Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Dom Siobhan

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Domy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:57, 18 Lut 2010    Temat postu: Dom Siobhan

jw.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:14, 18 Lut 2010    Temat postu:

/ Las

Drogę do domu znała jako tako. W zamku zaszczękały klucze i chwilę później stała w korytarzu domu. Rozejrzała się po wnętrzu. Nie znała tego miejsca na pierwszy rzut oka. Ściągnęła z siebie płaszcz i buty. Pozaświecała wszędzie światło i pociągnęła nosem. Wyczuwała kurz. Wszędzie książki. Mieszkanie wcale nie podobne do niej. Zrobiła niezadowoloną minę. - Ja tak mieszkam? - zapytała samą siebie. - Nie możliwe. Ja w życiu bym tak nie mieszkała. - coś przez nią przemawiało. Nie zastanawiała się nad tym co. Wiedziała, ze musi tu zmienić kilka rzeczy i to szybko. Nie mogła funkcjonować w takich warunkach. Najpierw porządnie się nakarmiła nasycając głód, a następnie wzięła się za solidne sprzątanie i ustawianie rzeczy. Zerknęła na zbiór płyt. Sam jazz i country. Uniosła brwi w górę. - Ja słucham takiej muzyki? - zapuściła jedną z nich. Wsłuchała się w muzykę i za chwilę ją wyłączyła. - Nie może być. Wcale mi się nie podoba. Nuciła pod nosem jakąś piosenkę. Nie wiedziała skąd ją wzięła, ale sama jej wpadła do głowy. Jej półki co raz bardziej zaczęły przypominać coś na kształt normalnej wystawy. Tak lubiła według siebie. Kiedy wszystko miało swoje miejsce, gdy było zdobnicze. Część spakowała do worków uznając, ze na pewnie jej się nie przyda i może to wyrzucić na śmietnik. Zajmowało jej to bardzo dużo czasu, ale była zadowolona z końcowego efektu. Dom lśnił czystością. Pachniało w nim kwiatami, a nie jak wcześniej kurzem. I dało się w nim mieszkać. W czasie sprzątania dowiedziała się, ze się nazywa Siobhan. Jest nauczycielką w tutejszej szkole podstawowej i uczy klasy od 1 do 4. Reszta była mało ważna. Zajrzała do szafy. No przynajmniej ciuchy jakieś normalne. Bo już się bałam, że... - parsknęła cicho śmiechem. Dzisiejszy dzień mogła zaliczyć do udanych. Od razu jej się humor poprawił. Rozejrzała się dookoła i uśmiechnęła się szeroko szalenie zadowolona z siebie. Znalazła jakieś zdjęcia. W wolnej chwili postanowiła, ze zrobi do nich ramki. Nachodziły ją różne pomysły, jak dotąd nie znane jej wcześniej. Jednak nie zaprzątała sobie nimi zbytnio głowy. Zrobiła sobie gorącej herbaty w kubku i z zadowoleniem ulokowała się na kanapie biorąc w dłoń jakąś książkę i zaczynając ją czytać dla zabicia czasu. Później będzie się musiała przygotować na jutrzejszy dzień do szkoły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:32, 25 Lut 2010    Temat postu:

Zmęczone oczy od czytania potrzebowały chwili wytchnienia. Herbata już dawno się skończyła, a wciągnięta w fabułę książki nie chciała się odrywać aby pójść sobie zrobić coś pić. Odłożyła ją w końcu na mały stolik i wstała prostując swe kości. Przeciągnęła się z pomrukiem i powędrowała do kuchni. Co raz to bardziej rozeznawała się w jej ułożeniu. W tym co gdzie się znajduje. Nastawiła wody, a po kilku minutach w jej dłoni znajdowała się gorąca, owocowa herbata i talerzyk z ciastkami. Poszła do salonu i wyciągając nogi na kanapie zajadała się pysznościami. Wolni sączyła herbatę. Odłożyła to również na stolik i poszła do szafy. Długa chwilę w niej grzebała nie mogąc się zdecydować co na jutro na siebie założyć. Postawiła na elegancję. Szare, długie, meteriałowe, dzwonowate na kantkę spodnie, biała bluzka z rękawkiem trzy czwarte. I do tego kamizelkę, na górę żakiet. Również szary. Dobrała do tego odpowiedni naszyjnik i kolczyki. Przygotowała sobie odpowiednie materiały. Wszelkie podręczniki, zeszyty, skoroszyty. Tak gotowy zestaw poukładała aby nie musiała rano niczego szukać. Jak zawsze zadowolona. Dopiła swą herbatę. Przegryzła ostatnie ciastko i poszła się umyć. Długi czas stała pod ciepłym prysznicem. Wytarła się ręcznikiem i nasmarowała ciało balsamem. Ubrała na siebie koszulkę nocną. Wyciągnęła pościel i stwierdziła, ze musi kupić owe poszwy bo te się jej nie podobają. To tak jak by nagle jej się do wszystkiego zmienił gust. Ułożyła się wygodnie na łóżku. Przymknęła powieki i chwilę później spała twardym, mocnym snem. Śniły się jej jakieś głupoty. Widziała jak przez mgłę jakieś poszarpane ciało leżące pod drzewem i wijące się z bólu. Krzyk, jeden, drugi, trzeci mrożący krew w żyłach. Mimowolnie przebiegł ją dreszcz po plecach. Wymamrotała coś pod nosem przez sen przewracając się na drugi bok. Ktoś był obok. Ktoś niósł to ciało, ale nie widziała kto bo wszędzie było pełno mgły. Wszystko zamazane. Przebudziła się zlękniona na moment. Rozejrzała się po pokoju i z sapnięciem gdy stwierdziła, ze to tylko sen położyła się znów na poduszce. Długą chwilę nie mogła zasnąć, ale w końcu udało jej się to zrobić. Przespała już spokojnie aż do samego rana gdy zawył jej budzik... Nowy dzień. Pięknie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:01, 08 Mar 2010    Temat postu:

Niezbyt chętnie, ale jednak zwlekła się z łóżka. Przeciągnęła się stając dosłownie na palcach. Wróciła do normalnej pozycji. Dłońmi roztrzepała swoje skręcone włosy. Uśmiech rozkwitł na jej twarzy. Powędrowała do kuchni. Po nie całej pół godzinie jej śniadanie było gotowe. Zajadała się nim w ciszy rozmyślając nad tym co musi dziś wykonać. Kiedy zjadła i była syta pozmywała po sobie. Wzięła szybki prysznic. Powróciła do pokoju i zaczęła wkładać na siebie swoje eleganckie odzienie. Przygładziła dłońmi jakąś niewidzialną fałdkę. Zrobiła sobie delikatny makijaż wręcz prawie że niewidoczny. Spojrzała na swoje paznokcie. Potrzebowała jakiejś odmiany. Znalazła odpowiednie lakiery do paznokci. Zaczęła je malować na wiele kolorów, bo jak sama do siebie stwierdziła lubi tęczę. Z tym jej się właśnie to kojarzyło. Z wielokolorową tęczą. Poczekała aż wyschnie lakier. W zasadzie była gotowa do wyjścia. Spryskała się perfumami. Założyła na siebie żakiet. W dłoń wzięła wszelkie pomoce dydaktyczne. Na korytarzu założyła na siebie płaszcz. Stwierdziła, ze na dworze nie ma tak źle. Uchwyciła w dłoń torebkę zawieszając ją na ramieniu. Zamknęła drzwi gdy wyszła z domu. Poszła do auta. Musiała znaleźć się w szkole bo miała kilka rzeczy tam do zrobienia przed końcem przerwy. Odpaliła silnik i żwawo ruszyła przed siebie.

Szkoła / Teren przed szkołą / Sekretariat


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siobhan Valedhed dnia Pon 13:01, 08 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:46, 19 Sie 2010    Temat postu:

/ Ulica

Był prawie wieczór kiedy zawitała do domu. Przywitała ją jak zwykle pustka. Może by sobie sprawić chociaż jakiegoś kota czy też psa co by mnie witał jak wrócę? - Póki co musiała sobie to odpuścić. Czasem nie było jej cały dzień. Nie miałby kto się nim zająć, a sam nie mógł siedzieć w domu. Prędzej by zdechł. Westchnęła ciężko ściągając z siebie płaszcz. Odwiesiła go na haczyk od wieszaka. Położyła torebkę z podręcznikami na szafce. Buty wylądowały na podłodze równo ułożone koło siebie. Poszła do kuchni. Miała ochotę na coś gorącego. Czuła też, ze zaczyna jej burczeć w brzuchu. Po głębszym pół godzinie siedziała przy stole z kubkiem ciepłej herbaty i jajecznicą. Po doskonałym posiłku pozmywała po sobie i poczęła przygotowywać się jak zwykle do następnego dnia w pracy. Była padnięta. Wzięła jeszcze gorącą kąpiel nie szczędząc sobie olejków zapachowych. Kiedy skończyła wyszła z wanny wycierając się do sucha ręcznikiem. Nałożyła na siebie swoją koszulkę nocną i powędrowała do łóżka. Nastawiła sobie budzik by nie zaspać. Wszystko było możliwe. Przyłożyła głowę do poduszki i zasnęła. Rano obudził ją dzwonek budzika. Niechętnie wyciągnęła dłoń po niego by go wyłączyć. Najchętniej pospałaby jeszcze, ale czas był nieugięty, procedury w szkole tez. Musiała wstać. Odrzuciła od siebie kołdrę. Siadła próbując dojść do siebie. Jakoś wstała na równe nogi przeciągając się na lewo i prawo. Ziewnęła zakrywając usta dłonią. W kuchni nastawiła sobie wody na kawę. Za ten czas ubrała się i uczesała. Zrobiła lekki makijaż. Zalała wrzątkiem kubek z kawą, a następnie posłodziła dwie łyżeczki. Posiliła się na szybko bo nie miała zbyt wiele czasu. Zamyśliła się na chwilę. Kiedy się ocknęła dopiła kawę do reszty i poszła umyć kubek. Stwierdziła, ze najwyższy czas wyjść z domu. Pozbierała potrzebne jej podręczniki. Narzuciła na siebie płaszczyk, na stopy wsunęła buty z czółenkami. Poprawiła się jeszcze przeglądając w lustrze. Wyszła z domu szczelnie zamykając dom. Mała przeprawa i znów praca.

/ Szkoła / Teren przed nią / Korytarz / Klasa 1-3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:54, 01 Paź 2010    Temat postu:

/ Klasa 1-3 / Teren przed szkołą / Centrum miasta

Do domu wróciła późnym wieczorem. Zeszło ją trochę zważywszy na to, że musiała zrobić jeszcze zakupy. Kiedy miała już wychodzić ze szkoły sama dyrektor szkoły w której uczyła poprosiła ją do swego gabinetu. Siobhan nie wiedziała o co też może jej chodzić? Nie dociekała tego też. Po kilku minutach miała wszystko jasno wyłożone jak na tacy. Nie wiedziała czy ma się z tego cieszyć, czy też nie. Jedno było pewne przez następne dwa dni nie będzie jej w szkole co też pociągało za sobą pewne konsekwencje bo przecież ktoś ją zastąpić musiał. Miała pełen zaufanie do swych koleżanek. Jako, że sama dowiedziała się późno o tym, że nie będzie mogła być w szkole o swoim zastępstwie też nie mogła poinformować dzieci, które uczyła. Przekaże to im ktoś inny. Na przedpokoju ściągnęła pantofelki ze swych nóg idąc do kuchni z pełnymi torbami najpotrzebniejszych rzeczy. Od razu pochowała je na swoje miejsca. Była głodna, ale niezbyt jej się chciało robić coś twórczego. Nastawiła wody na herbatę. Na szybko przygotowała sobie tosty z serem i szynką, które podpiekła by były ciepłe w piekarniku. Na końcu położyła na to ketchup. Zalała wodą, która się zagotowała kubek z herbatą. Wyrzuciła torebkę i posłodziła odpowiednio. Zasiadła za kuchennym stołem konsumując to co przygotowała sobie. Rozmyślała o tym co ją czeka. Nie wiedziała po co ma iść na te całe spotkanie. Jednak miała reprezentować szkołę więc nie miała wyboru. Jakoś to przetrzyma. Choć nie lubiła tego typu spotkań. Dokończyła jeść i wstała od stołu wędrując do zlewu by pozmywać po sobie. Czyste naczynia wytarła w suchą ścierkę. Schowała je na swoje miejsce. Wyszła z kuchni gasząc za sobą światło. Nie miała na nic dziś ochoty jak tylko się wyspać. Musiała się przygotować na jutro. Jednak najpierw chciała zażyć gorącej kąpieli. Miękkimi krokami poszła do łazienki. Zatkała wylot i odkręciła kurki z wodą napuszczając do niej wodę o odpowiedniej temperaturze. Nie za zimna nie za gorąca. Zrzuciła z siebie na ziemię ubrania i weszła do wanny zanurzając się w wodzie. Zamruczała cicho rozkoszując się tą przyjemną pieszczotą dla ciała. Dłuższy czas leżała w niej do póki woda nie zaczęła stygnąć. Obmyła swe ciało z dokładnością zmywając zmęczenie dzisiejszym dniem pachnącym żelem. Opłukała się i wyszła na zimną posadzkę ocierając się do sucha ręcznikiem. Pozbierała rzeczy z podłogi by nie robić bałaganu i wrzuciła je do kosza na pranie. Na siebie zarzuciła koszulkę nocną nie musząc się niczym krępować bo przecież i tak czy tak mieszkała sama. Przeciągnęła się stając na końcach palców w górę. Obrzuciła pobieżnie pokój gdy do niego weszła swój wzrok zatrzymując na łóżku. Po chwili jednak przeniosła go na szafę z ubraniami. Z cichym westchnięciem wzruszyła ramionami. Chyba pierwszy raz jej się nie chciało. Stwierdziła, ze zrobi to jutro. Rozebrała łóżko ścieląc je z dokładnością. Wsunęła się pod miękką kołdrę w dłoń chwytając niedokończoną książkę. Zagłębiła się w lekturze uciekając tymczasowo w inny świat. Trochę się zasiedziała nie zwracając większej uwagi na czas. Jednak kiedy zerknęła na zegarek z przerażeniem stwierdziła, że czas spać, jeśli ze wszystkim chce jutro zdążyć. W zasadzie spotkanie było dopiero na 10, ale przecież wszystko trzeba było dopiąć na ostatni guzik. Odłożyła książkę przekładając zakładkę by się nie zgubiła. Nastawiła budzik w telefonie i zgasiła nocną lampkę przykładając głowę do poduszki. Jakiś czas leżała próbując zasnąć. Dopiero po jakiś 20 minutach jej się to udało pomimo zmęczenia.

Miała wrażenie, że spała zaledwie jakieś pięć minut. Nie wyspała się jakoś. Ciągle w nocy coś ją budziło. Z jękiem wyciągnęła dłoń by nastawić sobie drzemkę co było błędem bo mogła zaspać. Kiedy drugi raz zadzwonił dzwonek jej komórki podniosła się na pół przytomnie do siadu. Otarła zaspane oczy przy okazji ziewając na całego. Otrzepała się z niemiłego uczucia. Z ledwością wstała z łóżka idąc do kuchni jak co rano jak jakiś rytuał przygotowując sobie skrupulatnie śniadanie i mocną kawę by ją rozbudziła. Po pół godzinie gdy była najedzona do syta i jako tako rozbudzona żeby mogła normalnie kontaktować i funkcjonować poszła do szafy wybrać odpowiedni ubiór. Postawiła na białą bluzkę prostego kroju i szare, eleganckie spodnie na kantkę. Zrobiła sobie delikatny makijaż podkreślając tym samym swoją urodę. Kiedy pochyliła się w dół by podnieść kolczyk, który spadł na podłogę złapała się za głowę bo poczuła dość silny i niemiły ucisk bólu. Jeszcze tego jej brakowało. Te bóle czasem ją nękały odkąd obudziła się kilka miesięcy temu w lesie. To pewnie od uderzenia w głowę. Musiała sobie jakoś z tym poradzić. Spryskała się perfumami o delikatnej woni kwiatowej. Poprawiła się odpowiednio. Zebrała materiały, które były jej potrzebne i pusty zeszyt do notatek. Rozejrzała się czy wszystko wzięła. Zgarnęła jeszcze z szafeczki swój telefon i wyszła na korytarz. Ubrała czarne szpilki na niewielkim obcasiku. Na siebie zarzuciła letni, niezbyt długi płaszczyk. Przejrzała się w lustrze. Wszystko było w porządku. Pośpiesznie wyszła z domu nie chcąc się spóźnić. I tak miała już niewiele czasu.

/ Seattle / Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:14, 01 Kwi 2011    Temat postu:

/ Biblioteka miejska

Po spotkaniu z małoletnią podopieczną i jej ojcem, oraz ucięciu sobie małej pogawędki, kiedy już wypożyczyła książki, którymi tak bardo była zaciekawiona udała się do swego domu. Tutaj nie działo się nic. W domu panowała idealna cisza, co sprzyjało relaksacyjnemu czytaniu. Zdjęła pantofle z swych stóp, a na wieszak odwiesiła swój lekki, zielony sweterek, który okrywał jej nagie ramiona. Torebkę położyła na swoim standardowym miejscu. Nie miała w zasadzie nic wielkiego do roboty, więc z kuchni wzięła sobie kieliszek i wino. Wraz z książkami powędrowała do swego pokoju w którym sypiała. Wybrała jedną z książek, a drugą położyła w widocznym miejscu na stoliku. Uniosła korek i nalała do szkła sporą ilość wina. Zakręciła nim w kieliszku i skosztowała cicho mrucząc pod nosem. Ułożyła się wygodnie na łóżku otwierając książkę i rozpoczynając ją czytać co jakiś czas sączyła brunatny trunek. Kiedy odłożyła książkę było już dość późno, a ona musiała się szybko przygotować do szkoły, choć strasznie szkoda było jej się rozstawać z wydrukiem, bo bardzo ją wciągnął, ale nie mogła przeginać. Po kilkunastu minutach kiedy była spakowana na następny dzień, umyta i przebrana w koszulkę nocną na ramiączkach położyła się do łóżka nastawiając budzik. Sen przyszedł bardzo szybko zapewne też dzięki winu jakie wypiła, a na jednym kieliszku nie spoczęła.

Przez kolejne dwa tygodnie nie działo się w zasadzie nic ciekawego. Codzienna nuda i rutyna, choć na swój sposób próbowała zabawiać dzieci ucząc ich wielu pożytecznych rzeczy. Raz to była plastyka, a raz środowisko. Miała wrażenie, że dzieci się rozwijają. I to ją bardzo cieszyło, bo dawało jej wielką satysfakcję i zadowolenie z tego, że są skore do nauki, a nie musi ich specjalnie przymuszać. W szkole uchodziła za bardzo dobrą nauczycielkę. Wszyscy ją lubili. Dzieci często witały się z nią uśmiechając się do niej, albo machając swymi małymi łapkami, a ona zawsze ze szczerym uśmiechem im odpowiadała. Chyba nie było dnia by była smutna. Nikt nie lubił ponurych osób. Rok szkolny się zbliżał nie uchybnie ku końcowi, a co oznaczało, ze Siob będzie miała dwa miesiące wolnego, jak reszta dzieci. Tak zwane wakacje. Sama nie wiedziała jeszcze co zrobi z wolnym czasem. Przez te kilka miesięcy udało jej się odłożyć trochę pieniędzy i zastanawiała się na co je przeznaczyć. Może wyjedzie gdzieś. Do tego czasu jednak skupiała się na swoich obowiązkach. Po skończonych zajęciach powróciła do domu, czując w nim przyjemny chłód chroniący przed upałem panującym na dworze. Może z tym upałem przesadziła, ale było na prawdę ciepło, a przynajmniej jej. Przebrała się w bardziej luźne rzeczy składające się na jeansowe rybaczki, oraz bluzkę z krótkim rękawkiem z delikatnie wyciętym dekoltem, który jedynie podkreślał kobiecy biust. W tym czuła się o wiele lepiej. Zajrzała do kuchni czując lekki głód. Spojrzała do lodówki i stwierdziła, ze zapasy jedzenia jej się kończą. Zrobiła sobie kanapkę z szynką, którą na szybko skonsumowała byle tylko choć trochę zapchać pusty żołądek. Zamknęła jej drzwiczki uderzeniem stopy. Lekko się uśmiechając postanowiła zejść do pobliskiego sklepu by uzupełnić sprawunki. Na górę narzuciła krótkie bolerko dopełniające jej stroju. Na stopy przywdziała swe baleriny. Wybrała niewielką torebkę przewieszaną przez ramię coś jak kopertówkę. Z kluczami w dłoni opuściła mieszkanie zamykając je na zamek i schodząc na dół. I tak będzie tutaj wracać za kilka minut.

/ Ulica / Sklep


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:30, 25 Kwi 2011    Temat postu:

/ Ulica

Siob natomiast zaczęła się zachowywać jak najbardziej naturalnie, tak jak by to co działo się teraz było na porządku dziennym i nie było w tym nic niezwykłego. Im mniej nerwowo oboje będą się zachowywać tym sytuacja będzie dla nich swobodniejsza. Ściągnęła z stóp buty opierając się ręką o ścianę by nie stracić równowagę. W końcu mogła zobaczyć we własnej osobie pobladłego mężczyznę. Mogłaby nawet się zamartwiać o jego bladość, która teraz podpadała pod anemiczną. Postarała się nie wywrócić oczami. - Dzień dobry. - uśmiechnęła się uroczo z tym swoim kobiecym wdziękiem. Pochyliła się w dół by uchwycić torbę i zaczęła iść w stronę kuchni. - Zapraszam głębiej. - Nie wyobrażała sobie aby mieli rozmawia na małym korytarzu, a nad głowami miała im przyświecać żarówka. Lekko stąpając zawędrowała do kuchni. Tory postawiła na kuchennym blacie zerkając kątem oka na mężczyznę, który powędrował za nią. - Czego się napijesz? - zrezygnowała z oficjalnej formy bo tutaj mogli być na swobodniejszej stopie. Poszczególne produkty wędrowały albo do szafek, albo do lodówki. Kiedy torba była pusta złożyła ją w pedantyczną kostkę i wyrzuciła do kosza na śmieci znajdującym się pod zlewem. Nastawiła wody w czajniku gdyby jednak Ben zdecydował coś napić. Sama sobie chciała zrobić herbatę. - Jak tylko skończę możemy przejść do salonu i porozmawiać o Twojej córce. - to wciąż ją niepokoiło. Darzyła Jean szczególną sympatią. I znów to uczucie chęci pocieszenia ich obojga. Kiedyś się przez to w końcu wykończy. Zdobyła się na to by spojrzeć w te ciemne oczy mężczyzny, które smutno zionęły pustką. Zrobiło jej się przykro z jego powodu. Sama nie wiedziała jak może mu ulżyć i czy on w ogóle tego by chciał. Chyba raczej nie. A przynajmniej tak mogła przypuszczać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:19, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Benjamin skrzywił się w duchu kiedy zobaczył tak szczery i szeroki uśmiech jakim obdarzyła go blondynka. Nie był z siebie dumny, uważał tez że raczej powinna załatwić z nim sprawę szybko i bez większego rozgadywania się. A ty mi jeszcze herbatki proponujesz... Po krótkim dylemacie, zdjąć czy nie zdjąć butów, uznał że nie wypada jej brudzić więc pozbył się obuwia, ustawiając je z boku, pod samą ścianą by nikomu nie przeszkadzało. Podążył za półwampirzycą przesuwając dłonią po ścianie jakby miał obawy ze straci kontakt ze światem. Zajrzał do kuchni, choć jej progu nie przekroczył - Dziękuję. - odparł uprzejmie - Nie mam na nic ochoty. nie musi się pani... - Ben odchrząknął poprawiając się - Przepraszam. Nie musisz się trudzić. - powiedział kiwając przy tym stanowczo głową. Nie chciał by mu nadskakiwała, bo wcale nie o to chodziło. Lekarz kiedy musiał bywał bardzo rzeczowy i nie rozwodził się nad sprawami mniej istotnymi. Nie wypadało mu zaprzeczać, bo upierałby się do upadłego - Spokojnie. Mam czas... - czując że dość niezręcznym jest stanie w przejściu cofnął się na korytarz. Nie miał pojęcia gdzie miała salon, a tutaj jakiś nie odważył się eksplorować jej czterech kątów. Wystarczyło sobie powtórzyć cel w jakim tutaj przybył i życie stawało się łatwiejsze. Uprzytomnił sobie ze patrzy na własne odbicie wiec machinalnie przesunął dłonią po włosach, układając je poprawnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:38, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Nie musiał się przejmować jej uśmiechem. Siobhan taka po prostu była i często starała się rozładowywać napiętą sytuację uśmiechem. Nie było w tym nic nad wyraz porywczego lub niepoprawnego. - Dla mnie to nic trudnego. - odpowiedziała mu nad wyraz spokojnym i opanowanym tonem głosu odwracając się od niego. Uszanowała jego decyzję bez mrugnięcie okiem. - Jeżeli nie będziesz miał nic przeciwko ja sobie zrobię. - potrzebowała uzupełnić płyny bo czuła jak w ustach zbiera jej się suchota. Pomstując sobie cicho w myślach wyciągnęła z szafki kubek i herbatę. Kiedy woda się zagotowała zalazła wrzątkiem kubek odstawiając czajnik na swoje miejsce. Posłodziła sobie jedną łyżeczkę, a zużytą torebkę wyrzuciła do kosza. Z kubkiem w ręku powędrowała w stronę salonu gestem ręki zapraszając go głębiej. Usiadła na kanapie prosząc by zrobił to samo. Kubek odstawił na ławę i w końcu spojrzała na Bena przemawiając i przechodząc do sedna sprawy. - Martwię się o Jean. Jak już napisałam nie uważa na lekcjach, jest zamyślona, nie słucha, a w dodatku te wulgarne słowa. Nie wiem skąd jej się to bierze. - Nawet nie chciała ich powtarzać. To ją gorszyło. - Rozumiem konkurs i się denerwuje, ale to nie zwalnia jej z obowiązku uważania. Czy... - Czuła się niezręcznie, ale musiała zapytać bo taka była jej praca. - Czy u was w domu wszystko w porządku? To znaczy, tak ogólnie w porządku? - To nie była ta sama dziewczynka z sprzed kilku dni wcześniej i nie mogła pojąc skąd u niej ta zmiana. - Muszę wiedzieć by dojść do tego co jest nie tak. Jean jest na prawdę zdolną uczennicą i nigdy nie miałam z nią problemów, aż do dzisiejszego dnia. - Dziewczynka już ją za to przepraszała i Siob to przyjęła mając nadzieję, ze więcej się to nie powtórzy, ale dlaczego tak się stało też musiała wiedzieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:16, 25 Kwi 2011    Temat postu:

- Spokojnie. - odparł walcząc z jakimś upartym kosmykiem, który ustawił się na sztorc - Napij się, najedz... Nie umieraj mi z pragnienia, czy też głodu. Choć prędzej pewnie wtrząchnęłabyś coś kopytnego. - samego Ben'a naszła taka ochota. A może to wszystko wina diety? Może się ograniczamy i później mam efekty? Kiedy Siob wyszła z kuchni przestał się mizdrzyć stwierdzając że to mało istotne. Pewnie paradował tak cały dzień bo lustro ostatnio widział rano. Półwampir zajął miejsce na kanapie siadając na jej brzegu jakby miało go za chwilę pokąsać coś ukrytego wewnątrz oparcia. Nie odmówił sobie zlustrowania wzrokiem salony nauczycielki stwierdzając że mieszkała sobie całkiem wygodnie. Było tutaj tak jakby znajomo. Obrazki na ścianach wisiały w układzie, który już chyba gdzieś widział. Przestał się tym zajmować i spojrzał na półwampirzycę, z każdym jej słowem czerwieniejąc coraz bardziej. Jeśli myślał że naskakiwanie na nią na ulicy to dostateczny powód do wstydu to grubo się pomylił. Było gorzej - A co rozumiesz przez ogólnie? - zapytał totalnie zgubiony - Bo nie wiem... Można powiedzieć że nie. Ale z drugiej strony można uznać że tak. - był mistrzem w udzielaniu odpowiedzi bardziej zagmatwanych niż pytania - Już tłumaczę. - powiedział splatając dłonie na kolanach - Jeśli chodzi o stronę materialną i... Nie brakuje jej niczego. Ja nie mam nałogów, to jest nie piję, nie palę, nie rzucam się na ludzi i nie straszę dzieci, nie przekazuję jej żadnych patologi. Jeśli mowa o wartościach... Również staram by pod tym względem miała wszystko. Nie wiem, może nie potrafię jej zastąpić matki, może spędzam z nią za mało czasu, ale nie zostawiam jej samej w domu, po szkole zawsze idzie do naszych przyjaciół. Bynajmniej chcę by nie została jakimś odludkiem, albo by nie była skazana tylko na siebie. Może ma to coś wspólnego z tym że... Nie rośnie. Fizycznie. Bo psychicznie oceniam ją na kilka klas wyżej. Ale to chyba wina diety... Przypuszczam tak tylko. - Ben jak zaczął to nie mógł skończyć. Wyrzucał z siebie wszystko jednym ciągiem, a jego słuchacz musiał się połapać o co w tym wszystkim chodzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:45, 25 Kwi 2011    Temat postu:

- Nie jestem głodna. - Mówiła zgodnie z prawdą. Nie była. Jakoś apetyt jej przeszedł. Miała teraz poważniejsze problemy na głowie niż myślenie o jedzeniu. Poszorowała się po karku odrzucając w tył splecione ze sobą blond kosmyki włosów by jej nie przeszkadzały. Siob uniosła brwi w górę a na podołku położyła splecione ze sobą dłonie. - No w zasadzie co mogłam mieć na myśli... Chodziło mi o to jak Jean się zachowuje, czy nie sprawia problemów? Czy dobrze się odżywia? - akurat o to Benjamina nie podejrzewała. - Spokojnie. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Znam się trochę na ludziach. I potrafię ocenić czy ktoś pije, pali czy też tym bardziej wyżywa się na dzieciach. U Jean nie zauważyłam niczego takiego. Powód musi być inny. - Bardziej uczepiłaby się braku matki. - Tak, to bardzo trudny okres dla dzieci. I choć w końcu jakoś się godzą z tym, ale to wciąż pozostaje w ich psychice. Od czasu utraty pańskiej narzeczonej minęło trochę czasu, ale Jean może to w sobie skrywać. - opuściła głowę na moment, a kiedy ją podniosła była o wiele pewniejsza. - To najważniejsze by nie była sama. I wiem, ze nie jest. Jean nie raz mi o tym mówiła. Poza dzisiejszym incydentem nie mam z nią na prawdę problemów. I mogłaby z poważaniem przejść o te kilka klas wyżej, ale nie tak to działa. - Była strona prawna, która na to nie pozwalała. - Ma dobry kontakt z koleżankami i kolegami, jest lubiana. I doceniana. - westchnęła cicho kładąc swoją ciepłą dłoń na dłoni Bena by dodać mu otuchy, a po chwili ją cofnęła. - Może to tylko okres przejściowy, jednorazowy wypadek i an to bym liczyła, ale trzeba ją uważniej obserwować. To znaczy nie ma być królikiem doświadczalnym lecz jedynie przyjrzeć się uważniej czy tak na prawdę wszystko w porządku. - skrzyżowała sobie dłonie na piersi patrząc wprost w oczy Bena by ją dobrze zrozumiał. - Dieta. Jest wegetarianką, je ludzkie jedzenie. Czy myślisz, że lepiej czułaby się po zwierzęcym? - Nie tego sobie nie wyobrażała choć tej natury nie można było całkiem wykluczać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:02, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Przecież jej nie głodzę... Powstrzymał się przed posłaniem nauczycielce w pełni obrażonego spojrzenia. Nie wiedzieć dlaczego ale ubodło go to bardziej niż domniemanie że może żyć na marginesie, czy nawet poza nim. Pokręcił przecząco głową, wykręcając sobie palce we wszystkie możliwe strony. Gdyby miał długopis bawiłby się nim teraz w najlepsze - Ale to już... Kilka dobrych miesięcy. - odparł Benjamin - Zrozumiałbym gdyby takie rzeczy działy się na początku... Przez kilka tygodni, kiedy to najbardziej doskwierało, a nie teraz. Nie wiem. Może nie powiedziała, a ktoś z tego powodu zrobił jej jakąś przykrość. - mruknął nie wiedząc co o tym wszystkim sądzić i czego się uczepić. Wszystko razem i każde z osobna po trochu pasowało. Wysłuchał tego co powiedziała Siob o kontaktach Jean z innymi uczniami i uśmiechnął się słabo - Owszem, jest dzieckiem które nie daje się nie lubić. - jego oczko w głowie, nie wyobrażał sobie jej innej. Przestał sobie wyłamywać palce i odchylił się nieznacznie w tył patrząc na dłoń półwampirzycy. Kiedy ją odsunęła podrapał się w łokieć z zakłopotaniem, które nie wiedzieć dlaczego na sekundę totalnie nim zawładnęło - Tak rozumiem. Nie wiem, może coś mi umknęło i to... W końcu się skumulowało i zaowocowało takim a nie innym wybrykiem. - tak czy siak wina była w mniemaniu Ben'a tylko i wyłącznie jego. Nie było z kim się nią podzielić. Wzruszył ramionami i wyznał - Nie mam pojęcia. Nigdy jej nie proponowałem, sam nie pamiętam kiedy coś normalnie zjadłem... - normalnie dla wampira - Jakoś... Obywamy się. Nie jestem pewien czy byłaby w stanie zapolować. Oczywiście rozumie wszystko, ale dla niej sarna to sympatyczny zwierzak z lasu niż możliwość posiłku. - wyjaśnił za nic w świecie nie chcąc teraz spojrzeć na blondynkę. Było mu tak strasznie głupio. Wyszedł na totalnego dziwaka, który w poważaniu mając swoją naturę, żyje jak nędzarz jedzący resztki zamiast przysiąść się do stołu z wykwintnymi potrawami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:21, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Kobieta westchnęła ciężko w duchu bo Ben najwyraźniej jeszcze nie rozumiał jak działa psychika dziecka. Więc pośpieszyła mu z wyjaśnieniem tego. - Nie... To znaczy to nie działa w ten sposób. Owszem pierwsze tygodnie są najcięższe i jak mówiłam dzieci się przyzwyczajają do sytuacji, ale nie jest powiedziane, ze to w nich nie tkwi. Czasami duszą w sobie tęsknotę za utraconym rodzicem, swoje żale i ból w sobie nie dzieląc się nim z nikim. I choć na pierwszy rzut oka są spokojne, zachowują się normalnie, to w środku mogą przeżywać swój własny koszmar. Nie dzielą się tym z nikim uważając, ze nie chcą dorosłym zawracać głowy, albo utrudniać życia, a co lepsze, ze jakoś same sobie z tym poradzą, a w konsekwencji je to przerasta. Wtedy może właśnie dojść do takich sytuacji jak dzisiaj. - Siob załamała ręce jak by siebie również winiła, za to, że coś umknęło jej uwadze. A strasznie nie lubiła się mylić. - Szczerze nie dostałam żadnego takiego sygnału. Jean nigdy mi się na to nie skarżyła, a wie, ze z każdym problemem może przyjść do mnie gdyby tylko chciała. Więc na prawdę ciężko jest mi określić to czy tak się stało czy też nie? - Blondynka w końcu oprócz nauczycielki była wykwalifikowanym psychologiem i z śmiałością mogłaby pracować w poradni nie tylko dziecięcej, ale i dla dorosłych. Po części żałowała, że nie ma tutaj małej by oboje mogli ją o to zapytać. - Tak, Jean ma takie usposobienie, że przyciąga do siebie ludzi. I cieszę się, że jest taka uzdolniona. - Wspomniała o paru bardzo ładnych i ciekawych rysunkach, które wisiały w ich klasie z twórczości sześciolatki. - Czasami bardzo ciężko jest dostrzec takie rzeczy. Jeżeli dzieci o tym nie mówią, a my tego nie dostrzegamy, bo na ogół zachowują się normalnie. Śmiem nawet czasami twierdzić, ze dzieci są dobrymi aktorami, a tylko przebywając samemu stają się sobą. Nie mówię, że Jean taka jest. Mam ją za szczerą osobę i jakoś nie wyczułam by mnie okłamywała. - I miała nadzieję, że nie myli się w swoich osądach chyba, że i jej coś umknęło. Wszystko było możliwe. Nie Siob nie miała go za żadnego dziwaka. Sama preferowała jedynie jedzenie ludzkie i nie polowała na żadne zwierzęta. - Jeżeli nie odczuwa takiej potrzeby najwyraźniej nie jest jej to potrzebne. Ja też nie poluję. Wystarcza mi ludzkie jedzenie. - Nie powie, bo zdarzają jej się momenty kiedy czuje słodką woń krwi i ją ciągnie, ale to są chwile rzadkie i jakoś je przezwycięża. - I może lepiej by tak pozostało. Jeżeli nie przejawia takich chęci nie ma potrzeby by tą dietę jej zmieniać. - To akurat było jedynie zdanie nauczycielki, a co oni zrobią, to już ich sprawa. W to nie mogła ingerować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:57, 26 Kwi 2011    Temat postu:

No i jeszcze go pouczać będzie. Ben wiedział swoje - Nie... Jeanine nic w sobie nie dusi. Wiedziałbym. - stwierdził tak pewnie jak pewne było to że jutro wstanie słońce - Moja córka, nie jest z takich dusiżalków które wyrastają na niezdrowe psychicznie emo. Nie, to na pewno nie o to chodzi. - mruknął pod nosem krzyżując ramiona na piersi i nachmurzając się odrobinę. Sam nie znalazł dobrego uzasadnienia wybuchu złości małej półwampirzycy, ale na to co powiedziała jej wychowawczyni też się nie zgadzał. Już pożałował tego że tu się pofatygował, bo zanosiło się na to że nie dostanie żadnych sensownych informacji, które w czymkolwiek by mu pomogły. Zaczął kręcić młynka palcami, zastanawiając się czy coś jeszcze wymyślą. Sam sobie łamał nad tym głowę dobrą chwilę. Uśmiechnął się i przyznał wampirzycy rację. Ona widziała kilka rysunków, on widział ich całą masę, walały się po pokoju Jeanine i wszędzie gdzie ich nie sprzątnął - Jeanine... - zaczął Benjamin zastanawiając się jak ująć w słowa to co chciał powiedzieć - Nie do końca chyba jest tak jak pani mówi. Patrząc na to w szerszej perspektywie to chyba wszyscy jesteśmy niezłymi aktorami i należy nam się Oskar choćby za wytrwałość. - powiedział mając na myśli ich prawdziwą naturę i ćwiczenie siebie w udawaniu człowieka jak tylko się da. Półwampir zamachał palcem i poprawił ją - nie chodzi o zmianę diety. Przecież nie będę jej pakował do tornistra udka z kota na śniadanie w szkole... - mruknął ciszej uśmiechając się pod nosem - Chodzi jedynie o potrzebne urozmaicenie. Mnie ojciec poił ile wlezie na początku, a później... - pewnie dlatego wyrósł tak wysoki - Jakoś sam zrezygnowałem. - wspomniał drapiąc się po karku, bo po te wspomnienia sięgał rzadko i zawsze z jakimś dziwnym zażenowaniem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:14, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Nie pouczała go w żadnym wypadku. I niech jej nie wciska do ust takich słów. - Przecież nic takiego nie powiedziałam. Mówiłam ogólnikowo, ze dzieci w sobie czasami takie rzeczy duszą nie miałam tutaj jedynie na myśli Jean. W mojej pracy muszę mieć na uwadze wszystkie dzieci. - wzruszyła ramionami chwytając w dłoń kubek z herbatą i cicho z niego popijając. Sama nie wiedziała co mogła by wymyślić na zachowanie jego córki. Czasami miała dość swojej pracy i wszystkiego co jest z nią związane. - Nie twierdzę przecież, ze taka jest bo nie jest. - Tego sama była pewna. Ale dodatkowa obserwacja nikomu jeszcze nie zaszkodziła. - Owszem. - szepnęła z nad kubka. Nie musiała się zbytnio wysilać, bo wiedziała, ze Ben ma na tyle dobry słuch, ze ją usłyszy. - Tylko różnica między nami jest taka, ze my mamy lata praktyki, a takie dzieci dopiero w to się wdrążają. I jest im podwójnie ciężko grać swoją rolę. Muszą dla własnego dobra. - Był to chory przymus, ale nikt nie mógł się dowiedzieć o ich prawdziwej naturze. Siob odpowiedziała zgorszona. - No przecież nie powiedziałam zaś nic takiego. To raczej było by chore i bardzo dziwne. - Pokręciła głową na boki opierając się o kanapę. - To już zależy od Ciebie samego i Jean jaką dietę sobie narzucicie. Jeżeli uznasz, że trochę krwi jej nie zaszkodzi to Twoja sprawa. - odpowiedziała z obojętnością upartego maniaka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:54, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Półwampir przybrał przepraszającą minę - Proszę mi wybaczyć, ale nie chciałem by to tak zabrzmiało. Powiedziałem że Jean taka nie jest, wiedziałem że akurat o niej tego nie mówiłaś. - wyjaśnił jak zawsze z opanowaniem. Przed Siobhan jakoś się nie jąkał jak to niekiedy bywało. Potarł nadgarstki dłońmi podenerwowany. Naprawdę ostatnią rzeczą jakiej chciał to wyprowadzenie kobiety z równowagi - No dobrze... - powiedział kiedy ona skończyła mówić i dała mu chwilę na wtrącenie swojego - To czy... Mogę jej powiedzieć, ze owszem uwaga będzie figurować, ale... Nie musi sobie nią aż tak bardzo zawracać głowy? Oczywiście, nie pochwalę jej za to, ale jeszcze trochę i mi się załamie. - wyjaśnił spoglądając na nauczycielkę bezradnie - I jeśli mógłbym prosić... - zaczął nim pomyślał nad tym drugi raz - Czy nie zgodziłabyś się... I znalazłabyś trochę czasu w grafiku...I nie wyjaśniła dokładniej na co miałbym zwracać uwagę? Bo niestety nie mam się kogo poradzić, a wydaje mi się że ciąganie Jean po psychologach odniosłoby odwrotny skutek niż zamierzony i... - urwał nie wiedząc jak dobrze skończyć - Nie nalegam, bo sam mam mało czasu i łatwo mi będzie zrozumieć jeśli go nie znajdziesz. - w końcu radził sobie i bez tego. Choć powoli chyba efekty wychodziły na wierzch.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:27, 26 Kwi 2011    Temat postu:

- Nic się nie stało. - odpowiedziała wprowadzając się już w dużo spokojniejszy nastrój. Nie powinna się denerwować, a jako nauczycielka tym bardziej nie powinna tego okazywać. Rozluźniła się odstawiając na stół kubek z niedopitą herbatą. - Wiem. Jean nie jest typem odludka. - I na tym kończył się ten temat. Oboje o tym wiedzieli i w tej kwestii nie było nic więcej do dodania. Siob znów przeszła do pół siadu zakładając sobie splecione dłonie na kolanie. - Możesz. Oczywiście myślę, ze wie jaki popełniła błąd i gdyby następnym razem coś takiego się zdarzyło na pewno tolerować tego nie będzie, ale o tym też na pewno wie. Nie, ostatnie czego nam trzeba by się załamała. - Tego kobieta na pewno nie chciała. Zbyt dużo dzieci miało spaprane dzieciństwo nie trzeba było, aby i ona takie miała. Wysłuchała prośby Bena kiwając głową. Lekko się uśmiechnęła. - Mogłabym. Nie widzę w tym żadnego problemu. Jeżeli tylko potrzebujesz pomocy to wal do mnie śmiało. - uśmiechnęła się szerzej nie widząc w tym nic złego. - Lepiej by zwróciła się do kogoś zaufanego, którego zna. - Nie było w tym nic trudnego. Wystarczyły dobre chęci i silna wola, oraz cierpliwość. - Zawsze znajdę czas jeżeli chodzi o Jean. Poza tym jesteśmy po to aby sobie pomagać. Nie odmówię. Jeżeli tylko będziesz chciał to... - wstała na moment. Wycięła z swego notesu zgrabnie kawałek kartki i również zgrabnym pismem napisała na nim swój numer telefonu podpisując się imieniem i nazwiskiem dla pewności. - To dzwoń. I umówimy się, a ja postaram się w jak najlepszy sposób wyjaśnić Ci co jeszcze możesz zrobić albo na co zwrócić uwagę by Jean nie popadała w takie sytuacje jak dzisiaj. Nie martw się na zapas. Myślę, ze wszystko się ułoży dobrze. - Miała ogromną nadzieję, ze nie przyjdzie im być świadkiem podobnej sceny jak dzisiaj.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:50, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Ulżyło mu kiedy nie odmówiła z miejsca. Zerwał się na równe nogi gdy półwampirzyca znalazła się przed nim, uznając że nie wypada siedzieć kiedy kobieta stoi. Ben spojrzał jej w oczy i odchylił się trochę w tył, stwierdzając że są stanowczo za blisko. Dopadło go przy tym dziwaczne wrażenie deja vu, ale miał pewność ze nigdy nie widział takich oczu jakie teraz się w niego wpatrywały - Te włosy... - jeden kosmyk zwisał jej zabawnie - Nie przeszkadzają ci? Tak fruwają trochę... - stwierdził nim ugryzł się porządnie w niewyparzony język. Odebrał karteczkę dziękując jej i przepraszając znów raz po raz. Przepraszał za durnowate pytania, a dziękował za obietnicę pomocy, którą zamierzał wykorzystać wcześniej czy później. Zgiął kartkę na pół i obrócił w długich palcach przesuwając nimi po papierze - Trudno będzie się nie martwić. - mruknął - Ale obiecuję że się postaram. - oświadczył z dumnym i zabawnym uśmiechem godnym tylko jego samego. Zakołysał się w bok, jakby nie wiedział co obskoczyć stolik czy kanapę - Okej... - szepnął pod nosem - To ja nie będę już zabierał czasu i tak zmarnowałaś go dostatecznie... - powiedział głośniej nie do końca formułując według siebie prawdziwe stwierdzenie - Ale powiedź mi jeszcze jedno. - poprosił by ulżyć sobie w tym co gdzieś jeszcze go męczyło. Trącił Siob palcem w ramię, jakby uderzał w kamerton. Nic się nie stało, a chyba nie to chciał uzyskać - Dlaczego nie znikasz? - zajęczał z uśmiechem i począł się tłumaczyć gęsto - Bo naprawdę, nie spotkałem jeszcze nikogo kogo nie potrafiłbym... To takie, odrzucasz wszystkie dary czy jak? A może jesteś odporna tylko na poszczególne rodzaje? Zrozumiem jeśli nie zechcesz mi odpowiedzieć, bo przecież masz prawo, prywatność i tak dalej, ale... - ale chyba lepiej będzie jeśli mu odpowie. Dorosły, a wiedział czasem o powadze tyle co przedszkolak.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:11, 27 Kwi 2011    Temat postu:

A niby dlaczego miałaby mu odmówić? W końcu była od tego aby pomagać innym osobom w potrzebie jeżeli tylko mogła w miarę możliwości. - Tak? - zapytała wysłuchując dalej tego co mówił o jej włosach. Brew jej drgnęła w górę, a po chwili Siob nie mogąc się opanować roześmiała się. Rozbawiło ją to pytanie, ale w żaden sposób nie uraziło. - Nie, nie przeszkadzają. Są długie więc czasem fruwają. - uśmiechnęła się jeszcze opanowując się i machnęła dłonią na przeprosiny mężczyzny bo stanowczo tego nadużywał, a niepotrzebnie jak dla niej. I nie musiał jej dziękować bo jeszcze nic takiego nie zrobiła. Podziękuje jak zrobi. Teraz nie było sensu. Siob miała po prostu miękkie serce i już. - Im mniej stresu tym lepiej. Myślę, ze jeżeli Jean u Ciebie będzie wyczuwać obawę i lęk to sama zacznie się jeszcze bardziej zamartwiać. - Więc jeżeli się postara to było by to w jak najlepszym porządku. - Przestań. Nie marnujesz mojego czasu niepotrzebnie i nie zabierasz jak to ująłeś. Gdybym go nie miała uwierz odmówiłabym Ci. Najwidoczniej go mam i już. - Co tu dużo gadać. Zdrowie psychiczne jej uczniów było dla niej najważniejsze. Powiodła wzrokiem za palcem, którym ją dźgnął i cicho odchrząknęła bo nie wiedziała o co chodzi Benowi... - Co? - uśmiechnęła się z uprzejmością,a le wcale nie miała ochoty o tym rozmawiać, a przynajmniej nie był to temat na dzisiejszy dzień. - Ben... Tak po prostu, nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.... Nie wiem czy wszystkie, nie sprawdzałam, na pewno część. To coś jak rodzaj tarczy ochronnej. - wzruszyła ramionami, bo to nie był zbyt ciekawy temat, a ona nie umiała mu to w jasny sposób wyjaśnić. - Porozmawiamy o tym następnym razem? - Tyle co mu powiedziała, to musiało mu wystarczyć na zaspokojenie chociażby i cząstkowej ciekawości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:11, 28 Kwi 2011    Temat postu:

Była masa powodów wedle których mogłaby powiedzieć 'nie'. Chyba nie każe mu ich wszystkich wymieniać? Półwampir roześmiał się słysząc bezpośrednie wytłumaczenie jakiego mu udzielono - Fruwające włosy... Cóż, mają one niezmiernie ciekawe właściwości. Niespotykane. Wręcz nadprzyrodzone. - powiedział wyolbrzymiając zabawnie i machając przy tym dłońmi jakby oganiał się od motyli majtających się wokół jego głowy. Benjamin splótł dłonie za plecami spoglądając na półwampirzycę z dziecinnym, pogodnym wyrazem twarzy. Do jego popisowego, szerokiego uśmiechu jeszcze trochę brakowało, ale był na dobrej drodze - A gdzie tam... - półwampir machnął niedbale dłonią. U Benjamina obawy i lęk widzieli wszyscy którzy mieli to widzieć, a ci którym nie było to dane jak zwykle mieli przed oczami sympatycznego kolesia ze stetoskopem na szyi. Nie lubił dzielić się swoimi problemami z kimkolwiek i robił to tylko wtedy kiedy musiał, tak jak teraz - Eee... - zaczął zacinając się na początku - No skoro tak, skoro masz ten czas, to świetnie, na pewno się zgłoszę, kiedyś tam... - zakończył kiwając głową. Kiedy trącanie palcem nic nie dało jego ciekawość z niebotycznie wyższego poziomu przeszkodził jeszcze trochę wyżej - Tarcza? - zapytał poruszony tym niezmiernie. Przez głowę przebiegł mu kolejny milion pytań, a wszystkie wydawały się takimi na które odpowiedź trzeba było uzyskać w przeciągu sekundy. Jęknął w duchu kiedy dowiedział się że trzeba je wszystkie zachować na później - W porządku. Nie ma sprawy, możemy później. - zgodził się bez najmniejszego sprzeciwu. Benjamin wskazał na przestrzeń zza plecami Siob i powiedział - To ja już chyba... Pójdę, tak. I jeszcze raz dziękuję... - zaczął znów z siebie wyrzucać robiąc kroki po salonie, który po raz kolejny wydawał mu się dziwnie znajomy, choć nie wiedział co takiego w nim jest - Za pomoc i ogólnie, za chwilę rozmowy i tak dalej... Już wiesz. - drepcząc tyłem bo nie wypadało się odwracać plecami wypadł na korytarzyk rozglądając się za swoimi butami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:45, 04 Cze 2011    Temat postu:

No cóż, ale nie dla Siobhan. Mało kiedy odmawiała, tym bardziej kiedy ktoś był tak zdesperowany i potrzebujący. Znała wiele ojców swoich uczniów, czy uczennic i na ich przykładzie mogła stwierdzić, że mało który był skory do spowiadania się obcej kobiecie o swych problemach. Więc i tak czuła się o niebo lepiej z myślą, że Ben należał do osób, które postanowiły jej zaufać. Siob z lekkim uśmiechem uniosła brwi w górę. Nie wiedziała tak w zasadzie co włosy mają magicznego w sobie zwłaszcza te fruwające czy te odstające, ale przyjęła jego żart na spokojnie śmiejąc się cicho. - Tak, nawet bardzo. Zwłaszcza po rannym wstaniu z łóżka. - Choć ona z racji długości włosów aż takich problemów nie miewała. Przestąpiła z nogi na nogę splatając sobie palce ze sobą, które znajdowały się na wysokości jej podołka. Nie przesadzała z jakąś tam sztywnością. Dopadało ją zmęczenie, ale ustępowało miejsca zatroskaniu jakie wywoływał u niej czarnowłosy lekarz. Odpocząć zawsze zdąży. - Ale na prawdę nie ma żadnego problemu. Jak już mówiłam, kiedy tylko będziesz potrzebował mojej fachowej rady czy wsparcia zadzwoń. Umówimy się, a ja postaram Ci się wszystko wytłumaczyć w jak najlepszy sposób. Nawet gdyby to miało być w nocy. Wal śmiało. Dobro moich uczniów przede wszystkim. - skinęła głową, a jej włosy lekko zafalowały. Naturalny skręt loków niczym nie był w stanie się rozpleść. Obciągnęła sobie delikatnie bluzkę w dół postępując krok w przód ku mężczyźnie. - Tak, tarcza. Dużo by mówić, a właściwie to chyba nie wiele. Nie zbadałam sama do końca tego gruntu. Nie miałam zbyt wielu okazji i wolę nie mieć. To mnie bardzo wyczerpuje. - wzruszyła ramionami. Powiedziała już i tak zbyt wiele. Lepiej by sobie to pozostawili na kiedyś tam indziej. Nie zatrzymywała Bena. Nie miała oczywiście nic przeciwko jego towarzystwu, ale rozumiała, córka i tak dalej. Powędrowała za nim w stronę przedpokoju by go odprowadzić i zamknąć za nim ewentualnie drzwi. - Nie masz za co dziękować na prawdę. Podziękujesz kiedyś indziej. - nieznacznie kąciki jej ust drgnęły w górę. Zaczesała sobie włosy za ucho opierając się o ścianę znajdującą się na korytarzu. - Mam nadzieję, że Jean... Będzie w porządku zresztą. - Nie musiała nikogo pouczać, a z słów Benjamina wcześniej wypowiedzianych doskonale zrozumiała, ze blondyneczka przejęła się tym bardzo i raczej nie powinna więcej robić takich wybryków.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:29, 07 Cze 2011    Temat postu:

- Nie... - Benjamin jęknął przerażony perspektywą którą przed nim otwarła półwampirzyca - Noc... Nie wiem jak ty, ale ja wolę się wyspać niż gapić na księżyc, albo też rozkminiać problemy natury rodzinno-społeczno-szkolnej... Dobro nauczycielki przedewszystkim. - powiedział przekręcając jej słowa i śmiejąc się z tego po cichu. Przykucnął by zawiązać sznurówki. Robienie kokardki poszło sprawnie i bez większych problemów. Ben wyprostował się i stwierdził poważnie - I bardzo dobrze. Lepiej nie mieć okazji by to próbować. Ważna jest świadomość, że... Posiada się coś takiego. - dokończył wyglądając na takiego, którego coś ugryzło. Rozpogodził się po sekundzie i uśmiechnął do Siobhan - Będzie, będzie. - odparł opierając się na moment o ścianę - Siedzi teraz cicho jak trusia. Kiedy wrócę to pewnie jej kamień z serca spadnie. I znów mi będzie świergotać nad głową... - powiedział a ciemne oczy rozjaśniły się kiedy wyobraził sobie rozanieloną twarzyczkę Jean. Wyrwany z tego stanu wyprostował się i pokiwał głową zbierając myśli, które chwilowo umknęły na widok gestu Siob. Ben przekrzywił głowę odtwarzając raz jeszcze ruch jaki wykonała jej dłoń przy zaczesywaniu włosów - Ale miałem deja vu... - mruknął i zacisnął powieki - Za dużo tego na dziś, za dużo... - mruknął pod nosem do siebie odwracając się od kobiety - Do widzenia. - w tym roztargnieniu zatopił się we własnych myślach tak samo jak zatopił się w otoczeniu. Drzwi otwarły się same, ale nikt przez nie nie wyszedł.

/ Obrzeża / Dom Dutton'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:21, 09 Sie 2011    Temat postu:

Kobieta się zaśmiała jak to zwykle miała w zwyczaju. Czasami z tym jej dobrym humorkiem można by ją było podejrzewać o jakąś chorobę psychiczną lub o to, że ma coś n ie tak z głową. Pozory jednak myliły. Ona po ludzku już taka była. W większości wesoła. Jeżeli nie było powodu aby się smucić, to co jej szkodziło być pogodną? Zresztą opinie innych na jej temat mało co ją obchodziły. Ignorowała je jak powietrze. - Owszem, również lubię się wyspać, o ile oczywiście nie ma ku temu żadnych przeszkód. - westchnęła lekko odchylając nieznacznie głową w tył jak by spoglądała na sufit z pół przymkniętych powiek, po czym wróciły na swoje miejsce przenosząc się na osobę Benjamina. - O moje dobro się nie martw. Nic mi się nie stanie. Jestem ponad człowiekiem, ale niższej hierarchii niż wampir. Czuję się na prawdę świetnie i nie wydaje mi się aby w najbliższym czasie miało się to zmienić. A problemy mnie nie zabiją. - Przynajmniej miałaby o czym rozmyślać. Być może też za bardzo wszystkim się przejmowała. Nie mogła przecież zbawiać całego świata choćby chciała. - Myślę, że przemyślała swój błąd i przeprosiła za niego. To wystarczy. Najważniejsze, ze zdobyła się na skruchę i potrafiła przyznać do niewłaściwego zachowania. - odpowiedziała lekarzowi wracając do tematu jego córki. - Uwierz na słowo nie jest mi łatwo karać uczniów. Lubię wszystkich podopiecznych. Jednak zasady to zasady. Nie mogę nikogo wyróżniać. To by było po prostu nie fair. Mniejsza o to. - zakończyła przygryzając dolną wargę. Przestąpiła z nogi na nogę by się nie nadwyrężać. Potrząsnęła delikatnie głową kiwając ją na boki. Nie było dalszego sensu drążenia tego tematu ponieważ najprawdopodobniej powiedzieli sobie wszystko co do tego. A sama Siobhan też nie chciała mężczyzny przetrzymywać na siłę by na spokojnie mógł powrócić do córki i obwieścić jej tą radosną nowinę. Blondynka podrapała się po karku nie rozumiejąc o czym mówi Ben. - Jakie deja vu? - rzuciła szybko zaciekawiona, ale nie otrzymała odpowiedzi bowiem Ben czym prędzej zniknął za drzwiami jej mieszkania mamrocząc coś pod nosem. Westchnęła cicho pod nosem jeszcze kilka chwil stojąc w miejscu jak by nie miała w ogóle zamiaru się ruszyć z tego miejsca. Jej myśli krążyły dłuższy czas wokół mężczyzny i jej córki. W końcu odbiła się od futryny kierując swe ciche kroki w stronę drzwi. Przekręciła zamek i zgasiła w drodze powrotnej światło na korytarzu. Zgłodniała trochę więc postawiła na lekką i szybką kolację. Po godzinie kiedy już zapadał zmrok, była syta i zmęczona, po gorącej kąpieli ubrana w piżamę. Była może zaledwie 9 godzina wieczór kiedy kładła się do łóżka, ale nie spała. Dla odprężenia organizmu i umysłu zatopiła się w lekturze. Nim się obejrzała wciągnięta w fabułę była 12 w nocy. Z przerażeniem odłożyła książkę na bok. Raz po raz próbowała zapanować nad ziewaniem. Zgasiła nocną lampkę i ułożyła się do snu. Z tego wszystkiego zapomniała nastawić budzik w komórce. Ledwo przyłożyła głowę do poduszki, a jej oczy zaszły mgłą i zapadła w ciężki sen.

Dobrze już świtała za oknem kiedy otworzyła oczy. Przetarła wierzchem dłoni zaspane jeszcze oczy i dojrzała na zegarku, która jest godzina. Zaspała. Już dawno powinna wyjść z domu, a tym czasem nadal tkwiła w ciepłym łóżku z którego swoją drogą nie miała nawet ochoty wychodzić. Powinność jednak to powinność. Zerwała się na równe nogi i używając swego pół wampirzego tempa na prędce w biegu ubrała się i wyszykowała do pracy. Z śniadania zrezygnowała nie mając na nie nawet czasu. Pozbierała jedynie rzeczy potrzebne do szkoły. Nie miała nawet czasu zaścielić łóżka. Postanowiła zrobić to po powrocie do domu. Teraz musiała jednak już wyjść, aby zdążyć na lekcje. Dyrektorka szkoły nie tolerowała raczej spóźnialstwa. Ona sama też nie miała ochoty tłumaczyć się bezsensownie z własnej winy. Nasunęła na nogi wygodne baleriny na ramię zawieszając torebkę, a w ręku trzymała podręczniki. Wyszła z domu zamykając drzwi na klucz. Nienawidziła się śpieszyć. Mogła być zła jedynie sama na siebie. Przez wczorajsze siedzenie do późna dziś za to płaci. Dobrze, ze choć miała samochód. To jej wiele ułatwiało. Nie mając czasu myśleć o czymkolwiek ruszyła do auta by dojechać do szkoły.

/ Centrum miasta/ Szkoła/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Centrum miasta / Domy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin