Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kawalerka Smith'a
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:06, 08 Sie 2010    Temat postu:

Jakie to niby ona miała grzeszki na sumieniu? Że niby które? Przecież dopiero co, tak niedawno w sumie, ledwie na basenie mówił o niej jako o aniele. A żaden anioł nie mógł dostąpić wniebowstąpienia posiadając jakieś grzeszki. No chyba, że upadły anioł, ale od takiego, to Roy ją nie wyzywał jeszcze ani razu. - A czemu niby nie mieszać Ewy? - zapytała - Ha. Ha. Ha! - parsknęła śmiechem - A co niby ten Adam miał do tego? Że był taki uległy względem niej? To już jego broszka. - zaśmiała się.

- A niby tak nie jest? - rzuciła prowokacyjnie - Niby kobieta nie jest miła i miękka... - przytuliła go bardziej do siebie z delikatnym uśmiechem po chwili poddając swój policzek jego dłoni. Zamruczała cicho pod nosem czując jego dotyk. Kąciki jej ust jeszcze bardziej w górę powędrowały na wspomnienie prezentu jaki jej zrobił. Słysząc jednak wyliczane przez niego tych złych cech, spojrzała się uważniej na jego twarz. - Cóż... - wzruszyła ramionami - Nikt nie jest idealny. - wyjaśniła jakże prosto i z rozbrajającą szczerością.

- W gwiazdach? - zdziwiła się kiedy oderwał usta od pocałunku - A co gwiazdy mają do tego? - rzuciła zaskoczona - Konkurencji? Nie... - mruknęła przesuwając dłońmi po jego plecach. Jakoś odechciało jej się rywalizacji po tym jak ją pokonał jej własną bronią. - Ja chcę powtórki z negocjacji... - mruknęła unosząc lekko głowę, by dosięgnąć jego ust. - Chcę jeszcze raz przeżyć swoją porażkę, by ją dobrze zapamiętać... - dodała jeszcze całując go powoli i delikatnie. Wsunęła dłonie pod jego koszulkę, kładąc je mu na jego ciepłej skórze po bokach. Chyba była masochistką, skoro tak bardzo jej się spodobała własna klęska. Albo to teraz ona z nim igrała powoli i ostrożnie podsuwając swoje usta, by się w nich rozsmakował na dobre.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:36, 08 Sie 2010    Temat postu:

Złośliwi powiadają że aureolka u anioła musi się na czymś trzymać i tym czymś zazwyczaj są różki. Rodem z piekła. I nigdy jej jeszcze nie wyzwał. Roy zawsze porównywał Elizabeth do czegoś czy kogoś. Chyba nawet głosu na nią nie podniósł. Raz może, kiedy się pokłócili, dawno i nieprawda - Bo nie. - odpowiedział prosto czymś czego zazwyczaj nie dawało się obejść. Nie i koniec. Roy westchnął i powiedział - No wiesz, Adam ma w tym szaleństwie Ewy główny udział. Gdyby nie on, to ciągle by siedziała w Edenie i gadała do Węża. I nic by z was nie wewoluowało. - jeszcze lepiej. Darwin i religia - Jakby nie patrzeć przysłużył się całym sobą ludzkości. I pewnie jakieś tam korzyści miał. - mruknął zaznaczając ruchem palca zagłębienie przy złączeniu się obojczyków wampirzycy - Ale nie powinniście przynajmniej gasić zapędów faceta tym że żadna z was nie gra fair. Wiesz jak to potrafi zniechęcić? Chciałby się taki którąś należycie zająć, trochę poczarować osobowością, nie będąc może uczciwym do końca... - bo ponoć w miłości jak na wojnie wszystkie chwyty dozwolone - A tą wizję rozwala mu kobieta i oświadcza że to ona nie gra uczciwie... Co te czasy z wami robią? Ja nie wiem. - mruknął zaczesując włosy wampirzycy za ucho. Przesunął delikatnie po jej skroni opuszkami palców zadowolony że ma okazję tak uprzyjemniać jej czas. Roy uniósł powoli brew w górę kiedy oświadczała mu czego chce - Dyplomatyka za to widzę stoi u współczesnych kobiet na najwyższym poziomie. - zakpił sobie z Lizzy - I która ma tak nie równo pod sufitem... Bez urazy stary. - powiedział nagle zadzierając głowę w górę i zerkając na sufit - Która jest tak dziwna by raz jeszcze prosić się po powtórkę...? - chyba o coś więcej niż powtórkę bo chwilę przed nie zarejestrował by jej dłonie przysłużyły się przegranej - Męczennica? - zapytał cicho serwując jej raz jeszcze powtórkę z rozrywki - Lubisz się katować, prawda? - zadbał o to by porażka zapadła jej w pamięć głębiej przygryzając ostrożnie dolną wargę Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:10, 09 Sie 2010    Temat postu:

No z argumentem 'bo nie' ciężko było dyskutować. - Taaak? A jakie miał korzyści? - mruknęła zadając podchwytliwe pytanie. Czerpała uzależniającą przyjemność z jego delikatnego dotyku. Było jej po prostu dobrze kiedy czuła jego dłonie prześlizgujące się delikatnie po jej skórze. - Jak to gasić zapędów? Gdzież niby? Kiedy? - zdziwiła się - Za żadne skarby. - zaczęła się zarzekać, że to wcale nie było gaszenie zapędów. - Oj zająć się powiadasz? - zapytała cicho jeszcze bardziej ulegając jego dotykowi. - I poczarować? - szepnęła czując jak każda komórka jej ciała zaczyna wołać o ten dotyk i prosić, by nie przestawał.

Była gotowa się na prawdę rozchorować byle tylko mieć go tak przy sobie jak najdłużej. Czuła się przyjemnie, nawet bardzo przyjemnie rozluźniona. Gdyby była kotem zapewne zaczęła by w tak charakterystyczny dla kotowatych sposób mruczeć pod wpływem jego muśnięć. Zaczęła oddawać właśnie tą przyjemność i błogość dotykiem swoich dłoni delikatnie przemierzających jego skórę na plecach i po bokach. Subtelnymi a zarazem lekkimi ruchami prześlizgnęła się wzdłuż linii jego kręgosłupa podciągając nieznacznie jego koszulkę.

- W taki sposób? - powiedziała retorycznie zadając pytanie - Uwielbiam... - mruknęła poddając się jego ustom. Kiedy pochwycił zębami jej dolną wargę, sięgnęła z wyczuciem w ramach rewanżu po jego górną, zahaczając ją koniuszkiem języka i zaznaczając nim kontur jego ust. Materiał tkaniny zaczął jej przeszkadzać. Blokował swobodę dotyku jego ciała i zaczął ją drażnić nie pozwalając przesunąć się palcami na jego barki. Ostrożnie złapała za brzeg bluzki i pociągnęła w górę pozbawiając chłopaka części odzieży. Wylądowała gdzieś z boku kanapy puszczona luźno przez jedną z jej dłoni, która zaraz wróciła do jego ramion, by je zacząć gładzić podczas powolnego i niespiesznego a zarazem bardzo kruchego pocałunku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 0:17, 09 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:32, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Jakie miał korzyści...? To też proste. - stwierdził nie zastanawiając się ani trochę - Miał kobietę. I wszystko co można nazwać korzystnym skutkiem obcowania z taką. Oczywiście pewnie też mu bręczała nad głową, ale pomyśl, oni nie mieli poradni małżeńskich, nie mieli się kogo poradzić skoro byli pierwszymi ludźmi. Tylko Adam i Ewa. Ewa i Adam. Jaaa to dopiero coś. Hardcore. Ciekawe jak sobie radzili? - podparł sobie brodę dłonią wpatrzony w Lizzy i zastanawiający się nad stosunkiem pierwszych rodziców do tego że nagle Ewie zaczął rosnąć brzuch. O no nie, niech Lizzy nie choruje. Roy tak czy siak się nią zajmie z przyjemnością. Wampir parsknął śmiechem odsuwając się na moment od Elizabeth - Czego ty byś nie uwielbiała? - zapytał równie retorycznie jak ona by nie zawracała mu głowy odpowiedzią, kiedy znów pochylił się ku Elizabeth. Był zmuszony wyprostować ramiona by zostać pozbawionym koszulki. Wlepił w Lizzy niezbyt poważne spojrzenie i wysnuł nową teorię czując delikatne dłonie na plecach - Białogłowa z tendencją do odzierania swego rycerza ze zbroi. - pokiwał głową - No cóż, jak widać chyba i takie się zdarzają. Szkoda... - zapewne nie było mu szkoda jego koszulki ani samodzielnego zachowania Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:01, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Korzystne skutki obcowania z kobietą? To znaczy jakie? - zaciekawiła się jego słowami, bo chłopak trącił całkiem zabawny dla niej temat. - O! Od razu brzęczała nad głową! No wiesz? A może była słodka i kochana a to właśnie Adam miał odchyłki od normy? - stanęła w obronie pra-matki. A inne zwierzątka wokół tej pierwszej naszej pary też łączyły się i na pewno mieli okazję zaobserwować rosnący brzuszek u konika, krówki czy innej mamuśki z napuchniętym bębenkiem. Mieli gdzie się rozejrzeć i podpatrzeć, więc tacy kompletnie zieloni nie byli. Skoro podejrzeli jak to się robi, to i konsekwencje też były dla nich dostrzegalne. No może sam fakt tego jak to wyglądało u Ewy było czymś nowym, ale chyba bardzo zaskoczeni nie byli.

- Oj tam od razu do odzierania... - mruknęła po raz kolejny powracając do ich ulubionego zwrotu będącego podstawą do rozpadu związku. - A może białogłowa dbająca o swojego mężczyznę, by nie musiał nosić takich ciężarów na swych barkach? - rzuciła z uśmiechem przesuwając jeszcze raz delikatnie dłońmi po jego plecach napawając się dotykiem jego skóry. - W końcu zbroja mało nie waży... I jest niewygodna. - wyjaśniła krótko. - Szkoda? Szkoda?! - upewniła się błądząc językiem pomiędzy jego wargami - Zaraz, zaraz, czy ja słyszałam właśnie narzekanie? Ja Ci dam szkoda... - stwierdziła dziabiąc go nagle między żebra. - Tak Ci z tym źle i niedobrze? - kolejny raz jego boki zaliczyły obustronne dziabnięcie. - Ja tu delikatnie i subtelnie a tu taki marudzi! - oburzyła się żartując i znowu wbijając mu palce w boki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:56, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Jakie, jakie... No takie jak ja mam z tobą. Dotrzymujesz mi towarzystwa, jest z kim pogadać, pośmiać się, wyjść coś zjeść, potopić się później w rzecze. Same pozytywne czynności. Jest ich jeszcze wiele innych, ale proponowałbym to pozostawić na inną dyskusję. - powiedział poprawiając brzegi jej sukienki. Przesunął dłońmi po ramionach Lizzy jakby strzepując paproszki i wyrównując nieistniejące zmarszczki - Jasne, może zaraz powiesz że każdy Adam ma jakieś odchyły z racji imienia? Co? Wy jakieś nietykalne? - wampirzyca pod nim chyba była bardzo 'tykalna' skoro nie wierciła ani nie wykrzywiała buźki - Nietykalne, zawsze idealne i nie grające czysto. Zabójcze połączenie. - zakończył nadal czepiając się pra matki, a nie pra ojca. Pra ojciec musiał być równym gościem, skoro został jednak z Ewą, mimo tego że to z jej winy wyrzucili go z Ogrodu. Przekrzywił głowę w bok zastanawiając się nad ujęciem tematu według Elizabeth - Mogę... Ostatecznie mogę się zgodzić z tym dbaniem. - przyznał niechętnie, przekręcając głowę w drugą stronę jakby chciał znaleźć w tym wszystkim jakieś 'ale' - Ale! - jednak chyba jakieś znalazł - Każdy rycerzyk czuje się dziwnie nie pełny bez tego w czym zwykł paradować na co dzień. Ciężkość ciężkością, ale prestiż musi być. - zmarszczył brwi słysząc to co mu wyrzucała. Cmoknął niezadowolony i położył dłoń na ustach wampirzycy, by przymknęła się choć na moment. Od jej dłoni ciężej się był odpędzić, więc zniósł to najbardziej godnie jak mógł zaciskając szczękę - Nie dałaś mi dokończyć, ty popędliwa bestio. Nie wiesz nawet na co sobie miałem ponarzekać, a już osądzasz. - stwierdził kąśliwie i dał jej możliwość dojścia do głosu mając nadzieję że zaraz nie skorzysta z tego prawa. Roy ujął między palce boki zielonego materiału - Jest mi szkoda tej sukienki i wszystkiego tego co utrudnia mi zdjęcie jej z ciebie. W zasadzie też... - szkoda mu było tego co pod sukienką. Obwieścił to przesuwając usta na dekolt wampirzycy dzięki krojowi sukienki znacznie odsłonięty. Podejrzewał że za jakiś czas będzie mu szkoda czegoś jeszcze, choć narazie zajął się chwilą obecną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:26, 09 Sie 2010    Temat postu:

Na inną dyskusję? Cóż... Niech mu będzie, skoro tak chciał. Poza tym to 'tykanie' jej bardzo odpowiadało Elizabeth. Jakoś za bardzo nie marudziła kiedy zaczął stawać w obronie Adama. Chociaż tak na prawdę pra matka też musiała być w porządku kobietą skoro nie puściła go kantem z jakimś innym, wężem chociażby. Równy gość równym gościem, ale urozmaicenia, zwłaszcza gdy ma się tak niewielki wybór były zawsze ciekawe.

- Ach! - zaśmiała się - Niepełny? Ale czy kobieta u boku rycerza nie uzupełnia wystarczająco tych wszystkich braków kiedy on ma na sobie niepełną zbroję? Czy rzeczywiście wtedy rycerz tak boleje nad swoim presti... - nie dokończyła, bo Roy zasłonił jej usta nie dając rozwinąć jej wypowiedzi. Zaśmiała się tylko pod jego palcami czując się unieszkodliwiona z powodu zabrania jej jednej z solidniejszych broni, możliwości prowadzenia dyskusji.

Wysłuchała do końca jego słów wpatrując się w niego z ciekawością. Uniosła plecy wyginając się w łuk, by pozwolić chłopakowi dostać się rękami pod nią i dosięgnąć zapięcia sukienki. Jednak widząc i czując jak jest zajęty jej dekoltem sama wygięła ręce wsuwając je pod swoje plecy i rozpinając wpierw haftkę a potem i suwak. Powróciła zaraz ponownie plecami na kanapę z zaciekawieniem czekając na to, co Roy zrobi. Jej dłonie znów zaczęły błądzić po jego plecach, przemierzając kolejne centymetry ciepłej i miękkiej skóry. Przymknęła na moment powieki chcąc przez tą chwilę tylko odczuwać jego bliskość. Odchyliła głowę w górę z cichym westchnięciem kiedy poczuła jego wargi zsuwające się w okolice jej mostka.

Było jej dobrze. Stanowczo zbyt dobrze, by to przerywać. Jednak czuła, że chyba nie powinni zbyt daleko się posuwać. Dawkowała go sobie jak mogła, upajając się jego bliskością jak narkotykiem jakimś. Przesunęła palcami jednej dłoni po jego szyi, wsuwając się między włosy. Druga zaś zabrnęła gdzieś w okolice jego pasa, dotykiem prześlizgując się po jego skórze wzdłuż paska spodni. Nie. Dalej ona nie sięgnie i nie przeskoczy do kolejnego etapu. Jednak usta chłopaka i jego ręce podążające po jej ciele doprowadzały do obłędu i ciężko jej było odmówić sobie chociażby jeszcze chwili, jeszcze kilku sekund, jeszcze momentu, gdy czuła jak jego palce chwytają brzegi jej sukienki i jak pozbawiają ją kolejnej bariery ochronnej pomiędzy ich ciałami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:04, 09 Sie 2010    Temat postu:

Nie był taki pewny czy z wężem by się mogła puścić. Choć w zasadzie... Nie chciał sobie tego wyobrażać nawet. Niech już będzie że Adam pasował do Ewy jak ulał i po prostu byli zgodną, szczęśliwą i kochającą się parą. Nie uzupełniała mu wyposażenia. Zbroja była od tego by móc się ochraniać, a taki biedny bezzbrojny rycerz nie za bardzo miał się teraz jak bronić. Okazywało się że jest najbardziej bezbronny przed urokami niewiasty. Roy usłyszał kojarzący mu się niczym ulubiona muzyka dźwięk rozsuwanego zamka. Z cichym pomrukiem przygryzł skórę Elizabeth a jego dłonie zawędrowały bezbłędnie na jej ramiona pociągając materiał ku sobie. Jego roześmianą minę można było porównać tylko do takich które widnieją na twarzach dzieci rozpakowujących prezent na Gwiazdkę. Sukienka zsuwała się z Elizabeth centymetr po centymetrze, odsłaniając tym samym coraz więcej jej ciała. Ciała które zostało skrupulatnie zwiedzone przez wargi wampira. Nie pachniało już apetycznie, pachniało pożądaniem i pobudzało większość udoskonalonych nerwowych komórek jeśli nie wszystkie. Przesunął wzrokiem po biustonoszu Lizzy odpuszczając sobie uwagę na temat koloru i wszelkich wesołych postaci mogących mieć z tym kolorem coś wspólnego. Dostał się do jej szyi wodząc po niej ustami zastanawiając się kiedy ona mu teraz przerwie. I jak to zrobi skoro nie miała do dyspozycji kubła lodowatej wody, a chyba tego im było trzeba. Skoro jednak jeszcze nie zaliczył optrzytomniającego go ciosu w głowę znalazł usta Elizabeth dłonią przesuwając bo boku wampirzycy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:49, 09 Sie 2010    Temat postu:

Skoro zbroja nie chroniła przed urokami kobiety, to po co mu było coś tak nieprzydatnego i niewygodnego zarazem na sobie? Kompletnie bez sensu się katować czymś, co było całkiem nieprzydatne. Elizabeth przyglądała się chłopakowi jak rozpakowywał ten swój upragniony prezent z zielonego papierka z takim zafascynowanym spojrzeniem. Aż dostrzegała błysk w jego źrenicach i to niemal namacalne wyczekiwanie tego, co się zdarzy.

Nie spieszno jej było pozbywać się jego ust ze swojej skóry. Każdy, nawet najdrobniejszy pocałunek pobudzał zmysły i dopraszał się o więcej. Więcej, co z każdą chwilą było coraz trudniej i ciężej sobie odmówić i przerwać. Przymknęła na moment powieki w cichym westchnięciem wydobywającym się z jej krtani kiedy prześlizgnął się na jej szyję. Zbierała się w sobie, ale wcale nie tak łatwo było powiedzieć to jedno, proste słowo 'stop'.

W końcu otworzyła oczy, sięgając dłonią po jego podbródek i podciągając go w górę do siebie, by móc spojrzeć się na jego twarz. Pocałowała go delikatnie i czule, lecz po chwili jej usta stały się bardziej spragnione i niecierpliwe. Przyciągnęła go mocniej obejmując dłonią za szyję, drugą zaś kładąc na jego łopatce i z pożądaniem przesuwając ją po jego plecach. Tak słodko i lekko się było zatracić i zapomnieć...

Jeszcze momencik, jeszcze odrobinę, jeszcze chwilę niech nie przerywa... - Stop. - powiedziała nagle nie wykorzystując tym razem żadnego podstępu czy gestu, lecz słowa. - Kochanie, stop, proszę. - odchyliła swe usta od pocałunku i spojrzała się w jego oczy z nadzieją, że ją zrozumie. - Nie wszystko na raz... - mruknęła cicho wypuszczając przy tym powietrze ze swoich płuc. Zsunęła głowę na bok, opierając czoło o jego obojczyk. Chciała się uspokoić i wytłumaczyć sobie, że to powstrzymanie się jest dla nich dobre, najlepsze jakie w tej chwili można było wymyślić. Zamknęła oczy chcąc po prostu zastygnąć na jakiś czas w bezruchu i jeszcze przez moment pozwolić sobie na jego bliskość, której ciężko sobie było odebrać, skoro była na wyciągnięcie ręki a nawet bliżej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:22, 09 Sie 2010    Temat postu:

Wyczuł palce wampirzycy tam gdzie jeszcze chwile temu ich nie było. Przeniósł wzrok na twarz Elizabeth ciekaw o co może chodzić. Nie mógł zrozumieć jej poczynań. Była chyba sprzeczna z samą sobą na co wskazywało wszystko to co robiła, bardziej sprzeczna niż on a to już nie lada wyczyn. Tak, na pewno była sprzeczna o czym świadczyła siła i zachłanność z jaką go do siebie zagarnęła. Za to, to co powiedziała było absolutnie bezsprzecznym rozkazem, po chwili zamienionym na prośbę, aż w końcu stało się trudną do zrozumienia uwagą. W zasadzie nie taką trudną co może zaskakującą. Za pierwszym razem. Przyjął to bez słowa skargi czy wyrzutu. Sam jej to kiedyś robił, może w mniejszym stopniu. Nie pozostało mu nic innego jak poczekać aż oboje ochłoną. Pilnując siebie a najbardziej swoich dłoni narzucił na nią materiał sukienki uważając że jeśli kończyć to poprawnie. Zajął się powolnym okręcaniem brązowych loczków wokół palca. Uważał że jest mistrzynią. Elizabeth umiała mu odmówić w taki sposób że nie potrafił się na nią w jakikolwiek sposób pogniewać. Nie czuł tez irytacji. Może trochę, ale to chyba naturalne. Sama pewnie z jego winy też ją nie raz odczuwała. Stało się jak się stało, a Roy mruknął cicho - Wolałem tą wersję z lodowatą wodą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:00, 09 Sie 2010    Temat postu:

Była sprzeczna i doskonale wampir to wyczuł. Chciała go i pragnęła zarazem, ale także pamiętając jego nie tak dawne słowa wcale nie chciała się z niczym spieszyć. Mieli całą wieczność przed sobą, więc po co od razu sięgać gwiazd, jeśli miało się tuż przed sobą, w zasięgu swych dłoni iskierki, które w równym stopniu potrafiły cieszyć oko jak i serce? Elizabeth po prostu walczyła sama z sobą łamiąc się i ulegając, to znowu poddając się pożądaniu i chwili zapomnienia się w namiętności.

Powoli wyrównała sztucznie utrzymywany oddech, który nie wiedzieć czemu jeszcze chwilę temu dość znacznie przyspieszył. Rozluźniła mięśnie karku opuszczając głowę z jego barku na kanapę spoglądając na chłopaka ze skrępowanym dość uśmiechem widniejącym na jej twarzy. Wychyliła się jeszcze na moment w jego stronę całując go delikatnie w szyję po czym wróciła luźno kładąc się znowu na kanapie. - Wybacz. - odpowiedziała równie cicho na jego ciche mruknięcie - Jeśli chcesz, to w sypialni w Seattle będziemy sobie mogli nad łóżkiem zamontować zimny prysznic. - zaproponowała, skoro tak wolał - Ale mam nadzieję, że już wtedy nie będzie to potrzebne. - dokończyła z lekkim uśmiechem błąkającym się na jej twarzy, przeczesując palcami jego włosy.

Coś się zmieniło w Elizabeth i było to teraz bardzo wyraźnie widać. Kiedyś nie miała by kompletnie żadnych oporów przed tym, by wykorzystać nadarzającą się okazję i nie broniłaby sobie totalnie niczego, jeśli tylko to zbliżałoby ją do chłopaka. Teraz jednak wolała go odkrywać po odrobinie, powoli, niespiesznie ciesząc się z każdego małego ruchu na jaki się zdobywali i do jakiego dotarli. Pomimo tego, że przerwała, to jednak także się nie spieszyła z tym, żeby wstać i się ubrać. By w ogóle wypuścić go ze swoich objęć. Wciąż obejmując go rękami wpatrywała się w jego twarz starając się odczytać z niej jak bardzo Roy jest rozczarowany tym, że mu przerwała, w zasadzie że im przerwała, bo to także ona sama sobie odebrała pewną część przyjemności płynącej ze swobody.

Jeszcze raz się wychyliła w jego stronę całując go bardzo delikatnie w usta jakby to miało być pocieszeniem dla tego, czego nie pozwoliła kontynuować. Zmrużyła po tym oczy przecierając je po chwili otwartą dłonią. - Okej... - westchnęła wyślizgując się z jego objęć i siadając na kanapie naciągnęła na siebie sukienkę. Podała też chłopakowi jego koszulkę zabierając się jak zwykle za dosięgnięcie ręką za sobą suwaka i zapięcie materiału. - Jeśli mamy się dziś gdziekolwiek wybrać, to najwyższa pora bym się zabrała za te nieszczęsne biznes plany. - mruknęła na ułamek chwili wychylając się teraz w bok i opierając swą głowę o ramię swego towarzysza. - Upojna lektura. - rzuciła w powietrze. I jaka zarazem aseksualna. Rewelacyjnie bezpłciowa i kompletnie nieemocjonalna. Przymknęła powieki schylając się ciałem w dół, bo jakoś inaczej nie sięgała górnej części zapięcia swojej sukienki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:23, 09 Sie 2010    Temat postu:

Cóż przynajmniej nikt nie mógł powiedzieć że Elizabeth jest nudną osobą, a przynajmniej nudną dla siebie skoro za jednym zamachem miała tyle samo za co przeciw i nic nie mogło w niej wygrać. Choć tu się mylił bo właśnie wygrało 'przeciw'. Mogłaby się jednak zdecydować na zupełne przeciw a nie podjudzać jeszcze Roy'a pocałunkami. Choćby nie wiadomo jak oszczędne i tak swoje robiły - Eee tam... - mruknął wzruszając ramieniem - Weź się ogarnij. - poklepał ją po policzku i pogłaskał wierzchem dłoni jakby ocierając łzy odwdzięczając się tym sadystycznie miłym gestem za pocałunek - Nie wiem kto by wtedy suszył materac i pościel. Też mam taką nadzieję. - powiedział wywracając oczami rozbawiony wizją wiadra a w nim wody z dodatkiem kostek lodu wiszącego nad ich łóżkiem - No uśmiechnij się w końcu poprawnie. - jęknął puszczając do niej oczko. Nie miał ochoty by Lizzy dołożyła sobie na poczochraną główkę kolejny niepotrzebny wcale dylemat, choć na to było już chyba odrobinkę za późno - I nie patrz na mnie jakbyś chciała sobie obejrzeć wnętrze mojej czaszki. - powiedział śmiejąc się - Tam nie ma nic nowego, serio. Same nudy i pierdoły. - dodał chcąc ją rozbawić. Po chwili koniec stał się oczywisty a Roy dostał swoją zbroję do rąk. Usiadł obok Elizabeth. Jak dla niego za nic nie musiała się zabierać, ale wiedział że miała rację - Zapewne bardzo ciekawa. - mruknął ubierając koszulkę. Położył sobie dłonie na kolanach i rozejrzał się po kawalerce jakby miał poszukać zajęcia dla siebie. Uznajac jednak ze nie należy z tym zostawiać samej Elizabeth sięgnął po pierwszą z prac.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:48, 09 Sie 2010    Temat postu:

Och, Elizabeth nigdy się ze sobą samą nie nudziła. Zawsze na poczekaniu potrafiła wynaleźć sobie z tuzin dylematów do rozważenia a dla każdego z nich po kolejnych dziesięć argumentów za i tyle samo przeciw. A jakby jeszcze tego było mało, mogła naprędce dorzucić jeszcze kolejnych naście tak, by czas szybko zleciał a głowa odpowiednio solidnie rozbolała z powodu tych wszystkich plusów i minusów targających duszę to w prawo to w lewo i na odwrót.

I wcale go nie podjudzała pocałunkami. To było takie 'przepraszam' w jej wydaniu. Chciała to po prostu zrobić jakoś miło i przyjemnie pomimo tego, że powiedziała dopiero co dość. A owszem. miłe gesty wcale nie ułatwiały całkowitego odcięcia się myślami od tego, co było dopiero co przed chwilą między nimi. W jej głowie wciąż, raz po raz wracało to uczucie, gdy usta Roya wraz z jego dłońmi błądziły po jej ciele i to, że upływały kolejne chwile od tego, gdy przestali wcale nie oznaczało, że było łatwiej się zdystansować czy coś.

Wizja siedzenia z suszarką nad mokrym materacem, albo prasowania go żelazkiem, by szybciej przeschło rozbawiła ją. Uśmiechnęła się lekko spoglądając na jego rękę opuszczającą się w dół. Cmoknęła go jeszcze raz, tym razem w policzek. - Okej, okej. Już jest dobrze. - stwierdziła zasiadając z kolejną dla siebie pracą do przeczytania. Otworzyła ją na stronie, na której przed wyjściem z domu skończyła i z westchnięciem zaczęła czytać. - Może następnym razem. - mruknęła jakby od niechcenia - Po prostu... Potrzebuję odrobiny czasu, by to wszystko sobie jakoś ułożyć. - wyjaśniła dopiero teraz czemu tak na prawdę przerwała im to wszystko.

Oparła się o jego ramię przerzucając stronę trzymanego w dłoniach konspektu obdarzając go po chwili komentarzem na przyklejanej na okładce karteczce. Nudne to było jak flaki z olejem i tylko momentami stawało się interesujące, gdy w wyobraźni dziewczyny kształtował się jakiś zaproponowany przez twórcę pracy obraz knajpy w przyszłości. Tylko za cholerę nie była w stanie powstrzymać się od tego, by blat stolika nie kojarzył jej się z czymś całkiem nieodpowiednim albo też lada baru czy podest do tańca. Nie mogąc sama siebie znieść, doczytała na przymus tą jedną pracę, po czym wstała z kanapy i poszła do łazienki.

Wsadziła głowę pod kran z zimną wodą mając nadzieję, że jej te wszystkie myśli wyparują zaraz. Nie bardzo to chciało zadziałać a jakieś wyjaśnienie dla tego czemu tu weszła i po co zmoczyła głowę musiała znaleźć, żeby nie tłumaczyć się po tym chłopakowi. Sięgnęła po szampon i umyła w końcu włosy, wyciągając po tym suszarkę i szczotkę. Dopiero kiedy pachnąca świeżością, z rozczesanymi i wysuszonymi włosami spojrzała się w lusterko stwierdziła, że chyba jest okej. Wróciła do Roya siadając obok na kanapie i z uśmiechem sięgnęła po następny obiekt dręczeń, pracę z niebieską okładką. - Jak Ci idzie czytanie? - zapytała swego towarzysza rzucając wzrokiem na spis treści tego, czym zamierzała się za chwilę katować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:09, 09 Sie 2010    Temat postu:

'Przepraszam'? Dobrze że tego nie wiedział. Chyba zaczął by drżeć na wyobrażenie tego jakby wyglądało jej 'dziękuję', albo zacząłby niecierpliwie szukać okazji by to 'dziękuję' od Lizzy wyciągnąć. Bardzo ciekawa perspektywa. Roy odsunął to od siebie skupiając się na czarnych literkach próbując je złożyć w słowa, a słowa w zdania, a zdania w jakąś całość mówiącą o tym co miał począć z No Name. Nie pomagało mu to ze Lizzy kleiła się do niego. Oboje czuli się tak samo. I obojgu coś stało na przeszkodzie. W tak absurdalnej sytuacji chyba się jeszcze nie znalazł. Zerknął kątem oka na Elizabeth, przysięgając sobie że za nic w świecie teraz to on nie zacznie. Choćby i miała go przywoływać do siebie najbardziej roznamiętnionym tonem na jaki ją było stać. Swoją drogą zastanowił się skąd jej się brała potrzeba czasu. Przedtem chyba nie wykazywała takowej. Rozmyślania i szukanie odpowiedzi na tą zagadkę, było lepsze niż lawirowanie między meandrami ekonomi od której miał ochotę uciec jak najdalej. Roy z zaciekawieniem odprowadził wzrokiem Elizabeth a po chwili parsknął śmiechem słysząc co robi - O mój boże... - mruknął wlepiając rozbawione spojrzenie w kartki. Szampon był dopiero po chwili, więc domyślił się jaki był główny powód wpadnięcia do łazienki - Lepiej by mi szło spanie. - odpowiedział kiedy już przysiadła obok, chcąc panować nad swym rozbawieniem. Metody jakie Elizabeth stosowała by poskromić samą siebie były dla niego niepowtarzalne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:53, 09 Sie 2010    Temat postu:

No, jej 'dziękuję' mogłoby wyglądać o wiele bardziej namiętnie. i z jej strony pewnie tym razem nie skończyłoby się na drobnych pocałunkach czy lekkim dotyku a póki co było nawet lepiej, że do takowej sytuacji jeszcze nie doszło. Na prawdę Elizabeth potrzebowała sobie to wszystko jakoś przemyśleć i poukładać na spokojnie, bo chaos jaki miała w głowie zaczynał rozsadzać jej czaszkę od środka niczym przy solidnej migrenie.

A swoją drogą, to z wampirzycy była całkiem fajna kobieta gdyby się tak zastanowić. Tak na prawdę nigdy nie mogła powiedzieć, że na serio boli ją głowa i 'dziś kochanie, to raczej nie' przez to. Nie trzeba było przy niej pamiętać o zabezpieczaniu się, bo zajść w ciążę nie mogła. Nie miewała tak zwanych 'kobiecych dni', chyba, że tylko mentalnie, a z tym dawało sobie jakoś poradzić przez co gderliwa, zrzędliwa czy drażliwa nie bywała. No i przypalić czy przesolić zupy też nie mogła, bo nie gotowała przecież. Argument 'bo sąsiadka ma nowe futro' też przy niej odpadał. Mogła je sobie sama kupić jak miała taką zachciewajkę. I co tam jeszcze dla niej na plus? Pewnie można by było jeszcze coś znaleźć.

Ale niby czemu on za żadne skarby miałby niczego nie zacząć nawet jeśli ona by mu dawała bardzo wyraźne do tego znaki, że nie musi się wstrzymywać? Na serio potrafiłby być aż tak nieczułym na jej uroki? Nawet jak by się dziewczyna bardzo postarała go skusić? Ciekawe, ciekawe...

I co on chciał od jej gaszenia swoich zapędów i hamowania swoich skołtunionych myśli? Jakoś sobie dziewczyna dawała radę. Chyba lepsze było coś takiego niż jakby mu miała zacząć biegać dookoła stołu w pokoju, by spróbować znaleźć jakiś sposób na rozładowanie zbierającej się w niej energii. - To idź spać jeśli chcesz. - odpowiedziała z uśmiechem już bardziej rozluźniona niż przed tym jak zawitała w łazience - Ja dokończę czytanie tego wszystkiego. W końcu została jeszcze tylko... - spojrzała na stosik prac do przeczytania i drugi, tych przeczytanych - ...aż połowa. - roześmiała się ze swojej korekty słów.

- To nie jest aż takie straszne. Patrz. - sięgnęła po jedną z przeczytanych już przez nią prac - Tutaj masz genialny wprost pomysł na otwarcie własnej... Krypty zamiast knajpy. - pokazała mu szkic wystroju. Sięgnęła po drugą pracę i podała mu ją także otwartą na rysunku - A tu masz krematorium do kompletu. No, w najlepszym wypadku kostnicę z miejscem do robienia sekcji zwłok. - sięgnęła po kolejną pracę - Tutaj masz kwiaciarnię bardziej niż taką knajpę z jajem. Gdybyś chciał otworzyć kawiarenkę, to projekt bajer. No a na pewno miałbyś gdzie zamawiać żałobne wieńce i organizować stypy dla najbliższej rodziny. A... w tamtej... - wykopała następną okładkę - Gdybyś miał mieć nadmiar dzieci, to super sprawa. Bar piwny w zagrodą dla dzieci, by nie latały między stolikami. - pokazała mu o co jej chodzi.

Podniosła z ziemi pozostałe przeczytane już prace spoglądając na swoje notatki na wierzchu poczynione i poprzyklejane do grzbietów okładek. - Tutaj by się dało zrobić pub dla weteranów wojennych, tu masz country pub z mechanicznym bykiem po środku a tutaj perełka normalnie. - zamachała chłopakowi przed nosem białą jak kreda obwolutą. - Cudne miejsce dla mężczyzn uciekinierów przed zrzędliwymi żonami. Homo-Pub. No cudo normalnie. Tylko nazwa jakaś taka nie teges, ale pomysł ciekawy. Stoliki, drewniane surowe krzesła i długa lada po której mają latać panienki polewające piwo i wódkę ze szlauchu. Chociaż i tak najciekawsze jest to, co ma być gdzieś tam pod ścianami. Szafa grająca i automat do strzałek. - podała mu tą pracę.

Rzuciła okiem na następną. - Zaraz, zaraz. Tu gdzieś była taka najnormalniejsza... O mam. - złapała bodaj trzecią od dołu pracę. - Finansowo nieźle policzone, rynek ogarnięty nawet, wystrój zmieszane współczesne akcenty ze starymi, solidnymi fotelami i... chyba tak najsympatyczniej mi się to widzi. Taka knajpa-knajpa. Tak, jak powinno być a nie... - podniosła różową okładkę z kwiatkami - A nie landrynki dla Emo Kitty. - zaśmiała się pokazując mu na stronie gdzie miał być chyba obrazek przedstawiający proponowany wystrój, ale na to nie dało się patrzeć bez rozmazania przed oczami tego cukru, którym ociekała każda ściana.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:34, 09 Sie 2010    Temat postu:

Jasne. Nie wykręcała się migreną. Ona po prostu mówiła 'nie'. I chyba pomimo tych wszystkich zapewnień że jest kobietą która nie gra fair, to jednak była całkiem z nim szczera. Co miała w sobie jeszcze takiego fajnego? Głowę na karku. Nie histeryzowała z byle powodu co Roy'a niezmiernie cieszyło. Nie narzekała na wszystko, nie jęczała o błahostki. Nie narzekała zbyt często na jego nierozgarnięcie, w sprawie porządku w domu. Wiedziała wszystko, albo prawie wszystko przez co była nieocenionym kompanem większości przedsięwzięć, choćby i takiego jak No Name. Dużo tego jeszcze było. I miała problemy z zamkiem od sukienki, a to było bardzo sympatyczne dla wampira. Tak, wtedy gdyby zaczynała go pociągać coraz bardziej rzuciłby przeciwko Lizzy całą swoją asertywność jaką sobie przez lata wykształcił. Faktycznie ciekawe. Uznał iż to dobrze że w Seattle będą mieli tak blisko do tych basenów, albo lasu. Wyżyje się a nie będzie musiała wsadzać głowy pod kran w akcie desperacji - Chciałbym. - powiedział wiedząc że to nie jest możliwe. Już zaczynał zapominać jak to było spać, tracić świadomość bez reszty, wyłączać się - Tylko połowa. - poprawił Elizabeth szybko - Nie bądź taką pesymistką. Pamiętaj. Szklanka zawsze do połowy pełna, nigdy pusta. - zakończył z uśmiechem dając jaj sójkę w bok. Po chwili przeszli do bardziej szczegółowego omówienia poszczególnych biznes planów. Podczas tego Roy chichotał nieprzerwanie, kiedy tylko wspominała o kryptach i krematoriach - Ale wiesz, ktoś może to tworząc... To jakby o nas. - roześmiał się głośniej i zamachnął razem z teczką w dłoni. Poleciała prosto pod kosz. Nie chciał mieć lochów jak Hrabia Drakula. Wylegiwanie się w trumnach też odpadało, chyba że ktoś zbiłby im obszerną, dwuosobową trumnę - Nie, herbaciarnia też opada. Nie ma tam przychodzić moja matka i babka, a młodzi ludzie. Dziękujemy. - kolejny plan śwignął pod kosz - Z zagrodą? - pochylił się gwałtownie patrząc na rysunek obrazujący zamysł projektanta - Nie lubię więzionych dzieci. To nieetyczne. - wyrwał go Elizabeth z dłoni i odrzucił. Szybko dokonywał selekcji - Żartujesz... - zatrzymał się dłużej na tym Homo - pubie i mruknął - Trzeba być wyrozumiałym dla pantoflarzy. - odchrząknął i znów się zamachnął - Żadne panienki mi w No Name latać nie będą. - zadecydował patrząc na kolejną teczkę. Uniósł lekko brew w górę widząc róż. Zatrzasnął ją jakby to była biblia szatana i odrzucił skupiając się wraz z Lizzy na tej przedostatniej - Pokaż no to... - poprosił przejmując teczkę dla siebie. Wsadził ja w nos nie tyle ciekaw wersji ekonomicznej co aranżacji wnętrza. Tutaj chyba znał się tyle o ile i mógł stwierdzić czy mu się podoba czy nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:54, 09 Sie 2010    Temat postu:

Serio jakby go zaczęła uwodzić z pełnią swoich kobiecych wdzięków miałby nadal siłę się jej opierać? był niesamowity. Ona tak nie potrafiła. I wiedziała doskonale, że jeśli tych kilka chwil temu, kiedy powiedziała stop, Roy pocałowałby ją przez moment choćby namiętnie, to jej cały opór by zniknął. Chyba właśnie dlatego tak wyraźnie i jasno przerwała im to, co się działo, aby nie ulec swoim słabościom i nie poddać się czemuś, czego później któreś z nich mogłoby żałować.

- Ale możesz spróbować letarg, prawda? - stwierdziła zdziwiona, że chyba jeszcze tego chłopak nie próbował. - Przecież to w sumie dość podobne, chociaż bez snów... - mruknęła przyglądając się po chwili jak kolejne prace lecą do kosza. - No wiesz! - obruszyła się żartując sobie - I tyle czyjejś pracy tak wywalasz lekkim ruchem... - zaśmiała się - Pierwsze to wkład w przygotowanie tego a drugie to moja krwawica wylana na przeczytanie tego i zrozumienie o co biega. - parsknęła znowu śmiechem wspierając się głową o jego ramię i podając mu ten jeden, który w sumie najlepiej na razie wypadał. Sama sięgnęła sobie po kilka kolejnych zatapiając się w ich treści na dobrą godzinę.

Po trzech pracach i oczach zaczynających ją szczypać od ślęczenia nad tymi literkami stwierdziła, że chyba dobrym pomysłem byłoby zapalić światło, bo jeszcze tego nie zrobili odruchowo po powrocie do domu. Wstała z kanapy unosząc złączone w nadgarstkach ręce nad siebie i przeciągając się solidnie. Do włącznika podeszła na palcach, starając się rozruszać także kostki u nóg, które niemalże jej zdrętwiały. Powróciła do chłopaka przed kanapę, ale nie usiadła tym razem na niej. Zaczęła się najnormalniej w świecie gimnastykować. Stanęła w lekkim rozkroku i kładąc sobie otwartą okładkę kolejnej pracy przed swoimi oczami na brzegu kanapy, pogłębiając skłon i powoli rozszerzając rozkrok wczytała się w rzędy nudnawych literek. Czasami jak miała coś dłużej poczytać, to na prawdę cudowała, oby tylko nie przykleić się zadkiem do siedzenia, na którym zaległa.

Nie mogąc się jednak skupić jak małe dziecko po długiej lekcji w szkole spojrzała się na swego towarzysza z uśmiechem. - Roooooy.... Zróbmy coś. Cokolwiek. Jeszcze pięć mi zostało, ale ja już nie mogę... Kręćka można dostać od tego wszystkiego tak ciurkiem czytanego... - zajęczała szukając w nim jakiegoś wybawienia. Oklapła przy tym na podłodze w szpagacie licząc na jakiś błyskotliwy pomysł przyspieszenia czytanie tych pozostałych prac. Już tak niewiele zostało. Zaledwie jedna czwarta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:21, 09 Sie 2010    Temat postu:

No a nie? Miał już trochę wprawy i obycia z nią w takim stanie. To jakby jeszcze poćwiczył stałby się naprawdę nietykalny. Jasne że był niesamowity, sama go sobie takiego stworzyła. Dołożyła w końcu cząstkę swojego jadu - To nie to. Jest różnica w samym pojęciu... Letarg nie jest snem, a sen letargiem. To jakoś tak nie pasuje. Chyba nie odwykłem jeszcze od tego wszystkiego. - mruknął tłumacząc jej swój punkt widzenia - Och za tą twoją krwawicę mogę ci szybko podziękować. - nim pocałował kącik ust wampirzycy szepnął - Przepraszam. - rozbawiony swoją zapobiegliwością. Nie chciał jej drażnić ponownie dlatego przepraszał z wyprzedzeniem za co to zamierzał zrobić. Dostała jeszcze buziaka w policzek - Wystarczy? - miał nadzieję że tak. Jeśli wspominała o tym letargu to Roy chyba w niego zapadł. Użyczył jej swego ramienia na ten czas nie za bardzo się ruszając a kartek to już wcale nie przewracał. Wiedział tylko że tej pracy nie odrzuci. Zamrugał kiedy nacisk na jego ramie zmalał. Podrapał się za uchem rozglądając po kawalerce przytomnym spojrzeniem. Zawiesił je na gimnastykującej się wampirzycy. Popatrzył na Lizzy z zagubioną miną człowieka który znalazł się na niewłaściwym miejscu i czuje że coś jest nie tak. Ekonomia sprawiała że tak myślał - Zróbmy coś? - 'coś', no faktycznie wiedziała jak zacząć. Wampir zastygły w bezruchu przypomniał sobie o tym przestać przypominać pomnik i zapytał - Zrobimy sobie skarpetkową wojnę? - wywrócił czami wiedząc ze to głupie. jedynie on i Angela byli na tyle nie poważni by rzucać w sobie czystymi skarpetkami zwiniętymi w kulkę i ganiać się przy okazji po całym domu jak ich naszła ochota - No nie wiem, nie wiem... - uśmiechnął się z politowaniem widząc jak przysiadła na podłodze. Spojrzał na okno, ale nie pocieszył go widoczek za nim. Wyciągnął ramiona w górę nie czując większej różnicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:04, 09 Sie 2010    Temat postu:

Na pewno byłby tak nieczuły na jej względy? Nawet gdyby Eliza usiadła przed nim na jakimś krzesełku, w samej, bardzo skąpej bieliźnie prowokując go na przykład jakimś odstawianym przed jego oczami pokazem? Widział już raz jak tańczy. Kiedy ruchami ciała odstawia całe emocje, które zastępowały jakiekolwiek wypowiedziane słowa. Sprowokowałaby go takim tańcem, dotykiem samej siebie, skoro on nie chciał i nie byłby zainteresowany. Albo przynajmniej udawał, że nie jest. Utrudniłaby mu skutecznie zachowanie powściągliwości jednym zgrabnym przesunięciem dłoni po swojej skórze, westchnięciem, uśmiechem czy spojrzeniem rzuconym spod woalki rzęs. Nie byłby wtedy chyba normalnym facetem, gdyby był w stanie pozostać niewzruszonym na takie zachęty. Zawsze pozostawała alternatywa a dostęp do kolejnych jej wersji był w zasięgu dłoni dziewczyny. I z pewnością nie zawahałaby się, by ich użyć, jeśli by Roy odtrącał jej uroki.

Zaśmiała się cicho słysząc słowa przeprosin przy pocałunku jej kącika ust. Były całkowicie niepotrzebne, bo dziewczyna już panowała nad sobą w wystarczającym stopniu. Kolejne cmoknięcie w policzek jeszcze bardziej ją rozbawiło i dziewczyna w odwecie, ale bez słów przeprosin, chwyciła go dłonią za kark i przyciągnęła do siebie całując go w usta. Intensywnie, lecz dość krótko jak na to, na co tak na prawdę miała ochotę. Dopiero wtedy się odezwała - Wystarczy. - przytaknęła zatapiając się po chwili w swojej pasjonującej lekturze bez fabuły i polotu.

Kolejne prace zostały opatrzone jej notatkami i kiedy już nie mogła wytrzymać kolejnego zabrania się za następną pracę propozycja chłopaka wydała jej się wielce emocjonująca i ciekawa. - Skarpetkową wojnę? - zainteresowała się propozycja. Najwyraźniej nie tylko on z siostrą mieli dziwne pomysły. Elizabeth kiedyś ze swoim bratem naciągali na dłonie po grubej skarpecie i odstawiali sobie jakieś przedstawienie z chorą, zakręconą jak puszka gwoździ fabułą i jeszcze bardziej skomplikowanymi dialogami. Skarpetkowa wojna skojarzyła się jej z właśnie takim przedstawieniem. Tylko, że z Jam'mim wyglądało by to chyba inaczej niż Roy miał na myśli.

"Powiedz 'A'! Aaa! Powiedz 'E-ee'! E-ee. Powiedz 'A-a, E-ee, E-ee'! A-a, E-ee, E-ee." - mówiły do siebie skarpety i zawsze wtedy zaczynało się wzajemne atakowanie siebie takimi pacynkami z frotki kończąc się zazwyczaj łaskotkami bądź zapasami z poduszkami w rękach.

Roy chyba jednak co innego mógł pod tym pojęciem widzieć. - To znaczy jak? - zapytała wampirzyca szczerze zainteresowana jego propozycją. Najwyraźniej ona także jeszcze w pewnym stopniu nie dorosła do swojego rzeczywistego wieku, bo wciąż była skora do powygłupiania się. Nawet jeśli przy takiej zabawie mieliby zbudzić ze snu wszystkich lokatorów budynku, w którym mieszkali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:19, 09 Sie 2010    Temat postu:

Byłby czy by nie był? Co to za rozważania? Sprawdziła by to by miała odpowiedź jak na dłoni. I wiedziałaby co Roy by począł w przypadku różnorakich argumentów których jak sama stwierdziła nie zawahałby się użyć. Zapewne rozwiałby tym wszelkie jej wątpliwości, albo przysporzył kolejnych - Skarpetkową. - powtórzył kiedy zapytała - Nie bawiliście się tak nigdy? - jeszcze trochę to zacznie sądzić ze Lizzy to jedynie podróżowała i jedynie tańczyła. Dzieciństwa nie miała wcale, albo miała strasznie ubogie. Albo z drugiej strony to Roy z siostrą mieli talent do wymyślania głupot dla zabicia czasu, a Lizzy i jej brat mieli jakieś bardziej cywilizowane zabawy - Normalnie. A jak wygląda wojna? Masz przeciwnika, masz cel, masz też amunicję. Tylko trzeba wszystko co może się potłuc schować, bo... - równie bywało o czym wskazywała niewinna minka wampira. Zerwał się z kanapy w ułamku sekundy wyszukując skarpetek w szafie. Podrzucił jedną parę w powietrze niczym granat i uśmiechnął się z wyraźną chęcią do zabawy. Cisnął skarpetką i Elizabeth zaliczyła kuksańca w udo, a Roy począł się zastanawiać gdzie tu się szybko schować jakby zapałała chęcią zemsty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:33, 09 Sie 2010    Temat postu:

No to może kiedyś sprawdzi. A kiedyś oznaczało odpowiednią porę, miejsce i czas. No i okoliczności. A te raczej póki co dla Elizabeth nie były zbyt sprzyjające biorąc pod uwagę to, że dziewczyna chciała nabrać dystansu do tego jak się oboje sprowokowali do posunięcia się dalej niż to początkowo zapewne zakładali.

- Tak? Niee... - pokręciła głową przecząco - Nieco inaczej... To i owszem. - dodała słuchając wyjaśnienia na czym polega jego pomysł na odrobinę rozrywki pomiędzy czytaniem kolejnych tomiszczy biznes planów. Rozejrzała się na boki słysząc o możliwych ofiarach tej rzucanej wojny. Nie dostrzegła raczej żadnego zbędnego wazonu czy ramki na zdjęcia, które mogłyby ucierpieć na skutek takiego rzucania się skarpetkami.

Kiedy jednak dostała od chłopaka pierwszym z pocisków podniosła się szybko z podłogi. No oczywiście, że chciałaby się zemścić, ale... - Ej! Ja nie mam prawie żadnych skarpetek! - zawyła łapiąc tą jedną kulkę, którą dopiero co oberwała od Roya. Nie zdążył się ukryć przed jej odwetem. Momentalnie wyrzuciła w powietrze frotkową amunicję, ciskając nią w towarzysza. - A masz. - powiedziała ze śmiechem w głosie, ale jej zemsta wyszła nader żałośnie, bo nie trafiła.

Kulka odbiła się od ściany niedaleko ramienia chłopaka omijając cel w jaki miała uderzyć, jego rękę. Skrzywiła się na widok tej pierwszej, rozpoczynającej grę porażki. stanęła zaraz za krzesłem, gotowa w razie czego ugiąć się chowając za nim jak za tarczą, gdyby Roy miał ochotę zaraz przymierzyć się do zemsty. Tak, to się wampirzyca z bratem nie bawiła. Chociażby dlatego, że wuj, to by im za stłuczenie czego łepki ukręcił. Mieli inne zabawy, ale ta też była dla niej dobra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:54, 09 Sie 2010    Temat postu:

Och ten dystans. To powinno być zakazane. Strasznie irytuje wszystkich facetów. Bardziej jękliwej i niepewnej odpowiedzi chyba nigdy od niej nie usłyszał. I nadal nie wiedział. Utwierdzał się jednak w tym ze zostali wychowani całkiem inaczej. Odchylił się lekko w tył widząc jak wstaje. Złapała jego przynętę. O sąsiadów nie należało się martwić. Stąpali bezszelestnie, mogli mówić szeptem. Doskonale przecież się wzajemnie słyszeli. Dla innych po prostu ich nie było. Kiedy upomniała się o skarpetki wskazał na szafę i dodał - To była tylko pokazówka. Bierz. - raczej prowokacja. Spojrzał na skarpetkę, która poleciała obok niego - Wstydź się. - powiedział pochylając się po nią i wodząc za Lizzy cwaniackim spojrzeniem - No bierz te skarpetki. Nie chowaj się za krzesłem Elyyyzabeth. Bądź poważna. Nic ci nie zrobię. - cóż z tego że skrzyżował palce za plecami i znów podrzucił skarpetkę w dłoni. Odsunął się od szafy, przechodząc do kuchennej części kawalerki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 09 Sie 2010    Temat postu:

No dobra. Z tym dystansem to była dość problematyczna i ruchoma sprawa. Bo tak na prawdę dziewczyna sama nie wiedziała czego chce. No, oprócz jednego. Wiedziała, była pewna tego, że chce Roya. W całości, do końca i w każdy możliwy dla niej do osiągnięcia sposób. I chyba tego właśnie się tak bała. Wcale nie tego, że zbyt szybko do czegoś się posuną, tylko do tego jak daleko sięgną jej granice chęci bycia z nim. Taka jej mała, drobna obsesja.

Obejrzała się niepewnie to na Roya to na szufladę z jego bielizną niezbyt zdecydowana w którym momencie do niej wyskoczyć, by bez ryzykowania oberwaniem od niego pociskiem wyciągnąć i dla siebie kulkę. Przesunęła się lekko w bok widząc jak chłopak przechodzi w bok, do kuchni. Wciąż pozostawała za stołem i krzesłem osłonięta. jednak przeszła nieco bliżej do szafki, więc szybkim wyślizgnięciem się jeszcze bardziej w bok, otworzyła szufladę i wyciągnęła sobie amunicję. A w zasadzie, to dwie sztuki. - A tam. Nie marudź. - stwierdziła.

Pierwszą od razu ciepnęła w stronę chłopaka i tym razem trafiła. W jego stopę. Oj, beznadziejnie wychodziło jej celowanie. Miała możliwość jednak repety, ale wpierw musiała się schować znów za krzesłem. - już Ci wierzę, że nic nie zrobisz. Jaaasne. - zakpiła już na tyle znając chłopaka, że wiedziała, iż ten nie popuści nadarzającej ise mu w najbliższym czasie okazji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:21, 09 Sie 2010    Temat postu:

Ta obsesja nie była taka mała i drobniutka, bo miała strasznie szeroki kark, który na dobrą sprawę rzucał się pierwszy w oczy. Ale obsesja obsesją i jak to bywało mogła być niebezpieczną. Uśmiechnął się szerzej widząc jej niezdecydowanie i rozdarcie - I jest problem. Szuflada czy...? - znów podrzucił skarpetkę w górę nawet na nią nie spoglądając. Stanowczo odkąd był wampirem zaczął lubić i mieć zaufanie do swego ciała - Uczę się od mistrzyni. - powiedział kłaniając się. Nadstawiał karku, ale nawet to jej nie pomogło. Zaśmiał się kiedy dostał w stopę i przykucnął patrząc przez nogi stołu i krzeseł na łydki Lizzy. Wyprostował się widząc jak znów zasłania się krzesłem. Miał w dłoniach dwie skarpetki i wampirzycę zasłaniającą się przed jego atakiem - To zależy o czym mówimy że ci tego nie zrobię. - mruknął obchodząc stół z drugiej strony patrząc uważnie na Lizzy. Miała jeszcze ta skarpetkę i krzesło na dodatek. Zamachnął się choć nie rzucił, chcąc sprawdzić czy choć się wzdrygnie widząc jego udawany atak - Mi nie wierzysz? Mi? Swemu rycerzykowi? Ja cię proszę Elizabeth...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:40, 09 Sie 2010    Temat postu:

Taaak. I ta obsesja miała wyjątkowo miękkie i delikatne usta. I dłonie dotykające w taki sposób, że po jej całym ciele przebiegały dreszcze. I głos, doprowadzający do obłędu, kiedy się do niej zwracał tym swoim cichym, mrukliwym tonem. A jeszcze jakby było mało, to i oczy, w których błękicie można się było zapomnieć. Bardzo łatwo zapomnieć. I całkowicie.

Kiedy on zaczął obchodzić stół w jedną stronę, ona niczym jego satelita podążyła w drugą, by wciąż utrzymać dystans jaki ich dzielił pomiędzy, odgradzany przez blat. Oczywiście w chwili, gdy się zamachnął, dziewczyna drgnęła gotowa do ucieczki przed pociskiem. Przeskoczyła do kolejnego krzesła śmiejąc się cicho. - Znowu o coś gramy? - spytała się puszczając do niego oczko. Dość dobrze pamiętała jak ostatnim razem remis spowodował całkiem przyjemną realizację jej wygranej pod prysznicem i coś odległego, nierealnego jeszcze dla niej co miało być nagrodą dla Roya.

- Tobie? Ależ oczywiście mój drogi, że w takiej sytuacji Ci kompletnie nie wierzę. - zaśmiała się i na moment opuszczenia w dół głowy ze śmiechu straciła koncentrację. Zaraz jednak się przywołała do porządku stwierdzając, że to najlepszy moment do kolejnego jej ataku. Dopóki wygląda jeszcze na bezbronną z powodu zanoszenia się śmiechem. - O co mnie słońce prosisz? - zapytała i wycelowała gdzieś na jego klatkę piersiową. Skarpetowy pocisk trafił wampira lekko, chociaż idealnie w czoło.

Parsknęła śmiechem. Do trzech razy sztuka, ale jakże trafna tym razem. Lepiej się było nie przyznawać jednak, że to miejsce nie było zamierzone. Elizabeth totalnie nie miała zdolności celowniczych. To była jakaś jej porażka, coś, co przy jej pozostałych umiejętnościach było jakąś kompletnie nie pasującą do niej klapą. Jakby ktoś postawił na dziesięć metrów przed nią tarczę i kazał trzy razy strzelić, to pewnie jednym pociskiem by spudłowała, drugi by zgubiła a trzeci przy jej farcie w celowaniu zepsuła. Ach to jej marne szczęście.

Zaraz po trafieniu chłopaka zapomniała się, ze ten ma jeszcze w dłoniach dwie kulki i chcąc sobie pogratulować okrążyła stół podbiegając bardzo szybko za jego plecy i klepiąc go ze śmiechem po barku dłonią. Zaraz jednak wróciła na swoje miejsce znów się zasłaniając krzesłem nie wiedząc kiedy wampir postanowi się na niej zemścić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:01, 09 Sie 2010    Temat postu:

Miał też zapędy bałaganiarza i niepoprawnego żartownisia. Jednak nie był tak cudowny. Niech mu Lizzy tak nie pochlebia bo znów zapadnie na syndrom Lalusia i się zaczną ochy i achy nad samym sobą. A tego choćby i chciała to by nie zniosła, a przyklaskiwać mu chyba nie była zdolna przez dłuższy czas. Wyszczerzył się widząc to drgnięcie - Nie wiem, jak chcesz. - odpowiedział zwalając to dyplomatycznie na jej barki - A o co teraz moglibyśmy zagrać? - nie miał względem niej żadnej konkretnej zachcianki którą mógłby dla siebie wygrać. A te które miał odrzucił mając na względzie jej zdanie w temacie. A Lizzy? Miała coś takiego? To niech mówi - Och jak możesz? - zapytał z wyrzutem - No jak możesz? - uniósł wzrok na sufit i tupnął niezadowolony - Ona mi nie wierzy! A ja tak... Och ja cię mogę o dużo rzeczy prosić gwiazdeczko. - posłodził jej uśmiechając się przymile - Problem w tym czy ty się na to zgodzisz. - zwiódł go ten jej uśmiech i beztroska - Ej! Właśnie mi rozerwało głowę tym twoim granatem! Chodźże tu! - upadająca skarpetka została podbita stopą piłkarskim trikiem i wróciła do dłoni Roy'a. Okręcił się w kółko chcąc ubezpieczać tyły ale skończyło się tylko na klepnięciach. Kiedy ona znalazła się do niego plecami pomykając po krzesło nie potrafił sobie odpuścić i dostała po krzyżu. Dwa razy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:14, 09 Sie 2010    Temat postu:

boże! Ile to tych wszystkich chorób i schorzeń mogło się mieścić w tym jednym jego ciele? Całkiem zgrabnym i sympatycznym ciele, ale jednym tylko. - No jasne, że chcę. Zawsze o coś grałam i teraz też tak chcę. Chociażby o drobiazg. - wyjaśniła.

- No nie wiem o co ty byś chciał. - mruknęła po chwili śmiejąc się z kolejnego swego bujnięcia na boki, kiedy Roy ją straszył rzuceniem pocisku. - Ano mogę, mogę nie ufać w takich sprawach. - zaśmiała się znowu, bo każde jego drgnięcie powodowało u niej podobną, chociaż obronną reakcję. - No to wybierz jedną. - zachęciła - Dowolną. Bez ograniczeń. - powiedziała z szerokim uśmiechem na swojej twarzy - I mówię to świadomie. Co tylko sobie zażyczysz. - stwierdziła przekonując go do tego, że nie musi się obawiać, iż dziewczyna nie wykona tej prośby. Pod tym względem była bardzo honorowa i jeśli już zgadzała się na pewien układ, to nie wycofywała się rakiem. Z resztą nie podejrzewała, żeby to miało być coś strasznego.

Zaraz po tym dostała dwukrotnie po plecach. Zemściło się na niej to śmianie się z przypadkowej całkiem wygranej. Pochyliła się i zgarnęła dwie kulki. Zaraz jednak podbiegła okręcając się kilka razy wokół siebie dla zmyłki, do szuflady i wyciągnęła z niej jeszcze trzy pary skarpet. Rzuciła dwie kulki podając Royowi. - Kto więcej zaliczy trafień. Na trzy możliwe strzały. - zaproponowała. - Więc? - zapytała - Jaka jest twoja propozycja nagrody, której byś chciał? - szepnęła bujając się niczym koszykarz na ugiętych lekko kolanach w dwie strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:36, 09 Sie 2010    Temat postu:

Całkiem dużo jak widać. Niby jeden Roy ale strasznie pojemny - O drobiazg... - wywrócił oczami chodząc z jednej na drugą stronę nie spuszczając przy tym z oczu Elizabeth. Nie miał pojęcia czego sobie zażyczyć. Po skreśleniu pewnego życzenia z jego prywatnej listy zaczął się zastanawiać czego mógłby chcieć od wampirzycy. Nie miał wymagań. Dostawał od niej wszystko co tylko chciał w granicach zdrowego rozsądku - Ciągle nie rozumiem jak możesz mi nie ufać, przecież... Gdzie ja i zemsta? - pokręcił głową i złożył dłonie jak do modlitwy podkreślając tym samym swą niewinność. Ta jej świadomość wyboru w niczym mu nie pomogła. Nie wiedziała co mu dawała do ręki a czego nie mógł wykorzystać co go strasznie irytowało. Nie chciał postępować przeciwko Elizabeth i jej wartością na chwilę obecną. Chwycił zaskoczony skarpetki które dostał nadal nie wyjawiając żadnego specjalnego życzenia. Roy przystanął w miejscu, bo chyba w końcu się zdecydował o co zagrają - Przestaniesz maglować biznes palny. Wybierzemy pomiędzy tym który nam wpadła w oko, a tym od rektora. - miał serdecznie dość ślęczenia nad tym. Uważał że choćby i miał najlepszy przepis to może mu wyjść zakalec, więc zdawał się na siebie a nie na papierową instrukcją wytworzenia cudu - Przyjmujesz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:49, 09 Sie 2010    Temat postu:

- Oooo matko! - Elizabeth załamała ręce słysząc jego życzenie. - No weź przestań! Zostały tylko cztery jeszcze do przeczytania. Pozostałe już mamy z głowy. - powiedziała nie wierząc w to, że skoro chłopak dostał tak szerokie spektrum możliwości do wyboru, to wybrał coś tak błahego i w sumie beznadziejnego dla niej. - Powiedz, że żartujesz... - poprosiła go bezwładnie opuszczając ręce w dół.

- Myślałam, że coś ciekawszego Ci chodzi po głowie. - stwierdziła - Po ostatniej naszej grze i tej bombie z dwoma zapalnikami, na którą się oboje zgodziliśmy, myślałam, że wybierzesz coś równie ciekawego... - mruknęła niezbyt zadowolona z takiego życzenia chłopaka. Pokazała mu swój zmarszczony nos jako wyraz tego, że niezbyt jej pasuje rezygnowanie niemal pod sam koniec z całej pracy, którą już włożyli w przeglądanie przyniesionych przez niego wczoraj prac.

- Mam inną propozycję. - rzuciła nagle wpadając na pewien pomysł. Mogli go sobie dowolnie rozwinąć, jeśli by potem chcieli albo ukrócić jeśli by coś nie pasowało. - Jeśli wygram, będę Ci mogła zrobić masaż. Jeśli Ty, wtedy Ty będziesz mi mógł go zrobić. Pasuje? - wyjaśniła o co jej chodzi. Podrzuciła wzorem chłopaka swoją jedną z kulek w górę, łapiąc ją zaraz po tym dwiema rękami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:03, 10 Sie 2010    Temat postu:

- Ooo bo chodzi. - przyznał Elizabeth wzruszając obojętnie ramionami i tyko on wiedział ile go ta obojętność kosztowała. Choć jak już rzuciła tą drugą propozycję to pomyślał że mógłby teraz Elizabeth trochę zirytować za to jak ona go poirytowała ogólnym nakazem - Skoro tak! - chciał klasnąć i zatrzeć dłonie ale że miał je zajęte skarpetkami nie zrobił tego - Dobrze... Myślałem... W pierwszej chwili by po prostu zażyczyć sobie ciebie całej. Bez sukienki, bez kostiumu... Czy bielizny, tam. - wskazał ruchem głowy na kanapę - Ale... - zaczął przyglądając się Elizabeth by wychwycić każdą nawet najdrobniejszą zmianę na jej twarzy - Skoro odrzuciłaś biznes plany, a chcesz masaż, to okej. - powiedział ugodowo, jakby wcale nie żałując życzenia jakie odrzucił - Pasuje jak najbardziej. - zadecydował kiwając głową - Chciałem cię zwolnić z reszty tej pasjonującej lektury, ale dobra. Gramy o masaż. Kto zaczyna? Chcesz być pierwsza? - mógł jej dać tą możliwość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:36, 10 Sie 2010    Temat postu:

Uniosła brwi z wyczekiwaniem słysząc jak chłopak przyznaje się do tego, ze miał coś o wiele bardziej ciekawego na myśli niż rezygnację z dalszego wczytywania się w biznes plany. Spojrzała się na niego wyczekująco mrużąc przy tym oczy. i jakim niby ona nakazem ogólnym go poirytowała? Niby co to był za nakaz? Nie potrafiła sobie tego jakoś uświadomić.

Szczęka jej trochę opadła w dół słysząc co mu chodziło po głowie a czego nie wypowiedział jednak. Zatknęło ją przy tym nieco, ale po chwili otrząsnęła się z pierwszego zaskoczenia. - Oookeeeejjjj... - przeciągnęła słowo bardzo powoli je wypowiadając. Przygryzła przy tym wargę zastanawiając się w jakim celu miałaby się w takim stanie znaleźć na tej kanapie. Nie widziała póki co niczego strasznego dla niej. Pomiędzy biznes planami a tym co na prawdę chciał była ogromna różnica. Wręcz przepaść można by powiedzieć.

Wzięła głębszy oddech spoglądając się na chłopaka uważniej. - Na to bym się mogła zgodzić. - powiedziała w końcu, pozostawiając chwilę dobitnej ciszy po swoich słowach. Dopiero po tym kontynuowała. - Ale skoro masaż, to masaż. - kiwnęła głową uśmiechając się do Roya spokojnie. Nie wpadła w żadną panikę czy histerię słysząc jego zachciankę. Zaczęło jej to jednak dość mocno chodzić po głowie i pod ten kontekst zaczęła rozważać swoją propozycję masażu, na który oboje przystali.

- Nie ma pierwsza. I nie ma kto zaczyna. - stwierdziła wreszcie - Nie ma kolejności. Start! - powiedziała nagle zamierzając się na chłopaka ze śmiechem w głosie chowając się częściowo znów za krzesłem. Kiepska to dla niej była szansa na wygraną, bo przy jej celności miała masakrycznie małe szanse. No, ale musiała spróbować. Wykorzystała element zaskoczenia i od razu rzuciła skarpetową kulką w stronę wampira. Jednak jak to ona, spudłowała. Frotkowy pocisk przeleciał tuż przy jego szyi spadając po chwili na ziemię z cichym 'pac'. - Damn! - rzuciła niepocieszona pod nosem wiedząc, że właśnie straciła swoją pierwszą szansę. Zaraz się jednak pochyliła przy krześle, starając się jak najbardziej wykorzystać daną jej przez ten mebel ochronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:58, 10 Sie 2010    Temat postu:

A takim że może prosić absolutnie o wszystko. Czego Roy zakładając sobie z góry pełne postanowienia nie mógł zrobić, a to był dostateczny powód do tego by poczuć się poirytowanym. Uśmiechnął się lekko kiedy zobaczył zaskoczenie na jej twarzy. Właśnie tego oczekiwał i to go ucieszyło. Bramka! Uśmiech na twarzy wampira stał się nieco szerszy, kiedy Lizzy potrzebowała chwili by dojść do siebie i powiedzieć tą przeciągłą zgodę. Zachichotał kiedy przygryzła wargę - No dalej, bo się tutaj zestarzeję! - zawołał by w końcu się ogarnęła i zaczęła kontaktować. Zastanawiała się? O losie! A miał ja za inteligentną. Nie, na to na pewno by się nie zgodziła - Masaż. - przytaknął powracając na proste i bezpieczne tory rozumowania - Och! - usunął się w bok kiedy się na niego zamierzyła jednocześnie chowając za krzesłem. Sapnął niezadowolony widząc że taką linię obrony sobie znalazła. Wybuchnął śmiechem widząc jak się chowa - O ja cię... Aż tak ci zależy na wygranej? - próbował ją zajść raz z jednej raz z drugiej strony jednocześnie przy tym jakoś trafić. Zgiął się w pół i posłał skarpetki dołem. Nie wiedział czy dostała w podbrzusze czy nie, bo wyprostował się woląc mieć na oku jej dłonie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:28, 10 Sie 2010    Temat postu:

No to mógł mieć wyrzuty tylko i wyłącznie do samego siebie, skoro sobie coś założył i przez to teraz nie mógł prosi o coś, na co miał ochotę. Wampirzyca ogarnęła się, nawet szybko przecież po zaskoczeniu lekkim jakie ją złapało na słowa chłopaka kiedy mówił co chciałby. I błędnie Roy interpretował, że by się nie zgodziła. Skoro już to powiedziała, to słowa by dotrzymała. Gorzej jeśli jej towarzysz miał coś więcej na myśli niż ją nagą po prostu zobaczyć na kanapie a zapewne w tym kontekście miałaby się znaleźć na tamtym miejscu.

- A Tobie nie zależy na wygranej? - zapytała starając się unikać jego podpuszczanych ataków. Nie mogła być pewna, że któryś z nich nie będzie tylko zagrywką, lecz prawdziwym wyrzuceniem w nią pocisków, by trafiły. Tak też było kiedy przesunął się w bok, aby ja zajść. Elizabeth niczym odbicie w lustrze starała się wciąż utrzymać dystans. Ale torpedowania od dołu to się nie spodziewała.

- No nie... - zajęczała gdy się okazało, że jest jeden do zera dla niego, bo jego amunicja trafiła wampirzycę w biodro. Dziewczyna w ramach zrewanżowania się zamierzyła się na chłopaka i po kilku bujnięciach na boki wyrzuciła przed siebie kulkę. Tym razem jej pocisk chyba nawet trafił, chociaż było to dyskutowalne. Przeleciał tak blisko nogawki spodni Roya, że był do odczucia, ale jednocześnie bezpośrednio w nogę nie trafiła. Elizabeth niezadowolona mocno ze swojej celności zabujała się kilka razy w górę i w dół na swoich kostkach niczym małe dziecko. - Jeju... Porażka kompletna. - stwierdziła cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:29, 10 Sie 2010    Temat postu:

Sam sobie założył? Ze względu na nią sobie założył. Dla jej komfortu psychicznego. I tego by jej nie popędzać, skoro ostatnio pokazywała mu jak bardzo nie stara sie spieszyć. Roy nie chciał jej przymusem i to jeszcze tak kretyńskim jak zakład w grze. Kojarzyło mu sie to ze szczeniactwem i nieodpowiedzialnością. jakimś durnym zakładem, który chłopak pierwszy przeleci, a przecież miedzy nimi o to nie chodziło. On kiedyś też na to inaczej patrzył, to niech Elizabeth czuje satysfakcję ze ma tak wyrozumiałego faceta - Mi? Tak sobie. - stwierdził uśmiechając się przewrotnie - Choć nie powiem. Sama wygrana, uczucie pokonania kogoś... Choćby i skarpetkami... To zawsze podbudowuje. - Roy znalazł sobie lepszą tarczę, przynajmniej tak sądził. Stanął za fotelem i złożył na jego oparciu dłonie, gotów sie za niego schować w razie potrzeby. kiedy usłyszał cichy jęk, wiedział juz że trafił. Wychylił sie chcąc pognębić do reszty Lizzy i to był błąd. Spojrzał na przelatujacą obok niego skarpetkę. Miał to zinterpretować jako trafienie, ale w pore użarł się w język. Lizzy odczytała to inaczej - Ej... - wsparł łokcie na fotelu patrzac na nią - Nie łam się... - rzucił od niechcenia skarpetkami i trafił ją w ramie - jest jeszcze rewanż.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:50, 10 Sie 2010    Temat postu:

Przeleci? Elizabeth jakoś nie wiedziała, że jego wybraną nagrodą miało by być akurat to. Albo była aż tak niedomyślna, co raczej nie wchodziło w jej przypadku w grę, albo też co bardziej prawdopodobne to, że nie dopuszczała na razie takiej myśli i skoro chłopak powiedział tylko tyle, że chciałby ją ujrzeć soute na kanapie, to na tym się zaczynało i kończyło zarazem. Dlatego też się zgodziła, że taka nagroda mogłaby być. Na nic więcej nie byłaby jak na razie w stanie się zdobyć. Chyba, ze faktycznie zamykając oczy i zagryzając zęby, by mieć to już za sobą. I to bez względu na to czy by jej się to podobało, bo raczej ciężko by było, żeby nie, ale dlatego, że na prawdę nie była jeszcze gotowa. Coś się w niej zablokowało i nie chciała zmuszać siebie samej do przebrnięcia tej wewnętrznej bariery, skoro nie czuła się na siłach.

- Tak sobie? - zdziwiła się - To skoro nie zależy Ci za bardzo, to czemu się na to zgodziłeś? - zapytała się nie pojmując za bardzo po co grać o coś, co jest komuś całkowicie obojętne. Zobaczyła go po chwili za fotelem. Ale znalazł sobie miejsce. Ciężko go będzie trafić i to tym bardziej z zaskoczenia i przy jej umiejętnościach celowniczych. Jej szanse spadły niemal do zera. - Nie łamię się. Ale... Jest Dwa do zera. Czy do jednego, zależy jak na to spojrzeć. Co oznacza... Że albo już nie mam szans albo to - pokazała ostatnią kulkę w jej dłoniach - jest moją ostatnią szansą na remis i dogrywkę. - powiedziała zastanawiając się jak by mu tu zasadzić ostatnim pociskiem. Zaśmiała się przy tym widząc jak swobodnie chłopak do tego podchodzi.

- A tam rewanż. - mruknęła prostując się na moment i wywracając oczami w stronę sufitu. - Wpierw trzeba zakończyć jedno. - powiedziała. Chciała wygrać. Na prawdę chciała. Miała ochotę go dotykać, być blisko niego, całować. A jeśli jeszcze wchodziło w grę to, że chłopak byłby na brzuchu i nie mógł się za bardzo ruszać... Jej myśli zbyt daleko błądziły. - To jak jest? Dwa do jednego czy do zera? - zapytała próbując się zorientować czy jest jeszcze szansa na wygraną czy już ją straciła. Przysunęła nieco krzesło do siebie, odsuwając je zarazem od stołu.

Spojrzała na wampira z uśmiechem po czym słysząc odpowiedź Roya na jej pytanie nagle przeskoczyła oparcie swojej tarczy, wskakując zgrabnie na siedzisko i od góry celując w chłopaka. Tym razem trafiła. W bark. Tylko kurczę, czemu jakoś tak wychodziło, że dopiero trzecie jej podejście było celne? Trzydzieści trzy procent celności. To jakaś porażka. Zaśmiała się niczym statuetka umieszczona na podeście z powodu swego bombardowania. Zaraz jednak zeskoczyła, chowając się w kucki za stołem przed jego repetą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:38, 10 Sie 2010    Temat postu:

Niech skończą ten temat. To nie było nagrodą ani dla niej ani dla niego i nie wypadało już tego rozwijać, skoro oboje zgodzili się na coś innego. I niech tak zostanie. Lepiej nie zaglądać czasem do wampirzych umysłów zbyt głęboko - Dlatego by było o co rywalizować. I nie chodzi o to że mi nie zależy. Bez jakiegoś celu jakbyśmy mieli się wymieniać leniwymi rzutami, to było by bez sensu i nadal moglibyśmy czytać prace studeniciaków. A tak... Jest cel, to jest i chęć wygranej. - stwierdził. O to chodziło w każdej rywalizacji - Co? Nie cieszy cię rewanż? Ach bo ty byś chciała zapewnić sobie zwycięstwo od razu... - pokiwał głową ze zrozumieniem - Niestety tak się nie da. - nauczył się nie podstawiać nikomu i choć wyobrażenie dłoni Elizabeth znów na jego plecach było naprawdę przyjemne, nie umiał się przełamać - Powiedźmy że jeśli będzie rewanż, to w jakieś innej konkurencji, co ty na to? - Roy zabębnił palcami o fotel i powiedział - Dwa do jednego. - może i się podkładał. Trudno było stwierdzić czy ten jeden punkt faktycznie zdobyła czy szedł jej na rękę. Nim się obejrzał zremisowali. Wampir mało się tym przejął i uśmiechnął się nagle niemożliwie wesoło wychodząc zza swego fotela i podrzucając w dłoni jego ostatnią skarpetkę. Bez wahania zaczął podchodzić do Elizabeth. Nie miała go już czym rzucić. Mogła uciekać, ale i tak była skazana na przegraną - No chodź tu... - zachęcił wampirzycę przywołując do siebie ruchem dłoni - Nie będę już w ciebie rzucał. - chciał ją tknąć tymi skarpetkami i zakończyć pierwszą rundę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:55, 10 Sie 2010    Temat postu:

Przytaknęła słuchając jego wytłumaczenia. Było logiczne i dziewczyna zgadzała się z nim. Nie było więc o co polemizować. - A tam zwycięstwo. - pokręciła przecząco głową. Czyżby jej jeszcze nie poznał od tej strony? Jeśli walczyć, to walczyć o wygraną. Ale jeśli przegrać, to przyjąć godnie swoje fiasko i nie pozwolić swojej dumie ucierpieć jakimś dziecinnym, niepoważnym zachowaniem.

- Wcale nie. Jeśli wygrać, to uczciwie. Tak samo jak przegrać w dobrej walce. Bez podkładania się. - wyjaśniła swój punkt widzenia chłopakowi. Zaraz jednak usłyszała, że uznał jej pierwsze trafienie. Naciągane to było, bo naciągane, ale okej. Nich mu tam będzie. Przynajmniej do ostatniego rzutu będą solidniej się przykładać.

- E-ee. - odpowiedziała potrząsając głową przecząco z przekonaniem. - Nie ma tak łatwo mój drogi. Jeśli masz wygrać, to graj uczciwie i do końca. - dodała nie przejmując się za bardzo tym, że mogła w każdej chwili przegrać albo zremisować, jeśli Roy rzuciłby niecelnie. Zaczęła okrążać stół niczym parabola ruchów wampira. Nie uległa przywoływaniu. Jeśli chciał wygrać, musiał się postarać i na prawdę zasłużyć sobie na wygraną. Przeszła powoli w bok, ostrożnie stawiając nogi, by się nie potknąć. Jednak Roy nie spieszył się za gonitwą za nią. Wycelował, rzucił i trafił. - Okej. - stwierdziła rozluźniając mięśnie - Wygrałeś. Trzy do dwóch dla Ciebie. - zaśmiała się podchodząc do niego, by dać mu buziaka gratulując wygranej. - To gdzie i jak mnie chcesz mój masażysto? - zapytała dwuznacznie - Twój manekin jest gotów do poddania się. - zaśmiała się obejmując go w pasie i dając mu całusa w usta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:12, 10 Sie 2010    Temat postu:

Nie chciała do niego przyjść, jakże mogła tak postąpić. A przecież prosił tak grzecznie. Nie będą się przecież ganiać w gółko, a raczej on nie będzie za nią chodził po całym mieszkaniu. Roy widząc że nic nie zrobi zamachnął się i tak Elizabeth dostała. Rzut był celny, więc niestety przegrała. Choć dla kogo niestety to niestety. Nagroda przecież była niczego sobie - Koniec! - zawołał unosząc ramiona w górę i wyciągając się zwycięsko - Co za sukces, pokonać kobietę skarpetką... - trzeba nadmienić że w dodatku czystą a nie jakąś odrażającą - Dzięki. - mruknął dziękując za buziaka. Uśmiechnął się szerzej i powiedział - Nie mamy zbyt wielkiego wyboru, więc chcę cię... - powiedział powtarzając słowa Elizabeth - Na naszej znajomej już kanapie. Jak? Z tym nie będę miał problemu. Poradzę sobie z zamkiem twojej sukienki, jakby nie patrzeć od dziś to mój dobry znajomy. - kilka razy już dziś z nim zabawił i nie było nic skomplikowanego w jego rozpięciu - Ale ja nie chcę manekina... - jęknął nim zajęła mu na moment usta - Ja chcę moją kochaną, jedyną, niepowtarzalną, miękką i ciepłą wampirzycę. Da się coś z tym zrobić? Czy na serio, zasłużyłem sobie tylko na marnego manekina? - zapytał oplatając ją ramieniem w tali.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:52, 10 Sie 2010    Temat postu:

A czemu niby mieli się nie poganiać w kółko? Czasu mieli od groma, więc jeszcze chwila spędzona na okrążaniu stołu czy fotela niewiele by zmieniła. Jednak i tak się chłopakowi udało wygrać, więc tak na prawdę nie było już nad czym gdybać. Zadowolony z siebie i swojej wygranej wampir a na dodatek jeszcze z jakiej wygranej, to był ciekawy widok.

No, miejsc miał sporo do wyboru. Różnie dobrze mogłaby usiąść na krześle tyłem do niego czy na fotelu na jego kolanach. Jednak skoro wybrał kanapę, to okej. Uśmiechnęła się słysząc jak jej towarzysz zapewnia ją, iż poradzi sobie z zapięciem jej sukienki. Chociaż z tym dobrym znajomym w postaci suwaka, to chyba troszeczkę przesadzał. - A czemu dobry znajomy? Dlatego, że daje Ci się łatwo rozpiąć? - zapytała - Czy dlatego, że już tyle razy sobie dziś z nim dawałeś radę? - parsknęła śmiechem.

- Mmmm... - mruknęła kiedy Roy tak zaczął wyliczać - Jasne, że się da. - odpowiedziała po chwili z błyskiem w oczach i uśmiechem na twarzy. - No nie, nie. Zdecydowanie zasłużyłeś tą wygraną na więcej, jeśli tylko chcesz. Na tą... Jak to było? Kochaną, jedyną, miękką i ciepłą wampirzycę, tak? - uśmiechnęła się jeszcze raz wciąż trzymając go w pasie i ciągnąc go ze sobą idąc tyłem w stronę kanapy. - O manekinie zapomnijmy w takim razie. - Sięgnęła po jego rękę obejmującą ją w talii i położyła ją sobie na dekolcie. - Ciało. Poruszające się, miękkie... - zamruczała do jego ucha pochylając się w jego stronę i przeciągając jego dłoń tak, by zahaczyła o ramiączko sukienki odsuwając je w obok, na swe ramię. - Ciepłe... - kontynuowała łapiąc między wargi płatek jego ucha.

Dopiero kiedy tam dotarli, do kanapy, dziewczyna przystanęła puszczając z objęć swego towarzysza. Powoli, z uśmiechem obróciła się do niego plecami, zbierając włosy, aby mu nie przeszkadzały w odpięciu zamka. Tak. Skoro nie chciał manekina, to miał właśnie Elizabeth jak najbardziej realną, z krwi i kości jak to się mówi. I... Skoro miała nie być nieruchoma, to właśnie sam sprowokował jej zachowanie dopraszając się o to, by nie była jak głaz niewzruszona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:33, 10 Sie 2010    Temat postu:

Bo ganianie się w kółko jest głupie, tak samo jak zabawa w kotka i myszkę. No chyba ze ta zabawa była by nader interesująca a nagroda byłaby naprawdę sowita, to mógłby się wysilić. I zmienić się w kota, albo w mysz, w zależności od potrzeby. Dla Roy'a masaż musiał być wykonywany zazwyczaj na leżąco. jeśli chodzi o taki porządny, a do takiego właśnie wampir miał ochotę się zabrać. Taki na siedząco mógł służyć rozluźnieniu mięśni na szybcika. A czasu mieli po dziurki w nosie, to mogli się sobą zająć z większą dokładnością - Co się śmiejesz? - zapytał - I to i to. Zależy jak na to spojrzeć. Po prostu jak każdy. On też mnie lubi. - tak i tutaj nie przesadzał. Jakoś zawsze było tak że wszyscy lubili wampira, choć nie musiał się o to zbytnio starać, ani długo zabiegać - Jestem przeszczęśliwy... - podkreślił żartobliwym tonem - Jeśli tak twierdzisz. Naprawdę, lepiej masować kogoś żywego niż manekina. W końcu chyba na kursach masz praktykę na człowieku, a nie plastikowej lalce, no nie? Była jeszcze niepowtarzalna. - dodał puszczając do niej oko - Ech... - westchnął dając prowadzić swoją dłoń jak się Elizabeth żywnie podobało. Musiała minąć chwila nim poznała powód jego westchnięcia. Za dużo, za dużo w niej było sprzeczności tak jak i w nim. Nie myślał nigdy że sytuacja aż tak może się odwrócić. No chciał i nie chciał. Matko, to gorsze i bardziej zagmatwane niż Moda na Sukces. Zajął się swoim kumplem śmiejąc się z niego w duchu. Nie musiał przykładać dłoni do tego by sukienka sama spadła na ziemię. Luźny materiał to i się zsunęła - Wskakuj na kanapę. - powiedział wyłamując sobie po kolei palce i schylając się po zieloną kieckę by nie leżała jak szmatka.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 16:34, 10 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Port Angeles Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
Strona 11 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin