Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ulice miasta
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:55, 18 Paź 2010    Temat postu:

Cholernie nienawidziła korków tym bardziej gdy raz śpieszyło jej się, dwa miała mało czasu, trzy robił się korek na ulicach jak zazwyczaj o tej porze, a cztery duży kawałek jeszcze do przejechania. Nerwowo raz po raz spoglądała na cyfrowy zegarek będący wkomponowany w czarną tapicerkę auta. Nieubłaganie czas się kurczył i choćby chciała nie mogła nic, a nic z tym zrobić. Cholera jasna uważaj jak jeździsz kreaturo!!! - Aż ją dźwigło wewnątrz gdy jakiś palant zajechał jej drogę. O mały włos, a przywaliła by mu w tył auta. - Kto wam prawo jazdy dał barany? - Nie podejrzewała siebie o takie słowa, ani o takie nerwy. Byłą to sytuacja wyjątkowa. Nie chciała się spóźnić co było zrozumiałe bo działało by na jej niekorzyść psując wizerunek porządnej, punktualnej kobiety. Do rozpoczęcia zapewne jak podejrzewała nudnych wykładowych szkoleń pozostało piętnaście minut. Mając chwilowo drogę wolną bo pojechała na skróty docisnęła pedał gazu. Zatrzymała się dopiero przed znakiem nakazującym ustąpienia pierwszeństwa. Nerwowymi ruchami bębniła palcami o kierownicę. Nawet radio w tej chwili ją denerwowało wiec je zgasiła jednym sprawnym ruchem ręki. - No szybciej! Jezu! - A mogła wyjść wcześniej z domu, ale jak typowa kobieta wychodziła na styk, a później trzeba było się gonić. Wymodliła w aucie kilka zdrowasiek szczęśliwie dojeżdżając na miejsce spotkania pięć minut przed czasem. Zgasiła silnik auta zbierając swe rzeczy. Trzasnęła drzwiami zamykając je na klucz i pędem puszczając się do wielkiego budynku, który robił wrażenie, ale na to w tej chwili nie miała czasu zwracać uwagi. Dopadła drzwi uspokajając oddech by głupio to nie wyglądało, że na pewno się śpieszyła nie mogąc przybyć wcześniej jak reszta. Nie może więcej do tego dopuścić. Otarła wilgotne ręce o płaszcz przebijając się przez tłumek ludzi różnorodnych pochodzeń co wcale ją nie dziwiło bo było to dość popularne w tego typu rejonach. Odszukała salę w której mieli przechodzić szkolenia. Myślała, że zapewne będzie to czymś małym, ale dopiero przyszło jej się przekonać w jakim błędzie była. I to dużym.

/ Seattle Community Colleges


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:20, 01 Lis 2010    Temat postu:

/ Dworzec / Forks

Z cichym westchnieniem Judit wysiadła z autobusu i poprawiła szelki plecaka. Znalazła już w miarę tanią miejscówkę i wiedziała jak tam trafić. Teraz jeszcze tylko jakaś gazeta, cokolwiek byle z ogłoszeniami. Musiała znaleźć to czego nie wyobrażała sobie podjąć w wieku lat siedemnastu. Wiedziała, że musi mieć pracę, bo inaczej pójdzie na dno szybciej niż zdrajca w betonowych bucikach. Opuściła teren dworca i wyszła na ulicę rozglądając się za najbliższym kioskiem. Znalazła taki na rogu. Podeszła i kupiła codzienną gazetę. Zwinęła ją w rulon i schowała do torby. W drodze do hotelu patrzyła na sklepowe wystawy, ale nie dlatego żeby obejrzeć towary na nich pokazane. Szukała ogłoszeń. Nie chciała się poddawać zbyt łatwo, bo jej duma nie pozwoliłaby Judit wrócić z podkulonym ogonem. Miałabyś używanie, ty a twój mąż i jego przemądrzały braciszek już całkiem... Zajrzała do jakiegoś baru i pogadała chwilę z kobietą odpowiedzialną za cały interes. Nie potrzebowali ani kelnerki, ani pomywacza czy też sprzątaczki. Jud zostawiła tam jednak numer telefonu do siebie licząc na łut szczęścia. Po części gdzieś w głębi twierdziła że samo to iż rozgląda się za pracą powinno zaowocować natychmiastowym zatrudnieniem. W końcu by zmywać nie trzeba chyba być po uniwerku. Może tutaj... Ekspedientki w spożywczym też nie potrzebowali. Mijając wielopowierzchniowy sklep wyobraziła sobie siebie w roli hostessy i szybko zrezygnowała. Jakoś nigdy nie widziała by taka kobieta była niska jak ona. Judit nawet obcasy wiele nie pomagały. Jej droga do celu znacznie się wydłużyła przez zaglądanie tu i tam. Kiedy w końcu dotarła pod budynek jaki chciała zobaczyć była już dziewiętnasta. Judit pomstując w duchu na ostatnie spotkane babsko które stwierdziło że nie nadaje się na kelnerkę w kawiarni przez swoją prezencję szarpnęła drzwi i weszła do środka.

/ Motel Rozgwiazda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:03, 28 Lis 2010    Temat postu:

// Seattle / Włoska restauracja "Magnifico"


Carma nie przejęła się tym, jak Aaron stwierdził, że wcale nie jest wyjątkowa a jedynie rozsądna. - Owszem, rysunek henną zostanie na maksymalnie tydzień. No, może dwa jak będziesz unikał zmycia ze skóry barwnika. - odrzekła ze spokojem.

A czemu była niepocieszona, że prawnik za nią zapłacił w restauracji? Nie lubiła nigdy, gdy ktoś to robił. Nie lubiła mieć zobowiązań a to właśnie jej się z czymś takim kojarzyło. Poza tym nie chciała by potem słyszeć, ze ktokolwiek na nią wywalił jakąś kasę. I jeszcze narobił sobie jakichś płonnych nadziei, których ona nie mogła spełnić. Jednak niech mężczyzna doceni, że nie stawiała się za bardzo. Pozwoliła mu przecież zapłacić i to bez większego upierania się, ledwie ze wzmianką, że sama mogła by za siebie zapłacić. Kiedy Howard się uparł, ona odpuściła. Niech się cieszy, że dłużej nie musiał jej do tego namawiać.

- Zamierzasz tak pędzić? - zapytała widząc jak gryzipiórek nagle roztargniony wypada z restauracji i nie czekając na nią, mija ją w drodze do auta. - Spieszy Ci się gdzieś? - dodała podchodząc spokojnie za nim do samochodu. - Na przedmieściach Seattle. Może zastaw tu samochód a się przejdziemy kawałek. To w sumie nie tak daleko, może ze dwadzieścia minut piechotą... - zaproponowała podciągając kołnierz swego płaszcza w górę, by zakryć szyję, na którą jej wiało chłodnym wiatrem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:51, 28 Lis 2010    Temat postu:

/ Włoska restauracja "Magnifico"

Jak tydzień to według niego bezsens. Nie zdążyłby się do niego dobrze przyzwyczaić i już by go nie było. Matko, ale miała rozwinięte w sobie to coś co nie kazało jej zachowywać się jak kobieta, a w zasadzie tak jak kiedyś powinny się kobiety zachowywać. W pewnym sensie nie cierpiał czasów w jakich żył, a z drugiej strony się cieszył, bo gdyby zaproszenie na wspólny obiad miało być obietnicą czegoś konkretniejszego to Aarona czekałyby tylko burdele. Obiad nie jest jakimś wielkim wywaleniem kasy. Jakby zainwestował w diamentową kolię dla niej to wtedy mógłby się ewentualnie pienić, ale tak? Carma przesadzała i to strasznie. I jakich płonnych nadziei? Tez sobie wymyśliła argument. Tak, tak, doceni. Krzywym spojrzeniem i stwierdzeniem w myślach ze jest klasycznie uparta i przy okazji durna - Nie. - odpowiedział będąc lekko roztargnionym - Nie zamierzam, tylko ciepło naprawdę źle na mnie wpływa. Tym bardziej kiedy mamy jeszcze gdzieś iść, a ja nie mam zamiaru usnąć po drodze. - wytłumaczył się wywracając oczami stwierdzając przy okazji ze to chyba najbardziej kretyńska wymówka jaką wymyślił. Szczerze rzecz biorąc nie miał pojęcia dlaczego się usprawiedliwiał. Obojętne prychnięcie wychodziło mu lepiej. Teraz jednak westchnął i wyciągnął kluczyki z kieszeni - Dobra. - przystał na propozycję spaceru - Tylko wezmę kurtkę. - aż tak zimna nie kochał, by się przeziębić i wracać nocą tylko marynarce. Po chwili znalazł się obok Carmelitty zapinając zamek. Wsunął dłonie w kieszenie i ruszył tym razem powoli zastanawiając się jaki arcy ciekawy temat poruszyć. Pomyślał że on o niej jeszcze czegoś nie wiedział, a ona to o nim już wiedziała - Masz rodzeństwo? - nie przypominał sobie by kiedykolwiek o tym rozmawiali, a jeśli tak to gdzieś mu to umknęło. Temat tak samo głupi jak jego usprawiedliwienie. Widocznie pod koniec tygodnia Aaron schodził na psy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:13, 29 Lis 2010    Temat postu:

Dla jednych tydzień to bezsens, dla innych nie. Niektórym się to podobało, że malując sobie ciało henną, mogli zmieniać wzór co tydzień. Aaronowi mogło to nie pasować, ale to już była jego kwestia indywidualna. Co on miał do jej kobiecości? Miał jakieś konkretne zastrzeżenia czy się czepiał tylko po to, by się czepiać?

Już to ona widziała jak prawniczyna pomyka do jubilera i kupuje dla niej diamentową kolię w podarunku. Prędzej by jej kaktus wyrósł niż rzeczywiście mężczyzna by aż tyle w nią zainwestować. Wcale nie była ani uparta ani durna. Niech już się Howard tak jej nie czepia. Przyjęła jego tłumaczenia bez słowa, kiwając tylko z cichym mruknięciem głową na potwierdzenie, że do niej dotarło to, co powiedział.

Carmelitta też nie wiedziała czemu się usprawiedliwiał. Jednak skoro już to robił i to przed nią, nie zamierzała mu ani przerywać ani też w jakikolwiek inny sposób przeszkadzać. Poczekała na mężczyznę aż wyciągnął z samochodu i założył na siebie kurtkę, po czym ruszyła bardzo powoli, czekając aż gryzipiórek do niej niej dołączy. Kiedy to zrobił wkładając ręce w kieszenie, zbliżyła się do niego wsuwając mu dłoń pod ramię i obejmując w ten sposób jego biceps.

- Miałam. - odrzekła beznamiętnie - Dwie siostry i jednego brata. - po chwili dodała jeszcze już z większą doza emocji kryjących się pod słowami, spoglądając się to przed siebie to pod swoje nogi, gdzie zaczęła analizować kafle chodnika zbliżające się do jej stóp. Może i temat był głupi, ale przerywał milczenie, które nieuchronnie nad nimi wisiało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:44, 30 Lis 2010    Temat postu:

Nonsens. Szkoda tylko wyrzucania pieniędzy. Jeśli już za coś się zabrać to najlepiej porządnie. Nie, nie miał nic konkretnego, tak tylko z nudów się czepiał bo nie było innego tematu. Nie tylko ona to widziała, bardzo by go chyba główka bolała gdyby zechciał jej kupić tak wartościowy prezent. Nie musiała się więc martwić o kaktusy przeszkadzające w codziennej egzystencji, bo na to że takowy wyrośnie szanse byłby równe zeru, a momentami to nawet na minusie były. Aaron zerknął na Camelitte kątem oka czując obok siebie przyjemne ciepło płynące od dziewczyny. Miałaś? Odwrócił wzrok od Meksykanki i zadowolił się oglądaniem fasad budynków jakie mijali - W jakim wieku? - pociągnął dalej omijając już to co się z nimi stało. Nie za bardzo lubił rozmawiać o kimś w czasie przeszłym, a i Carmelitty teraz po prostu nie wypadało męczyć - Podoba ci się coś w ogóle w tym kraju? - zapytał nagle patrząc na brudne budynki. Nie odniósł nigdy takiego wrażenia. Dziewczyna zawsze podkreślała że akurat tutaj miała najbliżej i najłatwiej. Skoro siedziała już tutaj trochę czasu coś powinna na ten temat powiedzieć - Cokolwiek. - dodał by nie dopytywała się niepotrzebnie o co mu dokładniej chodzi - Oczywiście wiem, że biurokracja odpada, więc nie musisz już o tym wspominać. - mruknął uśmiechając się krzywo - Powiedz o tym co ci odpowiada. - poprosił brzmiąc jak sympatyczny terapeuta z trzydziestoletnim stażem pracy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:50, 30 Lis 2010    Temat postu:

Zacznijmy od tego, że Carmelitta obojętnie jak by się Aaron postarał, to nie przyjęła by od mężczyzny takiego prezentu. Temat jej rodzeństwa nie był najlepszych. Dziewczyna nie lubiła wracać do przeszłości a tym bardziej o niej komuś odpowiadać. Prawnik to chyba wyczuł, bo przynajmniej nie wlepiał w niej swych oczu dopytując się o szczegóły.

- Siedem i trzy i pół roku... - mruknęła pod nosem unosząc głowę w górę obserwując za śladem swego towarzysza fasady mijanych przez nich budynków. - Tutaj w lewo. - pokierowała ich w odpowiednią stronę.

Pytanie które zadał po chwili było rzeczywiście ciekawe. Wcześniej się nie zastanawiała nad tą kwestią za bardzo, toteż na moment przygryzła swą dolną wargę rozważając odpowiedź.- Czy ja wiem... - zaczęła niezbyt pewnie, jednak po chwili już wiedziała co mogła by odpowiedzieć - W zasadzie, to ludzie tutaj są samodzielni... Chociaż nie, samodzielni, to raczej nieodpowiednie słowo. Są... - miała to na końcu języka - Są indywidualistami. Każdy w swoim zakresie jest samowystarczalny, jak mi się zdaje. W Meksyku wszyscy trzymali się w takiej ścisłej grupie. - zaczęła tłumaczyć swoje zdanie lekko przy tym gestykulując, by pokazać dłońmi spojenie jednych z drugimi.

- Jak ktoś kichnął, to z drugiej strony miasta mu mówili 'na zdrowie'. A tutaj jesteś samodzielny, nikt Ci po piętach nie depcze. Poza tym tutaj widać nowoczesność. Nawet po takim szarym, brudnym biurowcu. - wskazała głową budynek, przy którym przechodzili. - I nie widać aż tak biedy. Jakby jej niemal nie było. - dodała jeszcze obracając głowę w stronę Aarona i lekko się uśmiechając - No i ogólnie, ludzie są fajni. - podsumowała nieznacznie ściskając ramię mężczyzny jakby bezwiednie wskazywała także i na niego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:30, 30 Lis 2010    Temat postu:

Co by nie przyjęła? To... Kto to powiedział? Marilyn Monroe? To o tym że diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiet? I co? Taka Carma miała jej zaprzeczyć? Miała zaprzeczyć ikonie? Była aż tak wyjątkowa? Jeśli Aaron był zszokowany to nie dał po sobie tego poznać patrząc na to co wokół nich. Pół roku? Co zrobiło półroczne...? Nie mógł jednak dalej się nad tym rozwodzić, bo Meksykanka upomniała się o uwagę. Dobrze zrobiła. Skręcił więc w lewo stwierdzając że nie robił tutaj pieszych wycieczek. Odetchnął w duchu z ulgą słysząc ze Carmelitta dała się wciągnąć w inny temat. Jemu samemu zrobiło się lżej, bo nigdy nie czuł się na siłach by z kimkolwiek rozmawiać na zagadnienia dość trudne. Do tego akurat nie miał żyłki. Spojrzał krytycznie na budynek który wskazała dziewczyna i stwierdził - Nie wiem gdzie ty tutaj widzisz nowoczesność. Chyba że chodzi ci o rozmiar. I o to że jeszcze się nie rozpada. Czy wy... W Meksyku nie znaliście cementu i betonu zbrojonego? - zapytał kpiąco wracając do swej zwyczajnej buty. Choć i tak było w tym więcej żartu niż uszczypliwości. Kiedy jedno będzie obok drugiego to zazwyczaj budynki nie rozpadają się jak domki z kart. - To kiepsko mieliście i cholernie małe miasteczka tworzyliście. Nie, ale tak serio... W takim Forks też tak jest. Każdy zna każdego. Idziesz do lekarza? Widzisz pół miasteczka. Wchodzisz do knajpy? Złota młodzież bawi się przy piwie. Wiec tutaj nie jest tak bardzo inaczej. Nie powiesz mi chyba że w rezerwacie jest inaczej i ludzie są odludkami? - zapytał retorycznie ciągnąc po chwili dalej - Co do tej indywidualności masz rację. Stwierdzę jednak że to też nie tak do końca. Na co dzień tak, od święta... - wyciągnął dłonie z kieszeni dając zatrudnienie palcom jako cudzysłów - Jesteśmy razem. - mruknął z nutką ironii - Więc to tak nie całkiem, jak ci się wydaje. Też potrafimy się zamienić w zwierzęta stadne. A bieda? Wszędzie jest. I wszędzie też są miejsca gdzie ją widać i gdzie jej nie widać. To akurat jest zmienne. Och tak... Ludzie są fajni. Od kiedy? - zapytał z niedowierzaniem patrząc na Carmelittę jakby pierwszy raz ją zobaczył.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Wto 23:30, 30 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:56, 02 Gru 2010    Temat postu:

Owszem, Carmelitta by nie przyjęła. Dobrze słyszał. Uważała, że tak drogich prezentów to nikt nikomu nie powinien robić. Bez względu na okoliczności. Dziewczyna uśmiechnęła się nawet pod nosem słysząc powątpiewania Aarona co do tej rzekomej nowoczesności, o której mówiła przed dosłownie chwilą.

- Gdzie widzę tą nowoczesność? Zobacz na architekturę chociażby i tego budynku. Nie przypomina wyglądem zamczysko sprzed kilku wieków. - odrzekła - Znaliśmy. - dodała z niejakim zgrzytem zębami, gdy mężczyzna nie omieszkał oczywiście przyczepić się do jej ojczystego kraju. Jednak mimo wszystko, tak jak i prawnik tym razem nie mówił tego złośliwie a bardziej żartobliwie, tak i Carma to przyjęła nie wkurzając się przy tym za bardzo.

Co do rezerwatu to miał rację. Meksykanka skinęła mu twierdząco głową. - I tak i nie. - odpowiedziała gdy dopytywał się o jej wrażenia - Tak, są odludkami, bo w mojej opinii sporo z tych osób jest jakimiś dziwakami. Mają swój własny światek i niewiele wokół ich obchodzi. - wyjaśniła jedną stronę medalu, przynajmniej w zarysie - A nie, bo są też tacy, którzy nie stronią od towarzystwa, są rozmowni i garną się do obecności kogoś obok. Z resztą jak wszędzie, są i tacy i tacy ludzie. - dokończyła.

Dziwne, że nie dowierzał jej słowom. Dziewczyna jednak nie przerywając spacerowego kroku przeszła przed Aarona, znajdując się przed nim i podążając przez moment plecami do kierunku, w którym zmierzali. - No przestań! - sapnęła wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu - Czy ja mówiłam kiedykolwiek, że ludzie tutaj nie są fajni? - zapytała - Nie. Nie mówiłam. A poza tym... Jeśli już nawet, to każdy może zmienić zdanie. - wyjaśniła i z lekko łobuzerskim wyrazem na twarzy stanęła nagle w miejscu stając się przeszkodą na drodze swego towarzysza. Wykorzystała jednak chwilę łapiąc Howarda w pasie i całując go krótko. - Poza tym na przykład Ty nie jesteś taki zły... - mruknęła i wróciła znów na miejsce u jego boku, mogąc iść już dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:24, 02 Gru 2010    Temat postu:

Nie, no teraz to go zaskoczyła strasznie pozytywnie. Nie była zwolenniczką raczenia się drogimi prezentami. Brawa dla Meksykanki, naprawdę zaczynał ją lubić. Aaron spojrzał na budynek stwierdzając że faktycznie zamkiem to nie jest. Jednak tłumaczenie pognębiło Carmelittę, bo prawnik rzucił - Ach! To wy tam ciągle zamki macie? - zasmuciła go niemożebnie tą wieścią, a wydawało się ze Meksyk był już przyzwoicie cywilizowanym krajem i jego obywatele wychłonęli już z mroków średniowiecznej ciemnoty. Bynajmniej tak twierdził na tym jednym przykładzie któremu przez moment zrzedła mina. Teraz nie był taki pewny czy znali beton zbrojony, ale skoro mieli zamki to coś z cementem i zaprawami już pewnie grzebali. Aaron zawsze miał rację i będzie jej to powtarzać przy każdej nadarzającej się okazji aż w końcu to przyswoi - Tak, a ty która jakby urwałaś się z choinki też pewnie dla nich jesteś trochę dziwna. Choć kolorystycznie... - zerknął na twarz dziewczyny - To niewiele się różnicie. - stwierdził bo mieszkańcy rezerwatu byli podobnie jak ona smagli, przeważnie z ciemnymi włosami jak na Indian przystało - Ta nowa generacja nie stroni. Czasem to widać. - mruknął wtrącając jak zwykle swoje trzy centy do jej słów. Westchnął patrząc na idącą przed nim dziewczynę w myślach niezbyt uprzejmie życząc jej potknięcia. Pewnie by ją przytrzymał gdyby miałaby mieć miejsce mała tragedia, ale kto wie - Nie przestanę. - powiedział złośliwie. Przeciwstawił się Carmelicie dla świętej zasady tego by nie godzić się z nią zbyt często. Zamyślił się na moment i odpowiedział - Nie, nie mówiłaś. Jednak... - zaznaczył, by mu nie przerywała - Nie wykazałaś też sympatii i nigdy nie wspomniałaś że jest po prostu... Fajnie. Raczej robiłaś wrażenie zepchniętej tutaj na odbycie kary. Och tak... Zmienić zdanie. Typowe. - trafił na Carmę przeklinając ją przy okazji w duchu i jednocześnie obejmując w pasie. Asekuracyjnie oczywiście - Nie jestem taki zły? - zapytał podejrzliwie użyczając dziewczynie ponownie swego ramienia - Przyznaj się. - zażądał, a choć usta mężczyzny pozostały wąską kreską to w jego oczach było coś co rzadko tam gościło - Czego ci się nie chce wypełniać? - brązowe tęczówki prawnika jarzyły się rozbawieniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:56, 02 Gru 2010    Temat postu:

Co w tym było takiego niesamowitego, że Carma nie uważała, by prezenty miały być drogimi cacuszkami. Według niej liczył się raczej gest niż to, ile ktoś wydał na podarek dla drugiej osoby. - Taki klimat. - odrzekła wcale nie przejęta faktem, że jej własne słowa mogłyby ją pogrążyć. - Hacjendy wyglądają jak małe zamczyska. Takie moje zdanie. - wyjaśniła rzucając na moment spojrzenie na mężczyznę.

- Wcale mi nie zależy na wtopieniu się w otoczenie. - powiedziała jakoś nie widząc swojej ani wyjątkowości w porównaniu z resztą mieszkańców rezerwatu ani też jej braku. - A poza tym, co? Masz coś do koloru skóry? - zapytała zadziornie. Jej zawsze było wszystko jedno kto i jakiej rasy był. Było to dla niej bez znaczenia. To charakter rzutował na wszystkim a nie wygląd. Chociaż przyjemny wygląd dla oka zawsze był milszy.

Wykręciła oczami słysząc złośliwą nutkę w jego odpowiedzi. - No to odpowiem Ci, że nie mam większych zastrzeżeń do tego kraju. Państwo jak państwo, tworzą go ludzie. A jak się trafi na ludzi w porządku, to i reszta jest okej. - wyjaśniła - Tylko z tymi papierami mogliby nie przesadzać. - dodała zaznaczając swoją największą bolączkę, której nie cierpiała.

Ta asekuracja sprawnie mu wyszła. Chwilę później szli już dalej ulicą a dziewczyna objęła jego ramię jak poprzednio, bardziej dla towarzyszenia mu niż dla rzeczywistego podparcia się, którego nie potrzebowała. - Ależ nie ma niczego takiego! - żachnęła się, bo wcale nie była w tej kwestii interesowna. - Musi być coś, czego nie chce mi się wypełniać, bym stwierdziła, że... jesteś w porządku? - zapytała - Ja tak zwyczajnie, bo przecież nie spędzałabym czasu z Tobą, gdybyś mi w jakiś sposób nie odpowiadał, racja? - oj, chyba niepotrzebnie w ogóle wchodziła na ten temat. Teraz jeszcze przyjdzie jej się tłumaczyć ze swego zdania i będzie miała za swoje. Niech mu wystarczy to, co już usłyszał. Chociaż podejrzewała, że Aaron nie daruje sobie swego złośliwego pociągnięcia jej za język. Dla samego pognębienia jej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:30, 03 Gru 2010    Temat postu:

Dziwne było jej zdanie. W aktualnych czasach, Aaron patrząc na to co wokół niego wyrobił sobie opinię całkiem odwrotną. Liczył się podarek a nie powody które skłaniały do tego by coś komuś dać. Dlatego Carma wydała mu się kimś całkiem nie z tej bajki - No tak. Zapomniałem jak u was domy wyglądają. - powiedział pokornie, już bez tej uszczypliwej nuty. Zabrzmiało to jednak tak jakby te domy były norami w ziemi, albo jaskiniami - Zwracam honor. - dodał by już nie musiała mu rzucać takich spojrzeń - Nie powiedziałem że ci zależy. - usprawiedliwił się by nie miała przypadkiem mylnego wyobrażenia - Po prostu... - zmarszczył brwi spoglądając na Carmelittę krzywo - Nie, ale zaraz mogę mieć. - zagroził i wywrócił oczami - Nie jestem... Rasistą. I nie zamierzam być. Tym bardziej jeśli chodzi o ciebie. - na tym urwały się tłumaczenia Aarona, a resztę mogła już sobie sama dopowiedzieć wedle uznania i rozbudowanej fantazji. Było to jednak w gruncie rzeczy dość proste. Nie mógł być negatywnie nastawiony do ludzi z zagranicy skoro pomagał im stawiać tutaj nijako pierwsze kroki. Prawnik odwrócił od dziewczyny wzrok, który prześlizgnął się po kobiecie na drugiej stronie ulicy czekającej na przystanku. Nie oglądał się już za nią, bo Carma była przyjemniejszą sprawą, która nagliła do dalszej rozmowy - Wspaniale. - powiedział kiedy wyłożyła swoje stanowisko - Cieszy mnie to ogromnie iż podoba ci się u nas. - uśmiechnął się gdy wspomniała o papierach i mruknął ze współczuciem - To nie utopia. Coś musi człowieka denerwować. Inaczej byłoby zbyt prosto. - by podnieść Carmelicie ciśnienie właśnie stał się żarliwym obrońcą pań z okienka, które zapewne zawsze były miłe i służyły dobrą radą, tylko ci ludzie nie byli okrzesani - Nie? - pociągnął dalej tym samym podejrzliwym tonem. Aaron westchnął ciężko i pokręcił głową. Machnął lekko i obojętnie dłonią ku ogólnemu zdziwieniu nie wdając się w żadne dyskusje. Przypomniała mu się kwestia skretyniałego osiołka. Daleko jeszcze? - Carmelitto... - zaczął poważnie i cierpliwie. Nie miał chyba sił się z nią wykłócać - Nie znasz się na moim poczuciu humoru.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:35, 03 Gru 2010    Temat postu:

No to widać Aaron trafiał na dziwnych ludzi. Albo to Carmelitta była dziwna. Żadna różnica w tej kwestii. Meksykanka po prostu była sobie takim swoistym indywiduum i tyle. Miała własne zdanie także i w tej kwestii. - Nooo... Troszeczkę inny klimat niż tutaj jest. To i domy inaczej wyglądają. Inny styl. Całkowicie. - odrzekła przyznając mu rację w tej sprawie.

Nie miała mylnego wrażenia. Raczej je sobie w tej chwili wyrabiała zadając pytania, które dopiero mogły ukształtować jakieś jej zdanie w tym temacie. Czyżby miała jakieś specjalne względy u prawnika pod kątem jej koloru skóry, o których nie wiedziała? Jej cera i jej koloryt nie był aż tak bardzo widoczny pod starannym makijażem, który miała na sobie. No, może w innych okolicznościach różnica ras byłaby u niej bardziej widoczna, ale nie teraz, nie w płaszczu, na ulicy i przy nikłym świetle żółtawych latarni.

To wcale nie rzutowało na nic, że gryzipiórek współpracował pod względem służbowym z ludźmi o najróżniejszym pochodzeniu. Mógł mieć prywatnie całkiem inne zdanie. To zależało tylko od niego. Trochę głupio tak było, że oglądał się wokoło siebie za spódniczkami mając obok siebie Carmę. Dziewczynie to co prawda nie przeszkadzało, ale jakoś tak pozostawiało dziwną mieszankę niezbyt konkretnych wrażeń u niej. Tak jakby jej towarzystwo mu było całkiem niepotrzebne. Ktoś by powiedział, że jej nie szanował spoglądając się takim psim swędem dookoła za laskami. Inna kwestia, że meksykanka nie miała najmniejszego zamiaru mu w tym przeszkadzać. No, może trochę, z czystej kobiecej zazdrości.

- Mogliby wymyślić jakiś bardziej finezyjny sposób torturowania swoich czasowych bądź też stałych mieszkańców niż zasypywanie ich papierzyskami. A ponoć mamy dobę elektronizacji... - odrzekła wzdychając lekko na te myśl o tych wszystkich procedurach przez które trzeba przebrnąć, by pozwolili komuś mieszkać tam, gdzie już mieszkał. - Tutaj w prawo. - rzuciła kierując ich kroki w dobrą stronę. - To już niedaleko. - wyjaśniła chwilę później skręcając z mężczyzną w boczną uliczkę jednej z głównych mieszczących się w tej dzielnicy.

- Oj no weź... - jęknęła słysząc tą jego rezygnację i obojętność na jej słowa. - Przecież i tak przepuszczam Twoje słowa przez sito optymizmu. - powiedziała trącając go lekko w ramię swoim ramieniem, by się rozluźnił. Zdawało jej się, że był strasznie spięty. Moment później kiwnęła głową w stronę ich przodu, nieco po lewej. - To już tutaj. - powiedziała pokazując tym samym swojemu towarzyszowi wejście do knajpy i stojących przed nią ludzi, przysiadających na słupkach bądź też siedzących na kilku motorach, które stały zaparkowane przed solidnymi, szklanymi drzwiami. Uśmiechnęła się sama do siebie spoglądając na sprzęt, na którym przyjechali tu ludzie. Lubiła nawet motory. Wzrok odruchowo nie za facetami a za ich zabaweczkami na dwóch kółkach się okręcił na moment, zaraz jednak powracając do Aarona. - Lubisz motory? - zapytała z ciekawości swego partnera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:02, 04 Gru 2010    Temat postu:

Pewnie to drugie. Innej opcji nie było. Zupełnie inny styl? Czyli jednak te nory pod ziemią? Uśmiechnął się lekko. Carmelitta nie wiedziała nawet jak go teraz rozbawiła. Bardzo dobrze że nie wiedziała. Nie, jakiś specjalnych względów nie miała. Aaronowi po prostu podobały się kobiety, które przeciętny Amerykanin nazwać mógł 'innymi'. Trudno się było pomylić i uznać że Carma mieszka tutaj od urodzenia, bo wszystko w niej mówiło że tak właśnie nie jest. Pewnie dlatego przyciągała jego uwagę. A kolor skóry był tylko kolorem skóry. Teraz może i nie był widoczny, ale Aaron widywał już Carmelittę w różnych sytuacjach. Tym bardziej bez makijażu i w naturalnym świetle. A właśnie że rzutowało. Bo w niektórych kwestiach miał dość twarde zdanie i nie umiałby się przymusić do pracy na rzecz kogoś kogo teoretycznie powinien nie znosić. Nie oglądał się wokoło, tak akurat kobieta się trafiła, a jego wzrok machinalnie się na niej zawiesił przez chwileczkę. I tak większość uwagi poświęcał Meksykance. Ta czysta kobieca zazdrość. Sympatyczne - Ponoć mamy też misję w Iraku i ona kosztuje, więc musisz się użerać z papierkami. Bo na urzędy nie ma pieniędzy. - wytłumaczył jej gładko, by miała pojęcie co jest u kogo wyżej na drabince społecznych potrzeb i zadań do wykonania - A tak w ogóle... Jaki sposób torturowania i to jeszcze bardziej finezyjny byś wymyśliła? I tak byś później narzekała tak samo. Czy byłoby finezyjnie czy nie. - był ciekaw jaki sposób tortur wydawał się Meksykance ciekawy. O ile tortury mogą być ciekawe - Przez sito optymizmu? To chyba ma ono bardzo drobne oczka. - zauważył przeżuwając przekleństwo które cisnęło mu się na usta za to że Carma tak bezczelnie go trąca. Przeszło mu jednak szybko, bo w końcu zakończył się etap ich pieszej podróży. Aaron był już pewien że w życiu tutaj nie był. Zaniepokoił się o swój portfel, bo na pierwszy rzut oka takie właśnie odczucie powinno zawładnąć człowiekiem. Prawnik wzruszył ramieniem patrząc na najbliższy im motor sceptycznie - Nie wiem, nigdy nie jeździłem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:35, 04 Gru 2010    Temat postu:

Nie miała pojęcia, bo skąd miała by je mieć. Nie powiedział tego na głos, więc nie miała jak się dowiedzieć co mu po głowie w tej chwili chodziło. Jednak gdyby wiedziała, stanowczo by zaprzeczyła temu, że mieszkańcy Meksyku pomieszkują w lepiankach pod ziemią. Nie wiem, czy on ich brał za kraj trzeciego świata? Nie byli aż tak zacofani. I pewne znamiona techniki też mieli. A już na pewno nie mieszkali w norach.

No, może nie tak normalnie pojmowanych norach. Bo fakt był faktem i to była prawda, że w Meksyku niewielu ludziom się przelewało w portfelach. Bardzo dużo było miejsc, gdzie można było napotkać typowe slumsy. A przynajmniej bardzo biedne dzielnice większych miast. Carma sama pochodziła z jednej z takich. Ale nie wstydziła się tego. Uważała, że nie ma czego. Bieda nie była powodem do wstydu, jeśli nie była z winy człowieka a systemu i tego, do czego popchnęło ją samo życie.

Chyba był ślepy zatem. Bo Camrelitta nigdy mu się nie pokazała bez makijażu. Mógł być po ich folgowaniu sobie nieco rozmazany czy tusz do rzęs mógł osypać się nieznacznie, ale jakoś nie miał jeszcze okazji zobaczyć ją tak całkiem bez makijażu. Bo przecież ani razu tak normalnie nie był u niej nad ranem, kiedy dziewczyna ledwie wstała z łóżka po normalnie spędzonej nocy. Zawsze zdążyła się chociaż trochę podmalować. To było jak odruch. Jak mycie zębów przed snem czy też skorzystanie z toalety po wypiciu kubka kawy.

- A tam. - mruknęła - Irak to tylko wymówka. Analizowałeś kiedyś statystyki wydobycia ropy w rejonach objętych "opieką" Stanów? - zapytała pokazując palcami z dwóch dłoni cudzysłów. Ta opieka, to była kwestia dyskusyjna, bo jej zdaniem więcej szkód robili niż pożytku przynosili tą misją stabilizacyjną. - Wiesz ile na tym Stany zarobiły? A ile broni na końcówce przydatności do wykorzystania się zużyło, ile kontraktów cywilnych zostało podpisanych... To bujda z tymi kosztami misji w Iraku. Więcej potraciły państwa współpracujące ze Stanami podczas tych akcji niż ten kraj. A wróg musiał się znaleźć. Papka dla ciemnej masy, która niczego nie analizuje i kupuje wszystko, co im się podetknie pod nos. - odrzekła wypowiadając swoje zdanie na temat tych działań pseudo wojennych a według niej działań finansowych.

- Co bym wymyśliła bardziej upierdliwego? - zastanowiła się przez moment i już miała odpowiedź - Częstsze kontrole policji. Przeszukania. I inne takie. Bardziej by się dały do wiwatu a pole do popisu też o wiele większe. - oj, jak by już zaczęli częściej odwiedzać jakieś speluny na obrzeżach choćby i tego miasta, to by pewnie się zdziwili nieźle ile nielegalnego handlu kwitło za ich plecami. A i by może bezpieczniej tu się zrobiło. Chociaż dla niej i tak Seattle było jak pikuś w porównaniu z jej ojczystymi rejonami.

I może słusznie, że zaczął się obawiać o swój portfel. Nie o jego zawartość, ale o całość jako taką w tym miejscu. Z pozoru rzeczywiście można było się najeść stracha, ale kiedy już się weszło do środka, okropne wrażenie odpuszczało i wcale nie było aż tak źle. - A żałuj, fajna sprawa. - odpowiedziała Carma prowadząc mężczyznę do wejścia do knajpy.


// Seattle / Mroczne Przedmieścia / Podejrzana knajpa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:04, 04 Gru 2010    Temat postu:

Znamiona techniki? Kamienne łupki przyczepione do kawałka patyka? Ogień też już mieli? Pogrążała się z każdym zdaniem a Aaron rechotał w duchu mogąc się tak bezkarnie jej poczepiać. Slumsy wystawały ponad powierzchnie gruntu, więc ich już nie policzył. No dobra, w takim wypadku nie widział jej bez makijażu, niech jej będzie. Zależy jednak jak rozumieć pojęcie makijażu. Jak sama Carma stwierdziła takie machnięcie się z rana było dla niej jak mycie zębów. Czyli niczym specjalnym. A nic specjalnego, ogólnie rzecz biorąc jest niczym. Czyli tego nie ma. Tak, logika Aarona była zawiła, ale lubił na swoim postawić, choć pewnie Meksykanka akurat w tym wypadku będzie się zapierała do upadłego i na złość powie że nie jest tak jak on sobie wymyślił - Nie musiałem tego analizować by rozumieć. - ona chciała pouczać jego? Obrażała go w tym momencie. Jednak że Aaron był Aaronem wysłuchał jej rewelacji z zapartym tchem, pokręcił na końcu głową mówiąc z niedowierzaniem i kpiąc sobie z niej w najlepsze - Boże... Nie wiedziałem! Chodźmy protestować pod Biały Dom! - zawołał ochoczo i wywrócił oczami - Powiedź mi, bo nie wiem moja droga Carmelitto, dlaczego się nie zajmujesz sprawami wagi państwowej...? Na przykład polityką zagraniczną? - zagadnął jakby widział ją w czymś takim. Nie czekając na jej odpowiedź uświadomił Carmę odpowiednio - Bo jesteś marna płotką. I nic ci do tego, jak i reszcie. Poza tym jak sama zauważyłaś ktoś na tym zyskuje, a to że raz na jakiś czas mina wybuchnie i ktoś zginie? No cóż... - mruknął z ironią - Wtedy zostaje uhonorowany pośmiertnie i na tym koniec. Życie toczy się dalej. - chyba zgadzał się z opinią Meksykanki i widział w tym to samo co ona. Po chwili był już zmuszony jawnie parsknąć śmiechem - No co ty? Chcesz nam może zaraz godzinę policyjną wprowadzić? Wiesz o ile wzrosłoby łapówkarstwo przy takich policyjnych odwiedzinach? Zyskałabyś chyba całkiem odwrotny efekt. - stwierdził już widząc skorumpowanych gliniarzy. Bardziej skorumpowanych niż teraz - Nie... - jęknął obojętnie - Nie żałuję. Mój samochód jest całkiem w porządku. - do motoru akurat trudno byłoby go przekonać. I nie potrafiłby podać powodów dlaczego byłby na 'nie'.

/ Mroczne Przedmieścia / Podejrzana knajpa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:43, 25 Gru 2010    Temat postu:

/ Motel Rozgwiazda

Jak chciała tak zrobiła. Jud skierowała swe kroki najpierw do Starbucks, by wyjść stamtąd z kanapką w którą wgryzła się z apetytem. W drugiej dłoni królował kubek mocnej kawy. Hiszpanka idąc do sklepu spoglądała spod różowej grzywki na mijanych ludzi zazdroszcząc im czegoś czego sama nie potrafiła poprawnie nazwać. Odsunęła to od siebie i zajęła przeżuwaniem rzodkiewki wiedząc że teraz jest najgłupsza pora na to by zastanawiać się czy zrobiła dobrze. Zgniotła w kulkę papierek od kanapki i szarpnęła drzwi sklepu wołając - Dzień dobry! - jej zagonionego szefa nie było więc odebrała ulotki od sprzedawczyni i wyszła nie chcąc się rozgadywać. Judit popatrzyła na pakiecik w dłoni i przewertowała go czując świeży, trochę drażniący ją zapach farby drukarskiej. Wyciągnęła z kieszeni słuchawki i mrucząc pod nosem wyszukała pierwszej lepszej stacji radiowej, bo wydawało jej się że od słuchania tylko i wyłącznie muzyki może dziś oszaleć. Przyjemnie było czasem posłuchać czyjegoś głosu, mówiącego z sensem choćby i o tym jaka będzie pogoda. Postanowiła się pokręcić po centrum, nie miała ochoty dziś chodzić daleko, ani urządzać sobie wycieczek w nieznane. Pokonując kolejne odcinki chodnika Jud, podając ulotkę każdemu kto nie robił na jej widok wielkiego kroku w bok, starała się przeliczyć ile tak naprawdę będzie ją kosztowała zabawa w samodzielne życie. Całkiem rezolutnie pomyślała, że koszta finansowe będą tak samo wysokie jak te psychiczne. Kiedy zbliżało się południe, a żołądek porządnie dawał o sobie znać Judit zaopatrzyła się w hot-doga i przeszła przez bramę parku by odpocząć trochę.

/ Park miejski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23
Strona 23 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin