Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Studio tatuażu Carmelitty Sanchez
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:12, 17 Paź 2010    Temat postu:

A po co się miała decydować, skoro jej było dobrze tak, jak było właśnie? Calkiem komfortowo się z tym czuła. Czyżby Aaron potrzebował tego od niej, by się zdecydowała? Nie ma tak łatwo. Carma czasem w sobie miała tyle sprzeczności, że aż cud brał, iż ktokolwiek potrafił ją zrozumieć. Wcale nie każdemu lubiła uprzykrzać życie. Tylko prawnikowi, w odpowiednich po temu chwilach kiedy to wydawało jej się, że sobie zasłużył. Bądź też kiedy miała na to ochotę. A teraz chyba bardziej ta druga kwestia wchodziła w grę, ale nie spierałaby się gdyby ktoś powiedział, że jednak nie i że to ta pierwsza przeważała. Ciężko było stwierdzić, bo ból jej boku tak bardzo dawał o sobie znać, że nie była pewna czego sama chce.

- A bo co? - odrzekła. Nie widziała powodu, żeby nie narzekać. Feministką, tym bardziej zatwardziałą nie była, ale tez nie widziała powodu, dla którego miałaby nie odebrać od niego tych torem, skoro to były jej rzeczy. Dała jednak za wygraną pozwalając jedną z nich mu się zająć. A niech podźwiga, skoro już tak bardzo tego chce. nie będzie się upierała. - A spierdzielaj z tą suką u budy. Żeś już wymyślił... - zajęczała kręcąc przecząco głową - Nic lepszego znaleźć nie mogłeś? Żart Ci się chyba stępił. - odpysknęła, bo bardzo jej się nie spodobało to stwierdzenie w jej stronę kierowane.

Dziękować faktycznie jeszcze nie podziękowała. Jakoś nie miała okazji, bo zajęła się przecież jakże interesującą kwestią docinania komentarzami na jego słowa. Sam się przecież o to prosił. Pokiwała głowa przyjmując do wiadomości, że Aaron napiłby się kawy. Zrobiła ją po chwili tak jak poprzednio w kubkach, stawiając na blacie kontuaru. Krzesła nie musiała przynosić, bo po ostatnim jego pobycie dwa wysokie stały wciąż przy ladzie. - Siadaj. - wskazała mu ręką jedno z nich. Ponieważ przez krótką chwilę nic nie mówili a co za tym idzie nie gryźli się też atmosfera zrobiła się jakaś taka nieco bardziej przyjemną. Dziewczyna przechodząc jeszcze obok prawnika sięgając po łyżeczki z szuflady przystanęła na moment obok niego. - Dzięki Aaron, że mnie tu przywiozłeś. - zdobyła się na gest podziękowania kładąc mu dłoń na szyi i całując go w policzek z wdzięcznością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:20, 18 Paź 2010    Temat postu:

No nie. Ale bezczelna. Bo tak było jej dobrze? Co za kobieta! Za moment go do rozstroju nerwowego doprowadzi. Nie, Aaron nie potrzebował jej jasno określonej decyzji. Ale lepiej dla obojga byłoby gdyby podjęli decyzję o tym że się wzajemnie tępią, albo o tym ze współpracują mniej czy też bardziej przyjaźnie, to już mu było obojętne. Właśnie zaczynał to dostrzegać. Sprzeczność sprzecznością pogania, a myślał że to on jest dziwny, w porównaniu do Carmy był chyba całkiem normalny. Tylko jemu? Co za zaszczyt go spotkał. Komu powinien słać podziękowania za taki stan rzeczy? - Bo ja o to proszę. - powiedział takim tonem jakby samo to że o coś prosił załatwiało sprawę i bezzwłocznie prośbę prawnika należało spełnić bez żadnego 'ale', bym bardziej bez głupkowatego pytania jakie Carmelitta niepotrzebnie zadała - Teraz znalazłem. Skamląca suka u budy. - poprawił się słysząc ten jej jękliwy prawdopodobnie mający chwytać za serce ton - Wszystko możliwe. W końcu jak tu z tobą żartować? Biedna, obolała, uparta dziewczynka. Nic tylko współczuć, to też i mi się żarty stępiły. - tak ją to interesowało? Docinanie mu? To nie mogła sobie znaleźć innego jakiegoś normalnego zajęcia? Zbieranie znaczków? Czytanie książek? Gotowanie? Nie, ona wolała zajęcia ekstremalne i wybrała umilanie czasu Aarona. Aż ją chyba za to uściska, naprawdę... Zawędrował pod ladę i usiadł na krzesełku które zajmował ostatnio zaczynając się już czuć jak w domu. Ogarnął wzrokiem znajome, ulubione wzory tatuaży. Ujął uszko kubka i przysunął go sobie czekając za łyżeczką, by dosłodzić ją odpowiednio. Aaron zerknął na Carmelittę i uśmiechnął się słabo czując buziaka jakim go obdarzyła - Nie ma za co. - mruknął przesuwając dłonią po jej plecach. I co jeszcze? - To nic wielkiego. - zapewnił ją w zasadzie całkiem szczerze, bo tak jakby miał po drodze. Że trochę zboczył z głównej trasy... Kto by się tym przejmował, Carma i tak miała inny ogląd sytuacji. Fajnie było być postrzeganym jako taki który poświęca się o wiele bardziej niż powinien. Dziwne bo zawsze tak wychodziło w jego przypadku.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Pon 12:01, 18 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:34, 18 Paź 2010    Temat postu:

Tak była blisko doprowadzenia prawnika do białej gorączki? Cóż za radość byłaby dla niej. Miała by niesamowitą radoche z tego, że gryzipiórek już nie wytrzymuje i pokazuje wreszcie i nareszcie swoje emocje w najbardziej ekspresyjnej formie. Frajdę i satysfakcję miała by z tego przednią. Jasne określenie się co do tego czy sie czubią czy się lubią zabierałoby im na prawdę masę przyjemności. Po co mieliby się aż tak ograniczać, bez sensu. On i normalny? No chyba o kimś innym była mowa a nie o poznanym jej Howardzie. Może miał brata bliźniaka? I nikomu nie musiał dziękować za te specjalne względy jakimi go Carma obdarzała. No chyba, że w ramach podbudowania własnego ego dziękowałby samemu sobie.

- Bo Ty prosisz? - powtórzyła kpiącym tonem wzdychając przy tym wyjątkowo wyraźnie - O matko! No normalnie chyba uszy sobie powinnam w złote ramki oprawić, bo Jaśnie Pan o coś poprosił a ja miałam boską możliwość to usłyszeć! - parsknęła śmiechem rozbawiona już jego słowami na całego. Po chwili usłyszała kolejne piękne zwroty wymyślone przez Aarona. Szczerze mówiąc nie wiedziała za bardzo czy ma się za to obrazić, przywalić mu w gębę czy też jeszcze bardziej roześmiać. - Nie wiem gdzie Ty tu widzisz taką skamlącą sukę u budy. - pokręciła głową z zażenowaniem w końcu. - Jednak jeśli mnie chcialeś obrazić, to Ci nie wyszło. - stwierdziła - Czniam na te Twoje słodkie słówka, jakie byś mógł na mnie wymyślić. - dodała lekko podirytowana zachowaniem już w tej chwili swojego gościa.

Prawniczyna dalej sobie jednak próbował na niej pouwieszać się. - A dlaczego by nie? Nie potrafisz żartować? - zapytała. Ale z niego ponurak. - Oj, oj, oj! Bo się rozckliwię... - ostrzegła słysząc jak komentuje ją jako biedną i zbolałą dziewczynkę. Nie, nie mogła sobie znaleźć innego zajęcia. To znaczy pewnie by mogła, ale wzajemne docinanie sobie z mężczyzną dawało jej całkiem dużo przyjemności. No... Fakt, może nie wzajemne docinanie sobie, bo póki co tylko na niej wisieli.

Odsunęła się twarzą od jego policzka po chwili podziękowania. - Jest za co. Nie musiałeś tego robić. - odpowiedziała - I za to dziękuję. - dodała. Jego dotyk na jej plecach o dziwo był dla niej miły. Nie spodziewała się takiego wrażenia. Na moment jeszcze zatrzymała się spoglądając na twarz prawnika z mieszaniną niepewności i zastanowienia. Zastanawiała się. Co jest grane? Nie cierpię Cię, ale w takich chwilach okazujesz się calkiem inny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:49, 18 Paź 2010    Temat postu:

Miałaby radochę z powodu jego wścieknięcia się? Co za menda! I jakże przewrotny charakter. Myślałby kto że kobiety są bardziej zachwycone kiedy facet się uśmiecha, cieszy i tak dalej, a ona nie. Ekspresji jej się zachciewa. Może i faktycznie miała racje. Aaron był zmuszony jej to przyznać. A dlaczego 'on i normalny' aż tak ją zaskoczyło? Nie miał papierków świadczących o jakichkolwiek chorobach, sprawiał wrażenie ułożonego gościa, takiego który wie co ma w życiu robić i jakie ma zadania. Nie, nie ma brata bliźniaka. Forks i okolice nie zniosłoby dwóch takich, jeden absolutnie wystarczał. Przemyśli to czy podziękuje. Zawsze mógł złożyć sobie skromne gratulację, bo w końcu miał okazję - Powinnaś wywiesić tablicę na ścianie zakładu informującą odwiedzających że ja... - podkreślił przesadnie - Tutaj byłem. To zapewne podniesie notowania i prestiż. - zakończył z ironią, akurat w tym nie widząc nic zabawnego w przeciwieństwie do Carmelitty którą najwyraźniej udało mu się rozbawić. I żaden jaśnie pan. Aaron wystarczy. Miał wielką ochotę wskazać wprost na Carmę i powiedzieć 'oto jest', ale pomyślał ze przesadnie przerysowane gesty nie będą potrzebne w tym wypadku i powstrzymał w sobie chęć wysublimowanych żarcików, chcąc łaskawie dać Meksykance trochę pożyć - Gdzieżbym śmiał... Carmelitto. Nie chciałem w żaden sposób cie obrazić. - przyznał dla jej spokoju i swej dwulicowości. Po jej kolejnych słowach zamacha lekko dłońmi rzekomo będąc przestraszonym tym co mogło się stać - Nie, nie! Tylko nie płacz, bo mi serce z żałości pęknie. - oświadczył starając się przybrać zrozpaczony ton jakby naprawdę Carmelitty w jakikolwiek sposób było mu szkoda. Oczy Aarona omiotły twarz dziewczyny a on zastanowił się przy okazji skąd u niej aż tyle niepewności. Dłoń prawnika przewędrowała przez talię dziewczyny zaciskając się na niej lekko. I jeszcze to zastanowienie. Tak trudno się zdecydować? Westchnął ciężko w duchu niepocieszony a jednocześnie odrzucony takim wyrazem twarzy jaką widział przed sobą. Puścił Carmelittę odchylając się w tył i sięgając po cukier z obojętną miną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:34, 18 Paź 2010    Temat postu:

No oczywiście, że miałaby przeogromną radochę. I wcale nie menda. Co z niego był za prawnik, skoro wyzywał ludzi (pomijając fakt, że tylko w myślach) znając odpowiedzialność karną za własne czyny. - Ta? Jaaasne. - rzuciła z powątpiewaniem. jakoś nie widziało by się jej chwalenie się komukolwiek, że gryzipiórek odwiedzał jej studio. Przyniosło by to jej tylko same kłopoty i problemy a nie prestiż i zainteresowanie. Jej klienci raczej nie lubili takich ludzi jak Aaron. - No raczej wątpię w to. - odrzekła, aby nie czuł się zbyt pewnie.

Kolejne słowa mężczyzny nadal ją rozbawiały. I z tą suką, to prędzej pooglądałby się wśród swoich panienek. Jakoś tak jej wyglądał na takiego, który z racji swego zawodu wybiera i przebiera w laskach nie przywiązując wagi do ich imienia. Jeśli myślał, że ona mu uwierzyła w to, że nie śmiał by jej obrażać, to się grubo mylił. - nie? To w takim razie tak Ci to wyszło niechcący i przez przypadek? - zapytała retorycznie, bo oboje raczej znali dokładnie jaki był stan faktyczny.

Machnęła w końcu ręką nudząc się już lekko taką rozmową. Nie prowadziła ona kompletnie donikąd. - Niedoczekanie. Nie zamierzam Ci rozpaczać. Niech nawet o czymś takim nie myśli. To absurdalne. Z jego powodu płacz? Chyba się na serio z koniem na mózgi pozamieniał. - stwierdziła.

Czuła jego dotyk wędrujący po jej plecach w dół, do jej talii. I tam także rękę zacieśniającą się na wysokości tuż powyżej jej bioder. Na coś chyba czekał skoro tak przeciągał tą chwilę. Tylko na co czekasz Aaronie? Aż coś zrobię? Zdecydować się może i nie było tak trudno. Jednak nie była pewna tego czy cokolwiek chce. Czy powinna? On był tylko jej prawnikiem. Przypadek sprawił, że mężczyzna chwilowo znalazł się na nieco innej pozycji. I długo tam pozostanie? Sięgnęła w końcu po te łyżeczki do szuflady szafki czując jak w końcu puszcza ją z objęć swego ramienia. Podała mu po chwili jedną, samej biorąc drugą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:02, 18 Paź 2010    Temat postu:

Dobry prawnik. Miał ktoś wgląd do jego myśli, że miałby je cenzurować albo w jakikolwiek sposób szyfrować? Wara. Tak, zaraz dojdzie do tego że Aarona to nikt nie lubił. Zaskakujące ile byłoby w tym prawdy, mniejsza z tym - Wiem że wątpisz. - mruknął nie dając się Carmie tak łatwo. Zatrąciło od niego tym razem zdrowym samokrytycyzmem a nie przesadną dumą. Zadziwiające. Jakoś tak jej wyglądał? Niech lepiej popatrzy na siebie, to później mogą pogadać kto na kogo wygląda. Był szczęśliwym, wolnym facetem. Nikt mu przebierać nie zabraniał, z nikim związany nie był a dziwki w Podwiązce zmieniały się to też i ich imiona trudno było zapamiętać. W pamięć zapadały wrażenia a nie imiona - Niestety. Ale zauważ że suka tak czy siak obraźliwa nie jest. - powiedział Carmie prosto w oczy - Co ma zrobić biedna psina że akurat ludzie tak interpretują jej... - wywrócił oczami - Nazwę? - no chyba on nie znał tego stanu faktycznego, a przynajmniej nie widział powodu by go upominać a już tym bardziej potępiać. Kogoś naprawdę ścisnęła za serce dramaturgia tej sytuacji. Czy powinna? Tez miała dylematy. I co z tego że był jej prawnikiem? Okej, może coś w tym jednak było, ale... Chwilę w tej pozycji pozostał mieszając sobie kawę odpowiednio już posłodzoną. Jakby mu miała być potrzebna za czas jakiś. Teraz mógł już powrócić do tego co przerwał. Wszystko mógł zmienić. Mógł skłonić Carmę do jakieś decyzji, mógł sprawić że ta niepewność zniknie. Aaron wyciągnął swoją dłoń ku jej nim usiadła i przyciągnął do siebie chwilowo traktując jako bezwolną laleczkę. No cóż laleczka zapierać się mogła, ale czy chciała? Miała siłę by oprzeć się mężczyźnie? Aaron się postarał o to by tej siły w sobie nie znalazła. Wpił się z usta Meksykanki z takim pożądaniem jakby chciał ją tutaj i teraz faktycznie zniewolić nie pozostawiając zbyt wiele wyboru.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:43, 18 Paź 2010    Temat postu:

I wątpiła. Szczerze wątpiła. Pokiwała twierdząco głową potwierdzając tylko jego przypuszczenia. A co z jej wyglądem było nie tak? Ona także w tej chwili już była wolną kobietą samej układającą swoje życie jak tylko chciała. A skoro on przebierał tak w panienkach z Podwiązki, to ciekawe ile też parchów od tych dziewcząt podłapał. Chociaż nie wyglądał na chorującego. Jednak z drugiej strony niejedna gwiazda też chorowała na coś wstydliwego a jakoś po niej nie było tego widać.

Uniosła jedną brew nie dowierzając w to, co słyszy. Od kiedy to suka nie jest obraźliwym słowem mówionym do kobiety a nie psa? - No nie wiem skąd u Ciebie taka obserwacja. - pokręciła głową przecząco. Kto by mu uwierzył w to, że to określenie nie było obraźliwym.

Dramaturgia wcale jej nie ścisnęła. Jakoś tak tylko dziwnie jej było myśleć o starszym od siebie sporo mężczyźnie. I to jeszcze aż tak irytującym. Chciał ją skłonić do zmiany decyzji? a dlaczego? Po co? Ona jeszcze żadnej nie podjęła. Pozostawiała sprawę nie rozwiązaną póki co.

Syknęła czując jak ją prawnik szarpie ciągnąc do siebie. Nie wiedziała po co to robił a pociągnięta tak nagle poczuła jak bok odezwał się okropnym bólem. I oczywiście, że w pierwszej chwili zaczęła się mu opierać i zapierać dłońmi o jego ręce na wysokości ich zgięcia w łokciach. Miał rację. Nie miała siły mu się oprzeć. Zwłaszcza, że wpił się w jej usta z zachłanną pożądliwością. rozcięta warga także zabolała. Jednak zabolała przyjemnym bólem ekscytacji spowodowanej tym co robił. Po chwili mu uległa poddając się jego ustom i ramionom samej moment później obejmując jego szyję i bark z równą namiętnością.

Jeśli wcześniej Aaron wyczuł u niej zawahanie, to teraz po nim nie było już śladu. A jej reakcje nie wskazywały bynajmniej na to, by kiedykolwiek miała w stosunku do niego jakiekolwiek opory. I jej dłonie to samo potwierdzały, bo chwilę później wsunęły się pod jego marynarkę przesuwając się po jego plecach. Czy ona zawsze musiała wywoływać w mężczyznach takie reakcje? Gryzipiórek nie był pierwszym, który próbował ją ubezwłasnowolnić w objęciach swych ramion. I zwykle kończyło się podobnie. Meksykanka ulegała co bardziej spragnionym pocałunkom ze zbyt dużą przyjemnością. Teraz również nie było w tym nic zaskakującego poza samą osobą, której pozwalała na kilka chwil przejąć nad sobą władzę. Jej palce nieznacznie nerwowym ruchem zaczęły zsuwać w jego barków marynarkę. Po kiego grzyba mu ona, skoro przeszkadzała tylko dłoniom dziewczyny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:28, 18 Paź 2010    Temat postu:

Więc niech łaskawie odczepi się od niego. A nie, bo to przecież jej umiłowana rozrywka była. Tak, no to niech się czepia. Co jej tam będzie przyjemność odbierał. Niech się czepia póki może. A teraz jeszcze chciała zaświadczenia od lekarza o braku wszelakich chorób wenerycznych i podobnych? I co jeszcze? - Z pomniejszych obserwacji. - oj Aaron już by znalazł takiego który by się z nim zgodził. Ktoś by mu rację przyznał, wszystko zależało od spojrzenia na sprawę. Nie ją miała dramaturgia ściskać. Kogoś. Na pewno nie Carmelittę, podejrzewał że na takie ckliwości nie jest podatna, ale jej dylematy to przypominały telenowelę, jak dopowiedzieć kolejne słówko to telenowelę meksykańską, czyli czujmy się jak w domu. Starszym i irytującym? To ona była wkurzającą gówniarą w takim wypadku. I stanowczo zbyt poufale do niego podchodziła, albo obojgu to wychodziło całkiem nieświadomie. Dobra, semantyka. Chciał jej decyzji. Jakiejkolwiek by nie podjęła. I wcale nie szarpał. Przyciągnął ją do siebie stanowczo, ale daleko było temu do szarpnięcia. Pamiętał jeszcze jej walki i precyzję ciosu. Nie miałby ochoty znów odwiedzać dentysty. Oczywiście że miał rację. Opór był bezsensowny, poza tym to co miała w zamian nie było czymś obrzydliwym. I o ileż przyjemniej było kiedy tego oporu się wyzbyła. A to zabawne, tutaj Aaron mógłby znów podać Carmie dłoń i zgodzić się z nią. Albo miał o sobie mylne mniemanie choć to raczej nie było to. Czy on zawsze musiał wywoływać w kobietach takie reakcje? Jakoś tak zawsze wychodziło, kiedy tego chciał. Trudno było zgadnąć po co mu okrycie. Zapewne nosił je na złość Carmie, bo jakżeby inaczej? Zsunął się z krzesełka nie odstępując od dziewczyny a wręcz przeciwnie. Pomógł jej z tą marynarką, upadła na podłogę najwyraźniej znajdując tam dla siebie miejsce. Powiódł dłońmi po ciele pani tego przybytku starając się mniej więcej omijać obolałe miejsce choć trudno było pamiętać o takim szczególe kiedy miało się całkowicie inne, o wiele bardziej absorbujące zajęcie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 21:10, 18 Paź 2010    Temat postu:

A od kiedy to gryzipiórek zamierzał nie przeszkadzać dziewczynie w jej drobnych przyjemnościach? A wręcz nawet ich jej dostarczać? Zastanawiające dość mocno rzec by można. Co jeszcze by chciała? A co to dla niej koncert życzeń jakichś czy jak? Mogła sobie zażyczyć czego tylko by chciała? Nie za dużo jej pozostawiał nagle swobody? No tak, tak. Carma zapominała o tym, że mężczyzna był prawnikiem. Z pewnością znalazłby kogoś takiego, kto prośbą, groźbą czy szantażem by w końcu zgodził się na to, by mu przytaknął. Każdy prawnik potrafił tak zakręcić swoją ofiarę, że ciężko było zorientować się potem co było jej wyborem a co sugestią adwokata czy też prawnika.

No zdecydowanie Carma była mało podatna na ckliwe klimaty. To był kompletnie nie jej styl i nie jej domena. A jej dylematy wcale nie przypominały żadnej telenoweli. Bo w której telenoweli rozważali czy rozmówca jest kretynem, debilem czy tylko imbecylem? Albo też w którym serialu jakiś bohater dywagowałby w myślach czy towarzysz jest sympatycznie irytujący czy też irytująco niesympatyczny? A może oba na raz? Wcale zbytnio się nie spoufalała. Bronił się przed tym jakoś? Nie widziała chyba tego za bardzo u niego, bo by już dawno zwiększyła znów między nimi dystans.

Skoro chciał jej decyzji, to chyba po oddawanym mu przez dziewczynę pocałunku poczuł już w którą stronę się skłaniała w tej chwili. Było to chyba dość wyraźne, prawda? W zamian rzeczywiście nie miała niczego obrzydliwego czy odstręczającego. Jego pocałunek znów był przyjemny. Przyjemnie rozbudzał zmysły i powodował, że chciało się więcej. Kiedy tylko jego marynarka opadła na ziemię, dłonie dziewczyny powróciły do jego ciała, przesuwając się wzdłuż jego boków do ramion.

Zbliżył się jeszcze bardziej do niej a ona znów nie umiała się jakoś opierać. Nie chciała się opierać. Cholernik jeden już nie tylko swoimi ustami, ale i dotykiem wzmagał w niej pożądanie. Czuła, że powinna mu raczej na prawdę strzelić po tej jego napastliwej gębie a nie pozwalać mu na coś takiego jak zwiedzanie jej sylwetki w zarysie. Jednak nie zrobiła tego. Wręcz przeciwnie, objęła go jedną ręką za szyję, drugą zaś wędrując sobie powoli po jego plecach i nieco bardziej przyciągając go do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:40, 18 Paź 2010    Temat postu:

Od wtedy od kiedy w jej przyjemnościach uczestniczył. Czyli od teraz. To nie było aż tak zastanawiające. Można to nazwać korzystną sytuacją dla obu stron z naciskiem na 'korzystną'. Jakoś zobowiązań sobie nie rozpisali. Poza tym które z nich postawiłoby przy takim czymś krzyżyk? Żadne. Nie podobał jej się koncert życzeń? Ona była jakaś niepoprawna, na pewno z nią coś było nie tak. Raczej tak. Mogła sobie zażyczyć czego chciała, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. A granicę wyznaczałby Aaron i trudno zgadnąć co by klasyfikował pod życzenia rozsądne. Oj zaraz szantażem. To już był tak wyżęty z ludzkich uczuć że nie mógłby spróbować kogoś przekonać do swoich racji zwykłą rozmową? Czasem to dawało więcej niż pospolity i prostacki dość szantaż. Co nie znaczy że termin ten był mu zupełnie obcy. Różne rzeczy się robiło. Kretyn, debil czy tylko imbecyl? No teraz to Aaron żałował że nie mógł sobie prześwietlić myśli Carmelitty, tylu ciekawych rzeczy by się o sobie dowiedział. Może i naukę na przyszłość by wyciągnął. Kto wie może dziewczyna byłaby odpowiedzialna za jego duchową przemianę, a to już chyba się w telenowelach zdarzało? W przypadku prawnika to pewnie te dwie pary wchodziły w grę, ale jej to chyba odpowiadało, prawda? Nie nie bronił się. Szczerze mówiąc Aaron był sobie gotów za to przypisać zasługi, ale to już swoja drogą. Tak, już wszystko było wystarczająco jasne i klarowne. Nie miał więcej pytań ani wątpliwości w temacie. I dlaczego zaraz cholernik? Później będzie go miała okazję wyzwać. Niech narazie sobie tego oszczędzi i zajmie się czymś przyjemniejszym. Skoro czuła to dlaczego sobie odmówiła tego co zapewne sprawiło by jej przewrotną radość? Szkoda jej było? W tyle głowy prawnika zaczęło tłuc się niezbyt przyjemne uczucie przypominające mu o wieku Carmelitty. Zostało sprawnie i szybko zagłuszone. Później była kwestia układu w jakim się znajdowali. To też jakoś szybko zostało bezproblemowo rozwiązane. Nie pierwszy raz. Kolejną kwestią do załatwienia były jej ciuchy a to już wymagało ze strony Carmy współpracy. Mężczyzna poszukał brzegu koszulki dziewczyny ciągnąć go ku górze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:16, 18 Paź 2010    Temat postu:

Hah! A więc tak to było? Jeśliby nie uczestniczył, to by już miał coś przeciwko? Interesowny był. W jakim sensie była to 'korzystna' sytuacja? No, jeszcze by tego, żeby zaczęli sobie zobowiązania rozpisywać... Carmelitta byłaby pierwszą chyba, która by się w takim wypadku wycofała. Nie znosiła czegokolwiek co nosiło w sobie znamiona zobowiązań. To było dla niej odrażające i zniechęcające. Bardzo.

Może i Aaron mógłby inaczej przekonywać swojego sprzymierzeńca. Jednak zawód prawnika wiązał się nieodzownie ze skojarzeniem brudnych spraw załatwianych pod otoczką prawa. Z uniewinnianiem winnych i skazywaniem niewinnych. I właśnie z taką tez taktyką kojarzył się dziewczynie zawód Howarda. Oj już zaraz uwierzyłaby w tą jego duchową przemianę. Chyba prędzej gruszki wyrosłyby na wierzbie.

I zajęła się czymś przyjemniejszym. Tymi jego pełnymi namiętności ustami. I ciałem, które dość chętnie współpracowało przyciągnięte do niej nieco silniej. Pęknięta warga bolała piekielnie. Jednak ciężko sobie było odmówić przyjemności, skoro już się ją miało na wyciągniecie dłoni. Ust w zasadzie, jeśliby się ktoś czepiał semantyki. To, że czuła z jaką chęcią przywaliłaby mu, nie oznaczało kompletnie tego, że nie mogła o wiele bardziej chcieć w tej chwili jego dotyku. Odgięła się lekko w bok czując jak jego ręce schodzą do jej boków, bojąc się bólu obtłuczonego po walce ciała.

Gdyby nie to, że wciąż byli złączeni w pocałunku, syknęła by stwierdzając, że odsunięcie się bokiem bardziej zabolało niż jego dłonie. Uniosła ręce w górę pozwalając mężczyźnie pozbyć się jej bluzki. Wylądowała obok jego marynarki odsłaniając nagie ramiona dziewczyny i drobne, kształtne piersi skryte pod bielizną. Carma sięgnęła go guzików jego koszuli, ale szybko dość stwierdziła, że to w tej chwili bez sensu. Rozpięła ledwie jeden guzik, po chwili łapiąc Aarona za materiał pod szyją odrywając się na chwilę wargami od jego ust. - Chodź. - stwierdziła miękkim nagle głosem wycofując się w stronę zaplecza powoli, nie wypuszczając prawnika za bardzo ze swych objęć.

To, że chciała zmienić nieco miejsce, w którym byli, wcale nie oznaczało, iż miałaby sobie odmawiać kontynuacji całkiem przyjemnie podsuniętych jej pocałunków. Wróciła do rozpinania kolejnych guzików omijając pod nogami zrzucone już przez nich rzeczy i krzesło, które stało jej na drodze. Nim dotarli do załomu, za którym były drzwi do jej pokoju dziewczyna zaczęła się już tylko szamotać z zapięciem u jego nadgarstków. Rozbawiło ją to nieco, toteż pomiędzy przerywanymi kolejnymi czułościami, zaczęła uśmiechać się pod nosem, mrużąc przy tym nieznacznie powieki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:43, 18 Paź 2010    Temat postu:

A kto by nie był w takim przypadku interesowny? Chyba tylko ktoś kto pretendowałby na świętego, tudzież zatwardziały prawiczek. Ta która działa się teraz? W pojęciu Aarona korzystna. Dla Carmy? Wyjawi swoje zdanie w tym temacie czy nie i stwierdzi że to by było zbyt wiele dla mężczyzny który zapewne sobie nie zasłużył, albo też stwierdzi że lepiej jest go potrzymać w niepewności? Aaron przybiłby jej piątkę. Z dala od zobowiązań sercowo - prawnych. Czyżby trafił na ideał? Młody ideał? To chyba tylko jej jego zawód się tak kojarzył. Nie przyjmował kolesi od których z daleka biło po oczach szemranymi interesami. Wszystko to czym się zajmował było legalne. Może gdyby nie Amanda dorabiałby sobie troszkę, ale niestety jego szefowa odmawiała wszelkich takich spraw. A po godzinach już nie chciało mu się myśleć, aż tak za pieniądzem nie gonił. A to by się zdziwiła gdyby Aaron naprawdę się zmienił. Bo owszem, gruszki na wierzbie rosły. Nikt nie miał głowy do tego by czepiać się semantyki. Był blisko. Można to tak najprościej określić i bynajmniej nie zanosiło się na to by zamierzał zrobić krok w tył. Bardzo sprzeczne uczucia miała. Chcieć mu przywalić a jednocześnie pragnąć? Dobrze że on nie miał takich dylematów i stanowczo przychylał się ku drugiej z opcji, przynajmniej rozwiewał wszystkie dywagacje Carmelitty. Dał odpocząć wargom dziewczyny wyczuwając siłą rzeczy słaby posmak krwi. W końcu otwarły się przed nim całkiem nowe rejony. Cała szyja, przecież zapewne była ona obolała. Temu trzeba było zaradzić a prawnik wiedział jak. Sapnął niepocieszony przerwaniem mu. Pogratulował biegłości w rozpinaniu guzików widząc że poszło jej sprawnie i bez większych przeszkód. Roześmiał się widząc jak to kocię męczy się z mankietem niczym z kłębkiem wełny - Szarpnij. - powiedział pochylając się ku dziewczynie - I tak nie lubię tej koszuli...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:45, 18 Paź 2010    Temat postu:

No to w sumie racja. Każdy byłby interesowny mogąc coś zyskać w tej sytuacji a stracić, jeśliby się zrzekło możliwości w tym uczestnictwa. Czy to była i dla niej korzystna sytuacja? Ależ oczywiście. Dziewczyna nie miała najmniejszego zamiaru się z kimkolwiek wiązać. Dość już miała poprzedniego związku i dość obietnic spróbowania wiedząc, że i tak z tego nic nie wyjdzie. Ona nie nadawała się do jakichkolwiek poważniejszych relacji. I kompletnie bez sensu byłoby się z czymkolwiek deklarować, skoro można było oszczędzić sobie takich żałosnych scen. Czy trafił przypadkiem na ideał, to musiał tylko i wyłącznie on sam to stwierdzić. Nie jej było takie rzeczy komentować.

Tak, tak. Zdziwiłaby się zdecydowanie. Jakoś nie wyobrażała sobie jego zmiany i może niech by jej nie serwował takich rewelacji, pewnie by z wrażenia padła przez niego na posadzkę. No niech już zapomni o tej jej chęci przylania mu. Starał się usilnie, by jej przeszła taka chęć i wychodziło mu to całkiem sprawnie. Pozostawała w tej chwili u niej tyko ta druga część i tylko ona zajmowała jej myśli.

Owszem, szamotała się z tymi jego mankietami. Jednak kiedy dostała pozwolenie, dość gorliwie zajęła się zapięciami o jego nadgarstków. Wpierw wsunęła palce pod materiał jednego z rękawów. Szarpnięty guzik spadł na podłogę tocząc się gdzieś w kąt korytarzyka prowadzącego na zaplecze. Tak samo stało się i z drugim guzikiem a zaraz po nim koszula pomknęła gdzieś za jego plecy na wyłożoną kafelkami posadzkę. Zaraz po tym przylgnęła do jego odsłoniętej klatki piersiowej całując jego skórę z pewną dozą niecierpliwości i pożądliwości.

Pociągnęła go dalej ze sobą, nogą napierając po chwili na drzwi, które rozchyliły się pokazując za jej plecami niewielki pokój, na którego centralnym miejscu zamiast żyrandola był worek treningowy. Pozostałe umeblowanie wskazywało wyraźnie na to, iż pokój był zarówno częścią mieszkalną jak i biurem. Biurko tuż przy wejściu po lewej, jakieś krzesło przy nim i szafka. Na przeciwległej od wejścia ścianie stało łóżko. Niewiele tu było rzeczy. Obejmując mężczyznę jedną ręką na wysokości barków a drugą błądząc teraz po jego boku i brzuchu wodziła ustami po jego szyi i górnej części torsu. Gdy minęli próg drzwi się za nimi same przymknęły do połowy wydając z siebie ciche skrzypnięcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:01, 19 Paź 2010    Temat postu:

To mogą sobie piątkę przybić w takim wypadku bo i tutaj Aaron w pełni się z nią zgadzał. Żadnych zobowiązań, obietnic, konsekwencji, które czasem w jego wypadku są strasznie poronione. Czyli że dla nich, dla tej dwójki liczyła się chyba zabawa i swoboda obyczajów. Bardzo dobrze. Tak, miała rację. Aarona jego cudaczna zmiana też by zaskoczyła. Trudno było zgadnąć co musiałoby na niego wpłynąć by taka rzecz się dokonała. Chyba cud, a nie cuda już odpadły. No to chyba nic nie zostało. Trudno było o tym zapomnieć. Jakby nie patrzeć nie wiadomo za co miałby oberwać, a Aaron nie lubił obrywać z powodów nieuzasadnionych, z uzasadnionych generalnie też nie. Odczekał dość cierpliwie czas potrzebny Carmie na pozbycie się guzików z mankietów. Dał się jej pociągnąć ku pomieszczeniu w którym jeszcze nie był. Kiedy kątem oka uchwycił wiszący na środku worek treningowy sapnął cicho - Nie gadaj, że... - roześmiał się wracając do Carmelitty pozostawiając sobie na później sprawę wystroju jej kanciapki. Aaron dla wszelakiej pewności trącił drzwi stopą. Trzasnęły cicho odcinając ich od reszty świata na dłuższy, intensywnie spędzony czas.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:49, 19 Paź 2010    Temat postu:

Mógłby jej chociaż pomóc z tymi guzikami a nie tak się nadstawiać jak jakaś bezwolna pacynka. Czy przez to, że teraz parę razy ją pocałować to już mu w ogóle rączki odjęło? Czekał na to aż sobie dziewczyna poradzi z jego koszulą jakby sam zapomniał jak się odpina te guziki. A skoro nie lubił tej koszuli, to mógłby jej w ramach tej chwilowo zawieszonej między nimi broni, pomóc jej z siebie zedrzeć górną część garderoby. Jakoś z dolną częścią łatwiej jej poszło.

Co prawda koszmarny ból jej boku dawał w niektórych chwilach nieco zbyt intensywnie o sobie znać, to jednak ten dłużej spędzony ze sobą czas i jego intensywność całkiem meksykankę usatysfakcjonował. Nie mogła powiedzieć, że były to stracone chwile, bo tak zdecydowanie, to nie było. Musiała przyznać przed sobą samą, że było wręcz przeciwnie.

Po jakimś czasie, gdy byli już w stanie się rozłączyć po chwilach wzajemnego serwowania sobie pewnych uciech, dziewczyna opadła bezwładnie plecami na łóżko, niechcący uderzając przy tym głową o metalowe, rzeźbione jego oparcie. Roztarła dłonią sobie tył czaszki mrużąc oczy nieznacznie. Chciała się skrzywić, ale scałowywana nie tak dawno temu przez wygłodniałe usta Aarona jej rozcięta warga przypomniała o sobie pieczeniem i metalicznym posmakiem na podniebieniu.

Przeniosła rękę zza swej głowy po jej rozmasowaniu na swe usta, przykładając ostrożnie opuszki palców do rozciętego miejsca, które teraz było nieznacznie przekrwione od intensywnej dość eksploracji jego powierzchni. Zsunęła się przy tym biodrami z kolan klęczącego jeszcze prawnika, uśmiechając się do niego z lekko hamowaną na swej twarzy ekspresją. Musiała uważać, by się mocniej nie śmiać, by pęknięta warga jeszcze bardziej nie rozbolała. Uratowała uśmiech, ale za to w boku ją ukuło. Cholera by to wzięła! Jak się nie ruszyć, to wszystko boli... Nie odezwała się jeszcze do mężczyzny zastanawiając się co on pierwszy powie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:34, 19 Paź 2010    Temat postu:

Bo akurat mu się chciało. Zabawniejsze było obserwowanie zmagań Carmy z tym co w takich chwilach zdawało się być, ba, było niezwykle irytujące. Miał rączki, oczywiście że miał mogła tego doświadczyć na własnym ciele. I bynajmniej wiedział do czego są. Spojrzał na Carmelittę i skrzywił się słysząc odgłos towarzyszący spotkaniu się kości czaszki i metalu. Ty sieroto... Zabijesz się dziś przy okazji. Mało cię sponiewierali? - Staraj się bardziej na siebie uważać. - upomniał dziewczynę zastanawiająco troskliwym tonem, jakby miał w tym by jej się nic nie stało własny interes. A może miał? Kto go tam wie. Uniósł pytająco brwi widząc jak przesuwa palcami po nabrzmiałej, może nie wyglądającej za ciekawie, ale za to wyśmienicie smakującej, wardze. Wyciągnął się obok Carmelitty zerkając na poczerwieniałe policzki Meksykanki. W połączeniu z jej cerą było to prawie niewidoczne - Masz gdzieś lód? - zapytał patrząc teraz na jej usta - Weźże sobie coś przyłóż bo to wszystko ci spuchnie... - a znając życie pewnie przez zabawny zbieg okoliczności i uszczypliwy los wyszła by niestworzona historia o Aaronie - damskim bokserze. A wątpił by Carma była skłonna poświadczyć że to nie jego wina, no przynajmniej częściowo nie jego. Opinia mu się zszarga jeszcze bardziej i dopiero będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:22, 19 Paź 2010    Temat postu:

Nie chciało mu się? I to on ją nazywał leniem patentowanym? No to chyba prawnik był od niej gorszy. Bo już w takich okolicznościach przyrody, to mógłby choć odrobinę wykazać się chęcią współpracy. Brakowałoby jeszcze tego, żeby się uwalił na kanapie bębnem do góry i czekał aż Carmelitta zrobi wszystko za niego. Za dobrze by mu było. Tak więc powracając do poziomu ziemi z marzeniami, móglby chociaż ją wspomóc z tymi rękawami. Paskudny z niego był leniwiec.

No ale dobrze. Jego obroną były całkiem przyjemnie po jej ciele buszujące w tym czasie dłonie. Jednak skoro nie zamierzał jej pomagać, to mógł chociaż zając się pozostałymi elementami jej garderoby, by nie przeszkadzały. No i znów pudło, bo zajął się parę chwil później tą kwestią bardzo skrupulatnie. W ogóle nie mogła narzekać. I w tamtej chwili jednak i nieco później. Mogłeś być chociaż w tym beznadziejny... Miałabym wtedy przynajmniej powody, by z Ciebie kpić.

- Oj tam... - machnęła ręką nie biorąc sobie słów mężczyzny zbyt poważnie do serca. Próbowała powoli wyrównać swój oddech. Czuła się lekko zmęczona po tym wszystkim. Jednak jego rada z lodem nie była taka zła. - Mam. - przytaknęła. - Ale zaraz, nie wszystko na raz. - mruknęła jeszcze na moment się pochylając nad twarzą gryzipiórka. Złapała go za podbródek całując go przelotnie. Zaraz po tym jakby nigdy nic wstała z materaca sięgając na podłogę po swoją bieliznę.

- Idę pod prysznic. - stwierdziła dając mu możliwość ucieczki, jeśli chciał to zrobić szybko i bezboleśnie, w chwili, gdy ona byłaby w łazience. Jeśli jednak miał ochotę zostać, nikt go nie wyganiał. - Jeśli byś chciał, to dodatkowy ręcznik dla siebie znajdziesz tam. - wskazała mu kciukiem szafę za swoimi plecami. Mógł równie dobrze wejść razem z nią jak i poczekać na swoją kolej. Meksykanka zostawiała mu kompletnie całkowitą dowolność. I nie zmuszała do niczego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:49, 19 Paź 2010    Temat postu:

Oczywiście że ją nazywał. W końcu jak może porównywać jego niechęć do rozpięcia mankietów do swojej niechęci wypełniania wszelakich dokumentów? Każdy przyzna mu rację. Paskudny... Uwłaczała mu w tym momencie. Albo lubiła przeczyć samej sobie bo nie za bardzo odczuł by ją w jakikolwiek sposób odpychał. Lubiła? Chyba nie. Trudno by akurat pod tym względem przyniósł jej powody do kpin. Za dobrze by wtedy miała, a przecież mieli wyjść z tego na równi. Musiała przegryźć się ze swymi myślami. I jakoś mu wybaczyć to że nie spełnił jej dziwacznych oczekiwań - Już dawno powinnaś to zrobić... - zaczął i nie dokończył uznając że i tak by jej ta warga spuchła jeśli sytuacja między nimi rozwinęła by się tak jak rozwinęła. Aaron z uczuciem zwycięstwa przyjął pocałunek jaki mu zostawiła. Oboje nie mieli na co ponarzekać i poutyskiwać. Powiódł wzrokiem po sylwetce dziewczyny przekręcając się leniwie na brzuch i wsuwając sobie ramiona pod głowę - W porządku. - mruknął wyglądając na zadomowionego w jej łóżku tak samo jak w swoim własnym co znaczyło że nie zamierzał się wynosić, bo to nie było w jego stylu. Nigdy tak nie robił. Rzucił okiem na wskazaną szafkę i zamruczał z aprobatą zamykając oczy. Temu prawniczemu leniwcowi nie chciało się ruszyć z materaca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 21:37, 19 Paź 2010    Temat postu:

Jak to jak? Normalnie. Jakoś tak zwyczajnie i bezproblemowo jej wychodziło porównywanie tej swojej antypatii do durnych papierków z jego lenistwem nie ruszania się z miejsca. Faktycznie jej nie odpychał samym sobą. Nie był dla niej nieprzyjemnym. nawet i jego komentarze się stępiły kiedy był zajęty nią a nie paplaniem jęzorem wszelkich docinków jakie tylko mu przychodziły do głowy. I nie, nie lubiła przeczyć sobie samej, chociaż w niektórych kwestiach jakoś tak naturalnie jej to wychodziło.

No tak. Niby tak. Niby mieli wyjść na równi. Jednak dziewczynę nieco gryzło teraz sumienie, bo czuła, że to był chyba mało przemyślany krok wylądować z Aaronem w łóżku. Do tej pory tylko się sprzeczali z sobą. Ale doprawianie wzajemnych sympatii i antypatii seksem? Nie była przekonana co do takiej mieszanki. Odepchnęła jednak te myśli od siebie wskakując pod ciepły prysznic przyjemnie rozluźniający jej mięśnie.

Wyszła z łazienki po paru minutach [link widoczny dla zalogowanych]. Dostrzegła bardzo szybko, że mężczyzna nie poszedł. Uśmiechnęła się lekko jednym kącikiem ust, przechodząc w nogi łóżka, gdzie było coś na kształt przesuwanych drzwi. - Już jestem. - powiedziała otwierając przejście do niewielkiej przestrzeni wygospodarowanej na kuchenkę.

Stała tam szafka, na której rozstawiono dwupalnikową kuchenkę turystyczną. Obok była lodówka. Dziewczyna podeszła do niej stając przy otwartych drzwiczkach, spoglądając na leżącego z przymkniętymi powiekami prawnika. - Chcesz coś do picia? - zapytała wyciągając sobie lód, by owinąć pojedynczą kostkę w materiałową chusteczkę i przyłożyć do wargi, która teraz podobnie jak bok zaczynała palić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:08, 19 Paź 2010    Temat postu:

To trochę byłoby dziwne gdyby wyrzucał jej od idiotek jednocześnie starając się do niej dobrać. To by było bardziej sprzeczne od samej Carmy a w tym aspekcie nie chciał jej przewyższać, bo nie widział powodu. Teraz ja sumienie gryzło? Trochę za późno na dylematy etyczne. Aaron otwarł oczy i korzystając z tego że Carma pluskała się w łazience zwiedził z łóżka jej pokoik najwięcej uwagi poświęcając wiszącemu u sufitu workowi treningowemu. Widział różne rzeczy w mieszkaniach kobiet, ale czegoś takiego nie. Wiedział że nie za bardzo miała miejsce na prywatną siłownię, mogła ograniczyć się jednak do czegoś mniejszego, nie znosił zagraconych środków pokoi. Poza tym ten jej worek kojarzył mu się z podwieszoną na haku świńską tuszą. Tak, miał dziwne skojarzenia. Uznał że nie lubiła przepychu albo najzwyczajniej nie miała tutaj miejsca na rozmach. Przeniósł wzrok z kąta pokoju na jego właścicielkę. Z czego ten wyszczerz? Głupie pytanie sobie zadał. Uśmiechnął się może nie tyle do Carmelitty co do samego siebie rozbawiony tym co rodziło się w jego głowie - Trudno nie zauważyć. - przyznał i zerknął na szafkę w której to miał znaleźć ręcznik dla siebie. Zebrał się niechętnie ze skopanego łóżka pochylając po bokserki, łapiąc po drodze za spodnie i docierając do szafy - Nie. - w studiu czekała na niego kawa. A zimna była teraz jak najbardziej wskazana. Jej lód a jemu ostygła kawa, sprawiedliwie. Zamknął się w łazience zastanawiając jak się tu obrócić by nie przyozdobić się w sińce. Na niego ten metraż był za mały. Ze spodniami na czterech literach wyszedł z łazienki po kilku dłuższych chwilach kierując się bezpośrednio po kawę i porzuconą koszulę. Spostrzegł urwany guzik i wywrócił oczami ze zgorszeniem jakby nie do końca przekonany o tym ze to on zezwolił na urywanie guzików. Uśmiechnął się pod nosem i wyprostował. Wrócił do Carmy i postawił swój kubek na biurku. Obrócił krzesło przysiadając na nim okrakiem by podwijać powoli rękawy spoglądając przy tym na dziewczynę - Jak bok? Stosujemy raz jeszcze to mazidło? Czy mam poszukać w samochodzie czegoś przeciwbólowego? - spodziewał się że mógł ją trochę nadwyrężyć. Jak to z nią było... Jak ze zwierzątkiem które trzeba było mieć pod opieką. Cholerny syndrom starszego brata.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:49, 19 Paź 2010    Temat postu:

Dziwne? Niee... Carma by nie zauważyła w tym nic dziwnego. Ot, kolejny jej układ z jakimś mężczyzną. A że nieco pokręcony, to któż by się na to patrzył. I tak, teraz ją coś gryzło. Wcześniej tak jakoś Aaron nie dał jej za wiele czasu na przemyślenie na spokojnie za i przeciw. Jednak miała nadzieję, że nie żałował. Ona na pewno nie. Teraz co prawda czuła się nieco niezręcznie nie przyzwyczajona do sytuacji, w których nie tak w sumie dawno poznany facet, po drobnym wyskoku na który sobie pozwolili zostawał z nią nie wychodząc. Najczęściej kończyło się to wszystko na tym, że facet wychodził a ona miała czas na pozbieranie się. Jednak prawnik najwyraźniej był inny i meksykanka na serio nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić i jak powinna się zachować w nowej dla siebie sytuacji.

Nie podobał mu się jej worek treningowy? Cały ten jej pokój wyglądał tak, jak to rzeczywiście z nim było. Dziewczyna nie mieszkała tu od dawna i niektóre meble musiały najwidoczniej ustąpić nieco miejsca dla nowych, takich jak jak zapewne łóżko czy kuchenka wygospodarowana we wnęce pomieszczenia. Nie narzekała jednak na to, co miła, bo znała ze swojej przeszłości już gorsze od tego warunki.

Przykładając sobie kostkę lodu owiniętą w chustkę, sięgnęła do szafy wyciągając z niej spódnicę i naciągając ją na siebie, by nie latać z gołym niemal tyłkiem kiedy widziała jak gryzipiórek zebrał swoje ciuchy idąc do łazienki. Kiedy brał prysznic, dziewczyna zajęła się ogarnięciem nieco łóżka, siadając potem na nim z nogami podciągniętymi pod siebie, oparta o barierkę mebla. Poczekała spokojnie aż mężczyzna do niej wróci, bawiąc się wysiorbywaniem topiącej się od ciepła jej ust i dłoni wody z zawiniątka z kostką lodu. Kiedy pojawił się ponownie w pokoiku, przerwała swoją zabawę, poprawiając ułożenie chłodzącego opatrunku.

Już myślała, że właśnie zamierzał tak bez słowa wyjść. A więc to tak? Była skłonna przyznać się do tego, że się mogła nieco wkurzyć na to, iż został aby tylko wziąć prysznic a potem od tak poleźć bez nawet jednego słowa. Nie ruszyła się jednak ze swojego miejsca mając lekką ochotę położyć się na łóżku i poleżeć. Bok bolał a warga piekła, teraz jeszcze drętwiejąc od zimna. Jednak po chwili wrócił do niej, siadając po przeciwległej stronie pokoju. Na szczęście ten jej worek przynajmniej nie zasłaniał drogi pomiędzy nimi.

Nie wiedziała czemu jej się tak przygląda. - Eee.. - mruknęła wzruszając lekko ramionami kiedy zapytał ją jak z jej obitym bokiem - Nic mi nie będzie. - odrzekła, chociaż odruchowo po chwili sięgnęła dłonią pod żebra sprawdzając jak ciało jej odpowie. Zabolało. Syknęła wypuszczając nerwowo powietrze. - Przejdzie. - dodała gdy już złapała na tyle oddech, by ją nie skręcało. Nie lubiła się nad sobą użalać. - Nie, nie... - zaprzeczyła. - Tej mazi nie można zbyt często używać. - wyjaśniła obejmując swoje kolana jedną ręką, bo drugą wciąż raz po raz wracała do swoich ust przykładając do ich kącika kostkę lodu. Nadwyrężyć jej nie nadwyrężył. To, ze mu w trakcie parę razy zajęczała czy syknęła z bólu, to już tam taka poboczna kwestia. - Nie, nie musisz nigdzie lecieć. Przeżyję. - odparła. Mógłby się pozbyć tego syndromu. Albo przynajmniej teraz on móglby się określić. Czy starszy brat, kochanek, czy prawnik. To który układ wybierał?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:16, 19 Paź 2010    Temat postu:

Ponoć to co inne było o wiele fajniejsze. Oryginalniejsze, choć czy związek w podobnym ich układowi był oryginalny? Na pewno nie pierwszy i nie ostatni na tym padole. Och to mogła poprosić o czas na rozpatrzenie plusów i minusów. Przez takie niedociągnięcia mogła sobie spartaczyć życie przecież. Nie Aaron nie żałował. Nie wypadało zaprzeczać, on to po prostu lubił. To miała do czynienia z innym gatunkiem faceta, skoro to on zdecydował się u niej zostać a przynajmniej nie zwiewać jak z miejsca zbrodni. Zbrodni nie było więc wymykać chyłkiem się też nie musiał. No chyba że Carma patrzyła na to jakoś inaczej. Fantastycznie. Nie wiedziała co zrobić. Uwielbiał wpędzać kobiety w taki stan - To już chyba słyszałem. Jak podpalałem cudowne specyfiki... - choć zależy jak się czepiać, bo zaraz po wypaleniu nic jej nie było, oberwała później bólem który wrócił. Podwinął równo jeden rękaw i sięgnął po kawę w przerwie na drugi. Napił się spoglądając na leżącą na łóżku Meksykankę zastanawiając się jakim cudem doszło do tego że wylądował z nią właśnie tam. Pewne powody, przynajmniej wizualne, mógł wymienić na poczekaniu. A coś więcej? Chyba nie - Skoro tak... - wzruszył ramionami bawiąc się z drugim rękawem. Kiedy skończył wsparł ramiona na oparciu uświadamiając sobie że to cholernie dziwny, by nie rzec nienormalny, układ. Trafne to końcowe pytanie. Odpowiedzi było kilka i jedna wynikała z drugiej, wiązały się ze sobą nierozłącznie. Jej prawnikiem wypadało zostać, skoro już zaczął zajmować się jej sprawami. Kochankiem chyba też właśnie został, a skoro nie raz jeszcze przyjdzie im się spotkać to po co rezygnować z bezproblemowego układu? Z tym starszym bratem dopiero był problem. Dziesięć lat różnicy robiło swoje. I przychodziło mu czasem współczuć innym. Starszy brat nie do końca ale jednak odpadał. Jej pozostanie wybór jak chciałaby widzieć Aarona. Jako kochanka czy jako prawnika? - Skąd ty to masz? - zapytał o interesujący go już od dłuższej chwili worek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:34, 20 Paź 2010    Temat postu:

No bez przesady. Życia sobie partaczyć by nie spartaczyła. Aaron nie był jak dla niej, przynajmniej na tym etapie, wart psucia sobie z jego powodu życiorysu. Aż tak, to by się nie poświęcała, jeśli by nie miała najmniejszej ochoty zrobić tego. I ona także, tak jak i mężczyzna uwielbiała grę w takie klocki. A to, że tym razem z prawnikiem? Cóż, tak wyszło. - Ale serio. Nic mi nie będzie. - zapewniła. Bo przecież co takiego mogło jej być? poboli, poboli i przestanie.

Carmelitta nie leżała, tylko siedziała na swoim łóżku. No ale racja, jak oni się w ogóle znaleźli na jej łóżku razem? Jednak meksykanka miała o wiele więcej cech, które mu się podobały. Sam o nich wspominał. Była interesująca. Była też pyskata i wredna, czyli posiadała takie cechy, jakie mu ponoć pasowały. Miała ognistą, wybuchową naturę. No i pochodziła z hiszpańskojęzycznego kraju, czyli posługiwała się ponoć językiem, do którego Aaron miał słabość. Carma była też inteligentną, rezolutną i zaradną dziewczyną, która nie dawała sobie nikomu w kaszę dmuchać. I miała talent do rysowania, dzięki czemu spod jej palców wychodziły prawdziwe dzieła sztuki, szkoda tylko, że jedynie na ludzką skórę przelewane a nie na płótna. Ogólnie rzecz biorąc prawnik nie mógł narzekać, że tatuażystka to tylko swoim ciałem go do tej pozycji horyzontalnej z nią doprowadziła. Miała w sobie więcej cech, które mogły się komuś spodobać, wystarczyło się tylko chwilę zastanowić.

Wcale nie taki dziwny byłby układ. Normalny. Kwestie służbowe z domieszką odrobiny ognia i seksu. Całkiem sympatyczna mieszanka. W tym spojrzeniu całkiem łatwo było odpowiedzieć na to pytanie jak widziałaby bądź też jak chciałaby widzieć Aarona. Póki podjął się prowadzenia sprawy jej obywatelstwa, to niech prowadzi. Kwestie oficjalne nie musiały przecież wpływać na nic konkretnego. A to, że przy okazji, niejako równolegle chciała go jako kochanka, to druga sprawa. Wykazał się w końcu, przynajmniej tym razem, i meksykanka z przyjemnością by to powtórzyła. Przynajmniej do chwili, do kiedy nie stało by jej to w jakiś sposób na kursie kolizyjnym z jakimiś planami. Obecnie żadnych nie miała, więc było w porządku.

- To? - zdziwiła się, że prawnik pyta o worek - Chyba wcześniej była tu jakaś siłownia czy coś, bo zostało, tam... - wskazała głową na wnękę kuchenną - Wystarczyło odświeżyć nieco i jest. - odrzekła. Przydawał się jej worek. Mogła wygodniej cobie od czasu do czasu poćwiczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:04, 20 Paź 2010    Temat postu:

I do tego jeszcze optymistka. Nieźle. Dobrze było wiedzieć że swym pojawieniem się w jej powiedźmy sypialni nie sprawił zbyt wielkiego zamętu. Aaron mimo wszystko szumu nie lubił. Może czasami, ale w rozsądnych dawkach - Żeby nie było. - mruknął zawieszając wzrok na omawianej części ciała dziewczyny przykrytej teraz materiałem zwiewnej bluzki. Jak chcesz... Nie będę cię więcej namawiał uparte stworzenie. Szkoda sobie było strzępić języka a Aaron jeśli nie musiał nie należał do zapalonych mówców. Cisza ponoć też miała swoje uroki i od czasu do czasu można było się o tym przekonać. W zasadzie Carma odpowiedziała na swoje pytanie sama. Dlatego że była pyskata, wredna, interesująca, mówiła ze śpiewnym akcentem czego wyjątkiem były rzucane przez nią hiszpańskie przekleństwa, była co najmniej ładna i fajnie się z nią użerało. Wszystko razem tworzyło niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju mieszankę wybuchową w postaci panny Sanchez. Te rysunki to tak pobocznie, nie były najważniejsze. I niech nie zapomina o tym że miała bardzo dobrze wykształconą metodę autoprezentacji. Bo tak przechwalać się swymi cechami umiała tylko ona. A co by było gdyby jej plany z czymkolwiek kolidowały? Strasznie obcesowo to zabrzmiało z jego punktu widzenia, ale nie było się o co wściekać. Prawnikowi było to dość dobrze znane. Ot jakby Carmelitta w niektórych sprawach była jego lustrzanym odbiciem - To to. A masz tu coś jeszcze co wisi na środku i nie pasuje za bardzo? Choć... Takie spartańskie warunki tutaj masz, więc... chyba nie mam o co się czepiać. - mimo wszystko i tak mu nie pasował. Myślał że pokoje przerabiane na prywatne siłownie w których przy okazji pitrasi się i żyje są spotykane tylko w filmach które opowiadają o mężczyznach którzy za wszelką cenę chcąc zostać profesjonalnymi bokserami i tak dalej - Nie przypominam sobie by była tutaj siłownia. - stwierdził marszcząc lekko brwi i starając sobie uzmysłowić za co służyło to lokum wcześniej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:59, 20 Paź 2010    Temat postu:

Nie, nie narobił jej zamętu. Gdyby tego nie chciała, nie pozwoliła by mu na to. Umiała powiedzieć nie, jeśli tego chciała. Ale tym razem nie było to potrzebne. - Nie będzie. - zapewniła jeszcze raz mężczyznę. Tak w zasadzie przeszkadzało jej mówienie z całkiem drugiego kąta pomieszczenia do prawnika. Dziewczyna wstała z łóżka i przeszła bliżej do gryzipiórka, siadając sobie na blacie biurka. Krzesła drugiego jej się w tym celu nie chciało taskać.

Jej autoprezentacja mu się podobała? Kto by pomyślał... A wydawało jej się, że mógłby się tego u niej czepiać. Popatrzyła się na wiszący worek po środku jej pokoju. Faktycznie nie pasował. - No wiem, że nie pasuje tutaj. Ale to w sumie nie było planowane na mieszkanie, więc... No tak to tutaj jest i tyle. - powiedziała - Jak na tych kilka dni pomieszkiwania, to nie jest źle. - stwierdziła.

- No to nie wiem co tu mogło być. - odrzekła - Worek w każdym razie został. A ja... Chciałam ostatnio sobie poćwiczyć i wylądował od tak na tym miejscu. Pewnie go w końcu zdejmę, ale na razie tu wisi. - wzruszyła ramionami. Po chwili stwierdziła, że sama napiłaby się tej przestygłej kawy, która została w studiu. - Poczekaj moment, skoczę sobie tylko po swoją kawę. - powiedziała zsuwając się z blatu i wychodząc z pokoju. Zgarnęła przy okazji z podłogi jego marynarkę, kładąc ją na blat kontuaru i swoją bluzkę, która gdzieś tam została. Złożyła ją na szafce i z kubkiem w dłoni wróciła do mężczyzny po chwili.

Usiadła ponownie na biurku spoglądając na prawnika. - Aaron... - zaczęła zwracając jego uwagę na siebie. Wychyliła się w jego stronę, pochylając się nad jego twarzą i całując go delikatnie jak na nią. - Podobało mi się... - mruknęła. Nie mogła narzekać. Powinna być mu wdzięczna za to, że zrobił pierwszy krok. Przełamał pewne lody, które teraz okazywały się być dla niej wyjątkowo przyjemne. Nie wydawał się jej nagle tak oschły jak do tej pory.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:43, 20 Paź 2010    Temat postu:

Widząc jak Carma wstaje podejrzewając że idzie do niego, bo nie zanosiło się by zamierzała iść gdziekolwiek indziej, złapał swój kubek w dłonie żeby jej nie zawadzał i miała gdzie spocząć. Blaty jak wiadomo zawsze były wygodne. A nie czepiał się? Nie wyłapała w jego zdaniu lekkiej ironii? Przechwałki miała opanowane. Choć musiał oddać jej honor jeśli miał być sprawiedliwy bo te przechwałki pustymi nie były. Jednak się nie pomylił i miał Meksykankę obok siebie. Jak lep na muchy. - Nie myślałaś by przewiesić to gdzieś w kąt? - wszędzie byle nie na środku. Jak wyglądało to opasłe, skórzane coś na środku pokoju i tak nie należącego do największych? Może i dekoratorem wnętrz nie był, ale nie było mu to potrzebne by stwierdzić że wyglądało wystarczająco okropnie - Kilka dni? - zapytał zastanawiając się jak zinterpretować słowa Carmelitty. Kilka dni zostajesz jeszcze tutaj, czy dopiero... Nie mieszkasz tutaj od kilku dni. Jaką miarą mierzysz czas? Prawnik skinął głową i przez chwilę został sam spoglądając na worek z niezmienną, niezadowoloną, miną. Upił kawy która była już stanowczo za zimna by wzbudzać przyjemność smaku. Nie narzekał bo przecież sam odmówił świeżej - Hm...? - mruknął zaszczycając ją swoją uwagą skoro najwyraźniej się o to dopraszała. Czując dziwaczną sensację w okolicach przepony, wybuchając wewnątrz siebie zwycięskim śmiechem odwdzięczył się Carmelicie tym samym co dostał od niej teraz. Delikatnością, wyważeniem i brakiem gwałtowności - Cóż, chyba pozostaje mi się tylko cieszyć. - stwierdził wspierając plecy o biurko, tuż przy kolanie Carmelitty które dawało dużo ciepła. Odchylił głowę by popatrzyć na dziewczynę z dołu. Zabrało mu to chwilkę. Jednak nie okrasił tego żadnym stosownym komentarzem. Vice versa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:22, 20 Paź 2010    Temat postu:

Nie była to raczej najwyraźniejsza ironia w jego słowach. jakoś, tak jak już o tym wspominała chyba Carma, ta ironia mu się stępiła wraz z chwilą, gdy wylądowali razem w poziomie. Czyżby miał coś nie tak z błędnikiem i mu się coś psuło w tym jego organizmie wraz z chwilą, gdy zmieniał pozycję na horyzontalną? Najwyraźniej. Albo też ją nieco mniej drażniło jego zachowanie po tym wszystkim. musiała coś z tym zrobić, bo jak to tak możliwe, żeby nagle stała się dla niego miła. Jednak nie miała powodu na razie do tego, by taką nie była. Może jeszcze w między czasie się coś znajdzie. Z pewnością.

- Myślałam. Ale nie było mnie tu jakiś czas i tak jakoś zostało. - odpowiedziała obojętnie. - No tak, kilka dni. - przytaknęła - Przeniosłam się tutaj, do studia dzień przed tym jak przyjechałam do Seattle wtedy, dzwoniąc do Ciebie. - wyjaśniła - Bo wcześniej gdzie indziej mieszkałam. - dodała. Tylko nie pytaj gdzie. - A worek wylądował tu na tym haku w dniu, gdy się 'wprowadziłam'. - zaznaczyła ostatnie słowo, bo jakoś zrzucenie rzeczy w kąt i padniecie na wyrku, byle tylko jakoś przetrwać do rana nim będzie miała busa do miasta, to jakoś nie mogła nazwać wielką przeprowadzką.

I z czego tak rżał wewnątrz siebie słysząc jej słowa? Przecież nie powiedziała chyba nic niespodziewanego ani też śmiesznego. To, że się jej podobało, to chyba widział w trakcie a teraz tylko wymawiała to na głos. Nie zwykła przemilczać czegoś jak jej się podobało, tak samo jak nie milczała, gdy jej coś nie odpowiadało. Miła jednak odmiana z tak spokojnym pocałunkiem. Miał widać w sobie coś więcej niż tylko zwierzęcy instynkt i niewyparzony język, który całkiem przyjemnie buszował między ich wargami, gdy się całowali.

- A interpretuj to sobie jak chcesz. - podsumowała, gdy stwierdził, że powinien się z tego cieszyć. Po chwili dojrzała jak się mężczyzna sadowi wygodniej na krześle i wychyla, by się na nią spojrzeć. Jednak ponieważ wpatrywał się w nią tak intensywnie przez jakąś chwilę, uniosła pytająco brwi. - Hmmm? - mruknęła czekając na jakieś jego słowa wyjaśnienia. Mógłby się chociaż podzielić informacją czemu się jej tak przygląda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:47, 20 Paź 2010    Temat postu:

To on przy niej widać bardzo ubogi się stawał, albo niektóre z cech jego charakteru tak drastycznie ubożały. Ale i tutaj byli na równi. Bo ona też nie wyglądała na taką która śledziła go z błyskiem w oku by przygryźć złośliwie. Znów remis niestety. Zobaczymy jak długo. - Tak? - zapytał zaskoczony informacją którą dostał - Myślałem ze mieszkasz tutaj już dłużej. To znaczy... Sądziłem że działasz już na rynku trochę i masz nijako ugruntowana pozycję a to równa się dłuższemu pobytowi. A ty od niedawna... I ciągle siedzisz w rezerwacie pomijając wizytę u mnie i wyskok na walki? - tyle ciekawych rzeczy było do obejrzenia. Podejrzewał że ona, jako młoda dziewczyna powinna czuć jakiś pociąg do świata. Jego już chyba rutyna zjadła, choć nie było najgorzej skoro właśnie siedział obok Carmelitty. Z siebie rżał. To znaczy z siły swego uroku i tym podobnych. Zwierzęcy instynkt? Do czego go ona teraz zdegradowała? Do psa pałętającego się między nogami? - Yhm, zajmę się tym. - mruknął spoglądając nadal na dziewczyną. Czując jak szyja zaczyna go boleć od tego nagminnie długiego wlepiania w nią wzroku ułożył głowę poprawnie i pociągnął z kubka - Nic szczególnego. Zastanawiam się dlaczego marnujesz się na tym zadupiu. - wyznał bo to go zastanawiało. W miastach było więcej możliwości pokazania swego talentu. I nie chodziło tu już o to o czym kiedyś rozmawiali, o płótna czy ilustracje, a o zwykłą siłę przebicia. Kto wiedział ze jakaś Sanchez ma zakład w La Push? Po rezerwatach spodziewano się raczej przyrody i to jeszcze nienaruszonej za nadto stopą ludzką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:26, 20 Paź 2010    Temat postu:

- W La Push owszem, mieszkam od jakiegoś czasu. - zaznaczyła, bo chyba jednak nie zaskoczył - Od kilku miesięcy. Jednak w tym tutaj pokoju, ledwie od kilku dni. - dodała, aby już zamknąć tą kwestię. - A co do prowadzenia studia, to prowadzę je nieprzerwanie od chwili pojawienia się w La Push, czyli od kilku miesięcy. Co do robienia wrzutek... To nie mogę narzekać. Tatuowanie to dość specyficzny klimat. Jego zwolennicy bardzo szybko i łatwo ponoć mnie odnajdują. Tak przynajmniej słyszałam. Zrobię jednemu, kolejna trójka się zgłosi, bo zobaczy, dowie się gdzie i przychodzi potem... Dlatego niektóre terminy mam już na najbliższe miesiące zajęte. - wyjaśniła najprościej jak się dało.

- No... W zasadzie to ostatnio tak. - przytaknęła drapiąc się po karku w chwili zamyślenia i analizowania ostatnio swojego czasu. - Siedzę dużo czasu w La Push. Ale bez przesady, że tylko walki czy wizyta u Ciebie w kancelarii. - zaznaczyła, żeby nie było, że oklapła na miejscu i teraz już nic nie robi - Nie narzekam zwykle na nadmiar czasu. Chociaż tutaj, to raczej wiele imprez nie było, ale w Seattle, czy choćby tutaj w Forks nawet coś się znalazło. Zawsze jakiś tam krótki wypad na parę godzin gdzieś udało się wygospodarować. Czy chociażby po to, by podjechać i zobaczyć. O ile przejazd zbyt wiele nie kosztował. - odrzekła mając nadzieję, że już teraz ją zrozumiał wystarczająco wyraźnie.

- Czym się zajmiesz? - dopytała się, bo nie wiedziała czy chodzi mu o interpretowanie jej słów jak on tam sobie chciał czy też przewieszeniem tego jej worka treningowego, skoro o nim dopiero co rozmawiali. - Nie marnuję się. - odparła - Było mi trzeba trochę spokoju, to się tu przeniosłam. a potem tak wyszło, że nie tylko studio mnie przez trochę tu przytrzymało, ale coś tam jeszcze, więc tak wyszło. Teraz w zasadzie mogłabym się wynieść gdzieś dalej, ale zainwestowałam trochę w ten zakład i chciałabym, żeby się zwróciło. Jeszcze trochę. - wyjaśniła. Co on tak się o nią martwił? Dziwne... - No ale. Mieszkania jakiegoś czy choćby pokoju dla siebie będę musiała sobie w końcu poszukać, to pewnie wtedy też się zastanowię co z tym dalej zrobić. - dodała. Kto wiedział o jej studiu? Oj, zdziwiłby się zapewne, gdyby się dowiedział, że wcale tak mało osób nie wiedziało o jej tutaj działalności. Takie wieści, jak tatuażysta dość szybko się rozchodziły wśród ludzi, którzy się tym interesowali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:15, 21 Paź 2010    Temat postu:

To gdzie włóczyłaś się wcześniej? Kątem u kogoś pomieszkiwałaś? Uznał że nie ma sensu pytać bo to co działo się z Carmą nim ją poznał, a szczególnie kwestia tego gdzie albo z kim pomieszkiwała, mało go obchodziło. Po takim wywodzie na temat tatuowania stwierdził ze nie ma o czym z Carnelittą rozmawiać. Na wszystkie jego pytania miała długie, wyczerpujące odpowiedzi tak ze Aaron który już nie musiał, albo po prostu mu się odechciewało, nie ciągnął tego tematu dalej - Imprezy w Forks... - parsknął śmiechem rozbawiony tym stwierdzeniem. Obracał w dłoniach kubek kręcąc nieznacznie głową - Nie słyszałem by tam odbywało się coś bardziej hucznego od szkolnej dyskoteki, albo balu końcowego raz na rok. - wytłumaczył Carmelicie by nie musiała się dopytywać co go tak bawi. A może znasz całkiem inne Forks niż ja? - Rozumiem. - powiedział kiedy poskromił już znaczną część swojej chwilowej wesołości - Czym? - podjął po chwili spoglądając znów na Carmę - Tą dowolną interpretacją. - uściślił. Bynajmniej nie zamierzał się brać za przewieszanie worka - Było ci potrzeba spokoju a potem już wsiąkłaś. - mruknął Aaron przedstawiając Meksykance własną wersję jej słów - I po tym 'jeszcze trochę' zamierzasz to zostawić? - zapytał ciekaw czy i w sprawach zawodowych skacze z kwiatka n kwiatek zawsze jednak kręcąc się wokół kłucia ludzi. Czy on wyglądał na zmartwionego? Wcale. Rozmowa ułożyła się tak jak ułożyła i z kontekstu faktycznie mogła zacząć zamartwiać się o to czy nie trafiła przypadkiem na listę jego podopiecznych, ale takiej listy Aaron nie prowadził, aż tak miłosierny nie był.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:39, 21 Paź 2010    Temat postu:

I bardzo dobrze, ze nie pytał. Nie jego sprawa, nie jego biznes. Nic mu do tego co ona wcześniej, z kim, gdzie i kiedy robiła. Teraz była tutaj, siedziała z nim i pitoliła w sumie o przysłowiowej 'dupie Maryny'. Wcale nie na wszystkie jego pytania miała takie odpowiedzi. Jakoś tak tylko wyszło, że akurat tym razem udzieliła mu wyczeprującej, pełnej odpowiedzi. Nie miał się do czego przyczepić, nie? - Tak, imprezy w Forks. - przytaknęła. Nie były to jakieś wielkie imprezy, bardziej zakrawały na jakieś domówki, ale były. Nie można im było nic zarzucić. Chociaż rzeczywiście mogłyby być z nieco większym rozmachem organizowane. - A, bo to nie takie imprezy mam na myśli. - odrzekła. Zdecydowanie tam, gdzie była, nie można było tego dopasować pod tą samą kategorię z dyskotekami czy też balem maturalnym. Ale jednak cos się działo w tym miasteczku. Nie było ono aż tak martwe jak mogłoby mu się wydawać. Z resztą dla Carmy nawet zwykły wypad do knajpy na piwo i posiedzenie kilka godzin ze znanymi jej ludźmi to już było coś. Zaśmiała się bezgłośnie pod nosem. - I co Ci z niej wychodzi ciekawego? Podzielisz się? - zapytała ciekawa jak to sobie Aaron zaczął interpretować. Bo to, że powiedział wcześniej, iż pozostawało mu się tylko cieszyć z tego, że się Carmelittcie podobało nie oznaczało wcale, że mężczyzna sobie tego dalej jakoś nie mógł rozwinąć. Jednak szkoda, że jednak nie chciał się zadeklarować z przewieszeniem jej tego worka treningowego. Miałaby to przynajmniej z głowy i nie musiałaby się z nim sama szarpać. W końcu podobno nie ma to jak męska pomoc przy ciężkich rzeczach a takim ciężarem był z pewnością owy worek. - Noo... Coś w tym stylu. - zgodziła się z nim. Jak już się tu zatrzymała, to tak siedziała w tym La Push. Ten spokój w pewien sposób uzależniał. - A bo ja wiem co potem zrobię? Nie mam żadnych planów. - odrzekła - Zobaczymy jak to wyjdzie. - nic ją przecież nie trzymało tutaj. W dowolnym dla siebie dniu mogla się spakować i wyjechać. Nie miała zobowiązań żadnych. No, może tylko i te koszty remontu, które chciałaby, aby się jej zwróciły, ale to już akurat był szczegół. Wcale nie skakała z kwiatka na kwiatek! Z czego niby tak wnioskował? Dała mu po temu jakiś powód, że jakakolwiek dziedzina jej życia była taką? I jakież to szczęście, ze Aaron nie prowadził sobie listy podopiecznych trzymanych pod jego skrzydełkami bezpieczeństwa. Wcale jej nie zależało dostać się na taką listę. Radziła sobie sama całkiem nieźle a do tego jeszcze zbytnia atencja prawnika w jej prywatność już w ogóle by jej doskwierała. Lepszy więc był taki stan rzeczy jaki obecnie istniał. Dziewczyna nie znosiła uzależnienia od kogokolwiek, zawsze wolała żyć sama za siebie a nie liczyć na czyjąś pomoc.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:20, 21 Paź 2010    Temat postu:

Co nie? Trochę już mu się zdarzyło dowiedzieć. Sama mu powiedziała. Wyjawiła powodu dla których musiała wiać z Meksyku. Czyli 'gdzie' już było załatwione. Z kim? Nie interesowało to Aarona za bardzo. Kidy? Tak samo obojętne. Jak stwierdziła liczyło się tu i teraz co w gruncie rzeczy było chyba najciekawsze z całego dnia - O boże... Gdzie ty masz te imprezy w Forks? - zapytał chcąc by mu to dokładniej wyłożyła bo on jakoś nie natrafiał na balangi a o czymś zorganizowanym to już w ogóle nie było mowy. Od małego mieszkał w Forks i od małego wydawało mu się ono tak samo nudne i senne jak teraz - Rzadko dzielę się własnymi myślami. - stwierdził ze spokojem. Co innego że począł się zastanawiać jak bardzo wyrył się w umyśle i duszy Carmeliity. Tak sobie, było i nie ma, czy tak bardziej, było i będzie się powtarzać mniej czy bardziej spontanicznie. Szkoda, szkoda. Aaron nie lubił się niepotrzebnie męczyć a Carma nie zasłużyła sobie na to by był względem niej aż tak uczynny. Nie znosił planów typu 'zobaczymy jak to wyjdzie'. Choć niekiedy można go było uznać za lekkoducha i takiego który niczym się nie przejmuje jednak takim nie był, bo potrafił sobie zapewnić wszystko co potrzebne i jeśli zabierał się za jakiekolwiek plany wybiegały one zazwyczaj daleko w przyszłość - Powodzenia. - mruknął kryjąc w szczerze życzliwym tonie nutę ironii. Wnioskował bo tak lubił, a podstawy wcale nie były mu potrzebne by wysnuć o kimś to i owo. W końcu widząc kogoś pierwszy raz z miejsca można pomyśleć że jest kretynem i nie trzeba przeprowadzać w tym kierunku długich i męczących rozmów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:20, 21 Paź 2010    Temat postu:

Owszem, sama mu powiedziała. Tyle, ile chciała powiedzieć. Na szczęście Aaron nie wyciągał od niej niczego takiego, co by mogło ją umęczyć przy odpowiedzi. - A wiesz, da się znaleźć. Czy knajpa czy też parę takich w ogrodzie czy gdzieś tam. Nie są złe. - odparła - Co prawda nic wielkiego, ale jakiś mini koncert, jakieś karaoke dla chętnych, czy po prostu posiadówka ze znajomymi. Da się żyć. A jak nie w Forks, to dalej, w Port Angeles czy w Seattle. - stwierdziła nie mogąc chyba narzekać na brak atrakcji. Tylko, że ona wychodziła tak rzadko, iż nie dążyła zorientować się, że te imprezy są takie sporadyczne.

Jak bardzo wyrył się w jej umyśle? Ano był tam sobie. Od czasu do czasu o nim myślała. Nie było to ciągłe, ale było. A w duszy? Cóż... Do duszy Carmelitty ciężko się było dostać. Nie tylko jemu jednemu. Dziewczyna zawsze potrzebowała długiego czasu na to, by ktoś zaczął być dla niej ważny i żeby zaczęło jej na nim zależeć. Aaron nie był wyjątkiem. Na oswojenie się z jego obecnością, a teraz jeszcze tym, co się między nimi wydarzyło, meksykanka potrzebowała trochę czasu. Czyżby za to ona zaczynała wydrapywać sobie w jego myślach i duszy miejsce dla siebie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:49, 21 Paź 2010    Temat postu:

- Nie możliwe... - zaczął i urwał by dziewczyna mogła wymienić poszczególne przypadki imprez, nazwijmy je 'kulturalnymi', na jakie uczęszczała. To ja chyba już dawno śpię, albo przebywam poza domem. Knajpa? Która? Pub czy to drugie coś...? Roześmiał się ze swoich myśli i ponownie odchylił głowę w tył by popatrzeć na Carmelittę - To chyba nie potrzebujesz dużo do szczęścia skoro zadowalają cię takie rzeczy. Choć w zasadzie posiadówka ze znajomymi jest niczego sobie. - cóż z tego że on jakoś zgrabnie poodcinał się od swoich znajomych zatrzymując przy sobie jedynie tych z których mógł mieć pożytek? I takich których mógł bezkarnie wkurzać samemu przy tym setnie się bawiąc. Taki charakter. Krztynkę nienormalny, ale to mało ważne - Seattle to już całkiem inna śpiewka. Tam przynajmniej jest w czym wybierać. - stwierdził takim tonem jakby co wieczór zaliczał inną imprezę. I coś przy okazji tej imprezy też... Westchnął zastanawiając się czy sklasyfikować to jako 'czasy zamierzchłe' czy chwilowe 'zawieszenie działalności'. Cholerne dylematy. Nie, nie, do tej duszy to niekoniecznie miałby ochotę się dopychać. Czy zaczynała sobie wydrapywać? Zależy jak na to spojrzeć. Każda kobieta z którą Aaron podzielił łóżko czy cokolwiek innego jakoś mu w pamięć zapadała. Także i Carma już tam była. To jak silnie się wyryje zależało od ich dalszych, wzajemnych relacji. Pyskate pamiętał lepiej - Kiedy kolejne zawody bokserskie? - zapytał ciekaw czy ma jeszcze ochotę na to by poobijać, jakby nie patrzeć, zgrabne ciało. Był ciekaw czy sobie odpuści po tym jednym razie czy będzie się bawić dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:20, 21 Paź 2010    Temat postu:

- A jednak możliwe. - stwierdziła w odpowiedzi z przekonaniem. Prawnik musiał faktycznie nie z tej bajki być, skoro nie zauważył całkiem niezłych klimatów barowych w swoim miasteczku. Zwłaszcza, że był bliżej niż ona. Jednak to meksykanka na te niewielkie imprezki natrafiła. I z całkiem sporą przyjemnością na nich się pojawiała czasem.

- Tu nie chodzi o to czy potrzebuję dużo czy nie. Wierz mi, że towarzystwo ludzi, z którymi lubi się spędzić czas zdecydowanie poprawia jakość nawet najmarniejszej imprezy. - wytknęła mu to, że chyba nie umiał sobie znaleźć odpowiednich ludzi do zabawy. Albo może nie tego szukał, co ona.

- Nie mam pojęcia czy w Seattle jest tak w czym przebierać. - odrzekła po chwili - Ja trafiłam ledwie na kilka imprez, ale gdyby nie liczyć pierwszych dwóch do bani, to pozostałe były niczego sobie. - podsumowała kiwając przy tym lekko głową kiedy mówiła. Sięgnęła do zawartości swego kubka z kawą wypijając z niego spory dość łyk zimnego już naparu. Taki też mógł być, chociaż większość smaku chyba wyparowała wraz ze stygnięciem wody.

Parę chwil później mężczyzna zapytał się jej o to kiedy będą następne zawody. Zrobiła wpierw duże oczy oznaczające zdziwienie a zarazem rezygnację, potem jednak westchnęła. - Ponoć jako fan takiego sportu, to powinieneś się lepiej ode mnie orientować. - wytknęła mu z nieznaczną nutą uszczypliwości jaka wracała do jej głosu powoli od czasu, gdy skutecznie zatkał jej pocałunkami usta. zreflektowała się jednak, że chyba jeszcze nie wróciła do swego poprzedniego stanu. - Nie wiem kiedy jednak będą kolejne. Nie zamierzam startować. Te teraz i trzecie miejsce, w zupełności mi wystarczą na jakiś czas. - odrzekła spoglądając na jego twarz, skoro znów obrócił się głową w jej stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:14, 22 Paź 2010    Temat postu:

Gówno prawda. Nic nie było możliwe, nie w Forks, nie w mieście które służyło do odsypiania i do rozpuszczania się w wiecznie padającym deszczu jeśli ktoś lubił taką pogodę. Ciekawe jak szukasz tych imprez? Chodzisz po domach, pukasz i pytasz czy jest tutaj może jaka zabawa? Znów się roześmiał i uśmiechnął wpatrzony w przeciwległą ścianę. Nieświadomie a rozśmieszała Aarona, co za sztuka - Wierzę, w to absolutnie wierzę. - naście lat temu to pewnie by wcale się tak nie dziwił. I zgodziłby się z Carmą gorliwiej a przynajmniej bez niepotrzebnego roztrząsania tematu - Czasem jest, zależy co cię interesuje. - skąd mógł wiedzieć co Carmelittę interesowało. Na taką która preferowała wydarzenia kulturalne jakoś nie pasowała, lubiła za to mordobicia, pewnie zwykłe dyskoteki. Jezu jaka ty jesteś młoda...! Teraz go to jakoś bardziej uderzyło, kiedy okazało się że mają z goła odmienne potrzeby. Aaron wywrócił oczami tak ze przez chwilę mogła podziwiać ich białka bo orzechowe tęczówki zniknęły - Kolejne zawody bokserskie na których masz zamiar wystartować. - uściślił, by nie miała wątpliwości o co pytał - Ach tak, o to pytałem. Myślałem ze pretendujesz do wyższego miejsca. - mruknął ziewając bo zimna kawa chyba traciła swoje cudowne właściwości stawiania na nogi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:01, 22 Paź 2010    Temat postu:

A właśnie, że Święta Prawda. Widać albo mieli całkiem różne gusta albo też Aaron nie chciał dojrzeć w tym swoim miasteczku możliwości do spędzenia miło czasu. W porównaniu z rodzinnymi okolicami Carmelitty, Forks było czystą, spokojną mieściną, w której całkiem przyjemnie się przebywało z dowolnego powodu. Czy to dla zabawy czy to w jakimś bardziej konkretnym celu. I co się tak śmiejesz? No właśnie. Meksykanka nie wyglądała mu na taką, która szukałaby nieco bardziej inteligentnej rozrywki. Jednak mógł się tutaj bardzo mylić, bowiem odkąd znalazła się w Stanach i raz jeden poszła do teatru, bardzo się jej to spodobało. Nie widziałaby powodu, dla którego nie miałaby tego powtórzyć. A to, że jakoś teatr nie pasował do niej? Kto na to patrzył. Bez przesady. Ludzie w obecnych czasach robili takie rzeczy, że się w głowach nie mieściło. Nie można już było tak łatwo powiedzieć, że coś do kogoś pasowało bądź też nie. Tak samo ona mogła by spokojnie stwierdzić, że uwielbienie do boksu nie pasuje kompletnie do Howarda. A jednak spotkali się na zawodach. Co z tego, że niekoniecznie musiał tam rzeczywiście przyjść dla oglądania boksu. Nie musiała tego wiedzieć. Tak samo nie spieszyła się z tłumaczeniem mu tego co ją interesuje. - No więc powtarzam, że nie mam w planach kolejnych zawodów. Póki co mi starczy. - odrzekła z grymasem na twarzy czując jeszcze pod żebrami ból, który ją tym bardziej utwierdzał w jej postanowieniu. - Nie. Mówiłam Ci przecież, że bawię się w to tylko i wyłącznie do pewnego etapu a potem pasuję. - odrzekła - Nie pamiętasz? - rzuciła kpiąc z jego sklerozy - Albo tak mnie uważnie słuchasz. - dodała upijając ze spokojem kolejnego łyka zimnej, już niezbyt aromatycznej kawy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:31, 22 Paź 2010    Temat postu:

Niech uważa bo się z nią jeszcze zgodzi i dopiero będzie. Nie miała racji, to Aaron ją miał jako mieszkający w Forks od urodzenia. I wiedział lepiej. Jej opinię miał w poważaniu. Mogła sobie lubić domowe parapetówy i zadymione pub'y. W zasadzie wcale by się nie zdziwił patrząc na to kim jest i skąd pochodzi, oraz jaką historię w sobie miała. A co ona robiła w tym teatrze? Nie powie mu chyba że była na sztuce? Patrzcie, patrzcie, ktoś tu się duchowo rozwijał. Dalej już się musiał z nią zgodzić co do tego ze ludzie robili co chcieli i wcale nie było po nich tego widać. Żywy przykład takiej sprzeczności siedział obok niej i unosił właśnie kubek do ust by dopić resztki lodowatej kawy - Pamiętam. I słucham cię uważnie. - chyba aż za uważnie - To zależy co rozumieć jako etap. - zaczął a jego ton trącił przemądrzałością - Bo mogłaś skończyć te zawody z takim wynikiem a na innych starać się osiągnąć to samo. Albo 'etap' w takim ujęciu o którym ty mówisz. Tyle i narazie koniec. Carmelitto, nie czepiaj się moich słówek, bo to nie ma sensu. - stwierdził krótko nie mając ochoty by tak bręczała mu nad uchem zmieniając się z całkiem cichej, uległej i namiętnej w zacietrzewioną, upartą babę. Odstawił kubek na biurko i wstał z krzesła. Wsparł dłoń na blacie patrząc na dziewczynę - Rozumiesz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:10, 22 Paź 2010    Temat postu:

Jasne. On i tylko on mógł mieć rację. Chyba z byka spadł jeśli na serio tak sadził. Carmelitta mogłaby się z nim o to spierać. Forks nie było złe. I na prawdę można było coś dla siebie znaleźć, jeśli się tylko chciało. Najwidoczniej oboje swoje wzajemne opinie i zdania poważali w równym stopniu. Idealne zgranie. Nie ma co. Nic, tylko pozazdrościć. Prędzej już równik spotkałby się z równoleżnikami na którejś półkuli ziemskiej niż w niektórych kwestiach by mieli to samo zdanie.

Nie oznaczało to jednak wcale, że gdzieś tam jakichś wspólnych nie mieli. Były to chyba jednak tylko wypadki przy pracy niż realnie regularnie pojawiające się podobieństwa. A co on miał od jej pochodzenia i tego kim była oraz co ją ukształtowało taką a nie inną? Ona też by mogła się zacząć do niego przyczepiać. Jeszcze gdyby wiedziała, że od urodzenia mieszkał w Forks. To tak jakoś kiszka nigdy nie przenieść się nigdzie i siedzieć w jednym miasteczku. I to jeszcze, żeby większym niż to miasteczku.

Tak, była na sztuce. Wcale nie była jakimś aż takim odludkiem. Może niekoniecznie potrafiła się zawsze zachować, ale za to się starała. I czasem jej to nawet wychodziło przyzwoicie. - Jaaasne. - odrzekła z nutką ironii. Nie sadziła, że ją prawnik słucha uważnie. Co najwyżej jednym uchem. Co wpadło do niego, to zaraz drugim wypadało. Popatrzyła się na niego unosząc nieznacznie brwi. Jej mina wyraźnie wskazywała kpinę a nie wiarę w jego słowa. A już tym bardziej jak się słuchało tych jego przemądrzałych gdybań.

- Tyle i na razie koniec. - wyjaśniła mu podkreślając jej wersję 'etapu' jako takiego. Nie planowała póki co więcej. Wpierw musiała się podkurować. A potem też jakoś nie prędko było do powtórki, ale nie było co zakładać, że na pewno nie. Różnie to mogło być w przyszłości. - A to niby czemu nie? - zapytała zadziornie. - Rozumiem, rozumiem. - przytaknęła spoglądając się na jego twarz kiedy wstał i zaczął się w nią wpatrywać uparcie próbując przekonać ją do własnego zdania. - Ale po pierwsze się nie czepiam odwal się od tego a po drugie sens by się znalazł. - odrzekła odwzajemniając spojrzenie.

Bo co mi zrobisz, gdy będę się czepiała? Nic nie zrobisz, nic. Ty nie z tych, którzy by sobie z tym poradzili. Jej uległość i namiętność mu się marzyła? A taka wersja mu nie odpowiadała? Brzęczenie nad uchem mogło być fajne. Przynajmniej dla jednej ze stron. Jednak skoro tak mu się marzyło, to mogła choć raz spełnić jego zachciankę. Wychyliła się chwytając go za kark i po chwili zatapiając się wargami w jego ciepłych ustach. Tak im chyba lepiej wychodziło niesprzeczanie się ze sobą.

Po dłuższej chwili dość namiętnego, jak mu się marzyło, ale zarazem ognistego pocałunku odsunęła się od jego twarzy przesuwając wskazującym palcem wzdłuż dolnej linii swych ust, jakby chciała zetrzeć z nich jego smak. - A teraz... - mruknęła spoglądając się na niego z lekka wyzywająco - Albo przestań pierdolić od rzeczy i zróbmy to jeszcze raz... - przesunęła palcami wzdłuż zapięcia jego koszuli, której rękawy z taką pieczołowitością podwijał. - Albo też najwyższa pora na Ciebie, abyś się na dziś zbierał. - dokończyła czekając na jego reakcje bądź też odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:52, 22 Paź 2010    Temat postu:

Nie sprawiłby jej tej przyjemności i nigdy nie zaliczył żadnego poważniejszego urazu który mógł rzutować w jakikolwiek sposób na jego zachowanie. Miał rację i kropka. Może się Carma zapluć a on i tak będzie wiedział swoje. Jasne, jakby nie ta dziwaczna niechęć którą objawiali względem siebie, to byliby najzgodniejszą parą pod słońcem. Ze świeczką taką szukać, ciekawe kto pierwszy by sobie odpuścił taki układ. A to by miał do jej pochodzenia że dzieciaczki z wioseczek które ganiają z igiełkami za tatusiami raczej do teatru mu nie pasowały. Tym bardziej kiedy wyobraził sobie raz jeszcze Carmę jako dziewczynkę trochę umorusaną na policzkach, z lekka poczochraną i patrzącą na kogoś z dołu wielkimi, okrągłymi, ciemnymi oczami. Z igłą w dłoni. Jakiś kiepski horror. Dlatego mu nie pasowała do splendoru. Co prawda teraz wiele z tej dziewuszki nie miała, ale pewne skojarzenia już w umyśle Aarona całkiem nieźle się zadomowiły. I tak zostaną. Tym bardziej ze wywoływały lekkie drgniecie kącika ust. I o co też by się przyczepiła? Nie pytała gdzie dokładnie mieszka więc nie czuł potrzeby jej dokładnie tego wyjaśniać. Bo im to do życia akurat wcale nie potrzebne. To zależy kto co lubił. Tutaj miał wszystko czego potrzebował do szczęścia. Dom, Marikę która mógł dowolnie powkurzać jak tylko się mu trafi sama, Carmę o rzut beretem... I to tyle. Bardzo mało wymagał, prawda? A że praca w Seattle? Życie na dwa domy mało się opłacało. Starała się zachować? Oj jakby się tego dowiedział to chyba by jej pogratulował tych drobnych kroczków jakie czyniła by być bardziej elokwentną kobietą - Jasne. - przytaknął jej - Zazwyczaj słucham z uwagą. - taki nałóg. Musiał wysłuchiwać wszystkich żali i problemów tych którzy do niego przychodzili. Nałóg, albo wyrobiony nawyk, pewnie bardziej to drugie - Bo nie. - odparł durnowatym, choć trudnym do przebicia argumentem. Miała się z nim nie sprzeczać. Koniec - Nie byłbym tego taki pewien. - oświadczył kwaśno kiedy Carma powiedziała ze rozumie jego prośbę - Ach sens by się znalazł... - wywrócił ponownie oczami mając chwilowo dość rozmowy z meksykanką. Dla kogo mogło być fajne? No właśnie. Dla jednej ze stron, a Aaron w tym wypadku chciałby być tą stroną. Zdecydowanie. Niespodziewane zagrania Carmy wychodziły jej o wiele lepiej niż wszystko inne. Fajnie, Aaron nic nie musiał robić a marzenia urzeczywistniały się bez kiwnięcia palcem. To się nazywa urok osobisty. Uniósł brwi zaciekawiony tym co nastąpi - Nastręczasz mi samych problemów Carmelitto. - powiedział wykrzywiając usta - Po cholerę się ubierałaś? - zapytał rozkładając dłonie na bok - Znów cię muszę... - sięgnął po brzeg jej bluzki zabraniając wszelakich komentarzy kolejnym pocałunkiem. I kurację lodem też zaraz cholera weźmie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin