Kuchnia

Gaspard

-Nie trzeba.- przejechał delikatnie ustami po jej szyi.

Leah

Elektryzował ją każdy jego dotyk, dlatego i tym razem lekko zadrżała.
-Jeśli tak mówisz..

Gaspard

-Czemu się tak wzdrygnęłaś?- szepnął jej do ucha zniżonym głosem.

Leah

Lekko ugięły sie jej kolana- Chyba lubię Twój dotyk... -mruknęła cicho.

Gaspard

-Naprawdę?- przejechał ciepłą dłonią po jej brzuchu podwijając mocno bluzkę.

Leah

-Mhmm... -zamruczała słodko przejeżdżając językiem po jego linii szczęki.

Gaspard

[czemu se pomyslałam "no szkoda szkoda Wink

"? xD]

-Ale Ty się mnie nie boisz, prawda? - przygryzł delikatnie jej ucho.

Leah

-A czy gdybyś miał być potencjalnym mordercą to stałabym tak blisko? -złapała ząbkami jego dolną wargę ust i pociągnęła lekko xD

[boooo mhmmmmmmm tak wiele znaczy xD]

Gaspard

Prychnął tylko lekko rozbawiony. Podiwnął jej bluzkę jeszcze wyżej przejeżdżając ręką po jej kręgosłupie.

Leah

-A mama mówiła, żeby nie bawić się z niebezpiecznymi zwierzętami...- westchnęła kręcą głową na boki i mrucząc czując jego dotyk na swoich plecach.

Gaspard

-Nie posłuchałaś, a teraz to Cię raczej nie wypuszczę z domu...- zaśmiał się.
-Ale musimy sie przenieść za drzwi...

Leah

-Dlaczego?- zapytała gniotąc w dłoniach dół jego koszulki.
-Fakt. Stół masz niewygodny...

Gaspard

-Bo nie oddam Cię nikomu...- zaśmiał się jej do ucha.
-Ja raczej pomyślałem o rudzielcu, który wparuje bez pytania.

Leah

-I zawstydziłbyś się?- zrobiła słodki dzióbek z ust, opierając Gasparda o drzwi do jego sypialni tak btw ;P.

Gaspard

-Nie, ale już widzę jak krwawi z nosa...- zaśmiał się.

Leah

-Och nabijasz się z niej.... -westchnęła spuszczając główkę.

Gaspard

-Nie, po prostu teraz mnie Ty interesujesz, kochanie...- szepnął jej do ucha.
-Zapomnij o niej na trochę, bo będę zazdrosny.

Leah

-Nie mów do mnie kochanie, jeśli mówisz nieszczerze... -zamruczała groźnie, cytując swojego ojca, który często używał takiego wyrażenia.
-I myślałam, że Ty nie bywasz zazdrosny.. -delikatnie pchnęła go w kierunku łóżka.

Gaspard

-Oj bywam...- wyszczerzył sie padając na łóżko. Patrzył na nią zaciekawiony pożerając ją wzrokiem.
-Chodź tu kochanie...- wyciągnął ręce w jej stronę.

Leah

Powoli podeszła do niego i usiadła na jego kolanach.
-Wołasz. Jestem... -mruknęła odgarniając z twarzy włosy.

Gaspard

Przejechał rękoma wzdłuż jej tali lekko się podnosząc. Pozbawił ja bluzki.
-Mów tak do mnie jeszcze.

Leah

-Nie zapędzaj się tak... -zaśmiała się- Nie zawsze będzie Ci tak dobrze.

Gaspard

-To znaczy?- przytulił się do niej całując ją po szyi aż doszedł do ust. Działała na niego jak magnez.

Leah

-To znaczy, że nie można Ci tak słodzić... Boo..-wplotła palce w jego włosy- Ci się w tej główce przewróci.

Gaspard

-No wiesz... Jesteś okropna Leah.- zaśmiał się. Zjechał z pocałunkami na jej dekolt.

Leah

-Zawsze byłam okropna... To już jest chyba jakieś wrodzone...- szepnęła odchylając głowę do tyłu.

Gaspard

-Po mamusi?- zaśmiał się odpinając jej stanik, który poleciał sobie gdzieś. Znowu wrócił do jej ust i pocałował ją namiętnie.

Leah

-Ej spadaj napaleńcu.. -zaśmiała się- moja matka jest fajna.

Gaspard

-Po tatusiu...- zaśmiał się.
-Masz coś do tego jak na mnie działasz?

Leah

-Po tatusiuu to mam choleryczną naturę i niewyparzoną gębę... I wiesz.. na Ciebie na ogół kobiety tak działają... -mruknęła wtulając się w niego z okazji iż była w połowie naga.

Gaspard

-Wcale nie...- zaśmiał się jej do ucha.
-Ale wiesz co? Wolę mówić o Tobie.- lekko zniżył głos.

Leah

-Za wiele na mój temat mówić nie można... -mruknęła całując jego uszko.

Gaspard

-Naprawdę nie? Ja uważam, że bardzo wiele...- mruknął.
-Możesz tak robić jeszcze, to jest bardzo przyjemne.

Leah

-Bo Ty bajerujesz... -zaśmiała się cicho, ponownie całując jego ucho i kawałek karku.

Gaspard

-Wcale nie.- lekko sie oburzył.
-Uwielbiam Cię, mówiłem Ci to już?- szepnął jej do ucha jeszcze zniżając ton. Rękoma błądził po jej ciele.

Leah

-Tak... -mruknęła- Powtarzasz się... Jak widać starość nie radość... -zaśmiała się powoli rozpinając jego spodnie, chociaż nie była pewna czy właściwie o to jej dzisiaj chodzi.

Gaspard

-Najwyraźniej nie masz zadatków na bycie bilobilem.- westchnął wsuwając rękę w jej włosy.

Leah

-Bo niby nie potrafisz się przy mnie skoncentrować? -uśmiechnęła się szeroko ustami trącając jego usta.

Dea

// klify

Dea cichutko postawiła motor na podwórzu. Zakradła się do drzwi nasłuchując. Złapała mocno torbę i zagryzajac wargi wśliznęła się do środka. Zza drzwi sypialni Gasparda rozbrzmiewały ściszone głosy. Zdziwiła się nieco. Nie chciała przeszkadzać. Bezszelestnie dotarła do schodów. Najciszej jak umiała wlazła po schodach na górę. Dobrze, ze sprzątnęła na strychu wcześniej. Postawiła delikatnie torbę na ziemi. Położyła się na niedawno wytrzepanym materacu i przymknęła oczy.

Gaspard

-Absolutnie trafiłaś w sedno.- zaśmiał się.
-Przyszła Dea. Udajemy, że nas nie ma, prawda?- przygryzł jej ucho lekko rozbierając ja ze spodni.