Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ulice miasta
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:22, 15 Cze 2010    Temat postu:

Pokiwał głową i uniósł w górę obie dłonie. Jedna z nich była gdzieś nad jego głową a druga na poziomie pasa - Dokładnie taka. - stwierdził pokazując jej przypuszczalna długość takowej listy - Czasem mam szalenie wiele zachcianek, a jakbym je wszystkie spisał... Nie wiem czy byś podołała, choć w zasadzie nie wszystkie odnosiły by się jedynie do twojej osoby. - Roy spojrzał na Lizzy i parsknął śmiechem - Tak, będziesz mogła mi to później wytykać przebiegła kobieto. Dla pewności złożę jeszcze u dołu swój podpis byś miała wszystkie dowody w ręku. - zapewnił Elizabeth naprawdę gorliwie, jakby faktycznie chciał taką listę stworzyć - Och będzie się rozszerzać. Wiadomo że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na pewno rozrośnie się do niebotycznych rozmiarów, a później będzie się ciągnąć po podłodze. Będziemy skreślać kolejne jej punkty w miarę ich zaspokojenia, a jednocześnie dopisywać u końca nowe. I myślę że po jakimś czasie ta lista stanie się naszą... - chyba pierwsze coś co miało być 'ich' - Wspólną listą. - sprawę przeprowadzki zostawił. Wszystko już w tym temacie powiedział. Jej ruch, on najzwyczajniej pomoże i tyle - Matko później! Zostaw ta szafę... - chciał wyciągnąć ją z pokoju, ale Lizzy znalazła sobie zajęcie w wyciąganiu na światło dzienne tajemnic ze starej szafy - Ty! - zwrócił się do niej kucając obok wampirzycy. Wychylił się w przód jakby chciał przejrzeć szafę na wylot choć przeszkodziła mu w tym przeciwległa ścianka - Łee.... Jakby tu wisiały futra to może by się było o Narnię pokusić. - czytało się siostrze, kiedy rodzie nie mieli czasu i coś się zapamiętywało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:48, 15 Cze 2010    Temat postu:

- Uuuu... - mruknęła kręcąc nieznacznie głową - Aż taki wymagający jesteś? No, no, no... któż by pomyślał. - zaśmiała się - No ja bym nie podołała? Ja? - zapytała udając niedowierzanie - Hymmm... Nie tylko mojej osoby? To w stosunku do jak wielu osób miewasz zachcianki? - zapytała drocząc się, bo cokolwiek śmiesznie zabrzmiały jego słowa. W końcu parsknęła śmiechem. nie wytrzymała z utrzymaniem stonowanej powagi, gdy obiecał jej, że jeszcze się podpisze na końcu tej listy. - To co? Może od razu zamiast zwykłej listy, mam Ci dostarczyć taką belkę jak w zakładach poligrafii się wykorzystuje przy drukowaniu? - zapytała mrugając do niego okiem. - Co ja? Co ja? - zaśmiała się widząc jak kuca tuż przy niej - Oooo... Wszystko da się zrobić. - powiedziała wychylając się tak, by zajrzeć co jest za częścią drzwiczek, za które nie zdążyła jeszcze zajrzeć. Odwróciła po tym swoją głowę w jego stronę, by się na niego spojrzeć i dźgnęła go palcem pod żebra tak, by się zachwiał kucając. Zaśmiała się przy tym wesoło. - Wiesz, że jak byłam dzieckiem, lubiłam się w takich miejscach chować na długie godziny? - rzuciła pytaniem nie oczekując odpowiedzi. - Zwłaszcza jak mnie brat szukał, by mi spuścić manto jak coś nabroiłam... - dodała z uśmiechem. - Co tu będziesz chciał urządzić? - zapytała - Też biuro? - dodała rozglądając się po pomieszczeniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:03, 15 Cze 2010    Temat postu:

- Bardzo. Jestem bardzo wymagający. - i też bardzo wyolbrzymiał. Zawsze się z nim można było dogadać, wiedział że człowiek jest tylko człowiekiem i nie każdemu zawsze wszystko się udaje - No dobra... - zamachał dłońmi - Już nic nie mówię więcej bo widzę że posądza się mnie o niestworzone rzeczy, a ja powiem że to dawno i nieprawda. Albo lepiej. Nie, nie, nie... - pierwszy raz to on się zamotał i to tak że nie umiał z tego wybrnąć poprawnie. Już wiedział że dał Lizzy powody do zadowolenia, ze teraz to ona będzie się z niego śmiać i miała ku temu pełne prawo. Sam Roy by jej nie oszczędził w takiej sytuacji. Westchnął lekko i spojrzał w sufit szukając tam pomocy - Lizzy. Zabrakło mi argumentów. Wygrałaś. - stwierdził i kiedy złapał równowagę oddał jej pod żebro, mogąc się z nią tak szturchać aż któreś z nich się ugnie i powie dość - To za dużo bajek czytałaś. I co ja słyszę? Dziewczynka chowająca się w szafie? Przecież wy powinnyście się bać takich ciemnych, ciasnych i zamkniętych miejsc. Jak nabroiłaś? A za co zwykle ganiał cię po domu, że musiałaś się ryć do szafy, hm? - wyprostował się górując wzrostem nad kucającą Elizabeth - Chyba tak, choć nie widziałem jeszcze tych trzech kolejnych pomieszczeń. Jak któreś z nich będzie większe od tego... Sam nie wiem. Dopiero zobaczę. - wyciągnął dłoń w jej stronę by pomóc wstać dziewczynie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:29, 15 Cze 2010    Temat postu:

- Jak bardzo wymagający? - zapytała opuszczając lekko głowę tak, by spod mrużonych powiek na niego spojrzeć badawczo. - Co dawno i nie prawda? - rzuciła kolejnym pytaniem, ale widząc jak chłopak już zaczyna się zakręcać w swoich słowach, tylko uśmiechnęła się nieco szerzej niż przed chwilą - Oooo! I już się poddajesz? No weź, nawet nie zaczęłam! - stwierdziła zawiedziona śmiejąc się przy tym moment później radośnie. Oddała mu jego dźgnięcie uskakując w przykucnięciu na bok, by uniknąć jego zemsty. Uwielbiała śmiać się i żartować a Roy był wyjątkowo wdzięcznym obiektem do tego, by sobie pozwolić na nieco zabawy i wygłupów z nim. Może i to było czasami nieco niepoważne z jej strony, ale chyba coś w niej zostało jeszcze z tej siedemnastolatki, odkąd ją przemieniono.

- Bać się? - prychnęła udając urażoną - Pfff! Ja? No coś Ty! Oj, różne się rzeczy zdarzały, że tak robił. Do najspokojniejszych to ja nie należałam. - przyznała się wspominając swoje gonitwy po domu z bratem, kiedy ją gonił za kolejne przewinienie. - Najczęściej za łażenie po drzewach, zdzieranie rajstop na asfalcie albo zniszczenie jego najlepszej koszuli na sukienki dla lalek. - przyznała się. Dawne to były czasy i jak to dzieciaki, z Jamesem nie raz się spierali z byle powodu, którym to zaczątkiem zazwyczaj była kwestia tego dlaczego ma tak głupią siostrę.

- Czasami czuł się aż za bardzo za mnie odpowiedzialny a wtedy... oj, droga wolna była do tego, by mu coś nabroić bądź napsocić. - uśmiechnęła się podając mu dłoń, aby pomógł jej wstać. Gdy stanęła znów prosto, odrzuciła z powrotem do szafy znaleziony w niej kalendarz unosząc głowę w górę, by jeszcze raz się rozejrzeć po pomieszczeniu. - Yhym. - przytaknęła akceptując całkowicie jego plany. Z resztą niewiele tu miała do powiedzenia, bo to jego knajpa miała być. Ona miała mu tylko pomagać. - To chodź zobaczyć resztę. - zachęciła go do dalszego zwiedzania, poprawiając przy tym ułożenie jej dłoni, trzymanej w jego ręce.



[Aaaa.... może jednak się przenieść z tej ulicy do odpowiedniego tematu? Wink]

// No name


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Wto 19:45, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:53, 17 Cze 2010    Temat postu:

// No name


Parę chwil po tym, jak dziewczyna zamknęła za Royem drzwi, pojawiła się na parapecie okna, przez które nie tak dawno temu wchodziła do środka. Trzymając w dłoniach swoje sandały wychyliła się do przodu, przymykając za sobą okiennicę i moment później po prostu lekko zeskoczyła na ziemię. W końcu nie takie już upadki niegdyś ćwiczyła na zajęciach baletu. Gdyby tylko Madamme zdawała sobie z tego sprawę, w jakich okolicznościach będzie wykorzystywała dziewczynę tą wiedzę, to pewnie by się przekręciła.

Zaraz po tym, gdy stanęła znów pewnie na ziemi, otrzepała swoje stopy i nasunęła na nie obuwie, by móc już normalnie iść ulicą, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Poprawiła też sukienkę, którą siła grawitacji podczas zeskakiwania podrzuciła w górę wywijając nieprzyzwoicie materiał i odsłaniając zdecydowanie więcej niż by chciała pokazać. Jednak nie dało się tego opanować zeskakując, toteż teraz pozostawało tylko sprawdzić, czy nigdzie się nic nie wywinęło.

Kiedy była gotowa podeszła do chłopaka rozglądając się przez moment na boki, by się zorientować w którą stronę powinni ruszyć do jej mieszkania. Odnajdując odpowiedni kierunek wskazała go dłonią - Tam. Jeśli się nie zgubiłam, to tam powinniśmy pójść, by dotrzeć do mojej norki. - zaśmiała się lekko ruszając z Royem we wskazanym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:06, 17 Cze 2010    Temat postu:

- Obywasz się już bez swojej wspaniałej mapki? - zapytał z uśmiechem kiedy Lizzy wytyczyła konkretny kierunek - To chyba faktycznie będę mógł ja przejąć i wsadzić w ramkę. Wiem! - roześmiał się - Przywiesimy ją na ścianę w knajpie, albo gdzieś gdzie my będziemy przebywać. Jak będziemy się nudzić to będziesz mi opowiadała co ciekawsze kawałki związane z poszczególnymi miejscami. Taka wycieczka po latach, taaa... - wędrowali sobie po ulicach, a Lizzy nie musiała korygować obranej drogi. Było już dość późno, nie spotkali nikogo konkretnego. Noc była chłodna, choć ani on, ani ona tego nie odczuwali. Po dwudziestu minutach regularnego marszu znaleźli się pod blokiem w którym miała swoje cztery kąty. Wspięli się na trzecie piętro i stanęli pod drzwiami od kawalerki Lizzy. Roy poczekał aż wyszpera klucze i otworzy drzwi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:47, 17 Cze 2010    Temat postu:

- Ano. - przytaknęła - Już całkiem nieźle mi idzie. - stwierdziła dumnie - Chociaż ciiii! - mruknęła przykładając do swoich ust palec i po chwili uśmiechając się do chłopaka - Bo zapeszysz i się jeszcze zgubię. - dokończyła. Faktycznie nie na aż tyle jeszcze znała to miasto, by już tak całkowicie bezproblemowo nie myśleć jak i którędy powinno się iść. Roześmiała się słysząc jego pomysł na zastosowanie jej mapy. Ależ miał wyobraźnię!

Kiedy znaleźli się przed drzwiami jej mieszkania, dość szybko znalazła do niego klucze w torebce i po chwili znaleźli się w środku. Ciasny, bardzo niewielki przedpokój był zajęty przez kuchenkę, której górna klapa była opuszczona a na niej leżał niewielki kuferek z otwarta klapą i powrzucanymi do środka niedbale kosmetykami. Oj, sporo ich tam było, jednak jak na kobietę, to całkiem zapewne przeciętnie.

Wskazała Royowi pokój, by do niego sobie wszedł i usiadł gdzieś, gdzie było miejsce, nim ona się zbierze. Nie zajęło to wiele czasu. Na środku pokoju leżała otwarta walizka z ciuchami, z której niemal wysypywała się luzem wrzucona bielizna. Elizabeth zapomniała kompletnie o tym, że w takim chaosie się zbierała do wyjścia. Weszła do łazienki nawet nie rozglądając się na boki i zgarnęła stamtąd ręcznik i suszarkę do włosów. Tą ostatnią wrzuciła wychodząc do kuferka i po tym weszła do pokoju. Dopiero wtedy dostrzegła do jakiego bałaganu go zaprosiła.

- Jej, przepraszam. - jęknęła - Zbierałam się na szybko i tak wyszło. - wytłumaczyła się - Poza tym nie wiedziałam, że to ktoś będzie oglądać... - dodała podchodząc do walizki i wrzucając do niej złożony w kostkę ręcznik zaczęła upychać wszystko tak, by zapiąć zamek. Chwilę jej jeszcze zajęło sprawdzenie czy na pewno nie zostawiła nigdzie niczego. Książkę leżącą koło łóżka zgarnęła do swojej torebki i laptopa zapakowała do neseserka i stanęła przed chłopakiem gotowa. - Możemy iść. - rzuciła.

Zebrali się z mieszkania i ruszyli na piechotę do jego samochodu. Niedługo później Roy wraz z jej wszystkimi manatkami zawiózł ją do siebie.


// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:31, 21 Cze 2010    Temat postu:

// Seattle / Pacific Northwest Ballet


Idąc spokojnym krokiem ulicami Seattle, zmierzając do rozgłośni, w której się umówiła z Royem, dziewczyna miała jeszcze sporo czasu na przemyślenia. Nie spieszyło się jej bowiem odległość do pokonania nie była aż tak wielka a miała sporo czasu w zapasie nim chłopak miał skończyć swoją pracę. Pomyślała sobie, że może warto obdzwonić kilka najważniejszych dla siebie osób, by po prostu porozmawiać. Nikt jednak za bardzo nie odbierał, więc Elizabeth przysiadła sobie tylko na chwilę na ławce, by nagrać się na poczcie brata i Marii.
Wpierw wykręciła numer do swojej przyjaciółki. Jakoś łatwiej jej było zebrać myśli do kupy, by przekazać Marii parę słów o tym, co się u niej dzieje. Na rozmowę z bratem musiała się bardziej nastawić, bowiem ten nerwus czasami zbyt prędko interpretował opacznie jej słowa, co spowodować mogło niezłe zamieszanie.
Po pierwszym telefonie łatwiej już było wykonać i drugi. Oparcie ławki dawało przyjemnie wygodną miejscówkę. Parę kolejnych minut wisiała z aparatem przy uchu i dopiero o zakończeniu rozmowy, a w zasadzie, to kolejnego monologu, podniosła się z siedziska ruszając na spotkanie z Royem.
Po drodze kupiła sobie w kiosku puszkę Redbulla. Zwyczajowo ponad połowę, niedaleko za sklepikiem, wylała do śmietnika po to, by zawartość puszki sprawiała wrażenie, jakby dziewczyna z niej wypiła już większość. Trzymając swój rekwizyt w dłoni, zjawiła się pod pracą chłopaka.


// Seattle / Rozgłośnia radiowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:06, 01 Lip 2010    Temat postu:

// Galeria Handlowa


Elizabeth wyszła sobie na zewnątrz Galerii z przyjemnością siadając sobie na jakiejś całkiem sympatycznej ławce. Odchyliła głowę sobie w górę, przyglądając się wieczornemu niebu. Wszystkie zakupy, zrzucone do jednej siatki postawiła koło siebie i trzymając sobie na nich rękę czekała spokojnie na jakiś sygnał od Roya. Nie chciała mu przeszkadzać w audycji, więc stwierdziła, że niech on się z nią skontaktuje. Gwiazdy powoli zaczynały być widoczne i dziewczyna z przyjemnością się w nie zaczęła wpatrywać. Przecież nigdzie się jej nie spieszyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:16, 01 Lip 2010    Temat postu:

/ Rozgłośnia radiowa

Zerkał uważnie przez szybę wyglądając Elizabeth. Gwizdał pod nosem co dość rzadko mu się zdarzało. Wyhaczył wampirzycę na jednej z ławek. Zaparkował na wprost niej i uchylił szybę w drzwiach pasażera - Hej! Panienka na nocny kurs jazdy samochodem? - wyszczerzył się do niej zastanawiając na szybko czy wszystko jej w porządku - Zapraszam w takim razie! - wyciągnął ramię, otworzył drzwi i pchnął je lekko. Nie było mowy o pomyłce, akurat nikt nie przechodził, żadna inna dziewczyna się nie napatoczyła. Chodziło jedynie o Elizabeth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:29, 01 Lip 2010    Temat postu:

Dziewczyna spojrzała się w stronę, z której doszedł ją dźwięk znajomego głosu. Uśmiechnęła się i wstając zwinnym ruchem pozbierała swoje rzeczy podchodząc do samochodu.

- Heeej. - wyszczerzyła się rozchylając jeszcze bardziej drzwi, by wsiąść do środka. Pacnęła na siedzenie, zrzucając z tyłu za fotelem chłopaka swoje rzeczy i dopiero, gdy pozbyła się swoich maneli, pochyliła się nad jego policzkiem, by go na przywitanie cmoknąć w niego. Po tym wyprostowała się i zamykając drzwi sięgnęła po pasy, by się nimi zapiąć. - Jak tam Ci dzień minął? - zagadnęła wesoło. Ciekawa była jak jemu minął czas, gdy ona powtarzała do upadłego kilka układów przetykanych jedynie w ramach pseudo relaksu ćwiczeniami przy drążku. - Mamy chwilę? - obejrzała się przez szybę na miejsce, gdzie się zatrzymał. - Czy musisz z tego miejsca szybko odjechać? - pochyliła się lekko, by wyjrzeć w poszukiwaniu znaku zakazu. Nie dostrzegła go jednak. Zamiast niego widniał znak zezwolenia postoju do pięciu minut włącznie, więc nie było źle.

Sięgnęła za siebie, wyciągając mały, podłużny przedmiot, będący pudełeczkiem, przewiązanym czerwoną, błyszczącą wstążką. - Mam coś dla Ciebie. - stwierdziła, podając chłopakowi przedmiot do rąk. - Mam nadzieję, że się spodoba. - powiedziała z uśmiechem czekając aż Roy otworzy to, co właśnie dostał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:00, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Siemka. - rzucił patrząc na torby które trafiły na tylne siedzenie. Z tego co mówiono Roy wiedział że kobiecie nie potrzeba specjalnej okazji do tego by coś sobie sprawić to i nie pytał o jej zakupy. Cmoknięcie w policzek zostało odwzajemnione podobnie i Roy odpowiedział - Przyzwoicie, nawet bardzo. Wszystko załatwiłem. I na uniwerku i w pracy... Mam ci przekazać przeprosiny od Lily za wczoraj. Powiedziała że była okropna i szczerze przeprasza. I jak ją zobaczysz to powiedź że przekazałem, bo chyba nie za bardzo wierzyła że to zrobię. - mruknął wykrzywiając przez moment usta w grymasie niezadowolenia. Ujął ją kierownicę kiedy okazało się że Lizzy chce tu zostać - No... - sama dostrzegła znak, więc zostali na miejscu. Odchylił się w bok wspierając o drzwi patrząc to na pudełko, to na Elizabeth trochę podejrzliwie - Co to jest? - nie wyciągnął jeszcze po nie dłoni. Wiedząc że mówiąc to i tak się pomyli strzelił - Baletki dla mnie? - no jak w końcu mieli sobie potańczyć to wypadało mieć w czym - Czy coś równie potrzebnego a nieznanego mi jeszcze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:18, 01 Lip 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się lekko czując oddany całus na powitanie. Widząc jego zdziwione spojrzenie, odpowiedziała bez problemu na nie zadane jej pytanie. - Bielizna i buty. - wyjaśniła - I to. - kiwnęła głową na trzymane w swych rękach pudełko. - Od Lily? - zdziwiła się nieco. Ta akurat kobieta nie zawiniła jej w niczym. W końcu Elizabeth potrafiła zrozumieć jak bardzo się człowiek może sfrustrować tym, kiedy ważny dla niego przedmiot gdzieś się zagubi i za żadne skarby nie można go znaleźć. Przytaknęła jednak słysząc jego prośbę, żeby dać jej znać przy okazji, że odebrała jego ustami przekazywaną wiadomość.

- No nie, baletki to to nie są. I nie mam pojęcia czy Ci się spodoba a co za tym idzie czy się przyda, ale... - przymknęła jedno oko, mrużąc powiekę drugiego przy tym - Ale mam nadzieję, że tak. I to... nic wielkiego. Ot, natchnęło mnie na dobry początek rozkręcania przez Ciebie interesu. - wyszczerzyła się w jeszcze szerszym uśmiechu, spoglądając na niego z wesołym błyskiem w oczach. - No Otwórz no... - jęknęła podtykając bliżej niego pudełko. Widząc jednak jak chłopak niechętnie się do tego zabiera, sama po chwili szarpnęła za wstążkę, rozchylając moment później wieczko tak, by dojrzał leżącą w środku zawartość.

Na atłasowej podstawce, lekko po skosie leżały dwie ozdobne tabliczki. Na każdej z nich było coś wygrawerowane a tylko na jednej z nich, z tyłu, była nóżka. Elza poprawiła się w fotelu, obracając się ciałem bardziej w stronę chłopaka, by było jej wygodniej siedzieć. - Na drzwi biura i... biurko. - mruknęła zamykając oczy i marszcząc przy tym zabawnie nos i brwi. Dopiero po chwili podniosła powoli powieki, patrząc się jak chłopak reaguje na taką w sumie pierdołę od niej podarowaną. Na obu tabliczkach widniał taki sam napis: "Roy Smith" a pod spodem "Właściciel". - To na dobry początek. - mruknęła sprawdzając czy zabierze za chwilę z jej rąk pudełko czy też dostanie jej się po głowie za durne pomysły a zarazem nieprzydatne prezenty. Nie wiedziała w końcu czy coś takiego mu się spodoba.

Kiedy otworzyła oczy pochyliła się szybko nad jego policzkiem, jeszcze raz całując go w niego. - Chciałam Ci tylko w taki sposób życzyć powodzenia. - dodała z mruknięciem, ponownie siadając na fotelu, z którego się uniosła wychylając w jego stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:44, 01 Lip 2010    Temat postu:

- Nie musisz się tłumaczyć. - zastrzegł zaraz gdy tylko wyjawiła mu co też kupiła. To była jej sprawa, a jemu nic do tego. Jak się okazało prawie nic bo i dla Roy'a coś się znalazło - Tak, od niej. Zwykle nie jest taka jak wczoraj to też przepraszała dziś za to swoje burczenie. - wytłumaczył jej jaśniej, by nie dziwiła się tak bardzo. Lily chyba miała też poczucie winy za niezbyt udany początek znajomości, ale to była sprawa którą one mogły rozegrać miedzy sobą - Och natchnęło cię? - zapytał uśmiechając się trochę szerzej - Na dobry początek? Interesu? - albo faktycznie się nie domyślał co skrywa pudełko, albo udawał głupiego. Raczej to pierwsze. Powiadano że jak się udaje kretyna to już tak zostaje na stałe i wampir w to wierzył. Elizabeth widząc że nie pali się zbyt do przejęcia pudełka zdjęła z niego ciężar odpakowywania i sama pokazała co jest w środku. Parsknął śmiechem na widok tabliczek i wysłuchał jej wyjaśnień. Pokiwał z aprobatą głową i przez chwilę nie wiedział co powiedzieć - No otwórz oczy. - poprosił widząc jak niepotrzebnie je zamyka. Tak bardzo bała się jego reakcji? Niepotrzebnie. Wziął pudełko i położył je sobie na kolanach wyciągając jedną z tabliczek, tą na drzwi, i obracając ją w palcach. Roy poczuł kolejnego buziaka i zakołysał się lekko pod jego wpływem. Spojrzał na wampirzycę i zajęczał podobnie jak ona dziwnym mrukliwym tonem - Oj dziękuję ci moja droga. - po chwili jego głos wrócił już do normalności. Spojrzał na tabliczkę i stwierdził pewnie - Przy takim dopingu to nie może się nie udać. W końcu zawiśnie na właściwych drzwiach. Dzięki. - powiedział i zagarnął Elizabeth ramieniem by przytulić ją do siebie - To bardzo fajny prezent. I niezwykle praktyczny. Myślisz o wszystkim. - stwierdził chcąc by usłyszała wyraźnie pochwałę w jego glosie - Raz jeszcze dzięki. - powiedział i pocałował Elizabeth krótko. Przepisy kodeksu były nie ugięte i mieli te wszawe pięć minut jedynie. Schował tabliczkę na swoje miejsce i oddał pudełko wampirzycy - Przechowasz je narazie? Będę wdzięczny. I gdzie teraz? Na parking, tak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:38, 02 Lip 2010    Temat postu:

- A tam tłumaczyć. - wzruszyła lekko ramionami - To nic takiego. A poza tym to żadna tajemnica, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym to przemilczać. - uśmiechnęła się do niego lekko - Oj, trochę tylko burczała. Znam bardziej marudzących. - stwierdziła nie robiąc z tego problemu. I jakoś zbytnio jej to nie przejęło. Kobieta nie pysknęła jej żadnym nieprzyjemnym słowem ani też nie obraziła jej jakoś specjalnie, więc nie było powodu jak dla niej do roztrząsania tej sprawy. Już prędzej mogła by się obrazić na Susan, która to zadawała jej tak niedyskretne pytania, że dziewczynie się głupio robiło. Ale to też nie było jakimś tam koszmarem dla niej. Wszystko w granicach normy. Po prostu współpracowniczki były ciekawskie i tyle. Ona też potrafiła być ciekawska aż do obrzydliwości czasem, więc nie było co się tym martwić. - W sumie nie ma za co przepraszać. - odpowiedziała - Nic się nie stało przecież. - dodała jeszcze raz wzruszając ramionami.

Wcale się nie bała jego reakcji. To, że przymknęła oczy było jakimś takim niezbyt możliwym dla niej do wyjaśnienia odruchem. Ot, po prostu tak zrobiła i tyle. Nie była pewna czy mu się spodoba, ale widząc jego reakcję ucieszyła się, że jej pomysł nie był tak do końca nietrafionym. Kiedy przyciągnął ją do siebie przytulając przy tym a jeszcze do tego pocałował ją, poczuła się jakoś tak dziwnie przyjemnie i dobrze. Tak, jakby jakaś nieuświadomiona w niej pustka właśnie się zapełniła. Uśmiechnęła się szeroko do niego po czym odebrała od niego pudełeczko kiwając potakująco głową. Zamknęła je dokładnie i jeszcze raz przewiązała wstążką, by się nie otworzyło wrzucone ponownie do torby z zakupami.

Kiedy pozbyła się już z rąk pudełka, spojrzała się na chłopaka siedzącego obok niej z uśmiechem. - No parking, parking. Zmarnuję Ci znowu trochę benzyny, poryzykuję otarciem zderzaka a potem możemy zrobić co będziesz chciał. W sumie cały weekend przed nami. - odpowiedziała ponownie sięgając po pasy, by się nimi zapiąć. Poprzednim razem w końcu nie zrobiła tego a wychylając się w jego stronę, pas sam się zwinął ponownie na swoje miejsce. Teraz trzeba było to naprawić.


// Samochody / Samochód Roy'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:41, 14 Lip 2010    Temat postu:

// Pacific Northwest Balet


Idąc jak zwykle tą samą jak co dzień ulicą zastanawiała się nad tym, co ostatnio się wydarzyło. Niby już wszystko między nią a chłopakiem było w porządku. Niby całkiem miło spędzili razem czas na grillu u Monique. Także wszystkie niejasności chyba już między sobą wyjaśnili. Przynajmniej te największe jak dla niej. Jednak wciąż było coś nie do końca tak, jakby tego sama chciała. A może po prostu sama siebie się czepiała? Wciąż miała w pamięci swój wybuch sprzed tygodnia i pomimo tego, że chłopak się na nią nie gniewał z tego powodu, że tak a nie inaczej zareagowała, to jednak gdzieś tam jeszcze się tliło przeczucie, iż jednak coś jeszcze z wątpliwości sobie nie wyjaśnili jeszcze. Chociażby z tą sprawą o jej rzekomej ciąży. Roy był nieco bardziej mrukliwy niż wcześniej a ona jakoś sama z własną inwencją nie wychodziła. Postanowiła, że jakoś trzeba będzie to zmienić, bo czuła jak z każdą spędzoną wspólnie chwilą coraz bardziej jej na nim zależy i nie zniosła by gdyby miało się dziać tak dalej jak się działo.

Mijając w zamyśleniu kolejną uliczkę w drodze pod siedzibę radia poczuła coś niepokojącego. Znowu jej ciało zaczęło reagować szybciej niż jej myśli zdążyły zanalizować sytuację. Poczuła zimny dreszcz przechodzący po jej ciele. Już znała dobrze to uczucie. Towarzyszyło jej zawsze, gdy jej sadystyczny stwórca pojawiał się blisko niej. Szarpnęło nią, gdy gdzieś w środku niej zrodziło się to samo przerażenie, które tak dobrze znała kiedy się do niej zbliżał. Nie widziała jego twarzy. Nie widziała nawet sylwetki. Jakiejkolwiek w pobliżu siebie. Jednak czuła jak jej oprawca się do niej zbliża. Nienawidziła tego odczucia swojej bezradności. Zwolniła tylko kroku i rozglądając się uważnie na boki oraz w górę ponad siebie, na okna i dachy mijanych budynków, zaczęła gorączkowo szukać swego stworzyciela. Znów się z nią bawił w ciuciu babkę. Nie pozwalał się zobaczyć, lecz karmił się z upojeniem strachem ogarniającym każdą kończynę jej ciała. Była niczym bezwolna marionetka w obliczu jego koszmarnej fascynacji. Zdecydowanie zbyt wiele czuła. Każda jego emocja była przepełniona obłędem. Był niczym sęp czający się na chwilę, gdy jego ofiara padnie i będzie mógł sięgnąć po jej wnętrzności. Żołądek dziewczyny aż przekręcił się jej ze strachu, zrobiło się jej przy tym kolejny raz koszmarnie niedobrze.

Polował na nią. Jak zwykle. Jak coraz częściej ostatnio. Ale nie atakował. Pozostawał w pewnej odległości nie pozwalając jej się zobaczyć i czekał. Czaił się. Okrążał ją. Powodował z każdą chwilą u niej coraz cięższe do zniesienia uczucie bezradności i zakleszczania się jego okrutnych szczypiec na jej ciele. Dusiła się. Gdyby mogła, skuliła by się cała na ziemi oby tylko zmniejszyć wrażenie bycia ofiarą czekającą tylko na atak. Świadomość łaknienia krwi i brutalnej fascynacji przestrachem swojego obiektu dręczeń coraz silniej wbijała się w jej czaszkę. Sycił się tym. Czuła jak z każdą chwilą, gdy ona coraz bardziej popadała w obłęd beznadziei uniknięcia pochwycenia, on stawał się coraz szczęśliwszy. Wiedziała dobrze, że sprawia mu to przyjemność. Był cały podniecony tym, jak ona starała mu się umknąć przyspieszając kroku.

Euforia rozsadzająca jej myśli spowodowana jej przerażeniem była coraz bardziej namacalna. Jeszcze bardziej postarała się pośpieszyć, niemal biegła co któryś krok wyskakując do przodu byle dalej od niego. Jednak wciąż był za blisko. Wciąż miał ją w zasięgu niematerialnej bądź po prostu dla niej niewidzialnej ręki. Zaczęła biec, uciekać, pędzić przed siebie byle szybciej uciec od tego. Byle dalej od jego.. śmiechu? Wyraźne usłyszała śmiech. Wybił ją z rytmu i spowodował, że prawie upadła potykając się o nierówny chodnik pod nogami. W ostatniej chwili jednak utrzymała równowagę.

Nagle to wrażenie osaczenia zniknęło. Równie szybko jak się pojawiło. Jak zwykle. Jak za każdym razem ostatnio. Nie było go po prostu. Już nie czuła tego wszystkiego co jeszcze przed chwilą doprowadzało ją na skraj szaleństwa. Ot, było i nie ma. Jakby nigdy nie było. Zdziwiona przystanęła rozglądając się wokół, lecz po paru chwilach ruszyła dalej, w stronę radia. Chciała się jak najszybciej znaleźć w bezpiecznych i opiekuńczych ramionach Roya. Jakby miał być lekarstwem na jej wszystkie lęki. Jakby potrafił rozgonić wszystkie troski i spowodować, że już nigdy więcej nie poczuje tego koszmarnego uczucia polowania na nią.


// Rozgłośnia radiowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:32, 23 Lip 2010    Temat postu:

/ Dworzec / Centrum / Forks

Plan był prosty, nawet bardzo. W swojej prostocie jednak zadowalał Judit i dawał możliwość odetchnięcia i oderwania się od problemów doczesnych. Hiszpanka raz jeszcze pogratulowała sobie raz jeszcze pomysłu wyciągnięcia kasy z konta. Przynajmniej nikt nie mógł sprawdzić gdzie bawiła przez sobotę i niedzielę. Wychodząc z autobusu na jednym z przystanków niedaleko centrum Seattle. Wiedziała już gdzie pójdzie i jak spędzi dzień. Pierwsze na liście jej życzeń do spełnienia było kino. Sprawdziła po drodze repertuar jednego z multipleksów. Chciała coś śmiesznego, jakąś lekką komedię. Później w granicach 16 czy 17 miało być centrum handlowe, tudzież wszelakie butiki. Jakaś kolacja na mieście, ewentualnie bar szybkiej obsługi. Poradzimy sobie ze wszystkim Jud, byle do przodu. Uśmiechnęła się do siebie i ruszyła w drogę do kina zerkając na fasady i wystawy sklepów które mijała.

/ Kino


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Judit dnia Pią 18:32, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:21, 04 Sie 2010    Temat postu:

// Port Angeles / Kawalerka Smith'a


- No dobrze, dobrze. Niech Ci będzie, że nie franca. Nadobna niewiasta. Tak lepiej? - zapytała i zaśmiała się sama z tego zwrotu, bo brzmiał ździebko idiotycznie w kontekście zazdrości o inną kobietę. Stwierdzenie, że czuje się przy niej bezpieczny podobny efekt wywołało. Dziewczyna trąciła go ramieniem w ramię kręcąc przy tym głowa na boki. - Oj Roy, Roy... A może w drugą stronę? - zapytała spoglądając na niego - Ty byłbyś całkiem spokojny gdybym tak sobie wyszła... Powiedzmy, że w takich króciutkich szortach... - pokazała coś powyżej linii kończącej się na wysokości jej sukienki – I dajmy na to gorze od bikini? Bo bez to ja już bym nie wyszła nigdzie, więc taka opcja w ogóle odpada. Ale te spodenki i stanik. Dałbyś mi tak spokojnie chodzić? Nawet w środku upalnego lata. Nie czułbyś się zazdrosny? - zapytała w taki sposób, bo zawsze lepiej było skupiać uwagę na czyjejś zazdrości niż na własnej. Tą własną, to miała dosyć zwichrowaną, ale lepiej się było do tego nie przyznawać przed chłopakiem. - Noo... masz rację. Raczej nie widywałam Cię często w Pacific. - odpowiedziała zgodnie z prawdą schodząc już po schodach do auta. Zanim jednak ruszyli spod budynku, Elizabeth zbierała się do odpalenia silnika jak do jeża. Jakoś nie mogła się zebrać. Ustawienie lusterek, siedzenia, podgłówka, nawet i zapięcie pasów zajmowało jej masę czasu, bo dziewczyna jakoś nie mogła się przełamać, by ruszyć. W końcu jednak widząc spojrzenie Roya i to jego zaciskanie ust, by nic nie powiedzieć złego na temat kobiecego stylu jazdy, przekręciła kluczyk w stacyjce i powoli, bo powoli, ale jednak ruszyła. Przemierzali z nim tą trasę już tyle razy, że zdążyła zapamiętać co i gdzie powinno się zrobić. Potrafiła odwzorować podczas pokonywania każdego kolejnego metra najmniejszy szczegół jaki zauważyła u chłopaka podczas jazdy. Tu zazwyczaj poprawiał się w siedzeniu, tutaj rozglądał się na boki a tam pochylał nad kierownicą po coś. Teraz już wiedziała po co. Miejsce zatrzymania się przed światłami było tak blisko, ze inaczej nie widziało się kiedy czerwone światło zmienia się na zielone. W tym miejscu zwykle bębnił palcami o kierownicę a w kolejnym już tylko wzdychał kiedy codziennie rano pewna starowinka przechodziła przez ulicę wyjątkowo ślamazarnym krokiem. Teraz jednak był wieczór, więc kobiety nie było na jezdni, toteż nie musiała nawet gdybać czy to bębnienie palcami czy wzdychanie jest na coś potrzebne czy nie. Przepisy ruchu drogowego też miała obryte. Śledząc tyle razy drogę do Pacific zdążyła już chyba wszystkie wypatrzyć i posprawdzać w kodeksie te, których jeszcze nie bardzo kojarzyła jak regulują poruszanie się pojazdów. Przez ostatnie godziny nauki manewrów oswoiła się z wielkością auta i to też nie było dla niej problemem. Ruszanie, hamowanie też nie. Tylko jakoś z tą dynamiką jazdy i pewnością siebie za kierownicą kiedy wypadało przyspieszyć było kiepsko. Zatrzymując samochód na parkingu pod budynkiem, do którego zmierzali, kiedy tylko wyłączyła silnik wypuściła z siebie z sykiem powietrze jakby całą drogę jechała na wdechu. - Psssss... - jęknęła rozpierając się na moment w fotelu kierowcy, by złapać oddech i rozluźnić napięte podczas całej jazdy mięśnie. - Żyjesz? - zapytała spoglądając na Roya czy jakoś przetrwał jej prowadzenie czy też nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:41, 04 Sie 2010    Temat postu:

- Od jakiegoś roku nie. - odparł i odetchnął teatralnie ocierając pot z czoła - Żyjemy! - zawołała i nastąpiło wyliczenie wszelakich błędów które popełniła. Pierwszym głównym było to ze... - Za wolno. Myślałem... - że ślimaki ich wyprzedzą. Sam nie był drogowym szatanem, ale rozumiał że pewną prędkość trzeba rozwinąć by nie irytować przy okazji innych użytkowników drogi - Poza tym... Nie zaciskaj tak dłoni na kierownicy, bo ja uszkodzisz. - co przy sile wampirzycy było całkiem możliwą konsekwencją zdenerwowania - I nie stresuj się, przecież nikt cię nie zje. Masz swój pas ruchu, trzymaj się go ładnie. - strach się bać co by było jakby kazał jej wjechać w centrum Settle i pomyślał że to będzie trzeba jeszcze przećwiczyć i postarać się o samochód przystosowany do nauki z dodatkowymi pedałami - Nie żebyś się go nie trzymała, ale z większym spokojem... A tak ogólnie to nie szarpałaś rytmu, nie łamałaś przepisów, zuch dziewczynka! - pochwalił trącając Elizabeth w ramię - Nie martw się, to w końcu pierwszy raz. Pojedziemy drugi i trzeci to się bardziej oswoisz. Ze wszystkim sobie poradzisz. - powiedział pocieszającym tonem odpinając pasy, by wysiąść rozciągnąć napięte mięśnie i rozprostować kości. Fakt faktem o siebie czy Elizabeth się nie bał, bo im mało co mogło się stać, ale ci inni kierowcy mogli już nie mieć tyle szczęścia.

/ Pacific Northwest Balet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:26, 08 Sie 2010    Temat postu:

// Pacific Nothwest Swimming Pool


Może i nie pasowało do niej to, co mówiła teraz. Ale dziewczyna się zmieniała. Powoli pod wpływem chłopaka następowała w niej odmiana i ciężko było stwierdzić czy na gorsze czy na lepsze. Akurat w tym przypadku miała wątpliwości i pewne obiekcje a nie chcąc dać im pola do rozwinięcia się, wolała stworzyć pewien dystans niż potem żałować.

- Jakiego tam samozaparcia... - westchnęła nie wierząc do końca, że faktycznie to zrobiła. Za bardzo pragnęła Roya, by sobie odmawiać drobnych przyjemności a zarazem zbyt dużo wciąż w niej odzywało się rozsądku, by postarać się go nie słyszeć w takich sytuacjach jak przed chwilą.

Znaleźli się na ulicy. Elizabeth przesunęła dłonią po swoich mokrych włosach. Gdyby była człowiekiem, znając swój organizm, wychodząc w kwietniu z niewysuszoną głową zaraz by się przeziębiła. Jednak teraz już jej to raczej nie groziło za bardzo. Słysząc propozycję Roya przytaknęła godząc się na powrót do domu i rozpoczęcie od rana wszystkich przejażdżek. - A kto prowadzi? - zapytała z uśmiechem zbliżając się powoli do samochodu.

- Aaa. - przypomniało się dziewczynie nagle - Pytałeś się wcześniej o to czy ja zawsze sprawdzam prognozę pogody... A więc owszem. Na najbliższe trzy dni. Dla miasta, w którym jestem i dla kilku, które najbardziej lubię a w razie gdyby coś się wydarzyło, to mogę się tam wynieść. - wyjaśniła cmokając po chwili ustami jakby chciała coś jeszcze dodać. - To znaczy sprawdzam jak sprawdzam. - mruknęła nie wiedząc w którą stronę a iść czy za kierownicą siadać czy na miejscu pasażera. - Kiedyś napisałam taki mały programik, który działa sobie w tle. Pobiera z automatu z sieci interesującą mnie prognozę pogody i wysyła mi w formie sms-a na telefon każdego wieczoru. Jak się spojrzę, to wiem co przewidują.Jeśli chcesz, to mogę i Twój numer tam dodać, to też będziesz na bieżąco. - uśmiechnęła się do Roya kiedy się z nią zrównał przed maską auta. Dała mu całusa w policzek wskazując po chwili palcami na dwie strony nie wiedząc którą wybrać. - Prawa? Lewa? - rzuciła wpatrując się w wycieraczki. Zawsze można było usiąść po środku. W końcu dałoby się nawet jechać z ręcznym i skrzynią biegów pomiędzy nogami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:59, 08 Sie 2010    Temat postu:

/ Pacific Nothwest Swimming Pool

Roy spojrzał na Elizabeth uważnie kiedy zapytała kto prowadzi. Zastanawiał się czy da radę. Kiedy pytała nie wyczuł w jej glosie strachu czy niepewności. Uśmiechała się więc wręczył jej kluczyki zapraszając za kierownicę. Kiedy każde z nich zajęło swoje miejsce, a Roy przezornie zapiął pasy, z przyzwyczajenia raczej a nie z przymusu czy strachu, wrócił do rozmowy... O pogodzie. Rozmawiali o pogodzie, naprawdę trywialny temat sobie znaleźli, taki relaksujący, w sam raz na jazdę samochodem - Tak? A powiesz mi w takim wypadku które to są te twoje ulubione miasta? - chciał wiedzieć na wszelki wypadek. Jakby mu ją znów gdzieś wywiało i fałszerz dokumentów nie puściłby pary z ust - W zasadzie, jeśli nie sprawiło by ci to problemów...- stwierdził że to też będzie na plus. Mógł ją choć trochę śledzić po pogodzie w takich przypadkach, choć to może by nic nie dało - To dodaj. Dość użyteczne coś. - stwierdził czekając aż ruszy. Pochylił się wprzód wspierając łokieć na kolanie by podeprzeć sobie brodę dłonią. Zachęcił Elizabeth ruchem głowy.

/ Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Juliette
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lip 2009
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:58, 11 Sie 2010    Temat postu:

//Kawiarnia

Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi kawiarni roześmiała sie głośno, wzbudzając zdziwienie przechodniów. Próbowała zdusić parsknięcia ale na nic się to zdało, bo chichot nadal wzbierał w jej piersi. Raźnym krokiem ruszyła przed siebie chcąc jak najszybciej oddalić się z tego miejsca. Przejrzała się w witrynie i wygładziła materiał sukienki. Odetchnęła głęboko i uśmiechając się do przechodniów, w niezgorszym humorze szła gdzie ją nogi zaprowadziły. A zaprowadziły w miejsce, którego dawno nie odwiedzała i za którym tęskniła.
Zmierzyła gmaszysko wzrokiem i wciagnęła powietrze
Już po remoncie... Raz kozie smierć - z niemałym wahaniem przekroczyła próg i skierowała swe kroki ku miejscu, w którym zwykła przesiadywać

//Czerwona Podwiazka / Kasyno i bar


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Juliette dnia Śro 10:59, 11 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:08, 12 Sie 2010    Temat postu:

/Dworzec

Dla niego wysokość siatki nie wymagała rozbiegu, po prostu odbił się od ziemi i ją przeskoczył. Kiedy w końcu opuścili teren dworca, Razz zwolnił kroku. Miasto wydawało mu się dziwnie podobne do tego, z którego dopiero co przyjechał. Jednak zdecydowanie wolał Europę. Uśmiechnął się szerzej gdy Achi wspomniała o akcencie. - Nic trudnego. - powiedział. - Przydatna umiejętność, serio. Łatwiej zdobyć czyjeś zaufanie, jeśli brzmi się jak miejscowy. - od momentu gdy rozmawiał ze strażnikiem, wcześniejszy akcent rzeczywiście zniknął. Nawet teraz Razz mówił jak typowy mieszkaniec Seattle. Ciężko byłoby stwierdzić teraz komukolwiek, że Razz jest obcokrajowcem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:35, 12 Sie 2010    Temat postu:

Uniosła brew słysząc o tym jak łatwo chłopak zyskiwał akcent, bądź go gubił. A więc chciał zdobyć jej zaufanie, tak? Cóż, zdradził się tym właśnie, chociaż tak na prawdę świadomość tego bądź jej brak nic sobą nie wnosiła do nastawienia dziewczyny do niego.

Kiedy szli już ulicą, ona także zwolniła kroku. Nigdzie się jej nie spieszyło przecież. - A więc, Razz... Gdzie potrzebujesz się dostać? - zapytała mogąc go bez problemu podprowadzić w to miejsce. To, że zeszli z tematu jej brania dragów, było Achi na rękę. Nie widziała powodu dla którego miałaby mu się tłumaczyć z tego a poza tym co by mu powiedziała? Bo tak? To żadne wyjaśnienie. A lepszego nie miała, bo przecież nikogo za swoje słabości nie będzie oskarżała. Poza tym działanie białego pyłu szczęścia powoli przestawało już działać w jej ciele więc mogła przynajmniej zacząć próbować skupić na czymś solidniej swe myśli. - Jakiś konkretny cel przyjazdu? - zagadnęła swobodnie czując jak swobodny uśmiech powraca na jej twarz - Dziewczyna, praca, urlop, wspomnienia czy przypadek? - zapytała obracając się na moment tak, by pójść przez chwilę tyłem, mogąc się spojrzeć na wampira. Oj, dobrze, że nie miała świadomości tego kim na prawdę był...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:53, 12 Sie 2010    Temat postu:

Podrapał się trochę leniwie po głowie. - Przypadek. - wzruszył ramionami. - A teraz moim konkretnym celem jest podążanie przed siebie. - uśmiechnął się. Kiedy Achi odwróciła się do niego przodem mógł bez przeszkód skupić się na jej wyglądzie. Azjatyckie rysy od razu rzucały się w oczy. Kiedyś widok takiej osoby był tu nie lada rzadkością, ale to było lata temu. Teraz zróżnicowanie etniczne było na porządku dziennym. Razz podejrzewał, że Achi w stu procentach Azjatką nie była. Ale to już go mniej obchodziło. - Pewnie pokręcę się trochę to tu, to tam, a potem pojadę dalej. - dokończył poprzednią myśl. - A Ty? Długo tu mieszkasz? - zapytał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:17, 12 Sie 2010    Temat postu:

Przekrzywiła lekko na bok głowę słuchając jego słów. - I bardzo fajna odpowiedź. - rzuciła zaznaczając swoją wypowiedź swobodnym majtnięciem palca wskazującego w jego kierunku. Obróciła się zaraz przodem do kierunku, w którym zmierzali, schodząc na bok, by ruszyć sobie wzdłuż krawężnika, na którym sobie balansowała stawiając swe kroki. Nie było to raczej trudne mimo, że zwieńczenie chodnika było wąskie dla stóp.

- Yhymm.. - przyjęła do wiadomości, że Seattle jest jego taką stacją pośrednią w dalszej podróży - Ja? - zdziwiła się, że o nią pyta - No na razie... - podrapała się w czubek głowy w zastanowieniu, zaraz ponownie odciągając jakiś kosmyk zdmuchnięty wiatrem na jej twarz - Będzie z parę miesięcy. - odpowiedziała omijając śmietnik na swej drodze. Po jaką cholerę tak go stawiali blisko jezdni? Przeszli jeszcze kawałek po czym Achi przystając przy skrzyżowaniu ulic wskazała chłopakowi przecinającą ich drogę aleję. - To jak zamierzasz od tak sobie pochodzić, to to jest chyba najdłuższa ulica w Seattle. - wyjaśniła - Ciągnie się niemal od krańca, do krańca miasta. I robi się najbardziej tłoczna gdzieś w połowie, przebiegając przez samo centrum. - dodała, bo skoro nie był od dawna, to mógł się trochę zagubić już w topografii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:49, 12 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / No name


Wyszli z knajpy na ulicę, która na szczęście przy dzisiejszej pogodzie nie była za bardzo nasłoneczniona. Cały czas miała w myślach to, że miała nie warczeć na Roya, ale mruczeć. Ależ zachcianki. Niemniej były chyba nawet wykonalne, skoro tego właśnie chciał. Dała sobą okręcić wokół czując na sobie spojrzenie chłopaka wyszukujące na niej jakichś pyłków czy paprochów, które mogłyby się do niej przykleić, gdyby w remontowanych pomieszczeniach obtarła się o coś. Raczej nie powinna mieć jakichś śladów, bo starała się uważać i niczego nie trącać. Przesunęła tylko odruchowo wolną ręka powolnie po swoim biodrze, pozbywając się z niego niewidocznych zabrudzeń. - Galeria handlowa, moje słońce... - mruknęła bardzo miękko i melodyjnie, skoro sam tak niedawno chciał, gdy tylko znalazła się twarzą na przeciw niego. Klepnęła go ręką lekko po piersi po czym skierowała się w stronę samochodu, bo kawałek mimo wszystko był do rzeczonego miejsca a aż takiej ochoty na spacer teraz nie miała, by w jedną i drugą stronę się przejść.


// Seattle / Galeria handlowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:27, 12 Sie 2010    Temat postu:

Szedł środkiem chodnika trzymając dłonie w kieszeniach bluzy. Mimowolnie obserwował Achi kątem oka. Chyba liczył na to, że w końcu potknie się i spadnie z krawężnika. Wtedy byłoby śmiesznie. Ulica powoli zaczęła robić się tłoczna, toteż Razz raz po raz trącał kogoś łokciem, całkowicie przypadkowo. Nie chciało mu się chodzić slalomem. - Parę miesięcy? I jeszcze Ci się tu nie znudziło? - zapytał lekko zdziwiony. Sam nigdy nie potrafił zagrzać nigdzie miejsca na tak długi czas. Uśmiechnął się tylko na jej tłumaczenia dotyczące ulicy. - Spokojnie, mam dobrą orientację w terenie. - powiedział. Powoli zaczynał czuć się dziwnie. Przemiana w wilkołaka była dla niego wyjątkowo męcząca, zawsze wtedy bardzo szybko głodniał. Gardło zaczynało piec go niemiłosiernie, jednak zapach krwi w tej postaci był dla niego odrzucający. Jeszcze trochę i będzie musiał wrócić do normalnej postaci i upolować jakiś smaczny kąsek. Kobieta w pociągu była tylko czymś w rodzaju przystawki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:45, 12 Sie 2010    Temat postu:

- No tak, parę miesięcy. - przytaknęła obojętnym chyba głosem, ale idąc dalej z zacięciem przed siebie. Nie zleciała z krawężnika. Jednak zrobiła coś innego. Przechodząc obok ławki wskoczyła na nią i po niej przeszła aż do ostatniego centymetra siedziska, powracając po chwili znów na chodnik i katowany przez siebie krawężnik. - Znudziło. I to cholernie. Mam wrażenie, że znam już chyba każdą ulicę, kawałek po kawałku. Jakby mnie ktoś wziął na tortury po wybuchu nuklearnym, to chyba całkiem nieźle z pamięci mogłabym odtworzyć to miasto. - odpowiedziała rzucając Razielowi przeciągłe spojrzenie.

Kawałek dalej też była ławka. I też ją zaliczyła ku zgrozie pewnej staruszki, która nie omieszkała ją za to chodzenie obsztorcować. Achi tylko na nią fuknęła pod nosem po czym przeszła do końca siedziska jak sobie to zamierzyła wywracając po złości starowinki śmietnik, którego upadek rozszedł się z metalicznym hukiem. Poszła dalej niewzruszona. Oj, poszło jej wychowanie w zarazu przez tych parę miesięcy, poszło... - No to okej, skoro łapiesz się gdzie jesteś. - przytaknęła z aprobatą, że się chłopak orientuje. - Razz, Razz... Fajna ksywka. Od czego to jest? - zapytała z ciekawością wlepiając spojrzenie w chłopaka i przyglądając się ledwie widocznym fragmentom jego tatuaży wystającym spod bluzy. Zawsze się czymś takim interesowała. Najwyższa chyba pora samej sobie coś podobnego sprawić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Achi Regine dnia Czw 22:46, 12 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:57, 12 Sie 2010    Temat postu:

- To dlaczego nadal tu siedzisz? Nie prościej byłoby po prostu stąd wyjechać? - zapytał. Dla niego było to dziecinnie proste. Zaśmiał się tylko kiedy Achi spławiła nachalnego mohera. Wszystkie sytuacje ogólnie nieakceptowalne w społeczeństwie go śmieszyły. Często sam był sprawcą takowych. Nie lubił trzymać się ram. Ani miejsc. Ani ludzi. Cenił sobie wolność i tylko wolność. Świat był jego placem zabaw, a on nie widział oporów by się nim bawić. - Ano, to taki skrót od imienia. - wyjaśnił szalenie błyskotliwie. Uśmiechnął się szerzej, choć przez chwilę na jego twarzy widniał lekki grymas. Głód dawał o sobie znać coraz to mocniej. Znał swoje możliwości doskonale, więc był w stanie oszacować ile jeszcze wytrzyma pod tą postacią. Stawiał na niecałą godzinę. W końcu w pociągu kamuflował się pod postacią człowieka, jedynie na chwilę wrócił do normalności by się posilić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:12, 12 Sie 2010    Temat postu:

- Haha! - roześmiała się wywracając oczami do nieba - Ta. - westchnęła - Gdyby to było takie proste. - kontynuowała siląc się na jakąś odpowiedź. - Wiesz... Jakby to powiedzieć... - sapnęła jeszcze raz pod nosem szukając jak ubrać swoje myśli w jakąś logiczną całość. - No dobra. Ty powinieneś chyba zrozumieć... - mruknęła wreszcie po chwili przerwy - Facet. Walnęło mnie na jego punkcie i to ostro. - wyjaśniła w końcu.

- Nawet nie podejrzewałam, że to potrafi być tak piekielnie ubezwłasnowolniające. - dokończyła pokazując przed sobą skrzyżowane w nadgarstkach ręce, jakby je ktoś zakuł w niewidzialne kajdanki. - I nie śmiej się! - ostrzegła od razu - To wcale nie jest śmieszne. To jakaś porażka tak skretynieć do reszty na punkcie jakieś zwykłego człowieka. - zajęczała łapiąc się ręką za latarnię i okręcając się wokół niej nieco bezwładnie i po chwili idąc dalej. - Shit! - przeklęła pod nosem. - I widzisz, nawet na tym punkcie mam wyrzuty, że to mówię. A już wyjechać, to nie ma opcji. Jak jakiś kundel na wycieraczce normalnie. Dobra. Ale mniejsza o to. Pewnie bez sensu Ci to nawet mówię. - westchnęła jeszcze.

- Razz... Razz... Rasputin? Raa... Raaa... Boże, nie mam pojęcia jakie imiona się zaczynają od 'Raz'. - stwierdziła wracając do jego tematu - Ale fajnie. Nie to co u mnie. - rzuciła wspominając swoje pełne miano. I przedstaw się tu komuś to od razu Cię wytknie od burżujstwa i szlachty... Heh.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:27, 12 Sie 2010    Temat postu:

Słuchał jej w milczeniu. On był teraz tylko podróbką wilkołaka, więc podejrzewał, że jego wpojenie nie dotyczy. - No to... nie możecie wyjechać razem? Coś stoi na przeszkodzie? - nie mógł tego zrozumieć. - Wpojenie przecież nie jest jakąś chorobą psychiczną, nie odbiera komuś własnego zdania. - wzruszył ramionami. Chociaż nigdy wpojenia nie doświadczył, wiedział na jego temat dosłownie wszystko. Głównie dlatego, że wiedział wszystko o wilkołakach. - Hehe, Rasputin, a to ci nowość. - zaśmiał się. Takiego imienia jeszcze nikt nigdy mu nie przypisał. - Nie no, używam ksywy, bo moje imię jest trochę... przestarzałe i kiczowate. - skrzywił się lekko chociaż wciąż się uśmiechał. Starał się zapomnieć o głodzie, który palił jego gardło żywym ogniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:54, 12 Sie 2010    Temat postu:

No to miał farta jak jego to nie dotyczyło. Za to miał tą wampirzą śpiewaczkę, o której natomiast Achi nie miała bladego pojęcia. Bo niby skąd miała się o niej dowiedzieć? I tak dobrze, że nie wiedziała o prawdziwej naturze Razza. Mimo całej takiej pobieżnej dość, ale sympatii do niego, dowiadując się o jego prawdziwym ja, nie miała by oporów, by się na niego rzucić. - Ta. Możemy, możemy. Ja też mogę i co z tego? - stwierdziła bezradnie - Kiedy on się stąd nie ruszy. A ja bez niego nie chcę. Na ile pojadę? Dzień? Dwa? A potem znowu zacznie mnie skręcać. Już i tak trzymałam się przez parę lat z dala. I guzik z tego wyszło. Patrz chociażby moje dragi. - wyjaśniła, po czym stwierdziła, ze za łatwo jej się z chłopakiem chyba o tym gada. Czas było przystopować.

- Przestarzałe i kiczowate? No nie żartuj... - spojrzała się na swego towarzysza obracając się do niego przodem i idąc przez moment tyłem do kierunku, w którym podążali, by móc widzieć jego twarz - Dawaj mi swoje, przyznaj się. Nie może być takie złe. Wierz mi, jakbyś usłyszał moje pełne miano, to też byś stwierdził, że jest z kosmosu. Skoro nie Rasputin, to jak? No powiedz, nooo.. - zachęcała go.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:12, 13 Sie 2010    Temat postu:

- No taak... Musiałaś trafić na opornego osobnika. - zaśmiał się, chociaż dobrze wiedział, że jej do śmiechu nie było. - Ale skoro to tylko człowiek, zawsze mogłabyś go trochę przymusić. - zaproponował z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Po chwili jednak odrobinę spoważniał. - Jeśli mam być szczery: przesrana sprawa. Mam nadzieję, że mnie ominie to całe wpojenie. - mruknął z nadzieją w głosie. Ponownie uśmiechnął się gdy dręczyła go o imię. - O jaaa, serio, na prawdę głupie to moje imię. - wzruszył ramionami. - Może obiło Ci się kiedyś o uszy, chociaż wątpię by ktokolwiek nazywał się tak samo jak ja. - a co mu tam, pewnie to imię i tak nie powie jej zbyt dużo. - Na imię mi Raziel, chociaż nikt się tak do mnie nie zwraca. I to nawet lepiej. Zdecydowanie wolę moją ksywę. - wyszczerzył zęby w uśmiechu potrącając przy okazji jakiegoś grubasa. Hamburger wypadł mu z ręki, ale zamiast wkurzać się na Razza wolał lamentować nad utraconym żarciem. Raziel widząc reakcję faceta tylko się roześmiał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:46, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Nooo... Owszem. - odpowiedziała drapiąc się odruchowo za uchem w zastanowieniu, myśląc przy tym o Sidzie i jego uporze co do nie ruszania się z miejsca. - Mogłabym go przymusić. - przyznała mu rację, bo niby były na to sposoby. - Ale po co? - wzruszyła ramionami obracając się znowu i idąc dalej swoim brzegiem chodnika, od czasu to o coś zaczepiając a to strącając lub omijając.

- Noo... Racja. To trochę bardziej niż przesrana sprawa. - mruknęła mrużąc przy tym oczy. - To jak... Jakiś pierdolec czy coś. - zakręciła jednym palcem koło swojej głowy wskazując jak bardzo uczucie może mieszać w myślach. - I nie życzę tego nikomu, nawet największemu wrogowi. Chociaż nie. - zastanowiła się na moment - Wrogowi bym życzyła. Żeby się chociaż trochę pomęczył. - zaśmiała się z samej siebie po czym spoglądając na chłopaka westchnęła. - Dobra. Ale koniec o mnie. Moja szajba to jedno, a dzisiejszy dzień to drugie. Nie chcę o tym teraz myśleć.

- No przestań z tym głupim imieniem... - zajęczała - Cykasz się jak jakaś... No nie wiem, nie obrażając, laleczka. - rzuciła podjudzając go, by się zdradził ze swoim imieniem. W końcu je z siebie wydusił. - Raziel? Ty, to jak anioł, archanioł z takiej jednej gry... Kurczę, mój brat w to kiedyś nadawał... - próbowała sobie usilnie przypomnieć mrużąc oczy kiedy sięgała do dalszych niż sprzed kilku miesięcy wspomnień. - Prawie mi łeb ukręcił, gdy mu spaliłam dysk... Jej, jak to było... A! Diablo. W drugiej części Diablo tam był Raziel. - przypomniała sobie w końcu.

Akcja z żarciem faceta przypominającego trochę tą swoją kanapkę rozbawiła ją. Pokręciła głową na moment zwalniając kroku, by jeszcze przez chwilę poobserwować gościa schylającego się do swojego posiłku, który rozciapał się na ziemi. Sięgnęła do kieszeni po jakieś drobniaki, bo ją jakoś sumienie złapało chwilowo. Rzuciła przed mężczyzną kilka monet na chodnik. - Masz i nie jęcz. Kupisz se drugą. - stwierdziła po chwili niczym nie przejęta, obróciła się w stronę Raziela i łapiąc go pod ramię pociągnęła dalej. - Chodź, bo tylko wkurza takie biadolenie... - stwierdziła posyłając chłopakowi uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:01, 13 Sie 2010    Temat postu:

Tak jak sobie życzyła: w jednej chwili całkowicie zapomniał o temacie jej niewygodnego wpojenia. Zamiast tego przez chwilę ubolewał w myślach do czego ludzie używają jego osoby, czy nawet imienia. Widział, że pomijając tę najbardziej zbliżoną do prawdziwej wersję w Biblii, jego postać występowała w książkach fantastycznych, ludowych legendach, w japońskich mangach i nawet w grach. Teraz czekał tylko, aż nagrają o nim jakiś film. Na samą myśl wywrócił oczami. - Sama widzisz. Nazywam się jak postać z gry. Lekka przeginka? - uśmiechnął się krzywo. Kiedy Achi rzuciła jakieś drobne grubasowi pochylającemu się nad hamburgerem Razz tylko pokręcił z głową. - Ludzie stają się coraz bardziej żałośni. - mruknął, a w jego głosie znów pojawił się tamten dziwny akcent, nadając mu wrażenie ogromnego doświadczenia. Zupełnie jakby obserwował ludzi przez tysiące lat. Co w istocie było prawdą. Kiedy facet chciwie zebrał drobniaki z chodnika, Razz o mało nie złapał się za głowę. Na szczęście Achi odciągnęła go od tego przykrego widoku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 1:46, 13 Sie 2010    Temat postu:

No, filmy to co najmniej dwa przyszłyby Achi do głowy. Ale jak zwykle nie pamiętała ich tytułów. Musiałaby mocno sobie pomyśleć, by je wyskrobać z pamięci. No nie ważne. - Te, no ale ładne imię, o co Ci chodzi? - zapytała ze śmiechem - Oryginalne i takie niecodzienne. I wcale nie przeginka. Pomyśl o mnie. Achi Regine... Nie brzmi to dziwnie? - zapytała - W takim jednym, świszczącym języku to drugie brzmi Renia. To dopiero porażka. - mruknęła wywracając oczami w górę.

Przeszła kawałek dalej ciągnąc go ze sobą. Jakoś tak dziwnie było kogoś innego brać pod ramię niż Sida. Ale... Też fajnie. Wyczuła pod palcami przez jego bluzę całkiem przyjemne w dotyku to ramię. I ciepłe. O wiele cieplejsze niż u ludzi. Przyjemna odmiana. Zaśmiała się słysząc i akcent i samą treść słów chłopaka. - Ano, ano... Czasem żal patrzeć. Ale... Ponoć każdy taki jest. Żałosny. W mniejszym bądź większym stopniu. - rzuciła puszczając już jego ramię swobodnie, bo przecież nie będzie tak szła trzymając go jak na jakiejś uwięzi. Odeszła na swoją 'bezpieczną' odległość jakiegoś metra i przeszła się po słupkach zagradzających wjazd w boczną uliczkę, którą właśnie mijali.

- Swoją drogą... - stwierdziła - Dziwny jesteś, jakiś... Inny, nie wiem. Mord w pociągu Cię nie wzrusza, akcja z babcią rozbawia a potrącenie gościa, który chyba powoli staje się podobny do swojego żarcia... Co to było? Zastanawia? Ciekawi? Bawi? - nie potrafiła określić tego, jak chłopak podszedł do tego niezamierzonego potrącenia. - Nie przywiązujesz chyba za bardzo wagi do normalności, nie? - zapytała starając sobie jakoś sklasyfikować chłopaka, chociaż raczej zaszufladkowaniem do konkretnego typu ludzi nie można było tego nazwać, bo nie to miała na celu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raziel
Vampire



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 3:26, 13 Sie 2010    Temat postu:

- Renia. - powtórzył i zaśmiał się cicho. - Jakoś do Ciebie nie pasuje. - powiedział taksując Achi spojrzeniem. Nie przeszkadzało mu, że wisiała na jego ramieniu. Być może stronił od zażyłych znajomości ale do kontaktu fizycznego nic nie miał. Szczególnie z tak ładną dziewczyną. I nawet jeśli chodzi o zwykłe trzymanie za ramię. - Być może masz rację. Każdy jest w jakimś stopniu żałosny. Ale żeby zniżać się do poziomu zwykłej zwierzyny? - powiedział z lekka oburzonym tonem. - Tamtego gościa nie obchodziło nic poza jego tłustym hamburgerem. Czy teraz ludźmi kierują tylko instynkty? Sądziłem, że są obdarowani rozumem, który chcąc nie chcąc potrafi wykrzesać z nich trochę więcej niż dzikie zaspokajanie pragnień. - mówił tak, jakby to jego nie dotyczyło. Jakby był ponad tym i z bezsilnością się temu przyglądał. Dopiero gdy Achi puściła jego ramię, na jego twarzy znów malował się absolutny spokój. - Normalność to pojęcie względne. - stwierdził z tajemniczym uśmiechem. - Sytuacja w pociągu. Czym tu się przejmować? Każdego dnia na świecie giną tysiące ludzi. Gdybym miał ubolewać nad każdą stratą, nie miałbym czasu na życie. Ludzie robią z tego wielkie halo, ale taka jest kolej rzeczy, to jest normalne. Tak samo jak moja reakcja. Więc może to JA jestem normalny, a reszcie świata się we łbach poprzewracało? - mówił spokojnie gapiąc się gdzieś przed siebie. - A babcia była po prostu śmieszna. - dodał po chwili i uśmiechnął się na samo wspomnienie. - O grubasie nie wspomnę, przez niego obraz rasy ludzkiej znacznie podupadł w moich oczach... - skrzywił się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:08, 13 Sie 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się lekko. - No widzisz? Moi starzy mieli fantazję nadając mi takie imiona. - zaśmiała się już z tego bardziej, bo w sumie zdawała sobie sprawę jak znacznie jej imię odstaje od niej nie pasując kompletnie. Wysłuchała monologu Raziela. - Ej! - żachnęła się - Ja tam nie mam nic do dzikiego zaspokajania pragnień. Przynajmniej niektórych i czasami. - pokręciła głową bawiąc się dwuznacznością tego stwierdzenia. - No gdyby chodziło tylko o to, że tak bez mózgu i w ogóle, zachowywać się po prostu dziko, ale... Instynkt to instynkt. - wyjaśniła swoje zdanie. - Nie można zbyt wiele oczekiwać po co poniektórych. Niestety.

jego spojrzenie na normalność, zgodnie z oczekiwaniami dziewczyny było inne, niecodzienne. Ujmował to wszystko przy tym w dość nietypowy sposób, co jakby stawiało go ponad tym wszystkim. - O rany. - skomentowała z uśmiechem omijając zaraz jakąś kobietę z dzieckiem trzymanym za rękę, które wlepiało w nich swoje niewinne spojrzenie z zainteresowaniem nie wiadomo czym. - Bu! - rzuciła do dziecka a to od razu zmieniło obiekt swoich zainteresowań na przeciwną stronę ulicy już nie śledząc ich wzrokiem. Przechodzili właśnie na wysokości parku miejskiego. Achi wskazała chłopakowi palcem wskazującym ten skrawek zieleni w mieście z widoczną fontanną na samym środku proponując by w tym kierunku się skierowali. - A więc... Razz. Facet, który przyjechał tu na chwilę przed dalszą podróżą, ze zdystansowanym spojrzeniem na ludzi i ich zakręcenie codziennością, zabawny... Dokąd zmierzasz Razielu? - podsumowała go Achi z lekkim rozbawieniem zadając swoje kolejne pytanie z serii 'a po co to wszystko?'


// Park miejski (?)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Achi Regine dnia Pią 12:09, 13 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:15, 14 Sie 2010    Temat postu:

// Seattle / Butique Margaret O'Leary


Elizabeth uśmiechnęła się lekko do chłopaka czując jego cmoknięcie na swoim policzku. Rozbawiła ją wizja rozwieszania po mieście tabliczek i transparentów gdzie i którędy "czterołapy" przechodziły. - Och, kochanie, jesteś rasistą! - zaśmiała się z takiego określenia jego - To samo oni mogliby o nas powiedzieć, wiesz? - mruknęła klepiąc go po ramieniu w rozbawieniu. Wsiadła do auta i po chwili ruszyli spod sklepu. - Pomyśl sobie jak oni mogą nas określać. Kosmos. - nawiązała do wcześniejszej wypowiedzi, kiedy Roy odjechał sprzed budynku.

Dziewczyna spojrzała się między swoje nogi, gdzie na podłogę odstawiła prostokątne, sporej wielkości pudełko z jakimiś niewielkimi, kwiatowymi wzorkami, przewiązane ładnie wiśniową taśmą. Całość włożona była w papierową reklamówkę, aby było wygodniej przenieść. Już coś czuła pod skórą, że Roy urwie jej za ten wybór głowę, ale no cóż. Miała przynajmniej nadzieję, że Angeli się spodoba.


// Seattle / Rozgłośnia radiowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23  Następny
Strona 21 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin