Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Aarona
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Domy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ulvar
Zmiennokształtny



Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:18, 07 Lut 2010    Temat postu:

/Park

Gdzie mnie stawiasz na okurzoną podłogę?! - zaraz po tym jak położył go na panelach, Ulvar wskoczył na jakieś krzesło, a z niego na blat, na którym Ofiara Losu przygotowywał sobie jedzenie. Kocur zerkał na jedzenie spojrzeniem znawcy. Kolejna podróba mięsa. Krwisty stek, to jest to! Ulvar nie mógł za długo przebywać pod postacią zwierzęcia bo niektóre nawyki wchodziły mu w krew. Na przykład jako kot wciąż myślał o krwistym steku. Wkurzało go to, ale niestety ta myśl była od niego silniejsza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:25, 07 Lut 2010    Temat postu:

Aaron spojrzał na kota i machnął dłonią w jego stronę - Nie za blisko... - nie chciał mieć sierści na kanapkach. Posmarował sprawnie chleb i ukrajał szynkę. Zerknął na kota a ten siedział dalej - Co? - zapytał widząc spojrzenie jakim obdarzał kolację mężczyzny. Tego też nie lubisz? Sięgnął po szklankę i oparł się o blat czekając aż woda zacznie wrzeć. Wyciągnął dłoń i pogłaskał kota po łebku. Trzeba by ci poszukać jakieś miseczki, albo... Woda się zagotowała a głód Aarona miał pierwszeństwo. Garfield mógł poczekać. Przeniósł na stół swoje kanapki i herbatę. Usiadł przy nim odsuwając w połowie pustą butelkę piwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulvar
Zmiennokształtny



Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:35, 07 Lut 2010    Temat postu:

Dobra jest, wpieprzaj sam. I tak ci dzisiaj ogołocę lodówkę. - zaśmiał się szyderczo w myślach i zeskoczył z blatu. No dobra, rozejrzę się tu trochę... No i jak pomyślał, tak zrobił. Obkolędował całe mieszkanie w poszukiwaniu śladów jakiś innych ras. Nic jednak takiego nie odnalazł. Wrócił do Ofiary Losu i obrzucił go obrażonym spojrzeniem. Robił się głody i chciał żeby ten fagas w końcu położył się spać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:42, 07 Lut 2010    Temat postu:

Popatrzył znad szklanki na kota który wrócił do kuchni - Oj nie gap się tak... - powiedział i skończył ostatnią kanapkę - Mam dość problemów, a ty patrzysz na mnie tak jakbym i tobie coś zrobił. A jeszcze nie zdążyłem... - wstał od stołu i pozmywał szybko. Wyszedł na korytarz i podszedł do drzwi prowadzących na tyły domu, konkretnie do ogrodu. Gdy mieszkali z nim jeszcze rodzice a mieli kota matka uparła się by ojciec zamontował w tych drzwiach klapkę dla niego. Tracił ją czubkiem buta a ta zaskrzypiała złowieszczo - Miłej drogi. Wiesz gdzie wrócić. Dobranoc. - mruknął kierując swe kroki do łazienki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulvar
Zmiennokształtny



Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:49, 07 Lut 2010    Temat postu:

Zerknął na klapę, którą Ofiara kopnął czubkiem buta. A po co mi to? Spojrzał na Aarona jak na wariata. Poszedł do łazienki, co znaczyło, że niedługo położy się spać. Ulvar ucieszył się, że już niedługo będzie mógł wrócić do swojej normalnej postaci. Powoli zaczynała go ta sierść denerwować. I był głodny. I chciał do łazienki. Ech. Z nudów zaczął haczyć pazurami o najbliższy dywan. Jak dla kota to było to nawet przyjemne uczucie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:58, 07 Lut 2010    Temat postu:

Poszedł do łazienki i napuścił do wanny ciepłej wody. Tego mu było trzeba. Woda tak przyjemnie rozgrzewała i odprężała. Nawet złamany nos i urażona duma mniej dokuczały. Musze się z nimi spotkać... Zobaczymy. Albo zadzwonić? Kto wie na co stać wspólnie tą dwójkę? Wyszedł z łazienki w spodenkach i koszulce. Garfield drapał namiętnie dywan. Aaron pochylił się i przesunął dłonią po jego grzbiecie sprawiając że kot wyprężył się. Zostawił go samemu sobie zerkając przychylnie na łóżko. Podszedł najpierw do szafy i wyciągnął sobie rzeczy na jutro. Po dziesięciu minutach spał jak zabity, cisząc się że ma ten dzień za sobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ulvar
Zmiennokształtny



Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:08, 08 Lut 2010    Temat postu:

Dał się pogłaskać, a co tam, nawet się wyprężył. Wciąż drapiąc dywan obserwował Ofiarę Losu. Kiedy w domu nastała cisza, Ulvar z zaciekawieniem udał się do sypialni. Zerknął na Aarona. Spał. No, nareszcie. Gdy tylko opuścił pokój szybko się przemienił. Ciuchy nadal miał na sobie - taka sztuczka fajna. Poprawił koszulę i marynarkę i rozciągnął się. Zamknął cicho drzwi od sypialni i rozejrzał się po mieszkaniu. - Najpierw jakieś żarcie. - udał się do kuchni. Podszedł do lodówki i otworzył ją. Ogarnął spojrzeniem półki i zdecydował się na kurczaka. Stracił chęć na krwisty stek, którego i tak Ofiara Losu nie posiadał. Przyrządził sobie mięsko raz dwa, po czym zjadł je ze smakiem. Naczynia, które wybrudził włożył do zmywarki, a sam udał się do łazienki. Wziął gorącą kąpiel i rozgrzał kości zmęczone przemianą. Kiedy wyszedł wytarł się w czysty ręcznik, narzucił na siebie ciuchy i wyszedł z łazienki. Nie chciało mu się tu siedzieć. No nic. Wyszedł z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

/?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:27, 09 Lut 2010    Temat postu:

Wstajemy Aaronie... Wstajemy... Na granicy snu i jawy w jego głowie odezwał się przyjemny, ciepły kobiecy głos. Mężczyzna niepotrzebnie uchylił oczy i sen prysł jak bańka mydlana. Przesunął dłonią po policzku i zaczął sobie uświadamiać że oto nadszedł poniedziałek, kolejny dzień pracy. Uznał że ten tydzień nie rozpocznie się tak cudownie jakby tego wymagał choćby przez fakt posiadania na nosie, na ciągle opuchniętym nosie co zauważył dotykając go ostrożnie, szerokiego plastra. Pozbędę się tego. Nie będę z nim paradował jak jakiś idiota... Ubrał się powoli wcale się nie spiesząc, cóż spóźnienia a w szczególności do pracy były jego specjalnością. Jeśli chodzi o inne terminy był punktualny. Przynajmniej się starał gdy mu zależało. Ubrał się i zaciągnął czarny krawat pod szyją. Szykownie też lubił wyglądać. Plastra już się pozbył. Kiedy się sobie przyjrzał uznał że wygląda lepiej już bez niż z. I tak mu było daleko do codziennego ideału. Uśmiechnął się kwaśno i poszedł do kuchni. Nie wysilał się nad śniadaniem. Zjadł musli z jogurtem. Zerknął na telefon. Kiedy przeczytał wiadomość od Melindy wybuchnął głośnym śmiechem. Ciepłe gacie... Takie do kolan Mel. Będzie więcej zabawy. Przynajmniej coś mógł zapisać na plus. Nie miał czasu bawić się w zmywanie. Przypomniało mu się że wczoraj zaadoptował kota. Kota którego nigdzie teraz nie było. Niewdzięczne zwierze... Otwarł zmywarkę i zmarszczył czoło. Daję słowo... W środku były brudne naczynia. Przecież zmywałem... I nie dostałem w głowę tylko w nos... Pamiętam co... Patrząc na naczynia zwątpił. Obrócił się na piecie. Nie teraz będzie się martwił. Ubrany ciepło wsiadł do samochodu. Czarny neseser trafił na siedzenie pasażera a Aaron ruszył do pracy.

/ Seattle / Kancelaria prawnicza Amandy Sharp


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Wto 17:23, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:55, 17 Lut 2010    Temat postu:

/ Kancelaria prawnicza Amandy Sharp / Seattle

Wrócił do domu pragnąc jedynie odpoczynku. Taki też miał sobie już od jutra zacząć zapewniać. Położył się na kanapie po obiedzie i wsunął ramiona pod głowę. Z głośników płynął chillout a Aaron gdyby nie pewna wredna i natarczywa myśl tłukąca mu się po umyśle pewnie by zasnął. Pani Knight. Nie rozumiał co tak rozsierdza Adama w mówieniu do niej po imieniu. Podejrzewał że chodzi o zdrobnienie, całkiem ładnie i pieszczotliwie brzmiące w ustach Aarona. Albo to że jestem szmatą... No tego to już darować nie mogę. Szmata to określenie dla kobiety. Odpowiednie Mariko dla ciebie. Rozejrzał się po pokoju i stwierdził że czegoś mu brakuje. Garfield? Zwlekł się z kanapy i obszedł cały dom, wołając kota po imieniu. To jednak nic nie dało, bo jego po prostu nie było w domu. Aaron niezbyt pocieszony tym faktem wrócił do pokoju i zaczął się pakować. Wszystkie koszule jak i spodnie trafiły wraz z bielizną pedantycznie poskładane do małej poręcznej walizki. Szło mu tak opornie że zeszło do wieczora. Na kolację wystarczyły mu kanapki z serem. Kiedy poszedł do łazienki przyjrzał się sobie dokładnie. Trzeba będzie wymyślić jakąś sensowną historię. Przecież nie powiem jej prawdy. Patrzył na odbicie zaczerwienionego nosa, który strasznie rzucał się w oczy. Pocieszała go jedynie myśl że Knight niedługo mu za to zapłaci. Tak czy inaczej wyjdzie na moje...
Obudził się rano w doskonałym humorze. Dawno już nie widział Melindy i na swój sposób stęsknił się za tą kobietą. Nawet cieszył się na to spotkanie, nie z powodu ukrytych zamiarów jakie zapewne oboje mieli, ale z powodu rozmowy z nią. Była to kobieta inteligentna a to Aaronowi odpowiadało. Zerknął na zegarek i z przerażeniem stwierdził że zaspał. Była dziesiąta a droga do Seattle zajmowała trochę czasu. Zaczął się szybko zbierać, by przypadkiem się nie spóźnić na samolot. Strata była by zbyt wielka. Trzasnęły drzwi a Aaron przekręcił w nich klucz pewny że wszystko powyłączał. Do zobaczenia za trzy dni.

/ Seattle / Lotnisko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:03, 18 Sie 2010    Temat postu:

/ Ulica

Otrzepał się z deszczu i uznał że nic wielkiego dziś nie zrobił i to z powodu swej sąsiadki. Miał przeanalizować te akta a zmókł tylko jak kura, a Aaron nie lubił być mokry od deszczu. On chwilami niczego nie lubił. Resztę dnia spędził przykuty do kanapy z kolejnym kubkiem kawy zagłębiając się w dość zawiłym podziale majątku pewnego małżeństwa, które miało co ze sobą dzielić. Pogratulował sobie tego ze sam nie dał się jeszcze usidlić, przynajmniej nie miał podobnych problemów.
Kolejnego dnia, a był to poniedziałek obudził się i stwierdził że jego szefowa powinna być już od soboty w Nowym Yorku gdzie zajmowała się jakimiś przekrętami w jednej z firm. Aaron uznał że nie wypada się spieszyć. Sięgnął po swój terminarz i odnalazł kartkę z datą czwartego kwietnia. Wspaniale... Z tego co wynikło musiał tam być dopiero na czternastą. Uśmiechnął się zadowolony z życia i wstał. Nim się pozbierał i zjadł śniadanie minęło półtorej godziny. Prześwietlił lodówkę uznając że zaczyna świecić pustkami. Kolejnym czymś przydatnym do kupienia był najnowszy numer krzyżówek, bo ten który miał rozwiązał już cały, albo prawie cały.

/ Sklep


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:08, 22 Sie 2010    Temat postu:

/ Ulica

Aaron wpadł do domu zadowolony. Może i mi nie wierzysz... Może i nie... Ale coś w tobie jednak zostanie, w tobie zawsze coś zostaje. Znał Marikę na tyle by wiedzieć co przeciwko niej wykorzystać i jak umiejętnie zaryzykować by się opłaciło. Ta chwila, wyraz zawahania w brązowych oczach kobiety wystarczył mu za wszystko. Wypakował to co kupił chowając odpowiednio do lodówki czy też do szafek. Oparł się o jedną z nich zastanawiając czy jeszcze jakimś bardziej pokrętnym sposobem nie może zamącić w ich życiu. Musiałbym się skontaktować z Amandą... Odbił się od szafki by przygotować sobie kanapki do pracy. Później przeszedł do swojego pokoju by wyciągnąć z szafy garnitur i koszulę na dziś. Kiedy był gotowy przejrzał się w lustrze i chwycił neseser. Poprawił kilkoma ruchami palców ułożenie włosów na głowie by prezentowały się dobrze. Zamknął swój dom i udał się do Seattle by powymądrzać się za biurkiem.

/ Settle / Kancelaria prawnicza Amandy Sharp


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:02, 18 Wrz 2010    Temat postu:

/ Kancelaria prawnicza Amandy Sharp / Seattle

Wprowadził samochód do garażu i polazł do domu brzęcząc z zadowoleniem kluczami należącymi do panny Sanchez. Podobał mu się ten pęczek. Aaron był zdolny go sobie przywłaszczyć na stałe i używać jako breloczka, ale klucze trochę ważyły. Poza tym z ciekawości chciał zobaczyć to co stworzyła meksykanka, a może za niedługo i prawowita amerykanka. Tak w ramach opieki prawniczej. Wszystko się dawało usprawiedliwić. Przebrał się w jeansy i naciągnął na siebie koszulkę. Powędrował do kuchni i rzucił klucze Carmy na blat szafki. Czekając aż zagotuje się woda w której miał zamiar upitrasić ryż zastanawiał się do czego są te klucze, oglądając każdy z osobna. Jeden miał rysę, jeden był trochę wyszczerbiony, kolejny był już dorabiany. Włączył radio by posłuchać wiadomości. Cierpł nad tą kuchenką co chwila patrząc na zegarek. Dziesięć minut wlekło się w nieskończoność. W końcu białe ziarenka zostały posypane cukrem i cynamonem a Aaron dosiadł się do nich z widelcem i zjadł. Talerz poczekał sobie na wieczorne zmywanie a mężczyzna poszedł uciąć sobie krótką drzemkę. Nigdzie mu się przecież nie spieszyło. Obudzony, choć jeszcze nie końca przytomny popatrzył na sufit a później na okno. Pogoda była na tyle przyzwoita by przewieźć tyłek rowerem. Wstał i narzucił na ramiona bluzę. Wyglądał diametralnie inaczej niż w sztywnym garniturze. Zahaczył o łazienkę a następnie o kuchnię skąd wziął klucze Sanchez. Wyciągnął rower i przykucnął przy nim by dopompować powietrza w przedniej oponie. Sprawdził czy zamknął drzwi od domu i udał się do La Push.

/ La Push / Rezerwat / Studio tatuażu Carmelitty Sanchez


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:33, 29 Wrz 2010    Temat postu:

/ Studio tatuażu Carmelitty Sanchez / La Push

Wyhamował przed domem i wjechał zgrabnie na podjazd pomagając sobie słupkiem od furtki, bo nie chciało mu się schodzić z roweru. Wprowadził go do garażu czując jak kiszki grają mu marsza. Czas najwyższy na kolację a prawnik jak każdy mężczyzna nie lubił chodzić głodny, tym bardziej po przejażdżce którą sobie zafundował. Wchodząc do domu zaczął rachować ile jeszcze do soboty zostało, bo na samą myśl o pracy zachciewało mu się spać a sobota była idealnym czasem do tego by się wylenić. Szarpnął rączką lodówki i wyciągnął z niej żółty ser. Przygotował sobie kanapki i zjadł je siedząc na blacie i zastanawiając się gdzie jest kocur którego kiedyś przyniósł z parku. Nie był u niego długo co utwierdziło Aarona w zabawnym przekonaniu że jednak ma być sam i bawić się przez resztę życia. Co prawda nie mam pojęcia jak ta reszta miałby wyglądać... Ale... Pozmywał i polazł do łazienki wyciągając ramiona w górę by przeciągnąć się. Splótł palce i wyłamał je sobie z cichym trzaskiem. Po przebyciu toalety zgłosił się prosto do łóżka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:45, 06 Paź 2010    Temat postu:

Dni podobne do siebie jak krople wody mijały a Aaron z wdziękiem i urokiem odhaczał je zajmując się swoją strasznie zajmująca pracą. Przynajmniej kiedy wracał do domu i siadał przed telewizorem czy komputerem, ewentualnie przed zeszycikiem z krzyżówkami wiedział że zasłużył sobie na odpoczynek po jakże ciężkiej, umysłowej, przeprawie przez zawiłości amerykańskiego prawa. Siedząc, tym razem z gazetą w dłoniach i wyciągniętymi na pufie nogami przerzucał kolejne strony poświęcając uwagę artykułom które w jakiś sposób go zainteresowały. I tak nie miał nic lepszego do roboty. Obok, na stoliku, stała szklanka coli, na którą raz na jakiś czas nachodziła go nieodparta ochota. Aaron trafił na niezbyt duże, ale rzucające się w oczy ogłoszenie o walkach bokserskich. Może i nic by go w tym nie zainteresowało gdyby nie jedna informacja. Na ring miała zamiar wejść kobieta, a jeśli prawnik się nie mylił była to jego klientka. Patrzył przez chwilę na literki układające się w nazwisko 'Sanchez' zastanawiając się ile dziewcząt czy też kobiet może nosić takie samo nazwisko oraz imię i być tak pyskatą i pewną siebie dziewuchą by wyzywać mężczyzn do walki. Nie znam drugiej głupszej, ciekawe po cholerę się tak wychyla? Przesunął dłonią po szczęce zastanawiając się czy to w ogóle ta sama dziewczyna z którą miał okazję wypić lampkę wina. Uznał że to do Meksykanki nawet i podobne, choć dziwił się że zostawiła swój interesik i poświęciła się na rzecz obitej buźki. Sięgnął po telefon i wybrał numer widniejący w ogłoszeniu by kupić sobie bilet. Wisiał przez chwilę na słuchawce aż zawołał - Ile?! - przemilczał niebotyczne koszta wstępu, uznając że jeśli trafi na Carmelittę i jeśli dziewczyna się wyłoży to koszta szybko mu się wrócą choćby przez to że będzie sobie mógł na niej poużywać jak tylko do niego zajrzy. Zakończył rozmowę uzgadniając dostarczenie biletów przez kuriera na jutrzejszy poranek. Wrócił do gazety w myślach będąc już jutro wieczorem w Seattle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:19, 08 Paź 2010    Temat postu:

Tak nastała sobota, dzień parszywy w który to zwykle Aaron zabijał nudę. Przynajmniej od południa, bo rankiem czekało go rytualne sprzątanie domu. Po cichu żałując tego że jest sam i musi zmagać się z ustrojstwem jakim jest odkurzasz rozplątywał właśnie jego kabel. Zazwyczaj robiła to matka, albo siostra. On czy ojciec nie wiedzieli w zasadzie nawet gdzie odkurzacz jest, a odkąd Aaron został sam musiał go znaleźć i dojść do tego jak zmienić worek. Kiedy skończył usiadł przy stole w kuchni i złożył na ramionach głowę przymykając powieki. Obiadu też mu nikt nie był łaskaw ugotować więc w piekarniku skwierczały frytki z paczki a przed nim stał słoiczek z surówką którą przysłała mamusia dla synka. Ziewnął i popatrzył nieprzytomnie w okienko drzwiczek piekarnika. Wstał i zabrał się za kończenie obiadu, by móc go zjeść. Reszta dnia minęła mu w oparach nudy. Bilet dostarczony przez starszego faceta leżał w pokoju na szafce i czekał podobnie jak jego nabywca na wieczór. Aaron zerknął na zegarek i zwlekł się z kanapy uznając że przeklnie siebie jeśli to nie będzie Carma. Raz dlatego że skoda mu byłoby w takim wypadku pieniędzy, a dwa że szkoda byłoby mu jakże cennego czasu. Łóżko miał przecież wygodne. Zagłębił się w szafę szukając dla siebie ciuchów i zawędrował do łazienki. Po półgodzinie, strasznie długo tam siedział, wyszedł poprawiając kołnierzyk koszulki w ciemnozielonym kolorze. Zaciągnął pasek i stwierdził że jest gotowy. Ubrał buty poprawiając nogawki jeansów. Porwał z wieszaka jeszcze marynarkę a z blatu bilet. Wrzucił do kieszeni telefon. Żując miętową gumę wyszedł z domu, udając się w drogę do Seattle.

/ Seattle / Hall of boxing and fighting sports


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:11, 26 Paź 2010    Temat postu:

/ Studio tatuażu Carmelitty Sanchez / La Push

Prawnik szczękając zębami jakby był środek nocy grudniowej a nie kwietniowej stanął na progu swego domu. Pociągnął nosem i wsunął dłonie do kieszeni. Wyciągnął z niej klucze, które zawtórowały metalicznym brzdękiem jego zębom. Odetchnął z ulgą kiedy znalazł się na korytarzu. Aaron sięgnął po pstryczek, ale zrezygnował, bo uznał że nie warto się oślepiać. Przesuwając dłonią po ścianie zawędrował do swojej sypialni prawie że śpiąc. Obrzucił pomieszczenie wzrokiem, raczej z przyzwyczajenia, bo w ciemnościach trudno było cokolwiek dostrzec. Mężczyzna dowlekł się do łóżka ziewając potężnie. Wylądował na materacu pocierając kąciki oczu, chcąc skoncentrować się na tyle by dokopać się do kołdry i zdjąć z siebie ciuchy. Przynajmniej z mankietami nie muszę się męczyć... Rozpiął guziki biegnące wzdłuż mostka i poleciał w tył układając się w poprzek łóżka. Pociągnął ku sobie kołdrę i zasnął w przeciągu minuty.

Obudził się w południe. Otworzył oczy i zacisnął je po chwili, bo światło dnia choć nie powinno to drażniło. Co za głupie uczucie. Po nocy z tobą czuję się jak na kacu, cholera by to wzięła... Sapnął cicho i uniósł w górę ramię by zorientować się w czasie. Błogosławiąc niedzielę która trwała już kilkanaście godzin, nie mając nic lepszego do roboty, obrócił się na drugi bok, przygarnął poduszkę pod głowę i zasnął ponownie.

Siedząc przy kawie i patrząc półprzytomnym spojrzeniem w kuchenne okno odbywał sam na sam ze swoim rozbudzonym sumieniem. Coś tam brzęczało o tym że na zbyt wiele sobie pozwolił, że przeleciał za młodą i to nie było powodem do dumy, że zgłupiał bawiąc się w coś takiego. Aaron przesunął dłonią po niedogolonej szczęce i zamrugał. Pierwszy łyk niosący ze sobą gorycz ale i dużo ciepła przegnał błahe problemy jego uprzykrzacza życia a na twarzy mężczyzny pojawił się słabiutki, rozleniwiony uśmieszek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:16, 26 Paź 2010    Temat postu:

Rzucił na kraniec kanapy książkę i wstał czując jak głowa zaczyna mu pękać. Rozejrzał się po pokoju i podszedł do nesesera stojącego z boku i czekającego na poniedziałkowy poranek. Zaczął w nim gmerać wyciągając swoje pierdoły. Przesunął dłonią po dnie ale nie znalazł tego czego szukał. Poszedł do kuchni i otwarł drzwi jednej z szafek przesuwając wzrokiem po znajdujących się w środku pudełkach. Złapał coś z ibuprofenem, bo Carma-kac był bardzo uciążliwy jak i dziewczyna która go na niego sprowadziła. Telepało go z zimna. Westchnął ciężko biorąc się w garść. Sprawdził datę przydatności na opakowaniu i wykrzywił usta. Nie zwykł brać czegokolwiek jeśli było nawet, jak w tym przypadku, tylko trzy dni po terminie. Opakowanie trafiło do kosza a Aaron złapał telefon. Połączył się z kumplem który wiedział czy apteka w Forks pełni dyżur czy też nie. Miał bliżej tam niż do sklepu. Kiedy okazało się że pełni, prawnik chcąc nie chcąc poszedł po coś cieplejszego. Zapiął bluzę pod samą szyję i zawahał się nad wyborem środka lokomocji. Z samochodem było za dużo roboty. Padło na rower i Aaron po chwili jako cyklista udawał się do apteki obdarzając zaciekawionym spojrzeniem swoją ulicę.

/ Apteka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:03, 15 Lis 2010    Temat postu:

/ Studio tatuażu Carmelitty Sanchez / Rezerwat / La Push

I ty chcesz mieć czas wolny? Zaczynając od samego rana? To jest pomylone... Kiedy stanął przed własnymi drzwiami czuł że wypluł płuca gdzieś po drodze a gardło chyba przedrapano mu druciakiem. Pchnął drzwi i zatrzasnął je wędrując po pozbyciu się butów prosto do łazienki z której wyszedł po niespełna dziesięciu minutach wyglądając o niebo lepiej niż u Carmelitty. Pospieszył do swego pokoju by wyciągnąć z szafy coś w czym mógł się pokazać w kancelarii. Padło na to co pierwsze wyciągnął, bo nie miał czasu przebierać w ciuchach. Wiążąc szybko krawat przed lustrem w korytarzu próbował sobie przypomnieć co miał na dziś w terminarzu. Dopadł go i przesunął palcem po kartce klnąc w duchu na tego kto wymyślił poniedziałki. Wrzucił kalendarz do nesesera, złapał teczkę i porzucił ją na szafce przy butach. Przeklinając samego siebie zaczął je pastować z przyzwyczajenia raczej, a nie z potrzeby. Kuchni już nie odwiedził i uzbrojony jedynie w kanapkę Carmelitty, która też trafiła do nesesera zamknął dom na cztery spusty. Nie uszedł dwóch kroków a musiał wrócić po telefon. Kiedy już miał wszystko mógł się udać do pracy.

/ Seattle / Kancelaria prawnicza Amandy Sharp


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Domy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin