Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kawalerka Smith'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:28, 02 Sie 2010    Temat postu:

Kiedy chłopak sięgnął po jeden z projektów do przejrzenia, Elizabeth zgarnęła resztę, by nie przeszkadzała i zrzuciła stosik ponownie na podłogę. Zajęła się po tym czytaniem kolejnej strony z fascynacją zagłębiając się w kolejne linijki pasjonującego tekstu. Nie dało się jednak przy Royu zbyt długo skupiać na tym. Robił chyba wszystko, by zwrócić jej uwagę na siebie. W pierwszej chwili niczym dzieciak, jakby ona sama wcale go chwilami nie przypominała, silił się na spokój i udawanie poważnie zajętego czytaną przez siebie treścią kolumienek i wykresów, na które akurat natrafił w swej pracy.

- Yhym... - zgodziła się na jego słowa coś czując podskórnie, że długo tak nie wytrzyma w swojej bezczynności. Jemu chyba trzeba było zafundować coś na kształt kółka do biegania jak u chomików, żeby podczas gonienia wewnątrz wybiegu, miał siły i chęci na czytanie czegoś tak nudnego jak te prace, które dziś odebrał. Po chwili jej obawy okazały się całkiem trafne. Szturchnął ją ramieniem a Elizabeth z westchnięciem opadła głową na kanapę, odsuwając na wyciągniętych rękach swój plik kartek, które właśnie czytała.

- Nie dasz w spokoju poczytać... - zauważyła z uśmiechem, po chwili stwierdzając, że chyba na prawdę nie ma ochoty zagłębiać się w tej chwili w czytanie, skoro za moment i tak będzie musiała przerwać. Złożyła znowu swój biznes plan i odrzuciła go na podłogę obok innych, decydując się później za niego zabrać solidnie. - Ciebie chyba trzeba wpierw zmęczyć, byś wyleżał chociaż piętnaście minut w spokoju, Ty moje ADHD w kropelce. - podsumowała i skoro chłopak położył się jak ona przed chwilą, na brzuchu, wskoczyła delikatnie na niego, siadając mu na pośladkach i pochylając się twarzą nad jego szyją. - I co ja mam Ci zrobić, co? - mruknęła cicho wprost do jego ucha, by teraz jemu przerwać to, co robił. Oparła ręce na jego bokach, wślizgując się palcami pod jego koszulkę, by tym razem tam poczuć miękkość jego skóry pod swoimi opuszkami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:58, 02 Sie 2010    Temat postu:

Nie musiał długo czekać na efekty swoich szturchańców - Jaaa? - zapytał udając okropnie zdziwionego. Zerknął na Lizzy i pokręcił głową kompletnie nie wiedząc skąd te oskarżenia kierowane ku niemu. Przerzucił kolejną stronę, bo tabelka którą lustrował od minuty już przestała mu się podobać i chciał przeanalizować jakiś wykres i to najlepiej jeszcze kolorowy odnoszący się do popularności poszczególnych wykonawców puszczanych w eter przez niego, a nie sytuacji finansowej w jakiej jego knajpa miałby się znaleźć po pięciu latach. Roześmiał się w głos kiedy tak uroczo go nazwała i stwierdził - Zdecyduj się. Beton, wariat, czy ADHD w kropelce, bo ja powoli zaczynam się gubić, wiesz? - i w cale nie potrzebował kółeczka. Chciałaby go tak zamęczać i poganiać bacikiem. Nic z tego. Przy pomysłowości wampira kółko kręciło by się samo, a on nie musiałby nic robić - Auuuu... - zajęczał przeciągle - Mój tyłek, moje plecy... Moje wszystko! - jakby Elizabeth była wagi minimum średniej wielkości słonia. Po obiedzie - Co masz zrobić? Schudnij... - zajęczał dusząc się poduszką w którą wtulił twarz i rycząc ze śmiechu. Zacisnął palce na konturach dłoni Lizzy pod materiałem koszulki by nie obrażała się za ciężko na niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:24, 02 Sie 2010    Temat postu:

- A niby kto? - rzuciła w odpowiedzi na to jego święte zdziwienie - Ojj... Codziennie będę Cię nazywać inaczej, jeśli tylko sobie tego zażyczysz. - zaśmiała się cicho wprost do jego ucha. - Albo możesz sobie wybrać dowolne z tych określeń. Będę Ci je mruczała na dobranoc cicho niczym kołysankę. - zaproponowała - Skoro tak bardzo Ci się to podoba. - wciąż czuła się rozbawiona tym, jak chłopak momentalnie podchwycił swoje nowe określenie.

I od razu z tym bacikiem! No gdzież by śmiała... Ona tak po dobroci wpierw wolała. Dopiero potem, jeśli jej argumenty i słowa nie dawałyby efektu, to mogła by czegoś innego próbować użyć. Ale nie tak od razu z bacikiem. A poza tym to dlaczego od razu ona by musiała go poganiać? Sam by z przyjemnością nie polatał? Tak w ramach urozmaicenia i zajęcia sobie czymś czasu, skoro tak bardzo się nudził. Na serio miał w sobie coś z ADHD w kropelce. Usiedzieć na miejscu nie dawał rady, kiedy tylko się tego po nim oczekiwało. Bo wtedy, kiedy sam chciał, to potrafił bez problemu. To chyba tylko czyjś doping na niego tak działał, że jak kazali, to on nie chciał.

- No, no, no! - obruszyła się słysząc jak zaczyna jęczeć na to, ze na nim usiadła. I tak nie przeniosła na niego całego swojego ciężaru. A poza tym rzeczywiście nie ważyła tyle, by mógł na jej wagę utyskiwać. - Nie marudź! - rzuciła z przekonaniem po czym roześmiała się unosząc lekko głowę, by nie parsknąć mu wprost do ucha głośno - Ja się pytałam co mam Tobie zrobić a nie co ja mam zrobić! - wyjaśniła zaśmiewając się. Po chwili poczuła jak łapie ją za ręce przez materiał. Pochyliła się znów nad nim starając się opanować swój śmiech. Miała tą przewagę, że był do niej odwrócony plecami, więc trochę ciężej mu było cokolwiek zrobić.

Przysunęła się znów do jego szyi, ale tym razem jej celem stał się płatek jego ucha. - A wiesz, gdybym rzeczywiście mogła to zrobić, to byś potem skwierczał, że przeze mnie nabawisz się siniaków obijając o kości. - rzuciła zaczepnie przygryzając lekko, z dużym wyczuciem jego brzeg ucha. - Więc i Ty się zdecyduj czy mam Ci chudnąć czy nie. - dodała próbując poruszyć palcami trzymanymi przez jego dłonie. Nie za bardzo się dawało, więc spróbowała przesunąć całe dłonie nieznacznie w górę, by już nie tylko samymi palcami go dotykać po nagiej skórze. Podobało jej się takie jego zaczepianie. Czekała tylko kiedy wreszcie dostanie od niego po łapkach. Jednak jak do tej pory jeszcze nie dostała pomimo, że już dosyć znacznie zdążyła naruszyć granicę, której do tej pory oboje nie przekraczali. Roy jednak cierpliwie pozwalał jej póki co i Elizabeth była ciekawa czy powie w końcu stop czy też sam się zacznie odgryzać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:57, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Wcale, ani trochę, nie mam ochoty byś mnie nazywała co dzień inaczej. - powiedział pewnie wlepiając wzrok w ścianę. Po kilkunastu sekundach stwierdził ze jest ona tak samo bardzo interesująca jak sufit i tak samo milcząca. Może była trochę od niego ładniejsza, bo nie biała a niebieska - Kołysanka w naszym przypadku na nic się ni zda. - uświadomił Elizabeth - Chyba że koniecznie musiałabyś mieć taki a nie inny powód to poszedłbym na te co wieczorne kołysanki, nawet chętnie. - co się tak zaklina. Nie śmiałaby? Śmiała? Żadna różnica ale to trochę sadystyczne zamykanie go w tym kółku. Polatałby ale nie jak jak zwierzak. To na rower bałaby się go puścić? Albo na ten basen na który mieli się wybrać? To byłoby o wiele lepsze niż bieganie w kółko, bezcelowe krążenie. A na wycieczce rowerowej zawsze sobie można cel wyznaczyć. Muszą się kiedyś na takową wybrać, całonocną - Uczę się marudzenia od mistrzyni. Skoro mnie ukracasz, to znaczy ze dorosłem ci do pięt. - niech uważa, bo Roy był w stanie ją przebić, może nieprędko ale jakby się zmobilizował i znalazł konkretny idealny do obmarudzenia temat byłby w niebie - E tam mi... Mi już dawno zrobiłaś. Lepiej spójrz na te biedne, samotne biznes plany popiskujące 'poczytaj nas, poczytaj...' - zakpił sobie z zadrukowanych kartek nie puszczając dłoni Elizabeth nawet na moment - Ach tak tak... - przyznał jej racje - Nikt by nie chciał mieć tyle sińców. Obawiam sie że gdybym chodził taki fioletowo-czarno-żółto-zielony to oskarżono by cię o znęcanie się nademną, yhm. Choć z drugiej strony... Gdybyś była taka chudziutka i wiotka mnie oskarżono by o głodzenie i zaniedbywania, więc... Jesteśmy kwita. - Lizzy nie dostawała po łapkach. Uwolnił je jej w końcu i wyciągnął się z zadowoleniem, mając do niej na tyle zaufania by wierzyć że nie zaatakuje go znienacka na przykład atakiem łaskotek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:30, 02 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się pod nosem słysząc jak zaprzecza temu, by mu dziewczyna codziennie wymyślała jakieś nowe określenie. Nawet lepiej, że nie chciał, bo zabrakło by jej w końcu pomysłów a do tego, to się nie bardzo chciała przyznać. - Musiałabym mieć powód na co? Do czego powód? - zdziwiła się - Do tego, żebyś do mnie, do łóżka chciał przyjść? - zapytała chyba nie do końca domyślając się od razu co miał na myśli chłopak.

Roześmiała się lekko słysząc jak pojętnego ma ucznia w tych swoich pojękiwaniach i marudzeniach. Nie przerywała jednak drażnienia go czekając na jakąś, jakąkolwiek reakcję. Nie doczekała się jej jednak, co ją dosyć zaskoczyło. - Ja Ci to zrobiłam? Że ja Cię niby odciągnęłam od czytania ich czy że ja niby w ogóle spowodowałam, że one powstały? - zapytała próbując uściślić o co mu chodzi.

Sprawa remisowania z powodu siniaków i rzekomego głodzenia rzeczywiście wyrównywała by między nimi tą wyliczankę. Elizabeth jednak wciąż zaczepiając Roya bardziej była zdziwiona, że nie zauważa u niego kompletnie żadnej reakcji. Nie powiedział stop, nie dał jej po łapkach, ale też i nie zaczął się ani rewanżować w jakikolwiek sposób. Nie zachęcił ani też nie zraził jej do tego, co właśnie robiła. W sumie to sama nie wiedziała co ma zrobić dalej, bo miała nadzieję na jakąkolwiek od niego wskazówkę, której jednak nie otrzymała.

Kiedy tylko puścił jej dłonie rzeczywiście go nie zaatakowała. Bezbronnego się nie dźgało kiedy nie mógł się ani zasłonić ani też spróbować oddać. Jednak usilnie wampirzyca szukała jakiegoś sposobu na wymuszenie jakiejkolwiek reakcji, która pozwoliłaby jej zrozumieć i w ogóle dowiedzieć się czy to, co robi podoba mu się czy też nie. Ukryty twarzą przed nią, spoglądając się przed siebie, nie pozwalał tego odczytać ze swej mimiki.

Po krótkiej chwili, gdy jej usta zsunęły się z jego ucha na szyję i kark, całując go delikatnie i po tym jak chłopak wypuścił jej ręce, wsunęła dłonie głębiej pod jego koszulkę po bokach, podciągając ją w górę, jakby chciała się jej pozbyć za chwilę. Robiła to powoli i delikatnie, ale zarazem z rozmysłem. Kiedy w końcu dotarła dotykiem do jego pach, przesunęła ponownie swą twarz nad jego ucho, bardzo cichym i miękkim szeptem się do niego odzywając: - Pomóż mi zdjąć... - mruknęła przygryzając lekko swą wargę, obawiając się czy chłopak będzie chciał przychylić się jej prośbie czy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:06, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Heh... - teraz przychodziło mu się ze wszystkiego tłumaczyć - Nie, do łóżka nie musiałabyś mnie tak zaciągać. Chodziło o to że gdybyś miała wymieniać różnorakie określenia pod moim adresem i to w formie mruczanej kołysanki, a zauważ... - powiedział i uznał że ściana nie dość że nudna to niezbyt wygodnie się w nią wpatrywało - Że nam kołysanki nie są wcale do niczego potrzebne, to jednak zgodziłbym się na taką formę przekazu choć bym nie usnął. - jedno wytłumaczone, miał nadzieję że dostatecznie jasno i klarownie. Jak się okazało nie było to jedynym zagadnieniem które musiał rozwinąć. Przekręcił głowę na bok wspierając lewy policzek na poduszce i kątem oka chwytając twarz Elizabeth - Pytałaś co masz mi zrobić, prawda? - tak sformułowała swoje pytanie chwilę temu - Więc jak powiedziałem że zrobiłaś mi już wszystko... No dobra... - uśmiechnął się lekko parskając przy tym śmiechem - Prawie wszystko. - poprawił się by nie oskarżyła go o nieścisłości - Chodziło mi o ogólny ogół. - umiał objąć wszystko jednym mało skomplikowanym zdaniem - Nie rozdrabniając się na poszczególne etapy naszego współistnienia. - zakończył mając nadzieję że to też wyjaśnił wszystko dostatecznie jasno i nie narobił w głowie Elizabeth większego mętliku niż miała. Oddał się bez słowa temu co Lizzy robiła ani myśląc jej przeszkadzać. Nie wiercił się za zbyt bo właśnie ozdrowiał ze swego rzekomego ADHD to jej się nie wyrywał ani nie zawracał przysłowiowej gitary. Było mu po prostu dobrze i nie widział potrzeby Elizabeth poprawiać, naprowadzać czy cokolwiek innego. Jak dla niego doskonale jej szło, więc się nie wtrącał. Skrzyżował ramiona i sięgnął po brzegi swojej koszulki ściągając ją z siebie z małymi trudnościami spowodowanymi przyduszeniem materiału przez klatkę piersiową. Skręcił swoje tułowie i wsparł się na łokciu by spojrzeć na wampirzycę siedzącą na nim okrakiem. Rzucił w nią koszulką unosząc w górę brwi jakby pytał czego jeszcze sobie zażąda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:23, 02 Sie 2010    Temat postu:

I zrozumiała po takim wytłumaczeniu. Chociaż jak się okazało po chwili zrozumiała tylko pierwsze z wypowiedzianych dla niej tłumaczeń. Tego drugiego już nie do końca skumała o czym myślał, ale postanowiła nie drążyć już tego tematu. Nie narobił jednak z tego powodu mętliku w jej głowie bowiem mają przed sobą jego plecy, jakoś nie wnikała w zbyt skomplikowane dla niej w tej chwili szczegóły wypowiedzi.

Kiedy ściągnął z siebie swoją koszulkę i rzucił nią w jej stronę chwyciła materiał, uśmiechając się po chwili do chłopaka. - Co się tak patrzysz zdziwiony? - rzuciła wesoło, pochylając się moment później w jego stronę, by skoro już się do niej odwrócił twarzą, pocałować go delikatnie acz namiętnie w usta. - Nie bój się, krzywdy Ci nie zrobię... - mruknęła cicho kładąc dłoń na jego policzku. Uniosła się na krótką chwilę lekko, na wypadek, gdyby chłopak chciał się obrócić w jej stronę, jednak miała tak na prawdę nadzieję, że tego nie zrobi, bo miała jakiś pomysł i... do jego wykonania były jej potrzebne jego plecy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:42, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Jaki zdziwiony? - zapytał teraz na prawdę się dziwiąc że tak można było odczytać jego spojrzenie - Ja pytam co jeszcze byś chciała, a nie... Dziwić ja się przestałem już dawno... Kiedyś tam na podeście. - pokiwał głową przypominając sobie dzień w którym poszedł na przedstawienie, głównie po to by zobaczyć Elizabeth - Oj tam... - mruknął właśnie dokładając swoją cegiełkę do statystycznego rozpadu ich związku. Ujął w pasie Lizzy nie pozwalając uciekać od siebie, kusząc lekiem, tym cudownym remedium jakim były jego usta z każdą sekundą namiętniej, współgrając z nią idealnie - Spróbowałbyś mi zrobić ała... - powiedział cicho - Ciekawe kto by lamęcił głośniej. - rozleniwiony Roy padł ponownie na poduszkę i wsunął sobie ramiona pod brodę - Kto tam ciebie wie. - mruknął przymykając powieki bo nie widział potrzeby obserwacji ściany - To po co potrzebna ci była moja koszulka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:06, 02 Sie 2010    Temat postu:

- Na podeście? - teraz to ona się zdziwiła dość znacznie, bo nie miała pojęcia czym się tak dziwił - A czemu wtedy na podeście? To znaczy czemu się tam wtedy tak dziwiłeś? - zapytała próbując pojąć co miał na myśli i dlaczego akurat wtedy miałby się przestać czemuś, czego nie była w stanie określić, przestać się dziwić. - Oj, a chciałabym jeszcze wiele rzeczy... - mruknęła z lekkim uśmiechem. Jednak smak jego ust odbierał chęci na wyliczanie ich wszystkich kolejno.

Podawane przez niego lekarstwo działało i to całkiem dobrze. Uzależniało od siebie coraz bardziej z każdą kolejną chwilą i przez moment dziewczyna miała ochotę zarzucić swój pomysł na konto tego, by chłopak nie przerywał pocałunku. Jednak rozsądek kazał jej przerwać a i Roy dołożył swoją cegiełkę. Ale bynajmniej nie do rozpadu związku, lecz do tego, by dziewczyna przywołała się do porządku, pozwalając rozdzielić się ich ustom.

- Oj, jakiś pewny. - mruknęła - Ale masz rację... - dodała zaraz widząc jak jej towarzysz znów pada na poduchę poddając się słodkiemu lenistwu. - A wiesz... Chciałam ją na siebie założyć. - stwierdziła przewrotnie i zaraz idąc za swoimi słowami narzuciła ją w ramach żartu na siebie. - Podoba mi się i bardzo chciałam z niej sobie zrobić sukienkę. - zaśmiała się lekko. Jednak po chwili jej dłonie wyjaśniły chłopakowi powód, dla którego przed chwilą chciała, by się pozbył tego materiału z siebie.

Zaczęła powolnymi, wpierw bardzo delikatnymi ruchami masować jego plecy. Podczas wielu lat treningów nauczyła się to robić całkiem sprawnie, jakby była rzeczywiście profesjonalną masażystką. Jednak dotykając chłopaka, wkładała w to nie tylko chęci samego rozmasowania napiętych mięśni, ale także odrobinę przyjemności w dotyk, na który takim zabiegiem mogła sobie bez większego skrępowania pozwolić. Prześlizgiwała się palcami wzdłuż jego kręgosłupa, zarysowując kontur łopatek, pozwalając się jego barkom, ramionom i karkowi odprężyć, czerpiąc satysfakcję i taką dla siebie drobną radość z tego dotyku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:36, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Tępa strzała. - wymruczał niewyraźnie uśmiechając się do siebie - Dlaczego tam? Bo wtedy siedząc na podeście z tobą przestałem się już dziwić temu co mnie do ciebie ciągnęło. - wytłumaczył gładko - Nie widziałem cię rok a mimo to z dnia na dzień chciałem cię zobaczyć. To się dziwłem trochę skąd to się we mnie bierze. A kiedy już w końcu cie zobaczyłem... To zrozumiałem i przestałem się dziwić. Zadowolona z odpowiedzi? - roześmiał się cicho i zapytał - Tak? A co też takiego jeszcze byś chciała? - poszorował się po nosie czując jak coś, jak się okazało małe piórko, zaczęło go łaskotać. Roy zdmuchnął je ze swojej dłoni. Poderwało się lekko i sfrunęło powoli zakosami za kanapę - Biedne dziecko. Nie masz w czym chodzić? Aha! Czyli cierpisz na brak kiecek! Ale obawiam się że będziesz ją pewnie musiała czymś w pasie przewiązać, bo będziesz wyglądała jak w pokutnym worku. - czyje mięśnie były napięte? Na pewno nie jego. Roy zaczynał odczuwać luzy w stawach w powodu tego nagłego i niespodziewanego ataku choroby na 'l'. Lizzy zamiast leczyć tak bezwzględnie, z każdą chwilą sprawiała że zapadła się w choróbsko coraz mocniej, kiedyś jeszcze z tego nie wyjdzie, miał nie wychodzić przez dwa tygodnie. Dołączył do tego nowy objaw, nadmierna mrukliwość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:00, 03 Sie 2010    Temat postu:

Zaśmiała się jak po raz kolejny chłopak nazwał ją tępą strzałą. - No wybacz, ale nie wiedziałam tego i skąd mogłam się domyślić? - rzuciła przesuwając dłońmi po jego plecach. W zasadzie robiąc taki prawdziwy, porządny masaż, powinna była dociskać, przyciskać szczypać czy też napinać skórę na jego plecach by jak najsolidniej rozluźnić każdy mięsień. Jednak ani nie było to jej celem tak do końca ani też nie miała na to za bardzo ochoty. Chciała po prostu dotyku, ciepła i miękkości jego ciała pod opuszkami swoich palców a masaż był tylko pretekstem. Chociaż trzeba było przyznać, ze wygodnym pretekstem.

- Mmmm... - mruknęła w odpowiedzi na pytanie co by chciała - Moja słodka tajemnica. - rzuciła z uśmiechem przesuwając się dłońmi na jego barki i na moment pochylając się nad nim tak, by pocałować go w policzek. - Ale zdradzę Ci sekret, że w większości wiąże się to z Tobą. - zaśmiała się lekko, wracając zaraz do pionu, przenosząc swoje ręce jednym, dłuższym przeciągnięciem po jego skórze, w dół kręgosłupa aż na wysokość lędźwi.

- Nie, nie, nie! Nie cierpię na brak ubrań. - zachichotała - A poza tym ta Twoja koszulka... - obróciła głowę przesuwając nosem po rękawku bluzki - Jest całkiem fajna i... Pachnie Tobą. Tak, tak. To ma coś w sobie z fetyszyzmu. Straszna choroba. - rzuciła rozbawiona - A jak się ją jeszcze połączy z pozostałymi objawami, to już w ogóle zakrawa na poważną dysfunkcję i zasługuje na solidne leczenie. W ośrodku zamkniętym. I z takim białym kaftanikiem z tymi śmiesznymi długimi rękawkami co mają klamry na końcach, by zapiąć je na plecach na wypadek, gdyby człowiek z rozpaczy za swoim nałogiem chciał sobie krzywdę zrobić.

Jej dotyk przez moment był bardzo delikatny. Palce prześlizgiwały się po jego plecach, badając każdy krąg, zarysowując opuszkami linię łopatek i ramion, prześlizgując się po bokach chłopaka w lekkim zamyśleniu, jakby dziewczyna zapomniała na chwilę o masażu, po prostu go dotykając i czerpiąc przyjemność samego odkrywania i zapamiętywania za pomocą faktury pod opuszkami jego ciała. Zaraz jednak przywołała się do porządku, znów rozmasowując jego mięśnie jakby miały być rzeczywiście poważnie napięte.

Te ich wszystkie objawy razem wzięte składały się na jedno. Ich choroba, obojętnie jakby jej nie nazwać, potęgowała się w chwilach, gdy byli razem blisko siebie. Czyżby wzajemne towarzystwo było katalizatorem do rozprzestrzeniania się tej zarazy?

Parę minut później Lizzy przestała masować jego plecy. Powoli, nie nagle, ale jej dłonie zwolniły, by w końcu przestać. Dziewczyna tak od niechcenia zsunęła się ospałym, niespiesznym ruchem z jego pośladków, kładąc się obok chłopaka. Wyglądała trochę śmiesznie w swojej sukience i tej jego koszulce narzuconej na wierzch. Jak cebulka. Spojrzała się z boku na rozleniwioną twarz Roya z uśmiechem. - Nie śpij. - mruknęła wesoło. Czasami ten objaw choroby na 'L' także i jej się udzielał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:22, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Myślałem że się domyślisz, przecież ze mnie prosty w obsłudze facet. - stwierdził coraz bardziej się rozleniwiając i zamieniając w ta plamę błogości czy czegoś podobnego o czym jej wspominał niedawno. Nie trzeba mu było wiele do szczęścia. Cisza tak sympatycznie wiercąc w uszach, dotyk dłoni, tak mimo wszystko wprawnie i solidnie wykonujących swoją pracę. Uchylił lekko powiekę i zerknął na Lizzy kiedy pochylała się nad nim - W całości? Czy tylko po części wiąże? I to jest aż tak słodkie? To nie odpycha cię za bardzo jak ta białofutrzasta kotka, hm? - w ślad za jej dłońmi wampira przeszył dreszczyk i Roy siłą rzeczy zadrgał delikatnie - Pachnie mą, to fakt trudno by było ją czuć kimkolwiek innym, a to fajnie... - mruknął - Jak już ją założyłaś to będzie pachnieć i tobą w pewnym stopniu, stanowczo, to ma coś z fetyszu... I jest strasznie miłe. - zamyślił się co by tu począć z tą biedną Lizzy która potrzebowała aż tak silnego leczenia - Na wszystko się znajdą zamienniki. - stwierdził enigmatycznie. Miał rację, wszystko by się dało na coś wymienić. Zawiesił się i trwał w tym stanie tak długo aż nie wyrwały go z niego słowa Elizabeth. Przekręcił głowę w jej stronę i powiedział cicho - Jakbym mógł w takim towarzystwie. - przesunął wzrokiem po jej sylwetce w tej workowatej dla niej koszulce i stwierdził - Naprawdę... Worek pokutny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:40, 03 Sie 2010    Temat postu:

"Obsługa" mężczyzny nigdy dla kobiety nie była prosta. Zawsze znalazło się coś, co powodowało, że tą prostą czynność komplikowało. Czy to z powodu zbytniego rozwoju choroby na "L" czy też z powodu nawyków albo i innych rzeczy, które skutecznie uniemożliwiały bezproblemowe i bezawaryjne funkcjonowanie modelu zwanego popularnie facet. Elizabeth roześmiała się na jego słowa, słysząc jak Roy twierdzi, ze należy do tych raczej bezawaryjnych, acz tylko leniwych mężczyzn niezbyt skomplikowanych w obsłudze.

- A jak myślisz? - mruknęła zadając pytanie w odpowiedzi na jego pytanie - W tej chwili... W całości się wiąże z Tobą. - w jej głosie słyszalne było rozbawienie. Trudno było by się smucić, gdy się myślało o całej masie przyjemnych rzeczy związanych z chłopakiem. - Yhymmm... To zdecydowanie nie odpycha. - dodała jeszcze wyciągając się na kanapie z błogim dosyć uśmieszkiem na twarzy. Skoro potrzebowała tak strasznie tego leczenia, to co z niego za lekarz i opiekun, skoro jeszcze nie zatroszczył się tym, by dostarczyć swojej pacjentce odpowiedniej dawki leku? No przecież chory, to bardzo potrzebujący człowiek i nie można było zwlekać nadto, bo jeszcze by się bardziej pochorował, na szkodę dla niego.

- Zamienniki? - zapytała jeszcze przyglądając się jego twarzy, gdy tak taksującym wzrokiem przesunął po jej sylwetce. - Dlaczego od razu zamienniki? Ponoć oryginały zawsze lepsze są i nie powodują utraty gwarancji... - zamruczała - Chociaż... wszystko zależy od jakości tego materiału równoważnego. - dodała jeszcze wyciągając w jego stronę dłoń i gładząc delikatnym gestem jego policzek i szyję. Roześmiała się, gdy stwierdził, że wygląda w tej jego koszulce jak w worku pokutnym. - Cóż... Najwyraźniej muszę odpokutować swoje winy. - rzuciła przekręcając się lekko tak, by znaleźć się na boku. - A czasami kara za grzechy i przewinienia bywa taka... Różna. Czasem jest straszna a czasem całkiem przyjemna. - odpowiedziała dwuznacznie przesuwając dłoń z jego szyi na plecy chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:08, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Chwilowo nie myślę. - przyznał się Elizabeth rozmarzonym tonem czując sie tak jakby coraz bardziej zapadał się w poduszkę i kanapę. Budziło to w nim skojarzenie z reklamami jogurtu, w których to aktor zatapiał się w reklamowanym przez niego ponoć aksamitnym i miękkim jogurcie - Ale to dobrze wiedzieć na czym się stoi. Dobrze być zawsze poinformowanym. - przyznał i skinął głową. Trudno był obrać skuteczną kurację skoro miało się wyłączony mózg, ale skoro o zamiennikach mowa... - Nie wiem co byś bardziej wolała. Oryginał kaftanu bezpieczeństwa czy... - podał nazwę łatwo dostępnego zamiennika - Moje ramiona. - pewnie mogły unieruchomić tak samo skutecznie jak kaftan - Ośrodek zamknięty... - spojrzał w stronę drzwi - Zawsze mogę podejść i przekręcić klucz. I będzie to ośrodek jak najbardziej zamknięty. Co do leczenia... - zaczął przenosząc swój wzrok na Lizzy - Stosujemy silne... Leki. - wychylił się całując wampirzycę ciekaw tego czy pójdzie na tą alternatywną kurację jaką jej proponował - Tak, twoje winy w pełni zasługują na pokutę. Srogą pokutę. Sam papież miałby z tym problem... Kara z za grzechy musiałaby być... Odpowiednia do tych przewinień.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:19, 03 Sie 2010    Temat postu:

No tak. Mieć na kanapie obok siebie nie myślącego kompletnie faceta, to była raczej dość dziwna sprawa. Bo jak tu o czymkolwiek porozmawiać czy cokolwiek wspólnie zrobić, gdy ma się przed sobą osobnika bez pomyślunku? Jednak Elizabeth to nie przeszkadzało. Zdawała sobie bowiem sprawę, że sama się zapewne po części przyczyniła do tego stanu. Płynnej błogości, jak to sobie zażyczył od niej Roy parę chwil wcześniej.

- Mmmm... - mruknęła uśmiechając się lekko pod nosem - No jak takie zamienniki, to... ja bardzo proszę. - rzuciła. W takim kaftanie z jego ramion mogłaby spędzić całkiem sporo czasu i wcale by się nie wyrywała. No dobra, wyrywałaby się. Ale tylko dlatego, żeby tą swoją szamotaniną zasłużyć na kolejną porcję kary do odsiedzenia w tym ścisłym oplocie. I jak najbardziej jego miękkie i lekko wilgotne usta odpowiadały jej jako najlepszy z możliwych leków.

- Poddam się jej w takim razie z pokorą. - powiedziała siląc się na skruszony wyraz twarzy i odpowiedni do tego ton swoich słów. Jednak ciężko było się do tego solidnie przyłożyć, gdy Roy wychylony w jej stronę znalazł się tak bardzo blisko niej serwując jej solidną dawkę leku. Sama się doprosiła o przyobleczenie ją w ten kaftan. Niewiele myśląc przyciągnęła do siebie chłopaka stapiając razem ich usta, tym razem w wyjątkowo pożądliwym a nie tylko namiętnym pocałunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:35, 03 Sie 2010    Temat postu:

Sam go takim niemyślącym uczyniła. Ta ameba którą teraz stał się Roy jednak przejawiała objawy zdrowego rozsądku bo gadał całkiem do rzeczy i nie pozwalał Elizabeth narzekać na jego stan za nadto - Jednak? Myślałem że coś mogłoby nie odpowiadać w tym temacie. - powiedział wodząc wzrokiem po twarzy wampirzycy, jeszcze chwila i na kanapie będą dwie ameby. Taka pokorność i skrucha dziwnie kontrastowały z tym co znał i widywał na co dzień. Uśmiechnął się z politowaniem i przyznał - Wzorowe podejście. Kara ma wskazywać na błędy i przestrzegać przed ich kolejnym popełnieniem. Widzę że ty już wszystko bardo wyraźnie dostrzegłaś. Leczenie postępuje... - i postępowało. Przyciągnął ja do siebie jak na żądanie obejmując i zacieśniając wokół ciała wampirzycy uścisk. Klamerek nie było, zamiast ostatecznie więzić Lizzy przesuwały się powoli po bokach ciała dziewczyny, nie mając w tym momencie dla siebie innego skoro sprawa skupiał się na dawkowaniu doustnych leków a rehabilitacja ruchowa nie wchodziła chwilowo w grę - Jestem dumny że mogę panienkę leczyć, tak skomplikowany przypadek mi się trafił. - podniesie to jego referencje w zawodzie lekarz/szaman/zielarz i tak dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:58, 03 Sie 2010    Temat postu:

- No wiesz! - obruszyła się lekko, jednak bynajmniej nie z powodu tego, że jej nie pasowało. - Jak mógłbyś tak pomyśleć... Phi! Nie odpowiadało... A co pacjent ma do gadania w sprawie swoich leków? - mruknęła z uśmiechem - To lekarz się zna na tych swoich specyfikach i to on zawsze ostatecznie decyduje o sposobie leczenia choroby. - zaśmiała się. Faktycznie. Kiedy Roy był w pobliżu niewiele jej brakowało od stanu odmóżdżenia. zwłaszcza kiedy chłopak serwował jej tak przyjemną dla niej dawkę bliskości i pocałunków.

A uległość, bo to raczej to tym razem sobą prezentowała Elizabeth a nie tak do końca właściwą pokorę i skruchę, nie była niczym aż tak dziwnym w jej przypadku. Nie przyznawała się jednak do tego, że to nie leczenie postępuje i widać pierwsze objawy wyzdrowienia a wręcz przeciwnie. Pacjent coraz bardziej pogrążał się z każda chwilą w swojej dysfunkcji i uzależniał z każdą chwilą coraz poważniej od przyjmowanych regularnie lekarstw.

A niby czemu owa rehabilitacja ruchowa nie wchodziła w grę? Kto niby coś takiego powiedział? No raczej nie Elizabeth, bo dziewczyna w gruncie rzeczy nie miała nic przeciwko temu. Chociaż odkąd nagle ich granice przestały istnieć i nic nie było zakazane, wampirzyca zaczęła zachowywać się nieco bardziej ostrożnie i delikatnie. Nie cisnęła i nie napierała próbując obalić mur, który między nimi niegdyś był wiedząc, że go tam już raczej nie znajdzie.

I Roy na lekarza to się nie nadawał. Raczej pasowała mu plakietka cudotwórca. Bo nudne i jałowe życie dziewczyny, za jakie do tej pory uważała swoje istnienie Lizzy, stało się odkąd poznała chłopaka pełnym emocji, wzlotów i upadków a także wahań przynoszących z sobą wiele zmian. Bo jakby tak jeszcze rok czy dwa lata wcześniej jej powiedział, że się zakocha bez opamiętania w kimś, to by go wyśmiała. Gdyby ktoś jej powiedział, że zamieszka ze swoim chłopakiem, wspominając od czasu do czasu o teoretycznym na razie, ale ślubie, to by mu nawciskała od marzycieli, nie stąpających twardo po ziemi kosmitów i innych takich. jednak teraz, z biegiem czasu wszystko się dla niej zmieniło. Była i mieszkała razem z Royem, gdzieś w głębi myśli planowała i układała sobie z nim przyszłość i nie potrafiła już sobie wyobrazić tego jak mogłaby dalej żyć nie mając go przy sobie. Abstrakcja z punktu widzenia Elizy sprzed tych powiedzmy dwóch lat.

Dotyk, pocałunki, bliskość chłopaka przynosiły z sobą ukojenie. Objęła go pod ramieniem, dotykając dłonią łopatki, drugą zaś dłonią prześlizgując się po jego karku, szyi i ramionach gładząc delikatnie jego skórę. Obróciła się na plecy pociągając za sobą Roya tak, że znalazł się nad nią. Dziwne to było uczucie, bo nigdy wcześniej nie znaleźli się w takiej sytuacji. Ale wyjątkowo się to dziewczynie spodobało. Rozchyliła swe nogi tak, że chłopak znalazł się pomiędzy jej udami, obejmując go nimi z boku bioder, wtapiając się w niego tak, jakby chciała stać się z nim jednym, złączonym z nim organizmem. jakoś odechciało jej się o czymkolwiek rozmawiać. jego obecność tak blisko i smak gorących i miękkich ust skutecznie odbierał wolną wolę, pozostawiając po sobie tylko jedną myśl i chęć pozostania tak jak najdłużej. Na krótką chwilę zapomniała się kompletnie w pocałunku, nie zważając na nic co się wokół nich działo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:19, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Pacjent zawsze może nie wyrazić zgody na leczenie i powiedzieć nie. - mruknął jej do ucha - Nie oglądałaś nigdy Housa? Gdzie ty żyjesz dziewczyno... - kiedy się nad tym zastanowił to sam nie mógł sobie przypomnieć kiedy się zawiesił nad jakimś serialem. Z Lizzy jakoś nie było czasu na przesiadywanie przed telewizorem i pogryzaniu kolejnych chomików na przekąskę. A kto powiedział ze leczenie miało doprowadzać do wyzdrowienia? Przynajmniej w takim sensie w jakim rozumiało 'wyzdrowienie' większość ludzkości. Nikt nie pytał o dokładne znaczenie tego słowa, kiedy Roy zaczynał swoja kurację. Dlatego też pacjent mógł się nie godzić na dalsze leczenie. Rehabilitacja ruchowa nie wchodziła w grę bo tak się napisało czy pomyślało wampirowi, co nie znaczy że nie można było tego dopisać w karcie jej choroby z dopiskiem 'Pilne!'. Po zniesieniu wszelakich barier ustępując Lizzy we wszystkim ulegle bez większych pretensji dał się opleć. A nie jednak znalazł sobie powód do pomarudzenia - Ejjj... - mruknął z wyrzutem przesuwając ustami po policzku wampirzycy - To ja miałem ciebie pakować w kaftanik a nie ty mnie... Zaczynasz cierpieć na amnezję? Czy to nowy objaw...? - ten cudotwórca nie wiedział co ma począć z tak szybko pogarszającym się stanem jej zdrowia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:45, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Oj tam... A widziałeś jakiegoś lekarza, który by tak łatwo godził się na odmowę leczenia przez swego pacjenta? - zapytała - Nie, nie oglądałam... - mruknęła - W ogóle jakoś tak z ta telewizją jest, że nie pamiętam kiedy ostatnio siedziałam przed telewizorem. - rzuciła poddając się jego ostom i dotykowi z lekkością.

Obróciła nieznacznie w bok swą głowę, pozwalając zsunąć się chłopakowi z jej ust na policzek, odchylając szyję, jakby chciała aby tam dobrnął. - I Ci się udało. - mruknęła w odpowiedzi kiedy z taką pretensją zauważył, że dziewczyna oddaje mu te jego więzy z równą gorliwością. - Ale nie oznacza to, że nie mogę sprawdzać czy jeszcze mogę się w tym kaftanie poruszać. - stwierdziła z uśmiechem przesuwając dłońmi po jego ciele.

Miał przyjemnie miękką skórę. Dla żywego człowieka skóra chłopaka byłaby zimna. Dla niej jednak wydawała się wyjątkowo ciepła i przyjemna w dotyku. Aż nie chciała odrywać od niego swych dłoni. Zsunęła się ustami po jego policzku do szyi, pieszcząc wargami delikatne miejsce zagłębienia tuż przy obojczyku. Tymczasowo jej myślenie na prawdę się wyłączyło. I jeśli Roy był amebą, to ona stała się na prawdę chyba czymś jeszcze bardziej pierwotnym i bezrozumnym, bo istniała dla niej tylko ta jego bliskość, dotyk i pocałunki, których jakoś dziwnie chłopak jej nie szczędził przykładając się do kuracji leczącej. - A objaw... - szepnęła dość mrukliwym głosem - Cóż, może i tak... - potwierdziła mięknąc w jego ramionach. Jej jedna z dłoni zabłądziła na jego pierś, drażniąc delikatnie skórę. Taaa... zdecydowanie powinna to jakoś przerwać. Zbyt duże dawki leków na jeden raz mogły spowodować nieżyt żołądka i wyrzuty sumienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:07, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Nie, ogólnie bardzo rzadko widywałem lekarzy, rzadko chorowałem i reszta też. - temat telewizji został porzucony na rzecz szyi Lizzy która wyglądała jakby czekała na objawienie. Przesunął końcem języka wzdłuż tętnicy, która tętniła już tylko z nazwy czując sensację w okolicach podniebienia - Ale to nie znaczy też że... - urwał przesuwając nosem za uchem wampirzycy wchłaniając zachłannie jej zapach, który kojarzył mu się coraz bardziej apetycznie. Stał się przez chwilę amebą śmiertelnie głodną. Skrupulatnie, powoli i z rozmysłem wycałował ponownie szlak jaki wyznaczała martwa tętnica próbując się opanować by nie zrobić z Elizabeth swego podwieczorka. Powinna przestać i on też powinien bo robił się coraz bardziej nie swój. Roy odpuścił pierwszy. Rozluźniając ostrożnie uścisk ramion wokół ciała dziewczyny położył się obok niej, choć nie wypuścił. Przyciągnął ją do siebie obejmując pewnie ramieniem w pasie i podkładając drugie z nich pod jej głowę. Wsadził nos w jej włosy i uspokoić jakoś swe pragnienie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:32, 03 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth zamarła na moment w bezruchu stając się jednym, czułym punktem kiedy usta Roya przesunęły się wzdłuż jej szyi. Gdyby była jeszcze zwykłym człowiekiem z powodu wstrzymanego powietrza i bezdechu jakiego dostała, pewnie by straciła świadomość. Albo wręcz przeciwnie, dostałaby czegoś na kształt stanu przedzawałowego. Serce zapewne wyskoczyłoby jej z piersi z powodu napięcia, które czuła całą sobą w chwili, gdy wargi chłopaka błądziły po jej szyi doprowadzając do skraju szaleństwa.

Pierwszy raz była mu wdzięczna za to, że przerwał. Ona nie była w stanie się nawet ruszyć, zmagając się sama z sobą. Chciała przestać, przerwać to, co robili, by nie spieszyć się nadto, jeśli nie było takiej potrzeby. Pragnęła by to było jakoś inaczej, powoli, etapami, ale jej ciało mówiło całkowicie co innego. Pragnęła go i w takich chwilach jak ta piekielnie ciężko było się powstrzymać przed tym, by nie pozwolić sobie na nic więcej. dlatego kiedy Roy zsunął się z niej, kładąc się obok i po prostu przytulił ją do siebie westchnęła bezgłośnie przywołując się do porządku.

Mieli czas i nie musieli się z niczym spieszyć a taka gra odwlekania i przekraczania bardzo niewielkimi kroczkami kolejnych etapów była o wiele bardziej przyjemna w gruncie rzeczy niż jednorazowe przekroczenie wszelkich granic. - Ojaa... - mruknęła wypuszczając z siebie powietrze i wspierając czoło na na wysokości jego obojczyka. - Co tam mówiłeś niedawno? - rzuciła po chwili - Bo nie dokończyłeś... - mruknęła chcąc jakoś znaleźć temat dla zajęcia wciąż galopujących myśli.

- Hymmm... Słońce zachodzi. - stwierdziła jeszcze cicho przypominając im o tym, że mieli sobie jeszcze pojeździć a potem iść w nocy na basen. Może lepiej było zająć się czymś konkretnym niż pozwalać rozszalałym zmysłom rządzić samym sobą...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:50, 03 Sie 2010    Temat postu:

Przesunął po zębach językiem i nie znalazł żadnych niepożądanych skutków obcowania z Lizzy. Schowały się na swoje miejsce, a Roy przełknął niewielką ilość czegoś czego stworzył pod wpływem wampirzycy. Przestraszony trochę swoją reakcją uspokajał się z minuty na minutę, nie spiesząc się z tym nie musząc sobie mówić 'natychmiast koniec'. Nie był już do niczego prowokowany. Pobłogosławił Elizabeth że akurat w tym momencie nie zapragnęła niczego więcej. Nie chciał jeszcze, tym bardziej że nie wiedział skąd brało się pragnienie krwi która już w Elizabeth nie płynęła dawno. Taka spokojna i cicha była teraz do przyjęcia i nie nęciła jego zmysłów zbyt silnie - Hm..? Nie pamiętam. - amnezja była czymś więcej niż objawem pacjenta, skoro dotykała też i lekarza. Nie pamiętał, bo pod powiekami zrobiło mu się rubinowo, co odsuwało wszystkie inne myśli na bok - Taka kolej rzeczy. Wstaje i zachodzi. - odparł oględnie nie za bardzo chcąc się ruszać z kanapy a już tym bardziej nie chciał by szyja Lizzy znalazła się raz jeszcze w zasięgu jego ust - Ale... Tak. - załapał w końcu o co jej chodzi zaciskając powieki by skoncentrować się bardziej na tym co go otaczało - Jeśli chcemy cokolwiek zrobić wypadałoby się zbierać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:39, 04 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth dobrze pamiętała jak to z nią było, gdy pierwszy raz po przemianie znalazła się w pewnej dość intymnej sytuacji z mężczyzną. Co prawda nie miała wtedy problemów z aż takim pragnieniem krwi i wampirzy jad powstrzymywany w jej ustach się nie pojawił, ale była również wystraszona tym, jak jej ciało reaguje na bliskość i podniecenie. Wspomnienie było w niej jak żywe kiedy pomyślała o przerażeniu jakie ją w pierwszej chwili ogarnęło na myśl o tym, że mogłaby pragnąć smaku krwi swojego kochanka. Wraz z nim poczuła wtedy zażenowanie samą sobą, że jej organizm reagował na pożądanie aż tak bardzo zwierzęco, nieludzko i obco dla niej. Pamiętała aż zbyt dobrze jak wstydziła się samej siebie, swoich reakcji i tego, że z tak ogromnym trudem przychodziło jej powstrzymywanie się od odruchów, które dla jej normalnego istnienia były czymś niewyobrażalnym, zaś dla bytu istoty nocy okazywało się to całkiem naturalne i nie było w tym nic kompletnie dziwnego. Wiedziała, że po pewnym czasie, po iluś próbach i podejściach, po całej masie włożonej w siebie pracy można było się na tyle przyzwyczaić do reakcji ciała, że dawało sie nad tym zapanować i spełnienie się dwójki wampirzych kochanków mogło wyglądać jak dawniej, za życia.

Podejrzewała, że jeśli Roy odkąd go przemieniła nie spotykał się z żadną kobietą, czego wiedzieć do końca nie mogła, ale mógł nie mieć jeszcze okazji do tego, by wypracować w sobie odpowiedni dystans i nauczyć się jak powstrzymać część swego wampirzego istnienia w dystansie tak, by nie przeszkadzało to w zwykłym, ludzkim pragnieniu bliskości. Cała ta sytuacja miała w sobie dla niej jakiś dziwny urok pierwszego razu kiedy to dwójka młodych, pełnych niespełnionych wzajemnych emocji ludzi zbliżała się do siebie i... buzujące hormony dawały znać o sobie niemożliwością konsumpcji tych uczuć między nimi. Nie chciała poruszać tego tematu ze swoim towarzyszem, bo miała wrażenie, że mógłby się poczuć bardzo skrępowany, gdyby akurat z nią miał na ten temat dyskutować, ale cieszyła się gdzieś w głębi siebie, że jeszcze tego samego dnia zdążyła już mu wspomnieć o tym, że jego organizm może całkowicie inaczej zachować się w pełnej podniecenia chwili. Było to dla niej swoistym pocieszeniem, bo wiedziała, że w jakiś pokrętny sposób, ale postarała się go przygotować choć w minimalnym stopniu do tego, co go mogło spotkać. Co prawda nie była całkiem pewna czy czuje się sama na siłach, by krok po kroku sprawdzać jego opanowanie i to czy sobie z nim radzi jakoś nie tracąc przy tym przyjemności, ale z drugiej strony tak egoistycznie się czuła podbudowana tym, że w jakiś szczególny dla niego sposób była wyjątkowa, bo potrafiła wywołać w nim taką pasję. Bardzo dziwne i głupie dość uczucie, ale... zarazem przyjemne.

Była gotowa na maleńkie kroczki, świadomie przez nich stawiane po to, by kiedyś sięgnąć z radością i wyczekiwaniem po ten najprzyjemniejszy owoc bliskości podczas połączenia się dwóch ciał. Dla niego mogła czekać. Czując na sobie jak ramiona chłopaka zaciskają się na jej ciele nieświadomie, gdy próbował przywołać w sobie spokój i opanowanie, uśmiechnęła się pod nosem nic nie mówiąc, po prostu będąc obok. - Spokojnie, mamy masę czasu. Możemy się zebrać, gdy będziesz miał ochotę. - odpowiedziała cicho starając się mu okazać pełnię zrozumienia i cierpliwości. Zdawała sobie sprawę z tego jak ciężko się czasem postawić do pionu i opanować rozszalałe zmysły, toteż nie pospieszała niepotrzebnie. Roy mógł bez żadnych problemów poświęcić na opanowanie się tyle czasu, ile tylko było mu potrzebne. Elizabeth nie cisnęła i nie nalegała na żaden pośpiech, starając sie nie kręcić za bardzo ani też nie nadwyrężać jego zmysłów za bardzo niezbyt komfortowym dla niego w tej chwili nieopatrznym nadstawieniem się z jakimkolwiek miejscem, gdzie przebiegały jej żyły, które mogły upajać znajdującą się w nich krwią.

Uniosła lekko głowę, odchylając się nieznacznie w tył, by spojrzeć się na jego twarz z minimalnym chociaż uśmiechem. - W porządku? - zapytała dość cichym i ciepłym głosem, by się upewnić, że chłopak powoli dochodzi do siebie po tym, jak oboje podnieśli sobie dość znacznie ciśnienie. Jeśli w ogóle takie coś było możliwe w przypadku wampirów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:11, 04 Sie 2010    Temat postu:

Wampir ziewnął całkiem po ludzku i stwierdził rozbrajająco szczerym tonem, naśladując przy tym głos kobiety odmawiającej mężczyźnie wspólnego spędzenia nocy - Chyba mam migrenę kotku... - roześmiał się cicho i wtulił nos w poduszkę by sztachnąć się pierzem, choć i ono pachniało Elizabeth. Wszystko nią pachniało. Nie mogło być inaczej skoro była kilkanaście centymetrów od niego. Roy puścił ją i zaczął przekręcać się we wszystkie strony. Wyciągnął ramiona za siebie i wyprężył klatkę piersiową przeciągając się silnie. Klapnął na kanapę i okręcił głowę w bok by widzieć wampirzycę - W najlepszym. - teraz już było dobrze, choć jeden z chomików miał przejść do historii. Widział po jej spojrzeniu, że wiedziała co się z nim stało, co znacznie ułatwiało sprawę. Nie musiał się tłumaczyć - Oddawaj mój pokutny worek, skoro mamy jechać. - powiedział ciągnąc za materiał na jej piersiach cmokając ją przy tym w czoło - Na basenie może i się nie przyda, ale w samochodzie trochę dziwnie bym wyglądał półnagi w kwietniu, nie uważasz? - humor mu już wrócił, a z nim opanowanie i szczątkowe człowieczeństwo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:20, 04 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się lekko słysząc takie wytłumaczenie. W sumie można to było sobie porównać do dowolnej rzeczy. A skoro chłopakowi akurat tak odpowiadało, to nie miała nic przeciwko temu, by w ten sposób sobie nazwać taką a nie inna reakcję organizmu.

- Ale się kręcisz wiercipięto. - mruknęła roześmiana pozwalając mu się odsunąć od siebie, skoro miał akurat ba to ochotę. Nie komentując w żaden sposób tego, co się z nim działo i jak sobie z tym radził, co swoją drogą napawało ją dziwnym poczuciem dumy, że tak świetnie mu szło, uśmiechnęła się do niego lekko.

Prośba, a właściwie żądanie oddania sobie koszulki rozbawiła ją na tyle, że nie powstrzymała się, by się nie roześmiać. - No już, już... - odpowiedziała zaraz po tym gdy ją pocałował, podnosząc się, by usiąść i ściągnąć z siebie jego bluzkę. - Proszę. - powiedziała podając mu materiał - O nie, nie... Do samochodu czy w ogóle do wyjścia, to musisz się ubrać. Nie ma opcji. - stwierdziła z uśmiechem - Kwiecień czy nie kwiecień, ale jakoś tak nie wypada...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:31, 04 Sie 2010    Temat postu:

- Muszę? - tym razem to Roy się roześmiał spoglądając na Lizzy. Wciągnął na siebie koszulkę i poprawił jej brzegi, stwierdzając że właśnie wpadł w Elizabeth po same uszy. Materiał już zdążył porządnie nią przesiąknąć - Dlaczego? - zapytał szczerząc się do niej. Dedukował dalej - Ty się przyznaj. - trącił ją palcem w ramię - Tu nie chodzi o kwiecień, ani o pogodę. - zmrużył oczy i dokończył kręcąc jakby z niedowierzaniem głową - Ty mała zazdrośnico... - uciekając przed jakimkolwiek odzewem z jej strony wstał z kanapy i znalazł się nad klatką zastanawiając się którego chomika wrzucić na ruszt. Zamknął oczy i wybrał na ślepo. Ze zwierzątkiem w dłoni przysiadł przy stole w kuchni i mruknął w stronę Lizzy - Przepraszam. - był głodny i nic na to nie mógł poradzić, a pamiętając jej minę, po tym jak doliczyła się braku Grety wiedział że nie jest za tym by zjadać chomiki. Na jakiś czas i na to by być opanowanym w jej towarzystwie będzie wystarczyć. Między jednym a drugim pociągnięciem życiodajnego płynu zapytał gdzie dokładnie jest ten basem - To należy do tego twojego... Baletu? I tak w zasadzie to wpuszczą nas tam o tej porze?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Śro 13:32, 04 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:48, 04 Sie 2010    Temat postu:

Wpadł po same uszy? To znaczy z czym tak wpadł? Z jej zapachem tak blisko siebie? Czy, że tak bardzo mu zaczęło na niej zależeć? Aż tak się zakochał? - Aaa... No przydałoby się, byś nie świecił golizną. - rzuciła śmiejąc się i pokazując mu przy tym koniuszek języka. - Ja? Zazdrosna? - zdziwiła się. A w zasadzie, to tylko udała zdziwienie, bo prawdą było, że rzeczywiście byłaby zazdrosna gdyby inna kobieta się na niego patrzyła. - No może troszkę. - ponownie się roześmiała skrywając policzek pod swoją dłonią, którą starała się zasłonić barwiące się właśnie delikatnym rumieńcem policzki. - No dobra. - postanowiła się w końcu przyznać - Trochę bardziej niż troszkę. - kiwnęła głową przyglądając się chłopakowi jak sięga do klatki ze swoimi pupilami i zabiera się za spożycie posiłku. Owszem, nie pasowało jej to. A w zasadzie to nie tyle co nie pasowało, co ona jakoś by tak nie mogła hodować zwierzaki a potem je wtrząchnąć. Miała by jakieś wewnętrzne opory. Ale zdawała sobie z tego sprawę po co one w ogóle były w tym domu, więc nie powiedziała na ten temat nawet słowa.

- A jedz, spokojnie. - odpowiedziała, gdy przeprosił ją za to, że w ogóle sięgnął po jednego. - Wiem przecież, że po to są. Ja jakoś bym nie mogła, ale... - wzruszyła ramionami obojętnie zbierając się z kanapy i składając ją ponownie skoro nie było już im potrzebne miejsce do leżenia. - Basen? Nie, jest ogólnie dostępny. W tym kompleksie jest i basen i muzeum i jakaś tam galeria, korty tenisowe i bóg wie co jeszcze. - odpowiedziała. - A na basen nas spokojnie wpuszczą po godzinach. Wiesz, tyle tam godzin przesiedziałam wieczorami i w nocy, że już zdążyli mnie poznać i raczej nie robią problemów. - dodała zastanawiając się czy akurat w tym ciuchu iść czy powinna się przebrać. Stwierdziła zaraz, ze nie chce jej się przebierać, więc wrzuciła tylko kostium i ręcznik do torby powoli ogarniając się przed wyjściem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:32, 04 Sie 2010    Temat postu:

Wszystko na raz. Zapach wiązał się z Lizzy, a Lizzy z zakochaniem po uszy czyli to było takie typowe zamknięte koło. Jedno było tak ścisłe z drugim że nie mogło istnieć osobno. Im dłużej przebywała obok niego tym bardziej jemu na niej zależało. I tak w kółko. Nie było wyraźnego końca ani początku. Jasne. Ty nie byłabyś zazdrosna. Zerknął na wampirzycę kręcącą się wokół kanapy i uśmiechnął się nieznacznie widząc jaśniejący, bo już poskromiony rumieniec. Z chomika nic nie zostało, był suchy jak wiórek, wyssany do cna - Mówisz dziś jakimś szyfrem. - zauważył przykrywając truchło dłońmi. Zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach - Trochę bardziej niż troszkę... - powtórzył za nią zamyślonym tonem - To strasznie trudno określić granicę między trochę, a troszkę. Gdzie tu i kończy się akceptacja, a gdzie zaczyna się już uczucie zazdrości... - strasznie filozofował - I jak rozległe są te granice? I do czego może popchnąć przekroczenie którejkolwiek z nich...? Dobra jedziemy bo zaczynam gadać od rzeczy. - rozporządził wstając od stołu. Podszedł do szafy i przekopał swoje ciuchy - To znaczy że ja widziałem tylko jedną z wielu atrakcji. - kąpielówki Roy'a wprosiły się do torby Elizabeth odwracając od siebie uwagę wyszczerzem właściciela.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:27, 04 Sie 2010    Temat postu:

Ciekawe w ogóle jak wyglądało takie zakochanie po uszy. I dlaczego w ogóle mówiło się o tym, że ktoś się zakochiwał po uszy a nie po nos albo po czubek głowy. Albo też po końcówki włosów, po pięty czy chociażby po cokolwiek innego niż po te uszy. Zabawna czasem było takie rozważanie retoryczne nad danym zwrotem. - Ja? Szyfrem? - przystanęła na moment spoglądając na chłopaka zdziwiona – Eeee... - chyba nie załapała gdzie był ten szyfr. Albo uważała, że to, co mówiła wcale nie było szyfrowane. Słysząc jednak jak Roy jak zwykle rozpędza się w kierunku przeanalizowania tego, co dopiero co powiedziała, zaraz po zgarnięciu swojego kostiumu i ręcznika podeszła na moment do niego. - Och, ale Ty wymyślasz... - mruknęła uśmiechnięta spoglądając się na jego oczy, które zdawało się, że mówiły o tym, iż ich właściciel już znacznie lepiej się poczuł i wszelkie stresy poprzednich chwil powoli, ale zaczęły mijać. - A więc.. Trochę czy też troszkę czułabym się zazdrosna gdyby mi jakaś franca z zainteresowaniem zaczęła za Tobą wodzić wzrokiem i... - spojrzała się na chłopaka spod woalki rzęs – Dostrzegłabym również zainteresowanie kierowane w jej stronę z przeciwnego kierunku. - zaśmiała się dając mu krótkiego całusa w policzek kiedy dorzucił jej do torebki swoje spodenki. - Nie no, ale nie masz się co bać, mordować bym nie mordowała. - mruknęła – Co najwyżej wiesz, tak po babsku, a to oczka bym pazurkami porysowała a to tam takie inne, drobiazgi... Nic szczególnego. Oczywiście wszystko zależy od tego na co by taka jedna czy druga sobie zasłużyły. Drobiazgi w ramach potrzeb mogłyby zostać zmodyfikowane. - pokręciła głową, łapiąc Roya za rękę i ciągnąć go w stronę drzwi, by zaczęli się zbierać do wyjścia. - Serio nie zwiedziłeś sobie tego kompleksu? Spory jest. I fajne miejsca ma. Jest gdzie spędzić czas. - odpowiedziała. - Zobaczysz jak będziemy na miejscu. Idziesz? - zapytała na moment puszczając dłoń chłopaka wsuwając na swoje nogi pantofle i zarzucając na siebie swoją kurtkę z jeansu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:48, 04 Sie 2010    Temat postu:

Ciekawe jak? Niech popatrzy na Roy'a. I pewnie jakby sama patrzyła w lustro i myślała przy tym o nim to też by spostrzegła co nieco w tym temacie. Zakochanie sięgało zazwyczaj uszu bo to one też czerwieniały kiedy coś takiego się czuło, a nie daj Boże wypływało to na światło dziennie i jeszcze przy danej osobie, przy tej która jak zwykle miała się dowiedzieć ostatnia o tym ze wpadła komuś w oko. U osób wybitnie w tym kierunku utalentowanych było to widać jak na dłoni. U wampira z racji organizmu już nie tak bardzo popularne, ale pewnych zdań nie sposób było się wyzbyć. No bo jak? Posrebrzała? To już nie brzmiało tak fajnie i kojarzyło się raczej z filmem science - fiction - Od tego jestem. - musiał wymyślać, taki był i przez to rzadko kiedy się nudził z kimś rozmawiając bo zawsze potrafił wymyślić coś co pozwalało rozmowie toczyć się dalej - Och... - nabrał powietrza z przestrachem - Franca? To już zaczynamy od negatywów? Ja nie mogę, czuję się przy tobie taki... Bezpieczny. - chyba nic mu nie groziło ze strony innych kobiet przy Elizabeth - O mnie bądź spokojna. - mruknął wzruszając ramionami. Nie dostarczył jej nigdy, chyba nawet w żartach powodów do zazdrości. I pewnie żałowałby jego tęczówek, oj żałowałby - Czy ja wyglądałem na stałego bywalca audytorium, kiedy spotkałaś mnie pierwszy raz? Pamiętasz? Kawa, papieros, ogólnie... - pokręcił głową przymykając się na moment - Byłem na bakier z takimi rzeczami, to i nie wiedziałem co tam jest. Wiesz moja codzienna trasa to dom, praca, ewentualne zakupy, ewentualne nawiedzenie matki i ojca i znów dom. Gdzie mi się śnił basen czy muzeum... - wyjęczał na końcu ciągnięty pod drzwi. Ubrał buty i wyciągnął kluczyki z kieszeni, tym razem zaskakująco szybko znalezione. Zamachał nimi przed oczami Elizabeth i powiedział - Zobaczymy panno Preston jak radzi sobie panienka w ruchu ulicznym.

/ Seattle / Ulice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:28, 08 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / Ulice miasta


Elizabeth usiadła za kierownicą auta i w miarę spokojnie po przygotowaniu się do jazdy, ruszyła. Starała się pamiętać o ostatnich uwagach chłopaka. Próbowała nie dusić kierownicy, nie pozwalać się prześcignąć ślimakom a zarazem nie rozjeżdżać żółwi. Temat o pogodzie, tak trywialny a zarazem odpowiedni do odprężenia się bądź choćby próby zrelaksowania się za kierownicą. Przynajmniej Elizabeth już nie pajacowała naśladując w każdym ruchu Roya, który zwykle tą trasą jeździł.

Poprawiła się odruchowo w fotelu słysząc pytanie które miasta najbardziej ją interesują. - Mediolan. Z sentymentu, bo tam trochę mieszkałam z bratem podczas studiów. Paryż. Uwielbiam te wąskie uliczki zapchane kawiarenkami na każdym kroku przypominające mi poranne picie kawy zajadając croissanty do najświeższego wydania gazety. - rzuciła pierwsze dwa, które jakoś najszybciej jej przyszły do głowy kiedy się nad tym zastanowiła. - Tokyo. Miasto chaosu i życia. Neonów w takiej ilości, że aż głowa może rozboleć i elektroniki we wszystkim co tylko możliwe. Puerto Rico... - dodała dwa kolejne wyjeżdżając na trasę w kierunku Port Angeles - Z salsą tańczoną o zachodzie słońca na ulicach miasta. Imola we Włoszech. Tam jest tor Formuły 1. A przed wejściem na trybuny stoi pomnik pamięci Sienny. To tam zginął, na jednym z zakrętów. - wyjaśniła - Wenecja. Z niewielką Tabakierą na tyłach Arsenału, w której podają boskie espresso z ćwiartką cytryny i szklanka wody dla popicia piekielnie mocnej kawy. I... to w zasadzie tyle. Sześć miast. No i siódme teraz Seattle, bo nie dodałam jeszcze Port Angeles, ale w miarę to tak samo wygląda pogoda, więc... - dokończyła.

- Dobrze. - zgodziła się - Jak tylko wrócimy do domu, to to zrobię. - przytaknęła objeżdżając wysepkę ronda na pierwszym skrzyżowaniu w miasteczku, w którym obecnie mieszkali. Niedługo później byli już w domu. Elizabeth ściągnęła z siebie buty i kurtkę odwieszając torebkę na wieszak i wchodząc do pokoju po chwili. Za pamięci, zanim się nie zajęła rozwieszaniem do wyschnięcia kostiumu i kąpielówek chłopaka, sięgnęła po laptopa i siadając z nim na kolanach na kanapie zaczęła coś dłubać w tym swoim programiku, by dodać numer telefonu Roya. - Sprawdź sobie. Powinieneś mieć już pierwszą powitalną wiadomość. A... Potem codziennie kole dziewiętnastej będą Ci przychodzić sms-y z prognozą. Jak będziesz miał tego dosyć, to powiedz, to wyłączę usługę. - wytłumaczyła zamykając pokrywę sprzętu i odkładając notebooka na blat stołu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:49, 08 Sie 2010    Temat postu:

Zapatrzył się na dziewczynę kiedy wymieniała mu poszczególne miasta, dla każdego dodając coś charakterystycznego coś co pokazywało dlaczego akurat to a nie inne miasto. Dzięki ulepszonemu refleksowi jak i wszystkiemu innemu spokojnie kontrolował globus stwierdzając ze Lizzy należy do bardzo światowych kobiet, jak i sposób jej prowadzenia. I ucieszył się kiedy przestała powtarzać jego nawyki. Przy tym wszystkim jednocześnie zaczął się zastanawiać jak uczyć ją dalej. Bo nie miał licencji. A jeżdżąc, po jakby nie patrzeć, pustych już ulicach niewiele się mogła nauczyć. Słyszał kiedyś, choć oczywiście mógł się mylić że w Wielkiej Brytanii rodzic może jeździć z własnym dzieckiem biorąc za niego odpowiedzialność po wykupieniu odpowiedniego znaczka i przyklejeniu go na szybę, później tylko zaliczało się egzaminy czy jakiś bardzo okrojony kurs. A skoro Lizzy miała dostać prawo jazdy i miał być pewny że umie jeździć i nie stanowi dla nikogo zagrożenia trzeba to było jakoś rozwiązać. A radziła sobie coraz lepiej, choć był ciekaw co by było gdyby wypuścił ją samą. Nie miał zastrzeżeń, więc kiedy znaleźli się pod domem nie miał czego jej powiedzieć prócz - Świetnie sobie radzisz. - miał pojętną uczennicę. Weszli na górę i rozpłaszczyli się jak zwykle ze wszystkiego co mieli. Roy powiódł wzrokiem za wampirzycą zastanawiając się co jej tak spieszno do tego laptopa a po chwili już wiedział. Wyciągnął telefon obracając go w dłoni by nie czytać treści wiadomości do góry nogami - 'Pogodynka Elizabeth'? - zerknął na dziewczynę stwierdzając i chichocąc pod nosem - Ładnie. Dzięki, jak mi się znudzi, to na pewno powiem. - powiedział i znalazł się obok niej na kanapie trącając ramieniem. W zasadzie bez powodu, jedynie po to by ją pozaczepiać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:05, 08 Sie 2010    Temat postu:

Dalej to tak na prawdę nie zostawało nic innego jak zapisać się na jakieś jazdy doszkalające z profesjonalnym już instruktorem. Bo jeśli chciała zdać legalnie egzamin a nie tylko dostać podrobione papiery, to nie było innego wyjścia. Ktoś gdzieś musiał postawić odpowiedni stempelek, by wampirzyca mogła podejść do egzaminu. Poza tym przydałoby się, aby taki instruktor przyjrzał się jej profesjonalnym okiem czy nie robi jakichś głupich błędów czy też nie łapie nieodpowiednich nawyków. Byli siebie warci, skoro Elizabeth radziła sobie za kierownicą a Roy w wodzie nabywając nowe umiejętności.

Roześmiała się słysząc o pogodynce. - W moim przypadku to bardzo ułatwia życie. - odpowiedziała na jego słowa - Nie trzeba nigdzie szukać i specjalnie sprawdzać. - dodała patrząc się na niego jak przysiada koło niej i trąca ją w ramię. Miała w sumie zmyć się zaraz do łazienki z tymi kostiumami do rozwieszenia i wysuszeniem włosów, ale... Skoro Roy tak się prosił...

- Co mnie trącasz? - zapytała z zadziornym uśmiechem oddając mu bodziec ramieniem - Ładnie to tak? - rzuciła zaraz dodając z łobuzerskim błyskiem w oku - A jak ja Cię tak potrącam, to co będzie? Albo coś innego jeszcze zrobię... - mruknęła pytająco po chwili jednym, zwinnym ruchem siadając mu na kolanach tak, że objęła udami jego nogi. Zarzuciła mu ręce na szyję wpatrując się w twarz chłopaka - I co teraz? - powiedziała pochylając się twarzą nad nim tak, że ich czoła się zetknęły. jakoś dziwnie jej się przypomniał ten pocałunek spod prysznica w tej chwili i zrobiło się jej lekko gorąco. Wzięła odruchowo głębszy wdech, moment później powoli wypuszczając z ust powietrze dla uspokojenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:24, 08 Sie 2010    Temat postu:

Jasne że się prosił. Przynajmniej nagle nie rozchorował się ciężko. Nuda była od tego by ją zwalczać, choćby i trącaniem w ramię. Jak się okazywało zawsze coś z tego wychodziło ciekawego - A co? - zapytał uprzejmie - Mam jakiś zakaz? Jakieś ograniczenie? Nic mi o tym nie wiadomo że nagle stałaś się... Nietrącalna? - powiedział a w jego tonie odbiła się zamierzona pretensja jakby naprawdę go o czymś tak ważnym nie poinformowała - Oczywiście, że ładnie. - powiedział pewnie - Przecież nie brzydko. - dodał mając za chwilę to rozwinąć w dłuższy wykład ale mu nie wyszło. Spróbował się osłonić przed Lizzy zasłaniając jej swój bok własnymi dłońmi - Jak ty mnie tracisz, ja ci oddam, wtedy oddasz mi ty i możemy tak aż nam się nie znudzi, na czas na przykład... - nim cokolwiek zrobił miał już wampirzycę na kolanach. Spojrzał jej w oczy mając dziwaczne wrażenie że dostał zeza co raczej było mało prawdopodobne - Jakie niemądre pytanie droga Elizabeth. Przecież to proste. - fuknął na wampirzycę czując jak owiewa go jej słodki oddech. Nie mógł sobie odpuścić kiedy zostawiła swoje boki bez żadnej obrony. Zaczął ją zawzięcie łaskotać korzystając przy tym z całej zwinności jaką posiadały jego palce. Chyba nie było miejsca gdzie by nie trącił jej korpusu. Roy łaskoczący kogoś z pasją sprawiał wrażenie fanatyka, ten błysk w oku i zadziorny uśmiech mógł niepokoić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:44, 08 Sie 2010    Temat postu:

Wyszczerzyła się w uśmiechu słysząc o zakazach. Już ich chyba do tej pory mieli całkiem sporo, więc kolejnego chyba niekoniecznie im było trzeba. Poza tym takich żartów nigdy nie było za wiele dla dziewczyny. - Nie, nie masz. - odpowiedziała - Ależ jestem jak najbardziej dla Ciebie 'trącalna'. - rzuciła po czym na samo to słowo i idące za nim skojarzenia prychnęła ze śmiechu solidnie. - Boże! Jak to durnie brzmi. - stwierdziła śmiejąc się z tego.

Czując wbijające się w jej boki palce chłopaka momentalnie przeszło jej myślenie o wszystkim innym niż tylko o tym jak ją łaskocze. Zsunęła się głową w bok, na jego ramię, starając się zasłonić swoje żebra i w ogóle ciało przed atakami jego palców. Nie za bardzo się dawało. - Aj, aj, aj! - zaczęła przez śmiech skowyczeć kręcąc mu się na kolanach jak piskorz jakiś. - Nie. Nie! Dość, proszę. Ratunku. Nie, błagam, przestań... - próbowała jęczeć jednak na niewiele zdawały się jej prośby skoro chłopak nie wyglądał na takiego, który miał ochotę szybko skończyć pastwienie się nad nią.

W końcu nie widząc ratunku dla siebie zsunęła się na bok z jago kolan, upadając po chwili plecami na kanapę. - O rany! Weź, przestań! Błagam, stop. - wciąż starała się prosić o ułaskawienie śmiejąc się przy tym z tego, jak Roy w każdy możliwy sposób ją łaskotał tak, że nie było możliwości się powstrzymać od śmiechu. - Oddam! Obiecuję Ci, że oddam. Będziesz miał za swoje. - aż skręcała się ze śmiechu - Niech no tylko mam na to możliwość, to zobaczysz! - zawyła próbując się jakoś osłonić przed kolejnym dziabnięciem czy łaskotkami. - Barbarzyńca! - zaśmiała się wtapiając się plecami w kanapę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:01, 08 Sie 2010    Temat postu:

Na nic były jej prośby. Liczyły się Roy'a groźby. Spełniał je z chęcią i za nic w świecie nie chciał przerwać. Był zmuszony oprzytomnieć dopiero wtedy kiedy obiekt który maltretował z taką pasją osunął się na bok. Roy uniósł dłonie w górę przebierając palcami w powietrzu dalej grożąc tym Elizabeth jak i niezmiennie zadziornym uśmieszkiem. W błękitnych tęczówkach pojawił się poblask tryumfu, kiedy pochylił się na nią ryzykując ciosem w całkowicie odsłoniętą teraz klatkę piersiową - Błagasz mnie? A to ci dopiero... - mruknął przebiegle - A jak ładnie błagasz? I czy ty w ogóle jesteś w stanie mnie przebłagać, hm? - zapytał uśmiechając się do Lizzy ukazując w tym szerokim uśmiechu komplet zębów - O to ja wiem że ty mi oddasz. - przyznał święcie przekonany. Tłumaczył jej jak coś oczywistego - Przecież nie jesteś typem która się wystraszy. Będziesz tak długo się na mnie zasadzać aż w końcu... Padnę twą ofiarą. - powiedział zaciskając i krzywiąc lekko usta jakby to co miało się pewnie niedługo wydarzyć go martwiło. Złapał dłonie Elizabeth, każdą osobno, wspierając się na jej kolanach ale zatrzymał się i westchnął kiedy nazwała go barbarzyńcą - Na coś ten miecz jest, prawda? - zapytał spoglądając na ozdobnik ściany wiszący nad kanapą - Może świadczyć o barbarzyństwie, albo o rycerskości. Wybieraj. - powiedział. Był ciekaw co wybierze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:21, 08 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth wciąż się śmiała. Ciężko się było nie śmiać, skoro chłopak nawet po tym jak wylądowała bezbronna na plecach na kanapie wciąż ją łaskotał. - bardzo ładnie Cię błagam. - powiedziała siląc się na spokojny ton głosu. Jednak wciąż więcej w nim było śmiechu niż powagi, która powinna się pojawić przy wypraszaniu czegokolwiek. - Mogę próbować. - odpowiedziała na jego wątpliwości czy byłaby w stanie go wybłagać o coś. W sumie to podejrzewała, że tak, ale przecież nie będzie tego tak otwarcie zdradzać, prawda? Gdzież wtedy byłaby zabawa.

- Twą ofiarą? - zapytała wpatrując się w jego twarz z błyszczącymi od rozbawienia oczami - Nie no, nie byłabym taka okropna. Ofiarą? Jak bym mogła! No weź przestań... - zaśmiała się podtrzymując ciało chłopaka na swoich kolanach. Unieruchomił jej ręce. Nie było łatwo się wyrwać zwłaszcza, że przytrzymał je w nadgarstkach przyszpilając je do kanapy na wysokości jej szyi. Zaśmiała się wiedząc w jak prosty sposób stała się dla niego bezradna. Owszem, gdyby użyła siły, to by się pewnie wyrwała z jego kleszczy, ale nie chcąc jej używać, wciąż bawiąc się w tą ich gierkę wcale nie było łatwo się wyślizgnąć z przytrzymania.

- Hymmm... - zamyśliła się - Barbarzyńca czy rycerz? - uśmiechnęła się szeroko zastanawiając się co wybrać. - Może być... Rycerz z barbarzyńskimi zapędami. Albo Barbarzyńca z rycerską duszą. Na to samo wychodzi w sumie. - rzuciła w odpowiedzi po czym nagle rozsunęła nogi na boki i chłopak znalazł się pomiędzy jej udami. Podciągnęła go wyżej do siebie wykorzystując te kleszcze skoro ręce miała unieruchomione. Kiedy znalazł się na wysokości jej twarzy spojrzała się na niego z łobuzerskim, zadziornym uśmieszkiem na twarzy. - Remis mój drogi. - powiedziała oplatając jego biodra łydkami i splatając ze sobą nogi w kostkach tak, by się jej za łatwo nie wywinął. Pal licho, że kiecka się przez to zadarła nieco za bardzo do góry. To akurat było mało ważne. Mogła tak z nim się szamotać ile tylko chciał, bo jej się taka zabawa podobała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:50, 08 Sie 2010    Temat postu:

I jemu ciężko było utrzymać jakąkolwiek powagę a przecież musiał być poważny i sadystyczny jak na klasycznego dręczyciela przystało. Wysłuchał tego co Lizzy miała mu do powiedzenia z nerwowo drgającym kącikiem ust nie mogąc tego poskromić - Faktycznie, błagasz bardzo ładnie. Ale wiesz co? Mogłabyś błagać ładniej. - stwierdził bezdusznie domagając się chyba padania na klęczki, bo przecież Elizabeth się starała, a bynajmniej na tyle ile mogła - A czym jak nie ofiarą? Tresowanym zwierzątkiem? Małpką w zoo? Chomikiem w kółeczku? - podpytał nie wiedząc dlaczego nie chciałaby go sklasyfikować jako 'ofiary' gdyby zechciała się zemścić i ta zemsta by się jej udała. Nabrał powietrza i zapytał konspiracyjnym szeptem - Niewolnikiem? Elyzabeth... - oczy zrobiły mu się wielkie jak spodki - O to bym cię nie podejrzewał nikczemna kobieto. To straszne. - zasądził krztusząc się śmiechem. Po chwili wywrócił oczami i zajęczał - Miałaś wybrać albo - albo a nie stworzyć z tego dobro - zły miks. - powiedział niezbyt zadowolony z wyboru jaki wykonała, a w zasadzie od jakiego się zgrabnie wywinęła - Eee... Ej! - zawisł nad jej twarzą i spoglądając na wampirzycę zapytał - Długo tak możesz? - wisiał nad nią bo przez te wyprostowane ramiona nie mógł opuścić się w dół. Pewnie i mogła do bladego rana. Przypominając sobie że to on trzyma, Roy puścił wpierw jeden z jej nadgarstków i wbił łokieć pomiędzy bok jej ciała a oparcie kanapy, z drugim postąpił podobnie. Tak jej tułów jak i ramiona znalazły się między jego - I co moja droga? - zapytał przesuwając palcami wskazującymi na przemian po jej szyi - Szach mat? Oddajesz się walkowerem czy gramy od nowa? - dla potwierdzenia chwilowej pewnie przewagi pocałował Lizzy. Niezbyt intensywnie, z właściwą raczej jej niż jemu delikatnością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:22, 08 Sie 2010    Temat postu:

No, to żeby padła teraz na klęczki to chyba było by ciężkie do wykonania zważywszy na pozycję w jakiej zastygli na moment. Po pierwsze dziewczyna wcale nie zamierzała go teraz tak łatwo wypuszczać a i jak podejrzewała Royowi też bynajmniej nie było spieszno. - Proszę... Bardzo ładnie proszę... Błagam... Mój Panie i Władco... - rzuciła wyjątkowo pokornym głosem jakby na prawdę wypraszała się u niego o coś wielkiego.

- Ymmm... - zrobiła rozmarzoną minę - Niewolnikiem powiadasz? I sam byś mi się tak bez walki poddał? - upewniła się wpatrując się w te jego wielkie i błękitne źrenice, w których mogła utonąć. Roześmiała się jednak zaraz, gdy tylko usłyszała jak ją wyzywa od nikczemnych. - Ja mam to po matce! - rzuciła w obronie - Po pierwszej matce, Ewie. - dodała zaraz precyzując i starając się powstrzymać kolejne parsknięcie śmiechem. - To ona pierwsza naginała zasady, których ktoś jasno i wyraźnie nie zaznaczył. - kontynuowała - i teraz to tak przeszło, wiesz, tak z krwią na kolejne pokolenia. To całkowicie naturalne. Czego się spodziewałeś po płci przeciwnej? Fair play? - roześmiała się w końcu nie mogąc się powstrzymać od tego wybuchu.

Uspokoiła się dopiero trochę jak jego twarz zawisła nad nią. - Tak długo jak będzie trzeba. - odpowiedziała - Aż mi ulegniesz mój niewolniku. - odpowiedziała zadziornie na moment zębami przygryzając dolną wargę. Poczuła zaraz jak chłopak zwalnia jej nadgarstki z uścisku. Miała przez moment wrażenie, że Roy właśnie się poddaje. Chciała uśmiechnąć się w wyrazie triumfu. Jednak myliła się. jej zwycięstwo tak szybko przerodziło się w porażkę, że nie zdążyła zareagować. - Nie... - jęknęła chcąc jeszcze coś dodać, powiedzieć, że tak łatwo to ona się nie podda mu całkiem, ale jego usta swą miękkością i delikatnością skutecznie odebrały jej wolę walki.

Poddała się pocałunkowi rozluźniając powoli uścisk swych ud wokół jego bioder, powoli zsuwając zgięte w kolanach nogi na kanapę. Jej opór zmalał, by w końcu zniknąć po chwili. Na tyle na ile mogła objęła go rękami po bokach pozwalając sobie na chwilę uległości. Zbyt łatwo mu poszło rozbrojenie jej. I gdzie ta jej wojownicza natura? Prysła pod naporem ledwie jednego, kruchego pocałunku? No kompletna porażka. - Wygrałeś... - westchnęła wyjątkowo cicho pozwalając ich wargom ze sobą błądzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:44, 08 Sie 2010    Temat postu:

Pan i Władca pozostawał niewzruszony na błagalne jęki kobiety które rozbrzmiewały rozbawionym choć pokornym tonem po kawalerce. Należał do tych którzy długo zastanawiali się nad ułaskawieniem a przecież Lizzy miała tyle grzeszków na sumieniu. Miał nad czym rozmyślać. Pokręcił głową odpowiadając tym samym na jej pytanie. Walczyłby pewnie do ostatniej kropli krwi jeśli takowa by w nim płynęła - Nie mieszaj do tego tej Ewy! - zawołał kiedy wyjaśniło się o której matce mówiła. Wycelował w Lizzy palec oskarżycielskim gestem i dźgnął jej mostek - Nie. Mieszaj. Ewy. - za każdym razem została szturchnięta - Bo zacznę mieszać Adama i zobaczysz co będzie. - zagroził. Z jego talentem alternatywna historia poznania się pra rodziców na pewno zostałaby okrzyknięta herezją, a Aberforth musiałby go przekląć, albo co najmniej wykluczyć syna z rodziny - A co? Wy tylko wyglądacie na takie układne? Myślałby kto że kobieta to takie miłe, miękkie stworzonko, które lubi jak się je przytuli... Jak pogłaszcze po policzku? - wypróbował to na wampirzycy ciekaw trafności swych spostrzeżeń - Kiedy od czasu do czasu rozpieści nową mapą i kompletem samoprzylepnych karteczek... A tu proszę. To są takie żmijki które mówią by nie spodziewać się po nich zasad zdrowej rywalizacji. - Roy zacmokał niezadowolony przymykając z rzekomej udręki powieki. I tak po chwili wyjaśniło się kto kiep, a kto chwat jeśli nadal mieli by posługiwać się terminologią rodem ze średniowiecza. Wampir jak zakładał wygrał tę potyczkę a Lizzy, pewna swego poległa z kretesem - Tak miało być. - powiedział kiedy przyznała mu zwycięstwo - Bo to jest w gwiazdach zapisane. - dodał zajmując się nadal gładzeniem jej szyi czy karku. Cholera jedna, wygrał a mu mało - W jakiej konkurencji mierzymy się później? - przynajmniej honorowy, skoro dawał szanse na rewanż.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin