Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Lenox Hill - szpital
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:19, 28 Sty 2010    Temat postu: Lenox Hill - szpital



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:57, 28 Sty 2010    Temat postu:

/ Ulice

Szedł obok Mariki, równo z wózkiem na którym ją wieziono trzymając kobietę jak małą dziewczynkę za dłoń. W między czasie udzielił szybkiego i konkretnego wywiadu. Pytali go o dane personalne Mariki, o ubezpieczenie, o lekarza do tej pory prowadzącego ciążę, o czas - Ósmy miesiąc. - powiedział spoglądając nerwowo na pielęgniarkę prowadzącą zapiski. Ta również spojrzała na niego zaskoczona i podała swoje druczki lekarzowi. Korytarz jakim szli wydawał mu się rozmazaną smugą a jedynym łącznikiem z rzeczywistością była dłoń Mariki. Lekarz trącił go w ramię więc Adam obejrzał się na prawo - Idzie pan z nami? - czarnowłosy uniósł w górę brew nie wiedząc o co chodzi mężczyźnie. Spojrzał na drzwi przed którymi się znaleźli i skierował wzrok w górę. 'Porodówka.' Pokręcił gwałtownie głową i zatrzymał się w miejscu - Nie. - spojrzał na Marikę przepraszająco. Tu kończyła się jego pomoc - Przepraszam. - powiedział i pochylił się by ucałować ją w policzek dodając tym samym sił. Wyprostował się patrząc na znikająca za drzwiami kobietą. Adam spojrzał na lekarza i wyciągnął ramię by go zatrzymać - To niezbyt dobrze, prawda? O miesiąc za wcześnie? - Rise bo takie nazwisko widniało na jego plakietce pokręcił głową - Zdarzają się bardziej drastyczne przypadki. Radzimy sobie. - zapewnił go - Proszę wybaczyć, pańska żona czeka. - Adam był zmuszony go puścić i doktor zniknął za tymi samymi drzwiami co Marika. Przyszły ojciec został sam nie wiedząc co ze sobą począć. Podszedł do niego sanitariusz i powiedział że musi przeparkować samochód bo zatrzymał się w miejscu niedozwolonym. Kiedy to zrobił znów wrócił na korytarz. Rozejrzał się i usiadł na jednym z krzesełek. Nie był sam. Jakiś przysadzisty blondyn czekał podobnie jak on. Adam skrzyżował ramiona na piersi obracając w dłoni telefon tylko po to by mieć jakiekolwiek zajęcia. I tak nie mógł oderwać myśli od Mariki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:58, 29 Sty 2010    Temat postu:

/ Ulice

Nie musiała mówić nic. Wszystko za nią powiedział Adam. Ona jedynie mogła odczuwać ból i starać się o nim nie myśleć. Chciała już mieć to wszystko za sobą. Musiała się również pożegnać z Adamem bo nie chciał iść dalej. Nie miała mu tego za złe. Według niej to nawet lepiej. Tam będzie zbyt dużo krwi. Krew?! - przerażała ją ta myśl. Nie wiedziała jak zareaguje na krew. Zazwyczaj do tej pory mdlała. Czy tym razem będzie podobnie? Czy znów zemdleje? Miała nadzieję, ze jednak ją to ominie. Zestresowała się tym jeszcze bardziej. Przymknęła powieki. Kiedy wjechali na porodówkę zaraz ostrożnie została przeniesiona na łóżko na którym miała rodzić. Lekarz sprawdzał wszystko. I puls i tętno jej i dziecka. Kazał jej podkurczyć nogi. Usłuchała. - Rozwarcie na 8 palców jeszcze chwila. Proszę być spokojną. - zmarszczyła lekko brwi. Ona była póki co spokojna. Nie chciała aby jakiś tam lekarz ją uspokajał. To mógł robić tylko i wyłącznie Adam. Niestety nie było go tutaj. Musiała sobie radzić sama. - No dobra zaczynamy. Mariko oddychaj głęboko. Wdech, wydech wdech.... - lekarz jej to zalecił, a Marii podniosło się ciśnienie. - Przecież top robię od dobrych pół godziny. Wdycham, wydycham jak by mi to miało w czymś pomóc! - zirytowała się. Musiała na kimś odreagować swój ból. - Spokojnie. Proszę się nie denerwować bo to niczemu nie służy. - lekarz znów do niej przemawiał. Zignorowała go. - A teraz przyj. Jak najmocniej potrafisz. - Nabrała głębokiego powietrza w płuca.- Mmmmmm.... - zacisnęła usta w wąską linię prąc. Wkładała w to cały swój wysiłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:09, 29 Sty 2010    Temat postu:

Czekanie go dobijało. Nie mógł usiedzieć na miejscu więc krążył po korytarzu, od ściany do ściany wytrwale, przyciskając dłoń z telefonem do ust. Wszystko co wokół niego było go drażniło. Pielęgniarki pracujące tu stanowczo zbyt często się uśmiechały. Nie miał pojęcia co je do tego skłania. Ten blondyn zbyt często, zbyt intensywnie i zbyt natarczywie mu się przyglądał. Zawiasy w drzwiach piszczały przejmująco. Było mu zimno. Był w samej koszuli bo nie zdążył się ubrać. Nawet o tym nie pomyślał. Zawrócił i znów miał przed sobą cały korytarz. Jego kroki wolne i wyważone tonęły w innych szpitalnych odgłosach. Jak ona przez to przejdzie? Wolał sobie nie wyobrażać jak Marika może skląć lekarza, kiedy się zdenerwuje. Uśmiechnął się pod nosem bezwiednie. Nic im nie będzie? Zamartwiał się. Całe jego opanowanie mogło runąć pod wpływem jednego małego bodźca. Raz, dwa, trzy, cztery... Dla zabicia parszywych myśli skupił się i zaczął liczyć swoje kroki. To go zawsze uspokajało. Obrócił się natychmiast gdy drzwi porodówki otwarły się jak szeroko i utkwił wzrok w pielęgniarce. Kobieta podeszła jednak do blondyna i pogratulowała mu. Czego to już Adam nie wiedział bo przestał słuchać. Nie obchodziło go to skoro nie były to informacje przeznaczone dla niego, nie mówiły o Marice. Siedemdziesiąt sześć, siedemdziesiąt siedem.... Kolejny raz przemierzył całą długość korytarza wyczulony na odgłosy od drzwi, które go najbardziej teraz interesowały. Nikt inny nie czekał. Został tylko on. Zatrzymał się i wzdrygnął kiedy kobieca dłoń spoczęła na jego ramieniu - Niech pan zechce spocząć. - powiedziała pielęgniarka - Poród czasem trwa bardzo długo a takie chodzenie nic nie da. - Adam strząsnął jej dłoń. Takim gadaniem mnie nie uspokoisz. Zagryzł policzek i zaczął uderzać lekko zaciśniętą dłonią w usta. Rytmicznie. Zerknął na zegarek. Nie mógł się doczekać końca. Oboje przechodzili przez to od samego początku. Obojgu im zależało. Potarł lekko zgrabiałe z zimna dłonie. Wszystko inne zeszło na dalszy plan, odeszło chwilowo w niepamięć. Zaczesał włosy w tył, czując jak z nerwów zaczyna boleć go żołądek. Marii...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:35, 29 Sty 2010    Temat postu:

Kolejne parcie. Ciche sapnięcie. Brakowało jej sił. To wykańczało. Napinała całe swoje ciało. - Jeszcze trochę. - mówił do niej lekarz. Starała się jak mogła. Odgięła się w tył opadając na poduszkę. Dyszała ciężko. Cała jej twarz jak i ciało było spocone. Męczyła się niemiłosiernie. - Przyj. - poleciła jej pielęgniarka. - Przecież prę cały czas do jasnej cholery. Nie widać. Staram się! - naskoczyła na pielęgniarkę. Bolało co raz bardziej, a Marii w takich sytuacjach nie bardzo sobie radziła. - Widzę główkę. - powiedział lekarz do niej. - Jeszcze trochę. Wiem, ze jest pani zmęczona, że ciężko, porody takie bywają, ale niech sie pani postara i z całych sił prze. - zajęczała głośno. Zamknęła oczy i zaczęła mocni napierać. Przed oczami przebiegało jej całe życie, każda chwila spędzona z Adamem, każdy jego czuły gest, słowo, jego opieka, troska. Robiła to dla Niego. Dla nich. Postanowiła się postarać. - Aaaaaa....!!!! - wydarła się na całe gardło. Naparła jeszcze silniej i czuła jak jej dziecko wychodzi. - Adam! - zawyła nie wiedząc czy da sobie rade. - Jeszcze troszeczkę pani Mariko. - wezbrała w sobie ostatki sił i znów naparła zaciskając mocno usta. - Jest! Mam go! - zaszczebiotał zadowolony lekarz wyciągając dziecko ku górze, a ono się rozpłakało. Był to najpiękniejszy płacz jaki mogła kiedykolwiek usłyszeć. - Gratuluję ślicznego syna. - powiedział do Mariki. Opadła na poduszki wykończona. Przecięli pępowinę. Wzięli go do umycia z krwi. I kiedy wszystko się zakończyło podali go Marice. Wyciągnęła do niego ręce ostrożnie przytulając do swej piersi. - Mój Adam. - wyszeptała patrząc na śliczną twarzyczkę syna. Jaka ona była dumna. Jak się cieszyła. Adam też się na pewno ucieszy. Nie posiadała się z miłości do tego dziecka. Było takie śliczne i niewinne. Aż jej łza poleciała po policzku. - Mój synek. - uśmiechnęła się do niego promiennie. - Tatuś się ucieszy. - zachichotała cichutko. Trwała w swoim świecie. Niestety nie długo się nacieszyła. Musieli wziąć dziecko do zważenia, zmierzenia i jak ją lekarz poinformował będzie musiał jakiś czas spędzić w inkubatorze aby podrosnąć bo za szybko się urodził. Kiwnęła głową. Pozostało jej jedynie urodzić łożysko. I po tym mogła odpoczywać gdy ją przewieźli na oddział poporodowy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:03, 29 Sty 2010    Temat postu:

Chodził coraz bardziej nerwowo. Czas zaczął mu się dłużyć. Ile to może trwać?! Pogubił się w swoich krokach wiec na powrót stał się nerwowy i warkliwy. Znów wszystko go drażniło. Zajął się szeptaniem pod nosem tekstu piosenki. Jakiejkolwiek, takiej która przyszła mu pierwsza na myśl. Przygryzł nawet paznokieć, co podpatrzył u Benjamina gdy ten stawał się nerwowy. Myśl o mężczyźnie w niczym mu nie pomogła. Na to jeszcze nałożyła się wspomnienie Christophera co całkowicie wytraciło Adama z równowagi - Czego?! - obróciła się gwałtownie i wbił wzrok w niewinną pielęgniarkę która traciła go zbyt mocno w ramię. Kobieta nachmurzyła się i spojrzała na niego nieprzychylnie. Adam odetchnął i odchylił głowę w tył. Policzył do dziesięciu. Kiedy na nią ponownie spojrzał był względnie spokojny - Słucham? - nie przepraszał, to było bezsensu - Tak lepiej. - widać pielęgniarka nie dała sobie w kasze dmuchać. Adam zmrużył lekko oczy i powtórzył z naciskiem - Słucham? - kobieta spojrzała na kartkę jaką miała przed sobą - Waga 3300, długość 50 cm... Gratuluję syna. - Adam wpatrywał się w kobietę przez dłuższą chwilę analizując informacje jakie mu podała. Pokiwał głową czując że stało się właśnie to coś dla czego warto było żyć. Wyszczerzył się nagle do pielęgniarki i drgnął lekko - A Marika? Znaczy... Wszystko z nią w porządku? - dopytywał się domagając jak najszybszej odpowiedzi - Syn... - chrząknął - Kiedy mogę ją... Ich zobaczyć? - kobieta popatrzyła na niego jak na idiotę a jego wcale to nie uraziło. Teraz nawet wieść o tym że ma dziesięciu braci nie potrafiłaby w nim zdusić radości jaką odczuwał - Umęczona. Proszę za mną. - Adam nie posiadający się ze szczęścia poszedł za pielęgniarką.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 21:08, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:19, 29 Sty 2010    Temat postu:

Została wwieziona na dużą salę gdzie było o wiele więcej łóżek. Na szczęście na oddziale nie było zbyt wiele kobiet. Była wykończona. Na jej twarzy wyraźnie odcinało się zmęczenie. Jednak z drugiej strony była szczęśliwa. Urodziła szczęśliwie, dziecku nie zagrażało nic. Ułożyła się wygodnie na posłaniu. Potrzebowała odpoczynku, ale ucieszyłaby się jak by zobaczyła jeszcze Adama. Chciała mu się pochwalić. Dzielić z nim tą radosną nowinę. Przecież tyle czekali na upragnione dziecko, a teraz to się stało rzeczywistością. Prawdziwą. bez kłamstwa. To było realne. Cieszyła się. Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na jakąś kobietę. Odwzajemniła jej uśmiech zapewne wiedząc doskonale co przeżywa. Kiedy Adam wszedł do sali od razu się rozluźniła. Popatrzyła na niego z troską i miłością. Wyciągnęła do niego słabą dłoń.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:29, 29 Sty 2010    Temat postu:

- Ogólnie to pańska żona bardzo nerwowa. Krzyczała na mnie... - zauważyła jakby uszczypliwie pielęgniarka prowadząc go przez korytarz. Adam spojrzał na nią z góry i prychnął - Oczywiście. To moja żona. - powiedział z dumą - Miała tam się rozpłakać? Nie Marii.. - zostawiła go pod jednymi z drzwi. Adam nacisnął klamkę i zajrzał na salę. Zobaczył ją. Leżała wykończona na łóżku, ale już wyciągała do niego dłoń. Powitał swą kobietę szerokim uśmiechem przeznaczonym wyłącznie dla niej. Skinął niedbale głową w stronę innych matek. Podszedł do Mariki szybko. Uchwycił jej dłoń i ucałował. Tylko on tak robił. To był ich zwyczaj - Kochanie... - powiedział kiedy spojrzenie niebieskich oczu przecięło się z brązowymi - Jestem... - objął ją ostrożnie by poczuła że to już koniec - Jestem z ciebie tak dumny. Jestem też... - nie wiedział jak to nazwać. Był w stanie euforii - Jestem też tak szczęśliwy Marii. - pokręcił lekko głową i uśmiechnął się do niej - Już koniec. - pochylił się i przycisnął lekko usta do jej czoła - Już... - zabrakło mu słów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:33, 29 Sty 2010    Temat postu:

/ Mroczne, ciemne zaułki

Karetka z piskiem opon zatrzymała się przed szpitalem. Z tyłu karetki wypadli sanitariusze ściągając nosze na kółkach. Przed budynek wyleciała pielęgniarka. - Lekarza prędko. Mamy mało czasu. - Kobieta widząc powagę sytuacji wleciała do środka a za nią wlecieli sanitariusze z noszami. Pchali je przed siebie wręcz biegnąc. Zaraz pojawił się lekarz. Wyciągnął latareczkę i unosząc chłopakowi powieki świecił po nich. - Nie reaguje. Źrenice są... - zachował to dla siebie póki co. - Na Oiom z nim. Pobrać krew, mocz, założyć maskę tlenową, podłączyć do aparatury i zmierzyć ciśnienie. - Wydał polecenia. Zniknęli za dużymi, obszernymi, białymi drzwiami. Chwilę później znaleźli się na sali. Wszyscy się uwijali obok chłopaka jak w ukropie. - Trzeba go rozgrzać. Słabe bijące serce. Dane? - zaczęli go obszukiwać znaleźli jego portfel i komórkę. - Trzeba się skontaktować z rodziną. - rzucił do pielęgniarki. Znalazł numer matki bo tak było zapisane i podał pielęgniarce, która zaraz zniknęła. - Podajcie mu dożylnie kroplówkę , i dopaminę. Szybko. - wydał kolejne polecenia. - Ciężko to widzę. - walczyli o niego jak o każdego innego pacjenta. Najbliższy czas miał pokazać czy uda mu się wyjść z tego cało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:06, 29 Sty 2010    Temat postu:

/ Ulice

- Dobra, dobra... - Jud machnęła ręka - Niech pan zatrzyma resztę... - wysiadła z samochodu i odetchnęła - I kupi sobie za nią dobry dezodorant. - stanęła przed budynkiem szpitala i wsunęła dłonie do kieszeni. No kochasiu... Coś ty nagrzebał? Pchnęła drzwi i znalazła się na hallu. Rozejrzała się i trafiła pod biurko recepcji. Widząc pielęgniarkę wykrzywiła lekko usta. Przypomniała sobie natychmiast o gumie i zaczęła ją żuć nerwowo - Siemka... - machnęła lekko dłonią by zwróciła na nią uwagę. Kiedy kobieta na nią spojrzała Jud zacisnęła dłoń na paskach torby - Szukam chłopaka... Dzieciaka. Przywieźli go jakiś czas temu. Bardzo wychłodzony. Christopher Knight. Była by pani tak łaskawa... - zaczęła z nonszalancją spoglądając na nią znudzona - Sprawdzić w tych swoich skrzętnych notatkach czy on tu jest? - podparła brodę dłonią bezczelnie żując nadal. Kobieta wsadziła nos w kartki - Na OIOMI'e - Jud zebrała się i wyprostowała - Dzięki złotko... - mruknęła i poszła szukać oddziału zastanawiając się czy będzie komu jeszcze dokopać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Judit dnia Pią 22:08, 29 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:52, 31 Sty 2010    Temat postu:

Uśmiechnęła się ciepło do męża gdy go tylko zobaczyła. Nie mogła przestać się uśmiechać pomimo zmęczenia. Była tak dumna. Dała Adamowi syna jaki nie jeden rodzic mógłby pozazdrościć. Splotła swoje palce z jego i przycisnęła jego dłoń do swojego policzka. To było jak lek. Jego dotyk. Tak cudowny. I znów zdawało jej się, ze są tylko oni. Nikt więcej się nie liczył. - Adam. - pociągnęła cicho swoim głosem. - Mamy tak ślicznego syna. On jest cudowny. Gdybyś go tylko zobaczył. - miał więcej z matki niż z ojca jak na szczęście. - Takie oczka, śliczne i twarzyczka zaróżowiona, równie śliczna. Jest piękny. - zdradzały ją emocje płynące z jej głosu. Nie mogła przestać się zachwycać. To było tylko jego i jej. Oni mogli to dzielić razem. Mieli tak wspaniałe szczęście. - Jestem szczęśliwa, ze już po wszystkim. Dałam radę. Dla Ciebie. Dla naszego syna. - zakończyła, a jej oczy skrzyły się niewysłowioną radością i szczęściem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:05, 31 Sty 2010    Temat postu:

Wysłuchał wszystkich jej zachwytów pragnąc samemu to widzieć. Chciał zobaczyć na własne oczy to małe drobne cudo, na które tak długo czekał razem z nią. Przesunął pieszczotliwie kciukiem po jej policzku uśmiechając się do swojej żony - Mając za matkę taka kobietę po prostu musi być śliczny. - stwierdził zadowolony widząc radość w jej oczach. Poprawił machinalnie jej grzywkę zaczesując ją za ucho kobiety - Dobrze. Zobaczymy go razem Marii. - zapewnił ją - A teraz... Jesteś wykończona. - stwierdził cicho przysiadając na brzegu łóżka ostrożnie - Prześpij się. odpocznij. To jest ci potrzebne. - przesunął dłonią po jej głowie jakby chciał ją ukołysać do snu - Jestem równie szczęśliwy, wierz mi. - powiedział cicho - Ale... Będę tutaj. Nie martw się. Śpij. - poprawił kołdrę by było jej ciepło - Mam zadzwonić do... Jud? - zawahał się - Do twoich rodziców? - zamyślił się patrząc na Marikę - Przywiozę ci wszystkie rzeczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:23, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Jest śliczny bez względu na to czy przejął po mnie geny, a pocieszę Cie, ze jest wprost idealnie podobny do mnie. Ten sam nosek, oczy, usta, nawet kolor skóry. Też po mnie. - cicho zachichotała w pełni zadowolona. Jej mąż idealnie wiedział czego jej potrzeba. Fakt. Musiała odpocząć. Poród ją wymęczył. Musiała w to wkładać całą swoją siłę i energię. Poradziła sobie. Zadowalało ją to. - Tylko troszeczkę. Mogę odpocząć. Musiałam strasznie się napinać. To wykańcza. Zajście w ciąże to nic, ale sam poród. Jednak i tak jestem zadowolona, ze mogłam to przeżyć o własnych siłach. - uśmiechnęła się leciuteńko pod nosem. - Tak mógłbyś ją zawiadomić. Była wystraszona. Niech wie. - powiedziała cicho. - Do rodziców sama zadzwonię. - wyszeptała przymykając umęczone powieki. Jego dotyk działał tak kojąco. Nie sposób nie było pod jego naporem, kiedy czuła się bezpieczna i że wszystko jest tak jak być powinno nie zasnąć. Zasnęła. Miała jednak poczucie, ze on jest obok. Jej mąż. Czuwa nad nią i nie pozwoli aby im się stała krzywda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:37, 31 Sty 2010    Temat postu:

Adam zmrużył podejrzliwie oczy - I to na pewno jest chłopak? - trudno mu było wyobrazić sobie męską wersję Mariki. Roześmiał się cicho pochylając się nad kobietą. Dostała buziaka kiedy tylko pokiwała głową, upewniając Adama że to na pewno jest chłopiec. Czyli jednak Adam. Wiedział że Marika nie zmieniła i nie zmieni decyzji. Przyszło mu się z tym ostatecznie pogodzić. Napinać? Już mi na ciebie zdążyli naskarżyć moja droga... Uśmiechnął się pod nosem. Sięgnął po jej telefon i poszukał numeru Jud. Zrelacjonował jej pokrótce wszystko. Już był spokojny, już opanowany. Siedział przy Marice, tak jak jej obiecał. Puścił ją na moment gdy jedna z kobiet na sali przypomniała mu o krześle. Skinął jej niedbale głową w podzięce. Przyniósł sobie mebel z kąta sali i usiadł. Złożył ramiona na materacu, a na nich złożył głowę. Nie spał, jedynie przy niej czuwał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:08, 31 Sty 2010    Temat postu:

Było jej tak błogo. Mogła w końcu odpocząć. Ulżyło jej. W końcu urodziła. Zdrowe dziecko. Teraz jedynie będzie musiała zrzucić ten brzuszek, który przybrała podczas ciąży, ale nie musiała się tym martwić. Podobała się Adamowi taka jaka była. Uśmiechnęła się przez sen. Nic jej nie męczyło. Była z dala od wszelkich problemów. Miała wspaniałego męża. Syn też jej się udał. Teściowa była w porządku. Lubiła Grace. Cóż jej więcej do szczęścia trzeba było? Przewróciła się boleśnie na bok. Jeszcze nie mogła wykonywać gwałtowniejszych ruchów. Cicho sapnęła pod nosem. Trochę minie zanim dojdzie do siebie. Nie przeszkadzało jej to. Mogła cierpieć, byle tylko jej syn czuł się dobrze i jej mąż był w pełni zadowolony. Był. Widziała to w jego twarzy, oczach, uśmiechu. W końcu spełniło się to czego oczekiwali tak długo. Spała dość długo. Kiedy się obudziła napotkała niebieskie tęczówki męża. Tak dla niej wspaniałe. - Witaj kochanie. - uśmiechnęła się ciepło do męża i od razu chwyciła jego dłoń przyciskając ją do siebie. - Przepraszam, sen mnie zmorzył. - była jak w jakimś śnie. Otumaniona. Może nie do końca kontaktująca, ale w pełni szczęśliwa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:25, 31 Sty 2010    Temat postu:

W czasie w jakim Marika spała Adam przemyślał wydarzenia z dnia dzisiejszego. Zacisnął lekko dłonie myśląc o Christopherze. W zasadzie... To on nie jest niczemu winien. Wzruszył lekko ramionami i przysunął się do łóżka by było mu wygodniej o ile w takiej pozycji w ogóle było wygodnie. Bo... Czy to jego wina że matka... Raczej nie. To i tak niczego nie zmienia. Adam widział wzrok chłopaka na sobie, słyszał opinię jaką o nim wygłosił. Widział też minę Grace. Zacisnął palce na poszwie kołdry jaką była okryta Marika. Mam własne... Nie dokończył swoich myśli bo to że miał brata właśnie się jawiło jako kolejny problem. Nie mógł tego zignorować tak do końca. Jeśli by to zrobił odwróciłby się tym samym definitywnie od własnej matki, a nie był tak narwany jak Chris. Młodszy brat... Dobre sobie. Podparł brodę dłonią wpatrzony w okno. Marika miała widok na ulicę, nic szczególnego w Nowym Yorku. Chciał ja zabrać już stąd. Ją i Adama. Dobrze wiedział że będzie musiała zostać. Kiedy on tak rozmyślał, długo i intensywnie doszedł do wniosku że jego rodzina rozrasta się do ogromnych rozmiarów. Na początku był on i Grace, później pojawiła się Marika, Chris, Jud i jego syn. Można też dodać Sobh i Bena oraz Jeanine. Stanowczo zbyt wiele myślę... Zerknął na Marikę. Przyciągnęła go do siebie - Dobry wieczór raczej. - uściślił - Nie szkodzi. Przecież o to właśnie chodziło. - powiedział zagarniając czarne włosy w tył - Ale... - przyjrzał jej się dokładnie - Ty chyba jeszcze nie doszłaś do siebie. Dobrze się czujesz? - zapytał nadal jej się przyglądając - Dzwoniłem do Jud. Powiedziała ze wszystko w porządku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:41, 31 Sty 2010    Temat postu:

- A tak dobry wieczór. - poprawiła się. - Nie kojarzę faktów. Nie liczę czasu. A chyba dość sporo go już upłynęło. - potarła wolną dłonią swój policzek. - Odpłynęłam. - zaśmiała się cicho. Z przyjemnością patrzyło jej się na Adama. Lubiła to. Zawsze odkąd tylko poczuła do niego silną miętę. Uwielbiała zerkać na niego ukradkiem i tak sobie wzdychać czasem. Rozbawiło ją to. Tak się splotły ich wszelkie losy. - Nie rozbudziłam się jeszcze do końca. - ziewnęła zakrywając usta dłonią. - Zaraz dojdę do siebie. Nie martw się wszystko ze mną jest w porządku. - zapewniła męża unosząc się lekko w górę. - A Ty jak się czujesz? - również zawsze chciała to wiedzieć. Ważnym było dla niej samopoczucie jej męża. - To wspaniale. Lepszych wiadomości nie mogłam usłyszeć. Chcesz zobaczyć naszego syna? Fakt faktem musi poleżeć trochę w inkubatorze bo jest malutki, ale przez szybę pozwolą nam. - zaczęła się wolno gramolić z łóżka. Kiedy wstała wstrzymując się ramienia Adama zaczęła ostrożnie stawiając każdy krok iść w stronę gdzie były noworodki. Każdy krok sprawiał jej ból, ale nie dała tego po sobie poznać. Poszli aby zobaczyć ich kochanego synka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:54, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Jak to mówią? - Adam przymknął lekko jedną powiekę zastanawiając się nad czymś - Szczęśliwi czasu nie liczą? Tak. To na pewno jest to. - mruknął pod nosem uśmiechając się do Mariki. Uniósł lekko brwi - Co tak patrzysz? - zamrugał nie wiedząc co takiego interesującego w nim może być by wlepiać w jego twarz spojrzenie. Uznał jednak że to jest to co zawsze. Tylko Marika patrzyła na niego w ten jedyny i niepowtarzalny sposób - Ja? Ja jestem mało ważny, ale... - zaczął szybko widząc jej minę. Marika nie lubiła chyba gdy był zbyt surowy względem siebie. Adam uważał że jest skromny i tyle - Czuję się dobrze. Jeśli z tobą jest w porządku to ja nie mam prawa narzekać. - od strony jego żony padła pewna propozycja i nim Adam zdążył zaprotestować Marika zaczęła zbierać się z łózka - Sądzisz, że to dobry...? Mariko. - pożałował natychmiast tego stanowczego tonu, kiedy na niego zerknęła - Dobrze. - chciał zobaczyć ich dziecko, ale nie kosztem zdrowia jego matki. Objął ją w pasie, a kiedy wyszli na korytarz rozejrzał się - Poczekaj. - nakazał jej i zostawił zaraz za drzwiami jej sali. Wrócił prowadząc wózek - I proszę... Wsiadaj bez protestów. - w jego głosie dało się usłyszeć cichą pogróżkę. Marika jednak wiedziała ze nie robi dla niej tego na złość. Czysta troska.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 21:58, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:57, 31 Sty 2010    Temat postu:

- To prawda przyznam Ci pełną rację. Jesteśmy szczęśliwi. I ja i Ty. - uśmiechnęła się lekko. - Patrzę, bo lubię na Ciebie patrzeć. Bo mi się podobasz. - wystawiła lekko język przed siebie aby mu go zaczepnie pokazać. Wysłuchała tego co mówił na temat swojego zdrowia. Ucieszyło ją to bardzo. Była zadowolona kiedy jej mąż się dobrze czuje i nie miewa żadnych dolegliwości. - Czy muszę? - uniosła lekko brwi w górę gdy przyprowadził wózek. Mogła iść o swoich siłach, ale zrobiła to jedynie dla jego przyjemności i po to aby się nie martwił. Usiadła na wózek i została zawieziona na salę z noworodkami. Uprosiła pielęgniarkę aby ich wpuściła choć na chwile do środka. Pod błagalnym spojrzeniem Mariki ugięła się. Marika potrafiła działać na ludzi gdy chciała. Wstała znów wspierając się na ramieniu Adama. Podeszli do inkubatora gdzie spał ich syn. - Czyż nie jest śliczny? - zapytała cichutko by nie budzić innych dzieci. - Taki słodki. - zachwycała się przytulając się do Adama.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:14, 31 Sty 2010    Temat postu:

Pokiwał głową - Będziesz musiała tak długo, aż nie przestanę czuć twoich napiętych mięśni przy chodzeniu. - powiedział uśmiechając się do Mariki tryumfalnie - No już. Prosiłem o coś. - kobieta usiadła a Adam bez najmniejszych przeszkód pchnął wózek przed siebie. Przy pomocy Mariki naleźli się w sterylnej sali, w której w równych rzędach stały poustawiane inkubatory a wokół nich kręciły się pielęgniarki opiekujące się dziećmi. Podeszli do jednego z nich i zatrzymali się. Wszelkie obawy Adama się rozwiały gdy zobaczył [link widoczny dla zalogowanych]. Tak jak mówiła Marika nie miał nic z biologicznego ojca, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Był mały, kruchy i realny. Spojrzenie niebieskich oczu przesunęło się po drobnym ciałku zatrzymując dłużej na twarzy dziecka. Zawiercił się lekko a Adam uśmiechnął się szerzej. Objął Marikę i powiedział - Jest taki... - urwał na moment - Jest dokładnie taki jaki chciałem by był. - spojrzał na kobietę u jego boku pochylił głowę i szepnął jej do ucha - Jestem ci wdzięczny. - przekrzywił głowę i dał Marice buziaka. Odwrócił od niej wzrok by utkwić go w osóbce śpiącej blisko nich - I długo tak? - wskazał na inkubator - Miesiąc? Dłużej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:34, 31 Sty 2010    Temat postu:

Nabrała powietrza w płuca i wypuściła je z cichym świstem. Z wielką przyjemnością jej się patrzyło na dwóch jej ukochanych mężczyzn. Jeden był wysoki, ciemnowłosy, błękitnooki i bardzo przystojny jak i pociągający, a drugi malutki, kruchy, śpiący, ale też bardzo ładny. Miał coś w sobie co nakazywało zatrzymywać dłużej na nim wzrok. Marika była pewna, ze w przyszłości gdy już będzie dorosły nie jednej kobiecie złamie serce, lub też zdobędzie tak jak Adam zdobył jej serce. Mimowolnie musiała się uśmiechnąć. - Nie masz mi za co dziękować. To ja jestem w pełni szczęśliwa, ze przypadł Ci do gustu. Jest taki jaki oboje byśmy chcieli aby był. Sama jestem pełna podziwu. Wydałam na świat śliczne dziecię. twoja mama na pewno się ucieszy z wnuka. - położyła mu głowę na ramieniu. - Jest o tyle dobrze, ze to była połowa 8 miesiąca. Myślę, ze z miesiąc jeszcze będzie musiał tutaj poleżeć, a później będziemy mogli go w końcu zabrać do domu. - cieszyła się na ta chwile. Nie mogła się tego wprost doczekać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:51, 31 Sty 2010    Temat postu:

Adam wywróciła oczami - Jak mógł mi nie przypaść? - zapytał przewrotnie wpatrzony w karteczkę z napisem 'Adam Knight. 26.12.2009' Zrezygnował z zapytania Mariki czy aby na pewno chce by ich syn miał na imię tak jak on. Pozostawało mu jedynie patrzeć na śpiącego Juniora, na ich dziecko z dumą i troską. Machinalnie zaczął przesuwać dłonią po karku Mariki czerpiąc z tego jak zawsze przyjemność - Gdybym się go wyparł byłbym wyrodnym ojcem. - roześmiał się cicho. Takiego wariantu nie brał pod uwagę nigdy i Marika doskonale o tym wiedziała - O tak. Grace została babcią. - Adam parsknął cicho - Daję słowo że nie pozwoli tak się do siebie zwracać. Zawsze pozostanie... - urwał i zasępił się. Zastanawiał się jak matka teraz się czuje, co robi. Westchnął i rozchmurzył się. Obraz jaki miał przed sobą wywoływał uśmiech na jego twarzy - Grace. - zakończył. Miesiąc? - Czyli nasze wakacje ulegają jednak wydłużeniu. Wspaniale... Może nie wszystko potoczyło się tak jak to sobie wyobrażaliśmy, ale... - zerknął na swoją żonę - Tak jest dobrze, prawda? - był ciekaw czy i ona jest zadowolona życia - Choć uwzględniając dzisiejsze wieści...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:05, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Szczerze to nawet Cię o to nie posądzałam. Wiedziałam, ze zaakceptujesz go bez względu na to jakie by miał geny. Jesteś dobry i to widać, przynajmniej na moje oko. - roześmiała się cichutko obracając się w stronę Adama. Wspięła się na palcach i tym razem to ona ucałowała go w policzek w podzięce za wszystko to co robi dla niej, dla nich. Miała cudownego męża i nie można było temu zaprzeczyć. - O tak. Grace, babcią. Moi rodzice również. Na pewno się ucieszą. - Jakoś w to akurat nie wątpiła. Jej rodzice byli jacy byli, ale nie wyparli się nigdy jej ani nie wyprą tym bardziej wnuka. Zwłaszcza tak ślicznego. - Szczerze mnie to odpowiada. Im później wrócimy do Forks tym lepiej. Jesteśmy odgrodzeni od tamtych problemów. Więc nie mam tak na prawdę na co narzekać. Jest dobrze. - objęła męża w pasie. - Wszystko się ułoży kochanie. Wiem, że ta nowina na nas wszystkich spadła jak grom z jasnego nieba, ale czy to w pewien sposób nie miło? Myśl, ze masz jednak brata. Z jednego ojca. Czystej krwi. Wiem, jest wyszczekany też to zauważyłam, ale jest młody, był to dla niego nie lada szok jak i dla nas. Jesteś dorosły Adamie łatwiej jest sobie z tym poradzić Tobie niż jemu kiedy jest w wieku buntowniczym. - wspierała jak zawsze męża tak jak tylko potrafiła. - Razem przez to przejdziemy. Razem. - zapewniła go. Zawsze będzie przy nim i zawsze będzie go wspierać bez względu na wszystko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:24, 01 Lut 2010    Temat postu:

Uśmiechnął się blado przyciskając ją lekko do siebie. Budziło to w nim emocje. Pozytywne i negatywne. Trudno było określić, które bardziej. Spojrzał na Marikę z góry - Nie wiem czy... - urwał i zmienił tok zdania tak by nie brzmiało jak pytanie - Słyszałaś za kogo mnie ma. - kolczyki Adama prowokująco wyjrzały za skróconych włosów - Ja naprawdę tak wyglądam? - zapytał nagle i pokręcił zaraz głową - Mniejsza z tym... - westchnął przestępując z nogi na nogę - Tak szczerze Marii... - spuścił głowę w dół wpatrując się w czubki swych butów - To jest mi bez różnicy. Czy on jest czy nie jest. - wyznał bez ogródek - Byłem jedynakiem tyle lat, a ty dobrze wiesz ile mi zajmuje przestawienie, czy przekonanie się do czegoś tym bardziej wtedy gdy to coś jest pyskate i... - zawiesił głos w stosownym momencie - Mówiąc 'razem' masz na myśli mnie, jego i ciebie? Bo by coś z tego wyszło potrzeba współpracy trzech osób. - zauważył nieco ironicznie - I jeszcze Judit. Wybacz że zapytam... - uprzedził ją - Ale co było w tym liście? Pomijając mnie, Chrisa i Grace nie wyglądałaś na zadowoloną mając tą kartkę przed oczami. - zauważył spoglądając na Marikę z oczekiwaniem - Jak nie chcesz to nie mów. - dodał zaraz by nie poczuła się przesłuchiwana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:47, 01 Lut 2010    Temat postu:

Westchnęła ciężko. No cóż i ona tez miała swoje na barkach o czym Adam jeszcze nie wiedział. - Adam, kochanie spójrz na mnie. - ujęła w swe drobne palce jego twarz i przekręciła ku sobie. - Nie wyglądasz. Słyszałam. Zbluźniłam go za to. Fakt zapomniałam się zaczęłam nawijać po hiszpańsku więc pewnie nie zrozumiał. Mówiłam, wybuchł, nie usprawiedliwiam go. Jednak nie ma czym się przejmować. To dla was obydwóch nowość. Dla mnie też. Byłam przyzwyczajona, że wiążę się z jednym Knight'em. - zaśmiała się. Chciało by to zabrzmiało jak żart. - A tym czasem okazuje, się że jest was dwóch. - lekko go szturchnęła swym biodrem. - Myślę, że powinniście się poznać. I on Ciebie i Ty jego. Skoro jesteście braćmi. Znam Cię. Adamie. Znam lepiej niż nie jedna osoba, wiem jaki masz charakter, Twój brat zapewne odziedziczył również coś po Twojej matce. Nie przypomina Ci to czegoś? Może jest nazbyt ekstrawagancki i pyskaty w swoim słownictwie. Nie wiem jak to określić. - przytuliła się do niego i mówiła cicho. - Tobie zawsze mogę powiedzieć wszystko. W końcu jesteś moim kochanym mężem. - potarła swym policzkiem o jego policzek. - W zasadzie to nie trojga, a czworga. Judit wraca z nami. Mam się nią opiekować aż do ukończenia szkoły. Taka resocjalizacja. Naskrobała sobie u rodziców i uznali, ze ja będę miała na nią lepszy wpływ. - rzuciła ironicznie. - Mnie się to nie wydaje rozsądne, ale cóż. Nie mam wyboru. Tyle przemęczę. - wzruszyła ramionami. W zasadzie wywracało to ich życie o 180 stopni. - To może i Judit będzie potrafiła wywrzeć coś na Christopherze? Są rówieśnikami. - zastanawiała się chwilkę nad tym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:07, 01 Lut 2010    Temat postu:

Usłuchał jej zaraz gdy tylko o coś poprosiła. I tak nie mógł postawić oporu, jej dłonie względem niego były zbyt silne. Pokiwał głową kiedy zaprzeczyła słowom Chrisa. Poczuł się z tym odrobinę lepiej. Musisz mnie trochę dokształcić. Choć podstawę... To jednak zostawił na później, na wieczory jakie będą spędzać w domu. Adam roześmiał się cicho lecz mało radośnie - Wierz mi. Ciągle wolę być tym jednym Knight'em, niż mieć brata. - nie odrzucał go, ale nie wyobrażał sobie życia z nim. Sądził że to i tak bezsensu. Wrócą do Forks, a Chris zostanie z matką. Adam nie brał innej możliwości pod uwagę. Miał własne życie - Przypomina mi moje kłótnie z Grace kiedy ja byłem w jego wieku i nie chcę - podkreślił wyraźnie - byś ty musiała przez to przechodzić. - powiedział dobitnie. Kiedy Marika się w niego wtuliła poczuł że przygotowuje go na jakąś arcy ważną informację. Informację, która nie okazała się dla Adama miłą - Co?! - krzyknął patrząc na Marikę szeroko otwartymi oczami. Pokręcił głową i chwycił jej dłoń. Wyszli na korytarz by mężczyzna nie nagrabił sobie u pielęgniarek - Powiedź ze sobie żartujesz. - poprosił choć widział jej oczy i wyczytał z nich że to w najmniejszym stopniu nie jest żart - Jak wraca z nami? - pokręcił głową rozkładając dłonie - Jaka resocjalizacja? To oni nie wiedzieli, nie widzieli ze ty... - wskazał dłonią w stronę inkubatora w którym spał ich niczego nie świadomy syn. Odchylił się w tył i wsunął dłonie do kieszeni wpatrując się w Marikę - Ja nie skończyłem pedagogiki i nie znam się na resocjalizacji młodocianych Marii... - powiedział opierając się o ścianę - I obstaję przy trójce. Grace jest jego opiekunką. Nie ja. Ja, ty i Jud. I mały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:41, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Jak zawsze samolubny. - zachichotała cicho. Oczywiście żartowała. Adam doskonale o tym wiedział. Nigdy go za takiego nie miała. Choć jak by sobie przypomnieć to chyba raz jej sie zdarzyło tak nazwać, ale było to po prostu po to aby mu po dogryzać. Nic więcej. Dawno i nie prawda. Bardzo się wtedy myliła w swoim osądzie. Jednak nic nie potrafiła poradzić na to, że kiedy tylko byli w swoim towarzystwie stawała się nerwowa. Może wywodziło się to od charakteru Adama. I wtedy niechęci względem niej. Może i już dawno wstąpili by na przyjazną ścieżkę. A może... Zbyt dużo tego może było. Nie ważne. Było tu i teraz. Byli razem. Tworzyli wspaniały związek i tylko to się liczyło. - I tak Cię kocham za to jaki jesteś. - powiedziała przyciskając się szczelniej do niego. To co mówiła o siostrze i dla niej nie było tak na prawdę łatwym. - Cśśś... Spokojniej. - wyszeptała wychodząc na korytarz. Uniosła swój wzrok by na niego spojrzeć. Był nieco niepocieszony. - Niestety to żaden żart. - westchnęła cicho. - Moi rodzice mnie załatwili. Nie wiem to kara jakaś? Co oni sobie myśleli? Przecież ja też nie jestem po psychologii. I ja mam uwierzyć, ze ona się przy mnie zmieni? Wątpię. - potarła się po karku lekko się garbiąc. - Ej. - pacnęła go lekko w ramię. - Przecież ni mówiłam, że Chris ma z nami mieszkać. Miałam na myśli zwykła rozmowę. Taką poznawczą. Nic więcej. Oczywiście, że Grace jest jego opiekunką. - starała się uśmiechnąć, ale nikle jej to wychodziło. - No jakoś to będzie. W końcu to moja siostra Adamie. Nie mogę jej tak zostawić. Chyba sam rozumiesz? - przysunęła się do niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:04, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Bardzo zabawne... - mruknął gburowato pod nosem patrząc pod nogi. Wyciągnął dłonie z kieszeni i skrzyżował ramiona na piersi. Obracał powoli na palcu obrączkę wpatrzony w swoją żonę z troską - Tak już lepiej. - stwierdził z uśmiechem, gdy po raz kolejny stwierdziła że go kocha. Skłonił się przed nią zabawnie i obrócił w stronę inkubatorów by wyłowić spośród nich małego Adama - Rozmowa poznawcza już była i słyszałaś jak przebiegła. - mruknął opierając czoło o szybę - I nie sądzę by kolejne coś jeszcze miały zmienić. - był o tym przekonany. Wprost był tego pewien. Przerwał mu telefon, który dał znak z jego kieszeni. Zerknął na wyświetlacz i wykrzywił usta. Rozmowa była krótka i konkretna. Nie miał ochoty zabawiać się z Benjaminem, bo to on właśnie dzwonił w jakiekolwiek gierki. Zakończył i spojrzał na Marikę - Czuj się przeproszona przez Bena. - uśmiechnął się niezbyt ładnie - Powiedziałem. Ty, ja i Jud. Jakoś to będzie... - gdy przysunęła się do niego przesunął dłonią po policzku kobiety. Pochylił się i ucałował w zmarszczone od problemów czoło - Pomogę ci. Przecież nie zostaniesz z tym sama. - zapewnił ją. Jak zawsze jej to oferował - Zobaczymy jak nam pójdzie ta... Resocjalizacja. - wzruszył lekko ramionami - Nie jest ci zimno? Chcesz już wrócić na salę?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:11, 01 Lut 2010    Temat postu:

Wywróciła oczami przygładzając materiał koszuli szpitalnej. - No niby była, ale... - Teraz to ona mruknęła cicho pod nosem. Sama nie wiedziała czego mogłaby oczekiwać. Może poprawy? Może wiary? Nie wiedziała. - A czy nie warto spróbować? Pomimo wszystkiego tego co myślisz to Twój brat. - wzruszyła ramionami. nie miała siły o tym teraz rozmawiać. - Tak resocjalizacja... - westchnęła cichuteńko wtulając się w miękkie ciało swego męża. Przy nim było jej tak błogo. Jego dotyk jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odpędzał wszelkie troski. Nie musiała się o nic martwić. - Zobaczymy.... - powtórzyła już pewniej. Była pewna, że jakkolwiek by nie było poradzą sobie bo mają siebie. - A właśnie. Jak tylko wyjdę z szpitala trzeba jechać na zakupy. Nie mamy kompletnie nic dla małego. Trzeba mu wszystko kupić. Wszystko co potrzebne. - uniosła uśmiechniętą twarz ku górze wlepiając spojrzenie swych brązowych oczu w jego niebieskie tęczówki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:25, 01 Lut 2010    Temat postu:

Adam zerknął na Marikę zaciekawiony - Ale? - uśmiechnął się pod nosem - Ale nie wyszła, prawda? Właśnie. I podejrzewam że inne próby czegokolwiek też spalą na panewce. - oświadczył żonie. Nawet się nie zająknął. Był pewien - Chyba że Grace mu nakładzie do głowy. Ja nie będę... Nad nim skakać. Mam własne zajęcia, wszystkie... - objął ją ramionami w talii - bardzo ciekawe i zajmujące. - wyszczerzył się do Mariki - I to jedynie nimi chcę się zajmować. - pokiwał głową - Tak. Pozostaje nam dowiedzieć się tylko kiedy cię stad wypuszczą. Nie wiesz nic? - zapytał przekrzywiając lekko głowę - A zakupy... Wyobraź sobie że będziemy musieli przez to przebrnąć dwa razy. Tu i w Forks. Stąd przecież nie zabierzemy większych rzeczy, a nawet jeśli opłaci się je tutaj zostawić ponieważ będą przydatne... Gdybyśmy znów zdecydowali się na... Wakacje. Ciekawe co wtedy by było? Siostra? Spokojnie. - powiedział kiwając głową - Zdążymy ze wszystkim.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:23, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Oj czepiasz się szczegółów. Przecież. Sam powiedziałeś kiedyś, ze pierwsze wrażenie nie jest najważniejsze? - odgięła się lekko w tył by spojrzeć na niego. - Wiesz co? Zostawmy ten temat teraz. Po prostu poczekamy na rozwój wydarzeń. Nie ma co się gorączkować. Czy to Ci odpowiada? - zapytała lekko się uśmiechając. To była po prostu rozmowa na inne dłuższe czasy. teraz nie było ku temu miejsca. Musieli mówić szeptem, a Marikę to drażniło. - Oj tak, wiem. Masz. I ja mam. Oboje mamy. Siebie. Swój czas. Swoje miejsce. Wszystko czego nam trzeba o szczęścia. - Nogi ją rozbolały od stania. Musiała się położyć. - Choć, wrócimy na salę. Położę się. Idę o własnych nogach. - zastrzegła powoli stawiając każdy krok w przód. - No tak, to prawda. Pojedziemy dwa razy. Zawsze się przyda. Cóż myślę, ze poleżę tutaj z dwa lub 3 dni. Będziemy przychodzić do Adama codziennie. - uśmiechnęła się lekko wspierając się na ramieniu męża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:38, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Bo w tym przypadku szczegóły są ważne Marii. - powiedział zbolałym tonem - I to co powiedziałem odnosiło się do nas, a nie do mnie i do niego. A tak już zanim to zakończymy... - zaczął i powiedział to co mu leżało na wątrobie - To on ma mnie za pedała a nie ja jego. - syknął na tym samym kończąc temat jego brata. Tak jak powiedziała Marika mieli ciekawsze i bardziej wciągające zajęcia niż wałkowanie tematu Christophera - Więc zajmijmy się sobą. Marii... - trącił ją lekko biodrem - Tak jak na początku, wręcz egoistycznie, bądźmy tylko dla siebie i dla Adama. To w końcu nasze wakacje a nie obóz karny dla młodocianych i ich wychowawców. - zauważył lekko złośliwym tonem. Nie protestował gdy zastrzegła że idzie sama. Pozostało mu jej tylko pomagać i oferować swe ramię - Dwa lub trzy? - zapytał a kiedy skinęła głową uśmiechnął się. Wózek ciągnął za sobą. Nawinęła się pielęgniarka wiec oddali go jej - To wspaniale. - powiedział z entuzjazmem - Myślałem że dłużej. Ale... - nie dokończył bo nie musiał. Jego uśmiech mówił za wszystko. Powoli, z nogi na nogę przemieszczali się w kierunku sali Mariki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:49, 01 Lut 2010    Temat postu:

Monitor, który sprawdzał funkcje życiowe bardzo wolno pikał. Kreska w górę, kreska spada w dół. Kreska w górę i znów spada w dół. Wolno. Niezmiennie. Pik. Pik. Pik. Jedynie to trzymało Christophera z naszym światem. Minuty cicho odmierzał zegar wiszący na ścianie. Cyk. Cyk. Cyk. Sekundy, które zamieniały się w minuty. Kroplówka schodziła dożylnie. Jednak chłopak aż do tej pory nie odzyskał przytomności. Nagle. Pisk. Głośny. Przeraźliwy. Oznaczający jedno. Zerwanie linii. Nie ma kreski w góre. Nie ma też kreski w dół. Jest jedna, prosta ciągnąca się zielona linia, oznaczająca zatrzymanie akcji serca. Na pustą salę wpadł jak szalony lekarz z pielęgniarkami. - Defibrylator prędko! - wydał głośno polecenie. Zsunął z chłopaka koszulkę udostępniając sobie tym samym jego klatkę piersiową. Na dwa żelazka został naniesiony przeźroczysty żel. - 200. - polecił. Potarł je o siebie i przyłożył do jego ciała. Nacisnął. Ciało chłopaka przeszył prąd. Nic. Dalej ciągła, zielona kreska. - Więcej.- polecił. Znów natarł żelazka. Przyłożył. Klik. I? Nic. - 360 . - mieli bardzo mało czasu. To była ostateczna próba. Natarł znów żelazka. Przyłożył je mu do klatki. Klik. I? - Jest. mamy go. - lekarz zaświecił mu po źrenicach. Lekko się zwęziły więc to był jeden z lepszych objawów. - Musimy go wprowadzić w śpiączkę farmakologiczną. Zajmijcie się tym. I wołać gdyby znów się coś działo. - wyszedł na obchód szpitala, który mu przerwano. Kiedy pielęgniarki zakończyły swoją pracę znów pozostał sam na sali. Z maską tlenowa na buzi aby mógł swobodniej oddychać. Z aparaturą, która sprawdzała czy żyje. Udało się mu. Żył. Może i dojdzie w końcu do siebie? Czas pokaże.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:03, 02 Lut 2010    Temat postu:

- Oj to dzieciak. A dzieciaki w złości mówią różne rzeczy. - wzruszyła ramionami. Zatkała mu usta pocałunkiem kiedy chciał jeszcze coś powiedzieć. Nie dała mu dojść do słowa. Kiedy się oderwała od niego zaśmiała się cicho. - Tak już lepiej. To mi się podoba. - z uśmiechem na ustach dochodzili do jej sali w której leżała. Za oknem zapadł już dawno zmierzch. Było ciemno. Godzina też robiła się co raz to późniejsza. Adam w końcu będzie musiał wrócić do niej. A ona odpocznie. Jutro znów się spotkają. - Nie mam nic przeciwko temu. Lubię kiedy zajmujemy się tylko sobą. - powiedziała równie egoistycznie co on. Przejmowała cechy charakteru od Adama. Uczyła się od mistrza. Weszli na salę. Podeszła do łóżka i wolno się na nie wgramoliła przykrywając kołdra. - Przywieziesz mi jutro kilka moich rzeczy? Oczywiście nie wszystkie. Kilka wiele nie potrzebuje i tak niebawem stąd wychodzę. - uściśliła uśmiechając się ciepło do męża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:20, 02 Lut 2010    Temat postu:

Adam obruszył się jej beztroskim tonem - To ma siedemnaście lat. Ja w jego wieku zarabiałem na siebie jakoś i myślałem o studiach a on... - nie dane było mu dokończyć. Opuścił dłonie po bokach i rozluźnił zaciśnięte pięści oddając się przyjemności jaką niósł ze sobą pocałunek Mariki. Pokręcił głową i nic nie powiedział wiedząc że tym razem przegrał z Mariką. Kobieta roześmiała się a Adam mimowolnie również cicho zachichotał. Weszli na salę i podeszli do jej łóżka. Adm poczekał aż jego żona wygodnie się ułoży. Przysiadł na moment, widząc że potrzeba jej snu i odpoczynku. Poprawił kołdrę, choć wcale nie musiał - Jak wyjdziesz to jedynie to będzie nas interesowało. Tylko my. - jego egoizm w tym przypadku wcale nie przeszkadzał - Jasne, że ci przywiozę. Wszystko masz w torbie to będę wiedział. Piżama, kosmetyczka i takie tam... - uśmiechnął się lekko. Pochylił się by pożegnać z Mariką - Będziesz grzeczna, prawda? - zapytał tonem stroskanej matki - Będziesz grzecznie spać? Nie będziesz płakać? - kobieta odpowiadała zgodnie z jego oczekiwaniami - Dobrze. - rzekł zadowolony. Dostała za to kolejny pocałunek i buziaka w policzek - Dobranoc Marii. - nie miał najmniejszej ochoty jej zostawiać ale tutaj nie było Bena który przymknąłby na to i owo oko. Wstał i uśmiechnął się do swej kobiety po raz ostatni. Wyprostowany ruszył w stronę drzwi. Obejrzał się po raz ostatni gdy był w progu. Wiedział ze tu jej nic nie będzie, ale mimo to wolałby ją mieć u swego boku. Wyszedł przed szpital i zatrząsł się z zimna.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:37, 02 Lut 2010    Temat postu:

- Oczywiście, ze tak. Sam wiesz doskonale. Przecież w końcu jesteśmy ze sobą dzień na dzień. Nie sposób nie poznać drugiej osoby. - uśmiechnęła się ciepło. Mówiła cicho aby nie przeszkadzać innym kobietom, które już spały. Zakryła usta dłonią kiedy poczęła ziewać zmęczona. Tych kilka kroków ją po prostu wymęczyło. Musiała odpocząć. - Mmmm... - zamruczała cicho czując Adamowe usta na swej skórze. - Uwielbiam jak tak robisz. Mogłabym wciąż i wciąż. Nigdy mi się to nie znudzi. - wyszczerzyła się do niego ładnie. Kręciła głowa na jego pytania. - Nie, nie i nie. Nie będę. Możesz być o to jak najbardziej spokojny. Będę jedynie szczęśliwa jak Cię jutro znów zobaczę. - to było ich pierwsze rozstanie od tak długiego czasu. Ostatnimi czasy byli wciąż nierozerwalni. Wszędzie razem nie odstępujący się nawet na 5 minut. - Dziękuję i dobranoc Adamie. Będę jutro czekać na Ciebie z niecierpliwością. Kocham Cię. - wyszeptała wprost bezgłośnie posyłając mu buziaka na odchodne. Patrzyła za nim aż do samego końca. Gdy wyszedł położyła się wygodnie na łóżku. Poprawiła poduszkę. Przymknęła powieki i zasnęła twardym snem wymęczona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:58, 02 Lut 2010    Temat postu:

Judit trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej i podeszła do biurka pielęgniarki - Szukam Christophera Knight'a. - oświadczyła stukając paznokciami w blat. Kobieta zaczęła przeglądać karty - Na końcu korytarza. Przedostatnie drzwi po lewej. - dziewczyna skinęła głową. Podrzuciła torbę na ramieniu i poszła we wskazanym kierunku. Spodziewała się różnych rzeczy. Wychłodzenie organizmu nie wydawało jej się aż tak straszne jednak niepokojem napełniał oddział na którym się znajdowała. Może się zaćpał... Może upił, albo go pobili, albo... Za dużo było tych 'albo'. Kiedy go zobaczyła pożałowała swych słów, które mówiły o tym że lekarze mają go kopnąć w dupę. Stanęła w drzwiach przytrzymując się ich - Co ci się stało? - wyszeptała cicho pod nosem ogarniając spojrzeniem sprzęty wokół Chrisa jak i pielęgniarkę krzątającą się przy jego łóżku. Już teraz zaczęła się modlić by nie spotkać po drodze nikogo jej tu znajomego, bo nie wiedziałaby jak to wszystko wyjaśnić na spokojnie. Opadła na krzesło stojące samotnie w kącie sali wysłuchując opowieści pielęgniarki, która wyjaśniła jej co się tutaj działo - I długo go będą w tym... Czymś utrzymywać? - zapytała wpatrzona w chłopaka leżącego bez życia na łóżku - W śpiączce? Aż nie ustabilizuje się poprawnie. - wyjaśniła i wyszła. Jud wstała, zostawiła torbę na krześle i stanęła obok niego - I kto tu ma nierówno pod sufitem? Po coś ty polazł gdzieś? - wysyczała zła na niego - Mało ci kłopotów na głowie, chciałeś więcej? - zapytała z wyrzutem. Gdyby mogła dostałby już jak kiedyś zaciśniętą pięścią w sam mostek, ale teraz bała się cokolwiek zrobić. Stała nad Christopherem, który teraz jawił się jako obraz nędzy i rozpaczy. Chłopak naturalnie jej nie odpowiedział. Jud zakładała nawet że nie ma pojęcia iż ktoś przy nim stoi. Przeczesała palcami różową grzywkę. Nie chciała wracać do mieszkania jego matki, Mariki jakoś też odwiedzać nie miała ochoty. Wolała odwlec to co nieuniknione a spotkanie i rozmowa z nią napewno prędzej czy później zeszłaby na tory wspólnego mieszkania i szkoły. Wróciła więc na swoje krzesło na którym spędziła czas aż do zmierzchu. Kiedy uznała ze już czas najwyższy iść, bo i jej przez pomyłkę mogli by zacząć szukać wstała z krzesła. Choć kto się mną interesuje... Tamta rozanielona, rodzice gdzieś... Brawo. Znalazła się przy łóżku chłopaka i przekrzywiła lekko głowę - Wiec idę. - powiedziała. Poprawiła mu niezdarnie włosy, tylko po to by nie stać jak słup soli. Naoglądała się seriali medycznych - Wpadnę jutro Chris. I lepiej jak będziesz już trochę kontaktować, bo strasznie trudno się z tobą dogadać teraz... Gorzej niż normalnie. Ubrała kurtkę i zerknęła n niego. Zero odzewu. Westchnęła lekko i zacisnęła usta. Wyszła z sali i powoli wcale się nie spiesząc zeszła na dół i opuściła szpital.

/ Ulica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:31, 02 Lut 2010    Temat postu:

/ Mieszkanie Grace

Energicznym, żwawym krokiem weszła do szpitala. Uzyskała informację na temat tego gdzie leży jej młodszy syn. Wspinając się po schodach zerknęła na zegarek. Chciała zajrzeć do Mariki, ale uznała że jest już zbyt późno i nie wypada jej zakłócać spokoju. Ona w zasadzie nic nie wiedziała. Z torebki odezwał się telefon więc wygrzebała go szybko - Tak Adamie? Tak jestem w szpitalu. Czuje się dobrze. Nie, naprawdę... A Marika? - wysłuchała starszego syna - Och to wspaniale! - zawołała szczerze ucieszona przystając na schodach - Gratuluję. Tak, najważniejsze że zdrowy. Ja? Nie... Sądzę że zostanę na noc. Tak dzwonili i wiem... - pierwszy raz w jej tonie dało się słyszeć zaniepokojenie - Dobrze. Nie martw się o mnie. Nie! - na tym zakończyła rozmowę z Adamem. Otwarła drzwi na OIOM. U pielęgniarki uzyskała dalsze instrukcje. Nim poszła do Chrisa trafiła do dyżurki lekarskiej. Wyszła z niej z neutralną miną. Z taką samą weszła do sali na której leżał Christopher. Spojrzała na niego i załamała dłonie. Zmarszczki na jej twarzy znów się pogłębiły kiedy odbił się na niej ból i smutek. Rozebrała się z płaszczai stanęła przy łóżku - Przepraszam Chris. Wolałbyś nie wiedzieć? - powiedziała cicho przeczesując lekko blond włosy chłopaka - Niewiedza jest złem w takim przypadku. Dość długo sama się z tym męczyłam i samej mi zaczynało brakować sił wiesz...? - chwyciła jego dłoń i uścisnęła ją lekko - Nie zostawiaj mnie z powodu mojego głupiego błędu. - mruknęła cicho. Obróciła się i przystawiła sobie krzesło. Tak jak zamierzała spędziła przy jego łóżku całą noc. Nie działo się nic niepokojącego czy złego. Gdyby nie ta cała pikająca równomiernie aparatura wokół niego Grace była by całkowicie spokojna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:53, 03 Lut 2010    Temat postu:

Została obudzona bardzo wcześnie rano kiedy lekarz robił obchód. Zadawano jej standardowe pytania. Była zła, że musieli ją zbudzić, a tak dobrze jej się spało. Zmierzyli jej temperaturę. Była w normie. Nie działo się z nią nic niepokojącego. Nie było żadnych powikłań poporodowych. Tyle mogła być zadowolona. Kiedy wyszli znów zapadła tym razem w drzemkę. Co jakiś czas się budziła bo jej sen nie był już tak twardy jak wcześniej, a po korytarzu ciągle się ktoś kręcił. Znów zmrużyła oczy by się przespać. Jej sen trwał może zaledwie pół godziny. Pielęgniarki zaczęły roznosić śniadanie. Teraz? Pogięło ich? Nie mogli później? Zero odpoczynku dla człowieka. Pieprzony szpital! - warknęła w myślach przeklinając tenże szpital. Wolała już być w domu skoro z nią i tak się nic nie działo. Po krótkim i treściwym śniadaniu została poproszona o nakarmienie dziecka. To znaczy dokładnie musiała odciągnąć pokarm z piersi aby mogli je podać dziecku. Szło jej to strasznie mozolnie i męcząco. Cała pierś ją od tego bolała. Oddała butelkę z pokarmem pielęgniarce, a przy okazji sprawdziła co z jej synkiem. Spał jeszcze smacznie. Błogosławiła go za to. Przynajmniej on mógł odpoczywać. Ciężko powłócząc powróciła do swego szpitalnego łóżka. Położyła się na nim. Przewróciła z trudem na bok i leżała z przymkniętymi powiekami. Nie potrafiła zasnąć. Za dużo hałasu. Za dużo się działo na oddziale. Powoli przychodzili goście aby odwiedzać swoje żony, kuzynki, albo bóg jeden wie kogo. Mało ją to obchodziło. Ona czekała na tego jedynego. Na swego utęsknionego męża. Żałowała, ze nie mogli razem spędzić nocy tak jak zawsze. Wszystko ją drażniło niemiłosiernie. Sapnęła cicho pod nosem. Odliczała sekundy, a później minuty do przyjścia Adama. Przewróciła się na plecy i gapiła w sufit. Nie miała co tu robić. Nie miała co czytać, posłuchać też nie, a wesołe paplaniny innych osób ją drażniły. Starała się wyciszyć przymykając znów powieki. Uspokoi się dopiero gdy przyjdzie Adam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:13, 03 Lut 2010    Temat postu:

/ Mieszkanie na drugim piętrze

Pojawił się pod szpitalem. Pierwszy raz w życiu chyba cieszył się na widok tego budynku. Gdzieś między jego ścianami, na jednej z sal przebywała najważniejsza dla niego osoba i do tej osoby mu się spieszyło. Przebył hall szybko, znał już drogę i po pięciu minutach był już na oddziale Mariki. Przywitał go znajomy korytarz i pielęgniarki. Poprawił torbę na ramieniu i dostojnym krokiem, pasującym do jego osoby zmierzał do sali swej żony. Uchylił lekko drzwi i zajrzał do środka. Już z daleka widział że kobieta jest wytrącona z równowagi. Jesteś bardziej nerwowa niż ja Marii... - Dzień dobry. - mruknął pod nosem ogółowi tu zebranych. Podszedł do Mariki rozpinając płaszcz - Witaj Marii. - powiedział i zawisł nad żoną. On jakoś nigdy nie umiał powiedzieć zwykłego 'cześć'. Nie do niej. Pochylił się i przywitał z nią pocałunkiem. Odłożył torbę na ziemię, a świeże owoce trafiły na szafkę. Przysiadł na łóżku, ujmując dłoń Mariki - Jak spałaś? - zapytał wpatrując się w rozanieloną teraz twarz - Masz pozdrowienia od Pecha. - zażartował sobie uśmiechając się nieznacznie - I Grace.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin