Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Mieszkanie Grace
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:48, 20 Kwi 2010    Temat postu:

/ ?

Grace wróciła do domu, nie chcąc niczego więcej jak ciszy i spokoju. Spotkania rodzinne, a już tym bardziej z powodów pogrzebu nie należały do jej ulubionych. Obrzuciła korytarz uważnym spojrzeniem. Nie znalazła nic co by ją na pierwszy rzut oka ucieszyło. Grace się zmartwiła. Było za cicho. Nikt po mieszkaniu się nie kręcił, drzwi od pokoi, prócz jednego, były pozamykane. Rzuciła okiem na wieszak. Jej, jego, młodego... A tamtej gdzie? Kiedy zawieszała swój płaszcz spostrzegła, że brakuje kurtki Judit. Skoro Marika tu jest to gdzie podziała ona? Kobieta zacisnęła usta niezadowolona i zła. Nie ma mnie dwadzieścia cztery godziny a już kogoś brakuje! Zapaliła papierosa i poszła do sypialni Adama. Przymknęła zgorszona oczy tym że para jeszcze wyleguje się w łóżku - Czy wy naprawdę nie macie zegarków? Wiecie która tak naprawdę jest godzina? Mam wam kupić? - zapytała kręcąc przy tym lekko głową. Spojrzała na Adama i Marikę i zapytała - A gdzie jest...? - urwała jednak widząc że jej syn podnosi się z łóżka i ubiera - A ty gdzie? - zaciągnęła się papierosem i pociągnęła dalej nie zważając na jego cwany uśmiech - Nie pozabijaliście się?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:08, 20 Kwi 2010    Temat postu:

To Adam lubił. Z góry ustalony, jasny i przejrzysty plan działania. Marika w pewnych cechach charakteru była jego lustrzanym odbiciem i to bardzo mu odpowiadało. Zawsze potrafili znaleźć jakieś wyjście. Zakupy. Szpital. I wspólne popołudnie. Na nic więcej czasu nie było. Adam przeznaczył cały dzień dla Mariki i z myślą o niej. Uniósł głowę gdy wspominała o kluczach i spojrzał w stronę drzwi od swojej sypialni - Świetnie. Jak zawsze w czas. - w mgnieniu oka dopił kawę. Gdy jego matka pojawiła się w pokoju fuknął na wstępie - A ty pukać nie umiesz? Mamy zegarki i się orientujemy. I właśnie dlatego... - powiedział wychylając się przez Marikę by odstawić pusty już talerz na tacę - Trochę nam się spieszy. - wstał na równe nogi i zaczął się ubierać. Zapinał klamrę paska, kiedy parsknął śmiechem - Jego żal zabijać Grace. Był tak zalany, ze nic się z niego wyciągnąć nie dało. Trzeba było mi powiedzieć znacznie wcześniej i wziąć się samej za jego wychowanie, bo ojciec chyba przekazał synkowi wszystko co najgorsze. - zauważył zgryźliwie spoglądając na Grace. Zerknął na Marikę kiedy wciągnął na siebie koszulkę. Złapał tacę i poszedł z nią do kuchni by matka nie widziała jego złośliwego uśmiechu na ustach. Oddychało mu się lżej na myśl o tym jakie piekło urządzi Grace Christopherowi. Wrócił do sypialni i wsparł się o futrynę spogladajac na kobietę palącą papierosa - Co się dziwisz? Nie wiedziałaś, ze twój młodszy syn lubi zajrzeć do butelki? - o Judit nie wspomniał ani słowa. To była inna sprawa. Jego i Mariki - Zacząłbym się o niego martwić. - mruknął ironicznie - Naprawdę mamo... - westchnął patrząc na nią z udawanym smutkiem - Chciałem dobrze, ale on wiedział lepiej. Prawda Mariko? - zapytał i uśmiechnął sie nieznacznie do żony - Wrócili o 5 nad ranem. Nie wiem gdzie się szlajał, ale radziłbym mieć na niego oko. A i jeszcze jedno. - powiedział zakładając już płaszcz. Westchnął jednak i pokręcił głową - Nie ważne. - odwrócił się od niej i przytrzymał drzwi przed Mariką. Ziarno niepokoju zostało zasiane. Wiedział że tym rozdrażni Grace. Wiedział jak bardzo jest uczulona na punkcie alkoholu. Reszta sama doprowadzi się do skutku. Niezmiernie zadowolony trzasnął drzwiami budząc tym zapewne tych, którzy jeszcze słodko spali. Kiedy byli już na dole zapytał Marikę - Do mieszkania najpierw, tak?

/ Ulice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:25, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Popatrzyła na Grace, która ich upomniała. Z poważnym wzrokiem utkwionym w niej rzekła. - No cóż. Pilnowanie nieposłusznych dzieci męczy. A użeranie się z pijaną dwójką jeszcze bardziej. - pozbierała się w mgnieniu oka z łóżka i poszła za mężem do kuchni. Sama miała z tego powodu lekki ubaw. Jednak ani słowem nie dała tego po sobie poznać. Wzięła się szybko za zmywanie naczyń jakie ubrudzili. Po chwili wycierała je w suchą ściereczkę. Pochowała je do szafki i wróciła wraz z Adamem do pokoju. - No tak w zasadzie jak Adam mówił śpieszy nam się. Mamy jeszcze dużo do załatwienia, a nie mam ani czasu ani ochoty tracić na niereformowalne dzieci. - poprawiła swoją bluzkę i włosy. Oboje wiedzieli z Adamem co się tutaj będzie działo po ich wyjściu. Miała nadzieję, ze i Jud się dostanie. Grace jako matka wiedziała doskonale jak chować dzieci żelazną ręką,a to by się jej przydało i to bardzo. Obróciła na moment głowę by ukryć rozbawienie. Westchnęła w głębi siebie. - Dokładnie. Stwierdził, ze jest przecież dorosły i nikt mu nie będzie rozkazywać. Ani ja, ani Adam czy Ty mamo. Zrobił to co chciał sam. A w konsekwencji wrócił do domu ledwo trzymając się na nogach, rzucając wszelkie obelgi. Ja nie wiem kto go kultury uczył. Ciężko go widzę. Pokręciła głową i poszła na korytarz założyć sobie na nogi buty. Po chwili zakładała już kurtkę. Chwyciła w swoją dłoń torebkę i założyła ją na ramię. Zerknęła za siebie ostatni raz i wyszła z mieszkania. Kiedy schodziła po schodach zerknęła na Adama w pełni się uśmiechając. - Hm? A gdzie byś wolał? Albo do mieszkania, albo prosto jedźmy na zakupy i do naszego synka będzie szybciej. Co Ty na to? - nic im nie stało na przeszkodzie, a Marii to by bardziej odpowiadało. Szkoda było jej marnować czas.

/ Ulice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:56, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Grace westchnęła ciężko. Szkoda się odzywać. Co zrobię to źle, a pragnę wam przypomnieć, że... To były jednak jej dzieci, więc nic im nie przypominała i po prostu pogodziła się z tym faktem. Pomagała im, na tyle było ją jeszcze stać - Żal zabić? - uniosła lekko brew w górę. Rzadko słyszała by Adamowi było czegoś żal. A już tym bardziej nie myślała, że żal mu może być Christophera. Niczego od niego nie wymagała. Ani od jednego, ani od drugiego. Podejrzewała, że z zasady się będą nienawidzić. Zdziwiłaby się bardzo gdyby było inaczej. Obróciła się kiedy wyszli z pokoju i zamrugała skonsternowana - Zalany?! - zawołała za nimi. Częściowej odpowiedzi udzieliła jej Marika a reszty dopowiedział Adam. Palce delikatnie zacisnęły się na papierosie, a oczy zwięzły niebezpiecznie. Wszystko co najgorsze? Spojrzała na drzwi od pokoju naprzeciwko. Albo spał tam Chris, albo Judit. Grace miała ochotę zaraz to sprawdzić. Kiedy małżeństwo wyszło poszła do kuchni po popielniczkę, strzepnęła popiół i złapała klamkę najbliższych drzwi. Spojrzała na kanapę i zobaczyła tam grzywę różowych włosów. Ten kolor ją rozsierdził. Grace trzasnęła drzwiami i poszła do drugiego pokoju. Kiedy stanęła nad śpiącym synem wykrzywiła usta i odeszła do niego by otworzyć jak szeroko okno. Do pokoju wpadło zimne powietrze. Świeże powietrze. Jak świnia, ostatnia, skończona... Miał rację. Adam do cholery miał racje! Trzeba było to szybciej rozwiązać. Wróciła do Christophera i wyszarpnęła mu poduszkę spod głowy. Zamachnęła się silnie trzymając papierosa w drugiej dłoni i krzyknęła - Wstawaj! Miałeś siły włóczyć się po nocy, to miej je i teraz! - zdzieliła go raz, drugi i trzeci by w końcu się obudził - Gdzie do cholery łaziłeś? Czego się dowiaduje z rana?! - machnęła poduszka raz jeszcze trafiając w blond włosy - Ty myślisz czasem?! Czy wódka już do reszty tobie, jak i ojcu, mózg przeżarła?! - nabrała głębiej powietrza w płuca i cofnęła dłoń, kiedy Chris w końcu się obudził.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:54, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Spał jak zabity, a po jego ciele we krwi wciąż krążył jak zatruty jad alkohol, który spożytkował na imprezie z Judit. Zamruczał coś przez sen i obrócił się na lewy bok. Nie słyszał kompletnie nic do momentu, aż ktoś nad nim zaczął się wydzierać. Kiedy poczuł zimne powietrze na swe skórze zatrząsł się i owinął szczelniej kołdrę mając zamiar w najlepsze nadal spać. Poczuł silne szarpnięcie spod głowy i z niezadowoleniem zagrzmiał pod nosem. - Adam kretynie daj mi spokój. Odwal się. Mówiłem Ci chyba coś? Bij na szczaw! - zmarszczył swe brwi nawet nie otwierając oczu na moment bo to mogło by się źle skończyć. Chciał się nakryć kołdrą, ale poczuł silne uderzenie w głowę. Poduszka wylądowała na jego głowie przez co gwałtownie został obudzony co go rozsierdziło. Dopiero po dłuższej chwili skapnął się kto do niego mówił. Matka?! Ogłupiałaś?! - Nie rozumiał o co jej właściwie chodzi. Dopiero jej słowa w jakiś sposób dały mu do myślenia. Zagryzł silnie wnętrze policzka zastanawiając się nieprzytomnie skąd wie o tym, ze wychodził z domu. Adam?! Ty skończony kretynie. Kablarzu zasrany podjudziłeś przeciwko mnie matkę? O żesz w mordę. Jasna cholera! Przecież Cię zabiję skończona kanalio. Dupku jeden. Taki jesteś! Taki Ja Ci pokażę staruchu! - zdenerwował się niemiłosiernie. Kiedy kolejny raz dostał poduszką w mgnieniu oka złapał ją w locie i pociągnęła w bok odrzucając za łóżko. Popatrzył na matkę jak na wariatkę. - Oszalałaś! - wydarł się chyba nie wiedząc co czyni i do kogo to mówi. To wszystko przez alkohol, który oddziaływał na niego intensywnie. Głowa go bolała niemiłosiernie, a każdy chociażby i ostrzejszy hałas doprowadzał do obłędu. - A co Cię to obchodzi? Chodzę tam gdzie lubię. Byłem, tam gdzie mi się chciało. Wódka? Nie pijam takich trunków. Wolę piwo. Ojciec? Co ma z tym wspólnego? Nie bawię się z nim więc o co Ci właściwie chodzi? Co braciszek podkablował mnie? No przyznaj się? Nie mógł utrzymać tej niewyparzonej gęby i już musiał wypaplać? Pffff... - fuknął i roześmiał się, a po chwili złapał się za głowę bo poczuł nieprzyjemne pulsowanie żyłek w jego głowie. - Dobra, daruj sobie i daj spać, ok? I jak będziesz wychodzić to zamknij za sobą drzwi! - odwróciła się do niej plecami i nakrył kołdrą ani myśląc wyjść z ciepłego łóżka. Wszystko go bolało. Jeśli myślał, ze zbędzie tym matkę i pozbędzie jej się to się grubo przeliczył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:34, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Grace miała ochotę go udusić - Nie nazywaj go kretynem! - tylko ona tak mogła zwracać się do starszego syna - Ma więcej rozumu niż ty smarkaczu! - uderzenia Grace były dobrze wymierzone, nie szczędziła ich Christopherowi ale musiała przerwać bo pozbawił ją poduszki. Zaciągnęła się i wsparła dłonią pod bok - Twój braciszek ma imię! Przyzwyczaj się do tego. I wcale nie podkablował! Nie musiał! Czuć od ciebie piwskiem na kilometr! Przecież do tego pokoju wejść nie można było! - krzyczała tym głośniej im bardziej Christopher się krzywił, czerpiąc z tego chorą, typową dla niej i dla Adama satysfakcję - I co z Judit? Tez taka wstawiona?! Wspaniale! - obróciła się i zaczęła krążyć po obszernym pokoju czując chłodne powietrze - Wprost świetnie! - zawołała parskając śmiechem - O co cię prosiłam? - zasyczała spoglądając na blondyna - O to byś nie sprawiał problemów. - powiedziała niezwykle cicho, z dziwną powagą - To takie trudne? Było ci tak źle? Nie mogłeś tylko zaraz musiałeś... - odwróciła od niego wzrok nie mogąc patrzeć na obraz żałości jaki sobą prezentował teraz Chris - Ojciec ma z tym tyle wspólnego, że... - Grace opadła na fotel, stawiając na podłokietniku popielniczkę, którą nosiła ze sobą - Nie mam ochoty, byś popadł w taki sam nałóg, bo jesteś młody. Ale... - jej stopa zadrgała nerwowo. Grace zagarnęła włosy i zaciągnęła lekko papierosem myśląc nad czymś - Ty mnie po prostu zawiodłeś. - stwierdziła patrząc na kołdrę i ukrytego pod nią chłopaka. Zamilkła wpatrując się w okno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:00, 21 Kwi 2010    Temat postu:

- Dla mnie jest kretynem i będzie! - wysyczał spod kołdry bo słyszał wszelkie słowa swej matki. Trudno było nie słyszeć skoro tak się głośno wydzierała. Nawet zatkanie sobie uszów palcami w niczym nie pomogło. Opuścił je bezwiednie czekając aż to się skończy i modląc się w duchu, ze w końcu głowa go przestanie boleć jednak na próżno. Czuł co raz to większy ucisk w głowie. - A poza tym jest skończonym dupkiem, egoistą od siedmiu boleści i myśli tylko kretyn o sobie. Rozumu? - parsknął śmiechem ściągając sobie z twarzy kołdrę i podnosząc się z trudem na łokciu. - Jakiego rozumu? Bo co? Bo przyszedł nas popilnować. Pięknie. To nazywasz rozumem. A wspomniał Ci może, ze sam pozwolił mi wyjść czy też nakładł Ci do głowy swoich słów? No? Oczywiście, gdzieżbyś uwierzyła smarkatemu chłopakowi. Starszy syn liczy się przede wszystkim. Co oczko w głowie? Genialnie. Zresztą... - Machnął na to ręką i położył się na materacu. - Bez znaczenia jest to co ja powiem bo i tak wierzysz jemu i jego daremnym słowom. Judit? Ma swój rozum to raz, dwa nic Ci do niej w końcu to jej siostra i jej mężuś za nią odpowiadają, a urodziny też trzeba świętować, ale gdzież by tam w waszym pojęciu to zbrodnia. - potarł sobie silnie swoją pobladłą twarz. - Problemów? A jakie to ja problemy sprawiłem? To, ze się napiłem i wróciłem do domu w jednym kawałku? Wielkie mi coś. Chyba, ze wolałabyś mnie ujrzeć w czarnym foliowym worku? - bez znaczenia mu było co matka powie. Uraziła go do żywego swoimi słowami. Poczuł się dotknięty jak mało kto. - Nie traktuj mnie jak gówniarza bo mam swoje lata. I wiem na co sobie mogę pozwolić! - zirytował się do reszty i zawierzgał nogami bo nie pasowało mu ułożenie kołdry. - Zawiodłaś? Na prawdę? I co w związku z tym? Mógłbym to samo powiedzieć o Tobie, ze się zawiodłem. I do czego to prowadzi? Do niczego. - zauważył oczywisty fakt. - A i do jasnej cholery, w żadnym wypadku nie przyrównuj mnie do tego pijaka bo nim nie jestem. Jedno napicie nie czyni ze mnie alkoholika, nie zaglądam do kieliszka i nie szukam okazji do uchlania się. Aaaa.... - zwątpił. Obrócił się na brzuch trawiąc w ciszy słowa Grace.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:40, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Grace wybuchnęła śmiechem odchylając się w tył na fotelu - Christopher. - śmiała się nadal ubawiona niezmiernie reakcją młodszego syna - Ty jesteś o niego zazdrosny... - wytknęła mu z satysfakcją, patrząc jak policzki chłopaka czerwienieją. Strzepnęła popiół do popielniczki i spoważniała. Grace przekręciła głowę w bok. Okręciła kota ogonem - Co mnie to obchodzi, że pozwolił? - tu narodziły się pewne zastrzeżenia względem Adama - Przestań się o niego czepiać, bo nie wałkujemy jego tematu a twój. Miałeś nie sprawiać problemów a sprawiłeś. - powiedziała machając lekko dłonią rozdrażniona - Mogło się wam obojgu coś stać i co wtedy? - uniosła lekko brwi w górę. Uznała, że tak mu do jego zatwardziałej, młodocianej łepetyny nie wbije niczego rozsądnego. Westchnęła zastanawiając się nad tym, co ma z nim począć - Raczej nie wiesz, na co możesz sobie pozwolić! - znów uniosła głos - Nie wiesz! Nie prosiłam cię o to byś łaził po nocy, nie prosiłam o to byś wracał do domu na ranem słaniający się na nogach! Urodziny?! Od kiedy jesteś taki skory do świętowania ich z nieznaną ci dobrze dziewczyną?! Już się zawiodłeś? Ty dopiero się na mnie zawiedziesz... Jeżeli chcesz tak żyć to wrócisz do ojca. - powiedziała patrząc na Christophera z uwagą - Skoro jeden wyskok nie czyni cię jeszcze alkoholikiem, w takim wypadku swobodnie możesz z nim mieszkać. - przyglądała mu się ciągnąc ze swobodą dalej cichym, sykliwym tonem - Tak... Mimo że od niego chciałeś się wyrwać ten błąd będzie cię kosztował powrót do New Jersey. Brakowało ci tam czegoś? Raczej nie. Że Tim jest upierdliwy? Ja też potrafię być. I jak widzisz jestem gorsza od niego. Chciałeś odpocząć? Chyba minąłeś się z celem. Myślałeś, że tu będzie ci lżej? Może i tak, ale nie dam ci tyle swobody ile byś chciał. Nie zasługujesz sobie na nią. - zakończyła razem z zaduszeniem papierosa w popielniczce. Zerknęła na zegarek i stwierdziła - Pakuj się jeżeli chcesz zdążyć. - spodziewała się teraz długiego wyznania win, win swoich jakie wytknie jej Christopher. I tak tym niczego nie zmieni. Ona miała swoje zdanie. Przesunęła palcami po brzegu swetra wpatrując się w chłopaka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:53, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Śmiech matki wcale nie wróżył dla niego nic dobrego. Zacisnął mocniej usta aż mu zbielały wargi. Uniósł się w końcu w górę do siadu. W głowie mu jeszcze szumiało. Zerknął na nią wrogo, za słowa jakich się dopuściła względem niego. Rumieniec jaki wystąpił na jego policzkach też wcale mu nie pomógł. Zmieszał się jak mało kiedy. Na moment obrócił głowę, a po chwili gdy spojrzał na matkę, po rumieniach nie było śladu. - Zazdrosny? O niego? Daruj. No właśnie. Bo on miał wszystko, a ja nic. Nie jestem z tego powodu zazdrosny, ale to nie było sprawiedliwe. Zamieniłby się ze mną na 5 minut to by szybko zwątpił. Miał Ciebie codziennie, a ja co?! Od święta jak moja matka raczyła sobie przypomnieć, ze zrobiła sobie drugie dziecko, które też przydało by się wychować! - wściekł się jak mało kiedy. Nie mógł sobie darować tego, aby nie wytknąć tego matce. Cały się od wewnątrz trząsł z nerwów. - Wielkie mi co. Nic by się nam nie stało. Od kiedy tak histeryzujesz? Od kiedy się martwisz losem swojego syna? Jak byłem w New Jersey i Cię potrzebowałem bo działa mi się krzywda to Cię nigdy nie było, bo synuś Adam ważniejszy! - zacisnął mocniej zęby, którymi zaraz zazgrzytał. Stwierdzenia matki jeszcze bardziej go zdenerwowały. - Tak?! Taka jesteś?! Ach rozumiem trzeba się pozbyć niewygodnego problemu. - westchnął ciężko i wydarł się na matkę. - Bo nie czyni! I nigdy nie będę taki jak on choćbyś nie wiem jak długo tak uważała! I wiesz co? Wiesz co? - powtórzył dwa razy. - Jesteś zaślepiona. Widzisz tylko to co chcesz?! Tak jak Ci jest wygodnie! I mam tego dosyć! Potrafisz tylko ludźmi dyrygować jak marionetkami. Skrzywdziła Cię rodzina dlatego jesteś taka zgorzkniała do szpiku kości! - zerwał się na równe nogi w momencie stając na ziemi i musiał się przytrzymać szafki aby nie upaść bo zakręciło mu się w głowie. Kiedy doszedł do siebie w momencie wytrzeźwiał. - Genialnie! I pojadę! Bez Twojej zasranej łaski! Pojadę w pizdu chociażby i po to aby się z nim tam pozabijać! - w nerwach narzucał na siebie odpowiednie części garderoby. Kiedy był gotowy resztę swoich rzeczy w trybie ekspresowym powrzucał do swej torby i mając już wszystko zarzucił ją sobie na ramię. - Mam nadzieję, że będziesz zadowolona? Tego właśnie Ci trzeba było, pozbyć się mnie. Gratuluję! - wychodząc ze swojego pokoju trzasnął silnie drzwiami. Ubrał na nogi buty, a na siebie zarzucił kurtkę i wyszedł z mieszkania również trzaskając drzwiami, aż huk rozniósł się po całej klatce. Zbiegł po schodach i wypadł z klatki idąc na pieszo by ochłonąć w stronę dworca autobusowego. Stamtąd miał złapać autobus do miejsca gdzie mieszkał jego ojciec.

/ New Jersey / Domek Tima


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:10, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Zatoczyła dłonią zgrabne kółko zachęcając go do tego by mówił dalej. Uwielbiała wysłuchiwać wszelakich żali jakie mieli do niej jej synowie. Zaskakujące było to że zgadzali się w jednym i Grace bez bicia przyznawała im rację. Była zgorzkniała, bo taką stworzyła ją rodzina i uformowało życie. Było już za późno na jakiekolwiek zmiany. Nie zaprzeczyła na głos niczemu, bo wiedziała że Chris i tak jej nie posłucha. Patrzyła na niego w milczeniu. Wiedziała że kiedy życie odpowiednio sie za niego weźmie to sam zjawi się u niej i przyzna matce rację. Jej synowie opuszczali ją na własne życzenie, a ona nie zatrzymała, ani jednego ani drugiego. Sadziła że tak będzie lepiej. W końcu dzięki temu obydwaj byli tak samodzielni. Starszy z nich poszedł w trochę innym kierunku niż sobie życzyła, ale wydoroślał i była zadowolona z efektu jaki osiągnęła. Młodszy był zbyt smarkaty by dostrzegać jej starania. Sama Grace zaczynała w to wątpić słysząc słowa jakie padały z ust Christophera, ale już od dawna była na nie uodporniona, więc wrażenie jakie na niej wywarły było nikłe. Nie wzdrygnęła się o milimetr kiedy trzasnął drzwiami - Pogratulować. - szepnęła do siebie pod nosem i wpatrzyła się w okna, wiedząc że czeka na nią jeszcze Judit.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:21, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Obudziło ją pierwsze trzaśniecie drzwiami. Później nastąpiła chwila ciszy, szybkie kroki po korytarzu i kolejny trzask. Judit zmarszczyła brwi i uniosła głowę w górę. Opuściła ją jednak zaraz w dół, stwierdzając, że waży tonę. Spojrzała na ścianę, zza której dochodziły coraz to głośniejsze i gwałtowniejsze krzyki. Poznawała te dwa głosy, ale dobra chwilę zajęło jej to by skojarzyć ich właścicieli. Adam i Marika to nie byli. Z resztą. Te aniołeczki się nie kłócą tylko liżą po kątach… Nie wiedziała, dlaczego to ją tak drażni. Po chwili skupienia doszła do wniosku, że to Grace i Chris. Christopher… Dlaczego ona na niego tak krzyczy, przecież nic nie… Wyciągnęła ze swojej torby zeszyt i skreśliła na gorąco kilka linijek, gryzmoląc namiętnie po kartce, to co przyszło jej na myśl. Długopis zamarł w dłoni dziewczyny, kiedy drzwi trzasnęły po raz kolejny. Tym razem były to drzwi wejściowe. Nie dosłyszała stukotu obcasów. Drogą dedukcji doszła do strasznych wniosków. Gdzie on poszedł?! Chyba nie… Judit zamrugała zbita z tropu tym co wymyśliła. No jak ja was wszystkich cholernie kocham! Nie wyobrażacie sobie! Wstała z łóżka mimo podenerwowania powoli i ostrożnie. Poszła do pokoju w którym spędzała kilka ostatnich nocy i spojrzała na podłogę. Rzeczy Chrisa to nie było, ale przypomniała sobie, że ich torby są w innym pokoju. Postanowiła to sprawdzić, ale dopiero za moment. Usiadła najpierw przed komputerem i to co ściągała znalazło się na jej odtwarzaczu. Wyłączyła sprzęt dziwiąc się, że nikt przed nią tego nie zrobił i zajrzała do drugiego pokoju. Na fotelu siedziała Grace a jej syna, jak i jego torby nie było nigdzie widać. Obawy dziewczyny zaczęły się spełniać. Mina kobiety nie wskazywała na nic dobrego i Jud wypaliła bez zastanowienia – Idę do Mariki. To znaczy… Kazała mi przyjść. I… - podrapała się po głowie robiąc bałagan w różowej czuprynie – Wszystko. – odwróciła się na pięcie ignorując resztę pytań i znalazła się w łazience. Kiedy zobaczyła czyste kafelki zawarczała pod nosem – Pierdolone świętoszki. Posprzątaliście i myślicie, że jesteście tacy idealni… Gówno prawda! – ogarnęła się i wróciła do obszernego pokoju. Jej plany ujawniało ostatnie zdanie, jakie zapisała. Wsadziła pamiętnik do torby i sprawdziła czy wszystko ma. Upchnęła w plecaku ubrania jakie pozbierała za sobą. Narzuciła na siebie ciepłą bluzę. Nie było zaskakującym ze plecak bierze ze sobą. Skoro idę mieszkać do drogiej siostrzyczki… Zadowolona z tego ze wszystko idzie gładko i nie wzbudza żadnych podejrzeń pożegnała się z Grace. Podbudowana wolnością jaką uzyskała, zapomniała o parze trampków, które zostawiła na górze. Uznała, że nie ma sensu się po nie wracać, bo na tutejsze warunki pogodowe lepsze były glany. Wcisnęła słuchawki w uszy i poszukała tego, co ściągnęła. Westchnęła z zachwytu słysząc pierwsze takty [link widoczny dla zalogowanych] Nowy York stał się przyjaźniejszy. Miała głowę na karku, miała kartę kredytową i dobrze władała obcym językiem. Żaden problem. I nie będę płakać jak suka!

/ ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:03, 25 Kwi 2010    Temat postu:

Grace nie była zadowolona. Relacje jakie teraz zapanowały między nią a jej synami były bliskie wojennym. Jeśli dalej tak pójdzie to z ich rodziny nic nie zostanie, bo choć chciała ich jakoś poznać ze sobą to jeden nie miał ochoty znać drugiego. To jej akurat nie dziwiło. Wstała z fotela i poszorowała się po szyi, kiedy wyszła Judit. I dobrze. Niech Marika się nią zajmie. Mi na głowie nie będzie siedzieć. Zabrała się za składanie kanapy na której spał Christopher. Oczywiście, jak zawsze! Po wszystkich sprzątam ja... Tak samo musiała postąpić w drugim pokoju. Zajrzała do sypialni strasznego syna i wywróciła oczami. Po was bym się nie spodziewała! Zasłała łóżko. Mieszkanie, trzeba było ogarnąć. Nie wiedzieć czemu ale gdzieniegdzie walały się papierki. To sprawa tej małej! Kto ją uczył porządku?! Grace nie znosiła czegoś takiego. Od zawsze przyzwyczajona do porządku, chodziła po pokojach zbierając to co nie powinno się w nich znaleźć. Zajęło jej to większość czasu. A chciałam tylko trochę odpocząć. Nie zatrudniono mnie na etacie sprzątaczki... Zamiatała korytarz i zauważyła trampki należące do Judit. Ona w ogóle myśli? Przesunęła je na bok, obiecując sobie, że zadzwoni do Mariki i powie jej by przypomniała siostrze o butach. Gdy wszystko już w mieszkaniu lśniło Grace usiadła na krześle w kuchni z papierosem w dłoni i spróbowała połączyć się z synową. Nie zważała na późną godziną. Chciała to zrobić nim położy się spać. Ona nic nie robiła sobie z dzisiejszej daty. Zmarszczyła czoło bo nie mogła się połączyć. Westchnęła ciężko i zadzwoniła do Adama. Gdy usłyszała jego powitanie fuknęła - Od ciebie nic! Daj mi Marikę... Marikę! - prawie go nie słyszała, bo coś okropnie zagłuszało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:44, 01 Lis 2010    Temat postu:

Grace od samego rana krzątała się po mieszkaniu zła. I wszystko ją drażniło. Kolejka w sklepie, przechodnie mijani na ulicy, winda, sąsiadka z klatki i rączka od torby która urwała się kiedy przekręcała klucz w zamku. Poszła do kuchni z naręczem pełnym rozsypanych produktów dziękując i odmawiając jednocześnie sąsiadce która tak bardzo chciała się zaoferować z pomocą. Grace zamknęła jej drzwi przed nosem nie życząc sobie kogokolwiek we własnych progach. Układając kupione rzeczy w szafkach i lodówce usiłowała sobie przypomnieć o której jej syn kończy pracę. Jeśli już zaprosiła go na obiad nie chciała by czekał. Nie widziała powodów ku temu aby chodził jeszcze bardziej wściekły niż pokazywał. Zgarnęła z kuchennego stołu stare wydania kolorowych gazet które czytała wczoraj dla zabicia czasu i ułożyła je w koszyczku pod szafą. Zajrzała do lodówki zastanawiając się co zaserwować Adamowi. Chciała go też zapytać o Christophera i naturalną koleją rzeczy wyobraziła sobie ich przy wspólnym stole. Ona siedziała po środku, czarnowłosego miała po prawej, a blondyna po lewej. Grace zaśmiała się krótko rozbawiona wyobrażeniem sobie ich morderczych spojrzeń i zabrała się za przygotowanie obiadu umilając sobie czas audiobookiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:50, 17 Sty 2011    Temat postu:

/ Szary biurowiec jakich wiele

- Jestem! - zawołał trzaskając drzwiami. Zatrzymał się na korytarzu mrucząc pod nosem - Jestem zły, rozbawiony i znudzony. Dasz wiarę? - Adam zdjął marynarkę i odwiesił ją na wieszak na którym ciągle miał tutaj swój kołeczek. Pewnie nie, bo przecież powinienem być okrojonym z uczuć kawałem sukinsyna, który niczego prócz siebie nie docenia. Jaka ta rzeczywistość może być złudna... Potarł dłonią po karku i odetchnął głęboko, wiedząc że prawdopodobnie trafił spod deszczu prosto pod rynnę. Z niezadowolonym wyrazem twarzy poszedł do kuchni słysząc monotonny głos mężczyzny czytający po niemiecku jakąś książkę. Wsparł się bokiem o futryną patrząc na matkę palącą papierosa - Nie przełożyli jeszcze na bardziej przystępny język? - odbił się i przeciął kuchnię by znaleźć się obok Grace i podobnie jak ona ustawić się plecami do okna. Wyciągnął dłoń i powiedział - Podziel się. Odkupię ci później paczkę... - kobieta popatrzyła na niego sięgając bez słowa do kieszeni swetra - Rozumiem, że stało się coś niezwykle miłego. - jej syn pokiwał głową piekląc się na zapalniczkę, która akurat teraz prawdopodobnie przestała działać - Kto? Marika? - Adam pokręcił z niezdecydowaniem głową - Chris? - zaprzeczył, a mały płomień pojawił się wreszcie, chroniąc zebranych przed wybuchem gniewu - Judit? - mężczyzna pokiwał głową i oddał matce zapalniczkę zaciągając się ze spokojem - Uciekła. Cholera wie gdzie. - zakaszlał cicho nieprzyzwyczajony do dymu w płucach. Zamknął oczy i potarł ich kąciki wolną dłonią - Wyłącz to. - nakazał zaczesując włosy w tył dobrze wyćwiczonym ruchem - Słuchanie czegoś czego nie rozumiem doprowadza mnie do szewskiej pasji. - Grace zostawiła swojego papierosa w popielniczce i przeszła kilka kroków by ulżyć swemu synowi w cierpieniach - Powtarzałam ci nie raz. Nauka języka nie boli. - zatrzymała się przy kuchence, by skontrolować sytuację pod pokrywkami. Adam wykrzywił pogardliwie usta i powiedział to co zwykle w takiej sytuacji - Władam najbardziej popularnym i najbardziej rozpoznawalnym językiem na świecie. Nie potrzebuje drugiego. - Grace zaśmiała się krótko i zapytała - Nie prościej przyznać że zwyczajnie jesteś leniwy? - mężczyzna odchylił głowę w tył, w stronę gdzie przez uchylone okno do kuchni wlatywało świeże powietrze - Nie. - wypuścił dym i dodał - Nie czepiaj się mnie. Zacznij od tego, że nigdy nie byłaś w Niemczech. - nie zdążył ugryźć się w język, a ponure myśli podpowiedziały mu do czego będzie prowadzić ta bezsensowna dyskusja w którą, z braku czegoś lepszego, się wdał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 18 Sty 2011    Temat postu:

- Jesteś ślepy, głuchy i zwyczajnie głupi. - odparowała na wstępie, a Adam za jej plecami wywrócił oczami - Ale sobie znalazłeś argument! - żachnęła się obdarzając syna karcącym spojrzeniem - I co z tego że nie byłam? Ważne że potrafię się posługiwać tym językiem, prawda? - nie oczekując wcale odpowiedzi pociągnęła sekundę później dalej - Nie trzeba też zwiedzić połowy świata, by napisać o tym książkę. - zauważyła mając na myśli literaturę typowo przygodową, której akcja nieraz toczyła się w dżungli albo jakiś innych niedostępnych terenach, których autor często na oczy nie widział - Adam, wynik, a nie droga jaką się do tego doszło. - uświadomiła go i spojrzała pod pokrywkę garnka w którym leniwie bulgotał sos. W kuchni, kiedy już uciszyła lektora zapadła nienaturalna, choć akceptowalna cisza. Grace mruknęła wracając do okna - Jeszcze chwila. - zajęła miejsce obok Adama i skrzyżowała ramiona na piersi - Musiała ci dać popalić. - stwierdziła patrząc wymownie na papierosa, którego obracał w palcach jej syn. Nie był przecież nałogowcem i nie palił codziennie. Sięgnęła po swojego, przez co ulatująca swobodnie w górę smużka dymu zniekształciła się. Czarnowłosy spojrzał na matkę niechętnie wiedząc o której z kobiet Grace mówi - Nie dała mi popalić. - prychnął urażony samym takim przypuszczeniem, które było bezpodstawne, bynajmniej dla niego. Zamilkł na moment zastanawiając się czy podjąć próbę wytłumaczenia matce, o co w tym wszystkim chodzi, czy też nie. Pokręcił przecząco głową i strząsnął popiół do popielniczki - Musimy, akurat o tym...? Nie. Nie chcę. - oświadczył zamykając ten temat. Grace wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do siebie w duchu. Ciekawe czego nie chciała zrobić? Zaciągnęła się, zagasiła papierosa i zarządziła - Jak skończysz, to siadaj. Za moment będzie obiad. - podeszła do szafki i podciągnęła rękawy swetra. Wyciągnęła z niej talerze rozstawiając je po chwili na stole. Dorzuciła sztućce i stanęła nad kuchenką dźgając mięso widelcem, by mieć pewność co do jego przygotowania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:12, 19 Sty 2011    Temat postu:

Adamowi nie chciało się sprzeczać z matką. Mógł jej tylko przyznać rację, kiedy wspomniała, że liczy się wynik a nie droga jaką do niego się dochodzi. Czasem i tobie się uda powiedzieć coś rozsądnego. Popatrzył beznamiętnie na papierosa, którego dopalił do połowy. Zamruczał z niesmakiem i z wyrazem obrzydzenia zadusił go w popielniczce. Odsunął ją dalej od brzegu parapetu by nie spadła, nie miał ochoty słuchać kolejnych narzekań matki. Przysiadł na krześle i zerknął na Grace. Z jej ruchów wywnioskował że do obiadu zostało jeszcze jakieś pięć minut. Sięgnął po kolorowe pismo leżące z boku. Podparł brodę dłonią i zaczął bez zainteresowania przerzucać kartki. Co za bzdety. Wbił wzrok w plecy matki, która cedziła ziemniaki, pomstując na nią w myślach. Nie mam pojęcia po cholerę ci to. Przecież to... Spojrzał na okładkę by się upewnić. Magazyn mody. Dla młodych kobiet. Młodych Grace, z całym szacunkiem, ale... Przerzucił kilka kolejnych kartek czytając nagłówki artykułów. Zamyślony nagle zatrzymał się i cofnął kartkę. Patrzył na zdjęcie młodej brunetki o znajomych mu zielonych oczach. Adam uśmiechnął się pod nosem zadowolony z powodu że zagadka niewiasty, która nagminnie nawiedzała jego sny została rozwiązana. Doczytał krótką wzmiankę o kolekcji domu mody Dior'a, którą owa kobieta reklamowała i przerzucił kartkę z tryumfalnym wyrazem twarzy - Po co to czytasz? - zapytała Grace stojąc obok syna, wytrącając go ze zwycięskiego nastroju i trzymając w urękawiczonych dłoniach parujący garnek - To stare wydanie, zeszłoroczne. - dodała - Dalej, nie będę czekać wiecznie. - oświadczyła trącając syna ramieniem. Rzucił okiem na tytuł tego dzieła oświecenia - To po co to trzymasz? - odciął się zamykając gazetę i łapiąc w dłoń widelec. Grace nie dała się wciągnąć w dalszą dyskusję. Czas posiłku przemilczeli. Oboje nie zbyt przepadali z rozgadywaniem się. Reszta popołudnia minęła im na seriach krótkich wymian zdań. Adam nie wybierał się do pustego mieszkania zbyt szybko, a jego matce to najwyraźniej odpowiadało. Czarnowłosy po obskoczeniu większości kanałów wybrał stary dramat, a Grace która zajęła dla siebie drugi koniec kanapy na której siedzieli, czytała starą książkę, najpewniej wygrzebaną z antykwariatu. Adam wstał i powlekł się do kuchni zrobić kolację, na którą mógł zaprosić swoją matkę. Pożegnali się trzy kwadranse później, kiedy mężczyzna wsiadł w samochód by pojechać do siebie.

/ Mieszkanie na drugim piętrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 7 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin