Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Sobhian Blackrose
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:11, 18 Paź 2009    Temat postu:

/ Dom Adama Knight'a

Od progu zawołał uradowanym tonem - Żyję! - zapewne wzniósł ręce w górę okręcając się zgrabnie w drzwiach - Nie spalił mnie! - zaśmiał się wchodząc najpierw do łazienki by rozłożyć tam parasol który musiał wyschnąć. Od ulicy czuł już zapach swojego śniadania. Jajka na bekonie... Oblizał wargi kiedy znalazł się w kuchni. Uśmiechnął się szeroko do Sobhian - Poezja... - przysiadł przy stole chwytając za widelec. Zaczął zdawać jej szczegółową relację o tym co się działo - Noo.... Tak mu powiedziałem. Jak nie ja to kto? Wyobraź sobie... - zaczął jednocześnie kończąc swoje śniadanie - Usiadł z wrażenia na podłodze i nie powiedział nic więcej choć próbował. - zakończył z niezbyt zadowolona miną - Wiem... To było widać, martwi się o nią i troszczy, ale jest takim.... Że nie rozumie, kiedy pogrąży siebie to i Marika pójdzie za nim. - zerknął na Sobh ciekaw jej opinii na ten temat. Odsunął talerz i powiedział - Dziękuję. - Syriusz wskoczył mu na kolana domagając się pieszczot. Wypił herbatę szmerając kota za uchem - Też tak myślisz? - zwrócił się do wampirzycy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:11, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Cieszę się bardzo. - zawołała do niego radośnie. - A mówiłam Ci nie ma co się tak gorączkować. Nie jest taki zły. No dobrze, że masz już to załatwione. Miejmy nadzieję, ze Marika dojdzie do siebie w trybie ekspresowym. - zasiadła sobie na przeciw niego wysłuchując jego relacji na temat przebiegu wizyty u Adama. Jak zawsze Benjamin miał bardzo wiele do powiedzenia na ten temat. - Hm... I dobrze, że tak zrobiłeś. On zapewne wie o tym, a może raczej nie. Gdyby w pełni zdawał sobie świadomie z tego sprawę przestałby tyle brać. Przecież martwi się o nią i troszczy, a właśnie dla jej troski nie powinien tego robić. Ja myślę po prostu, że on nie dopuszcza do siebie takich myśli. Robiąc to utrzymuje się w przekonaniu, ze to nic złego i nic mu się nie stanie, a nawet sam nie zdaje sobie sprawy w jakim wielkim jest błędzie. - westchnęła ciężko. Trudno jej było to ogarnąć wszystko. - Marika jest tak w niego zapatrzona i tak mocno go kocha, że pójdzie za nim. Skarze ją na cierpienie. Bo jeżeli jemu coś się stanie to ona patrząc na niego w takim stanie nie dość, ze będzie się zamartwiać to jeszcze dodatkowo cierpieć z tego powodu. Nie myśli o tym... - pogładziła po grzbiecie kota, który siedział na kolanach Benjamina. - Zobaczymy jak to wyjdzie, ale mam nadzieję, że nic się mu złego nie stanie. Musi przestać tyle brać. - pomyślała nad czymś i pstryknęła palcami dla efektu. - Wiesz co on to chyba przed nią ukrywa. Myślisz, ze pozwoliłaby mu tyle brać? Nie sądzę. Bierze kiedy jej nie ma w pobliżu. Biedna. - żal jej było kobiety i tego, ze w ten sposób Adam ją okłamuje i skazuje na udrękę. - Ona jest w ciąży, a nadmierny stres i nerwy nie będą dobrze na nią wpływać. - powiedziała zmartwionym tonem głosu pełnym żalu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Nie 20:11, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:38, 18 Paź 2009    Temat postu:

Benjamin nachmurzył się - Tłumaczyłem.. - powiedział patrząc na Syriusza - Tłumaczyłem i jak grochem o ścianę. - syknął zły na Adama - Zapewne nic... Nic sobie z tego nie zrobił. Kretyn... - wyrzucił z siebie zaciskając dłoń spoczywająca na stole. Zastanowił się nad hipotezą, którą wytoczyła Sobh - Tak myślisz? Że jej tego nie mówi? Nie... - pokręcił głową - Ona wie... Wie że bierze. Pamiętasz? Powiedziała nam o tym. Widocznie nie wie tylko ile. - uśmiechnął się smutno przekazując jej kota w ramiona. Zerknął na zegarek i westchnął - Idę się przebrać. Muszę się zbierać za chwilę... - powiedział stroskanym tonem. Poszedł do pokoju i zagłębił się w szafie. Padło dla odmiany na białą koszulę. Krawat sobie podarował bo złe przeczucie dusiło go skutecznie. Wrócił go Sobh i wzruszył ramionami - Opiekuj sie panią cwaniaczku... - poinformował Syriusza. Cały jego optymizm został stłamszony przez niezbyt ciekawe wnioski do jakich doszli wspólnie z Sobhian. Wsunął kanapki które dla niego przygotowała i pocałował swoją dziewczynę na pożegnanie. Naciągnął na siebie kurtkę i wyciągnął z łazienki parasol. Postanowił iść dziś pieszo. Lubił deszcz - Do zobaczenia wieczorem! - zawołał i tyle go widziano.

/ Ulica / Centrum / Ulica / Szpital / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:55, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Jemu można tłumaczyć, ale czy przyjmie to do siebie to już co innego. On się prawie nikogo nie słucha bo jest uparty i egoistyczny w swych postępkach czasem. Nie pomyśli ile jego zachowanie przykrości może sprawić komuś innemu tym bardziej bliskiej osobie. - wzięła od niego kota przyciskając go sobie lekko do piersi i drapiąc dłonią za uchem, za co kot jej dziękował cudownym mruczeniem. - Owszem wie o tym, ale nie wie ile i o tym jestem święcie przekonana. Nie pozwoliłaby mu się faszerować tabletkami ja również bym tak reagowała gdybyś się niepotrzebnie faszerował tabletkami. - i ją to nie zadowalało. Polubiła ich oboje. Nie chciała by któremuś z nich świadomie stała się niepotrzebna krzywda. - Zobaczysz to się źle skończy dla niego. - sama miała jakieś złe przeczucia. Nie chciało ją to za nic opuścić. Kiwnęła mu głową kiedy wyszedł. Chwyciła w dłoń pusty talerz wkładając go do zlewozmywaka. Później miała zamiar pozmywać. - Oj oboje się sobą zaopiekujemy. Prawda Syriusz? - uniosła kota lekko w górę. - Będziemy się byczyć na kanapie, oglądając jakieś nudne programy. Pani Cię będzie drapać i dogadzać smakołykami. - roześmiała się radośnie. Kiedy Benjamina nie było wyciągnęła z szafki czekoladę, którą wsadziła mu do jego torby. - Jak będziesz miał ochotę na słodkie to wsadziłam Ci czekoladę do torby. - powiedziała posyłając mu uroczy uśmiech. Odwzajemniła jego pocałunek. - Tak, idź idź bo się spóźnisz a tego nie chcemy. Do wieczora, gdyby się coś działo to dzwoń lub pisz. - zaznaczyła wyraźnie. Patrzyła za nim jak odchodzi po czym poszła do salonu pobawić się z kotem nie mając za bardzo co robić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:59, 26 Paź 2009    Temat postu:

Od czasu do czasu pisała sms-y z Benjaminem. To co jej oznajmił zszokowało ją, ale wiedziała, że tak będzie. Prędzej czy później musiało się stać coś niedobrego, czuła to doskonale. Westchnęła ciężko tuląc do siebie Syriusza, który zmęczony zabawą drzemał na jej dłoniach. Głaskała go, to znów drapała za uszkiem najpierw prawym a później lewym. Znudziła się, oglądanie nudnawych serialików w ogóle jej nie interesowało. Wyłączyła telewizję, a kota ułożyła wygodnie na kanapie. Sama zaś wstała przeciągając się. Do powrotu Benjamina pozostało jeszcze trochę czasu. Postanowiła wyjść z domu, zapolować, pobiegać po lesie, cokolwiek tylko by się oderwać od nudy. Radosnym krokiem znalazła się na korytarzu, ubrała buty i kurtkę. Wyszła z domu zamykając go na zamek. Miała zamiar wrócić nim Benjamin pojawi się z pracy. Skierowała się w stronę lasu, puszczając się pędem bo nikogo nie było.

/ Las


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:50, 26 Paź 2009    Temat postu:

/ Las

W domu znalazła się dość szybko, choć i tak wolniej w porównaniu gdyby wracała sama, ale nie mogła za szybko biec bo w końcu na rekach miała małe dziecko. Weszła do domu i ściągnęła buty. Z kanapy zbiegł zaciekawiony Syriusz wyczuwający nową osobę i zaczął się łasić wokół jej nóg. - Syriuszku zobacz kogo tu mamy, to będzie nasz nowy członek rodziny. - przemówiła do kota melodyjnym, zabarwionym miłością głosem. Poszła do salonu i zasiadła z maleństwem na rekach na kanapie. Wpatrywała się w nie z taką czułością jaką tylko żywiła do samego Benjamina. Kołysała je wolno patrząc jak zamykają się jej malutkie oczęta. Zmęczona zasnęła. Sobh zastygła w bezruchu. Zwiesiła głowę nawet ani drgnąc i gapiąc się wciąż w śliczną twarzyczkę dziewczynki. Ciekawe co powie na to Benjamin... Chciała by się cieszył tak jak ona. Chciała by czuł to co ona. Na kanapę wskoczył kot i zwinął się w kłębek obok niej. Nie oderwała jednak wzroku od dziecka. Zbyt zafascynowana dzieckiem nie dostrzegała niczego więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Pon 19:54, 26 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:04, 27 Paź 2009    Temat postu:

/ Teren przed szpitalem / Szpital /Centrum / Obrzeża

Ukrył się na sekundę w cieniu olbrzymiej sosny i poprawił kurtkę. Wyszedł machając lekko parasolem. Zadowolony człowiek wracał z pracy. Ludzie przez okna jeśli nie spali mogli podziwiać swego sąsiada powracającego do ukochanego domu, kobiety i kota. I ciekawe czego jeszcze? Wytarł kulturalnie jak przystało buty o wycieraczkę i nacisnął klamkę - Wiesz co się dziś dziaaaa....?! - nie dokończył jednak bo go zatkało. Zamknął drzwi i przystanął w miejscu by się upewnić. Dwa rytmy... Dwa. Powinienem słyszeć tylko jeden. Znał ten jeden. Należał do Syriusza. Aktualnie kot spał. Drugi był mu nieznajomy ale też spokojny. Jakby organizm który to serce miał w sobie spał. Benjamin przygryzł wargę i poszedł powoli do pokoju skąd dolatywał najintensywniej zapach wampirzycy. Towarzyszyła jej woń kociej sierści i czegoś co Benjamin czuł pierwszy raz. Wychylił głowę zza futryny ściągając jednocześnie plecak. To co zobaczył prawie ścięło go z nóg. Sobh siedziała na kanapie, obok niej drzemał Syriusz a jakiś małe coś co trzymała w ramionach wyciągało ku niej rączki. Benjamin zamknął oczy i pokręcił głową. Otwarł je raz jeszcze i upewnił się że to co widzi jest realne. Na słabych nogach podszedł do trójki i przysiadł na kanapie - Cześć... - wyjąkał do Sobh patrząc na zawiniątko w jej ramionach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Wto 16:07, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:43, 27 Paź 2009    Temat postu:

Czuła go wyraźnie z daleka. Kołysała malutką dziewczynkę w ramionach czekając aż Benjamin zjawi się w domu. - Cśś....- wyszeptała cichutkim głosikiem. Malutkie rączki poczęły się wyrywać w jej stronę. Uśmiechnęła się do maleństwa czule. Uniosła na chwilę głowę i popatrzyła na Benjamina, który wyglądał na zszokowanego. - Witaj kochanie. - posłała mu delikatny uśmiech. - Co masz taką minę? - uniosła lekko brew w głowę. - To jest nasz córka. Znaczy się nią będzie kochanie. Znalazłam ją kiedy pobiegłam na polowanie zanim wrócisz. Jej matka nie żyje. Tak jak Ty drogę na zewnątrz znalazła w bardzo brutalny sposób. Miała cały rozorany brzuch. Biedaczka. W pobliżu nie było nikogo i raczej nikt się nie zjawi. Obstawiam, że jej ojciec ją zostawił. - pokręciła głową wyjaśniając dokładnie Benjaminowi jak to się stało, że na rękach trzyma dziecko. - Jest pół- wampirem tak jak Ty. Czyż nie jest śliczna? I taka kochana... - przybliżyła się do Bena, który zdawał się ani drgnąć zaszokowany swym odkryciem po co Sobh smoczki, butelka i krew. - Zobacz sam.. - uchyliła lekko poły swej kurtki ukazując tym samym Benjaminowi malutką, zaróżowioną twarzyczkę dziewczynki. - Piękna prawda? Moja mała księżniczka. - powiedziała głosem przesyconym rozczuleniem i uczuciem do nich obojga.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:58, 27 Paź 2009    Temat postu:

Wysłuchał opowieści Sobh w skupieniu. Nie przerwał jej przyswajając sobie informacje. Matka. Las. Ojciec którego nie ma... Uśmiechnął się krzywo. Dziecko. Pół - wampir.Pokiwał głową. Nie spodziewał się że ten wampir się zjawi. Było dość jasne że jeśli zostawił kobietę na pastwę losu to nie można spodziewać się jego powrotu. On sam miał tyle szczęścia że jego ojciec zajął się nim przez kilka lat. Popatrzył na Sobhian a na jego usta wypełzał coraz to szerszy i szczęśliwszy uśmiech. Podrapał się zafrasowany po czole. Wydarzenia z całego dnia jakoś zostały zepchnięte w głąb jego podświadomości. Obraz wampirzycy tulącej do siebie małą dziewczynkę wypełnił jego umysł i serce. Spełniło się jej marzenie. Jego też. Wyszczerzył się nagle a kiedy Sobh na niego spojrzała powiedział tonem z którego biła niewysłowiona radość i szczęście - Gratuluję... - zaczął tonem położnej która odebrała właśnie najtrudniejszy w swej karierze poród - Zostałaś matką przecudnej dziewczynki. - roześmiał się po chwili i spojrzał na twarz niemowlęcia. Uśmiechnął się również i do niej na co ona wyszczerzyła drobne ząbki - Jaka fajna! - zawołał entuzjastycznie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:15, 27 Paź 2009    Temat postu:

- Dziękuję kochanie. To ja Tobie gratuluję bo zostałeś właśnie ojcem prze cudownej malutkiej dziewczynki. - ucałowała w policzek swojego chłopaka. - Baaaardzo... - Sobh specjalnie przeciągnęła samogłoski. Była równie zafascynowana co Benjamin. To wnosiło tak wiele nowości do ich życia. Będą mieli dużo obowiązków na głowie, ale to jej nie przeszkadzało. Tak bardzo się cieszyła, że Benjamin przyjął to z takim entuzjazmem. - Ach Kocham Cię, kocham was oboje, a raczej troje nie zapominajmy o naszym wspaniałym kociaku. - roześmiała się delikatnie patrząc na roześmianą twarz dziewczynki. - Jak jej damy na imię? Trzeba ją jakoś nazwać... - powiedziała entuzjastycznie. - Właśnie przyniosłeś to o co prosiłam? Trzeba będzie ją nakarmić bo zapewne od polowania już dawno zdążyła zgłodnieć... - Sobh ponownie zakołysała dzieckiem, co przyjęło z pomrukiem zadowolenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:30, 27 Paź 2009    Temat postu:

Kiedy tylko Benjamin wyłudził od Sobh buziaka zaczął krążyć po pokoju szukając w szafach przeróżnych rzeczy. Otwierał jedną po drugiej podrygując przy tym zabawnie. Koc trafił obok uda Sobh. Pod nosem nucił coś skocznego. Przeparadował po pokoju kręcąc się raz po raz wokół swej osi co wywołało wybuch śmiechu Sobh. Uśmiechnął się kiedy na nią spojrzał. Chwycił zgrabnie swój plecak i wyciągnął z niego butelkę. Podrzucił ją z lekkością i złapał ze wdziękiem wyginając się silnie w tył. Wyprostował się i przemierzył w podskokach korytarz by z kieszeni kurtki wydobyć worek z krwią. Ciekawe czy zerówka będzie jej smakować? Pamiętał jak przez mgłę. Ojciec też mu przynosił. Później przestał. Popatrzył na kruchy plastik w dłoni i zastanowił się czy butelka to przetrwa. Liczył na umiejętności Sobh. Wszedł do kuchni i chwycił nożyczki. Odciął róg i przelał zawartość do butelki. Oblizał lekko usta. Pachniała dość apetycznie. Obrócił się i w podskokach wrócił do pokoju - I ja też cię kocham. - powiedział ukazując się jej w drzwiach. Klapnął obok niej zasiadając na oparciu kanapy przez co był wyżej niż wampirzyca. Zajrzał jej przez ramię. Wyszczerzył się do dziewczynki a ona zwróciła na niego zielone oczęta - A jakie byś chciała? - zapytał i podał jej butelkę z czerwonym płynem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Wto 22:31, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:42, 27 Paź 2009    Temat postu:

Patrzyła na wyczyny Benjamina roześmianymi oczyma co rusz wybuchając perlistym śmiechem a dziewczynka na swój sposób jej wtórowała. Uchwyciła kocyk jaki rzucił w jej stronę Benjamin zastąpiła nim kurtkę wygodnie sadzając na nim maleństwo. Owinęła je szczelnie, ale nie za ciasno aby nie czuła dyskomfortu. Ponowie nią wesoło pokołysała. Uśmiech jakim obdarzała przez to Sobh rozpierał jej serce. Była szczęśliwa. W końcu w pełni poczuła się spełniona. Wyczuła zapach krwi, tak przepysznej, pociągnęła mocno noskiem i malutka również to poczuła bo oczka poczęły jej świecić. Im obu naleciała ślina do buzi, jednak Sobhian musiała się powstrzymywać. Odebrała butelkę od Benjamina i wstrząsnęła nią lekko. Przytknęła ją do usteczek maleństwa a ono poczęło łapczywie pić z butelki. Uważała, aby nie nadgryzła czasem jej. - Spokojnie malutka, spokojnie, starczy Ci, ale nie tak łapczywie. - dziewczynka doskonale rozumiała co do niej mówi bo momentalnie poczęła wolniej ssać smoczek. - Może Jeanine, to takie ładne a zarazem nietypowe imię? Hm jak Ci się widzi mój drogi? - zapytała pełna nadziei, że i jemu przypadnie do gustu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:55, 27 Paź 2009    Temat postu:

Benjamin wyciągnął się jak długi na oparciu kiedy Sobh karmiła małą. On zaczął pouczać Syriusza trącając go stopą by rozbudził się i słuchał tego co mówi jego pan - Ty leniwcu... Nawet oczu nie chce się ci otworzyć. - utyskiwał zabawnie - Nie zbliżaj się do niej jeśli ci życie miłe. Bo skończysz jako martwe truchło a wierz mi że mimo wszystko nie chcę wyjść ze szpadlem na ogródek i ściągać księdza na pogrzeb. - uśmiechnął się do kota który i tak go w najlepsze ignorował. Podparł głowę dłonią i zapatrzył się na posilającą się dziewczynkę - Jeanine. - powtórzył po wampirzycy jak echo. Bardzo rozmarzone echo - Tak. - zgodził się z nią natychmiast. Podobało mu się to imię i nawet nie wysilił się by poszukać w umyśle innego. Trącił dziewczynkę w drobniutką dłoń - Jesteś Jeanine. Mama wybrała ci naprawdę ładne imię. Spodobasz się każdemu kto cię zobaczy. - uśmiechnął się do niej a oczka Jeanine wodziły od Benjamina do Sobh i z powrotem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:07, 27 Paź 2009    Temat postu:

Malutka zacmokała smoczkiem zabawnie. Sobh i Ben na ten widok roześmiali się. Tak przyjemnie sapała wypuszczając powietrze noskiem. Dla uszu Sobhian było to jak najpiękniejsza melodia. - Tak Jeanine, ślicznie. Od dziś zwać się królewno będziesz Jeanine... - pogładziła małą po jej ciemnych włoskach. Zgadzali się oboje co do imienia. Wielbiła Bena za tę jego otwartość i że tak często się z nią w tylu sprawach zgadzał bez mrugnięcia okiem. Poczuła jeszcze większą miłość o ile można czuć jeszcze silniej niż ona odczuwała. Kiedy Jean skończyła jeść a butelka była pusta, odstawiła ją na stolik. Wytarła buźkę córeczki i wstała z kanapy. Przyłożyła ją sobie do ramienia i poczęła delikatnie kołysząc klepać po pleckach aby jej się odbiło. Gdy w końcu to uczyniła wyszczerzyła się jeszcze szerzej. Podeszła do Benjamina i wyciągnęła w jego stronę kocyk z malutką. - Proszę, ojciec zapewne również by chciał trochę potrzymać swoją córkę. - pochyliła się lekko w przód i złożyła delikatny pocałunek na ustach mężczyzny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:35, 27 Paź 2009    Temat postu:

Widząc wyczyny dziewczynki Benjamin zaśmiał się głośno. Każdy jej gest, parsknięcie czy grymas na twarzy były urocze. Jak każde małe dziecko i ona miała w sobie coś takiego co chwytało za serce. Benjamin dawał uciąć sobie dłoń za to że nawet i Adam uśmiechnął by się szeroko na jej widok. Musiałby to zrobić. Przed... Każdy się przed nią ugnie. Nawet on. - Jak myślisz? Za tydzień będzie chodzić? - zadał dość abstrakcyjnie pytanie ale Sobh w ramionach nie miała zwykłego ludzkiego dziecka. Zebrał się z kanapy i zaczął krążyć po pokoju. Jego umysł zaczął pracować intensywnie. Namyślając się nad tym co się przyda zrezygnował dość szybko. Nie było sensu zaopatrywać się w rzeczy dla niemowląt skoro Jeanine Jean... za kilka dni nie będzie ich potrzebować. To może szkoła od razu...? Stanął momentalnie kiedy Sobh zbliżyła się do niego. Spoważniał co było dla niego niecodzienne. Wyciągnął ochoczo ramiona i przejął od niej ich córkę - Czołem Jean. - tyle było z jego powagi. Dziewczynka uśmiechnęła się do czarnowłosego mężczyzny - Ha! - zawołał zerkając na Sobh - Już mnie lubisz. - powiedział szczerząc się do niej - I tak ma być. Mamusię i tatusia kochać trzeba. - zaczął paplać radośnie będąc w siódmym niebie. A może w okolicach ósmego? Nieważne. - dziewczynka wyciągnęła dłoń i pacnęła go w policzek a Benjamin wciągnął głęboko powietrze, uśmiechnął się jeszcze szerzej jeśli to w ogóle było możliwe i poczuł że teraz może wszystko - Ale ty jesteś! - zaczął się z nią przekomarzać - Kochanie a bicie to różnica... - oświadczył chichotając bez opamiętania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:05, 28 Paź 2009    Temat postu:

Stała za Benjaminem zza ramienia spoglądając to na mężczyznę to na Jeanine. Wiedziała, że pokocha to dziecko równie mocno co ona. I ja chwytała za martwe serce... Gdyby ono biło słychać by było przyśpieszony rytm serca... - Jest urocza. Jej nie można nie kochać... - Sobh zachichotała się wpatrując się w zieleń oczu dziewczynki. - Myślę, że to bardzo prawdopodobne, przecież to niezwykłe dziecko. Który niemowlak ma po porodzie ząbki? Żaden... - odpowiedziała od razu. Jean nie była zwykłym dzieckiem, ona była w końcu pół-wampirem tak jak Benjamin. To ich najbardziej ze sobą łączyło. Przytuliła się do pleców Bena. Wyciągnęła delikatnie dłoń przed siebie i pogłaskała małą po policzku. Były takie zaróżowione. Zachwycała się dziewczynką bez końca. Teraz czuła się w pełni szczęśliwa i spełniona. Nie liczyło się nic więcej. - Nasza mała Jean... Ach... Ona... Ona... Nawet nie wiesz ile mi dała, dała nam obojgu kochany. Czuję się jak by mi ktoś dodał skrzydeł... - Sobh paplała radośnie. Pozwoliła aby malutka chwyciła jej palec i beztrosko nim machała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:25, 28 Paź 2009    Temat postu:

- Jasne. - Benjamin zgodził się z Sobhian - Nie można... Chyba tylko skończony głupiec nie docenia uroku jakie rozsiewa wokół siebie małe dziecko. - obrócił głowę w bok i uraczył wampirzycę buziakiem w policzek zakończonym zabawnym głośnym cmoknięciem - To co Jean? - zawrócił się do dziewczynki a ona spojrzała na niego - Zapiszemy pewnie niedługo do... - urwał jednak na moment a jego oczy śledziły ruchy palca Sobh - A właśnie... - uśmiechnął się lekko - Co powiemy? - trzymając dziecko na jednym ramieniu drugim zagarnął Sobhian w pasie. Spojrzał na nią pytająco - Bo skoro ona rośnie szybciej niż na drożdżach to ciężko będzie wymyślić coś logicznego. - poprowadził swoje kobiety do kanapy gdzie cała trójka usiadła po chwili. Oparł stopy na ławie i na wyciągniętych nogach położył Jeanine - Patrz jakie ma fajne włosy. Ciekawe czy będą się jej kręcić... - przygładził lekko palcem ciemną czuprynkę - Jutro będzie gaworzyć! - stwierdził z entuzjazmem - No może po jutrze...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:50, 28 Paź 2009    Temat postu:

- Są i tacy... Niektórzy wcale nie doceniają tego co mają do póki tego nie stracą. - powiedziała spokojnym głosem. Jednak ona i on nie byli tacy. Dostali coś cennego i odwzajemniali się tym samym. - W zasadzie to nie mam pojęcia. Faktycznie bardzo trudno będzie to wytłumaczyć, dlaczego tak szybko rośnie, dlaczego jej serce tak szybko bije i dlaczego jest taka gorąca. - pokręciła lekko głową zasiadając na kanapie obok Benjamina. - Coś się wymyśli... Chyba... - wzruszyła lekko ramionami bezradna. Postanowiła się później nad tym zastanowić. Teraz wolała się zająć dalszym zachwycaniem nad Jean... - Nawet się nie obejrzymy a ona zacznie mówić... Ciekawe jaki ma dar? Zapewne przyjdzie nam się o tym niebawem przekonać. - pogładziła Benjamina po ramieniu. Położyła mu głowę na ramieniu wzdychając lekko. - Dobrze, że wybrałam się na to polowanie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:06, 28 Paź 2009    Temat postu:

- I to sie nazywa głupotą. - stwierdził rozbawiony widząc próby dziewczynki. Jak na jego oko to próbowała już samodzielnie siadać. Przewrażliwiony jestem... - Jestem gorący? - zerknął na wampirzycę - Nie myślałem tak o tym... Dla ciebie pewnie tak. A dla zwykłego człowieka? Nie wyróżniam się chyba jakoś. - okręcił zegarek na nadgarstku. Teraz czas im znacznie przyspieszy. Będzie gnał. Dziewczynka zaciekawiona zerkała ciągle raz na nią a raz na niego. Ciekawski Syriusz w końcu obudził sie i wyciągnął w jej stronę - Wierz mi... - Benjamin złapał kota i posadził go obok siebie - Przez najbliższy czas... Nie za blisko. Powiedziałem ci już coś. - przypomniał kotu a Jean przybrała zawiedziona minę - Kot nie jest do jedzenia. Zobacz... - mówił do niej jak najbardziej naturalnie. Nie przeszkadzało Benjaminowi to że mówi do niemowlaka - Syriusza nie jemy. Z nim się pobawisz jak urośniesz... Nie warto się pozbawiać zabawek przedwcześnie. - zakończył z uśmiechem - To co? - ciągnął jednak dalej uparcie jeden temat - Będziesz ją chować przez nimi aż nie przystopuje trochę? - spojrzał na dziewczynkę z ciekawością jakby ją oceniając - Jeśli będzie miała dar to będzie to coś miłego. Zobaczysz. - Jeanine zaśmiała się po swojemu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:35, 28 Paź 2009    Temat postu:

- Głupotą to mało powiedziane... Jak można czegoś takiego nie doceniać? Tego nigdy nie zrozumiem. - pokręciła głową. Zagapiła się na ciemne, przydługie włosy dziewczynki. - Tak jesteś gorący nie tylko dla mnie. Wy pół-wampiry macie cieplejszą skórę niż normalny człowiek, ale zaś bez przesady nie parzycie. Jednak lepiej jest być cieplejszym niż zimnym tak jak ja. - uchwyciła w swoje dłonie malutką stópkę dziewczynki lekko ją po niej gilgocząc przez co zaczęła się wierzgać i śmiać. - Och, ktoś tutaj ma łaskotki... - roześmiała się perlistym śmiechem. Dziś stanowczo śmiali się jeszcze częściej niż zwykle, ale mieli ku temu powód... - Hm... Wiesz myślę, że mogłabym ją uczyć w domu. Trochę się boję, ze jak ją poślę za wcześnie do szkoły ktoś się zorientuje, ze coś jest nie tak. Myślę, że również trzeba by było załatwić jej lewe papiery. Trzeba to jakoś udokumentować aby nie było w razie czegoś jakiś problemów. - Będą mieli wiele spraw do załatwienia, jak to jest z rodzicami. Jednak warto było... - To będzie póki co najrozsądniejsze wyjście z sytuacji. Tak mi się przynajmniej wydaje. Co sądzisz o tym? - zapytała bo chciała w pełni znać zdanie swojego mężczyzny. - Zobaczymy... W odpowiednim czasie wszystko się wyjaśni...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:57, 28 Paź 2009    Temat postu:

Pokiwał głową. Nie mógł oderwać wzroku od dziewczynki leżącej na jego udach. Benjamin biorąc przykład z wampirzycy zaczął drażnić druga stópkę. Zaśmiała się a półwampir zawtórował Sobhian - Tak? Nie zastanawiałem się nigdy nad tym. A ja tylu ludzi dotykam. Czyli że jednak... - doszedł do dość radosnych wniosków - to nie rzuca się w oczy, tak Jeanine? Widzisz jak ci się dobrze trafiło. - powiedział nie ukrywając dumy z tego ze ma obok siebie tak odpowiedzialną i wspaniałą kobietę jaką była Sobh - Jak los na loterii. - wyszczerzył się do dziewczynki - Ty i lewe papiery? - Benjamin spojrzał na nią zaskoczony - Nie myślałem że ten dzień nadejdzie... - parsknął śmiechem - No... Trzeba by było się zgłosić do Paula po raz drugi. Ale czego potrzebuje małe dziecko? Niczego. Legitymację, jako taki swój pierwszy dokument dostaje w szkole. Tobie jako matce nie zaznacza sie tego w papierach. Raczej niczego nie trzeba. - powiedział analizując raz jeszcze to co powiedział. Kiwnął głową - Uczyć w domu? Też dobrze... Trzeba będzie poczekać aż jej rozwój trochę zwolni. Nie wiemy do jakiego wieku wyrośnie. W sensie... - poprawił koc, którym była owinięta - Jak... Jak będzie wyglądać za jakiś czas.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:21, 28 Paź 2009    Temat postu:

W pewnej kwestii nie zgadzała się z Benjaminem. Pominął bardzo jeden istotny fakt. - Benjaminie ja mówię o metryce urodzenia. To właśnie będzie potrzebne. Właśnie głównie o to mi chodzi. Nie raz jest potrzebna. I jakoś to musi być udokumentowane, że prawnie jesteśmy rodzicami. - sapnęła cicho. Miała swoje obawy, których nie zamierzała ukrywać przed Benjaminem. - Nie wiesz jacy urzędnicy i ludzie potrafią być? Nie mówię tutaj o sąsiadach, ale o osobach zajmujących się szkolnictwem i tym podobne. Pomyśl sam... - zrobiła stosowną pauzę aby odpowiednio dobrać słowa. - Sąsiedzi, dotąd nie widywali nas z dzieckiem, to się zaraz rzuci w oczy, na ciężarną również nie wyglądałam aby urodzić. Ktoś może na nas donieść. Jeżeli doszłoby do czegoś takiego i pewnego dnia ktoś z tych typowych urzędasów by zapukał do naszego domu to chciałabym to jak najbardziej prawnie im przedstawić w jakim to niby są błędzie. Nie chce by nam odebrano Jean, prawda malutka... - pochyliła się w przód gładząc dziewczynkę po brzuszku. Z jej gardełka przez to wydobył się pomruk zadowolenia. - Tak zobaczymy jak będzie się rozwijać, ale nie zaszkodzi nam aby ją trochę podszkolić...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:37, 29 Paź 2009    Temat postu:

- Ach tak... - zamachał dłońmi - Zapomniałem że coś takiego jest potrzebne... - odchylił głowę w tył i oparł ją o kanapę - Tak, to trzeba by było posiadać. Załatwi się. - słuchając jej następnych słów starał się nie roześmiać - A to jakiś grzech mieć dziecko? - on tak to zrozumiał - To co z tego że nie miałaś brzucha na całe Forks? Nie wszystkim kobietą to widać tak wyraźnie. Przejdź się na oddział... - wskazał palcem w stronę szpitala -Widziałem jedną... Mała, chuda... A była w ósmym miesiącu i nic... No wyglądała jakby miała taki... Trochę naturalnego sadełka. - roześmiał się cicho - Kto na ciebie doniesie, no powiedź kto? Kogo obchodzi że mamy dziecko? Kto nas zna? Mam ci na palcach policzyć? - zapytał rozbawiony wyciągając przed siebie obie dłonie - Takeo, Ryuji, Marika, Adam... - odginał poszczególne palce - Kiku lekarzy i kilka pielęgniarek... Naprawdę. Tłum ludzi których interesuje nasze życie. Kto ci ją odbierze...? Zawsze Jeanine może tego kogoś zagryźć... Nie powiedział tego na głos. Jedynie uśmiechnął się pod nosem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:56, 29 Paź 2009    Temat postu:

- Tak trzeba będzie posiadać. To się załatwi tak jak mówisz. - pokiwała leciutko głową. Stała się przewrażliwiona. Dostała piękny dar od losu i nie pozwoliłaby za nic go skrzywdzić. - Może faktycznie nas tu nikt nie zna... Może faktycznie nikogo to nie obchodzi, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne. Ludzie potrafią być bardzo wścibscy zwłaszcza Ci, którzy nie mają nic lepszego do roboty. Ja po prostu nie chcę aby ktoś wcinał swoje trzy grosze tam gdzie tego nie trzeba.... - westchnęła ciężko. - Jestem przewrażliwiona. Czy to źle, ze się boję? Przecież sam doskonale wiesz jak bardzo chciałam mieć dzieci, kiedy teraz, teraz mamy Jean boję się tym bardziej.... Nie chcę by doszło do sytuacji abym musiała z nią gdzieś uciekać, to nie jest dobre dla dziecka, poza tym sam zobaczysz, że nie tylko my będziemy dostrzegać jej szybki rozwój, tak myślę, że jak się wybierzemy do nowego Yorku to pozostanę z nią tam na jakiś czas... Dopóki nie przestanie się tak szybko rozwijać? - nie chciała się rozstawać z Benjaminem. Dla niej było to bardzo trudną decyzją, ale jeżeli by musiała zrobiłaby to jak najbardziej aby chronić małą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:15, 29 Paź 2009    Temat postu:

Wywrócił oczami - Matko... - zajęczał - Nie martw się tym tak. Mieszkańcy Forks nie są notorycznymi donosicielami. Widziałaś to że policja kiedykolwiek pukała do domów z nakazem i pytała czy to państwa dziecko? - roześmiał się teraz już nie mogąc się powstrzymać - Przestań... - poczochrał jej długie włosy szczerząc się do wampirzycy. Nie rozumiał jej obaw. Nie widział podstaw do tego by tak się zamartwiać. Jean widząc jak Benjamin próbuje rozśmieszyć Sobhian wyszczerzyła drobne ząbki. Zastygł nagle a twarz mu się wydłużyła - Wybij sobie to z głowy! - powiedział szczerze oburzony - Nie zostaniesz tam. - zawyrokował kręcąc głową - Nie, nie, nie... - pomysł przyszedł mu do głowy szybciej niż cokolwiek innego - Od dziś chorujesz na wietrzną ospę. Zakaz zbliżania się do ciebie mają kobiety w ciąży ich przyszli mężowie idioci, wampirom to i tak bez różnicy bo zrozumieją i finał. - rozłożył dłonie okręcając nimi elegancko przed oczkami małej pół - wampirzycy - Co ona sobie myśli? - zwrócił się do córeczki - Że zostawię ją tam i przegapię to wszystko? - pokręcił głowa - Powiedź mamie że się myli Jeanine.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:12, 29 Paź 2009    Temat postu:

Nerwowo wyginała sobie lekko palce u rąk. - Tak wiem, Ciebie to bawi, ale ja się na prawdę martwię. Dobrze nie będę mówić przy Tobie o takich rzeczach... - wzruszyła ramionami nie potrafiąc się uśmiechnąć. - Jeżeli by trzeba było zostałabym tam Benjaminie... I musiałbyś to zaakceptować... - powiedziała ponurym głosem. Pochyliła się w przód i ucałowała swoją córeczkę w czółko. Malutka pogładziła ją po policzkach po swojemu. Popatrzyła na nią zatroskana. Odsunęła się w końcu a mała poczęła ziewać. Zaraz Ci mamusia zrobi miejsce na odpoczynek... Wstała z kanapy. - Idę rozebrać łóżko abyście mogli iść spać jest późno, małej się chce spać a Ty jesteś zmęczony musisz również odpocząć... - powiedziała zwieszonym neutralnym głosem i wyszła z salonu pozostawiając ich samych sobie. Weszła do ich sypialni zamykając za sobą drzwi. Podeszła do łóżka i poczęła je ścielić. Z szafki wyciągnęła dodatkowy kocyk aby małej spało się wygodniej i aby nie zmarzła od chłodu Sobh. Nawet zastanawiała się czy spać z nimi czy nie, ale stwierdziła, ze jak ewentualnie zasną to pójdzie posiedzieć do kuchni...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:47, 29 Paź 2009    Temat postu:

Benjamin spojrzał na Sobh jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu. Kiedy wyszła popatrzył na Jeanine i uniósł w górę brwi. Co ja takiego powiedziałem? Uśmiechnął się do dziewczynki. Wyciągnął w jej stronę palce wskazujące. Kiedy je uchwyciła Ben uniósł dłonie w górę. Uwiesiła się i wyszczerzyła do ojca zadowolona z nowej zabawy. Benjamin odwdzięczył jej się tym samym. Po chwili przyszła Sobh. Mężczyzna uchwycił małą w dłonie i wstał. Podszedł do wampirzycy - Przecież nie chciałem cię urazić. - mruknął widząc jak mała wyciąga rączki w jej stronę. Mimo wszystko nadal nie widział powodów by tak się martwiła. Przekazał jej Jeanine i wyciągnął rzeczy do spania. Uśmiechnął się do nich i puścił oko. Poszedł do łazienki ciekaw jak teraz to wszystko się potoczy. Kiedy pomyślał że od samego rana czeka go przeprawa z Adamem zwiesił ramiona czując się co najmniej beznadziejnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:00, 29 Paź 2009    Temat postu:

Kiedy pościeliła łóżko powróciła do salonu gdzie był Benjamin i Jeanine. Akurat gdy wchodziła mężczyzna wstał. Malutkie rączki zaczęły się rwać w jej stronę. - Co kochanie śpiąca? - Sobh czułym głosem przemówiła do córeczki. Zakołysała ją lekko. - Nie uraziłeś Benjaminie. Po prostu ja mam swoje obawy a Ty je możesz lekceważyć. Wiem, że nie martwisz się w ten sposób co ja bo nie widzisz powodów a ja je widzę to dlatego. Nie robię Ci tego po złości. Chciałam abyś mnie jedynie wsparł a Tobie się to wydaje śmieszne. Myślę, że nie ma sensu więcej ze sobą o tym dyskutować. - odpowiedziała spokojnym głosem. Aby się całkowicie wyciszyć lekko przymknęła powieki i wsłuchała się w miarowe bicie serduszka dziecka. To jej pomagało. Wzięła kocyk w który ponownie owinęła dziewczynkę aby nie marzła przypadkiem. Opatuliła ją nim przyłożyła ją do piersi i lekko kołysząc ją nuciła jej jakąś usypiającą kołysankę. W między czasie kierowała się w stronę ich sypialni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:15, 29 Paź 2009    Temat postu:

Zajęczał w duchu. Czy w ciebie wstąpił ten ponurak Knight czy ta histeryczka Marika? A może jedno i drugie? Nie mógł jej zrozumieć. Martwił się ale nie tak jak ona. Nie widział powodów by wyjeżdżać. I wychodzi na to że jestem zdemoralizowany bo nie udzielam wsparcia... Pięknie. Myślał szorując zawzięcie szyję. Może to ja z nim za dużo dziś przebywałem i straciłem poczucie humoru? Tylko nie to... Parsknął śmiechem. Wiedział że to nie jest możliwe. Po chwili wyszedł z wanny. Wycierając się dedukował dalej. Ja rozumiem... Można być wrażliwym ale nie do tego stopnia. Pochylił głowę w dół i wytarł włosy. Wyprostował się i spojrzał w lustro. Uśmiechał się tak samo ale przybyło mu zmarszczek na czole. Przejechał po nim pacami. Rozluźnił mięśnie twarzy. Zamachał dłońmi. To dla mnie... Niezrozumiałe. Będę milczeć zrobię źle... Powiem coś... I tak źle... Ubrał się i rzucił ręcznik na suszarkę. Wspaniale. Kiwnął głową, przywołał na twarz naturalny uśmiech i wyszedł z łazienki czując że ten dzień jednak dał mu w kość. Obawiał się tego co będzie jutro i po jutrze. Po minucie padł na łóżko obok Sobh. Spojrzał na nią zaspanymi oczami - Masz dobrze. Głupi sen cię nie morzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:49, 29 Paź 2009    Temat postu:

Weszła do pokoju podchodząc do łóżka. Nim się obejrzała Jean już spala jej na rękach. Ostrożnie położyła ją na łóżku a sama poczęła się przebierać w koszulkę nocną. Swoje ubrania starannie ułożone położyła na krześle. Powróciła do małej. Delikatnie ją uchwyciła. Odsunęła kołdrę i wślizgnęła się pod nią a następnie małą Jean ułożyła na kocyku obok niej. Po chwili dołączył do nich Benjamin. - Nawet nie wiesz ile ja bym dała aby móc normalnie położyć się spać a nie wiecznie gapić się w sufit i zastanawiać się co tu robić aby nie oszaleć z nudów. Jednak wolałam moich przodków co to chyba sypiali w trumnach. - lekko się roześmiała. Oczywiście nie wyobrażała sobie siebie śpiącej w trumnie. - Śpij kochany bo rano nie wstaniesz... - powiedziała spokojnie. Nachyliła się lekko i ucałowało go w usta na dobranoc. - Dobranoc...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:00, 30 Paź 2009    Temat postu:

- Och na to jest bardzo proste rozwiązanie... - Benjamin wymamrotał w poduszkę. Wyciągnął lewe ramię szukając boku wampirzycy - Zamykasz oczy... - powiedział przeciągając poszczególne sylaby przez ziewanie - Wyłączasz się... Przestajesz myśleć, to jest możliwe nie zaprzeczaj. Masz żywy przykład obok siebie. - parsknął śmiechem - I czujesz się tak jakbyś spała. - podrapał się jeszcze po krzyżu i pociągnął koszulkę w dół chowając jej brzeg za gumką spodenek - Jutro na szóstą... - powiedział ledwo kontaktując - Temu idiocie nikt nie chce... - tak bardzo chciał opowiedzieć Sobh przez co musiał dziś przechodzić ale nie miał siły. Rytm drugiego serca nie przeszkadzał mu zbytnio.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:18, 30 Paź 2009    Temat postu:

- U nas się tak nie da. Nawet sobie nie wyobrażasz ile to razy próbowałam, setki tysięcy razy zamykać oczy i spać, jednak sen nigdy nie przyszedł, wszystko doskonale słyszałam więc nawet wyobrażanie mi zakłócano. - lekko westchnęła. Pogładziła najpierw małą następnie Bena po głowach. Wiedziała, że Benjamin miał dziś bardzo ciężki dzień a jutro przed nim miał być nie lepszy, nie chciała go męczyć. Poza tym Benjamin był tak skonany, że moment zasnął. W sypialni zapadła głucha cisza jedynie przerywana głębszym co rusz oddychaniem, któregoś z nich lub biciem serca w które się wsłuchiwała, teraz miała do dyspozycji dwa serca nie jedno. Wpatrywała się w nich albo po prostu wsłuchiwała nie mając nic lepszego do roboty...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:49, 30 Paź 2009    Temat postu:

Obudził się czując małą dłoń na policzku. Zmarszczył czoło i uchylił powieki. Jeanine spala jak zabita a Sobh czuwała nad nią. Benjamin usiadł i zerknął na zegarek. Spojrzał na wampirzycę i pochylił się ku niej przerzucając ramię nad dziewczynką. Wsparł się na nim i pocałował Sobh na dzień dobry. Po chwili cmoknął Jean w czoło. Kiedy wampirzyca zaczęła się zbierać zamachał dłońmi i nakazał jej bezgłośnie zostać w łóżku. Uśmiechnął się szeroko przekazując tym samym że sobie poradzi. Ubrał się bez słowa by nie budzić córki, chwycił plecak i poszedł do kuchni. Tam przywitał się z kotem, który dopraszał się usilnie by go wypuścić. Otwarł mu okno i tyle go widział. Śniadania nie zjadł. Uszykował sobie jedynie coś do pracy. Poszedł do łazienki by ogarnąć się i uprzytomnić sobie, jaki jest dzień tygodnia. Zebrał w garść to, co było mu potrzebne. Kiedy wyjeżdżał do pracy było ciemno. Knight jeśli przez ciebie ma tak wyglądać moje życie to osobiście zasponsoruję ci przeprowadzkę.

/ Ulica / Szpital / Parking / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:36, 30 Paź 2009    Temat postu:

Jak zawsze samotnie miała całą noc do przemyśleń. Czuwając nad nimi zastanawiała się jak teraz będzie wyglądać ich życie. Oczywiście była ucieszona, że mają Jeanine ich ukochaną gwiazdeczkę dla której warto żyć. Kiedy nadchodził ranek w końcu obudził się Benjamin. Uniosła lekko głowę w górę. Spojrzała mu głęboko w oczy. Przywitał ją czułym pocałunkiem co uwielbiała. Odwzajemniła go w pełni a następnie również się szeroko uśmiechnęła witając się z nim na dzień dobry. Kiedy wstał również chciała to uczynić. Chciała mu rano dotrzymać towarzystwa, zrobić porządne śniadanie do pracy i ogólnie po przebywać z nim, ale ją powstrzymał bezgłośnie gestem ręki dając do zrozumienia, że sam sobie poradzi i nie musi wstawać. Westchnęła bezgłośnie i pozostała w łóżku wzrokiem odprowadzając go do drzwi. Mała się zawierciła. Leciutko ją ukołysała aby czasem się nie obudziła. Przysunęła się bardziej do niej. Położyła swoją głowę obok główki malutkiej i znów zastygła w bezruchu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:26, 31 Paź 2009    Temat postu:

Po godzinie 8 rano w końcu malutka się obudziła. Domagała się jedzenia. Sobh wstała już dawno z łóżka. Ubrana przygotowała dla małej śniadanie mając nadzieje, że normalnie zje zamiast krwi. Kiedy poczęła ją karmić, Jeanine nie sprawiała kłopotów. W zasadzie chyba było jej obojętne czy to krew czy ludzkie jedzenie byle tylko jeść. Zaśmiała się delikatnie gładząc małą po główce. Po śniadaniu zabrała ją ze soba opatulając kocykiem. Dziś wydawała jej się trochę większa. Sobh nie mogła przeboleć, że będzie się za szybko rozwijać i mało co nacieszy się niemowlęcym stanem. Jednak było dla niej najważniejsze, że mała jest zdrowa i ogólnie, że jest... - Co moja kochana, mamusia się Tobą będzie opiekować... - mówiła spokojnym głosem przemawiając do dziecka. Ono za to poczęło gaworzyć na swój sposób jak by jej chciało coś powiedzieć. Aż jej zaparło dech w piersiach. - Moja ślicznotka gaworzy.. - okręciła się z nią wokół własnej osi. Obie śmiały się z tego. Poszła z nią do salonu i zasiadła na kanapie. Wzięła pilot do ręki. Włączyła na jakiś kanał muzyczny i tak zostawiła. Usadziła sobie tak jak wczoraj Benjamin małą na swych udach od czasu do czasu podrygując nogami aby rozbawić Jean. - Za niedługo tatuś wróci do domu. - Jean od razu się ożywiła. Wyczuwała jak i wyczekiwała wraz z Sobh na niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:07, 31 Paź 2009    Temat postu:

/ Szpital

O 18 był w domu. Od progu zawołał przedrzeźniając komicznie głos pewnego aktora - Kochanie! Jestem w domu... - uśmiechnął się słysząc małe serce. Jemu samemu zabiło mocniej. Ściągnął kurtkę i rzucił plecak pod szafkę. Kierując się tym cudownym odgłosem poszedł do pokoju by na kanapie ujrzeć siedzącą Sobhian i Jeanine. Z wampirzycą przywitał się buziakiem w policzek a córce podał palec, który zaraz chwyciła i zwrócił się dworskim tonem - Witam panienkę Jeanine. Widzę że rozwijamy się we wzorowym tempie jak przystało na naszą rasę. Cieszę się niezmiernie. - skłonił sie przed nią - Dałaś jej normalnie jeść? Zjadła już? - zapytał zaskoczony czując to co ona sam jadał a nie zwierzęca krew.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:18, 31 Paź 2009    Temat postu:

- Cieszymy się bardzo... - Sobh zawołała z salonu a Jeanine za gaworzyła po swojemu również witając się z Benjaminem. Kiedy wszedł do salonu obdarzyła go uroczym uśmiechem. - I jak słońce było w pracy? - zapytała zaciekawiona. Najwidoczniej dobrze skoro Ben tak szeroko i radośnie się uśmiechał. Cieszyła się z tego powodu bardzo. Pokiwała mu znacząco głową a Jean radośnie machała jego palcem w prawo i w lewo śmiejąc się co rusz i ukazując tym samym swoje białe uzębienie. - O tak, to głodomorek malutki, zjadła wszystko co jej dałam. Prawda malutka? Zjadłaś wszystko co mamusia dla Ciebie przygotowała. - zaśmiała się pochylając się nad małą. Jej włosy opadły na twarz córki. Poczęła je zabawnie ciągnąć. - O nu nu nu nie ciągniemy. Moja baletnico kochana, chcesz żeby mama włosy straciła i chodziła łysa? - parsknęła śmiechem a dziewczynka jej zawtórowała tym samym. Przytuliła ją do siebie. Benowi wskazała miejsce obok siebie na kanapie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:31, 31 Paź 2009    Temat postu:

- Och w pracy dziś było... - przysiadł obok swej dziewczyny patrząc jak Jean ciągnie ją za włosy. Roześmiał się cicho - Wesoło. - opowiedział jej jak zrobił mu gastroskopię skupiając się na wspomnieniu przydługich włosów Adama i kucyka który rzekomo miał nosić - I weź sobie wyobraź... - kończył machając lekko dłońmi - Że on powiedział do mnie dziękuję! - to najbardziej zadziwiało Benjamina i pozwalało liczyć na odrobinę przychylności ze strony Adama. Zapatrzył się na córkę i uśmiechnął sie do niej. Jean wyszczerzyła ząbki w uśmiechu - Jeszcze trochę i mój uśmiech przy twoim straci urok młoda damo. - powiedział żartobliwie. Spojrzał na Sobhian - A tak ogólnie to nudno... Cały dzień siedziałem w przychodni a jak kończyłem to zajrzałem do niego. Spał, a Mariki nie było. - zakończył na tym relację ze swego dnia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:52, 31 Paź 2009    Temat postu:

Wysłuchała Benjamina w pełni co rusz wtrącając do tego swoją uwagę. - No gastroskopia to niezbyt przyjemne badanie? Swego czasu kiedyś o nim słyszałam. Nikt nie wypowiadał się na jego temat przychylnie. - lekko się roześmiała patrząc na Bena. - Na prawdę? To dobrze prawda? Skoro Ci podziękował. - jednak coś ją tchnęło niepokojem. Ostatnio od kiedy bliżej ich poznała często jej się to zdarzało, a jej obawy zazwyczaj się sprawdzały. Sama nie wiedziała co to może być, nie powiedziała również o tym Benjaminowi aby go tym nie martwić. Zepchnęła to gdzieś na skraj swej świadomości i powróciła do rozmowy z Benem. - Ciekawe, może w końcu pojechała do domu odpocząć, albo czegoś potrzebował. Wątpię by Marika tak z własnej woli go zostawiła samego. - wzruszyła ramionami. Posadziła sobie Jean na kości piszczelowej, trzymała ją za małe rączki i poczęła ją bujać to w górę to w dół. Śmiała się przy tym tak radośnie, że aż ściskało za serce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:11, 31 Paź 2009    Temat postu:

- No niezbyt. - przyznał jej rację - Ale sam się do tego doprowadził. Przecież nie robiłem tego mu na złość czy z chęci zadania bólu... - powiedział cicho i wyciągnął swe nogi na ławę, skrzyżował je - Musiałem. To badanie było najlepsze w jego przypadku. - zaczął jej tłumaczyć - I nic innego się nie robi. Przynajmniej wiem. Z nim nie jest tak źle. Wróci do zdrowia raz dwa. Wrzód był jeden i to mały. - pokiwał zawzięcie głową - A wiesz jak się zdziwiłem! - zawołał cicho przekręcając się ku niej bokiem - Aż sie zakrztusiłem. No naprawdę... On do mnie z tekstem "Dziękuję Benjaminie." W pierwszej chwili nie wiedziałem czy to on powiedział. - zaczął łaskotać dziewczynkę w bok na co zareagowała dziwacznym chichotem. Benjamin uniósł brew bo czegos takiego nigdy nie słyszał. Był to najzabawniejszy śmiech jaki kiedykolwiek usłyszał - Pewnie tak... W końcu ta kobieta mogła odetchnąć... Męczy się z nim choć nie wiem po co. Pomyślałem że to im obojgu wyjdzie na dobre... - zaczął ciekaw jej opinii - I jako że nic poważnego się z nim nie dzieje... Niczego nie potrzeba mu tak jak spokoju... I jej też... Wypiszę go jutro. Nie widzę przeciwwskazań. A w domu najlepiej, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 13 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin