Kawiarenka.

Dea

- Poważnie? - Dea nie była pewna czy dziewczyna nie żartuje sobie z niej - Ja... ja nie wiem czy się nadaję. Nigdy.. nigdy nikt mi nie proponował czegos takiego... Ale mówisz poważnie?

Jenny

- ja nigdy nie żartuje w sprawach interesów... brat by mnie zabił... - uśmiechnęła się - mówię całkiem serio - napiła się kawy - widzisz... masz idealną karnację , cerę , dłonie i twarz.... czemu więc nie? Musiałabyś tylko zdobyć pozwolenie od rodziców bądź opiekunów - oparła obolałą głowę na ręku.

Dea

- Rozumiem - uśmiech spełzł z twarzy Dei - cóż... mogłabym poprosić o jakiś namiar na Ciebie? Muszę zapytać Roberta o zgodę, a to trochę skomplikowane... - uśmiechnęła się słabo

Jenny

Jenny zaczęła przeszukiwać wielką torbę - Dea nie jestem mordercą... wszystko odbywa się legalnie... jest umowa, jest praca i jest zapłata... kurde gdzie to jest..- mruknęła do siebie, wyciągnęła wizytówkę i położyła ja na stole - ten drugi jest mój... dzwoń od rana do północy. - włączyła telefon - Serio , byłabym bardzo usatysfakcjonowana gdybyś wzięła w tym udział...

Dea

- Nie o to chodzi... - westchnęła Dea - ja po prostu nie mieszkam z rodziną... to strasznie powalona sprawa. Ale w porządku - wzięła wizytówkę - porozmawiam z nimi.

Jenny

-A chyba , że tak - zaczęła szukać w portfelu gotówki - jakiego rodzaju to problemy?

Dea

- Powiedzmy, ze się pokłóciliśmy i zdecydowałam zamieszkać sama. Do ukończenia 18 lat brakuje mi tylko kilku miesięcy... - mówiła dość ogólnikowo - Ale porozmawiam z nimi... - westchnęła ciężko

Jenny

-Dzięki ... muszę już iść... - wstała i położyła na stole kilka banknotów - mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy

Dea

- Ja również - uśmiechnęła się Dea. - Na ten ból głowy.... spróbuj wypić odrobin melisy zmieszanej z tymiankiem. Powinno pomóc.

Jenny

Zaśmiała się - dzięki.. wypije... - ruszyła do wyjścia - Do zobaczenia
//Ulica

Dea

- Do zobaczenia - rzuciła za nią i łyknęła lemoniadę.

Gość

/z Forks/szkoły

Ronan szybko dotarł do kawiarenki. Otwierajac drzwi zauwazył Dee siedzac przy stoliku. Podszedł blizej i przywitał sie.
-Czesc Dea-podał reke.-Jak minał dzień?

Dea

- Cześć Ron - spojrzała na niego wciągajac lemoniade przez słomkę - Nawet w porządku. Zaproponowali mi sesje dla katalogu biżuterii...

Gość

oo prosze-usmiechnał sie-gratuluje, zawsze nowe doswiadczenie:)
Popatrzył na dziewczyne i powiedział- to co masz ochote na te lody? A jesli tak to jakie?

Dea

- Na lody zawsze mam ochote - Dea zachichotała - duze, miętowo - czekoladowe z bitą śmietaną i polewą z gorzkiej czekolady, proszę.

Gość

-Dobrze-zasmiał sie perliscie.
Kiedy kelnerka podeszła do stolika Ronan złożył zamówienie: -dla tej Pani poprosze duze lody mietowo-czekoladowe z bita smietana i z polewa z gorzkiej czekolady a dla mnie cytrynowo-smietankowe:). Kelnerka znikneła z zamowieniem w reku rzucajac na odchodne- prosze poczekac za 10minut beda.
Ronan rozbawiony obserwował uwaznie Dee
-Moze czekajac na deser opowiesz mi cos o sobie?-zapytał uprzejmie
-np skad jestes? i co Cie tutaj przygnało?

Dea

- Rodzina - spojrzała na niego jak na wariata. Przecież jest za młoda żeby podróżować sama... - Mój brat z żoną zdecydowali się tu przenieść ze Seattle... Raczej nie miałam wielkiego wyboru... Ale jest w porządku. Wolę tą dziurę od wielkiego miasta - uśmiechnęła się

Gość

Słyszac te słowa Ronan sie delikatnie usmiechnał
-To chyba podobnie do mnie-odparł-tzn w sensie ucieczki z wiekszego miasta. -Czasem takie urozmaicenie sie przydaje.

Dea

- U mnie to była sytuacja bez wyjścia. Raczej nie miałam nic do gadania - mruknęła dopijając lemoniadę. - A ty? Czemu uciekłeś?

Gość

-Nie uciekłem. po prostu ..wyjechałem, a dokładniej dostałem propozycje pracy i jestem. Tak prawde powiedziawszy nie wiem tak do końca co mnie skłoniło. Zamyslił sie na chwile. I juz miał cos powiedziec gdy kelnerka przyniosła zamowione lody.
-Mhh..pychotka-skwitował smakujac cytrynowej rozkoszy.
-Długo juz jezdzisz na motorze?-spytał przełykajac zawartosc łyzeczki

Dea

- A nie podkablujesz mnie? - zniżyła głos - bo to troszkę nielegalne było... od 14 roku życia. Podkradałam bratu motor. - wzięła łyżeczkę lodów i zatonęła w intensywnym smaku mięty.

Selene

Selene dopiła herbatę i kiwnęła na kelnerkę, by przyniosła jej rachunek. Zapłaciła, zostawiając także napiwek i wstała z krzesła, by powoli skierować sięku drzwiom. Dyskretnie rozejrzała się jeszcze po pomieszczeniu, patrząc na kilka znajomych jak i nieznajomych twarzy i wyszła z kawierenki na ulicę.

/Ulica

Gość

Ronan popatrzył zaskoczony na twarz dziewczyny
-Czemu niby miał Cie podkablowac? Przeciez to Twoja sprawa od kiedy jezdzisz, a poza tym..-zawahał sie przez ułamek sekundy a po chwili dokończył - naprawde myslisz ze byłbym w stanie?
-Zapytałem bo niezle sobie radzisz z jazda. Ale teraz juz wiem dlaczego.
Ja na poczatku uczyłem sie na motorze kumpla,a le z czasem zapracowałem na swoj własny. Na samo wspomnienie na jego twarzy zarysowała sie lekka duma. O tak mógł czuć sie dumnym, po włozeniu pracy w jego przyszły motor nie liczac oczywiscie gotówkiwestchnąl lekko.
Zastanawiał sie jak ma zadac jej pytanie dzieki ktoremu dowiedziałby sie czegos o panujacych stosunkach miedzy uczniami... Zajadajac lody rzucał ukradkowe spojrzenie w jej strone.
-Powiedz mi-zaczał spokojnym głosem- jak Ci sie wydaje czy wsród ludzi uczęszczajacych do tej szkoły potworzyły sie jakies grupy rywalizujace ze sobą?
-Byłbym wdzieczny za odpowiedz na to pytanie-usmiechnał sie zachecajaco.

Dea

- Nie wiem - powiedziała powoli, wepchnęła sobie kolejną porcję lodów do buzi uśmiechając się przy tym błogo. - Troche nie chodziłam do szkoły i... nie miałam okazji zaobserwować nic takiego...

Gość

Entuzjazm ktory do tej pory mu towarzyszył troszke opadł słyszac te słowa.
-Szkoda-powiedział -no cóz bede musiał jakos inaczej zasiegnac jezyka. W kazdym razie zdazyłem sie zorientowac ze sa jakies grupy. Nagle Ronan przybrał powazna mine i spytał zciszajac głos - a jak jest tutaj jesli chodzi o bezpieczenstwo? Obrzucił wzrokiem Dee - szczegolnie jesli chodzi o dziewczyny, bo to one najczesciej bywaja narazone na ataki, czyz nie?

Dea

Dea zakrztusiła się lodami
- Nie zauwazyłam, zeby jakoś szczególnie szerzyła sie tu przestepczość. - powiedziała z rozbawieniem. - Co prawda zdarzaja się tacy z poważnymi kłopotami z samokontrolą. Co jakiś czas wybuchają kłótnie.. Kilka osób się unika wzajemnie - zamyśliła się No ale oni raczej nie są zwykłymi ludźmi -po prostu nie darzą się sympatią... poza tym, to całkiem ciche miejsce...W porównaniu z moją starą szkołą w Seattle, szkoła w Forks stanowi oazę spokoju.. Szkoda tylko że nie ma żadnych zajęć dodatkowych. Przez większą część czasu ludzie się po prostu wałęsają bez sensu... - zerknęła na Ronana - Pytasz z jakiegoś konkretnego powodu?

Gość

-Byc moze-mruknał bardziej do siebie
-To ciekawe co mowisz, szczegolnie to unikanie niektorych-popatrzył podejrzliwie na dziewczyne
-A jesli chodzi o nude to cos zaradzimy-w odpowiedzi pokazał rzad białych zabków. Wpadł na pomysł ale musiał to jeszcze przemyslec i skonsultowac.
-A moze miałabys jakies propozycje?-spytał nakładajac sobie kolejna porcje na łyzeczke

Dea

- Ja? No wiesz, ja to bym się chciała nauczyc jak niektórych kopnąć, zeby głupot nie gadali - zaśmiała się. Przełknęła kolejną porcję lodów - A właściwie to co lubiz robić? Poza pracą i motorami...

Gość

-Wiesz-powiedział przełykajac zawartosc łyzeczki-zaintrygowałas mnie. ja sporo lubię rzeczy robic, chociazby trenowac rózne sporty a szczegolnie- zrabił specjalnie pauze aby wzmocnic słowa ktore za chwile wypowie- sztuki walk:)

Dea

- Ciekawe zestawienie, nie powiem - Dea oblizała łyżeczkę z czekolady - Jakie sztuki?

Gość

-Głownie capoeire i aikodo. Ale oprocz walk jak mam czas i przyslowiowa vene grywam na gitarze, rysuje.

Dea

- Dość niecodzienne połączenie - Dea spojrzała znad pucharka - Dawno trenujesz?

Gość

-Juz spory czas, ale jak mam mozliwosc to sie doszkalam. Wychodze z załozenia ze zawsze warto bo mozna czegos nowego sie dowiedziec na dany temat.
-A Ty czym sie interesujesz? Oprócz jazdy na motorach oczywiscie

Dea

Magią Dea w porę ugryzła się w język - Zastosowaniem ziół w dzisiejszych czasach - powiedziała głosno - Ludźmi... Stworzeniami z bajek.. no wiesz.. elfy, wróżki, wampiry, wilkołaki, smoki i inne takie... Moja mama była pisarką. Widocznie mam to po niej - zachichotała - a poza tym.. trochę rysuję - pentagramy, święte symbole.. i takie tam, nie? pomyślała - spaceruje dużo... takie tam... sporo czytam.

Gość

Słyszac słowa: "elfy, wampiry, wilkołaki, smoki" delikatnie sie wzdrygnął.
-Wierzysz w historie opisywane w ksiazkach dotyczcae wymienionych przez Ciebie postaci?
-A co do ziół, to mozesz byc jak znachorka oczywiscie bez urazy, albo czarodziejka, czy ktos taki.
Zaciekawiło go jak powiedziała o pisaniu.
-Mowisz ze Twoja mama pisała, a na jaki temat jesli moge spytac?

Dea

- Pisała bajki dla dzieci i zbierała mity z różnych kultur - Dea powoli dobierała słowa. Oczy jej pociemniały ze złości- I nie przekręcaj pan moich słów, panie psychologu. Powiedziałam, ze się stworzeniami interesuję, a nie, ze w nie wierzę. - Chociaż wiem że istnieją, głąbie! spojrzała na Ronana z irytacją. - A co do ziół to, bez urazy, można nimi wyleczyc chociażby przeziębienie, bez potrzeby faszerowania się antybiotykami - dokończyła szybko swoje lody
Wkurzył mnie... Normalnie mnie wkurzył! I to ma być psycholog?! To już Embry by się bardziej nadawał... Chociaż nie... Nie nadawałby się... Czasem tez zachowuje sie jak głupek W ogóle faceci to dupki!

Gość

Ronan po tonie wypowiedzi zrozumiał ze ja zirytował.
-Nie chciałem zebys tak to odebrała-powiedział starajac sie ja w jakis sposób uspokoic. Wiem ze ziołami sie leczy i nie ma nic w tym złego-usmiechnał sie.
-A to ze sie interesujesz nazwijmy to istotami z innych swiatów nie jest az takie dziwne, jakby sie wydawało. Ja swojego czasu bardzo duzo przeczytałem na ich temat ksiazek. Chciał dodac cos jeszcze ale ugryzł sie w jezyk.
-Wracajac do tych nazwijmy to kopniaków-zazartował-miałabys ochote uczestniczyc w tego typu zajeciach?

Dea

- Jak na psychologa to potrafisz zirytować ludzi bardzo szybko... Nie traktuje się ludzi jak wariatów, wiesz? - Dea spojrzała w stronę kelnerki - A uczestnictwa w zajęciach nie wykluczam. To mogłaby być miła odmiana...

Gość

-To dobrze, przepraszam jak sie tak poczułas. Wcale nie zamierzałem...-skinał na kelnerke i poprosił o rachunek.
-Jak bedziesz chciała sie dowiedziec na temat walk tzn zajec to sie odezwij. Nie wiem kiedy ale na pewno beda prowadzone.
-Musze sie jeszcze zorientowac o pomieszczenie gdzie moznaby je przeprowadzac.

Dea

- Jasne - Dea uśmiechneła się nieco - Ja moze i jestem nieco przewrażliwiona, ale miałam kiepskich kilka tygodni. - wstała - Dziękuję za lody.