Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kawalerka Smith'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:55, 10 Sie 2010    Temat postu:

To się nie znał na zabawie. Ganianie się w kółko, choćby i dla samego śmiechu było warte świeczki dla dziewczyny. No, ale skoro nie chciał, to nie. - A co? Nie mogę się śmiać? - rzuciła zaczepnie po czym pokręciła głową z równoczesnym wywróceniem oczami. - Ba! No to, to zrozumiałe. - odpowiedziała zaraz kiedy chłopak zaczął mówić o tym, że każdy go lubi.

Miał rację. Potwierdziła to potaknięciem. Na zajęciach baletowych nauczyła się masażu z konieczności na żywym obiekcie. Zazwyczaj wtedy się trzeba było ratować rozmasowaniem kiedy mięśnie, ścięgna czy stawy nadwyrężone wzmożoną pracą dawały znać o sobie nieprzyjemnym, promieniującym bólem. I nie raz taka interwencja ratowała przed poważniejszymi skutkami w postaci wpakowania ręki, nogi czy szyi w usztywnienie.

- Aaa no tak. Niepowtarzalna jeszcze. - zaśmiała się - No tak, jasne. Tak to jest z tymi krótkimi liniami produkcyjnymi. - dodała i kiedy materiał jej sukienki zsunął się na ziemię obróciła się na moment do chłopaka, by się do niego uśmiechnąć. Ten jednak zaraz jej wydał dyspozycję, którą jeśli miała być dobrym obiektem do masowania, musiała jakoś w miarę bez protestów wykonać. Nim jednak wskoczyła na kanapę, by było im wygodniej, rozłożyła ją jednym ruchem ręki. Moment później wczłapała się na łóżko na czworakach, po chwili kładąc się na brzuchu lekko po skosie.

Podłożyła sobie ręce pod brodę układając się wygodniej. Zaraz jednak stwierdziła, że jeśli Roy na prawdę chce zająć się masażem, to chyba góra jej bielizny a w zasadzie najbardziej jej ramiączka, będą chyba przeszkadzać. Sięgnęła rękami za siebie łapiąc palcami za haftkę. - Tak czy nie? - zapytała chłopaka upewniając się czy ma rozpiąć czy nie będzie to potrzebne. Nim jednak usłyszała odpowiedź odpięła haczyk i przytrzymując sobie ręką z przodu siebie stanik, zsunęła ramiączka, by też nie przeszkadzały. Po tym zaraz wróciła do poprzedniej pozycji, podkładając znów sobie dłonie pod brodę. Jednak coś nadal nie mogła się ułożyć, bo teraz nie naciągnięty odpowiednio materiał bielizny tylko przeszkadzał. Wysunęła go spod siebie, składając i odkładając na bok. - Już się nie kręcę. - mruknęła wyjaśniając zanim wampir by zdążył za bardzo na nią poutyskiwać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:14, 10 Sie 2010    Temat postu:

Znał się. Ale nie teraz. W tej chwili już zajmował się czymś innym. Ale gdyby Lizzy miała potrzebę poczucia się jak chomiki Roy'a bez przykrego końcowego etapu, to mógłby się tak z nią poganiać. Najlepiej tam gdzie mieli dużo miejsca, czyli w lesie - Więc, po co pytasz. To oczywista oczywistość. - mruknął składając sukienkę w kostkę i kładąc ją na siedzisko fotela. Jak będą tak bezpardonowo traktować tą kanapę to długo nie pożyje. Choć i tak nie będą tutaj zagrzewać miejsca. W końcu remont piętra w No Name się skończy i trzeba będzie przenieść tam swoje graty i zadbać o nowe. Zerknął na Elizabeth wyciągniętą już na kanapie, na której i on się znalazł stojąc nad wampirzycą - Poradziłbym sobie. - haftki też go lubiły przecież. Poczekał moment aż przestanie się wiercić klękając obok Elizabeth bo nie chciał jej zadusić swoim ciężarem. Rozcierał dłonie co pewnie było mało potrzebne. Kiedyś by je rozgrzewał, teraz w nich już krew nie krążyła i zostawały ciągle takie same - Myślałem ze nie skończysz. - mruknął pochylając się nad wampirzycą - Okej. - zaczął nie obywając się bez małego wywiadu - Może mi pani powie co panią boli? - poprosił zaczynając od rozmasowania barków Lizzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:25, 10 Sie 2010    Temat postu:

Zadusić by jej nie zadusił. Bez przesady. Pewnie nawet by za bardzo go nie poczuła na sobie. Po pierwsze dlatego, że chłopak pewnie nie ważył jakoś kosmicznie dużo a po drugie bo pewnie by się starał, by ona jak najmniej z tego jego ciężaru poczuła.

- A jednak skończyłam. - zaśmiała się lekko przykładając policzek do swojej dłoni, bo tak jakoś przy okazji mogła widzieć Roya. Choćby i kątem oka. Kiedy jednak zapytał się jej gdzie ją boli, nie musiała się wiele zastanawiać. - W zasadzie, to... Panie doktorze, oj boli wszędzie... - zajęczała jakby na prawdę ją coś bolało - Ale o tak, tak, tutaj chyba najbardziej. Przynajmniej w tej chwili. - rzuciła udając kompletnie rozbita z powodu dręczącego ją bólu. W zasadzie zabawne zjawisko. To dla niego miała być przyjemność a nie dla niej. A jednak Elizabeth jak najbardziej czerpała z tego radość, że mogła na sobie czuć jego dłonie. Zwykle tak oszczędnie badające jej ciało.

- I chyba ten ból się przemieszcza. - mruknęła odwracając głowę w drugą stronę, by jej wyszczerzonego szeroko uśmiechu nie było aż tak widać. - Ciężko stwierdzić w którą stronę. - szepnęła poddając się jego dłoniom. A niech robi z nią co tylko zechce. Oddawała mu się cała do tego masażu. I nie zamierzała za bardzo protestować. Przynajmniej nie widziała powodu do tego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:42, 10 Sie 2010    Temat postu:

Nie umiał lewitować. I coś tam by na pewno poczuła. Z boku było bezpieczniej - Mój boże! To pani chyba powinna nie żyć! - zawołał wciągając z przestrachem powietrze w płuca bawiąc się dwuznacznością tego stwierdzenia - Próbowała pani jakiś maści? - zapytał troskliwie zajęty względnymi oględzinami ciała swej pacjentki - Albo zastrzyków? Zawsze można brać też jakieś doustne proszki. - mruknął ugniatając mięśnie poniżej barków by zejść niżej na kościste łopatki tej co to niby za gruba jest - I zalecałbym większą dbałość o siebie. - rzekł przemądrzale - Tym bardziej jeśli te pani bóle są przewlekłe i obejmują praktycznie rzecz biorąc całe ciało. Nie rozumiem jak pani może... Tak się katować. Przecież nikt nie lubi chodzić do lekarza. - powiedział uśmiechając się z zadowoleniem. Po tych słowach znaczniej zaczął się przykładać do leczenia pacjentki. Już nie dłonie a palce dotykały jej skóry poruszając zastygłe pod nią mięśnie - W takim razie przewiduję wiele wizyt w moim gabinecie. Niestety, co już mówię by być z panią szczery, nie wyleczę ze wszystkiego za jednym zamachem. Nie jestem cudotwórcą. Zaraz jednak sprawdzimy w którą stronę się przemieszcza. Może tylko promieniuje? Kto wie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:00, 10 Sie 2010    Temat postu:

- Tak, w zasadzie tak. Powinnam już nie żyć. Od jakichś sześciu lat, może nawet nieco dłużej. - przyznała się czując się przynajmniej zrozumianą u takiego lekarza. - Maści? - zapytała starając się za bardzo nie kręcić głową, by zaraz nie rozsypać ponownie po swych plecach leżących luźno na boku swych włosów. - Nie. Maści raczej już nie pomagają na tym etapie. - powiedziała ze smutkiem. - Oj nie! Ja bardzo nie lubię zastrzyków... - mruknęła pod nosem narzekając sobie na swoją rzekomą niedolę. - Ale wie Pan, Panie Doktorze... - kontynuowała podjętą przez chłopaka zabawę ochoczo - Byłam dopiero co u takiego jednego cudotwórcy... Moje ostatnie najbardziej poważne schorzenie, zwichniętą kostkę, potrafił wyleczyć doustnymi dawkami pewnego specyfiku. - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, jakby mówiła o kimś Royowi całkowicie obcym. - To dopiero było leczenie... Mówię Panu, cud normalnie medyczny, cud. - dodała słuchając jego dalszej wypowiedzi - I jaka szkoda, że nie jest Pan cudotwórcą... - westchnęła - Ale rozumiem, rozumiem. No jak mus, to mus. Ja wiem, ze Pan pewnie ze swoją specjalizacją, to rzeczy niemożliwe załatwia Pan od ręki a na cuda, to trzeba z parę dni poczekać, ale wie Pan, Panie Doktorze, dla takiego pełnego wyleczenia jestem gotowa na największe poświęcenia. - przyciągnęła sobie pod nos poduszkę i po chwili parsknęła śmiechem prosto w nią. Jakoś nie mogła się powstrzymać. Dopiero kiedy uspokoiła się nieco przetarła oczy odruchowo wierzchem dłoni, jakby się miała popłakać z powodu napadu radości. - Nie wiem Panie Doktorze, oj nie wiem... - mruknęła obracając się głową tak, by widzieć kątem oka pochylonego nad sobą chłopaka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:18, 10 Sie 2010    Temat postu:

- I to właśnie jest problemem większości pacjentów. - zaczął jakby chciał zgromić Lizzy za coś - Bagatelizują większość objawów, a później panie doktorze, to już nie pomoże! I później biedny doktor ma związane ręce. Bo albo szpital, albo musi trzymać kciuki by terapia jaką on zalecił była skuteczna. - sapnął zajmując się teraz lewą połową jej pleców wkładając w to trochę siły - Kiedyś trzeba się przemóc. - zachęcił Elizabeth - Jeśli by to pani miało pomóc to nie ma przebacz. Musi pani przyjąć odpowiednią serię. - powiedział twardo w duchu śmiejąc się z wygadywanych głupot - Tak? Co miałbym wiedzieć szanowna pani? - zapytał okazując swe zainteresowanie. Wysłuchał historyjki uśmiechając się pod nosem - Mamy w Port Angeles cudotwórcę? - zapytał i jakby wytrącony z rytmu przez najgorętszą plotkę przerwał na chwilę masaż by spojrzeć na twarz Elizabeth - Cudotwórcę?! Doprawdy skąd pani takie bajki bierze? - zapytał kręcąc głową i wracając do leczenia - Zna pani choć jego nazwisko, czy ten człowiek za wszelką cenę chce uniknąć rozgłosu? A może to tylko ja o nim nie słyszałem? - zamilkł zachodząc pewnie w głowę czym ten koleś leczył jego aktualną pacjentkę, skoro usłyszał zachwyt w jej głosie - Jakiś syrop z naturalnych składników? - strzelił po chwili - Mus, mus. Inaczej się nie da. Ale skoro pani kwestionuje moje metody leczenia... - ton był już trochę obrażony, mogła go tym urazić - To niech pani zapuka do tego cudotwórcy od siedmiu boleści! - prychnął rozżalony spoglądając na Lizzy chichocącą w poduszkę - No to sprawdźmy. - przesunął palcami z dołu w górę kręgosłupa - Może mi pani powiedzieć co czuje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:34, 10 Sie 2010    Temat postu:

Taaak. Skuliła głowę pokazując po sobie jak bardzo czuje się zbesztana za jakieś nieautoryzowane dla tego lekarza leczenie. Śmiała się przy tym cicho, bo nie sposób było zachować powagę. I wcale jego słowa nie były takie od rzeczy. Zwłaszcza ten fragment na temat tego, by się przemóc. Przez chwilę słuchając jego głosu zastanawiała się nad tym. A w zasadzie nad sobą.

Jednak moment później rozmowa jakoś tak dalej popłynęła i dziewczyna przemyślenia odłożyła na bok. - Ano cudotwórcę. Kostka już mnie nie boli Panie Doktorze. Oj, nie, nie! - rzuciła z przekonaniem - Nie kwestionuję, gdzież bym śmiała... Ja? Laik? Jakbym mogła kwestionować!? Nie ma prawa... - mruknęła zarzekając się jakby na serio Roy miał być jej jedynym ratunkiem przed ciężką chorobą.

- Dotyk... Panie Doktorze dotyk. - odpowiedziała spokojnie po chwili, gdy jego palce prześlizgnęły się po jej plecach - Całkiem przyjemny dotyk... - mruknęła jeszcze rozluźniając swoje mięśnie i poddając się jego dłoni. - I tak jakby... Coś jeszcze. Taki ból. Przeskoczył skubany... - stwierdziła spoglądając na chłopaka z niejakim smutkiem, który z trudem utrzymywała na swej twarzy powstrzymując zaśmianie się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:10, 10 Sie 2010    Temat postu:

Bardzo dobrze ze tą głowę skuliła. Jak śmiała w ogóle takie bezeceństwa przy nim powiedzieć. Podenerwował się ten biedny lekarz. Pacjent nie ma do niego zaufania tylko w jakieś paranoiki wierzy. Słyszałby kto! Roy zawarczał cicho pod nosem - Raczej wątpię. - zmarszczył trochę brwi nie zadowolony - Niech pani zostawi dokonania innych za drzwiami tego gabinetu, skoro leczy się pani u mnie. - zarządził pyszałkowato. Cmoknął cicho i pociągnął dalej - Dotyk... To ja wiem. Ale coś ponad to droga pani? Kłucie? Skurcz? Nic? - widać musiała się rozeznać w tym co sama czuła - Proszę się skupić. - powiedział śmiejąc się z nutki rozmarzenia wyłapanej w głosie Elizabeth. Odsunął dłonie od jej pleców nagle, jakby to przez niego ten ból się przemieścił - To bardzo poważna sprawa. - stwierdził - Poważniejsza niż myślałem. - powiedział pocierając swoje czoło szukając najlepszego z rozwiązań - Co w takich wypadkach robił pani cudotwórca? - zapytał wracając na moment do swojej klasycznej terapii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:29, 10 Sie 2010    Temat postu:

- Takie... Dreszcze Panie Doktorze. Gęsią skórkę. - przyznała się cichym głosem kiedy jej towarzysz udając wciąż lekarza dopytywał się jej co czuje na swoich plecach. Wciąż zastanawiała się nad tym, co chłopak nieco wcześniej powiedział. Jednak kiedy odsunął się dłońmi od jej pleców całkowicie, Eliza westchnęła nieznacznie tak, że było to niemal niedostrzegalne. 'No to kiedyś trzeba się przemóc.' - rzucił do niej w myślach jej wewnętrzny diabełek.

- Podawał mi doustne leki... - odpowiedziała na zadane jej przez chłopaka pytanie. Po chwili obróciła się twarzą w jego stronę, siadając przed nim. Wyciągnęła w stronę jego szyi rękę, kładąc dłoń na jego karku. - O takie Panie Doktorze... - szepnęła całując wampira delikatnie a zarazem namiętnie. Przez chwilę nie wiedziała jeszcze co zrobić z drugą dłonią. Wahała się pomiędzy zasłonięciem się a objęciem swego towarzysza, ale w końcu wybrała to drugie, przyciągając do siebie swego lekarza.

Tak w zasadzie, to właśnie popełniała błąd. Miała przecież grzecznie leżeć i pozwolić sobie zrobić masaż. W końcu taka miała być nagroda za wygraną w tej skarpetkowej bitwie dla Roya. Co prawda nikt nie powiedział, że ma to być masaż tylko pleców a nie na przykład języka, ale to się chyba rozumiało samo przez się. 'Chyba za bardzo się przemagasz moja droga...' - skomentował poczynania dziewczyny w jej głowie diabełek, ale niewiele myśląc pociągnęła za sobą chłopaka, opadając po chwili plecami znów na kanapę. 'No i jak to mówili... Le dupa. Z tej całej obojętności, dystansu i dawania sobie czasu. Ciekawe jak teraz się z tego wymigasz nie chcąc na prawdę przekraczać pewnych granic. Bravo, bravo. Nic tylko przysiąść sobie z boku i poobserwować sobie czyjś upadek. A potem będziesz sobie pluła w brodę, że za szybko i nie tak.' - marudziło jej sumienie. Ale usta chłopaka były takie miękkie i ciepłe... i smakowały namiętnością, której ciężko było sobie odmówić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:02, 10 Sie 2010    Temat postu:

- To może pani ma za niską temperaturę ciała..? - począł rozmyślać na głos szukając jakiegoś rozpoznania tych zastanawiających go dreszczy - Albo gorzej... Hipotermia? Albo jakaś choroba układu nerwowego, coś jak padaczka, tylko że w znacznie mniejszym stopniu? - możliwości było mnóstwo a jego wymyślony na poczekaniu repertuar właśnie się skończył. Musiałby jeszcze trochę pomyśleć, a odciągnięto go od tego. Ona miała takie diabełki w głowie? Bardzo chciałby zobaczyć kobiecą wersję tego diabełka. W takiej ciasnej sukni z rozcięciem aż po górną granicę zdrowego rozsądku? Z ostrymi widełkami i wyrafinowanie czerwonymi ustami? - Doustne? Nie słyszałem żeby jakikolwiek cudotwórca tak leczył. Myślałem że to raczej dłonie leczą... - widać ten chłopak był jakiś dziwny. No bardzo, uznał kiedy Lizzy pokazała mu jak leczył. Roy zamruczał z aprobatą, chyba mu się spodobała ta alternatywna terapia. Był gotów porzucić swoje przestarzałe metody jeśli tylko miałby uleczyć tak Elizabeth - Kto by pomyślał... - mruknął znajdując się nad Elizabeth, całkiem podobnie jak jakiś czas temu. Przesunął dłonią po jej boku, aż po biodro dbając o to by mu się nie wyrwała. W końcu jakby pacjentka miała zarzucić terapię? Głupia by była chyba, a przynajmniej nierozważna. Roy wpił się w jej usta chcąc pokazać że i on cuda czyni tak samo dobrze jak ten o którym wspominała. A może nawet lepiej. To niecierpliwe łapsko tak z zapamiętaniem wodzące po jej ciele zatrzymało się na dole bielizny wampirzycy. Wampir odsunął się od jej twarzy odrobinę i strzelił z gumki jej majtek - Chce pani przedawkować? - zapytał wpatrując się w jej oczy ciekaw tego co powie. On wyglądał na zdecydowanego ale Lizzy nie mogła być pewna na co dokładnie był zdecydowany - To niezdrowe. - wyjaśniło się. I 'le dupa...'

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:36, 10 Sie 2010    Temat postu:

Słuchała grzecznie tych wszystkich jego wyliczanych możliwości z uśmiechem. To on tu robił za lekarza a nie ona, więc dziewczyna nie mogła być pewna tego co tak na prawdę może jej dolegać. A przynajmniej nie powinna była się znać na tym, bo żaden pacjent, nawet ten najdłużej i najpoważniej chorujący nigdy nie będzie posiadał odpowiedniej wiedzy nabywanej przez lata doświadczeń i ciężkiej nauki oraz dokształcania się. Mogła tylko gdybać co jest najbardziej prawdopodobną wersją jej choroby, jeśli już to była choroba jakaś konkretna.

Najbliżej jej było co prawda do szaleństwa. Jej uczucie do chłopaka było swoistym szaleństwem, wariactwem czy co tam jeszcze można było wymyślić na poczekaniu. I powinna się zacząć chyba leczyć na głowę, bo na co innego było chyba za późno. A z ta głową, to właśnie takie brykające w jej myślach złośliwe diabełki były jednym z objawów. Zaraz po tym jak odebrały jej sporą część rozsądku zaczęły rozprzestrzeniać się w jej myślach siejąc spustoszenie i prowokując do zachowań nielogicznych, wbrew pierwotnym założeniom i zdecydowanie za szybko wykonywanych, powodujących co najmniej niestrawność, jeśli nie zadurzenie wraz z wyrzutami sumienia. Na szczęście jednak Elizabeth jeszcze nie czuła tych skutków ubocznych swojego szaleństwa. A przynajmniej nie te negatywne.

- To... Raczej medycyna alternatywna Doktorze. - mruknęła błądząc ustami po jego wargach. I nie wyrywała mu się. Przymknęła oczy czując na swym ciele jego dotyk tak obłędnie szybko doprowadzający do jeszcze większego szaleństwa. Smak jego ust, miękkość dotyku i bliskość upajały a jeszcze kiedy Roy tak solidnie przyłożył się do pokazania jej jak bardzo dobrze potrafi 'leczyć', to już w ogóle zaczęła odpływać w jego ramionach. I co z tego, że nie żyła, skoro oddech jakoś tak samoistnie powrócił, tym razem zdecydowanie przyspieszony. Zastygła w jej ciele krew zacięła się nagrzewać coraz bardziej i gdyby nie to, że wampir odsunął się od niej lekko pewnie by nie powróciło do niej myślenie.

Na ułamek chwili spięła mięśnie czując jak gumka dołu jej bielizny strzela w jej skórę. To jeszcze mocniej przywołało jej myśli do rozsądku. Tylko te szalejące pod czaszką diabełki dźgały jej nerwy swoimi widełkami podpuszczając do nie powstrzymywania się przed niczym. Wbiła spojrzenie w jego oczy biorąc głęboki wdech i wydech, przesuwając swoją rękę w dół, by przytrzymać dłoń Roya na swoim biodrze na moment w bezruchu. - Przedawkować... - zaczęła cicho przygryzając lekko swoją dolną wargę - Nie. - odpowiedziała - Ale... Do tego momentu jest w porządku. - dodała wyjaśniając mu chyba dość wyraźnie na co sama jest w stanie się zdobyć i na co jemu może pozwolić.

Uniosła zaraz swą głowę lekko nad poduszkę, by dosięgnąć ustami jego ust. Wcale nie chciała przerywać tych drobnych pieszczot i jakoś niespieszno jej było, by się zaraz ubrać. Tym razem chciała czegoś więcej, może nie do końca, ale do tego momentu jak teraz było. Po prostu dotyk i pocałunki. To jej w zupełności wystarczyłoby do ozdrowienia. Granicą dla niej tego wszystkiego była dolna część bielizny, którą niczym zbroję czy pas cnoty, zamierzała na razie zachować nietkniętą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:06, 10 Sie 2010    Temat postu:

- Niech się pani przymknie. - mruknął gburowato do Elizabeth kiedy musiała wtrącić swoje trzy centy o alternatywnej medycynie - Leczę. - nie można było powiedzieć że był lekarzem, który miał swoją pacjentkę gdzieś. Bardzo o nią dbał. W końcu miał na sercu jej dobro. Po chwilowym przedyskutowaniu zagrożenia ze strony przedawkowania zgodził się na dalszą terapię tym razem jednak kontrolowaną przez uważnego doktorka. Choć stwierdzenie 'do tego momentu' było bardzo zastanawiające. Bo to dotychczas było w porządku czyli ze dalej ani rusz? Czy ze jeszcze trochę? Szukanie dziury w całym jakoś teraz nie pasowało, więc Roy porzucił ten problem. Tym bardziej że sama tak bardzo się upominała o to by wyzdrowieć. Chyba chciał sprawdzić płuca, skoro jego usta przesunęły się na piersi Elizabeth. I jeszcze żołądek. Kto wie co tam siedziało. Nerki? A przynajmniej dolna część podbrzusza wampirzycy. Chyba nie znalazł tam żadnych ognisk choroby. Choć ta klatka, świszczało coś tam niepokojąco. Sprawdził raz jeszcze. Dla pewności też gardło. I skończyło się chyba na części laryngologicznej, bo bardzo sobie upodobał zagłębienie za uchem. Dłoń wsunęła się pod plecy dziewczyny. Z drugiej strony te płuca też wypadało sprawdzić, przynajmniej dotykiem. A taki cudowny dotyk to też chyba cuda potrafił zdziałać, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:51, 10 Sie 2010    Temat postu:

Wygięła się delikatnie w zgrabny łuk, gdy jego usta sprawdzały na jej ciele rzekome ogniska choroby. Jej palce odruchowo zaczęły się zaciskać na jego barkach a nienaturalny w jej przypadku oddech przyspieszył jeszcze bardziej kiedy zmysły zaczęły wariować. Ciche jęknięcie wydobyło się z jej krtani czując jak jego pocałunki przemierzają kolejne centymetry jej skóry. Było jej gorąco i duszno zarazem i sama nie wiedziała skąd się jej to bierze. Bo przecież wampir nie powinien mieć takich objawów a wręcz przeciwnie, zimny, nawet lodowaty, powinien zostać niewzruszony na tak delikatny dotyk. Ale jednak coś w jej wnętrzu się gotowało na prawdę odbierając chęci do jakichkolwiek protestów czy ograniczeń. Na szczęście ściśnięte namiętnością gardło jakoś nie chciało przepuścić słów, by nie przerywał tego, co robił. Nawet lepiej, bo dziewczyna nie miała siły na zmaganie się z samą sobą.

Kiedy jego usta wróciły na wysokość jej twarzy odszukała je po chwili swoimi wargami zatapiając się bez pamięci w pocałunku. Dłonie zsunęły się do dołu jego koszulki wędrując powoli w górę, by się jej pozbyć. Ona także dbała o swojego lekarza. Nie mogła przecież pozwolić, by jego lekarski kitel wygniótł się podczas badania jej czy też by chłopak go przepocił na wypadek, gdyby jego umęczone ciężką pracą ciało przypomniało sobie jak za dawnych, ludzkich czasów można się było czasem spocić. Jednak aż tak nie zadbała o koszulkę, by ją teraz zacząć jak on jej sukienkę składać w kosteczkę. Tak jakby trwające badanie nie za bardzo pozwalało na zbytnie rozpraszanie się. Jednak jej dłonie zaraz pozwoliły mu o tym zapomnieć, a w zasadzie nawet nie pomyśleć co się stało z jego roboczym fartuchem, bo sposób w jaki jej dotyk zaczął prześlizgiwać się po jego skórze nie za bardzo pozwalał skupiać się na drobiazgach.

Naparła na niego delikatnie ciałem tak, by Roy znalazł się nagle na jej miejscu. Chyba role się odwróciły na tą chwilę, bo wampirzyca całkiem ochoczo zabrała się za zwiedzanie jego skóry pocałunkami. Miała jednak nieco inna technikę, bo począwszy od jego podbródka przez szyję, obojczyk, klatkę piersiową, na której zatrzymała się na moment chwytając z wyczuciem zębami i drażniąc językiem skórę, dotarła dalej między innymi dokładnie i skrupulatnie sprawdzając wrażliwość dwóch miejsc na jego torsie.

Sprawdziła też niedługo potem językiem jego żebra czy na pewno ma wszystkie. I jakby nie do końca ufała Caren i jej małżonkowi, panu Aberforth, dotarła do miejsca odcięcia pępowiny, upewniając się, że Roy powstał na ziemi a nie w kosmosie i pępek posiada. Dłonie wtórowały jej ustom ponawiając sprawdzanie poprawności wszystkich objawów i stawiając diagnozę. Zaczęła podziwiać takich lekarzy, którzy ryzykując własne uzależnienie i inne takie poświęcali się całkowicie swoim pacjentom podając lek za lekiem aż do całkowitego ozdrowienia.

Lizzy chyba była ortopedą, bo niedługo później jej usta powróciły do lewego obojczyka chłopaka scałowując z niego chyba cały smak jaki mogła tam odnaleźć. Taaa... a miał być masaż...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:21, 10 Sie 2010    Temat postu:

Skoro pacjentka mruczała a nie charczała nie daj boże to chyba była zdrowa jak ryba. Więc, wypadało zaprzestać leczenia, bo leczenie ponad siły i potrzeby raczej nie wychodziło na dobre. A przecież duszności też nie były pożądane. Jakby ją miał leczyć swoim sposobem na te napady? Odpada. Nie miał na to leku. Przynajmniej na teraz. I te jęki. To też takie zdrowe do końca nie było. Matko jeszcze się przez niego pochoruje! Trzeba było natychmiast zaprzestać tego zbrodniczego procederu, ale jak to zrobić skoro jej ciało przyciągało z magnetyczną wprost siłą, zapach nęcił, a smak skóry przyprawiał o pieczenie w gardle. Nim nad tym się zastanowił jego świat postawiono na głowie. W przenośni przynajmniej bo nagle nie wiedzieć dlaczego role całkiem się odwróciły. I ta koszulka, na serio ją lubił. Dziś już drugi raz z jej Roy'a ograbiono. Proceder się poszerzy? - Ale... - udało mu się zgłosić sprzeciw - Ja nie prosiłem o konsultację... - chyba go ktoś młotkiem uderzył, że skoncentrował się tak bardzo by wyrzucić z siebie jedno krótkie zdanie. I na prawdę, nie słyszał o tym by pacjent badał lekarza. Miał nadzieję że wszystkie wyniki miał w normie, bo jak nie to niech go najlepiej do psychiatryka wsadzą. Oszczędzą sobie kosztów. Jeszcze moment i sam się tam uda, prosząc o rozpoznanie na przykład obłędu. Albo nadmiernego fantazjowania połączonego z obłędem. Coś za co go zamkną na długie lata. Mogła go tam podziwiać, jemu nie zależało na sławie, ale zdrowie psychiczne sobie cenił. Kości miał całe. Obejdzie się bez ortopedy - Ekhem... Przegrałaś. Nie masz prawa sobie uzurp... Uz... - chrząknął by się zebrać w sobie i coś logicznego powiedzieć. Znów go chyba ktoś walnął uczynnie w głowę - Rewanż najpierw!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 22:24, 10 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:09, 10 Sie 2010    Temat postu:

Ona jego przyciągała? A On ją to nie? Lizzy po prostu na tych kilka jakże przyjemnych chwil przestała kompletnie myśleć o tym co było wokół nich. Obok niej był tylko Roy i tylko on się dla niej w tej chwili liczył. Jednak pierwsze tąpnięcie nastąpiło w jej głowie, kiedy usłyszała wzbranianie się chłopaka przed tym, by to ona mogła go dotykać, całować czy drobnymi gestami pieścić.

Drugi raz obuchem po głowie dostała kiedy już całkiem jej przerwał. To było chyba gorsze niż jakby miał wysypać na nią całe wiadro kostek lodu. Przynajmniej mózg by się jej zmroził i nie zaczęła by myśleć o tym, co może niekoniecznie było potrzebne. Pierwszy raz przy wampirze poczuła jak wzbiera w niej frustracja i jakieś poddenerwowanie na prawdę solidnie rozregulowujące jej spokój i opanowanie, którego jako tako do tej pory się trzymała. - Nie. - odpowiedziała cicho, ale z przekonaniem.

Odsunęła się od jego obojczyka spoglądając się pytająco na jego twarz, wbijając świdrujące spojrzenie w jego błękitne jak ocean źrenice. Jednak oczy nie dały jej odpowiedzi takiej, jaką chciała by w nich odnaleźć. Rozłożyła na boki ręce jakby w tłumaczącym się, że nic przecież strasznego nie zrobiła, geście. - Nie będzie rewanżu. Przynajmniej nie na razie. - stwierdziła zimnym głosem, jakby te wszystkie kostki lodu z wiadra mającego sobie wisieć nad ich kanapą, wleciały do jej przełyku mrożąc przy okazji struny głosowe. Po tym uniosła się znad chłopaka siadając do niego tyłem na brzegu kanapy i sięgając po swój stanik, który wprawnym ruchem nałożyła na siebie. Po chwili sięgnęła też po sukienkę bez słowa, ale stwierdziła, że chyba nie ma siły się użerać z jej zapięciem. Wstała więc z łóżka sięgając do szafy po zwykłą bluzkę z długim rękawem i spodnie.

Założyła je dość szybko i wciąż się już nie odzywając wyszła do przedpokoju. Miała to szczęście, że dzień zapowiadał się wyjątkowo pochmurny. Wsunęła nogi w buty i zgarniając z wieszaka swoja torebkę i kurtkę nacisnęła na klamkę drzwi wyjściowych. Miała już zniknąć za moment na korytarzu, gdy się zatrzymała w połowie ruchu. Spojrzała się w stronę chyba nieco oniemiałego jej zachowaniem chłopaka. - Roy, przepraszam... Wrócę niedługo. Muszę... Coś zjeść, bo przestaję logicznie myśleć. - wyjaśniła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:39, 10 Sie 2010    Temat postu:

Roy zmarszczył czoło widząc twarz Lizzy. Kojarzyła mu się z jakąś odległą, mglistą przeszłością, niezbyt miłą przeszłością. Co nie? Wolał nie pytać na głos, ale brew która samoistnie uniosła się w górę chyba dostatecznie wyrażała chęć uzyskania odpowiedzi. Podparł się na łokciach spoglądając na Elizabeth prawie tak samo natarczywie jak ona na niego, jak gdyby mieli się siłować na te nieme argumenty wzrokowe. Och ten głos, to go przeraził. Pierwszy raz ją taką widział, tym bardziej że teraz w żaden sposób nie żartowała. Roy odchrząknął po raz kolejny próbując zebrać znów rozbite i rozrzucone we wszystkie strony myśli, ale nic to nie dało, bo po chwili poczuł się jeszcze bardziej zdezorientowany. Śledził jej wyczyny bez słowa zastanawiając się co zaraz nastąpi. Bo nie zachowywała się tak do końca normalnie. Furiatką tez się nie stało, wiec za cholerę nie wiedział o co chodzi. Bo niby, tłumacząc sobie na swój prosty rozum, ułatwił jej sprawę. Prostolinijny wampir działał z przekonaniami swej wybranki, odkładając na bok swoje zachcianki. Krok po kroku, niby uważnie a zaszli by za daleko i później by było że wina jego. Sama mu odmawiała, wiec choć ten raz, teraz jej pomógł, a bynajmniej tak sądził. Jak widać chyba ten raz za dużo. Usiadł i wychylił się na kanapie chcąc widzieć co Elizabeth robi - No... Dobra. - mruknął choć nie do końca było to jego zdanie. Po chwili zamknęły sie drzwi i został w kawalerce sam nie licząc chomików. Spojrzał na ich klatkę zaskoczony i pokręcił głową nie łapiąc ani trochę z tego co właśnie miało miejsce. Jego twarz przybrała jednocześnie zamyślony, nachmurzony, zmartwiony i zaciekawiony wyraz. Nie wiedział. Nic nie wiedział. Albo wiedział i nie rozumiał, ale to na jedno wychodziło. Roy okręcił się do tyłu i zamachnął zgrabnie, ciągnąc nogi w górę, stając na rękach. Patrzenie na świat od góry nogami nie dawało nic oświecającego. Mądrość na niego nie spłynęła. Sformułował tylko stwierdzenie oddające to co wszystko o czym teraz myślał - Chcesz mieć problem, to się zakochaj.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:00, 11 Sie 2010    Temat postu:

Jakieś dwie, może trzy godziny później od drzwi do mieszkania chłopaka rozległo się pukanie. Elizabeth już o wiele spokojniejsza i nawet zadowolona, bo przynajmniej najedzona stanęła oparta o futrynę, czekając aż Roy jej otworzy. Może niewiele przez ten czas zdążyła wymodzić w swojej głowie, ale przynajmniej ogarnęła się na tyle, by teraz być w stanie w miarę na luzie do wszystkiego podejść.

Stwierdzając w końcu, że to trochę głupie tak stać pod tymi drzwiami, nacisnęła klamkę. Na szczęście było otwarte, więc nie musiała nigdzie szukać sobie miejsca do przetrzymania. Jakoś kopii kluczy do wejścia nigdy od chłopaka nie dostała a włamywać się, by raczej nie włamała.

- Jestem. - rzuciła w powietrze przekraczając próg mieszkania. Stanęła w przedpokoju rozglądając się za chłopakiem. I znalazła go. Do góry nogami na kanapie. - Eee... - pochyliła nieco głowę przyglądając się wampirowi. - Wszystko okej? - zapytała ściągając z siebie kurtkę i wraz z torebką wieszając ją na swoim miejscu. Zaraz za tym poszły jej buty, które zsunęła spod nóg na bok, by się o nie potem nie potknąć. Podeszła niepewnie bliżej do łóżka wpatrując się w ten posążek chyba dla wielbicieli nietoperzy, bo tylko one wisiały do góry nogami zwykle. Kucnęła tak, żeby mieć twarz swojego towarzysza mniej więcej na wysokości swojej i przyjrzała mu się wyczekująco na jakąś reakcję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:16, 11 Sie 2010    Temat postu:

Nie jeden nietoperz pewnie by mu zazdrościł wytrwałości i umiejętności absolutnego zastygania w bezruchu. Było to fajne. Krew nie napływała do głowy, nie oszałamiała. Kiedy zapukano do drzwi otworzył niechętnie oczy wytężając słuch. Prawie nie było słuchać jego ewentualnego gościa więc wiedział kogo przywiało na powrót. Nie pokwapił się z zaproszeniem do środka. Przecież przyszła do siebie. Nie wyrzucał jej za drzwi. Również obecny. Zamknął ponownie oczy nie za bardzo mając ochotę widzieć twarz wampirzycy. Chciał stanąć obok niej, ale nie wiedział co go powstrzymywało. Nie miał pojęcia w jakim nastroju wróciła. W mieszkaniu dało się wyczuć subtelną, rozchodzącą się powoli, woń zwierzęcej krwi - Nie za bardzo. Ale bardziej okej, niż w drugą stronę. - wytłumaczył się tajemniczo, pewnie wpędzając Lizzy w niezłą kałabałę Nadal, uparcie trwał w swoim stanie i nadal oczekiwana jasność myśli nie nadchodziła. Otwarł w końcu oczy i spojrzał na wampirzycę kiedy znalazła się obok niego - Hej. Jak polowanie? - zapytał uprzejmie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:31, 11 Sie 2010    Temat postu:

No w taki sposób to jeszcze z nikim nigdy nie rozmawiała. Trochę głupio tak było zachowując całkiem dwa, różne od siebie wektory chociaż pion, nadal był pionem. Uniosła brwi nieznacznie w górę słysząc te jego 'bardziej okej niż mniej'. Zamrugała odruchowo powiekami przygryzając się w język, żeby nie odpowiedzieć na to czymś w stylu 'że co?'.

- W porządku. - odpowiedziała na tak koszmarnie obojętne jakoś dla niej pytanie o polowanie. Wywróciła oczami uśmiechając się do niego lekko. - Nie zapaćkałam się chyba nigdzie tym razem. - stwierdziła. Jednak po chwili doszła do wniosku, że nie zniesie takiego patrzenia się na niego. Nie chcąc na durno przekrzywiać głowy, by jakoś lepiej go widzieć, podciągnęła rękawy bluzki i zgrabnym, płynnym ruchem znalazła się obok Roya również do góry nogami.

- O rany... - jęknęła - Ty tak już długo? - zapytała zaczepiając go jedynie słownie, bo ramieniem jakoś teraz by nie bardzo wyszło. Wróciła zaraz do swojego wcześniejszego miejsca. Nie służyło jej dobrze po posiłku wiszenie głową w dół. Przysiadła na brzegu kanapy spoglądając wciąż na chłopaka z zaciekawieniem ale i zastanowieniem. - Okej. Wytłumaczysz mi czemu nie za bardzo jest w porządku? - zapytała prosząc go o jakieś wyjaśnienie, bo chyba nie rozumiała o co mu chodzi a nie chciała nieporozumień.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:41, 11 Sie 2010    Temat postu:

Wywrócił oczami słysząc tą jej odpowiedź jakby sam mówił 'tak, bo już ci wierzę'. Obrzucił Elizabeth wzrokiem na tyle ile mógł oceniając stan jej ubioru. Nie wyłapał na bluzce czy spodniach krwawych plam. Przesunął się trochę, by dać jej miejsce, kiedy okazało się że chce tak jak on stanąć na rękach - Odkąd wyszłaś. - odpowiedział swobodnie - Za człowieka nie było to tak przyjemne, bo krew napływała do mózgu, a teraz... Bardzo fajnie, móc tak inaczej popatrzeć na świat. I stoisz ile chcesz, a przedtem się tak nie dało. - perspektywa jednak w ich wypadku nie dawała zbyt wiele. Zerknął na Elizabeth a w zasadzie na jej kolana bo tyle mógł wychwycić i zwrócił się do nich - Powiedziałem że jest okej, a że nie za bardzo nie w porządku. - uznał jednak że sam by kogoś strzelił za takie tłumaczenie więc poprawił się - Zastanawiam się... Czy twoja godność jest aż tak obruszalna czy tylko mi się zdaje? - przechylił się w przód i powoli najpierw na jedną na później na drugą nogę stanął z gracją akrobaty na ziemi rozkładając ramiona na boki. Obrócił się do Elizabeth i przysiadł w fotelu by ją widzieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:05, 11 Sie 2010    Temat postu:

Odpowiedź, że stoi tak na rekach odkąd wyszła była trochę... Zapierająca dech w piersiach. Ale w sumie musiał mieć jakąś część racji, bo w ich przypadku nie dało się nabawić bólu głowy z powodu odwróconego do góry nogami horyzontu. Tylko, że jakoś tak dziwnie chłopak reagował po tym, co dopiero było między nimi. Bo wpierw on błądził dotykiem po jej skórze a potem ona... I jakże wtedy przyjemnie było a teraz? Naszła go nagle ochota na postanie na rękach. Przez jakieś trzy godziny. No, to raczej normalne nie było.

Uniosła brwi spoglądając na niego kiedy powiedział jej nad czym się zastanawia. Potrząsnęła głową próbując zrozumieć. - Eee... Co? Możesz trochę jaśniej? - zapytała - W jakim sensie 'moja godność jest aż tak obruszalna'? Na prawdę nie pojmuję o co Ci chodzi. - dodała jeszcze spoglądając na Roya z nadzieją, że jej to wyjaśni jakoś, bo totalnie poczuła się wybita z rytmu po tym jego stwierdzeniu o obruszalności. I o co w tym chodziło? O jej rzekomą cnotę, którą już dawno straciła, ale teraz niespieszno jej było pozwolić wampirowi tego zaznać? Czy też chodziło o to, że niby Elizabeth tak szybko i łatwo się obrażała o byle co i chowała w sobie uraz po grób albo po ostateczne rozwiązanie obrazy?

Znaczeń mogło być na prawdę wiele i dziewczyna po prostu nie wiedziała o którym z nich Roy mówi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:23, 11 Sie 2010    Temat postu:

Skrzyżował nogi w fotelu upychając stopy w jego boki. Położył sobie dłonie na kolanach i wystukiwał bliżej nieokreślony, ale spokojny rytm słuchając Elizabeth i starając się znaleźć w miarę jasną odpowiedź na jej pytania - Bo... Najprościej? - kiedy pokiwała głową - Postanowiłem ten raz ci dopomóc i przerwać nim ty byś się z samą sobą musiała... No, więc zastanowiło mnie to dlaczego teraz aż tak nagle się obruszyłaś. Pomyślałem że zrobiłem dobrze i chyba się bardzo pomyliłem. Choć z drugiej strony, kiedyś, jakoś mniej cię to ruszało. Kiedy ja ci odmawiałem... - Roy zapadł się w fotel - I poszło chyba o to że zostałaś poskromiona, tak? Ale myślałem że i tak to zrobisz. - krótko, zwięźle i na temat. Spojrzał na wampirzycę ciekaw tego jak ona patrzy na tą sprawę. I tego jak bardzo jego wnioski były trafne, albo i nie - A skoro nie chcesz wszystkiego poganiać czy też przyspieszać, jak wolisz, zrobiłem tak a nie inaczej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:59, 11 Sie 2010    Temat postu:

Poprawiła się na tej kanapie, na której brzegu siedziała, bo chłopak też już nie wisiał na niej do góry nogami, tylko znajdował się w całkiem innym miejscu. - Tak. Najprościej jak to się da. - przytaknęła gdy zaczął się upewniać. Ściągając ze sobą brwi wysłuchała jak nie ona od początku do końca co miał jej do powiedzenia.

Hoh. No tego, to znaczy takiego tłumaczenia, to się raczej nie spodziewała. Westchnęła ściskając jedną z dłoni w pięść i po chwili na niej się oparła. Nie wiedziała od czego powinna zacząć. Drugą dłonią podrapała się za uchem sprawdzając przy okazji dziurki od kolczyków, których już dawno nie nosiła, czy są na swoim miejscu. - No więc. - 'Nie zaczyna się zdania od "no więc".' - dziewczyna sapnęła wciąż szukając strony od której najłatwiej było by zacząć. Sapnęła jeszcze raz pod nosem. Czuła się jak parowóz z nadmiarem energii, ale wciąż gdzieś zaciągniętymi hamulcami. - Dobra, Roy, od początku, bo inaczej to nie wiem jak mam zacząć. - stwierdziła nagle zdecydowanym, pewnym tonem jakby chciała to z siebie w końcu wyrzucić.

- Bardzo dobrze, że przerwałeś. To raz. Dwa, to... Nie obruszyłam się. Kłamstwo. - przygryzła się w język spoglądając się na dywan gdzieś pod nogami chłopaka - No może trochę. - przyznała się - Bo było mi przyjemnie. Bardzo przyjemnie. I przez trochę, na tych parę chwil przestałam myśleć, gdybać i rozważać. - wyjaśniła - No i... - zamachała palcem wskazującym koło swego ramienia jakby miał coś wyjaśnić za nią, ale raczej jej niezbyt skoordynowane ruchy tego nie za wiele zdziałały - Trochę się zirytowałam, to prawda, że Tobie wolno mnie dotknąć i prowokować i w ogóle... A na odwrót mi bronisz i jesteś nietykalny. - wywróciła oczami do góry wzdychając przy tym.

- No i... W jakiś tam dziwny sposób poczułam się odrzucona. Właśnie. Po raz kolejny. I wszystko tak jakoś się nałożyło na siebie. - kontynuowała swoje wyjaśnienia chociaż miała wrażenie, że jej słowa kiedy już je wymawia nabierają nieco innego tonu niż ten, który miała w zamyśle je mówiąc. - Myślałam, że... wyjaśniłam Ci do którego momentu nie będę miała nic przeciwko. - rzuciła wstając z kanapy i podchodząc do okna, bo jakoś łatwiej było patrzeć się przez nie na ulicę niż na chłopaka wciąż czekającego na dokładne wyjaśnienia z jej strony.

- Jeśli byś chciał czegoś dalej, to bym wtedy rzeczywiście zareagowała, ale tak, to... - wzruszyła ramionami czując się przez chwilę, jakby właśnie stała w tych samych jej majtkach, o których nieco pośrednio, ale była właśnie mowa. - Nawet nie wiesz jak na mnie silnie działasz... - mruknęła pod nosem odsłaniając palcami brzeg firanki - Ciężko tak nagle zaserwować sobie całkowity szlaban, skoro ktoś nagle, to znaczy skoro Ty powiedziałeś stop. No a że... ostatnich kilka dni było dość... intensywnych emocjonalnie dla mnie... a jak dobrze liczę, to już piąty dzień odkąd nic nie jadłam, to po prostu wściekłam się na siebie, że byłam tak nieuważna. I tyle. Ty, wiesz, Greta i potem... - mruknęła na moment puszczając palcami firankę, ale zaraz ją znów łapiąc, by nie zasłaniała widoku.

- No. - westchnęła pod nosem, ale dość wyraźnie - Więc tak łatwo się nie obruszam za byle co, ale poczułam się właściwie i odpowiednio pohamowana. I gdyby nie to, że byłam głodna, to było by jeszcze okej, ale tak, to... - wyjaśniła - Dlatego nie mogłam poskładać myśli jakoś logicznie. I... - chciała dodać coś jeszcze, ale prędko wsunęła palec wskazujący w swoje usta powstrzymując się przed dalszym mówieniem. Lepiej, żeby to nie wyszło na światło dzienne, bo kompletnie nie wiedziała jak Roy by się tak na to zapatrywał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:19, 11 Sie 2010    Temat postu:

A czego sie spodziewała? Nie miała przed sobą faceta, który nie wie co to znaczy 'najprościej jak się da'. Roy nie owijaj w bawełnę. Chciała to dostała najjaśniejsze z możliwych wyjaśnień na jakie było go stać. Roy czekał cierpliwie aż skończy sapać, będąc tym trochę rozbawiony tym ile w niej ludzkich odruchów się trzyma. On tak nie umiał albo robił tak wtedy kiedy sobie przypominał. Przekręcił głowę w bok, kiedy już w końcu uznała że zebrała się w sobie gotowa na odpowiedź. Uniósł lekko brew, kiedy stwierdziła że się nie obruszyła. Na szczęście sama sobie wytknęła kłamstwo - To nie jest prawdą. Ja nie mam do ciebie prawa. Zawsze było tak ze nie brałem, bo nie chciałem. To już nie raz ci tłumaczyłem. - wtrącił ze spokojem broniąc swego imienia - Nie jestem nietykalny. To ty sobie zażyczyłaś czasu. Dałem go. Jak inaczej mogłem postąpić? Nie mamy kubła z lodem nad kanapą, a ty... - uznawał że się zapominała - Chyba lepiej przerwać wcześniej, skoro później mniej boli. - powiódł na nią wzrokiem i zerknął na pogodę za oknem a później na Lizzy. Nie błyszczała, czyli nie było słońca - Ciężko? Rozumiem ze mi to bywa łatwe? - zapytał przekręcając głowę w drugą stronę, bo przypomniało mu się że tak wypada - I nie mieszaj do tego Grety, bo... To bez sensu. - wymawianie się jedzeniem też nie było według niego najgenialniejszym argumentem, ale przymknął na to oko. Zmarszczył lekko czoło nie chcąc by już skończyła - I?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:08, 11 Sie 2010    Temat postu:

Ciekawe dla niej stwierdzenie, że 'nie brał, bo nie chciał'. Poczuła się kolejny raz walnięta obuchem przez głowę. Westchnęła z powodu tego jak bardzo się sama plątała w swoich zamiarach i postanowieniach. I po co jej to było? Teraz tylko jeszcze więcej miała dylematów niż przedtem.

- Boże, Roy! - jęknęła wysuwając zgięty palec ze swoich ust, który odruchowo dość solidnie sobie przygryzła, by nie mówić dalej. Obróciła się od firanki w jego stronę, podchodząc do fotela i siadając na jego oparciu, opierając się ręką z jego drugiej strony. Spojrzała się na jego twarz uważnie. Chciał, żeby kontynuowała? - Pragnę Cię. Jak chyba nikogo nigdy wcześniej. Chciałabym się z Tobą kochać. Pieprzyć. Rżnąć... Jakkolwiek to sobie nazwiesz. - wywróciła oczami w górę czując jak beznadziejnie to zabrzmiało w jej ustach - Zaczynam sama siebie napędzać i się gubić w tym wszystkim. Bo wcześniej było łatwiej. Bo czułam jak mnie do Ciebie przyciąga, ale to było jakieś puste. Niewiele znaczące. I... i teraz to wszystko się we mnie zmieniło. Chcę powoli, nie chcę się spieszyć. Wolę odkrywać Cię kawałek po kawałku. I... Cholera, nigdy wcześniej się tak nie czułam. - westchnęła. Coś dziwnie, nienaturalnie wręcz dla niej zaczęła częściej przeklinać.

Spojrzała się na jego ramię, przeciągając po nim jednym palcem jakby od niechcenia. - Dobrze, że tak zrobiłeś. - przyznała mu rację - Bo ja chyba sama nie wiem czego tak właściwie chcę. I... - oparła się ramieniem o jego pierś kładąc głowę na jego barku i zwijając się w jakąś kulkę tak na brzegu jego kolan. - Roooy... - przeciągnęła jego imię jak to czasami robiła - Weź Ty mnie po prostu walnij w głowę, może mi się to wszystko wtedy ułoży. - mruknęła prosząco obejmując go dłonią za szyję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:48, 11 Sie 2010    Temat postu:

Akurat wiedział co powiedzieć. Powinien sobie odgryźć język albo przekartkować słownik zdań, których nie powinien używać przy Elizabeth ze dwa razy, dla swojego spokoju i jej. Spojrzał na sufit słysząc te błagalne jęki. Wbił plecy w fotel kiedy zawisła nad nim patrząc na Elizabeth uważnie. Kąciki ust mu zadrgały kiedy usłyszał krótką i dosadną wyliczankę. Uśmiechnął się do wampirzycy kiedy przysiadła obok niego. Nie mogąc ścierpieć przyciągnął ją do siebie - Podsumowując... - zaczął powoli chcąc dojść do jakiegoś kompromisu i czegoś co usatysfakcjonuje jego i wampirzycę - Okej. Czyli tak. - zawiesił się na chwilę nie wiedząc jak zacząć - Nie będę cię bić, bo chyba masz to szczęście że prędzej bym rozwalił o twoją głowę to czym bym uderzał nim zrobił tobie krzywdę. - powiedział śmiejąc się cicho - Przechodząc do drugiej sprawy wzajemnego zarzynania się... - zerknął znów na sufit - Nie wzięłaś pod uwagę pewnego małego, nieznaczącego wiele szczegółu. - wskazał na siebie - Bo problem w tym... Że nie wiem ile wytrzymam tego twojego oszczędnego poznawania... - mruknął ujmując kark Elizabeth - Bo nie powiem... - wplótł palce w jej włosy - Wybitnie trudno się powstrzymać - chyba nie skończył jej podjudzać na dziś. I terapią też już tego nie można było nazwać - Mając kogoś takiego obok siebie. - znała jego usta na tyle dobrze, że nie było to na pewno dla niej niczym nowym.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Śro 15:35, 11 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:44, 11 Sie 2010    Temat postu:

Nooo... Skoro ta jej wyliczanka mu się spodobała, to właśnie miał pierwszy pokaz tego, że Lizzy tak na prawdę wcale nie bywała tak spokojnym i grzecznym dzieckiem nocy. Z resztą nigdy nie była, ale tylko jakoś tak przy Royu spokorniała i przynajmniej starała się trzymać na wodzy. Chociaż ten stan u niej zbyt długo potrwać nie mógł. Chłopak bardzo trafnie kiedyś określił ją jako modliszkę. Zawsze sięgała po to, czego chciała, dowolnym kosztem. A przy wampirze zaczęła uczyć się cierpliwości i czekania. Jakiegoś rodzaju pokory do samej siebie i innych.

Wzajemne zarzynanie się zabawnie zabrzmiało. - Ej! Wcale nie jesteś małym, nieznaczącym szczegółem! - żachnęła się z pretensją w głosie. Nie był dla niej kimś, kogo zdanie się nie liczyło. Dla niej liczyło się i to bardzo. Uśmiechnęła się słysząc jego słowa o niecierpliwości i trudach wstrzymywania się przed kontynuacją tego, co zaczynali.

- Oj! Mnie tego nie musisz nawet mówić... - mruknęła śmiejąc się cicho pod nosem i oddając mu swoje usta z przyjemnością. Coś doskonale mogła powiedzieć na temat powstrzymywania się, usilnych prób nie łamania postawionych przed nią zasad i cierpliwości, której jej zawsze brakowało a której uczyła się przy chłopaku. I pocałunek, pocałunkiem, ale z tym podjudzaniem, to mógłby postarać się chociaż minimalnie wstrzymać. Elizabeth też miała swoje nerwy i one bynajmniej nie były zbyt spokojne. - Ale nie musisz się obawiać... - stwierdziła cicho - Nigdy nie należałam do osób, które potrafią być długo cierpliwe... - zamruczała odwzajemniając się z nieco większą intensywnością niespokojnymi ustami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:07, 11 Sie 2010    Temat postu:

Jaki tam pierwszy? Doświadczał tego cały czas. I nie miał jej za białą niewinną owieczkę. Mimo tego że wyglądała jak dziewczę co skończyło szkołę średnią miała swoje za uszami. A swoja drogą to ciekawe. Wampir z wyglądu podpadający na trzydziestkę, przygarnął sobie kogoś nie wiele starszego od jej siostry. Jak Roy się czuł usatysfakcjonowany pod tym względem, to rzecz niemożliwa do opisania - Tak, jasne. To ja chyba powinienem dostać przez łeb czymś teraz wiesz? - zamknął oczy skoro nie musiał jej niczego już tłumaczyć. I się wstrzymał ze wszystkim zostawiając Lizzy w spokoju na czas jakiś - No i bądź zaspokojona. - zażartował sobie patrząc na wampirzycę - Skoro mamy ciągnąć swój częściowy celibat, to na dzis już ogłaszam post. A tak w ogóle to można by się było zacząć zbierać nie uważasz? Skoro mamy wpaść do Seattle, a tam mamy kilka budynków do obskoczenia i tak dalej. Wieczór u rodziców... Hm?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:33, 11 Sie 2010    Temat postu:

No, pierwszy, bo raczej Lizzy nie używała w jego towarzystwie dosadniejszych słów. I raczej, jeśli chodziło o pewne sytuacje damsko-męskie bywała tak delikatna, jak to tylko było możliwe. Jakoś raczej nigdy nie zdarła po prostu z niego ubrania, nie pogryzła go w przypływie namiętności ani też na przykład nie wsunęła mu ręki w spodnie zmuszając do bardziej zdecydowanej reakcji. Po prostu nie przekraczała pewnych kulturalnych i przyzwoitych granic. A jednak czasem coś z tego jej kobiecego diabełka pojawiało się w świetle dnia.

A co do tego wieku z wyglądu... Cóż. Przy dobrym przymrużeniu oka można było stwierdzić, że Elizabeth była objawem tzw. 'kryzysu wieku średniego' u Roya i właśnie była tą młodą laską, która dojrzałemu facetowi zawróciła w głowie. Dla niej samej lepiej by było, żeby jednak nie była tylko kryzysem, lecz czymś na prawdę stałym. - Nie, nie, nie... Nie będę Cię przecież biła. - zaśmiała się, bo nie widziała powodu, dla którego miała by to zrobić.

Parsknęła śmiechem słysząc o tym częściowym celibacie i poście na nich nakładanym. - Masz rację, pora by się było zbierać. - przytaknęła z uśmiechem, nie mogąc się go pozbyć za szybko. - Ale wiesz co? - mruknęła cicho jeszcze na moment pochylając się nad jego uchem - Kiedyś... Za jakiś czas, gdy już damy sobie spokój z tym celibatem... To Ci prędko nie odpuszczę. - szepnęła obietnicę i po chwili wstała z jego kolan obdarzając jeszcze chłopaka na odchodnym całusem w policzek. Stanęła przed otwartą szafą nie wiedząc w co się przebrać. - Roy, będziemy w ciągu dnia tu jeszcze wracać przed wizytą u Twoich rodziców czy raczej nie? - zapytała zastanawiając się co na siebie założyć, bo jakoś dżinsy i koszulka średnio jej pasowały.

Odwróciła się jeszcze w jego stronę, spoglądając na wampira - Zaraz, bo się zgubiłam. Co my tam mamy do zrobienia? - dopytała się - Rozgłośnia, No name... i co jeszcze? A! Pewnie do stolarza by się przydało zajrzeć i podpytać jak meble do mieszkania... No i powinnam chyba podejść do szpitala... - mruknęła sobie pod nosem wracając wzrokiem do półek i swoich rzeczy. Chyba miała już pomysł co na siebie założyć. Tylko jeszcze będzie się musiała umalować, by nie wyglądać na aż tak bladą jeśli mają się pokazać Pani Caren i Panu Aberforth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:56, 11 Sie 2010    Temat postu:

Kryzysu wieku średniego? To dwadzieścia osiem lat było już wiekiem średnim? No tak społeczeństwa się starzeją, fakt. I to chyba by było zaciśniecie powiek, a nie tylko przymrużenie jednej powieki. Jakby się postarała to pewnie by wyglądała jak jego młodsza siostra. Skojarzyło mu się to z 'Lolitą', może i niezbyt trafnie, bo nie był ojczymem Elizabeth i ona była jednak trochę starsza, ale ogólny zarys mógł wyglądać podobnie. I w podróż po Stanach też mogli by się pewnie wybrać gdyby zachcieli. Lizzy powinna prześwietlić jego biblioteczkę i podebrać co bardziej dziwaczne tytuły. Dla jego dobra - Taaak? - zapytał znacząc palcem linię po jej boku - Drżę na te myśl. - wyznał chichocąc pod nosem ciesząc się jednocześnie z tego że teraz, jakby nie było usłyszała przecież kolejną odmowę, nie wyszła trzaskając drzwiami - Nie wiem, ale raczej nie. Pozałatwianie wszystkiego trochę nam zajmie, więc pewnie zgłosimy się do nich, bez odwiedzania domu, bo w zasadzie po co? - zapytał retorycznie rozprostowując kości i stając w pionie. Wziął swoją koszulkę i sukienkę Lizzy z zamiarem trafienia nimi do kosza na brudy - Mamy kupić coś Angeli. Choć ja bym nic nie kupił, to nie może być moja siostra. - powiedział nie chcąc się do niej czasem przyznawać. Dobrze że tylko w żartach. Zagarnął telefon i spróbował nawiązać połączenie z domem swych rodziców idąc do łazienki, a po chwili stojąc już nad klatką z chomikami dokarmiając je i jednocześnie konwersując z Caren - Mamo nie przesadzaj, błagam, wiesz że ja teraz dużo nie jadam... Ona? Nie też nie, wiesz te baletnice, ma fioła na punkcie figury... - zerknął na wampirzycę uśmiechając się do niej. Wrócił do chomików i przełożył aparat na drugie ramię, by dalej rozmawiać z groteskowo przekrzywioną głową, mając za to obie dłonie wolne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:12, 11 Sie 2010    Temat postu:

No nie, nie. Dwadzieścia dziewięć lat, a nie osiem, bo już dzięki bogu odkąd się poznali minął ponad rok, wcale nie było jeszcze wiekiem średnim. Stąd ta przenośnia, bo dla potrzeb samego stwierdzenia, naciągnęło się parę faktów dość mocno. Od tak, dla żartów. I w zasadzie Elizabeth nie przeszkadzałoby wcielenie się w kolejną postać, nawet i takiej Lolitki, jeśli tylko miałaby spełnić jakieś mniej lub bardziej chore fantazje Roya. Właściwie to wcale nie miała zamiaru mu zabierać żadnej z książek. Wręcz przeciwnie, mogły być inspiracją dla ich kolejnej całkiem niepoważnej zabawy.

Pokręciła głową wzdychając ze śmiechem na jego odpowiedź. - Drżysz? - mruknęła jeszcze wcale nie widząc w tych słowach jego odmowy, lecz raczej zachętę do polemiki - To tak z rozkoszy i podniecenia czy wręcz przeciwnie... ze strachu i odrazy? - zaśmiała się kpiąc lekko żartobliwie z takiego stwierdzenia.

- Oj! Nie marudź! - rzuciła odwracając się znów po chwili wzrokiem od zawartości szafy - Kupimy coś Angeli i już. - pokazała mu język ściągając z wieszaka czarną jedwabną i bardzo prostą, wąską sukienkę do kolan. Jeśli kiedykolwiek w czymś wyglądała szczupło, to w niej można się było pokusić o miano miss anoreksji. Ale na prawdę zgrabnej anoreksji. Kiedy się w nią przebrała, wykorzystując w łazience czas, jaki Roy poświęcił na rozmowę ze swoją rodzicielką, tkanina ładnie podkreśliła jej figurę a zarazem w klasycznym kroju była całkiem elegancka. Dokładnie zrobiony makijaż zakrył bladą cerę dziewczyny a ponownie ułożone włosy w lekkie fale spoiły w jedność przebranie. Dodatki - mała, również czarna torebka kopertówka, czarne szpilki i biała dopasowana do figury, krótka marynarka zakrywająca nagie ramiona dopełniły całości.

Dopiero tak gotowa wyszła z łazienki czekając aż wampir skończy konwersację z Mamą i będą mogli wyjść. Trochę mieli do załatwienia. Stanęła z boku klatki z chomikami unosząc na moment brew pytająco, jakby się chciała upewnić czy udało mu się przekonać mamę o tym, ze nie będą raczej jedli. - Powiedz, że mamy rezerwację stolika w restauracji. - szepnęła podpowiadając jakieś wyjście z sytuacji dlaczego mieliby nie jeść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:31, 11 Sie 2010    Temat postu:

Chodziło o to na ile wampir wygląda, a nie ile faktycznie ma. Nie starzał się przecież już wizualnie i na wieki wieków pozostał z wyglądem jaki miał w wieku dwudziestu ośmiu lat. Roy by chyba jej nie zniósł w falbaniastej sukience ponad kolana. Jego fantazje aż tak chore nie były - Aaaa bo... Nie. Nie szykuj, bo mamy rezerwację... Tak w restauracji. Oj mamo nie dzisiaj. - powiedział nie oglądając się jeszcze na Lizzy dosypując chomikom wszelakich ziaren i dolewając wody - Bo nie ma dżemu. - zażartował pewnie odgryzając się za coś Caren - Jasne powiedź ojcu, niech przygotuje sobie... Dobrze. Nic już nie mówię. - rozłączył się i wsunął telefon do tylnej kieszeni. Obrócił się w końcu ku Elizabeth i zakaszlał - Przepraszam, mam ubrać garnitur? - jak dla niego zaszykowała się co najmniej na... No w zasadzie to może i na to spotkanie z jego rodzicami też, ale nie państwo Smith nie ganiali na wieczorowo po domu. Spojrzał na policzki wampirzycy i stwierdził - Przynajmniej jedno z nas będzie wyglądało normalnie. - i co on teraz miał ubrać? Skoro już mieli się wybrać rzekomo do tej restauracji wypadało by i Roy prezentował się w miarę godnie. Zerknął na Lizzy i postawił na odwrotność jej kreacji. Biała koszula i czarna marynarka. Ale do kompletu z ciemnymi jeansami. Bez przesady. Odpuścił sobie też trampki wyszukując jakieś bardziej przyzwoicie prezentujące się buty - Ja nie mogę. - mruknął pod nosem poprawiając kołnierzyk nie przyzwyczajony do tego że mu się coś o szyję ociera. I tak koszuli nie dopiął - Czuję się tak jakbym szedł co najmniej starać się o twoją rękę, a nie do własnych rodziców. - odwrócił się od lustra i zapytał Elizabeth - Gotowa?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:48, 11 Sie 2010    Temat postu:

A tam falbaniastej. Założyła by po prostu wyjątkowo krótką, plisowaną, granatową spódniczkę na szelkach a do tego takiego samego koloru podkolanówki. I trampki z białymi sznurówkami. I zrobiłaby sobie dwa kucyki. I nieodłącznie trzymałaby w ustach jakiegoś lizaka. Masakra.

- Nie. Nie musisz. - odpowiedziała z uśmiechem. - Załóż na siebie co tam chcesz. - wzruszyła ramionami - Ja tak sobie tylko... - dodała swobodnie. - A źle? - obróciła się wokół, by mógł ją sobie obejrzeć. I wcale wieczorowo nie wyglądała. Po prostu trochę bardziej elegancko niż na co dzień. A skoro mieli rzekomo iść na kolację do restauracji, to chyba ubiór pasował, prawda?

Zaśmiała się słysząc jego narzekania na kołnierzyk i w ogóle cały ten jego strój. Poprawiła mu brzeg koszuli, który zagiął mu się o kołnierz marynarki i cmoknęła go w policzek. - Z tego co wiem z opowiadań wuja, to raczej by się obśmiali jak norki z tego, że pingwin do nich przyszedł. - powiedziała z uśmiechem - Ponoć byli bardzo wyluzowanymi ludźmi. - wyjaśniła - Więc nie byłoby źle. A starać się o moją rękę, to co najwyżej u brata będziesz mógł. Ale z nim to już gorzej będzie, bo to niereformowalny zwierzak. - pokręciła głową na myśl o swoim wilczym bracie. - I pewnie ważniejsze by było dla niego danie Ci serii pouczeń i ostrzeżeń niż to jak przyszedłeś ubrany. - pociągnęła za dół jego marynarki, poprawiając jeszcze to miejsce.

- Gotowa, gotowa... - mruknęła cicho wychodząc z mieszkania i pozwalając chłopakowi zamknąć za nimi drzwi.

// Seattle / No name


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:57, 17 Sie 2010    Temat postu:

// Port Angeles / Ulice miasta


Okręcona wokół własnej osi dla dokładnego obejrzenia zaśmiała się lekko. - Jestem cała, jestem. - przyznała wampirowi rację - I jest w porządku. Na prawdę. - dodała uspokajając go, że już się tak bardzo nie denerwuje spotkaniem z jego rodzicami - Są mili. Bardzo mili. - zgodziła się z jego zdaniem, bo na prawdę nie mogła mieć do nich żadnych zastrzeżeń. Nawet tego nadskakiwania jego matki ani do zdystansowania, bo pewnie coś takiego chciał powiedzieć chłopak, jego ojca nie mogła się doczepić.

Popatrzyła się współczująco na wampira, gdy powiedział jej, że męczyła go o zdrowie. Coś jej nie pasowało chyba, ale ponieważ w nawet najmniejszym stopniu nie wiedziała co, to nie zwróciła na to uwagi i łyknęła jego gładkie kłamstwo jakby było prawdą. - Chodźmy, chodźmy. - przytaknęła wsiadając po chwili do samochodu. - I zaraz się wszystkiego dowiem. - rzuciła wyciągając z torebki telefon i wykręcając jakiś numer.

- Witam. - rzuciła do słuchawki po chwili przedstawiając się - Preston Elizabeth. Chciałam potwierdzić rezerwację. Tak, już podaję numer. - powiedziała spoglądając na moment na wyświetlacz telefonu i sprawdzając coś w nim zapisanego. Podała po chwili jakiś numer. - Tak. Aha. Tak, tak. Seattle. - odpowiadała na pytania podobnie krótko co jej rozmówca - Tak, możliwe tylko w godzinach wieczornych. Tak. - przytaknęła - Moment. - dodała jeszcze do słuchawki. - Roy, to jak? Chcesz już dzisiaj rozpocząć w pełni swój urlop? - zapytała i słysząc zgodę chłopaka wróciła do rozmowy. - Tak, może być dzisiaj. Oczywiście. To będę czekała na potwierdzenie. - dokończyła żegnając się i rozłączając się. Roy właśnie podjeżdżał pod dom.

- No to zaraz potwierdzą czy wszystko gotowe i dadzą znać. - wyjaśniła chłopakowi - A jeszcze zadzwonię w tym czasie w dwa miejsca. - dodała po czym wykręciła numer do Sebastiena. Wyjaśniła mu w skrócie, ze bierze urlop no i że w związku z jej kontuzją to i tak by jej nie było. Po tym zadzwoniła do koleżanki z pracy i dogadała się z nią, że zamienią się na dyżury. Po prostu po powrocie przez dwa tygodnie za nią Elizabeth pójdzie dwukrotnie na dyżur. Nie było z tym problemu. Ledwie się rozłączyła a jej dzwonek telefonu się rozdźwięczał. Weszli właśnie do mieszkania i dziewczyna nie odzywając się za bardzo do Roya, zaczęła ściągać pantofle w przedpokoju. Odebrała połączenie i zadowolona po chwili się znów rozłączyła spoglądając na wampira z szerokim uśmiechem.

- No to... - podeszła do niego zarzucając mu swoje ręce na ramiona i bając mu krótkiego całusa w usta. - Zbieraj się słońce. - dokończyła, gdy ich usta się rozłączyły. - Za dwie godziny w Seattle ląduje nasz czarter i... przydałoby się, by nie czekał zbyt długo, bo blokuje dziurę w lądowaniach i startach. - wyszczerzyła się w uśmiechu obserwując jego reakcję na jej słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:44, 18 Sie 2010    Temat postu:

/ Ulice miasta

Nie odzywał się prawie całą drogę by nie przeszkadzać Elizabeth. Odpowiedział jej kiedy padło pytanie skierowane w jego stronę. Roy zaczął się zastanawiać co by było gdyby jednak powiedział 'nie' i gdyby nigdzie nie pojechali. Jak długo Elizabeth musiałaby to odkręcać? Szczęśliwie jednak dla obojga tak się nie stało. Wszedł na górę, nadal nie wydobywając słowa ze swoich ust. Naprawdę umiejętności organizacyjne Elizabeth stały chyba na najwyższym z możliwych poziomów. A on mógł się tylko cieszyć i uczyć od mistrzyni. Pomyśleć że wampir wyobrażał sobie ich wycieczkę jako zwykły lot, z resztą ludzi na pokładzie i tak dalej - Za dwie?! - zawołał z niedowierzaniem - To... Wydaje mi się że... Nie zdążymy? - rozejrzał się po kawalerce i po raz pierwszy zastanowił się co miałby wziąć, co mu będzie potrzebne a co nie i gdzie ona go do cholery wywozi. I chyba nie przepadał za pakowaniem się w pośpiechu - To może ja wezmę te moje kąpielówki... - zaśmiał się nerwowo. Mówił jej przecież że tylko to weźmie - I będę gotowy? - zaciął się na końcu nie będąc tak do końca pewnym swego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:11, 18 Sie 2010    Temat postu:

Dziewczyna uśmiechnęła się do Roya słysząc jego niezdecydowanie i niepewność co do tego, co ma zrobić i jak się zebrać. - Ano za dwie. - przytaknęła - I czemu nie zdążymy? Samochodem do Seattle to jakieś 30 minut. Po drodze musimy zajechać do Seby, by opchnąć mu Twoje chomiki, bo tak się z nim umawiałam, że się nimi zajmie przez czas naszej nieobecności. Ale to nie problem chyba, nie? - rzuciła - W sumie, to on mieszka niemal na samym wjeździe do miasta, to czy jedną ulicą pojedziemy czy drugą, to żadna różnica. Zabiorę sobie materiały i projekt ogródka zrobię w samolocie. A wyślę Jedowi mailem podczas międzylądowania, jak będziemy czekać na awionetkę. - wyjaśniła po krótce.

- No właśnie. Kąpielówki, koszula, okulary i szczoteczka do zębów i jesteś spakowany. - dodała z uśmiechem dając mu jeszcze jednego całusa, tym razem w policzek. - A ja muszę zabrać kostium, bieliznę, całą kosmetyczkę i jakąś kieckę. No i to tyle. I będziemy mogli iść do auta. - wyliczyła. - Zdążymy. Na pewno. - pocieszyła chłopaka nie dając mu się zbyt długo stresować. Po chwili zniknęła za drzwiami łazienki, ogarniając wzrokiem co musi zapakować ze sobą. - A! I jeszcze wygodne buty do chodzenia po lesie. - krzyknęła przez drzwi, by ją Roy usłyszał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:29, 18 Sie 2010    Temat postu:

I tak Roy został zostawiony sam sobie i był gotów się porównać do dziecka we mgle - Okej. - przyznał ze spokojem, kiedy Lizzy zniknęła za drzwiami łazienki. Wsadził dłoń w kieszeń marynarki i zmarszczył czoło. Matka mu zawsze musiała z czymś wyskoczyć w najlepszym momencie. Roy uznał że może lecieć w tym co ma na sobie, przecież wyglądał przyzwoicie. Dla wszelkiego spokoju jednak przełożył pudełko koloru burgundu, które wcisnęła mu Caren, do kieszeni spodni sądząc że tam będzie bardziej bezpieczne. Zerknął krytycznie z góry na swoje spodnie i uznał że jest w porządku. Spojrzał na szafę i przytaknął jakby utwierdzał sam siebie że to dobry trop. Wyciągnął plecak z kąta i rzucił go pod swoje stopy. Naupychał do niego swoich ubrań. Podszedł też do torby i oderwał z koszul które dziś kupił metki. Złożył je dokładnie. Wsadził jeszcze do plecaka swoje trampki wciskając je na bok. Na wierzch ułożył koszule i to bez czego zwykł się nie ruszać czyli iPod'a. Dorzucił okulary. Rozejrzał się zastanawiając czy to już wszystko. Nie zajęło mu to więcej niż minutę. Podszedł do chomiczej klatki i ujął jej rączkę. Postawił ją przy plecaku czekając na pakującą się podobnie jak on Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:46, 18 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth zebrała się niedługo po Royu. W niewielką torbę wrzuciła ze dwie sukienki, trochę bielizny, tenisówki, kostium i bikini, książkę od mamy chłopaka, jeszcze pare drobiazgów, które przyszły jej na szybko do głowy i w zasadzie mogła już wychodzić. Ku swemu niezadowoleniu musiała zabrać jeszcze laptopa, ale tylko po to, by przygotować projekt tego nieszczęsnego ogródka, ale potem nie zamierzała się nawet dotykać do tego sprzętu. W końcu urlop, to urlop.

Zdecydowanie za prędko się zbierali. Minęło ledwie parę minut gdy byli już gotowi, więc mieli czasu w zapasie nim będą musieli skierować się do samochodu. Wampirzyca na spokojnie przysiadła sobie na brzegu kanapy, poklepując miejsce koło siebie, by i chłopak jeśli chciał, to usiadł koło niej. Musiała się jeszcze zastanowić czy to wszystko. Chyba tak, bo nic nie przychodziło jej więcej do głowy. - I jak? Ruszamy? - zapytała przelatując pobieżnie wzrokiem pomiędzy półkami a nóż się jej coś jeszcze przypomni. Nic jednak nie wskakiwało do jej myśli a rachunek sumienia podpowiadał, że lista jest chyba czysta. W razie czego nie musiała się niczym martwić, bo tam gdzie jechali, organizacja ponoć była rewelacyjna i wszystko dawało się załatwić.

Wstała w końcu z kanapy z cichym sapnięciem pod nosem, biorąc w ręce swoją torbę, neseser z laptopem i przepakowyjąc się ponownie z kopertówki do swojego podręcznego "worka" jak to Roy nazywał stanęła przy drzwiach wyjściowych uśmiechając się do wampira ze spokojem. - Nie myśl tyle! - rzuciła z rozbawieniem naciskając na klamkę i wychodząc na klatkę schodową - Masz urlop i od teraz, jak sam mówiłeś, jesteś tylko dla mnie. - zamruczała posyłając do niego z uśmiechem oczko.


// Seattle / Lotnisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:31, 18 Sie 2010    Temat postu:

Usiadł obok Elizabeth nie chcąc wyglądać na bardziej zdenerwowanego niż był. Obracał w dłoniach klucze od mieszkania i od samochodu czekając aż wampirzyca zadecyduje że to już wszystko. Rzucał okiem na poszczególne części pokoju. Wstał i przeszedł się wyciągając wszystkie wtyczki z kontaktów. Sprawdził sumiennie okna. Obrócił się w kierunku wampirzycy i skinął głową - Jak najbardziej. - można było powiedzieć że był gotowy, spakowany i wiecznie uśmiechnięty. Jak to Roy. Zarzucił plecak na ramię i ujął w dłoń klatkę z swoimi ukochane, dziwną miłością ale jednak, chomiki zastanawiając się czy oddać je Sebkowi a nie podrzucić Angeli. Skoro jednak Elizabeth zakazała mu myśleć skapitulował - Ej! To mój tekst! - powiedział urażony tym że używa przeciwko niemu jego własnych słów. Roy roześmiał się obracając w jej kierunku i wsuwając klucze w zamek - Bez względu na to czy mamy urlop czy nie i tak jestem tylko dla ciebie. - odparł wyciągając język w stronę Elizabeth. Zamknął drzwi i sprawdził czy zamek trzyma - No dobra, to możemy jechać.

/ Seattle / Lotnisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
Strona 12 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin