Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Studio tatuażu Carmelitty Sanchez
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:25, 06 Lis 2010    Temat postu:

Tak, zdecydowanie wtedy Carma zasługiwałaby na te egzorcyzmy. A przynajmniej na solidne palnięcie ją w głowę, aby jej się porządnie poustawiało w łebku. Bo stan uwielbienia dla Ameryki byłby dla niej nienormalny i zakrawał na jakąś bardzo poważną chorobę. Co innego akceptowanie kraju jako takiego czy też zrobienie czegoś od siebie dla dobra społeczności, w której się bytowało, ale już fanatyzm z tym związany nie był niczym co by można było nazwać normalnym i pożądanym. W żadnym wypadku. A tym bardziej już w przypadku Carmelitty, która jakoś kompletnie nie pasowała do wizerunku fanatyczki. Przynajmniej w jej mniemaniu, bo pewnie ktoś mógłby się znaleźć, kto twierdziłby inaczej. Choćby i z samej przekory.

Może i nie wyglądał na lenia, ale to jego marudzenie o jej bezczynności i wieczne wytykanie jej z pretensją jej "niechciejstwa" jakoś tak dziwnie meksykance pasowało bardziej do tego, że mężczyzna sam się obawiał, że to "niechciejstwo" na niego przejdzie i nie będzie w stanie się go zbyt prędko pozbyć a nie na to, by z racji jego pracowitości nie mógł znieść osób, które preferowały na każdym kroku ułatwianie sobie wszystkiego maksymalnie jak tylko się da.

To dbanie o klientki było w jego interesie. Niech już tak nie wyolbrzymia tego. Gdyby obita na bokach klientka nie stawiła mu się z powodu swej niedyspozycji na przykład na konieczną dla niej wizytę w urzędzie celem złożenia jakichś tam drobnych wyjaśnień a w efekcie uznano by, że nie współpracuje i należy ją deportować, to on straciłby tą swoją pracę. Może to nieco naciągane, ale w sumie przymykając lekko oko takie dbanie o klientki było w jego żywotnym interesie.

Poza tym biorąc pod uwagę fakt, że zapewne dość często mu się zdarzało, iż osoba raz korzystająca z jego usług powracała do niego z kolejną sprawą. Tym bardziej więc należało się dbać o klientelę, by była zadowolona. Wiadomym przecież, ze jeden zadowolony klient generuje też kolejnych dwóch zadowolonych potencjalnych klientów. A niezadowolony, nawet i dziesięciu kolejnych równie niezadowolonych. Tak przynajmniej mówiły badania statystyczne satysfakcji konsumenckiej. I chcąc nie chcąc powinno się brać je pod uwagę.

Cóż. Maszkary zapewne wychodziły z żeber równie nieatrakcyjnych mężczyzn. Bo przecież po ziemi nie chodzili tylko i wyłącznie boscy i idealni mężczyźni. Byli też tacy, którym do chociażby przeciętności było bardzo daleko a co dopiero do tego ideału. Jaki budulec, taki też efekt. Czego się spodziewał skoro dobrze wiedział, iż jego płeć też w większości nie grzeszyła wyglądem. - Nie zawsze wyjazd jest związany bezpośrednio z czyjąś winą. - stwierdziła - Bo... Chociażby ja. - podała swój przykład - Co takiego zrobiłam, że musiałam wyjechać? Nic. Kompletnie nic. Ale właśnie dlatego musiałam wybyć, by nie podzielić losu innych, którzy zostali. - nie widziała się w roli niewolnicy mafii albo co gorsze użyźniacza gleby.

- Tutaj też na pewno młody człowiek szlajający się po ulicach też nie ma perspektyw. - odrzekła - Bo co z tego, że niby może. Niby ma szanse. Takie same jak wszędzie. Jak nie będzie miał siły przebicia, to też nic nie zwojuje. - dokończyła nie wierząc w stuprocentowe szanse takiej osoby w zrobienie w swoim życiu czegoś spektakularnego. Uniosła brew widząc jego zaśmianie się. - Nie zmiękło by mi. - odrzekła - Musiałbyś się bardzo postarać. A wątpię czy byś się aż tak na to silił. Chyba, ze mówisz o tym, że zmiękłabym gdybyś mnie próbował w łóżku przekonywać. - wyjaśniła upijając łyka napoju ze swojej szklanki i dopiero po tym kontynuując - Wtedy nie miałabym nic przeciwko. - dokończyła.

- Za jakie podejście? - zapytała chcąc, żeby doprecyzował nieco. - Aaron, ja nie chcę zobowiązań. Zabawa zabawą, miłe chwile miłymi chwilami. Nie mam nic przeciwko. Jednak jak już się pakować w coś, co nie ma sensu i racji bytu, to... - spojrzała się na niego uważnie obserwując jego reakcje na jej słowa. Nie była pewna czy prawnik miał choćby minimalnie pod tym względem podobne podejście do niej - raczej nie ma sensu. - wywróciła w końcu oczami w stronę sufitu - Ludzie wiążą się w jakieś durne związku, które nie mają racji bytu odmawiając sobie zwykłych przyjemności do których mają przecież prawo. A przecież to samo mogą mieć bez zobowiązań i odmawiania sobie tego, na co mają ochotę. - stwierdziła - Ale dobra, nie ważne. To moje zdanie. Może niepotrzebnie o tym mówię. - rzuciła zabierając się znów za swoją porcję posiłku.

- Nie, nie patrzyłam się na Twoje statystyki. Tak po prostu twierdzę. - odparła. Spojrzała się na gryzipiórka z zaciekawieniem. - Nie? Nie mieszkasz w Seattle? - zdziwiła się. Jej domniemania okazały się więc błędne. - A gdzie? - dopytała ciekawa skąd też przyjeżdżał do niej. Bo raczej tutaj, w La Push nie mieszkał, bo pewnie by wcześniej na niego się natknęła. W końcu chat rezerwacie było bardzo niewiele i wszystkich ludzi bardzo szybko się poznawało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:09, 06 Lis 2010    Temat postu:

Jak dla samej przekory to Aaron oczywiście przyznałby że do wizerunku fanatyczki pasuje. Potarmosiłby jej odpowiednio włosy upodabniając przy okazji do osoby która dla ojczyzny, nowej ojczyzny, postradała zmysły i już. A z wyrzucaniem złych duchów byłby problem, bo nie znał egzorcysty a zwykły ksiądz chyba nie za bardzo się nadawał. Choć czy uwielbienie dla kraju, nawet trochę spaczone, może być złe? Zależy jak na to spojrzeć i jak to objawiałoby się w tym jednym szczególnym przypadku Carmelitty. To źle tej dziewczynie pasowało. Właśnie to że tak jej wytykał powinno dobrze o nim świadczyć. Tak czy siak niech ma go za pracusia, który leni się od czasu do czasu. Zazwyczaj i tak wtedy nikt tego nie widzi a wiadomo że czego oczy nie dostrzegą to i serce nie żałuje za nadto. Może i by się bardziej martwił gdyby ta biedna i poobijana klientka była jego jedyną. A niestety nie była, więc to tylko w jej interesie było stawienie się z odpowiednimi wyjaśnieniami. Tutaj chcąc nie chcąc i z oporami ale musiał przyznać Carmie rację którą w pełni miała. Jednak gdyby miał dbać tak o wszystkich to życia by mu nie stykło i nie pojawiałby się w swoim domu, bo skoro u klienta 'z' mógłby przy okazji dostarczenia dokumentów do podpisania zjeść śniadanie, u pani 'g' spożyłby obiad, bo przecież całkiem zgrabnie i korzystnie podzielono spadek po jej ojcu, z czego dostała lwią część. Na kawę mógłby wpaść do Carmy by zatroszczyć się o tą ofiarę amatorskich zmagań, aż w końcu udawałby się do klienta 'j' na kolację by obgadać z nim i jego przyszłą żoną intercyzę. Wspaniała perspektywa. W tym problem że Aaron z zagadnienia żeber i wątłej urody kobiet z nich powstałych nie spodziewał się niczego. Jakaś równowaga w przyrodzie istnieć musiała. Tylko czasem wydawało mu się że niektóre elementy są niebezpiecznie zachwiane bo Stwórcy jakby się zdrzemnęło na moment - Tamci którzy zostali też nie zrobili nic. A jednak ich wcielą, czy jak tam fachowo to się nazywa... - powiedział obojętnie gdzieś mając to co dzieje się z młodymi ludźmi których perspektywą jest albo praca ponad siły na ulicy, albo bycie kolesiem na posyłki jakiegoś małomiasteczkowego szefa - Hm... Może i masz rację z tą siłą przebicia. - zaczął nie do końca się z Carmą godząc - Jednak sama przyznasz że tutaj nie słyszy się zbyt często o mafii czy tym podobnych? Owszem jest podziemie i siedzą tam w nim takie zakały a nie inne, ale... Nie jest tak że biorą kogo popadnie. U nas nawet by dostać się do szajki trzeba coś umieć. Chyba. - dodał nie mając zielonego pojęcia jakie kryteria obowiązują aktualnie. Pewnie jednak stereotypy brały górę i szerocy w barkach byli od brudnej roboty a mali, chudzi, ze szczurzymi oczami wiedzieli wszystko o wszystkich a nawet jeszcze więcej. Aaron pokręcił głowa i zaprzeczył - Nie. Mówię o tym co by było przed. - Jeszcze byś się zdziwiła jak ja mogę się postarać. Szczerze rzecz biorąc to nie potrafił sobie takiej sytuacji stworzyć i nigdy nie chciałby by taka zaszła bo nie wyobrażał sobie tak ugiąć się przed kobietą, jakąkolwiek kobietą. Zerknął na Meksykankę nie przerywając sobie jedzenia ciekaw do czego to jej szumne wyznanie światopoglądu dobrnie - Potrzebnie. - odezwał się w końcu - I właśnie za to można cię polubić. - za łatwość określania granic i za podobieństwo reguł jakie panowały w jej świecie i świecie Aarona - A już myślałem, bo byłaś taka pewna... - mruknął nie widząc sensu w ciągnięciu tego tematu - To takie dziwne? Nie, nie mieszkam w Seattle. - powiedział skoro tak trudno było uwierzyć dziewczynie w jego słowa - O rzut kamieniem stąd. Mieszkam w Forks. - oświadczył machając beztrosko widelcem - Jak już tak dokładnie chcesz wiedzieć to w centrum tej dziury, tak mniej więcej. - dodał wywracając przy tym nieznacznie oczami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:21, 07 Lis 2010    Temat postu:

Tego, to akurat się po nim można było spodziewać, że dla przekory, to on wszystko by zrobił oby tylko ją podenerwować. Jednak z czochraniem jej włosów mógłby sobie darować. Długie włosy zawsze ciężko się rozczesywało. A poza tym to on był naczelnym poczochrańcem, bo jakoś jeszcze Carma nie widziała go uczesanego. zawsze jego włosy sprawiały wrażenie jakby piorun w szczypiorek przywalił. Widać taki jego styl, ale gdyby tylko meksykanka miała mu się w jakiś sposób odgryzać, to nie omieszkałaby i do tego się przyczepić.

Cóż. Gdyby Aaron był obrotny, to wyżywić się by spokojnie mógł u swoich klientów odwiedzając ich kolejno. Może nie każdy by go posiłkiem poczęstował, ale dałoby się pewnie z tego wyżyć. Jednak nie o to przecież chodziło, prawda? Teraz siedział z Carmą i wspólnie jedli posiłek. Chyba nie gotowała tak najgorzej, skoro mężczyzna zmiatał zawartość talerza z apetytem. A trafił do niej w sumie właśnie się o nią troszcząc. Cóż za opiekuńcza i troskliwa obsługa, nie mogła narzekać.

Wysłuchała słów Aarona na temat różnicy w jej rodzinnych stronach a tym, co było tutaj. Rzeczywiście tu raczej nie za dużo się słyszało o jakiejś konkretnej organizacji. Jeśli już, to były to jakieś przypadki i wypadki mniej lub bardziej dopasowywane do jakichś ugrupowań. Nie było jednak mafii jako takiej. Albo nic o niej nie było wiadomo. W ogóle tutaj żyło się jakoś spokojniej. No, może poza przedmieściami Seattle, gdzie niekoniecznie chciałaby się znaleźć w jakiejś ciemnej uliczce w nocy i do tego jeszcze sama. Ale miasto, jak miasto. W każdym były jakieś mniej przyjemne zaułki. I zawsze można było na jakąś mało przyjemną sytuację natrafić.

Uśmiechnęła się pod nosem słysząc, że aby się dostać do szajki trzeba coś umieć. Wiedziała dobrze o tym. Chociaż czasami wystarczyło to, iż się po prostu wpadło w oko jakiemuś członkowi grupy i wtedy też już miało się przegwizdane. - Bez przesady. To musiało by być coś wyjątkowego, żebyś Ty się musiał przede mną płaszczyć. I w drugą stronę też by tak było. - odrzekła podsumowując. Nikt od nikogo nie wymagał takich poświęceń. A już zdaniem Carmy tym bardziej, by pójść do łóżka nie trzeba było wcześniejszego przygotowania gruntu w postaci przepraszania. W ogóle nie musiało być powodów, jeśli tylko para ludzi wzajemnie się sobie podobała.

Rzeczywiście zdziwiła się, iż Aaron nie mieszka w Seattle. Kiedy usłyszała, że mieszka w Forks wreszcie wszystkie jej domysły i wcześniejsze stwierdzenia nabrały jako takiego ładu. - W Forks? - rzuciła retorycznie - No to niedaleko stąd, rzeczywiście. - powiedziała. Chwilę później się roześmiała tak, że aż musiała zasłonić swoje usta dłonią, by nie prychnąć. - A ja myślałam, ze Ty na tym rowerku do mnie z Seattle przyjeżdżałeś. - wyjaśniła powód swojego rozbawienia - I już miałam powiedzieć, że Cię podziwiam, iż Ci się chciało... - dodała jeszcze. - No ale skoro z Forks, to zrozumiałe, że bez problemów tu dotarłeś. - rzuciła. - A prawie miałam wyrzuty sumienia, że taki kawał dla mnie dojeżdżałeś... - mruknęła cicho pod nosem kręcąc przy tym lekko głową. - I nigdy się nie przeprowadzałeś? - zapytała wracając do jedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:55, 07 Lis 2010    Temat postu:

Naczelnym poczochrańcem? I kim jeszcze? Też sobie wymyśliła. Żeby przy najbliższej nadarzającej się okazji nie została naczelną poczochraną. To jej te kpiny ze szczypiorkiem i piorunami skutecznie z główki wybije na przyszłość. I będzie wtedy miała prawo jęczeć że długie włosy długo się rozczesuje. Nie, nie o to w jego zawodzie chodziło. Nie był prawnikiem objazdowym, raczej zwyczajnie stacjonarnym i niech tak zostanie. A skoro już Carma zrobiła jak Bóg nakazał i głodnego nakarmiła to kto by się sprzeciwiał. Tym bardziej że dobrze karmiła. Wiadomo że tutaj żyło się spokojniej. A tu gdzie osiedliła się Meksykanka, w rezerwacie to już za spokojnie momentami. Czyżby miał rację co do przestępczego półświatka i nie usłyszał żadnego ciekawego przytyku? Cóż za przyjemność - Też tak myślę. Tylko co to by było? Nie mam zielonego pojęcia. - przyznał, bo nie potrafiłby czegoś takiego wymyślić. Aaron dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym co zmusiłoby go do tego by przepraszać Carmelittę z całego serca i nadal miał w głowie pustkę - To jest rower, a nie rowerek. Nie ma dodatkowych kółek, nie zdrabniaj mi tu. - wtrącił niezbyt ucieszony tym jak nazwała coś czego w gruncie rzeczy często używał i nigdy nie nazywał 'rowerkiem' - Już miałaś mi powiedzieć? No cholera... - zajęczał - Wiedziałaś o co akurat zapytać. - stwierdził uśmiechając się do dziewczyny - Taaa, jasne. Do ciebie z Seattle rowerem. - mruknął sceptycznie nie musząc chyba tłumaczyć że nie zrobiłby tego. Już palcem o skroń nie stukał - Nie wiem czy studia nazwiesz przeprowadzką... Jeśli tak to się przeprowadziłem. - wyjaśnił maltretując i tak już mielone mięso.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:40, 07 Lis 2010    Temat postu:

Ależ on marudził. Jeszcze trochę a Carma się przychyli do tego, by zmienić mu miano z naczelnego poczochrańca na naczelnego marudę. Mało brakło do tego, na serio. Co on tak ochoczo był gotów wytłamsić jej włosy? Lubił tak czy jak?

Też nie miała pojęcia jakiż powód skłoniłby prawnika do tak drastycznego czynu jak padanie na kolana. Mieli więc to już uzgodnione, że prędzej świat się zawali, niż mężczyzna padnie przed nią na te swoje kolanka przepraszając. Z resztą wcale nie oczekiwała od niego aż takiego poświęcenia. Bez przesadyzmów. Nie była aż tak pusta jak większość kobiet i nie potrzebowała tych wszystkich durnych gestów aprobaty.

Ależ się przyczepił do tego słowa 'rowerek'. Meksykanka wywróciła oczami wzdychając pod nosem na jego czepliwość czasami. A nie tak dawno to on jej ową czepliwość wypominał. - No to teraz wszystko jasne. - stwierdziła - Wiesz, przyznam Ci się, że obstawiałabym wtedy, ze wsiadłeś w pociąg i kawałek podjechałeś a nie całą drogę na rowerze. - odparła - No ale skoro z Forks, to jeszcze nie tak źle. Chociaż... I tak niejedna osoba by z kondycją wysiadła. - dodała. - Rany. Tylko na studia? - dopytała. - Nie nudzi Ci się zatem tak cały czas w jednym de facto miejscu? - nie wyobrażała sobie jakoś takiego zasiedlenia na całe życie w jednej miejscowości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:31, 07 Lis 2010    Temat postu:

Lubił. Lubił wyprowadzać kobiety z równowagi a zrobienie totalnego bałaganu z tymi zazwyczaj uczesanymi włosami Carmelitty było bardziej niż pewną wściekłością dziewczyny. I ochoczo by się do tego przyczynił. A to żeby poczuć się miło i dać się przeprosić trzeba było być pustą? Kurczę to stawiało światopogląd prawnika do góry nogami. Kto by pomyślał, ogólnie przez całe życie utwierdzał się w tym że kobiety są łase na takie pierdoły, a tu zjawia się panna Sanchez i twierdzi że nie. Zadziwiała go coraz bardziej. Oczywiście że Aaron się przyczepił, jakby on zaczął jej 'woreczkować' i ' igiełkować' też by coś w tym temacie powiedziała - Nie, proszę cię przestań. Tłuc się pociągiem i wysiadać przed miasteczkiem żeby tylko podjechać jakiś kawałek rowerem? Masz wyobrażenia, naprawdę... Są jeszcze samochody. O wiele prostsze i chyba nawet tańsze. Nie, nie jest tak źle. - wzruszył ramionami na wzmiankę o kondycji - Idzie się przyzwyczaić, z resztą kto co lubi. - tu można było wrócić do kobiet z nadwagą czyli do takich które nic nie robią i do tych szczuplejszych, jak Carma które coś ze sobą robiły by figurę utrzymać. Wszystko zależało od chęci i podejścia. Jedni wybierali wożenie tyłka w samochodzie a inni na rowerze, proste - Tylko. Nie jest źle. Praktycznie i tak tam tylko śpię. Powiedźmy że większość tygodnia spędzam w pracy czyli w Seattle, a jeśli już jetem w domu a coś chce mi się porobić to wychodzę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:24, 07 Lis 2010    Temat postu:

Kurczę, jacy oni byli do siebie podobni a zarazem różni od siebie. Carmelitta podobnie jak on, tylko z przeciwną płcią, uwielbiała drażnić mężczyzn i doprowadzać ich do szału. Z resztą na kobietach też sobie czasem używała. Wszystko zależało od tego kto jej podpadł.

Kobiety są łase na takie pierdoły. Carmelitta jednak była chyba jakimś wyjątkiem bądź odskocznią od reguły, bo nie przepadała za takimi rzewnymi akcjami. Zdecydowanie bardziej wolała jakąś ostrą drakę, której zakończenie znajdowało finał na przykład w tym łóżku, o którym wspominał Aaron niż męczyć się z tym całym cyrkiem 'przepraszam' i 'nie ma za co, wybaczam Ci'. Siły i energię można było na coś innego spożytkować.

Jak to dobrze, ze rozwiał jej wyobrażenia. Przynajmniej już go tak bardzo nie żałowała i nie przeceniała za bardzo. Jednak mimo wszystko doceniała to, że mężczyzna dbał o siebie dostarczając sobie choć minimum ruchu po pracy spędzonej w kancelarii. Nie była fanatyczką odchudzania i trzymania linii za wszelką cenę, jednak nie lubiła także spotykać się z facetami, których bęben maszerował przed nimi w odległości metra. Prawnik miał całkiem, całkiem sympatyczną sylwetkę i to był jego zdecydowany atut.

Pokiwała głową rozumiejąc podejście. Nie dziwne, ze w zasadzie w Forks to tylko sypiał, skoro przez większość dnia przesiadywał w pracy. Potem niewiele czasu zostawało, więc dotarcie tylko na nocleg nie było niczym zaskakującym. - A nie łatwiej by Ci było się przenieść do Seattle, by nie trzeba było dojeżdżać codziennie? - zapytała powoli docierając do końca swego posiłku. - Miałbyś więcej czasu dla siebie. - stwierdziła. Popatrzyła się na niego przy tym zastanawiając się w sumie nad czymś bliżej nieokreślonym. Jej oczy utkwiły w jego ustach kiedy mówił, obserwując jak się poruszają podczas wymawiania przez niego słów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:46, 07 Lis 2010    Temat postu:

To może oboje niech pójdą do egzorcysty za jednym zamachem. Okaże się czy to ich zgadzanie się ze sobą jest czymś normalnym czy wręcz przeciwnie jakieś strasznie zabawne duchy maczały w tym place chcąc im na dłuższą metę pochrzanić życie po całości. Dla Aarona wtedy to takie zabawne by nie było. Jeśli nie lubiła czegoś tak rzekomo sympatycznego to była po prostu dziwadłem. Prawnik nie praktykował za często przeprosin więc nie mógł odnieść się do swej wiedzy w temacie, ale stereotypy wyraźnie pokazywał kto i co miał lubić. I czekoladki do kompletu z bukietem róż ponoć zawsze pomagały. Jednak nie miałby nic przeciwko pominięciu tych 'rzewnych akcji' i przewinięciu tego do końcówki. I kolejna zgoda. Jutro poszuka kontaktu z egzorcystą. Wcale nie rozwiał, po prostu się dowiedziała a to że wyobrażała sobie sama rzeczy niestworzone to już Carmy problem. Z tym odchudzaniem było o tyle zabawnie że Aaron nigdy nie chciał mieć problemów z marynarkami. Miała leżeć na nim możliwie jak najbardziej płasko i wszystkie guziki miały być dopięte. Wybrzuszeń być nie mogło. W takich chwilach wyłaził z niego estetyk, ale przecież każdy lekarz by usprawiedliwił to korzystniejszym zdrowiem osób szczupłych w przeciwieństwie do tych z lekka puszystych - Nie, nie łatwiej. Nie chce mi się sprzedawać tego domu. Poza tym nie wiem co zamierza zrobić moja siostra. Może wróci, może nie. Ma jeszcze rok studiów. Mogłaby wrócić i zamieszkać choć na jej miejscu siedziałbym tam gdzie jest. - stwierdził i przytaknął sam sobie. Nie ma to jak wielkie miasta których mało kto zna najbliższych sąsiadów - Nie narzekam na brak czasu. Chwilami... Mam go ostateczną ilość, wierz mi. - Carma mogła wierzyć, jakby cierpiał na niedostatki nie przesiadywałby u niej tylko spadał pospiesznie do domu - Poza tym gdybym tam mieszkał to możliwe że nie opuszczałbym kancelarii... - stwierdził uśmiechając się krzywo pod nosem - A tak mam daleko do pracy, więc umiem się z nią rozstać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:56, 08 Lis 2010    Temat postu:

Może rzeczywiście powinni pójść do egzorcysty. I jedno i drugie. Zbyt często się ze sobą zgadzali i to zaczynało już być nie tylko niepokojące, ale i zatrważające. Oj, od mieszania im w życiach, to niech się te duchy odczepią. I ot jak najszybciej. Zbyt długie zgadzanie się ze sobą mogło grozić trwałym kalectwem z powodu wejścia tego w nawyk. A tak być zdecydowanie nie powinno. I tylko by im to mogło zaszkodzić.

Nie tyle, że nie lubiła. Po prostu nie przepadała za rzewnymi akcjami. Ot, zwykłe przepraszam było okej. Jednak nadmiar słodyczy mógł już zemdlić. Tak, czekoladki i róże były standardem. Jednak w połączeniu z błagalnymi przeprosinami raz po raz już mogłyby zaszkodzić. A trzeba dbać o własne zdrowie i samopoczucie. Niech lepiej za wczasu o to się zatroszczą. Tak więc już ustalili. Słowo 'przepraszam' w połączeniu z bukietem i czekoladkami, zakończone w łóżku wyjątkowo ognistym udowadnianiem czynem, iż się szczerze żałuje było okej. Pomijało się tylko kwestię klęczenia, błagania i skomlenia, które to mogły by przyprawić o niestrawność. Takie chyba rozwiązanie było satysfakcjonujące, prawda?

Zdrowie, dobre samopoczucie i lepsza samoocena. To były trzy cechy, które dobrze było mieć, nie musząc się martwić za nadto rozważaniem czy już się przekroczyło magiczny limit dopuszczalnych kilogramów czy też nie. - Masz siostrę? - zapytała słysząc o jakiejś Aarono-podobnej dziewczynie. No jeśli ma urodę po Tobie, to szczerze współczuję. Jeśli sylwetkę, to już lepiej. Jednak to, co słyszała, oznaczało, iż prawnik nie mieszkał sam, na własnym, lecz wciąż u rodziny. Ciekawa była, czy wciąż też z rodzicami, jednak nie zapytała o to. Chyba nie chciała tego wiedzieć.

- Pozazdrościć. - stwierdziła. Jej nigdy czasu nie starczało. I wcale nie dlatego, że nie potrafiła go sobie dobrze rozplanować, tylko dlatego, ze wiecznie coś było, co przydałoby się zrobić. A w jej zawodzie i przy jej trybie pracy, zajęcia dla zabicia nadmiaru piasku w klepsydrze miało się aż w nadto sporej ilości. - Oj, skądś to znam... - jęknęła. - Gdyby nie mój wypad, czy ten pierwszy czy ten drugi, do Seattle, to pewnie też bym ślęczała w studio albo kogoś dziargając albo też rysując coś na zamówienie. Swoją drogą odgarnęła jeszcze bardziej na bok swój notatnik, w którym coś szkicowała wcześniej.

Leżał teraz obrócony spodem do góry przy ścianie czekając zapewne na swój czas, aż meksykanka dokończy to, co zaczęła. Jednak na razie kończyła posiłek z mężczyzną, nie zwracając uwagi na bloczek kartek spoczywający obok nich. - Od jak dawna pracujesz w kancelarii? - zapytała z ciekawością upijając łyk soku, którego ledwie odrobina jej jeszcze pozostała w szklance.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:05, 09 Lis 2010    Temat postu:

To była sprawa niecierpiąca zwłoki. Egzorcysta był pierwszy na liście telefonów do natychmiastowego wykonania. Inaczej będzie krucho. Oj takie 'kalectwo' byłoby wyjątkowo uciążliwe, w ich przypadku bardzo, bardzo uciążliwe. Oni z reguły zgadzać się z sobą nie powinni, bo zbyt wiele ich dzieliło. Nie, tylko nie skomlenie. Od tego głowa pękała. A w połączeniu z obolałymi od klęczenia kolanami i zgiętym karkiem robiło się to jeszcze gorsze. Aaron musiał chcąc nie chcąc znów z Carmelittą się zgodzić. I zatrzymać na wersji z krótkim i szczerym przepraszam, popartym udowodnieniem w inny sposób swego nieopisanego żalu wynikającego z jakiegoś przewinienia. W jego pojęciu satysfakcjonowało w pełni - Chyba właśnie się do tego przyznałem, prawda? - zapytał poirytowany pytaniem jakie padło. Tak trudno było w to uwierzyć? Tak, miał siostrę. Kiedyś nawet przygarnął kota, ale jak na rozsądne zwierzę przystało zwiało ono szybko zwalniając Aarona z obowiązku opieki - Nie ma czego. Masz mało czasu jest źle. Masz go więcej, jest tak samo. Nic szczególnego. - stwierdził nie widząc powodów do tego by mu zazdrościć, nawet najmniejszych - Właśnie. Czyli przyjmijmy że im dalej od pracy tym lepiej. - podsumował nie chcąc się bawić w dalsze dywagacje na ten temat skoro i tutaj, na swoje własne nieszczęście, się zgadzali. Aaron zmarszczył lekko brew, uznając że Carmelitta jest czasem zbyt ciekawska. Odpowiedział jej jednak i nie zabrzmiało to tak jakby dziewczynę zbywał - Prawie dwa lata. - zajął się tym czymś na 'e' bo stygło, więc nie powiedział nic więcej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:27, 09 Lis 2010    Temat postu:

To może od razu powinni zadzwonić do jakiegoś? Sprawy pilne tak bardzo, wręcz interwencyjne powinny być załatwiane od ręki. Nie mogło tak być, żeby się zbyt często zgadzali bo przecież to i na psychikę i na zachowanie działało. Coraz częstsze zgadzanie się ze sobą mogło spowodować jeszcze takie dramaty jak polubienie się a to już chyba nie bardzo by im na rękę szło, prawda? Przynajmniej Aaronowi zapewne, bo Carmie to było obojętne.

Tak na prawdę kwestią do rozważenia było to czy musieli mieć powód do przepraszania się w ten bądź inny sposób. Bo żeby razem wylądować znów w parterze, to chyba wcale nie było im tak wiele trzeba. Meksykanka nie miałaby nic przeciwko, bo poprzednim razem jej zdaniem całkiem satysfakcjonująco im to wypadło. - No tak, przyznałeś się. - przytaknęła. - Młodsza, ucząca się jeszcze... - zaczęła - Jak ma na imię? - pytała z ciekawości. jeśli by mieli kiedyś poruszyć jej temat, to jakoś lepiej tak po imieniu niż bezimiennie o niej mówić. Ciężko jej było wyobrazić sobie żeńską wersję prawnika, ale najwyraźniej było to możliwe, skoro płeć piękna przyszła na świat obdarzając mężczyznę szlachetnym mianem bycia bratem.

- Chyba nie wiem co to znaczy mieć za dużo wolnego czasu. - odparła. Jakoś się jej to nie mieściło w głowie. Zawsze coś się znajdowało, co było mega pilne do zrobienia. A jak już nawet był czas, to go sobie skrzętnie czymś zajmowała i przez to nie zaznawała za często błogiej bezczynności. - Zawsze coś się wydarzy. - wywróciła oczami. Nie była pracusiem, ale chyba nie w każdej sytuacji potrafiła wygospodarować sobie na tyle chwil, by się polenić. A chwilami nawet bardzo by tego pragnęła.

- Oj tak. - przytaknęła znów zgadzając się z gryzipiórkiem. - Im dalej od roboty, tym lepiej dla samego siebie. Chociaż ja póki co na taki komfort nie mogę sobie pozwolić. - dodała. Chyba powinna się udać na jakiś odwyk. Znów się z nim zgadzała. Albo też pójść na kurs asertywności. Zbyt często mieli takie same zdanie i przydałoby się czasami jednak używać tego słowa 'nie'. Ono tak pięknie ułatwiało życie.

Tak, była ciekawska. Chciała się czegoś o nim dowiedzieć. nie pytała przecież o dokładny życiorys ani też o jego prywatność związaną nie daj boże z jego byłymi partnerkami. Gucio ją to obchodziło co i kiedy z kimś robił. Nawet i teraz czy był z kimś w związku czy też nie. Obrączki jednak na palcu nie widziała, więc była przynajmniej w tych paru procentach spokojna, że raczej żadna Howard-owa nie powinna wpaść z wałkiem, by przywalić jej w łeb za to, iż dobiera się do jej męża.

- Dwa lata? - zapytała retorycznie, nie czekając na potwierdzenie, bo przecież to właśnie powiedział. - Nieźle. Jakie najczęściej sprawy Ci się trafiają? - dopytała tym razem już czekając na jakieś słowa odpowiedzi. Obstawiała rozwody i podziały majątku. Wyglądał jej chwilami na doskonałą hienę finansową. Ewentualnie jeszcze bankructwa i wnioski o upadłość. Tutaj też by się ładnie uplasował według jej kategorii. Dokończyła swoją porcję słuchając jego słów. To stygnące 'e' na ich talerzach już nie musiało długo na nich przebywać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:12, 09 Lis 2010    Temat postu:

A miała znajomego egzorcystę że chciała tak od razu? Numer telefonu miała? Czyżby już się tym zajmowała że wiedziała co i jak? Ha, chociaż raz się z nią nie zgodził. Bo polubienie się nie byłoby dla Aarona ani dramatem ani czymś obojętnym. Było to czymś ludzkim. Jednak ich wzajemna zażyłość byłaby tylko troszkę dziwna. Nie było żadnej kwestii do rozważenia. Nie mieli się za co przepraszać i nie będą mieli w czasie najbliższym przynajmniej dla prawnika było to dosyć jasne. Co do lądowania w parterze to dla ogólnej radości by się zgodził. Imiona i daty urodzenia rodziców też przy okazji podać? Czy ograniczyć się tylko do...? - Emily. Ma na imię Emily. - powiedział mając nadzieję zaspokoić ciekawość Meksykanki w dostatecznym stopniu. Dlaczego po imieniu lepiej? Forma bezosobowa też była użyteczna i mężczyzna bardzo lubił jej używać kiedy mógł. I mówienie o jego siostrze 'ona' wcale nie byłoby takie złe jak Carma myślała. I dlaczego żeńską wersję? Myślała że jego siostra przypomina krostopatą ropuchę? Była w błędzie. Dzieci państwa Howard nie narzekały na brak urody, a przynajmniej uznawały się za urodziwe w dostatecznym stopniu. Carma sama mogła ocenić choćby na podstawie starszego brata. No chyba że jej do gustu nie przypadł. I jakie tam szlachetne miano... Brat to najgorszy zawód świata a już tym bardziej straszy brat - Bo nie chcesz wiedzieć. - powiedział bawiąc się w zgadywanki - Ciągle, jeśli już tutaj siedzisz to pewnie rysujesz. W zasadzie nie odrywasz się od bloku. - powiedział i tutaj nie zgadywał tylko trafiał bezbłędnie bo nawet teraz miała kartki przy sobie - Ty po prostu nie lubisz nic nie robić. Bynajmniej jeśli nie chodzi o sprawy papierkowe bo od takich to odpychasz się rękami i nogami. Jesteś klasycznym anty-biurokratą. - zerknął na Carmę i wycelował w nią widelcem - Bo ty chcesz by się działo. Jakbyś wolała się wynudzić to nie jechałabyś do Seattle startować w zawodach. - zakończył ciekaw na ile jego domysły okażą się słuszne. Oscylował gdzieś w granicach siedemdziesięciu procent trafienia. Może i mniej ale na pewno więcej niż pięćdziesiąt. Kiedyś sobie będziesz mogła pozwolić. Ale by sobie pozwolić musisz pracować, a jak zaczniesz być niczym mrówka to będziesz trącała pracoholizmem. I i tak nie będzie ci się chciało z pracą rozstać. Tym bardziej że dla ciebie praca to nie przymus. Tylko hobby i lubiane zajęcie. Asertywność by się Carmelicie przydała gdyby Aaron ją do zaakceptowania swego zdania przymuszał. A nie przymuszał, więc pomysł z kursem był pudłem. I dobrze ze Gucio ja to obchodziło. Nie dowiedziałaby się wiele więcej niż sama by się domyślała. A domniemać sobie mogła błędnie. Obrączki sam u siebie nie chciał widzieć, ale to inna historia - Różne. To zależy. Bo są sprawy osób prywatnych, ale i mam na głowie kilka firm. - mruknął grzebiąc widelcem w resztkach tego mu mu zostało - Czasem trafia się taka, albo taki jak ty. Intercyzy. A jak nie to podziały po rozwodzie, rozwody, takie tam dyrdymały... Same nudy. Nie mam tak kolorowo jak ty. - powiedział zerkając na barwne wzory - Raczej czarno biało.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Wto 23:15, 09 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:25, 11 Lis 2010    Temat postu:

Nie, nie miała znajomego egzorcysty, ale skoro taka niezbędna im była natychmiastowa pomoc, to wystarczyło zadzwonić na biuro numerów i poprosić o jakiś kontakt do takowego. Interwencyjne działania w nagłych przypadkach powinny mieć swoje priorytety. Ich wzajemna zażyłość była cały czas dziwna. I to, czy by się lubili czy też nie nie zrobiło by pewnie żadnej różnicy na dziwności ich relacji.

Skoro miał ochotę na podawanie jej większej ilości szczegółów, to proszę bardzo. Chociaż mnie to na grzyb by było potrzebne. - Emily... Emily Howard i Aaron Howard. Dziwne rodzeństwo... Ładne imię. - stwierdziła, kiedy usłyszała odpowiedź prawnika. Ano dlatego żeńska wersja gryzipiórka, bo meksykanka zastanawiała się zwyczajnie jak u kobiety wyglądałyby rysy twarzy podobne mężczyźnie, który właśnie z nią siedział przy posiłku. Ale to Aaron przypominał kostropatą ropuchę? Nie wydawało jej się. Tym bardziej nie sądziła, żeby nieznana jej dziewczyna miała ją przypominać.

Oj przypadł, przypadł jej do gustu. W tym cały problem. Bo gdyby jej nie przypadł do gustu, to na pewno wczorajsza noc nie skończyłaby się tak miło. A ją bolałby pewnie nadgarstek od strzelenia mu w papę za to, że sobie pozwolił na coś, na co nie miała kompletnie ochoty. - Odrywam się od bloku. - odrzekła nie chcąc wyjść na taką, która tylko ze swoimi kartkami i ołóweczkiem w rękach spędza swój czas.

Tu się musiała z nim zgodzić. Nie lubiła zajmować się pierdołami a takimi w jej mniemaniu były wszelkie druczki, które trzeba było wypełniać dla jakichś urzędów. Jej zdaniem to urzędnicy powinni wypełniać te swoje procedurki i za petenta. W końcu to oni powymyślali je, więc i oni powinni nad nimi ślęczeć. - Tak. - przytaknęła. - Bo po jaką cholerę tyle świstków im jest potrzebne? Bez sensu... - potrząsnęła głową przecząco uznając, że to absurdalne tak sobie utrudniać życie papierologią.

- No jasne, że chcę, żeby się coś działo. - odpowiedziała i skoro wyciągnął w jej stronę dłoń z widelcem wymierzając sztućcem w nią, pochwyciła jego rękę na wysokości palców przytrzymując na moment. Uśmiechnęła się przy tym zadziornie. Chwilę później puściła jego rękę. Trafił w stu procentach poprawnie. Chciała, żeby nie było nudno. I dlatego też, dla urozmaicenia, pojechała do Seattle na te zawody. Lubiła jak się coś działo i lubiła sprawdzać swoją wytrzymałość jak i umiejętności. Zwłaszcza jak mogła je sobie porównać z kimś innym.

Praca była dla niej przymusem. Przymusem tego, by się utrzymać, by nie głodować i aby nie żyć na granicy nędzy. A fakt, że meksykanka nauczyła się oszczędzać, to zawsze miała coś uciułane na tak zwaną czarną godzinę. Jej praca była owszem jej hobby i lubianym zajęciem. Ale dawała jej też możliwość zarobienia kasy na siebie i swoje potrzeby. Może i Aaron uważał, że dziewczyna robiła te swoje tatuaże od tak dla frajdy, ale nie było to do końca zgodne z prawdą. Była sama i sama musiała o siebie i swoje potrzeby zadbać. A czemu nie tak przyjemnie jak zarabiając na czymś, co się lubi?

- Boże! - westchnęła - To musi być koszmarnie nudne, prawda? - popatrzyła się na niego z niejakim współczuciem. moment później Howard sam to potwierdził. - Nie myślałeś w takim razie o zmianie pracy i zajęciu się czymś bardziej przyjemnym? - no skoro brak mu było kolorów w życiu, mogła mu na poczekaniu wytatuować na skórze jakąś postać z kreskówki. Miałby wtedy przy sobie zawsze coś kolorowego. Odsunęła lekko na bok swój talerz nalewając sobie po chwili soku do szklanki i upijając z niej łyka napoju dla przepłukania palących od ostrych przypraw ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:11, 11 Lis 2010    Temat postu:

Niedziela była. Niech da księżom spokojnie w ten uświęcony dzień prowadzić ociemniałe owce do Pana. Sprawa aż tak pilna nie była, w końcu pogarszało im się, ale w umiarkowanie wolnym tempie. Nie padali sobie w ramiona i nie prawili opowieści o tym że żyć bez siebie nie mogą. Jutro nie będą siebie widzieć, ta 'obsesja' przygaśnie i pewnie nawet nie zatęsknią. Proste. Poza tym Aaron nie uważał się za takiego nad którym trzeba by wygłaszać pewnie łacińskie zdania mające wypędzić demona. Bo jego już zwyczajnie nie dawało się nawrócić na 'dobrą drogę', jakkolwiek to definiować. Ależ oczywiście że zażyłość była by jeszcze bardziej dziwna. Gdyby się lubili to jak gwóźdź do trumny, trumny raczej Aarona, bo nie powinno się mieszać spraw zawodowych z prywatnymi. Gdyby się nie lubili to też by było coś nie halo, bo jakim cudem spędzali by czas w swoim towarzystwie mimochodem prawiąc sobie komplementy? Tu wszystko było dziwne, bez względu na to z której strony popatrzeć - Jak każde. Nic szczególnego. - stwierdził nie wiedząc co też takiego ładnego jest w imieniu jego siostry. Carma jeśli siliła się na uprzejmość to przy Aaronie nie musiała tego robić. Trudno stwierdzić czy dziewczyna była do niego podobna czy też nie. Musieliby się ustawić obok siebie by Meksykanka mogła to ocenić. Mówiono że tak. Problem z nim miała? Niech się tym nie martwi. Nie ona pierwsza i pewnie nie ostatnia. Spojrzał na Carmę z żalem w oczach i powiedział - Tak, a ja lubię opery mydlane. - odrywała się, akurat. Chyba jak on ją zajmował. Wtedy faktycznie nie miała bloku pod ręką. Zapomniała o czymś ważnym. Zapomniała o tym że urzędnik też był człowiekiem. I to nie pierwszym który biurokrację wymyślił. Więc nie szkodziło by Carmelicie druków wypełniać. Ot zwykły, ludzki, miłosierny odruch - Po to, by było wiadomo że ty to ty, a przy okazji jak już raz wypełnisz coś to zazwyczaj dokumenty zostają zarchiwizowane i nie musisz przez to po raz kolejny wypełniać tego samego. Z sensem. - tutaj chyba dość wyraźnie się nie zgadzali. Aaron mający z tym do czynienia na co dzień uznawał papierologię za nudną, ale nie bezużyteczną. Brał ją za coś co regulowało życie i je ułatwiało. Przynajmniej z jego punktu widzenia i tylko wtedy kiedy siedział w kancelarii, bo gdy stał w ogonku do okienka szlag go trafiał jak każdego. Popatrzył na Carmę kiedy ucapiła się jego dłoni jak na niezbyt ładnego robaka. Puściła go jednak więc utrzymał język za zębami. Przymusem który lubiła. Nie mogła powiedzieć że ktoś ją na to skazał i powiedział 'rób to i koniec', niech nie przesadza. Sama wybrała a jak głosiło mądre porzekadło spało się tak jak się pościeliło. A to że sama sobie była sterem? Też jej wybór - Nie. Jest to porównywalne do twego ślęczenia nad czyimiś dajmy na to ramionami. Też plecy bolą. - dla niej jego zajęcie było nudne, a dla Aarona nudna wydawała się praca Carmelitty - Nie, nie myślałem. Problem w tym że ta nuda sprawia mi przyjemność. Wiem co mam zrobić, wiem na kiedy i wiem że zaczynam o tej, a kończę o tamtej. Wszystko jest proste i stabilne. - kogo by mu wytatuowała? Strach pomyśleć co wymyśli tak by do prawnika pasowało - Czego chcieć więcej? - zapytał retorycznie i wzruszył ramionami zagarniając wszystko co zostało na talerzu na jego bok i nabierając po kilku próbach na widelec - Dzięki. - powiedział ocierając kąciki ust - Jednego pozazdroszczę twemu przyszłemu facetowi. - stwierdził wyciągając dłoń po szklankę - Nie będzie narzekał na to że nie ma czego zjeść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:52, 12 Lis 2010    Temat postu:

A tam od razu księżom. Carmelitta nie wierzyła w tych szarlatanów, którzy podawali się za owieczki wybrane przez Pana po to, by prowadziły swych wiernych. Rzadko spotykało się takiego, który na prawdę był wart tego miana. Poza tym jej zdaniem akurat w ich przypadku ksiądz by nie pomógł. Kiedy się ze sobą zgadzali, siedział w nich jakiś dziwny szatan, który równie dobrze mógł pasować do każdej innej religii a nie tylko chrześcijańskiej. Przydałby im się zatem egzorcysta zajmujący się szerokim spektrum nawiedzeń.

Jednak skoro sprawa aż tak pilna nie była, to mogli na spokojnie poszukać sobie tego, który im to zgadzanie się ze sobą z głów wybije. Nie dawało się go nawrócić 'na dobrą drogę'? To jak powinna te słowa interpretować sobie Carma? Czyżby wcale nie było mu tak źle z tym zgadzaniem się z nią? Jakieś sentymenty go łapały do niej czy jak? Wcale wzajemna sympatia nie byłaby gwoździem do jego trumny. Bo przecież na nic by służbowego nie wpływała. Przynajmniej zdaniem meksykanki. Jaki niby by miało mieć to wpływ na jej kwestię? Nijaki. Druczek o obywatelstwo był już wypełniony i złożony w urzędzie. I jeśli by nic więcej nie zdarzyło się niespodziewanego, to przecież nic by się nie stało z jego służbowym podejściem, jeśli wykorzystywał by w nim nieco więcej sympatii niż do tej pory.

Gdyby się nie lubili, to owszem, było by to dziwne. Bo skoro rozmawiali ze sobą, skoro już ich coś wiązało ze sobą (choćby i wspomnienie tej ostatniej nocy), to było by nienaturalnym, że pozostali by na gruncie neutralnym. Tak zazwyczaj było, że albo w jedną albo w drugą stronę. Nie było zazwyczaj kwestii nie wpływających na relacje. Niech więc się zdecydują. Dziewczyna na krótką chwilę umilkła zastanawiając się nad tym w którą stronę ona by poszła.

Skurczybyku, lubię Cię. I nie była z tego bardzo zadowolona. Za ten Twój upór i wredotę. I obstawianie przy swoim za wszelką cenę. miała się ochotę ugryźć w język. A w zasadzie nie w język, bo nic przecież w tym temacie nie powiedziała, a w swój mózg, bo w nim toczyły się rozważania. Nie siliła się na uprzejmość. Imię jego siostry wydawało jej się miłe dla ucha i powodujące jakieś takie słodkie wrażenie lolitkowatej blondyneczki rozsiewającej wokół siebie aurę niewinności i nieskazitelności. A to było dla Carmy coś całkiem nieczęsto spotykanego, dlatego stwierdziła, że imię się jej podobało.

Owszem, owszem. W kwestii wypełniania papierków i sensu tracenia na nie swego czasu wyraźnie się nie zgadzali. Carma nie znosiła robić nic na siłę dlatego też nie miała najmniejszego zamiaru wbrew sobie ślęczeć nad jakimiś durnymi rubryczkami. A fakt, że się w czymś nie zgadzali pozwalał na uspokojenie nieco swych emocji i odroczenie wzywania natychmiastowo egzorcysty. - Co się tak krzywisz? - zapytała nie widząc powodu dla którego fakt, że ujęła go za rękę kiedy wymachiwał w jej stronę widelcem miał być podsumowanym taką miną. - Nie machaj mi tu widelcem, to nie będziesz musiał czuć mojego dotyku na sobie. - pokazała mu język upijając po chwili soku ze swej szklanki.

- Ale ja to lubię robić. I nie wydaje mi się to nudne. - odparła podsumowując swoją pracę. W przeciwieństwie do Aarona ona lubiła robić to, co robiła. Jej praca wydawała się jej wyzwaniem i czymś interesującym. Najwyraźniej bardziej przypadła jej praca tatuażystki niż prawnikowi porady prawne. - Ach, to zmienia postać rzeczy. - stwierdziła, kiedy powiedział, że jednak lubił to robić. Odwołała wiec w swych myślach słowa, że jest durniem katując się czymś czego nie znosi robić. Jednak ona na jego miejscu zanudziłaby się na śmierć. Pracować tak dzień w dzień od godziny do godziny ściśle ustalonej to był jakiś koszmar. I zero mobilności w przesuwaniu tego czasu w jedną bądź drugą. I uwiązanie do stałego rytmu, bleh, koszmar.

- A jakieś urozmaicenie? Jakaś swoboda? Wyzwanie? - zapytała słysząc jak mężczyzna stwierdził, że czego można chcieć więcej. Ona by tak nie mogła. Nie było opcji, by się dała usadzić kiedyś w jakimś biurze. Chyba by zmarła z wynudzenia się wówczas. Uniosła brwi słysząc początek stwierdzenia Howarda. To był komplement w jej stronę! I to jaki! Niech no zlecę z tego krzesła! Była zaskoczona tym co powiedział, ale przyjęła to gładko z wystudiowaną obojętnością. - Cieszę się jeśli Ci smakowało. - odparła. - Jednak nie będziesz musiał nikomu zazdrościć, bo nie będzie nigdy komu. - dodała nie mając się zamiaru babrać z żadnymi związkami. Jeszcze czego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:55, 12 Lis 2010    Temat postu:

Wydawało mu się że to zazwyczaj księża parali się takimi zajęciami. Jednak on jak już stwierdził nigdy czegoś takiego nie potrzebował to i nie orientował się w temacie. A filmy z tym związane, w których występowały sceny wypędzania złych duchów uważał za naciągane. Poza tym w tych czasach to co drugą osobą można by było tak prześwięcić. A to żądza pieniądza, władzy i tak dalej. Mogła sobie jego 'dobra drogę' interpretować dowolnie wedle uznania. Jednak gdyby pozwolono mu wtrącić to na pewno nie chodziło o sympatię i nie daj boże o sentymenty względem Carmelitty. Zdaniem Meksykanki nie wpływała. Zdaniem Aarona już tak. Jakoś nie lubił prowadzić interesów z tymi z którymi sypiał ale jak mus to mus. Nie lubił też debatować z samym sobą nad etyką w takim wypadku. Trudno się zdecydować. Zwykle prawnik z tym trudności nie miał a teraz to mógł się nad tym dłużej zastanowić. Jak traktować Carmelittę? Zagadka. I sumienie jakoś podpowiadać nie chciało zdając się tylko i wyłącznie na osąd właściciela. Nie wyprowadził wniosków tak szybko jak ona, nie zwykł ich snuć przy obiekcie o którym miał pomyśleć bo to zabierało obiektywność i chwiało właściwymi proporcjami. Mógł stwierdzić że Carma jest w porządku, bardzo w porządku choć narwana i czasem wydawało się że nieokrzesana. Do tej lolitkowatej blondyneczki Emiliy było na szczęście daleko. Źle jej się kojarzyło - Dotyk nie jest czymś co mnie... Odrzuca. Przeszkadzasz mi w jedzeniu. - wytłumaczył zgrabnie nic sobie nie robiąc z wyciągniętego języka Carmy. Jak dziewczynka, jak dziewczynka... Przecież ani trochę się nie wzdrygnął więc powinna wiedzieć że z tym dotykiem nie trafiła - Zmienia. - przyznał gorliwie. Zero mobilności czasowej? Ale on miał czas wolny, a ona raczej nie, więc kto na tym lepiej wychodził? Aaron uśmiechnął się i pokręcił głową - Wyrosłem z wyzwań. - stwierdził dziwnie szczerym tonem, jakby z lekkim żalem. Dość że nie dodał jeszcze iż jemu marzy się już tylko telewizor i micha popcornu. Nie, tak też nie, ale znał pojęcie wyzwania jakie pewnie miała Carma i tego typu działań już nie chciało mu się podejmować. Z resztą zależy jak na to popatrzeć bo ona sama mogła być takim wyzwaniem. W końcu różnica wieku spora. Odciął się za tą jej obojętność uszczypliwością - Lepsze to niż powiedzenie że jako stara panna roztyjesz się na własnej kuchni. - odwrócił od Carmy wzrok i dopił zawartość swej szklanki śmiejąc się z dziewczyny w duchu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:57, 12 Lis 2010    Temat postu:

No to Carma go mogła uświadomić jakby co. Egzorcyzmami najczęściej, owszem, parali się księża. Ale także i świeccy znachorzy się tym zajmowali. Wszystko zależało od rodzaju czorta, który w człowieku siedział i siły wiary, którą trzeba było pokładać w skuteczności zabiegu, aby się w ogóle udał. Dla meksykanki wysnuwanie wniosków na temat tego jak podchodzi do tego padalcowatego gryzipiórka wyjątkowo łatwo przyszło.

W przeciwieństwie do Aarona, ona nie miała skrupułów związanych z niemieszaniem pracy do prywatnych kwestii i odwrotnie. Dowolnie sobie pozwalała, jeśli tylko miała ochotę, na bliższe czy dalsze kontakty z kimś, z kim się widywała. Nie widziała nic złego w pójściu ze sobą do łóżka. Pewnie dlatego, że w jej pracy raczej takie kwestie nie bardzo rzutowały na efekt. Bo cóż się mogło zmienić przy tatuowaniu? Że bardziej delikatna była? Chyba żaden dramat. Jednak w jego przypadku to i owszem, może coś by to mogło zmieniać w jego pracy. To jednak nie było zmartwienie Carmy, więc się tym nie stresowała i bez problemu mogła od swojej strony podsumować swoje do niego podejście.

- Tak, z pustym talerzem przed sobą. - odparła od razu, wywracając oczami kiedy mężczyzna zaczął się tłumaczyć z tego, czemu tak nieprzyjemnie się na nią spojrzał gdy go za palce złapała. Teraz mu się marzył ten telewizor i micha popcornu czy tak ogólnie mówiąc, z myślą o chwilach po pracy? Zsunęła się powoli ze swojego krzesełka, by sięgnąć dłońmi po ich talerze i odnieść do zlewu. Postawiła jedno naczynie na drugiem składając na wierzchu sztućce. - Raczej mi to nie grozi. - odrzekła chcąc mu się jakoś odwdzięczyć pięknym za nadobne kiedy rzucił w jej stronę ciętą ripostę.

Zamiast tego z brzęczącym dźwiękiem odłożyła sztućce na talerzach. - Poza tym do starości mi jeszcze sporo brakuje. - stwierdziła. - A tak w ogóle, to mógłbyś się zamknąć i chociaż raz na jakiś czas być miłym. Pocałuj mnie. - zażądała łapiąc go za brodę dłonią i obracając jego głowę w swoją stronę. Znalazła się tuż przy nim, pochylając się nad jego ustami. Smakowały sokiem z winogron i ziołami z ostrego sosu do enchiladas. Wpiła się w nie z rozkoszą za nic mając czy mu się to spodoba czy też nie. Miała ochotę to zrobić, to to zrobiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:47, 12 Lis 2010    Temat postu:

A to w Meksyku najwyraźniej często musiała mieć z tym do czynienia skoro była tak obeznana. Aaron pomyślal że większość w tych czasach dawało sie przepędzić jednym, prostym, zielonkawym środkiem. Kasą. W końcu po tym ustępowało każde wariactwo a także w człowieka mogło wstąpić nowe. Takie czasy. Nie, w pójściu do łóżka to też nic złego nie widział. Nie lubił tylko dwuznacznych spojrzeń które później na nim spoczywały. A mówiono że mężczyźni byli niewyżyci. Jak na ironię losu jego myśli w pewnym stopniu potwierdziły się po chwili - Kończyłem. Nie był jeszcze pusty. - widząc to jej wywrócenie oczami sam spojrzał na sufit przybierając zgorszoną minę. Nie marzył mu się wcale, ani telewizor ani popcorn, więc dlatego o tym wcale nie wspomniał. Wolał krzyżówki. Intelektualista się znalazł - Nie byłbym taki pewien. - powiedział obrzucając bezczelnym spojrzeniem jej sylwetkę jakby już teraz dopatrywał się tam zapasów nadmiernego tłuszczu i oznak przyszłego staropanieństwa - No chyba że znajdzie się taki kretyn... - który ją zechce i z Carmą wytrzyma. Przeżyje również jej wszystkie fanaberie i worek do treningu. Zerknął na talerze i widelce które robiły niepotrzebny hałas i uniósł brwi spoglądając na Meksykankę. Nie powiesz mi chyba że uraziłem delikatną kobiecą dumę, oj nie chciałem... - Może i tak. Co nie znaczy że nie mogę założyć co będzie kiedy już dociągniesz do trzydziestki. Powstała nawet dla was taka książka. Pamiętnik Bridget Jones się nazywała i nie była zbyt mądra zapewne. - Aaron prychnął najprawdopodobniej szczerze oburzony - Cały czas jestem miły, ale... - nie cierpiał jak mu przerywano. Jak ona mogła, niewychowana, narwana dziewucha. Skoro jednak miał być miły to wybaczał. I Carmę też spotkała ta cudowna łaska przebaczenia. Aaron odchylił głowę w tył i zmrużył oczy patrząc na nią niezadowolony - Po cholerę się kazałaś bandażować? Będę musiał teraz... - nie musiał kończyć a Carmelitta chyba się domyślała o co mu chodziło bo dłoń prawnika powędrowała pod jej bluzkę szukając zakończenia sosenki w jaką ją przyozdobił - Same z tobą problemy. - mruknął jeszcze, ale że nie miał ochoty słuchać skarg dziewczyny i narzekań związanych z jego utyskiwaniami zajął jej usta podnosząc się jednocześnie ze stołka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:58, 13 Lis 2010    Temat postu:

Nie, nie miała z tym często do czynienia. Ale nie chcąc zdradzać Aaronowi szczegółów zbyt wielu, niech mu wystarczy fakt, że sama się parała tym czary-mary nad duszami. Zarówno je opętując jak i wyganiając z ciała. Jednak jej ojczysty kraj był bardzo przywiązany do magii i przesądów. A różnego typu obrządki były jej przez to doskonale znane, bo dotyczyły codzienności. Kasa... Kasa. Od razu kasa. Nie każdy był gotów szarpać się i drapać z powodu kasy. Tak samo nie na każdego działał ten złoty środek szeleszczącego wybawienia. Meksykanka należała akurat do takich osób, które ciężko by było przekupić, by się od kogoś odkleiła, jeśli tego nie chciała zrobić z własnej woli jak i przykleić, gdy jej nie pasowało.

A czyje niby potem dwuznaczne spojrzenia na nim spoczywały? Chodziło mu o wzrok kobiety, którą przeleciał czy innych ludzi, którzy mogli chcieć mieć w tej kwestii możliwość wypowiedzenia swego zdania? Carma na szczęście nie miała takich dylematów. Miała gdzieś, bardzo głęboko gdzieś spojrzenia czy to jej kochanka czy to innych ludzi po tym, jak się z takim jednym czy drugim przespała. I zdecydowanie czniała na to czy ktoś o niej za jej plecami szeptał potem, że jest jak dziwka czy nie. Jej zdaniem, skoro wolni mężczyźni mogli sobie pozwolić na pewną rozwiązłość obyczajów, to i ona, wolna kobieta, miała do tego prawo. I nie rozumiała z jakiegoż powodu kobieta mająca kilku partnerów w swym życiu miałaby być gorsza od faceta, który skacze z kwiatka na kwiatek. Było równouprawnienie. I każdy miał prawo robić ze swym życiem co tylko chciał.

- A tam kończyłeś. - prychnęła - Babrałeś się w końcówce tego, co miałeś na talerzu a nie jadłeś. Mamusia nie uczyła, że jak się je, to się je a nie bawi jedzeniem na talerzu? - popatrzyła się na niego kręcąc przy tym lekko głową. Ale że teraz mu się marzyły krzyżówki czy tak ogólnie? Bo chyba nie załapała ich kontekstu. - A ja bym była. - odwarknęła sądząc całkiem inaczej niż Aaron. Genetycznie raczej nie była obciążona otyłością. Teraz też się chyba nieźle trzymała. Mógł sobie gdybać czy się roztyje czy też nie. Carmelitta wiedziała swoje i była pewna, że nigdy by nie dopuściła do takiej sytuacji, żeby jej dupsko urosło do wymiarów szafy czterodrzwiowej. Ani się w takim wyglądzie nie widziała ani też nie miała zamiaru sprawdzać jakby to było.

- No to lepiej, żeby się nie znalazł, bo się ostro przejedzie. - odrzekła nic sobie nie robiąc z tego jego spojrzenia rzucanego na jej sylwetkę. Już wcześniej miał okazję się popatrzeć na nią i dokładnie zmierzyć palcami jej wymiary. Nie miała się czego wstydzić i dobrze wiedziała o tym. - Specjalista od podręczników dla tłustych bab się znalazł... - zakpiła wypowiadając swoje słowa z zacięciem godnym lepszej sprawy niż tylko obruszania się na wypominanie jej figury i tego, że kiedyś by mogła przytyć.

Niech nie marudzi, że mu tak źle kiedy przerwała te jego dalsze rozważania na temat jej tycia bądź chudnięcia. Och, miała się jeszcze poczuć wyróżniona tą łaską, która na nią spadła niczym grom z jasnego nieba? To raczej nie było nic szczególnego. A na pewno nic dlaczego miałby być dla niej niemiły. Przynajmniej jeśli mu się podobało to, ze go pocałowała. Bo jeśli nie miał na to ochoty bądź też jej usta z jakiegoś powodu były mu niemiłe, to wtedy zrozumiałym było, że aż tak mu nie odpowiadało co zrobiła. Jednak po jego reakcji nie można było sądzić, że jej wargi przyciśnięte do jego były czymś, co by go odstręczało.

- Jeśli musisz ruszać... - stwierdziła. Mógł chyba przeżyć owinięty wokół jej żeber bandaż. Nie zasłaniał żadnych co bardziej strategicznych fragmentów jej ciała, więc chyba nie musieli go ruszać. No chyba, że bardzo miał na to ochotę, co dziewczyna po chwili poczuła pod swą bluzką kiedy jego palce się wślizgnęły pod tkaninę szukając miejsca podwiązania. Chciała coś jeszcze dodać, ale zajął jej usta na tyle, że się nie dało.

I gdzie te łapska ładujesz od razu? - fuknęła w myślach. Jednak zaraz uległa jego dłoniom. Sama zaczęła się dobierać do zapięcia jego koszuli. Zaczynała nienawidzić tych drobnych guziczków. Po rozpięciu dwóch wyciągnęła mu materiał ze spodni wsuwając palce pod koszulę i zaczynając błądzić po jego bokach i brzuchu. Zrezygnowała jednak z tego na konto ujęcia jego jednej z rąk, by poprowadzić mężczyznę do swego pokoju.

Wciąż była jeszcze dość wczesna pora dnia a jakiekolwiek działania w tej części studia, przy przeszklonych witrynach frontalnej ściany raczej nie były niej dobrym pomysłem. Gdzieś w okolicy wejścia na zaplecze przylgnęła na moment do niego ciałem, przyciągając go do siebie zdecydowanie. Obróciła go przy tym w bok, dociskając do ściany. Kolorowe obrazki zawieszone na niej zachrzęściły pod jego plecami odsuwając się nieznacznie na boki.

Cholera by to wzięła! - wściekała się sama na siebie za to, że prawnik tak łatwo potrafił doprowadzić ją do szału. Jednak smak jego warg wszystko wynagradzał. Raz po raz obdarzając go kolejnymi namiętnymi pocałunkami próbowała przesunąć się w stronę wejścia do jej pokoju. Kolejnych kilka guzików uległo jej palcom, które teraz krążyły wokół jego piersi pożądliwie pokonując kolejne centymetry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:41, 13 Lis 2010    Temat postu:

Świetnie. Dobrze wiedzieć że jej nienormalność miała jakieś jeszcze powody. Nie było to spowodowane ogólną nędzą, kontaktami z podziemiem tylko jej własnym wyborem. A zaczynał jej momentami współczuć i brać za skrzywdzoną przez los. Meksyk to chyba jeden wielki zapomniany przez Najwyższego kraj. Patrząc po mieszkankach zaczynał być tego bardziej niż pewien. To co innego jak nie kasa? Dobre słowo? Groźba? Za to prędzej wsadzają niż za łapówkę. Prośba? Jakie zabawne. Kasa. Niestety to liczyło się bardziej. I to ze raz na tysiąc zdarzała się taka owieczka jak Carma wskazywało tylko na to że jest ona gatunkiem wymierającym nie mającym dalszego prawa bytu. O wzrok kobiety z którą się przespał chodziło. Przybiłby Carmelicie piątkę za światopogląd ale ze zrozumiałych względów, ich leczenia i egzorcyzmowania, nie mógł tego zrobić. Choć tutaj zgadzał się z nią w pełni. Skoro on mógł to dlaczego nie inni? I nawet jeśli chodziłoby tutaj o kobiety - Ach to mamy inną definicję 'kończenia'. - jak miło. I znów coś w czym się nie zgadzali, to dawało nadzieję na ich zupełne ozdrowienie. Gdyby jej po chwili nie zatracili. Tak ogólnie mu się marzyły. Teraz miał bardziej zajmujące zajęcia, jak na przykład wzajemne dogryzanie sobie. Powinni z tego uczynić sport narodowy - Ja niestety nie. Już teraz wycinałbym z gazet diety, by mieć ich pokaźną kolekcję gdy trzeba będzie. - ubawiła go tym warknięciem. Naprawdę, nie wiedział co ją tak drażni. Te kilka skromnych uwag? Strasznie nerwowa była. Aaron nie bawił się w genetykę bo na oczy nie widział jej rodziców. Ze statystyk wynikało jednak że Amerykanie tyją. Pewnie więc tych nowych też będzie to dotyczyło. 'Teraz też się nieźle trzymała'? Boże jak to zabrzmiało! Jakby już w wieku lat dziewiętnastu miała zacząć robić cotygodniowe pielgrzymki do różnych miejsc które powstrzymają jej włosy przed wypadaniem, tapetę utrzymają na twarzy i pozwolą zachować nadal względnie jędrne ciało za pomocą katorżniczych ćwiczeń. Dobre! - Poślę mu pogrzebowy wieniec. - dodał Aaron ze smutkiem w głosie. Szkoda będzie faceta. - Jeszcze takiego nie napisałem. Wystarczy poobserwować ludzi. Więcej nie trzeba. - odparł z godnością gdzieś mając kpinę Carmelitty. Prawnik musiał pomarudzić, konstytucja tego nie broniła o ile wiedział, a raczej znał jej artykuły. A nie czuła się jeszcze wyróżniona? To już powinno na Meksykankę spłynąć, powinna poczuć się lepiej z rozgrzeszonym sumieniem i tak dalej. O matko dlaczego miałby być niemiły? Bo miał taki charakter. Bo tam mu się chciało i to mu wychodziło najzgrabniej. Jak sama przyznała lubiła jego i chyba dorzuciła do tego określenie 'skurczybyka', a tak więc był tym dobrym w złym. I to jej odpowiadało. I jemu też. Tak miał wielką ochotę a przebandażowana w pół Carma jakoś go nie cieszyła do końca. Czując jak dłonie dziewczyny dostały się do jego guzików westchnął w duchu. Tylko nie to, tą koszulkę akurat lubię i nie chciałbym przyszywać guzików w domu. Jasne, całe La Push by nie daj boże się zgorszyło. Tym bardziej przy niedzieli, straszne. Aaron w tym czasie z trudem odnalazł miejsce związania końcówek, ale zaprzestał na moment. Odbił sie od ściany by nie wyrzucała mu później ze cokolwiek zrobił tym jej małym dziełom sztuki. Ujął Carmę w pasie zdając się raczej na pamięć i orientację trafić na zaplecze. Chwile to potrwało aż w końcu poczuł za plecami wolną przestrzeń. Teraz to ona została przyparta a Aaron we względnym spokoju mógł się zająć tym drażniącym go bandażem. Podciągnął bluzkę Meksykanki ku górze by mu nie przeszkadzała i mógł się pozbyć długiego kawałka materiału.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:09, 13 Lis 2010    Temat postu:

No to nawet lepiej, że nie brał jej za taką sierotkę losu, którą wszelkie możliwe nieszczęścia pokarały. Carma sama wybrała swój los i było jej z tym dobrze. No, może ktoś jej tam pomógł w tym jak to teraz wszystko u niej wyglądało, ale nie narzekała za bardzo. Nie należała do takich skwierczących osób. Wcale nie była takim wyjątkiem. Osób jej podobnych było całkiem sporo. Wystarczyło się tylko rozejrzeć.

- Na prawdę takie drapanie widelcem po pustym już talerzu nazywasz jedzeniem? - rzuciła retorycznie kręcąc przy tym głową. Uczepił się coś tej jej figury. Mógłby się odczepić, bo Carma bardzo nie lubiła jak ktoś się przyklejał do tematów tycia. Ona nie znosiła żadnego nadmiaru tu i ówdzie sadełka i dlatego wręcz czasem pewnie obsesyjnie dawała sobie nieźle w kość, by spalić nadmierne kalorie. Nie strawiłaby myśli o tym, że mogłaby się nie wcisnąć w jakąś kieckę z powodu rosnącej coraz bardziej pupy.

Nie przesadzała za to z obsesją starzenia się. Nie histeryzowała z powodu przybywania jej wieku. Tak więc było to u niej nieznacznie zrównoważone - fobia utycia i jej przeciwieństwo to znaczy brak paranoi przybywania na jej kark kolejnych lat. z resztą, o czym oni mówili! meksykanka była jeszcze młodą laską i nie było co gdybać w kwestii jej starości. Miała na to jeszcze dużo czasu. - Możesz mi wierzyć, że sama takiemu wyślę, jeśli tylko znajdzie się jakiś kretyn, który mnie będzie próbował usidlić. - odrzekła z uśmiechem. Nikomu na prawdę nie życzyła zadurzenia się w niej. Nie chciałaby żadnemu facetowi, nawet takiemu idiocie jak Aaron, życzyć zakochania się w jej osobie. Wiedziała, że jej chyba coś takiego jak uczucia miłości są i będą obce, więc przynajmniej nie życzyłaby nikomu wpakowania się w uczucie, które ona by nie odwzajemniła.

No niby czemu ona miałaby się poczuć wyróżniona? Tylko dlatego, że udało jej się zlec z prawnikiem w łóżku? Że zwrócił na nią uwagę nie tylko pod względem rozmowy, ale i czegoś więcej? Samo im to jakoś wyszło i bynajmniej się chyba do tego nie przykładali jakoś wybitnie. Przypadek. I teraz ten przypadek im się właśnie powtarzał. Jednak nie było co liczyć na to, że którekolwiek z nich się dobrowolnie przywiąże do drugiego. Po co było sobie krwi napsuć tylko dlatego, że się ona czy on by zakochali? Bez sensu. Bez kompletnie żadnego sensu.

Nie rozerwała mu koszuli ani też nie pozrywała guzików. Powinien docenić starania dziewczyny w tym, by je porozpinać. Robiła to małymi etapami, bawiąc się tym razem palcami z tą jego chwilową niedostępnością. Bo przecież inaczej tego spowalniacza emocji w postaci zapięcia koszuli w ilości sztuk dwunastu guzików inaczej nazwać nie można było. Spowalniało to zdecydowanie i już. Pozwoliła się po chwili poprowadzić do swego pokoju widząc u Howarda niechęć, do opierania się o obrazki. Ostrożny się znalazł.

Jednak Aaron po chwili odwrócił role i tym razem ona czuła pod łopatkami twardość ściany, o którą została oparta. Podciągnięta w górę bluzka została po chwili zdjęta przez Carmę. Odchyliła lekko biodra od ściany, by mu było wygodniej ściągnąć z niej ten bandaż, skoro już mu tak przeszkadzał. Sama wróciła do powolnego odpinania ostatnich guzików jego koszuli, by odsłonić jego brzuch i klatkę piersiową. Uporana i z tym zadaniem, wcale nie spiesząc się do tego, by rozpiąć ostatnie dwa w nadgarstkach mężczyzny, zaczęła dotykiem błądzić po jego torsie.

Ich usta musiały się rozłączyć, gdyż gryzipiórek potrzebował się w którymś momencie spojrzeć na związanie opatrunku wokół jej żeber. Niezajęta w tej chwili pocałunkami Carmelitta zaczęła go z pewną perwersyjną i nieco lubieżną ochotą obserwować jak się szamocze z tkaniną na jej ciele. Sama korzystała z możliwości i sprawiała sobie przyjemność miękkością i ciepłem jego skóry pod opuszkami palców, drażniąc go nieco, by z taką powagą nie skupiał się jednak na fragmencie jej ciała a na niej całej. No a poza tym przeszkadzanie mu trochę, bawiło dziewczynę. Skoro on mógł mieć tyle guzików na koszuli, by ją spowolnić, to ona czuła się rozgrzeszona z drobnych pieszczot jego torsu, rozpraszających jego uwagę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:07, 13 Lis 2010    Temat postu:

Zaraz wyjdzie na to ze była feministką od urodzenia a przy tym zatwardziałym singlem odkąd taki styl życia stał się popularny i aprobowany przez społeczeństwo. W zasadzie to był jej trochę podobny. Miała rację, wystarczyło się rozejrzeć, nie trzeba było szukać - Nazywam to kończeniem jedzenia. Chyba że ty resztki zostawiasz, bo masz jeszcze kogoś kogo nimi dokarmiasz. - jego jednak uczyli by talerz zostawiać zupełnie pusty. Skąd mógł widzieć jakie Carma miała zwyczaje. Dla niego wiązało się to jeszcze z jednym ułatwieniem, zmywanie było łatwiejsze. On też by nie strawił gdyby jakby nie patrzeć zgrabny tyłek Carmelitty stał się odpowiednikiem miejskiego ratusza. Ach to jednak i w jakimś stopniu była zrównoważona. O czym mówili to mówili, nie musiała się bulwersować, temat jak każdy inny. Ta, młodą laską a on to co? Już zgrzybiały staruch dla niej? - Trzymam cię za słowo, ale to byłoby trochę niemądre z twej strony słać wieniec pogrzebowy własnemu mężowi. To takie złowróżbne... I żonie trochę nie przystoi, chyba że chciałabyś zamienić swoje życie w tanią komedię grozy. - niech nie wyzywa go od idiotów. To takie impertynenckie. Aaron już zrezygnował z porównywania Carmelitty do skamlącej u budy suki. Niech będzie tak miła jak on i powstrzyma swój niewyparzony język. Bo w końcu jeśli lubiła chodzić z idiotami do łóżka to też nie najlepiej o niej nie świadczyło. Obce? Tak całkowicie? To jak była nastolatką nie zachowywała się jak podchmielona tym uczuciem, które ponoć w takich smarkatych latach dotyka często? No tak, zapomniał, ona nigdy nie była dzieckiem bo życie jej na to nie pozwalało. Tragiczna, zdecydowanie tragiczna postać. Miała poczuć się wyróżniona dlatego że jej posłuchał i się zamknął. Spełnił też tą dosadną prośbę Carmelitty. Z przypadkiem jednak miała racje. I żadne z nich nie liczyło na nic więcej bo po co? Mieli podobne życiowe filozofie. I z tym czuli się bardzo dobrze. I chwała za to że koszula i guziki były całe. Narażała by go jeszcze na niepotrzebne wydatki. To miała czas jeszcze policzyć te guziki? Lubiła chyba zwracać uwagę na szczegóły. Przezorny, nie ostrożny. Gdyby był ostrożny to nie rozbierałby Carmelitty, a tak uważał tylko na coś co było jej źródłem utrzymania. Gdyby znalazł chwilkę czasu podziękowałby za pomoc w działaniu. Sięgnął za jej plecy przesuwając w dłoni bandaż, przerzucając go na drugą stronę i znów powtarzając tą samą operację. Coś gdzieś się zaczepiło, co irytowało go tylko niepotrzebnie. Carma mu raczej humoru nie poprawiała - Wiesz co... - zaczął przekręcając głowę w bok. Szarpnął w końcu a włókienko puściło - Jak będziesz sobie planowała takie rzeczy to wiedz że nadmierna ilość takich... - zamachał jej końcówką bandaża przed oczami - Mnie wkurza. Jasne? - zapytał oczekując zaraz odszczeknięcia że ma to sobie z głowy wybić i tak dalej. Prawnik uśmiechnął się cwanie po raz kolejny odbierając jej prawo do wygłoszenia swej opinii. Zrobił krok w tył ciągnąc dziewczynę ku wypróbowanemu już łóżku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:28, 14 Lis 2010    Temat postu:

Bez przesady. Carmelitta nigdy nie była i nie będzie feministką. Nie bawiło ją wypychanie na sztandary swojej niezależności. I wcale nie twierdziła, że życie bez faceta było lepsze od życia z nim. Kobiecie, niezależnie od tego, co by sadziła, mężczyzna był potrzebny. Nie po to natura ich takimi stworzyła jakimi byli, by teraz całkowicie odciąć się od męskiego ramienia, na którym można by się było wesprzeć.

Owszem, meksykanka była sama, obecnie nie wiązała się z nikim na stałe, ale to nie oznaczało od razu, ze będzie nie wiadomo jak się zapierać, że jej druga połowa nie jest potrzebna. Jak każdy chciała mieć w kimś oparcie i nie zamierzała zaprzeczać zwykłej potrzebie posiadania kogoś, kto byłby pryz niej. A to, że po prostu do tego nie dążyła jakoś szaleńczo, to już inna sprawa. Nie widziała się obecnie w żadnym trwałym związku i tyle. Z resztą nigdy się nie widziała. Ale nie zaprzeczała możliwości gromu z jasnego nieba, który by jej w głowie zamieszał i spowodował, że jej serce poruszyło by się z powodu jakiegoś przystojnego i fajnego gościa. Wypadki się zdarzały.

Już chciała Aaronowi odpowiedzieć, że te resztki mogła by zostawiać dla niego, ale się powstrzymała. Sapnęła tylko cicho pod nosem pomijając milczeniem dysputę, która nie miała dla niej w tej chwili większego sensu. Tak na prawdę resztkami mogła dokarmiać bezpańskie koty wałęsające się w tej okolicy. Zawsze się jakiś znajdował. no tak. Zapomniała o tym, ze prawnik uwielbiał sobie wybitnie ułatwiać wszystko, co robił. A skoro całkowicie pusty talerz nie wymagał od niego większego wysiłku przy zmywaniu, to było to całkowicie zrozumiałe u niego, że zmiatał wszystko, do ostatniej okruszynki.

A czy ona coś powiedziała na temat jego wieku? Jej kompletnie nie przeszkadzała różnica lat jaka ich dzieliła od siebie. Nawet nie zwracała uwagi na to. To tylko jemu coś przeszkadzało w tym wieku. Ale jeśli dójka ludzi się sobie podobała, to czy w ogóle był sens przeszkadzać sobie w sprawianiu drobnych przyjemności? Co innego, gdyby Carma była niepełnoletnia a on miałby kole pięćdziesiątki. Wtedy to rzeczywiście można by zacząć się zastanawiać, ze coś jest jednak nie tak. Ale pod względem prawa oboje byli dorosłymi, odpowiedzialnymi za siebie ludźmi i na prawdę nie powinno to nikogo interesować, a tym bardziej już trapić, że ona miała mniej lat na karku niż on. Tak więc powinien sobie już darować ten temat, bo nic z niego nie wynikało. No, może poza jego prywatnymi wątpliwościami.

- Kto powiedział, że mężowi od razu!? - zaśmiała się lekko zdziwiona - Temu, któremu by coś odbiło i by chciał nim zostać a nie takiemu, który by był. - odparła starając się nie śmiać. - Baaardzo nikłe szanse są na to, by jakikolwiek owym mężem został. Nie ma opcji takiej. Nie planuję mariażu. To nie dla mnie. - wyjaśniła, aby nie było żadnych wątpliwości. Jak była nastolatką, to nie czuła się nigdy zakochana. Owszem, pewne zauroczenie czy fascynacja drugą osobą jej się zdarzały, jak każdemu, ale nie było to uczucie, które można by nazwać mianem miłości powodującej utratę zmysłów.

A właśnie, że się mylił. Carmelitta miała swoje dzieciństwo. Krótkie, bo krótkie, ale miała. Wcale pod tym względem nie była wyjątkiem. Owszem, jej rodzice szybko zeszli z tego padołu i dość wcześnie musiała zadbać o siebie rezygnując z beztroski jaką dawało dzieciństwo, ale nie była jakimś alienem, który tych dziecięcych lat wcale nie miał i nie przeżył.

Jaką tam dosadną prośbę? Poprosiła jedynie o to, by ją pocałował. Nic takiego przecież. Jednak faktycznie, Howard ją pocałował, całkiem gorliwie spełniając jej zachciankę. Nie, nie za bardzo miała czas liczyć tych guzików, ale było ich w sumie tak niewiele, że nie było większym problemem się ich doliczyć zwyczajnie rzucając na ich rządek okiem. Poza tym męskie koszule miały zazwyczaj osiem albo dwanaście guzików. Ta akurat miała nieco inny krój niż takie najczęściej spotykane, więc pasowało do niej w sumie posiadanie większej ilości guziczków, by odpowiednio dopasować krój do sylwetki jej posiadacza. Wystarczyło zatem się tylko spojrzeć i było się pewnym jaka ilość do rozpięcia czekała szczęśliwego, bądź też nieszczęśliwego (zależy jak spojrzeć) rozpinającego.

- Yhym... - mruknęła w odpowiedzi z błyskiem w oczach, słysząc zniecierpliwienie w głosie mężczyzny. Ją też by wkurzało odwijanie zabandażowanego ciała zaraz po tym jak ledwie z pół godziny wcześniej się go w niego zawijało. - Nie planuję już na razie. - odparła zgodnie z prawdą. Może jeszcze coś kiedyś spowoduje, ze znowu będzie miała obity bok, ale póki co wystarczało jej kompletnie to, co przeżyła kilka dni temu. Ot, urozmaicenie czasu. Faktycznie chciała coś mu odszczeknąć, że tak w ogóle, to nie jego sprawa czy będzie się jeszcze biła czy już nie, ale skutecznie zabrał jej możliwość głosu.

Dała się pociągnąć w stronę łóżka, wciąż bawiąc się palcami dotykiem jego skóry. Przez krótką chwilę pomyślała nad tym, że jak tak dalej pójdzie, to będzie musiała wymienić swoje miejsce do spania na dwuosobowe. Jeszcze czego! Łóżko mimo, iż na prawdę dość szerokie, wciąż pozostawało jednoosobowym. Jednak w tej chwili chyba im za bardzo nie przeszkadzała jego szerokość, bo za bardzo nie zwracali na nią uwagi mając inne, ciekawsze rzeczy na głowie. Na przykład te jego usta, wciąż smakujące winogronami i dłonie niecierpliwie przemierzające jej ciało.

Uznając, że z podwiniętą bluzką nieco durnie jej pozostawać, złapała za brzeg materiału do końca już ściągając ją z siebie. Powróciła zaraz do rozpracowywania tematu jego koszuli. Przyszedł wreszcie czas na zajęcie się jego rękawami i niepocieszona Carma musiała się skupić na chwilę na guzikach mankietów. Wpierw jeden, potem drugi, wreszcie zwolniły zapięcie pozwalając zsunąć z jego ramion materiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:52, 14 Lis 2010    Temat postu:

To kamień z serca. Feministki to naród chyba na coś cierpiący i nie potrafiący sobie z tym do końca poradzić. Bardzo głupi pogląd według Aarona. Jakoś faceci nie głosili przesłanek że bez kobiet będzie lepiej, a one to musiały. Gdyby mogli być dla siebie mili mężczyzna stwierdziłby właśnie że postawa Carmy bardzo go zadowala. Tak, tak, nie będzie się o czepiać już o te chęci, w końcu młoda była i mogła robić co też chciała. A on to chyba jednak nie był uprawniony do dawania jej rad, kto jak kto, ale na pewno nie Aaron, bo te rady za dobre pewnie by nie były. Niechby spróbowała tak powiedzieć. Jakby zjawiła się w kancelarii też by jej pokazał stertę druczków i stwierdził ze sama musi to wypełniać. Bo on nie miał czasu, odkładał to tak na zaś i zostało, aż przyszła. Niech się cieszy ze grzecznie zjadł wszystko. I to jeszcze z apetytem. Świadczyło to o tym że Carma jakieś pojecie o kuchni miała i nie musiała się za siebie wstydzić. Powiedźmy ze Aaron w wielu lat pięćdziesięciu już za Carmą by się nie rozglądał. Bo raczej jako facet z olejem w głowie jakoś próbowałby się w życiu ustawić. I poszukał jakieś przyzwoitej kobiety, która zechciała by się z nim pobrać. W końcu w pewnym wieku człowiek dojrzewał do pewnych decyzji i takowe podejmował. Hm, czyli ma jeszcze dwadzieścia lat na przebieranie, w sam raz, coś sobie znajdzie - A o kim my rozmawiamy? O twoim przyszłym, jakże szczęśliwym małżonku. - sprostował Aaron bo to w głównej mierze było tematem ich rozmowy - A to zmienia postać rzeczy. - powiedział kłaniając się przed Carmelittą nieznacznie - Nie mów hop, ani się obejrzysz a takiego będziesz miała. - nastraszył ją - W końcu jak to mówią to nieszczęście dotyka człowieka w niespodziewanym momencie. - nie była alienem? Może w tym przypadku nie, ale dla niego już zawsze będzie kimś z innej planety gdzie preferuje się boks w różowych szpilkach. Jaka spostrzegawcza i doinformowana. Aaron nie zwracał uwagi na takie bzdety jak ilość guzików w koszulach jakie nosił. Doprawdy, gdyby nie to że zaczęli co zaczęli, mogli by się wdać w długą i interesującą dyskusję o włókiennictwie - Ja myślę. - ten tydzień, co nie cieszyło Aarona, zapowiadał się pod znakiem umysłowej harówki i jeśli dotrwa trzeźwo do piątku będzie z siebie szczególnie dumny. Mogę nie mieć czasu do ciebie zajrzeć, a co dopiero poświęcić czas na bandażowanie cię... Dobry pomysł miała z tym dwuosobowym łóżkiem, bardzo dobry, niech to przemyśli sobie, no może nie teraz, ale powinna poświęcić temu chwilę. Och jak ona taka niepocieszona to kiedy już jakimś cudem Aaron znów do niej zawita przezornie zatroszczy się o to co ma na sobie by już tak jej życia nie utrudniać. Jeszcze by sie zraziła do koszul i co? Nikt tego nie chciał. Złapał materiał zsuwający się z jego ramion na czubek palca kiedy wygiął ramię w tył. Rzucił ją niedbale i raczej na oślep, ale w tak małym metrażu trudno było się pomylić i nie trafić na biurko. Biały pasek bandażu został zapomniany na podłodze. Do koszuli prawnika dołączył stanik Carmy, który zsunął się z blatu i w ostateczności wylądował na krześle, bo też tam było teraz jego miejsce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 17:36, 14 Lis 2010    Temat postu:

Jakież więc szczęście, ze teraz nie mieli ochoty dysputować o włókiennictwie. co za nudny temat by z tego był. No chyba, ze jak zwykle zaczęli by sobie wypominać jakieś pierdoły, wtedy czepliwość co do interpretacji wyrazów mogłaby być jedyną pociechą. Aaron spokojnie mógł ten tydzień poświecić bez problemu swojej pracy, bo i jej szykowała się niezła harówka.

W końcu jak by nie patrzeć Carma zrobiła sobie dobre dwa tygodnie urlopu i teraz zaległości co prawda nie piętrzyły się u niej na stercie na biurku, ale za to stały w kolejce kiedy łaskawie się nimi zajmie. A jeszcze tego by brakowało jej, by ktokolwiek zaczął narzekać na jej terminowość. Nie chciała stracić klientów tylko i wyłącznie dlatego, że zabajdurzyła zbyt długo z prawnikiem. Dopóki ten układ im pasował i zajmował tylko wolne chwile, było w porządku, ale kiedy by zaczęło to rzutować w jakiś sposób na zarówno jej jak i jego pracy, to już by nie było tak fajnie i należało by to jak najszybciej ukrócić.

Jeśli mężczyzna sądził, że tylko z jego powodu dziewczyna dorobiłaby się dwuosobowego łóżka, to grubo się mylił. Już prędzej by to zrobiła dla własnej wygody. Jednak fakt pozostawał faktem i rzeczywiście przydałoby się coś z tym zrobić. Bo niezbyt wygodnie im było we dwoje leżeć na wąskiej przestrzeni. Poza tym o ile ciekawiej by było, gdyby mieli miejsce na pewne rzeczy, które nie były wykonalne na wąskim materacu jej jednoosobowego łóżka.

A on miał podwójne miejsce do spania u siebie? Bo może by zmienili miejscówkę i następnym razem u niego się spotkali, jeśli tutaj było niezbyt komfortowo? To taki luźny pomysł, ale meksykanka właśnie zastanowiła się jak wygląda jego sypialnia. Tak z ciekawości. I chęci zbrukania ich wyczynami jego łóżka tym razem. Bardzo dobrze w gruncie rzeczy, że myślał nad praktyczną stroną ich kontaktów. Bo ileż się można było użerać z tymi jego guzikami, by nie rozwalić mu kolejnej koszuli. Mogła mu tylko przytaknąć z aprobatą, jeśli kolejnym razem miałby na sobie chociażby zwykły t-shirt. jakież to byłoby wtedy komfortowe dla nich dwojga. I jaki łatwy, szybki w teorii dostęp by miała do niego.

Sprawnie sobie radził z jej ubraniem. Meksykanka nie mogła niestety tego samego powiedzieć o jego ciuchach, bo wpierw natknęła się na jego koszulę a teraz przyszedł czas oczywiście na jego spodnie i co? Pasek, zapięcie... Ileż się trzeba było z tym namotać. Ale nie narzekali chyba na to za bardzo, bo i w trakcie tego sumiennego rozpinania i pozbywania się zbędnej odzieży emocje między nimi coraz bardziej rosły a niecierpliwość ruchów dodawała pewnego całkiem sympatycznego smaczku.

Przylgnęła go niego klatką piersiową, siadając mu na chwilę na kolanach i wsuwając palce w jego włosy, podczas, gdy usta kosztowały wilgoci jego warg. Trzeba przyznać, że bosko całuje... - rzuciła w myślach do samej siebie, przenosząc po chwili jedną rękę z jego głowy i sunąc wzdłuż jego pleców w dół po kręgosłupie. Jakby nie patrzeć w pozostałych chwilach droczyli się i spierali ile wlezie a w takich momentach te ich temperamenty na co innego się przelewały, ku obopólnej chyba satysfakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:23, 14 Lis 2010    Temat postu:

Niech nie traci tych klientów przez niego, boże broń. Jeszcze by go później oskarżała że to z jego winy splajtowała, a jakby pewnego dnia zapukała do kancelarii i oświadczyła że wprowadza się do niego bo nie ma za co mieszkać to byłby już szczyt szczytów. Choć Aaron gorsze rzeczy wyczyniał, jakby nie patrzeć. Scenariusz jaki wymyślił był wybitnie czarny i chyba na szczęście nie do zrealizowania bo nie podejrzewał by tak dumna dziewczyna jak Carma zapukała do niego po pomoc, choć kto wie. Gdyby był winny? Oczywiście że miał podwójne łóżko. Zapomniała już ze Aaron cenił sobie wygodę? Jednak rzadko która z kobiet je widziała i zajmował je tylko on. Jak tak z ciekawości to niech wie że wyglądała jak każda sypialnia. Takie dwa w jednym w zasadzie, pokój powiedźmy dzienny i łóżko jedyne z części mogącej się nazwać sypialnianą. Zadowolona? Myślał, bo ile można drżeć w duchu o to że kolejna koszula może pójść na szmaty przez niecierpliwość Meksykanki a z własnego doświadczenia wiedział że jeśli takim puszczały nerwy dziać się mogło różnie. Aaron z większością rzeczy sobie sprawnie radził. A haftki, zameczki i inne zabawne ceregiele miał wybitnie opanowane. Rzekłby: lata praktyki. Pasek to niestety rzecz potrzebna i od lat stosowana przez mężczyzn. Musiała przez to biedulinka przebrnąć. Skórzany był więc o użyciu siły jak przy biednych guzikach mogła pomarzyć. Ale właśnie, jak sama zauważyła, z drugiej strony to nie było takie złe. We wszystkim poza negatywami były jakieś pozytywy. Aaron wylądował na łóżku, wspierając się ramieniem na materacu, bo chwila jeszcze a wyrżnąłby tyłem głowy w ścianę. Niech sobie sprawi to dwuosobowe łózko, będzie szersze a co za tym idzie bezpieczniejsze. Dłoń mężczyzny zapętała się przy brzegu jej spodenek, a mężczyzna udręczony westchnął lekko w usta dziewczyny. Najlepiej niech oboje zaczną się nosić jak dzieci, spodnie na gumkę i koszulki. Zero zamków, pasków i guzików. Teraz też się pospierać mogli. Choćby i o to kto na górze będzie. Albo kto później dostanie miejsce od ściany, albo, albo, albo... Tak koniecznie chciała? Raczej nie bardzo, prawda? No. Guzik łatwo dał się rozpiąć kolejny sukces - Złaźże ze mnie i oddawaj resztę. - mruknął przesuwając dłonią po udzie Meksykanki by kiedy trafić na brzeg spodenek pociągnąć go ku sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:43, 14 Lis 2010    Temat postu:

Dlaczego nie do zrealizowania? Chociażby dla pogrania mu na nerwach zabrałaby ze sobą pustą walizkę, wtargnęła do jego mieszkania i zajęła mu jego ulubione miejsce twierdząc, że skoro to przez niego splajtowała, to sobie przez jakiś czas u niego pomieszka dopóki nie stanie znów na nogi. Co prawda na następny dzień już by się wyniosła, ale dla tego jednego dnia podręczenia go była gotowa się poświęcić.

Zadowolona. Jak to nieczęsto kobiety widywały jego sypialnię? Czyżby preferował zalegać w mieszkaniach swoich kochanek a nie u siebie, kiedy już był z jakowąś? W sumie miało to jakiś sens. Przynajmniej ze swego domu nie robił burdelu. No tak. trafił jej się specjalista od zdejmowania z babeczek ciuchów. Jednak nie mogła narzekać, bo było jej to wybitnie na rękę. Przynajmniej nie musiała mu pomagać i przez to sama się szarpać ze swoim ubraniem instruując na każdym etapie co i jak ma zrobić, by to z niej ściągnąć. Pozbawiało to ich dzięki temu masy problemów i skracało czas potrzebny na wyplątanie się z gałganów jakie mieli na sobie.

Poradziła sobie w końcu z paskiem, którego sprzączka po chwili zachrzęściła z boku o barierkę jej łóżka. Nie było to takie trudne przecież, by nie dała rady. A może jeszcze niech ich ciuchy mają szwy na rzepy? Tak żeby można było szarpiąc pozbyć się całości za jednym razem. Uśmiechnęła się przebiegle słysząc jego żądanie, którego nie tak do końca chciała spełnić. Zsunęła się z jego kolan, ale bynajmniej nie po to, by dać mu z siebie zdjąć spodenki. Zeszła na podłogę, przyklękając przed nim i bezczelnie odrywając od jego ust swe wargi, sięgnęła palcami do guzika i zamka jego spodni.

Chwilę później Aaron musiał jej pomóc, bo spod jego zadka nie zamierzała wyszarpywać jego spodni. Przesunęła ustami po jego brzuchu zabawiając się językiem jego pępkiem i podbrzuszem. - To raczej Ty się podnieś. - mruknęła mając ochotę tym razem na coś innego przed tym, nim przejdą do dalszej wspólnej zabawy. I niech tylko nie marudzi, że mu z tym źle, bo więcej meksykanka nie powtórzy tego, jeśli da jej do zrozumienia, że mu nie pasuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:16, 14 Lis 2010    Temat postu:

Taaa... Teoretycznie może i by to wypaliło. Praktycznie już nie bardzo, bo najpierw musiałby wiedzieć gdzie tez Aaron ma swoje ulubione miejsce by móc go tak wkurzyć. Jakby tak koniecznie musiała to proszę bardzo, sypialnia rodziców, pokój Emily, gdzie tylko chciała. Byle nie u niego w pokoju i byle nie za długo. Może i nie preferował, ale jak mogła zauważyć na dołączonym obrazku pokazującym jej pokój, tak zazwyczaj było że lądował u kobiety, a nie odwrotnie. Poza tym jego dom, był jego domem a nie jak słusznie zauważyła burdelem. Cenił sobie prywatność. Trafiła, a co? Nie powie mu chyba że wolała takich totalnie zielonych, którzy nie wiedzieli z której strony kobietę obejść? Choć w tych czasach... I tacy pewnie jednak jeszcze by się znaleźli. Choćby po odcedzeniu przechwałek od szczerej prawdy. No właśnie, niech nie narzeka, nie miała powodów. Nie na rzepy to nie. Za dużo hałasu robiły i wkurzały Aarona niemiłosiernie kiedy był mały i miał na przykład jak każdy dzieciak buty na rzepę, poza tym po jakimś czasie i tak przestawały trzymać. Nie spodobał mu się ten jej uśmiech, on mógł się do niej tak szczerzyć ona do niego to już nie bardzo. Brew Aaronowi jednak lekko drgnęła kiedy przy tym gdy wstawała materiał spodenek lekko się rozchylił ukazując wściekle różową koronkę - Nie... - zajęczał a w jego tonie na pewno nie zabrzmiało zadowolenie - To przesada. - popatrzył na Carmę cierpko widząc jak odmówiła wykonania jego polecenia. Z podniesieniem tyłka w górę problemów nie było bo usta Meksykanki wędrujące po jego ciele same do tego przymuszały - Wedle życzenia. - rzucił z ironią patrząc na nią z góry. Aaron pochylił się ujmując ją pod brodę tak dla sprawdzenia jak miewa się jej uszkodzona z lekka warga. Wpił się w jej usta pragnąc raczej by wróciła do niego na łóżko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:13, 14 Lis 2010    Temat postu:

Jakoś by sobie z tą kwestią poradziła. Sprytna była, toteż na pewno udałoby się jej znaleźć jakiś jego ulubiony fotel czy też kanapę. Obstawiała, że pewnie coś stało przed telewizorem a większość samotnych facetów jak już siedziała w domu, to okupowała siedzisko przed odbiornikiem. Jak już to zdążyła powiedzieć, nie przepadała za totalnie zielonymi w tych kwestiach facetami. Nie znosiła pod wpływem emocji zmuszać się do jakichkolwiek tłumaczeń czy wyjaśnień a już naprowadzanie męskiej dłoni na zapięcie stanika i tłumaczenie jak wygląda haftka i jak ją rozpiąć potrafiło zniechęcić kompletnie dziewczynę do jakichkolwiek igraszek.

Tutaj więc Aaron miał spory plus. Nic mu nie musiała mówić a sam sobie dawał całkiem zgrabnie radę z jej ciuchami nie przeszkadzając jej w wędrówce jej dłoni czy ust po jego ciele. Same plusy. Boże broń! Żeby się tylko meksykanka nigdy nie natknęła na takiego jeszcze przez nikogo nie tkniętego. Wyprowadziłoby to ją skutecznie ze stanu równowagi i odebrało chęci na cokolwiek, co by się z takim gościem wiązało. Nie była nauczycielką, nie czuła się także w obowiązku kogokolwiek na cokolwiek naprowadzać. I zdecydowanie wolała prawiczków pozostawiać takim babkom, które tą niebiańską cierpliwość do nieporadnych jeszcze facetów miały.

Ona jeśli już wybierać by miała, to preferowała takich, którzy nie dość, że doskonale wiedzieli co i jak się z kobietą robi, ale także wiedzących czego sami chcą. Bo szukanie i sprawdzanie co się takiemu spodoba a co nie przypadnie do gustu było dla niej równie wspaniałe co pomysł dodania kapusty kiszonej do urodzinowego tortu. Ani to smaczne ani też odpowiednie. Niech więc sobie inne polują na nietkniętych wcześniej, ona preferowała facetów z jajem i doskonale wiedzących jak zadowolić partnerkę.

Spojrzała się na prawnika kątem oka nieco niepewnie, nie wiedząc o co mu chodzi. Akurat zsuwała się z jego kolan na podłogę, kiedy wyjęczał słowa swej dezaprobaty. Nie lubił, gdy kobieta chciała dać mu odrobinę przyjemności w inny sposób? Serio!?! Dziwny był. Może jej się ubzdurało, ale właśnie tak odebrała to jego jęknięcie a potem i podciągnięcie jej ust znad okolic znajdujących się zdecydowanie poniżej jego pasa. Boi się, że w taki sposób na zbyt krótki dystans... - zaczęła rozważać w myślach. Jednak po chwili sama sobie zaprzeczyła. Nie. No przecież wcześniej świetnie dawał sobie radę. Biła się sama z własnymi wyobrażeniami, ale przerwały je jej wargi mężczyzny dopominające się o kolejny pocałunek. Pozbywając się z niego spodni wróciła do Howarda na łóżko pozwalając mu zadecydować czego chciał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:35, 14 Lis 2010    Temat postu:

Sprytna by sobie być mogła gdyby Aarona w domu nie było. Jakby był to zapewne nie dorwała by się do niczego. A tak nawiasem to jego ulubionym miejscem odpoczynku było wspomniane niedawno łóżko. I chyba Carma by się nie ucieszyła gdyby akurat to chciała zająć bo Aaron miałby jeszcze dla siebie sporo miejsca. Jej tyłek w końcu nie przypominał jeszcze czterodrzwiowej szafy i marne był szanse na to by zajęła całe łóżko tylko i wyłącznie dla siebie. Same plusy, same, przecież inaczej być nie mogło. Przynajmniej pod tym względem nie dawał powodów do narzekania, bo z innymi bywało już różnie. Zostawiała prawiczków innym? A on sobie pomyślał że wdeptywała takiego w błoto. Jakoś by to do niej tak pasowało. Z czystą satysfakcją zniszczyć kolesia w zarodku i czerpać z tego przyjemność. Skoro już była tak usłużna że znalazła się przy nim Aaron mruknął z wyrzutem - Różową koronkę przy staniku mogę zrozumieć. Ale to... - pociągnął dalej zsuwając swą dłoń w dół, w gruncie rzeczy to i za głęboko się zapuścił więc po chwili dopiero złapał to o czym mówił - Cholernie bije po oczach. - stwierdził naciągając między palcami kawałek koronki. Różowej skóry na worek do treningu akurat nie mieli czy nie chciałaś czekać za dostawą? A może nie ten odcień? - Zrób mi tą uprzejmość i pozbądź się tego. - pół na pół. I polecenie i prośba - Chociaż na teraz. - dokończył przesuwając ustami wzdłuż linii mostka Carmy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:00, 14 Lis 2010    Temat postu:

Cholera by to wzięła w takim razie. Skoro nie mogła by zaanektować w pełni jego ulubionego miejsca a jeszcze musiała się nim z mężczyzną podzielić, to już żadna frajda ze wkurzania go swoją osobą. Poza tym gdyby już się znaleźli we dwójkę na łóżku, to pewnie nikłe by były szanse na to, by chcieli tak całkowicie sobie na nerwach działać.

Zostawienie prawiczka innym w pewnych okolicznościach było także wprasowaniem takowego niczym obcasem w błoto. No ale nie zmieniało to faktu, że nie chciała i nie miała zamiaru się z takimi zabawiać w mentorkę, nauczycielkę, przewodnika czy bóg raczy wiedzieć jeszcze kogo. Od tego byli inni, ona wolała już przygotowany odpowiednio materiał i tyle.

Kiedy tak jego dłoń przemierzała jej skórę, dziewczyna niczym napięta struna reagowała na najdrobniejszy dotyk. A już tym bardziej, kiedy za daleko jego palce popełzły. Zapomniała przez niego o tym, o czym jeszcze chwilę wcześniej rozważała. Za to bardzo usłużnie wykonała to jego niby polecenie, niby prośbę. Zapewne mu się to musiało spodobać, bo Carma, która zwykle miała dziesięć sprzeciwów na jedno przytaknięcie teraz niczym bezwolna zrobiła co zechciał. Mogła co najwyżej tylko westchnąć z uczuciem niejakiej ulgi, czując jego wargi zdążające po jej ciele. Za to jej dłonie mogły teraz przemierzać swobodnie po jego plecach i ramionach, od czasu do czasu mierzwiąc jego włosy z rozkoszną sobie lekkością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:26, 14 Lis 2010    Temat postu:

Bo jej jeszcze żyłka pęknie. A cholera z tego Aarona była, to prawda. Z nim łatwo raczej nigdy nie było. Tym bardziej jeśli miał się stać dla kogoś przeciwnikiem, choćby miało iść o jego łóżko. A w zasadzie tym bardziej o coś jego. Tak, z tym działaniem na nerwy to miała rację. Trzeba się było, niestety, przyznać że wtedy raczej poszukałby dla nich innego zajęcia. O boże, to on zaczął już współczuć takiemu który kiedykolwiek miałby okazję na Carmę trafić. Bolesne doświadczenie dla totalnie nieobytego.
Aaron zacisnął lekko powieki i uchylił je mrugając parokrotnie by przypomnieć sobie jak się egzystuje. Zdmuchnął ze swojej twarzy ciemne włosy, bynajmniej nie jego i uniósł ramię by spojrzeć na zegarek. Brew lekko drgnęła co wskazywało że jest gdzieś koło ósmej. Na dziewiątą by warknął, a na dziesiątą przekręciłby się na drugi bok stwierdzając że i tak jest już spóźniony więc nie ma co się spieszyć i nigdzie nie idzie. Ale ósma była w sam raz. Zmarszczył brwi bo do zegarka przyczepił się kolejny włos, też nie jego, stanowczo za długi. Zerknął w bok i spostrzegł że jest uwięziony między Carmelittą a ścianą. A żeby cię... Ja lubię spać z brzegu. Chwilową złość przegnał widok jej ramienia wystającego sponad kołdry. I jeszcze plecami do niego, co za udręka. Aaron ziewnął i wsunął ramiona pod kołdrę ponownie bo chłodno mu było. Przekręcił się na bok obiecując sobie drzemkę nie dłuższą niż minut dziesięć. Objął dziewczynę przez brzuch i zamknął oczy wdychając całkiem przyjemny zapach tych ciemnych kudłów. Zmarszczył lekko nos czując jak jeden z nich go łaskocze. Uchylił jedną powiekę patrząc krzywo na to co mu przeszkadzało. Ujął końcówkę włosa Carmy i przeczesał go inaczej, by móc z zadowoleniem powieki ponownie zamknąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:31, 14 Lis 2010    Temat postu:

Niech nie współczuje takiemu. Bo po co? Nie jego to dotyczyło, więc po co chciał marnować swoją energię i emocje na takiego, któremu by się z Carmelittą nie poszczęściło? Bez sensu. Nie jego broszka, nie jego biznes, wiec nie było czym sobie głowy zawracać.

Noc musiała być albo ciężka albo też wybitnie ekscytująca, skoro oboje padli jak neptki na tym wąskim dla dwójki materacu. Meksykanka w swoim półśnie poczuła za sobą jak ktoś się kręci. Niezbyt nachalnie, więc jej nie budził tym samym. Jeszcze przez dłuższą chwilę się nie poruszała korzystając z ciepła jakie dawała kołdra i miękkości poduszki, którą miała pod głową.

Powoli wszystkie myśli składały się w całość i jej przytomność wracała niczym ociężała, ale jednak. Czując ciepłe ramię ją obejmujące w pasie domyśliła się kto ją obejmuje. Z jednej strony, jak zwykle, powinna być niezbyt zadowolona, że słońce już wzeszło a jej nocny towarzysz jeszcze się nie ulotnił. Z drugiej strony było jej przyjemnie i jakoś tym razem nie miała powodów do tego, by się wściekać na Aarona, że został z nią.

Uśmiechnęła się do siebie pod nosem po kolejnej długiej chwili splatając palce swojej dłoni z jego palcami obejmującymi ją w talii. Jednak po kolejnych dłużących się już minutach miała serdecznie dość bezczynnego leżenia. Wyślizgnęła się powoli spod kołdry, ostrożnie przekładając jego rękę na brzeg poduszki i okrywając go kołdrą, złapała w jedną rękę swoje włosy, by go nimi nie łaskotać i pochyliła się jeszcze cmokając go w policzek. Zgarnęła z podłogi swoje porozrzucane ubranie starając się nie obudzić gryzipiórka z chyba dość płytkiego już snu.

Chwilę później zamykając bezszelestnie za sobą drzwi wymknęła się z pokoju. W wąskim korytarzyku naciągnęła na siebie ciuchy i wyszła już ubrana do części, w której było jej studio. Przecierając dłońmi swoją twarz podeszła do kontuaru zbierając pozostawione tam wczoraj po posiłku naczynia i wstawiając je do zlewu, który był w kącie pomieszczenia za szafką. Wstawiła potem wodę na kawę i przygotowała dwa kubki, chociaż zaczęła się zastanawiać nad tym czy w ogóle jest sens, by przygotowywać nie tylko dla siebie, ale i dla prawnika jakieś śniadanie. Ostatecznie jednak nasypała kawy do obu kubków i zakręciła się za zrobieniem kilku kanapek.

Chyba bardziej z rozpędu niż z rzeczywistych chęci dwie z przygotowanych kromek złożyła razem wpakowując po chwili w folię. Usiadła sobie po tym na wysokim krześle przy kontuarze i nieco nieprzytomnym, machinalnym ruchem ugryzła pierwszy kęs z jednej z kanapek, które pozostały na talerzu. Zalała dla siebie kubek z kawą i popijając gorący napar złapała się za kartkę ze szkicownika, nad którą poprzedniego dnia się znęcała nim Aaron przyjechał.

Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszała pukanie w przeszklone drzwi wejściowe. Spojrzała się na nie, obdarzając wiszącego za nimi człowieka piorunującym spojrzeniem. Ten jednak nie odwzajemnił zmaltretowanego nastroju meksykanki, lecz złożył błagalnie dwie ręce niczym do modlitwy, dopraszając się, aby jednak mu otworzyła. Z lekkim opóźnieniem w swoich ruchach, ale i z niejaką niechęcią, nie rozstając się ze swoim kubkiem kawy powlekła się do zamka, otwierając swojej porannej zmorze wejście. W końcu był już poniedziałek a jak zwykle tego dnia, klienci walili niemal drzwiami i oknami od samego ranka. Dziwne, że wcześniej nikt nie przyszedł, chociaż nie mogła być tego pewna, bo nie było jej w tej części budynku i mogła nie słyszeć dobijania się do drzwi.

- Siema Danny. - rzuciła w powietrze za sobą, podchodząc do wieży i włączając niezbyt głośno radio na jakieś wiadomości. Plącząc się jeszcze przez dłuższą chwilę po pomieszczeniu przeprosiła swego klienta za swoje nieogarnięcie jeszcze, ale dość wprawnie przygotowała swoje miejsce pracy. Związała sobie włosy w wysoko złapaną kulkę i wciągnęła jeszcze opaskę, by pojedyncze kosmyki nie leciały jej na oczy, czego nie znosiła ślęcząc nad skórą swych klientów. Niedługo później, popijając sobie resztki kawy nastawiła jeszcze raz wodę na kawę dla Aarona, po czym zasiadła z rosłym, barczystym klientem do roboty nad kolejnym z jego tatuaży.

Rytmiczne, wwiercające się w głowę bzyczenie maszynki do tatuowania rozeszło się po pomieszczeniu zagłuszając trochę wiadomości lecące cicho w radio. Popychając gadkę o pierdołach, śmiejąc się co jakiś czas z opowiastek serwowanych jej przez owego Danny'ego katowała jego skórę barku i ramienia [link widoczny dla zalogowanych] W zasadzie, to podczas tego podejścia dziewczyna była pewna, że już skończy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:45, 15 Lis 2010    Temat postu:

To cmoknięcie sprawiło że Aaron rozbudził się do reszty. Otworzył oczy by patrzeć jak Carma wyślizguje się z pokoju. Dziwne masz obyczaje, w końcu to twój pokój. Zarył się w kołdrę czując w sobie zatrważająco silną potrzebę nie wychodzenia z łóżka. Nie było jego, ale i tak wygodne, wygodniejsze od tych które czasem miał pod sobą. Po upłynięciu czasu który powinien dać Carmie szanse na ogarnięcie się i postawienie do pionu mężczyzna z żalem musiał stwierdzić że i on wstaje. Tym bardziej że miał jeszcze kawałek do przejechania. Wciągając na siebie poszczególne części garderoby patrzył w okno mając nadzieję że poranek nie jest taki na jaki wyglądał czyli raczej zimny, z zanoszeniem się jak zwykle na deszcz. Podwinął niedbale rękawy koszuli rozglądając się za swoją bluzą, która wisiała na kołeczku w studiu. Zapiął te nieszczęsne guziki nie zapominając poprawić kołnierzyka. Pojawił się w studiu w poczochranych włosach wyglądając jak siedem nieszczęść akurat wtedy kiedy na fotelu rozsiadał się jakiś facet. Aaron machnął im nieprzytomnie dłonią wiedziony aromatem kawy do kubka stojącego na kontuarze. Kubek jego nie był, ale drugi był pusty. Poczekał chwilę i zalał sobie zerkając na Carmelittę i błogosławiąc dziewczynę w duchu. Uśmiechnął się słabo kiedy zobaczył paczuszkę z chlebem jaką dla niego przygotowała. Dbasz o mnie? Bo się rozczulę. Usiadł na krzesełku ujmując uszko kubka i unosząc go do ust. Poświęcając uwagę między radiem brzęczącym mu za plecami, kawą, szkicownikiem Meksykanki i czasami pracą jaką wykonywała konsumował nie przeszkadzając nikomu, równie dobrze mogąc być kawałkiem ściany. Rano był strasznie nie swój i nie miał sił na nic prócz spokojnego siedzenia. Westchnął z niezadowoleniem patrząc na narzędzie jej pracy, które przyprawiało o nerwowy rozstrój. Po kolejnym łyku kawy i chwili przemyślenia oszczędził sobie drugiej kanapki zostawiając ją na później, chcąc wyjść stąd bez bólu głowy. Obejrzał się i wstał by sięgnąć bluzę. Zerknął na zegarek stwierdzając że jest o pół godziny w plecy, strasznie opornie mu szło zbieranie się stąd. Pewnie przez to że w środku było względnie ciepło, nie to co za szybą. Ziewając i zapinając bluzę poszedł do drzwi machając woreczkiem z resztą śniadania. Kiedy obrócił się w progu nie uchwycił spojrzenia Carmelitty, zbyt zajętej tatuażem. Wyszedł bez słowa i zerknął z niechęcią na swój rower. Musiał się pospieszać jeśli nie chciał dać swej sekretarce powodów do uszczypliwości.

/ Forks / Dom Aaron'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:00, 15 Lis 2010    Temat postu:

Nie miała za bardzo czasu zająć się towarzyszeniem Aaronowi, kiedy już wychynął z jej pokoju w miarę wybudzony ze snu. Skupiona na działaniu maszynki raczej nie zwracała za bardzo uwagi na mężczyznę. Parę razy się obróciła w jego stronę posyłając mu jakiś drobny uśmiech czy niby mrugnięcie okiem, ale nie za bardzo mogła sobie pozwolić na coś więcej.

I tak minął tydzień. Poprzestawiały jej się pory dnia i nocy bardzo szybko, bo przychodzący klienci niezbyt patrzyli na zegarki, pragnąc mieć jak najprędzej dokończone tatuaże. Raz zdarzyło jej się skończyć o świcie, innego zaś dnia to o świcie zaczynała pracę. Nadszedł wreszcie piątek, którego dziewczyna wyczekiwała niczym zbawienia, po całym tygodniu męczącej pracy.

Tego dnia wstała nawet uśmiechnięta wiedząc, że jeszcze tylko ten dzień i znów zrobi sobie dwa dni wolnego, którego jej było trzeba niczym zbawienia. Jednak podczas ślęczenia nad ramieniem jej stałego, niezbyt wymagającego klienta, listonosz przyniósł pilny list. Przerywając swe zajęcie otworzyła kopertę czytając co tam napisali. Miała odebrać jeszcze dziś z urzędu jakiś druczek a potem z nim wypełnionym zjawić się kilka dni później sama, bądź za pośrednictwem jej prawnego reprezentanta, celem złożenia jakichś wyjaśnień.

Wkurzona musiała już na dobre odłożyć robotę z dokończeniem wzoru na skórze swojego klienta na inny termin. Umówiła się z nim na kiedyś indziej. Przebrała się, wrzuciła parę drobiazgów do torebki i pojechała do Seattle. Postanowiła jeszcze podskoczyć do Aarona, żeby mu powiedzieć o przesyłce z urzędu emigracyjnego, jak kiedyś obiecała, że da znać kiedy coś przyjdzie.


// Seattle / Kancelaria Prawnicza Amandy Sharp


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Rezerwat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 7 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin