Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Mieszkanie Grace
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:28, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Zacisnął dłonie na jej nadgarstkach każąc jej się zamknąć. Czasem drażniła go jej gadanina, kiedyś kiedy uwielbiał sobie na niej używać już dostałaby śliczną jadowitą wiązankę dosadnie dobranych słów. Teraz jednak Adam był tak zaabsorbowany jej osobą że za karę ugryzł żonę. Niezbyt mocno, ale jednak ugryzł. Uśmiechnął się czując jak drży coraz częściej, jak znów pojękuję. Przysunął się trochę by jeszcze bardziej pokazać kto jest górą. Wydusi to z niej i usłyszy bo tak sobie postanowił i nikt ani nic tego nie zmieni. Musiała to powiedzieć. Musiała przyznać mu rację. Musiała uznać jego zwierzchność nad sobą. Kiedy zaczęła się lekko wyrywać pociągnął jej ramiona w dół by przestała - Wytrzymasz. - powtórzył jak przed momentem igrając sobie z Mariką. Zwolnił jej prawy nadgarstek by swoją dłonią przesunąć po udzie kobiety. Wyczuwał jego napięcie, twardość mięśni i gładkość skóry. Po chwili znów zadrżała a on zamruczał - Wytrzymasz... - kpił sobie z niej wiedząc że za chwilę będzie zbierał Marikę z podłogi. Postarał się jeszcze bardziej, troszkę szybciej, bardziej namiętnie. Oddasz się walkowerem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:25, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Była w stanie bezwolnym. Nie miała prawa ruchu, bo jej mąż skutecznie ją unieruchamiał. Nie mogła zrobić nic. Pozostawało jej stać, a raczej starać się stać i oddawać się przyjemnościom jakie jej fundował, ale ona nie była by sobą gdyby pozostała bez ruchu. Jeszcze raz spróbowała się szarpnąć. Nic z tego. Był silniejszy od niej. Miał nad nią przewagę, miał kontrolę. Jej buźkę wykrzywił lekki grymas. - Nie... - jęknęła jeszcze głośniej. Wiedziała co się z nią dzieje. Odczuwała to doskonale. Tego nie dało się opisać. To trzeba było czuć. Ona czuła to z stokrotną siłą. Każdy ruch jej męża, każdą pieszczotę. Kolana jej lekko zadrżały. Robił to z premedytacją i wychodziło mu to świetnie. Musiała uchylić przed nim czoła. Wiedział jak zadziałać na nią by się poddała bez walki. Znał ją doskonale. Nikt nie miał nad nią takiej władzy jaką miał jej mąż. Kiedy miała wolny nadgarstek wplotła swe palce w jego włosy przysuwając go świadomie do siebie. Kiedy wzmógł swe pieszczoty na jej kobiecości zacisnęła silniej powieki. Ścisnęła swoją dłoń na jego głowie. Minuta. Cała się trzęsła. Dwie. Oddychała z wielkim trudem, spinała się cała, a z gardła wciąż wydobywały się spazmatyczne jęki. Trzecia. - Przepraszam nie mog... - nie zdążyła dokończyć. Zsunęła się w dół opadając na kolana, na równi z nim. Oparła swą głowę o jego ramię nie mogąc dojść do siebie. Cała drżała. Jej spełnienie przyszło bardzo szybko. Aż za szybko. Jej mąż się o to postarał. Nie była w stanie się poruszyć. Wszystko ją bolało od zaciskania napiętych mięśni i drżenia. Głos jej uwiązł w gardle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:45, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Był z siebie bardzo zadowolony. Zadowolony jak rzadko kiedy. Dostał to czego chciał. Ugięła przed nim kolana. Może był w tym momencie tyranem i w jakimś sensie sadystą, ale mało go to obchodziło. Rozbroił Marikę. Pierwszy warunek z tego co jej zakomunikował był spełniony. Upił ją. Pozostawało spełnić jeszcze drugi, po części już dopełniony, a trzeci sam przyjdzie. Adam nie zamierzał zasypywać gruszek w popiele. Wstał powoli ciągnąc za sobą swoją żonę, koszulkę i ich bieliznę. Nie mógł jej nieść, bo bał się że oboje by upadli. I jemu trochę w głowie szumiało, co odczuł kiedy się prostował - Marii... - wymruczał do ucha kobiecie ocierając się o nią. Ujął ramieniem w talii chroniąc ją przed potknięciem. Zostawili za sobą łazienkę która wyglądała jak po małym sztormie. Uchwycił kątem oka ręcznik na swojej szyi i szarpnął go. Odrzucił beztrosko w tył - Nie powiesz mi chyba że nie masz sił... Nie rób mi tego. - mruknął i uszczypnął ją w tyłek - Kochanie... - przygryzł płatek jej ucha gdy byli w połowie korytarza. Tym razem to on miał na nią niepowstrzymaną chęć. Otwarł drzwi do swojej sypialni. Podprowadził Mariką do łóżka i ułożył ją na brzuchu - Zostań tak i poczekaj chwilę. - nakazał. Najpierw torby Chrisa i Jud przecięły w locie korytarz i wylądowały w pokoju naprzeciw. To moja sypialnia i wara od niej. Przeszedł pod okno i położył na kaloryferze to co zabrał z łazienki by się dosuszyło. Dla niego były tylko bokserki, dla Mariki jego koszulka i jej majtki. Obrócił się i utkwił w leżącej na łóżku kobiecie wygłodniały wzrok.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 10:04, 11 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:12, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Nie protestowała kiedy pozbierał ją z ziemi. Raczej była mu za to wdzięczna. Sama za cholerę nie miała by siły się z niej pozbierać. Kilka głębszych wdechów pozwoliło jej jako, tako unormować swój oddech. Zdrowe rumieńce jakie miała na policzkach były wynikiem lekkiego skoku temperatury ciała. Spojrzała mu głęboko w oczy, ale nie powiedziała ani słowa. Wspierając się na silnym ramieniu męża opuścili łazienkę. Kiedy znaleźli się na korytarzu owionął ją lekki chłód, który zbawiennie pomagał. Słowa jej męża wyrwały ją z lekkiego letargu. Ponownie na niego spojrzała nieodgadnionym wzrokiem. - No... Nie powiem... - lekki uśmiech wypłynął na jej nabrzmiałe usta. - Wymęczyłeś mnie. I pozbawiłeś dużej, dawki energii, ale... - Mogła odmówić. Powiedzieć, ze jest zmęczona, ze nie ma siły, ze to koniec. Mogła tak zrobić, ale nie zrobiła. I ona czekała na dalszą część ich zabawy, która miała być dopełnieniem reszty. - Jak Ty ładnie potrafisz prosić. - ucałowała go w policzek wchodząc do pokoju, w którym niedawno był Jud i Christopher. Poprowadzona do łóżka położyła się na nic nawet nie protestując, bo miło było sobie poleżeć na wygodnym posłaniu i troszku odpocząć. Pozycja w której ją ułożył nie była z byt wygodna - Tylko się pośpiesz... - poprosiła go nad wyraz łagodnie. Gdy wyszedł na moment z pokoju przewróciła się na bok eksponując swoje zgrabne, zadbane ciało. Dłonią podparła sobie głowę i poczerniałymi oczyma wpatrywała się na swego męża. W końcu napotkała jego wzrok, który był bardzo, ale to bardzo wygłodniały. Uśmiechnęła się ponownie. - Chodź... - kusiła go przejeżdżając wolno dłonią po swym ciele i lekko prężąc swe ciało.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Czw 20:14, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:26, 08 Kwi 2010    Temat postu:

- Ależ spieszę do ciebie. - powiedział podchodząc do łóżka na którym nie spał bardzo długi czas. Lubił je, jak każdy mebel który sam wybierał. Ułożył się obok Mariki lustrując uważnie jej twarz wzrokiem. Te ciemne oczy zdawały się go pożerać, a on z przyjemnością odda się w ramach bycia głównym daniem - Dokonamy małego rozrachunku dzisiejszego dnia. - powiedział cicho gładząc dłonią jej bok. Wychylił się w przód i pocałował Marikę podbierając jej znów jakiś ułamek nadwyrężonych sił - Ile było? - zapytał wodząc ustami po jej szyi - Siedem do sześciu, tak? - skinął głową ciągnąć dalej. Jego oddech, odrobinę jakby zasapany grzał skórę Mariki - Więc moja droga ile przyznasz mi za to co zrobiłem w łazience? - nie przyznawał sam sobie. Chciał to usłyszeć z jej pełnych ust. Obwiódł językiem jej sutek a jego dłoń przesunęła się na udo kobiety - Słucham. W końcu musimy to rozstrzygnąć. - mruknął trącając jej pierś nosem. Przysunął się do Mariki chcąc być dość blisko by wycisnąć z niej za chwilę wszystko. W duchu modlił się by nie wywinęła się jakimś arcymądrym argumentem, a wiedział że jego żona jest bardzo ku temu zdolna.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 10:02, 11 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:58, 08 Kwi 2010    Temat postu:

- No i dobrze. - mruknęła w pełni zadowolona. Przejechała dłonią po jego nagiej skórze kiedy znalazł się obok niej. Zwęziła lekko swe oczy słysząc o rozrachunku jakiego chciał dokonać. Kiedy podał wynik skinęła jedynie głową. Nie miała zamiaru się tak łatwo poddać. Mógł wyliczać co chciał, a ona nie musiała wcale na to przystać. - No tak jakoś właśnie było... - wyszeptała cicho w pełni skupiona na tym co robiła. A bawiła się jego włosami. Ich czerń powalała. Marice się bardzo podobały. Lubiła kolor czarny. Tym bardziej było to u Adama na plus. Zamruczała kiedy ją pocałował. Pocałunek, krótki i treściwy, ale nadwyrężał lekko siły. Ona jednak nie poddawała się wciąż. Postanowiła sobie, ze choćby nie wiadomo co się działo da radę. - Ile? - prychnęła cicho drocząc się z nim jak zwykle. Potrafiła to najlepiej. Udawała, ze się zastanawia nad tym. Po chwili rzekłą. - Nic Ci nie przyznam. - powiedziała z rozbrajająco szczerym tonem głosu. - No nie powiem... Przyznam, ze było mi bosko, to było mistrzowskie w Twoim wykonaniu, nawet skonałam, ale to za mało. Za mało się starasz mój mężu. Abyś miał nade mną pełną przewagę musisz się bardziej postarać. Ja wciąż czekam na to co mi obiecałeś. - wyszczerzyła lekko swe białe uzębienie. Chyba nie musiała długo czekać na reakcję swego męża, bo nie lubiła być niedoceniany, a ona to robiła specjalnie aby go zmusić do dalszego działania. Umniejszała jego zasługi nie przyznając żadnego punktu. - Wciąż to ja jestem górą. Więc jak to będzie z Tobą hm? - uniosła lekko brwi w górę wciąż wpatrując się bystrym wzrokiem w swego męża i czekając na to co się stanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:58, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Mięśnie Adama zadrgały lekko, napięły się. Dotyk Mariki rozbudzał w nim coraz to nowsze pokłady pożądania. Oboje chcieli jak zawsze więcej i więcej. Jedno świadomie kusiło i dręczyło drugie. Sposoby na siebie mieli różne, ale w gruncie rzeczy chodziło o to samo. I zawsze dochodzili do porozumienia. Lubili się ze sobą droczyć, a teraz Marika znów zaczynała. W tej chwili Adama zaczęło to lekko irytować, bo uznał że skoro punkt pierwszy jego oświadczenia został spełniony to nie powinna stawiać najmniejszego oporu. Widać w tym momencie nikogo nie obchodziły jego modły. Przymknął zadowolony oczy gdy wplotła dłoń w jego włosy. Dostała za to kilka pocałunków w obojczyk - No ile? - ponaglił kobietę szalenie tego ciekaw. Wyraz błogości z jego twarzy starły słowa Mariki. Nic. Nic? Nic?! Zerknął na kobietę odchylając głowę w tył. Przyjrzał się jej bardzo brzydkiej minie i uśmiechnął złośliwie. W porządku. Nic się nie stało. I tak jej tego nie odda tak łatwo. Nie on i nie za to co ośmieliła się powiedzieć. W pojęciu Adama bluźniła i przegięła tak jak rzadko kiedy - Bosko... Wykonanie mistrzowskie. - powtórzył za nią jak echo - I to nie było wystarczające. - kiwnął głową. Jego dłoń cały czas wodziła po kształtnym udzie Mariki i teraz postanowił to obrócić przeciwko niej. Wtulił twarz w jej dekolt pieszcząc kobietę. Palce mężczyzny przesunęły się w dół do zgięcia kolana. Zarzucił jej nogę na swoje biodro. Poprawił się i wszedł w Marikę. Już dostawał to czego chciał. Już się łamała. Opanowany wyszeptał w jej usta - Moja droga... - był to zmysłowy szept, taki który samym brzmieniem rozgrzewał jej ciało i zapowiadał spełnienie - Prosiłem o coś, prawda? - przygryzł jej wargę i przesunął po niej językiem - Ja coś obiecałem i ja mogę tą obietnicę zerwać. Wiem... Kto daje i... W moim wypadku obiecuje... To się w piekle poniewiera. - syknął na wydechu łapiąc powietrze - Ale ogólnie rzecz biorąc to co się z moją duszą stanie po śmierci mam w dupie więc... - ruchy jego miednicy stały się szybsze i gwałtowniejsze. Kusił Marikę jak sam szatan. Podoba się prawda? Nie bez powodu jej noga zawinęła się wokół niego silniej - Więc posłuchaj mnie bardzo uważnie kotku. - szept który kusił zmienił się w taki który groził. Zwolnił i ujął kark Mariki, bo w przypływie przyjemności odchyliła głowę w tył. Popatrzył w te przepastne, czarne źrenice - Zrobię tak jak chcesz. Z przyjemnością Marii... Pozwolę ci wypiąć ten krągły tyłeczek... I będę cię pieprzył tak silnie, że... - uśmiechnął się pod nosem - Znów mi odlecisz. - był w stanie, doskonale o tym wiedziała. Znów ją kusił. Znów pchnął silniej. Znów przyciągnął do siebie władczo - Nie zrobię tego jednak, jeśli ty nie powiesz mi że wygrałem. - wpił się w jej usta gwałtownie zmuszając siłą do odpowiedzi twierdzącej. Zacisnął ramię wokół jej ciała - Marii... - postanowił jej podpowiedzieć, a tempo jego ruchów gwałtownie zmalało. Bawił się z nią jak chciał. Zbliżył usta do jej ucha - Wystarczy że powiesz jedno, proste słowo. Wygrałeś. I wtedy dam ci wszystko czego zechcesz. - przesunął po jego płatku językiem czując jej włosy na ustach - Mariko... Wiem że chcesz. - znów przyspieszył a jej oddech jakby synchronizowany z jego ruchami również - Chcesz tego, a nie lubisz czekać. Pozwól sobie... To łóżko jest takie... Tyle miejsca i możliwości. A wiesz, jak teraz bym spróbował? Jak przyznasz że jestem górą to dowiesz się. - przygryzł jej szyję - I nie pożałujesz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:30, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Wiedziała doskonale, ze swoimi słowami rozdrażniła swego męża na dobre. W takich chwilach mogła ją za to spotkać sroga kara. Adam nie był byle jaki. Nie był byle kim. To nie pierwszorzędny, chłopaczyna, który nie zna się na rzeczy. Miała do czynienia z profesjonalistą. Zawsze dobitnie potrafił odwrócić przeciwko niej najlepsze argumenty. Każde słowo wypowiedziane przez nią mogło stać się bronią dla Adama. O ile pierwsza pieszczota była przyjemna, o tyle druga podniecała. Pierwsze silniejsze pchnięcie tak jak lubiła wyrwało ją z uśpienia. Wiedział jak wykorzystać to przeciwko niej. Jak sprawić aby mu przyznała rację, a nie wyszło na jej. Nie była wstanie zapanować nad swoimi odczuciami. Kiedy poruszał się w niej szybciej i szybciej mimowolnie jej oddech się przyśpieszył, serce zaczęło mocniej bić, krew buzowała w żyłach, a umysł był przyćmiony. Zacisnęła mocniej nogę na jego biodrze. Wcale nie chciała aby przestał, ale też nie chciała przyznać mu racji więc w takim wypadku miała konflikt interesów. Z każdym jego ruchem łamała się. Całą swą siłą woli starała się jeszcze przed tym bronić, ale jej obrona topniała niczym śnieg na odwilży. Jej palce mocniej zacisnęły się na jego ramionach. Oczy czarne jak najczarniejsza noc, zionęły z podniecenia, błyszczały zadowoleniem, jakie rzadko można było u niej spotkać dla innych. I pragnęła i więcej i więcej, a jej mąż doskonale o tym wiedział. Przymknęła powieki kiedy ją tak kusił, kiedy używał wobec niej tak zmysłowego szeptu jakiego nie słyszała prawie nigdy. A prosił tylko o jedno, ale ileż i jakże wiele oferował w zamian? Tyle przyjemności, tyle spełnienia, tyle zabawy co by to im obojgu to sprawiało odjazd. - Adamie.... Ty cholero.... Ajjj... - na moment musiała urwać bo przyjemne ciarki obeszły jej ciało, a głos uwiązł w gardle. Kiedy go znów odzyskała spojrzała na niego ledwo przytomnym wzrokiem. To co robił doprowadzało ją do szaleństwa. - To... To szantaż jest.... Wykorzystujesz to przeciwko mnie... Wiesz jak zadziałać na mnie bym Ci uległa. - Zauważyła mądra dziewczynka. Jak zwykle pieprzyła trzy po trzy niepotrzebnie, ale jej słowa miały coś na działaniu. - Jedno proste słowo. Tyle przyjemności. Szantażysta, pieprzony egoista... - pokręciła głową lekko na boki jak by się nie zgadzała z tym. Znów zaczęła się jej tyrada. Niepotrzebna tyrada, można by rzec, ze tak to wyglądało, ale czy na pewno? - I chwała Ci za to... - jego pocałunek ostatecznie ją przekonał. Nie musiał więcej nic mówić, nie musiał prosić. Marika była mądrą kobietą i wiedziała na co przystać. Słowa nie bolały. Nie te, a mogły pomóc wiele zyskać nie tylko dla niej, ale dla nich obojga. - Wygrałeś. Przyznaję Ci rację. Jesteś górą, a ja dołem. - lekki uśmiech uniósł jej kąciki w górę, nie było w nich ani cienia kpiny, ani szyderstwa jedynie czyste, pełne zadowolenie. - Jak? Powiedź jak chcę wiedzieć co Ci przyszło do tego ślicznego łebka. - szeptała w jego usta kiedy maltretowała jego wargi swoimi ustami. - Oj Adamie... - przyciągnęła go silniej do siebie by jeszcze lepiej odczuwać doznania. - Pieprz mnie. Tak jak mówisz, silnie do utraty tchu i przytomności. Znasz mnie lepiej niż każdy inny. Daj mi to.... - przygryzła kusząco jego wargę i wygięła lekko swoje ciało czując jego przyśpieszone ruchy w sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:00, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Słuchał jej z uwagą. Ten cholerny, pieprzony szantażysta wysłuchał słów swojej ofiary, bez zbędnego wtrącania się w nie. Dopiął swego. Wygrał. Bardzo podobało mu się słowo 'wygrałeś' z jej ust. Dziś było to najpiękniejsze słowo jakie usłyszał. Był jej numerem jeden i trudno było to zmienić. Adam czuł to samo względem Mariki. Wiedział ile to dla niej znaczyło. Wiedział że Marika nie jest pierwszą lepszą idiotką. Była na tyle dumna, że mogła mu się oprzeć, a nie chciała, nie zrobiła tego - Mariko... - zaczął delikatnie. Nie był złośliwy ani uszczypliwy. Nie wykorzystał jej słabości przeciwko niej - Ty kochasz tego pieprzonego szantażystę. - zauważył z szerszym uśmiechem - Wiem jak na ciebie działać, bo dobrze cię znam. Trzeba było nie zapierać się że nie dasz mi się upić, bo.... - już teraz nie zmuszał do przyznania mu racji, ale oboje wiedzieli, że Marika straciła głowie. Za jego przyczyną - Egoista... Owszem, egoista pragnący ciebie... - jęknął szukając jej ust - Zerżnąć. - przymknął powieki gdy je znalazł. Wpił się w Marikę niezbyt silnie, inaczej niż chwilę przed. Było mu bardzo przyjemnie - Znaj moją dobroć. - powiedział cicho przesuwając językiem po linii jej szczęki. Przesunął dłonią po pośladkach kobiety przechodząc do tego co jej obiecywał. Mocniej, żywiej i intensywniej - Za to, że cały dzień byłaś bardzo... Grzeczna. I bardzo ładnie mruczałaś. I... Marii... Za to ze mnie wywiozłaś... Za to, że ja wygrałem, mam dla ciebie... Nagrodę pocieszenia. - z niemałym trudem ale odsunął się od niej i przysiadł obok patrząc na kobietę i dysząc lekko. Przesunął językiem po ustach - Pozwolę ci coś wybrać. - uśmiechnął się do niej chcąc tym samym podbudować lekko podupadłe kobiece ego jego żony. Wiedział że to do czego ją zmusił niezbyt się jej podobało - Dam ci to czego chcesz, a ty wybierz odpowiednią dla siebie formę. - odchylił się w tył i wsparł na dłoniach patrząc na Marikę zachęcająco - Jak chcesz. - mruknął i puścił do niej oko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:19, 09 Kwi 2010    Temat postu:

- To prawda... - uśmiechnęła się lekko. - Kocham Cię i tego nie da się w żaden sposób ukryć. - pokiwała lekko głową rozkoszując się tym co jej dawał. Miała swe spełnienie, miała przyjemność jaką odczuwała z obcowania ze swym mężem. Miała wszystko to co jej fundował swoją wspaniałą osobą. - No i? Jak bym się nie chciała upić to bym nie upiła. Mój drogi mężu ja Ci po prostu idę na rękę wybierając dla nas obojga to co najlepsze. To nie jest tak do końca, ze wszystko jest zależne od Ciebie bo bardzo dobrze wiesz, ze gdybym się uparła nic by z tego nie było i nie pomogły by ani Twoje słodkie słówka, ani zmysłowy szept. Współgramy ze sobą mężu bo to najlepsze wyjście ze wszelkich możliwych. - puściła do niego oczko. Tak właśnie było w jej mniemaniu. Wczuwała się co raz to lepiej kiedy on nagle przestał. Otworzyła gwałtowniej swe oczy. Popatrzyła na męża jak na ufoluda. - Co Ty wyprawiasz? - zapytała głosem pełnym wyrzutu, ze przerwał coś tak wspaniałego. Miał jej pokazać coś nowego, ale nie było mowy o tym, ze to ona będzie musiała się na to decydować i wybierać. - Chyba żartujesz? - ściągnęła gniewnie brwi bo jej mąż wywiódł ją w pole w jej mniemaniu. Lekko zazgrzytała zębami, a po chwili się uspokoiła. Uniosła wyżej głowę jak by to nic dla niej nie znaczyło. Wzruszyła lekko ramionami i przewróciła się na brzuch. - Nie wiem. To Ty miałeś mi pokazać to COŚ nowego. - zaznaczyła dobitnie. - To co idziemy spać? Bo chyba nic dziś z naszej współpracy nie będzie. - ułożyła głowę na rękach, które podłożyła sobie pod swój podbródek nie patrząc na męża. Przymknęła swe powieki gotowa zasnąć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:21, 09 Kwi 2010    Temat postu:

W tym wypadku się przeliczył i to bardzo. Pomylił się co do reakcji jakiej oczekiwał od Mariki. Choć w zasadzie... Kiedy się wściekała była urocza. Mała, rozkapryszona dziewczynka, której zabrano zabawkę. Zebrał się na czworaki, podczołgał się do niej i przysiadł na udach swej wybranki. Pochylił się i zajęczał cicho do ucha kobiety - Mamo... - odgarnął włosy Mariki i ucałował jej kark - Nie wyganiaj mnie spać, bo jest wcześnie. - zachichotał jej nad uchem - Mariko. - pociągnął już bardziej zdecydowanym i poważniejszym tonem. Oboje nie byli zaspokojeni. Obojgu, a przynajmniej Adamowi nie było dość. Marika znalazła się w takiej pozycji jakiej chciał od początku - Po pierwsze dobrze wiesz. Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale czytasz mi w myślach. - zwolnił jej ciało ze swojego ciężaru klękając. Wsparł łokcie po bokach kobiety - Po drugie... Nie sądzę byś dała mi spokój, bo ja nie zamierzam ci go dać i nie patrz na mnie jak na debila. Bo nim nie jestem. Nie przywykłem zostawiać cię samej w takim stanie. Nie licz na to. Spokojny sen przewiduję za jakiś czas dopiero... - wsunął ramiona pod brzuch kobiety. Przesunął dłonie w dół, poprzez podbrzusze i jeszcze niżej. Uśmiechnął się lekko bo Marika uniosła się nieznacznie. Czekał na to - Powiem ci co mi przyszło do mojego ślicznego łebka. - oświadczył wspierając się na dłoniach i lustrując jej idealne ciało z góry - Więc wspominałem o tym że pozwolę ci wypiąć ten krągły tyłeczek, tak? Zrób tak. - warknął cicho. Kiedy spełniła jego życzenie zamruczał zadowolony przesuwając dłońmi po jej krągłościach, tak blisko niego - Bardzo dobrze. - pochwalił Marikę - Bardzo grzeczna, bardzo zła... Jednym słowem moja. - przesunął dłonią po jej kręgosłupie i zatrzymał ją na karku kobiety - Mówiłem, że cię zerżnę a ty nie wierzyłaś? - zacisnął delikatnie palce. Znów zniewolił na moment. Wtulił się w jej plecy - Wiem... Jeśli ja cię szantażuję, to ty jestem mistrzynią w prowokowaniu. - chciał być blisko, najbliżej jak się dało. Zaczął sprawnie i z wyczuciem masować jej piersi. Nie kazał jej za sobą czekać, sam nie mógł dłużej wytrzymać. To ciągnęło się za nimi przez cały dzień. Przeszedł od razu do rzeczy by Marika nie miała pretekstu do uronienia słowa skargi. Nie chciał już jej słuchać. Chciał czuć. Jej gorące ciało, oplecione jego ramionami. Spełniać jej pragnienia. Te najskrytsze i najdziksze. Tym razem mógł więcej, miał miejsce. Jego dłonie silnie zaciskały się na jej biodrach nie pozwalając na to by odsunęła się zbyt daleko. Tracił dech w piersiach, ale do tego samego stanu doprowadzał Marikę. Zawziął się, nie miała prawa odczuwać jakiegokolwiek niezadowolenia z nim związanego. Zrobił tak jak obiecywał. Pieprzył swoją małą dziwkę tak długo, aż...

Marii. Leżał obok niej i czekał aż ochłonie. Mariko... Był zajęty odgarnianiem z jej rozpalonych policzków kosmyków wilgotnych, brązowych włosów i przywrócenia swojej samokontroli. Kocico... To drugie wydawało się niemożliwym do osiągnięcia. Myśli Adama krążyły wokół jego żony, która zdawała się drzemać, z wyrazem błogiego zadowolenia na twarzy. Kiedy otwarła oczy i zobaczył ich przytomny wyraz zapytał - Jestem godny tego by nosić tytuł zwycięscy? - wyszczerzył się do żony nieprzyzwoicie i pocałował lekko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:36, 09 Kwi 2010    Temat postu:

W duchu się roześmiała kiedy nazwał ją mamą. Czuła jego gorący dotyk na swym ciele, które leżało tak swobodnie ułożone na miękkim materacu łóżka. - Twoja matka będzie tak okrutna i pośle Cię spać bez kolacji. - Zagroziła mu chichocząc bezgłośnie. Nie poruszała się bo było jej zbyt dobrze. Jego pomruk nad uchem zmysłowo pieścił wnętrze jej ciała. Westchnęła cicho, a jej mięśnie mimowolnie zadrgały. - Bo to jest łatwe do przewidzenia. Trudno Cię nie rozszyfrować mój drogi. W tym wypadku akurat bardzo prosto tym bardziej jeśli mi już coś zapowiedziałeś a Ty... - w tym przypadku była tego na sto procent pewna. - Zawsze dotrzymujesz danej obietnicy. - uśmiechnęła się lekko pod nosem. Jej mąż nie mógł widzieć jej miny. Czuła jego dłonie, które wślizgnęły się pod nią. Teraz tak spokojnie błądziły po jej ciele. - Żartujesz? Wiedziałam, ze i tak wyjdzie na moje. Lubię Cię prowokować, a tym samym zmuszać do działania. Nie wydaje mi się abyś tak po prostu poszedł spać niezaspokojony. - tym razem głośniej zaśmiała się ze swego niecnego planu jaki udało jej się osiągnąć. - Nie patrzyłam jak na debila, a na ufoluda to wszystko. c- wybuchnęła gromkim śmiechem bo nie wyobrażała sobie swego męża jako małego, zielonego ludzika z dwoma zabawnymi antenkami. - No, właśnie czekam. Co się zroiło w tym Twoim ślicznym łebku? - kiedy poprosił aby się uniosła i wypięła bez słowa skargi spełniła jego polecenie. Podniosła się lekko znajdując się na kolanach. Jej dłonie przytrzymywały przód ciała aby zachować swoistą równowagę. Wysłuchała pochwał jakich jej nie szczędził. Zadowoliła się nimi w pełni. To była taka mała rekompensata za to co musiała powiedzieć. Kiedy wciąż mówił i mówił w końcu lekko zirytowana rzuciła w jego kierunku. - Przestań chrzanić. Pieprz mnie w końcu. - Oznaczało to jedno. Nie potrzebowali zbędnych słów. Wystarczył im wzajemny dotyk. Po chwili poczuła jego w sobie. Silne pchnięcia jakich się dopuszczał doprowadzały ja do ekstazy. Podniecenie rozdzierało ją od wewnątrz. Ciche jęki z czasem przeszły w głośniejsze i głośniejsze. Dostawała wszystko co najlepsze. To rozpierało ją od wewnątrz. Mistrzostwo w wykonaniu jej męża, ze nawet nie było do czego się doczepić. Jak powiedział, ze będzie ją rżnął tak właśnie czynił. Była rżnięta i to ostro i to właśnie się jej podobało. Minuta za minutą, a ona co raz bardziej się zatracała. Czuła szczyt, który nadciągał jak sztorm na morzu. Doszli w tym samym momencie z tym, ze to co czuła Marika była tak silnym iż odleciała tak jak poprzednim razem tylko w tym momencie doznania były jeszcze intensywniejsze. Z cichym jękiem osunęła się na łóżko bezwładnie. Kolejny raz długo się nie odzywała. Dochodzenie do siebie zajęło jej chyba dużo więcej czasu niż poprzednio. Końcu otworzyła swe oczy jej oddech był już w miarę unormowany. - Jak najbardziej w pełnych zasługach jesteś tego godzien. - oddała się jego słodkiemu pocałunku jakim go uraczył. Wtuliła się w jego ciało rozkoszując się na nowo jego bliskością, której chyba nigdy jej nie będzie dość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:58, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Adam uśmiechnął się tak jak tylko uśmiechał się do Mariki. Czule. Tylko ona sobie na to zasługiwała. Za to że była i trafił na nią. Podniósł się na moment by złapać brzeg czarnej pościeli. Pociągnął materiał ku sobie. Wsunął ramię pod szyję Mariki, przytulając kobietę do siebie. Oboje byli zmęczeni, całym dniem niewinnych początków i ekstatycznych końców. Jego Marii w dodatku pokonana winem, zasługiwała sobie na sen. Ich rodzeństwo nie wróciło jeszcze do domu, co mogło wróżyć nocne pobudki. Musieli korzystać z tego co im dane. W tym momencie Adam nawet o tym nie myślał. Okrył ich kołdrą - Dobranoc. - czuł jak skuliła się tuląc swoje ciało do jego. Mężczyzna ucałował czubek głowy swej żony gładząc jej plecy. Nie mógł długo zasnąć, choć Marika odpłynęła dość szybko. Jej nic nie przeszkadzało. Czuła pewnie spokój i bezpieczeństwo. Adam wodził wzrokiem po swojej sypialni próbując zgadnąć co za przedmioty wyłaniają się z mroku pod wpływem światła księżyca. Kącik ust powędrował ku górze kiedy spojrzał na gitarę elektryczną w kącie pokoju. Poprawił ułożenie głowy i przymknął oczy oczekując łaskawie aż i jego sen zmorzy. Nieświadomie czekał. Spełniał przecież polecenia Grace i czuł się po części odpowiedzialny za Christophera. Odepchnął od siebie swoje sumienie, które przypominało mu słowa jakich wobec niego użył. Nie. Skupił się na Marice, na jej cieple, na jej bliskości. Uspokajającej bliskości. Dał się temu owładnąć i spał po pięciu minutach nieświadom niczego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:55, 14 Kwi 2010    Temat postu:

/ Hard Rock Cafe

Oboje porządnie wymarzli. Droga jaką musieli przebyć wystarczyła aby dać im w kość, ale choć mogli się pocieszać, ze spędzili bardzo miło udany wieczór. Z dala od ich rodzeństwa. Dawno się tak dobrze nie bawił. Tyle śmiechu, ze aż brzuch go od tego bolał, ale nie narzekał. Nie miał właściwie na co. Kiedy weszli do klatki po jego ciele zaczęła rozpływać się fala ciepła. Skłaniało to ich obojga ku snu, ale najpierw musieli dotrzeć do domu. Wsiedli do windy. Chris cały czas miał otwarte oczy. Widział co się dzieje z Judit i jak zasypia na stojąco. Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie by choć trochę ją ogrzać. Pocierał lekko jej skostniałe ciało, które w jego ramionach się rozluźniało. Odgarnął jej z twarzy niesforne kosmyki włosów. - Zaraz Cię ogrzejemy. Jeszcze chwila, a położysz się w ciepłym łóżku. - uśmiechnął się do niej bardzo ciepło. Wplótł w jej włosy swoje dłonie. Sam nie wiedział co się z nim dzieje i czemu to robi. Czy to sprawka alkoholu czy też ochoty jaka mu na to przyszła? Nieśpiesznie zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Może za dobrze czuł się w jej towarzystwie? Może pomieszało mu się w głowie? A może, taaa morze jest głębokie i szerokie. Za dużo tego może. Po prostu tego chciał i już. Pochylił się lekko w przód i nieśpiesznie swoimi ustami odszukał jej usta. Składał na nich krótkie treściwe pocałunki aby ją z sobą oswoić. Kiedy się do tego przyłączyła, ale najpierw stawiała lekki opór, który stopniowo malał. Kiedy wyzbyła się go całkowicie jego dłonie ujęły jej policzki, a pocałunki stały się bardziej namiętne i zmysłowe. Zatrzymali się na właściwym piętrze, ale nie przestawali się całować jak by im tego trzeba było, jak by im czegoś brakowało. Odpowiednio skierował ją w przód prąc na nią lekko by wyszła z widny. Obejmując ją w pasie sam za nią podążał. Znaleźli się na korytarzu. Z każdym krokiem byli bliżej mieszkania jego matki. Wciąż się całując pchnął drzwi do domu, które złowrogo zaskrzypiały. Zachowywali się dość głośno i hałaśliwie co rusz śmiejąc się, albo cicho piszcząc, głównie to się dotyczyło Jud gdy przygryzał jej wargę. A po chwili te same drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Nie przejął się tym w ogóle. W tym momencie istniała dla niego jedynie Judit. Nie zważał na rodzeństwo, które gdzieś tam pewnie drzemało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:15, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Judit wymruczała coś niezrozumiałego pod nosem co zabrzmiało jak - Taaa.... Tego mi potrzeba. Chcę do łózka... - ze zmęczenia i senności język jej się zaczynał plątać i nie panowała nad tym w jakim języku mówi. Poczuła jak palce chłopaka wplatają się w jej włosy i wyjęczała - Coo robisz? Chcesz je skleić? Powiedziałam coś już na ten temat. - oburzyła się choć słabo to jej wyszło - Jutro będziesz łysy. Pamiętaj... - zawarczała pod nosem czując jak usilnie chce ją obudzić - No Chris... Daj mi... - zamknął jej usta a Judit otwarła szerzej oczy. Odchyliła się w tył co mało jej pomogło. Zamruczała teraz już z przyjemnością. Mało istotnym dla niej było co się dzieje. Było miło. Za jakiś czas i tak przestaną się widywać. Winda zatrzymała się a Judit miała problemy z tym by iść przy nim. Była za niska względem niego a oboje nie mieli ochoty oderwać się od siebie. Chris był słodki jak piwo z sokiem i chyba tak zawsze będzie się jej kojarzyć. Gdy przebyli korytarz dłoń dziewczyny trafiła na klamkę drzwi, które Christopher pchnął. Znaleźli się w środku. Judit zapiszczała oburzona jego poufałością. Zarobił strzał w tył głowy po czym przyciągnęła go do siebie - A przygryź tak raz jeszcze to dopiero ci się dostanie potworze z Sezamkowej. - roześmiała się głośno zapominając że weszła już do mieszkania, w którym ktoś powinien spać. I pewnie spał jeśli tego kogoś nie obudzili - Ty cholero. Jak śmiesz mnie rozbierać wzrokiem?! - klepnęła go w policzek widząc rozgorączkowane, dziwnie rozradowane spojrzenie niebieskich tęczówek Chrisa. Spekulowała i być może za dużo sobie wyobrażała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:55, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Noc przebiegała jej bardzo pomyślnie. Odpłynęła zmęczona bardzo szybko. Ciepłe ramię jej męża obejmowało ją i tuliło do siebie, a jego ciało dodatkowo dawało poczucie, ze wszystko jest tak jak być powinno. Do czasu jak się miało okazać. Zawierciła się lekko na łóżku mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Podrapała się po nagim ramieniu bo coś ją łaskotało. Dłonią wymacała, ze to włosy jej męża. Odsunęła je zaczesując mu je za ucho i ponownie ufnie wtuliła się w jego ciało układając sobie miękko głowę na jego klatce piersiowej. Zasnęła ponownie. Już zaczynało jej się śnić coś finezyjnego, że aż zamruczała zadowolona przez sen. Powiodła dłonią nieświadomie po udzie swego męża. Błogi uśmiech wystąpił na jej usta. Co raz to żywsze i pikantniejsze obrazy z rolą główną z jej mężem docierały do jej zaspanego umysłu, kiedy ktoś nagle przerwał jej tą wspaniałą chwilę hukiem. Aż podskoczyła na łóżku. Jak przez mgłę słyszała piski, śmiechy i rozmowy. Zerknęła z pół przymkniętych powiek na zegarek. Dochodziła piąta nad ranem. Pierwsza złość w nią wstąpiła za samo obudzenie jej. - Zabiję szczeniaki! - warknęła pod nosem unosząc się jeszcze niezbyt przytomna na łokciu. Kiedy po dłuższej chwili doszła do siebie szturchnęła swego męża. - Adam obudź się! - syknęła mu do ucha zła. Nie wróżyło to niczego dobrego, a jej mąż musiał wiedzieć, ze stało się coś złego skoro jest w takim stanie wzburzenia emocjonalnego. - Gównarzeria wróciła do domu. O 5 nad ranem?! Zamorduję smarkaczy. - odrzuciła na bok kołdrę i naga wyskoczyła z łóżka. Nałożyła na siebie swoją bieliznę, a nie mając niczego więcej dodatkowo założyła koszulkę swego męża. Nie przejmowała się tym, ze włosy jej sterczą na boki. Szybko je przygładziła niedbałym ruchem. Zerknęła na swego męża, który chyba jeszcze nie bardzo wiedział co się dzieje. Pokręciła głową, a oczy jej pociemniały z wściekłości jaka się w niej zbierała. Szarpnęła klamkę od drzwi i wyszła na korytarz, a to co zobaczyła wcięło ją do reszty. Gówniarze bezczelnie się ze sobą całowali chyba nieświadomi tego, ze ona stoi za nimi. - Dosyć tego! - warknęła na nich unosząc głos. Zapowiadało się na burzę. - Ty bezczelny, nędzny robaku, radzę Ci dobrze w tej chwili odsuń się od mojej siostry zanim Ci połamię gnaty. - jej brew wystrzeliła w górę lekko drgając z zdenerwowania. -A Ty? Miałam Cię za rozważniejszą. I jak Ty wyglądasz? - podeszła bliżej niej i pociągnęła nosem. Na kilometr waliło od niej alkoholem. -Jesteś kompletnie zalana. Czy Ty sobie zdajesz sprawę gówniaro z tego co robisz?! I która jest godzina? A może Cię uświadomić? - szarpnęła ją za ramię ciągnąc lekko w swoją stronę by po chwili ją puścić jak by jej dotyk ją palił. -Masz przejebane i powinnaś sobie z tego zdawać sprawę. Czy myślisz, z ujdzie Ci to płazem? Trafiłaś na pole minowe, a mi nadepnęłaś na odcisk za co spotka Cię sroga kara mała kretynko. - jechała po niej równo nie zważając na słowa. Nie przebierała w żadnych środkach. Kiedy była wściekła trudno było ją powstrzymać. -Już ja się z Tobą odpowiednio policzę. Nie dziwię się, ze Cię rodzice do mnie przysłali skoro szlajasz się bóg wie gdzie, liżesz obcesowo z kim popadnie i co będzie następnym razem? Przywleczesz do domu jakiegoś bachora? Ot, taki wypadek bo zachowywałam się jak małe rozkapryszone dziecko, które myśli, ze wszystko mu wolno? Jeszcze matce porządnie za mleko nie zapłaciłaś, a już takie wybryki. Dziecko drogie mleko Ci spod nosa skapuje. - W takich chwilach bywała bardzo nieprzyjemna. I Jud mogła sądzić, ze jej siostra to skończona suka. Teraz dzieliła je granica tysiąc milowa tak jak by wcale się nie znały i nie były siostrami. Zerknęła na męża tymi samymi ciemnymi oczami, które jeszcze bardziej zrobiły się czarne. Mówiła po hiszpańsku więc nie rozumiał tego co wypowiadała ustami, ale zapewne z miny jaką miała i z ruchów jej ciała, oraz po ocenie sytuacji mógł się domyślać, ze obrzuca małą gównem. Skrzyżowała sobie dłonie na klatce piersiową świdrując Judit wzrokiem. - Widziałeś to? Smarkacze ledwo co od ziemi odrosły, a już się za całowanie biorą. A później będzie co? Łóżko? Ja im pokażę zaraz łóżko! - jej ciało co rusz trzęsło się od nie skrywanych niczym emocji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:29, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Adam zamruczał przez sen wyciągając bezwiednie szyję w jej stronę. Poczuł jak przegarnia mu włosy, zachciewało mu się więcej. Mogło się wydawać, że i sny podziela z Mariką. Na jego ustach wykwitł błogi uśmiech, który rzadko ktokolwiek widywał na co dzień. Palce przesunęły się po nagim, ciepłym boku Mariki, a Adam przytulił się nie niej. Wszystko było by dobrze gdyby nie to że się wzdrygnęła, jakby jej krzywdę robił. Odsunął się od Mariki i z westchnięciem przekręcił na drugi bok, plecami do swej żony. Usłyszał coś o zabijaniu i w pierwszej chwili stwierdził, że Marice może śnić się Aaron. Ciekawa opcja... Jednak napewno nie reagowała by tak ostro we śnie. Widział już jak przez sen płakała, jak zawodziła i krzyczała ale nigdy nie wyskakiwała z łóżka i nie miał podstaw posądzać jej o lunatykowanie. Uchylił lekko powieki i zerknął na zegarek na nadgarstku - Pali się. Kobieto... Wracaj tu i śpij... - nie załapał o co chodzi za pierwszym razem. Załapał dopiero wtedy gdy go szturchnęła - Co obudź się?! - warknął na Marikę, bo nie cierpiał takich pobudek - Morduj kogo chcesz. Rachunek wystaw na mnie... - padł twarzą w poduszkę i zachrapał cicho. W tym mieszkaniu jednak nie dało się spać dłużej. Usiadł na łóżku patrząc w stronę drzwi zza których dochodziły chichoty a później już tylko zajadłe słowa z których nic nie rozumiał. Rozejrzał się po swojej sypialni przytomniejszym spojrzeniem i wstał. Podszedł do kaloryfera i ściągnął z niego swoje bokserki, które po chwili znalazły miejsce na ciele mężczyzny. Krzywiąc się poszedł do drzwi i oparł się o futrynę. To co zobaczył, nawet go nie zdziwiło. Jego szwagierka, była przyklejona do Christophera a Marika syczała jak wściekła kobra, co w połączeniu z nastroszonymi włosami dawało dość komiczny efekt. Adam jednak nie dostrzegał zabawnej strony tej sytuacji z kilku powodów. Po pierwsze obudzono go. Marika miała takie pozwolenie, ale wtedy gdy chodziło o nią, a nie o osoby trzecie. Po drugie nie miał ochoty na kolejną niechcianą ciążę. Po trzecie niecierpiał swojego brata i tyle mu wystarczyło. Ziewnął i podszedł do dwójki. Stanowczym i silnym gestem rozerwał ich bo chyba nie mieli zamiaru skończyć - Słuchajcie. - powiedział rozbawiony ich spojrzeniami i Marika rozpoczęła swą tyradę. Adam spoglądał na nią kątem oka widząc w jej oczach pasję i zaciekłość. W tym momencie jak najszybciej chciał by jego sny obróciły się w jawę. Melodyjny hiszpański urwał się i nagle został wyrwany ze swych marzeń - Tak... - odebrał od Mariki pokłady wściekłości i spojrzał na Christophera morderczym wzrokiem - Czy ty wiesz, która jest godzina?! - to najbardziej go bolało - Czy ty w ogóle myślisz?! - krzyczał i mało go obchodziło że właśnie obudził pół bloku - Co ci powiedziałem?! Co miałeś zrobić?! Opiekować się nią! - wskazał krótko na Judit - Co zrobiłeś idioto?! Lecicie z nóg obydwoje uchlani! - pominął w swoim sumieniu fakt tego w jakim stanie znajdowali się kilka godzin temu z Mariką. Nawet w połowie nie byli tak wstawieni jak ich rodzeństwo - Wiesz co Chris... - wysyczał patrząc na chłopaka z odrazą - Po tym co powiedziała Grace o... O ojcu... - wypluł z siebie to słowo nie przyzwyczajony do używania go - Myślałem, że po prostu jesteś na tyle mądry by nie brać z niego przykładu. - odwrócił od niego wzrok i wykrzywił usta w wyrazie głębokiej pogardy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:56, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Tak przyjemną chwilę jaką było całowanie Judit przerwała mu jego rzekoma bratowa. Wywrócił niewinnie oczami nie czając o co jej w ogóle chodzi i o co się tak piekli? Patrzył na nią jak na opętaną przez jakiegoś szatana i zastanawiał się czy czasem nie wezwać jakiegoś księdza albo egzorcystę. Kiedy mu zagroziła wybuchnął jedynie śmiechem. Rozbawiła go tym stwierdzeniem. - Uważaj bo się boję. Czekaj, trzęsę portkami. - rzucił zaczepnie w jej stronę. Alkohol dodatkowo potęgował w nim zuchwałość jaka się teraz u niego ujawniała. Kiedy tak ujadała na swoją siostrę, przynajmniej tak wnioskował z jej niewyraźnej miny. Pomyślał coś i rzucił szybko. - Jakoś niewyraźnie wyglądasz. Powinnaś wziąć rutinoscorbin. - puścił do niej oko i zachichotał pod nosem, a ona dalej jak stary weteran na wojnie tłukła coś do głowy swej siostrze. Nawet mógłby rzec, że pluje jadem jak mała, podstępna żmijka. To stwierdzenie jeszcze bardziej go rozbawiło. Na stwierdzenie o całowaniu i pójścia do łóżka rzucił na luzie. - A co zazdrościcie? Ja wam do łóżka nie zaglądam i nie patrzę jak się ze sobą pieprzycie. - Uniósł w górę głowę. Chwilę później został rozdzielony z dziewczyną. Oparł się o ścianę, a dłonie wsunął pod pachy wciąż się zadziornie uśmiechając. Wszystko to przyjmował na luzie nawet słowa swego brata. - Przestań ujadać jak ten pies przy budzie bo Ci łańcuch skrócę. - Co raz bardziej się zapędzał w swych słowach i patrzył jak na twarzy jego bratowej i brata rosną czerwone plamy. - Oj wyglądacie jak pączusie. Takie słodkie. - zakpił sobie z nich i przymknął na moment powieki. Pokręcił lekko głową unosząc nieśpiesznie swe oczy. - No jasne. Jest rano, gdzieś tak będzie i co? - kąciki ust uniosły się w górę. Miał wielką satysfakcję z tego, ze denerwuje brata świadomie. - Myślę bardziej niż Ty. A co nie opiekowałem? Jest cała i zdrowa. A co wy nigdy nie piliście? Święci się znaleźli. Patrz Judit prawią nam morały, a sami mają brudy za paznokciami. Pieprzone świętoszki. - westchnął cicho, a ich gadka po prostu działała na nich usypiająco. - Wara od niej i ode mnie. Masz problem? Zgłoś się do psychologa da Ci tabletki na uspokojenie, przydadzą się. - przeciągnął się bo od stania kości mu drętwiały. - Tak? A co Ty słodko! mać wiesz o mieszkaniu z alkoholikiem? Gówno wiesz umyłeś ręce bo mieszkałeś z matką. I to nie Ty musiałeś na niego patrzeć, więc z laski swojej odjebaj się ode mnie, bo marnota z Ciebie. A to, ze się raz napiłem nie czyni ze mnie jeszcze alkoholika. Popatrz najpierw na siebie, a później oceniaj mnie o wielki bracie od siedmiu boleści. Ja nie wiem, może powinieneś spuścić z ręcznego bo pierdolisz od rzeczy. - znudzony jego gadką odbił się od ściany. - nie męcz, nie męcz ja się zdrzemnę. - zrzucił z swych stóp buty, a kurtka wylądowała w jakiś sposób na wieszaku. - Pierdolenie, o szopenie idę spać. - Był gotów to zrobić jedyną przeszkodą były dwa ciała, które skutecznie blokowały mu przejście i za cholerę nie chciały dac mu się dostać do pokoju.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:04, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Było jej tak przyjemnie, a siłą oderwano ją od Christophera. Utkwiła wzrok w Adamie i zacisnęła pięść, ale skapitulowała bardzo szybko. Spojrzała na swoją jazgoczącą nie wiadomo czego siostrę i zawołała – Odczep się od niego! Nic mi nie zrobił! Zazdrościsz?! – uniosła lekko brew w górę przedrzeźniając Marikę, będąc rozbawiona tą sytuacją - Co ja?! – przeszła płynnie na hiszpański by wyrównać porachunki z Mariką – No jak wyglądam?! Nie jestem uwalana błotem, śniegiem czy czymś gorszym. – wywróciła oczami rozpinając powoli kurtkę – Tak, zdaje sobie sprawę! Piłam świadomie i jakbyś nie załapała to robię to już do jakiegoś czasu Panno Doskonała! I jest… – złapała raz jeszcze nadgarstek Chrisa i skorzystała z jego zegarka – Dokładnie 4.50. Chcesz numer do zegarynki? – zapytała uprzejmie uśmiechając się złowróżbnie. Podawała takie same argumenty jak on bo to z Chrisem tkwiła w tym bagnie. Resztę siostrzanej tyrady zbyła znudzonym machnięciem dłoni. Judit pomyślała, ze przed snem przyda się, choć umyć zęby. Zostawiając wkurzone towarzystwo same sobie ruszyła przez korytarz, rozrzucając przy okazji swoje rzeczy. Torba upadła po trzech krokach na podłogę, a kurtka po siedmiu. Jaki długi ten korytarz… To już dłuższych tutaj nie ma? Przetarła prawe oko pięścią, złapała klamkę, otwarła trochę zbyt zamaszyście drzwi i weszła do środka. Usłyszała za sobą jak mąż Mariki teraz zaczyna. Boże, ale się dobraliście… Od razu poczuła, że coś jest nie tak. Kafelki owszem powinny być zimne, ale jej skarpetka zrobiła się dziwnie wilgotna. To zmusiło dziewczynę by rozejrzała się po pomieszczeniu. Obrzuciła je pobieżnym spojrzeniem i uniosła w górę dłoń, dla pewności przytrzymując się umywalki. Złapała nogawkę spodni Mariki wiszących pod sufitem. Mokre? Całe mokre? Spojrzała na wannę pełną wody. Woda była na podłodze. Tam też leżały porzucone bezpańsko ręczniki i spodnie Adama. Umysł Judit złożył to w całość, kiedy dostrzegła butelkę wina i kieliszek. Z żalem musiała przyznać, że ciemne szkło jest puste. Wycofała się by wrócić do tych, których musiała nazywać rodziną. Kiedy tylko spojrzała na siostrę uśmiechnęła się paskudnie pod nosem. Zaczęła zapewne przerywając im miłą pogawędkę – Mnie się czepiasz o pocałunek? A ty? Pieprzysz się gdzie popadnie. Przyznaj się. W łazience? – zapytała wyolbrzymiając nieświadomie. Podnosiła jej ciśnienie i tu trudno było zgadnąć czy robiła to z premedytacją. Zerknęła na Adama – Taaa… – przeciągnęła wodząc po jego półnagim ciele wzrokiem – Masz, z czego korzystać. Kawał faceta. Nawet dość…Interesujący. – nie wystarczyło Judit wkurzenie Mariki. Zazdrość też mogła poczuć, może nie tyle zazdrość, co zagrożenie – Daje ci się tak? Na każde twoje skinienie? A może odwrotnie? – uniosła brew w górę. Czknęła cicho i zakręciła różowe włosy wokół palca opierając się o ścianę obok Chrisa – Ty jesteś jego kurwą na prywatnych usługach? Robisz mu wedle życzenia? Za to, że cię przygarnął? Pewnie tak, bo… – urwała w połowie zdania, kiedy zobaczyła plecy jej męża. Oczy jej się rozszerzyły. Przez sekundę widziała czerwone pręgi. Świeższe i starsze. Już zabliźnione. Pręgi przeważnie były w kompletach po cztery, czasem była widoczna słabsza piąta. Widziała cienkie strupki, zaskakująco ciemne na bladej skórze Adama. Wiedziała, czego są wynikiem – Co ty mu do jasnej cholery robisz?! – wydarła się na Marikę, choć nie wiedziała dlaczego. Nie jej sprawa jak się ze sobą bawią – Chcesz go zadrapać? Uprawiacie jakieś chore…? Biczujesz go też? – zapytała zaciekawiona oglądając swoje paznokcie. Judit doszła do genialnych wniosków i podzieliła się nimi z Mariką – Ja już wiem, dlaczego on z tobą jest! – obróciła się i wsparła o framugę drzwi od pokoju w którym leżał jej plecak – Musisz naprawdę dobrze dawać dupy skoro związał się z tobą na stałe i przygarnął z przychówkiem. – gdyby nie to że była pijana, większość z tej rozmowy nie miałaby miejsca, w ogóle by jej nie prowadziła. Różnie między nimi bywało, ale nie była by w stanie na trzeźwo powiedzieć tego Marice prosto w oczy – Tylko to dziecko mnie zastanawia. Wspomniałaś, kiedy zobaczyłyśmy się tutaj pierwszy raz, że to nie jego. – wskazała głową na Adama – Więc co się stało z tamtym? Zostawił cię? Przestałaś mu wystarczać? Znudziłaś się mu? Ach pewnie znalazł sobie lepszą… – uśmiechnęła się lekko zadowolona z własnej dedukcji. Zmierzyła siostrę pogardliwym, ale i rozbawionym spojrzeniem – Co masz dziś jeszcze dla niego w programie? – zerknęła na Adama zapewne zdezorientowanego jej długim monologiem, z którego nic nie rozumiał. Nie wiedział też pewnie, dlaczego twarz jego żony pobladła z wściekłości – Oj chyba nic z tego nie wyjdzie już dziś. Uspokój się, bo ci żyłka pójdzie. Zrelaksuj się, a w zasadzie… Współczuję mu. Kiedy go dosiądziesz to chyba zajedziesz… Ta gorąca Hiszpańska krew, jak o nas mawiają… Na czymś sobie będziesz musiała odbić. - wybuchła niekontrolowanym, wysokim chichotem. Wypięła tyłek zapierając się o ścianę – Może tak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:30, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Ta dwójka według Mariki ewidentnie się zmówiła i trzeba było czym prędzej to ukrócić. Jak sama Marika zauważyła to umrze jak tylko wyjadą. To były jeszcze młode dzieciaki, które gówno wiedzą o prawdziwym życiu. Nawaliły się i myślą iż tym zawojują świat. Prychnęła cicho pod nosem. Skrzyżowała sobie dłonie na klatce piersiowej raz na jedno, a raz na drugie. Starała się zapanować nad drżeniem jej ciała od nerwów jakie się w niej kotłowały. - Milcz dziecko! Milcz pókim jeszcze dobra, bo za chwilę nie będę taka dobra. - zacisnęła mocniej usta w jedną wąską linię. Nie zatrzymywała Judit kiedy poszła do łazienki. Kompletnie zapomniała o bałaganie jaki tam zostawili. Spojrzała pogardliwie i z nienawiścią na Chrisa. Kto stawał po przeciwnej stronie jej męża miał i do czynienia z nią. Wycelowała w niego palcem. - Licz się ze słowami smarkaczu. Myślisz, ze popiłeś i będziesz mi tutaj wojował? Jeszcze się przekonamy kto na tym wyjdzie lepiej. Ja czy Ty? Nie zapominaj, ze jestem od Ciebie dużo starsza. Nie, nie szczycę się tym. - ukróciła od razu jego ewentualne domniemania. - Jedynie dowodzi to o dojrzałości umysłu, którego Ty najwyraźniej nie posiadasz lub po prostu nie został Ci przydzielony tępa pało. - klepnęła się lekko w czoło i po chwili dodała. - Tak jak bym miała taki zryty beret jak Ty to też bym musiała iść do psychologa, bo to trauma dla człowieka mieć coś takiego za rodzeństwo. - wykrzywiła lekko usta w wyrazie pogardy dla niego. Wszystko mogła znieść, ale ostatnich zdań nie była w stanie przemilczeć. - Mały, niewyrośnięty gnojku zawrzyj w końcu ten niewyparzony pysk. Mówisz o ocenie, a sam co właśnie robisz? Oceniasz. Każdy ma prawo wyboru, a skoro mój mąż nie chciał poznać ojca to wyłącznie jego sprawa i wybór, więc nie chrzań tutaj jak potłuczony i nie rób z siebie takie ofiary bo na pewno nikomu nie jest Ciebie żal. To jedynie jest godne pożałowania. - To tyle z jej strony, reszta należała do jej męża. Nie mogła się za bardzo wtryniać w ich stosunki bo miała jeszcze na karku małą, rozkapryszoną siostrzyczkę. Kiedy jednak Adam nie wytrzymał nerwowo i zamachnął się dłonią na Chrisa w bardzo szybki sposób zareagowała, a jej dłoń silnie zacisnęła się na jego nadgarstku. Sama nie wiedziała skąd bierze takie pokłady siły w sobie. Zaczęła ciągnąć ją w dół, a było to nie lada wyczynem bo trudno było Adama od tego odwieść. Kiedy w końcu jej się udało spojrzała na niego i rzekła cicho. - Nie warto. Co jak co, ale nie warto sobie plamić ręki jego niewyparzonym językiem. Rozegramy to w inny sposób. - puściła do niego porozumiewawczo oczko jak by wiedział o co jej chodził, a za nim czaił się niecny plan jaki ujawnił jej wczoraj Adam. Kiedy wyleciała z łazienki Judit i zaczęła rzucać w nią przysłowiowym mięsem z każdym jej słowem trzęsła się co raz to bardziej. Jej oczy zwęziły się w dwie szparki, a wewnątrz niej cała się gotowała jak gejzer gotowa w każdej chwili wybuchnąć. Jej twarz zmieniała szybko kolory raz robiła się niebotycznie czerwona, a raz całkowicie blada. - Gówno Cię to powinno obchodzić, co robię, gdzie i z kim. Choćbym miała się pieprzyć na środku ulicy Tobie wredna jędzo nic do tego! - warknęła na nią znów świdrując ją swym wzrokiem. Kolejne słowa sprawiły, ze postąpiła krok do przodu, a jej mięśnie widocznie zadrgały z wściekłości, która w najdoskonalszy sposób odbijała się w jej oczach, które teraz całkowicie zrobiły się ciemne i nie było widocznych w nich nic innego. - Ty mała zdziro, zamknij mordę zanim Ci ją ukrócę. Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz? Że będę tolerować Twoje pyskówki do mnie? Tak, patrząc na Ciebie to mam wrażenie, ze Twoje przyjście na świat było ewidentnie przypadkiem. Ot taki wypadek przy pracy. Tak, to mądre i rozsądne podejście. A może... Hm... Tak ten nasz sąsiad. Może Cię nam podrzucili, a rodzice w geście litości bo wyglądałaś tak huderlawo i mizernie Cię przygarnęli. To też by wiele tłumaczyło. - Jej stopa lekko uderzała o podłogę nawet nie świadoma, ze to robi. To objawy nerwicy w jaką wpadła. - I kto to mówi? Ja przynajmniej mogę to robić z własnym mężem, a Ty? - Tutaj zerknęła na Chrisa mierząc go wzrokiem i znów spojrzała na nią. - No tak szybko wskoczyłabyś mu do łóżka. I wcale się nie zdziwię jak skończysz jako mała dziwka w tanim burdelu. Takie jak Ty zapewne będą miały tam niezłe wzięcie! - Z cwanym uśmieszkiem patrzyła jak Judit się tym denerwuje. Marice sprawiało przyjemność dopierdzielanie jej w ten sposób. Nikt by nie powiedział, ze są rodzonymi siostrami po tym jak się do siebie odzywają. - Gówno Ci do tego co ja mu robię. Zajmij się sobą szkarado. A plecy mojego męża zostaw w spokoju. Kiedy będę miała będę go biczować i też. - Oczywistym było, ze nie będzie tego robić, ale ta mała działała jej na nerwy. Wysłuchała dalszej części jej wypowiedzi, a to co sprawiły jej słowa było nieodwracalnym. Cała się trzęsła, jej twarz widocznie pobladła. Nawet słowem czy gestem nie dała po sobie poznać, że to co mówi ją zabolało i jest jej przykro. Uniosła wyżej głowę i postąpiła kolejny krok w przód. Ręka ją zaswędziała. Ta gówniara pozwalała sobie na zbyt wiele. Zamachnęła się na nią z całej siły aby wymierzyć jej siarczysty policzek za to, że przeholowała, ale poczuła ucisk na swym nadgarstku. Tak jak ona wcześniej tak i jej mąż ją powstrzymał od tego. Nie wyrywała mu się, ale wciąż się trzęsła. - Bardzo dobrze Ci radzę abyś się już uciszyła. Nie mów do mnie ani słowa więcej, bo nie ręczę za siebie. A mój mąż nie jest dla mnie żadną przeszkodą. I będziesz musiała leczyć o wiele więcej niż piekący policzek. Za te słowa, które powiedziałaś względem mnie, za każdą Twoją obelgę będziesz cierpieć o stokroć więcej. Od dnia dzisiejszego włącznie. Chciałaś być taką dorosłą i cwaną? Ja Ci dopiero pokażę co to znaczy mieszkać w piekle. Urządzę Ci je na ziemi. I możesz całkowicie zapomnieć o powrocie do Hiszpanii, ładnie się zaofiaruję i nagadam rodzicom, ze przygarnę Cię na dużo, dużo dłużej. Ukończenie szkoły Cię nie uratuje. Do ukończenia Twoich 18 urodzin zostaniesz ze mną, a każdy Twój dzień będzie katorgą. A teraz wypieprzaj spać, ale już. Żebym Cię nie widziała na oczy! Spieprzaj w podskokach, nim stracisz te różowe włosy. Masz szlaban do odwołania. Nauczysz się szacunku do innych! - wskazała jej wolną dłonią mniejszy pokój gdzie wcześniej wylądowały ich torby. Nie życzyła sobie ją widzieć. A już wiedziała jak zacznie jej uprzykrzać życie. Od picia często ma się kaca i boli głowa, a najmniejszy hałas przyprawia o mdłości. To jej zafunduje z rana kiedy ochłonie. Popatrzyła na męża szukając w jego osobie ukojenia dla swych nerwów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:58, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Adam przezornie zamknął drzwi od sypialni, od swojej sypialni. Widział spojrzenia, jakie w jej stronę rzucał Chris. My tam śpimy, to moja sypialnia od 24 lat i nie masz do niej żadnych praw. Możesz zająć podłogę. Zerknął na Marikę, która chyba była na wojennej ścieżce z Jud. On zajął się w tym wypadku młodym. Rozdrażnił go. Swoją postawą, swoim luzem, swoimi słowami, które były pewnie według niego mądre, a Adamowi wydawały się żałosne. Zgadzał się z Mariką. Czarnowłosy zacisnął zęby. Położył dłoń na ramieniu Mariki, ale nie miał, z czego czerpać. Ani w niej, ani w nim nie było grama spokoju. Poskromił się. Opanował. Nie widział sensu w tym by dłużej krzyczeć. Dalsza walka z Christopherem nie miała sensu. Był on równie uparty jak Adam. Relacje miedzy Judit a jego żoną pozostały dla Adama tajemnicą, bo nie rozumiał ani słowa. Skupił się na swoim bracie. Nie wyglądał już jak 'pączuś'. Zbladł jak zawsze, gdy się denerwował – Nie ujadam jak pies u budy. – wywarczał niczym zwierzę do którego został porównany – Jak wspaniałomyślnie zauważyłeś jest rano i chcielibyśmy się wyspać, ale jacyś gówniarze nam nie dają. – zauważył ironicznie – Więc zamknij dziób, obróć się i szoruj do pokoju. Tam… - wskazał krótko na drzwi za plecami Chrisa – Dziś nocujecie tam. – ich torby czekały na właścicieli. Myślał, że na tym koniec, że to co powiedziała mu Marika wystarczy, ale miał do czynienia z młodszym odbiciem siebie. Nie mogło być tak łatwo. Młody chłopak paroma słowami, podniósł mu ciśnienie, tak skutecznie jak Adam kiedyś ponosił je Grace – Mi się przydadzą?! – pękła kolejna granica. Żadna chyba już nie została, ta była ostatnia. Znów uniósł głos. Puścił ramię Mariki, bo była mu potrzebna jego prawa dłoń. Judit odeszła i zostali w trójkę. Oczy Adama zapałały gniewem i Chris powinien się przestraszyć – To tobie coś by się przydało. Wychowanie! – zamachnął się na niego. Jego dłoń wystrzeliła szybko w przód. Bez zastanowienia. Tak bardzo chciał sięgnąć jego policzka. Tak bardzo chciał uświadomić Christopherowi, kto komu podlega. Chciał go w pełni zasłużenie ukarać. Dopiął by swego gdyby nie Marika. Skąd ty masz w sobie tyle siły? Zapytał w myślach, ale nawet nie spojrzał na swoją żonę. Zacisnął pięść i syczał wściekle dalej czując dłonie Mariki na nadgarstku, które uparcie ciągnęły w dół – Tak! I wiesz, co jeszcze ci powiem?! Cholernie cieszę się z tego powodu, że umyłem ręce! Nie mam ochoty go poznawać! Nawet najmniejszej! Nigdy nie potrzebowałem ojca i nie chciałem go mieć! Radziłem sobie sam z matką! Ty teraz jesteś dla mnie wystarczającym problemem! – jego ton był szczery. Wykrzyczał wszystko, co leżało mu na sercu w sprawie Chrisa. Adam nie pozwoli na to, by on mącił w jego życiu. To Adam ustalał pewne normy i szablony. Dla jego młodszego brata nie było tam miejsca. Tu nawet Marika nie miała prawa głosu. Teraz widząc to, co się dzieje chyba wątpiła w swoje słowa mówiące o tym, że potrzeba czasu. W tej sprawie nic nie dało się zrobić – I jestem dumny z tego, że to ja jestem starszy od ciebie, a nie odwrotnie! Nie umiałeś powiedzieć 'nie', skoro nie chciałeś z nim żyć?! Nie do mnie miej o to pretensje a do rodziców! Dlaczego teraz o tym mówisz?! Nie wiedziałem o twoim istnieniu przez 17 lat, więc…! Co mam ci powiedzieć?! Poklepać po główce i powiedzieć ‘Oj biedny braciszek… Mieszkał z ojcem, który pił na umór i teraz należą mu się wyrazy współczucia?!’ Nie bądź śmieszny. Czym tłumaczyła się matka? Pracą?! – Adam roześmiał się głośno i szarpnął. Marika była zmuszona go puścić. Postąpił o krok w przód i stanął przez Christopherem. Wyszeptał rozedrganym tonem – Zejdź mi z oczu. Idź spać. Lepiej wytrzeźwiej do rana, bo wraca Grace. Moje zdanie możesz mieć w dupie i tam też je zapewne masz. Gówno mnie obchodzisz, ale nie drażnij matki, bo sobie na to nie zasłużyła. Z resztą… - wzruszył ramionami przyglądając się chłopakowi natarczywie – Jak uważasz. Masz lata i rozum. – mówił jedno, a myślał drugie. Sam postara się rozdrażnić Grace i podburzyć ją przeciwko młodszemu synowi. Błysk w jego oku wskazywał na to, że nie odpuści Christopherowi łatwo za to, czego się dopuścił – Wynoś się do łóżka i nie pokazuj mi się na oczy do rana! – kiedy on skończył, rozpętało się piekło między Judit a Mariką. Adamowi nie podobały się spojrzenia, jakie na nim spoczęły. Nie podobał mu się ton, jakim zwracała się młodsza siostra do starszej. Nie podobała mu się bladość policzków Mariki. Zachwycały go jedynie jej oczy. Oczy, za których wyraz mógł dać teraz wszystko. Obserwował kłócące się siostry z boku i zareagował w porę. Marika nie nadwerężyła sobie nadgarstka, tak jak ostatnio z Aaronem. Zacisnął palce i powiedział jej to samo, co ona jemu – Nie warto Marii. – spojrzał jej w oczy i pokiwał pewnie głową. Kiedy ona skończyła a Jud i Christopher już otwierali usta Adam ukrócił wszystko – Zamknąć się! – zawołał na całe gardło – Ty! – wskazał na Chrisa – Pokazałem ci drogę. Ty! – wskazał na Judit – Do pokoju Grace! Nie będę was dłużej tolerował! – zmierzył jedno i drugie wściekłym spojrzeniem od góry do dołu. Spojrzał na Marikę i zobaczył coś, czego dawno u niej nie widział. Jej oczy były dziwnie szkliste. Zawrzało w nim. Jemu było bez różnicy co powie o nim Chris, ale mógł tylko zgadywać co Judit powiedziała Marice. Objął ją ramieniem i okręcił kobietę powoli. Uchylił przed nią drzwi od sypialni i weszli do środka. Spojrzał po raz ostatni pogardliwie na ich rodzeństwo i trzasnął drzwiami. Kiedy się zamknęły, Adam przewędrował do łóżka i usiadł na nim z żoną. Przytulił ją do siebie – Cicho… Tylko cicho. – poprosił spokojnym tonem, tak nie podobnym do tego jakiego używał chwilę temu na korytarzu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:57, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Bla... Bla... Bla... Skończycie już chrzanić? Bo głowa od tego boli... - Ziewnął zasłaniając usta ręką i przetarł sobie twarz. Ich tyrada po prostu okropnie go męczyła. Zmierzył swoją bratową wzrokiem od dołu do góry, a na jego ustach wykwitł kpiący uśmieszek. - Nie Ty będziesz decydować o tym kiedy będę mówił, a kiedy nie. Wiek? - prychnął rozbawiony. Poszorował się po karku i po chwili opuścił bezwiednie dłoń. - Na prawdę? A mam wrażenie jak byś to właśnie robiła. Kto wygra? A wygrywaj sobie ile chcesz. Chrzanię Ciebie i Twoje zdanie. - ziewnął znudzony nawet nie fatygując się teraz zasłonić sobie usta. Miał dość tego ujadania, które zapewne słyszało cała kamienica. - Odezwała się ta zdrowa. Synek w szpitalu, a ona się wali w domu mojej matki. Po prostu brawo. Gratuluję inteligencji. Wszystko dla ludzi, ale to co się tutaj wyprawia zakrawa na taki burdel. - wypowiedział swe słowa jadowitym tonem głosu. - To Tobie bym radził w końcu zamknąć tą jadaczkę bo syczysz jak mała żmija i plujesz niepotrzebnie jadem. - Wypowiedział na głos myśli, które wcześniej mu przyszły do głowy. Popatrzył na swego brata, który się na niego zamierzył. Stanął wyprostowany gotowy przyjąć od niego cios z godnością. Na pewno nie dał by mu tej satysfakcji i nie ugiął się przed nim. Jego żona go powstrzymała na co się roześmiał pogardliwie. - No tak, własna żona trzyma Cię na smyczy. Jakie to piękne. - otarł sobie niewidoczną łezkę, która niby to zakręciła się mu w oku. - Nie oczekuję, od żadnego z was współczucia. Jak sam zauważyłeś również nie wiedziałem o Twoim istnieniu, ale to nie miało by nawet żadnego znaczenia, to matka tak zadecydowała. No cóż może się mnie wstydziła nie wiem, nie będę jej więcej oceniać. Jej sprawa. I... - utkwił swe ręce w kieszeni. - Bardzo dobrze, wybrałbym to samo. Ciesz się. Nie mówię, ze zazdroszczę. Nie. Twoja decyzja, Twoja sprawa. W zasadzie gówno mnie to obchodzi. - To było nie do zniesienia. Oczy mu się same kleiły, a im bardziej przeciągali tym bardziej chciało mu się spać. Kącik jego ust uniósł się w górę. - Nareszcie, bo myślałem, ze nigdy już nie skończycie. Grace Pfff... - prychnął, a jego brew wskoczyła w górę. - Chcesz, kabluj mam to gdzieś. Możesz jej powiedzieć co Ci się podoba. Jeśli myślisz, ze postraszysz mnie matką i zmięknę to się grubo mylisz. Każdą decyzję można przyjąć z godnością. A ja nie należę do cianiasów, którzy się mazgają. Więc daruj. I skoro wam tak zakłócamy sen to proszę bardzo sami zjeżdżajcie spać. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale został wygoniony. Przeżegnał się i rzekł. - Chwała Ci panie za to, bo piekło przy nich to pestka. Nara! - ominął ich szerokim łukiem i powlókł się wykończony do swego pokoju. Zamknął za sobą drzwi w przeciwieństwie do Adama z kulturą cicho. Rozebrał się szybko i wskoczył pod kołdrę do łóżka nie przejmując się niczym. Ich słowa spłynęły po nim jak po kaczce. Chwilę później spał już kamiennym snem i nikt nie był zdolny go obudzić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:07, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Judit uśmiechnęła się lekko – Mam całkiem bogatą wyobraźnię. Użyczyć ci jej? Nie, chyba nie pomieścisz jej ogromu… Szkoda. – wysłuchała tego co jej siostra miała do powiedzenia. Na wzmiankę o tym, że ją podrzucono wybuchła śmiechem. Ciężko jej było przestać. To alkohol wprawiał Jud w tak dobry nastrój – Do łóżka jeszcze daleko. Jakbyś nie zauważyła stoi ono tam… – wskazała na pokój za sobą – A ja jestem tutaj. On też. I dziś się to nie zmieni. Dziwka w burdelu? Zobaczymy… Żeby twój luby za kilka lat nie zgłosił się do mnie jako pierwszy! Nie jestem szkaradą! – zawołała dotknięta tym do żywego – Coś o ocenie mówiliście prawda? Jak to było? Patrz na siebie? Może najpierw byś się uczesała, co? - stała leniwie oparta o ścianę, a gdy dłoń Mariki wystrzeliła w jej stronę, nawet się nie wzdrygnęła. Przekręciła głowę w bok przypatrując się siostrze bez strachu w oczach. Adam ją trzymał – No uderz. Oszczędzisz jego marny żywot tej nocy. Wyżyjesz się na mnie. Przyjemnie by ci było, prawda? Bo kim dla ciebie jestem? Niczym, prawda? Rodzina jest dla ciebie niczym Mariko. Pokazałaś gdzie nas masz, nie odzywając się do matki. Wiesz jak ryczała, po nocach? Wiesz jak ojciec się wściekał? Na kim to się odbijało? Na mnie! – obwiniała Marikę i koloryzowała zbyt wiele. Wszystko dlatego, że postąpiły o jeden krok za daleko – Jesteś dla mnie tak obca, jak twój mąż. I chyba jego brata znam lepiej niż własną siostrę. – westchnęła lekko i schyliła się po swoją torbę. Słuchała w międzyczasie mowy Mariki, a gdy ta skończyła wzruszyła ramionami. Chciała odpowiedzieć, ale zacisnęła tylko powieki, bo od krzyku Adama zapulsowało silnie w jej głowie. Nie ruszyła się z miejsca. Spojrzała na Christophera, który nawet się nią nie przejmując zamknął drzwi. Christopher! Tupnęła nową i zawarczała pod nosem zaciskając dłonie na paskach torby – Piekło? Sama się w nim usmażysz. I to ty mi kupisz bilet, bym wracała do domu pobłogosławiona. - obróciła się na pięcie i pomaszerowała tak szybko jak mogła do pokoju który jej wskazano. Zebrała po drodze swoją kurtkę. Trzasnęła drzwiami, a w mieszkaniu zapadła względna cisza. Rzuciła się na kanapę, obmyślając w głowie różnorakie plany zburzenie cudownej idylli swojej siostry.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:32, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Nie miała już więcej siły i nie chciała się wydzierać po swojej siostrze. To było ponad nią. W jednym miała rację. Nie znały się. Były w tej chwili sobie tak obce. Jak by to była jakaś dziewczyna z ulicy, którą pierwszy raz widziała na oczy. Zamrugała kilkakrotnie powiekami. To co powiedziała o rodzicach jeszcze bardziej ją zdołowało wewnętrznie. Jak zwykle wszystko poszło na nią. - Tak, masz rację nie znamy się. I to nie tylko moja wina. Również mogłaś się odezwać. Czy chociaż raz to zrobiłaś? Nie. Prawda? Coś Ci powiem. Widzisz winę tylko we mnie. Wszyscy ją widzicie. Jaka to ja jestem wyrodna córka bo odeszłam z domu, ale nikt wtedy nie pomyślał co ja mogę czuć. Chcesz wydam Cię za obcego kompletnie faceta, do którego nic nie czujesz i zobaczymy jak się będziesz wtedy Ty czuła? Co do matki, sami sobie byli winni. Spiskowali przeciwko mnie z moimi plecami. Chcieli mi zrujnować życie? Nie udało im się bo w porę się postawiłam. A wyprowadzka była najlepszym rozwiązaniem. Żadne z was nie przyszło mi z pomocą kiedy było mi ciężko. Żadne nie zapytało jak się czuję, bo jak zawsze oczekiwano, ze to ja muszę zrobić pierwszy krok i wyciągnąć rękę do zgody. Ale niech Ci będzie. Jestem tą wyrodną córką, siostrą, która nie przejmuje się losami swojej rodziny. I nawet nie wiesz w jakim błędzie jesteś. Nie musiałam z wami mieszkać aby wiedzieć co się dzieje w domu. Byłam na bieżąco. Nie o wszystkim mówiono, ale to co trzeba było wiedziałam. Więc z łaski swojej przestań mnie w ten sposób oceniać, bo tak na prawdę nie wiesz nic o mnie i o moim życiu, ani moich odczuciach. Rodzice Cię rozpuścili i teraz są tego skutki. I wiesz co Ci powiem? Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z dala od domu bo dopiero wtedy odżyłam gdy wyszłam spod rodzicielskiego klosza. A teraz radzę idź spać, bo czeka Cię ciężki żywot ze mną. - okręciła się na pięcie i pomaszerowała do ich pokoju gdy Adam w skuteczny sposób rozgonił towarzystwo. Usiadła mu na kolanach gdy ją przyciągnął do siebie i kiedy się w niego mocno przytuliła rozpłakała się wylewając w ten sposób swoje najgorsze żale. Judit skutecznie uderzyła w jej dwa najczulsze punkty i jej pewność siebie oraz godność bardzo podupadły. Skuliła się w sobie jak mała dziewczynka. Miała chwilowy kryzys emocjonalny. Poczuła się jak nic, niewartościowe zero. I było jej z tego powodu źle. O ile przy młodych potrafiła się trzymać o tyle teraz cała drżała od szlochu i emocji jakie z niej uchodziły.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:52, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Adam już wiedział o co poszło. Przynajmniej znał sam koniec bo Marika użyła języka, który rozumiał. Kiedy przysiadła na jego kolanach i rozpłakała się siedział w ciszy czekając, aż choć trochę się uspokoi - Marii... - odgarnął grzywkę z jej czoła by widzieć zaczerwienione, spłakane oczy. Miał ich takich więcej nie oglądać, starał się o to usilnie odkąd po raz ostatni nagiął jej zaufanie a tym czasem ktoś inny do tego doprowadził. I to w dodatku była jej siostra - Cicho. Przestań... - szepnął gładząc burzę brązowych loków - Głupia jest. I nic nie wie o życiu. - jego ramiona zacisnęły się wokół skulonego, ciała kobiety szczelniej. Zaczął się nieświadomie lekko kołysać. Nie mógł słuchać jej szlochów, a musiał. Nie chciał czuć drgań jej ciała, tak nieprzyjemnych, a musiał. Kto jeśli nie ja? Pocałował czubek głowy swojej żony. Zerknął w bok i przesunął się opierając plecy o ścianę. Łózko nie miało ramy, o którą można się było wesprzeć. Sięgnął po kołdrę trzymając przy sobie Marikę i okrył kobietę, jak i siebie by nie marzli niepotrzebnie - Powiedź. Powiedź mi co ci powiedziała. Ulży ci. - zachęcił cicho. Troszczył się o kobietę na swoich kolanach, jak o małą dziewczynkę którą teraz przypomniała - Mariko... - pogładził ją po ramieniu, chcąc by przestała się trząść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:32, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Starała się uspokoić, ale właśnie im więcej do tego dokładała starań tym gorzej było jej się uspokoić. W głowie jej dźwięczały wszelkie słowa jej siostry. O wszystkim co jej powiedziała. Może i była pijana, ale i tak ją to zabolało. Nie od dziś wiadomo, ze po alkoholu można powiedzieć szczerze to co się nie powie na trzeźwo. Właśnie się dowiedziała kim jest dla swej siostry. Zwykłą ladacznicą, która nie zasługuje na szacunek. Cała wina jak zwykle zeszła na nią. Bardzo długi czas nie potrafiła powiedzieć ani jednego słowa. Wciąż się trzęsła, a nie potrafiła zatamować potoku łez. Kiedy starła jedną łzę na jej miejsce pojawiała się nowa. Może i był to gest słabości, ale tylko przy Adamie mogła się na to zdobyć. Tylko przy nim mogła się otworzyć i tylko przy nim mogła się wypłakiwać. Zadrżała i szczelniej wtuliła się w swego męża. Kiedy była zdolna w końcu coś powiedzieć przemówiła drżącym głosem. - Ona... Ona... Ona... - Trzy razy do tego podchodziła. - Stwierdziła, ze jestem Twoją kurwą na usługach i przygarnąłeś mnie z tego powodu jak to powiedziała z ... - starała sobie to przypomnieć. - A z przychówkiem. Mówiła, ze daje dupy, a i robię Ci wedle życzenia. - Z każdym jej słowem broda jej drgała, a nowe łzy spływały po policzkach. - I zobaczyła rany na Twych plecach. Stwierdziła, ze się na Tobie wyżywam i pytała czy też Cię biczuję. Och... - ukryła twarz w dłoniach i zawyła lekko głośniej. Znów dłuższą chwilę się nie odzywała. - Powiedziała, ze ten który mi zrobił dziecko zostawił mnie bo mu się znudziłam i zamienił mnie na lepszą. Przestałam mu wystarczać. I... I... - zająknęła się. - I, pytała co mam dziś dla Ciebie w programie? Również stwierdziła, ze Cię zajadę na śmierć jak Cię dosiądę bo mam gorąca, hiszpańską krew. - I znów się rozbeczała. Czuła się upokorzona jak nigdy wcześniej. Tyle obelg w swoją stronę już dawno nie usłyszała. - Czy ja na prawdę taka jestem? Zachowuję się jak słodko!? Nudzę się? Jezu wyżywam się na Tobie? - jej twarz jeszcze bardziej pobladła. Ciągle wstrząsał nią szloch i nieprzyjemne dreszcze. Potrzebowała teraz wielkiego wsparcia ze strony swego męża by się choć podnieść. Czuła się źle i on to wyczuwał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:57, 15 Kwi 2010    Temat postu:

Czekał. Czekał w ciszy, w spokoju. Dawał jej czas, nieograniczoną ilość czasu. Nie był niecierpliwy. Wytrzymał. Dla niej umiał. Kiedy Maria zaczęła jąkając się pokręcił głową. Gdyby było to dla niej zbyt wiele mogła milczeć. Marika jednak powiedziała to co Judit wykrzyczała na korytarzu. Adamowi zabrakło słów. Nie wiedział co ma powiedzieć, ani co zrobić. Nawet nie podejrzewał, że można ich, że Marikę można tak osądzić. Napięte mięśnie puściły, nie miał siły na nowo się wściec bo to co Marika powiedziała odbierało energię. Raz jeszcze pożałował tego, że i on śmiał ją tak nazwać. Było to jednak już zażegnane i nie wracał do tego - Mariko... - zaczął, ale nie umiał dokończyć. Teraz było ciężej niż się spodziewał - Nie jesteś tą o której wspomniała Jud. - stwierdził cicho, ale niezwykle stanowczo - Mariko... Mówiliśmy już dziś o tym. Wziąłem cię za żonę, bo cię kocham. I to czy... - pokręcił lekko głową - To nie ma nic do rzeczy. Proszę cię. Nie płacz. - otarł jej łzy wierzchem dłoni - Nie przejmuj się nią. Była pijana... - nie usprawiedliwiał jej siostry. Zwalał jedynie winę na to że była wstawiona - Marii. - ujął ją pod brodę delikatnie, by spojrzała na niego - Nie jesteś kurwą. Nie dajesz dupy. Nie nudzisz się, mi napewno nie. - nie widział innej drogi wytrzebienia z Mariki słów siostry jak wyraźne zaprzeczenie im. Przycisnął usta do jej czoła z miłością - I nie wyżywasz się na mnie. Mi to nie przeszkadza. Skarżyłem się kiedyś? Narzekałem? Nie. - zaprzeczył po raz kolejny - Mariko i ty i ja wiemy jak to było. Wiemy przez co przeszliśmy, prawda? Nie daj by jakaś gówniara, wybacz że nazywam tak twoją siostrę, tobą pomiatała i doprowadzała do stanu rozstroju nerwowego. Nie warto. Co o nas wie? Nic. Kochanie... - uśmiechnął się do Mariki ciepło przyglądając się jej twarzy skąpanej w poświacie księżyca - Nie jesteś taka. I nigdy nie będziesz. Nie przejmujemy się opinią innych. Pamiętasz kim jesteśmy? Egoistami, myślącymi jedynie o sobie. - przeczesał jej włosy zakręcając końcówki loków na palce - Mało istotnym jest dla mnie opinia innych o tobie. Ja znam cię lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:33, 16 Kwi 2010    Temat postu:

Łkając cicho słuchała uważnie jego słów tak kojących. W pewien sposób dawały jej szczątkową energię, ale z Mariki nie łatwo było wyplewić słowa, które rzuciła pod jej adresem jej siostra. W pewien sposób miała rację, ale tylko co do rodziny. Nie była pierwszą lepszą, choć bardzo ją to uraziło. Pociągnęła cicho nosem. Ułożyła wygodnie głowę na jego ramieniu. Poprawiła się na jego kolanach. Już co raz mniej, ale jeszcze wciąż spływały jej łzy po policzkach. - Bo to prawda. Odsunęłam się od rodziny i ma o to do mnie żal. Ale nie wszystko było moją winą. Dlaczego nikt nie potrafi zrozumieć mnie? Dlaczego każdy tak surowo ocenia? - skrzywiła się nieznacznie. Lekko zadrżała. Szczelniej wtuliła się w ciało męża aby się ogrzać. Potrzebowała teraz bardzo tego. Jego bliskości. Jego dotyku. Jego głosu. Ciepłych, kojących słów. - Tym bardziej. Po pijanemu mówi się szczerze bo ma się na to odwagę. W końcu dowiedziałam się tego co o mnie sądzi moja własna siostra. - wzruszyła obojętnie ramionami. Powolutku się uspokajała, a oczy same jej się kleiły, od płaczu, od emocji, od ciepła jakie podbierała swemu mężowi. - Tak, wszyscy mnie nienawidzą. Bo jestem zła. Bo... Bo... Nie wiem dlaczego. Czy ja komuś zawiniłam tym, że żyję? - nie potrafiła tego pojąć normalnie. Objęła go dłońmi w pasie i oddychała wciąż jeszcze niezbyt spokojnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:54, 16 Kwi 2010    Temat postu:

Adam westchnął cicho przeczesując jej włosy - Robią tak a nie inaczej bo nigdy nie znaleźli się w sytuacji w której postawiono ciebie. Twoi rodzice myśleli, że tak jest dobrze. Myśleli że wybierając za ciebie postępują słusznie. Mariko... - uśmiechnął się lekko - To rodzice. Przecież uważają że zawsze są mądrzejsi. A Judit ma żal do wszystkich i o wszystko. Jakoś musiała się za to odgryźć. Też tu nie chce być, więc odbija sobie to na tobie. Jest po prostu głupia i nierozgarnięta. Sama nie wie czego od ciebie i od siebie wymagać. Tyle lat się nie widziałyście... - ta sytuacja była podobna do stosunków jakie panowały między braćmi - To nie jest prawdziwa szczerość. Wysnuła kilka idiotycznych wniosków i myślała że ciebie tym zawojuje. Marii... Nie płacz z tego powodu. - powtórzył stanowczo - Bo nie warto. Nie warto, rozumiesz? Ona nic o tobie nie wie. Ile miała lat jak się wyniosłaś? 6? 7? Co może wiedzieć? Rodzice nastawili ją tak a nie inaczej. - wywrócił lekko oczami po jej ostatnich słowach. Przyciągnął kobietę do siebie okrywając ją szczelniej kołdrą. Przechylił głowę by móc widzieć jej profil - Mariko Knight. Powiesz raz jeszcze że jesteś zła, to osobiście przełożę przez kolano i przyleję. - puścił do niej oko i uśmiechnął się szerzej - Nie potrafię wskazać ani jednej osoby która cię nienawidzi. Potrafię za to wskazać dużo osób które cie uwielbiają, właśnie za to jaka jesteś. Twój syn, jeszcze nie wie jak bardzo ale cię uwielbia. Grace, jesteś dla niej jak córka. Benjamin. Ten czubek znów się wyszczerzy jak wrócimy do Forks. Jeanine. Wybiegnie i zawoła... - przybrał śmiesznie piskliwy ton dziewczynki - Ciociu! Ciociu, zobacz mam misia czy coś w tym stylu. Mark i Robert. Mają szczęście że są żonaci bo musiałbym się mieć na baczności. Twoja matka. Przecież wytłumaczyłyście sobie wszystko, prawda? I na samym skromnym końcu ja. - cmoknął ją w policzek - Judit zrozumie. Jestem tego pewien. Zapomnij o tym Mariko. Pomyśl, jaki jutro czeka nas przyjemny poranek... - coś błysnęło w jego oczach - Popołudnie, pójdziemy do Adama i na spacer... - zajmował ją czymś innym by oderwała się od pesymistycznych myśli związanych z siostrą - I wieczór też będzie całkiem miły. Obejrzymy pokaz sztucznych ogni. Marii... - trącił palcem jej ucho - Uśmiechnij się do mnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:24, 16 Kwi 2010    Temat postu:

Westchnęła cichutko i po dłuższej chwili milczenie odezwała się lekko zachrypniętym tonem głosu. - No tak masz rację. Mylili się i to grubo. I to nie jest moja wina. Nic im nie zrobiłam. Miałam swoje prawo wyboru jakiego dokonałam w słuszny dla siebie sposób. Judit... Tak... - otarła do reszty łzy, które nagle przestały wypływać z jej kanalików łzowych. Jej twarz zaczerwieniona od pocierania dłońmi, oczy lekko podpuchnięte, włosy rozczochrane to wszystko razem dawało dziwny wygląd wizualny choć Marii zawsze w każdej sytuacji wyglądała nad wyraz uroczo nawet teraz kiedy była taka bezbronna jak małe dziecko. - Jest zbyt młoda by to zrozumieć. I za pyskata. - leciuteńko, ale jednak w górę uniósł się jej prawy kącik ust. - To prawda. Była zbyt małym dzieckiem by rozumieć jak ja postępuje. Myśli, ze ją całkowicie olałam, a to nie prawda, ale trzeba też zrozumieć, ze mam własne życie i nie żyję tylko nimi. - przeczesała dłońmi swoje włosy, które po chwili odrzuciła do tyłu na plecy. - Ej! Ja się Ciebie wcale nie boję. - zamachała mu palcem przed nosem jak by ją tym stwierdzeniem rozbawił. - Miło by było. Też tęskno za nimi, a wcale się nie odzywają. Odsunęli się od nas. Ja wiem, że sytuacja jest dla nich trudna, ale nie powinni. Przynajmniej ja tak myślę. - pokiwała lekko głową i poczęła palcami zataczać lekkie wzorki na miękkiej, rozgrzanej skórze swego ukochanego męża. Mimowolnie musiała się uśmiechnąć. - Też ich wszystkich bardzo lubię. - rzekła cicho i po prostu przestała myśleć o swojej siostrze. - A nie dzisiaj? Dziś mężu jest 31. - roześmiała się poprawiając swojego męża. - Tak to będzie bardzo, bardzo przyjemne. I nie mogę się doczekać tego wiesz? Stęskniłam się za naszą ukochaną kruszynką. Mmmm... - cicho zamruczała i złożyła kilka delikatnych pocałunków na jego ciele.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:43, 16 Kwi 2010    Temat postu:

Ja przeważnie mam rację moja droga. Kiedy ty się do tego przyzwyczaisz? Uśmiechnął się pod nosem do swych myśli - Właśnie. Nie ma co tego roztrząsać. Było i nie ma. I raczej nie wróci. Dokonałaś bardzo słusznego wyboru. - powiedział z powagą mając na myśli siebie - Bardzo słusznego. - podkreślił raz jeszcze śmiejąc się cicho. Sprawę Judit zakończył jednym treściwym stwierdzeniem - Jest smarkata, ale z nami wydorośleje. I przestanie się na ciebie boczyć. Ty będziesz miała zajęcie i ona. Jakoś to będzie... - choć sam nie do końca w to wierzył, to chciał by tak właśnie było. Nie wyobrażał sobie co dzień wysłuchiwać użerających się ze sobą sióstr. Prędzej osobiście stawiłby się w Hiszpanii i powiedział samemu Eliasowi, że ma swoją córeczkę sam wychowywać, a nie zwalać to na niego i Marikę - Możemy do nich zadzwonić. Chyba się za to nie obrażą, nie uważasz? Najwyżej Ben nie odbierze. Trudno. - podsunął jej pomysł z którego mogła skorzystać. Sam był ciekaw co u nich i tego jak sobie radzą. Kiedy mu przypomniała że mają już 31 wywrócił oczami - Jak dla mnie ciągle jest noc. Jeszcze nie wstał dzień. - wytłumaczył się uśmiechając cwanie. Zsunął się w dół by mogli się wygodnie położyć - Nie możesz się doczekać? - zapytał udając zdziwionego - A wiesz co jest receptą na takie coś? Sen. - wpił się delikatnie w jej spierzchnięte wargi. Nic mu w niej nie przeszkadzało. Ani białka oczu przecięte czerwienią żyłek, ani suche usta, ani wypieki na policzkach - Wykorzystajmy tą noc do reszty, a później się... Zabawimy. - wyszczerzył się do Mariki sennie i zamknął oczy nie wypuszczając jej z ramion.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 21:46, 16 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:04, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Kiedy się obudziła w domu panowała jeszcze niczym nie zmącona cisza i spokój. Przetarła lekko zaspane oczy piąstkami w jakie zwinęła swe zgrabne, chude palce. Obróciła lekko głowę w bok i zerknęła na swego męża, który smacznie spał. Lekki uśmiech pocieszenia wykwitł na jej ustach. Przejechała po nich językiem bo były suche. Ciepło jego ciała wciąż dogrzewało ją w bardzo miły, przyjemny sposób, aż nie chciało jej się ruszać z łóżka. Przejechała opuszkami palców po nagiej piersi Adama i z zadowoleniem zamruczała. Po tym co stało się nad ranem w tej chwili nie było ani śladu bądź Marika po prostu nie chciała o tym pamiętać. Wolała cieszyć się chwilą jaka była jej właśnie dana, a na użeranie i temu podobnym przyjdzie jej jeszcze czas. Chciała przygotować dla swego męża śniadanie. Nie chciała aby jeszcze wstawał jeśli smacznie wstał. Niepostrzeżenie najdelikatniej jak potrafiła wyślizgnęła się z jego ramion. Dała mu małego buziaka w policzek i wyszła z łóżka. Przeciągnęła się, a po chwili strzepnęła bo zrobiło jej się zimno. Okryła swego męża i wyszła z pokoju cichutko zamykając za sobą drzwi. Poszła do kuchni i nastawiła wodę. Powędrowała do zalanej łazienki. Omiotła ją wzrokiem i pokręciła głową. Narobili trochę bałaganu. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Wypuściła wodę z wanny, a spodnie Adama położyła na pralce. Znalazła mopa, którym zaczęła ścierać mokrą posadzkę. Trochę się namęczyła. Kiedy skończyła w końcu łazienka lśniła czystością. Tak się umówili, przegrany sprzątał. Narzuciła na siebie swe spodnie, które już były suche, oraz swą koszulkę. Powróciła do kuchni. Wyciągnęła dwa kubki, w jednym zasypała kawą, a drugi herbatą. Kiedy woda zaczęła wrzeć wyłączyła gaz i zalała oba kubki. Dziś zrobiła sobie słabszą herbatę. Mniej również słodziła. Ze śniadaniem postawiła na coś prostego. Zajrzała do lodówki. Chwilę później w jej ręce były jajka i pomidory. Wyciągnęła z szafki patelnię. Sprawnymi ruchami pomidory zostały poćwiartowane na kawałki i już smażyły się na patelni. Kiedy były odpowiednie miękkie dobiła do nich jajka i osoliła. Całość wylądowała na dwóch talerzach. Posmarowała kromki chleba masłem i przekroiła na pół. Znalazła tacę i na niej ułożyła wszystko. Pozmywała jeszcze na szybko i czym prędzej poszła do pokoju przywitać męża. Łokciem nacisnęła klamkę i weszła do środka. Tacę postawiła na stoliku, a sama wdrapała się na łóżko pod kołdrę do niego i słodkimi pocałunkami składanymi na ustach męża budziła go. Kiedy otworzył oczy ucieszona wyszeptała. - Dzień dobry kochanie. Wstajemy... - potarła noskiem o jego nosek zaczepiając go.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:25, 19 Kwi 2010    Temat postu:

Poczuł jak Marika się wierci, ale nie umiał, albo nie chciał otworzyć oczu i przywitać się z rzeczywistością. Kącik ust lekko drgnął w górę gdy poczuł jak kobieta przesuwa palcami po jego piersi. Zapadł znów w mocny sen. Zagarnął nieświadomie kołdrę dla siebie i zwinął się w ciasny kłębek, jakby go znów żołądek bolał. Może coś w tym było? W końcu Chris i Jud skutecznie go zdenerwowali. Spał jednak bez większych przeszkód. Otoczony ciepłym materiałem i ciszą, nie potrzebował niczego więcej. Okręcił się na drugi bok po jakiś pięciu minutach i nie wymacał nigdzie obok siebie znajomego ciała. Zamruczał przez sen i rozwalił się na łóżku jak długie i szerokie. Grzywka fruwała lekko w rytm jego równego oddechu. Nie czuł, że Marika wróciła. Dopiero gdy zaczęła go wybudzać, zaczął odzyskiwać przytomność umysłu. Uśmiechnął się lekko czując ją obok siebie. Bardzo lubił kiedy tak go budziła. Otworzył oczy i ujrzał swoją żonę. Chodzący ideał, ubrany, uczesany, w dodatku z tacą zastawioną jedzeniem. I gorącą kawą. Adam przekręcił głowę - Witaj. - odchrząknął bo miał zachrypnięty głos - A jak nie chcemy wstawać? - wsparł się na łokciu i przesunął dłonią po ramieniu Mariki. Ujął jej dłoń i ucałował.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 9:03, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:39, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Cicho zamruczała z zadowoleniem czując pieszczotę w jego wykonaniu. Lekko się podsunęła do niego. Uśmiechnęła się do niego słuchając jego zachrypniętego głosu. Wydała z siebie jeszcze jeden cichy pomruk tym razem tak jak by się zastanawiała nad tym. - No cóż. Jeśli nie masz ochoty wstawać to... - przyłożyła sobie palec do ust i lekko kręciła głową raz na prawo, a raz na lewo. - To możesz zostać w łóżku i się wylegiwać, a ja podam Ci moje kochanie śniadanie do niego i kawę. Co Ty na to? - smyrnęła go noskiem zawadzając najpierw o jego podbródek, a następnie o jego nosek. Była w nad wyraz dobrym humorze. Kiedy miała Adama obok siebie zazwyczaj tak było. Tylko nieliczne przypadki mogła zaliczać do tych w których była albo smutna, albo zła. Tym razem nie chciała myśleć o niczym innym jak tylko o tym, że mają zrobić zakupy i odwiedzić swego synka, a następnie czeka ich zabawa sylwestrowa. Mieli coś do roboty i nikt im tego nie przeszkodzi. Wpiła się w jego usta z namiętnością spragniona jego czułości i bliskości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:57, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Adam patrząc z dołu na Marikę, która była czymś niemożliwie zadowolona zaczął się zastanawiać czy aby na pewno butelka wina, które wczoraj pili była pusta. Adam był pewien że tak bo Marika opróżniła ją do reszty na jego oczach. To jednak chyba nie było to. Kobieta była po prostu, bez wyraźnego powodu zadowolona i nic więcej. Mężczyzna spoglądający na nią czuł się podobnie. Pokręcił głową pokazując tym samym, że nie ma nawet najmniejszej ochoty wychodzić z łóżka - Ja się na to zgodzę Mariko, ale pod jednym warunkiem. - minęła dłuższa chwila nim ten warunek mógł wyjawić. Dziwnym było jak bardzo stęsknił się za żoną przez te kilka godzin snu. Czemu ty musisz być taka perfekcyjna i już się ubrałaś? O wiele bardziej podobała mu się w znoszonej, trochę przydługiej jej koszulce - Zostaniesz w tym łóżku i będziesz się razem ze mną w nim wylegiwać. - warunek był jak najbardziej do spełnienia, wiec przesunął się i wsparł plecy o ścianę. Ziewnął i spojrzał w okno. Niebo, tyle widział i okna innych budynków. Chciał zapytać czy ich rodzeństwo jeszcze śpi, ale powstrzymał się. Chyba ucieszyłaby go wiadomość, że wynieśli się w nocy - Pokaż co tam nagotowałaś dobrego. - poprosił zerkając z nadzieja na tacę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:12, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Przesunęła dłonią po jego nagim ramieniu licząc każdy nawet najmniejszy pieprzyk. Nie było tego zbyt wiele więc to była robota na króciutką chwilę. Każde z tych miejsc uraczyła słodkim, długim pocałunkiem. Robiła to na co miała w danej chwili ochotę. A, że właśnie przyszło jej to co robiła to jej sprawa. Jej noga sprawnie wślizgnęła się między jego nogi i zaplątała między jego uda. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej w pewien sposób bardzo miły, drocząc się z nim. Ona to uwielbiała, a on o tym wiedział doskonale. Przejechała językiem po jego sutku i zatoczyła na nim mały krąg, po czym zeszła lekko niżej. - Jaki to warunek? - uniosła głowę machinalnie w górę oczekując jego odpowiedzi. Choć w pewien sposób podejrzewała co chce powiedzieć, to jednak czekała aż wyjawi jej swoje życzenie. I ona na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu. Czekała z cierpliwością dłuższy czas, tak jak i Adam nie raz musiał czekać za odpowiedzią od niej. Nie ponaglała go bo mieli czas. Tylko i wyłącznie dla siebie. Nikt im nie mógł go zmącić. - Ach to taki warunek. W takim razie ja z chęcią się zgodzę i poleniuchuję z Tobą jeszcze w tym łóżeczku, które tak kusi, ale na pewno nie bardziej niż Ty. - zachichotała cicho i złożyła kilka kolejnych pocałunków na jego ręce. Kiedy wspomniał o śniadaniu z niechęcią odsunęła się od niego. - Już. Chwileczka. - zsunęła się z łóżka i poszła po tacę. Po chwili wróciła z nią i lekko zaczęła się wdrapywać na łóżko. - Jajecznica z pomidorami, dla Ciebie kawa, dla mnie herbata, dość słaba no i chleb do zagryzania. Odpowiada? - zapytała głosem pełnym nadziei bo nie wiedziała czy Adamowi to będzie pasować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:30, 20 Kwi 2010    Temat postu:

- Tak, dokładnie taki warunek. Nic strasznego i niemożliwego do wykonania. - Adam patrzył na Marikę coraz bardziej podejrzliwie. Teraz do głowy przyszedł do już barek Grace, ale musiała by wejść tam gdzie spała Judit co raczej nie wchodziło w grę. Za dużo zdrabniała i zbyt się do niego kleiła. Musiał poznać tego powody. Przez moment zajął ją śniadaniem. Czekał aż wróci do niego i przysiądzie obok. Ziewnął ponownie, czując że poranną kłótnię będzie odsypiał cały tydzień. Pociągnął nosem biorąc do rąk talerz z parująca jajecznicą - Oczywiście, że odpowiada. - skrzyżował nogi i przykrył je kołdrą by postawić na niej talerz. Spojrzał na herbatę Mariki i wskazał na nią widelcem - A dlaczego słaba? Nie było więcej? - zawsze piła mocną i zdziwiło go to dlaczego tym razem postawiła na słomkową wersję - I powiedź mi coś jeszcze. - poprosił. Przetarł oczy i zaczesał włosy do tyłu - Co wprawia cię w tak doskonały nastrój od samego rana? - on nie narzekał dziś, ale nie mógł stwierdzić, że jest w pełni zadowolony. Sami w tym mieszkaniu nie byli, a Adam wolał się w takim wypadku obudzić w sypialni w kamienicy niż tutaj Zapomniałaś o tym co się działo? Czy nie chcesz o tym pamiętać? A może... Uśmiechnął się lekko. Masz jakiś pomysł co do nich? Zerknął na zegarek. Była 10.40. Niedługo matka wróci - Posprzątałaś w łazience? - zapytał nagle, wyobrażając sobie minę Grace gdyby to zobaczyła - Wyrzuciłaś butelkę? - zaśmiał się cicho. Nie chciał być posądzany o to samo, o co zamierzał oskarżyć Christophera.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:01, 20 Kwi 2010    Temat postu:

- Masz rację. Twój pomysł jest doskonały. - przystała na niego ochoczo bez mrugnięcia okiem.. Wyłożyła się obok niego z talerzykiem w ręku i w spokoju konsumowała swoją jajecznicę. - To dobrze, z Ci odpowiada. - zamachała w powietrzu lekko widelcem po czym go opuściła i znów trafił do jej talerza. Zanurzyła go w nim i nabrała niewielką ilość jajka by znów wylądowało w jej ustach. Wzięła małą kromkę chleba i zagryzła ją do reszty po czym odłożyła na swój talerz. Zerknęła na herbatę, którą wskazał jej dłonią Adam. - Było. Ale dziś tak jakoś mam ochotę na słabszą. Nie doszukuj się w tym żadnej sensacjo. - roześmiała się spoglądając na Adama, który w skupieniu jadł. Wywróciła lekko oczami i musiała mu coś wyjaśnić skoro tego chciał. - Nie. Niby dlaczego? Czy to, ze mam dobry humor to zbrodnia? Oj cieszę się i jestem zadowolona bo to kolejny wspaniały dzień w którym budzę się w Twoich ramionach, wtulona w Ciebie. Czuję się bezpiecznie. Co by się nie działo zawsze mi pomożesz, zawsze uspokoisz, zawsze przytulisz. Czy trzeba chcieć czegoś więcej do szczęścia? Mam Ciebie ukochanego męża. To mi wystarcza. Za niedługo jeszcze dojdzie do nas, nasz syn. Rodzinka w komplecie. - Pomijała to kto jeszcze z nimi będzie. Po prostu nie chciała w tej chwili o tym myśleć ani chwilę. Pokiwała głową na jego ostatnie pytanie. - Tak jak wstałam. Przegrałam więc jak się umawialiśmy posprzątaliśmy. Butelkę? Emmmm.... - odstawiła na tacę swój talerz bo całkiem o niej zapomniała. Wyszła z pokoju i poszła do łazienki. Wzięła w dłoń butelkę i kieliszek. Wyniosła je do kuchni. Butelkę wyrzuciła, a kieliszek od razu umyła. Powróciła do swego męża. Zasiadła na swym poprzednim miejscu. - Tak, teraz już tak. Do czysta posprzątane. - puściła do niego oczko i chwyciła w dłoń swój talerz by znów zająć się konsumpcją jedzenia. - Smacznego tak w ogóle. - przypomniało jej się. Roześmiała się i upiła kilka małych łyczków herbaty.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Wto 11:03, 20 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:22, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Jadł to co mu przyrządziła szybko, póki jajecznica była ciepła. Zimnej nie cierpiał - Mariko. Mi wszystko odpowiada. Cokolwiek byś przygotowała. - przechylił się w jej stronę i dał jej buziaka w policzek. Chciał by poczuła się doceniona. Chwycił chleb i złożył kromkę na pół. Kiedy łyknął kawałek pokiwał ze zrozumieniem głową - Nie dopatrywałem się niczego. - wytłumaczył ze spokojem - Po prostu się zdziwiłem, że nie zrobiłaś sobie takiej jak zwykle. - wzruszył ramionami i odłożył widelec by chwycić kawę - To tyle. - Zerknął na Marikę unosząc widelec do ust. Pokręcił stanowczo głową - Żadna zbrodnia. Tylko... - odwrócił do niej wzrok i skupił się na jedzeniu. Nieważne. - Pewnie nie potrzeba niczego więcej... Prócz spokoju i względnej samotności. Wiedział co Marika tak zgrabnie omijała. On nie umiał. Odprowadził ją do drzwi wzrokiem i zacisnął usta. Czoło lekko sie zmarszczyło, gdy przypomniał sobie to co nawygadywała o Marice Judit. Bardziej zmartwiło go to niż słowa Chrisa padające pod jego adresem. Było tak pewnie dlatego, bo to z Judit miał więcej przebywać niż z chłopakiem. Gdy Marika wróciła uśmiechnął się do niej bo nie chciał przysparzać jej zmartwień. Skłonił głowę ku niej nieznacznie - Wzajemnie. - by zająć siebie czymś innym zapytał - Jak myślisz? Zastaniemy mieszkanie całe czy Pech je zdewastuje? - to pierwsze przyszło mu do głowy - I w ogóle... Trzeba się zbierać, bo nie będę chodził po sklepach do wieczora. - mruknął pod nosem kończąc jajecznicę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:42, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Jego buziak w zupełności wystarczył mu za docenienie tego co robiła dla niego i dla siebie. Jak zawsze starała się najbardziej jak tylko mogła. Nie pamiętała aby jej mąż kiedykolwiek z tego powodu narzekał co ją w pełni zadowalało. Może i było to dziwnym jak się zachowywała, ale nie miała ani siły ani ochoty myśleć o tym co się działo rano i o tym co się jeszcze będzie działo. Po prostu chciała miło spędzić czas z Adamem póki było im to jeszcze dane. Względna cisza jaka panowała póki co w domu pomagała. Marii pomyślała, że nie ważne co by się działo i tak sobie poradzą wspólnie bo mają siebie. Są kochającą się parą, a tyle już w życiu przeszli, ze nie straszne im były problemy. Borykali się z nimi codziennie i mieli w tym niezłą wprawę. - Więc powtarzam tak jak mówiłam dziś miała ochotę na trochę słabszą herbatę. - puściła do niego oczko i wyciągnęła w jego stronę dłoń b y pogładzić go po rozgrzanym policzku. Kiedy ją zabrała dokończyła jeść swą jajecznicę. Odstawiła pusty talerzyk na tackę i popijała swą herbatę. Uniosła głowę w górę i dłuższą chwilę wpatrywała się w oczy swego męża. - Masz rację. Ja również nie mam ochoty w tak szczególny dzień spędzić go na zakupach. Po prostu pojedźmy tam, kupmy co mamy kupić i wracajmy. Jedźmy do naszego syna, a później do domu. - skinęła lekko głową, po chwili przeciągnęła się prostując wszystkie kości które w momencie jej strzelały. Roześmiała się radośnie i wyciągnęła przed siebie swobodnie nogi w tym momencie usłyszała jak w zamku grzebią klucze. Pomyślała, ze to Grace. - W samą porę. Będziemy mogli iść.. - pogładziła swego męża po ramieniu z czułością i powróciła do picia swej herbaty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin