Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Salon
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:59, 16 Gru 2009    Temat postu:

Klepnęła Adama po udzie - Nie ma za co. Sam byś sobie nie poradził. - popatrzyła na niego uważnie. Wiedziała że się powstrzymywał, wiedziała że nie chciał ich wyrzucić a mógł to zrobić w kilku słowach. Uśmiechnęła się pod nosem. Zwróciła swą utrapioną twarz w stronę Mariki - Nie masz za co przepraszać. - powiedziała tonem, który miał ją uspokoić - Zapomnij o tym... - zerknęła na Adama i na jego przydługie włosy. Na srebrne kolczyki które było widać. Zmarszczyła lekko brew - Nie dziwię się... Jeśli to o niego poszło. - zażartowała sobie - Też miałabym obiekcje. - uśmiechnęła się do nich. Po chwili udzieliło jej się lekkie uczucie skrępowania. Poklepała Marikę nieporadnie po plecach, kiedy ta przytuliła się do niej - Połóż się. - nakazała cicho. Przysiadła za Adamem i zawiesiła się na jego ramionach spoglądając na Marikę z góry. Tak cholernie chciało jej się zapalić, ale musiała się powstrzymać - Dawno już tak sobą nie dałeś pomiatać. - zauważyła lekko uszczypliwie zerkając na Adama kątem oka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:22, 16 Gru 2009    Temat postu:

Pokręcił powoli głową. Miała rację. Nie dałby rady, nie z nim, nie kiedy Marika była obok. Jej przeprosin nie skomentował. Zgodził się ze swoją matką. To nie Marika miała przepraszać. Pragnął by się uspokoiła, by nic jej się nie stało. Teraz już nie wyobrażał sobie kolejnego spotkania z nimi. Z jej ojcem tym bardziej nie. Spojrzał na Grace zaciskając usta - Tak poszło o mnie. O parę innych rzeczy też, ale głównie to z mojego powodu. - powiedział a oczy na moment znów mu pociemniały - Zostałem posądzony że robię to dla pieniędzy... - przeinaczył słowa Inez. O to głównie chodziło - I ogólnie nie jestem dla niej zbyt dobry. - widział wzrok matki prześlizgujący się po jego włosach - O to pewnie też... - mruknął wzruszając ramionami. Po chwili zawisła na nich Grace. Ujął jej dłoń. Miał obok siebie te dwie kobiety. Te dwie najważniejsze. Kiedy je obserwował uznał że jego narzeczona o wiele lepiej dogaduje się z jego matką niż z własną, choć gdyby nie Elias wszystko mogłoby inaczej wyglądać. Poczuł ciepłą dłoń Mariki na policzku i uśmiechnął się do niej. Nerwy już opadły - Nie masz mi za co dziękować. Odpoczywaj. - zapewnił ją. To było naturalne - Dzięki. - odciął się matce - Co miałem zrobić? To jej rodzice. Widziałaś go... - ugryzł się w język by nie powiedzieć za dużo. Potarł po szczęce dłonią patrząc na Marikę - A tobie to nudziło się w domu że już jesteś? - uznał że to spisek. Rodzice Mariki też mieli przyjechać po jutrze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 13:20, 16 Gru 2009    Temat postu:

//teren przed domem

INEZ SAMA

Inez z zapuchniętymi od płaczu oczami i dumnie uniesioną głową weszła do salonu.
- Chciałabym porozmawiać ze swoją córką. Na osobności- zaznaczyła patrząc na Marikę. Inni jej nie obchodzili. - Por favor, mi hija. Me gustaría que sólo hablar. No venga a pelear y pedir disculpas...
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:44, 16 Gru 2009    Temat postu:

Pokiwała lekko głową na słowa Grace. Musiała odpoczywać. Musiała być spokojną dla ich dziecka. Jednak to wszystko przechodziło jej wszelkie pojęcia. Czuła się przez to wszystko strasznie nadwyrężona. To było ponad jej siły. Przecież chciała tak bardzo dobrze, a wyszło źle. Nie wymagała niczego innego od swoich rodziców jak akceptacji. To ją upokorzyło. Cała scena odegrana przez jej rodziców. Słuchała tego co mówi Adam. Dalej o tym rozprawiali. Nie miała ochoty tego słuchać bo robiło jej się okropnie przykro. Zadrżała. Przyłożyła sobie dłoń do oczu zakrywając je i się rozpłakała. To co powstrzymywała wcześniej teraz wybuchnęło w niej z całą siłą. - Przestańcie już proszę was. - wyszeptała załamana. Kiedy myślała, ze odzyskała choć chwilowy spokój w zasadzie tak nie było. Nakryła się kocem szczelniej. Obróciła się na bok. Nie miała ochoty aby ktokolwiek patrzył na nią jak płacze. Nie potrafiła sobie inaczej z tym poradzić. Usłyszała dziś bardzo wiele gorzkich słów pod swoim adresem jak i adresem Adama. Zdołowało ją to. Usłyszała głos matki. Spięła się delikatnie. Nie mogła od tego uciec. Chciała mieć to raz na zawsze z głowy. - Zostawcie nas na chwilę. Proszę Adamie. - obróciła się w jego stronę ocierając załzawione policzki. Tak po prostu przytuliła się mocno do niego. On najlepiej wiedział czego jej potrzeba. Znał ją doskonale. Kiedy się odsunęła spojrzała najpierw na swoją matkę później na Grace i znów na Adama. - Proszę... - szepnęła cicho w ich stronę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:53, 16 Gru 2009    Temat postu:

- Dokładnie tak. - puściła oko do Mariki - Przyjechałam cię podręczyć. - poczochrała mu włosy ale jej syn był tak przybity że nawet nie zareagował na te zaczepki. Grace zaczęła wątpić. I w jego i w nią - Nie. Masz rację. Nudziłam się i stęskniłam za wami. - powiedziała cicho - Do mnie nikt nie przyjeżdża i pomyślałam że wpadnę do was. Załatwiłam to o co prosiłeś i nie chciałam dłużej czekać. - wytłumaczyła się przed nim przyprowadzając jego włosy do ładu. Przymknęła oczy kiedy Marika zaniosła się szlochem. Strzeliła syna po głowie. Żal jej było obydwojga. Kiedy weszła Inez jej oczy zwięzły się czekając na męża kobiety. Ten jednak się nie zjawił. Popatrzyła na nią uważnie. Wstała. Poczekała aż Adam puści Marikę i chwyciła go za rękaw - Gdzie tu można zapalić? - pokierował ją w głąb korytarza. Sposób w jaki szedł, jego milczenie nie wróżyło niczego dobrego.

/ Taras na tyłach domu (oboje)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 19:39, 16 Gru 2009    Temat postu:

Inez stała przez chwilę czekając aż sobie pójda. Gdy została sama z Mariką jakby ktoś spuścił z niej powietrze. Jej duma zniknęła. Wyniosłość ulotniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W progu salonu stała zmęczona, zapłakana i złamana kobieta błagalnie wpatrująca się w oblicze kogoś kto był jej najdroższy.
- Masz rację - powiedziała cicho - Jesteśmy okropnymi rodzicami. Nie mieliśmy prawa zmuszać cię do małżeństwa. Masz prawo być zła o moje pytania, ale... - nie dokończyła. Marika ze złością wypisaną na zapłakanej twarzy odwróciła się do niej tyłem. - Sama jesteś matką. Już nią jesteś mimo, że twoje maleństwo jeszcze nie ujrzało tego świata. Nie chodzi o to, ze nie ufam Tobie. Ja po prostu nie bardzo ufam innym. Cenię to że sie zirytował. Wiem, ze to brutalne, ale wyraz jego oczu dał mi odpowiedź na wszystkie pytania i wiem, ze cię kocha. - Marika nawet na nią nie spojrzała. Inez opanowała dreszcz i weszła do pokoju - Ojciec... - zacżęła - Ojciec też cię kocha mimo, ze mozesz myśleć inaczej. Elias jest cholerykiem, szybko się denerwuje ale wbrew pozorom chce twego dobra. - broniła męża jak zawsze. Jakby się zastanowić to broniła go nawet wtedy gdy nie miał racji, winę brała na siebie. Dlaczego? Z miłości. Mogłaby wyzwać cały świat na pojedynek, gdyby tylko ktoś chciał mu zagrozić. Pod tym względem Marika była podobna do matki. - Chciałam cię prosić o wybaczenie. W imieniu swoim i ojca. On potrzebuje czasu żeby samemu dojść do pewnych rzeczy. Czasami mężczyznom zajmuje zbyt dużo czasu ujrzenie rzeczy dla nas, kobiet oczywistych od dawna. On zrozumie swój błąd Mariko. I przeprosi. Ale daj mu czas. Zareagował zbyt emocjonalnie, zbyt oschle i obcesowo. Ale taki już jest gdy wpadnie w złość. A wpada w nią gdy nie radzi sobie z czymś, wiez przecież. Trudno mu zaakceptować że jego ukochana córeczka jest już duża i podejmuje własne decyzje - jej łagodny głos drżał - Nie będziemy ci zawadzać. Cieszę się że jesteś szczęśliwa. Twoja teściowa i twój mąż mają rację. Moze lepiej dla ciebie byłoby gdybyśmy nigdy się nie pojawili, gdybyśmy po prostu zniknęłi z twojego zycia. Mówiąc to nie znaczy, ze tego chcę. Nic takiego. - zaprotestowała nabrawszy powietrza - Po prostu jako matka chciałabym dla mojego dziecka najlepiej. Mylisz się twierdząc że jedyne na czym nam zalezy to pieniądze i władza. Mylisz się uważając że nic nie osiągnęliśmy sami. Twój ojciec zakładając winnicę własnymi rękami nosił wiadra by nawodnic ziemię. Oboje wiemy co to ciężka praca od rana do nocy. Nie wiedziałaś o tym, prawda? Nie zwykliśmy o tym mówić, tak samo jak nie zwykliśmy się skarżyć. Odchodząc z domu w złości zagroziłaś że jeżeli zobaczysz nas to znikniesz, zmienisz nazwisko, zabijesz się. Ojciec wynajął detektywa nie po to by cię kontrolować Mariko. Zrobił to dla mnie. Nie mogłam nie wiedzieć czy zyjesz i czy nie dzieje ci się krzywda. Bałam się zadzwonić. Bałam się, ze spełnisz swoją groźbę. Dlatego musiałam chociaż wiedzieć że nic ci nie jest. - podeszła do kanapy i pogłaskała córkę po głowie. - Jeszcze raz proszę byś mi wybaczyła, córeczko. Nie wiem czy w tej sytuacji to dobry pomysł byśmy przychodzili na Twój ślub. Nasza obecność denerwuje cię. Nie chciałabym za nic na swiecie byś przeżywała to co ja, dlatego nie będziemy więcej zakłócać twojego spokoju. Takie nerwy nie powinny stawać się udziałem kobiet w ciąży. - szperała w torebce. Wyjęła opakowane płaskie pudełeczko - [link widoczny dla zalogowanych] jest w naszej rodzinie od wieków. Przekazywane przez matkę córce w dnu jej ślubu. Chciałabym.. Teraz nalezy do ciebie. - przez chwilę stała z wyciagniętą ręką. Marika nie odwróciła się. Nie odezwała. Inez westchnęła zgnębiona. Położyła pudełeczko na stoliku. - Przepraszam, kochanie, ze nie byłam dla ciebie dobrą matką. Nie byłam. nie jestem... - najgorszy koszmar Inez spełnił się. Straciła jeszcze jedno dziecko. Bezpowrotnie. - Jutro.. Jutro zabiorę ojca i wróćę z nim do Hiszpanii. Nie musisz się obawiać że zepsuje twój wielki dzień, Mariko. Żadne z nas nie będzie ci już zamieniało życia w koszmar. - przełknęła łzy, przytuliła milczącą Marikę i pocałowała ją w czubek głowy gestem pełnym czułości. - Te quiero más que a la vida - uścisnęła ją po raz ostatni i z trudem oddychając wyszła

//teren przed domem
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:00, 16 Gru 2009    Temat postu:

Obrócona plecami do matki słuchała tego co mówi. Nie odzywała się bo potrzebowała czasu na przetrawienie tego wszystkiego co matka wtłoczyła jej do głowy. To dlatego?? Poczuła się głupio i niedojrzale. I ona w życiu zawiniła. Nie tylko ona była winna. Oni również. Wszyscy wspólnie dołożyli do tego starań. Prawda bolała. Ją zwłaszcza. A przecież wszystko mogło potoczyć się inaczej. Poczuła jak matka ją głaska po głowie. Brakowało jej tego. Jednak nie ruszyła się. Nie odezwała się również słowem. Inez słusznie mogła pomyśleć i odebrać to za niechęć, choć Marika jej nie żywiła. Po prostu przytłaczało ją to wszystko. Jej matka miała rację. W wielu rzeczach. Dopiero wtedy kiedy wyszła jej serce zabiło mocniej. To nie prawda!!! Chciała by byli na jej ślubie. Przecież zależało jej na tym. Zerwała się na równe nogi. Narzuciła na siebie buty i płaszcz. Wybiegła z domu trzaskając drzwiami.

/ Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 22:53, 16 Gru 2009    Temat postu:

//teren przed domem

Dopiero teraz dotarło do niej jak zmarzła. Telepało nią zimno. Zauważyła przemarznięte policki Mariki.
- Chodź - uśmiechnęła się lekko wyciągając do córki dłonie. Położyła je na policzkach kobiety, zupełnie jak wtedy gdy Marika zmarznięta wracała zimą z lodowiska.
- Nie gniewaj się, proszę. To po prostu wszystko takie skomplikowane - westchnęła opierając czoło o czoło córki - Brakowało ciebie nam, Mariko. Brakowało strasznie i boleśnie - wyznała.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:32, 16 Gru 2009    Temat postu:

/ Teren przed domem

- Mnie was również mamo. - powiedziała szczerze. Nie zdawała sobie wcześniej sprawy jak bardzo potrzeba było jej rodziców. W końcu wciąż była ich córką. - Chodź usiądziemy. - ściągnęła z siebie płaszcz i buty. Pomogła również mamie przy tym samym. W domu było na szczęście ciepło. Poprowadziła ją do sofy. Usadowiła ją na niej i zasiadła sobie obok. Nakryła ją i siebie kocem aby się ogrzać. - Mamo, nie jesteście okropnymi rodzicami. To nie prawda, po prostu było mi przykro, ze bez mojej zgody chcieliście mnie wydać za tego człowieka. Może też nie właściwie zareagowałam. Wiesz, ze zawsze miałam trudny i uparty charakter. Niepotrzebnie się pożarliśmy. Ja też w przypływie złościć powiedziałam za dużo. Nie zdawałam wtedy sobie sprawy, ze możecie się o mnie martwić. Byłam zbyt zaślepiona złością i cierpieniem. - westchnęła ciężko. Musiały to sobie wszystko wyjaśnić. - Przepraszam, ze tak na was nakrzyczałam. Nie chciałam, ale będę bronić zawsze Adama bo jest tego wart. On naprawdę nie wiedział, ze jestem bogata. Jakieś 15 minut przed waszym przyjazdem dopiero mu o tym powiedziałam. Do tej pory uświadamiałam go w poczuciu, ze pochodzę z niezbyt zamożnej rodziny. Nigdy mu to nie przeszkadzało. I zawsze twierdził, ze jest w stanie utrzymać nas, swoją rodzinę. Adam to na prawdę dobry mężczyzna. Uwierz mi mamo, ze nie wyszłabym za byle kogo. Za kogoś kto by mnie nie szanował. A on mnie wręcz traktuje jak z boską czcią. - powiedziała łagodnie obejmując matkę dłonią w pasie. Położyła jej głowę na ramieniu. Było jej dobrze. - Wiem. Ojciec zawsze był porywczy. Jednak musi zrozumieć, ze to co robi może kogoś zranić. I nie zawsze jest właściwe. Dlaczego potępił Adama bo ma długie włosy, bo ma kolczyki? Mnie się to podoba i na swój sposób jest to szalenie urocze. Nawet nie wiecie jakie dla mnie to było ważne abyście go zaakceptowali. A dla Adama? Może nawet bardziej niż dla mnie. Martwił się tym jak go przyjmiecie, a chciał wypaść jak najlepiej. Każdy z nas jest człowiekiem mamo. - mówiła spokojnie kolejno jej wszystko tłumacząc. - Wybaczam wam i wy mnie wybaczcie to, ze się od was odsunęłam. Nie chciałam. Byłam głupia. Przepraszam. - wyżalała się matce jak dawniej. - Mam szczerą nadzieję, ze tata w końcu zrozumie, ze nie dzieje mi się krzywda i że na prawdę jestem szczęśliwa z Adamem, a tym bardziej, ze go zaakceptuje. Niczego innego nie pragnę bardziej. Wiesz jak on musiał się poczuć kiedy jego matka przyjęła mnie z otwartymi ramionami, a wy go zaś odrzuciliście i jeszcze z podejrzeniami, ze czyha na moje pieniądze. Przykro mi z tego powodu. Czy to się zmieni? Powiedz mi mamo? - podniosła głowę wyżej by spojrzeć matce w oczy. - To nie prawda co mówiłaś na końcu. Chce abyście byli na moim ślubie. Nie denerwuje mnie wasza obecność. Jest dla mnie ważnym aby w tak ważnym dniu byliście ze mną i wspierali mnie. I byli ze mnie dumni jak i odczuwali wspólne szczęście. - powiedziała z nadzieją słyszalną w jej głosie. Wzięła w dłoń pudełeczko, które matka wcześniej położyła na stoliku. Otworzyła je i zaparło jej dech w piersiach. - Śliczne. - lekko palcami przejechała po zdobieniach naszyjnika. - Z przyjemnością go założę na ślub. - powiedziała całując mamę w policzek. - Mamo, o nic więcej was nie proszę jak jedynie o to abyście zaakceptowali Adama. Domyślam się co może teraz przeżywać. I boli mnie to razem z nim. Wiesz co mam na myśli prawda? - w jej oczach malowało się coś na kształt przygnębienia. Każdy smutek jaki dzieliła ze swoim przyszłym mężem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 0:18, 17 Gru 2009    Temat postu:

- Już dobrze, Kochanie - głaskała córkę po głowie, przeczesując palcami jej miękkie, długie włosy. - Zdaje się, że wszyscy zachowaliśmy się jak skończeni głupcy- powiedziała cicho okrywając Marikę dokładniej. Zaśmiała się cicho słysząc o tym za kogo by nie wyszła. - To mamy jasność po kim odziedziczyłaś charakter. Gdy spotkałam twojego ojca, moi rodzice chcieli wydac mnie za kogos innego. On był juz zaręczony z kimś. Uciekliśmy razem. Jego ojciec nas wydziedziczył. Przeszło mu dopiero jak zaszłam w ciążę. - nawijała sobie jeden z loków kobiety na palce. - Ojcu przejdzie. Daj mu po prostu troche czasu. Oboje mu dajcie. Nie mogę obiecać że będzie przemiły. Raczej nie będzie się odzywał. - westchnęła - Upór odziedziczyłaś po nim. - uśmiechnęła się lekko. Marika otworzyła pudełko, w oczach Inez błysnęła dziwna tkliwość. - Miałam to w dniu naszego slubu. Twoja babcia, a moja mama była jedynym świadkiem tej uroczystości. Przywiozła to w tajemnicy przed moim tatą. - pocałowała Marikę w czoło. - Kochanie, gdybyśmy nie byli na twoim ślubie, to złamałoby serca nam obojgu. Ojciec bardzo przeżył twój wyjazd, mimo że nie okazuje tego. - poprawiła koc. - Wiem co masz na myśli - w jej oczach odbiło się spojrzenie Mariki i zrozumienie tego co córka chciała jej przekazać. Ona to samo czuła do Eliasa. - Zrobiłabyś wszystko by czuł się szczęśliwy. Tak jak ja dla Twojego ojca, Kochanie.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:48, 17 Gru 2009    Temat postu:

- Na prawdę? - powiedziała zaciekawiona spoglądając na matkę. Właśnie dowiadywała się czegokolwiek o historii jej rodziny. Wiadomym też było po kim ma taki charakterek. - Nigdy mi o tym nie mówiliście. Dziadek, ani babcia również nie powiedzieli ani słowa. - lekko zachichotała. - I na prawdę uciekliście? Zresztą pewnie też bym tak zrobiła. Gdybym była z Adamem na waszym miejscu nie zawahałabym się nawet na chwilę. Uciekłabym z nim. Dla mnie ani dla Adama pieniądze nie są ważne. Mogłabym być biedna, ale szczęśliwa, ze mem jego. Tą jedyną osobę mi najważniejszą, którą tak bardzo mocno kocham. - uśmiechnęła się z niebywałą czułością. - Nie wiedziałam, ze aż tak to przeżył. Wtedy pamiętam, ze był bardzo wzburzony. Kipiała w nim złość bo śmiałam odrzucić mężczyznę, którego dla mnie wybrał. Mamo nie mogłam wyjść za niego. Nie znałam go. Nie kochałam. Pomyśl, czy byłabyś szczęśliwa Ty i Tata widząc mnie unieszczęśliwioną? Bo taka bym była. Nie pokochałabym tego mężczyznę. nawet mi się nie podobał. Może jestem odmienna. Może jestem inna, ale ja mam swój gust. A Adam jest przystojny. I pociąga mnie z każdej strony. Poza tym jest niebywale czuły i kocham go za to. I chcę go poślubić. Śpieszymy się z ślubem aby nasze dziecko nie przyszło na świat w rodzinie nie zamężnej. Chcemy mu dać jak najlepsze świadectwo, a poza tym kochamy się. - uwielbiała kiedy mama ją tak gładziła po włosach. Zawsze to lubiła. Mogła by tak się do niej przytulać i odczuwać każdą pieszczotę jaką jej funduję. - Dam mamo. Poczekam na rozwój wydarzeń. Nie mówię, ze ma być prze miły, ale żeby się zachowywał przyzwoicie i z szacunkiem bo czy się tacie podoba czy tez nie przecież Adam niebawem po części stanie się jego synem. Będzie waszym zięciem. - pokiwała lekko głową. Była tego pewna. I nic nie mogło zmienić jej decyzji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 1:31, 17 Gru 2009    Temat postu:

- Nie wiem czy bardziej był wzburzony na to ze ty wybuchłaś mu w twarz czy na moje dzikei awantury w alkowie - mruknęła cicho Inez - Mariko, czy uważasz że ojciec przyzna się tak otwarcie do błędu? Albo dziadek? Przecież oni mają takie same charaktery. Są uparci, zacięci, gwałtowni. Ale za rodzinę oddaliby zycie. Zrozum. Ojciec był wściekły nie tylko na Ciebie. Na siebie również. Kiedyś gdy byliśmy młodzi obiecał sobie, że nigdy nie postąpi tak jak jego ojciec. Gdy się spostrzegł było już za późno. - wyjaśniła - Mogę ci obiecać że będzie siedział cicho. Tyle mogę. - zapewniła - Obawiam się tylko, ze nie tylko ojciec musi dać Adamowi drugą szansę kochanie. Także Adam powinien wykazać się tym samym. - westchnęła gładząc córkę po włosach.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:45, 17 Gru 2009    Temat postu:

Lekko się zmartwiło. Z tą drugą szansą mogło być bardzo trudno. Znała doskonale Adama. Kiedy ktoś mu zalazł za skórę zapamiętywał. Ona jedynie mogła postarać się załagodzić konflikt i modlić się o to, aby wszystko się ułożyło pomyślnie. - Tak to prawda. Pokładam wiarę w Bogu, ze tak się też stanie. Mam taką nadzieję. Może kiedy zobaczy, ze zmieniliście do niego stosunek i on zmieni. - wyjaśniła delikatnie matce. Nie chciała aby doszło przez to wszystko do rozdarcia rodziny. - Wiesz co mamo. Poczekaj chwilę. Pójdę na górę i zobaczę co z Adamem. - Martwiła się o niego i to było zrozumiałe. Wywinęła się spod koca i wolnym krokiem wyszła na korytarz. W domu panowała cisza. Cisza o jaką wcześniej nie mogła podejrzewać. Chwyciła się poręczy schodów i zaczęła wychodzić na górę.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:55, 17 Gru 2009    Temat postu:

Z Inez spłynęły nerwy. Zrobiło jej się zimno. Zdjęła buty i podkuliła nogi pod siebie. Otuliła się kocem i oparła głowę o brzeg kanapy. Przymknęła oczy i delikatnie masując skronie próbowała zaradzić narastającemu bólowi głowy.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:39, 17 Gru 2009    Temat postu:

/ Kuchnia

Przemierzyła korytarz wolnym, lekkim krokiem. Odgarnęła sobie dłonią niesforne kosmyki włosów, które wpadały jej do oczu. Podeszła do mamy, która się nakryła kocem. Przysiadła obok niej na kanapie. Pogładziła ją dłonią po włosach. - Mamo.... - cicho odezwała się do matki. - Potrzebujesz czegoś? Chcesz jeść albo pić? Zrobić Ci coś? - zapytała zatroskanym głosem. - A tak w ogóle to gdzie jest tata? - zapytała zaciekawiona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:47, 17 Gru 2009    Temat postu:

- Słucham? - ocknęła się. Potarła dłonią czoło.- Do picia? Tak. Jeżeli to nie kłopot to poproszę szklankę wody. - zatelepało nią - Tata? Pojechał do Seattle. Do hotelu. - spojrzała na zegarek - Właściwie powinnam pojechać do niego - I wziąć swoje proszki.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:56, 17 Gru 2009    Temat postu:

- A może chcesz ciepłej herbaty zamiast wody? I tak Adam robi więc to nie problem. - popatrzyła na mamę jak się trzęsie. - Zimno Ci? Obyś się tylko nie rozchorowała. Na dworze jest bardzo zimno. Tutaj przynajmniej jest cieplej. - delikatnie pociągnęła swym miękkim, aksamitnym głosem. - Nic mu się nie stanie bez Ciebie te parę chwil. - zapewniła matkę. Westchnęła lekko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 0:04, 18 Gru 2009    Temat postu:

- W takim razie byłabym wdzięczna za herbatę. - przytaknęła - Nic mi nie jest. To zmęczenie - zapewniła. - Jestem pewna, ze tata sobie poradzi. Pewnie poszedł spać juz. Był także zmęczony podróżą.
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:14, 18 Gru 2009    Temat postu:

- Dobrze mamo poczekaj chwilkę. - wstała na równe nogi. Poszła do kuchni. Uchyliła drzwi. - Kochanie zrób jedną herbatę więcej dobrze? - kiedy kiwnął jej głową wróciła do salonu. Na powrót zasiadła obok matki. - Masz tam czym dojechać o tej porze? A może Cię zawieść? Lub również zawsze możesz nocować u mnie w domu przecież stoi pusty. Nie musieliście jechać do hotelu przecież mówiłam, ze możecie zamieszkać na ten czas w moim domu. - spokojnie tłumaczyła matce. Powtarzała jej to już któryś raz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 0:37, 18 Gru 2009    Temat postu:

- Nie kochanie, nie będziesz jeździć po nocy. Masz wypocząć. Pojadę taksówką. - uśmiechnęła się - Wiem, ze mogłabym zanocować w twoim domu, ale nie wyobrażam sobie spędzenia nocy bez twojego ojca. Przez wszystkie te lata nigdy nie spałam bez niego i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie tego nawet - uśmiechnęła sie poprawiając sobie włosy- A ojcu się przyda odrobinę dystansu. Zostaniemy w hotelu córeczko - odgarnęła Marice kosmyk włosów z policzka
Powrót do góry
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:07, 18 Gru 2009    Temat postu:

- Skoro tak wolisz mamo. - powiedziała łagodnie. Po chwili w salonie pojawił się Adam z tacą. Przyniósł im dwie herbaty i cukierniczkę, oraz łyżeczki. - Dziękuję Adamie. - powiedziała lekko uśmiechając się do niego, ale on zaraz wybył z salonu. Znowu została sama z mamą. Marika miała wrażenie, ze Adam od nich ucieka. Wcale się nie zdziwiła po tym co dziś tutaj przeżyli. Adam jak i cała reszta potrzebowali zwyczajnie w świecie czasu. Marika wierzyła, ze wszystko się ułoży. Posłodziła sobie i mamie herbatę. Wymieszała cukier i podała jej kubek. - Proszę, napij się. - uśmiechnęła się lekko kiedy poczuła jej pieszczotę na swej twarzy. Wolno piła swoją herbatę. Co rusz zerkała na matkę. Była już okropnie zmęczona. Miała ciężki dzień co tez doskonale odzwierciedlało się na jej twarzy. Zakryła dłonią usta by ukryć ziewanie. Kiedy dopiła herbatę odstawiła pusty kubek na stolik. Matka uczyniła to samo i zaczęła się zbierać do wyjścia. Odprowadziła ją do drzwi. - Jak dojedziesz do hotelu to napisz bym się nie martwiła mamo. - uściskała ją mocno. Kiedy wyszła zamknęła za nią drzwi. Odetchnęła lekko idąc do kuchni. Słaniała się na nogach. - Adam idę spać. Chodź, późno już. - przemówiła cichym głosem do męża. Wolno zaczęła się wspinać na górę.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:45, 30 Gru 2009    Temat postu:

/ Kuchnia

Postawił ją pod tarasowym oknem. Wyprostował się i otrzepał dłonie czując na nich co kleistego. Żywica... Próbował ją zetrzeć ale na nic to się nie zdało. Trochę ziemi i opadłych igieł znaczyło jego szlak od korytarza aż po miejsce przeznaczenia. Spojrzał na dwumetrowe drzewko. W perspektywie salonu nie wydawało się tak wielkie jak wyobrażała sobie to Marika. Salon był obszerny, prawie pusty. Stanowiła dopełnienie reszty, kontrastując trochę kolorem. Wsparł lewą dłoń zaciśniętą w pięść na biodrze. Obrzucił świerk uważnym spojrzeniem a po chwili pozbawił go pożółkłych czy uschłych gałązek. Okręcił się na pięcie i spojrzał na Marikę która właśnie weszła - Nie jest tak duże. - powiedział zerkając raz na kobietę a raz na drzewko. Nie miał jakiegoś wyjątkowego powodu a mimo to duma wyraźnie przebijała się w jego głosie. Być może było to związane z tą która stała naprzeciwko niego, być może ze ślubem, być może z drzewkiem po jego lewej, być może ze wszystkim po trochu. Był zadowolony i szczęśliwy. Tak po prostu. Skierował swój wzrok ku górze, na czubek świerku a później przesunął go na sam dół szukając raz jeszcze gałązek do usunięcia. Stanowczo zbyt mocno chciał by wszystko było idealne. Od kilku lat nie spędzał typowych świąt. Teraz też nie będzie wigilijnej kolacji. Jutro o tej porze będzie już na weselnej sali. Uznał że z drzewkiem jest wszystko w porządku i wsunął dłonie do kieszeni. Stanął obok Mariki i zapytał - Gdzie są te torby z bombkami? W sypialni czy na korytarzu jeszcze? - przekręcił głowę. Drzewko na tle ogrodu gdzie śnieg skrzył się pokrywając uschłe rośliny, których Adam nie pozbył się pewnego jesiennego dnia wyglądało na prawdę przyzwoicie. Brakowało mu przybrania. Uśmiechnął się ukradkiem mając nadzieję że Marice to odpowiada. Coś go zaswędziało i wyciągnął ze swoich włosów jedną igłę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:52, 30 Gru 2009    Temat postu:

/ Kuchnia

Przeszła przez korytarz dochodząc do ich dużego salonu. Wzięła się pod boki i zaczęła oceniać wielkość drzewka. Na tle wielkiego salonu nie wyglądała jednak tak źle. - Faktycznie ginie w tłumie. Nie jest źle. Ciekawe jak będzie wyglądać po ubraniu hmmm... - przyłożyła sobie palec do ust zastanawiając się. Obróciła się lekko w stronę korytarza to znów spojrzała na Adama. - Ozdoby na korytarzu. Czekaj przyniosę. - z uśmiechem na twarzy wyszła do przedsionka. Pozbierała z ziemi torby. Trochę tego było. Miała nadzieję, ze nie przesadziła. Dotachała to wszystko pod drzewko. Ogarnęła je wzrokiem. - To co najpierw chyba lampki tak? - starała sobie przypomnieć jak się ubiera drzewka. Dawno tego nie robiła. Dziś miała okazję się wykazać wraz z Adamem. - Ha! - ucieszyła się ogromnie. - Będzie fajnie. Dawno nie ubierałam choinki. Zobaczymy co tam wymyślimy. - przyłożyła sobie dłoń do ust i poczęła cicho chichotać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:12, 30 Gru 2009    Temat postu:

Wywrócił oczami kiedy zobaczył ile tego nabrała. Podobnie jak on ją tak i ona jego zgromiła wzrokiem za chęć pomocy. Odstąpił i położyła wszystko pod drzewkiem. Adam przykucnął przy pakunkach i zaczął wyciągać to co kupili w Seattle. Marika poczęła chichotać a on pomyślał że ma przed sobą sześciolatkę a nie Marikę którą zna. Mimo to jej śmiech był melodyjny i miły dla ucha - Lampki. - zgodził się z narzeczoną i wyciągnął je z opakowania. Podał jej jeden koniec i rozciągnęli je między sobą. Adam jako wyższy zaczął od samego czubka by Marika niepotrzebnie nie wyciągała sobie ramion. Jej został do przybrania dół. Kiedy się z tym uporali przyszła pora na łańcuchy. Adam nie mogąc się powstrzymać owinął jeden z nich, konkretnie złoty wokół jej szyi i roześmiał się na to co zobaczył. Łańcuch ładnie współgrał z roziskrzonymi i roześmianymi oczami kobiety. Później były bombki. Kupili różnokolorowe. Przywieszali je oboje zabawiając się opowieściami ze swoich domów. Dowiedział się że w Europie Wigilia jak i cały okres świąt wygląda inaczej niż w Stanach. Przykładano tam wagę do Kościoła i religii a także do więzi rodzinnych. Tego ostatniego Adam jakoś nigdy mocno nie odczuwał. Dostał do dłoni złotą gwiazdę mającą uwieńczyć ich pracę. Podsunął sobie fotel bo wolał nie ryzykować przewrócenia drzewka. Wszedł na niego, utknął ozdobę na czubku i spojrzał z góry na Marikę. Kobieta podłączyła lampki do kontaktu i drzewko rozświetlił kolorowy blask - I jak? - zapytał zeskakując z fotela. Podszedł do Mariki i zawiesił ramię na jej barkach. Przyjrzał się krytycznie choince - Nawet...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 22:13, 30 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:31, 30 Gru 2009    Temat postu:

Miała ubaw po pachy przy ubieraniu drzewka. Nie wyobrażała sobie, ze może być to takie przyjemne. Dodatkowo czas umilały im opowiadania wyniesione własnych domów. Wzbogaciło to doskonale informacje o Adamie. Przyjemnie płynął im czas. Kiedy gwiazda spoczęła na czubku choinki Marika podłączyła do kontaktu lampki,a światło lampek rozlało się po choince odbijając skry jak perełki od bombek. Wyglądało to ślicznie. Uśmiechnęła się szeroko na ich wspólne dzieło. - Wygląda ładnie. Podoba mi się. - Zawyrokowała jeszcze raz oceniając efekt ubranej choinki. - Jak się zgasi światło, a lampki będą same świecić będzie to wyglądało jeszcze ładniej. - powiedziała cicho. Przytuliła się do Adama. Ich pierwsze wspólne dzieło na święta. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Spodziewała się, ze to Sobh i Ben. Adam niechętnie się oderwał od niej i poszedł otworzyć drzwi. Słyszała doskonale radosne głosy. Musiało to raczej wróżyć same pozytywne wieści. Zadowolenie odcinało się z jej smukłej twarzy. Stała jak urzeczona gapiąc się na drzewko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:47, 30 Gru 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Nie miał czasu dobrze przyjrzeć się Adamowi bo Sobh wciągnęła go do salonu. Przywitał się entuzjastycznym okrzykiem z Mariką - Siema stara! - wyszczerzył się do niej, a po chwili przeniósł wzrok na drzewko i zagwizdał z niekłamanym podziwem - Ładnie. Sam bym lepiej nie ubrał. - zażartował sobie. W końcu jego wzrok spoczął na mężczyźnie - Jutro dostaniesz coś na uspokojenie. - oświadczył pewnie. Adam nie wyglądał najlepiej w przeciwieństwie do całkowicie rozluźnionej Mariki - Nie odjedziesz na własnym ślubie. - stwierdził i rozsiadł się pod choinką wyciągając przed siebie długie nogi. Trącił palcem jedną z bombek wprawiając ją w ruch - Mamy wszystko usiądź i się uspokój. - powiedział zerkając na Adama z niezbyt zadowolona miną - Marika.. - zwrócił się do niej z uśmiechem - Sobh ma co do ciebie wielkie plany. Ile ona upchnęła w tą torbę... - machnął lekko dłonią i wywrócił oczami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Śro 22:50, 30 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:11, 30 Gru 2009    Temat postu:

Obróciła się w końcu w ich stronę. Wyszczerzyła się do Sobh. - Cześć Sobhian! - zawołała w jej kierunku kiedy poczęła wchodzić do salonu. Uwielbiała dobre poczucie humoru Benjamina. Roześmiała się na jego słowa. - No cześć Melbuksie. - przy Benie nabierała wprawy w używaniu dziwnych słów. Zasiadła sobie w fotelu wyciągając przed siebie nogi. - Nerwy nikomu nie są wskazane. - Dodała trochę ciszej. Nie chciała aby czasem Adam zganił ją za jej słowa. Westchnęła lekko, ale po chwili się ożywiła. - Na prawdę? Ale nie mam się czego bać tak? Nie będą mi sterczeć do góry włosy jak w irokezie? Choć to by mogłoby być bardzo ciekawe. - zaśmiała się oczywiście żartując nie widziała się za nic w takiej fryzurze. Prędzej spaliłaby się ze wstydu i pięć razy uciekła. - No dobra lepiej się zdam na Ciebie. Ufam Ci i wierzę, ze wyjdzie to ładnie. - poszorowała się po karku. Pogładziła po dłoni Adama, który stanął przy niej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:20, 30 Gru 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Spojrzał krzywo na Ben'a witającego się z Mariką. Czy ty nigdy się nie nauczysz że... Stanął obok niej i spojrzał na mężczyznę siedzącego pod choinką jak małe dziecko. O dziwo się z nim zgodził. Nie usłyszeli słowa złośliwości z jego strony - Nie są. - podzielał zdanie Mariki. Nie chciał by widziała go na granicy - Nie masz czegoś na teraz? - zapytał z nikłą nadzieją w głosie. Uśmiechnął się blado - Nie. Irokeza zdecydowanie nie. - zerknął na Marikę i puścił do niej oko - Ciężko było by go utrzymać na tych włosach. - zapewnienia bladej pary trochę go uspokoiły. Nie było sensu tego wałkować kiedy czuł że serce kołacze mu gdzieś pod gardłem - Więc kto pierwszy? - zerknął na Sobh - Ja czy Marika? - wzruszył ramionami. Było mu bez różnicy - W łazience?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 23:26, 30 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:37, 30 Gru 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Zganiła Benjamina wzrokiem po czym się roześmiała. - Jaka ona tam stara. Przecież dopiero co rozkwita. Do starości jeszcze jej daleko. - puściła jej oczko porozumiewawczo. Ona się nie rozsiadała. Nie było na to czasu. Miała pełne ręce roboty. Choć Marika dużo jej ułatwiała. Wzrokiem oceniła jej włosy. W głowie stanął jej obraz odpowiedniej fryzury dla niej. - Najpierw Ty Adamie. Z Tobą pójdzie mi szybko. Układanie włosów to dłuższa sprawa, choć Marii... - zajrzała do swej torby po czym znów ją zamknęła upewniając się czy ma lakier do włosów. Miała. - Dobrze, ze Twoje włosy naturalnie się kręcą, to dużo ułatwia sprawę. No to co zaczynamy? Trochę nam zejdzie a jutro przed wami wielki dzień. Wypadało by abyście się położyli w miarę wcześnie. Chyba nikt nie chciałby aby pani młoda czy też pan młody miał sińce pod oczami? - kąciki jej ust uniosły się lekko w górę. - W takim razie prowadź i weź sobie krzesło. - powiedziała spokojnie przepraszając towarzystwo. - Wrócimy za jakiś czas, a wy sobie tu po debatujcie. - mrugnęła do nich okiem i wyszła z salonu idąc za Adamem.

/ Łazienka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:46, 30 Gru 2009    Temat postu:

Benjamin pokręcił najpierw głową a później uśmiechnął sie nieprzyzwoicie - Na teraz nie, ale... - spojrzał na Sobh - Proponuję... - podejrzewał że Marika będzie doskonałym lekiem dla Adama - Jej dłonie chyba nie będą potrzebne gdy będziesz jej układając włosy, co? - Sobh pokręciła głową patrząc na Benjamina zaciekawiona - No. To jak będziesz jej to robić niech Adam usiądzie przed taboretem a Marika rozmasuje mu skronie. - trudno było zgadnąć czy należy go posłuchać czy nie. Pomysł był bardzo niekonwencjonalny a Ben ani się nie uśmiechnął szerzej ani nie spoważniał. Decyzja należała do nich. W zasadzie tylko do Mariki bo Adam kiedy tylko Ben pokręcił głową wyszedł - Wy też już wszystko macie? - zapytał zostawiając bombkę w spokoju - Kupiłaś sobie suknię i te inne... Duperele?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:09, 31 Gru 2009    Temat postu:

- Ja nie widzę w tym żadnego problemu. Z chęcią wykonam mu taki masaż byle tylko się rozluźnił. - zamachała lekko nogą. Odrzuciła swe włosy w tył. Pokiwała głową Sobh nim wyszła na jej słowa. Została w salonie sama z Benjaminem. Zerknęła na choinkę, a później znów na Benjamina. - Duperele? - Ponownie się zaśmiała. Ben bardzo dobrze na nią wpływał. Przy nim zawsze czuła się radośnie. - Oczywiście. Nakupywałam mnóstwo duperelów. A wiesz co Ci powiem kupić sukienkę to w tych czasach koszmar. Człowiek chce normalną, zwykłą, a mają same bufoniaste, falbaniaste, z kołami. Kreujące na księżniczkę. Czy ja wyglądam na księżniczkę? Nie. Chciałam normalną, zwykłą, skromną sukienkę. Miałam wychodzić ze sklepu kiedy na szczęście w ostatniej chwili udało mi się ją dostrzec. - powiedziała głosem pełnym zadowolenia i dumy. - No i buty. I resztę dodatków. A kolię mam od mamy. Dobrze, że was tu nie było ostatnio. Po waszym wyjściu przyjechała mama i tata. - skrzywiła się nieznacznie. - Rozpętało się piekło. Szkoda gadać. - zamilkła spuszczając głowę w dół.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:23, 31 Gru 2009    Temat postu:

Benjamin wyszczerzył zęby - I dobrze. Daję sobie obciąć głowę że to mu pomoże. - skinął głową pewien swego. Podparł się na zgiętym łokciu przyjmując półleżącą pozycję. Urwał jedna igiełkę i wykręcał ją w przeróżne strony. Wysłuchał opowieści Mariki i wyłożył jej swoje zdanie - Takie czasy. - stwierdził rezolutnie spoglądając na kobietę - Nie każda chce mieć skromne wesele i ślub a tym bardziej suknię. - wzruszył lekko ramieniem - Obawiam się że należysz do mniejszości. Większość kobiet chce wyglądać pięknie a co za tym idzie bogato. Bynajmniej one tak na to patrzą. Co nie znaczy ze ty nie będziesz tak wyglądać. - zaśmiał się nerwowo i machnął dłonią - Skromnie też pięknie. - mruknął i pociągnął dalej - Skoro szkoda gadać to nie roztrząsajmy tego. - jeszcze drugiej nerwicy mu brakowało - Obrączki też macie? W hotelu poszło gładko? - ugryzł się w porę w język gdy zamierzał wspomnieć o kamerzystce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:47, 31 Gru 2009    Temat postu:

- Na pewno. Masaż skroni jest bardzo dobry. Pobudza nerwy i koi. - wyjaśniła spokojnie. Wysłuchała tego co mówi. - Masz rację nie każda. Jestem tą mniejszością. Nie lubię przepychu. Stawiam zdecydowanie na skromność. Jakoś tak mam. Od dawna. - pominęła fakt z jakiej sama pochodzi rodziny. Uważała, ze jest to mało istotne. Westchnęła lekko w głębi siebie. - Mamy. Bardzo ładne. Mnie od razu przypadły do gustu, a Adamowi też się spodobały. Moja ma z przodu trzy cyrkonie. Wygląda to bardzo ładnie. - uśmiechnęła się lekko. W jednej chwili jej spokój został zburzony. Zacisnęła usta w wąską linię. Spięła swe całe ciało, a dłonie zacisnęła zbyt mocno na swych spodniach czego nie dało się ukryć. - Taaa... - wysyczała. Nie było to skierowane do Bena, ale na samą myśl co się działo w hotelu krew ją zalewała. - Nawet nie wyobrażasz sobie kogo tam spotkaliśmy. Ta kanalia Howard ojciec mojego dziecka dobrał się już nawet do dyrektorki hotelu. Jeszcze chwila, a zrobiłabym mu tam krzywdę. Za to Adam ładnie go zjebał. - kpiący uśmieszek zawitał na jej ustach. - I ta dyrektorka. - wywarczała. - Miała czelność mieć chrapkę na mojego Adama. Jak byś widział jak patrzyła na niego. Jak by miała ochotę go tam przelecieć. - powiedziała całkiem szczerze. Wskazała palcem na siebie. - Ale szybko ustawiłam ją do pionu. Nikt nie będzie zarywał do mojego narzeczonego. Powiedziałam jej kilka słów gorzkiej prawdy i wyszłam trzaskając drzwiami. - uśmiechnęła się tryumfalnie z swego wyczynu. Zrobiłaby to z każdą, która próbowałaby się zbliżyć do Adama. - Nie chciałam jej bić tym bardziej, ze mamy tam wynajętą salę. - kiwnęła lekko głowa zapadając się głębiej w fotel.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:02, 31 Gru 2009    Temat postu:

Ben machnął palcem uświadamiając Marice pomyłkę - Nie pobudzać. Spróbuj mu podnieść ciśnienie... - uznał że wystarczy jego pouczeń - Ma tylko koić. - zaznaczył cicho i ze spokojem. Spojrzał na nią niepewnie kiedy usłyszał krew która w jej żyłach zaczęła momentalnie szybciej krążyć przyspieszana przez serce. Zakrył twarz dłonią i spojrzał na Marikę przez rozchylone palce - Matko, co wy tacy nerwowi jesteście? - kiedy mu powiedziała resztę pomyślał że teraz ją rozumie. Zastanowił się głęboko nad słowami swej przyjaciółki - Wiesz... Teraz to on powinien cię w zasadzie mało obchodzić. - zauważył nie wiedząc jednak czy ma na ten temat właściwe według niej zdanie. Jeśli dobrze pamiętał to jego spoliczkowała. Tym że Adam zjebał jak to pięknie ujęła xD Howarda wcale się nie dziwił. Byłby zaskoczony gdyby się opanował - Marika. Proszę cię nie bij każdego kto ci zalezie za skórę. To nie zdrowe. - roześmiał się i zauważył w drzwiach Adama. Zamrugał bo wyglądał trochę nienaturalnie w krótszych włosach. Zawołał on Marikę więc Ben chcąc nie chcąc powlekł sie za nią ciekaw efektów leczenia jakiego zalecił.

/ Łazienka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:13, 31 Gru 2009    Temat postu:

/ Łazienka

Minął się z Mariką i stanął naprzeciw Ben'a - Zostajemy tu. - mruknął ciągnąc go za rękaw do salonu. Przysiadł na sofie a po chwili przechylił się na bok, położył się i podciągnął pod siebie nogi. Traktował mężczyznę który z nim przesiadywał jako członka niezbyt formalnej rodziny więc nie zachowywał się przy nim aż tak sztywno jak na początku. Zmarszczył lekko czoło na dźwięk tupotu po schodach - Tata! - Jean wpadła do pokoju jak torpeda rzucając się na Benjamina. Adam zacisnął dłonie na uszach. Zamknij się! Przekręcił sie do nich plecami i nakrył głowę czarną poduszką. Do szczęścia brakowało mu matki ale ta jak wywnioskował z relacji córki Sobh i Ben'a przysnęła. Sam też zamknął oczy pragnąc szczerze obudzić się już nie sobotniego a niedzielnego poranka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Czw 1:14, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:14, 31 Gru 2009    Temat postu:

- Benjaminie o mnie mało co obchodzi! - Powiedziała nazbyt nerwowo. - Przepraszam. Kiedy chodzi o niego nie potrafię być spokojna. Ech... - westchnęła teraz głośno. Przed Benem nie musiała niczego ukrywać. - Tylko, ze denerwuje mnie to, ze pojawia się wszędzie tam gdzie jestem ja. Wtrąca nosa w nie swoje sprawy i jeszcze śmie mnie pouczać. On, który nawet rodziny nie potrafi założyć. Kretyn. Wrrr... - przymknęła powieki, nabrała kilka oddechów i nim Adam wszedł do salonu uspokoiła się. Zerknęła na Bena i oczami starała się mu przekazać aby nie wspominał przy Adamie, ze się zdenerwowała bo Adamowi ciśnienie skoczy. Spojrzała w jego kierunku a na jej ustach wypełzł pełen aprobaty uśmieszek. - Ładnie Ci. Tak do twarzy. - powiedziała wstając z fotela. Powędrowała do łazienki gdzie czekała na nią już Sobh.

/ Łazienka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:23, 31 Gru 2009    Temat postu:

Rozłożył bezradnie dłonie i cofnął sie o kilka kroków w tył. Przysiadł na fotelu i spojrzał na Adama który zwinął się na sofie. Komplement Mariki chyba wcale do niego nie dotarł. Uśmiechnął się szerzej i wpatrzył w drzwi. Radości Jeanine nie dało się do niczego porównać - Ciiii.... - syknął przykładając palec do ust. Nie rozdrażniaj go niepotrzebnie. Nim Jean na to zareagowała zdała mu już relację z całego poprzedniego dnia opuszczając co boleśniejsze fakty. Ben cmoknął ją w policzek i wskazał na choinkę. Małej zaświeciły się oczy i zamilkła na moment a Ben odetchnął z ulgą widząc teraz jedynie plecy Knight'a. Kiedy spojrzała na niego przyłożył raz jeszcze palec do ust i wskazał na wuja. Dziewczynka pojęła w lot i zaczęła szeptem opisywać ojcu resztę wrażeń. Na szczególnie obrazowy opis zasłużyła sobie wycieczka do księgarni i obrazek jaki narysowała dla wuja i cioci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:40, 31 Gru 2009    Temat postu:

/ Łazienka

Przejrzała się w lusterku. To co zobaczyła wprowadziło ją w onieśmielenie. Przejrzała się z każdej strony uważając że wygląda ładnie. Pochwaliła Sobh i wstała z krzesła. Dumnie wyprostowana poszła do salonu wraz z Sobhian. Przystanęła w jego progu eksponując jej [link widoczny dla zalogowanych] Uśmiechnęła się nieznacznie patrząc na Adama. Najwidoczniej był zmęczony co i dla niej było zrozumiałe. Przed nimi jutro jawił się wielki dzień. Oboje musieli mieć na niego siłę. I ona padała ze zmęczenia, ale jakoś dawała radę. A przynajmniej dobrze się kamuflowała. Okręciła się wokól własnej osi. - I jak zapytała o opinię Bena, który się jej przyglądaj. Nie wiedziała czy Adam zareaguje, czy już nie śpi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:51, 31 Gru 2009    Temat postu:

Jego dłoń zacisnęła się na oparciu sofy i podciągnął się w górę słysząc Marikę. Rozpoznawał jej kroki i ich rytm. Utkwił w niej spojrzenie a na jego twarzy pojawił się niezbyt przytomny ale szczery uśmiech - Wyglądasz.... - zamrugał upewniając się że nie śpi i to co widzi jest prawdziwe - Ślicznie. - rozluźnił dłoń i osunął się znów na kanapę. Usiadł po chwili i pokręcił głową. Stanął pewnie na nogach zerkając na Jean która teraz przebiegła w stronę matki - Co chcesz? - zapytał Benjamina, który stanął na przeciwko niego - Już. - mruknął pod nosem przetrząsając kieszenie spodni. Wyciągnął kluczyki od samochodu i podał mu je z lekkim wahaniem. A znajdę na nim choć jedną rysę... - To wszystko? - spojrzał po zebranym towarzystwie. Podszedł do Mariki i przyjrzał się z bliska jej nowej fryzurze - Czy coś jeszcze muszę wam dać? jak nie... - zaczął niezbyt uprzejmie - To krzyż na drogę. - stwierdził siląc się na żart - Bo żadne z nas nie będzie miało sił wstać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siobhan Valedhed
Pół-wampir



Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Irlandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:01, 31 Gru 2009    Temat postu:

/ Łazienka.

Nie skomentowała niczego. Wszystko zostało powiedziane co miało zostać. Wzięła córkę na ręce kiedy ta pobiegła do niej. Ucałowała ją w oba policzki ciesząc się bardzo, ze ma już ją przy sobie. Przytuliła się do niej. - Moja kochana córunia. - powiedziała z miłością. Tęskno jej było bez tej małej, rozbieganej dziewczynki, która tak odmieniła ich życie. Poszła na korytarz aby ubrać ją i siebie. Adam miał rację. Wyglądał ledwo przytomnie, a i oni musieli mieć siły na jutro. Przed nimi nowy, piękny dzień. Założyła buty i kurtkę, a następnie to samo uczyniła Jean. Kiedy Ben do nich dołączył i również się ubrał wzięła go pod rękę wychodząc z domu. - Wypocznijcie. Przyjdę jutro rano o 9. Miej umytą i wysuszoną głowę Marii. - powiedziała łagodnie po czym wyprowadzając towarzystwo wyszła z domu. Zeszli na dół do ich garażu. Ben wyprowadził auto. W zasadzie nie mieli daleko do domu, ale co im szkodziło się karnąć bryką Adama XD Usadowiła Jean z tyłu, sama siadła z przodu i ruszyli do domu, aby przybrać auto.

/ Dom Sobhian Blackrose


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin