Pokój Gasparda

Gaspard

Uniósł brew do góry. No nie. Mają razem dziecko, a ona wstydzi się przy nim je nakarmić! Zasłonił usta, aby nie wybuchnąć niekontrolowanym chichotem i wstał z łóżka.
-Też chcesz? - Wydusił łapiąc za klamkę.

Leah

Wiedziała, że Gaspard na dobrą sprawę jest dzieciakiem. Że chwilami zachowuje się dziwnie... Więc mimo wszystko się go krępowała. Nie mieszkają razem. W sumie nie sypiają ze sobą...
-Chcę. Niedługo przyjdę do kuchni... -mruknęła biorąc maleńką na ręce.

Gaspard

-Okej, jasne. - Mruknął i wyszedł. Za drzwiami w końcu pozwolił sobie na bombe smiechu. Odszedł szybko do kuchni.

/Kiczen Very Happy

Leah

Leah nakarmiła malutką, która bardzo szybko zasnęła. Zarzuciła na siebie koszulę Gasparda, która wisiała przewieszona przez oparcie krzesła. Wyszła do kuchni.

/kuchnia

Leah

/Salon

Josephine nadal spała w pokoiku na przeciwko pokoju Camille, na górze. Kiedy Gaspard wniósł Lee do sypialni, ta przechylając się lekko zamknęła drzwi do pokoju na klucz. Po chwili obydwoje wylądowali na łóżku. Cała ta sytuacja różniła się od ich pierwszego tak intymnego spotkania. Tym razem było spokojnie, nieśpiesznie, delikatnie.

Gaspard

Nachylił się nad nią i delikatkie pocałował w usta. Następne pocałunki były jednak bardziej dzikie. Czuł się tak, jakby Leah miała się zaraz rozpłynąć, a on zostałby z niczym. Wodził dłońmi po jej ciele dotykając tak znajomej mu skóry, całował tak dobrze znane mu usta i patrzył w znane mu oczy. Leżał tu z nią i czuł się jak w niebie.

Leah

Ujęła jego twarz w swoje dłonie. Ustami delikatnie ucałowała jego skronie. Jakby z namaszczeniem. Spojrzała ma w oczy. Jej wzrok już na wstępie mógł znaleźć w nich punkt zaczepienia, jednak brnął dalej, jakby próbując odkryć głębię jego spojrzenia. Uśmeichnęła się delikatnie.
-Tęskniłam za Tobą... -szepnęła.

Gaspard

Było mu trochę ciepło zważywszy, że sam miał 42 stopnie a dodatkowe 42 stopnie Leah, to już było coś. Mało go o jednak obchodziło.
-Nie przesadzajmy... tak długo... - Zamknął się w porę, żeby L. nie uznała, że znowu z niej żartuje. Zatkał sobie usta jej wargami. Przejechał dłonią po jej tułowiu, na udach kończąc. Jej ciało było dla niego jak woda dla ryby, niemalże życiodajne.

Leah

Uśmiechnęła się całując go słodko. Gdyby nie był wystarczająco silny i odporny niemal zmiażdżyłaby go swoim dotykiem. Chciała go mieć blisko.... A delikatność kończy się na jakimś etapie intymności.

Gaspard

Dobra, dosyć tego. Czas przejść do rzeczy xD Zsunąl jej majtki zgrabnym ruchem całując ją przy tym w bliższychc i dalszych okolicach obojczyka.

Leah

Leah tylko mruknęła cicho przeciągając się pod nim. Delikatnie przymknęła oczy. I właśnie w tym momencie nastąpi szeroko pojęta, aczkolwiek zrozumiała dla wszystkich CENZURA. Nie ma jeszcze nawet 22 a większość użytkowników nie bywa pełnoletnią. Zresztą co się działo każdy się domyśli Razz

Gaspard

Więc po CENZURZE Razz

Przeciągnął się na łóżku zadowolony z siebie jak cholera. Ułożył sobie Leah na klacie i objął ją ręką. Nagle usłyszał trzask drzwi i w głowie zapaliła mu się czerwona lampka. Westchnął ostro wkurzony.
-Ja pierdoleeee... - Zawył. - Ani chwili spokoju...

Leah

Ucałowała go w podbródek odsłaniając sobie twarz. Ponownie od jakiegoś czasu- ciemne włosy zasłaniały jej pole widzenia.
-Cóż... Za chwilę, jak tak dalej pójdzie, obudzą Jose i możemy zaczynać imprezę.

Gaspard

Westchnął zirytowany i usadowil się w pozycji siedzącej.
-Chba wypadałoby sprawdzić, kto przyszedł. - Mruknął patrząc na Lee zachecająco. Wcale nie mial ochoty ruszac sie z wyra

Leah

-Ja mam iść? -zapytała przejeżdżając paluszkiem po jego udzie, pod kołdrą. Uśmiechnęła się.

Gaspard

=No chyba nie ja... - Ziewnąl umęczonym głosem. Westchnął upojony jej dotykiem.

Leah

-Wyręczasz się kobietą... -mruknęła schodząc z łóżka okręcona prześcieradłem. Zaczęła szukać koło łóżka swoich ubrań.

Gaspard

-Niee... - Westchnął rozkosznie przeciągając się na łóżku. - Tylko ci się wydaje.
Natrafił ręką na kawałek materiału, który nie przypominał pościeli. Uniósł go do góry i uśmiechnął się figlarnie. Był to, no cóż, stanik Leah.
-Przyda ci sie? - Spytał chichocząc jak debil

Leah

-Owszem! Przyda się!- mruknęła wyciągając po niego rękę. Drugą nadal podtrzymując material przy biuście, co by jej sie nie obsunął.

Gaspard

Oddał jej jakże niepotrzebną część garderoby i zaczął szukać wzrokiem swojej bielizny. Gacie leżały tak ze dwa metry od łóżka. Westchnął i spuścił głowę śmiejąc się cicho.
-Mogłabyś? - Spytał nad wyraz uprzejmie wskazując na parę bokserek/

Leah

Leah podniosła brwi w geście delikatnego zdziwienia. Wyszczerzyła się pięknie zapinając stanik. Takim sposobem już cała jej bielizna była na miejscu. Chwyciła w rękę bokserki Gasparda i spojrzała na niego wymownie.
-A co ja z tego będę mieć?

Gaspard

-No cóż... Może paczkę orzeszków? - Spytał zagłebiając sie w wielu możliwościach, jakie może zaproponować Leah za oddanie gaci.

Leah

-Jak Ci nie oddam tego... -pomachała ręką i bokserkami w niej trzymanymi- No orzeszki będą ale co najwyżej dwa... -wyszczerzyła się.
-No więc jak? -uśmiechnęła się zbliżając się do łóżka.

Gaspard

-To jest szantaż emocjonalny. Idź się lecz kobieto! - Krzyknął udając przerażonego i teatralnie chowając łeb pod kołdrę

Leah

-Gas... -mruknęła cichutko wchodząc na czworaka na łóżko. Powoli przesuwała się w jego kierunku.
-Kochanie...- szepnęła odsłaniając powoli kołdrę. A moze cos mu sie stalo jednak z główką? xD

Gaspard

Popatrzył na nią mrużąc oczy.
-Czyżbyś chciała oddać mi gacie? - Spytał przekrzywiając łepek

Leah

-To zależy co masz w zamian... -również przymrużyła oczy.

Gaspard

Przyciągnął ją do siebie za ramiączka od stanika, z których jedno nie wytrzymało i pękło. Pocałował ją raz, właściwie delikatnie muskając jej usta i drugi dziko się w nie wpijając.
-Pasi?

Leah

-Taaak...-wymruczała siadając po turecku na łóżku.
-Ale popsułeś mi stanik...- udała niepocieszoną.

Gaspard

-Kupię ci nowy. - Rzycił od niechcenia i spojrzał na nią wyczekująco. Nie wykazała zrozmienia, więc powiedział na głos:
-A teraz oddawaj gacie.

Leah

Rzuciła w niego ów majtkami.
-Ubieraj się gołodupcu... -westchnęła podnosząc się z łóżka. Zmierzyła go spojrzeniem. Po chwili już miała na sobie resztę swoich ubrań.
-Masz dziś coś w planach do roboty? -mruknęła. Był przecież wczesny ranek.

Gaspard

-Zapewne się gdzieś powłóczę, powkurwiam staruszki i takie tam. - Wzruszył ramionami ubierając się.
-A ty?

Leah

-Mam coś do załatwienia... -mruknęła- Liczyłam na to, że zajmiesz się Jose... -oznajmiła.

Gaspard

-Jak się dowiem, co masz do załatwienia. - Oznajmił i wstał z łóżka.

Leah

-Chcę pomóc Ianowi w odnowieniu domu... -mruknęła patrząc na Gasparda z delikatnym uśmiechem.

Gaspard

-Ianowi? Coś nowego... - Mruknął. Na imię Ian od razu się zjeżył. Wyczuwał w nim konkurencję a z konkurentami on się nie bawił. On ich likwidował.

Leah

-Więc? -zerknęła patrząc na niego ciekawa odpowiedzi. Znów lekko się do niego zbliżyła.

Gaspard

-Mam nadzieję, że bedziesz sie dobrze bawić. - Starał się, żeby jego ton nie był przesycony złośliwością, nie udało mu się.
-Zabiorę Jose na wycieczkę, trzeba kupić nowe drzwi. - Powiedział oschle rozbiąc parę kroków do tyłu

Leah

-Kochanie? -mruknęła patrząc na niego zastanawiająco. Zachowywał się jak dzieciak. Wyciągnęła w jego kierunku ręce ponaglając go ruchem ręki.

Gaspard

-Kochanie, sranie. - Mruknął zły.
-Powiedziałem, że się nią zajmę, możesz do niego lecieć.