Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ulica
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Och, nie ważne czy pasują do siebie czy nie ładnie brzmią. - uniosła kąciki swych ust w uśmiechu. Pogłaskała go dłonią po plecach i przytuliła swoją głowę do jego ramienia. Chwilę tak trwała upajając się jego bliskością tak błogą dla niej samej. - Ja Ci powiem co Ci zrobię, albo nie lepiej... - wyszczerzyła się do niego co oznaczało, ze chce coś uczynić. - ... Ja Ci to po prostu pokażę. - położyła swoją zimną dłoń na jego karku, przysunęła się odrobinę bliżej do niego i zagłębiła w jego spojrzenie. Wolno zbliżyła swoje warg do jego warg, ale nie dotknęła ich. Trwała tak kilka dobrych sekund, mógł się doskonale domyślić o co jej chodzi. Zatopiła się w jego usta wpijając się w nie z jakąś siłą, ale nie zbyt mocno. Pocałunek był raczej zmysłowy, kojący i słodki. Pieszczotliwie głaskała go po jego karku cicho pomrukując.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:18, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Benjamin odchylił się w tył uśmiechając się tryumfalnie. Osiągnął to czego chciał. Starał się o jej uśmiech i dostał go - Pokaż... - poprosił niepotrzebnie bo Sobhian nie czekała za długo. Chłód jej warg elektryzował i pobudzał. Nie dawał odpocząć, pozwalał się zapomnieć. Gdyby nie to że całowała Benjamina mogłaby to wszystko osiągnąć. Zatwardziały w swych przekonaniach trącił ją w kamienny policzek palcem- Oj Sobh, Sobh, Sobh... - wyszczerzył się do niej - Jak miło... Ja poproszę tak częściej ale... - odskoczył od niej kiedy była tak rozluźniona - Teraz... - obrócił się na pięcie i pognał z całych sił w stronę lasu - Złap mnie. - powiedział cicho wiedząc że i tak go usłyszy. Jego szanse były marne, ale miał nadzieję że wampirzyca da się wciągnąć w dziecinną zabawę.

/ Las


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cassandra
Człowiek



Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:42, 27 Wrz 2009    Temat postu:

/Kawiarenka.

Cassandra szła spokojnie w stronę swojego domu. Było trochę do niego. Co jakiś czas zerkała to na Ethana to na drogę. Mieli jeszcze kawałek do przejścia. Milczała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 19:23, 27 Wrz 2009    Temat postu:

Dotrzymywał jej kroku, rozglądając się trochę ciekawym spojrzeniem po oko,icy
- Mam nadzieję, że zapamiętam... troche daleko masz do centrum - stwierdził, patrzac na nią.
Powrót do góry
Cassandra
Człowiek



Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:29, 27 Wrz 2009    Temat postu:

- Wydaje się - odpowiedziała wesoło.
- Tam przynajmniej mam trochę spokoju - dodała widząc już swój dom.
- Widzisz tamten biały dom z czerwonym dachem za linią drzew? to tam mieszkam - powiedziała spokojnie. Byli już koło jej domu. Po kilku minutach marszu byli na miejscu. Cassandra podeszła do drzwi i przepuściła Ethana.
- Wejdź - powiedziała miło i oboje weszli do środka.

/Dom Cassandry Kappel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 19:30, 27 Wrz 2009    Temat postu:

Z daleka już lustrował wskazany budynek zielonymi tęczówkami, starając się zapamiętać szczegóły. W końcu faceci to podobno wzrokowcy... xd
Gdy doszli, zniknłą w środku.

/ dom Cass
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:30, 28 Wrz 2009    Temat postu:

/ New York / Ulice/ Seattle/ Forks / Ulica / Dom Adama Knight'a / Korytarz

Przebyli bardzo długą drogę. Dzieliło ich setki kilometrów między Nowym Yorkiem a Forks. Spędzili miły wieczór przy kolacji w przydrożnej restauracji. Dowcipkowanie, miłe rozmowy i szepty pozwoliły im się jeszcze bardziej rozluźnić przed dalszą podróżą. Obgadywali przeróżne perspektywy na dalszą przyszłość. Adam kolejny raz tak naturalnie i bez przymusu się przed nią otworzył. Opowiadał jej przeróżne historie z jego poprzedniego życia. Odwzajemniał mu się tym samym, dzięki temu mogli się poznać dogłębnie wręcz na wskroś. Kolejny raz zachowywali się tak jak by byli sami w tejże restauracji. Zajęci tak bardzo sobą nie zwracali najmniejszej uwagi na inne osoby znajdujące się tam. Po dłuższym czasie opuścili tą restaurację ponownie zasiadając w fotelach auta. Adam prowadził auto zręcznie i szybko na tyle na ile pozwalała pogoda. Połowę drogi z nim przegadała dodatkowo zasłuchując się w muzyce, jednakże po pewnym czasie zmorzył ją sen i zapadła w drzemkę nawet nie wiadomo kiedy. Wokół panowała bezwzględna cisza. Słychać było jedynie jej miarowy oddech i od czasu do czasu lekkie poruszenie się ciała aby zmienić niewygodną pozycję. Poczuła lekkie szturchanie. Otworzyła swe zaspane oczy i uśmiechnęła się lekko widząc obok siebie twarz Adama. Przeciągnęła się delikatnie i poczuła jak jej coś chrupie w krzyżu. - O matko, starzeję się. - zachichotała cichutko ponownie zapadając się w fotel. Na dworze już świtało. Rozejrzała się po okolicy i dostrzegła dopiero teraz iż już się znajdują w ich ukochanym Forks. Napawało ją to taką radością. - Przepraszam, że zasnęłam, chyba się za bardzo zmęczyłam. - wyjaśniła usprawiedliwiająco a tak chciała mu przez cała noc dotrzymać towarzystwa. - Forks, nasze kochane, dom. - z daleka dojrzała zarys ich domów stojących jeden koło drugiego. Chwile później już parkowali przed domem. Adam wysiadł z auta i otworzył bramę do garażu, ruszył i wprowadził auto do środka. Pozbierali swoje torby i ruszyli zadowoleni do domu. Oparła się o filar drzwi a Adam właśnie otwierał kluczami zamki drzwi. Po minucie znaleźli się w środku. Uniosła lekko ręce w górę z szerokim uśmiechem szczęścia i radośnie, po czym podeszła do Adama objęła go dłońmi przez szyję, stanęła na palcach i zbliżyła swoje usta ku jego ustom. - Na reszcie mężu dom. - po wyszeptaniu tych słów wpiła mu się delikatnie w usta całując go zmysłowo, ale zarazem niespiesznie. Pocałunek służył jedynie dla delektowania się sobą. Zamruczała cichutko i kiedy w końcu odsunęła swoją twarz od jego położyla sobie glowę na jego ramieniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 21:04, 28 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:11, 02 Paź 2009    Temat postu:

/ Korytarz / Dom Adama Knight'a

- I bardzo dobrze. - zawyrokował szybko chwytając dłoń Mariki. Weszli na chodnik a Adam spojrzał w niebo. Miał nadzieję że nie będzie padać. Parasol stukał miarowym rytmem jego kroków o chodnik ponieważ mężczyzna posługiwał się nim jak laską, wywijając lekko na prawo i lewo. Kto by pomyślał... Obraz był niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Szedł chodnikiem rozluźniony z uśmiechem na twarzy obok kobiety która miała zostać jego żoną. Westchnął i spojrzał na Marikę - A masz wszystko? Ja nie wiem co tam potrzebne... - wykrzywił usta - Jakieś badania, książeczki...? - I bóg wie co jeszcze... Przestąpił nad kałużą i zapytał - A to będzie już wiadomo... - wskazał krótko na jej brzuch teraz ukryty pod materiałem kurtki - Kto? To znaczy, płeć. - kiwnął głową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:21, 02 Paź 2009    Temat postu:

/ Korytarz / Dom Adama Knight'a

Szli obok siebie tak naturalnie, jak by to robili codziennie. Zdziwione miny sąsiadów, których co rusz mijali wywoływały na jej ustach jeszcze większy uśmiech. Spojrzała ukradkiem na Adama, który patrzył w niego. Ścisnęła delikatnie jego dłoń. - Nie martw się, mam ze sobą wszystko czego mi trzeba. A co do badań, to sami mnie wyślą, do dentysty kontrolnie, pobór krwi i takie tam. - skrzywiła się delikatnie na samą myśl o krwi. Po ciele przebiegł ją nieprzyjemny dreszcz z którego zaraz się otrząsnęła. - Chyba jeszcze za wcześnie na to. Płeć, kształtuje się jak mi wiadomo w czwartym lub piątym miesiącu ciąży a ja jestem w drugim. Wszystkiego dowiemy się u lekarza. - powiedziała radośnie się do niego uśmiechając. Bardzo się cieszyła i była zadowolona, że Adam idzie z nią do szpitala.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:32, 02 Paź 2009    Temat postu:

- Mój boże... - warknął pod nosem pochylając głowę w dół - Prawie nikt mnie tu nie zna a idąc chodnikiem wywołuję sensację... - zmarszczka wzdłuż jego czoła pogłębiła się wyraźnie a dłoń na rączce parasola zacisnęła się mocniej. Wbił go w płytę chodnika z większą siłą. Sapnął niezadowolony i odczekał chwilę. To co powiedziała Marika rozśmieszyło go - Przed porodem wysyłają do dentysty? - spojrzał na Marikę wyginając usta w krzywym uśmiechu - Po co? By sprawdzić czy jesteś w stanie dobrze ugryźć? - postanowił ją rozśmieszyć - Mogę im zaświadczyć że gryziesz jak trzeba i to bardzo mocno. - poszorował się po policzku wierzchem dłoni w której trzymał parasol - Dopiero? - zapytał z lekkim rozczarowaniem - Szkoda. Myślałem że coś już będzie wiadomo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:39, 02 Paź 2009    Temat postu:

Jego uwaga zaiste ją bardzo rozbawiła. Poczęła się śmiać. Do swojego uzębienia nie miała nic, bo było w najlepszym porządku. - Nie Adamie, tu nie chodzi o gryzienie, ale o ewentualne uszczerbki, które można by wyleczyć. Nie mam się o co martwić, nie posiadam takowych uszczerbków, badam się kontrolnie co pół roku. Poza tym nawet sobie nie wyobrażasz ile witamin to dziecko zacznie mi zabierać. Wszystkie potrzebne składniki, witaminy, ono będzie pochłaniać. Ach w drodze powrotnej przypomnij mi żebyśmy wstąpili do apteki, muszę kupić kwas foliowy. - oznajmiła stroskanym tonem głosu. Mina Adama na widok sąsiadów kolejny raz ją rozbawiła. - A czego się spodziewasz po nich skoro ostatni raz gdy nas obserwowali kłóciliśmy się, ba ja się darłam w niebo głosy Ty mi wturowałeś, a teraz grzecznie idziemy za rączkę uśmiechnięcie. - parsknęła śmiechem zadowolona. Szczerzyła się specjalnie do obcych jej ludzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:48, 02 Paź 2009    Temat postu:

- Ale daj spokój... - zaczął spoglądając złowrogo na najbliższe domy które mijali - Są jakieś granice... - wymamrotał patrząc uparcie w chodnik pod stopami - Co mnie obchodzi to że ktoś się kłóci a później idzie za rękę... - wzruszył ramionami poirytowany - Nie ich interes... - zaczął trawić powoli wszystko w sobie. Podniósł głowę w końcu w górę by zobaczyć że zbliżają się do centrum. Marika szczerzyła sie do wszystkiego wokół a Adam nie mógł się na to zdobyć - Masz bardzo ładne uzębienie. - powiedział tonem znawcy - Wygląda ono szczególnie uroczo gdy pokazujesz je w pełnym uśmiechu właśnie tak jak teraz. - odnotował sobie uwagę o kwasie foliowym w pamięci i ziewnął.


/ Centrum / Ulice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kate Wolf
Gość






PostWysłany: Sob 18:54, 03 Paź 2009    Temat postu:

Pożegnała się z dziewczynami. Myślała gdzie teraz się udać. Wkońcu postanowiła wrócić do dyskoteki.
/dyskoteka
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:55, 05 Paź 2009    Temat postu:

/ Centrum miasta / Ulice

W zaskakująco szybkim tempie dotarli na obrzeża umilając sobie czas rozmową. Droga zajęła im o wiele mniej czasu niż w stronę do szpitala, być może dlatego, ze wcześniej się nie śpieszyli, a teraz było odwrotnie, oboje jak najszybciej chcieli się znaleźć w domu. - Widziałam, daj spokój, chyba mu się pory roku pomyliły. - parsknęła śmiechem. Zachowywali się jak stara para plotkarek, które się spotkały aby powymieniać najnowsze newsy. Przybrała lekko zmartwioną minę, ale i wyrozumiałą. Wiedziała, że w końcu kiedyś to nastąpi i musiała to w pełni zaakceptować. - No tak, Martin, cóż... - zaczerpnęła powietrza w płuca. - Nie masz innego wyboru, obiecałeś, a Martin by Ci tego nie popuścił płazem, lepiej mu się nie narażać, będę jutro czekać na Ciebie aż wrócisz do naszego domu. - i ona podkreśliła to słowo. Przyzwyczaiła się już do tego miejsca i bardzo łatwo było jej nazywać go swoim domem bo dzieliła go razem z Adamem. Gdziekolwiek by nie była a on byłby z nią to dla niej wszędzie wspólnie tworzyliby rodzinę i dom. Choćby i ciasny, ale własny. - Nie przejmuj się, napiszesz tak jak mówisz późno w nocy i wystarczy, na pewno nie będzie mu się chciało o tej porze przyjeżdżać a my będziemy mieli przed sobą cudowną, wspaniałą noc, którą spędzimy tylko we dwoje. - powiedziała czule gładząc po ramieniu swojego narzeczonego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:11, 06 Paź 2009    Temat postu:

Adam roześmiał się cicho - A miałabyś nie czekać? - uniósł lekko brew w górę i poprawił torbę wysuniętą najbardziej w prawo. Czuł że krew nie dochodzi mu do palców. Całe skostniały i posiniały. Westchnął ciężko pociągając jedną nogę machinalnie za drugą. Z niecierpliwością wypatrywał dobrze mu znanego białego budynku ukrytego wśród różnorakich gatunków drzew i krzewów iglastych - Oczywiście nie musisz. Będziesz wolna. - powiedział analizując prawdopodobne jutrzejsze wydarzenia - Nie wiem co zrobili przez te trzy dni. - spojrzał w dal, tam gdzie był hangar - Pewnie już skończyli. - nie był jednak pewien. Wyrwał sie z zamyślenia i powrócił na ziemię - Będziesz mogła wyjść jeśli masz coś do załatwienia. Od czego są telefony? Gdyby zachciało mu się wrócić ze mną to zdążę ci to przekazać. Ramiona mi zaraz odpadną... Do domu nie było już daleko. Kopnął uliczkę która otwarła się szeroko - Masz... - ustawił się do Mariki znów bokiem - W spodniach są klucze... - nie dał jej jeszcze kompletu od domu.

/ Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:19, 11 Paź 2009    Temat postu:

/ Park. Ulica/ Centrum miasta / Obrzeża / Ulica

- To bardzo dobrze, będę spokojniejsza. - odpowiedziała znów cicho. - Mam na imię Marika. Miło mi pana poznać. - przedstawiła mu się jak wypadało i zaczęła opowiadać dlaczego do tej pory jeszcze nie znalazła się u lekarza. - Szłam właśnie do szpitala, do lekarza, ale zatrzymał mnie. - pokręciła lekko głową mieląc w ustach jakieś przekleństwo. - Nie ważne. Po prostu chciałam się znaleźć w szpitalu, nie dotarłam. - powiedziała zmartwionym tonem głosu. Doprowadziła się do stanu opłakanego. Gdyby Adam ją teraz zobaczył, chyba padłby trupem zamartwiając się o nią. Nie chciała aby ją widział w takim stanie, ale gdy wróci do domu i tak zobaczy, że nie jest z nią dobrze. Dostanie jej się po wszystkim za to, że go o tym nie zawiadomiła a przecież obiecała mu, że w razie gdyby się z nią coś działo ma od razu dać mu znać. Nie zrobiła jednak tego. - Miło mi pana poznać panie Benjaminie. Dobrze, że jest pan lekarzem. Przynajmniej jestem w dobrych rękach. - o tym, nie wątpiła ani trochę. Najważniejsze aby znalazła się w domu i mogła się umyć oraz przebrać w czyste suche rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Nie 1:31, 11 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:25, 11 Paź 2009    Temat postu:

/ Park Ulica/ Centrum miasta / Obrzeża / Ulica

Tak jak Benjamin wskazywał jej głową zagarnęła w swoje dłonie torebkę kobiety podnosząc ją z ziemi i ruszyli przed siebie do domu kobiety. Na szczęście droga nie była długa i nie zajmie im to zbyt wiele czasu, dotarcie na miejsce. Będzie musiała pomóc kobiecie się umyć i przebrać. Nie mogła jej samej puścić do łazienki w takim stanie. W końcu obie były kobietami, miały to samo i nie było powodu aby czasem się wstydzić. - Miło Cię poznać Mariko . - powiedziała uśmiechając się uroczo do kobiety. Marika sprawiała wrażenie osoby sympatycznej, miłej i dobrej. Nie miała powodu aby się na nią złościć. Gorzej było z obawa o to jak Adam ich zobaczy przy Marice. Pamiętała co było ostatnim razem i nie wątpiła w to, że i tym razem będzie tak samo, ale nie dbała o to, Benjamin był lekarzem i ratował jej życie a on powinien być za to mu wdzięczny inaczej znów nagada mu do słuchu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:36, 11 Paź 2009    Temat postu:

- Mi również pani Mariko. - postanowił zabawić ją rozmową przeprowadzając jednocześnie wywiad lekarski - A gdzie się tak doprawiłaś, co? - zawsze był bezpośredni, czasem za to płacił. Pociągał raz po raz nosem pewny że to jest zapach Knight'a. Był wokół tej kobiety. Była nim osnuta jak kokonem. Nie może być... - Kobiety w ciąży chyba nie doprowadzają same siebie do takiego stanu, tak? Co robiłaś? - spojrzał na Sobhian ciekaw czy jej nos zaprowadzi ich tam gdzie ostatnio. Czuł podwyższoną temperatuję ciała Mariki. Jak dla niego było to 39 stopni. Nie potrzebował termometru. A gdzie był ten cały Adam? W duchu wykrzykiwał kolejne pytania. Gdzie był parasol? Gdzie było...?! No gdzie?!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:48, 11 Paź 2009    Temat postu:

- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Może wczoraj gdy z Adamem wracaliśmy od ginekologa. Ale przecież byłam ciepło ubrana. To przez te gorąco w wypożyczalni a później zimny wiatr. To mnie musiało tak doprawić, a dzisiejszy deszcze jeszcze bardziej pogłębił wszystko. Chciałam jechać swoim autem, ale nie miałam siły prowadzić. Poszłam na nogach. - westchnęła ciężko. - A nawet nie wie pan jak to jest miło zobaczyć na usg swoje dziecko, które się we mnie rozwija i Adam był zachwycony, tak strasznie się cieszył. Gdybym miała aparat ze sobą zrobiłabym mu zdjęcie. Tak bardzo się cieszył. - paplała beztrosko aby zając się czymkolwiek tylko nie myśleniem o własnej chorobie. Skoro on był lekarzem to mogła mu powiedzieć wszystko. - Najwidoczniej sama się doprowadziłam do takiego stanu. Jesli o to panu chodzi Adam nie miał z tym nic wspólnego, dba o mnie jak nikt inny, zawsze troszczy się abym była ciepło ubrana i abym nie marzła. Wspaniały mężczyzna z niego. ten kto go nie zna ma go za gbura a on taki nie jest, ma ciężki charakter faktycznie, ale tylko dla tych, których nie zna, dla mnie jest zawsze miły, uczynny i kochany. - zakończyła swoją wypowiedź nabierając powietrza w płuca i aż ją w gardle zaszczypało. Poczęła znów przeraźliwie kaszleć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:56, 11 Paź 2009    Temat postu:

Słuchała ze spokojem rozmowy Benjamina i Mariki. Nie wtrącała się, nie widziała takiej potrzeby. Prowadziła ich wiedziona zapachem Adama do tego samego domu, do którego kiedyś dostarczyli mu kluczyki od auta. Teraz oboje w stu procentach mogli być pewni, że mieszkają razem. Wysłuchiwała tego co kobieta mówi o jej narzeczonym i aż jej się wierzyć nie chciało, że ten Adam o którym opowiada jest tym samym Adamem, którego oni poznali. Wszystko miało się okazać niebawem. Dochodzili już na miejsce. Od jego domu dzielił ją jeszcze jeden, który zapewne należał do kobiety bo wyraźnie z niego dało się wyczuć jej zapach. W końcu skręcili na jego posesję, schodząc dróżką w dół i powoli wchodząc po stopniach na werandę. - Klucze? - spojrzała na kobietę, którą niósł w swoich ramionach Benjamin. Podała kobiecie torebkę, a ona wygrzebała z niej klucze od domu i podała je Sobhian. Zabrała i klucze i torebkę aby jej nie obciążać niepotrzebnie. Otworzyła zamki i nacisnęła klamkę. Wpuściła do środka najpierw Benjamina z Mariką a sama weszła na końcu. Zaleźli się w korytarzu.

/ Dom Adama Knight'a / Teren przed domem / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:31, 11 Paź 2009    Temat postu:

/ Stary hangar na obrzeżach

Wsiadł do samochodu i rzucił okiem po raz ostatni dziś na hangar. Zapuścił silnik a radio włączyło się samo. Widać zapomniał je wyłączyć przedtem. Zabębnił palcem w kierownicę mimowolnie wystukując rytm [link widoczny dla zalogowanych] którą akurat emitowali. Dalej... Myślał poddenerwowany patrząc jak jakaś kobieta jedzie powoli. Co z tego że pada... Spieszę się. Kiedy tylko go minęła ruszył. Po kilku sekundach ją wyprzedził. Nie żartował. Musiał się dowiedzieć co się działo przez to popołudnie. Sukces jaki odniósł z Martinem, to że uwierzył mu bez najmniejszych oporów został przyćmiony niewiedzą o tym co dzieje się z Mariką. Nim piosenka się skończyła był pod swoim domem. Wjeżdżając na podjazd obrzucił go zaniepokojonym spojrzeniem. Stał cały. Problemem było to czy z kobietą która miała przebywać w środku było wszystko w porządku. Wysiadł i podszedł do drzwi.

/ Dom Adama Knight'a / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:05, 16 Paź 2009    Temat postu:

/ Kuchnia / Korytarz / Dom Adam Knight'a

Kiedy tylko znaleźli się na ulicy zaczął podekscytowany obchodzić wokół Sobh, nie robiąc sobie nic z tego że wygląda jak dziecko z ADHD - Widziałaś? - zapytał jakby wampirzyca nie miała oczu - Nie poznałem go! On jest taki inny! - zaczął lekko podskakiwać. Był pod ogromnym wrażeniem tego co zobaczył - A wiesz co ona mi o nim opowiedziała? Nie stworzone rzeczy... - Benjamin utkwił wzrok w idącej cały czas spokojnie Sobhian - Że ona pojechała do Nowego Yorku... A jak dowiedział się o ciąży... I że chce mieć labradora. - jego wypowiedź była tak niespójna że tylko on wiedział o co mu tak właściwie chodzi - I muszą zacząć uczyć się w końcu grać, bo jak przyjdą... - Jaaaa.... Zatarł dłonie - No i jak dowiedział sie gdzie jest to do niej poleciał. Chyba tak zaraz. Dasz wiarę?! Że on... - zamachał rękami i znalazł się po lewej stronie wampirzycy - Poleciał? Tak. - strzelił palcami dla wzmocnienia efektu - I za jakiś czas znowu. I że... Ją kryje? - sam nie wiedział dokładnie o co tu chodzi - A widziałaś jak ona na niego patrzy? O matko! - przeszedł na jej prawa stronę - Jakby był... - roześmiał sie - co najmniej bogiem! My też tak na siebie patrzymy? Pewnie tak.. Tylko że... Jak to obserwuje się u innych to jest bardziej widoczne. I ten przepis! - wycelował palcem z czarne niebo - Też muszę wziąć. Dobra była... - nakręcił się wizytą u Mariki i Adama. Polubił tą dwójkę choć z Adamem nieraz zadrze - I te recepty... Jutro idę na 13 dopiero... Wyśpię się. - stwierdził z entuzjazmem - Jak myślisz... - gadał ciągle nieprzerwanie - to prawda co powiedziała Marika? Że Adam za dużo bierze? Ja mu zapisywałem... Ja myślę że nie jest głupi... W każdym opakowaniu jest ulotka... - teraz zmartwił się i w końcu zamilkł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Pią 11:05, 16 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:36, 16 Paź 2009    Temat postu:

/ Kuchnia / Korytarz / Dom Adam Knight'a

Kręciła głową z niedowierzaniem. Zachowanie Benjamina ją przeraziło. Pomyślała, ze faktycznie gdzieś się uderzył, albo to od tego skoku z drzewa w głowie mu się trochę pomieszało. W końcu parsknęła śmiechem nie mogąc wytrzymać, gdy tak niespójnie wszystko jej tłumaczył. - Benjaminie, wolniej i dokładniej, bo wplatasz między siebie zdanie po zdaniu jedno nie pasując do drugiego. Czy to zagadka i mam sobie sama odgadywać? - uśmiechnęła się lekko do niego. - Widziałam, fakt faktem bardzo się zmienił, od momentu gdy się ostatni raz widzieliśmy. Ma na to wpływ Marika i dziecko i tego nie da się ukryć. To wisiało dosłownie w powietrzu. - pokiwała głową zadowolona próbując go chwycić za dłoń, ale on jej przeskakiwał z miejsca na miejsce. Zrezygnowała. - Wiem co Ci mówiła, przecież mam doskonały słuch, zapomniałeś?? Słyszałam wszystko dokładnie co mówiliście oboje. - wzruszyła lekko ramionami. - No to będziesz miał pretekst aby ich odwiedzić, pod pozorem pójścia po przepis na zapiekankę. - zachichotała radośnie. Okręciła się wokół własnej osi i ponownie szła do przodu. - Kochają się i to jest najważniejsze. Mówię Ci nawet takich emocji u Adama nie wyczuwałam przy tamtej dziewczynie, a teraz dosłownie biły od niego. Radość, szczęście, miłość, uwielbienie dla niej i dziecka. Wcale się z tym nie krył. On szaleje za nią i nie wyobraża aby mogło jej się coś stać. Sam widziałeś jak zareagował gdy nas zobaczył. Od razu skojarzył to z wypadkiem Sel i przeraził się, że Marikę spotkało coś podobnego. Może nie jest tak wylewny,ale starał się. Potrzebuje trochę czasu na przyswojenie się do nas. Nie jest do tego przyzwyczajony i to widać, jednak wyczuwałam od niego chęć, choć trochę aby się postarać, jeżeli nie dla siebie to dla niej. - odpowiedziała spokojnie. Spojrzała w czarne niebo i ponownie spojrzała na Benjamina. - Brał, przy mnie łykał aspirynę dwie na raz, tak bez mrugnięcia okiem. Coś go zdenerwowało, chyba na telefon przyszła mu wiadomość. Podszedł do szafki, wyciągnął tabletki i łyknął bez niczego. - westchnęła ciężko. Sama nie wiedziała co o tym wszystkim sądzić. - Jest to bardzo prawdopodobne, że nadużywa leków. Sam dobrze wiesz, że mógłby nie powiedzieć prawdy, albo dla niego może się wydawać, ze nie jest uzależniony a w konsekwencji może być odwrotnie, sama nie wiem. - pokręciła znów głowa i utkwiła swój wzrok przed siebie zastanawiając się nad czymś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:03, 16 Paź 2009    Temat postu:

Zawiesił ramię na jej barku i wyciągnął przed siebie dłoń jakby tworzył zarys horyzontu - Przyszła gwiazda rocka Benjamin.... - został sprowadzony gwałtownie na ziemię - Co mówisz? Acha... No! Prawie że namacalne... - roześmiał się - Widziałaś jak zacisnął dłonie? - zaśmiał się jeszcze głośniej - Nie wiedziałem że wyglądam na takiego co porywa czyjeś kobiety. Nie wyglądam prawda? - zapytał by upewnić się. W końcu Sobhian powinna wiedzieć to najlepiej - Zapiekanka czy przepis na nią to pikuś. - powiedział machając leniwie dłonią i rozglądając się wśród ciemności na prawo i lewo - Recepty. Boże... - udał że drży od stóp do głów - To będzie przeprawa... - gwizdnął cicho - Adam mi otworzy.... Chyba że stanie się cud i w drzwiach pojawi się Marika. Stanowczo wolałbym ta drugą... Może być różnie, ale co mi tam... - przyłożył sobie dłoń do piersi królewskim gestem - Ja agent Jeffrey, na służbie jej Królewskiej Mości się poświęcę. - spojrzał w niebo i cmoknął - Wątpię by Adam czekał na mnie z ogniskiem... - parsknął śmiechem - Mam nadzieję że nie ma aż tak... Morderczych zamiarów. Wyczuwasz chęci? - poprawił sobie włosy - To już niczym się nie martwię... Ciekawe tylko jak długo Knight ma w zwyczaju przełamywać pierwsze lody. - tracił Sobh w bok. Zachciało mu się biec do domu, ale jej kolejna uwaga całkowicie pozbawiła go chęci - Nie powinien już brać. To co mu zapisałem miał rapem na trzy dni. Poza tym... Nie wyczułem u niego infekcji... Może go głowa bolała? - przyłożył sobie palec do brody pomrukując. Oddał się podobnie jak wampirzyca rozmyślaniom.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:23, 17 Paź 2009    Temat postu:

Uniosła lekko brwi w górę. - O tak, moja Ty gwiazdo bylebyś mi tylko nie odfrunął i nie zapomniał o mnie. - roześmiała się kręcąc głową. Optymizm Benjamina jak i jego gadatliwość kiedy się nakręcił ją powalały. - Tak widziała, nie porywasz cudzych kobiet. Przecież jedynie zająłeś ją rozmową, rozbawiłeś a to najważniejsze. Nie ma nic w tym złego. To prawda co mówiła Marika jesteś zabawny i sympatyczny, a dzięki temu zjednujesz szybko sobie ludzi. To bardzo dobra cecha charakteru. - kopnęła jakiś kamyczek, który znalazł się pod jej butem. Obróciła znów głowę w stronę Benjamina. - Recepty, no tak, nie martw się przecież nic Ci nie zrobi. Będzie wdzięczny, że je mu przyniosłeś. W końcu chodzi tu o najważniejszą mu osobę tak? - poklepała go po ramieniu. - Także nie ma co się martwić na zapas. Na stosie Cię nie spali za to. - westchnęła lekko widząc zarys swojego domu. Wszędzie było dobrze, ale w domu najlepiej. Święte słowa. - Nie mam zielonego pojęcia. Ale czy nie najważniejszym jest to, że jednak się starał, ze chciał? Stąd nie duży krok do jeszcze większych postępów. - pokiwała głową utwierdzając go w tych słowach. Skręciła na dróżkę prowadzącą do ich domu. Wyciągnęła klucze i zabawnie nimi podrzucała w górę i w dół. Weszli na werandę, wchodząc po schodkach i podeszli do drzwi wejściowych. - Ben nie wiem. Nie mam pojęcia, nie zagłębiałam się w jego fizjologię. - wzruszyła ramionami. Nie przebywała z Adamem na co dzień i trudno jej to osobiście było stwierdzić.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Sob 22:23, 17 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:58, 31 Paź 2009    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

Wyprowadził samochód i ruszył do pracy. Powodem jego szybkiego wyjścia było podpisanie umowy o pracę na stałe. dziś miał się zjawić dyrektor szpitala który wracał z urlopu i Benjamin miał się u niego stawić. I nici z obserwowania Jeanine. Ostatnio tak rzadko bywał w domu jak nigdy. Praca zabierała większość jego czasu. Przyhamował obok domu Knight'a. Pomyślał że nic sie nie stanie jeśli trochę się spóźni a podrzucenie Mariki do szpitala to będzie dobry uczynek. Zaparkował na poboczu, wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi. Nacisnął klamkę i z zadowoleniem stwierdził że są otwarte.

/ Dom Adama Knight'a / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:16, 02 Lis 2009    Temat postu:

/ Korytarz / Dom Adama Knight'a

Czekał za nią w samochodzie ciesząc się ciepłem panującym wewnątrz. Obserwował kobietę zaciekawiony a kiedy wsiadła zapytał - Czekasz za kimś? - spojrzał na Marikę a ona ciągle wyglądała dość dziwnie - Hej... - klepnął ją w ramię i uruchomił silnik - Gryzie cię coś? - jego samego im dłużej się jej przyglądał nawiedzało coraz więcej niepokoju. W zasadzie nie zastanawiał się czy tak naprawdę jest. Czy to co jej powiedział choć odrobinę może być podobne do prawdy. Liczył że tak jest, choć z Adamem nie można było mieć tej pewności. Ruszył powoli do przodu. Chciał zapytać czy źle sie czuje ale to było raczej oczywiste - Zaraz go zobaczysz... Nie martw się. - powiedział z bladym uśmiechem na twarzy - Jak myślisz... - wypalił nagle by zająć Marikę czymkolwiek - który kolor jest lepszy? Zielony czy niebieski?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:57, 02 Lis 2009    Temat postu:

/ Korytarz / Dom Adama Knight'a

Ocknąwszy się w końcu odpowiedziała. - Nie. Nie czekam za nikim, ale... - Spojrzała na niego zlękniona. Jednak coś wciąż nie dawało jej spokoju. Jakiś wewnętrzny lęk ją trawił od środka. Przyłożyła sobie dłoń do ust i zakaszlała. Jej kaszel nie był już tak przeraźliwy jak wcześniej. - ... Nie wiem, czuję taki dziwny niepokój jak by miało się stać coś złego. Tak po prostu jestem nie swoja. . - mruknęła odwracając się od niego i gapiąc uporczywie w okno. Nie mogła za nic się wyzbyć tego uczucia. Ono powracało do niej jak bumerang za każdym razem kiedy myślała o tym. Splotła sobie dłonie, którymi co rusz nerwowo podrygiwała. Chciała już być w szpitalu i upewnić się, że jednak wszystko jest w porządku. Przytupnęła cicho stopą, a chwilę później zreflektowała się starając uspokoić. Kolejno mijali zabudowane posesje, ludzi którzy postanowili się albo wybrać na spacer albo coś załatwić. Słysząc ostatnie pytanie zastanowiła się nad nim. - Zadajesz bardzo trudne pytanie bo... - westchnęła lekko odrywając się od szyby i ponownie patrząc na Benjamina. - Bo oba kolory lubię dlatego trudno wybrać. Niebieski kolor kojarzy mi się z błękitem nieba zaś zielony z wiosną i budzącą do życia wiosną w obu przypadkach pięknie... - starała się uśmiechnąć, ale nikle jej to wychodziło. Nagle jej telefon się rozdzwonił. Odebrała go. - Marika słucham? - W słuchawce dało się słyszeć zachrypnięty, nieswoi i przytłumiony głos.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:23, 02 Lis 2009    Temat postu:

- Ale i tak wyglądasz jakbyś kogoś wyglądała. - powiedział uśmiechając się do Mariki - Nie chcesz nie mów. Zrozumiem. - przycisnął pedał gazu. Nie jeździł jak szaleniec, nie miał ciężkiej nogi. Nawet jak mu się spieszyło był na tyle opanowany by jeździć przepisowo. Poza tym teraz wiózł ze sobą pasażerów, więc jego uwaga była podwojona. Zatrzymał się na przejściu dla pieszych - Ja też mam z tym problem. Te dwa również lubię i sam nie wiem co mam wybrać. - mówił cały czas by oderwać ją od smętnych rozmyślać choć sam poczuł lęk przed pojawieniem się w szpitalu. Zabębnił lekko palcami o kierownicę patrząc jak dzieci ze szkoły idą na jakiś spacer. Ciekawe kiedy Jeanine tak będzie z nimi iść... Podrapał się po nosie krzywiąc lekko i ruszył ponownie - Bo... - urwał jednak kiedy Marika odebrała telefon.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:37, 02 Lis 2009    Temat postu:

Prowadziła konwersację przez telefon wolno coś tłumacząc. Wyszeptała wręcz bezgłośnie patrząc na Bena. - Matka Adama. - wskazała palcem na telefon, który teraz tak przyciskała do swojego ucha. Miała za zadanie naprowadzić ją dokładnie albo do szpitala, albo do domu Adama. Wątpiła by matka jej narzeczonego lubiła chodzić do szpitala, dlatego obstawiała bardziej jego dom. Po dłuższych tłumaczeniach w końcu rozłączyła się i schowała telefon do swojej torebki. - Dzwoniła mama Adama. Pierwszy raz jest w Forks. Dobrze, że Adam nie wie, że ją zawiadomiłam miałby o to do mnie żal, ale uznałam, że skoro jest to jej syn to powinna wiedzieć, każda matka chciałaby wiedzieć bez względu na to w jakich stosunkach żyją ze sobą. - potarła sobie swoje policzki. Czuła się wykończona. Potrzebowała odpoczynku, którego za nic nie mogła uzyskać. Noc prawie w ogóle nie przespana. Adam mylił się i to bardzo, że jeżeli wyśle ją do domu to ona w końcu zazna spokoju. Nie mogła. Nawiedzały ją wciąż złe demony nie pozwalające ani na chwilę się rozluźnić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:51, 02 Lis 2009    Temat postu:

Matka? O mój boże on ma matkę?! Benjamin uniósł wzrok w kierunku nieba. To co? Jeszcze jedna Knight? Niech choć ona będzie miła... Zagryzł wargę słuchając jak Marika tłumaczy jej drogę. Z tłumaczeń wywnioskował że najpierw odwiedzi dom swego syna. Taka wizytacja? Zachichotał cicho pod nosem. Kiedy Marika skończyła odważył się zapytać - Ma miłą mamę? - z tego co powiedziała trudno było cokolwiek wywnioskować. W jakich stosunkach? Też mają ze sobą problemy? - Ryzykujesz dzwoniąc do niej? To nawet z własną matką ma na pieńku? - Benjamin wywrócił oczami i pokręcił głową. Stosunki międzyludzkie i światopogląd jej narzeczonego spędzały sen z oczu Benjamina. Zaparkował na wyznaczonym miejscu i spojrzał bez przekonania na biały budynek.

/ Centrum / Szpital / Parking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:05, 02 Lis 2009    Temat postu:

Pierwszy raz lekko się zaśmiała. - A co boisz się, że przyjdzie i rozwali Ci szpital? Hm... ona w połączeniu z Adamem, nie wiem nie widziałam ich nigdy razem, ale mogłoby tak być. Twój szpital mógłby zostać rozniesiony na strzępy. - pokręciła lekko głową. - W zasadzie to zależy jak brać pod uwagę miłą? Jest twarda, nie jest łatwą kobietą, myślisz, że po kim Adam odziedziczył charakterek? Po tatusiu na pewno nie. W zasadzie to patrząc na Adama tak samo jak byś patrzył na Grace. Tak przynajmniej wnioskuję ja i z opowiadań Adama również to słyszałam wiele razy. Ona nie akceptuje byle kogo. Zapewne pojedzie swojego syna za głupotę i nabierze jeszcze większego przekonania, że na prawdę jest skończonym głupcem, że tak postępuje. - Marika wzruszyła ramionami. Sama nie wiedziała jak wyniknie jej rozmowa z nią ani Grace z Adamem. Kiedy znaleźli się w końcu przed szpitalem jej niepokój narósł.

/ Centrum / Szpital / Parking


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:07, 02 Lis 2009    Temat postu:

/ Okolice Haven / Autostrada stanowa / Seattle

Klnąc cicho pod nosem wjechała w granicę miasta, które na miejsce zamieszkania obrał sobie jej syn. Patrzyła na deszczowe i zamglone Forks przez szyby swego starego samochodu bez przekonania. Nie miała pojęcia gdzie się udać więc zrobiła jedyną rzecz jaka przyszła jej do głowy. Zadzwoniła do Mariki. Ta wytłumaczyła jej gdzie ma jechać. Ruszyła gdy kończyła rozmowę. 1313, czy mój drogi syn ma aż tak wielkiego pecha by mieszkać pod takim numerem? Uśmiechnęła sie pod nosem. Jechała powoli patrząc na poszczególne numery domów. Zatrzymała się po chwili a w białym domu poznała gust swego syna. Znała jego niektóre marzenia i wiedziała że chce mieć właśnie taki dom. Wjechała na podjazd. Pozostało jej czekać bo nie miała kluczy. Wyłączyła silnik i popatrzyła na drzwi wejściowe.

/ Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:44, 15 Lis 2009    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

Obie dźwięcznie zachichotały. - Jedźmy do Seattle. Tam mają większy wybór asortymentów dziecięcych niż w Port Angeles. - Przemówiła w końcu Sobhian. Po chwili odjechali spod domu. Byli w drodze do wielkiego miasta. W zasadzie to nie powinni zabawić tam długo. Przecież potrzeba im tylko kilka rzeczy dla Jean. Ona dla siebie nie potrzebowała nic no chyba, że Benjamin miałby jakieś zachcianki. I w zasadzie mogliby równie dobrze zrobić sprawunki do domu uzupełniając zapasy. Teraz pod domem miała dwa łakomczuchy. Uśmiechnęła się pod nosem zadowolona z tego powodu. Przytuliła córkę do swojej piersi gładząc ją po główce. Wciąż nie mogła wprost uwierzyć, że spotkało ją takie szczęście. Ich spotkało. Oboje cieszyli się równie dobrze. I oboje bardzo mocno pokochali to dziecko. Była ich oczkiem w głowie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:38, 15 Lis 2009    Temat postu:

/ Dom Sobhian Blackrose

Benjamin nie lubiący jeździć w ciszy zaczął na ślepo manipulować przy radiu. Padło na pierwszą lepsza stację, puszczającą muzykę popularną - W takim razie do Seattle. - powiedział zadowolony, a po chwili opuścili granice Forks. Po pięciu minutach zerknął na Sobh a później na Jeanine - Co wy takie milczące? - zapytał uśmiechając się niezbyt pewnie - Stało się coś o czym mi nie wiadomo? - zapytał je drapiąc się za uchem. Kiedy obydwie pokręciły zgodnie głowami Benjamin wzruszył ramionami - Dobrze. Jak sobie chcecie. - skupił się na drodze, ale nie byłby sobą gdyby nie odezwał się po całej okrągłej minucie milczenia - A wiecie co... - zwrócił się do dziewczyny i córki - Nie uważacie że musiałbym sobie kupić coś w czym wyglądałbym lepiej? - pociągnął materiał koszulki która była widoczna spod rozpiętej kurtki - Tak... Dostojniej? - parsknął śmiechem. Dostojeństwo kłóciło się ze stylem jego życia - No dobra... - machnął lekko dłońmi przytrzymując kierownicę kciukami - Chodzi mi o zwykłą koszulę do pracy. - wyjawił w końcu o co mu chodzi, kiedy mijali mniejsze i większe domy po drodze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:32, 15 Lis 2009    Temat postu:

Rozpostarła prosto nogi. Sobh wraz z Jean milczały. Wynikało to raczej z tego, że Sobhian rozmyślała o pewnych sprawach, a Jean najwyraźniej podziwiała widoki. Kiedy padło pytanie obie spojrzały w jego kierunku i pokręciły głowami. - Nie. Mamy czyste sumienia. Wybacz zamyśliłam się trochę. - uśmiechnęła się do Benjamina ciepło. Popatrzyła na córkę. - A Ty czemu milczysz? - zapytała ją pewnie. - Oglądam. - odpowiedziała jej zachwycona. - O tam. - wskazała palcem w dal gdzie hasał sobie jakiś koń. - Co to jest? - zapytała zaciekawiona. - To koń córko. Na koniu można po osiodłaniu jego grzbietu jeździć. Wymaga to umiejętności i spokoju. Nie można być gwałtownym aby nas nie stratował kopytami gdybyśmy upadli. - dziewczynka pokiwała głową na znak, że rozumie. - A tam widzisz, to trawa, tam drzewa, ptaki, które nie odleciały na zimę do ciepłych krajów, domy takie jak nasze w których mieszkają ludzie. - roześmiała się a córka jej zawtórowała. Przerwała swoją opowiastkę aby odpowiedzieć Benjamina. - To świetnie. Jeżeli chcesz z chęcią Ci pomożemy wybrać. Ogólnie jeżeli chcesz możemy kupić Ci kilka rzeczy. - mrugnęła do niego zadowolona. Jak zawsze była chętna do pomocy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:44, 15 Lis 2009    Temat postu:

Zerknął w stronę wymienionego konia - Wiecie... Gdybyście chciały jest tu gdzieś... Nie wiem czy w Post Angeles? Nieważne. Ale gdzieś stadnina napewno jest, słyszałem. Pewnie mają tam małe kucyki. Można by sie wybrać kiedyś... Jakby była ładna pogoda i tak dalej... - rozparł się wygodnie w fotelu i wywnętrzniał się dalej - Bo jak idę do pracy to mi formalnie głupio... - wyznał Sobh a jego policzki poróżowiały odrobinę - Każdy facet tam wygląda jak spod igły. Koszula, krawat... - machnął dłońmi - Nie, krawat to napewno nie. Knight miałby mnie za co powiesić... - zauważył żartobliwie a Jean zapytała rezolutnie - Za co miałby cię powiesić tato? - Benjamin roześmiał się mijając inny samochód - Jak poznasz wuja Adama będziesz wiedzieć. - pokręcił głową i spojrzał ukradkiem na Sobh. W końcu kiedyś musieli wyciągnąć dziewczynkę do innych ludzi - Nie Jeanine. Ja żartowałem. Nie ma powodu by mnie wieszać. - uspokoił córkę. Ta zawierciła się na kolanach Sobh i znów przylepiła nos do szyby.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 15 Lis 2009    Temat postu:

- Stadnina konna? - Sobh wyglądała jak by spadła z kosmosu. - No jasne. Fajna sprawa. Oczywiście jak tylko dopisze nam pogoda od razu się wybierzemy. Niech pozna to wszystko co znamy my. Zresztą za niedługo zapewne poślemy ją do szkoły. Nim się obejrzymy będzie wyglądać na kilkuletnie dziecko. - zauważyła z nieukrywanym żalem w głosie. Chciała się pocieszyć choć trochę, że jej dziecko będzie małe, nie było jej to dane. Z drugiej strony jak by nie patrzeć na to wszystko będąc doroślejszą na więcej rzeczy mogły sobie pozwolić wobec siebie. Łatwiej było by im wszystko razem załatwiać. Uśmiechnęła się do córeczki, ale ona zapatrzona w szybę tego nie widziała. - Rozumiem Cię. To w zasadzie, no szpital. Persona i temu podobne, w zasadzie tam się w większości ubierają chyba elegancko nie wiem nie chodzę do lekarza. - zachichotała. - Pomogę Ci. Sprawimy Ci ładne koszule. - mrugnęła do niego zadowolona. - O tak poznasz wujka Adama. I ciocię Marikę. Tylko Jean w żadnym wypadku nie wolno Ci ich gryźć. Mówię tak na wszelki wypadek. Jutro możemy ich odwiedzić. Co wy na to? - zapytała podekscytowana. Chciała aby Jean znała innych i odwrotnie. Chciała się pochwalić córką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:45, 15 Lis 2009    Temat postu:

- Tak? - Benjamin ucieszył się że jego pomysł spodobał spodobał się Sobh - W takim razie wypada nam poczekać tylko na lepszą pogodę i na nic więcej. - powiedział zadowolony spoglądając na ulicę przez przednią szybę. Nie wiedzieć czemu mało dziś było zmotoryzowanych na drogach. Było prawie że pusto. Podróż lekka, łatwa i przyjemna - Niby tak. Niby się nosi fartuchy. Tylko że fartuchy często rozpięte i widać kto co nosi. - Benjamin czasem miał bardzo dziwne problemy. W zwykłej koszulce czuł się odrobinę gorzej od innych. Normalnie mu to nie przeszkadzało, lubił to co nosił na co dzień. Jednak w pracy powinno sie wyglądać dobrze - Odwiedzić ciocie Marikę i wuja Adama? - zapytał unosząc w górę obie brwi. Uśmiechnął sie pod nosem - Ja nie wiem czy my będziemy tam mile widziani. Bóg wie co oni tam wyprawiają... Poza tym może wcale nie chcą nas widzieć? Wolą się zając sobą a my będziemy im przeszkadzać. - powiedział spokojnie wjeżdżając w granice Seattle.

/ Seattle / Ulice


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:20, 16 Lis 2009    Temat postu:

- Oczywiście, ze tak. Ale to raczej tak myślę dopiero na wiosnę. Teraz jest dla niej zbyt zimno. Nie ma do tego odpowiednich warunków. Poczekamy aż złagodnieje. - pokiwała głową. - No w zasadzie nosi się. Ale czy tak na prawdę Ci to przeszkadza? Przecież nikt nie ceni Cię za to jak się ubierasz, ale jak leczysz i jakie umiejętności posiadasz kochanie. - Według niej to było najważniejszym. Nabyta wiedza i umiejętność odpowiedniego ją zastosowania. - Jeżeli Ci to tak na prawdę przeszkadza to jak najbardziej zaopatrzymy Cię w ładny komplet koszul. Wspólnie w trójkę coś wybierzemy. Nie martw się będzie dobrze. - wyciągnęła w jego kierunku dłoń i pogłaskała go po policzku. - Tak to prawda nie wiadomo co robią. Jednak zawsze można zadzwonić i się zapytać czy możemy przyjść w odwiedziny prawda? Myślę, że nie sprawi im to kłopotu. A gdyby nawet wtedy możemy zrezygnować. Zobaczymy na razie zajmijmy się zakupami. - Sobh uwielbiała jeździć na zakupy z Benjaminem nie ze względu na same zakupy, ale ze względu na to, że mogła z nim się pokazać wśród ludzi, spędzić miło czas i ogółem rzecz biorąc czuć się z tego powodu radośnie.

/ Seattle / Ulice


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Pon 0:20, 16 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin