Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Galeria handlowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:56, 12 Sie 2010    Temat postu:

Mówiąc najprościej trafiła kosa na kamień. I byli od niego gorsi, bardziej opanowani, przypominający w każdej minucie swego istnienia głaz, a reakcje Roy'a aż tak skrajne nie były. Jednak dało się z niego coś wykrzesać. Nawet dość dużo jakby na to nie patrzeć. I faktycznie, problem urojony chyba że nie zniosła by tego ze od czasu do czasu wypada się jednak komuś podporządkować, albo przyznać temu komuś rację. Uroki wiązania się razem. I niech sie nie głowi. Przy nim by pewnie przez większość czasu miała migreny gdyby ciągle tak chciała rozgryzać Roy'a od podszewki - Pogratulować udanego zakupu panno Preston. - powiedział kiedy karteczka znalazła sie przed jego nosem na sekundę - Tak, tak... Choć najchętniej sam bym to wszystko poustawiał, ale płacisz to wymagasz. Koszula.... No i coś dla tej młodej niewiernej. - ciągle jej to chyba z głowy wylatywało, a jemu wręcz przeciwnie. Głowił się co ma kupić siostrze jakby to było problemem roku. I miał godzinę na rozwiązanie. Znaleźli się tam gdzie było czuć drewnem lakierem i wszystkim tym co kojarzyło się z jego obróbką Roy powiedział - Witam. - i skłonił sie krótko mężczyźnie. Wampir w duchu się roześmiał słysząc to 'tip-top' czego nie dał po sobie jednak poznać. Nie miał pojecia ze mogła sie tak zjeżyć w wyniku tego co każdemu przecież mogło się zdarzyć - Och spokojnie. - powiedział cicho zerkając w inną stronę, byle nie na ewentualnego winowajcę - Drewno miało wadę i tyle, no zdarza sie. Nie siedzą przecież w środkach pni. - wysłuchali po chwili bardziej rozsądnych tłumaczeń, które wampir przynajmniej miał taką nadzieję uspokoiły Elizabeth - Przecież nic się nie stało. Wiadomo, to nie z pańskiej winy. - odezwał się pierwszy czując jak wampirzyca maltretuje jego dłoń. Silna była kiedy się zapominała - My poczekamy, bo możemy. I myślimy że warto. W porządku Lizzy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:37, 12 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się do chłopaka słysząc jego gratulacje z zakupu. - Co? Po co chciałbyś to sam ustawiać? Meble na wymiar? - zdziwiła się - Spokojnie, Kochaaany. - mruknęła przeciągając ostatnie słowo i mierzwiąc mu czuprynę na samym czubku głowy - Jeszcze się naskręcasz mebli. - stwierdziła - Jed miał przecież tylko ruszyć te, które są na stałe montowane. A te wszystkie szafeczki, półeczki i pierdolutki... Będziesz się miał w czym wykazać. - zaśmiała się marszcząc przy tym nos i wzdychając. Ach Ci mężczyźni. Zawsze chcieli po sobie pokazać jacy to są męscy. A kit z tym, że szafka zamiast drzwiczek miała od frontu ściankę a półka zamontowana została do góry nogami. Dla nich niewielka różnica a kobieta dostawała przy tym zawrotu głowy. I nie potrzebowała migreny spowodowanej roztrząsaniem swoich obaw po raz enty, wystarczyła chociażby i taka przeprowadzka. Też można było dostać obłędu.

- Tej jak ją nazywasz 'Młodej Niewiernej' to nie tutaj będziemy kupowali! Nie ma opcji, by lecieć ze sztampy, mój drogi. - stwierdziła uśmiechając się do chłopaka. I wcale nie zapominała, tylko nie brała kompletnie pod uwagę galerii, kiedy myślała o fajnych ciuchach dla jakiejkolwiek dziewczyny. Z facetem był już mały problem, bo wampirzyca nigdy takowych nie kupowała do tej pory, to i nie orientowała się gdzie i co da się kupić.

Po całej tej akcji z wyjaśnieniem co do ich zamówienia Lizzy miała chyba właśnie migrenę. Leczoną co prawda przez tłumaczenia tego drugiego stolarza, ale jednak. - Nie, nie. Jest okej. Poczekamy. - przytaknęła pozwalając Royowi resztą rozmowy się zająć. Także i pożegnaniem się z ich specem od drewna. I tym drugim, który aktualnie zajadał kanapkę popijając czymś co wyglądało na kawo-herbatę jak dla niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:58, 12 Sie 2010    Temat postu:

- A bo to tak dziwnie... - mruknął i wytłumaczył jej dlaczego tak sądzi - W domu zawsze wszystko robiliśmy samo z ojcem, choćby i to przesuwanie mebli kiedy matce się zachciało przemeblowania dajmy na to w pokoju. A wypadało to mniej więcej raz na rok. Przyzwyczaiłem się. - powiedział wspominając telefony i prośby o to by zjawił się i pomógł - Fajnie! - zawołał z entuzjazmem, kiedy Elizabeth stwierdziła że będzie miał szanse - Lubię skręcać meble. To jak zagadki. - miał na myśli to że czasem trudno zgadnąć co do czego - Tym bardziej że kiedy już się coś takiego złoży to efekt widać przez długi czas. Ej! - tracił Elizabeth w łopatkę - Wcale nie! Nikt nie montuje szafek do góry nogami. To wy źle patrzycie. - odgryzł się z zadowolonym uśmieszkiem - Jest młodą niewierną i taką pozostanie. A dlaczego nie tutaj? Przecież jak wchodziliśmy to był sklep z ciuchami dla kobiet czy tam nastolatek, no to... - nie wiedział czego Elizabeth chciała dla Angeli. Kiedy wszystko zostało ustalone wyszli od stolarzy z przyjemnym, kojarzącym się z ciepłem zapachem drewna w nozdrzach - On miał kanapkę z szynką. - mruknął Roy oglądając się za siebie - Nie lubiłem nigdy za bardzo. - powiedział marszcząc zabawnie nos. Znaleźli się na głównym holu i wampir bez słowa spojrzał na Elizabeth - Koszula! - przypomniał sam sobie i pociągnął ją do swego ulubionego sklepu. Od jakiegoś czasu towarzyszył im odgłos telefonicznej klawiatury i Roy jak zwykle zapytał z ciekawością - Z kim piszesz, jeśli mogę wiedzieć?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:25, 13 Sie 2010    Temat postu:

Wysłuchała jego tłumaczeń dlaczego to on chciał się zająć skręcaniem tych wszystkich mebli z uśmiechem. - Tak, takie trójwymiarowe puzzle. - przytaknęła - A tam my źle patrzymy! - wywróciła oczami - No dobra. Przy moich zdolnościach czytania map, to i z meblami było by pewnie krucho. - zaśmiała się przyznając do kolejnej swej ułomności.

- Co Ty siostrze chcesz kupić jakiś badziew? No weź przestań! - zajęczała - I co potem powie koleżankom, ha? Dostałam bluzeczkę z chińskiej tandety od brata? - pokręciła przecząco głową - Nie ma opcji. Zabiorę Cię do O'Leary i coś tam wybierzemy. Przynajmniej jest szansa, że się jej spodoba. - mruknęła kręcąc teraz potakująco głową.

Wspomnienie kanapki z szynką wywołało u niej kolejny uśmiech. - Ja podobnie. Biały ser. Albo żółty. Mniam. I... Tak, tak. Koszula. - zgodziła się z jego słowami idąc wzdłuż pasażu dając się poprowadzić. - Nie, nie możesz. - odpowiedziała pokazując mu koniuszek języka. Zaraz jednak roześmiała się. Humor miała przy tym świetny. - No jasne, że możesz. Co za głupie pytanie... Z dziewczyną mojego brata, Claire. Powiedz, że się zgodzisz na to, by się z nią spotkać? - poprosiła błagalnym tonem robiąc przy tym minę psa Pluto - Na kawę... Tutaj na górnym piętrze, za parę minut... Prooooszę. Tak dawno ich nie widziałam. A ten padalec, Jam'mi zostawił ją właśnie gdzieś samą na mieście. - wyjaśniła namawiając chłopaka na spotkanie.

- Dasz radę? Bo wiesz, ona będzie... To nie z jej winy, ale pewnie przeszła tym jego zapachem. To jak mokry pies... - zmarszczyła nos spoglądając na Roya z nadzieją, że się zgodzi - Proszę. Na jedna kawę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:50, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Bez przesady. Przy meblach nie potrzeba kompasu. - powiedział rozglądając się wokół siebie chłonąc widoki wystaw i dziwacznych ludzi który się kręcili w centrum - Jak badziew? A myślisz że gdzie ona się ubiera? Nie jadą z matką do Paryża po bluzkę, Elizabeth, to były tylko chomiki. - przypomniał wampirzycy nie widząc potrzeby zbyt wielkiego rozmachu jeśli chodzi o zakup prezentu dla Angeli. W galerii na pewno by coś znaleźli. Nie wiedział też gdzie jest ten cały O'Leary jeśli w ogóle dobrze ujął nazwisko w rodzaj męski, a pewnie nie - Aż tak bardzo jej nie kocham by jej kupić coś chińskiego, daj spokój, ale... - wiedział że pod tym względem nie wygra z Elizabeth więc przestał protestować - Biały nie bardzo, ale żółty, to już... - też go lubił. Roy wzruszył ramionami kiedy Lizzy stwierdziła że nie jego interesem jest to z kim pisze. Spojrzał na nią kiedy się roześmiała. Parsknął śmiechem żałując że Elizabeth nie ma oklapłych czarnych uszu - Nie ma problemu. Ale skoro jest dziewczyną twojego brata, to chyba wie...? Prawda? I nie trzeba się będzie przy niej męczyć z udawaniem picia? Czy nie wie, niczego? Pytam z ciekawości jak to jest. Twój brat też musi w jakiś tam sposób skrywać swoją inność? - Roy wykrzywił nieco usta nie wiedząc pewnie na co się godzi - Za życia widywałem już mokre kundle. Pewnie to nic w porównaniu z tym... Skoro pytasz. Ale nie mam nic przeciwko, zawsze jakoś się oswoję, nie uważasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:43, 13 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth wciąż była gotowa upierać się przy swoim. Nie chciała aby Angela dostała od nich na prawdę jakąś szmatę tylko coś porządnego. Poza tym jakoś nie widziała kompletnie natchnienia w kupowaniu ubrań w takich miejscach jak to a w butiku, o którym właśnie myślała panowała zawsze taka fajna cisza i spokój. I sprzedawca, albo sprzedawcy, bo zależy kto akurat był w pracy, na prawdę starali się pomóc w doborze ubioru a nie tylko opchnąć towar byle tylko zwiększyć obrót.

Minę miał chłopak nietęgą kiedy wampirzyca sobie zażartowała z niego, że to nie jego sprawa wiedzieć z kim pisze. Zaraz jednak widząc, że załapał jej humor szturchnęła go w ramię, by się nie stresował takimi jej odzywkami. Wcale ni były kierowane do niego, by go urazić, więc nie musiał się martwić. Poza tym fajnie było czasami tego wesołego śmieszka złapać na tym, że nie od razu rozpoznaje żart.

Spojrzała się na niego kiedy zapytał o Claire. - No generalnie to Ci powiem, że dokładnie nie mam pojęcia ile ona wie. - odparła Elizabeth z westchnięciem - O tym, że mój brat... No wiesz, że się skundlił, to chyba musi wiedzieć, skoro mieszkają na terenie rezerwatu. O mnie... No była podczas mojej rozmowy z Jam'mim kiedy pierwszy raz po przemianie się z nim spotkałam. Więc nie sądzę, by była nieświadoma. Ale... Ze względu na otoczenie i tak trzeba zachować jakieś ramy, więc niewiele to chyba zmieni, nie? - powiedziała patrząc teraz na witrynę sklepową z elegancką, męską odzieżą.

- Koszula dla Ciebie! - rzuciła pokazując chłopakowi wejście i upewniając si czy to tutaj chciał dotrzeć - A potem Starbucks. - zaproponowała kolejność, po czym jeszcze dodała - Wiesz, James ma podobnie jak my, tylko w drugą stronę. Nie jest blady, nie jest zimny... I tylko nie "suszy" go tak jak nas. I w zasadzie, to chyba ma nieco łatwiej od nas, bo... Je, oddycha... No, je to za co najmniej mają drużynę piłkarską. - zaśmiała się cicho nie chcąc zdradzać się przed mijanymi obok ludźmi z tematem ich rozmowy. Chwilę później weszli do sklepu, do którego ją Roy ciągnął i dziewczyna pozwoliła mu zając się dobraniem sobie koszuli. Nasłuchiwała tylko, żeby zapamiętać na przyszłość rozmiar, numer kołnierzyka i inne takie, jakby było jej to do czegoś kiedyś potrzebne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:05, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Skundlił? - zapytał Roy śmiejąc się przez chwilę z użytego przez Elizabeth określenia - To nie jest tak, że... No nie wiem, tego się nie ma od dziecka? Też się jakoś zapada, na... Pieskie obyczaje? Coś w naszym stylu czy mniej... Boleśnie? - nigdy chyba nie dojdzie do chwili w której to Roy w końcu będzie wiedział już wszystko i przestanie pytać. Zawsze znajdzie się jeszcze jakaś kwestia godna dopytania, nie całkiem dla niego jasna - Tak, tak. Otoczenie, też nie powinno wiedzieć. - westchnął lekko wiedząc że czeka go mały egzamin z 'ludzkości'. Miał nadzieję poprawnie zdać, za pierwszym razem i starać się co najmniej tak jakby miał spotkać brata Elizabeth, a nie jej ewentualną bratową - Ooo łiii co to za entuzjazm? Koszula to tylko koszula. - mruknął wpuszczając Lizzy pierwszą do sklepu - Później przynajmniej miły zapach kawy. - uściślił pokazując z czym zazwyczaj kojarzyła mu się ta sieć kafeterii - Kurczę to święta u niego muszą być przygotowywane... Skoro powiadasz ze ma apetyt jak wilk... Teraz już wiem skąd to się wzięło. Zabawne jak bardzo prozaiczne jest. - powiedział cicho i uśmiechnął się pod nosem łapiąc za pierwszy z brzegu wieszak by spojrzeć na wywieszoną na nim koszulę. Odwiesił bez słowa i przeszedł dalej - Nie jest zimny, wiec ciepły? Cieplejszy niż...? - wskazał brodą na kogoś kto ich minął przed chwilą mając na myśli zwykłego człowieka. Trudno było zgadnąć czy wampir szuka czegoś konkretnego. Jedne koszule mu się podobały drugie nie. Jasna, w kolorze który kojarzył się z bardzo bladym kanarkiem została oddana do przytrzymania Lizzy, a dłonie Roy'a przesuwały kolejne wieszaki - A ta Clarie... Ona nie jest taka jak on? - zapyta przygryzając wargę - To on, oni... Między rasowo? - uniósł w górę brwi i przyłożył sobie na klatkę błękitną koszulinę, prostą i zwyczajną, w sam raz na plażę pytając o zdanie na temat wyboru Elizabeth.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:28, 13 Sie 2010    Temat postu:

- No skundlił, skundlił. - zaśmiała się, bo jak inaczej to miała ująć? Nie miała pomysłu. - Wiesz, od dziecka, to masz to we krwi. Ale sama pierwsza przemiana i cała ta szopka obok tego, następuje gdzieś w okolicach wieku dorastania. Tak w wieku 15-18 lat zazwyczaj. - wyjaśniła na tyle, na ile sama była zorientowana. Parsknęła śmiechem słysząc pytanie o te pieskie obyczaje. - Nie, jeśli Ci o to chodzi to chyba nie miał nigdy fazy, by mnie obsikać dla zaznaczenia zapachem. - pokręciła rozbawiona głową starając się mimo wszystko mówić cicho tak, by ich nikt nie słyszał, co było raczej ciężkie przy ilości ludzi, która kręciła się po galerii.

- My się uczymy panowania nad głodem a oni panowania nad nerwami i świadomej przemiany. - tłumaczyła dalej skoro go ten temat interesował. - Wkurz takiego młodego i Ci się zaraz zjeży nie panując nad sobą. A wtedy malutki kroczek i nieszczęście. Bo poharatać zdrowo może. - stwierdziła wzdychając na jego stwierdzenie na temat koszul. Jak już kupować coś dla siebie, to coś, w czym się będzie wyglądało w miarę porządnie a nie tak na odczepnego.

- Dużo cieplejszy. Tak w normalnych standardach ma non stop gorączkę. Sporą gorączkę. Taką dla lekarza, to tuż przed zgonem. - mruknęła próbując opisać jakoś jej wrażenie ciepła skóry jej brata. - Nie powiem Ci dokładnie ile, bo z termometrem za nim nie latałam. - zaśmiała się robiąc przez chwilę za stojak na te koszule, które chłopak wybrał. - Nie, Claire jest zwyczajną, sympatyczną dziewczyną. I tak, oni tak wiesz... - przytrzymując wieszak na swoim kciuku pokazała gestem dłońmi złączenie się. - My też byśmy mogli. - rzuciła od razu, by nie było, że coś ich aż tak ogranicza - Tylko, że musielibyśmy mocno panować nad swoim... nazwijmy to kacem, bo suszy podobnie. - uśmiechnęła się lekko - Ty na przykład byś mógł mieć spokojnie dziecko z jakąś kobietą. - stwierdziła suchym tonem przygryzając lekko wargę w chwili, gdy się spojrzała na te dwie koszule. Złapała zaraz za jego wieszak po to, by mu za chwilę podać oba. Po co się rozdrabniać i zastanawiać która koszula lepsza, skoro można kupić obie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:45, 13 Sie 2010    Temat postu:

- A myślałem ze ci z bajek mają zawsze łatwiej, a jak sie okazuje nie zawsze. - za wampirami co prawda nikt nie biegał z krzyżem, ale nie można było powiedzieć ze ich życie jest usłane różami. Wilkołaki też nie miały lepiej z tego co mu opowiadała - Matko, to ja współczuję rodzicom takich. Jak czasem ze zwykłym dzieciakiem jest problem kiedy mu zaczyna odbijać a co dopiero z takim który nie wyciera łap o wycieraczkę. I to czterech łap... - powiedział dochodząc już do końca regału z którego nie wyhaczył niczego zachwycającego - Dzięki bogu. Widać to coś nie zawładnęło nimi bez reszty. - zerknął na Elizabeth sceptycznie a później na te dwie koszule. Ujął jej ramię i pociągnął w głąb sklepu - No okej, wszystko rozumiem. To skoro poharatać to coś jak my prawda? - pamiętał kiedy mu mówiła że ta jej Maria uważała ją za szaloną skoro sama Elizabeth brała się za wychowanie Roy'a jako nowonarodzonego pupilka - Też się zamartwiałaś że chapnę sobie na szybko tego kto mi się nawinie. To z nimi jest tak samo, dobrze myślę? U nas katalizatorem jest krew, a u nich gniew. - Pomyślał przez chwilę nad tym co mu uświadomiła - Ale skoro on jest... Fanem psów, a ona człowiekiem, to nie zrobi jej krzywdy? Przecież opowiadałaś że wilczki z natury są silniejsze, zwinniejsze i takie tam? Chyba że kiedy są... - wskazał na siebie i na Elizabeth. Chodziło o ta bardziej ludzką powłokę - To są i przeciętni i nie wyróżnia ich nic prócz apetytu i temperatury. - spojrzał na wampirzycę zza okularów nasuniętych zabawnie na nos. To też tutaj mieli. Puścił do niej oczko - Każdy może mieć dziecko. Ty, ja... Zależy jak na to spojrzeć. - powiedział odkładając parę na stojak i przymierzając następną - Dobrze mi? - zapytał podziwiając świat zza szkieł ciemno brązowych dość dużych okularów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:43, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Nooo... - przytaknęła jego słowom, chociaż może mało elokwentnie - A tam wycieranie łap. Ale pomyśl jak to po kieszeni rodziców wali, jak Ci dzieciak non stop rozrywa ciuchy. Całe ciuchy podczas przemiany. - zaśmiała się. - Najlepiej wtedy, żeby latało soute póki się nie nauczy panować nad sobą. - złapała go za ramię i zaczęła się śmiać w rękaw jego koszulki, by uciszyć choć trochę swoje rozbawienie. Zaraz potem go puściła, pohamowując swoją radość.

- Generalnie, to u nich raczej to chyba wygląda jak taki bysior napakowany testosteronem. Byle drobiazg i już lecą z łapami. - próbowała to jakoś ująć w słowa - No i wtedy ciężko stwierdzić kto na tym ucierpi. Bo obrywa chyba pierwszy najbliższy obiekt. Przynajmniej do czasu aż się nauczy nad sobą panować. - Owszem. chyba podobnie z nimi, ale... U nas to kwestia głodu a u nich to sprawa tego, by nie denerwować i tyle. Nie wiem dokładnie. Nie było mnie przy tym jak on... No wiesz. - wywróciła oczami wzdychając - A rodziców tak jakby nie miałam jak zapytać. I nie sadzę, by zrobił coś Claire. On ją za bardzo kocha a ona jego... No i James już jakiś czas jest pchlarzem, więc już chyba panuje nad sobą. Z resztą z naszej dwójki to on zawsze był tym spokojniejszym i bardziej opanowanym. - zaśmiała się lekko przyglądając się chłopakowi jak przymierza te swoje okulary. - Dobrze. Bardzo dobrze Ci w okularach. - uśmiechnęła się.

- Kiedy się nie zmienia... To prócz tego smrodu, - zaśmiała się - i temperatury oraz apetytu. To raczej nic nie wskazuje na to, że jest inny. Chodzący piecyk. - fajnie tak było swojego brata określać. Spoważniała słysząc słowa o posiadaniu potomstwa. Złapała Roya za bark spoglądając na niego, na twarz - Roy, ja nigdy nie będę mogła mieć dziecka. Chcę, byś o tym wiedział. Moje ciało się już nie zmieni. W żaden sposób. I nigdy nie będę mogła być w ciąży. W żaden sposób. Za to Ty tak, możesz zostać biologicznym Ojcem. - to był raczej bardzo poważny temat i kiepsko było o tym rozmawiać w takim miejscu, ale no cóż. - Wiąże się to z tym, że pewnie organizm matki nie podoła ciąży, ale dziecko... - westchnęła wpatrując się z powagą w jego oczy. - Ale jeśli kiedyś będziesz chciał... - ciężko to było wydusić przez usta - To wiedz, że nie będę stała Ci na przeszkodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:09, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Second handy maja wtedy branie. - uznał stwierdzając że bycie młodym wilkiem wcale nie musi być takim drogim zajęciem - Poza tym skoro im tak ciepło to pewnie całe to La Push półnagie chodzi. - mruknął spoglądając w lustro by widzieć swoją twarz. Kiedy powiedziała że Clarie jest jak najbardziej człowiecza narodziło się kolejne pytanie - To obejmuje tylko płeć męską? - zatrzymał na moment dłonie z kolejną parą okularów która miała wylądować na całkiem zgrabnym nosie - To jak ty z nim wytrzymywałaś? Skoro powiedziałaś że byle drobiazg wystarczy, to jak...? - nie umiał sobie wyobrazić jeszcze ludzkiej wersji Elizabeth i jej brata startującego do niej z opazurzoną łapą. W zasadzie nie mógł sobie przypomnieć czy James jest od niej straszy, ale chyba był. Myśląc o tym zadał kolejne pytanie - A długość życia? Wiecznie piękni i młodzi? - chyba miała pecha trafiając na tak dociekliwego mężczyznę. Tak, chyba faktycznie wampirowi trafiła się bardziej wesoła i postrzelona połowa rodzeństwa. Nie narzekał przynajmniej na wieczną ciszę. Ktoś ich przeprosił wiec przesunęli się trochę, a Roy w końcu przymierzył parę która od dobrej chwili wisiała w powietrzu. Obrócił się szarpnięty za bark i zdjął okulary by patrzeć Elizabeth bezpośrednio w oczy - Mówiłaś mi już o tym. - wyswobodził ramię spod jej dłoni - I chyba mi nie słuchałaś kiedy stwierdziłem że zależy jak na to spojrzeć. Ja nie mam ochoty na eksperymenty. - powiedział zaraz wytracając jej koronny argument mówiący o tym że nie będzie mu niczego broniła. Zdecydował się na parę która poprzednio przymierzał. W zasadzie były mu one po nic, ale skoro miał już wyglądać tak ludzko jak to możliwe to i słońce powinno go razić - Chodź. Zapłacę i zawijamy się na górę, bo nie wypada by Clarie na nas czekała gdyby przyszła później, albo coś w tym sensie. Dzięki... - odebrał jej koszule, które tak dzielnie mu przetrzymywała. Roy po zapłaceniu odebrał torbę ze swoimi zakupami i wskazał Elizabeth wyjście.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:34, 13 Sie 2010    Temat postu:

Wizja biegających po lesie na wpół rozebranych kolesi rozbawiła ją. - Co? Przemiana? - zapytała nie wiedząc o co mu chodzi z tym, ze tylko facetów to dotyka - Nie... Kobiety także. - wzruszyła ramionami - Wspominałam Ci, że ja też pewnie bym latała z futrem na karku gdyby nie to. - spojrzała się na swoje blade dłonie. - Oboje moich rodziców byli... Więc i ja też powinnam. Chociaż ponoć to nie rzutuje ostatecznie. Czasem się zdarza, że mimo czystej krwi nie dochodzi do przemiany. Nie wiem z czym to się wiąże. nie wnikałam w to aż tak. Ale pewnie James mógłby coś na ten temat więcej powiedzieć, bo go to teraz nieco bardziej dotyczy. - odpowiedziała na tyle, na ile umiała.

- Nie no... Jak jeszcze wcześniej byliśmy razem, to znaczy jak z nim jeszcze mieszkałam, to wtedy jeszcze on się nie przemieniał. Czasem coś go brało i wybuchał jakąś dziwną złością, ale nic nie wskazywało na to wtedy, żeby miał się sierści dorobić. Rzucaliśmy tylko garami, wyzywaliśmy się od durnych i jakoś się rozchodziło po kościach. Zwykle on w końcu dawał się jakoś uspokoić. A potem spotkałam się z nim po... Pięciu latach. Wiesz, myślał, że nie żyję. No, ale jak już się z nim spotkałam, to było z nim w porządku. Więc był luz. - rzuciła uśmiechając się lekko. - Chociaż gdybyś Ty nas teraz zobaczył... - zaśmiała się potrząsając głową i wzburzając swoje włosy nieznacznie - On zgrzyta zębami i marudzi, że mu padliną capię a ja się kopiuję non stop od Claire jak jest obok, by się nie porzygać na jego zapach mokrego, jakby wytarzanego w czymś psa. - prychnęła wesoło. Dziwnie tak było reagować na własne rodzeństwo.

- Długość życia? No więc tu jest tak dziwnie. Bo póki będzie się zmieniać co jakiś czas w kundla, to może żyć długo, bardzo długo. Nie ile, ale no teoretycznie tak długo jak my. Ale jeśli z jakiegoś powodu przestanie się zmieniać, typu Claire go rzuci i złapie go dół, to powoli zatraci tą zdolność i... Zacznie się starzeć jak człowiek. A nawet szybciej, bo zacznie nadrabiać zaległości w tym, co się u niego zatrzymało na jakiś czas. - Nie miała problemów z tym, ze pytał. A ona sama chciała mu jak najwięcej o tym powiedzieć, podzielić się wiedzą, by zdawał sobie sprawę z tego kim jest i jaki jest. Poza tym nie każdy wampir wiedział tyle o wilkołakach co ona z racji posiadania takiego a nie innego brata, co zaraz też uświadomiła Royowi, by nie było, że każdy bladolicy to wie.

- Eksperymenty... - westchnęła tracąc zaraz rezon. - Nie chodzi mi o eksperymenty, ale o to, że jeśli byś kiedyś zapragnął być Ojcem, to chcę byś wiedział, iż nigdy, powtarzam, nigdy nie zabronię Ci tego. I postaram się wtedy nie być zazdrosna, jeśli o to chodzi. - wyjaśniła. Chociaż szkoda by jej było potencjalnej matki dziecka. Tak z czysto ludzkiego spojrzenia. Podała mu jego rzeczy i pozwoliła dokończyć formalności z zakupami. Poczekała przy wyjściu i gry tylko chłopak był gotowy ruszyła z nim na górę, do kawiarenki, gdzie się umówili z Claire. Rozejrzała się po niewielkiej salce, ale nie widząc jej nigdzie jeszcze, wyciągnęła z torebki telefon, wysyłając jej wiadomość, że już dotarli na miejsce i czekają.

Podeszła do nich kelnerka pytając się co podać. Elizabeth sięgnęła po kartę i wybrała podwójną, mocną latte w dużym kubku i szarlotkę, którą zaraz zamierzała solidnie rozdziabać na tym talerzyku, by wyglądało, że ją je.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:55, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Dobra, dobra. - powiedział kiedy wyszli ze sklepu a Roy'a zaczynały podgryzać niedokończone tematy i sumienie - Pozostawmy na później temat warkotliwych zwierzaków i skupmy się na innych. Tych równie warkliwych. - zatrącało tutaj konfliktem a bynajmniej małym nieporozumieniem - A to nie byłby eksperyment? Szukanie zastępczej matki? I weź raz pomyśl i wyobraź sobie jakby to wyglądało. Miałabym dziecko z kimś innym niż ty. Przypomnij sobie tylko jak zareagowałaś na podpuszczenia Ang. - wytknął Elizabeth rozmowę sprzed kilkunastu dni jaką miała okazje przeprowadzić z jego siostrą. Poczekał moment i pociągnął dalej - Właśnie, więc nie sądzę byś nie była zazdrosna. I raczej nie wyobrażam sobie bym z powodu pewnej niemożności szukał sobie zastępczego... Czegoś. - zakończył nie wiedząc jak nazwać pomysł Elizabeth. Inkubatora? Skorupki w którym miało się rozwinąć to jego małe coś? - Ludzie, choć normalni, to znaczy nie tak wyczesani jak my... - mruknął z uśmiechem znajdując sobie nowe określenie na wampiryzm - Tez nie mogą i myślę, ba jestem pewny, ze nie usłyszeli takiego tekstu od swoich partnerek czy odwrotnie. Ja również... - zaczął niezwykle jak na niego stanowczo - Nie życzę sobie tego typu bzdur słuchać. - na tym zakończył mając nadzieję że wytrzebił z Lizzy wszystkie dziwactwa typu 'daję ci wolną rękę'. Znaleźli sobie stolik. Roy poprosił o sok pomarańczowy. Koniecznie ze słomką. Spojrzał na Elizabeth chcąc sobie uprzyjemnić czas oczekiwania na Clarie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:27, 13 Sie 2010    Temat postu:

Wywróciła oczami w górę. Sprowadzał to wszystko do jakże prozaicznej jednej czynności mającej mieć na celu tylko jeden efekt. - To nie tak Roy. - żachnęła się lekko, bo nie rozumiał jej kompletnie - Nie chodzi mi o zastępczą matkę. Nie wiem... Chciałbyś... Spodobała by Ci się inna i z nią byś chciał mieć... No wiesz. - nie wiedziała jak wyjaśnić mu swoje myśli. - A na Angie i jej słowa nie zareagowałam jakoś zazdrością czy coś. Chodziło mi wtedy tylko o to, że po jej słowach bałam się, iż wparowałam Ci w życie z buciorami niszcząc wszystko po drodze. No i jak sobie pomyślałam, że mogłam jakiemuś dziecku zabrać w pewien sposób Ojca... To mi się źle zrobiło. Tylko tyle. - rzuciła wzruszając ramionami.

- Bo według mnie miłość i bycie z kimś nie może się wiązać z ograniczaniem tej drugiej strony. To znaczy, żebyś od razu nie pomyślał w drugą stronę, że ja bym coś chciała, nie. Tylko mi chodzi o to, że skoro nie można być pewnym co będzie za lat dwadzieścia, to tym bardziej chyba za dwieście też, prawda? Nie chcę Ci odbierać czegoś na co może kiedyś tam w przyszłości mógłbyś mieć ochotę. Nie mam prawa być tak zaborcza. - stwierdziła - No i skąd możesz wiedzieć czy za jakiś, bliżej nieokreślony czas, Ci się nie znudzę i że nie będziesz właśnie chciał takiego urozmaicenia, nowości czy... eksperymentu jak to nazwałeś. - nie pytała już, tylko stwierdziła fakt.

Jednak Roy zaraz uciął tą rozmowę. Może i dobrze, bo widać mieli jakieś całkiem inne na to spojrzenie. I pewnie mogłoby na tym tle dojść między nimi do spięcia. A po co? Pewnie jeszcze kiedyś wrócą do tego tematu nie raz. Chociaż i tak ich top tematem póki co było to czy to w ogóle ze sobą zrobią czy nie. I jeśli tak, to kiedy i na jakich 'warunkach'. Uspokoiła się zaraz z tym swoim obecnym tematem rozsiadając się wygodniej na krześle i wyciągając w stronę wampira rękę, aby móc go za jego potrzymać. Od tak. Drobnym, czułym gestem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:41, 13 Sie 2010    Temat postu:

Jaki ona miała czasem dziwny pogląd na niektóre sprawy. Było to dla Roy'a niepojęte i wręcz nie możliwe do zrozumienia nawet jakby się starał. Choć może gdyby on zamienił się z Elizabeth miejscami to by zrozumiał. Ale teraz nie. Stawiała go na uprzywilejowanej pozycji, a wcale nie sadził że się na niej znajduje, nawet nie chciał się na takowej znajdować. Nie wiedział jak mogła sądzić, nawet jak pomyśleć o tym że spodobałby mu się inna i że z tego powodu właśnie z tamtą anonimową kobietą chciałby mieć dziecko. Życie był pełne niezbyt miłych niespodzianek. I tak jak powiedział nie sądził żeby ktokolwiek podał takie argumenty jakich ona użyła. Owszem, zdarzało się przecież że kobieta rodziła jakieś parze dziecko, co uważał za skrajność. Za ekstremalną skrajność już uważał życie w trójkącie Roy-Elizabeth-Ona, a tak by to zapewne wyglądało. I nie byłby w stanie tego znieść, choćby nie wiadomo jak dobre intencje miała wampirzyca i ile samozaparcia by wykazała by poradzić sobie z sytuacją. Zacisnął lekko palce na dłoni Elizabeth i stwierdził - Nie. Po prostu nie. - dodał coś dla pewności by przestała się z tym gryźć, choć był dziwnie pewien że to nic nie da - Nie myśl o tym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:54, 13 Sie 2010    Temat postu:

Nie żyliby wtedy w trójkącie. Elizabeth by się po prostu dla dobra Roya, bo tak to ona widziała, wycofała się pozwalając chłopakowi o sobie najzwyczajniej w świecie zapomnieć. Przynajmniej na tyle, na ile by tego chciał. Nie stanęłaby mu nigdy na drodze do szczęścia. I tylko to chciała, aby wiedział. - Okej. - skapitulowała postanawiając odpuścić sobie ten temat na najbliższy czas. Nie wiedzieć jak długi. - I nie myślę już o tym, odpuszczam. Przynajmniej póki co. Bo... mam nadzieję, że Claire się zaraz do nas przytelepie. - uśmiechnęła się nieznacznie czując jak jego palce zaciskają się na jej dłoni.

I on też jak o tym nie myślał, to miał całkiem sporo siły i pary w rękach. już nawet teraz, kiedy starał się to z wyczuciem robić, to i tak wiedziała, że jakby się postarał, to by ją nieźle pogruchotał. - No! Ale. Tak zmieniając temat... - rzuciła by wreszcie ostatecznie zamknąć tamten rozdział - Mam nadzieję, że polubisz dziewczynę mojego brata. Jak dla mnie jest strasznie cicha i jakaś taka spokojna, ale sympatyczna. - uśmiechnęła się do wampira. Zaraz jednak podeszła do nich kelnerka z zamówieniem i Elizabeth rozpromieniła się na widok talerzyka postawionego przed nią. - Szaaaarlotka z bitą śmietaną! - oczy jej się zaświeciły, jakby na prawdę zaraz miała chęć ją całą pochłonąć. W sumie niewiele by jej było potrzeba by to zrobić. Uwielbiała kiedyś taką na ciepło, ze świeżymi jeszcze owocami na wierzchu. Sięgnęła po widelczyk dziękując kobiecie za przyniesione dla nich rzeczy i wbiła w ciastko sztuciec. Zaczęła nim sobie lekko oddzielać na kęsa kawałek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:15, 13 Sie 2010    Temat postu:

Najpierw ktoś by trzasnął Elizabeth młotkiem po głowie i wbił trochę rozumu by dobrze się zastanowiła nad tym co chciała zrobić. Moment jeszcze a Roy uznałby ją za szaloną. Słyszał o poświeceniu z miłości ale uczuciowy masochizm to było już przegięcie. I to jeszcze tak dziwacznym jaki objawiał się u wampirzycy. Rozumiał pojęcie 'odejścia od siebie' z powodu niezgodności charakterów czy innych przesłanek, ale w głowie mu się nie mieściło by odchodzić od kogoś, tym bardziej od Elizabeth tylko dlatego że nie mogła mu dać dziecka. 'Tylko' to może niezbyt trafne określenie, ale ludzie z tym żyli i nie rozstawali się z tego powodu. Czy ona nie mogła tego zrozumieć? Jakby miał być drastyczny to najpierw zapytał by sam siebie jak może przepadać za kobietą która go szczerze rzecz biorąc zabiła i jakby nie patrzeć delektowała jego krwią. Uniósł lekko brew ciekaw na co przeskoczą - Dlaczego miałbym jej nie polubić? Przecież nie zrazi mnie chyba od pierwszego wejrzenia do siebie. Nie każdy przecież musi być otwarty i wesoły jak... - puścił dłoń Elizabeth kiedy kelnerka przyniosła jej zamówienie. Uśmiechnął się pod nosem widząc doskonale udawany entuzjazm i sam obdarzył szklankę z sokiem uśmiechem. Podziękował krótko kelnerce, a kiedy odeszła pociągnął dalej - Mówi się że drugiego człowieka poznaje się przez całe życie, a pierwsze wrażenie... - spojrzał przy tym sugestywnie na wampirzycę - często bywa mylne. Pożyjemy zobaczymy. - zadecydował bawiąc się niebieską słomką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:32, 13 Sie 2010    Temat postu:

Ona chyba była specjalistką od poświęcania się dla dobra innych i sprawiania sobie masochistycznych jazd. Bo jak inaczej można było nazwać to, ze przez tyle lat ukrywała przed wszystkimi wokół to, że na nią ktoś poluje i że doprowadza ją tym do niemal obłędu? Może już przez to wtedy ześwirowała i tak to się akurat objawiało? I ludzie rozchodzili się z różnych powodów. Także i dlatego, ze jedno z nich nie mogło drugiemu dać potomka. Jeden z powodów. I nie wiadomo czy mniej czy też bardziej poważnych. Pewnie zależało jak dla kogo.

Uśmiechnęła się ciepło słysząc nastawienie chłopaka do tego spotkania. Ona może niewiele oczekiwała, ale on mógł różnie do tego podchodzić. - Mylne? - zapytała z zaciekawieniem. Jeśli o nią chodziło Roy od razu jej wpadł w oko. Sympatycznie i miło jej się od samego początku z nim rozmawiało. I coś ją do niego ciągnęło, nie tylko zapach jego krwi. - jak bardzo mylne było w moim przypadku? - zapytała go chcąc nieco bardziej rozwinąć ten temat. Wiedziała, że od razu nie zapałał do niej miłością, ale... W którym momencie przestało to być znajomością a dojrzało do prawdziwego zainteresowania?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:49, 13 Sie 2010    Temat postu:

Mało spotykany według niego powód. Mógłby się o to kłócić z Elizabeth do samej śmierci jakby była mu dana - Mylne. - przytaknął uśmiechając się lekko. Mieszał w zastanowieniu słomką podpierając brodę dłonią. Na biedę wyglądał na takiego którego ząb bolał. Widać nie reagował za dobrze na pomysły Elizabeth, ale postanowił to odsunąć od siebie i nie zamartwiać, bo wyszło by z tego jakieś nieszczęście i brat Lizzy ścigałby go za zrobienie przypadkiem czegoś jego dziewczynie. Roy wyszczerzył się i stwierdził - Tak mylne że prawie realne. Mistrzostwo najwyższej klasy. - powiedział uszczęśliwiony tym że Elizabeth nie załapała za pierwszym razem co mu po głowie się roiło - Chodziło mi o... - znalazł jakiś neutralne słowo by nikt nie miał prawa zastanawiać się nad tematem jaki obrali ani nie miał też prawa węszyć. Różnie bywało - Gatunek. Całkiem inny a z goła ten sam. - nie podejrzewał Lizzy o to że jest krwiopijcą i gdyby nie to co się stało pewnie do tej pory żył by w błogim przeświadczeniu że wampiry widuje się tylko w kinach. A teraz wystarczyło by przejrzał się w łyżeczce

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:48, 13 Sie 2010    Temat postu:

Może jeszcze teraz Roy nie dopuszczał do swoich myśli takich wniosków, ale Elizabeth była pewna, że kiedyś tam wrócą jeszcze do tego tematu i wtedy rozmowa może przynieść z goła całkowicie inny punkt widzenia. Po prostu nie wierzyła w siebie na tyle, by w tak zadufany sposób uważać, że ktoś chciałby z nią spędzić całą wieczność bez chęci sięgnięcia po coś więcej jeśli byłoby mu to dane.

I rzeczywiście Elizabeth od razu nie załapała od razu kontekstu jak o tym mówił. Myślała o czymś z goła innym. Uśmiechnęła się w sumie na komplement, który jej właśnie powiedział. Bo jednak pochwalił jej zdolności aktorskie udawania kogoś, kim już od paru lat nie była. - A... Powiedz mi. Tak z perspektywy czasu już jakiegoś. Pomijając fakt tego, że nie wiedziałeś kim, czym jestem i to, że szukałeś kogokolwiek kto może mieć zapalniczkę... To jakie miałeś pierwsze odczucia? Względem mnie? - zmrużyła oczy przyglądając się chłopakowi z zastanowieniem. Przystawiła po chwili do swych ust kubek z kawą i zgrabnym gestem udała wzięcie niewielkiego łyka napoju, zlizując po chwili ze swych ust piankę ze spienionego mleka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:06, 13 Sie 2010    Temat postu:

Miała tak niską wiarę w siebie zawsze czy tylko w tej jednej specyficznej sprawie? Chyba tyko w tej jednej, cóż Roy będzie musiał wierzyć i za siebie i za nią. Odchylił się w tył i oparł wygodnie a po chwili zawiercił by wsunąć torbę bardziej pod krzesło by nikomu nie miała prawa zawadzić - Hm... Ciekawe pytanie. - mruknął zastanawiając się nad nim - Dobiła mnie twoja torebka. Myślałem że będziesz ją wieki przeszukiwała. - sięgnął pamięcią do tego dnia. Ludzkie wspomnienia były takie jakby nieostre i odległe ale coś tam pamiętał - Zabawnie się z tobą rozmawiało. Te wszystkie ceregiele z przechodzeniem z 'pani' na 'ty' i tak dalej. I fajna byłaś bo nie czepiałaś się że palę. A tak w nawiasie... Przyznaj się. - poprosił z cwanym uśmiechem - Ile papierosów wypaliłaś przed tym który zapaliłaś wtedy? A później były te kangury... Matko ja zawsze paplę co mi na język przyjdzie. - mruknął niezadowolony z siebie wywracając oczami - Nie było tak źle, skoro zgodziłem się na zwiedzanie z tobą miasta. Poza tym ta twoja mapa była jedyna w swoim rodzaju. Jak właścicielka. - powiedział śmiejąc z wspomnienia zaklejonej karteczkami płachty papieru którą podziwiali - I strasznie wygadana byłaś. Więc ogólnie rzecz biorąc to wszystko na plus. - podsumował powracając do zabawy słomką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:12, 13 Sie 2010    Temat postu:

Claire dotarła na miejsce o umówionym czasie. Miała na sobie zwiewną białą sukienkę,sandałki i rozpuszczone jak zwykle włosy.
- Hej Eli. Nie miałam Ci jak odpisać bo komórka mi się rozładowała - przytuliła Elizabeth na przywitanie i stanęła przy chłopaku. -
- Jestem Claire - wyjęła do niego dłoń. Widziała,że i on jest wampirem ale nie przeszkadzało jej to. Jak Elza by się dobrze przyjrzała to zauważyłaby,że Claire ma lekko zaokrąglony brzuszek. Ciągle szeroko i promiennie się uśmiechała. Kiedy już poznała chłopaka usiadła na krześle i zajrzała na tablicę z menu. Poszła sobie zamówić sok pomarańczowy i dużą,czekoladową muffinkę.
- To opowiadajcie co u Was słychać - spojrzała raz na Elzę a raz na Roya.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:36, 13 Sie 2010    Temat postu:

Słuchała jego słów z zainteresowaniem, dowiadując się od innej strony tego, jak się poznali. - Torebka? - zaśmiała się lekko. - A tam wieki... Ale zobacz na to jakie to było w sumie realne. Te wieki... - parsknęła śmiechem. Wysłuchała dalej jego opowiadania. - Ja? - próbowała sobie przypomnieć ile tak na prawdę paliła w życiu. Ciężko było sobie przypomnieć.

- Tak szczerze, to... - podrapała się po czubku głowy myśląc ile ich na prawdę mogło być. - Jakby wszystkie zsumować, to wyszło by... z pięć paczek? No tak coś około. Chociaż nie. Musiało by być więcej. Wtedy, na studiach, w Mediolanie. Moja paczka dość często sięgała po papierosy. I w sumie ja wtedy też jarałam jak smok wawelski. Brat by mnie za to chyba ukatrupił, gdyby wiedział. - zaśmiała się wspominając sobie dawne czasy.

- Ale ogólnie, to nie jestem i nigdy nie byłam nałogowym palaczem. A wtedy tą paczkę... Co zapaliłam z Tobą, to nic nie mów, ale ją właśnie wczoraj jeszcze paliliśmy. - zaśmiała się, ale po chwili do ich rozmowy ktoś jeszcze dołączył.

- Claire! - ucieszyła się Elizabeth unosząc się z krzesła i ściskając dziewczynę z dużą radością. Dopiero po chwili się opanowała i wypuściła ją ze swoich objęć. - Claire, Roy. Roy, Claire. - dokonała krótkiej prezentacji po czym przyciągnęła dodatkowe krzesło, by dziewczyna brata miała gdzie usiąść. Nie sposób było nie dojrzeć owego krągłego brzuszka. Wampirzyca nie wytrzymała. Zrobiła duże oczy i wlepiła wzrok w ową piłeczkę. - Jaaaa pierdzielę! Czy ja dobrze widzę? Claire! Brat mi się rozmnożył? - zapytała się z zaciekawieniem i nieukrywaną radością.

Znowu musiała się opanować. Pacnęła się otwartą dłonią po ustach, by choć na chwilę się pohamować. - Sorry. - mruknęła - Nie powinnam tak ten... Ale... James mi się nic nie pochwalił... - jęknęła z zawodem. - I to tak się muszę dowiadywać no... Nakopię mu. Normalnie obiecuję, że mu nakopię. I będziesz mi to musiała wybaczyć jeśli wróci do domu pokiereszowany. No takiej rzeczy nie powiedzieć... - zajęczała spoglądając kątem oka na Roya.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:49, 13 Sie 2010    Temat postu:

- No wiesz... Zawsze mówiłem że ta torebka wszystko w sobie pomieści więc... Te wieki to nic takiego dla niej zapewne. - zgarbił się łapiąc w usta słomkę. najchętniej rozwaliły się na tym stoliku i wsparł brodę na dłoniach patrząc jak psiak na Lizzy. Roześmiał się kiedy opowiedziała o papierosach i o tym ze ta paczka przetrwała tyle czasu - Proszę cię... - zaczął ale nie dowiedziała się o co prosił bo podeszła do nich blondyneczka zajeżdżająca niczym innym jak psem przed deszczem. Roy zarejestrował ten zapach i wspomniał na to co mu powiedziała Elizabeth że Clarie będzie słabszą wersją Jamesa skoro nim przeszła. Kiedy już to pierwsze wrażenie minęło wstał i przywitał się z dziewczyną po tym kiedy Lizzy już ją wyściskała - Miło mi. Roy Smith. - przedstawił się dodając jednak do imienia nazwisko. Chciał by było poprawnie. Skłonił się nieznacznie przez dziewczyną ściskając jej dłoń, tak niemożliwie ciepłą jak dla niego. Odsunął Clarie krzesło i usiadł w końcu patrząc na Lizzy trochę rozbawiony reakcją wampirzycy. Pozwolił sobie wtrącić - Obawiam się że jeszcze nie Lizzy. Twój brat dopiero się rozmnoży. - spojrzał na blondynkę i rzekł ze szczerym uśmiechem przylepionym do bladej twarzy - Gratuluje przyszłej mamie. A Lizzy wcale mu nie nakopie. - mruknął puszczając do dziewczyny oko - Już ja ją czymś zajmie by ojciec był na pełen etat a nie lizał rany po tym co zrobi mu siostra.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:02, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Tak,tak - zaśmiała się patrząc na Lizzy i upiła łyka soku kiedy dostała swoje zamówienie.
- James ostatnio był trochę zabiegany. Ja wreszcie skończyłam studia - uśmiechnęła się lekko i rozsiadła w krześle. Będąc w ciąży szybciej się męczyła.
- Właśnie dzisiaj byłam odebrać dokumenty i wszystko - westchnęła z widoczną ulgą. Ciąża,studia i dom to wszystko ją przerastało momentami. Zjadła kęsa babeczki i spojrzała na chłopaka.
- Dzięki. A o Jamesa się nie martwię bo wiem,że Lizz by go nie skrzywdziła - poklepała lekko dziewczynę po dłoni.
- Ale dosyć już o nas. Opowiadajcie co u Was i jak się poznaliście - Claire nie lubiła nigdy zbyt o sobie mówić a oczywiście chciała wiedzieć wszystko o wszystkich i co i jak .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:21, 13 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth zaczęła mieć wyśmienity humor. Widok Claire i to jeszcze w stanie błogosławionym, jak to niektórzy mówili solidnie się do tego przyczynił. - Jak to jeszcze nie? - spojrzała na chłopaka z zabawną miną oskarżenia go o coś. Nie wiedzieć o co. Temat tego co u nich się działo zszedł jakby na dalszy plan przy tym, jak wampirzyca zobaczyła swoją... przyszłą szwagierkę? No miała nadzieję, bo przecież James w takiej sytuacji, to już wręcz powinien się zadeklarować a nie zostawiać jej w 'nieokreślonym stanie prawnym'. - Roy, no przecież jeśli tam właśnie dojrzewa mała fasola, to... To już jest fakt, że się rozmnożył! - zaśmiała się z tego odkrycia. Wychodziło na to, iż właśnie miała zostać ciocią.

- I właśnie, że mu nakopię! - żachnęła się. - I to jeszcze podwójnie, ba! Potrójnie! - zastrzegła - No dobra, to pewnie raczej on mnie, bo zawsze był silniejszy. - poprawiła się uspokajając się przy tym nieco z tej swojej radości. - Ale i tak mu się ode mnie oberwie. Przynajmniej po uszach. Za to, że mi nie powiedział nic to raz. Dwa. Że zostawił Claire samą na mieście teraz. A trzy to za to, że... Tak ogólnie. Bo już. Bo mu się należy. - fuknęła - Bo jest głupi, durny bęcwał. Bo jak mógł o tym mi nic nie powiedzieć! - jakby nie miał się kurczę przed kim tłumaczyć z tego, że ekhem, skutecznie spowodował nabycie przez dziewczynę brzuszka. I to jeszcze siostrze. Porażka jakaś. Przed siostrą się tłumaczyć...

- Claire, - zwróciła się do dziewczyny - Jakby tylko cokolwiek nawalił, to wal do mnie jak w dym. - zapewniła - Już ja mu wtedy dam popalić... - mruknęła po chwili jeszcze słuchając słów Roya. - No to będziesz się musiał natrudzić... - uśmiechnęła się tym razem do chłopaka - Bo jak tylko mój kochany braciszek nawali cokolwiek, to mnie żadna siła nie powstrzyma. - odrzekła ze zdecydowaniem. Ona by mu łeb urwała, jakby tylko cokolwiek zawalił.

- Gratuluję studiów. - uśmiechnęła się już spokojniej starając się zapanować nad swoimi reakcjami. - No co tam u nas...? - spojrzała się pytająco na wampira jakby szukając u niego jakiegoś rodzaju wsparcia czy coś. - Generalnie, to mieszkamy razem. Niedługo Roy ruszy dalej swój pomysł na własny biznes. Knajpę otwiera. - pochwaliła swego towarzysza podając mu swoją rękę, by pochwycić w nią jego dłoń. - Nad knajpą ekipa właśnie kończy nam remont mieszkania... - dziwnie nadal jej było mówić o nim jako o ich wspólnym lokum. - Właśnie dopiero co nabyliśmy kolejne meble do jego wyposażenia. I co tam jeszcze? Ja to tam niewiele w sumie. Balet jak balet, cały czas katuję. Skończyłam dwa spore projekty dla korporacji, pracuję dorywczo w szpitalu, ale to chyba wiesz, prawda? - zapytała puszczając przy okazji oczko do Roya. - No i... Tak chyba nic poza tym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:39, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Mój boże, nie rób mi wstydu. - mruknął zerkając na Elizabeth jakby zmieniła osobowość i właśnie teraz pokazała tą nową - Myślałem ze wyrosłaś z fasolek, ale... To dużo tłumaczy. - wyszczerzył się do wampirzycy mając nadzieję że skapnie się o co mu chodzi - Fasolka się rozmnaża po wydaniu nasion... Ale nie ważne. - uciął machając dłońmi które po chwili splecione potrzymały jego brodę - Tak czy siak będzie mały czy mała Preston. - powiedział wzdychając w sobie mając nadzieję ze Lizzy nie nawróci się temat jaki dziś już maglowali, choć nic na to dzięki bogu nie wskazywało - Nie nakopiesz. Matko, Clarie, uspokój ją, bo i mi się później oberwie. - zwrócił się z prośbą do blondynki - Powiedź że James jest na medal. - może i był ale sposób w jaki pachniała dziewczyna nie bardzo. Roy nabrał przekonania ze nie za bardzo chce poznać któregokolwiek z wilkołaków - Zostawił, może i nie ładnie, ale wygląda kwitnąco, wiec nie wieszaj psów na swoim bracie, proszę cię. - uśmiechnął się do Lizzy pragnąć by się już uspokoiła - Jeszcze będziesz się z nim cieszyć. - powiedział, bo nie wierzył by wpierw mu nakopała a zaś gratulowała. Musiało być odwrotnie - Clarie, najpierw do mnie. - powiedział prawie równo z Elizabeth - Bym zdążył przytrzymać i powstrzymać Lizzy. - para wampirów była jak przekupki na targu. Roy jednak zamilkł bojąc się że zwyczajnie przytłaczają młodą dziewczynę. Zerknął na Lizzy z przewrotnym błyskiem w oku jakby pytał 'ja cię nie powstrzymam?'. Co nie. Musiałby się jednak postarać - Po staremu. - powiedział i skinął głową jakby odpowiadając nie tyle Clarie co wampirzycy. Wysłuchał krótkiego streszczenia z ich życia stwierdzając że nie musi dodawać sprostowań - Tak, żyjemy sobie z dnia na dzień. Nic ciekawego. - jak on by zaczął to nie streściłby Clarie wszystkiego w ciągu reszty dnia, a i kawał nocy by jej zabrał chcąc wszystko dokładnie opowiedzieć.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Pią 21:41, 13 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:40, 13 Sie 2010    Temat postu:

Faktycznie Claire trochę przytłaczało to świergotanie. W ogóle ostatnio wiele rzeczy na nią tak działało.
- Nie mówił nic bo było trochę problemów i nie chcieliśmy nikomu mówić. Z resztą nadal jest małe zagrożenie - westchnęła i upiła łyk soku.
- Jaka to będzie knajpa? - spytała przekrzywiając lekko głowę patrząc na Roya. Dobrze wiedzieć,że będzie nowa knajpa bo stare jej się już znudziły. Domówiła sobie jeszcze soku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:50, 13 Sie 2010    Temat postu:

Mogła się tak długo przepychać argumentami i słowami z Royem, chociaż nie o to tu teraz chyba chodziło. Spotkali się z nią i to jej dziewczyna przez tych parę chwil chciała poświęcić większość swojej uwagi. Zamarła w pół zdania słysząc, że mieli problemy. - Zagrożenie? - zapytała - Claire, co się dzieje? Mogę jakoś pomóc? - dodała z niepokojem, świdrując dziewczynę wzrokiem. Nie pozwoliła już się jej podnosić, samej idąc po drugi sok i pozwalając przez chwilę chłopakowi z nią wymienić parę uwag na temat No name.

Wyrzucała sobie w myślach to, że pozwalała Jamesowi ostatnio tak się spławiać telefonami. Powinien jej był powiedzieć co jest grane. Musiał. Jak mógł jej nic nie powiedzieć? A jeszcze tym bardziej jak coś się działo z dzieckiem. Wróciła do stolika po chwili znów z nimi siadając czekając z niecierpliwością na tłumaczenia co się dzieje z jej ciążą niepokojącego. Była gotowa stanąć na głowie, by im jakkolwiek pomóc, ale musiała wpierw wiedzieć co się dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:59, 13 Sie 2010    Temat postu:

Otworzył usta chcąc jakby zaprotestować ze zostawia się go z ciężarną kobietą samego, ale opamiętał się wiedząc że go nie pogryzie czy coś podobnego - A nic takiego. - mruknął i wyciągnął ze szklanki słomkę wsadzając ją sobie po chwili do ust jak kawałek trawy - Dobra muzyka, coś tam do wypicia i takie tam... - powiedział wzruszając ramionami i patrząc przy tym na dziewczynę - Jak skończymy to możecie być pewni ze dostaniecie zaproszenie, na powiedźmy parapetówkę. - uśmiechnął się do niej wrzucając słomkę z powrotem do szklanki - O ile jeszcze będziesz w stanie. Ogólnie chciałbym poznać twojego chłopaka. Elizabeth ciągle o nim opowiada. - powiedział uznając po raz wtóry ze temat z nim związany nie jest niczym ciekawym, także No Name odpadało. Zamilkł kiedy wróciła Lizzy na pierwszy rzut oka juz wiadomo jak żadna odpowiedzi i wyjaśnień ze strony Clarie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:21, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Raczej nic się nie da zrobić - westchnęła i podziękowała Lizzy za sok,który jej przyniosła.
- Po prostu dzieci wilkołaków rozwijają się szybciej niż normalnie. Nie zawsze mamy są wstanie donosić ciążę. Ja widać nie jestem aż taka silna. Z resztą sama może wiesz -wywróciła oczami. Z tym raczej nic nie dąło się zrobić niestety. Upiła łyka soku i dojadła babeczkę.
- Myślałam,że może jakaś knajpa taka hm..tematyczna. W sensie na przykład azjatycka,włoska,grecka... - wymieniała co jej do głowy wpadło. W sumie taka tematyczna restauracja byłaby fajna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:38, 13 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth miała wszystko pod kontrolą. Nawet jak odeszła na moment, to i tak starała się być bardzo uważna i ostrożna. Wiedziała, że dla Roya to nowość, czuć człowieka i do tego wilka. Ale musiał mieć szansę się przyzwyczaić. Nie mogła się od razu wtryniać w to jak on będzie odczuwał obecność wilka.

Po chwili siedząc już przy stoliku z nimi i słysząc, ze nic nie może zrobić, zagryzła zębami swoją dolną wargę zastanawiając, że może jednak coś by mogla zrobić. - Ale jesteś pod opieką jakiegoś lekarza, prawda? - zapytała - Jakiś musi się chyba na tym, to znaczy na tak specyficznej ciąży znać. - dodała z nadzieją sięgając po chwili do swojej torebki po coś. Oparła ją na brzegu stołu wyciągając z jej wnętrza bloczek i długopis. Otworzyła okładkę i coś przez chwilę pisała pozwalając porozmawiać jeszcze przez moment chłopakowi i dziewczynie.

Kiedy skończyła pisać, pstryknęła sprężynką długopisu i wyrywając kartkę z bloczku, korzystając z chwili pomiędzy ich rozmową podała dziewczynie papierek. Okazał się być czekiem. Z ładną, okrągłą sumą pięciu zer i dwójki z przodu wypisaną wzdłuż kropeczek blankietu. - Weź to, proszę. - zwróciła się do Claire. - James by mi nigdy na to nie pozwolił, bo wiesz jaki on jest, ale jeśli będziesz potrzebowała lekarza czy specjalistycznej kliniki, cokolwiek, to przynajmniej nie będziecie musieli się zastanawiać nad tym czy Was stać. - wcisnęła czek w dłonie dziewczyny nie przyjmując do wiadomości odmowy.

Resztę schowała do torebki odwieszając ją na oparciu krzesła, na którym siedziała. - Nie dla Was. Dla dziecka. - od razu zaznaczyła. Niech tylko spróbują odmówić. Nie znosiła bezradności i chociaż tak chciała im pomóc. Wiedziała przecież, że nigdy im się nie przelewało a to, co właśnie jej dała, mogło być dla nich kwestią wóz albo przewóz, jeśli rzeczywiście z donoszeniem ciąży i jej zdrowiem by się coś znowu działo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:52, 13 Sie 2010    Temat postu:

Roy słuchając ich rozmowy, czując się jak to mężczyzna trochę maluczki w takich tematach, przenosił wzrok raz na Lizzy a raz na Clarie. Nie odważył sie zadać kilku nurtujących go pytań, bo nie wypadało zapytać blondynki wprost. Patrząc na wampirzycę wiedział że to nie lada zagadka również i dla niej. Kiedy Lizzy coś skrobała zajął Clarie kończąc jej opowiadać o knajpie - Będzie tematyczna, cóż tylko w temacie muzyki. Prowadzenie knajpy z jedzeniem w gruncie rzeczy nie wydaje się być dla nas... - miał na myśli siebie i Elizabeth jako inny gatunek - Zbyt trafionym pomysłem, wiec postawiłem na to co osobiście lubię. Nie wiem jak to wyjdzie, bo nikt tego nie wie. - powiedział śmiejąc się - Ale jak zawsze, jak każdy kto rozpoczyna interes mam nadzieję że mi się powiedzie. Z makaronami czy bez. - z wytłumaczeniami wyrobił się w czasie dając teraz możliwość odezwania się Elizabeth, która skończyła pisać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Claire
Człowiek



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:24, 14 Sie 2010    Temat postu:

Spojrzała na karteczkę,którą wcisnęła jej Lizzy i pokręciła głową.
- Nie mogę tego przyjąć. Ja mam pieniądze. Nie są mi potrzebne. To James się zawsze upiera,że on będzie zarabiał na rodzinę. Zostało mi pieniędzy po ojcu,mamie i jeszcze brat co miesiąc mi przysyła. Na prawdę Lizzy, Wam się przydadzą. Remontujecie mieszkanie i knajpę - podsunęła jej karteczkę pod dłoń. Nie mogła przyjąć takiej sumy pieniedzy posiadajac dużo swoich. To byłoby nie fair a ktoś tych pieniedzy pewnie potrzebuje bardziej.
- Na pewno się powiedzie - uśmiechnęła się do chłopaka i zerknęła jeszcze raz na Lizzy. A Claire z resztą odpowiedziałaby raczej na każde pytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:33, 14 Sie 2010    Temat postu:

- Claire, no proszę Cię. - jęknęła Elizabeth - Pamiętasz moją ostatnią drakę z Jamesem, prawda? Nie każ mi się powtarzać, bardzo Cię proszę. - odsunęła czek ponownie w stronę dziewczyny - Remont to jedno i nie musisz się martwić o to, że nam zabraknie. Pomyśl o dziecku i o tym, że mogłoby jemu czegoś zabraknąć. - wyjaśniła wciąż naciskając na dziewczynę, by jednak przyjęła jej prezent.

- Poza tym jeśli nie chcesz tak, to zróbcie z tych pieniędzy lokatę. Na czarną godzinę. Dla dziecka. Sięgniecie do niej dopiero wtedy, gdy będzie Wam potrzebne bądź, gdy dzieciak podrośnie i będzie na przykład chciał iść na studia. - mruknęła potrząsając głową lekko - Sama wiesz ile to kosztuje. I przestańcie wreszcie mówić nie. - zaznaczyła - Prezentów się nie oddaje, prawda? - rzuciła wybijając argumentację dziewczynie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:57, 14 Sie 2010    Temat postu:

Nie. Na jego pytania nie chciałaby odpowiadać. Zdziwiłaby się jak można być bezpośrednim - Och przyjmij to jako... - zaczął Roy chcąc pomóc Elizabeth przekonać Clarie choć sam by się bronił rękami i nogami gdyby to jemu proponowała taką sumę - Prezent od ciotki na dobry start. Tak jak mówi, nie musicie przecież wykorzystać tego od razu. - zaczął używając swego najbardziej spokojnego i jednocześnie przekonywującego tonu - Zdarza się w życiu różnie, prawda? Odpukać... - zapukał kłykciami w blat stolika - Nie życzę wam żeby stał się cos złego, ale może. A wtedy te pieniądze będą jak znalazł. Wsadźcie to na lokatę jak proponuje Lizzy a pod koniec życia kiedy przypomnicie sobie o niej będziecie milionerami, bo procent wam urośnie. Remont jest już prawie skończony, wiec to żaden argument. - skłonił się w stronę wampirzycy i zwrócił wzrok ponownie na Clarie - Poza tym jakoś sobie poradzimy. Ty i twoje dziecko będziecie ważniejsi. - powiedział a to był chyba argument łamiący każdą matkę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Sob 12:03, 14 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:54, 14 Sie 2010    Temat postu:

Elizabeth spojrzała się na Roya z wyrazem szczerego podziękowania za to, że właśnie poparł jej gest i we dwójkę zaczęli namawiać dziewczynę do jego przyjęcia. Co prawda gdyby siedział przy tym stoliku James, to nie było by nawet najmniejszego cienia szansy na to, by Claire zgodziła się zachować ten czek. Jednak jego tu nie było i nie mógł mieć niczego do gadania. Na szczęście.

- Claire... - utkwiła spojrzenie w dziewczynie zmieniając całkowicie temat, mając nadzieję, że tamten już został właściwie przedyskutowany - Który to tydzień? - zapytała z ciekawością - No i czy jesteście już w stanie określić czy to będzie chłopiec czy dziewczynka? - dodała z zaciekawieniem - Ja wiem, że to chyba jeszcze za wcześnie, ale... Będę miała bratanicę czy bratanka?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:10, 14 Sie 2010    Temat postu:

- Nie ma gadania. - powiedział i zaczął się kiwać lekko na krześle - Kartka jest w twoich łapkach młoda dziewczyno. - zadecydował za Clarie i dokończył - I niech tak będzie. Dalej możesz z nią iść tylko do banku, broń boże do kosza. - przykazał bezwzględnie. Może i chciał ją poklepać po ramieniu by dodać otuchy i polepszyć humor ale zrezygnował pamiętając o tym jak dla niej jest lodowaty. Miał nadzieję że to juz koniec tego tematu i chyba tak było bo Clarie choc niezbyt chyba chętnie zabrała się za odpowiedź dla Lizzy. Roy uniósł w górę szklankę i siorbnął trochę soku. Kropla trafiła na jego język i wykrzywił się nieznacznie. Zerknął na zegarek a później na zaaferowaną wampirzycę. Kopnął ją lekko nogą pod stolikiem, by się opamiętała i zaczęła zbierać jeśli chcieli cokolwiek jeszcze załatwić a nie mogli narzekać na nudę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:29, 14 Sie 2010    Temat postu:

Wampirzyca z ulgą przyjęła fakt, iż chyba temat czeku został ostatecznie rozstrzygnięty. Jeszcze chwilę porozmawiały ze sobą, omijając już sprawę finansową, która obie je chyba gryzła w całkiem różne strony, ale kiedy Roy uświadomił Elizabeth, że czas niemiłosiernie im ubiega a akurat dzisiaj mieli co robić...

- Claire, kochana, my musimy już lecieć powoli. Wiesz, do dopięcia jest sporo spraw a z racji tego, że nie każdego dnia możemy przy słońcu tak wyjść na miasto, to... Przykro mi. Ale spotkamy się w najbliższym czasie, prawda? - rzuciła z nadzieją płacąc po chwili kelnerce za wszystkie ich zamówienia. Po tym spojrzała się jeszcze raz na dziewczynę, ściskając ją mocno na pożegnanie. - Masz jak wrócić do domu? Bo jeśli nie, to mów. - nie usłyszała słowa nie, więc uznała, że dziewczyna brata sobie jakoś poradzi - I proszę Cię, dzwońcie częściej. A teraz to już musowo chociaż wiadomość mi co jakiś czas prześlij, bym się nie zamartwiała czy z Tobą i maluchem jest okej. - zaznaczyła nie mogąc sobie odmówić wylewnego pożegnania.

Dała się też swojemu towarzyszowi pożegnać i po chwili już ich nie było.


// Seattle / Butique Margaret O'Leary


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:20, 14 Wrz 2010    Temat postu:

/ Kasyno i bar / Dom Publiczny Pod Czerwoną Podwiązką

Całą drogę jaką przebyli głowił się nad tym wózkiem. Na cholerę jej ten wózek? Przecież zostało jeszcze trochę czasu, a po co sprowadzać do domu dodatkowe rzeczy? - Podrapał się silnie po karku wielce zafrasowany tą sprawą. Westchnął bezgłośnie w duchu. Zerknął kątem oka na Carmen i w końcu odezwał się. Ale z ostrożnością, bo nie wiadomo było jak kobiety w ciąży reagowały na sprzeciwy. - Kotku, bo wiesz, tak sobie myślałem... - zaśmiał się nerwowo obracając głowę w jej stronę gdy zatrzymali się już przed galerią handlową. - Ten wózek, to może za wcześnie? - Nie znał się dokładnie, ale gdzieś tam słyszał, ze kupuje się dopiero po urodzeniu. Nie był jakiś tam zabobonny, ale na zimne lepiej było dmuchać. - Wiesz jak urodzisz, po co teraz w domu? Kupimy to co trzeba, a wózek i tak przez pierwsze dni nie będzie Ci potrzebny, więc wtedy nad tym pomyślimy. Co Ty na to? - zagryzł lekko wargę. Nie dał jej odpowiedzieć, przynajmniej nie od razu. Wysiadł z auta, obszedł je i uchylił przed nią drzwiczki. Pomógł jej wysiąść. Rozejrzał się uważnie dookoła, ale niczego ciekawego nie dostrzegł. - Chodź, porozmawiamy o tym za chwilę. - Przygarnął ją do siebie, obejmując dłonią w pasie. Przemierzyli alejkę wysadzaną kostką brukową wiodącą do wejścia gdzie ludzie przewijali się w jedną i drugą stronę jak mrówki niczym w kopcu. Przed nimi otworzyły się elektryczne drzwi. Poczekał, aż mała rodzina składająca się z ojca matki i dwójki dzieci wyjdzie dopiero wtedy mogli wejść do środka. Będąc już wewnątrz, zadał podstawowe pytanie bo sam się nie orientował. - No to gdzie teraz? - Miał nadzieję, a raczej jakoś był dziwnie pewien, że Carmen zna się na tych sprawach lepiej niż on sam. Nie miał obycia z dziećmi i wiele jeszcze musiał się nauczyć. Nie chciał wskazywać palcem, bo to nie wypadało. Skinął głową wskazując jakiś szyld, obwieszczający nazwę sklepu z artykułami dziecięcymi. - Może tam zajrzymy? - Starał się pomóc jak tylko mógł. Wlepił w nią swe spojrzenie oczekując na odpowiedź z jej strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
Strona 17 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin