego mu potrzeba. Miła jesteś. Najpierw proponujesz, później sugerujesz że nie... Kto cię wychowywał? No chyba że tak bardzo o mnie dbasz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin