Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Sobhian Blackrose
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:53, 09 Lis 2009    Temat postu:

- Tak idź skarbie idź. - powiedziała cicho kiedy wychodził. Posprzątała ze stołu. Schowała resztę tortu do lodówki i powróciła do Jean biorąc ją na ręce. Obie poszły do pokoju. Sobh się wzięła za szycie nowych ubranek dla córki, aby mogli pojechać do miasta, a Jean z dumą jej pomagała. A to podawała nitki, a to nożyczki a to cążki. Obie miały z tego niezłą radość. - Nie martw się kochanie tata niebawem wróci do domu. Pojedziemy do miasta Ci kupić parę rzeczy. - kobieta uśmiechnęła się do dziewczynki. - Jakich? - zapytała Jean zaciekawiona siedząc na dywanie i wlepiając w nią spojrzenie. - A no cóż trzeba Ci kupić parę ubrań, trochę butów bo z jednej bardzo szybko wyrośniesz. Zabierzemy Cię na lody co Ty na to? - zapytała Sobh ciekawa reakcji córki. - Na lody. Lody. - ucieszyła się mała dziewczynka. Sobhian obdarzyła ją ciepłym uśmiechem dokańczając szycie. Kiedy w końcu skończyła przebrała córkę w pasujące idealnie ubrania. Pochowała to co używała przed chwilą. Posprzątała za sobą i znów wzięła córkę na ręce. Poszły do salonu. Włączyła jej program z bajkami i sama się zagłębiła w nich razem z Jeanine.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:00, 10 Lis 2009    Temat postu:

Benjamin wszedł do domu ciągle pogwizdując. Był z czegoś niewyobrażalnie zadowolony. Zdążył się rozebrać a Jeanine wybiegła mu na spotkanie wołając, że mama zaraz da jej kredki jak skończy się bajka. Benjamin ucieszył się i wziął ją w ramiona uśmiechając się do córki szeroko. Zaczęła go prosić by poszedł z nią do pokoju, więc zrobił to bezzwłocznie. Zasiedli na kanapie a na ławie czekały już kredki i duży blok rysunkowy. Ben zaczął tłumaczyć cierpliwie Jean jak nazywają się poszczególne kolory i z czym je sobie szybko skojarzyć by lepiej zapamiętać. Sobh siedziała obok i podsuwała pomysły na skojarzenia. Mężczyzna złapał żółtą kredkę – Żółty. – oświadczył dziewczynce – Żółte jest słonko, serek w lodówce, cytryna, słoneczniki. Takie bardzo duże ładne kwiaty. – przyłożył rysik do papieru, wysunął lekko język i narysował okrąg. Był trochę krzywy, ale z jego zdolnościami nie należało spodziewać się perfekcji. Dorysował kilkanaście linii, które udawały promienie a w końcu zakolorował wnętrze – Słonko. – powiedział patrząc na nie krytycznie – Jak wyjdziemy to je zobaczysz. – zapewnił Jeanine zerkając w okno za którym przestało prószyć. O dziwno promienie słońca przebiły się zamieniając śnieg w mokrą breję. Uśmiechnął się do siebie myśląc o tym czy Adam już był u Mariki. O to, co ona zrobi lub już zrobiła był dziwnie spokojny – Wiesz kogo widziałem? – zapytał Sobhian z uśmieszkiem, który stał się dość tajemniczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:01, 10 Lis 2009    Temat postu:

Ucieszyła się z powrotu Benjamina do domu. Cmoknęła go w policzek na powitanie. Wysłuchiwała radosnej paplaniny córki stojąc obok nich. Kiedy oboje zagłębili się w rozmowie ona wyszła z pokoju faktycznie przygotować materiały do rysunku. Wyciągnęła duży blok, pełno kolorowych kredek i wszystko to położyła na ławie kiedy do pokoju wszedł Benjamin i Jean. Oboje dorwali się do tego co im przygotowała. Uśmiechając się szeroko słuchała jak Ben tłumaczy ich córce poszczególne kolory. Sama od czasu do czasu się wtrącała podrzucając pomysły. - Zielone są liście na drzewach, zwłaszcza wiosną i latem. Zielona jest również trawa rosnąca na ziemi, jak i ogórek albo również łodygi kwiatów. - wyjaśniła jej spokojnie. - Śliczne słonko. - mrugnęła zadowolona do chłopaka. Zachowywali się jak normalna prawdziwa rodzina i to ją bardzo cieszyło. W czasie gdy oni się bawili ona odpłynęła myślami zastanawiając się jak to wszystko wyniknie. Dopiero pytanie Benjamina wyrwało ją z zamyślenia. - Kogo widziałeś? - zapytała zaciekawiona nie bardzo wiedząc o kogo mu chodzi. Przez jej zamyślenie nie wyłapała emocji w czasie wypowiadania przez niego tych słów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:14, 10 Lis 2009    Temat postu:

Benjamin wyszczerzył się do Sobh a po chwili zerknął jak radzi sobie Jeanine. Zostawił ją by w spokoju siedząc mu na kolanach mogła sobie rysować kolorowe esy i floresy. Odchylił się w tył i zapadł w kanapę - No myśl... - zamachał brwiami niecierpliwiąc się - Chcesz podpowiedź? - zerknął na wampirzycę unosząc jedną z brwi wyżej - No dobra. - oświadczył wspaniałomyślnie - Ten ktoś patrzy na pewną kobietę z taką samą miłością i uczuciem co ja na ciebie. - poprzestał narazie na tym. Trącił ją palcem wskazującym w bok - Myśl Sobh.... Przecież to takie łatwe. - powiedział drapiąc lekko obicie kanapy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:31, 10 Lis 2009    Temat postu:

Myślała tak jak ją prosił. Najpierw nie przychodziło jej nic do głowy. - Oczywiście, ze chcę. - powiedziała wpatrując się intensywnie w jego twarz. Kiedy ją otrzymała od razu skojarzyła o kogo chodzi jednak postanowiła się trochę z nim podroczyć. - Hm... Nie mam pojęcia na prawdę. Jakoś mózg mi dzisiaj odmawia współpracy. Nikt taki nie przychodzi mi do głowy. - wzruszyła ramionami. Kiedy Benjamin zabierał się za następną podpowiedź wybuchnęła gromkim śmiechem. Nie mogła się powstrzymać. - Wybacz. Żartowałam. Tylko jedna, jedyna znana mi osoba patrzy na Marikę tak jak Ty na mnie i jest to Adam. Wrócił. No proszę, a mówiłam, ze wróci szybciej niż się obejrzymy, przecież on nie potrafi bez niej wytrzymać i odwrotnie. I jestem pewna, że się pogodzili. Ja Ci to mówię taka kobieca intuicja. - mrugnęła okiem szczerząc się do Benjamina.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:46, 10 Lis 2009    Temat postu:

Machnął dłonią i cmoknął żałując że nie udało jej się za pierwszym razem - Ten twój mózg.... - zaśmiał się cicho a Jeanine podała mu temperówkę i czarną kredkę. Naostrzył ja i oddał córce zerkając przez drobne ramię co też rysuje tym żałobnym kolorem. Okazało się że były to łatki i chyba należały do rysunkowego odpowiednika Syriusza. Opadł ponownie na oparcie i zatarł dłonie - Dobrze. Podpowiedź numer dwa.... - urwał jednak widząc jak się z niego zaczyna śmiać. Zawtórował Sonh i zaklaskał - Brawa dla tej pani! - pokiwał głową - Tak. Sam on. Jedyny i nieprzeciętny. Kretyn numer jeden w Forks pan Adam Knight! - obwieszczał to jak zawodowy konferansjer - Zaszczycił granice naszego przeuroczego... Ciepłego... - tu już bardzo kolorował - miasteczka. Wszyscy jej to mówiliśmy. I ja, i ty i pani Knight... I patrz. Posłuchał nas! - zawołał zadowolony.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:50, 10 Lis 2009    Temat postu:

Roześmiała się. To jak opowiadał o Adamie wydawało jej się tak śmiesznym, że nie mogła wytrzymać. - Przestań bo brzuch mnie zacznie boleć od śmiechu. - wiedziała, ze nie było to możliwe, ale czasem i ona mogła coś pokolorować swoją wypowiedź. - To dobrze. Bardzo dobrze. - i ona była z tego powodu zadowolona. Miała wielką nadzieję, że wszystko się ułoży w jak najlepszym porządku. - Pomimo wszystko tego, że wyjechał widać po niej, ,że wciąż miała nadzieję. Fakt faktem jak już mówiłam nie zachował się ładnie zostawiając ją, ale wiem, że mu wybaczyła, a jeżeli kocha ją tak bardzo mocno jak myślę to drugi raz nie popełni tego samego błędu. - jej buzia była roześmiana. Pochwaliła córkę za jej rysunkowość. - Ślicznie kochanie. Jestem z Ciebie taka dumna. - biła od niej nieskrywana przepełniająca jej pierś duma, ze ma tak wspaniałą córkę. Pogłaskała ją czule po główce. Przysiadła obok Benjamina i złożyła swoją głowę na jego ramieniu. Sama już dawno nie rysowała niczego choć kiedyś bardzo to lubiła. Bardzo dawno temu uczęszczała na lekcje szkicu. O tym Benjamin również nie wiedział. Wtedy była sama i z braku lepszych zajęć starała się jakoś sobie zapełnić czas. Ale to pozostawało jej słodką tajemnicą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:59, 10 Lis 2009    Temat postu:

- Oni są jak dzieci prawda? - zapytał znienacka patrząc na swoją dziewczynę - Niby starsi od nas a za grosz rozumu. - powiedział zastanawiając się nad sytuacją która była bardzo pokręcona. Ciągle pytał 'dlaczego' choć znał dobrze odpowiedź. Dla niego Adam już zawsze będzie zdrowo pokręcony a Marika będzie z lekka rozhisteryzowaną i zbyt mocno zapatrzoną w niego kobietą - Kazała ci podziękować za ciasto. Bardzo jej smakowało. Wsunęła bez krzywienia się cały kawałek. - uśmiechnął się lekko przypominając sobie o zarzutach jakie mu Marika postawiła - Teraz już nie powinna chodzić głodna. Nie jadła pewnie dla samoumartwienia swego ciała. To takie głupie... - pokręcił lekko głową - Nieodpowiedzialne... Tak jak mówiłem. Dzieci. Ciekawe co teraz wymyślą?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:29, 10 Lis 2009    Temat postu:

- To znaczy dokładnie z boku tak to wygląda, ale moim skromnym zdaniem oni się po prostu mocno kochają. Powiedzieć Ci coś szczerze? A i tak Ci powiem. - pokiwała głową unosząc ją lekko w górę. - Jak by Ci to wytłumaczyć hm... - zastanawiała się chwilę jak ując swoje słowa aby zabrzmiały dobrze. - No cóż ja widzę to tak. Oboje mają ciężkie charaktery, a przynajmniej mieli i nie zawsze wiedzą jak to wyrazić wszystko. Może oboje się w tym pogubili? Może oboje czasem źle się za to zabierają? Nie wiem. Nie przebywam z nimi dwadzieścia cztery godziny. Jednak pomimo wszystko darzą się na prawdę szczerym uczuciem i to widać. Przypomnij sobie jakiego poznaliśmy kiedyś Adama? Był zimny, odpychający i nie pozwalał się do siebie zbliżyć. Był buntowniczy i awanturnikiem. Wtedy z Sel, na prawdę nie czułam w nim tak silnych emocji względem czarnowłosej jakie czuję teraz jakimi darzy Marikę. Zmienił się. Ona go zmieniła. Może na pierwszy rzut oka nie jest to tak widoczne, ale gdy się przyjrzysz głębiej można dostrzec w nim tę radość i szczęście, które widzi na co dzień przy nim Marika. Poniekąd wciąż gdzieś tam w nas mamy przeświadczenie, że jest tym złym, a to przyćmiewa nasze umysły i nie chce dopuścić myśli, ze jednak może być inny lepszy i łagodniejszy. - wyjaśniała Benjaminowi swój punkt widzenia na cały temat. Ona przynajmniej tak to widziała. - To myśmy go oceniali źle, ale nie przyszło nam na myśl aby go poznać bliżej i dowiedzieć jaki jest na prawdę. Zresztą nie było ku temu okazji. Gdyby nie Marika nie znalibyśmy ani jej ani jego. Każdy radzi sobie na swój sposób kochany. Może on nie zawsze wie jak wyrazić swoje uczucia? Kiedy przez wiele lat ma się trudny charakter, stroni od ludzi i ich odrzuca to trudno to zmienić tak z dnia na dzień. Sam słyszałeś co mówiła Marika na jego temat. I Tobie i mnie trudno było w to uwierzyć, ale wtedy patrząc na nią taką uśmiechniętą i szczęśliwą jak i później patrząc na Adama i po rozmowie z nim zrozumiałam, że on ją na prawdę kocha i troszczy się o nią na swój sposób. Myślisz, ze zostawiłby ją tutaj samą i wyjechał ot tak? Mylisz się. Właśnie dlatego prosił Cię o pomoc. - nabrała powietrza w płuca i wypuściła je z świstem. Zwilżyła sobie językiem zaschłe usta od ciągłego mówienia i ciągnęła dalej. - On to wszystko zapewne zaplanował. Wyjechał mając pewność, ze nie zostanie bez opieki do jego powrotu. Obdarzył Cię zaufaniem Benjaminie. - powiedziała z dumą w głosie. Cieszył ją ten fakt. - Gdyby tak nie było nie prosiłby Cię o pomoc. Może nie był to przekaz najlepszy, ale wiesz, że zależy jej na niej jak na nikim innym. I co do tego nie mam żadnych wątpliwości. - W końcu mogła zakończyć. Trochę się rozgadała. - Och bardzo się cieszę, że jej smakował i że zjadła go bez mrugnięcia okiem. Tak zaniedbywała się. To bardzo nieodpowiedzialne i bez sensu. Nie powinna tego robić. Musi dbać o dziecko, a w ten sposób jedynie mu szkodzi. Jeżeli są razem to Adam już zadba o nią i jej normalne odżywianie. Wątpię by pozwolił aby to dziecko źle się rozwijało. On się cieszy na jego przyjście widać to po nim. Może i nie jest jego, ale kocha je. - uśmiechnęła się szeroko. Kiedy inni byli szczęśliwi i ona taka była. Uwielbiała patrzeć na roześmiane, pełne radości twarze innych osób tym bardziej jej bliskich.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:47, 10 Lis 2009    Temat postu:

Wysłuchał Sobhian patrząc na plecy Jean, która wierciła się co jakiś czas by dorysować kolejną rzecz czy zwierzę - Wszystko pięknie. - zgodził się z wampirzycą uśmiechając się nieznacznie - Obdarzył mnie zaufaniem. To fakt. Też mnie to cieszy. Tylko kiedy o tym myślę, w zasadzie im dłużej o tym myślę to... Uznaję że to jednorazowe. Zobaczysz... - mruknął poprawiając brzeg bluzki córki - Spotkamy się a on będzie znów taki sam. - wzruszył ramionami. Zgubił się na chwilę w swych odczuciach nie wiedząc czy wierzyć w to co widział - Nadal to ja w jego oczach będę kretynem a on będzie tym mądrzejszym. Ja tym łatwowiernym i tak dalej... - machnął lekko dłonią - Kocha ją. To jest pewne, ale jego zachowanie chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, wiesz? Może i zrobił to z rozmysłem. Zapewnił jej pomoc. I co to dało prócz tego ze faktycznie tak ową miała? To że jego matka i ja z nią trochę posiedzieliśmy? - zaczął skubać brzeg kieszeni u swych spodni - Była jak... Upadła zaraz jak przeczytała to co napisał a później już tylko... Parę tygodni i była by stracona. Mimo tego że wrócił tak szybko, i że wpajałem jej to do umysłu... Cięgle będę go za to potępiać Sobhian. - powiedział cicho - Mimo wszystko. Nie powinien tego robić. - czasami i Benjamin potrafił być cholernie uparty w swych przekonaniach. Westchnął i spojrzał na rysunek Jeanine - Pokaż co tam narysowałaś mamie i tacie? - zapytał pogodnym tonem tak nie podobnym do tego jakim mówił przed chwilą,

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:07, 11 Lis 2009    Temat postu:

- Jak jednorazowe? - pokręciła głową nie dowierzając. Dla nie było to czymś niepojętym i nie potrafiła sobie tego przełożyć na logikę bo też tak się nie dało. - Nie ma czegoś takiego jak jednorazowe zaufanie, bo albo się komuś na prawdę szczerze i bezgranicznie ufa albo nie. Można stracić do kogoś zaufanie, ale to co innego. Może nie pokazywać tego, może Cię traktować tak jak mówisz, ale skoro Ci zaufał to wewnątrz niego to wciąż będzie. - obrali sobie niezbyt dobry temat. To nie prowadziło do niczego dobrego. Nie chciała się czasem przez to z Benjaminem pokłócić. Odsunęła od siebie złe myśli i spojrzała na niego. - Nie wiem co to dało. Nigdy tego się nie dowiemy. To wiedzą tylko Adam i Marika. Tylko oni znają powody i tylko oni tak na prawdę wiedzą o co na prawdę chodzi. Dla nas pozostaje jedynie niewiedza. - wzruszyła ramionami. - Masz do tego prawo. Mnie również się to nie podoba. Nie potrafię zrozumieć dlaczego ją zostawił, ale i również nie chcę o tym myśleć. Nie chcę go nienawidzić Benjaminie. Rozumiesz? Gdybym zaczęła to wałkować w umyśle tak najwyraźniej by się stało. Po prostu nie chcę by był moim wrogiem. Nie zawinił mi niczym. Nie mam prawa go oceniać. Sam już to zapewne zrobił. - mruknęła cicho. Odchyliła się w tył i opadła na oparcie kanapy. Zagłębiła się w swych rozmyślaniach odpływając zrezygnowana od rzeczywistości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:17, 11 Lis 2009    Temat postu:

- Wiesz co to znaczy jednorazowo. - powiedział zerkając na Sobh szybko - Zrobił to i zapomni. - uśmiechnął się lekko i poświęci swą uwagę Jean. Przytrzymał przed nią blok a dziewczynka szczegółowo zaczęła opowiadać co znajduje się na kartce. Wskazała na coś brązowego i nadmieniła że to jest skąd bierze się ubrania - Szafa. - przypomniał jej Benjamin. Później było coś ciemnozielonego i topornego. Kanapa. Była też ława. I kot w ciapki. Narysowała jedynie to, bo niczego innego jeszcze nie znała. Jej świat ograniczał się do domu z którego jeszcze nie wychyliła nosa. Trzeba to w końcu zmienić... Jean zaczęła się gramolić z jego kolan w kierunku matki ciągnąc za sobą blok. I jej, raz jeszcze szczegółowo i z taka samą pasją opowiedziała co widnieje na jej pierwszym rysunku. Benjamin podparł brodę dłonią. Kiedy skończyły się słowa zachwytów zaproponował im wyjazd do miasta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:46, 13 Lis 2009    Temat postu:

- Tak wiem co to znaczy jednorazowo. Obyś się mylił. Mam wielką nadzieję, że nie skończy się to na jednorazowym zaufaniu. Według mnie obdarzył Cię zaufaniem i to jest ważne. Dobrze dość rozprawiania o tym. Opieramy się na suchych faktach. Dopóki nie poznany prawdziwych szczegółów powstrzymajmy się od złych komentarzy. - skwitowała to spokojnie. Dalsza rozmowa na ten temat nie była wskazana. - No pokaż mi kochanie co tam narysowałaś? - wzięła córkę na ręce kiedy ta przyszła do niej. Usadziła ją sobie na kolanach i patrzyła na rysunki oraz na to co widnieje na nich. - Ślicznie skarbie. Ten kotek jest taki śliczny. Moja kruszynka jestem z Ciebie taka dumna. - zachwyciła się ponownie. Przy córce zawsze jej miękło serce. - Tak racja zbierajmy się bo nigdy nie pojedziemy. - Wzięła od córki blok kładąc go na stoliku. Wyjaśniła jej, że po powrocie znów będzie mogła rysować z mamusią lub tatusiem. Wstała z kanapy i poczęli się zbierać do wyjazdu. Po kilku minutach byli gotowi. Na dworze panował ziąb. Sobh nie przeszkadzał, ale ich córce mógł. Na wszelki wypadek wzięła kocyk, aby nie zmarzła. Kiedy Ben wyprowadził auto z garażu wsiadła z córką na rękach do niego. Zapięła pasy i mogli ruszyć na upragnione zakupy.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:10, 13 Lis 2009    Temat postu:

Benjamin i tak wiedział swoje. I nie przetłumaczy sobie zbyt szybko póki nie zobaczy. Choć wierzył Sobh i to przeważnie wychodziło mu na dobre tu jakoś nie mogła go zbyt szybko przekonać do swoich racji. Wstał z kanapy i poszedł do łazienki kiedy Sobh zaczęła ubierać Jeanine. Narzucił na siebie kurtkę i wciągnął buty. Sprawdził czy ma portfel, dokumenty, pieniądze i telefon. Chwycił kluczyki od samochodu i wyszedł do garażu. Wyprowadził swój samochód. W czasie gdy zamykał garaż dziewczęta wsiadły już do auta. Po chwili dołączył do nich i zapytał wyjeżdżając na drogę - Seattle czy Port Angeles drogie panie?

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:00, 06 Gru 2009    Temat postu:

/ Ulica

Pokiwał głową. Więcej na ten temat słowa nie powiedział tak jak sobie życzyła. Nie chciał jej zadręczać, choć sam nie czuł się z tym najlepiej. Benjamin również nie wyobrażał sobie opuścić Forks. Tak samo jak i Sobhian miał z tym miasteczkiem związanych zbyt wiele wspomnień. Zbyt wielu ludzi lubił, miał obok siebie dwie kobiety, które kochał ponad życie, miał fajną pracę i to mu wystarczyło do szczęścia. Poczekał aż powyciąga pakunki i pochylił się po jedzenie. Podążył za wampirzycą sprężystym krokiem. Problemami będą się zamartwiać dopiero za kilka lat, kiedy nadejdzie na to czas. Tak jak powiedziała trzeba zrobić zawsze to co trzeba. A później się zobaczy. Benjamin uśmiechnął się szerzej bo jego optymizm nigdy go nie opuszczał. Kiedy drzwi od domu zostały otwarte najpierw oczywiście do środka wparowała Jean z Ciapkiem u boku, później Sobh a na końcu rodzynek tej rodziny czyli Benjamin. Poszedł zaraz do kuchni odłożyć ich obiad a później wrócił na korytarz by ściągnąć z siebie kurtkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:20, 06 Gru 2009    Temat postu:

/ Ulica

Weszła na werandę. Wyciągnęła z torebki klucze od domu. Wsadziła je w zamek, przekręciła dwa razy i pchnęła drzwi od ich przybytku. Jak tylko Jean radośnie znalazła się w domu obwieszczając to swojemu misiowi i tłumacząc gdzie się znajdują, tak sama zaraz weszła za nią. Chwilę później i Ben przystanął obok niej. Lekko się uśmiechnęła wdzięczna za to, że nie drąży tematu. Odstawiła torby na ziemię. Najpierw ściągnęła buty, które ustawiła równo obok siebie, następnie kurtkę. Powiesiła ją na wieszaku. Podeszła do swej córki. Uklęknęła przy niej. Rozpięła jej kurteczkę, pozbawiając jej niewygody, a następnie ściągnęła z jej stóp buty. - No śmigaj do pokoju, zaraz tam przyjdę. Wybierzemy dla Ciebie ładny zestaw do Jeansów z cekinami. Będziesz wyglądać olśniewająco. I pójdziemy do wujka i cioci. - uśmiechnęła się słodko do córki. Jean obwieściła przygotowania z lekkim niezadowoleniem, ale pokrzepiła ją myśl o wujku i cioci co wyraźnie odbiło się w jej twarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:32, 06 Gru 2009    Temat postu:

Benjamin popatrzył na córkę z góry - Mała... Nie fochaj się bo pogadamy inaczej. I nie będzie przebacz. - jednym swoim tekstem potrafił zwalić z nóg. Mrugnął do Jean by nie brała jego słów na serio a ta obróciła się na piecie - Złote dziecko... - westchnął zadowolony - Takie grzeczne... - roześmiał się - Ciche... - tu może trochę przesadził - Takie nasze... - objął Sobh i poczochrał jej włosy - Ciekawe jak na nich zareaguje, nie? Pewnie zwali ich z nóg. - wyszczerzył się wyobrażając sobie miny obydwojga - Ale się zdziwią... - zaśmiał sie - No dobra. - puścił Sobh i schylił się po torbę ze swymi koszulami - Jak mamy iść to wypada się zbierać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:36, 07 Gru 2009    Temat postu:

- Ona jest bardzo dzielna i taka inteligentna, mądra jak tatuś. - uzupełnia jego wypowiedź Sobh. Obejmuje ramionami w talii Bena. Składa mu głowę na ramieniu. - Zapewne będą w szoku, o czym nie mam wątpliwości. W zasadzie sama bym była. - lekko się uśmiecha. - Ale myślę, że nasza córka potrafi ująć za serce. Szybko ją polubią, może nawet pokochają. - cmoka mężczyznę w policzek i odsuwa się od niego. - Właśnie, trzeba się zbierać. - coś świta w głowie Sobh. Dziś ma ochotę na lekką odmianę. Odsunęła się od Bena, podeszła do toreb z zakupami. Zręcznie chwyciła je w swoje dłonie. Powędrowała do pokoju gdzie czekała na nią już jej córka bawiąc się z panem Ciapkiem. Na pierwszy plan poszło ubranie Jean. Wyciągnęła spodnie, które tak bardzo się podobały jej córce. Dobrała do tego kolorystycznie błękitną bluzeczkę z lekkim nadrukiem. - Chodź skarbie. Ubierzemy Cię. - uśmiechnęła się lekko do niej. Pomogła jej ściągnąć z niej ubrania, które miała na sobie. Ubrała jej czystą bieliznę, naciągnęła na nią spodnie i bluzkę. Na końcu założyła jej skarpetki. Zajęła się jej włosami. Chwyciła w dłonie szczotkę z miękkim włosiem. Poczęła je jej rozczesywać. Kiedy wyglądały lśniąco na głowę założyła jej opaskę, którą chciała założyć. Wstała. Zmierzyła córkę wzrokiem i stwierdziła, ze wygląda olśniewająco. - No, no moja droga panno wyglądasz przepięknie. - Jean kręciła się pokazując się w całej okazałości. - Jeżeli chcesz możesz iść się pokazać tatusiowi. - Dziewczynka ośmielona komplementami chwyciła w dłonie misia i pobiegła do taty wesoło paplając. - Tato.... Tato... - wołała radośnie. - Jak wyglądam? Bo mama powiedziała, że olśniewająco. - powtórzyła słowa Sobh, które użyła w stosunku do córki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:55, 07 Gru 2009    Temat postu:

- Po mamusi. - stwierdził Benjamin przekomarzając się z Sobhian dla zasady. Poszedł do pokoju, który uznawali za swoja sypialnie i sięgnął po koszule które kupił. Odpakował jedną z nich i popatrzył krytycznie. Przekręcił głowę zastanawiając się czy warto. Raczej nie... Nie sądził by wyprosili go tylko dlatego że przyszedł w zwykłej koszulce na krótki rękaw. Zadowolony z tego faktu ukrył koszule w przepastnej szafie a na siebie wciągnął ciemnozieloną koszulkę. Zaczął sobie coś nucić pod nosem i ruszać rytmicznie zadowolony że nikt go nie widzi w chwili małego zapomnienia. Potrząsał lekko dłońmi kiedy podskoczył nagle. Obrócił się w stronę swej córki i przyjrzał jej się uważnie - Och! - Benjamin zaczął entuzjastycznie - Panienka.... - pokręcił głową, by wyglądało to tak jakby nie mógł znaleźć odpowiednich słów na to by opisać jak cudownie wygląda - Jestem zachwycony! - powiedział widząc jak Jean pokraśniała. Chwycił ją za dłoń i poszli sobie zrobić herbatę do kuchni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:33, 07 Gru 2009    Temat postu:

Bardzo ucieszyła się z tego, że Benjamin tak zachwala ich córkę. Był wspaniałym ojcem, o którym mogłoby pomarzyć nie jedno dziecko. Uśmiechnęła się. Chwaląc Jean doceniał jej wysiłki. Dodatkowo ucieszył ją fakt kiedy została sama w pokoju. Mogła na spokojnie wcielić swój plan w życie. W zasadzie nie plan, a myśl. Dziś miała ochotę wyglądać inaczej niż zwykle. W zasadzie to robiła to tylko i wyłącznie dla Benjamina. Podeszła do swej szafy. Otworzyła ją i zaczęła przerzucać między wieszakami. W końcu trafiła na coś odpowiedniego. Postawiła na sukienkę. Coś seksownego, ale nie zbyt wyuzdanego. Z szuflady komody wyciągnęła czystą bieliznę, w zasadzie to sam dół. Rozebrała się do naga. Naciągnęła na siebie fikuśne majteczki. Następnie założyła na siebie sukienkę. Poprawiła się. Podeszłą do komódki z lusterkiem. Zasiadła przed nim. Wyciągnęła swe przybory do makijażu. Po kilku dłuższych chwilach skończyła. Dzięki makijażowi nadała swojej skórze odcień skóry brzoskwini. Skóra wyglądała na zdrową i zadbaną. Makijaż był lekki, nie rzucający się w oczy. Na końcu pozostały włosy. W zasadzie nie musiała wiele z nimi robić. Lekko jedynie uniosła je u nasady. Po przeczesywała palcami. Skręcały się więc o tyle była do przodu. Na sam koniec spryskała się delikatnymi perfumami. Wstała. Przejrzała się w lustrze i uznała, ze wygląda dobrze. Ubrała do tego wszystkiego niezbyt wysokie buciki. Pochowała przybory. Z zadowoleniem wyszła z pokoju i powędrowała do kuchni gdzie był Ben i Jean. Byli tak zajęci sobą, ze nawet jej nie zauważyli. Przystanęła w progu. - I jak wyglądam? - zapytała ukazując się im w całej [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:50, 07 Gru 2009    Temat postu:

Gawędził ze swoja córką o tym i owym. Rozmowa skupiała sie przeważnie na tym co ciekawego Jeanine i pan Ciapek widzieli. Czekając za wodą odpowiedział na serię pytań dziewczynki - Tato... - przeciągała zabawnie ten wyraz - A dlaczego ty masz granatowy samochód a w mieście widziałam żółty? A dlaczego jedzenie przyniosłeś w torbie a nie ugotowałeś normalnie jak mama? - to o dziwo było z wyraźnym wyrzutem co rozbawiło Benjamina. Jean spojrzała Na Pana Ciapka przekręcając głowę. Spojrzała w okno i zawołała - Syriusz! - już chciała dopaść kota w swoje dłonie. Ben otworzył okno a kot jak to miał w zwyczaju zignorował wybuch uczucia małej Jean i zaczął się łasić do mężczyzny by dostał coś do zjedzenia. Po chwili kot chrupał karmę a Benjamin studził herbatę. Osłodził ja i postawił kubek przed Jeanine. Przysiadł naprzeciw niej i podrapał się po karku - Ten samochód w mieście był specjalny. To była taksówka i miała taki wyraźny kolor by każdy wiedział że... Że to właśnie to. Jeśli nie ma się jak gdzieś pojechać to można zadzwonić i przyjedzie po ciebie. Oczywiście trzeba za to zapłacić. - napił się i odpowiedział na drugie pytanie - Nie gotowałem bo idziemy do cioci i wuja. Zajęłoby to zbyt wiele czasu a po co go marnotrawić? To zapewne też będzie ci smakować nie martw się. - powiedział uśmiechając się do dziewczynki. Nie zauważyli pojawienia się Sobh. Poruszała się bezszelestnie. Najpierw do Benjamina dotarło pytanie a po chwili słodki, niezbyt ciężki zapach. Spojrzał w tamta stronę i skłonił się w stronę wampirzycy bez słowa. Oniemiał na moment. Zerknął na Jean i stwierdził ostrożnie - Mama przebiła cię dziś w wyglądzie słonko... - roześmiał się dźwięcznie i głośno. Pierwszy raz widział swoja dziewczynę w takim stroju. W sukience która podkreślała jej kształty ukazując w nowym świetle wszystkie walory jej piękna. Jeanine popatrzyła na nich lekko obrazonym wzrokiem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Pon 13:53, 07 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:10, 07 Gru 2009    Temat postu:

Jeden komplement, a sprawił, że na jej usta wypełzł szeroki uśmiech ukazując swe bielutkie zęby. Kochała Benjamina bardzo mocno za to, że tak doskonale potrafił doceniać czyjeś wszelkie starania. Była mu wdzięczna za to w pełni. - Och, ale nasza ukochana córka zawsze będzie najpiękniejsza bez względu na wszystko. I nic tego nie zmieni. - podeszła do Jean. Pstryknęła ją leciutko w nos opuszkiem palca. Pochyliła się lekko w przód i ucałowała ją w policzek. Jean chwyciła ją za szyję. Wzięła ją na ręce nawet nie odczuwając ciężaru małej. - Kiedy będziecie w pełni gotowi dacie znać i możemy ruszać do Adama i Mariki. - obróciła się w stronę Benjamina. Przechyliła lekko głowę w bok bo wyglądał jak by ją pierwszy raz w życiu zobaczył. Schlebiało jej to. Postąpiła kilka kroków w przód. Zrobiła wraz z córką piruet okręcając się wokół własnej osi ciała. Jean zapiszczała radośnie. - Moje ukochane słoneczko. - pogłaskała ją po główce. Za co ją zganiła mówiąc, ze jej opaska spadnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:20, 07 Gru 2009    Temat postu:

Benjamin spojrzał na Sobh a w jego oczach czaiło się nieme pytanie 'Ona ciebie?'. Mężczyzna nie był tego taki pewien. Ale inaczej Jeanine udobruchać się nie dało jak zapewnieniem że wygląda o niebo lepiej od mamy. Wyszczerzył się do kobiet popijając herbatę. Mała jednak do końca i była zadowolona i tym co zrobiła jej matka. Ben pokręcił głową na uwagę o opasce. Na jego oko rosła im mała modnisia, która nie będzie uszczęśliwiona byle czym. Pozostało mu oczekiwać na ciąg dalszy rozwoju sytuacji. Zerknął na zegarek a jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Już niedługo... Cieszył się z powodu że zajrzy do nich. Stęsknił się za tą radosną kobietą i zatwardziałym pesymistą - Więc, jesteście już gotowe? - zapytał podciągając nogę pod siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:37, 07 Gru 2009    Temat postu:

Uwielbiała kiedy w ich domu panowała radosna atmosfera. Kiedy jej córka była taka radosna. Jej śmiech jak i Benjamina był dla niej jak najlepsza muzyka jaką kiedykolwiek w życiu słyszała. Miała wspaniałe życie. Nie to co kiedyś, wieczna tułaczka, ciągłe opuszczanie miejsca w którym ledwo zagrzała sobie jakiś kąt. Odkąd zamieszkałą w Forks i odkąd poznała Benjamina jej życie całkowicie się zmieniło. Nabrało tak wielu barw, takiego pędu, szczęścia, radości, pozytywnych chwil. I Ben się dużo zmienił przy niej. Kiedyś był bardziej zamknięty w sobie tak jej się przynajmniej zdawało, a teraz? Ciągle uśmiechnięty, ciągle ten sam optymizm. Ma dobrą pracę o którą zabiegał, ma ją, ma córkę, która go uszczęśliwia. W zasadzie czy trzeba im czegoś więcej do szczęścia? - Oczywiście jak najbardziej jesteśmy gotowe aby iść. Prawda Jean? - skierowała swe słowa najpierw do Bena, a następnie do córki. Ta pokiwała zawzięcie głową zgadzając się z nią w pełni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:48, 07 Gru 2009    Temat postu:

Zatarł dłonie węsząc nowy, ciekawy i zabawny plan. Uśmiechnął się tajemniczo. Miał nadzieję że się uda. Ewentualnym wyjściem było skorzystanie z jego daru i zrobienie tego z całkowitego ukrycia. I tak chyba będzie najlepiej... Chichocąc cicho poszedł do pokoju by z biurka zabrać aparat należący do Sobhian. Nie mógł powstrzymać figlarnego błysku w oczach kiedy chował przedmiot do kieszeni bluzy jaka wciągnął na siebie. To będzie dopiero... Jak mi sie uda... Mistrzostwo! Nie tracił nadziei zakładając buty. Nie wytłumaczył się ani słowem Sobh. Mogła uznać że cieszy się tak z powodu iż wychodzą do swych przyjaciół. Benjamin i tak wiedział swoje. Wszedł do kuchni i chwycił w dłonie torby z jedzeniem - To dalej... - powiedział radośnie - Ja już jestem gotowy. - oznajmił z czegoś szalenie zadowolony. Dawno nie wpadł na tak genialny plan. Osobiście nie mógł sie doczekać więc wyszedł na ulicę patrząc w kierunku domu Mariki i Adama.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:10, 07 Gru 2009    Temat postu:

Sobhian zerknęła zaciekawiona na Benjamina, który strasznie się cieszył z niewiadomego powodu. Pomyślała, ze być może to dlatego, ze idą do Mariki i Adama tym bardziej, że mają im przedstawić ich córkę. Nie pytała. Popędziła Jean. Ubrała na jej stópki buty. Na górę przywdziała jej kurteczkę. Poszła do pokoju. Wyciągnęła nowiutką czapkę, szalik i rękawiczki. Na dworze było zimno, nie chciała aby zmarzła. Najpierw pod szyją uwiązała jej niezbyt ciaśnie szalik, na ręce nałożyła palczaste, kolorowe rękawiczki, na czapkę się nie zgodziła. - Jean kochanie proszę Cię... - uparła się. Bo jej opaska się przesunie. Wywróciła oczami. Nie sądziła, ze ich córka aż tak będzie tego przestrzegać. - No dobrze, ale kaptur na głowę musisz ubrać inaczej nie pójdziemy. - to ostatecznie przezwyciężyło. Czapkę położyła nad wieszakami na górę. Sama poszła do pokoju. Wyciągnęła z niego swój płaszczyk do kolan. Zapięła się. Teraz była gotowa. Wyszła do nich. I my już również. Chodź. - złapała córkę za rękę i wyszła z domu. Zamknęła drzwi na zamek i dołączyła wraz z Jean do Benjamina.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:01, 12 Gru 2009    Temat postu:

/ Ulica

- Mam! - zawołał kiedy wpadli do pustego domu. Puścił Sobh przez co stała się widoczna. Sam zapominając o tym poszedł szybkim krokiem do pokoju by dosiąść się do upragnionego komputera - Tylko cholera czarno białe... - mruknął zrezygnowany. Krzesło przesunęło się samo, myszka tak samo, klawisze były naciskane choć nikt przed nimi nie siedział. Aparat wyfrunął z jego kieszeni. Po dwudziestu minutach wszystko było gotowe. Benjamin popatrzył na swoje dzieło i przywołał Sobh. Wydrukował trzy. Wampirzyca w domu miała wszystko. Drukarkę do zdjęć też. Wiecznie go zaskakiwała - Chodź zobacz! - jedno zdjęcie zawisło swobodnie przed jej oczami, kiedy podeszła. Benjamin dwa pozostałe schował do białej koperty. Sobh poczuła buziaka na policzku, zdjęcie wylądowało w jej dłoniach, a Ben ruszył znów do Knight'ów dopełnić obowiązku do samego końca.

/ Ulica / Dom Adama Knight'a / Terem przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:42, 12 Gru 2009    Temat postu:

/ Ulica

Rozebrała się spokojnie na korytarzu kiedy dotarła do domu. W przeciwieństwie do Benjamina nie śpieszyło jej się do niczego. Odwiesiła swój płaszczyk na wieszaku, ściągnęła buty z nóg. Ułożyła je równo koło siebie i zawędrowała do Benjamina. Zawisła nad nim patrząc na zdjęcie. - Bardzo ładne. Wyszło świetnie. Ja lubię czarno-białe są takie ekscytujące, tajemnicze jak by coś ukrywały. - powiedziała spokojnie biorąc od niego kopertę. Następnie mu ją oddała a dostała trzecie zdjęcie. - Na pamiątkę. Świetnie. - uśmiechnęła się lekko. Poczuła buziaka na policzku. Uśmiechnęła się szerzej. - Dokąd wędrujesz? - zapytała zdziwiona, ale Bena już nie było. - No nie. Nie mogłeś z tym poczekać do jutra. - wzruszyła ramionami. Poszła do swego pokoju. Otworzyła szafę. Z pudła na dole wyciągnęła odpowiednią ramkę. Jej dom był pełen przeróżnych potrzebnych rzeczy. Wsadziła zdjęcie do ramki, odpowiednio je oprawiając. Powiesiła w salonie dołączając do wielu zdjęć wiszących na ścianie. Pozostało jej jedynie czekać na Bena. Siadła sobie w salonie na kanapie swobodnie się na niej usadawiając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:11, 12 Gru 2009    Temat postu:

/ Teren przed domem / Dom Adama Knight'a / Ulica

Wszedł do domu pogwizdując cicho. Już całkowicie widoczny dla każdego. Rozebrał się i zaglądał do poszczególnych pokoi szukając swojej dziewczyny. Wszedł do tego w którym przebywała i przysiadł obok niej. Spojrzał na Sobh i uśmiechnął się nienagannie - Zapewne będą bardzo szczęśliwi. - powiedział chichocąc cicho. Był zadowolony z tego że coś mu się udało. Oparł głowę na jej ramieniu czując pod brodą ramiączko czerwonawej sukienki jaką miała dziś na sobie - I zobacz... - zaczął lamętliwym tonem - Sami w domu... - zerknął na nią z miną zbitego psa - Nie trzeba spać iść przykładnie o dwudziestej... - tu bardzo zmyślał - Cisza, spokój... - przesunął dłonią po lodowatym ramieniu wampirzycy wyczuwając poszczególne mięśnie. Westchnął lekko - Jak miło...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:29, 13 Gru 2009    Temat postu:

Już z daleka wyczuwała Benjamina. Lekki uśmiech wystąpił na jej twarzy kiedy słyszała jaki jest zadowolony. Lubiła go takim. Wiecznie uśmiechniętym, radosnym, cieszącym się z nawet błahych spraw. I ona wtedy czuła się o wiele lepiej. Była szczęśliwa bo nic nie martwiło jej chłopaka. - Zapewne. Będą mieli bardzo ładną pamiątkę na przyszłość. I my również. Kiedyś gdy wyjedziemy tylko to nam zostanie i wspomnienia. - westchnęła lekko. Nie chciała myśleć o tym co będzie za kilka lat. Wolała się cieszyć tym co jest teraz. Co ich otacza. - Prawda, od kiedy mamy Jean nasze życie zmieniło się bardzo. Jesteśmy nią wciąż otaczani. Oczywiście, ze się bardzo cieszę z tego powodu. Przecież tego właśnie pragnęłam z całego serca. Mieć dziecko. Wychowywać je wraz z Tobą. I mamy to. - pogłaskała go pieszczotliwie po czubku głowy. Złożyła na niej mały, delikatny pocałunek. - Miło, bardzo. Choć raz, przez chwilę pobyć samemu. Dziś mamy ku temu okazję. Jedyną, niepowtarzalną okazję do chwilowego spokoju. - leciutko zachichotała. Objęła go przez ramię tuląc do siebie. Napawała się w pełni jego bliskością. - I co zrobimy z wolnym czasem? - zapytała zaciekawiona. Skoro Jean dziś nie było z nimi, mogli jakoś spożytkować ten czas.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:11, 13 Gru 2009    Temat postu:

Benjamin obejrzał się za siebie. Jego spojrzenie błądziło po fotografiach jakie wisiały na ścianie - Kim są ci ludzie? - zapytał zaciekawiony, bo przedtem jakoś tego nie zauważał. Nie miał na to czasu, był zajęty, ostatnio jego czas pochłaniała praca i Jeanine. Teraz mieli chwilę dla siebie. Wstał i odwrócił się. Wyciągnął dłoń w stronę Sobh i pociągnął ją ku sobie. Ustawił przodem do ściany a sam zawiesił się na jej ramionach - Opowiedz mi o nich. - poprosił patrząc na zdobne ramki, wiele pewnie wyszło spod ręki samej Sobhian. Ta wampirzyca była wszechstronnie uzdolniona. Wtulił się w jej ciało, które swym chłodem niosło dziwne ukojenie - Kim oni są...? - zachęcał swą dziewczynę nieustannie ciekaw historii z jej życia - Gdzie ich spotkałaś? - zaczął się kołysać lekko na boki czekając dalej. Niektóre fotografie napewno nie były nowe. Trochę przyblakłe, ale nie pożółkłe - Jacy byli? A może jeszcze są? - prosił ja kuszącym głosem. Benjamin jak zawsze przejawiał nadmierną ciekawość. Jak dziecko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:22, 14 Gru 2009    Temat postu:

Obróciła głowę lekko w stronę gdzie popatrzył Benjamin. Spojrzała tęsknym wzrokiem na zdjęcia oprawione w przeróżne, zdobnicze ramki. Zawsze starała się w jak najlepszy sposób uczcić pamięć o bliskich jej osobach. Wolno wyciągnęła swą dłoń w jego kierunku. Ujęła ją i stanęła do pionu. Podeszła bliżej ściany upamiętniającej to co przeżywał w swoim długim, wampirzym życiu. Delikatnie opuszkami palców przesuwała po poszczególnych fotografiach. Dawno o nich nie myślała. Była zbyt zajęta codziennym życiem. Szczęśliwym życiem jakie wiodła z ukochanym, a teraz dodatkowo i ich córką. Ich najwspanialsza pociechą. Ale nigdy nie odeszli z jej pamięci. Wspomnienia wewnątrz jej głowy zawsze pozostaną żywe i kolorowe. - To są moi przyjaciele, osoby, które dawno temu znałam. Z którymi łączyły mnie bliskie zażyłości. Część z nich była mi jak prawdziwa rodzina. - Powiedziała cichym, melodyjnym głosem. Miło jej było, że Benjamin tak tym się zainteresował, że chce znać jej przeszłość. I wszystko to co dotyczy jej osoby. - Niektóre zdjęcia mają po kilkanaście bardzo dobrych lat. Inne zaś są młodsze i świeższe. Każde zdjęcie to jakaś część historii. - Wskazała palcem na zdjęcie na którym była z kobietą, którą mu ostatnio miała okazję mu przedstawić. - Popatrz to ja i Chi. Pamiętasz ją prawda? W każdym bądź razie to zdjęcie zostało zrobione w Nowym Yorku w dniu kiedy wspólnie zaczęłyśmy prowadzić spółkę. A to? - przesunęła palcem na następne zdjęcie - To ja i Rafael. Mój bardzo bliski przyjaciel. Bardzo wiele razy mi pomógł. Jest mi jak brat. - Uśmiechnęła się delikatnie. Na tym zdjęciu wyglądali na więcej niż zwykli przyjaciele, ale pozory myliły. - Część z tych osób to zwykli ludzie, którzy albo już nie żyją albo nie utrzymuję z nimi kontaktu. Oczywiście nie dlatego, żebym nie chciała. Chciałabym, ale prawo jest prawem. Nie mogłam się ujawniać. Lata płynęły, a ja się ani trochę nie zmieniłam. Poza tym nie potrafiłam sobie nigdzie zagrzać miejsca. W tych wszystkich latach zdobyłam bardzo wiele umiejętności i doświadczenia. - Opowiadała mu to wszystko z wielkim przejęciem. Gdyby mu miała opowiedzieć historię każdego zdjęcia to nocy by im brakło. - Jacy byli pytasz? Dla mnie? Dobrzy. Niewiarygodnie mili, przyjacielscy, otwarci, zawsze pomocni, choć każda osoba miała inny charakter, to normalne. Większa część z nich oprócz ludzi to wampiry. Pół- wampiry też się znajdą. Choć w tamtych regionach jest ich mniej niż tutaj. - Dostrzegła wzrokiem pewne zdjęcie. - Och, pamiętam ten dzień doskonale. Cieszyłam się bardzo. To był dzień w którym obroniłam magistra psychologi. W dodatku z wyróżnieniem. Zawsze byłam pilną uczennicą. - Nie chwaliła się tym. Tak po prostu nawiązywała do niektórych wydarzeń. Z przyjemnością mu to wszystko mówiła. Stanęła w końcu obok niego. Objęła go w pasie obserwując to mężczyznę, a to zdjęcia. Zadumała się na kilka sekund. - A Ty? Czy masz jakieś zdjęcia? Czegoś co warto było uwiecznić? - oparła swoją głowę o jego ramię. Teraz kiedy mają Jean przybędzie im bardzo wiele nowych fotografii. Na wieczną pamiątkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:56, 14 Gru 2009    Temat postu:

Ben zamilkł słuchając tego co mówiła wampirzyca. Uśmiechnął się szerzej kiedy powiedziała że to są jej przyjaciele, ludzie dla niej ważni, pomocni i serdeczni. Cieszył się ze trafiała na kogoś takiego, że nadal będzie trafiać tym razem już z Jean i z Ben'em u boku. Trafili już tu na parę takich osób. Trafili na Takeo, na Marikę i Adama. Znali też Chi. Sobh do swej kolekcji mogła dołączyć Rafaela, którego Benjamin nie miał okazji poznać - Jasne że ją pamiętam. Taka miła wampirzyca. Nie rozmawiałaś z nią dawno. - zauważył - Mogłabyś to nadrobić... - mruknął a jego dłonie były zajęte zaplataniem jej włosów na coraz to różniejsze sposoby. Popatrzył na kolejne zdjęcie. Przedstawiało dobrze zbudowanego wampira z zabawnie przekrzywionym kapeluszem na wygolonej głowie. Obok niego stała Sobh. Taka jaką ją znał. Radosna, uśmiechnięta i szczęśliwa - To dobrze że ciągle można znaleźć na świecie jeszcze kogoś takiego. - powiedział z uznaniem dla nieznajomego - A dlaczego nie utrzymujesz z nim kontaktów? - drążył ostrożnie dalej. Chciał wiedzieć. Sobhian nigdy o nim nie wspominała - Jeśli nie chcesz to nie mów. - zaznaczył by czasem nie czuła się urażona jego ciekawością. Roześmiał się na kolejne słowa, które dotyczyły jednej z wielu fotografii wiszących na ścianie - Mieszkam pod jednym dachem z panią magister i nic nie wiem? - zerknął na nią kątem oka - Jaki ja jestem głupi w porównaniu z tobą... - nie pytał jakie jeszcze studia skończyła. Uznał że lista może być bardzo długa. Pewnie znów ujawni mu co nieco w jakiś okolicznościach. Objął kobietę ramieniem i pozwolił sobie przemyśleć jej pytanie przeszukując zakamarki swojej pamięci. Pokręcił powoli głową patrząc na ramki pełne jej wspomnień - Mam tylko jedno zdjęcie. - wyznał jakby zażenowany tym faktem - To z Syriuszem. - nosił jej w portfelu. Syriusz był jego rodziną odkąd go kupił. Pamiętał jak z Takeo wybierali się pod wpływem impulsu do sklepu. Teraz Syriusz był już rosłym kocurem a Benjaminowi powiększyła się rodzina. Nie mam zdjęcia ojca, nie mam zdjęć Kate - Tylko to jedno. - uśmiechnął się rad z tego jednego jedynego jakie posiadał - Teraz mamy jeszcze ich. - wskazał brodą na najnowszą fotografię - Fajnie że na nich trafiliśmy. - powiedział cicho patrząc na roześmianą Marikę, która na tym zdjęciu już zawsze taka będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:57, 14 Gru 2009    Temat postu:

- Bardzo miła. Inteligentna, zabawna. Bardzo uczuciowa. Ma wiele bardzo pozytywnych cech. - lekki uśmiech przemknął na jej twarzy. Przekrzywiła leciutko głowę w bok. - W zasadzie to masz rację. Dawno. Jakoś ostatnio nie było na to czasu. Teraz póki co tez nie będziemy. Popatrz mieszkamy tak blisko siebie, a nie widujemy się. Ona ma swoje życie w które ja nie będę ingerować, a i ja mam rodzinę, którą muszę się zająć i opiekować. Choć jak tylko znajdę troszkę czasu to pójdę ją odwiedzić z Jean. Zapewne by bardzo chciała poznać moje dziecko, a i nasza córka mogłaby się czegoś dowiedzieć o swej matce. - Obróciła się w jego stronę nie pozwalając tym samym dalej bawić się jej włosami. - Mówisz o Rafaelu? O nie z nim nadal utrzymuję kontakt, tylko mniej jak zresztą ze wszystkimi. Po prostu trochę czasu mi brak. Sam rozumiesz. Na pierwszym miejscu teraz stawiam sobie rodzinę, później przyjaciele. Musze o moje skarby dbać. - pogładziła go czule po policzku. W jej oczach zawsze znajdzie płonąca do niego miłość. Uczucie, ciepło i troskę. - No wiesz, może nie tak do końca nie utrzymuję. Po prostu mniej się odzywam. Mój głos również się nie zmienia. Dziwne abym do kogoś zadzwoniła kogo znałam 50 lat temu i odezwała się wiecznie młodym głosikiem. Nie potrafię kłamać. Nie lubię. Wolę się nie odzywać. Tak jest czasem lepiej. - westchnęła leciutko. Postąpiła kroczek wobec niego. Stanęła na przeciw niego. Położyła mu ręce na ramionach. Pochyliła lekko twarz ku niemu zbliżając ją prawie, że blisko jego ust, które niemal stykały się z jej ustami. - Będziemy mieli bardzo wspaniałe wspomnienia. Mnie również to cieszy, że ich poznaliśmy. I jak widzisz nawet Adama się da polubić. Potrafi być miły, mówiłam kwestia czasu i podejścia. - nieznacznie pokiwała głową. - Przynajmniej masz małą, ale zawsze pamiątkę. Teraz ta ściana się będzie powiększać. Każde urodziny. Jakieś zdarzenia. Kiedy wyjedziemy i kiedy na nie spojrzymy zawsze będzie to do nas wracać. Zawsze... - wyszeptała cicho składając mały pocałunek na jego ustach dla rozluźnienia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:20, 14 Gru 2009    Temat postu:

- Tak... - Ben zaśmiał się cicho - Co do tego miłego... - puścił do niej oko żartując sobie - Pamiętasz co on powiedział? - zaczął sie kręcić lekko. Raz w prawo raz w lewo. Dość rytmicznie. Wsunął dłonie do kieszeni patrząc wprost na Sobh - Że robi to tylko dlatego bym był jego świadkiem, więc... - wzruszył lekko ramionami - Nie byłbym tego aż tak bardzo pewien bo... Ponieważ... - wyszczerzył sie do niej - On to robi jedynie po to bym... - jak zwykle zaplątał się w połowie tego co chciał powiedzieć i zaśmiał się nerwowo - No dobra. Da się go lubić. - wywrócił oczami bo jego pokrętna czasami elokwencja do niczego nie prowadziła. Spojrzał w jej miodowe oczy pochylając lekko ku niej głowę. Wspomnienia zostały odsunięte. To była przeszłość. Czasem się do niej wracało, na dziś już wystarczyło. Sobh miała w sobie coś takiego co przyciągało do niej półwampira. Wysunął dłonie z kieszeni i ujął w nie jej idealną twarz. Uśmiechnął się lekko oddając pocałunek. Odszukał jedną z jej dłoni i pociągnął lekko ku górze. Odsunął się od kobiety i okręcił powoli podziwiając jej figurę i zwiewną sukienkę - Wypadało by poćwiczyć przed weselem... - mruknął i zaczął pląsać wdzięcznie - Jako świadkowie nie możemy przynieść im wstydu... - przysunął się do Sobhian i ujął ją w pasie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:36, 14 Gru 2009    Temat postu:

Parsknęła śmiechem. - Żartował. No może trochę po części. Jednak w dużej mierze żartował. Gdyby Cię nie lubił nie wziął by Cię na świadka. I jestem o tym święcie przekonana. - Nie musiała mówić dlaczego tak jest. Po prostu tak było i już. - A widzisz mówiłam. Dlaczego ja zawsze mam rację. - ostatnimi czasy było tak prawie zawsze. Nic na to nie mogła poradzić. Dała się mu poprowadzić. Z gracją okręciła się w okół własnej osi. Wpadła w jego ramiona nawet przez chwilę się nie wahając. Przybrała pozę odpowiednią do tańców. Idealnie z nim zgrana. - Ale również nie możemy tańczyć lepiej niż pan i pani młoda. - Zgrywali się w rytmie swoich kroków. Nie potrzebna była im żadna muzyka do tego. Zakołysała się na boki wdzięcznie potrząsając bioderkami. Nie miała problemów z koordynacją. - Lubisz tańczyć? Bo ja bardzo. Nie chciałabym Cię na weselu za bardzo wymęczyć. - zaśmiała się delikatnie, mówiąc dość poważnie. Kiedy wpadła w ciąg mogłaby nawet swojego partnera zamęczyć. Tak do upadłego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:51, 14 Gru 2009    Temat postu:

Wywrócił wdzięcznie oczami ukazując w uśmiechu białe zęby - Czy ja kiedykolwiek kwestionowałem twoja rację? - zapytał urażonym tonem - Nigdy. Nie miej mnie za ignoranta Sobh ja cię błagam... - pochylił się lekko kajając się przed nią w pokorze. Puścił ją i machnął wytwornie dłonią pogłębiając ukłon. W ułamku sekundy wyprostował się i przeskoczył na tempo wampirze. Nie tak szybkie jak mogła osiągnąć Sobh ale wystarczająco szybkie by to co wokół nich zacierało się - Oczywiście że lubię tańczyć. Nie zamęczysz mnie moja droga. - zapewnił ją gorliwie - A wiesz co ja słyszałem? Że świadkowie to jak druga para młoda więc... - puścił do niej oko ponownie i okręcił szaleńczo - Trzeba się starać, prawda? - zatrzymał się i wygiął w przód przez co Sobh pochyliła się ku podłodze. Przed jego oczami znalazł się dekolt wampirzycy Jak my dawno sami w domu nie byliśmy... - napiął mięśnie ramienia i przysunął kobietę ku sobie - Bardzo... - ucałował gładka skórę - bardzo... - żadna ludzka kobieta takiej nie posiadała - dawno...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:10, 14 Gru 2009    Temat postu:

- Ej! Ja Cię za takiego nie mam. Źle mnie zrozumiałeś Benjaminie. Mówiłam to żartobliwie. Kiedy się tak kłaniał wyglądał jak prawdziwy dżentelmen. Wyobraziła go sobie w fraku. Na głowie miał czarny, lśniący kapelusz. W dłoni laseczkę. Wyglądałby idealnie jak z filmu. Nie pozostawała mu dłużna. Ujęła w swe dłonie po bokach swoją sukienkę. Skrzyżowała nogi wysuwając prawą lekko w tył. Sukienkę rozłożyła na bok i ukłoniła się przed nim. - To dobrze. Nawet bardzo dobrze... - Zadowoliła ją jego odpowiedź. - Nigdy o tym nie słyszałam. No, ale skoro mamy być jak druga para młoda to... - zamyśliła się na chwilę. - Niech będzie. Nie będziemy gorsi. - Ponownie się okręciła, a jej sukienka zafalowała czerwienią tworząc coś w rodzaju dużego wiatraczka. Za sprawą Benjamina odgięła się w tył. Uniosła lekko nogę wyżej, którą oplotła go w udach. Wyglądali jak prawdziwa, profesjonalna para tancerzy. - Nie byliśmy... - powiedziała cicho. Nawet kiedy nie było Jean. Raczej to Sobh sama tu przesiadywała. Benjamin spędzał dużo godzin w szpitalu i nie miała mu tego za złe. Zamruczała gardłowo czując jego pocałunki na swej skórze. - Dziś jesteśmy. Przez te kilka godzin... - powróciła do poprzedniej pozy. Opuściła nogę. Położyła mu dłoń na karku lekko unosząc ku górze kąciki ust. - Dziś tyle nam jest dane...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:32, 14 Gru 2009    Temat postu:

- Dokładnie. - powiedział cicho - Dziś jesteśmy. - wyprostował się ciągnąc wampirzycę ku sobie - Do samego rana kochana...- odgarnął włosy z jej twarzy na ramię. Przysunął usta do szyi i przygryzł lodowatą skórę. Bardzo dziwne wrażenie. Jednocześnie bardzo przyjemne. Zapewne dla obojga - Trzeba to wykorzystać. Bardzo rezolutnie. - mruknął potrząsając głową z zatrwożoną miną jakby miał przed sobą nie lada problem - To zaledwie jakieś... - zerknął na zegarek - No nie bawmy się w szczegóły. - roześmiał się głośno i chwycił Sobhian. Przerzucił ją sobie bezceremonialnie przez ramię - Które łózko jest najmocniejsze? - zapytał z nagle i obrócił głowę w tył dostrzegając skrawek jej twarzy. Kot zaplątał się pod jego stopami - Syriusz... Daruj. Nie teraz. Spadaj do kuchni... - machnął lekko wolną dłonią - Niech nie widzę cię do rana... - kot najwyraźniej święcie obrażony i wystraszony dziwna konfiguracją w jakiej zobaczył swą panią i pana poszedł w stronę kuchni - No które...? - ponaglił Ben Sobh która chyba miała problemy z utrzymaniem powagi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:59, 14 Gru 2009    Temat postu:

Oczka jej lekko rozbłysły. Nie pamiętała kiedy w zasadzie mogli ze sobą tyle czasu spędzić. Przed nimi jawił się cały wieczór i noc. Był to dla niej jak dar z niebios. Została wręcz bezczelnie poderwana z ziemi i przesadzona przez jego ramię jak w Shreku kiedy wziął ją na swe ramiona siłą. Roześmiała się. Zabawne to było skojarzenie. - Tak, nie bawmy. Nie ważne. Najważniejsze, ze spędzimy go razem. Tylko Ty i ja. - uśmiechnęła się nieznacznie. Miał lepszą widoczność niż ona. - Czy masz coś konkretnego na myśli. - Miało się to zaraz wyjaśnić. Kiedy zapytał o łóżko uniosła brwi w górę. Po chwili skojarzyła fakty. Czy to miła być ich krok w dalsze życie? Przecież byli dorośli. Byli sobie przeznaczeni. Byli ze sobą już bardzo długi czas. - W zasadzie to nie wiem. Żadnego nie testowałam, ale gdybym miała obstawiać to powiedziałabym, ze chyba to w naszej sypialni jest najwytrwalsze. - starała się zachować powagę. Pierwszy raz widziała, żeby Ben spławiał Syriusza. Pomachała kotu, który patrzył na nich dziwnym wzrokiem. Pokręciła leciutko głową. Spojrzała jeszcze raz na kota jak by chciała mu powiedzieć 'wybacz stary, dziś nie ja tu rządzę. Słuchaj pana'. Mrugnęła do niego zabawnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19  Następny
Strona 15 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin