Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Ogród

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:59, 16 Kwi 2009    Temat postu: Ogród



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:33, 22 Lip 2009    Temat postu:

/ Kuchnia

Przeszedł przez salon i stanął na tarasie. Po raz pierwszy pojawił się w swoim ogrodzie odkąd tu zamieszkał. Jak na jesień przystało królowały brązy i zgniłe odcienie zieleni. Rozejrzał się. Dwa smukłe drzewa rosnące obok siebie nadawały się idealnie do hamaka. Jakieś kwiaty mieściły się pod płotem. Adam postanowił je wyplenić. Widział ten zakatek raczej w całości na zielono. Plamy różu czy czerwieni nie były mu tu potrzebne. Odwrócił wzrok i przeniósł go przed siebie na dom, swojej nowej jakże uroczej sąsiadki. Uroczej... - pomyślał kwaśno kiedy spoglądał na dach - Jak śpi chyba... Akurat obok mnie? W hangarze sobie mogła zamieszkać... Dachówki nie odpadały, elewacja też niestety była w dobrym stanie. To miała być rudera! Gdyby był sam tak by wybrał, na jego nieszczęście towarzyszył mu Martin. Miał związane ręce. Uśmiechnął się z wizji, która nagle go nawiedziła. Cóż zawsze będzie z kim uciąć sobie pogawędkę... Uśmiechnął się złośliwie i obrócił na pięcie. Z kuchni wziął sałatkę i herbatę.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:32, 24 Lip 2009    Temat postu:

/ Kuchnia


Przechodząc przez korytarz przystanął by zamknąć drzwi od salonu. Przez tarasowe okno dostrzegł pewną osobę paradującą za niskim płotem. Prowokujesz mnie? Nie mogłas chodzić po drugiej stronie ogrodu? Wypadł lekkim krokiem na tras. Jego kroków nie było słychać na jesiennej trawie. Oparł się o płot i zapytał donosnym głośnym, tonem pełnym przewrotnej radości - Już zaczynasz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:45, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Z zamyślenia wyrwał ją donośny głos mężczyzny. Wolno przeniosła głowę w jego kierunku. Przechyliła ją w bok i skrzywiła się. - Że niby zaczynam co? - zapytała głupkowato. - Nie rozumiem o co Ci chodzi? Czy już nawet na taras nie można wyjść, no chyba, że naruszam Twoją prywatność to wybacz pójdę sobie. - powiedziała nazbyt spokojnie i znów obróciła głowę w przeciwnym kierunku.


Wywrócił oczami. Chyba nie myliłem się aż tak bardzo... Oparł łokieć na sztechetce. - Gnębienie mnie... - wytłumaczył jej łaskawie i uniósł w górę jedną brew zniecierpliwiony. Wolną dłonią poprawił sobie bluzę. Chłodny wiatr nie był zbyt przyjemny. - Tak więc... - przymusił się by jakoś pociągnąć tą rozmowę - Choć trochę ci się podoba? - wskazał ruchem brody na dom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:01, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Hm..może być nie jest zły. - powiedziała obojętnym tonem głosu. Nawet nie raczyła na niego spojrzeć. Nie umiała, a może nie chciała, wiedziała, że jeden jego niewłaściwy ruch i znów będzie się na niego wydzierać, a nie miała dzis na to kompletnie siły. - A co do gnębienia to mnie się nie śpieszy mam na to mnóstwo czasu, także spokojna Twoja głowa. - mówiła znieczulona na wszystko. Nie dostrzegała nawet tego iż na dworze nie jest za ciepło. Było jej to zbyt obojętne.


- Och... - Adam zrobił zrezygnowaną minę - Myślałem że będę mógł się zabawić. - westchnął - Nudzę się... - zrezygnował widząc że jest i tak jakaś nie w sosie. - Czyli że jednak nie jestem pelikanem, co? - przypomniał Marice do czego go porównała - Trafiłem. - stwierdził ukrywajac swą dumę z tego powodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:25, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Jak się nudzisz to się pobaw... - nie dokończyła i machnęła ręką. - Zresztą nie ważne. I jesteś pelikanem bo szybko łykasz bajki jakie Ci się wciska , a to, że nie krzyczę po Tobie nie zwalnia Cię z obowiązku bycia nim . -wyszczerzyła się do niego bezczelnie. - A zabawiać to Ty się możesz z dziwkami w burdelu, Martin z chęcią na pewno Cię tam zabierze. - powiedziała kąśliwie. Skoro Adam chciał się specjalnie z nią droczyć nie pozostawała mu dłużna. - Robisz to wszystko specjalnie, wywołujesz we mnie agresję, lubisz jak się po Tobie wydzieram? Bawi Cię to co? Przecież to jest takie fajne. - powiedziała sarkastycznie.


- Nie mam z kim... - stwierdził ze spokojem - Myślałem że się skusisz skoro jesteś tak samo wredna jak ja. - okręcił kota ogonem - Mówisz że wciskasz mi bajeczki? Och ty biedna zakłamana dziewczynko. - wiatr zdmuchnął mu grzywkę na oczy. Odgarnął ją - Jestem masochistą. Chcę wywołać u siebie ból głowy a twoje wrzaski działają na mnie najlepiej. - spróbował dobić ją czymś innym.- Jak tam Aaron? - ot i wbił szpilę. Uśmiechnął się i przekręcił głowę wyczekująco jakby plotkował z najlepszym znajomym. Pamiętał jej ostatnią reakcję wtedy gdy wypowiedział jego imię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:58, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Jesteś jakiś nienormalny, nie wiem na głowę za dziecka upadłeś czy co? Jak chcesz by Cię głowa bolała to weź się walnij o murek domu efekt gwarantowany. - lekko się uniosła. - Nie jestem zakłamana, raczej rzekłabym szczera, ale to nie ważne. - wzruszyła lekko ramionami. Już miała obrócić głowę kiedy usłyszała jego ostatnie słowa. Zakuło ją coś w sercu. Na jej twarzy malował się lekki ból. Bardzo dobrze wiedział w które miejsce uderzyć. Spięła się cała co tez można było bardzo łatwo zauważyć. Obróciła się tym razem cała do niego i przyjęła zacięty wyraz twarzy. - Nie waż się wypowiadać przy mnie tego imienia!. - syknęła do niego okropnie zła. Ponownie zaczęło się w niej gotować. - Pieprz się wiesz, zejdź ze mnie i nigdy, ale to nigdy nie wypowiadaj przy mnie tego imienia! - wrzasnęła na niego wściekle. Zacisnęła dłonie w pięści, była gotowa go za to w tej chwili zamordować.


- Jestem jak najbardziej normalny. - powiedział Adam oburzony - To nie moja wina że mam tak kochaną matkę. - wyrzucił z siebie z obrzydzeniam - To dzięki niej jestem taki jakim mnie widzisz - stwierdził z emfazą. Kiedy zobaczył wyraz jej twarzy wyszczerzył się z wyższością - No co? - zapytał jakby nieświadom, stroskanym tonem. To że padło akurat na kobietę stojacą w sąsiednim ogrodzie to była świadoma decyzja. Musiał się odegrać na kimś za to co sam czuł. Za to co zrobiła mu Selene. Było tak miło patrzeć jak kogoś boli równie mocno jak jego. Adam zachowywał sie jak chory psychopata przelewajac całą swoja wściekłość i żal w Marikę. - Nie będziesz z nim razem kopać grządek pod warzywa? - w jego tonie kpina przebijała wszystko inne. Miło co?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:41, 24 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- W tym jesteśmy podobni do siebie. - przyjęła pozycje obronną. - Rodzice to zło konieczne, zresztą jak dla mnie to ja nie mam rodziców. - rzekła lodowatym tonem głosu. Postąpiła krok w przód. Jego następne słowa zabolały ją jeszcze bardziej. Traktowali ją jak przedmiot, który można wymienić na coś lepszego. Czuła się z tym okropnie źle, zaniżało to jej poczucie własnej wartości. Uważała, że skoro wszyscy się nią tak bawią a później odrzucają to po prostu nie jest nic warta, jest zwykłym zerem. Zaczerpnęła trochę powietrza. - Nie, nie będzie!! - powiedziała twardo ze złością. Obróciła się do niego plecami. Podbródek jej zadrgał niebezpiecznie. Oczy jak by tez jakoś zwilgotniały. Po jej policzku popłynęła łza. Starła ją bardzo szybko i zaczęła głęboko oddychać by nie dać się fali płaczu. Kobieto co się z Tobą dzieje? Weź się w garść, rozklejasz się jak dziecko. Bądź twarda.. Mówił jakiś wewnętrzny głos w jej głowie. - Jesteś na prawdę chory, wyżywanie się na innych sprawia Ci wielką frajdę, gratuluje odwagi a współczuję głupoty. - powiedziała łamiącym się głosem.



Adam westchnął lekko. Zmrużył oczy. Czuł się tak szczęśliwy, poczuł się tak przewrotnie zadowolony jak wtedy gdy na początku wyprowadzał z równowagi Sel. - Dlaczego? - rzucił od niechcenia. Widział co się z nią dzieje. Był od Mariki o wiele twardszy. Być może nie czuł nigdy niczego do Sel. Może tak mu sie tylko uroiło? Może potrzebował tego by jedynie odkryć w sobie coś nowego? Odtrącił od siebie to wszystko. Nie było sensu tego ukrywać. Jego uczucie poszło na marne. - Tak jak twoje... - mruknął do siebie pod nosem. Doprowadził do tego czego chciał. Pragnął jedynie poznać powody. Czyżby takie same? Poczuł przyjemne uciskanie w głowie. Na początku ból był zawsze mobilizujący. - Wyżywam się bo... - Bo? Taki jestem. Wybacz... Zacisnął nieświadomie pięść.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Sob 20:33, 25 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:34, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
- Och, daruj już sobie te uszczypliwości. - obróciła się w końcu w jego stronę. W jej oczach malowała się dziwna rozpacz. Poczuła się zraniona jak młode pisklę porzucone przez swą matkę. - Czy to ważne? To moja sprawa dlaczego. - powiedziała cicho. Zniknęła gdzieś z niej cała złość, ale na jej miejsce weszła rozpacz, ból, smutek. Wszystko razem wzięte łamało ją wewnętrznie w tej jednej chwili mógł ją poznać jako tą słabą, kruchą kobietę. Swoimi słowami dobił ją kompletnie. - Chciałeś mi sprawić ból prawda? Cieszy Cię to bardzo prawda? - zaczerpnęła lekko powietrza w płuca. - Chcesz wiedzieć dlaczego. - powiedziała po namyśle. - To ja Ci powiem bo mną się można pobawić, potraktować jak zabawkę a później rzucić gdzieś w kąt kiedy się znudzę, taki już mój żywot. Jestem...Jestem po prostu nic nie warta taka prawda. - otworzyła się trochę przed nim. - Rodzice tez mnie nie oszczędzili, także wychodzę na zero. - wzruszyła ramionami, podbródek znów począł jej lekko drgać. Obróciła się od niego i poszła wprost przed siebie. Zasiadła sobie na powrót na ogrodowym krześle. Podciągnęła sobie kolana pod brodę i oparła o nie swą głowę.



Kiedy wysłuchał jej historii popatrzył na nią spod półprzymkniętych powiek – Lubię jak kogoś boli. - To, co że miała tak samo zjebane życie jak on. Adam pociągnął dalej. Nie umiał sobie odmówić, kiedy pierwszy raz w życiu miał okazję powiedzieć komuś co tak naprawdę leży mu tam gdzie powinien mieć serce. Było mu że różnicy że odeszła. Jak dla niego mogło jej wcale nie być. – Wyobraź sobie że jesteś do mnie o wiele bardziej podobna niz myślisz, przyjmij to do wiadomości – oświadczył krzakowi hortensji, który miał przed oczami – Pomyśl że taki skończony sukinsyn jak ja może okazywać cieplejsze uczucia. Katalizatorem tych okropnych wydarzeń jest kobieta. I co wtedy? Och, przez jakiś czas jest fajnie, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie ‘wspaniale’. A to zakupy, a to kawa… Kupujesz sobie dom bo planujesz ułożyć sobie w końcu życie. Masz 29 lat i myślisz : czas najwyższy się ustatkować. I nagle musisz wyjechać, bo jakiś idiota wytacza ci sprawę w sądzie. I ona oczywiście jedzie z tobą, bo twierdzi, że uschnie z tęsknoty. – jego dotychczasowa wypowiedź biła ironią i pogardą dla samego siebie, za to że wplątał się w coś takiego – Spędzacie tam kilka dni, ona wyjeżdża bo ma pracę i obowiązki a ty zostajesz. Wariujesz z samotności, choć przedtem wcale tego nie odczuwałaś. Wsiadasz w pierwszy lepszy samolot, bo jesteś tak głupia że tęsknisz. I co zastajesz? – Adam uśmiechnął się krzywo – Swoją wybrankę siedząca na schodach własnego motelu. Po krótkiej rozmowie oświadcza, że nie może z tobą być. Co czujesz? Wściekłość? Gniew? Agresję? Czujesz się wykorzystana? – pokręcił głową rozbawiony i machną ręką jakby to co mówił nie miało znaczenia. Kiedy nad tym sekundę pomyślał, uznał że to prawda. Dla niego już nie miało znaczenia – Ty nic nie czujesz, bo zamiast serca masz czarna dziurę! I żyjesz, egzystujesz. Wokół siebie tworzysz coś gorszego niż było przedtem. Jeśli przed tymi wydarzeniami zadowalałaś się ironią to teraz szukasz zaczepki. Nie obchodzą cię osoby, które gnębisz swoim zachowaniem. Szukasz czegoś lub kogoś na czym można się wyżyć – wskazał krótko na Marikę – Masz głęboko gdzieś co czują te osoby. W twoim odczuciu powinny dzielić z tobą to co czujesz. Powinno ich boleć tak samo jak ciebie. – zaczął się śmiać głośno – Jesteś zdegradowana do tego stopnia że kiedy powodujesz wypadek to nie pytasz tej drugiej osoby czy nic jej nie jest, tylko myślisz : Cholera po co zapinałam pasy, może by mnie już nie było? Dla ukoronowania wszystkiego mieszasz się w ciemne interesy z nadzieją że ktoś cię sprzątnie bo sama nie masz na tyle odwagi by to zrobić... – spojrzał na kobietę z daleka. Nawet stąd dostrzegał na jej twarzy szok. – Dlatego… Tak cieszę się ze ciebie również boli. – zakończył swój monolog tonem w którym groźba była wyraźnie słyszalna. Nie pytaj mnie więcej o to co ja czuję…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:18, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Westchnęła bardzo ciężko. Słuchała jego opowieści w milczeniu lecz na twarzy malował się szok i niedowierzanie. Odpłacił jej tym samym czym ona jemu, nieskłamaną szczerością. Po co on mi to mówi? Jak by mnie to cokolwiek obchodziło. A może jednak coś obchodzi, sama nie wiem, przynajmniej jedno jest wiadome dlaczego zachowuje się tak oschle i chłodno w stosunku do innych. Tylko czy to coś tak na prawdę zmienia między nami? - myślała spokojnie. Powstała i uchwyciła w swe dłonie krzesło na którym właśnie siedziała. Podeszła z nim bliżej jego płotu, ale nie zbyt blisko więc wciąż dzieliła ich widoczna granica. Postawiła je bezpiecznie na trawie i ponownie na nim usiadła. Nie chciało jej się stać, ale też nie chciała by musiał do niej krzyczeć a tym bardziej by ktokolwiek ich słyszał. Popatrzyła na niego nieodgadnionym wzrokiem i lekko odchrząknęła, nabrała powietrza w płuca i po wysłuchania całego użalania się Adama zaczęła do niego przemawiać. - Rozumiem, tak na prawdę szczerze i prawdziwie. - mówiła spokojnie. - I wbrew temu co myślisz ja mam serce i uczucia i potrafię współczuć. I przykro mi, że spotkało Cię w życiu takie nieszczęście. Nikt nie zasługuje sobie na takie traktowanie nawet Ty czy ja. I owszem zauważyłam to jak najbardziej , że jesteśmy do siebie bardzo podobni, ale to Adamie niczego między nami nie zmienia, Ciebie cieszy fakt, że mnie to boli, mnie zaś nie. I przykro mi z tego powodu, bo choć jestem jaka jestem i tak mnie życie ukształtowało to ja jednak czuję, Twoje słowa ranią jak szkło, a to tylko dlatego, że Ciebie skrzywdziła kobieta, przez to próbujesz wyładować cały swój gniew na mnie, proszę bardzo droga wolna, tylko nie oczekuj, że nie obdarzę Cię tym samym. - ciągnęła cały czas swój wywód, była z nim w tej chwili jeszcze bardziej szczera niż kiedykolwiek w życiu. Chciała sobie to wszystko raz a porządnie wytłumaczyć. - I potrafię wczuć się w Twój osobisty ból bo znam to uczucie doskonale, nie tylko Ty w życiu zostałeś zraniony i skrzywdzony i odczuwam go razem z Tobą może nie w ten sam sposób, ale odczuwam. Ale to wszystko nie zmienia żadnego faktu istnieje między nami wielka granica ja pewnie pozostanę tą pieprzoną zołzą w Twoich oczach a Ty w moich skończonym wkurwiającym idiotą, choć mam do Ciebie szacunek za szczerość. Najlepiej będzie jeśli Ty Adamie nie będziesz mi wchodził w drogę a ja Tobie. Chyba, że chcesz ze mną ponownej konfrontacji? - spojrzała z przymrużonymi oczyma w jego twarz. - Wtedy to już inna sprawa. Decyzja należy do Ciebie, ale pamiętaj, że każde działanie pociąga za sobą nieodwracalne konsekwencje. - kiedy w końcu skończyła nabrała głęboko powietrza w płuca i odchylila lekko głowę w tył.


Spojrzał na nią krzywo. Nienawistnie i ze złością. Jestem tak głupi... Po co ja to mówiłem? Uśmiechnął się ironicznie. - Ciebie nie ma obchodzić co ja czuję. - pokręcił głową i wzruszył ramionami rozkładając bezradnie dłonie - Nie powiedziałem ci tego wszystkiego by wzbudzić w tobie jakieś śmieszne poczuce winy, czy żalu nie... - westchnął - Nie obchodzi mnie to że tobie jest przykro. Nie masz się wczuwać w co co ja czuje bo nie jesteś w stanie - prychnął nagle rozjuszony - Powiedziałem ci to bo zapytałaś. - nie potrzebował od nikogo współczucia. Co ono dawało? Nic. Było kolejną ślepą uliczką w jego życiu. - Mówisz o konfrontacji? Sama w to nie wierzysz. Nie jesteśmy na tyle pokorni by przejść obok siebie bez słowa urazy. Widzisz, to że tu mieszkasz i jesteś zołzą a ja skończonym wkurwiajacym idiotą jak pięknie mnie nazwałaś daje szanse przeżycia innym. - mimo wszystko uśmiechnął się ze znajomym obłędem w oczach. - Wykończymy siebie nawzajem a innym pozwolimy żyć w spokoju. - zawsze umiał postawić na swoim. Patrzył na siedzącą Marikę ze spokojem. Był ciekaw jak zareaguje na jego rewelacje. Oparł ramiona na płocie i rozglądał się po jej ogrodzie. Zrównałbym to wszystko z ziemią... Nie było mu źle z tym co zrobił. Parę jego dziwnych zachcianek zostało ujawnione. Pragnienie szcząścia i śmierci. Adam był pełen sprzeczności. - Teraz już nie jestem w twoich oczach idiotą co? - wywrócił oczami - Pewnie raczej jestem chory psychicznie, no może i jestem. - dodał sarkastycznie - Myśl o mnie co chcesz.... - zmarszczył lekko czoło. Jak mówiłem o bólu to tak... Wcale tego nie chciałem! - Ale pomyśl nad tym. - obrócił się od płotu i usiadł na kamieniu. Oparł się o sztachetki. Chciał czymś zając ręce, gdyby miał papierosa chętnie by zapalił.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Sob 20:47, 25 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:58, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
Spojrzała na niego i roześmiała się na głos. W tej chwili to ona zaczęła się zachowywać jak chora, pokręcona hipokrytka. Wyszczerzyła się do niego bezczelnie i założyła sobie ręce za głowę lekko odchylając się na krześle. - Cóż może i masz rację, nie jesteśmy w stanie spokojnie obok siebie przejść by sobie nie skakać do gardeł. A tak szczerze to nie przypominam sobie osobiście bym się Ciebie pytała dlaczego, postawiłam pytanie czy lubisz patrzeć jak mnie to boli, nie pytałam o to co Tobie dolega, sam z tym wszystkim wyskoczyłeś jak Filip z konopi , więc mi nie mów, że nie mam Ci współczuć, poza tym ja to potrafię robić, Ty zaś nie i to nas tak bardzo różni. - stawała się na powrót tą zimną, wkurzająca i chłodną zołzą. - I szczerze mówiąc to mało co obchodzi mnie Twoje chore zdanie. Co do tego czy jesteś psychopatą, to zależy jak na to patrzeć, z mojego punktu widzenia to zdaje mi się, że próbujesz takiego zgrywać, ale nie jesteś nim. - wzruszyła ramionami. Po chwili zniknął jej z pola widzenia. Przymknęła lekko powieki i uśmiechnęła się pod nosem mega zadowolona. Ziewnęła przeciągle zasłaniając sobie usta dłonią. Zaczęła się zachowywać jak by w ogóle nie doszło między nimi do tej rozmowy.


Wskazał na siebie dłonią - Prosiłem byś mi współczuła? Napewno nie! - wstał na równe nogi - Odpłaciłem ci się tym samym - brew lekko mu drgnęła - Szczerością... - zacisnął pięści - Widać, życie jeszcze cię nie nauczyło doceniać tego i owego. Trudno... - Ruszył do swego domu. Roztrzęsiony tym to zaszło przy płocie i bólem głowy skierował się do kuchni. Okno kuchni wychodziło na ulicę. Dzięki bogu... Zatrzasnął za sobą z siłą drzwi od salonu, by nawet przez przypadek nie zobaczyć tej kobiety. Wredna suka... Marika napewno słyszała trzask. Czy ja naprawdę nie potrafię współczuć? Jestem do tego stopnia inny?

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:59, 07 Sie 2009    Temat postu:

/ Sypialnia

Po dość skromnym śniadaniu znalazł się na połaci trawnika ze szpadlem w ręku. W domu narzucił na siebie stary t-shirt i bluzę. Jego wzrok padł na krzak przekwitłej róży. Po co tu rośniesz? Nikt cię tu nie chce! Wbił szpadel. Nadepnął silnie. Skończę z tobą. Może trafi się ktoś tak uczynny i skończy ze mną? Od chwili, gdy przekroczył granicę tego miasta miał same problemy. Zarówno na polu prywatnym jak i zawodowym. To, co powiedział Marice o swojej wyprowadzce nie było pustą gadaniną. Coraz częściej się nad tym zastanawiał. Stracił serce i chęci do mieszkania tu. Tak jak ta róża. Był bezużyteczny. Należało się go pozbyć. Nie miał, dla kogo żyć, nie posiadał żadnego celu. Pierwszy raz się o coś bał. Stracił Sel. Trudno. Znów wbił szpadel. Młode drzewko. Marika. Jeśli będą konsekwencje… Jeśli stało by się to czego ona się tak obawiała, nie chciałby tego stracić. Opanuj się. Sumienie. Powiedziała, że cię nienawidzi, że jesteś chory… Okropny… Czuł jak pod naporem narzędzia są przecinane korzonki. Zapomniałem… Potrzebował jakiegoś punktu zaczepienia, który pozwoliłby wyrwać mu się z nałogu, w który nieświadomie popadał. Tabletki. Opakowanie miało starczyć na miesiąc nie wytrzymało tygodnia. Po drzewku. Z korzeniami. Oparł się na narzędziu. Jakieś małe kwiatki rosły pod płotem. Marzenia. Ukucnął przy nich i wyciągnął dłonie. Kwiatków nie było. Marzeń też nie. Praca z Martinem? Ucieczka. Oczywiście. Przysiadł na jednym z większych kamieni. Głowa bolała go nieznośnie. Ból wzmógł na sile, gdy tylko zaczął kopać. Te tabletki działają cholernie krótko… Proste tłumaczenie. Łyknął. Ostatnia. Musiał zakopać dziury powstałe po krzewie i drzewku. Musiał pracować by zapomnieć o Sel i nocy z Mariką. Prychnął nagle rozbawiony. Tu akurat nie ma czego zapominać… Skoro nic się nie pamięta? Trzask. Trzask! TRZASK! Odwrócił głowę i wbił wzrok w przęsła płotu. Usłyszał jak coś dużego łupnęło o podłogę. Poderwał się z kamienia i chwycił sztachetki. Wytrzeszczył oczy. Co jest do cholery…? Okna salonu zostały pozbawione szyb. Na jego oczach to samo stało się z oknem na korytarzu. Wystawała przez nie noga od krzesła. Znów coś upadło. Przeczesał włosy dłonią. Co jej strzeliło do głowy? Odsunął się od płotu jak oparzony. Ona nie życzy sobie twojej pomocy… - cichy kpiący sobie z niego głosik. Chwycił szpadel i poszedł go schować. Wykopane rośliny i doły po nich zostały nie ruszone. Ukrył się we własnym domu.

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:09, 06 Sie 2010    Temat postu:

/ Łazienka

Wyszła tylnymi drzwiami i rozejrzała się po ogrodzie. Spojrzała na swój dom z dziwnej teraz perspektywy. Nigdy nie była po tej stronie płotu, nie była w ogrodzie swej siostry. Znała go tylko od przodu, gdzie rosły same iglaste drzewka. Z tyłu mieli mały trawnik, szopkę. Rosła tez okazała jabłoń. Nie było tutaj zagracone, ale nie rosły też kwiaty. Kwiaty miała bardziej po lewej stronie stronie domu przy małym tarasie. Podeszła do linek i złapała pierwszą z brzegu rzecz. Były to spodnie, na pierwszy rzut oka wiadomo że Mariki, bo nie były czarne. Nie wiem czego on nie lubi w kolorach, przecież są takie fajne... Niebieskie, czyli jeansy i do tego rurki. Jak ty się w nie mieścisz po porodzie ja nie wiem. Westchnęła i schyliła się po klamerki. Rozwieszanie szło jej średnio, nie spieszyła się. Okno w sypialni na pierwszym piętrze nie otwarło się, a Adam jej nie poganiał. Trochę przeszkadzał wiatr wciskający do oczu włosy dziewczyny. Byle to skończyć i sobie iść. I byle się na mnie nie darł. Porozwieszała ich ciuchy patrząc na wiszące zabawnie, do góry nogami koszulki. Odstawiła miskę pod słupek nakrywając nią klamerki. Musiała wrócić na górę i zapytać co dalej, nie miała pojęcia czy coś jeszcze dla niej planował.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:21, 03 Maj 2011    Temat postu:

/ Kuchnia

Choć sam nie przepadał za słońcem wiedział że Juniorowi jest ono potrzebne, więc podjął ten trud i wyszedł by podsmażać się systematycznie w cieple wielkiej gwiazdy. Wyszli drzwiami z korytarza, bezpośrednio na tyły ogrodu. Ławka na tarasie z naturalnych powodów odpadała. Adam usiadł w progu drzwi a Junior zajął jego kolana by dopić w spokoju herbatkę. Mężczyzna wsparł się bokiem o futrynę zastanawiając się czy jego życie tak właśnie by wyglądało gdyby uparcie pragnął tylko samego dziecka, a nie jego i jego matki. Potrafił już trochę zrozumieć Grace, jakąś część z jej pobudek, które były odpowiedzialne za decyzję by wychować Adama w pojedynkę. Pominął jak zwykle nieistniejącą dla niego osobę ojca i doszedł do wniosku że ona miała o tyle lepiej że dziecka jej nikt odebrać nie mógł. Przyglądał się małemu Adamowi do którego przywykł i traktował jak swoje własne, bo bez różnicy było mu to czyja krew w nim płynie. Kolejnej dwójki nie potrafił sobie jeszcze wyobrazić, tym bardziej nie teraz kiedy porównano go do pasożyta. Junior odsunął butelkę od ust i wyciągnął rączkę w stronę czarnego kota, który najprawdopodobniej porzucił wygodną miejscówkę na balustradzie i przechadzał się by poszukać sobie innego miejsca. Junior zawiercił się chcąc iść do Pecha, więc Adam został zmuszony do tego by wstać i udać się do kota w pielgrzymkę, bo Pech nie dał za nic się przywołać i manifestując filozofię leniwizmu położył się w trawie i przewracał z boku na bok prezentując w pełnej krasie czarne, błyszczące futerko, które wydatnie kontrastowało z zielenią trawy. Mężczyzna przykucnął przy nim, a jego syn wyciągnął dłoń i pacnął kota w ucho. Adam uśmiechnął się kręcąc głową i ujął drobny nadgarstek chłopca pokazując mu jak to poprawnie zrobić. Pech znów się obrócił, a Junior roześmiał się i nic nie robiąc sobie z nauk ojca pacnął go ponownie, tym razem po żebrach. Adam podrapał kota za uchem, a ten przeciągnął się i usiadł by wyczyścić futerko. Mężczyzna klapnął na ziemi i skrzyżował nogi. Junior popijając herbatkę i korzystając z klatki piersiowej czarnowłosego jako oparcia grzał się w słońcu nie odrywając za wiele wzroku od końcówki kociego ogona. Z tyłu było zacisznie, wiatr im nie przeszkadzał. Adam był nawet skłonny przyznać że kiedy już zapomniało się o wszystkim to takie bezproduktywne siedzenie tutaj sprawiało przyjemność. Z drugiej jednak strony rwało go do Nowego Yorku jak nigdy przedtem. Ciągnęło go tam wszystko począwszy od kawalerki, aż po korki na ulicach i wieczny hałas. Nawet rozmowa z matką nie wydawała się tak straszna jak zazwyczaj. Adam wyciągnął telefon i raczej z nudów niż z potrzeby wybrał numer Grace. Skończył z nią rozmawiać kiedy mały zaczął lecieć przez ręce i zrobił się senny. Wstał powoli i poszedł do domu, kierując swe kroki bezpośrednio na górę do sypialni.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin