Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Galeria handlowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bastian Martínez
Wilkołak



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 12:20, 23 Gru 2009    Temat postu:

"Później Ci to wytłumacze.- szepnęła mu na ucho(...)"
Nie odpowiedział. Kiwnął tylko delikatnie głową próbując sobie przypomnieć czy napewno nigdy nie czuł takiego zapachu. Z zamyślenie wyrwał go jej głos: "To gdzie idziemy?".
Wzruszył ramionami marszcząc czoło i wykrzywiając usta w bezradnym uśmiechu. Nie znał miasta i nie wiedział gdzie można by pójść. Miał szczęście że wogóle trafił do tej galerii.
Uśmiechnął się w stronę Ean'a. - Raczej nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anastasia
Pół-wampir



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:16, 23 Gru 2009    Temat postu:

Wywruciła oczami i wzięła oby dwóch chłopaków pod rękę.
Wyszli spokojnie ze sklepu zmierzajać ku kawiarni.
- co powiecie na kawiarnię ? - spytała z uśmiechem idząc po środku i trzymając ich pod rękę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 15:17, 23 Gru 2009    Temat postu:

- Jasne
Puścił jej oczko i szedł powoli w wolnej ręce trzym,ając swoją gitarę. Koszulę miał zwiniętą pod pachą.
- Jesteś stąd? - zwrócił się do wilkołaka.
Powrót do góry
Bastian Martínez
Wilkołak



Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:21, 23 Gru 2009    Temat postu:

Uniósł jedną brew z uśmiechem na ustach kiedy dziewczyna złapała ich pod ręcę i wyprowadziła ze sklepu. - Może być. - rzucił śmiejąc się.
Przeniosł wzrok na chłopaka. - Nie, ale narazie mam zamiar tu zostać. - odpowiedział - A Ty?

[przenosimy się na ulicę?]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anastasia
Pół-wampir



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:30, 23 Gru 2009    Temat postu:

Wyprowadziła chłopaków z galerii z torbą z zakupami zawieszoną przez ramię.
Szli kawałek ulicą aż doszli do kawiarni.

[nie trzeba Wink]

/kawiarnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:19, 25 Gru 2009    Temat postu:

/ Recepcja / Hotel / Ulice

Dziś był cały dla niej. Zero protestów. Chciała galerii miała ją po pięciu minutach drogi. Weszli do środka. Adam skrzywił się nieznacznie widząc ludzi tłoczących się po jej wnętrzu. Nienawidził zakupów i nie cierpiał świątecznych piosenek. Akurat [link widoczny dla zalogowanych] roznosiła się z głośników tkwiących pod sufitem. Rozpiął guziki płaszcza i zapytał przyszłej żony – Podoba ci się? – miał na myśli piosenkę. Był ciekaw czy lubi taką komercję czy nie. Nie usłyszał jednak jej odpowiedzi, bo zapatrzył się w intensywnie czerwony łańcuch i bombki przyozdabiające jedną ze sklepowych witryn. Wciągnął głębiej powietrze, kiedy poczuł uderzenie gorąca. Zimne dreszcze przebiegły mu po plecach. Wtedy Marika też była obok niego. Miała kremową sukienkę. Wtedy pachniała dobrym alkoholem, pożądaniem i seksem. Wtedy go pociągała. Wtedy byli spragnieni siebie. Pamiętam! Pamiętał, kiedy poprosił ją do tańca. Pamiętał łatwość, z jaką się na to zdobył. Pamiętał jak płynnie się wtedy obracał. Byle dalej od oczu ludzkich. W tym ciemnym korytarzu było tak… Panował tam półmrok, intymna atmosfera, która sprzyjała zakazanym kochankom. Ich ciała nieczujące chłodu, tak blisko siebie. Ich pierwsze tak wspólne i tak intensywne doznanie. Przymknął na moment powieki i to wystarczyło by przypomnieć sobie ciepło, delikatność jej ramion i bolesne żądze, jakie w nim rozbudzała. A później? Oblizał delikatnie w zamyśleniu górną wargę nie zwracając uwagi na ludzi, którzy go mijali, na dzieci, które domagały się czegoś od swoich rodziców. Zabrał kieliszki i butelkę z wódką. Marika chwyciła jego marynarkę. A później była czerwień… W jednej z burdelowych sypialni wszystko było czerwone. Tylko nie oczy kobiety, która z nim tańczyła. Były ciepłe, brązowe, rozpalone, nieskazitelnie piękne, proszące o coś. I oczy mężczyzny. Na co dzień zimne i nieczułe, wtedy pałały szczerą chęcią podarowania kobiecie tego, o czym tylko sobie zamarzy. Usta Adama poruszyły się w niemym – Zostań ze mną… - pamiętał co szeptała mu wprost w usta, pamiętał jej dotyk na swoich plecach, pamiętał jak ją prosił. Dokładnie wiedział, co i z jaką intonacją głosu mu opowiedziała. W oczach Adama odbiło się rozbawienie. Wypili wtedy i to dużo – Pocałowaliśmy się a później… - ciągnął dalej swobodnie swe rozmyślania już na głos i roześmiał się – Później po prostu poszliśmy spać! – kiedy Marika spojrzała na niego jak na skończonego idiotę, odwrócił się na moment i machnął dłonią w stronę czerwonych ozdób – Przypomniało mi się jak spędziliśmy noc w Podwiązce. Pamiętasz? Wtedy na urodzinach Martina… – dokończył patrząc głęboko w jej oczy, które były takie same jak wtedy. Gdyby odkrył to dużo wcześniej byłby przerażony. Teraz jedynie go to rozśmieszyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:36, 25 Gru 2009    Temat postu:

/ Recepcja / Hotel / Ulice

Już całkowicie rozluźniona w dużo lepszym nastroju weszła wraz z Adamem do galerii. Przystanęła na chwilę rozglądając się. Zerknęła na Adama, który pytał o piosenkę, oraz wsłuchała się na chwilę w jej rytm. Lekko się skrzywiła. - Eee... Ujdzie w tłoku, ni to mnie ziębi ni to grzeje. - Odpowiedziała mu szczerze obracając się w jego stronę, ale on wydawał się jej nie słyszeć. Wpatrywał się w czerwone ozdoby zwisające z sufitu. Jego twarz się co chwila zmieniała jak by odkrywał coś nowego. Zaciekawiona co się z nim dzieje stanęła wprost przed nim. - Słowa jakie wypowiadał odmalowywały na jej twarzy lekki szok. - Przecież jestem, nigdzie nie odchodzę Adamie. - odpowiedziała miękkim, aksamitnym tonem głosu święcie przekonana, ze to mówił do niej. - Że co? Nie rozumiem. Kiedy? - Tu już zaczynało jej coś nie pasować. Chciała szturchnąć Adama kiedy się roześmiała. Bredził jakieś głupoty. Popatrzyła na niego krzywo. - Kochanie dobrze się czujesz? - Zapytała kiedy wrócił do siebie. - Nie nie pamiętam, chyba byłam wtedy za bardzo pod wpływem alkoholu, niestety do tej pory nie pamiętam a dlaczego pytasz? - wzięła się lekko pod boki. - Czyżby Tobie się przypomniało? - jej kąciki ust lekko się uniosły ku górze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:47, 25 Gru 2009    Temat postu:

Nie bredzę głupot! Pokręcił z zaciętością głową - Właśnie ci to powiedziałem. Nie słuchałaś? - prychnął cicho patrząc na nią - Przypomniałem sobie właśnie co było od momentu gdy piliśmy na hallu. - pociągnął ją w strony sklepów - Tego też nie pamiętasz? - zmarszczył lekko brew kiedy jakaś kobieta w ścisku otarła się o niego. Obrzucił ją podenerwowanym spojrzeniem. Opowiedział dokładnie Marice co się z nimi działo od momentu gdy urwał im się film. Dokładnie i z każdym szczegółem jaki odkrył. Objął ja ramieniem i zakręcił jeden lok wokół palca - I wtedy się obudziliśmy. I dlatego ty nie miałaś sukienki a ja byłem prawie że ubrany. Po prostu zabrakło nam siły. - zakończył z uśmiechem i wywrócił oczami - A ty mnie chciałaś wtedy wykastrować... Jak tego kretyna. Mniejsza o to. - powiedział patrząc po galerii - Co najpierw? Suknia i garnitur?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:14, 25 Gru 2009    Temat postu:

- Co? - To teraz ona wychodziła na zamyśloną i nie słuchającą. Uniosła lekko głowę w górę. Lekko się do niego uśmiechnęła. - Słuchałam, oczywiście,że Cię słucham. - Więc sobie przypomniałeś jak to wtedy było? - zapytała zaciekawiona. Wysłuchała jego historii od początku do koca, a twarz jej się po prostu wydłużała z każdym słowem. To było ciekawe, wręcz ie do opisania. - Na prawdę. Tak było, ale chcieliśmy pójść ze sobą do łóżka? A przecież niezbyt się wtedy lubiliśmy, to bardzo dziwne. Popatrz jak alkohol potrafi człowiekowi w głowie namieszać. - roześmiała się szczerze. Miło było się dowiedzieć co tak na prawdę wtedy zaszło między nimi. - Niby to alkohol, ale z drugiej strony to również pociąg fizyczny. Gdybym Ci się wtedy nie podobała, nie zacząłbyś ze mną tańczyć, nie poszedł tam ze mną. W tym coś musiało być. - pokręciła lekko głową. - Widzisz niby byłam pijana, ale słowa powiedziałam prawdziwe nie zostawię Cię. Oj Adamie, Adamie najwidoczniej już dużo wcześniej zakręciłeś mi w głowie tylko wstydziłam się do tego przyznać. - ponownie się roześmiała. Wspięła się na palcach i ucałowała jego usta. - I Garnitur i Sukienka. Rozdzielmy się pójdzie szybciej spotkamy się w tym samym miejscu do godziny czasu. Masz telefon, ja też najwyżej zadzwonię. Życz mi szczęścia. - cmoknęła go jeszcze w policzek i powędrowała w stronę salonu z sukniami.

/ Salon Ślubny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:44, 25 Gru 2009    Temat postu:

Zaskoczyła go pewnym stwierdzeniem - Dużo wcześniej zawróciłem ci w głowie? - zapytał i nie dostał odpowiedzi. Marika obróciła się i odeszła by wybrać dla siebie sukienkę. Mam nadzieję że znajdziesz coś dla siebie. Popatrzył za odchodzącą kobietą. Ciekawie co by było gdybyś wtedy... Uśmiechnął się nieznacznie i ruszył w przeciwną stronę. Gdzieś w jego wnętrzu gotowała się jeszcze złość na Howarda i głupiutkie zachowanie jego nowej kochanki. Musiał odreagować na kimś. Na kimś niewinnym. Wsunął dłonie w kieszenie. W drodze do sklepu spoglądał na witryny i uśmiechał się zadziornie. Zakupy nigdy go nie zachwycały, ale w tym jednym sklepie zamierzał spędzić o wiele więcej czasu niż mu się to normalnie zdarzało. Nie spocznie dopóki nie wyładuje swej złości na kimś i nie osiągnie spokoju. Stanął przed swoim celem i uniósł lekko brew. Może tu? Z neutralnym i wystudiowanym wyrazem twarzy wszedł do środka. Trzymał się prosto, przez co wyglądał niezwykle władczo. Obojętny wzrok omiótł pomieszczenie, które przemierzył w kilkunastu krokach. Wyciągnął dłoń i dotknął ostrożnie materiału jednej z marynarek. Wiedział, czego mu potrzeba, ale chciał się zabawić. Czająca się do tej pory w kącie sklepu sprzedawczyni podeszła do niego czarując ujmującym uśmiechem. Och, ale śmieszne. Uniósł wzrok w górę i utkwił go w suficie. Tylko nie to… Dość miał dziś przypatrujących mu się z nadmiernym zainteresowaniem kobiet. Odetchnął i skrzyżował ramiona na piersi spoglądając na nią koso – Padło na ciebie. – oświadczył znienacka. Kobieta zbita z tropu takim stwierdzeniem zamrugała skonsternowana – Słucham? – zapytała uprzejmym tonem – Nieważne. – uciął szybko machając lekko dłonią. Dostanie ci się choćby za to, że żyjesz. Proste – Interesuje mnie garnitur do ślubu. Co jest popularne w tym sezonie? – zawsze wymagał tego co najlepsze. Uznał, że doprowadzi ją swym zachowaniem na skraj załamania. Uprzyjemni sobie czas. Tak jak kiedyś… Moja ulubiona rozrywka. Sprzedawczyni pospieszyła mu ze szczegółowymi objaśnieniami fasonów, kolorów jak i dodatków modnych w tym sezonie. Adam sprawiał wrażenie bardzo uważnego słuchacza pomrukując, kiwając głową, lub wtrącając co chwila pytanie jakie mogło być naturalne dla laika. Bawił się przy tym doskonale. Kobieta rozkręciła się a on z przyjemnością przerwał jej w pół zdania – Wystarczy. Proszę pokazać najlepszy… - podkreślił niedbale – jaki ma pani w sklepie. – zażądał. W jej oczach na pewno nie wyglądał na niezdecydowanego mężczyznę. Już za chwilę miała zacząć się przekonywać jak bardzo się myli. Okręcił się wokół własnej osi wodząc za kobietą znudzonym spojrzeniem. Potoczył wzrokiem po regałach i przestąpił z nogi na nogę – Chyba właściwy rozmiar. – kobiecy głos rozległ się za jego plecami i Adam odwrócił się patrząc na to co mu przyniosła. Brwi złączyły się w jedną groźną linię – Zapewne. – mruknął uśmiechając się kącikiem ust. Nie miał pojęcia gdzie ta blondynka ma oczy. Garnitur był biały. Całą swoja prezencją pokazywał, jaki kolor lubi. Czarny płaszcz, czarna koszula, czarne spodnie, czarne włosy. Czarny. Nie biały. Postradałaś rozum kobieto?! Mimo wszystko ocenił rozmiar i przyjął go od niej. Połudź się, że wyrażę na niego zgodzę i pozbędziesz się mnie szybko – Przekonamy się. – odwrócił się i wykrzywił usta trzymając wieszak przed sobą. Koszulę mogę mieć białą, ale jak mogłaś pomyśleć, że to… Że zechcę to coś… Odsunął kotarę przymierzalni. Powiesił płaszcz na wieszaku i zerknął na zegarek. Przykucnął i zaczął wyłamywać sobie palce z nudów. Nie zamierzał go nawet przymierzać. Poczekał pięć minut. Nie musiał się spieszyć. Nie zamierzał również popędzać Mariki, wolał dać jej czas i spokój. Nie przysporzy jej kolejnych nerwów a wiedział, że nie życzy go sobie przy wyborze i przymiarkach sukni. Wychylił się z przymierzalni i mruknął do kobiety przybierając niezbyt zadowoloną minę – Wszystko tylko nie ten beznadziejny kolor. – oświadczył – Rozmiar odpowiedni, ale… - to tylko podejrzewał – Nie tego szukam. - kobieta wymieniła go na inny. Również zbyt jasny. Ecru odpadał tak samo jak biel, ale tym razem pokusił się o zmierzenie go na sobie. Naciągnął kamizelkę i zdjął ją prawie natychmiast – Pije pod pachami. – stwierdził i ziewnął nie mogąc się powstrzymać. Inni klienci nie nadchodzili. Zaczynało go to nudzić, ale nie zamierzał tak szybko odpuścić. Tak miło się patrzyło gdy kobieta uwijała się wśród regałów i przynosiła mu kolejne komplety. Przymierzył kolejny i stwierdził ze tym razem trafił w wielkość. Marynarka jak i spodnie leżały idealnie. Obrócił się przed lustrem, oglądając ze wszystkich stron. Co z tego jak i tak był jasny – Ciemniejszy. – zażądał wyciągając dłoń by wskazać jej kolejny który z założenia odrzuci. Również go nie przymierzył. Kiedy znów wysłał kobietę na poszukiwania czegoś co miało mu się spodobać zwrócił swą uwagę na jednego z manekinów. Garnitur na nim był czarny. Był taki jakiego szukał. Idealnie. Uśmiechnął się tryumfalnie – Ten kolor powinien pana zadowolić. – Tak sądzisz? Trzymał w dłoniach materiał o kolorze palonej kawy – Nie… - odpadł popielaty - Nie… - odpadł ciemno granatowy - Nie… - odpadł stalowy – Nie widzi pani, że ten jest krzywo zeszyty? – zapytał wskazując jej na szewek, który rzekomo był błędnie zszyty. Swoimi utyskiwaniami doprowadzał ją powoli na skraj rozpaczy. Jeszcze nie miała takiego klienta – Ależ proszę pana… - zaperzyła się sprzedawczyni, ale Adam przerwał jej ponownie – Nie chcę go. – komplet wylądował na stercie ubrań już odrzuconych przez niego. Uśmiechał się wyrozumiale, kiedy wskazywał kolejne krawieckie błędy – Ten ma nadprutą podszewkę! – zawołał z oburzeniem. Przed sekundą sam przez przypadek, niechcący to sprawił. Kobieta wyglądała tak jakby miała się zaraz rozpłakać – Nie możliwe. – zapiszczała chwytając marynarkę w dłonie – Możliwe! – odrzucił kolejny garnitur z powodu metki, która mu się nie spodobała. Następny z powodu ekstrawaganckiego kształtu guzików. Stracił rachubę przy tym który cudem nie miał wewnętrznej kieszeni a Adam musiał taką posiadać. Spojrzał na te które mierzył, policzył i przy jedenastym uznał że on sam ma dość. Poczuł że przelał wszystkie swe niepowodzenia w tą niewinną sprzedawczynię – Niech pani przyniesie tamten. – wskazał jej na ten, który sobie upatrzył jakiś czas temu. Kobieta spojrzała w tamta stronę – Jest pan pewien? – zapytała umęczona jego zachciankami i pretensjami – Jest czarny. – Adam wzruszył ramionami – I co z tego? Od początku chciałem czarny. – powiedział brutalnie szczerym tonem, rozkładając jakby bezradnie dłonie. Roześmiał się na widok jej miny. Przynajmniej zapracowałaś na swoja pensję. Dostał do rąk garnitur i przymierzył go. Tak jak podejrzewał pasował idealnie. Czerń była intensywna i głęboka. Materiał gładki bez jakiejkolwiek skazy. Nie miał się do czego doczepić. Koszulę wybrał szybko, tak samo jak i krawat. Kobieta żegnała się z nim z ulgą a Adam zerknął niewinnie na stertę odrzuconych przez niego ubrań. Może przyjdę z reklamacją? W doskonałym nastroju opuścił sklep trzymając w dłoni torbę ze swymi [link widoczny dla zalogowanych]. Rozejrzał się. Nie miał pojęcia jak idzie Marice. Zgłodniał trochę. Potarł skronie bo od tego wszystkiego głowa zaczynała go boleć. Postawił torbę na jednej z ławek wsparł na jej oparciu lewą dłoń i wyciągnął telefon. Patrząc po innych klientach znudzony, zdmuchnął grzywkę z czoła i wybrał numer Mariki. Uznał że jeśli jej się uda coś kupić to na pewno zechce to odnieść do samochodu. A Adam miał od niego klucze. Dalej... Kilka sklepów na lewo od niego była kwiaciarnia. Obrzucił jej witrynę zaciekawionym spojrzeniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:37, 29 Gru 2009    Temat postu:

Nie usłyszała co mówił Adam na odchodne, była pochłonięta czymś innym. Właśnie uświadomiła sobie dziwny fakt, który wcześniej był dla niej nie dostrzegalny. Przez ich złości, ciągłe kłótnie. Tak mój drogi to przyćmiewa umysł... Uśmiechnęła się delikatnie wchodząc do sklepu salonu ślubnego. Bacznie się rozejrzała po środku. Panowała w nim w większości jedność. Biele, biele i jeszcze raz biele, a ja co bym chciała? Marice zależało na skromności. Suknia miała być prosta, niezbyt wyszukana i miała się w niej czuć dobrze. Rozglądała się między manekinami na których wisiały sukienki. Nagle przed nią wyrosła ekspedientka. - Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? - zapytała wielce uprzejmym tonem głosu. Marika obrzuciła ją badawczym wzrokiem. Pokręciła lekko głową. - Na razie podziękuję rozejrzę się, a gdy będę potrzebować pani pomocy zgłoszę się. - zapewniła ekspedientkę, która po jej słowach odeszła za ladę. Dłonią dotykała delikatny materiał sukienek, oceniając ich 'elegancję'. Jednak póki co nie było nic co by wpadło jej w oczy. Skrzywiła się nieznacznie. Podejrzewała, ze znalezienie sukienki dla niej nie będzie tak prostą sprawą. Westchnęła bezgłośnie w duchu. Poszła na koniec sklepu oglądając kolejne modele. Wszystko takie wykwintne, falbaniaste, z dodatkiem wielu kokardek, różyczek i temu podobnych. Na ich widok robiło jej się po prostu nie dobrze. A przecież chcę zwykłą sukienkę. Takich nie macie tylko te potwory? Śmiała się tak wyrazić o sukniach ślubnych. Nie wyobrażała sobie, aby musiała którąś z nich założyć. Powodowały w niej dyskomfort ciała i duszy. Już miała ruszyć do wyjścia zdegustowana kiedy w jej oczy wpadła jedna kreacja. Prezentowała się dość dobrze, fason był ładny, kolor odbiegał od typowej bieli. Pośpiesznie podeszła do manekina, który ją eksponował. Dłonią pogładziła materiał. Spodobała jej się. Rozmiar na oko również mógłby pasować na nią. - Przepraszam panią... - zwróciła się do ekspedientki sklepowej, która pośpiesznie do niej podeszła. - Czy mogłabym ją przymierzyć? - zapytała spokojnie patrząc na nią wyczekująco. Kobieta skinęła jej głową i zaczęła rozpinać zamek sukienki aby ją zdjąć. Wzięła ją w swoje ręce i poszła do przebieralni. Zasunęła za sobą kotarę. Suknię powiesiła na wieszaczku, a sama pościągała z siebie ubranie. Została w samej bieliźnie. Wzięła swoją zdobycz w dłonie i poczęła ją na siebie wciągać. Idealnie trafiła z rozmiarem tak jak podejrzewała. Wygięła dłonie w tył i zasunęła zamek do samego końca. Przegładziła materiał idealnie leżący na niej. Obejrzała się w lusterku z każdej strony. Mimowolnie uśmiech wypłynął na jej twarzy. W tym momencie zadzwonił jej telefon. Wyciągnęła go z torebki i odebrała naciskając zielony guzik. - Adamie... - wyraźnie dało się usłyszeć jej zachwyt w głosie. Po chwili rozmowy, która zakończyła się powodzeniem rozłączyła się i wrzuciła telefon do swej torebki. Jeszcze raz przejrzała się w lustrze po czym zdjęła z siebie kreację a założyła na siebie swe ubrania. Wyszła z przymierzalni. Podała [link widoczny dla zalogowanych] ekspedientce mówiąc, ze bierze. Poprosiła o zapakowanie jej w ciemny pokrowiec. Dobrała do tego dodatkowo [link widoczny dla zalogowanych] , pończochy samonośne, i białą bieliznę. Miała szczęście, ze ten sklep był zaopatrzony w wszystko co potrzebne kobiecie do ślubu. Z całym naręczem zakupów zadowolona zapłaciła kartą, złożyła podpis i żegnając się równie mile wyszła wprost do miejsca gdzie się umówiła z narzeczonym. Czekał na nią. Widziała z daleka doskonale jego włosy. Uśmiechnęła się delikatnie mijając kolejno przechodniów. - Finisz... - roześmiała się podchodząc do Adama. - Udało mi się kupić wszystko czego potrzebowałam. - paplała beztrosko opowiadając jak to chadzała między manekinami i nic nie mogła znaleźć dla siebie. - Wyobrażasz sobie, wszystkie sukienki chyba mają kreować kobietę na księżniczkę. To żałosne. Wcale mi się nie podoba, ani jedna... - lekko się skrzywiła. - Na szczęście dostałam coś co mnie zadowoliło, a już miałam wychodzić z sklepu, w ostatniej chwili. - powiedziała z tryumfem doskonale słyszalnym w jej głosie. - Co teraz robimy? - zapytała rozglądając się po galerii. Przypomniała sobie, ze muszą jeszcze iść na zakupy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:54, 29 Gru 2009    Temat postu:

Wyprostował się od niechcenia i wsunął telefon do kieszeni. Chwycił w dłoń swoje torby. Marika co było doskonale słyszalne miała powody do radości. Musiała coś trafić. Jego to wszystko, zabawianie się ze sprzedawczynią zmęczyło. Wszedł do kwiaciarni na którą spoglądał niedawno z ciekawością. Obiecał sobie że od czasu do czasu sprawi Marice jakąś przyjemność. Życzyła sobie by nie było to nic drogiego czy wielkiego więc sądził że z tego co dla niej wybierze powinna być zadowolona. Po kilku minutach wyszedł [link widoczny dla zalogowanych] Zmarszczył lekko czoło spoglądając na zielone liście. Każda kobieta lubi kwiaty. Miał nadzieję że Marika nie jest wyjątkiem. Obrócił go w dłoni oglądając raz jeszcze ze wszystkich stron. Najwyżej. Ruszył żwawo, przeciskając się miedzy ludźmi. Czekała już na niego a dłonie miała zajęte pakunkami - Ja również. - powiedział zaraz gdy oznajmiła że znalazła to czego potrzebowała. Wyciągnął zza pleców poinsecję i wręczył ja Marice z cwanym uśmiechem - To prezent. Spróbuj nie przyjąć. - chciał sprawić jej tym jedynie przyjemność. Podebrał narzeczonej z ramion suknię i kilka toreb. Została tylko z doniczką - Nie wiem. Proponuję to... - uniósł lekko dłonie - zanieść do samochodu a później iść do jubilera. - zerknął na ciemny pokrowiec - Nie mogę zobaczyć co kupiłaś? - zapytał i bez pytania ruszył w stronę wyjścia by pozbyć się zakupów.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 18:09, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:14, 29 Gru 2009    Temat postu:

To co dostała od Adama zaskoczyło ją. Przez chwile stała z rozdziawioną buzią nie zdolna nic powiedzieć. Oddała mu bez zawahania torby z zakupami. Kwiatek dość nie typowy, ale bardzo ładny. Spodobał jej się od razu. Oglądnęła go uważnie. Podeszła do Adama, wspięła się lekko na palcach i ucałowała go w policzek w podzięce za prezent. - Dziękuję. To bardzo miło z Twojej strony. - powiedziała skromnie idąc za nią. - Ani mi się waż. To ma być niespodzianka, mam nadzieję również, ze i Tobie się spodoba. Nie jest to nic wyszukanego, ale zależało mi na prostocie i skromności tak jak nasze wesele. Nie lubię ani rozgłosu, ani tez przepychu. - lekko się uśmiechnęła wędrując za nim na parking aby zanieść ich zakupy. Kwiatek również miała zamiar zostawić w samochodzie aby nie chodzić z nim po całej galerii. - Może to trochę dziwne z mojej strony, ale taka już jestem. Przepychem nigdy nie zajdziesz daleko. Kiedyś w końcu i tak Cię zgubi. A ja wolę się nie wyróżniać w tłumie. - wzruszyła ramionami na swoje słowa. Co mogła więcej powiedzieć. Ciekawa była jakie wybiorą obrączki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:28, 29 Gru 2009    Temat postu:

Zmarszczył nieznacznie brew. Nie wiedział co ma sądzić o zaskoczeniu jakie pojawiło się na twarzy Mariki. To aż tak cię dziwi? Moja uprzejmość? Stał z wyciągniętą dłonią czując się jak kretyn, wśród ludzi którzy rzucali im ukradkowe spojrzenia. Przestąpił z nogi na nogę a ona na szczęście wyciągnęła palce po doniczkę. Odetchnął skrycie z ulgą kiedy zobaczył że kwiat szczerze jej się podoba. Bardzo miło z mojej strony... - Chodź tu. - poprosił ja - Idziesz tak za mną... Jakbyś się do mnie nie przyznawała. - do ślubu było coraz bliżej a Adam coraz bardziej się denerwował. Wyszli na zimny wiatr. Postawił torby na ziemi, wyciągnął kluczyki a po chwili upchnął wszystko w bagażniku. Suknia Mariki została złożona na tylnym siedzeniu by nie wygniotła się. Poczekał aż kobieta zostawi kwiat - W skromności nie ma nic złego Marii. - chwycił ją za dłoń i wrócili do galerii - Ale nic się nie stanie... - wzruszył ramionami - Dobrze. - wyznał umęczonym tonem - Poczekam do pojutrza. - drugą dłoń wsunął do kieszeni by ukryć jej drżenie. Ostatnio było to coraz bardziej odczuwalne. Gdzie tu jest jubiler? Poszli na górę. Powiódł tam Marikę mając nadzieję że się nie myli i trafią do właściwego sklepu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:44, 29 Gru 2009    Temat postu:

Zadrżała lekko z zimna. W galerii zdążyła się porządnie ogrzać, a tutaj na dworze było nie przyjemnie. Przestąpiła z nogi na nogę, aby się troszkę rozgrzać. Z zadowoleniem powróciła do galerii gdzie było przyjemniej niż na dworze. - Nie, oczywiście, ze nie ma tylko... - zawahała się na moment. Machnęła delikatnie dłonią. - Nie każdy tak uważa, o. - parsknęła cicho śmiechem. Przecież w zasadzie to mało co obchodziła ją opinia innych osób. To miał być jej i jego dzień. - Chodźmy lepiej poszukać jubilera. - powiedziała biorąc Adama pod rękę. Wyszła na górę co rusz się rozglądając. Przed ich oczami ukazał się szyld jubilera. Lekko pociągnęła Adama w tamtą stronę. Uchyliła drzwi wchodząc do środka, zaraz za nią wszedł Adam. Od razu nie czekając poszła do szklanych półeczek gdzie były obrączki. Nachyliła się wolno oglądając każde uważnie. Skoro miała ją nosić na palcu całe życie to oczywistym było, ze musi się jej podobać. Kilka jej wpadło w oko, ale tak na prawdę jedne najbardziej spodobały. - A może [link widoczny dla zalogowanych] Zerknęła na Adama co sądzi o jej wyborze. Chciała mieć to jak najszybciej z głosy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:55, 29 Gru 2009    Temat postu:

Adam uśmiechnął się krzywo, spojrzał na sufit i wywrócił oczami - Tylko te głupie przesądy. - na tym zakończył temat jej sukni. Nie mylił się i szybko znaleźli się we właściwym sklepie. Nim on zdążył się rozejrzeć Marika już wyłowiła coś co jej się podobało. Adam stanął u jej boku i pochylił głowę spoglądając z uwagą na te które wskazała. Nie wyobrażał sobie jeszcze swej dłoni ze złotym krążkiem na palcu - Mogła by pani... - zwrócił się do sprzedawczyni, która stała naprzeciw nich. Kobieta położyła przed nimi obrączki. Adam chwycił tą która miała należeć do niego i wsunął ją na palec. Rozczapierzył dłoń a po chwili zacisnął w pięść bo nie mógł uspokoić drżenia. Cholera. Zerknął na Marikę - Jeśli ci odpowiada... - jego była gładka bez żadnych ozdób. Podobała mu się, nawet jeśli była ze złota a nie srebra - Mi odpowiada. - mruknął z aprobatą i zadowoleniem w głosie. Obrócił lekko dłoń a światło załamało się na złotej powierzchni. Zdjął obrączkę i skinął głową czekając za decyzją Mariki. Z wyrazu jej twarzy wyczytał ze podziela jego zdanie. Wyciągnął portfel z wewnętrznej kieszeni płaszcza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:10, 29 Gru 2009    Temat postu:

Spojrzała na obrączkę, którą założył na dłoń Adam. Przekrzywiła lekko głowę w bok. Stwierdziła, ze nawet mu do twarzy. Wzięła mały krążek z cyrkoniami w dłoń i wolno założyła ją na palec. Pasowała idealnie. Dziś mieli niezwykłego farta. Wyciągnęła nieśmiało dłoń przed siebie i zapatrzyła się w jej owal. Podobała jej się. Cieszyła się tym bardziej bo i Adamowi przypadła do gustu. Podobnie jak Adam ściągnęła ją z palca. - Podoba mi się. - powiedziała cicho. To wystarczyło. Kiedy Adam zapłacił, a obrączki zostały zapakowane w ozdobne pudełeczko, mogli iść. - No to teraz jeszcze na zakupy do supermarketu i możemy wracać do domu. - powiedziała z jeszcze większym zadowoleniem. Cieszyła się, że większość rzeczy mają załatwionych. Zastanawiała się jak poszło Sobh i Benowi. Wierzyła, ze również i im poszło wszystko gładko. Opuściła sklep schodząc schodami na dół. Mieli takie szczęście, ze w galerii był i sklep z żywnością. Pociągnęła w jego kierunku Adama.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:22, 29 Gru 2009    Temat postu:

Spojrzał na pudełko w swojej dłoni. To się działo. Bardziej realnie niż kiedykolwiek. Trzymał coś co wybrali z myślą o sobie i był pewien że robi dobrze, że nie myli się co do niej. Po jutrzejszym dniu... Zamrugał łapiąc znów kontakt z otoczeniem - Co...? Zakupy? - zapytał niezbyt przytomnie starając się zrozumieć co do niego mówi. Poczuł jak go ciągnie w kierunku kolejnego sklepu. Głowa już rozbolała go na całego od szumu jaki stwarzali inni klienci, od świątecznych przebojów, od podenerwowania które czaiło się gdzieś w nim i potęgowało co jakiś czas. Wyszli ze sklepu a Adam był objuczony kolejnymi torbami. Błagam cię. Powiedź że to już koniec na dziś... Teraz żałował że tak długo siedział w sklepie z garniturami. Tym razem to on szedł krok za Mariką z głową spuszczona w dół, wpatrując się w podłogę pod nogami. Kiedy pomyślał że w domu jest Grace i Jean zapragnął mieszkania w Nowym Yorku. Cichego i pustego. Wiedział co jeszcze trzeba kupić - Choinka? - zapytał cicho gdy zrównał się z Mariką na moment.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:34, 29 Gru 2009    Temat postu:

Od tego całego chodzenia nogi ją zaczynały boleć. Cały dzień w ruchu było dla niej w takim stanie trochę za dużo. Ukradkiem zerknęła na Adama. Wyglądał jak by go coś trapiło. Oczywistym było, ze Marii tak tego nie zostawi. - Stało się coś? - zapytała delikatnie ściągając brwi w jedną wąską linię. W przeciwieństwie do Adama ona była spokojna póki co. Chwyciła go za dłoń i splotła z swoje palce z jego palcami. - Choinka? Zapomniałam. Matko, ale to tak najlepiej szybko, bo mam ochotę zrzucić z siebie buty. - Wyprostowała się wypinając swoją klatkę piersiową w przód. Rozumiała Adama doskonale, sama miała ochotę już jechać do domu. - Ok chodź. Kupimy to co trzeba i zmywajmy się stąd. Mam już dość tego dnia. I Ty zapewne również. Obojgu potrzeba nam odpoczynku. - powiedziała pokrzepiającym tonem głosu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:44, 29 Gru 2009    Temat postu:

Zerknął na nią zastanawiając sie czy postawić na szczerość i zadręczać Marikę złym samopoczuciem czy spróbować ją rozśmieszyć. Miał na ten temat jedno zdanie. Marii nie należy martwić i tak zbyt dużo widzi... Uśmiechnął się blado - Ciągle zastanawiam się jak to jest. - postanowił rozbawić przyszłą żonę. Dla niej zawsze coś z siebie wyciągnie. Wyprostował się i spojrzał na to co go otacza, na końcu spojrzenie niebieskich oczu spoczęło na Marice - Tak ogólnie. - zaczął filozoficznym tonem, czując pulsowanie w skroniach - Ty, ja... Jak to jest że... - przekrzywił głowę na lewo - Że jednak ze mną wytrzymujesz. I co najdziwniejsze czerpiesz z tego korzyści. Przyjemność. Marii... - szepnął jej do ucha przybierając dość mrukliwy i pociągający ton - Marzę tylko o odpoczynku. Tym bardziej z tobą. - odsunął się od niej i powiedział - Choinki sprzedawali przed centrum. Im szybciej kupimy tym lepiej a bombki... - tracił jej biodro swoim i wskazał na jeden ze sklepów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:59, 29 Gru 2009    Temat postu:

- Jak to, jak jest? - zmarszczyła ponownie brwi nie bardzo wiedząc na początku o co mu chodzi. Kiedy dopowiedział resztę rozluźniła się, ale tylko odrobinę. Ona odebrała jego słowa trochę opacznie. - Mówisz tak jak by było to czymś złym. Jak by było to dziwne. A Ty? Jak Ty możesz wytrzymać ze mną? Jak możesz być ze mną? - zapytała lekko zdenerwowanym tonem głosu. Spięła się. Była przeczulona na tym punkcie i miała wrażenie, że zaraz coś się wydarzy złego. - Mogę z Tobą być bo Cię darzę szczerym, silnym uczuciem Adamie. Nie jest mi z Tobą źle. Odczuwam z tego powodu same przyjemności. Dlatego mogę normalnie przy Tobie funkcjonować. Być szczęśliwą. - kiwnęła głową na znak sklepu. Ruszyła w jego kierunku chcąc czym prędzej uzupełnić sprawunki. W środku panował całkowity świąteczny klimat. Mdliło ją na sam widok. Zbyt wiele tego, wszystko takie przesycone. Z pomocą Adama poczęła wybierać kolorowe bombki, łańcuchy, światełka, ozdoby, włosy anielskie, wszystko czym można by przystroić choinkę. Po kilkunastu minutach wyszli ze sklepu obładowani zakupami. Skrzywiła się a zarazem odetchnęła w duchu, ze to już prawie za nimi. Pozostała im jedynie kupno choinki i do domu. - Tylko niezbyt dużą. Nie potrzebujemy chyba kolosa co? - powiedziała już pogodniejszym tonem głosu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:12, 29 Gru 2009    Temat postu:

Nie, nie, nie. Pożałował że próbował. Powinienem sobie odgryźć język a nie słuchać ciebie. A to nie jest czymś złym? Marii... Westchnął lekko a jego kolejne myśli były wspomnieniem z przeszłości. Mogłabyś jednak mieć kogoś bardziej wartego ciebie. Przecież jestem żałosny. Mogłaby mieć. Mogłaby mieć gdyby nie był sobą. Było już za późno na odwrót. Nie pozwoliłby na to chyba że sama oświadczyła by że to koniec - Wytrzymuję z tobą ponieważ tego chcę. Ponieważ od dłuższego już czasu moim jedynym celem jest uszczęśliwianie cię Marii. Bo dajesz mi to, czego inni mi szczędzili. Bo ciężko teraz byłoby mi się obudzić i nie widzieć ciebie. A tak poza tym... Marii. Bądźmy ze sobą szczerzy. - puścił do niej oko - Po prostu do siebie pasujemy. Nie ma takiej drugiej pary na ziemi. Ja jestem tym... - nie mógł sobie przypomnieć jak go nazwała - Pelikanem! - zawołał zdobywając się na chichot zduszony szybko w sobie - A ty... Ty jesteś tą wredną sąsiadką spod 1314. Moja ulubiona zołza na świecie... - kupno bombek to był koszmar. Skończył się na szczęście równie szybko zaczął. Wyszli przed galerię i odetchnął świeżym powietrzem - Jasne że nie. Taką do półtorej metra? No góra dwóch. - podeszli do mężczyzny zajmującego się drzewkami swierku.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 20:14, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:30, 29 Gru 2009    Temat postu:

- No właśnie Adamie bo chcesz. Też tego chcę dla Ciebie. Widzieć Cię u swego boku szczęśliwego. Nie zniosłabym myśli, ze przy mnie się dusisz, ze jest Ci źle. To by mnie zabijało. Ale nie.... - uśmiechnęła się lekko gładząc go po policzku. - teraz jestem na prawdę z Tobą szczęśliwa. Jest mi dobrze niż kiedykolwiek wcześniej było. To za Twoją sprawą. To dzięki Tobie się otworzyłam, zmieniłam się , częściej się uśmiecham, czuję radość, czuję przyjemność, czego wcześniej sobie zabraniałam. Ty wyciągnąłeś ze mnie całą tą kwintesencję wszystkiego co najlepsze. - mrugnęła do niego zadowolona. Zgadzała się z nim w pełni bo jej zdanie było takie samo. - O nie ja powiedziałam, że łykasz jak młody Pelikan. - zakryła sobie usta dłonią i zaczęła chichotać. - Tak wredna ze mnie zołza. Taka, co Cię ciągle napastuje. Budzi się co dzień obok Ciebie i od samego rana zaczyna. Oj ja nie dobra, tylko jest pewien mały problem... - udała zmartwioną. W duchu jednak się śmiała. - Ja już nie mieszkam pod 1314. Teraz mój adres się zmienił na 1313... Ktoś mnie wywlókł z domu i nie pozwolił do niego wrócić. Pragnął abym z nim zamieszkała bo nie wyobraża sobie każdego kolejnego dnia abym się nie obudziła obok niego. - lekko się uśmiechnęła patrząc na niego z czułością. Dziękowała bogu, że z Adamem mogą sobie żartować i rozmawiać na wszelkie tematy. - Dwa metry! - pisnęła przerażona. - Chyba żartujesz? Wykluczone za duża. Komu się to będzie chciało ubierać, a tym bardziej tachać? - pokręciła głową rozglądając się za drzewkami. - Półtorej metra jeszcze obejdzie, ale nie dwa metry... - skwitowała zrzędliwym tonem głosu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:50, 29 Gru 2009    Temat postu:

Uznał że ten temat pociągnie dalej tylko jak kupią drzewko. Miał jeszcze coś do powiedzenia - Dwa metry to według ciebie dużo? - zerknął na swoją grzywkę jakby chciał spojrzeć gdzieś ponad nią i wykrzywił lekko usta - Ja mam 180 cm wzrostu. Jak ci będzie ciężko to postawię drabinę. - zauważył ostrożnie. To nigdy nie było dla niego problemem - I zapewne nie trzeba jej samemu nosić. Jak się dopłaci przywiozą do domu. - nie lubił się grzebać. Postawił na swoim. Wybrali, zapłacił i dwumetrowe drzewko zostanie dowiezione do Forks do domu w którym mieszkali. Ponad to drzewko było 'ekologiczne'. Rosło w doniczce, więc po świętach posadzi się je w ogrodzie - Wracając do wywlekania z domu.... - zwrócił się do Mariki kiedy kierowali się już do samochodu - Jeśli mówisz o tej sytuacji kiedy wyciągałem cię z niego gdy powybijałaś okna to zgodzę się z tobą. Jeśli mówisz o propozycji jaką złożyłem ci w Nowym Yorku to... Wtedy nie wywlekałem. Ty się zgodziłaś. - przypomniał choć oboje wiedzieli jak było. Nie prosił. Wręcz żądał wtedy by to zrobiła. Nie pozostawił kobiecie drogi wyboru - Co do napastowania... - obrócił się nagle i spojrzał na galerię. Z tego wszystkiego zapomnieli o pewnych planach związanych z przymierzalnią. Pokręcił głową. Miał dość rzeczy na niej. Uśmiechnął sie pod nosem. Nadrobią. Jak wszystko powróci do normy... - Ciesz się że to nie karalne. Ale gdybym... Oboje nie raz musielibyśmy znaleźć się za kratkami. - otwarł samochód i włożył do niego wszystkie pakunki - Możemy jechać? Mamy wszystko? - zapytał przytrzymując swoje drzwi i wpatrując się w narzeczoną. Zaczesał czarne włosy bo wiatr motał nimi nieznośnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:05, 29 Gru 2009    Temat postu:

- Oj no czepiasz się szczegółów. Dwa metry drzewka za dużo, nie Ciebie. Przecież Twój wzrost mi nie przeszkadza. - wystawiła lekko język przed siebie aby mu go pokazać. - Dobra już dobra. Wybór pozostawiam już Tobie. Nie będziemy się spierać o drzewko do domu. - zauważyła rozsądnie wiodąc za nim oczami. - Mówię chyba o jednym i drugim, choć pierwsze to zrozumiałe. Gdybym została w domu w którym są wybite okna zapewne skończyło by się u mnie na zapaleniu płuc jak nie na czymś gorszym. Więc tutaj nie protestuję. Było to wtedy bardzo miłe z Twojej strony. Pomimo, ze mnie nie lubiłeś przygarnąłeś mnie pod swój dach. To szlachetne. - skierowała się w stronę samochodu ciągnąc dalej. - A co do drugiego. No cóż jest pół na pół. Faktem jest to, ze się zgodziłam, ale wtedy Twój ton głosu nie pozwalał na odmowę. Poza tym chciałam tego. Chciałam być z Tobą dzień na dzień i nic się do tej pory nie zmieniło Adamie. - I tutaj się wszystkie wątpliwości rozwiewały. - Zresztą kto by się Tobie oparł? Na pewno nie ja po tym co mi zrobiłeś... - posłała mu delikatny uśmiech wsiadając do auta. - Wszystko mamy. Możemy wracać do domu, czym prędzej bo zgłodniałam, mam ochotę być już w domu. - powiedziała cicho. Zapięła pasy bezpieczeństwa i czekała aż Adam odpali silnik i pojadą do domu. Do ich ukochanego domu. XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:16, 29 Gru 2009    Temat postu:

Szlachetne... Adam uciekł od niej wzrokiem i potarł zafrasowany kącik oka. Jakbyś wiedziała jakie ja miałem szlachetnie urojone pobudki wtedy... Zatarł lekko dłonie i spojrzał na Marikę opierając się bokiem o fotel - Ale powiedz... - czasem nachodził go niemożliwie refleksyjny nastrój. Chciał wiedzieć. Nic więcej - Dlaczego zgodziłaś się wtedy, w domu. Dlaczego zgodziłaś się zanocować u mnie? - wyciągnął dłoń i zaczesał jej włosy za ucho. Nie znała go od tej strony. Zadawanie przez niego tak wielu pytań było niecodzienne. Normalnie zadowalał się samym faktem wyboru. Dziś chciał znać przyczyny - Proponowałem ci Podwiązkę. Z wiadomych przyczyn odmówiłaś. - skinął głową - Motel a mój dom. Dlaczego wybrałaś mój dom? - oboje wiedzieli jak odnosili się do siebie w tamtych czasach. Odwrócił od narzeczonej wzrok i przekręcił kluczyk w stacyjce. Gdy był już na ulicy zapiął pasy i włączył ogrzewanie - Nie zrobiłem nic wielkiego... - mruknął i parsknął śmiechem.

/ Ulice / Forks / Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Wto 21:20, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:34, 29 Gru 2009    Temat postu:

Adam zadał bardzo dobre pytanie. Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Po prostu się wtedy zgodziła i już. Jednak gdzieś w głębi miało to drugie dno. Tylko jakie? - W zasadzie to nie wiem dlaczego się zgodziłam. Na prawdę. - powiedziała szczerym głosem. - Do Podwiązki nie chciałam iść bo czułam się upokorzona. Gdybym została choć na jedną noc poczułabym się jak rasowa dziwka, która wraca na miejsce przestępstwa. - Co do tego nie miała wątpliwości. - Motel, a Twój dom? Dobre pytanie. Motel mi się przejadł to raz, poza tym przyzwyczaiłam się do domowego trybu życia to dwa. A trzy. Chyba potrzebowałam w tamtej chwili czyjegoś towarzystwa chociażby i Twojego. Mówiłeś z sensem. Więc dlaczego miałabym odmówić? To było silniejsze ode mnie. Fakt nie lubiliśmy się, może też dla tego. Wiedziałam, ze mogę się czuć bezpiecznie przy Tobie. Przecież wróg nie dotyka wroga, a ja byłam już umęczona tym wszystkim. Nawet nie wiesz jakie mi wtedy myśli chodziły po głowie. Strach się bać. - ściągnęła z siebie buty, podkuliła lekko nogi i palcami zaczęła wykonywać na nich masaż aby choć trochę ból w nogach zelżał. - A Ty? Dlaczego wtedy mi zaproponowałeś pomoc? Skoro mnie nie lubiłeś. Przecież mogłeś mnie zostawić na pastwę losu i wcale się nie przejmować, więc dlaczego jednak wysunąłeś taką propozycję? - była zaciekawiona tym. Nigdy wcześniej nie rozmawiali o tym. Teraz mieli świetną ku temu okazję.


/ Ulice / Forks / Dom Adama Knight'a / Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 14:21, 31 Gru 2009    Temat postu:

Daphne napisał:
//Forks,dom Daphne

Zaparkowała samochód na parkingu przy galerii i weszła do środka.
Weszła do jakiegoś sklepu i nie zwracając uwagi na nikogo,zaczęła przeglądać ubrania.


// Kawiarenka

Wszedł do tego samego sklepu co wczoraj. Rozejrzał się tylko i westchnął. Nie było tu nic ciekawego. Przechadzał się wzdłuż wieszkaów i tych innych xD
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 0:08, 02 Sty 2010    Temat postu:

Wpadła na jakiegoś chłopaka.Ona to zawsze miała takiego farta,że wciąż na kogoś wpadała.
-Przepraszam-mruknęła.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 12:33, 02 Sty 2010    Temat postu:

Gdy poczuł, że ktoś na niego wpada odruchowo przytrzymał tego kogoś by nie upadł. Uśmiechnął się słodko do dziewczyny i powiedział tylko:
- Nic się nie stało.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Sob 15:00, 16 Sty 2010    Temat postu:

Nic nie powiedziała,tylko się na niego gapiła.
Chłopak z pewnością nie był człowiekiem.
Powrót do góry
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:46, 30 Maj 2010    Temat postu:

// Seattle / Hotel / Apartament Elizy


Wchodząc do jasno oświetlonej, obszernej galerii, dziewczyna rozejrzała się półprzytomnym wzrokiem. Już dawno nie była w takim miejscu a przez przymusowy pobyt na odludziu, czuła się jak dzikuska pojawiająca się na salonach. Jednak wiedziała, że na powrót musi się z tym oswoić. czas był najwyższy, by wrócić do dawnego trybu życia, bądź nie-życia jakby to inaczej nazwać.

Wybrała jeden z lepszych sklepów z ciuchami dla mężczyzn a że przez cały czas spędzony z Royem doskonale zdążyła mu się przyjrzeć, bez trudu była w stanie odnaleźć dla niego jakieś ubranie pasujące zarówno rozmiarem jak i krojem. Obsługa była dla niej serdeczna, zwłaszcza jak położyła na blacie kasy swoją kartę kredytową. Bez zmrużenia okiem pomogli jej dobrać odpowiednie stroje. W sporej torbie z jaką wychodziła ze sklepu znalazły się jakieś dżinsy, ze dwie koszule, jakaś zwykła bluzka i podkoszulek. Buty, bielizna i wygodny dres także wylądowały w siatce, bo Elza nie wiedziała w co chciałby się ubrać chłopak a jej kobiecym okiem musiał mieć wybór pomiędzy bardziej eleganckim a sportowym ubiorem.

Pomyślała o wszystkim. W sąsiednim sklepie kupiła mydło, płyn do kąpieli i szampon, chociaż tego ostatniego chyba za bardzo chłopak nie potrzebował, mając tak krótkie włosy, że nie wymagały osobnych środków do utrzymania ich w poprawnym stanie. Grzebień, pilniczek do paznokci i szczoteczka do zębów wraz z pastą wylądowały w następnej siatce i tak obwieszona jak rumuńskie dziecko wpadła do kolejnego butiku. Tam nabyła dla Roya nowy telefon, bo nie pamiętała jaki dotychczas miał model i samą baterię do iPoda. Pomyślała także o zapasowym komplecie baterii i upewniła się, że wszystko jest załadowane do maksimum. Nie wiedziała przez ile chłopak zdecyduje się zostać w tej chacie w lesie, ale chciała mu zostawić jak największą możliwość kontaktu ze światem. Na niewielką kartę pamięci upchnęła maksimum plików z książkami, nie znając preferencji rodzajów, które by zainteresowały nudzącego się Roya i wraz z e-book readerem, wrzuciła do kolejnej torby.

Obwieszona do maksimum zakupami, ruszyła ponownie w stronę lasu, by zanieść to wszystko chłopakowi upewniając się przy okazji, czy wszystko u niego w porządku.


// Seattle / Laseczek w okolicy / Chata leśnika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:46, 01 Lip 2010    Temat postu:

// Pacific Northwest Ballet


Elizabeth zaraz po zachodzie słońca dotarła do Galerii. Już tu parę razy była, więc bez problemu potrafiła trafić w miejsca, które chodziły jej po głowie. Wpierw skierowała się do punktu, gdzie dorabiali klucze. Bynajmniej nie potrzebowała zrealizować takiego zamówienia, ale przyszło jej na myśl coś całkiem innego. Dając więc ludziom w tym punkcie czas na wykonanie jej prośby, ruszyła do sklepu z bielizną. Zawsze lubiła takie pierdółki, więc przymierzając parę kompletów, znów upłynął jej całkiem miło czas. Chociaż jakoś tak w strasznej ciszy. Nie przepadała samej gdziekolwiek chodzić, ale też nie mogła jakoś na to zbytnio narzekać.

Z jedną, całkiem sporą papierową torbą wyszła do kolejnego sklepu. Buty. To była wręcz jej obsesja. Uwielbiała wręcz fajne szpilki. Połowę jej walizki zajmowały właśnie buty najróżniejszego typu, fasonu i koloru. Wcale nie taką przesadą by było stwierdzenie, że butów mogła by mieć w sumie więcej niż wszystkich ciuchów razem wziętych. Wcale by się za to nie obraziła. Po przymierzeniu dziesiątek wręcz par, wybrała w końcu tylko jedną.

Potem podreptała do punktu z tymi kluczami. Jej zamówienie było już wykonane, więc grzecznie zapłaciła, poprosiła i ładne zapakowanie i zadowolona z siebie wypełzła z Galerii na zewnątrz, na ulicę, by posiedzieć sobie po prostu na ławce, czekając do chwili aż Roy skończy swoją pracę i będą się mogli dogadać co do miejsca, gdzie się spotkają.


// Ulice miasta (przed wyjściem z Galerii Handlowej)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:31, 09 Lip 2010    Temat postu:

/ No Name

Nic nie było nie fair. Był mężczyzną, ona, jakby nie patrzeć młodą kobietą, różnica wieku. Co z tego że oboje byli teraz tym czym byli. I tak miał nad nią przewagę wypracowaną od wieków. I wymyśloną przez ewolucję. Lizzy nie miała prawa narzekać. Poza tym rzekomo kobiety lubię być noszone na rękach... Może nie do końca tak jak postąpił Roy, ale jednak coś w tym było. W pewnym momencie jednak słysząc jej utyskiwania nie wytrzymał i powiedział - Bo będę tracił czas i siły na przykuwanie cię do czegokolwiek... - sprawiał wrażenie bardzo pewnego z siebie gdy stwierdził rzeczowym tonem - Sama się do mnie przykułaś. Na własne życzenie. - był niemożliwy. Chwilami bezczelny, ale oboje wiedzieli że służy to jedynie dobrej zabawie. Zastanowił się jakich argumentów mogłaby użyć Elizabeth gdyby chciała jego zaskoczyć takimi podobnymi stwierdzeniami. Jakby chciała to pewnie by coś znalazła. Znaleźli się pod galerią. Weekend, wszystkim się przypomniało że mają coś do załatwienia, dzieciaki wyszły się przewietrzyć i popatrzeć na wystawy. Bosko - No dobra. Obiecaj mi coś cwaniaro. - zwrócił się do wampirzycy gasząc silnik - Kiedy będziemy wybierać, porzucisz w końcu myślenie 'mieszkanie Roy'a' a zaczniesz myśleć właściwie czyli... Nasze mieszkanie. Dasz radę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:51, 10 Lip 2010    Temat postu:

Hahaha! I miała by się niby przejąć tą różnicą wieku która ich dzieliła? Wolne żarty. Przecież między nimi wcale nie było tak wielu lat tworzących przepaść, której nie dało by się jakoś pokonać. W końcu to było tylko ile? Pięć lat? To w perspektywie zwykłego, ludzkiego życia wcale nie było tak wiele a co dopiero patrząc się na ich wampirze istnienia. I co z tego, że ona wyglądała na sporo młodszą niż była w rzeczywistości? Cóż, przyroda. Nic mu nie dawała ta przewaga wieków. Niby jakich wieków? Chyba by śnił wierząc, że Elizabeth oddałaby mu bez walki jakąkolwiek wygraną. Była gotowa się z nim spierać do upadłego. Albo przynajmniej do bólu brzucha od śmiechu bądź też ich wspólnej i jednoczesnej kapitulacji.

Mógł ją nosić na rękach. Ale na rękach a nie przewieszoną niczym zdobyczny worek na ramieniu. - A już byś chciał! - odpysknęła - Uważaj bo Ci się dam przykuć. - pokpiła sobie troszkę. A niech nie ma za łatwo. - I wcale się nie przykułam! Wciąż jestem wolna. GPS-a mi na palec nie założyłeś, więc o przykuwaniu nie może być mowy! - zaśmiała się perlistym dość głosem bawiąc się przednio z powodu jego prób przegadania jej. Nie dawało się. Dziewczyna całkiem nieźle sobie radziła ze znajdowaniem miażdżącej argumentacji na wszystko. Durnowatej, bo durnowatej, ale jednak argumentacji. - A to, że dobrowolnie zadeklarowałam swoją bytność przy Tobie, to całkowicie inna sprawa! - rzuciła cała roześmiana, ledwie utrzymując się w miarę w pionie, gdy już siedziała w tym samochodzie.

Zatrzymując się autem na podziemnym parkingu Galerii wciąż i nieustająco się śmiała. Roy potrafił ją rozbawić niemal do łez co i rusz znajdując nowe preteksty do ich zabawnych sprzeczek mających na celu tylko i wyłącznie ich dobrą zabawę. W końcu udało jej się opanować chociaż minimalnie na tyle, by już nie skręcać się z powodu chichotu. - Co takiego? - zapytała się, kiedy nazwał ją cwaniarą i poprosił o obiecanie czegoś. Ciekawa była czego od niej chciał. Słysząc jednak to, co było treścią tej prośby, zawahała się przez moment. Skrzywiła przy tym usta nie potrafiąc do końca pewnie stwierdzić czy będzie w stanie spełnić ją. Jednak po krótkiej chwili zastanowienia i wzięciu większego oddechu, uśmiechnęła się delikatnie w odpowiedzi do Roya. - Postaram się. Obiecuję. - kiwnęła potakująco głową. - Myślę, że dam radę. - zgodziła się. - Zadowolony?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:29, 10 Lip 2010    Temat postu:

Chodziło o to kto jest silniejszy. Fizycznie. Różnica wieku przynajmniej ta widoczna mu nie przeszkadzała. Różnicy mentalnej między nimi nie było. Może mieli tylko trochę inne spojrzenie na niektóre sprawy, ale Roy wiedział że Elizabeth przekonuje się do jego poglądów - Ale ja nie muszę uważać. - powiedział ze spokojem i roześmiał się na wspomnienie GPS'u - Ja ci nic na palec zakładać nie muszę. Chyba że bym musiał i to tak koniecznie, teraz, zaraz... Choć z drugiej strony, przecież masz wolną wolę. I dlatego zostajesz. - wyszczerzył się zwycięsko. Kto tu komu wspominał o uzależnieniach i związanych z nimi prawie że chorobliwymi skutkami? - Wychodzi na moje i... - uniósł lekko palec - Nie zaprzeczysz. To wcale nie jest inna sprawa. Jednie inaczej określasz to... Zagadnienie. - zaciągnął ręczny rzucając zza szyby spojrzenie na terenowego Cadillaca. Spojrzał na Lizz a to skrzywienie ust mogło go na prawdę urazić. Nie prosił przecież o nic wygórowanego. Odetchnął i wychylił się by uhonorować zgodę Elizabeth buziakiem - Zadowolony. - orzekł pewnie - A teraz... Idźmy zdobywać kafelki, baterie, farby i inne arcy ciekawe rzeczy! - zawołał jakby porywał do boju kompanię łuczników a nie swoją dziewczynę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:24, 10 Lip 2010    Temat postu:

No, co do siły, to Roy rzeczywiście był dużo silniejszy od niej. Jednak dziewczyna jakby się zebrała w sobie i postarała, to jeszcze nie było by jakoś tragicznie. Ale mniejsza o to. Raczej nie potrzebowała używać siły przy chłopaku, no chyba, że w takich chwilach jak dzisiaj kiedy chciałaby się uwolnić z jego uścisku. A wbrew pozorom, to wcale nie chciała mu zwiewać z ramienia, bo było zabawnie, więc po sprawie.

- Niee... - odpowiedziała z uśmiechem - Wcale byś nie musiał. A tym bardziej teraz albo zaraz. - dodała rozbawiona. Na takie sprawy to jeszcze daleko było i wcale nie trzeba się było spieszyć. Swoją drogą to Elizabeth uważała, że pewnie nigdy do tego nie dojdzie. Jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić, że miałaby... Nie, z pewnością nigdy się to nie zdarzy. Nikt raczej nie był na tyle szalony by chcieć w taki sposób ją do siebie przywiązać. a tym bardziej Roy nie wyglądał na takiego, któremu spieszno było do popełnienia takiego w gruncie rzeczy bardzo poważnego kroku. Nie było nawet co o tym rozmyślać.

Na szczęście jej towarzysz nie obraził się z powodu jej niepewnej miny. Nie miała przecież najmniejszego zamiaru go urazić, więc nie było powodu, by to nawet roztrząsać. Obdzielona całusem i zachęcona do ruszenia na zakupy radosnym i dopingującym okrzykiem chłopaka wysiadła z auta, czekając aż Roy wszystko pozamyka. Winda wwiozła ich na pierwszy poziom galerii, ale trzeba się było przejść na całkowicie drugi jej koniec, by dotrzeć do części, gdzie znajdowały się sklepy z tym co potrzebowali. Dziewczyna stwierdziła, że w sumie chyba niepotrzebny im będzie wózek. W końcu i tak będą musieli zamówić transport, więc wtedy dopiero się skompletuje ich zamówienie.

- Roy... - zwróciła się do niego, gdy wchodzili na teren sklepu - To od czego zaczynamy? - zapytała - Chodzimy szukając konkretnych rzeczy czy lecimy kolejno wzdłuż działów wybierając co potrzebne a w razie czego się przypomni nam c jeszcze by było trzeba? - zaproponowała - Bo jeśli wzdłuż działów, to chyba od lewej powinniśmy zacząć. - wyjaśniła sięgając na blat punktu informacyjnego gdzie leżały dla kupujących przygotowane specjalne bloczki do wpisywania na listę wybranych przedmiotów. Wyciągnęła z torebki, którą wreszcie oddał jej towarzysz, długopis i mogli ruszyć. - To co? Polowanie? - uśmiechnęła się kiwając głową w stronę ogromnej powierzchni, którą mieli do przejścia. Oj, było w czym wybierać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:39, 10 Lip 2010    Temat postu:

- Dlaczego nie teraz, zaraz? - zapytał jakby nigdy nic, kiedy znajdowali się w windzie - Przecież w gruncie rzeczy wsunięcie ci na palec kapselka od napoju nie byłoby chyba dla ciebie tak traumatycznym doznaniem, hm? - wyszedł z windy uśmiechając się sam do siebie. Nie uściślili co miało by być tym czymś wsuniętym na palec. A kapsel od napoju z metalowym kółkiem za które trzeba było pociągnąć by butelkę otworzyć podpadał pod to o czym rozmawiali. Kto tu rozmawiał o rzeczach poważnych, nerwowa z niej wampirzyca. I chyba strasznie zapobiegliwa. Wystraszył się trochę widząc sklep do jakiego weszli. Z przerażeniem stwierdził już że spędzą tu huk czasu. Spojrzał na Elizabeth - Kolejno, łażenie tu, a tam i jeszcze siam jest bezsensowne. Jak się za coś brać to po kolei. - zagonił ją miedzy najbliższe regały kiedy już wygrzebała długopis i mruknął pod nosem - Polowanie... Chyba nasze dusze. No nic... - byli wśród śrubek, śrubeczek, gwoździków i wszystkiego co mogło połączyć jedno z drugim.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:05, 10 Lip 2010    Temat postu:

Zrobiła minę rybki wyciągniętej z wody, ale nim zdążyła się na poważnie zapowietrzyć Roy kontynuował swoją wypowiedź. Nie musiała więc przynajmniej tak na szybko odpowiadać a pomysł z zawleczką od kapsla bardzo się jej spodobał. Rzeczywiście nie był on tak strasznie odpowiedzialną perspektywą. - Hymm... Jak by Ci to wyjaśnić... - zaczęła po chwili udając z nieco większą już swobodą swoje zastanowienie - Bo nie masz napoju, z którego mógłbyś go zdjąć? - rzuciła śmiejąc się lekko. Jednak pomysł sam w sobie wydawał jej się na tyle rewelacyjny, że dziewczyna zaczęła rozmyślać jak by tu w ramach żartu coś wykombinować. Póki nie mówili o obrączkach, to mogła śmiać się i żartować do woli i bez krępacji.

- Oj no nie bój się nie bój... - mruknęła, gdy znaleźli się między pierwszymi regałami. - Wcale nie będzie chyba tak źle... - starała się go pocieszyć. Perspektywa długich rzędów półek do przemierzenia była rzeczywiście nieco przytłaczająca. - Tutaj to chyba raczej nie będziemy nic potrzebowali, prawda? - rzuciła wpatrując się w linię szuflad z najróżniejszymi metalowymi drobiazgami sprzedawanymi na wagę bądź na sztuki. - To możemy od razu pominąć ten dział. Jed sobie bez nas poradzi z tym. - wyjaśniła mając nadzieję, że się nie myli.

- Ha! - powiedziała nagle unosząc w górę wskazujący palec, gdy wpadł jej pewien głupi pomysł do głowy. Uśmiechnęła się przy tym pod nosem i zostawiając chłopaka na moment samego w tyle popędziła ślizgając się butami niczym na łyżwach do jednej z szafek. Stanęła zadowolona niczym kot Klakier w ułamku chwili w bezruchu, by moment później zacząć grzebać w którejś z otwartych szuflad. Kiedy znalazła to, co miała na myśli, z zaciśniętą wokół przedmiotu dłonią w pięść wróciła do swego towarzysza. Stanęła przed nim uśmiechnięta i zadowolona niczym mała dziewczynka w sukieneczce bujająca się na boki z radości. Schowała ramiona za siebie szczerząc się do chłopaka wesoło. - Roy... - powiedziała niby poważnie, ale ciężko było z jej głosu wyplenić brzmienie rozbawienia - Podaj mi swoją dłoń, poproszę. - wyciągnęła swoją prawą rękę obracając ją spodem dłoni do góry i czekając aż chłopak wykona jej prośbę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:20, 10 Lip 2010    Temat postu:

- Oj kapselek był tylko przykładowy... - mruknął - Czepiasz się, ty po prostu wybitnie i ciągle mnie się czepiasz. - i nie dawała mu się rozwinąć - No a miało być tak fajnie! - odwrócił od niej wzrok udając obrażonego na cały świat - Zawsze opacznie zrozumieją, zawsze... - mruczał pod nosem patrząc na metalowe rzeczy. Jeśli sądziła że brakiem kapsla się wykpiła, to grubo się myliła. Roy nie zamierzał się poddać tak łatwo - Nie, tutaj to on ma pole do popisu. Znając życie my kupimy za krótkie gwoździe. - spojrzał na Lizzy kiedy uniosła palec w górę zaskoczony tak nagłym pomysłem. Jego brwi również powędrowały w górę kiedy śmignęła do przodu zostawiając go. Nie mając co ze sobą począć poszedł w tamtą stronę i spotkał po chwili niemożliwie zadowoloną z siebie wampirzycę. Popatrzył na nią co najmniej podejrzliwie - Słucham cię Elizabeth? - zapytał uprzejmie bawiąc się z nią w to co sama wymyśliła - Nie. - uniósł palec w górę i pogroził jej - Jeśli masz tam cokolwiek co mogłabyś mi nasunąć na palec, to znaczy nakładkę, podkładkę... Czy co tam jeszcze mogłaś stamtąd wygrzebać, to nie marz o mojej dłoni. - schował ją za siebie wraz z drugą tak samo jak wampirzyca - Będziesz musiała ją dostać siłą. - dwójka przekomarzających się dzieci na środku sklepu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 15 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin