Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kancelaria Prawnicza Amandy Sharp
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 17:50, 03 Lis 2009    Temat postu:

// ulice

Szła do kancelarii z założonymi rękami. Dalej była jakaś taka oburzona. Weszła pierwsza do budynku prawie zamykając mu drzwi przed nosem. Stanęła przy odpowiednich drzwiach i odwróciła się w stronę Martina. -
- No chodź. I tak jesteśmy już spóźnieni o 5 minut - wywróciła oczami i zapukała do drzwi gabinetu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:01, 03 Lis 2009    Temat postu:

Nie rozumiał tego dlaczego Carmen się w stosunku do niego zachowuje. Kobiecie fochy... Parsknął rozbawiony. Uwielbiał kiedy pokazywała pazur. - Już idę nie pieklij się tak. On nie zając nie ucieknie. Korki były, o. - to była cała gadanina Martina. Stanął za nią i czekał aż usłyszą, że może wejść. Aaron nie wiedział, że ma towarzystwo. Gdyby tu sam przyszedł Martin nie pukałby a tym bardziej nie czekał, ale to Martin.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:14, 03 Lis 2009    Temat postu:

Anne przepchnęła sie przed stojącą parą pod drzwiami i weszła ich zaanonsować. Aaron machnął niedbale dłonią na znak ze może ją wpuścić. I tak się spóźniłaś... Anne wyszła zamykając za sobą drzwi które po chwili ponownie się otwarły. Patrzył w okno. Przed nim na biurku leżały gotowe dokumenty. Nie miał ochoty zabawiać się w jakiekolwiek dłuższe rozmowy. Był dziś wybitnie leniwy jeśli chodzi o pracę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:39, 03 Lis 2009    Temat postu:

Weszła do środka czekając na Martina. Zdjęła rękawiczki i trzymała je w jednej ręce.
- Dzień Dobry,przepraszam za to spóźnienie ale miasto o tej porze jest strasznie zakorkowane -spojrzała na Martina dając mu znać, że ma siadać i siedzieć cicho.
- To jest mój chłopak. Przywiózł mnie - wyjaśniła nie zagłębiając się w to specjalnie.
- To gdzie te dokumenty? - podeszła do biurka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:44, 03 Lis 2009    Temat postu:

Martin prychnął cicho wchodząc do gabinetu za Carmen. - Dzień dobry panie Howard. - powiedział kpiącym tonem głosu. Zamilkł ale jedynie uśmiechał się pod nosem wciąż kpiąco. Aaron doskonale wiedział kim jest Martin. Nie usiadł. Nie zamierzał tu zabawić długo. Atmosfera w tym pokoju i morda Aarona wywoływały w nim odruchy wymiotne. No co jest Howard kopara Ci opadła? Mowę odjęło? Nie spodziewałeś się mnie spotkać co? Myślał sobie triumfalnie. Stanął nieopodal drzwi nie przybliżając się nawet o cal do przodu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:54, 03 Lis 2009    Temat postu:

Zamiast na kobietę spojrzał na mężczyznę. Uśmiechnął się szerzej nie dając mu nawet najmniejszej satysfakcji - Witam panie Feretti. Jak interesy? - zapytał siadając znów w fotelu. Nie czekał za jego odpowiedzią. Skupił się na kobiecie - Nic się nie stało. To zrozumiałe. Nie pani jedna miała zapewne problemy by przedostać się przez miasto. Każdy gdzieś zmierza, prawda? - otworzył teczkę zgrabnym i lekkim ruchem. Podał jej plik kartek - Proszę sprawdzić przedewszystkim czy dane się zgadzają. Nie jestem nieomylny. Później jedynie będę wymagał kilku podpisów. - zakończył opierając łokcie na blacie. To ze był u niego kuzyn Mariki nie sprawiło na nim wrażenia. Kuzyn... Nie zareagował na Marikę więc kuzyn nie robił mu różnicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:04, 03 Lis 2009    Temat postu:

Zerknęła na Martina sprawdzając co robi a potem znów na dokumenty.Usiadła na krześle i założyła nogę na nogę. Wzięła dokumenty do ręki i przeglądała czy aby na pewno wszystko jest poprawne. Wszystko się zgadzało. Wyciągneła z torebki swój ulubiony długopis,który chyba kiedyś dostała odJulie na urodziny.
- To gdzie podpisać? - nachyliła się nad dokumentami przy tym ukazując kawałek dekoltu bo nie lubiła zapinać koszuli pod samą szyję. Odgarnęła włosy za ucho


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:29, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Świetnie. Nie narzekam. Widzę, że nie próżnuje pan. - co miał na myśli pozostawił jedynie dla siebie. Ta wymiana zdań nie była zbyt potrzebna. Aaron był mu obojętny jak zeszłoroczny śnieg. Skrzyżował sobie ręce na piersi. Czekał aż Carmen wszystko przejrzy i będą mogli stąd iść. Rozejrzał się po biurze adwokaciny. Typowy lekkoduch. Byle dupę usadzić na krześle i nic nie robić. Nie wiesz co to ciężka praca fizyczna.. Wyśmiał go. Można to było łatwo zauważyć choćby po gładkich dłoniach Aarona, które nigdy zapewne nie pracowały ciężej niż przerzucanie kartek papieru lub stukanie na komputerze. Według Martina Aaron był typową ciotą i mami synkiem. Nie czuł się od niego z tego powodu lepszym, ale uważał, że on powinien się jeszcze wiele nauczyć. Gdyby trafił do łopaty zapewne nie poradziłby sobie a po godzinie złamał się błagając o zabranie go stamtąd. Roześmiał się w duchu a jedynie jego oczy to odzwierciedlały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:38, 03 Lis 2009    Temat postu:

Zerknął na Martina przekręcając głowę - W przeciwieństwie do pana nie. Słyszałem że pracownicy się wykruszają... - rzucił mimochodem. Spojrzał na Miansarową z nikłym zainteresowaniem. Przyświecał mu inny cel. Bardziej światły, pociągający i seksowny - Tu... - wskazał jej na dół pierwszej kartki - Na trzeciej również w dole, oraz na ostatniej. Tak samo. - poprawił mankiety bielusieńkiej koszuli czekając aż kobieta wszystko podpisze - Jak pani widzi widnieją tam już moje podpisy, także wszystko jest w porządku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 19:52, 03 Lis 2009    Temat postu:

Podpisała wszystkie dokumenty. Sama chciała już stąd iść bo nie wiedziała co dalej będzie jeśli Martin się wścieknie. Uśmiechnęła się do Aarona.
- Coś jeszcze jest do załatwienia? - spytała zapinając płaszcz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:28, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Och na prawdę? - zapytał rozbawiony. Aaron nie był w stanie wyprowadzić go z równowagi. - Cóż gdyby pan się w życiu tyle napracował co ja moglibyśmy porozmawiać o tym. Ja nie próżnuję. Nie spoczywam na ciepłej posadce z tyłkiem na krześle za biurkiem. Ale co pan może wiedzieć o ciężkiej pracy? Raczej nic. - roześmiał się. Aaron go bawił. - Pracownicy? Zależy, których pracowników ma się na myśli? - popatrzył na niego przenikliwie. W zasadzie wisiało mu to co Aaron sądzi o nim i co słyszał. Zapytał dla zasady.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:03, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Nie. To już wszystko. - zwrócił się do kobiety - Gdyby wynikły jakieś problemy lub coś innego proszę się ze mną skontaktować telefonicznie lub osobiście. Nie sądzę jednak by cokolwiek takiego miało miejsce. - powiedział gładko nie wzruszony słowami Martina - Zazdrosny? - odchylił się w tył i rozparł na fotelu. Aarona dochodziły różne informacje - Ciepła, wygodna i legalna. - położył nacisk na ostatnie słowo - Mnie to nie interesuje, ale innych tak. - wiedział że on nie był głupi i domyśli się że chodzi o przestrogę a nie prowokację. Wymiar sprawiedliwości zaczynał się interesować interesami prowadzonymi w Seattle. Powstał i wyciągnął ku kobiecie dłoń - Dziękuję. To wszystko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:10, 03 Lis 2009    Temat postu:

uścisnęła dłoń mężczyźnie i następnie włożyła rękawiczki.
- Idziemy - powiedziała przechodząc obok Martina i wyszła już z gabinetu czekając na niego pod drzwi głównymi do budynku. I wcale nie była na niego zła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martin
Człowiek



Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:42, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Zazdrosny niby o co? O siedzenie za biurkiem? - prychnął ponownie rozbawiony. Dziecko drogie kiedy ja dorastałem i zaczynałem myśleć o pracy Ty jeszcze sikałeś w pieluchy a na gówno mówiłeś papu... - Wybacz nie jestem zazdrosny. Gdybym chciał sobie posiedzieć za nim zrobiłbym to w domu. Taka praca nigdy mnie nie interesowała. Ale cóż prawo wyboru. - potarł sobie lekko ramię. Bawił się wspaniale. - Och do prawdy? Masz na myśli wymiar sprawiedliwości. Tak już dawno o tym słyszałem zanim to dobiegło Twoich uszu. Cóż znajomości robią swoje. Nim coś wyjdzie na światło dzienne wiem o tym pierwszy. Więc nie licz na to, że kiedykolwiek się przestraszę tego, że ktoś spluwą poświeci mi przed nosem. - odbił się od ściany i skierował w stronę drzwi. Chwycił klamkę i jeszcze raz obejrzał się. - Jeszcze się spotkamy. W odpowiednim czasie. Nie tylko ja mam ochotę obić Ci tą Twoją ładną twarzyczkę. - śmiejąc się głośno wyszedł z jego biura i poszedł na dół dołączając do Carmen. Nie bał się to była prawda. Jeżeli miałby pójść siedzieć to poszedłby z podniesioną głową.

/ Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martin dnia Śro 14:52, 04 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen
Człowiek



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 858
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:47, 03 Lis 2009    Temat postu:

Słyszał jak śmiejąc się wychodzi z gabinetu . wywróciła oczami.Poprawiła się i kiedy wychodził zza rogu stała już z najnormalniejszym wyrazem twarzy.
- Już? Pośmiałeś się? -spytała spokojnie i czekała aż otworzy jej drzwi. Spojrzała na niego ciepłym wzrokiem, całkiem innym od jej tonu. Zapięła płaszcz po samą szyję bo było jej zimno


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:54, 03 Lis 2009    Temat postu:

Życzę ci byś przejechał sie na tych twoich znajomościach. Ten kto węszył był nowy. To nie jest jakiś skorumpowany facet, jak większość... Nie pracował chyba zbyt długo w Seattle. Tego Aaron nie mógł stwierdzić. Wysłuchał tego co miał mu do powiedzenia. Na groźbę o pobiciu uniósł brew w górę i uśmiechnął się kpiąco. Kuzyneczka sie skarżyła? Obrócił się w fotelu, oparciem w stronę drzwi. Już się boję... Ciekawe... Podkopać pod nim dołek... Oddał się ciekawym rozmyślaniom z brzydkim uśmieszkiem na ustach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:47, 12 Lis 2009    Temat postu:

Tak jak podejrzewał jego jedyną klientką była Miansarowa. Jej głupkowaty facet z przerośniętym ego dostarczył mu jedynie powodów do uśmiechu. Obracał się leniwie na krześle czekając aż wybije 16. Dość ciekawą opcją wydawało się Aaronowi wyniuchanie tego, co i jak. Był zainteresowany tym, czym zajmuje się naprawdę z Knight’em oraz właścicielem burdelu w Seattle. Domyślał się, że nie są to zbyt czyste interesy. Aaron wiedział dość dużo. Na przykład to, że policja bała się ich tykać. Bynajmniej ta miejscowa. Cholerna korupcja… Wyginał lekko ołówek. I pomyśleć że człowiek zawsze musi trafić na kogoś znajomego. Uśmiechnął się pod nosem. Może kiedyś… Upił łyk kawy wiedząc, że i dla niego los okaże się łaskawy. I zobaczymy, kto będzie się śmiał ostatni. Spojrzał na telefon komórkowy leżący z prawej strony biurka. Nie ubędzie mu, jeśli będzie grzeczny, miły i uprzejmy. Nawet zabawny. Założył sobie ramię za głowę i przeczesywał włosy pisząc wiadomość. Odłożył aparat na kolano i wpatrzył się w niego ze spokojem. Odchylił głowę w tył i przymknął oczy. Wstał, gdy nadszedł kres jego dzisiejszego dnia pracy. Pomyślał, że słaby drink pomoże mu się zrelaksować. Barów w mieście nie brakowało. Wybierze się coś…

/ Ulica / Bar


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:19, 27 Gru 2009    Temat postu:

/ Biuro Melindy Merrick / Hotel

Rozluźniony wszedł do kancelarii rozpinając guziki płaszcza. Delikatny uśmieszek, który błąkał się na jego twarzy przysparzał mu uroku. Zaniepokojona Anne wypadła zza biurka – Gdzie ty się podziewasz?! – zawołała a Aaron stanął na środku jak wryty – O co ci chodzi? Kobieto! – Anne tupnęła nogą – Nie idzie się do ciebie dodzwonić! Ani do domu, ani na komórkę! – Aaron zerknął na swój telefon. Tak. Nie idzie, bo się rozładował. Kobieta ciągnęła dalej – Wiem że się spóźniasz, ale nie półtorej godziny! Przekraczasz wszelkie granice! Jakby była tu Amanda… - Aaron uśmiechnął się pod nosem. To już dawno bym ją przeleciał… – Anne… - zwrócił się do niej z ujmującym przepraszającym uśmiechem – Złego licho nie bierze. Poza tym nie masz się, czym denerwować. Spójrz… - wskazał na krzesła – Nikt nie czeka i z tego, co mi wiadomo dziś mam kogoś dopiero późnym popołudniem. – kobieta wróciła na swoje miejsce i postawiła na blacie kawę dla niego. Łyżeczka zadzwoniła o podstawek a Aaron spojrzał na Anne litościwie. W zasadzie to ty nawet ładna jesteś. Blond włosy zaczesane zawsze w ciasny kok, szczupła twarz z wielkimi niebieskimi oczami, pełne usta, łabędzia szyja, dobrze dobrane ubranie do kształtnej figury. Podszedł do niej i położył dłonie na ramionach. Zacisnął i rozluźnił. Parokrotnie – Nie denerwuj się już tak. – szepnął jej do ucha – Odpręż się. – poprosił cicho i musnął ustami jej szyję.

Kiedy wyszła z jego gabinetu poprawiała spódnicę a włosy wymknęły się spod ciasnego splotu. Aaron w tym czasie dopijał kawę. Dopiął ostatnie guziki koszuli i ułożył kołnierzyk przeglądając się w szybie. Był ciekaw co wynikło z rozmowy Melindy, Mariki oraz Adama. Uśmiechnął się pod nosem. W sobotę tak…? Wsunął dłoń do kieszeni patrząc na Seattle. Para kretynów. Jak on może się z nią wiązać? Pokręcił głową jakby zdegustowany tym faktem. Przecież to… Takie głupie! Brać za żonę kobietę w ciąży… Potarł w zamyśleniu brodę i przysiadł na parapecie. Ciekawe jakby zareagowali gdybym zażądał praw do opieki nad... Machnął lekko dłonią jakby rozmawiał z kimś niewidzialnym. Uśmiechnął się łajdacko. Może im tak zepsuć tą sielankę? Zapatrzył się w ulicę widoczną przez okno. Usta wykrzywiły się w grymasie, który nie wróżył niczego dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:05, 30 Gru 2009    Temat postu:

Czekał. Czas umilał sobie grą w pasjansa. Komputer to niezastąpiona rzecz. Nie liczył ile partii wygrał czy przegrał. Zabijał po prostu czas. Usłyszał pukanie do drzwi i zobaczył głowę Anne a po chwili cała znalazła się w jego gabinecie. Doprowadziła się do porządku. To co między nimi zaszło zdradzały tylko jej rumieńce. Aaron żachnął się w duchu. Powiedź tylko że liczysz na coś więcej to wylecisz stąd. Szybko. – Pan Canavan. – oznajmiła opanowanym do perfekcji tonem. Skinął głową i chwycił swój długopis zastanawiając się czy pióro bardziej by do niego nie pasowało. Kiedy dość otyły mężczyzna znalazł się w jego gabinecie Aaron wstał by wymienić z nim uścisk dłoni. Spotkał się jednak z odtrąceniem. Uśmiechnął się wyrozumiale. Po tym co mam dla ciebie nie będziesz już tak… Cwany. Usiadł i gładko nie bawiąc się w dodatkowe uprzejmości przedstawił mu wszystkie komplikacje, jakie sprowadzało by na barki jego klienta przyjęcie spadku. Popatrzył zmrużonymi oczyma na mężczyznę czytającego jego uwagi po raz wtóry. Chciałbyś. Tyle pieniędzy… Pokręcił lekko głową znów udzielając przeczącej odpowiedzi na pytanie – I nic nie da się z tym zrobić? – przesunął palcem po linii swej szczęki wyczuwając krótki zarost. Że też ten dziadek musiał myśleć przed śmiercią, co? Canavan nie wyglądał na takiego który by sprostał. Korzystniej dla niego było się zrzec wszystkiego. Wymagania jak i konsekwencje były ogromne. Aaron lubił ścierać ludziom z ust uśmiech. Tak przyjemnie było móc obserwować jak z mężczyzny uchodzi powietrze, jak przestaje się zachowywać wyniośle, jak z jego oczu znika duma, pewność siebie i zaciętość a twarz po prostu blednie, gdy okazuje się że z małej fortuny nici. Gdy mężczyzna wyszedł i zamknęły się za nim drzwi Aaron zachichotał – Trudno się mówi.

Kiedy wybiła szesnasta był już w swoim samochodzie. Z jego sekretarką dało się dziś wszystko załatwić i to bez większych starań. Opłaca się być miłym… Westchnął zadowolony odpalając silnik. Jutro też trzeba będzie się postarać. I to bardzo. Musiał sobie wszystko zaplanować.

/ Forks / Centrum / Dom Aarona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:45, 11 Lut 2010    Temat postu:

/ Dom Aarona / Centrum / Forks

- Aaron! - mężczyzna spojrzał na Anne krzywo. I o co tyle szumu? Zamknij się idiotko! Przeszedł obok niej jakby była powietrzem - Ale co ci...? - Aaron zdjął płaszcz, odwiesił go i westchnął ciężko - Mogłabyś nie zaczynać? - zapytał wlepiając w nią spojrzenie brązowych oczu. Dostrzegł to że się starała. Wyglądała dziś olśniewająco. Bardzo się starała, może by jej się opłaciło, ale nie z nim - Mam dość głupich pytań. Nie będę udzielał odpowiedzi na żadne z nich. - zastrzegł od razu by nie była zdziwiona. Anne zacisnęła usta, ale obwieściła mu tylko że za pięć minut ma pierwszego klienta - Świetnie! - prychnął prawnik i okręcił się by pójść do swego gabinetu. Anne usiadła za biurkiem patrząc na plecy mężczyzny z pogardą. Aaron zasiadł w fotelu powarkując pod nosem obelgi odnoszące się do całego świata jedynie nie do niego samego. Według siebie był idealny i nie miał się o co czepiać. Gdyby nie zarobki trzymające go tutaj i prestiż już dawno wróciłby do swego poprzedniego zajęcia, które wolał o wiele bardziej niż to jakim aktualnie się zajmował. Kto szanuje akwizytora jakiś marnych pościeli? Adwokata ludzie szanują. A Aaron lubił być doceniany i szanowany. Był też zachłanny. Sprzedaż przeróżnych rzeczy bawiła go o wiele bardziej niż udzielanie porad prawnych, ale tu więcej płacili. Lubił poznawać nowych ludzi a tutaj w tym gabinecie było to dość ograniczone. Ludzie którzy do niego przychodzili byli zbyt pyszałkowaci lub zbyt wystraszeni by z nim normalnie porozmawiać. To mu przeszkadzało i drażniło niepotrzebnie. Do drzwi ktoś zapukał i pojawiła się Anne. Aaron machnął lekceważąco dłonią przekazując jej tym samym że ma wpuścić tego kto przyszedł. Mężczyzna, lat 29. Rozwód. Nudy. Kobieta, lat 61. Spadek po matce. Nudy. Nudy, nudy, nudy... Hipoteka. Nudy. Wszystko wydawało mu się takie samo. Byle do Sylwestra, a później się zobaczy. Aaron w końcu został sam. Złożył ramiona na biurku - Kawy! - zawołał wiedząc że w kancelarii jest tylko on i jego sekretarka. Po kilku minutach drzwi się otwarły i weszła Anne z filiżanką w dłoniach. Kołysała zachęcająco biodrami. Aaron wykrzywił usta i pokręcił nieznacznie głową. Kobieta przysiadła na brzegu biurka i zapytała stawiając przed nim kawę - Powiesz mi? - mężczyzna pokręcił przecząco głową. Nie będzie się nikomu do tego przyznawać - Dlaczego? - nie dawała za wygraną. Aaron zapatrzony w okno wzruszył jedynie ramionami - Jesteś okropny, wiesz? - zauważyła łagodnym tonem. Aaron spojrzał na nią i uniósł w górę jedna brew - Tak? I co z tego? - zapytał biorąc w dłonie spodek i filiżankę. Tym razem to kobieta wzruszyła ramionami poprawiając machinalnie ułożenie długopisów i ołówków. Leżały teraz w równym rzędzie - Co robisz w Sylwestra? - była dziś strasznie ciekawska i dociekliwa a Aarona to jedynie rozbawiło - Wyjeżdżam. - mruknął nie zaszczycając jej spojrzeniem - Na trzy dni. 30, 31 i 1. - kobieta pokiwała głową. Niezręczną ciszę przerwał telefon i poszła go odebrać.

Kiedy Anne wyszła Aaron postanowił wykonać jeden telefon. Wypadało ich, państwo Knight powiadomić o tym co zamierza zrobić. Z krótkiej wymiany zdań między trzema osobami, jak zawsze dość gwałtownej zakończonej przerwaniem jej przez Adama nic nie wyszło. Dla nich. Dla mnie wyszło bardzo wiele. Wypadało teraz odwiedzić sąd i założyć mu sprawę. Nie, to nie. Nie będę się prosił parze prostaczków, która nawet rozmawiać nie umie. Prychnął pod nosem i zaczął się zbierać do domu. Uśmiechał się zadziornie na myśl o minie męża Mariki kiedy ten dostanie wezwanie. Szkoda że mnie tam nie będzie... Wybiła szesnasta. Godzina wolności. Aaron w o wiele lepszym nastroju wyszedł z gabinetu. Pożegnał się z kobietą buziakiem w policzek. Nigdy nie wiadomo czy nie będę czegoś od ciebie potrzebował. Wyszedł przed budynek i spojrzał na swój samochód. Był przykryty warstewką śniegu. Cholerna zima...

/ Ulice / Forks / Centrum / Dom Aaron'a


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Śro 10:10, 17 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:42, 14 Wrz 2010    Temat postu:

/ Dom Aaron'a / Forks

Wszedł do kancelarii mało energicznym krokiem obrzucając znajome mu kąty znudzonym spojrzeniem. Kawa już czekała na brzegu biurka Anne. Wątła para unosiła się sponad brzegu naczynia. Jego sekretarka siedziała i uparcie uderzała w klawisze. Spojrzała na niego przelotnie i skinęła głową wracając do ekranu komputera. Spowszednieli sobie. Aaron ujął w palce spodek i powędrował do swojego biura. Nacisnął klamkę łokciem a filiżanka zagrzechotała cicho. Zadręczanie Mariki chwilowo zeszło na dalszy plan, bo wypadało zająć się czymś innym, na przykład pracą, a nie snuciem co ciekawszych intryg. Howard z tego powodu zadowolony nie był, odechciało mu się pracować, zdecydowanie miał lenia. Usiadł ciężko w fotelu i wpatrzył się w okno kręcąc raz w lewo, raz w prawo na fotelu. Popijał w spokoju kawę czekając na pierwszego umówionego klienta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:57, 14 Wrz 2010    Temat postu:

// ?


Podjechała taksówką pod sam niemal budynek. Po paru chwilach znalazła się już w środku stojąc przed drzwiami kancelarii. Westchnęła pod nosem i jednocześnie pukając i naciskając klamkę, uchyliła drzwi wsuwając się do środka.

- Witam. - powiedziała dostrzegając jakąś kobietę za biurkiem recepcji. - Nie wiem czy dobrze trafiłam... - zaczęła spoglądając na Anne. Opuściła na moment wzrok na trzymany wraz z torebka bilet kolejowy, na którym zapisała sobie nazwisko gościa, z którym rozmawiała dopiero co - Byłam umówiona z Panem Howardem. - to imię czy nazwisko? Nie była tego pewna. Rzuciła wzrokiem ponownie na recepcjonistkę licząc na to, ze ją jakoś pokieruje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:12, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Aaron bimbał sobie ile wlezie aż nie rozdzwonił się telefon. Po krótkiej rozmowie z nijaką Sanchez na jego twarzy zagościł kwaśny uśmiech. Nie lubił ustalanych telefonicznie spotkań, takich które wpychały mu się w grafik. Nie był on w zasadzie przeładowany ale burzył mu ustalony jakiś tydzień temu porządek dnia. Dopił swoją kawę patrząc w okno. Odstawił pustą filiżankę na bok i poświęcił swoja uwagę ołówkowi sprawdzając granicę jego wytrzymałości na złamania.
Anne uniosła wzrok patrząc na tą która przyszła. Rzuciła okiem na swój terminarz i nie dostrzegła tam niczego co wskazywało na to że Aaron był umówiony z kobietą. Wstała z krzesła i powiedziała - Chwileczkę, zapytam. - powiedziała obrzucając nowo przybyłą pobieżnym spojrzeniem - Proszę spocząć. - wskazała dziewczynie jeden z foteli zastanawiając się czy Aaron bierze się za coraz młodsze. Zapukała do jego drzwi i wsunęła się do środka wyjaśniając co zaszło. Wyszła po chwili i zaprosiła dziewczynę gestem do środka - Proszę bardzo. - wróciła do swego biurka i usiadła za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:26, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Pokiwała zgodnie głową pozwalając kobiecie pójść do jednego z gabinetów, jak się spodziewała samej stając sobie z boku, oparta o ścianę. Nie miała ochoty siadać. Nasiedziała się już w pociągu. Poza tym miała nadzieję, że zaraz się ruszy dalej na spotkanie z owym Howardem, więc nie było nawet sensu przysiadać. Kobieta jednak zaraz wróciła zapraszając ją do środka. - Gracjas. - rzuciła dziękując Anne i ruszyła stukając obcasami w stronę wskazanych drzwi.

Przystanęła przed nimi chowając do torebki niepotrzebny już bilet i naciskając klamkę uchyliła szerzej otwarte już drzwi. Dojrzała sylwetkę mężczyzny w środku. Starszego od niej mężczyzny jak sądziła, chociaż był obrócony jakoś tak bokiem do niej. Przechyliła głowę zaczesując palcami opadające na jej policzek włosy za swoje ucho, by nie przeszkadzały. - Pan... Howard? - zapytała upewniając się i przekroczyła próg pomieszczenia podchodząc do biurka, wyciągając zaraz rękę na powitanie. - Carmelitta Sanchez. - przedstawiła się jeszcze raz, tym razem osobiście. - Rozmawialiśmy parę chwil temu... - rzuciła dla uświadomienia mu kim ona jest, chociaż pewnie recepcjonistka już mu powiedziała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:40, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Aaron odepchnął się lekko stopą i spojrzał na drzwi swego gabinetu w których stała... Na sekundę go wcięło. Miała zniewalająco długie nogi, jakby na wpół świadomie wiedziała co najbardziej Aaron lubi. Płaszczyk mu się niezbyt tylko widział. Ale kto by patrzył na okrycie - Tak, to ja. - powiedział wstając i wskazując krzesło przed swoim biurkiem - Miło panią poznać. Tak, pamiętam. - dodał czekając aż spocznie by sam mógł usiąść - Ma pani bardzo charakterystyczny akcent, który trudno pomylić z innym. - na pierwszy rzut oka było widać ze nie jest stąd. Głównie kolor skóry na to wskazywał. Kiedy usiadła Aron również zajął swój fotel i splótł przez sobą palce u dłoni zastanawiając się czy mogła jakoś odpokutować swoje odzywki długością nóg i czy ma jej zaproponować kawę - Co panią do mnie sprowadza?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:57, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Usiadła swobodnie na krześle odkładając swoją torebkę na brzeg jego biurka, by sobie zwolnić ręce. Nie zdejmowała swego wierzchniego okrycia, lecz oparła się wygodnie na swoim siedzisku zakładając nogę na nogę i dla większej wygody składając dłonie razem na kolanach. Może i bywała nieokrzesana, ale jak już się zakładało taką krótką kieckę, to jakoś przynajmniej wypadało umieć się w niej poruszać i siadać także jakoś normalnie. Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust słysząc słowa o swoim akcencie.

Sięgnęła ręką do włosów przeplatając sobie jeden z kosmyków między palcami. - Jak Pan pewnie podejrzewa, mam problem. Mam nadzieję, że dla was nie będzie on zbyt poważnym, ale dla mnie to bardzo ważna kwestia. - zaczęła - Potrzebuję dobrego prawnika przed sądem, który by mnie reprezentował. Sprawy emigracyjne. - spojrzała się na niego wyczekująco nie wiedząc za bardzo ani tego, czy czymś takim się zajmują ani też co powinna powiedzieć, by mu dokładniej nakreślić sprawę.

- Wasz telefon dostałam od jednego z moich klientów, polecał mi was... - rzuciła, chociaż ciężko było stwierdzić jakiego z klientów. Równie dobrze, skoro emigrantka, mogła być call-girl. - Mam nadzieję, ze zajmujecie się takimi sprawami? Bardzo chciałabym uniknąć powrotu do swojego kraju. Rzekłabym, że to sprawa być albo nie być dla mnie. - nigdy nie owijała w bawełnę. Wolała wiedzieć od razu na czym stoi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:40, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Aaron skinął głową. Ot tak sobie z nudów byś chyba nie przychodziła. Zaglądanie do niego było nijaką ostatecznością. Podparł sobie brodę plecionką z palców i zapytał - Dlaczego pani przychodzi z tym do mnie? Nie lepiej, właściwiej w zasadzie, byłby się postarać naturalną drogą o obywatelstwo? Ile pani tutaj... Jest? - obrzucił ją wzrokiem starając się ocenić wiek - Przepraszam że zapytam... Ma pani ponad osiemnaście lat? To wymagane, jeśli nie ma pani współmałżonką. I najważniejsze w zasadzie, o czym powinienem wspomnieć już na początku. Ma pani Zielona Kartę? - to skąd dostała jego telefon mało go obchodziło. Dostała to dostała. Kawa nadal była odroczona - Owszem zajmuję, ale... - mężczyzna podrapał się po głowie robiąc bałagan w brązowych włosach - Nie staram się za kogoś. Na czym polega to być albo nie być? - zapytał zaciekawiony tym czy warto się zajmować czymś takim czy nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 13:47, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Carma nie bardzo była przekonana do tego, żeby się z kimś dzielić swoją przeszłością. Wcale jej się to nie uśmiechało, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli nie nakreśli sytuacji, to pewnie nic nie wyjdzie z tej pomocy prawnika. Swoją drogą koleś był strasznie irytujący jak dla niej. Rzadko kiedy ktoś jej zadawał tyle pytań o nią i denerwowało ją, że czuła się jak na spowiedzi. A tego nie znosiła, ale cóż.

- Odkrywczo powiem, że jest Pan prawnikiem. - odrzekła na jego pierwsze pytanie - I mam nadzieję, że ktoś będzie w stanie mnie reprezentować w sądzie, bo ja tam się zjawić nie mogę. Nie ma nawet takiej opcji. - było to dla niej zbyt niebezpieczne. - Jakieś pół roku temu przyjechałam tu z Meksyku. - zaczęła wyjaśniać choć bardzo nie odpowiadało jej odkrywanie swoich kart - Nie jestem mężatką, nie mam w ogóle jakiejkolwiek rodziny. Otworzyłam tutaj, to znaczy na terenie tego stanu, swój zakład, firmę. Urząd znalazł mnie przez nią. I tak, mam już ponad osiemnaście lat. Chociaż tam, skąd pochodzę, mój wiek jest jak co najmniej trzydziestka na karku. Ale to mało ważne, diego. - westchnęła bawiąc się między palcami ściskaniem po bokach paznokcia na palcu wskazującym drugiej dłoni.

- O, i w tym jest problem. Nie mam zielonej karty, nie mam nawet dokumentu przekroczenia granic. Moim jedynym papierem potwierdzającym moją tożsamość jest dowód osobisty, ale nie mogę się nim posługiwać. - odrzekła. Na czym polegało to jej być albo nie być? Dla niej sprawa prosta żyć albo nie. Jednak nie chciała chyba tego prawniczego gryzipiórka straszyć od razu takimi wiadomościami. - Jeśli wrócę, Tijuana się po mnie odezwie. - wiedział w ogóle kim byli kolesie z tej grupy? Zapewne nie. Żył sobie w tej swojej bezpiecznej rzeczywistości. Pochyliła się w jego stronę uśmiechając się do niego delikatnie. - Nie oddam się w łapy mafii. - podsumowała przesuwając koniuszkiem języka w kąciku swoich ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:46, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Jak się nie podzieli, to jej ten gryzipiórek jak śmiała nazwać Aarona nie pomoże. Niech sobie idzie do następnego prawnika, on nie miał obowiązku Carmie udzielić pomocy. Przyszła, musiała przejść przez te pytania, trudno się mówi - Powiem równie odkrywczo, że teraz jest tutaj pani nielegalnie i dobry boże nie pomoże skoro już się panią zainteresowali. - Aaron wlepił spojrzenie w kobietę na przeciw niego. I po co miałbym tam iść? Stwierdzić że przebyłaś nielegalnie granicę i nawet nie wykazujesz chęci by postarać się o Zieloną Kartę? To trochę się mijało z celem - Mafia w Meksyku nie jest jedyną mafią na świecie. Wyobraź sobie że mamy też taką małą w Seattle. - odpowiedział troszkę ironicznie tłumacząc jej wszystko na tyle cierpliwie ile mu się chciało - Nie mogę ot tak sobie iść do sądu i powiedzieć że panna Sanchez zażyczyła sobie obywatelstwa. Musi pani zdać egzamin. I półtorej roku to za mało. Trzy lata. Minimum. Chociaż... - machnął dłonią obracając się w fotelu by patrzeć znów - Skoro masz pani tożsamość można sprawdzić tylko na podstawie dowodu, to kto zgadnie kiedy naprawdę... - Aaron mruknął coś jeszcze pod nosem, coś co brzmiało niezbyt przyjemnie. Spojrzał na Sanchez i stwierdził - Musi pani wypełnić N - 400.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:42, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Na twarzy Carmelitty pojawił się słodki uśmiech. Taki, od którego dziewczynie aż się rzygać zachciało. Po chwili uśmiech zmalał a ona spojrzała się na mężczyznę prosząco. - Właśnie dlatego potrzebuję pomocy. Kogoś, kto się na tym zna. - odpowiedziała wpatrując się w niego uważnie.

Gdzie masz słaby punkt cholero? Zastanawiała się nad tym poważnie, bo nie miała pojęcia jak go podejść, by się zajął jej sprawą. - Owszem, - zgodziła się z nim - nie jest jedyną, ale za to jest jedną z potężniejszych. A ja nie chcę być ich własnością. Bardzo nie chcę. - odrzekła widząc jak prawnik odwraca się od niej. - I zrobię wszystko co tylko będzie konieczne do tego, by tu pozostać. - dodała podkreślając wyraz 'wszystko' z dość znaczącym zaakcentowaniem.

- N-400? - zapytała nie mając pojęcia nawet co to jest za druk. Jednak miała nadzieję, że jej ten facet podpowie. - Więc... - przygryzła usta na ułamek chwili - Mogę liczyć na to, że mi Pan pomoże? - poprosiła jak na nią na prawdę wyjątkowo ładnie. Zgódź się kretynie, zgódź. Co mam zrobić, byś mi pomógł? Opcji było wiele. Niecierpliwie przełożyła nogę na nogę po chwili przesuwając niby od niechcenia palcami po swym udzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:00, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Aaronowi też się niedobrze zrobiło widząc ten uśmiech. Bez przesady dziewczyno. Pod wpływem pewnych myśli, mężczyzna zaczął zastanawiać się nad ogółem swego życia i chwilowo nie miał ochoty by kobiecy uśmiech mącił mu te rozmyślania. Pozostał niewzruszony na przymiły ton nadal uparcie wpatrując się w okno. Zmuszała go do pracy umysłowej, akurat wtedy kiedy jemu tak bardzo się nie chciało - Ponoć mafia nie wybiera, a jak ktoś raz to wdepnął to ma olbrzymie trudności by z tego wyjść. - powiedział do przezroczystej szyby zza którą było widać kawałek ulicy - Wszystko? - zapytał parskając śmiechem - Oboje wiemy że mogłaby pani załatwić sobie papierki nielegalnie, skąd chęć załatwienia wszystkiego wedle litery prawa? - zapytał, bo skoro już wiedziała czym jest mafia, skoro, no mógł powiedzieć, ze wyglądała na taką która nie jedno przeszła, skąd nagle w niej chęć załatwienia wszystkiego poprawnie, a nie pójścia na skróty? Chodzenie na skróty się nie opłaciło? Czy pociągało za sobą niezbyt miłe konsekwencje? - Tak, N - 400. Musi to pani złożyć w urzędzie do spraw imigrantów. - zerknął ponownie na dziewczynę i chyba zadecydował - Ma pani ochotę na kawę? Herbatę? - skoro przytrzymał ją u siebie powinna zrozumieć że zgodził się zająć ta sprawą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:23, 15 Wrz 2010    Temat postu:

- No właśnie w tym problem, że to mafia wybiera. - odpowiedziała z westchnięciem - A nie każdy sam za siebie. - dodała. jednak miał rację co do tego, że jak już ktoś im wpadł w oko, to nie było przebacz. Trzeba było robić to, co oni chcieli bez gadania. Całkowite podporządkowanie. A tego dziewczyna nienawidziła. Nie była niczyją własnością i nigdy nie dałaby się nikomu przygwoździć. To ona wybierała swój los i nie miała zamiaru komukolwiek nad nim dawać jakiejś władzy.

Roześmiał się. - Wszystko. I owszem, mogłabym. - przytaknęła - Ale chcę zacząć normalnie żyć. Mam dosyć tych wszystkich kombinacji i płacenia zbyt wysokiej ceny za byle drobiazg. - odrzekła z przekonaniem. Miał więc chyba w pewnym stopniu rację. Nie opłaciło jej się to, jak do tej pory sobie dawała radę. Jeden drobiazg pociągał za sobą kolejne większe. Spirala się zacieśniała a ona nie chciała dać się udusić. - Pomoże mi Pan go odpowiednio wypełnić? Nie chciałabym tam czegoś nie tak wpisać, by się nie doczepili. - wyjaśniła. Prawda była taka, że nie była przyzwyczajona do wypełniania takich druczków. Nie kumała kompletnie o co w nich chodzi. U niej załatwiało się to inaczej. Zapraszało się urzędnika do siebie, stawiało flaszkę, serwowało dobry obiad albo też nadstawiało mu się odpowiednio i miało się wszystko z głowy. A tutaj w tych urzędach chyba ocipieli, bo kazali ludziom wypełniać jakieś rubryczki, bez których dałoby się przecież żyć, prawda?

- Kawę... - kiwnęła potakująco głową. Nie piłam dziś jeszcze. I nie spieszyło jej się też za bardzo. - Z chęcią dam się na nią skusić. - odpowiedziała obdarzając tego poczochranego gryzipiórka spokojnym, czarującym uśmiechem. Ciekawe ile sobie za to policzysz... I co mam zrobić, byś opuścił z tej ceny? Nie mam kasy na pierdoły a takie świstki są pierdołami. - Sądzi Pan, Panie Howard, że złożenie tego formularza skasuje mi termin rozprawy? - zapytała powolnym gestem przeciągając palcami po brzegu sukienki, jakby chciała poprawić materiał, który się podwinął w górę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:53, 15 Wrz 2010    Temat postu:

To ciekawe co robiłaś, że wybrali ciebie? Intrygowała go, a jeśli miał założyć że historyjka jaką zapodała jest prawdziwa intrygowała go jeszcze bardziej. Generalnie Aaron był jak najdalej od wszelakich przekrętów i spraw spod ciemnej gwiazdy. Panna Sanchez ciekawiła go i tyle. Uniósł lekko brew słysząc to gorliwe 'wszystko'. Cóż za desperacja. Pogratulować uporu. I poświęcenia. - Obawiam się ze obywatelstwo to nie jest byle drobiazg. Poza tym pomimo złożenia aplikacji, będzie pani musiała zdać test na prawdziwego Amerykanina. - dodał uśmiechając się delikatnie - Oczywiście, że pomogę. Na tym polega moja praca. Ubrudzi sobie też pani palce by pobrać z nich odciski. I zdjęcia. I jakaś tam opłata. Nie pamiętam ile teraz aktualnie biorą za to. Proszę mi wybaczyć. - powiedział kłaniając się przed dziewczyną lekko. Wstał i wylazł ze swego siedliszcza by poprosić Anę o jedną kawę - Zapewniam, ze nie zawiedzie się pani... - powiedział w ramach kawy kiedy już wrócił do swego biurka i znalazł się naprzeciwko Carmelitty - Raczej nie skasuje. Będzie się pani musiała stawić... - przypomniał sobie jej wymagania więc pociągnął dalej - Lub osoba do tego upoważniona. - aktualnie wypadało na niego - I oświadczyć że stara się pani o obywatelstwo, co odroczy termin. Zapewne do tego aż pani obywatelstwa nie przyznają, albo też przyznają, a wtedy sprawa ucichnie. Przynajmniej powinna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:17, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Co robiła? W zasadzie nic takiego. Z tą jej buźką i długimi nogami wpadła w oko pewnemu bossowi no i już niewiele miała do gadania. Chciał jej. Ale ona jego już nie bardzo. Poza tym dziarała jego ludzi oznaczając jak bydło ich przynależność do Tijuany. tylko, że pewnego dnia i ją oznaczono. I tu już się miarka przebrała, bo nie było to z jej woli. Raczej desperacji mógł jej pogratulować. Bo za ucieczkę groził jej piach. Z mafią się albo współpracuje albo wykupuje sobie miejsce na cmentarzu. Innej opcji nie było. Ona zwiała wydając w zasadzie na siebie tym samym wyrok. Teraz już nie było odwrotu.

Wysłuchała jego słów z uwagą. - Nie, nie. Oczywiście, nie musi Pan pamiętać wszystkich stawek opłat w każdym z urzędów. - machnęła dłonią, bo akurat to nie było dla niej problemem. By się zdziwiła, gdyby facet pamiętał takie rzeczy. Każdy urząd liczył sobie inaczej. Nie sposób być na bieżąco ze wszystkim. Ważne, że miał głowę na karku i orientował się w tych wszystkich kruczkach prawnych, to jej wystarczało. Test na Amerykanina powodował u niej rozbawienie. Idiotyzm. Można pewnie było tam tak naściemniać, że aż miło.

- Dziękuję. - odpowiedziała, gdy zamówił dla niej ową kawę. Jej zdaniem było stanowczo jeszcze za wcześnie, by funkcjonować normalnie. Zwykle o tej porze obracała się właśnie na drugi bok w łóżku rozważając czy by nie wstać z niego, ale bez zbytniego ciśnienia. Wszystko zależało od tego na którą godzinę miała umówionego pierwszego klienta. Gdyby nie tych kilka dni wolnego, jakie sobie zrobiła, to przez jej zakład zaskakująco sporo ludzi się ostatnimi czasy przewijało. - Z Pana ust brzmi to tak nieskomplikowanie... - odrzekła pragnąc z nim porozmawiać jakoś tak mniej zobowiązująco chociaż przez chwilę. Może wtedy mniej mi policzysz za swoje usługi.

Przeciągnęła spojrzeniem po jego sylwetce znad biurka. Był przeciętnym gościem. Nic powalającego dla niej, ale i też nie było jakoś źle. Rzuciła wzrokiem na jego ręce. Obrączki nie było widać. Dobrze. Da się coś chyba zdziałać dzięki temu. Usta wygięły się w delikatny uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:20, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Jak to smutna i zabierająca wiarę w ludzi historia. Aaron poprosiłby o cebulę by uronić choć kilka łez, jakie był jej należne. Co innego że jakoś wcale nie byłby mu przykro gdyby naprawdę opowiedziała mu tą historię. Wychodził z prostego założenia. Kobieta była winna i było to przewinienie nie podpadające niestety pod żaden paragraf. Bo jak można karać za to że posiada się fantastyczna figurę, prawda? Złapał kartkę i zaczął spisywać wszystko to co było jej potrzebne i to by postarać się o bycie obywatelką Stanów Zjednoczonych. Wymienił co ważniejsze rzeczy ale kto wie jaką miała pamięć. Zapisał adres urzędu bo którego będzie się musiała udać - Pójdzie pani tam... - powiedział unosząc kartkę i wskazując na dopiero co zapisane litery - Nie mam tej aplikacji, więc tam ją pani otrzyma. Nie muszę chyba mówić iż radziłbym to załatwić jak najszybciej. Postara się pani o to skoro to ważne. Wtedy, proszę tu wrócić jeśli miałbym to wypełniać. - Aaron zabrał się do dalszego pisania zastanawiając nad czymś. Od kiedy ja bawię się w instytucje charytatywne, że będę wypełniać takie pierdoły? Przybyło kilka myślników - Bo to nie jest skomplikowane. - stwierdził prosto - Trzeba mieć tylko cierpliwość, by wszystko zebrać i załatwić. - spojrzał na swoje zapiski i wręczył dziewczynie kartkę - Proszę to wszystko zebrać. - do drzwi rozległo się ciche pukanie i Anne zjawiła się z kawą. Postawiła filiżankę na biurku przed Carmą i wyszła. Bez słowa. Aaron uśmiechnął się nieświadomie ciesząc z wyników udanej tresury.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 19:47, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Jej nic nie było należne i bynajmniej od nikogo nie chciała żadnych komentarzy dotyczących jej życia. Bo jej zdaniem nikomu nic do tego. Tym bardziej jemu. Pamięć miała dobrą. Może nie wyglądała przez swoja urodę na osobę z wysokim IQ, ale samej inteligencji nie można jej było odmówić. Po prostu nie dostrzegało się jej przez tą buźkę. Dla niej to było na rękę, nikt nie wnikał w to jaka była na prawdę. I dobrze.

Spojrzała się na pokazywaną jej kartkę. Pochyliła się w jego stronę spoglądając na zapisany na niej adres. W tej samej chwili sięgnęła ręką do swojej kostki poprawiając łańcuszek odruchowo. - Yhym... - zgodziła się. Nie miała pojęcia gdzie w tym mieście znajdzie ten adres. Chyba będzie musiała sobie kupić jakąś mapę, albo przekonać się do pytania ludzi jak można tam dojść. - Daleko to jest stąd? - zapytała potrząsając lekko głową w chwili, gdy przekrzywiła na bok głowę zastanawiając się jak tam dotrzeć. - Nie ma sprawy, załatwię to jeszcze dzisiaj, zaraz jak tylko stąd wyjdę. - zapewniła.

Wzięła od niego kartkę jakby przypadkiem trącając palcami jego rękę. Nie był przesadnie zimny. Nie był też gorący. Czyli nie siedziała właśnie na przeciw kolejnego z wybryków natury. Chyba zaczynała mieć jakąś obsesję z tym związaną biorąc pod uwagę mieszkańców Rezerwatu i jego okolic. Obróciła głowę w stronę wejścia do pokoju. - Dziękuję. - rzuciła za odchodzącą po chwili kobietą. Wróciła spojrzeniem do Aarona sięgając po przyniesioną jej filiżankę. Wracając plecami do oparcia upiła mały łyk naparu rzucając okiem na zapisane na papierze notatki dla niej. Porcelanowa zastawa znalazła się z powrotem na spodku na blacie biurka a dziewczyna złożyła karteczkę na pół i schowała do swojej torebki, by jej nie zapodziać gdzieś.

Ujęła tym razem w obie dłonie filiżankę ponownie delektując się smakiem kawy. - Kiedy znalazłby Pan czas na to, by ponownie się spotkać? - zapytała unosząc usta znad czarnego płynu. - Bo z tymi dokumentami chyba nie powinno być problemu. Kopia dowodu, druczek, oświadczenie... To w zasadzie w jednym miejscu powinno dać się zdobyć. - rzuciła zawieszając na jego twarzy spojrzenie. - Znalazłby Pan jeszcze dziś czas czy w innym terminie? - spytała. Mógł mieć dziś wiele pracy albo też prawie żadnej. Nie wiedziała jak wielu klientów miewa każdego dnia. Upiła kolejny niewielki łyczek przyjemnie rozchodzącego się po jej ciele ciepła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:20, 15 Wrz 2010    Temat postu:

- Nie. - odpowiedział gdy Carmelitta pytała o odległość jaka mogła dzielić ją od urzędu - Przejdzie pani... - zaczął jej tłumaczyć mało zawile i klarownie. Kilka przecznic, jakieś kluczenie. Powinna trafić do obszernego budynku na pograniczu centrum i obrzeży. Nic prostszego, Aaron uważał że dziecko by tam trafiło - Im szybciej tym lepiej dla pani. Kiedy ta rozprawa w zasadzie jest? - zapytał by uzupełnić lukę jaką miał w swoich informacjach. Złożył ramiona na blacie biurka bawiąc się długopisem i wpatrując się w pijącą kawę dziewczynę. Zerknął okiem na notes i skalkulował szybko czy chce mu się jeszcze z nią dziś spotkać czy nie. Nie była kimś z kim chciałby się koniecznie widzieć - Niestety nie. - odparł tak dobrze wyćwiczonym tonem że można było w nim usłyszeć szczery żal - Jutro rano. - nie należał do tych którzy sobie wypruwali żyły by pomóc ludzkości. Cenił sobie spokój i czas wolny bardziej niż cokolwiek innego - Zaczynam od dziewiątej. Siedzę do szesnastej. - nie miał na jutro nikogo zapisanego. Okazywało się że spędzi dzień na grze w pasjansa, albo na grzebaniu się z zaległymi papierkami, byle nie dostarczać Amandzie powodów do niezadowolenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:41, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Załapała od razu. Nie wydawało się to jakoś bardzo skomplikowane. A zdecydowanym plusem była odległość. Nie musiała się plątać, jeździć nie wiadomo gdzie i nie wiadomo czym. Spacer na pewno jej dobrze zrobi. - Myślę, że trafię. Na pewno. - uśmiechnęła się po jego opisie. - Za miesiąc. - odrzekła odstawiając filiżankę i sięgając do swojej torebki. Wyciągnęła z niej kartkę złożoną na trzy. Na odwrocie pisma, jak i na brzegach, były jakieś rysunki wykonane cienkim grafitem ołówka. Nudziło się jej w pociągu.

Podała prawnikowi rozłożony papier wierzchnią stroną, która nie miała na sobie za wielu obrazków. - Rozumiem, diego. - przyjęła do wiadomości jego przeprosiny za to, iż dopiero następnego dnia. - Nie ma problemu, może być jutro. - odrzekła. Nie miała tylko pojęcia co będzie robiła przez resztę dnia. Przyjdzie jej pewnie zwiedzić miasto poprzez knajpy zapewne. Nie będzie przecież kwitła nie wiadomo ile w pokoju hotelowym. Sięgnęła znowu po filiżankę, upijając kolejne łyki kawy. Przyjemnie dobudzała dając siłę na resztę dnia. - Powiedzmy... Na dziesiątą? Będzie Panu odpowiadało? - zapytała zostawiając mężczyźnie czas na wypicie rano choćby tej filiżanki kawy na pobudzenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:09, 15 Wrz 2010    Temat postu:

- Tak, sądzę że nie powinno to sprawić najmniejszego problemu. Gdyby pani zapytała o drogę to myślę że większość by pokierowała na tą ulicę poza tym od czego są taksówkarze? - tacy zawozili gdzie klient sobie życzył i to bez gadania. Świat urządzony pieniędzmi był światem prostym i przyjemnym. Dla tego kto pieniądze posiadał - Miesiąc? - zapytał zaskoczony ilością czasu jaki miała do dyspozycji. Myślał że ma nóż na gardle, a tutaj cały miesiąc - W takim wypadku nie trzeba się tak spieszyć. Powinni chociaż rozpatrzeć pani wniosek, a rozprawę tym bardziej przez to da się odroczyć. - zapewnił dziewczynę mając nadzieję że uspokoi ją tym trochę, choć nie wyglądała nawet na spiętą. Rzadko gościł u siebie kogoś tak rozluźnionego. Ludzie stwarzali pozory, a ona była chyba jak najbardziej naturalna. Zacisnął usta słysząc zwrot jakiego wobec niego użyła. Aaron odchylił się w tył i gdyby nie to że była jego klientką obdarzyłby ją krzywym spojrzeniem - Taaak... - przeciągnął rozluźniając szczękę - Jak najbardziej. Nie mam nic przeciwko. - przynajmniej nie musiał się spieszyć a tradycji jego spóźnień stanie się za dość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:25, 15 Wrz 2010    Temat postu:

- Racja. - przytaknęła - Ale na krótką odległość nie ma sensu się wozić po mieście. Lepszy spacer a przy okazji poznam choć trochę Seattle. - stwierdziła swobodnie. Poza tym nawet jakby miała się zagubić, to by poszła piechotą. Nie mogła szastać ciężko zarobionymi funduszami. Mając kasę można było wszystko. Nie mając jej, odliczało się każdy grosz. A ona nie należała do rozrzutnych. Poza tym jeden kurs taksówką, to były jakieś dwa drinki w knajpie wieczorem. Dobra zabawa była czymś lepszym niż przejechanie się samochodem.

- Owszem, miesiąc. Nie znoszę załatwiać niczego na ostatni gwizdek. - odpowiedziała. Spięta była, ale jak to ona, nie dopuszczała nerwów do głosu. Takie rzeczy jak rozprawa nie mogły powodować jej niepokoju. Dopiła z filiżanki podany jej napar i ściągnęła z blatu biurka spodek. Pusta filiżanka spoczęła w jej dłoniach na spodeczku. - Dobrze. Nie będę Panu dłużej zabierać czasu. - rzuciła unosząc się z krzesła - W takim razie do jutra o dziesiątej. - powiedziała uśmiechając się i wyciągając w stronę prawniczego gryzipiórka rękę na pożegnanie. - I bardzo dziękuję za kawę. - dodała unosząc lekko rękę z naczynkiem na spodeczku. Chciała odnieść ją do sekretarki, skoro to ona ją przyniosła. Nie lubiła pozostawiać po sobie śladów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin