Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kancelaria Prawnicza Amandy Sharp
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:25, 15 Lis 2010    Temat postu:

Nie znosiła tych standardowych procedur. Koszmar jakiś. Co za debil je wymyślał? i dla kogo? No przecież jeśli ktoś chciał obywatelstwo mieć Stanów Zjednoczonych, to chyba wiedział co robił i po co mu one. Nie mogli oni jakoś tak z automaty je dawać wszystkim chętnym? ile by się człowiek mniej natrudził nie musząc wypełniać tych druczków i świstków.

- No to może czasem byś gdzie indziej poszukał piaskownicy. - odszczeknęła od razu, kiedy tylko usłyszała od chłopaka, że sprawia mu to sporą frajdę. Nie wkurzyła się jednak na tą jego odpowiedź, bo zaraz nieprzejęta wysłuchała kolejnych słów prawnika bez większego obruszenia się. - Nie wiem dla kogo podniecające. Chyba dla impotenta kompletnego. - westchnęła niepocieszona tym, że Aaron z takim spokojem przyjmował istnienie zbędnej papierologii.

- Ale przecież już w tym pierwszym druku chyba było takie pytanie 'czy odwiedzałaś inne kraje?'! - zajęczała - Czy oni muszą o to samo po dziesięć razy z różnej strony się pytać? Bez sensu. Strata tylko ich i mojego czasu. - jeszcze raz sapnęła mając chęć na ochotnika zgłosić się do takiego urzędu i mu uprościć niektóre procedury. Zwłaszcza te dla emigrantów z Ameryki Południowej. Ależ on się służbistą robił za tym biurkiem. Wywróciła oczami słysząc jego mentorski ton pouczający ją o konsekwencjach zeznania nieprawdy.

- Nie wiem. Może oni tam jak weszli w dzieciństwie, to na całe życie zostają w tych swoich pokoikach w biurach. Przecież tego się nie da wyliczyć! Nie ogarniam wszystkich twarzy a co dopiero ludzi, których przypadkiem poznałam od przyjazdu. Nie ma opcji. Co ja mam tam im wpisać, że ktoś tam znajomy a potem to tylko nieznane mi kontakty służbowe? Chore. - wzruszyła ramionami mając ochotę póki co wrzucić ten papier na dno torebki i na weekend zapomnieć o jego istnieniu.

Sama spojrzała się na swój zegarek i stwierdziła, że pewnie niepotrzebnie zawraca mu gitarę w tej chwili wciskając się w przerwie pomiędzy jego klientami. - Dobra. To Ci nie będę zawracać głowy. Sama lecę coś zjeść. - stwierdziła a korzystając w tego, że prawnik jeszcze się w jej stronę na ułamek chwili wychylił, pocałowała go w usta z bezczelną pewnością siebie. Wyrzucał ją. Obojętnie jak on to by nie ujął i tak zabrzmiało jakby właśnie mu przeszkadzała. Wstała z krzesła, na którym siedziała i odchodząc na krok od jego biurka, by było jej wygodniej, poprawiła swój nieprzyzwoicie kusy sweter. - To... - obróciła się do niego na moment przodem, by nie musiał oglądać jej pleców czy tyłka - ...do zobaczenia następnym razem? - zapytała nie wiedząc kiedy znów im się przyjdzie zobaczyć.

Miała już się skierować w stronę wyjścia, kiedy uświadomiła sobie, że miała coś jeszcze mu przekazać. - A to wstępne przesłuchanie w urzędzie przed właściwą rozprawą mam mieć za dwa tygodnie. - rzuciła mając nadzieję, że Howard wiedział coś o takich przesłuchaniach, bo jej jedynie kojarzyło się z czymś takim jak na posterunku policji bo zbrojeniu czegoś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:50, 15 Lis 2010    Temat postu:

A kto je lubił? Nie znał nikogo takiego, a bardzo chciałby poznać by zobaczyć ewenement na skalę światową. Nie nie mogli. Urzędy statystyczne by nie nadążyły ze swymi słupkami i przeliczeniami. Lepiej było mieć wszystko ładnie posegregowane w odpowiednich przegródkach co dawało czas na spokojne przeliczenie przypływu ludzi zza granicy - Po co? Ty masz całkiem fajne zabawki. - odpowiedział posyłając dziewczynie całkiem szczery i ładny uśmiech. Była uparta, wyszczekana i piękna. Czego chcieć więcej? - Są tacy. Może nie chodzi o to o czym teraz rozmawiamy, ale znam kolesia którego możesz sobie wynająć do wystawania w kolejce. Nie podnieca, ale jeśli ma czas to czerpie z tego zyski. Można? - można, we wszystkim się dostrzegało zarobek jeśli tylko się chciało - Ale teraz masz drugi. A ten idzie bezpośrednio do urzędnika który z tobą będzie rozmawiał. A tamten wędrował do ogólnej centrali. - straszny był, prawda? Ale to może przez to że nie miał siły dostrzec w tym czegoś co drażniło. Szedł po najniższej linii oporu zgadzając się i tłumacząc ze spokojem wszystko jak leci - Ty wypiszesz tylko tych najbliższych. Nie wiem... Sąsiadów z La Push? - o zgrozo, Aaron tam też się znajdzie - Nikt nie powiedział ze urzędy to najzdrowsza tkanka pastwa. Ale trzeba się przez nią przebić kiedy chce się do czegoś dobrnąć, leczą tylko służbę zdrowia... - popatrzył jak chowa list do torebki uznając że tak oto właśnie kończy się jego praca na dziś i ogólnie w tym tygodniu. Aaron odetchnął w duchu a później ścięło go zaskoczenie. Spojrzał na Carmę zgorszonym spojrzeniem uśmiechając się jednocześnie z zadowoleniem - Poczekaj. - powiedział wstając i ziewając ponownie. Machnął dłonią najwyraźniej lekceważąc jej pożegnanie - Pojedziesz ze mną. - żadnego pytania czy chociażby chciała - Na obiad. - dodał widząc jej pytające spojrzenie. Pozbierał swoje rzeczy z biurka i ujął rączkę nesesera obrzucając gabinet wzrokiem. Stanął obok Carmy i powiedział jakby w ogóle nie przerywał - Chyba że nie chcesz. A... I dziękuję za śniadanie w poniedziałek. - wyciągnął dłoń i otwarł przed dziewczyną drzwi puszczając ją przodem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:23, 16 Lis 2010    Temat postu:

Ach te słupki i szufladki w urzędniczych szafkach. Na samą o nich myśl, dziewczynie odechciewało się wszystkiego. Dziwiła się, że urzędnikom chciało się to czytać. Zawsze to samo. Tylko styl pisma się zmieniał i personalia osób w tych druczkach wymienionych. Mogliby pomyśleć o jakimś chociaż automacie akceptującym. Wyciągałby kwintesencję tego, co było nabazgrane w rubryczkach i streszczałby do prostego stwierdzenia "okej" albo "not okej" sprawę przyznania komuś obywatelstwa. Ileż mniej by było roboty a o ile więcej czasu na zajęcie się czymś pożytecznym.

Niby jakie miała fajne zabawki? Chodziło mu o jej worek do treningów czy o nią samą? pokręciła głową w dość nieokreślony sposób zbywając milczeniem ciągnięcie dalej ich dywagacji na temat tego, czego akurat tym razem się uczepią w swoich rozmowach. Ach! Tyle komplementów na raz. Jeszcze jej się w głowie przewróci i ubzdura sobie, że prawnik jest nią rzeczywiście zainteresowany. Powinien uważać na to, o czym tam sobie w tle myślał.

Tak, można było sobie znaleźć w tym frajdę patrząc na podany przez Howarda przykład. Jednak jakoś Carmie biurokracja nigdy radości nie przynosiła, więc ciężko było się dziwić, ze uciekała od niej ile się dało. Prawnik powinien teraz być przynajmniej zadowolony z faktu, że meksykanka nie podsuwała mu do wypełnienia za nią tych długich epistoł odpowiadających na kolejne pytania emigracyjnego. I nie musiał jej dobijać perspektywą wypełniania na każdym etapie kolejnego świstka. Ona już była dobita tym, co do tej pory musiała załatwić. Wcale jej się nie uśmiechało latać po urzędach i z czegokolwiek się tłumaczyć. Ale jak trzeba było, to trzeba. I nie było innej opcji.

Ależ oczywiście, że nie zamierzała wypisywać nie wiedzieć kogo w tej liście. no przecież sklepikarki z warzywniaka nie będzie ujmowała w swoich statystykach, bo żaden związek ją z nią nie łączył. Nawet i sympatia, bo nie miała w niej ulubionej sprzedawczyni. Aaron to co innego. Przez moment Carma się zastanowiła jak jego miała by wpisać. 'Gość, z którym sypiam, a który reprezentuje mnie w sprawie obywatelstwa'. Nie. To raczej durnie brzmiało. Musiała sobie na spokojnie, po weekendzie przemyśleć tą kwestię.

Był zaskoczony, że Carma tylko na chwilę do niego wpadła? No przecież nie będzie u niego siedziała nie wiedzieć ile, zwłaszcza gdy sam powiedział, że będzie szedł na obiad dopiero, gdy ostatni klient wyjdzie z jego biura. Mówił o niej? Nie zaznaczył jej tego. Nie wiedziała o co mu chodzi, gdy powiedział, by poczekała. Zrobiła to jednak nie widząc powodu, dla którego miała by tego nie zrobić. Miała przecież przed sobą cały weekend i nigdzie jej się nie spieszyło. Poza jakąś jadłodajnią, bo niewiele brakowało, aby zaczęło jej burczeć w brzuchu.

Popatrzyła się na niego pytająco nie mając pojęcia czego mógłby od niej w tej chwili chcieć. Jeeeść! Boże, człowieku, streszczaj się. - ponagliła go w myślach, na twarz jedynie przywołując uśmiech, kiedy usłyszała to zaproszenie pełne gracji jemu właściwej. - Chcę. - zgodziła się z nim. Było jej w sumie wszystko jedno gdzie, oby coś wrzucić na ząb. Poranna kawa spustoszyła jej żołądek doszczętnie powodując echo w przełyku. - Nie ma za co. - machnęła nieznacznie ręką - Tak sobie pomyślałam, że pewnie niewiele będziesz miał czasu na zrobienie sobie czegoś do jedzenia... - stwierdziła spokojnie po chwili wychodząc z jego gabinetu i kierując się w stronę wieszaka na płaszcze, by sięgnąć po swój i po chwili go na siebie założyć. - Do widzenia. - rzuciła za siebie do sekretarki, powolnym krokiem kierując się w stronę wyjścia tak, żeby prawnik zdążył za nią nim ona minie klatkę schodową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:33, 16 Lis 2010    Temat postu:

Jak Aaron lubił te statystyki. To bardzo ułatwiało życie, dokładne podliczenie wszystkiego i umieszczenie uzyskanych wyników w małych grubiutkich rocznikach statystycznych. Poezja. Oni nie czytali, oni tylko analizowali i czasem próbowali rozszyfrować kto tam co nabazgrał, a później odkładali to na właściwe stosiki typu wspomnianego 'okej or not okej'. Bezduszna była. Automat akceptujący? To już nie pomyślała o tym ile przez taki durny automat ludzi pracę straci? Jakie straty poniosą fabryki dostarczające do urzędów papier? A przecież aparat miłych panienek z okienka nie mógł polec ot tak sobie bo kobietki siedzące za biurkiem przez lata nie potrafią wiele więcej ponad przybijanie pieczątek. Aaronowi chodziło o sama Carmelittę. Do jej treningowego worka nic nie miał. Co myślał to myślał. Niech się nie czuje wyróżniona, bo nie była pierwszą o której tak sobie pomyślał i pewnie nie ostatnią. Chociaż z drugiej strony to już Carmy problem co ona sobie ubzdura. A dlaczego miałby być zadowolony? I tak musiałaby mu dyktować co pisać, a samo to że Aaron robiłby z tego notatki nie nadwyrężałoby jego mózgu aż tak strasznie. Ależ on jej nie dobijał. Prawnik tylko uświadamiał w możliwie jak najdelikatniejszy sposób przez co będzie musiała przejść by stać się Amerykanką. Nie, kobiety z warzywniaka nie musiała, to jasne. Co do kwestii dotyczącej jego roli to ograniczyłby się jedynie do drugiej części tego co wymyśliła. I lepiej to wyglądało i budziło mniej kontrowersji. Trochę go zaskoczyła. Myślał że jeśli już przyszła to z czymś konkretniejszym a nie tylko po to by ponarzekać na skrupulatność urzędników. O niej mówił o niej, był piątek i nie zamierzał już siedzieć tutaj dłużej, a nie mógł Carmy zapytać 'wszystko już? Bo głodny jestem...' Miał jeszcze w sobie coś z uprzejmości - Dobrze. - stwierdził krótko Aaron uznając że przyjemniej będzie zjeść w czyimś towarzystwie niż w pustej kuchni odgrzewając sobie coś w mikrofalówce. I dobrze pomyślałaś, nie miałbym czasu nawet wyskoczyć po coś do jedzenia a Anne by sobie pazury połamała gdybym ją poprosił o kanapkę... Gdy Carma zrobiła przystanek przy wieszaku Aaron podszedł do biurka swej sekretarki oddając jej pustą filiżankę. Już nie upominał się o to by łaskawie na niego spojrzała - Jakbyś rozmawiała z Amandą to zapytaj się ile jeszcze tam zabawi. Albo powiedź jej że ma przedzwonić do tego Rosjanina bo strasznie się facet piekli... Nie wiem co mu nie odpowiada. - zapiął guziki marynarki i wywrócił oczami komentując tym samym dalszy ciąg braku odzewu - Do poniedziałku. - rzucił i poszedł za Carmelittą. W progu jednak obejrzał się i uśmiechnął złośliwie. Puścił oczko a sekretarka poczerwieniała gwałtownie tracąc resztki opanowania dostarczając prawnikowi możliwości westchnięcia z zadowoleniem. Wyszli przed kancelarię, centralny zamek zapiszczał w stojącym naprzeciw samochodzie a Aaron powiedział - Wskakuj. Bo zaraz z głodu zjem kierownicę. - zabrał Carmę tam gdzie zazwyczaj jadał. Tym co przeważało na korzyść restauracji było też to że nie znajdowała się na drugim końcu miasta.

/ Włoska restauracja "Magnifico"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin