Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Teren przed domem + garaż
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:13, 20 Maj 2010    Temat postu:

/ Kuchnia

Poprawiła sobie synka, który zaczął jej się ześlizgiwać z dłoni w dół za sprawą śliskiej kurtki. Przycisnęła go mocniej do siebie. Nie potrzebowała jednym słowem żadnej tragedii. Tego by jeszcze brakowało. Idąc w stronę auta stąpała z nogi na nogę uważając aby czasem się nie wywrócić. Wszystko było możliwe, a nie chciała niepotrzebnego płaczu czy jakiś wypadków. Pobyt w szpitalu też jej nie cieszył. W jednym kawałku cała i zdrowa doszła do auta gdzie krzątał się Adam. Otwarła tylne siedzenie i umieściła synka w foteliku. Jednym kolanem klękła na siedzeniu i pochyliła się w przód by mieć dobry widok. Pozapinała go w pasy jakie miał owy fotelik. Kiedy wszystko było tak jak trzeba zasiadła obok i trzasnęła drzwiami zamykając je za sobą. Usadowiła się wygodnie na tyle ile się dało. Czekała za mężem, aż do końca pozamyka dom. W końcu zjawił się przy nich. Uśmiechnęła się naturalnie do niego. - Czekałam na to. - odpowiedziała szczerze mając na myśli wyjazd. - Potrzeba nam tego. Ja tego potrzebuję. - Nie musiała o tym mówić, bo Adam doskonale o tym wiedział, ale chciała się z ni tym podzielić. Kiedy zasiadł za kierownicę wychyliła się w przód i z zadowoleniem dała mu buziaka w policzek. - Dziękuję. - Zrobiło jej się bardzo miło z tego powodu. W końcu mogła będzie odetchnąć od tego wszystkiego i nabrać dystansu. To było najlepsze rozwiązanie ze wszystkich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:30, 20 Maj 2010    Temat postu:

Adam sprawdził czy zamknęła dokładnie drzwi. Nie żeby nie miał do swojej żony zaufania, ale miał taki nawyk. Obrzucił szybkim spojrzeniem okna budynku chcąc mieć pewność że i one zostały dobrze zamknięte. Usiadł w swoim fotelu, za kierownicą jak przystało. Marika nadal prowadziła sporadycznie, a poza tym Adam wszędzie, by nie kusić niepotrzebnie losu, udawał się z nią. Zerknął na Marikę po fali podziękowań jaka go zalała. Uśmiechnął się nieszczególnie radośnie i nabrał wody w usta. Przez całą drogę nie powiedział ani słowa, a Marice choć podchodziła go na różne sposoby nic nie wyjawił. Śmiał się jedynie cicho kiedy wymyślała coraz bardziej fantastyczne hipotezy dotyczące miejsca do którego mieli się udać. Zasłuchiwał się wtedy w radiu nie chcąc puścić pary z ust. Wyjechali z Forks. Droga do Seattle minęła im w zabójczych rytmach tego co Adam lubił najbardziej. Od wyjazdu do New Jersey w drodze słuchał przeważnie jednej i tej samej płyty. Tym razem za namową Mariki zmienił ja na coś co wybrała kobieta. Nie powiedział nic kiedy przedzierali się przez Seattle. Nie dał się nabrać na jej jęki mające na celu wyciągnięcie z niego informacji. Adam milczał i miał nadzieję że trafi w dobre miejsce.

/ Gdzieś w Stanach czyli Motel "Pod Sosnami"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:56, 20 Maj 2010    Temat postu:

Ostatni raz obrzuciła wzrokiem domy, które mijali. Mało ją obchodziło to co robią tam ludzie, czym się zajmują i w ogóle. Teraz liczyła się dla niej najbardziej rodzina. Dłuższy czas siedziała cicho zastanawiając się nad czymś. Poczuła lekkie szarpnięcie za kurtkę. Zerknęła w dół patrząc na syna. Uśmiechnęła się do niego promiennie. Posmyrała go palcem po policzku i dała by chwycił ją za ten palec. Lekko nim potrząsał bawiąc się nim. Popatrzyła w stronę Adama, który nagle zrobił się jakiś cichy. Zwęziła lekko oczy w szparki i zastanawiała się znów jak wyciągnąć od niego informacje dokąd się udają. - Hm... Mężu mój słodki, moja Ty truskaweczko. - zaczęła z nutą przesadyzmu w głosie. - Powiedź proszę swojej żonce dokąd ją zabierasz? Coooo? - w jej głosie słychać było proszący ton głosu jaki zawsze na niego działał, ale nie tym razem. - Zobaczysz. - usłyszała jedynie i zawiedziona wbiła się w fotel. Spróbowała z innej beczki. - A jak tam jest? Ładnie chociaż? Jakie to miejsce? - próbowała go podejść, ale i to nie poskutkowało. Westchnęła ciężko lekko się irytując niewiedzą. Jeszcze wielokrotnie próbowała namówić Adama by jej wyjawił dokąd jadą, ale każda próba paliła na panewce. Musiała odpuścić. - No dobrze, to ja już nic nie mówię. - burknęła cicho pod nosem i zajęła się synem nie mając co innego do roboty. Zabawiała go grzechotkami, na które reagował ożywiony. To ją uspokoiło i przestała myśleć o tym dokąd się udają. Na drogę w ogóle nie zwracała uwagi. Musiała poczekać na to by się dowiedzieć. To wystarczyło.

/ Gdzieś w Stanach czyli Motel "Pod Sosnami"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:55, 03 Cze 2010    Temat postu:

Skrawek kartki wydartej z notatnika, pozostawiony przez Howard'a w skrzynce pocztowej numeru 1313.


Witajcie moje drogie gołąbeczki!

W zasadzie teraz znajduję się przed waszym domem. Nie ma was, trudno. (Co wy w ogóle tak wcześnie rano robicie?) Do mojej drogiej Marii też dodzwonić się nie mogę (Adam? Złamałeś jej kartę jak mój nos? Ty brutalu, za grosz w tobie ogłady), więc postanowiłem złożyć wam osobistą wizytę. Myślałem, że załapię się choć na śniadanie. Dałem wam całe cztery miesiące, nawet trochę ponad. Jestem cholernie szczodry, prawda? Pewnie już o mnie zapomnieliście, no ale macie tego pecha że ja o was nie. Jak tam Marii? Wyszczuplałaś? Wróciłaś do formy? Zapewne pamiętasz czego chciałem w zamian za wolność Twego męża?

Macie czas do końca tygodnia.

Miłego dnia.

Aaron.

Ps. Adam... Jak się nią raz podzielisz to Ci nie ubędzie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:35, 05 Cze 2010    Temat postu:

/ Posterunek policji / Centrum

Widząc biały dom zacisnęła mocno oczy. Chciała nad sobą panować, ale postawa Christophera jego zwierzęcość i zaciekłość odbierała jej wszystkie siły. Kłóciła się z nim tyle razy, sama nie wiedziała czy przypadkiem jej by się nie oberwało w którymś momencie. Pchnęła lekko furtkę i okręciła się by ja zamknąć. Pierwszy przywitał ją Pech i Judit uśmiechnęła się słabo na jego widok. Wzięła kota na ręce i pogłaskała a on rozmruczał się i zamiauknął cicho. Weszła z nim po schodach i zapukała. Nic. Judit wyciągnęła z uszu słuchawki. Nacisnęła dzwonek i poczekała chwilę. Nacisnęła raz jeszcze. Nic. Oblizała usta i przygryzła zrozpaczona wargę nie wiedząc co teraz zrobić. Kiedy ten pierwszy raz tak naprawdę potrzebowała siostry jej nie było. Nie miała pojęcia gdzie mogli się udać. Mogli pojechać wszędzie, może z małym do lekarza, albo do Seattle, może po prostu nikt jej nie chciał otworzyć. Nie chciała dzwonić, bo to na pewno odwróciłoby się przeciwko niej. Po prostu poczeka aż wrócą. Odwróciła się i przytrzymując Pecha przy sobie poszła do siebie do domu.

/ Dom Mariki Grey / Piwnica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:02, 11 Cze 2010    Temat postu:

/ Klasa 1 - 3 / Szkoła / Centrum

Mała blondynka podskakując z nogi na nogę szła chodnikiem by dotrzeć do białego domu stojącego w głębi działki porośniętej iglakami. Pchnęła doskonale znajomą jej furtkę i wpadła po chwili na werandę rozglądając się z ciekawości za kotem, którego jak na złość nigdzie nie było. Zapukała i przełożyła na lewe ramię, płaszczyk wiszący do tej pory na jej prawym ramieniu. Stała tak przez chwilę nasłuchując ale w domu jakby wymarło. Uznała że chyba nie ma nikogo bo nic, a nic kompletnie nie było słychać. A o tej godzinie ciocia z wujem nigdy nie spali. Jeanine niezbyt pocieszona tym faktem obróciła się na pięcie, by zajrzeć do swojego 'starszego brata' Christophera.

/ Dom Mariki Grey / Dom i teren przed nim / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:12, 27 Lip 2010    Temat postu:

/ Ulica

Spojrzał na swój dom nie za bardzo skupiając się na tym co widzi, bo ciągle analizował sytuację, która nastąpiła i przyszłą która miała nastąpić. Tą przeszłą był atak na Marikę, a tą przyszłą prawdopodobnie skoczenie sobie do gardeł. Krzywy uśmieszek wypełznął na jego usta kiedy sobie to wyobraził. To cudowne marzenie zepsuły mu słowa dręczonej właśnie w jego umyśle Mariki, słowa nie pasujące dziwnie do tego co działo się w jego wyimaginowanym, doskonałym świecie - Tak, wezmę. - odpowiedział sztywno, zaciągając ręczny i wychodząc z samochodu. Marika już weszła do domu, a Adam ociągając się powoli wyciągnął torbę i zaniósł ją za kobietą na korytarz. Wracając dostrzegł w skrzynce coś białego. Uchylił klapkę ruchem palca i wyciągnął kartkę. Jej treść sprawiła ze wybuchnął głośnym śmiechem i mruknął - Panie Howard, sprawa się przedawniła... Albo pan się przedawni. - uśmiechnął się zajadle widząc litery układające się w pytanie o wagę Mariki. Adam nabrał głębiej powietrza w płuca i obrócił się w kierunku domu. Co mi szkodzi? Radź sobie i z tym. Jak widać... Zatrzymał się przy samochodzie i wsparł o niego bokiem raz jeszcze czytając kartkę od Aaron'a. Ty się ciesz że mnie w domu nie było. Postanowił że sam to załatwi, choćby miał za to pójść siedzieć. I Marika jak zwykle dowie się ostatnia. O ile w ogóle pozwolę na to. Wsiadł do samochodu trzaskając silnie drzwiami. Kartka i jej treść przekreśliła bez reszty możliwość ulgowego potraktowania Christophera. Kiedy był sam w samochodzie, cisza została natychmiast przerwana, a Adam poczuł jak wszytko skutecznie się w nim gromadzi, a reakcja łańcuchowa może doprowadzić do wybuchu.

/ Centrum / Posterunek policji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:42, 27 Lip 2010    Temat postu:

/ Ulica

Skinęła mu jedynie głową na znak, ze rozumie. Podrzuciła lekko w górę tym samym poprawiając ich syna na swych rękach.Wytarła buty na wycieraczce, przekręciła zamek w drzwiach, a w tym samym momencie pod jej nogami zaczął się łasić pech. Poszorowała go lekko po łebku schylając się w dół. Otworzyła drzwi i wpuściła go do domu. - No już, już zaraz Cię nakarmimy. Stęskniłeś się za nami co? - mówiła niczemu sobie do kota. Junior radośnie zamachał rączkami w powietrzu. Weszła do środka domu. Ściągnęła z siebie buty i letnią kurteczkę. Odwiesiła ją na wieszak. Obróciła się na pięcie i powędrowała standardowo do kuchni. Ściągnęła małą czapeczkę z głowy juniora. Położyła ja na blacie stołu. Kiedy została sama w domu bo tak właśnie było gdyż Adam musiał pojechać po brata. Miała cały dom dla siebie. No i dla juniora. I miała mnóstwo czasu na rozmyślania. Adam miał dość jej słabej. Ok. Sama też po części miała dość. Nie przypuszczała,ze bycie matką i żoną i trzymanie dodatkowo wszystkiego w ryzach może być aż nazbyt trudne. Musiała się do tego przyzwyczaić. Miała przecież już na to czas. Adam nie chciał jej dać dodatkowego więc musiała znaleźć inne rozwiązanie, radykalne. Takie, które coś zmieni. Nie wiedziała czy ta zmiana będzie dobra i czy nie przysporzy im dodatkowych problemów, ale w końcu Adam sam tego chciał. Skoro uciekał od niej bo miał tego dość, przynajmniej ona tak to odbierała, to pójdzie mu na rękę. Będzie mu znikać z oczu. Mniej kontaktu z nią go usatysfakcjonuje. Według niej szła mu na rękę. Zrobi mu taką "przyjemność" i ograniczy ich kontakty do tego ile trzeba. Grzecznościowe uprzejmości i tym podobne. I musiała się w końcu sama wziąć za swoją siostrę. To też dodała do swej listy obowiązków. Tak robiła sobie w głowie specjalną listę. Tym czasem musiała się napić domowej herbaty.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:44, 30 Lip 2010    Temat postu:

/ Auto Adama Knight'a


Pokiwał mu głową, ale wcale nie było wiadomo czy faktycznie myśli tak jak on. Nie miał ochoty się przed nikim tłumaczyć i spowiadać tym bardziej przed Mariką. I tak dziwiło go to, ze nie było jej z nim skoro zawsze uważał, ze raczej są nierozłączni. Przestał o tym myśleć bo to nie była jego sprawa co między nimi było. Tak. Tłumaczenia Adama było rozsądnym wyjściem. Dziś chyba za dużo razy się z nim zgadzał. To było w jego mniemaniu nieprawdopodobne by był skruszonym. Chyba mu się coś w głowie poprzestawiało, albo faktycznie chciał coś zmienić. Kto tam go wiedział co w nim siedziało? Cmoknął cicho niezadowolony. - Przekażę o ile mnie wysłucha. wzruszył ramionami. Na tym kończył temat jaki przeprowadzili w jego samochodzie. - Tak jest panie kapitanie. - prawie, ze mu odsalutował tylko, że miejsca mało na taki zbyteczny ruch. Wyskoczył z jego auta kiedy się w końcu zatrzymał. Do przejścia miał jedynie malutki kawałek. Pokonał go dość szybko jako, ze był wysokim chłopakiem, kroki również były większe. Nie zastanawiał się jeszcze nad tym co miałby powiedzieć ostatecznie. Wiedział jedynie, że nie obejdzie się bez rozmowy z Mariką. Choćby chciał jej uniknąć to nie mógł. Adam by się zaraz o tym dowiedział i znów go pojechał. Dziś był zbyt pokojowo nastawiony. Otworzył drewnianą furtkę, wszedł na posesję Knight'ów i zamknął za sobą tą też furtkę. Szedł wolno po wysadzanej kamieniami dróżce w kierunku białego domu o numerze 1313. Po schodach wchodził z ociąganiem jak by wcale mu się nie śpieszyło do tego aby tam wejść. Kiedy jednak stanął przy drzwiach nie było już odwrotu. Nacisnął klamkę, która ustąpiła pod naporem siły jego ręki i wszedł do środka domu rozglądając się za żywym duchem w domu. Dobiegł go głos tłuczonego szła w kuchni i chwilę później ciche pomruki niezbyt ładnych słów. Podejrzewał, ze właścicielka znanego mu dobrze głosu nie jest w najlepszym nastroju więc przygotowywał się od razu na kontr atak jak by coś. Ściągnął z siebie kurtkę, którą zawiesił na wieszaku, a buty zostały na posadzce pod nim. Zanim się ostatnim razem ścieli przychodził tutaj często więc nie pukał nawet postąpił kilka kroków w przód i udał się do kuchni gdzie przebywała zapewne Marika.

/ Korytarz / Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:04, 02 Sie 2010    Temat postu:

/ Kasyno i bar / Pod Czerwoną Podwiązką / Seattle

Adam skręcił na swój podjazd a po chwili zatrzymał się przed garażem. Wysiadając miał nadzieję że nie pachnie całym świństwem burdelu. Papierosy, perfumy, alkohol. Gdyby okoliczności go nie zmusiły nie pojechałby tam z własnego wyboru. Zamknął drzwi rozpinając i zdejmując w drodze do domu kurtkę by odwiesić ją zaraz na wieszak. Marika nie miała możliwości po czymś tak błahym zacząć się interesować jego planami. Dbał o szczegóły. Wszedł na werandę zauważając że jedna klepka odstaje od reszty. Chwycił klamkę starając sobie przypomnieć gdzie są gwoździe i wpadł na drzwi. Spojrzał na nie ze złością jakby ich winą było że są zamknięte. Wsunął dłoń do kieszeni kurtki by znaleźć klucze. A jakbym choć raz ich nie wziął? Nie mogłaś poczekać aż wrócę? Wiedziałaś. Albo choć zadzwonić że wychodzisz? Utyskując sobie tak na swoją żonę wsunął kluczyki w zamek i otworzył sobie dom wchodząc na korytarz.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:49, 06 Sie 2010    Temat postu:

/ Sypialnia

Odetchnął świeżym powietrzem zostawiając za sobą rozstrój nerwowy różowłosej dziewczyny. Adam otwarł garaż i wyprowadził z niego samochód zastanawiając się gdzie upchnął gąbkę od jego mycia. Gdzieś na półce... Stał przed skleconym przez siebie samego regałem z desek jakie zostawił mu poprzedni właściciel i z puszek po farbie. Mimo że wydawało się to dość chwiejną konstrukcją nic nigdy mu na głowę nie spadło. Najpierw zauważył młotek, więc samochód mógł poczekać a decha na werandzie zostanie ponownie do niej przybita. Wygrzebał dwa gwoździe i po chwili klęczał nad konkretną deską. Zapiął bluzę, bo wiatr nie był zbyt przyjemny. Przymierzył dobrze gwóźdź i zaczął go wbijać a w jego umyśle pojawił się niezbyt przyzwoity obrazek. Też miał młotek i też uderzał tylko że rolę gwoździa odgrywała Jud i bardzo łatwo było trafić w jej różowy łepek. A wbijał ją nie w drewno, tylko w kartki, w masę kartek a na każdej z nich była opisana jakaś czynność domowa którą mogłaby wykonać. Sprzątanie... I tak masz jakąś ulgę, zawsze ci mogłem kazać narąbać drewna. Nie wiem co prawda skąd bym je wziął, ale... Jakże łatwo mogłabyś coś sobie zrobić siekierą. Uśmiechnął się pod nosem i sapnął patrząc z góry na dobrze wbitego gwoździa. Był dozgonnie wdzięczny temu kto postanowił że nie można znać myśli innych. Jego pomysły były tylko jego i pewnie niektórym żołądki wywróciłby się do góry nogami gdyby wiedzieli co Adam, czasem z nudów sobie wymyśla. Wbił drugi metalowy pręcik, a odgłos uderzania metalu o metal okraszony głuchym dudnieniem drewna roznosił się po obrzeżach. Stanął na desce i przeniósł ciężar ciała na same palce. Nawet nie zaskrzypiała. Uświadamiając sobie że do wyprzątnięcia samochodu będzie mu potrzebny odkurzacz musiał poczekać aż Jud przestanie z niego korzystać. Kto daje i odbiera... To bez różnicy i tak mam już tam miejsce zaklepane, ale nie będę tej biednej dziewczynie wyrywał pracy z rąk. Uśmiechając się cwanie trafił powtórnie do garażu i nadsłuchiwał szumu odkurzacza tłumionego przez ścianę, podczas wznowionego poszukiwania gąbki. Skoro nic nie mogę zrobić, a lodówka świeciła pustkami, to można by się było wybrać do sklepu. Nie miał serca wysyłać Judit wiedząc że to było by już grubym przegięciem a chciał ją zostawić w całości, a nie w strzępkach, ciekaw tego jak poradzi sobie z nią ta jej zdystansowana siostra. Wpadł do domu po portfel oraz dokumenty i po chwili go nie było.

/ Centrum / Sklep


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 22:30, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:08, 07 Sie 2010    Temat postu:

/ Kuchnia / Korytarz

Wsadził wtyczkę do kontaktu w garażu i zaczął odkurzać samochód. Była to jedyna czynność jaką naprawdę lubił robić. To tak jakby dbał o bliską mu osobę. Czarne Audi widziało większość jego wzlotów czy upadków, bo nie poruszał się po Nowym Yorku, Forks czy ogólnie po kraju niczym innym jeśli okoliczności go nie zmuszały. Samochód był częścią jego życia. Wyciągając z niego przy pomocy odkurzacza wszelkie świństwa zaczął liczyć ile już go ma. Czas najwyższy chyba na coś nowego. Nie chciało mu się zaglądać w dowód rejestracyjny. Jeździł tym samochodem od jakiś siedmiu czy ośmiu lat. Przeczyścił fotele pytając siebie skąd tyle okruszków. Jak żyłem sam byłem bardziej zorganizowany. Chwilowo będąc tak samotnym jak miał na myśli zaczął przywracać swe życie do pionu. I wszystko stawało się takie jak przedtem. Pusty dom. Prawie. Za jakiś czas już będzie. Zerknął na zegarek kontrolując czas dany Judit. Tylko Pech się pod nogami pałęta. Był w stanie zaakceptować to małe odstępstwo, tak długo jak kot nie działał mu na nerwy. Chwyty na gitarę przypomniane. Powracały stare zwyczaje. Dom w porównaniu do jego mieszkania był większy, ale i tak ograniczał swój byt w nim do trzech pomieszczeń. Czyli mała różnica, tylko miasto nie to... Przestawił się zaskakująco łatwo. Tym co trzymało go w świecie realnym była obrączka, coś na kształt łącznika między tym co było, jest i będzie. Adam uśmiechnął się kwaśno. Ciekawe co byś zrobiła, jakbym zostawił ci na stole karteczkę ze słowami 'Korzystam z wolności którą mi dałaś' i zostawił obok tej notatki moją obrączkę? Twoje słowa są czasem tak idiotyczne jak... Zdziwiłabyś się chociaż? Pewnie nie. Bo przecież ta kula u nogi jak pięknie siebie nazywasz zasługuje na taki los. Chociaż... Może i byś się zdziwiła. Nie musiał sobie tego od podstaw wyobrażać, przypomniał sobie wyraz twarzy kobiety, który widywał u niej wielokrotnie. Przetarł deskę rozdzielczą a jego uśmiech przekształcił się w bardziej gorzki. I co wtedy Marii? Co wtedy? Był ciekaw które wytrzymało by dłużej, które pierwsze by się złamało i powiedziało że dosyć tego. Ty jesteś dumna, ja jeszcze bardziej... Ciekawe kto popełniłby większy grzech. Ty która tak nierozważnie na jakiś czas zerwałaś ze mną czy ja korzystający z tego jak tylko bym mógł? Uwielbiał takie rozmyślania, całkiem miło zlatywał przy nich czas. Umył samochód i opłukał go obchodząc wokół. Kto przed kim by teraz klęczał? Prosiłem byś została w domu. Pomógłbym ci. Ciekawe czy Elias pomoże ci bardziej? Sądził że nie. Znając jej ojca prędzej się ucieszy że córka wróciła sama, bez męża u boku, co tylko potwierdzi jego zdanie o zięciu. Nie poklepiesz jej po ramieniu i nie zapytasz o co w ogóle poszło. A jeśli już zapytasz i się dowiesz to pomyślisz że wina jest moja, tylko że nie ja podrzucam ci różowe kukułcze jaja... Wytarł karoserie znajdując w tym spokój. Nikt się nie przypałętał, nikt mu nie przeszkadzał, las szumiał niedaleko a Adam stwierdził ze wystarczy kosmetyki. Spojrzał na zegarek i widząc że dane szwagierce dwie godziny upływają za dziesięć minut poszedł do domu. Słyszał ciche pluski z salonu, więc zdjął buty nie chcąc później raz jeszcze myć podłóg i podszedł do pierwszych z drzwi po lewej.

/ Korytarz / Salon


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Sob 19:25, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hugh
Człowiek



Dołączył: 11 Sie 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:54, 12 Sie 2010    Temat postu:

Zaparkował samochód przy ulicy i jeszcze raz sprawdził adres. Zgadzał się. Zsunął okulary przeciwsłoneczne na czubek nosa i uważnie przyjrzał się okolicy. Spokojne przedmieścia przypadły mu do gustu, wiedział jednak, ze niekiedy to wszystko stanowią pozory. Na przedmieściach gnieździły się czasem szumowiny najgorszego sortu, kryjąc się w pięknych willach, u boku równie urodziwych żon, z twarzami niewinnymi jak dzieci i sercami plugawymi jak bies.
Otworzył notatnik i przebiegł wzrokiem rzędy równych liter, po czym oszczędnym ruchem zamknął notes i schował do wewnętrznej kieszeni marynarki. Otworzył drzwi i postawił na ziemi jednocześnie obie nogi. To był jego dziwny zwyczaj, który z dziecinnej zabawy przerodził się w odruch bezwarunkowy. Cicho zamknął drzwi samochodu, poprawił garnitur i ruszył ku drzwiom domu pana Knight'a. Stanął przed nimi i grzecznie zadzwonił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:17, 17 Sie 2010    Temat postu:

/ Pokój przy sypialni

Kiedy wyszła z domu nie zauważyła aby na jej posesji znajdował się jeszcze ten inspektorek, niczym Gadżet. Brakowało mu tylko szarego płaszcza z różnymi bajerami i kapelusza. To by się dopiero uśmiała widząc go w takim wdzianku. Przygryzła lekko wargę myśląc nad czymś. Przypomniało jej się. Szepnęła juniorowi do ucha. - Kochanie... Tatuś prosił aby Ci przekazać, że się za Tobą stęsknił. Masz od niego buziaka. - ucałowała go w policzek tak jak by miał to zrobić Adam. Przeszła dróżkę wysadzaną tektonicznymi kamieniami. Doszła do auta otwierając przednie drzwi. Usadowiła juniora z tyłu na foteliku. Po zapięciu go pasami bezpieczeństwa obeszła auto i zajęła miejsce pasażera. Zanim odpaliła samochód wyciągnęła z torebki swój telefon. Wystukała sms'a i posłała go w eter do przyjaciela z zaproszeniem na obiad. Nie dzwoniła, bo nie chciała być namolna to raz, a dwa nie chciała mu przeszkadzać. Podejrzewała, że raczej jest już w pracy. Zapuściła silnik, który lekko drgał. Włączyła cichą muzykę, a następnie wycofała auto wyjeżdżając z podjazdu. Zamknęła bramę na chwilę wychodząc. Ponownie była w aucie. Ruszyła w stronę centrum, gdzie w sklepie zaopatrzy się w wszystko to co będzie potrzebowała. Minęła kilka domostw, oraz ludzi idących chodnikiem. Nie zastanawiała się dokąd zmierzają. To ją nie interesowało. Zerknęła w lusterko patrząc na syna, który bawił się małym misiem jaki mu zabrała do zabawy. Był spokojny. I ona póki co też. Poczuła w pewnym momencie silniejszy skurcz w brzuchu. Ledwo co zapanowała nad kierownicą. Przyłożyła sobie dłoń do czoła, ale nie miała gorączki. Nie wiedziała od czego to. Odsunęła to od siebie. Skręciła w lewo kierując się drogą na centrum. Już nie daleko do końca miała. Modliła się by nie spotkać przypadkiem najgorszej facjaty jaką by mogła w tym dniu zobaczyć. Chyba by się na nim wyżyła do woli. Minęła motel i wjechała na prostą drogę wiodącą do sklepu.

/ Centrum miasta / Ulica / Sklep


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:37, 19 Sie 2010    Temat postu:

/ Centrum miasta / Sklep

Prosta droga, którą przebywała już nie raz. Nie miała z niczym problemów. Została jedynie dziś wyprowadzona kilkakrotnie razy z równowagi. Jeszcze do tej pory krew zalewała ją od środka. Po głębszym przemyśleniu słów Aarona nie wierzyła mu. Może i leciała do NY. Sama Adam mówił, że mają problemy z księgowym, a co oznaczało, ze potrzebują do tego adwokata. Znała go. Związałby się z kimś innym, ale nie z nią. Poza tym miał przecież żonę. Nie wierzyła, w jego żadną zdradę. Howard chciał jej namącić w głowie i przez chwilę mu się udało. Zreflektowała się odrzucając nieprzyjemne myśli od siebie. Adam raz popełnił błąd wyciągają wnioski pochopnie. Mieli wtedy tego skutki. On nie zamierzała tak robić. Wolała zapytać go wprost i usłyszeć co ma do powiedzenia, niż zamartwiać się tym i mieć głupie domysły. Porozmawia z nim o tym później. Dochodziła godzina wpół do pierwszej. Marika nie miała już za wiele czasu. Zaparkowała swój samochód przed domem. Po chwili wyszła z niego najpierw do domu wnosząc zakupy, a po chwili wracając po juniora. Wzięła go na ręce. Poszli do domu razem coś pichcić.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:22, 31 Sie 2010    Temat postu:

/ Kuchnia

Półwampir gwiżdżąc sobie cicho pod nosem złapał torby jakie przyszykowała dla siebie Marika i wyszedł przed dom, by upchnąć je w bagażniku swego samochodu. Otwarł tylną klapę przesuwając parę rzeczy które woził ze sobą na wszelki wypadek albo jakoś zawsze zapomniał wyjąć. Ułożył torby kobiety i zamknął bagażnik ziewając. Ta drzemka nie wiele mu pomogła. I chyba nie będę sobie mógł podrzemać, a co tam... Bez różnicy mi to. I tak musiał jeszcze dopilnować Jeanine w lekcjach bo nie odrobiła ich. Jak zawsze w domu też by się coś do roboty znalazło. No i miał teraz gościa na głowie. Spojrzał na białą fasadę domu zastanawiając się nad tym czy Junior często płacze. Nie był przyzwyczajony do tego by dziecko go wyrywało ze snu. Postanowił nie pytać Mariki. Ze wszystkim sobie poradzi. Jakoś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:37, 01 Wrz 2010    Temat postu:

/ Kuchnia

Ostatni raz obejrzała się na swój dom, który zostawiała na jakiś czas. Dom który w zasadzie dzieliła wraz z Adamem i juniorem. Przecież teraz została tutaj sama co miała robić? Nudzić się i czekać bezwiednie kwitnąc na Adama? Sam powiedział, że nie wie kiedy wróci. Mogło to trwać nawet tygodnie. Wzruszyła nawet nieświadomie ramionami jak by odpowiadała własnym myślom. Przecież i tak jestem Tobie niepotrzebna Adamie. Jak zawsze pewnie sam sobie świetnie ze wszystkim radzisz i nie potrzebujesz mnie u swego boku... - W obecnej chwili nie potrafiła się tym porządnie przejąć. Najwidoczniej dar Jean działał na nią skutecznie. Powróciła do auta. Nacisnęła klamkę otwierając przednie drzwi i wsiadła do niego, na nią czekała cała trójka by wyruszyć. - Możemy w zasadzie już jechać. - powiedziała dość spokojnie uśmiechając się lekko do znajomych. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Zapięła pasy jak to zwykle robiła i rozmościła się wygodnie w fotelu. - To co dziś będziemy robić? - na jej kolana wskoczył wystraszony Pech. Pogłaskała go po grzbiecie by się uspokoił biedak. - Już dobrze. Będzie dobrze. - Nie wiadomo czy mówiła to do kota czy też do samej siebie. Nie było to w tej chwili ważne. Po prostu musiała odetchnąć i całkowicie się wyciszyć wewnętrznie.

/ Dom Duttona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:39, 25 Wrz 2010    Temat postu:

/ Salon / Dom Mariki Grey

W podskokach, nucąc sobie pod nosem znalazła się na krótkiej dróżce prowadzącej do domu w którym to obecnie pomieszkiwała jej siostra. Judit minęła znajome jej iglaste krzewy urywając sobie kilka pachnących igiełek. Im bliżej była drzwi tym ciszej nuciła, aż w końcu zamilkła. Wymiętolone igły, dzięki którym dłonie dziewczyny pachniały teraz kosodrzewiną, upadły na deski werandy. Wzięła głęboki oddech, zacisnęła zęby mówiąc sobie że nic się nie stanie i zapukała. Stała tak przez chwilę, czując jak mocno bije jej serce i zastanawiając kogo bardziej się boi. Jej czy jego. Kiedy nikt nie odpowiadał zapukała raz jeszcze. I tym razem nic. Judit obróciła się i wyciągnęła już z kieszeni telefon otwierając okienko do napisania wiadomości. Znalazła się przy tylnych drzwiach i nacisnęła klamkę. I po cholerę ja z domu wyłaziłam?! Przeszła się na taras i usiadła na ławce. Napisała wiadomość do Adama i poczekała chwilę za odpowiedzią. To co dostała wcale jej nie zdziwiło. Jasne. Skoro jest w Forks to gdzie aktualnie się bawi? Wzruszyła ramionami i wstała. Wdrapała się na płot i przeskoczyła nad nim lekko znajdując się po chwili w ogrodzie po drugiej stronie.

/ Dom Mariki Grey / Ogród


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanine
Pół-wampir



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:39, 21 Sty 2011    Temat postu:

/ Sypialnia / Dom Mariki Grey

- Nie będzie się wyżywał. - tłumaczyła Jeanine uparcie wędrując obok Christophera chodnikiem - Przecież to nie jest niczyja wina, prawda? To znaczy nie wiem dlaczego ciocia miała... Ale wuja nie może wyżywać się na tobie. Nie może, prawda? - zapytała zadzierając na moment głowę w górę by popatrzeć na Chrisa z wyczekiwaniem w oczach. Jako dziecko, czasem miała tak prosty ogląd sytuacji ze można było jej tego tylko pozazdrościć. I teraz akurat wszystko było czarne i białe - Nie! - zaprotestowała gwałtownie, ale w miarę cicho tupiąc jedynie nogą - Jak już ty się wyprowadzisz, to nie będę miała do kogo przyjść. Ty zostajesz, nigdzie nie idziesz, a jak nie to przyjdziesz do nas. Zmieścisz się u mnie w pokoju a ja nie będę ci przeszkadzała kiedy zaczniesz odrabiać lekcje. - obiecała solennie - Tata na pewno się zgodzi. Zgodziłby się. - poprawiła Jean kiedy weszła na werandę domu cioci i wuja. Dziewczynka stanęła pod drzwiami patrząc na nie bez słowa - Nie mam klucza. - oznajmiła po chwili i nacisnęła klamkę, która oczywiście nie ustąpiła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:31, 23 Sty 2011    Temat postu:

/ Sypialnia / Dom Mariki Grey

Popatrzył markotnie na blond główkę należącą do dziewczynki. Jakże on chciałby mieć taki prosty światopogląd na wszystko. Wszystko wtedy było by prostsze i klarowniejsze. Jednak on w tym momencie nie potrafił patrzeć na to co mówił a z nadzieją. Za dużo przeżył ostatnim czasem by wiedzieć jak może być. - Chciałbym w to wierzyć Jean. - odpowiedział zmartwionym tonem głosu. - No właśnie, ze może. Najwidoczniej nie znasz jeszcze na tyle Adama. Kiedy coś idzie nie po jego myśli, nawet kiedy nie jest to naszą winą znajduje sobie kozła ofiarnego by móc na nim się wyżyć. - wzruszył delikatnie ramionami. To było świętą prawdą, ze za wypadek Mariki nie był nikt winny. W końcu takie rzeczy same się zdarzają. - Wiesz mała nie mam wpływu na to co postanowi Adam czy Marika. Póki co jestem na ich łasce. Matka o to zadbała i jeżeli będą chcieli tego zrobić to i tak to zrobią. - cicho sapnął patrząc przed siebie tempo. Nie chciał niczego teraz zmieniać. Już tak niewiele mu zostało. Nie chciałby zawalić tego co osiągnął do tej pory. Nigdy nie było łatwo i nie będzie. Jakoś trzeba było dać radę. - Tak oczywiście zgodziłby się. Jean nie zwaliłbym się wam na głowę. Co to, to na pewno nie. Nie przejmuj się zobaczymy co czas pokaże. Nie ma co się tym martwić na zapas.- Wystarczy, że jego to trapiło, ale teraz miał ważniejsze sprawy na głowie, by o tym myśleć. Odrzucił to od siebie skupiając się na tym małym kruchym dziecku. - Ja mam, czekaj. - pogrzebał dłonią w kieszeni. Za chwilę zabrzęczał pęczek kluczy uderzających o siebie. Wsadził odpowiedni w zamek przekręcił i otworzył drzwi. Wpuścił małą pierwszą wchodząc za nią. - Właź. - powiedział cicho wyciągając klucz i chowając go do kieszeni. Zamknął cicho drzwi stając na korytarzu.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:35, 25 Sty 2011    Temat postu:

/ Mieszkanie na drugim piętrze / Nowy York

Zobaczył znajome przedmieścia Forks i zwolnił trochę. Po dobrych kilku godzinach za kierownicą czuł się zmęczony, senny i głodny. Zatrzymał się by coś zjeść, kiedy był w połowie drogi. Również wtedy zadzwonił do Grace by ją powiadomić o powodach dla których przedwcześnie musiał opuścić miasto. Jego matka nie była zadowolona, ale okazała dość zrozumienia by nie zwalać się Adamowi, jak narazie na głowę. Oboje doskonale wiedzieli, ze tego nie chcą. Bynajmniej jeszcze nie teraz. Zaparkował na podjeździe 1313 i wyłączył silnik patrząc na dom z niecodzienną mieszanką spokoju i stateczności w niebieskich oczach. Kiedy wyciągał swoją torbę nie mógł powstrzymać ziewnięcia. Pchnął lekko drzwi, a centralny zamek dał o sobie znać. Wygrzebał z kieszeni klucze od domu czując w powietrzu coś specyficznego. Wiosna cholera... Znów się ciepło zrobi. Westchnął ciężko, bo zimowa czy jesienna posępność o wiele bardziej do niego pasowała. Wszedł do domu pragnąc coś przegryźć i wypić nim uda się do szpitala. Bo chyba nie chcecie bym zjawił się tam głodny...? Poza tym miał podstawy twierdzić, ze krytycznie nie jest. Jedyny telefon jaki odebrał, prócz tego od Chrisa, był ze szpitala. Pielęgniarka wyuczonym tonem poinformowała go że Marika, tudzież 'pani Knight', miała wypadek w wyniku czego odniosła obrażenia klatki piersiowej i złamała sobie nogę. Wiedząc że jego synowi nic się nie stało i że jego żona nie jest w stanie agonalnym, a nad wszystkim prawdopodobnie trzyma pieczę Benjamin Adam pozwolił sobie na półgodzinne złapanie oddechu.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:55, 25 Kwi 2011    Temat postu:

/ Sala chorych / Szpital

Kiedy mówił mniej myślał o tym że się denerwował. Było to jednak widać po sposobie jazdy. Dłonie zaciskał na kierownicy mocniej a spojrzenie było rzucane spod brwi, którym dużo nie brakowało by połączyły się w jedną złowrogą kreskę. Po kilkunastu minutach niedzielnej jazdy ich oczom ukazał się opisywany przez Adama biały dom, stojący w głębi niezbyt dużej działki - Tutaj... Tutaj mieszkamy. - dodał chyba niepotrzebnie bo to że włączył kierunkowskaz było dostatecznym znakiem wyboru tego a nie innego numeru. Zatrzymał się możliwie jak najbliżej werandy by nie męczyć swej małżonki - Rok, może niecały rok mam ten dom. Ten obok... - wskazał jej domostwo w którym pomieszkiwał aktualnie tylko Christopher - Jest twój. Daleko nie miałaś. - mruknął co zabrzmiało jak początek historyjki o tym że poznali się przy pieleniu ogródków - Nic wielkiego. - stwierdził patrząc na budynek, który w gruncie rzeczy polubił od początku. Jednak mieszkanie na takim odludziu ma wiele plusów. Z tyłu rozległy się ponaglenia Juniora, który domagał się wypuszczenia go spod władzy pasków. Czarnowłosy zatarł powoli dłonie jakby nie wiedział co wpierw zrobić. Małego zignorował - Idziemy? - zwrócił się do Mariki jakby nie był pewien czy nadal ma na to ochotę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:26, 25 Kwi 2011    Temat postu:

/ Sala chorych / Szpital

Z każdą chwilą rozluźniała się jak by cały balast, który nosiła przez ten ostatni dzień gdzieś się gubił bezpowrotnie. Nie była już w szpitalu pod opieką i ostrzałem pielęgniarek, lekarzy i innych ludzi. Wracała do normalności a przynajmniej tak jej się wydawało. Miała nadzieję, ze tak będzie. Nawet nie mogła podejrzewać ile jeszcze ją czeka. Tam w szpitalu musieli się kontrolować i być ostrożni, a tutaj? Kto ich powstrzyma? Będzie pod jednym dach z mężem i synem. Wszystko mogło się zdarzyć. Marika spychała to na dno swej świadomości. Kiedy Adam powiedział gdzie są otworzyła oczy przyglądając się temu miejscu. Dom. Ich dom był na pierwszy rzut oka taki jakim go opisywał. Biały. Dookoła porastała zieleń. I ona głównie odcinała się na tle bieli. Obróciła głowę stronę domu, który miał być jej wcześniejszym. Niezbyt wiele różnił się od tego. Można by rzec wręcz, że były prawie jak bliźniaki. - Faktycznie, niezbyt daleko. - uśmiechnęła się delikatnie wędrując wzrokiem od jednego domu do drugiego jak by je oceniała. Marii pokiwała pewnie głową. - Idziemy. - powtórzyła za nim bez cienia zawahania w głosie. Rozpięła pasy, które ją trzymały czekając na pomoc męża by pomógł jej się stąd wydostać. Chwyciła za uchwyt i otworzyła sobie drzwi na oścież zaczerpując świeżego powietrza w płuca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:44, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Nie no... Świetnie. Za chęci mogła dostać od niego na wstępie jakąś naprawdę wartościową nagrodę. Nie chciał się jednak łudzić że tak będzie dalej. Weranda miała schody, a Adam czuł że dzisiejszy dzień cały będzie podobnymi schodami usiany. Oboje będą mieli pod górkę, mogli się zakładać komu będzie ciężej. Nie wymagał od Mariki bardziej szczegółowego opisu uczuć jaki wzbudził w niej widok domu, w którym żyli. Nie dostrzegł niezadowolenia, czy obrzydzenia. Wręcz przeciwnie, jej uśmiech wyglądał na jak najbardziej szczery i nie miał w sobie wiele ze sztuczności. Bez słowa wysiadł z samochodu przypominając sobie pierwsze pojawienie się Mariki w tym domu, pierwsze pojawienie się na stałe. Chyba wrócili z Nowego Yorku. Tak, to na pewno było wtedy... Wyciągnął najpierw kule by mieć je pod ręką, a później ujął ramię kobiety pomagając jej przy stanięciu na nogi, bynajmniej tą jedną. Chęć poznania która była w Hiszpance widoczna pomogła Adamowi się rozluźnić. Wyobrażał sobie o wiele gorsze scenariusze - Nie wiem, jak ona mówiła...? Najpierw kule, czy noga...? - zapytał jakby sam siebie patrząc w dół i nadal uparcie trzymając łokieć Mariki, by nie straciła równowagi - Spróbujesz? Przytrzymam cię. - dodał by nie bała się niepotrzebnie. Uczynił za nią kilka kroków będąc sztywnym niczym kij od szczotki. Nie musiał interweniować, choć raz czy dwa Marika zachwiała się. Stwierdził że szybko dojdzie do wprawy - Z boku... - zaczął ponownie oglądając się na samochód i siedzącego w nim Juniora - Mamy mały taras i całkiem sporo miejsca, bo drzewa tam nie rosną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:22, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Bo życie to nie bajka i nie można było się po nim niczego dobrego spodziewać. To się okaże jak będzie. To też wiele zależy od ich ogólnego podejścia czy sobie poradzą i jak będą się zachowywać. A dlaczego niby takie uczucia miałby w niej wywołać? Nie miał powodu by tak się czuła. A wręcz przeciwnie. Czuła się na jego widok wygodnie i dobrze. Bo o to rozpoczynał się nowy etap w jej życiu z dala od sterylnych pomieszczeń. Starała się jak najmniej czuć skrępowania czy coś w tym rodzaju. W zasadzie to nawet o tym teraz nie myślała. Była zaabsorbowana czymś całkiem innym. Tą nowością, która będzie musiała poznać. Ujęła dłoń Adama, a po chwili w zasadzie to obejmował ją w pasie pomagając wydostać się z z samochodu. - Kule... Najpierw kule... - odpowiedziała mu odbierając je od niego i wtykając swoje dłonie w oparcia by swe palce zacisnąć na rączce. Ścisnęła ją mocniej powoli poruszając się w przód by się do nich przyzwyczaić i nauczyć chodzić o nich. Nie obyło się bez zachwiania, ale w końcu jakoś sobie poradziła. Wolno, bo wolno, ale jakoś poruszała się naprzód. - Dam radę. Jak się przyzwyczaję to będzie mi szło jeszcze lepiej. Dojdę do wprawy. - obdarzyła go lekkim uśmiechem jak by samą siebie o tym upewniając. Przekrzywiła głowę w bok wędrując za ruchem ręki Adama. - Czyli, ze będę miała gdzie się przechadzać? - zapytała spoglądając na niego. Z auta dobiegło ich ciche popłakiwanie. Zapewne mały znów grymasił i domagał się by zwrócono na niego uwagę. - Wyciągniesz go? Bo zapłacze się na śmierć. - rzuciła z cichym przekąsem. Ona w tym czasie próbowała rozruszać się trochę i chodzić z jednego punktu do drugiego. Nie mogła powiedzieć by nie było to męczące, ale musi się wyćwiczyć, tak innego wyjścia nie ma.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:48, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Adam rozdarty między Mariką, a Juniorem za ponagleniem kobiety wybrał tego drugiego. Tylko poczekaj za mną i nie wchodź sama na schody. Wydostał małego z fotelika i przytulił do siebie mrucząc mu nad uchem by się uspokoił i przestał płakać. Przesunął dłonią po główce Juniora i dał mu buziaka – Ciii… Cicho już, wszystko w porządku. – powiedział uspokajając go wytrwale. Mężczyzna podszedł do Mariki i zatrzymał się obok niej by wyciągnąć klucze od domu z kieszeni – Gdybyśmy pojechali kawałek dalej dotarlibyśmy do Benjamina. A później do Port Angeles i Seattle. – zrobił krok w przód dotrzymując go Marice – Nie wątpię. Poćwiczysz i ze wszystkim dasz radę. – stwierdził kołysząc Juniora. Próbował go zająć kotem, który znanym tylko sobie sposobem ułożył się na poręczy biegnącej wzdłuż werandy i spal – Zobacz Adam… Kto tam jest? Kici, kici? – mały spojrzał w tamtą stronę, jednak zaniósł się płaczem ponownie i wtulił twarz we włosy ojca. Mężczyzna wywrócił bezradnie oczami i westchnął – Tak, będziesz miała gdzie chodzić. I w domu i poza nim. Miejsca mamy dosyć. – stwierdził. Marika znalazła się pod schodami, a Adam wyciągnął dłoń po jedną z kul – Chwyć się… Myślę że tak będzie ci łatwiej. Uważaj, bo jak przechylisz się w tył, to będę miał problem z tym by cię złapać. - wchodził krok w krok za nią powoli. Kiedy znaleźli się na podeście Adam minął kobietę i otwarł drzwi jak szeroko zapraszając ją gestem do środka. Rzucił w jego głąb okiem jakby spodziewał się nieoczekiwanego bałaganu czy niespodzianki stojącej na środku w wielkim pudle. Niczego takiego nie było. Uśmiechnął się do Mariki i usunął z jej drogi.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:34, 26 Kwi 2011    Temat postu:

Marii zwróciła głowę w stronę obojga mężczyzn. Jednego dużego i drugiego małego, który za nic nie chciał się uspokoić. Zaprzestała swoich wędrówek przekrzywiając głowę w bok i samej nie wiedzieć co poradzić. - Wiesz w zasadzie, to jak nie biorę leków... - podrapała się zafrasowana po karku. - Odczekam jeszcze z dwa dni i znów go zacznę karmić piersią. To chyba nie będzie zły pomysł? - Junior jeszcze nie był przecież taki duży, a to akurat dobrze mu zrobi, mleko matki, które zawierało pełnowartościowe składniki. - O ile będzie jeszcze chciał. Zobaczymy czy się nie przyzwyczaił do butelki. - Oceni to kiedy zrobi próbę. Oj faktycznie strasznie był dziś marudny. - Chyba jest śpiący. Już popołudnie czas drzemki. To go uspokoi. - Jak się wyśpi to może humor mu się poprawi i przestanie tak wciąż popłakiwać. Marii spojrzała na czarnego kota, a jej kąciki ust drgnęły w górę w uśmiechu. Jego futerko lśniło połyskując w słońcu. - Niezbyt daleko. - odpowiedziała patrząc na różne strony. - Tak jak zawsze dam. - Przekonywanie jego czy siebie o tym co raz to lepiej jej wychodziło. Kobieta oddała mężowi jedną z kul, a drugą dłonią przytrzymała się poręczy. Jeżeli myślała, że przechadzanie się p alejce to trudna sprawa, to grubo się myliła. Teraz dopiero przyszło jej się namęczyć wystawiając swoją cierpliwość na próbę. Wolną stawiając kulę na każdym z stopniu, zapierając się na niej i unosząc nogę w górę by pójść dalej Marii stawiała kroki cicho sapiąc pod nosem. Błogosławiła chwilę w której znalazł się na werandzie. Odebrała drugą z kul by lepiej jej się chodziło. Umęczyła się jak by co najmniej zrobiła kilometry w hipermarkecie lub na jakimś spacerze. Poczekała aż Adam otworzy drzwi, a kiedy ją przepuścił weszła do środka nie odmawiając sobie tego by je z ciekawością lustrować. I cholera było tak prosto co jej się podobało. Ten minimalizm. Nic na siłę wciskanego. Prostolinijność w samej klasie, co zaowocowało na jej twarzy uśmiechem. Zobaczy jak wygląda reszta, ale i tak pomimo wszystko narzekać nie zamierzała.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin