Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kawalerka Smith'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:23, 11 Lip 2010    Temat postu:

Zmarszczył lekko czoło. Skoro ona poczuła się urażona, to on poczuł się niezadowolony i odepchnięty z powodu tego że właśnie teraz mu nie chciała powiedzieć. Mogła mieć w zasadzie multum wytłumaczeń, ale nie wiedział dlaczego nie chciał powiedzieć. Uszanował jednak życzenie Elizabeth i nie zapytał o nic więcej. Kiwnął raz głową na znak że zgadza się na 'kiedyś' byle tylko to kiedyś nastąpiło - Jesteś niemożliwa! - zawołał odchylając głowę w tył - Kiedy tylko chcesz, ale nie dziś, hm? Nie ma głowy by iść tam raz jeszcze. - skapitulował jednak kiedy wspomniała o poniedziałkowym terminie - zsunął się w dół wyswobadzając Lizz ze swego ramienia jedynie po to by okręcić się o 90 i użyczyć sobie jej ud jako poduszki. Nogi podciągnął i utrzymał zgięte. Całonocne wspieranie się o ścianę na nikogo dobrze nie wpływało - Nie... - spojrzał z dołu na wampirzycę bawiąc się przetaczaniem po swoim brzuchu odważnika - Stanowczo wolę cię w naturalnym kolorze, no ale wiadomo że facet ma niewiele do gadania. Blond tak czy siak odpada... To raczej ci nie pomoże. Musisz się sama zdystansować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:37, 11 Lip 2010    Temat postu:

- A tam niemożliwa! - prychnęła lekko pod nosem - Co? Czyżby w Jaśnie Panu leń się znów odezwał? - zapytała lekko sobie żartując z tego, że mu się nie chciało - Możesz mi wierzyć, mnie też się totalnie nie chce. - dodała po chwili czując jak chłopak kładzie się na podłodze wykorzystując jej uda jako podpórkę. - Wiesz co? Chodź, rozłożymy normalnie łóżko, położysz się a ja parę godzin pojedziemy, okej? - zaproponowała. Wcale nie musieli się jakoś śpieszyć. Było dopiero wcześnie rano a sklepy w niedzielę i tak zawsze nieco później otwierali - No chodź. - ponagliła delikatnie ujmując jego głowę, zmuszając go do tego by się podniósł - Możemy nie ścielić i... mogę zastąpić poduszkę jeśli chcesz. - dodała starając się znaleźć jakiś argument do tego by się ruszył z miejsca.

- Kuurczę. - jęknęła - A myślałam, że tak łatwo będzie jeśli załatwię to kolorem... - zażartowała po czym znów ponagliła go - No wstawaj i do łóżka. Ale już. Nie będziesz tu spędzał kolejnych godzin, bo przy takim siwym dymie, to aż w gardle drapie. - rzuciła wsuwając dłonie pod jego plecy. - No jak mam Cię przekupić byś wreszcie polazł do... łożnicy, co? - zapytała śmiejąc się dość wyraźnie - No dobra, może i nie łożnicy, ale przynajmniej w wygodniejsze miejsce. Tutaj zdrętwieć można i dostać wilka na tych kafelkach. A w naszym przypadku dostać wilka, to raczej niefajna sprawa byłaby, nie? Ruszaj się, no już. - ponagliła jeszcze raz, by się chłopak jakoś ogarnął po tej całej nocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:58, 11 Lip 2010    Temat postu:

- Leń patentowany, klasy pierwszej, który leczy się całe życie na zespół dysfunkcji systemu motywacji... Okropna choroba. Z tego co wiem bardzo ciężko się ją leczy, a pozbyć się bez reszty nie można. Atakuje kończyny górne i dolne, a najbardziej narażony jest mózg. Na prawdę... Straszne co to z ludźmi robi. - powiedział wzdychając ciężko. Należało mu jedynie współczuć i poklepywać po głowie. W końcu to bardzo ciężka, nieuleczalna choroba była, to lenistwo - Łóżko? To jedno z nieodłącznych przykrych objawów... Bardzo ciężko z tym walczyć... Tak, tak poduszka jest jak najbardziej wskazana. Nikt tego nie udowodnił, ale ja sądzę że pomaga zdrowieć. Oj no już... Ja jestem CIĘŻKO chory... - przekręcił się z trudem na brzuch i z brodą na jej udach unosząc palec w górę powiedział - Zero współczucia, zero! Ani grama wyrozumiałości. - przechylił się na bok by wsadzić w kieszeń spodni nakrętkę i wsparł się najpierw łokciami, a później dłońmi o podłogę podnosząc się do siadu - Faktycznie, nudziłem się w nocy. - mruknął w sprawie dymu - Pomyślałem że poczytam, ale nie chciałem cię wyrywać... I nudziłem się z fajkami. Bardzo się nudziłem, no nic... Oj jakbyś mnie trochę przekupiła, to przymknąłbym oko, ale... - zebrał się na równe nogi i podał dłoń wampirzycy by i ona wstała - Chodź, chodź... Idę cie pozarażać moim choróbskiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:04, 12 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth zaśmiała się słysząc słowa Roya. Z resztą kto by się nie roześmial słysząc aż takie narzekania chłopaka. Choroba. Ale wymyślił. Czy każdy facet tak miał? Rozbawiło ją to setnie, ale kiedy wreszcie jej towarzysz się zebrał z podłogi, to i ona wstała. - Przykrych objawów? Jeśli ja tam też będę, to nadal będzie to tak przykrym objawem? Tak bardzo będziesz chciał z nim wtedy walczyć? - zapytała zadziornie, śmiejąc się przy tym nieustająco. Na szczęście stali już na nogach, więc chyba az tak bardzo, to nie chorował. No chyba, że perspektywa tej poduszki go zmusiła do zmiany lokalizacji odchorowywania swoich nieszczęść.

Znajdując się tuż przed nim spojrzała się jeszcze z psotnym błyskiem w oku w jego oczy. - Co? Przekupstwo się marzy? - mruknęła pytająco i stając lekko na palcach, by było jej wygodniej pochyliła się nad jego twarzą kładąc na moment na jego policzku dłoń i całując go dość czule. - Takie Ci odpowiada? - zapytała po chwili odsuwając się od niego. Po tym nie puszczając jego dłoni, pociągnęła go ze sobą do pokoju dopilnowując, by zamknąć solidnie drzwi od łazienki. Tam musiało się solidnie wywietrzyć a nie chciala by caly dym rozszedł się po mieszkaniu.

Podeszła zaraz do kanapy, rozkładając ją tak, by się razem zmieścili. Jednak nie położyła się na niej normalnie, lecz w poprzek. W końcu ja miala być poduszką, to musiała zasłużyć na to miano. Po tym wyciągnęła ręce w stronę chłopaka zachęcająco. - To chodź tu do mnie, mój Ty leniu patentowany... - zaprosiła go do siebie gestem czekając aż chłopak wdrapie się na łóżko i położy z głową na niej. Sama wsparła się barkami o ścianę, wygodnie opierając się też głową. Nie musieli się z niczym spieszyć toteż nawet i kilka godzin gnicia na kanapie nie mogło zaszkodzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:21, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Och jak ty tam będziesz... - Roy zamyślił się przez moment wieszając się na ramieniu stojącej już Elizabeth - Chyba zacznę się w końcu poważnie brać za leczenie. No bo w końcu która chce mieć w domu takiego nieużytecznego kolesia? Pomyślę nad tym... Jak mnie dość dobrze zmotywujesz. - wyszczerzył się do Lizzy podpuszczając ją coraz to bardziej. Dostał za moment co co chciał, w ramach przekupstwa - Mmmm... Powiem ci... Że to tak jakby zapisać mnie na wizytę do specjalisty. Teraz jeszcze muszę się tam zjawić... - zaczął wyliczać na palcach, kiedy wychodzili z łazienki - Poczekać grzecznie, wejść do gabinetu i dać się zbadać. Motywuj, motywuj... - gdy rozkładała kanapę Roy przewiesił się w pół przez fotel czekając aż dowołają go na miejsce gdzie mógł chorować do woli - Eee nie chce mi się ruszyć z tego fotela. - zajęczał przekonująco, jednak ruchem prawie że pełzakowatym dostał się na kanapę i zaskarbił uda Elizabeth dla siebie. Zaraził ją swoja chorobą bardzo szybko. Lenili się cały tydzień, wzajemnie wyganiając się to do pracy albo na zajęcia baletu. Wyprawy do No Name stały się koniecznością i ruszali się tam jedynie wtedy kiedy Jed upominał sie o ich osobiste wstawiennictwo. Nie mieli zarzutów co do pracy ekipy remontowej. Słońce zaczynało trochę przygrzewać, więc znów były problemy z poruszaniem się Lizz o mieście. Roy nie pozwalał jednak porzucać nauki jazdy i ćwiczyła codziennie. Nastała bodajże sobota. Siedzieli na tej samej kanapie jedynie w odwrotnej konfiguracji. Wampir czytał książkę, którą osobiście bardzo lubił. Był to "Ojciec chrzestny". Elizabeth jak zwykle była zaprzątnięta swymi myślami bo raczej nie zastosowała się do rady Roy'a i nie ograniczyła pracy swego mózgu, przynajmniej jeśli chodziło o mierzenie się ze swymi przekonaniami i przyzwyczajeniami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:28, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Ooo! - zaśmiała się słysząc słowa chłopaka - To znaczy aż taki byłby to koszmar, że poszedłbyś się leczyć oby tylko nie musieć docierać do łóżka? - parsknęła łapiąc się za brzuch. - A tam bezużytecznego... Dam sobie radę z Tobą. Chyba. Przynajmniej tak mi się zdaje. - rzuciła rozbawiona a kiedy chłopak upomniał się o kolejną porcję motywacji przysiadła na swoich nogach na kanapie dotykając swoich ust jednym palcem. - No chodź tu do mnie... - mruknęła melodyjnie - Pozwolisz kobiecie samej tyle czekać na siebie w łóżku? - zapytała zaczepnie - No chodź, chodź. Bo inaczej sama po Ciebie przyjdę... - dodała widząc, że jednak z małym entuzjazmem, ale jednak chłopak podchodzi do niej i wdrapuje się na kanapę. Wróciła do poprzedniej pozycji, w jakiej na wpół leżała pozwalając się mu położyć na swych udach. Pochyliła się jeszcze tylko nad nim całując delikatnie, skoro tak bardzo się o to wcześniej dopominał.

Rzeczywiście tydzień im szybko minął. Zmiana konfiguracji leżenia okazała się calkiem wygodna. Żadne z nich sobie wzajemnie nie przeszkadzało. Elizabeth stwierdzając, że ileż można leżeć bezczynnie i patrząc się od dołu na okładkę czytanej przez Roya książki, zajęla się dla relaksu swoją robotą. Z laptopem na kolanach i oparciem dla głowy w postaci ud swego towarzysza zaczęła grzebać w rzędach niekończących się cyferek. Poprzerzucała na serwerze wszystko co tylko musiała zrobić, podogrywała niezbędn poprawki do oprogramowania i w końcu także i te zajęcie się dla niej skończyło. Bylo w sumie późne popołudnie i czas był najwyższy się ruszyć pomimo tego, że było jej całkiem przyjemnie na tej miejscówce. Zamykając pokrywę sprzętu i przytulając swoj policzek do jego brzucha tak, by spod książki móc spojrzeć na jego twarz, uśmiechnęła się. - Muszę się wreszcie ruszyć... - wymruczała - Bo jeśli mamy dziś dotrzeć do Monique, to na mnie czas się zacząć zbierać. Ale wiesz co? Zaraziłeś mnie tą swoją chorobą i to teraz ja potrzebuję motywacji... - dodała wpatrując się w jego podbródek.

Westchnęła sobie jeszcze pod nosem i zwlekła się z łóżka do łazienki, by przygotować się do wyjścia. - Idę... - rzuciła rozleniwiona. Ciężko bylo tak się teraz zmusić do ruchu, gdy cały tydzień wieczorami się przeleżało. Musiała wziąć prysznic, umyć włosy, przebrać się i umalować... Jak na kobietę, to bardzo niewiele jej czasu zostało a jeszcze Roy musiał się gdzieś tam zmieścić ze swoim szykowaniem się. Zgarnęła laptopa odkładając go na stół i poczłapała do łazienki zahaczając jeszcze po drodze o szafę, z której próbowała wykopać jakąś sukienkę na ten wieczór. Kiedy tylko udało jej się podjąć jakąś decyzję, zgarnęła kieckę wraz z wieszakiem i moment później zniknęła za drzwiami zrzucając z siebie ciuchy i odkręcając wodę pod prysznicem, by się odświeżyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:04, 12 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth chyba była skrajnie ciężkim przypadkiem tej tajemniczej choroby zaczynającej się na 'l'. Roy powinien bić się w pierś i żałować, ale jakoś nie żałował bo wiadomo było że we dwoje wszystko robi się lepiej, a tym bardziej choruje. Przerzucał właśnie stronę książki, jak zwykle poruszony postrzałem Dona kiedy wyjrzała spod niej Lizzy. Roy uniósł trochę "Ojca..." w górę czekając na to co tez takiego powie mu wampirzyca. Pokręcił głową i stwierdził - Nic nie musisz... - kolejnym objawem było negowanie wszystkiego co tylko miało skłonić do szerzej zakrojonych ruchów, a wstanie z kanapy na pewno podpadało pod tą kategorię - Wiem i wcale nie jest mi z tego powodu przykro. - oświadczył bez ogródek. Nawet jeśli chciał to nie zdążył jej odpowiednio zmotywować - No idź, idź... Nie zgub się po drodze. - mruknął pod nosem, wracając do sytuacji w rodzinie Corleone. Śledził Lizz ukradkiem zza książki, jakby na prawdę się bał że wampirzyca wsiąknie mu w nicość. Zamrugał kiedy zamknęła szafę i wrócił ponownie do książki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:51, 12 Lip 2010    Temat postu:

A tam skrajnie ciężkim. Jakim tam ciężkim? Bo w ramach relaksu i odpoczynku popracowała sobie trochę? Bo nie lubiła tak całkiem mitrężyć czasu na totalne lenistwo. - Muszę, muszę. - odpowiedziała na jego negację. Chciała pójść na tą imprezę. Miała ochotę potańczyć a tym bardziej, że Roy obiecał dał się jej wyciągnąć na parkiet. Jeszcze nigdy z nim nie miała okazji zatańczyć i chciała nadrobić te zaległości, skoro była taka możliwość. Poza tym ile czasu można było przegnić na łóżku? Owszem, bardzo przyjemnie było mieć chłopaka tak blisko siebie. Jednak jej osobiście lenistwo zaczynało już wychodzić powoli bokiem.

Zajęta doprowadzaniem się do porządku i szykowaniem się do wyjścia nawet nie zauważyła jak jej dobre dwie godziny minęły. W sumie to zaskakujące ile kobiety potrafią wysiedzieć przed lusterkiem czesząc się, malując i przymierzając wybraną kreację. Na szczęście Roy nie był już zwykłym człowiekiem i jako taki nie potrzebowal nagle skorzystać z toalety podczas, gdy ona męczyła się właśnie z wałkami na głowie, by móc potem ułożyć swoje włosy w zgrabne fale.

Kiedy skończyła, pochyliła się nad lusterkiem oglądając efekt końcowy. Chyba było nieźle, bo niedługo potem wyszła zadowolona z łazienki. - Roy... - odezwała się do niego w wejściu do pokoju - Teraz Twoja kolej. No chyba, że postanowiłeś zostać a mnie puszczasz samą na imprezę... - dodała zbliżając się do niego i po chwili znalazła się tuż koło chłopaka, klękając sobie na brzegu kanapy - A chyba nie chciałbyś tego zrobić...? - zapytała opierając się przed sobą na dłoniach i wychylając się w jego stronę, by musnąć delikatnie ustami jego wargi. - Hymm? - ponagliła do skupienia na sobie uwagi. - Puszczać mnie samą... Na noc... - wyliczała cicho. Lubiła mu przerywać. Zwłaszcza jak był czymś tak bardzo zajęty a ona mu to właśnie tak brutalnie przerywała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:16, 12 Lip 2010    Temat postu:

To chyba tylko jej to lenistwo bokiem wychodziło. Roy wyciągnął się jeszcze wygodniej o ile to było możliwe, oddając się książce. Nie liczył ile rozdziałów przeczytał w czasie potrzebnym Elizabeth na przygotowanie. To dobrze. Dwie godziny minęły mu bez większych ekscesów polegających na spoglądaniu co chwila na zegarek. Oderwał niechętnie wzrok od książki kiedy drzwi łazienki się otwarły. Dopiero teraz zerknął na zegarek i uniósł nieznacznie brwi w górę, widząc ile czasu minęło. Przyłożył otwartą książkę do piersi, nie mając pod ręką nic co mogłoby służyć za zakładkę i wsparł się na łokciu wpatrując się w Elizabeth - Hmmm.... - zamruczał przygryzając dolna wargę i podziwiając płynne ruchy wampirzycy. Zamknął książkę zapamiętując numer strony na której skończył. To dało Lizzy czas na znalezienie się przy nim - No, nie wiem... - powiedział marszcząc lekko czoło - Takich małolat to się chyba z domu wcale nie powinno wypuszczać, chociaż... - skubnął jej wargi swoimi - Pod odpowiednią opieką i tak dalej... Z zapewnionym transportem do domu... Ciebie stanowczo nigdzie samej nie można puścić. - mruknął opierając swoje czoło na jej ramieniu - Boże broń. Tym bardziej na noc... Samej nigdy. - przytaknął jej przesuwając ustami po szyi wampirzycy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:59, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Nie wiesz? - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy - Małolat!? - zapytała po chwili zaskoczona jego stwierdzeniem - Uważasz, że wyglądam jak małolata... No wieeesz... - przeciągnęła wyraz lekko mruczącym głosem przesuwając po chwili koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze, którą chłopak moment wcześniej trącił ustami - A więc? - dodała jeszcze przesuwając swą twarz lekko na bok kiedy Roy oparł swoje czoło o jej ramię. Poczuła jego ciepły oddech na skórze swojej szyi i aż ją ciarki przeszły. Przyjemne dla niej było jak tak robił. Odchyliła się nieznacznie pozwalając mu błądzić ustami po swojej szyi. - Więc skoro samej nie wolno mnie puścić... - uniosła dłoń i przesunęła nią po jego ramieniu w górę do barków, zatrzymując ją dopiero na jego karku. - To czy... - kontynuowała obracając się tak, by musnąć ustami tuż poniżej jego ucha. Skoro on tak mógł, to i ona potrafiła się odwdzięczyć. - ...Będziesz mi towarzyszyć? - dokończyła z zadziornym, nieco łobuzerskim uśmieszkiem przesuwając się nad płatek jego ucha, ledwie stykając z nim swoje wargi. - Bo jeśli tak... - dodała jeszcze ogryzając się pięknym za nadobne - To czas najwyższy, żebyś się zbierał. - mruknęła całując go powolnym, nieco ospałym gestem w policzek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:23, 12 Lip 2010    Temat postu:

- No wieeem... I drżę na myśl ile to złych rzeczy na takie małolaty czyha. Jak to powiadając seks, prochy i rock. - odchylił się w tył i wlepił spojrzenie w zielone tęczówki Elizabeth - Stanowczo nie idziesz nigdzie sama. - powiedział powoi, akcentując silnie każde słowo z cwanym uśmieszkiem na ustach - I oczywiście że będę ci towarzyszyć. Ta rybka... - dźgnął wampirzycę w bok. No wyglądała jak rybka, rybka w sieci. Roy czasem miał dziwaczne skojarzenia - Jest moja. Ooo... - klapnął na kanapę, uciekając tym samym Elizabeth i spojrzał na nią z dołu - Ty wiesz że takim poganianiem to tylko niszczysz mój... Moje... Coś tam? Idę, idę... - wystękał pod nosem zbierając się z kanapy. Wstał i przeciągnął się stojąc plecami do Elizabeth. Po chwili obrócił się opuszczając ramiona w dół i wyłamując sobie kostki palców - Eee... A co ja mam ubrać? - przekrzywił głowę w bok przyglądając się wampirzycy - Ty rybo... Mamy gdzieś strój rybaka i wędkę? - zapytał i skierował się do szafy, by wyciągnąć z niej jeansy, jedne z lepszych i koszulkę. Jakiś nie był fanem koszul, a marynarka w połączeniu ze zwykłą koszulką potrafiła zdziałać cuda - Licz mi czas. Wracam za dziesięć minut. - powiedział zerkając na zegarek. Zamknął się w łazience. Wampirze tempo naprawdę ułatwiało życie. Nie musząc się malować, upinać włosów, przymierzać po sto razy sukienek i zastanawiać się co by tu jeszcze poprawić, wyszedł po upływie minut dziewięciu roznosząc ze sobą zapach mięty - Wybaczysz mi jeśli pójdę w trampkach, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:46, 12 Lip 2010    Temat postu:

- A jakich to złych rzeczy? - zapytała drocząc się z nim - Z Tobą u boku... Co mi może grozić? - zaśmiała się lekko - Ał! - rzuciła czując jak jego palec wbija się pomiędzy jej żebra. Nie było to wcale bolesne, ale musiała sobie pożartować. - Rybka? - zdziwiła się - To już nie kot? To awans czy degradacja? - parsknęła śmiechem, gdy chłopak lekko się od niej odsunął - Twoje 'coś tam'? - zaczęła już śmiać się na dobre. O rany, ale on czasami potrafił wymyślać. A w tworzeniu i nazywaniu niektórych słów był wręcz mistrzem.

Wypuściła go jednak kiedy wyślizgnął się z jej objęć. Cóż miała zrobić, skoro przecież sama go do tego namawiała. - Mnie się pytasz w co masz się ubrać? - zdziwiła się trochę - Załóż co chcesz. Oby Ci tylko było wygodnie podczas tańca. - odpowiedziała uśmiechając się do niego i podnosząc z kanapy, aby ją złożyć. - A co to? Na bal przebierańców się szykujesz? - zaśmiała się kręcąc lekko głową i pochylając się nad składanym właśnie łóżkiem, by przykryć je kapą. -Okej. - mruknęła przytakując na mierzenie mu czasu, chociaż i tak stopera nie wyciągała. Usiadła sobie po prostu na fotelu przerzucając nogi przez jedne oparcie i plecami wspierając się o drugie. Spokojnie wyczekała na jego powrót, który powitała szerokim uśmiechem.

- Hymmm... - mruknęła z uśmiechem - Miętusek. - podsumowała jego miły, pachnący świeżością zapach - Jasne. Szpilek nie musisz zakładać. - dodała podnosząc się z fotela - Będziemy musieli jeszcze wskoczyć o drodze do cukierni. Tej prawie na wyjeździe na Seattle. - wyjaśniła - Żeby nie iść tak z pustymi rękami, zamówiłam wczoraj tort z owocami. - dodała podchodząc do chłopaka i łapiąc go za kołnierzyk koszulki, cmoknęła go w usta. - Mniam... Lubię takie miętówki. - rzuciła i po chwili jej już nie było przy nim, bo wsuwała stopy w czarne szpilki w przedpokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:04, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Hmm... - wzrok od lustra wiszącego w przedpokoju oderwał ten który twierdził że lustro ma być koniecznie bla Elizabeth, cóż kto co poradzi na to ze lubił dobrze wyglądać, a przynajmniej myśleć że tak właśnie wygląda. Strzelił palcem w paproszek na rękawie koszulki z dość wiele mówiącym tekstem w poprzek piersi 'Worship me'. Zadowolony spojrzał na odbicie Lizzy podchodzącej do niego - Heh... Śledzik. - stwierdził odznaczając ją mianem godnym ryby - Przepraszam. Powinno być na przykład mała syrenka, albo coś koło tego. To dobrze... - wsunął dłonie w kieszenie poprawiając zawzięcie materiał i wyciągając coś co wyglądało na ciasno zbity papier. Widać chusteczki higieniczne znów się wyprały - Jaki jest najbardziej skuteczny sposób na wymówienie się z jedzenia? - zapytał kiedy oznajmiła mu że mają coś słodkiego do odebrania w cukierni. Kiedy siedział z rodziną nie martwił się o to. Po prostu nie bywał głodny, w pracy przechodził na dietę, a u Monique? Nie miał nic w zanadrzu - Świetnie. Przerzucę się na pastę o intensywniejszym zapachu. Ciekawe co wtedy? - mruknął spoglądając na buty Elizabeth. Znów go trochę przewyższy, cóż mało się tym przejmował. Wyszukał najpierw jednego trampka a po chwili drugiego, nie wiedzieć dlaczego porzuconego za szafką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:56, 12 Lip 2010    Temat postu:

Jego szykowanie się do wyjścia stawało się czasem zabawne. Chłopak mizdrzył się do lusterka niczym dziecko w swoim nowym przebraniu super bohatera. - No wiesz co?! Śledzik? - zapytała jęczącym głosem - Ta śmierdząca, paskudna ryba? - dodała kręcąc głową - No, syrenka byłoby lepiej... - mruknęła i teraz ona stanęła przed lustrem, by się przejrzeć.

- Czy ja wiem... - stwierdziła wzruszając ramionami kiedy zapytał jak się wykręcić u Monique na imprezie od jedzenia - Jak powiesz, że jesteś na diecie, to Ci wszyscy odpuszczą. Tam każdy próbuje dbać o linię a sięgają za każdym razem po żarcie z wyrzutem sumienia, że nie powinni. - mruknęła wywracając oczami - To jak spotkanie anorektyków. Albo powiedz, że masz cukrzycę insulinooporną. Też podziała, bo przy tym nie powinno się jeść niczego, co mogłoby spowodować zachwianie poziomu cukru w organizmie. - dodała podrzucając mu opcje wymigania się.

- Ojjj... - powiedziała obracając się do niego i zarzucając mu ręce na szyję - Wtedy to już w ogóle zacznę nazywać Cię miętuskiem. - stwierdziła pochylając się nad nim i tym razem całując go zdecydowanie bardziej śmiele i intensywnie. Uwielbiała smak jego ust. Były miękkie, ciepłe i... doprowadzały do szaleństwa jeśli się dłużej ich kosztowało. Przesunęła dłonią po jego karku, wsuwając palce pomiędzy jego włosy przylegając do niego całym ciałem. - Chodź, idziemy w końcu, bo nie wyjdziemy stąd jak tak dalej się będziemy zbierać. - mruknęła odsuwając nieznacznie swoją twarz, by spojrzeć się na niego, wprost w jego błękitne niczym ocean oczy. Można się było w nich spokojnie utopić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:20, 12 Lip 2010    Temat postu:

- Ta bardzo dobra ryba... - poprawił Elizabeth - A nie śmierdząca. - jeszcze pamiętał jak smakował śledź. Jego mięso, a nie krew. I zawsze mu smakował, pod większością z dostępnych form - Czy wam wszystkie ryby morzem zajeżdżają? Morze pachnie ładnie, jodowo a śledź z niego to już śmierdzi, nie rozumiem tego... - westchnął pod nosem sznurując buta a po chwili drugiego - Dieta, tak? Może to i dobry pomysł. - nie należał do otyłych, choć patykiem też nie był ponieważ w oczy rzucał się jego dość szeroki kark co zwykle kwalifikowało go jako dostatecznie dobrze zbudowanego faceta. Dietą chyba było się najłatwiej wymówić, a bajkę o niej był gotów wymyślić na poczekaniu. Wyprostował się i znalazł się naprzeciw Lizzy - Sprzeciwiam się. Tak jak ty nie chcesz śledzia, tak ja... - jego sprzeciw został natychmiast przegłosowany. Uwielbiał jej niespodzianki, choć nigdy otwarcie się nie przyznał. Zawiesił ramiona na barkach Elizabeth nie chcąc przerywać, ani już tym bardziej wychodzić - Nie mogę iść. - mruknął z wyrzutem - Pewna syrena mi nie pozwala, skutecznie blokując moje ruchy. - przylgnęła do niego i to nie była jedynie jej wina bo sam Roy również nie za bardzo chciał ją wypuścić - No, chyba że chcesz być wyniesiona, chcesz? - nie mogła mu uciec - chcesz? - roześmiał się widząc jak Elizabeth zaczyna przejawiać pierwsze oznaki przestrach - No chodź... - takim podstępnym sposobem została zniesiona na dół. Kulturalnie, na ramionach z nie przewieszona przez jedno z nich. I tak ich nikt nie widział.

/ Wille Seattle / Dom Monique


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:15, 14 Lip 2010    Temat postu:

//Seattle / Wille Seattle / Dom Monique


Dziewczyna śmiała się z reakcji Roya na jej kosmiczną torbę jeszcze przez dłuższą chwilę. Z resztą trudno było się nie śmiać słysząc jego podejrzenia o magię tam, gdzie jej nie koniecznie się musiało ją znaleźć. Pożegnali się ze wszystkimi grzecznie wracając do siebie do domu. Do ich domu. Dziewczyna wciąż nie mogła się jakoś przestawić, by zawsze pamiętać o tym, że to już ich wspólne lokum.

Zabawnym było jak podczas drogi Roy z przyzwyczajenia chyba ponarzekał sobie na swoje bolące plecy. Elizabeth żeby nie być jemu dłużną pośmiała się z tego, że w zasadzie to po w zasadzie całej nocy przetańczonej powinna pomarudzić na swoje obolałe nogi, które w obcasach powinny już dawno jej popuchnąć i dopominać się o ich ściągniecie ze stóp. Dla odpowiedniego zobrazowania tego faktu wchodząc po schodach kamienicy, ściągnęła pantofle wdrapując się na schodki na bosaka.

Zamykając za sobą zasuwkę wejścia do kawalerki wampirzyca oparła się plecami o drzwi spoglądając się na Roya z lekkim uśmiechem. - Faaaajnie było. - mruknęła - O! Ja pierwsza! - rzuciła śmiejąc się i chwilę potem zniknęła w łazience na dobrą godzinę pozbywając się resztek śladów po całonocnej imprezie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:45, 14 Lip 2010    Temat postu:

Nie zdążył się nawet obrócić i rozejrzeć po pomieszczeniu a już zajęto mu łazienkę jakby to wyścigi były - To ja drugi! - zawołał z przekąsem ciągnąć za sznurówki trampków. Znów za przyczyną siły nieczystej wpadły za szafkę, przynajmniej będzie miał zajęcie jak co rano, gdy znów stwierdzi że nie wie gdzie są. Roy przeciągając się i szorując po krótkiej blond szczecinie zerknął na zegarek i klapnął na fotel. Wyciągnął przed siebie nogi zastanawiając się co ze sobą począć. Kto wie ile będzie trwało zmywanie tego wszystkiego co na siebie nakładała te dwie godziny? Czasem kobieta go zatrważała. Z nudów wsadził w uszy słuchawki i przymknął powieki. Z rytmu wytraciło go szturchnięcie wampirzycy, która to już się ogarnęła. Powlekł się do łazienki żałując ze nie zachomikował tutaj jeszcze na tak zwaną 'czarną godzinę' kilku fajek. Później oboje zaczęli cierpieć na szczególnie ciężki atak upośledzenia systemu motywacji. I cierpieli tak do bladego poranka. Ze słodkiego nic nie robienia wyrwał ich dźwięk telefonu. Roy wyciągnął po niego dłoń i zapytał cicho - A ten czego chce? - przybrał ton, właśnie co wyrwanego ze snu i odebrał - Jed? - wychrypiał a jego mina również dowodziła tego że dopiero co wstał. Lizz zapewne doskonale słyszała o co chodziło. Mały kryzys z przyłączami - Będę... Za półto... Za godzinę, dobra... - rozłączył się i rzucił telefon na poduszkę - Facet który leczy. - mruknął pod adresem Jed'a patrząc na Elizabeth. Leczył. Lenistwo musiało dać dyla, a Roy natychmiast ozdrowieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:54, 14 Lip 2010    Temat postu:

- Uuu! To lepiej mu to wychodzi niż mnie... - mruknęła Elizabeth podnosząc się z kanapy. - Chyba będę musiała iść do niego na jakieś korepetycje. - dodała śmiejąc się lekko i dla poprawienia chłopakowi nastroju dała mu buziaka w policzek. - Nauczę się jak zepsuć coś tak skutecznie, żebyś nie miał wyjścia i musiał mi pomóc. - rzuciła ponownie opadając głową na poduszkę.

- Wybacz, Roy, ale ja Ci dziś nie pomogę. - stwierdziła spoglądając na okno przez które wpadały promienie słoneczne. Coraz bliżej było lata i z każdą chwilą robiło się coraz cieplej zabierając wraz z kolejnym dniem im mijającym czas, który mogłaby spędzić na zewnątrz. Cóż, już się przyzwyczaiła chyba.

- No to idź, idź... Skoro musisz. Polenię się za Ciebie na zapas a jak wrócisz, to Ci oddam należną Tobie część. - powiedziała śmiejąc się i z łóżka żegnając wychodzącego na spotkanie z Jedem chłopaka. Skoro musiał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:10, 14 Lip 2010    Temat postu:

Skoro musiał... Powinien udusić mężczyznę za takie 'pobudki' i wywlekanie z kanapy o nieprzyzwoitej porze - Przepraszam... - zajęczał podpierając się łokciami by widzieć lepiej Elizabeth - Czy ja tobie nie pomagam dostatecznie, byś musiała uciekać się do tak... Okropnych czynów jak psucie czegoś? I po co się tego uczyć? - pokręcił głową. Jego matka powtarzał że psucie czegoś ma się we krwi, przynajmniej często to słyszał kiedy był mały - Jakby to odemnie zależało... - zostałby w mieszkaniu, to pewne. A teraz nie pozostawało mu nic innego jak pocałować Lizz i wyszukać sobie jakiś ciuchów - Poradzę sobie, spoko... - mruknął wciągając na siebie to co pierwsze wpadło mu w dłonie - Najwyżej jak będziesz chciała zajrzymy tam wieczorem i po kłopocie - zapiął pasek u spodni jęcząc dalej - Ale... Wyganiasz mnie? Ty niedobra jesteś, wiesz? - nie miał już jednak czasu na kolejne utyskiwania. Zebrał ze stolika swoje szwargoły i po buziaku celnie złożonym na czole wampirzycy był zmuszony ewakuować się na dół, po samochód i dalej do Seattle.

/ Seattle / No Name


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:24, 14 Lip 2010    Temat postu:

- Spokojnie, nic mi się nie stanie jak mnie zostawisz na trochę samą. Nie ucieknę Ci przecież. - rzuciła do chłopaka i śmiejąc się do rozpuku z jego zażaleń na temat wyganiania go aby się nie spóźnił pozostała sama w domu. Czas mijał szybko. Popracowała sobie trochę, poleniła się i nawet się nie obejrzała jak było już późne popołudnie. Wpierw zadzwonił jeden telefon. Roy tłumaczył się, że niestety, ale coś mu się przeciąga. No cóż, nic się jej nie stanie jak jeszcze na jego powrót poczeka. Potem znów zadzwonił telefon. Koleżanka ze szpitala błagała ją o to, by wzięła za nią zastępstwo na nockę, bo rozchorowało się jej dziecko i nie mogła wyjść tego wieczoru z domu zostawiając je same.

Elizabeth nie miała serca, by powiedzieć kobiecie, że jej nie pomoże. Oddzwaniając do Roya wyjaśniła mu sytuację i dzięki jego wskazówkom, przegrzebując dwie szafy, odnalazła w końcu zapasowy komplet kluczy, który kazał jej wziąć, by mogła wyjść z domu. Co prawda miała rano iść na zajęcia, ale umówili się, że podskoczy do niego do pracy wieczorem. Niestety i tak się czasami zdarzało. Nic na to poradzić nie mogli a przecież kilka godzin więcej spędzonych osobno można było uznać, ze tylko na dobre im wyjdzie.

Z dojazdem do pracy nie było problemu. Niecałą przecznicę dalej od domu był przystanek autobusowy i dziewczyna bez trudu dotarła do pracy. Noc minęła wyjątkowo jak na to miejsce spokojnie. A rano? Rano pomknęła na zajęcia baletu z nadzieją, iż czas szybko jej minie i będzie się mogła zobaczyć z Royem jak najszybciej.


// Seattle / Pacific Northwest Balet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:41, 15 Lip 2010    Temat postu:

/ Rozgłośnia Radiowa / Seattle

- Zniknąć z miasta! Co to za głupota! Jakaś nowa moda?! - Roy wepchnął kluczyki w zamek i otworzył drzwi do kawalerki, pustej kawalerki - Straciłaś rozum kobieto... - zasyczał pod nosem podchodząc do klatki z chomikami - Co to w ogóle jest...? Roy... Przepraszam cię... - wampir prychnął pod nosem wyciągając pierwszego lepszego zwierzaka - Ciekawe za co! - coś cicho chrupnęło i Roy rozluźnił dłonie trzymając w nich teraz już zupełnie bezwładnego chomika - Czas by porozmawiać.... Chyba sobie kpisz. Jakbym cię o nic nigdy nie pytał. To ty wykręcałaś się od odpowiedzi. - usiadł na fotelu i wpił się w chomiczka, chcąc się czymś zająć - I nic gorszego mnie spotkać nie mogło jak ten wystudiowany tekst... tak będzie po prostu lepiej. - wywrócił oczami i wykrzywił usta jakby przedrzeźniał kogoś - Nie wiedziałem że mam drugoplanową role w jakimś podrzędnym romansidle. Cholera by to wzięła. - westchnął ocierając kąciki usta z krwi. Potrzymał chomika za tylna nóżkę stwierdzając że tak nieopacznie i trochę gwałtownie Greta zakończyła swój żywot. I co ja mam teraz zrobić? Kobiety! Wiedziałem że to z powodu tej durnej nakrętki, ale nie mogła powiedzieć...? Warknął pod nosem bębniąc palcami w podłokietnik fotela. Przykro... Ciekawe komu bardziej? Zmarszczył czoło i przetarł je po chwili twarz odkładając truchło chomika na stolik. I kto tu się przed kim otwiera? Chyba myliłaś pojęcia... Skrzyżował ramiona na piersi siedząc niczym naburmuszone dziecko - Ale dlaczego zaraz z miasta wiać? Masz tutaj przecież balet, no a ja, skoro już tak inteligentnym sposobem ze mną zrywasz... - mówił głośno. Był w kawalerce sam jak palec nie licząc chomików. Nikomu nie przeszkadzała jego dedukcja, a kiedy słuchał sam siebie łatwiej było zebrać myśli - I dlaczego prosisz bym uważał na siebie? Nie lepiej mnie ugotować w kotle? - wbił sobie palec w policzek jakby to naprowadzało na odpowiedź. Chyba nic z tego nie przyszło bo po pół godzinie zaczął krążyć po mieszkaniu. Po upływie godziny skojarzył dopiero na co patrzy. Była to walizka. Walizka Elizabeth. Podszedł do szafy i otwarł ją zamaszystym gestem. Wszystkie jej ubrania leżały na swoim miejscu. Roy cofnął się o krok w tył i wpatrzył w nie uparcie jakby miały mu udzielić odpowiedzi - Po co to zostawiłaś? Ja tylko żartowałem z tymi sandałami i żakietem... - było to dla niego dziwnym. Może i z nim zerwała, ale po co zostawiałby swoje ciuchy - No chyba nie na pamiątkę? Fetysz jakoś mnie nie cieszy. - przesunął dłońmi po głowie jakby chciał wyciągnąć odpowiedź prosto ze źródła. Wydawało mu się że wiedział, że to całkiem proste, ale nie mógł tego rozgryźć - Przecież ty nie jesteś narwana... Zawsze wszystko przemyślałaś po pięć razy, może z wyjątkiem mojej przemiany, cóż stare dzieje. - wzruszył ramionami wracając do krążenia między meblami - I tak nagle powiedziałaś sobie zadzwonię, powiem co i jak, skończę z tym? - to mu nie pasowało do obrazu Elizabeth jaki znał. Obrócił się w miejscu o spojrzał na stertę książek i gazet. Westchnął ciężko opuszczając ramiona niemal do samej ziemi. Gdzieś tam była kartka, którą dostał od wampirzycy rok temu z namiarami na kolesia fałszującego dokumenty. Mogło mu to nic nie dać, mógł szukać na darmo. Pomyślał że lepiej zapytać tego nieznajomego niż Monique, a tylko jej adres zamieszkania znał. Nie wiedział jakby miał wytłumaczyć zniknięcie Lizzy kobiecie. Wyszło by z tego pewnie jakieś kosmiczne nieporozumienie. Poza tym pewnie by go wykpiono, wampirzyca przecież nie była dzieckiem. Złapał w dłonie pierwszą gazetę i przerzucił jej strony - Tak to sobie mogę szukać do kolejnego wieczora... - klnąc na swoje bałaganiarstwo, na brak pamięci do takich rzeczy i obiecując sobie że kupi skoroszyt i spisze w nim wszystkie numery i adresy jakich potrzebował, szukał dalej. Nad ranem, kiedy przejrzał już wszystko i wspierał się na swoim znalezisku, którym był miecz, pomyślał że tej kartki nie ma w mieszkaniu i została gdzieś zgubiona w lesie. Z jego predyspozycjami wszystko było możliwe. Obracając miecz w dłoni, niezbyt umiejętnie, bo już dawno tego nie robił obszedł raz jeszcze mieszkanie sprawdzając jego zakamarki. Kiedy wybiła godzina ósma a Roy pogodził się z tym że ostatnia możliwość kontaktu z Lizzy zgubiła się bezpowrotnie chwycił w dłoń telefon, by może i trochę naiwnie, ale spróbować z nią pogadać. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Odrzucono jego połączenie. Przełożył miecz przez barki zawieszając na nim ramiona, wyglądając tak jakby go zakuto w dyby, pomyślał co ma teraz począć. Spuścił głowę spodziewając się odpowiedzi czekającej pod jego stopami. Roy podskoczył kiedy rozdzwoniła się jego komórka. Miecz upadł żłobiąc głęboką rysę w panelach. Wampir złapał telefon i zajęczał do słuchawki - Gdzie ty jesteś? - jakie było jego zdziwienie kiedy usłyszał męski nieznajomy u głos - Czy pan Roy Smith? - wampir pomyślał że teraz do łzawego romansidła dołącza wątek kryminalny - Tak. O co chodzi? - jego rozmówca był niezwykle miły, tym bardziej można było tak sądzić kiedy padła kolejna kwestia - Chodzi o kartę kredytową wystawioną na pańskie nazwisko. Wypadało by ją odebrać. - Roy spojrzał na stół w kuchni. Tylko jedna osoba mogła mu zostawić kartę i to od tak sobie - Jasne, rozumiem. - przyznał modląc się by nie spotkał go zawód - W takim razie gdzie mógłbym się z panem umówić? - usłyszał cichy pomruk i szelest jakby przerzucanych kartek - Na dworcu w Seattle. - wampir spojrzał na zegarek - Dobrze. O której? - coś cicho trzasnęło - Przepraszam. O dziesiątej, odpowiada? - dla Roy'a odpowiednia byłaby nawet trzecia w nocy - Jak najbardziej. Do zobaczenia. - kiedy się rozłączył czym prędzej zapisał numer w pamięci telefonu, by nie musieć go szukać. Machnął dłonią na bałagan i ogarnął się do wyjścia licząc na to że głupi ma szczęście.

/ Seattle / Dworzec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:14, 25 Lip 2010    Temat postu:

/ Chata Dagome / Kantishna / Park Narodowy Denali / Alaska

Wrócili do kawalerki w środku nocy. Weszli na górę starając się zachowywać wybitnie cicho by nie zbudzić nikogo. Jak zwykle trudno im to wychodziło, bo nie mogli przerwać nieustannych chichotów. Wzajemnie się pilnując jednak jakoś znaleźli się za drzwiami, a tutaj już mogli odetchnąć. Roy po odrzuceniu trampków i bluzy znalazł się przy swoich pupilkach pochylając się nad klatką chwilowo mając gdzieś bałagan jaki panował w kawalerce. Nie spojrzał nawet na tą nieogarniętą stertę gazet, książek i innych przemawiając do zwierzaków - A dała wam jeść? I wody też? Widzę ze jesteście wszystkie, to nie było tak źle... - przeliczył małą grupkę mrucząc sobie dalej pod nosem - Wiem, Greta to nie odżałowana strata, mój błąd, mój. - przyznał się bez bicia śpiącym słuchaczom - Ale... Jakoś to będzie. - obrócił się w kierunku Elizabeth i wskazał krótko palcem na klatkę - Wszystkie, nie zdechły. - chyba będzie musiał zabrać gdzieś siostrę w nagrodę za wzorową opiekę nad zwierzakami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:33, 25 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth po połowie nocy spędzonej w samochodzie marzyła wprost o prysznicu i ciepłej, lejącej się na jej kark wodzie rozluźniającej wszystkie zastałe w bezruchu mięśnie. Zrzuciła torebkę na wieszaku w przedpokoju i ściągnęła buty z nóg wchodząc dalej. Nie słuchała za bardzo słów Roya, gdy tak wystartował do chomików, ale zakończenie już usłyszała. Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka podchodząc bliżej, do klatki. Ściągnęła ze swoich ramion dżinsową kurtkę, którą przewiesiła przez oparcie krzesła. Cały nieporządek przemilczała. Co prawda miecz leżący na podłodze ją zaciekawił, ale nie wspomniała póki co o nim nawet słowem.

Spojrzała się na wystające z domku kłębowisko sierści. - No, to dobrze. - mruknęła opierając dłonie o ramię swego towarzysza a na nich swoją brodę. - Roooy... - rzuciła po chwili powolnym, ospałym głosem - Teraz u mnie się zanosi na lenia... - stwierdziła dając mu całusa w policzek. Oderwała się zaraz od niego podchodząc do szafy, w której miała nadzieję, że jeszcze znajdzie swoje rzeczy. Były. Wyciągnęła z jednej z półek niewielkie zawiniątko, mijając chłopaka po chwili idąc w drugą stronę. Zatrzymała się jednak na jego wysokości odwracając się do niego i zarzucając mu ponownie dłonie na szyję. trochę niewygodnie jej było trzymać tkaninę w dłoni, ale cóż. Pocałowała go bez słowa, smakując jego usta z delikatnym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:49, 25 Lip 2010    Temat postu:

- Jeszcze sie siostrze nie wypłacę, zobaczysz jak będzie sępić... - zaczął ale przerwał i zapytał - Tak, Lizzy? - pokiwał z uznaniem głową, bo nie sądził że kiedykolwiek usłyszy takie słowa z jej ust - Oj biedaczku... - zajęczał współczującym tonem, gotów przejąc od niej to lenistwo byle tylko ulżyło Elizabeth i nie czuła się już tak przytłoczona - Lecisz z nóżek. - chyba naprawdę tak musiało być, bo dla wszelkiej pewności objął wampirzycę ramieniem w tali. Był zmuszony ją wypuścić. Pochylając się nad chomikami uświadomił sobie że życzenie Elizabeth czeka na spełnienie. Jakieś półtorej roku temu zrobiłoby mu się teraz pewnie niebotycznie gorąco. Kolejnym plusem wampirzenia, był brak takich ekscesów. Wy małe cholery, macie o tyle prostsze życie. Wyrzucił chomikom to co mu leżało na sercu i obrócił się starając wyglądać na co najmniej rozluźnionego choć nie musiał się tym martwić. Pocałunek wampirzycy był w stanie rozluźnić każdy jego mięsień, lepiej niż nie jeden masaż - Eee... - wskazał gdzieś za siebie, mniej więcej tam gdzie pewnie były dłonie Elizabeth - To jest to twoje bikini czy piżama? - uniósł lekko brew i nie pytając o zgodę poderwał Lizzy z podłogi spoglądając sugestywnie na drzwi, których teraz chyba oboje się bali xD. Na drzwi od łazienki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:22, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Ajtaaam. - stwierdziła - Biorę ją na siebie jakby co. My kobiety umiemy rozmawiać na innych falach niż mężczyźni. Dogadamy się. - rzuciła uśmiechając się lekko. Pozwoliła się przez moment poużalać nad sobą. Potem jednak była zawartość tej szafy. Kiedy wróciła do chłopaka oddając się pocałunkowi, przez chwilę nie myślała o niczym.

Dopiero gdy jej towarzysz wziął ją na ręce spojrzała się na niego uważniej, zaskoczona tym, co zrobił. - Eeeej! Co robisz? - powiedziała ze śmiechem słyszalnym w jej głosie. Chciała przez moment coś protestować, ale moment później już jej jakoś przeszło. Pytanie chłopaka czekało wciąż na jej odpowiedź. Uśmiechnęła się do niego przeczesując palcami włosy na jego karku. Wywróciła oczami w sufit, po czym znów się na niego spojrzała, starając się dosięgnąć jego ust. - To... pierwsze. Na wypadek gdybyś wolał... - mruknęła nie kończąc zdania, po czym dodała - A sądzisz, że nie będzie potrzebne? - zapytała z lekkim błyskiem w oczach.

Pochyliła się do jego ust, by znów je musnąć. Po chwili odchyliła się jednak jeszcze na moment, patrząc w stronę, w którą wlepiał swe spojrzenie chłopak. - Yhym... - zamruczała cicho powracając do niego wzrokiem, całując go delikatnie i zgadzając się na niemą propozycję, by zrealizować teraz jej życzenie. - No chyba, że nie chcesz. Zostawiam Ci wolny wybór. - dodała jeszcze całując go krucho, delikatnie, ale i niemal ulotnie. Nie zmuszała go do niczego. Jeśli nie chciał, bądź czuł się niekomfortowo, mógł zrezygnować. Nie robiła by mu z tego żadnych pretensji. Zdawała sobie bowiem sprawę, że tak samo jak ona czuła się w jakiś sposób stremowana, tak i on mógł czuć się niepewnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 0:27, 26 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:49, 26 Lip 2010    Temat postu:

Wampir zamyślił się na moment udając typowego bywalca siłowni, któremu kiedyś coś upadło na głowę - Ćwiczę. - wydukał szorstkim tonem. Wrócił już do swego normalnego i zapytał - Nie powiesz mi chyba że nie mogą cię ponosić na rękach kiedy chcę? Zawsze mogę się usprawiedliwić tym, że... - też sobie ćwiczył, tylko że noszenie żony na rękach. Odchylił głowę w tył i żachnął się - Wiesz co! - spojrzał na Elizabeth, tym specyficznym spojrzeniem mówiącym ze już zgodził się na pewne rzeczy i teraz to on, choćby i na siłę ale spełni jej życzenie, bo nie znosił odwlekać czegoś na później. Poza tym jeśli jedno będą mieli z głowy to i drugie będzie można spełnić - Basen miał być później. - zauważył rozsądnie zadzierając głowę odrobinę by widzieć Elizabeth dokładniej - I nie brałaś chyba nigdy prysznica w ciuchach, co? Choćby i... - parsknął cicho śmiechem - Przeznaczonych w zasadzie do kąpieli. Sądzę, że... - sięgnął za siebie wyciągając zawiniątko z dłoni Elizabeth i kiwając głową - Nie będzie potrzebne. - zapewnił wampirzycę i odrzucił je w tył, gdzie wylądowało na fotelu. Wywrócił po chwili nieznacznie oczami i mruknął - Wybór podjęty. Utopię cię... - powiedział powiedział próbując złapać znów jej język swoimi zębami. Jeśli był zdenerwowany, a trochę był o czym świadczyła siła zaciskających się wokół ud Elizabeth ramion, to skutecznie zamaskował to nieodłącznym żartem - Utopie cię i to mi bez różnicy czy będziesz w kostiumie czy bez. - powiedział ruszając w stronę łazienki. Chyba Elizabeth nie zrezygnuje w ostatnim momencie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:15, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Hahaha! - roześmiała się widząc tą minę i słysząc głos wskazujący u Roya na chwilowy przerost formy nad treścią, jak przystało u typowego kafara pakującego od rana do wieczora na sztangach. - Ćwiczysz? - zapytała parskając śmiechem - Robię teraz za odważnik? - rzuciła kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie no, możesz, możesz mnie ponosić, jeśli masz taką fantazję i życzenie. - zgodziła się wciąż nie mogąc opanować w sobie śmiechu. Chłopak nie dokończył co prawda jakież to mógł mieć wytłumaczenie dla tego, że tak bardzo chce nią na rękach potrzymać, ale dziewczynie się to na tyle podobało, że wcale nie potrzebowała wyjaśnień i tłumaczeń. Po prostu przyjemnie było jej być noszoną, więc nie miała co narzekać.

No nie. Na siłę, to ona by nie chciała aby cokolwiek robił. Do niczego też by go nie zmuszała nawet, jeśli z jakiegoś powodu bardzo by jej zależało na realizacji. A tu nie chciala naciskać. Po pierwsze dlatego, że sama czuła się dość stremowana i w sumie swoim tradycyjnym zwyczajem najchętniej to by teraz zaczęła odwlekać chwilę realizacji swojego życzenia. Jeśli nie w nieskończoność, to chociażby na jeszcze trochę do czasu, gdy oswoi się z tą myślą. - No tak. - zgodziła się z lekkim uśmiechem, gdy przypomniał jej o basenie. - No nie... - mruknęła trącajac wargami jego usta, starajac się powstrzymać od nieprzerwanego śmiechu. - W ubraniu się nie kąpałam. Chyba, że chodzi Ci o ostatnie moczenie się w potoku? - zapytała - Ale tam nie było prysznica... - odpowiedziała sobie sama na pytanie - Więc nie, nie brałam prysznica w kostiumie. Poza basenem oczywyście. - uściśliła. Tam jakoś to bywało czasami naturalne.

Kiedy wyciągnął z jej dłoni bikini i odrzucił za siebie stwierdzajac, że to niepotrzebne, to w zasadzie się nieco zdziwiła. Mile zdziwiła. Jednak nie podejrzewała tego, że takie przygotowania chłopak robi tylko i wyłącznie po to, by ją topić. Prychnęła kolejny raz ze śmiechu na jego słowa. - Cooo? Topić mnie?. Już się chcesz mnie pozbyć? - zadrżała w jego ramionach ze śmiechu. Minęli drzwi do łazienki. - No to ładnie. - stwierdziła - Tylko wiesz, będziesz się musiał przy tym trochę namęczyć, bo nie będzie to dla Ciebie takie łatwe. Będę się bronić. - dodała wyszczerając się w szerokim uśmiechu, nie dając chłopakowi złapać zębami znów swego języka. Ona także czuła się poddenerwowana. W sumie widziała go wcześniej w bieliźnie, ale bez niej to już nie. Z biegiem czasu przyzwyczaiła się do tego, że zakrywali swe ciała przed wzajemnym widokiem i teraz przełamanie się i zmiana dotychczasowych przyzwyczajeń nastręczała pewnej dozy nerwów obojętnie jak bardzo by się nie chciało być spokojnym.

Nie wycofywała się jednak, przynajmniej na razie, z ich ustaleń. Pozwoliła się wnieść do pomieszczenia przesuwajac w tym czasie ustami po jego policzku w stronę szyi. - A postawisz mnie może na ziemi czy zamierzasz w powietrzu pozbyć się mojego ubrania? - zapytała dość cicho, delikatnie zębami, z wyczuciem, chwytając jego skórę w zagłębieniu pomiędzy jego szyją a początkiem barku. - Chyba, że zamierzasz mnie wrzucić pod prysznic w ubraniu... Ale wtedy to się spodziewaj, że nie zostanę Ci dłużna. - ostrzegła cichym głosem, przesuwając językiem po jego szyi w górę, by po chwili dotrzeć do płatka jego ucha. Mruknęła tuż koło niego przeciągle, drażniąc jego skórę swoimi pocałunkami. Ostrożnie wsunęła mu dłoń pod brzeg koszulki, palcami muskając jego kark.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:23, 26 Lip 2010    Temat postu:

- No. - przyznał prosto, najprościej jak się dało i wybuchnął po chwili śmiechem nie mogąc znieść siebie w takim wcieleniu - Nie, robisz za słodki ciężar, w zasadzie jaki ciężar? Ile ty możesz mieć? Ze czterdzieści parę kilogramów? - góra pięćdziesiąt, więcej ta niby wysokawa choć szczupła jak patyk osóbka nie miała. I nawet ten tyłek wielkości rzekomej stodoły nie podwyższał wyniku - Tak, mam fantazję, mam też i życzenie teraz sobie ciebie ponosić. Fajnie, prawda? - po chwili zaczął ją przedrzeźniać - No tak... No nie... Zdecyduj się w końcu. - poprosił, bojąc się że za moment z jego zdecydowania nic nie zostanie i nikogo nie będzie próbował utopić - Nie, kąpiel w potoku się nie liczy, poza tym to nie było życzeniem ani moim, ani twoim, wyszło pod wpływem chwili. - powiedział potwierdzając mniej więcej zdanie Elizabeth w tym temacie - Nie brałaś, więc niestety teraz nie przeżyjesz swego pierwszego razu. - powiedział zasmuconym tonem - Kąpiemy się jak zwykle, tradycyjnie. - zadecydował chcąc już więcej nie wałkować tego tematu, bo mięśnie szczęki zacisnęły się odrobinę silniej - Nie pozbędę się ciebie w ten mało wyrafinowany sposób. - powiedział chcąc wyprowadzić Lizzy z błędu, łapiąc jednocześnie klamkę drzwi - To już przestarzałe, nawet teraźniejsza mafia tak chyba nie robi, no wiesz, te betonowe butki i plusk, popływaj sobie cwaniaczku... - zagwizdał cicho pod nosem i zapytał zadziornie - Będzie ostro? - zaczął nieopanowanie chichotać i stwierdził - Będę zaciekle atakować. E w powietrzu? Nie powiesz mi chyba że lewitujesz? Jednakże... - posadził Elizabeth na pralce wspierając po bokach wampirzycy dłonie - Nie, nie będę cię wrzucał w ciuchach, w ogólnie nie będę tobą rzucał, skąd ten pomysł? - zapytał zdziwiony, ale z drugiej strony - Chyba że chodzi ci o to by porzucały tobą nerwy. - to mógł jej zapewnić, zależy jak na to spojrzeć - No dobra. - powiedział spoglądając na Elizabeth. Wybitnie trudno było zacząć. Zerknął na okafelkowane od góry do dołu ściany i odwrócił się od Lizzy z głupim usprawiedliwieniem, wyregulowania właściwej temperatury wody. Skończyło się na tym że po chwili wampirzyca była mokra gdzie się dało a Roy nie chciał oddać za żadne skarby słuchawki prysznicowej szczerząc się, bo jeszcze przez chwilę był suchy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:35, 26 Lip 2010    Temat postu:

- No nieco więcej, ale wciąż coś koło tego. - mruknęła w odpowiedzi, gdy zaczął gdybać w temacie jej wagi. Nie zamierzała bynajmniej mu mówić ile dokładnie, bo i żadna inna kobieta by się pewnie do tego nie przyznała. Zaśmiała się kiedy komentował noszenie jej na rękach. - Aaa! Nie przeżyję? - parsknęła śmiechem nie mogąc sobie jakoś wyobrazić tego, by chłopak mógł jej jakoś rzeczywiście zagrozić. - O mamo... - jęknęła po chwili, kiedy zapytał czy będzie ostro - No wiesz, wszystko jest zależne. Hymmm... Atakować będziesz zaciekle? - zaczęła go podjudzać chociażby samą intonacją głosu - Uważaj, bo szanse mogą być dość równe. - ostrzegła - Poza tym niby co mi zrobisz? Nie uda Ci się, jestem tego pewna! - rzuciła rozochocona. Zostając na moment sama, siedząc na pralce, pochyliła się by ściągnąć skarpetki i odłożyć je po chwili gdzieś na bok, by nie przeszkadzały. Nim zdążyła się unieść dostała strumieniem wody z prysznica przez plecy. A gdy tylko odruch dziewczynie nakazał się unieść i cały przód oblała woda. - Och Tyyyy! - zawyła Elizabeth zeskakując z pralki na ziemię - Ty małpo jedna! Ty paskudo wstrętna! - zaczęła mu wrzucać na szybko ściągając z siebie koszulkę, której mokry materiał zaczął się nieprzyjemnie przylepiać do jej ciała - Masz ułamek chwili, by się pozbyć łachów nim sama Ci się zrewanżuję! - ostrzegła pozbywając się swych spodni. Trwało to zaledwie sekundę, gdy dziewczyna została w samej bieliźnie. Nie zważając zaraz po tym na to, czy Roy rozebrał się czy też nie ze swego ubrania z roześmianym piskiem skoczyła na niego wpychając go do kabiny prysznica. Złapała go za nadgarstek ręki, w której trzymał słuchawkę, próbując mu ją odebrać. Drugą ręką na szybko przymknęła drzwiczki za sobą. - Chyba nie chcesz potopić sąsiadów na dole? - rzuciła próbując mu odgiąć palce zaciśnięte na rączce. Nie było łatwo. Wciąż Roy był od niej silniejszy i jej nędzne próby były raczej brzęczeniem upierdliwej muchy niż czymś, co mu mogło zaszkodzić. - No dawaj... - zajęczała z wysiłkiem nie będąc jednak w stanie nijak odebrać prysznica z rąk. Naparła na niego ciałem tak, by znalazł się plecami na ścianie i jeszcze raz przypuściła atak. Woda zmoczyła ją już dokumentnie, jednak śmiała się z tego jak głupia. Roy też był już mokry, bo w szamotaninie nijak nie dawało się uchronić od oblania. Lizzy widząc jak jednak żadne z jej zabiegów nie przynosi efektu i nie pozwala jej uzyskać w dłoni obiektu wojna, zmieniła jak zwykle swoją taktykę na inną. Oparła dłonie po obu stronach jego szyi i przysunęła się blisko do niego, cała mokra, opierając się o niego swym ciałem. - Roooy... - mruknęła melodyjnie i miękko muskając jego usta swoimi. - Oddaj mi tą słuchawkę... - poprosiła po chwili zsuwając ręce w dół, by wsunąć się nimi pod jego koszulkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:06, 26 Lip 2010    Temat postu:

Czyż nie atakował zaciekle? W przeciągu kilku sekund miał przed sobą mokrą, rozwścieczoną kotkę, prychającą na prawo i lewo z czego Roy zaśmiewał się do rozpuku. Widok był przedni - Co się nie uda? Wszystko się udaje, jeśli tylko się chce Lizzy. - stwierdził upojony optymizmem i dobrym humorem - Oj tam zaraz małpo... Leniwiec, paskuda, małpa, co tam jeszcze wejdzie do kanonu moich ksywek? - zapytał chroniąc się przed Elizabeth wodą, stojąc w typowo obronnej pozie, na lekko ugiętych nogach - Ciiii... - przyłożył nagle palec do ust - Bo sąsiadów pobudzisz. - wiedział że to przypomnienie niczego nie da, ale chciał się zrewanżować za ostrzeżenie o zalaniu - Ej, ej... - zamachał palcem przy czym woda znów chlusnęła po łazience - Tylko nie łachów, to nie są łachy... - nie spełnił jednak życzenia związanego z jego ciuchami. Wpadł na ścianę starając się schować za siebie słuchawkę, co niezbyt mu wyszło bo złapała jego nadgarstek. Nie dostał jej jednak a on poczuł jak nogawki spodni namakają mu w ekspresowym tempie. Odchylił głowę w tył śmiejąc się i kręcąc nią - Nie, nie oddam, to moje... - uśmiechnął się cwanie i poderwał ramię w górę - Choć jak tak koniecznie chcesz... - głowa Elizabeth została doszczętnie zmyta przez Roy'a - Ojej... Deszcz padał czy co? - zapytał głupkowato szczerząc się do niej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:03, 26 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth starała się na każdy sposób uzyskać słuchawkę prysznica. Jednak była jak nieudolne dziecko nie mogące albo go dosięgnąć albo też po prostu zdobyć. Cała mokra, ociekająca z każdego chyba centymetra jej ciała wodą popatrzyła się na chłopaka z niemym wyrzutem w oczach, niszczonym przez uśmiech na jej twarzy. - Jeeej... - zaskwierczała kiedy strumień wody popłynął na jej głowę mocząc ją już dokumentnie. Puściła jego nadgarstek i przetarła dłonią twarz, starając się zetrzeć z niej strużki. Na niewiele zdał się ten zabieg, bowiem woda wciąż się na jej głowę lała i bynajmniej nie wyglądała, żeby miała przestać.

Dziewczyna czując swoją bezsilność westchnęła sobie pod nosem po czym opuszczając ręce z dół, jakby z rezygnacją ponownie przyłożyła dłonie bo jego boków. Całą mokrą, cieknącą od wody głowę, oparła na jego piersi tak, że jego koszulka, jeśli jeszcze do tej pory była sucha, to właśnie namakała od jej włosów. - Oj Roy, Roy... - rzuciła w powietrze - Wariat z Ciebie, wiesz? - zapytała obracając swą twarz policzkiem do jego piersi, by się na niej oprzeć. Czuła jak po jej nogach spływają kolejne strużki wody. Z końcówek włosów też ciekło mocząc jego spodnie i skarpetki tam, gdzie od góry jeszcze nie było zmoczone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:23, 26 Lip 2010    Temat postu:

Jej jęk wystarczył mu za tymczasowe zwycięstwo, przynajmniej na tym etapie małej wojenki, którą ze sobą zaczęli - Jednak padało, boże ale ty zmokłaś dziewczyno! - pociągnął zmartwionym tonem. Wyczuł z tyłu za sobą baterię i nacisnął ją łokciem, przez co w łazience zrobiło się cicho - I przestało. Dlaczego zaraz wariat? - zapytał i zreflektował się czując jak wszystko, za sprawą wody cieknącej z włosów Lizzy, zaczyna przylepiać mu się do ciała - Chociaż... Jakbyś posłuchała takiej jednej piosenki. Ujęcie świata przez osobę niespełna rozumu jest całkiem ciekawe. No, a nawet jeśli, to co? - przynajmniej oszczędzili sobie ceregieli związanych z rozbieraniem się - Czekaj... - złapał ramiona wampirzycy i odsunął ją lekko od siebie - Ciasno tu zaraz łokciem dostaniesz... - stanął na posadzce łazienki i ściągnął z siebie koszulkę wrzucając ją bezpośrednio do pralki, bo do niczego innego już się nie nadawała, spodnie po uprzednim wykręceniu trafiły tam również jak i cała reszta. Roy obrócił się ku Elizabeth z nieciekawym wyrazem twarzy - Nooo to ten... - zaczął nie wiedząc co ze sobą począć. Wrócił do brodzika i obrócił powoli Lizzy chcąc chwilowo zniknąć jej z oczu - Chodź no tu... Jesteś mi coś winna. - mruknął dobierając się do zapięcia jej stanika.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:06, 26 Lip 2010    Temat postu:

Dziewczyna zachichotała cicho. - To chyba była ulewa, skoro w jednej chwili jestem cała mokra. - rzuciła unosząc spojrzenie na Roya i opierając podbródek na jego piersi tak, by móc widzieć jego twarz. Na jej rzęsach szkliły się maleńkie kropelki wilgoci, zlepiające lekko woalkę otaczającą jej oczy. Z nosa spływała niewielka strużka przecinająca jej usta wodnym szlaczkiem. - A czemu nie wariat? - zapytała z delikatnym uśmiechem. Powoli się uspokajała po tych ich wygłupach. Tak, przegrała. Nie chciała robić nic na siłę ale sama zabawa się jej podobała. - Jesteś szalony. - zaśmiała się cicho - Łazienka popłynęła a ja wraz z nią. - pokręciła głową - Ale utopić mnie Ci się nie udało. - stwierdziła wyszczerzając się do niego. - Ale mnie się to podoba. - dodała mierzwiąc mu włosy na czubku głowy.

Pozwoliła się wyślizgnąć chłopakowi z brodzika. Stanęła sobie oparta o drzwiczki czując jak powietrze poza prysznicem jest dużo chłodniejsze niż to, które zdążyło naparować już w środku. Przyglądała mu się. Bo któż by się nie przyglądał, gdyby jego chłopak właśnie ściągał z siebie ubranie. Tym bardziej, że odkryła fakt, iż Roy całkowicie zdejmował z siebie wszystko co było mokre, by wejść z nią pod ten prysznic już normalnie. Uniosła jedną brew widząc jak slipki lądują w pralce. Z zainteresowaniem przyjrzała się bezczelnie jego pośladkom, gdy stał tyłem do niej. Poczuła, że policzki chyba zaczynają się jej rumienić, więc przyłożyła do nich dłoń wpierw do jednego, potem do drugiego, sprawdzając czy robią się gorące. Oczywiście nie były, ale nie przeszkadzało jej spróbować się o tym przekonać. Szczęściem nie była już zwykłym człowiekiem, więc przynajmniej serce nie zaczęło jej od środka rozsadzać klatki piersiowej. Wzięła cicho głęboki oddech. Już dawno nie poczuła się taka skrępowana jak teraz. Najchętniej zapadłaby się pod ziemię, ale i to nie było możliwe, bo brodzik skutecznie blokował jej drogę do zaliczenia poziomu ziemi.

Kiedy obrócił się w jej stronę, przywołała się bardzo szybko do porządku. Nie mogła mu przecież pokazać jak bardzo zaczęła się teraz czuć zawstydzona. Jeden jej ruch mógł spowodować, że i chłopak poczuje się niezręcznie. A to spowodowało by tylko kolejną lawinę między nimi niepewności, której póki co miała po dziurki w nosie. Dostrzegając skrępowanie swego towarzysza z uśmiechem wyciągnęła w jego stronę rękę zachęcając, by podszedł do niej. - Chodź, bo zmarzniesz. - powiedziała wciągając go do siebie do kabiny i zasuwając za nimi drzwiczki. Głupi argument w ich przypadku, bo przecież ich skóra była chłodniejsza niż powietrze w łazience. Miała ochotę się pacnąć w czoło za te swoje genialne pomysły.

Zaraz jednak obrócił ją sobie plecami, więc nie zdążyła tak na prawdę nic zrobić. Poddała się temu jak ją przekręca i gdy usłyszała jego słowa i poczuła jego dotyk na swych plecach zgarnęła tylko ręką ze swej szyi włosy unosząc je na boku, by nie przeszkadzały. Wywróciła oczami wlepiając spojrzenie w sufit. Nie pomagał jej się poczuć pewniej. Był biały, ale nie posiadając na sobie żadnych wzorków nie pozwalał wzrokowi się nim zaciekawić. Zgarnęła do siebie ramiona pomagając chłopakowi zsunąć z siebie górną część swojej bielizny.

Zaraz po tym puściła swoje włosy łapiąc w pół za stanik ręką i samej opuszczając swe dłonie do bioder, skąd zaczęła zsuwać z siebie ostatni kawałek materiału, który zasłaniał jej ciało. Mimo, że było tam mało miejsca, poradziła sobie całkiem nieźle. Trzymając już w jednym ręku cały komplet zwinęła go w kulkę, obracając się w stronę chłopaka. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i opierając wolną dłoń na jego boku, drugą rozsunęła lekko drzwiczki do kabiny, odrzucając do umywalki bieliznę. Później ją stamtąd zabierze. Po tym zamknęła szczelnie kabinę, wracając spojrzeniem do Roya. Czuła się trochę zawstydzona, ale postarała się odgonić od siebie swe myśli uśmiechając się do swego towarzysza i kładąc drugą ze swych dłoni, na jego drugim boku. - Zadowolony? - zapytała unosząc minimalnie brwi z ciepłym uśmiechem na twarzy. Skoro on wydawał się jej odważny, to i ona nie mogła być od niego gorsza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:35, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Nie jestem szalony. - upominał Elizabeth patrząc z irytacją na małe haftki - Chyba że uważasz iż uczucie, które mnie popycha do tego i owego jest szalone... - przechylił głowę na lewo jakby zamierzał się zmierzyć z tym zagadnieniem - To co innego, ale myśl sobie co chcesz. Mogę być dla ciebie nawet szalony. - on i tak swoje wiedział. I miłości względem Elizabeth nie nazwałby szaleństwem, przynajmniej z jego punktu tym nie było, bo ktoś rezolutny i bardzo przyziemny mógłby uznać za wariactwo kochanie się w kobiecie która jakby nie patrzeć go zabiła. Może faktycznie miał spaczony charakter, kto wie - Zawsze jeszcze mogę to zrobić. - zagroził i rozpiął w końcu stanik, który zaraz przejęła Lizzy - Już mi ciepło. - mruknął. Chyba wzajemnie siebie uspokoili. Jedno drugiemu nie dawało po sobie niczego odczuć. Za wszelką cenę udawali spokój i żaden argument w tym wypadku nie wydawał się głupi, wręcz przeciwnie, wszystko co przywoływało do normalności było dobrze. Odsunął się odrobinę w tył by wampirzyca pozbyła się swojej bielizny do reszty. Przymknął na moment powieki zapytując siebie samego jakim cudem się tutaj znalazł, ale musiał przerwać swoje sam na sam ze sobą i zebrać myśli by udzielić odpowiedzi Elizabeth - Jasne. Znów mamy remis. - bliskość jej ciała okutanego w cichu a bez nich, różniła się diametralnie. Roy podbił dłonią baterię i mruknął - O znów pada. - spojrzał z wyrzutem na wiszącą nad nimi słuchawkę jakby to jej wina była a nie jego - Co my tam mamy ciekawego w programie 'prysznic z Lizzy...'? - okręcił się nieznacznie wraz w nią u boku - Truskawki, migdałki... A to? - ujął w dłoń jakiś nieznany mu żel - A tego nie znam... - zerknął na wampirzycę domagając się wyjaśnień. Przecież kto jak kto, ale on lubił być na bieżąco z nowinkami z dziedziny kosmetyki - Cóż to jest Elizabeth? - zapytał mrukliwie z ustami niebezpiecznie blisko jej ucha.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:04, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Nie... - mruknęła - Jesteś szalony, bo masz szalone pomysły. - wyjaśniła - A uczucie? - zapytała samą siebie - Nie wiem. Zależy jak Ty je widzisz... - mruknęła. - Haha! - zaśmiała się lekko - To groźba czy obietnica? - zażartowała. Słysząc po chwili, że zrobiło mu się ciepło uśmiechnęła się do samej siebie. Z nią tez nie było lepiej. I tak, krew krążyła w niej szybciej mimo, iż była wampirem. Nie zmieniało to faktu, że sama świadomość Roya będącego obok i to w takiej sytuacji, rozgrzewała.

Znów się zaśmiała, tym razem bezgłośnie, gdy odkręcił wodę. - Ale teraz i Ty zmokniesz. - rzuciła. Po chwili chłopak obrócił się wraz z nią w stronę półki z kosmetykami. Spojrzała się pod kątem na niedużą butelkę, którą trzymał w dłoni. - Olejek relaksujący w żelu pod prysznic. - odpowiedziała widząc kolor etykiety, którą bez trudu poznała. Dziwnie, ale spostrzegła, że chłopak robi chyba wszystko, byle tylko na nią nie spojrzeć.

Objęła go nieco mocniej w pasie, kładąc mu dłonie tuz powyżej pośladków. Jego twarz znalazła się tuż przy jej uchu. ale i w drugą stronę to też działało. Usta Elizabeth były przy jego uchu. wychyliła się lekko, starając się dosięgnąć do jego płatka i na moment chwytając delikatnie zębami, złapała go - Lawenda i kwiat lotosu. - dodała jeszcze przywierając ciałem do niego. Był przyjemnie ciepły dla niej. Poczuła jak przez jej skórę przebiega dreszcz. Przesunęła dłońmi po jego plecach w górę, w stronę jego łopatek, bawiąc się uczuciem wilgoci pod opuszkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:31, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Jakie szalone? Jakie? To że trochę sobie wodą pomogłem, oj tam... Czepiasz się szczegółów Elyzabeth. - zakończył wysilając się na rosyjski akcent. Wzruszył ramionami i stwierdził przewrotnie - A co bardziej cię przeraża? Groźba czy obietnica? - podejrzewał że w jej przypadku jedno może się równać drugiemu. Prawdą było że miał obok siebie dziwną, ale uroczą w swej dziwności i poglądzie na niektóre sprawy dziewczynę. Spojrzał na lejącą się wodę wzruszając ramionami - Chwilowo mi to wisi... - mruknął wykrzywiając usta - I tak już nie ma na mnie co zmoknąć. - powiedział śmiejąc się - Olejek relaksujący... To w sam raz, prawda? - mimo wszystko ich wzajemne podenerwowanie było jakby namacalne i zaraz a zaczną ich otaczać małe piorunki, jako kłębki nerwów. Nie chcąc tego obrał drogę działania, wszystko było lepsze od niczego. A przecież żel czy olejek, chwilowo było mu wszystko jedno, był relaksujący. Więc Roy się zrelaksuje. Odchylił głowę i zaczął swe poszukiwania od ust Elizabeth. To rozluźniało jak nic innego. Miał już wyskoczyć z pomysłem żeby przeczesała ich emocje, ale zrezygnował czując że tego nie potrzebuje. Część jego umysłu nie owładnięta doszczętnie uczuciem przyjemności postanowiła zająć się butelką. Po chwili żel wypłynął na dłonie wampira, które przeniosły się na plecy Elizabeth, jakby z uciechą że w końcu je dostał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:56, 26 Lip 2010    Temat postu:

Kąciki jej ust po raz kolejny powędrowały w górę, gdy chłopak przekręcił jej imię. - Eeej! A co to za przedrzeźnianie mojego trenera tańca, co? Odrobinę szacunku dla obcokrajowca. - rzuciła śmiejąc się już na całego. - Język mu kołowacieje przy naszej mowie i tak to wychodzi no... - Żartowała sobie i było to wyraźnie słychać w jej głosie. Wzruszyła ramionami. - Chyba mi wszystko jedno, bo... w zasadzie to nic. - stwierdziła z przekonaniem wpatrując się w twarz chłopaka przez moment.

No, to ich poddenerwowanie było nie tylko namacalne, ale jeszcze chwila a zaczęłoby atakować. Faktycznie lepiej było może chociaż trochę rozładować sytuację. Albo przynajmniej przestać myśleć. Oddała pocałunek równie gorliwie. Było dla niej przyjemnym, gdy chłopak sam z siebie wykazywał swą inwencję i zaczepiał ją, jej usta pocałunkami. - Ja też chcę... - mruknęła próbując po chwili dostać i dla siebie trochę żelu.

Hah. Jakby wcześniej nie mógł dotykać jej pleców... Przecież niczego nigdy mu nie zabraniała. Nie powiedziała nawet jeden, jedyny raz nie. Zawsze, kiedy tylko chciał mógł sobie po nią sięgnąć. Była przecież obok niego. Jednak dotyk jego dłoni na jej plecach i smak jego ust odbierał większość myśli. Nalała sobie trochę olejku na dłonie i w rewanżu zaczęła od jego barków i ramion, starając się dotykiem rozluźnić spięte dosyć mięśnie. Westchnęła sobie cicho czując jak jego palce błądzą po jej skórze. Przesunęła się na jego plecy, wmasowując dłońmi żel, prześlizgnęła się wzdłuż jego kręgosłupa, zsuwając się na jego boki. Przycisnęła go do siebie mocniej, całując nieco bardziej namiętnie. Tak jemu jak i sobie, starała się skutecznie zająć myśli. na moment odsunęła się od jego warg, by uciec pocałunkami na jego szyję drażniąc go tam z wyczuciem zębami. Zaraz jednak tęskniąc do jego ust, wróciła do nich z przyjemnością, ponawiając ich wzajemny taniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:13, 26 Lip 2010    Temat postu:

- Oj zamknij się... - mruknął niezadowolony - Możesz sobie chcieć... Mnie. - powiedział zanim pomyślał o konsekwencji tego krótkiego zdania. Przekazał jej buteleczkę na ślepo nie za bardzo chcąc się odrywać od wampirzycy, skoro miało to na oboje tak zbawienne skutki. Zdenerwowanie ustępowało, mięśnie puszczały obłaskawiane dotykiem, sępiących miękkości skóry, dłoni. Dłonie Roy'a zawędrowały wysoko na kark Elizabeth racząc tą cześć ciała wytrwałym, niezbyt silnym, raczej okropnie leniwym masażem. Odchylił z zadowoleniem głowę w bok na moment zamierając i korzystając w pełni z przyjemności jaką niosły jej wargi. Kiedy wrócili do pocałunku, Roy ujął twarz Elizabeth delikatnie w dłonie nie chcąc jak wypuszczać. Przesunął nimi po szyi i ramionach swej dziewczyny, później zsunął je w dół, wzdłuż jej boków starając się rozpieścić Lizzy ich dotykiem. Przesunął palce na lędźwie wampirzycy, zaczynając znów wędrówkę swych dłoni tym razem ku górze, licząc z dokładnością księgowego każdy kręg z którego był zbudowany jej kręgosłup.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:41, 26 Lip 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się pod nosem słysząc jego niecierpliwy głos zakazujący jej mówienia a w zasadzie to też i myślenia o czymkolwiek innym niż o nim. Mruknęła cicho pozwalając mu przez chwilę nasycić się smakiem jej ust. Jednak gdy ich usta na moment się rozłączyły, spojrzała się w jego oczy z wesołym błyskiem w nich widocznym. - Ależ ja chcę Cię... - powiedziała cicho - Cały czas. Nic się nie zmieniło... - mruknęła obdarzając go tym razem o wiele bardziej intensywnym pocałunkiem, jakby chciała nim podeprzeć swoje słowa.

Nie poganiała go z niczym, chociaż czuła jak ciśnienie w niej zaczyna dość znacznie skakać w górę. Mimo, iż tętna nie dałoby się wyczuć, to mentalnie i tak miała wrażenie, jakby robiło jej się z każdą chwilą coraz bardziej gorąco. Po omacku sięgnęła w bok na półkę, na której została odstawiona buteleczka z żelem. Płynąca z prysznica woda spłukiwała z ich ciał to, co chwilę wcześniej zostało naniesione dłońmi. Nalała sobie znów trochę olejku na dłonie, zostawiając butelkę na półce, gdzie jej miejsce.

Rozsmarowując płyn między swymi dłońmi, przeniosła je po chwili znów na jego barki, by tym razem zsunąć się dotykiem na jego klatkę piersiową i brzuch. Cieszyła się tym dotykiem póki mogła, nie wiedząc w sumie czy chłopak w którymś momencie nie powie jej dość. Każdemu centymetrowi jego skóry poświęcała chwilę, prześlizgując się opuszkami po konturach jego tatuaży zdobiących jego ciało. Odsunęła się delikatnie od niego tak, by jej dłonie zmieściły się między ich ciałami. Zsuwając się powoli dotykiem w dół jego piersi, ominęła zgrabnym ruchem te najbardziej wrażliwe miejsca, by nie drażnić chłopaka jeśli by tego nie chciał. Przesunęła kciukiem wokół jego pępka po czym powracając dłońmi po jego bokach w górę, zsunęła się dotykiem na plecy.

Kiedy tylko odległość między nimi nie była już potrzebna, znów przylgnęła do niego czerpiąc przyjemność z ciepła jego skóry. Dłonie zsunęły się po bokach do jego bioder a Elizabeth w pewnej chwili jeszcze z większą intensywnością go pocałowała. Namiętnie, nieco drapieżnie, jakby była spragniona jego ust i ich smaku. Zaczepiła koniuszkiem języka o jego zęby, by moment później pochwycić ustami jego wargę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:59, 26 Lip 2010    Temat postu:

Myśleć mogła o czym chciała, ale co mógł zrobić że w tej chwili jej myśli pewnie i tak krążyły wokół jego osoby? - Doprawdy? Co ty nie powiesz... - powiedział z lekka kpiącym tonem podjudzając bezczelnie Elizabeth ile wlazło. Wiedział że było to prawda, udowodniła mu wszystko bardzo dosadnie. Dość? Ciekawa opcja, dla Roy'a w tym momencie chyba najbardziej korzystna z korzystnych jeśli nadal chciał sie trzymać swoich przekonań. Ale z drugiej strony... Druga strona przedstawiała się całkiem inaczej i miała dość silne argumenty w zanadrzu. Dotyk dłoni Lizzy, ciało, idealne dla niego ciało wampirzycy aż zbyt blisko, jej usta doprowadzające do obłędu i palce wodzące po skórze wampira - Chodź do łóżka... - Roy zaczynający od dwuznacznej propozycji nie był chyba do końca sobą. Trudno było wskazać jeden konkretny powód który mieszał w jego osobowości - Rozmokniemy tutaj, z cukru jesteśmy. - zajęczał cicho obejmując wampirzycę w pasie. Nie próbował unosić, była zbyt śliska. Po prostu jej pałający żądzą pocałunek pobudził w nim coś podobnego i było to uczucie które w każdym calu wampira zadowalało. Chciał mieć ją bliżej siebie o ile to w ogóle było możliwe. Poza tym, chyba trochę dziwnym było pobieranie takiej ilości wody w środku nocy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 6 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin