Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Lenox Hill - szpital
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:31, 03 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy otworzyły się drzwi do sali mimowolnie spojrzała w tamtą stronę. Jej mina na twarzy zmieniała się jak za dotknięciem różdżki. Pomyślała sobie, że jednak życzenia się spełniają bo przybył tak szybko, a zaledwie przed chwilą pragnęła by już tutaj był, albo może to była jakaś telepatia? Nie ważne. Najważniejsze, ze był. - Dzień dobry Adamie. - uniosła się wyżej na łóżku. Odwzajemniła jego pocałunek z jakże nieskrywaną czułością. - W końcu jesteś. - powiedziała cicho aby nikt inny jej nie słyszał. - Myślałam, ze nie wytrzymam. - ciągnęła dalej mówiąc szczerą prawdę. - pałam? Mogłoby być bardzo dobrze gdyby mnie nie obudzili o 5 rano na obchód. Później ciągle się ktoś kręcił, a później było śniadanie, no i karmienie, a raczej musiałam Adamowi odciągnąć pokarm z piersi by go nakarmili. - sapnęła opowiadając co tutaj się działo od samego rana. - A tak w ogóle to strasznie mi się tęskniło za Tobą. Nasza pierwsza noc, którą spędziliśmy osobno. - spojrzała mu głęboko w oczy. te kochane oczy, które uwielbiała. - A dziękuje, dziękuję. A jak się czuje Grace? Lepiej już z nią? - zapytała z wyraźną troską w głosie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:51, 03 Lut 2010    Temat postu:

Adam pokręcił głową - Wierz mi. Nie obijałem się. Wstałem, najadłem się i wyszedłem. No i w końcu jestem. - przyznał bo przez chwilę podejrzewał że Marika posądza go o opieszałość. Zdjął płaszcz i przewiesił go przez łóżko. Poprawił kaptur bluzy słuchając uważnie jej opowiadania - Budzą was o piątej? - zapytał zaskoczony i zaczął pomstować pod nosem - Czy oni nie mają co robić? To i ja wiem że sen jest potrzebny, ale z drugiej strony dość szybko chyba spać chodzisz, więc... - poszorował się po szyi - Widziałaś go już dziś? - zapytał ciekaw tego. Z tonu Mariki wywnioskował ze z ich synem wszystko w porządku bo nie dosłyszał w nim niepokoju czy podenerwowania. Uśmiechnął się do niej szerzej gdy wspomniała że za nim tęskni - Teraz już możesz przestać. - powiedział - Jestem tu i przesiedzę cały dzień. - zamachał lekko dłońmi jakby chciał nastraszyć Marikę ta perspektywą. Po chwili się opanował i spoważniał. Pytała o Grace - Ona... Jest w szpitalu. - pomyślał że może to zabrzmieć dwuznacznie - To znaczy nie jako pacjentka. - uspokoił zaraz Marikę - Chris... Wyziębił się? Tak się mówi? Tak, więc... Leży na intensywnej terapii. Wszystkiego dowiedziałem się od Jud. Zeszliśmy się razem jak wychodziłem. Tylko że ja od ciebie a ona od niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:19, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Spokojnie. Przecież Cię nawet kochanie o to nie podejrzewam. - zmrużyła lekko oczy kręcąc lekko głową jak w ogóle mógł tak pomyśleć. - Po prostu nie mogłam się Ciebie doczekać, bo ja to taki niecierpliwiec jestem. - zaśmiała się cicho pod nosem. Rozprostowała swe nogi, które lekko jej ścierpły. - A żebyś wiedział. Mierzyli mi temperaturę, sprawdzali czy wszystko w porządku, czy nie ma jakiś powikłań poporodowych. Na szczęście nie stwierdzono u mnie niczego co mogłoby niepokoić. - zapewniła męża. - Tak chodzę, bo muszę. Co mam tutaj robić? Chyba zanudzić się na śmierć. Z Tobą to przynajmniej sobie porozmawiam. - tyle ją chociaż radowało. No i to, ze był, że jak zawsze starał się dla niej, dla nich. Nie mogła nie być mu za to wdzięczna. - Co tam mi dobrego przyniosłeś? - spojrzała na owoce. Sięgnęła po pomarańcze. Obrała ją z skórki i urwała kawałek wyciągając dłoń w stronę Adama. Nim zdążył zaprotestować wepchnęła mu ją do ust śmiejąc się radośnie. Przy nim wyraźnie jej się poprawiał humor. - Tak. Nasz synek ma się świetnie. Spał smacznie gdy byłam u niego. Później znów pójdziemy do niego zajrzeć. - wysłuchała dalsza część jego słów. Kawałek pomarańczy, który właśnie miał wędrować do jej ust zatrzymał się w połowie drogi . - Co? Grace? - Za pierwszym razem tak pomyślała, ale zaraz ją poprawił uświadamiając. I tak była zszokowana. - Ale jak to? I co z nim? Biedna. Pewno się bardzo martwi. Przykro mi. Że też to się musiało im przytrafić, znaczy się nam wszystkim. - poprawiła się gryząc pomarańczę. - Jud tutaj była? Nie przyszła do mnie. Hm... - zamyśliła się na chwilę. - Jest u Twojej matki w mieszkaniu? Lepiej żeby tam była bo nie potrzeba nam kolejnych kłopotów. - sapnęła cicho zaczesując włosy za ucho. - I jak? Znaczy się jak to przyjąłeś? W końcu to Twój brat. - nie wiedziała co ma robić, ale coś trzeba było. - Pójdziemy tam również. Grace nam powie więcej. - zaznaczyła aby Adam nie był zdziwiony. Ktoś musiał coś postanowić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:38, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Nic wielkiego. - mruknął gdy wyciągała dłoń po owoce - Parę pomarańczy, mandarynek, jabłko. Pomyślałem że się ucieszysz. - jak się okazało nie pomylił się ani trochę. Marika w jego towarzystwie była uśmiechnięta i rozluźniona. Po chwili w jego ustach wylądował kawałek pomarańczy. Spojrzał na Marikę pseudo krzywym wzrokiem. Owoc był słodki i soczysty. Przegryzł kawałek i przełknął nadmiar soku. Nastrój jego żony diametralnie się zmienił a Adam sposępniał. Złożył dłonie i wsunął je między uda chwytając brzeg łóżka. Dokończył gryźć pomarańczę i powiedział - Zawiozłem ją tam. Zaproponowałem by jechała ze mną do naszego mieszkania, ale uparcie odmawiała, a ja... Nie będę się prosić. - wzruszył lekko ramionami wpatrzony w podłogę - Jak mogłem to przyjąć? - zapytał jakby sam siebie. Nie umiał tego określić - Sam nie wiem. - przyznał się Marice. Jej mógł przyznać się do wszystkiego. Zerknął na leżącą obok niego kobietę i odwrócił wzrok - Jestem zaniepokojony, ale nie tak jakby chodziło o ciebie czy Grace. Nie histeryzuję z tego powodu. Nie mam ochoty tam iść, choć wiem że muszę. I pewnie to zrobię. - wspomniał odcinając się za jej decyzję - Nie czuję się temu winny bo nie jest małym dzieckiem ale wychodzi na ogromnego kretyna. - żachnął się - I... - pokręcił ze zrezygnowaniem głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:54, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Może dlatego, ze go nie znasz. Mnie znasz. Grace jest Twoją matką, a Christopher? Jest dla Ciebie nową, nieznaną Tobie jeszcze osobą. Inaczej byś mówił gdybyś jednak znał go od samego początku. - pogładziła męża po ramieniu po czym uchwyciła go za dłoń. - To normalne. Wcale Ci się nie dziwię bo zapewne reagowałabym tak samo jak Ty. - również wzruszyła ramionami. Trudno było jej się skupiać na tym wszystkim gdy tak leżała na łóżku. - Oczywiście, ze nie histeryzujesz. Nie widzisz ku temu powodów. Poza tym jeszcze histerią nigdy nikt dobrze nie wyszedł. Lepiej zachować po prostu zimną krew i być twardym. Ocenimy wspólnie sytuację, a później będziemy się zastanawiać co dalej uczynić z tym fantem. - w spokoju jadła pomarańczkę dzieląc się nią z Adamem. - Nie możemy go oceniać. Przecież nie wiemy jak dokładnie się to stało. A może zasłabł? Przecież sam widziałeś jaki był wtedy blady. Mógł zasłabnąć i to z tego powodu. Zanim go ktoś znalazł minęło sporo czasu. Nie wiem. Jest wiele opcji. Nie można od razu zakładać, ze jest kretynem. Zbyt surowo go oceniasz. - Marika obstawała przy swoim. Może była bardziej pokojowo nastawiona. Może patrzyła na to wszystko trzeźwiej i sceptyczniej. Wiele możliwości tego było.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:11, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Jest kretynem. - warknął Adam zaciskając lekko palce na dłoni Mariki - Rozumiem jest młody i narwany, ale ja... - podkreślił - Jakoś nie zarzucałem matce kłamstwa prosto w oczy. Przez ciebie... - zabrzmiało to jakby oskarżał o coś Marikę więc zreflektował się szybko - Miałem na myśli że ty mnie trochę zmieniłaś i nie jestem już chyba tak porywczy jak byłem, ale on jest i w tym cały problem. - obrócił się w jej stronę i wręczyła mu kolejny kawałek pomarańczy. Obrócił go w palcach i wsparł się na dłoni odchylając lekko w tył. Siedział tak przez chwilę w ciszy zbierając się do zadania jej pytania jakie go trapiło. Wstał i okręcił się. Miejsca na łóżku było dość by i on się tam zmieścił. Położył się obok Mariki. Wszystkie inne matki dzielące z nią sale wyszły gdzieś, zapewne by rozpływać się w zachwycie nad swoimi dziećmi wspólnie z mężami czy chłopakami. Adam i Marika znów mieli jakiś problem na głowie. Przyciągnął sobie krzesło i wsparł na nim obute stopy bo gdy nogi zwisały swobodnie było strasznie niewygodnie. Obrócił głowę w bok i spojrzał na Marikę - Czy nie uważasz że jestem... Wyprany z wszelkich innych cieplejszych uczuć prócz tego jakie żywię do ciebie i Adama? - spojrzał na sufit i wsunął sobie jedno z ramion pod głowę - Bo on dla mnie jest całkowicie obojętny. Jedyne uczucia jakie do niego mogę żywić mają zabarwienie negatywne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:31, 03 Lut 2010    Temat postu:

Jak miała to wyplewić z Adama? nie wiedziała? Nie miała pojęcia nawet czy by jej się udało. Nie do końca udało jej się zmienić Adama. Pewne cechy, które siedziały w nim tyle lat nadal uwydatniały się przy niektórych zdarzeniach. - Oj Adam. No własnie przeze mnie? A może i nie. Nie ważne. A Ty? Nie byłeś taki w jego wieku? Tez miałeś bunt. Jak każdy dzieciak nawet ja przez to przechodziłam. No spróbuj się postawić na jego miejscu. Matka, która uważał za coś nieskazitelnego i za autorytet okłamywała go w tak ważnej sprawie. Oczywiście nie posądzam o nic Grace, uczyniła jak uczyniła. To jej sprawa jakie miała powodu. - Mówiła zgodnie z tym jak czuła i myślała. - Ale on. Jest młody jak sam powiedziałeś. To był zapewne dla niego większy szok niż dla Ciebie. A raczej potrafisz sobie z tym lepiej radzić niż on. Nie bronię go bo faktycznie sama uznam, ze zachował się jak kretyn. Można to było załatwić może w inny sposób. Dzieci bywają wybuchowe. No. Poczuł się zraniony, zabolało wolał ochłonąć. Chlapnął głupotę i wyszło jak wyszło. - Tak było według Mariki. Była pewna, że jeszcze się pogodzi z Grace. Przesunęła się odrobinę gdy Adam się położył obok niej. Zasłuchała się w jego pytaniu i zaprotestowała od razu. - Skądże znowu! - obróciła się w jego stronę. - Czemu tak mówisz? Nie. Nie uważam tak. Ty po prostu jesteś bardziej zamknięty na nowości. Trochę czasu Ci zajmuje przestawienie się na to coś nowe. A jak było z Sobh i Benem? Tak samo. Musisz sobie dać trochę czasu. Oczywiście jeżeli chcesz. To od Ciebie zależy, a ja jedynie mogę Cię w tym wspierać. - powiedziała cicho gładząc go po policzku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:50, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Dzieci są wybuchowe?! - zapytał otwierając szerzej oczy - To nie jest dziecko Mariko. Ma siedemnaście lat. - przypomniał jej i oszczędził sobie komentarza na temat o tym jak postrzegał świat gdy miał tyle lat co Chris. W tym wypadku musiał się zgodzić z opinią żony - Dobrze. Zgadzam się z tobą. - powiedział już spokojniejszym tonem - Może i jest tak jak mówisz, napewno jest tak jak mówisz... Ja również nie posądzam Grace o nic. Lepiej późno niż wcale, ale... - zawsze miał jakieś 'ale' - Nie mógł chwilę poczekać? Zbawiło go by to? - kiedy powiedziała że też ma Chrisa za kretyna uśmiechnął się cwanie i zerknął na kobietę u swego boku. Lubił się czepiać słówek - Więc jednak? Jestem z ciebie dumny... - utkwił ponownie wzrok w suficie - Mnie to po prostu nie przejęło Marii. - powiedział dużo ciszej czując jej spojrzenie na sobie. Kawałek pomarańczy w końcu trafił w jego usta i Adam milczał chwilę dając sobie czas na myślenie - Jest? To jest, trudno. Jakby go nie było... - nie dokończył - Jestem jedynakiem i chyba zawsze tak będę o sobie myśleć. Sobh i Ben byli całkowicie inni. Oni nie okazali się nagle moją rodziną i to jeszcze tak bliską. - zauważył rozsądnie. Chwycił jej dłoń i westchnął lekko gdy ucałował jej wnętrze - Idziemy? - nie zdecyduje się na to by odwiedzić Chrisa samemu. Do podjęcia tej decyzji jak i samej wizyty była mu potrzebna Marika.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 12:55, 03 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:05, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Spokojnie. - odsunęła się pd męża kiedy wybuchnął. Nabrała powietrza w płuca i wypuściła je z lekkim świstem. - Nie denerwuj się. Ma 17 lat i nadal jest dzieckiem. Jest za młody aby samemu o sobie decydować. Od tego ma matkę. Ale... - po chwili namysłu machnęła dłonią. - Nie ważne. Dajmy temu spokój. - uśmiechnęła się kiedy przyznał jej rację. Nie żeby tylko na to liczyła, ale było jej miło, że jej mąż podziela wraz z nią zdanie. - Kochanie dla nikogo nie jest to łatwym. Oczywiście również podziwiam Grace, ze w końcu powiedziała prawdę, ale nie uważasz, ze no zrobiła to bo była pod ścianą? - zauważyła lekko uszczypliwie. - Gdybyśmy nie przyjechali i nie przyszli do niej do tej pory nikt by o niczym nie wiedział. Nic. Najważniejsze, że zostało to wyjawione na wierzch. Tak jest lepiej. Pewnie i jej to ciążyło. - podniosła się na łóżku. - Ben i Sob to prawda. Może i nie okazali się. Ale tu chodzi o to samo. O okazanie cieplejszych uczuć. - powiedziała cicho gramoląc się z łóżka. - Oczywiście, ze idę poczekaj chwilę tylko się odświeżę. - zabrała czysta bieliznę, koszulę, szlafrok, kapcie i kosmetyczkę. Poszła pod prysznic szybko się umyć. Po krótkiej chwili wycierała się w czysty ręcznik. Nałożyła na siebie bieliznę, oraz piżamę. Ubrała kapcie i szlafrok. Uczesała swe włosy. Umyła zęby i trzymając w dłoni kosmetyczkę jak i poprzednią piżamę wyszła wróciła do Adama na razie chowając to do swe torby. - W takim razie chodźmy. - wyciągnęła w jego stronę dłoń i wolnym krokiem ruszyli na OIOM gdzie leżał jego brat.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:22, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Przepraszam Marii... - zaczął Adam powstrzymując się usilnie bo nie cierpiał gdy ktoś mu mówił że ma być spokojny - Jestem. Cały czas jestem spokojny. - oboje wiedzieli że nagiął lekko fakty, ale i tak zachowywał się o wiele lepiej niż gdy się poznali. Postęp był ogromny. Znów miała rację - Tak. Dajmy temu wszystkiemu spokój. Może i była pod ścianą i dobrze że powiedziała, co nie zmienia faktu ze ja nadal mam do niego żal o to jak ją potraktował i o kretynizm który w rodzinie Knight'ów nie powinien się pojawiać. - jak każdy członek tej właśnie rodziny nie lubił się przyznawać do potknięć i błędów. Co do kolejnej opinii nie całkiem się zgadzał. Dla niego było ogromną różnicą poznanie bladolicej pary i chłopaka. I uczucia jakie się z tym wiązały również były inne. Podjęła decyzję za niego a Adam przyjął ją z ulgą. Potrzebował jej opanowania. Został sam kiedy Marika poszła do łazienki. Z troski sprawdził czy jej czegoś nie potrzeba ale chyba wszystkiego miała pod dostatkiem. Jego żona wróciła gdy układał w szafce resztę owoców. Wyciągnęła dłoń a on zrobił to samo - Jest w śpiączce. - powiedział gdy wychodzili z sali - Jud mi powiedziała że tak jest lepiej, także... Nie będzie zbyt rozmowny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:41, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Nie przepraszaj. - uśmiechnęła się lekko. Ona się starała w tym wszystkim znaleźć jakieś pozytywne strony medalu, ale póki co niezbyt jej to wychodziło. Bo co mogła powiedzieć? Co mogła zrobić? Gdyby to o nią chodziło może i by się zachowała inaczej, a może tak jak Adam. Nie było sensu ciągle tego roztrząsać. - Nikt nie jest idealny Adamie. nie możesz na swojej podstawie i tego jak pojmujesz swoją rodzinę sądzić, że on tak nie może robić. nie zapominaj. On nie jest Tobą. - przystopowała trochę męża. Skoro byli małżeństwem to miała prawo wypowiadać swoje opinie na ten temat chociażby się nie zgadzali. - Nie każdy w waszej rodzinie musi być idealny, skryty uczuciowo i tym podobne. A może akurat ten chłopak jest wylewny i potrzebuje więcej uwagi? - wzruszyła ramionami. Ona się nie zgadzała z Adamem. Zbyt idealizował swoje nazwisko. - To tylko nazwisko Adam. Tylko. nie nazwiskiem zasługujesz sobie na szacunek, ale czynami. To one o Tobie świadczą, a jeden raz nie przesądza jeszcze o niczym. - Sama nie wiedziała skąd się to brało w niej. Po prostu tak uważała i już. - Porozmawiamy przynajmniej z Grace o ile jeszcze tutaj będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:00, 03 Lut 2010    Temat postu:

Spojrzał na nią gdy wygłosiła opinię o jego nazwisku. Nie zamierzał jej przypominać że teraz i ona nosi takie samo - Tu nie chodzi wcale o to... - zaperzył się. Mógł się z nią o to wykłócać do upadłego a i tak żadne z nich by nie wygrało - Nazwisko nie ma tu żadnego znaczenia, jedynie właśnie tak jak wspomniałaś czyny. Kogo znasz z mojej rodziny? Mnie i Grace. I zapewniam cię że my jesteśmy dość... Wyalienowanymi jej osobnikami. No i jeszcze Ron ale on jest zupełnie inny. - uznał że sam nie wie do czego tak w zasadzie zmierza. Czyny. Chris zachowywał się dokładnie tak jak i reszta familii. Był opryskliwy, złośliwy, irytujący i nieposłuszny. Ale nikt z ich rodziny po kłótni mniejszej czy większej nie pojawiał się w szpitalu. I to Adamowi nie pasowało - Mniejsza z tym... - ton jego głosu wskazywał już na definitywny koniec tego tematu. Szli wolno korytarzem, Adam ze wzrokiem nadal wbitym w ziemię a Marika chyba dość rozluźniona - Sądzę że będzie. Powinna bynajmniej być. - milczał przez moment i wsunął jedną dłoń do kieszeni - Gdzie chcesz iść jak wyjdziesz ze szpitala? - zapytał nagle uznając że to o wiele mniej drażliwy temat niż rozmowa o postępkach Christophera - Pogoda się poprawia. Nie jest aż tak zimno. - lubił planować i jego żona o tym wiedziała - Chciałabyś się gdzieś wybrać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:15, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Podchwyciła jego ostatnie zdanie z tego tematu. Mniejsza z tym. O tak. - No właśnie. Nie ma sensu wciąż o tym rozprawiać. Sam dobrze wiesz na czym się to może skończyć. - zakończyła biorąc go pod ramię. Po pierwsze bo to lubiła robić, a po drugie szło się jej o wiele lepiej. Zakończyła temat czynów, nie czynów, nazwisk i temu podobnych. Adam miał rację znała tylko jego i Grace. Nie mogła nikogo osądzać, ale i tez tego nie chciała robić. Po prostu zrobiła się spokojniejszą. Kiedyś wygłosiłaby na ten temat głośną tyradę, co to nie znaczy, a teraz? Wolała uniknąć konfliktów z mężem. - Z chęcią już bym wyszła z tego szpitala, a najchętniej to zabrała ze sobą naszego synka. - powiedziała przysuwając się szczelniej do niego. - Nie wiem gdzie. Nie znam tutaj za bardzo się. A może te Zoo co to mieliśmy kiedyś pójść? Albo nie wiem Ty mi coś poleć, znasz się lepiej. - zaśmiała się uroczo. Starała się po prostu odcinac od kłopotów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:26, 03 Lut 2010    Temat postu:

Kochał ją za to. Za to że go tak dobrze znała, za to że wiedziała kiedy jemu i sobie powiedzieć dość i przerwać każdy nieprzyjemny dla nich temat. Adam gdy się zapędził potrafił być bardzo nieprzyjemny ale ona na szczęście umiała go poskromić w porę. Miał najlepszą żonę pod słońcem. Pociągnął temat jaki podjęła unosząc głowę w górę. Na wstępie przelicytował Marikę żartobliwie - Ja najchętniej zabrałbym i ciebie i jego. Najlepiej już dziś. - pozwolił jej się przysunąć i uchylił drzwi przez które musieli przejść by znaleźć się na korytarzu a następnie na oddziale intensywnej terapii - Zoo jak najbardziej. Przedtem plany pokrzyżowała nam właśnie pogoda. To dobry pomysł. - pochwalił ją uśmiechając się szerzej - Wiesz ze ja nie umiem polecać. - powiedział kiwając głową. Dla Adama najlepsze zawsze było w Nowym Yorku jego mieszkanie. Zaciszne i spokojne, z czarnym mruczącym dodatkiem wewnątrz - Skoro pytasz to godne polecenia wydaje mi się Chinatown i... - wyszczerzył się do Mariki bo przypomniało mu się coś o czym napisał do niej już dawno temu - I muszę cie zabrać na tego obiecanego hot - doga. Napisałaś wtedy że zjesz jak urodzisz. Czyli teraz.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 14:29, 03 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:50, 03 Lut 2010    Temat postu:

Byli idealnie do siebie dopasowani. On zawsze ją doskonale rozumiał. Zgadzali się w większości rzeczy, czasem jednak były takie, które podzielali, ale to dobrze bo dzięki temu zawsze było o czym podyskutować, wyłożyć wszelkie za i przeciw jak i pospierać się. Nigdy nie robiła tego z premedytacją. Po prostu czasem wychodziło to samo z sobie. - Domyślam się i z chęcią bym urzeczywistniła Twoją chęć, ale niestety nie mogę. Nasze dziecko wymaga pozostania w szpitalu za to pociesz się, ze ja już jutro wyjdę stąd. - ją samą pocieszał ten fakt niemiłosiernie. Myślała, ze będzie mogła raz i dłużej pospać w swoim własnym łóżku, a raczej Adamowym, ale zaliczała je jako swoje bo była jego żoną. A dwa i swobodniej poruszać się po domu niż tutaj gdzie było tyle osób. A wśród nich ona paradująca w szlafroku. Nic na to nie mogła poradzić. - No to w takim razie pójdziemy do Zoo. O tak do Chinatown też możemy iść. A i jeszcze mamy odwiedzić Marka i Roberta pamiętasz? To powinno być w pierwszej kolejności. Najpierw praca, a później przyjemności. - pogłaskała go kciukiem po wierzchu jego dłoni. - A wiesz, ze zapomniałam o tym całkowicie? Ty to masz pamięć. Faktycznie obiecany hot-dog mi się należy. - parsknęła śmiechem. Spoważniała jednak kiedy weszli na oddział OIom'u. Tam pielęgniarka ich poinstruowała gdzie dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:19, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Oczywiście. - powiedział kiedy zbliżali się do drzwi oddziału na którym leżał chłopak - To mnie bardzo cieszy. - oboje nie lubili szpitali i nie musieli tego głośno mówić żeby wiedzieć co czują. Ta atmosfera, zapach leków i sterylnej czystości nikomu nie odpowiadała. Małżeństwo idące korytarzem było na to szczególnie wyczulone. Żadne z nich, ani kobieta ani mężczyzna nie czuło się tu swobodnie. Zerknął na nią gdy wspomniała o jego współpracownikach - Tak bardzo chcesz ich poznać? Myślałem że... - Marika jednak wyprowadziła z błędu - Tak, masz jednak rację. - powiedział wykrzywiając nieco usta gdy trafili na właściwy oddział - Ich trzeba najpierw odwiedzić i sprawdzić czy wszystko jest w porządku. - zasięgnęli informacji u pielęgniarki dotyczącej sali na której leżał Chris - Ale to może po jutrze? - próbował Marikę przekonać do tego by odpoczęła w domu i pozwoliła mu zaopiekować się nią - Jasne że pamiętam. - wtedy to było dla niego bardzo ważne - Takie rzeczy... Drobne przyjemności się pamięta. A wtedy dając mi znak ze żyjesz było mi bardzo... Przyjemnie. - roześmiał się cicho nie pozwalając by jego zona straciła resztki dobrego nastroju. Objął ją i potarł po ramieniu - Wszystko zrobimy. W swoim czasie. - weszli na pojedyńczą sale i Adam powiedział - Dzień dobry Grace. - ich matka spojrzała na przybyłą parę opuszczając okulary i kładąc otwartą książkę na kolanie. Skinęła im głową na powitanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:33, 03 Lut 2010    Temat postu:

- No nie wiem. Zastanowię się jeszcze. Porozmawiamy o tym jutro jak wyjdę z szpitala. Mamy na wszystko czas i tak zabawimy tutaj cały miesiąc jak nie dłużej. Także spokojna Twoja rozczochrana. - zaśmiała się wiodąc dłonią do jego włosów i dla lepszego efektu swoich słów poczochrała je robiąc w nich totalny nieład. - Oj. - Marika przybrała skruszoną minkę. - Wyglądasz tak słodko. - uśmiechnęła się czule do męża. Czasem uwielbiała się z nim droczyć. Teraz ewidentnie to robiła. Jednak zanim weszli na sale poprawiła go aby nie wyglądało to jakoś źle. Zostawiła jakiś sterczący kosmyk śmiejąc się pod nosem. Kiedy tylko weszła na salę w moment spoważniała. Obrzuciła całe pomieszczenie swoim wzrokiem i zatrzymała je chwilowo na twarzy chłopaka, który był podpięty pod respirator. Aparatura oznaczająca, ze jego serce bije co chwilę dawała znać pikaniem. Drażniło to cholernie uszy. - Dzień dobry mamo. Jak się czujesz? - zapytała przenosząc swój wzrok na kobietę, która właśnie czytała jakąś książkę, ale z ich przyjściem przestała. Zmarszczyła lekko czoło. - I są jakieś zmiany? - zapytała lekko zaniepokojona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:49, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Moja wcale nie... - nie zdążył dokończyć bo Marika już się za niego wzięła - Jednak jest rozczochrana. Ale choć spokojna, niech ci będzie. - pacnął Marikę zaczepnie w dłoń widząc jej skruszoną minę - Bo jeszcze uwierzę. Tobie wcale przykro nie jest. - pochylił się i syknął jej do ucha - Przyznaj się. Masz z tego niezły ubaw. - weszli już na salę wiec wypadało przestać. Podobnie jak Marika ogarnął spojrzeniem aparaturę wokół chłopaka. I znów nic. Serce nawet mu nie drgnęło. Gdyby nie zasmucona mina matki wcale by się nie przejął. Puścił Marikę i podsunął jej krzesło by spoczęła na nim obok Grace. Sam stanął pomiędzy nimi obserwując z góry jedną i drugą. Grace zdjęła z nosa okulary i złożyła je patrząc na Marikę - Witaj moja droga. - przywitała z uśmiechem synową - O mnie później. Najpierw chciałam ci przekazać że bardzo się ciesze iż wszystko potoczyło się bez komplikacji i ty jak i wasz syn macie się dobrze. - wychyliła się i cmoknęła Marikę w policzek - Ja dość dobrze narazie. Siedziałam przy... - wskazała kciukiem na młodszego syna - I bez zmian. Ponoć to że utrzymują go w takim stanie jest dla niego lepsze, a nie dzieje się nic złego więc muszą mieć rację. - powiedziała zerkając na Christophera leżącego bez życia - A Jud? - zapytała i zadarła głowę w górę by spojrzeć na Adama. Mężczyzna pospieszył jej z odpowiedzią - Jest u ciebie. Powinna być u ciebie i mam nadzieję że jest. Nie byłabyś... - zerknął na Marikę - Zmienimy cię. Może się prześpisz? - zaproponował matce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:33, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Jest, przeze mnie. - puściła do niego oczko. Zachichotała głośniej kiedy doszedł do jakże wspaniałych wniosków. - Czyżby? - zapytała zaczepnie. Pochyliła się ku niemu i również mu szepnęła na ucho. - Chyba nie myślałeś, że na prawdę jest mi przykro z tego powodu? Oczywiście, że robię to specjalnie, a ponadto mam z tego ubaw i jestem z siebie dumna. - przygryzła lekko jego płatek ucha, po czym przejechała po nim językiem, a następnie uniosła lekko głowę w górę jak by ją zadzierając. Tak na prawdę po prostu się z nim droczyła. - Uspokoiła się już całkowicie. To mogli dokończyć później. Podziękowała Grace szczerze. - Dziękuję. Również się cieszę. Jakoś się to udało na szczęście. Niestety będzie musiał tutaj poleżeć jeszcze trochę, ale jest taki śliczny. Później jak będziesz chciała to możesz się z nami udać pokażę Ci Twojego 'wnuka'. - Powiedziała niepewnie. Wcale nie wiedziała czy Grace będzie go za niego uważać. - Skoro lekarze tak mówią, to musi tak być. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze i wkrótce się ocknie. - starała się swoimi słowami pokrzepić swoją teściową. - No właśnie. Siedziałaś tutaj całą noc. Powinnaś odpocząć. My popilnujemy z Adamem Christophera. - pomyślała, ze dziwnie to zabrzmiało jak by chłopak miał uciec choć wcale się nie ruszał. - To znaczy będziemy czuwać nad tym aby mu się nie pogorszyło. - wyjaśniła prostując w końcu swoje poprzednie słowa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:56, 03 Lut 2010    Temat postu:

Patrzył na swoją matkę i żonę z góry. Przepiórkowały sobie obydwie co było najlepszym dowodem na to że jedna drugiej przypadła do gustu. Sam Adam utkwił pusty wzrok w chłopaku, jednym uchem wpuszczając a drugim wypuszczając słowa kobiet. Przyglądał mu się i doszukiwał podobieństw. Może i jakieś były, a może Adam uparcie nie chciał ich dostrzegać. Kostki jego palców strzeliły lekko gdy je sobie wyłamał. Denerwował się w tej sali choć sam nie wiedział czym. Grace odpowiedziała Marice - Oczywiście. - powiedziała uśmiechając się lekko - Z chęcią go zobaczę. Po jego tonie... - dźgnęła Adama okularami w biodro - Wiedziałam że musi być uroczy. Rzadko kiedy słychać taki zachwyt w jego głosie. - zapewniła ją. Awansowała na rolę babki mając jednak nadzieję że nikt się do niej tak nie będzie zwracał regularnie - To co że siedziałam? - zapytała prychając lekko - To posiedzę dłużej nie jestem... - urwała bo syn jej przerwał - Nie jesteś zmęczona? Grace... - Adam w końcu oderwał się od swoich myśli - Znam cię trochę i... - więcej nie było dane mu powiedzieć bo matka przerwała mu jednym, krótkim i stanowczym - Nie! - Adam zerknął na Marikę i wzruszył ramionami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:36, 03 Lut 2010    Temat postu:

- Ciesze się bardzo. - ulżyło jej w duchu, ze Grace jest taka wspaniała i bez przeszkód akceptuje ich dziecko, choć z krwi nie było Adamowej, ale uznawał je za swoje i to było najważniejsze w tym wszystkim. Kochała go za to bardzo mocno. Nawet nie potrafiłby pojąć ogromu jej miłości gdyby zajrzał do jej środka. Poklepała lekko matkę po ramieniu. - Oboje jesteśmy zachwyceni. Taki śliczny. Ma w sobie to coś. Przyciąga ludzi jak magnez. - zaśmiała się opowiadając o ich synku. Powiedziała ile ważył, ile mierzył gdy się urodził i o swoich wrażeniach gdy rodziła. To wszystko było bezcenne. Każda matka to zapamiętywała te emocje. To wszystko związane z porodem. - Jak widać bardzo mu się śpieszyło na ten świat. Tym bardziej się cieszę, ze wszystko jest w porządku. - powiedziała cicho chwytając w swoją dłoń, dłoń Adama. - Jesteś pewna mamo? - zapytała nad wyraz spokojnie. Kiedy powiedziała, ze nigdzie się nie ruszy kiwnęła głową. - Więc pozwól, ze posiedzimy tutaj z Tobą dotrzymując Ci towarzystwa. - rzuciła nawe6t nie pytając. Miała taki zamiar i już. Poza tym gdyby tylko Grace chciała zmiany to oni są pod ręką.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:56, 03 Lut 2010    Temat postu:

Starsza kobieta wysłuchała z uwagą opowiadania Mariki - Tak mówisz? - zapytała na wspomnienie przyciągania - To tym bardziej muszę go zobaczyć. - powiedziała z rzadko słyszalnym u niej szczerym entuzjazmem. Zamknęła książkę a za zakładkę służyła jej czysta chusteczka higieniczna - Do kogo jest bardziej podobny? - zapytała z ciekawością zerkając na swe dzieci - A ty się dziś czesałeś? - zapytała Adama widząc jak włosy mu sterczą. Syn otwarł szerzej oczy - O co ci chodzi?! - zawołał i podszedł do szyby by przyjrzeć się swemu odbiciu - To jej wina. - wskazał ze śmiechem palcem na swoją żonę - Jak widać uznała że moja fryzura jest zbyt uładzona. - stanął nad Mariką i przeczesał swoje włosy paroma sprawnymi ruchami - Lepiej? - Grace wzruszyła ramionami - Nie zwalaj na nią wszystkiego. - mruknęła wsadzając końcówkę okularów w usta. Adam rozłożył dłonie - Przecież nie kłamię. - własna matka go jednak zignorowała i pociągnęła dalej w stronę Mariki - Tak jestem pewna. Miło mi będzie jeśli posiedzicie. Nawiasem mówiąc masz bardzo... Sympatyczną siostrę. - Adam wywrócił lekko oczami. Tak pomijając jej grzywkę i stosunek do mnie. - Dość pomocną i obytą.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Śro 18:12, 03 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:23, 04 Lut 2010    Temat postu:

- A właśnie tak. - roześmiała się szczerze. - Ja nie wiem po kim to ma. Jest... - nie potrafiła ubrać tego w słowa. - Na szczęście do mamusi. Raczej mało co objął z skretyniałego ojca. - odchrząknęła cicho pochylając głowę w dół aby ukryć lekkie zażenowanie. Wolała nie wspominać o Aaronie bo znów by ją nerwy zaczęły targać. Mieli od tego odpocząć, a nie wciąż o tym wspominać. Obruszyła się na niby kiedy jej mąż zrzucił na nią winę za nieład na głowie. Obróciła znów głowę w bok kiedy Grace go napomknęła za to. Przybrała poważniejszą minę spojrzała na niego i tylko on widział jak jej oczy są roześmiane. - Co ja? Co ja? Ja mam rączki tutaj. - zamachała nimi. - Jestem niewinna mój drogi. Wstydziłbyś się zrzucać na mnie winę. Przyznaj się nie chciało Ci się rano używać grzebienia. - znów spuściła głowę a jej ramiona zaczęły drżeć od cichego chichotu. - Przepraszam. - podniosła głowę krztusząc się od śmiechu. - No dobra już dobra. Ładnie się ulizałeś zaraz Ci znów zburzę Twoją idealnie ułożoną fryzurkę. - drażniła się z nim otwarcie. - Grace mówisz o Jud? - uniosła brwi w górę w geście zdziwienia. Wiedziała jakim ziółkiem potrafi być jej siostra. Potrafiła sobie omotać ludzi wokół palca. - Nie daj się zwieść jej urokowi. Może i czasem coś pomoże, ale raczej wątpliwe by miała na tym nie skorzystać. Uważaj na nią. Nie na darmo mi ją tutaj rodzice na głowę zesłali. - westchnęła cicho pochylając się lekko w przód.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:38, 04 Lut 2010    Temat postu:

- Tylko skretyniałym? - zapytał Adam uśmiechając się nieznacznie - Powiedziałbym na ten temat nieco więcej. - zamilkł jednak, patrząc na Marikę z góry. Nie wiedziała i miała nie wiedzieć. Położył dłonie na jej ramionach ale puścił zaraz gdy się obróciła w jego stronę. Adam popatrzył na swoją zonę zagadkowym spojrzeniem, które mogło oznaczać i wyrażać wszystko. Od skrywanej złości z powodu tego że się z niego nabija, do powstrzymywanego śmiechu - Nie wiem o co ci chodzi... - mruknął zdmuchując grzywkę z czoła - Adam... Zrób mi tą przyjemność i idź do fryzjera. Niech normalnie cię obetnie to nie będziesz miał co rano problemów. - jej starszy syn spiorunował ją wzrokiem - Ja nie mam... - podkreślił - żadnych, nawet najmniejszych problemów. Tylko wy sobie je wymyślacie... -zacisnął usta słuchając o siostrze Mariki - Tak. - potwierdziła jego matka - Mówię o niej. - odchyliła się w tył by chwycić torebkę. Schowała do niej okulary. Książka została na jej kolanach. Po chwili wyjaśniło się dlaczego. Grace musiała mieć czym zająć dłonie - Była nieźle wystraszona, ale... - przestała mówić bo ostatnie zdanie Mariki zbiło ją z tropu - Zesłali? Co to znaczy 'zesłali'? - zerkała raz na Marikę a raz na stojącego nad nią Adama - Zostaje z tobą, z wami?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:05, 05 Lut 2010    Temat postu:

Marika mogłaby powiedzieć dużo więcej na temat Aarona. Jednak wolała przy Grace nie strzępić sobie języka. Poza tym szkoda było jej nerwów na niego. Zostawiła ten temat w spokoju lekko machając ręką dzięki czemu Adam wiedział, że nie ma co o tym mówić. - Grace przecież przystrzygł włosy. Wygląda dobrze, nie trzeba mu póki co ich skracać. - stanęła w obronie męża. Jej nie przeszkadzały jego włosy. Podobał jej się taki jaki był. W pełni. Uśmiechnęła się leciutko do męża. Puściła do niego oczko. - Ma bardzo ładne włosy. - uściśliła gładząc dłoń Adama. Jednak lekko sposępniała kiedy zeszła rozmowa na tory jej siostry. - No wiesz, moi rodzice tak 'wspaniałomyślnie' podesłali mi siostrę. Ma ukończyć przy mnie szkołę. Program resocjalizacji. Nagrabiła sobie. Złapali ją jak malowała graffiti na jakimś murze. Zgarnęła ją policja. Była na trzymiesięcznym obozie dlatego też nie mogła być na naszym ślubie. No i... - westchnęła cicho pochylając się ku Grace. - Moi kochani rodzice pomyśleli, ze któż lepiej się nią zajmie jak nie ja? Jak bym miała już dość mało problemów na głowie. Czy ja wyglądam na opiekunkę? - Marii pożaliła się teściowej. Przynajmniej była szczera. - Czuję, ze będą z nią nie lada kłopoty. - wzruszyła obojętnie ramionami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:29, 05 Lut 2010    Temat postu:

Odwdzięczył się Marice za obronę delikatnym masażem ramion i karku. Przy nim zawsze mogła siedzieć i odpoczywać. Sam najchętniej wyręczyłby ją we wszystkim. Zerknął na matkę - Mam prawie trzydzieści lat Grace... - przypomniał jej - Nie słuchałem cię jak byłem o połowę młodszy i nie będę słuchał teraz. Odczep się od moich włosów. - powiedział powstrzymując się od warknięcia - Mi i jej to odpowiada, więc... - starsza z kobiet zamachała dłonią by go udobruchać - Dobra, już nie kończ. Znam tą śpiewkę... - mruknęła spoglądając przez chwile na Chrisa. Zwróciła uwagę na Marikę. Była szczerze ucieszona z tego że Marika czy Adam nie znają jej myśli. Dotyczyły one Eliasa i jego głupoty - Przecież to nie możliwe. Co oni sobie myśleli? - była tym oburzona. Zacisnęła palce na okładce książki trzymanej na kolanach. Adam zaczął uspokajać swoją żonę. Zebrał jej włosy w tył i zaczął je zaplatać według uznania. Ja bym zapytał czy oni w ogóle myślą... Zerknął na matkę która ciągnęła dalej - Przecież ty masz teraz własne obowiązki. Założyliście rodzinę... Urodziłaś! - była pod wrażeniem wyczynów Jud jakie w skrócie przytoczyła jej Marika. Nie dała jednak tego po sobie poznać - Nie wyglądasz na opiekunkę. Ani ty ani tym bardziej on. - Adam zostawił w spokoju kręcone włosy swojej żony - Może i będą a może i nie... - zgiął się w pół i zawisł przed Mariką - Powiedziałem że damy rade. Wspólnie. - szepnął na końcu i wyprostował się a jego dłonie znów spoczęły na ramionach kobiety - Nie szepta się w towarzystwie. - mruknęła uszczypliwie Grace - Oczywiście. Za to głośna prawda prawie zabija... - zakończył równie uszczypliwie zerkając na chłopaka leżącego na łóżku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:46, 05 Lut 2010    Temat postu:

Leżał spokojnie na łóżku. Sam nie wiedział ile czasu. Nie czuł niczego. W głowie miał totalną pustkę. Czarną dziurę jak by ktoś wziął czarną kredkę, namalował w niej kółko i zakolorował, a on w nią wpadł. Sam nie wiedział co tak właściwie się działo. Jakieś głosy dobiegały go w jego podświadomości. Jak by młoda, znajoma dziewczyna do niego mówiła, a później matka. Pomyślał, ze to zwykły sen. Śniło mu się to? Takie miał wrażenie. Czuł, ze nie może się w ogóle ruszyć choć bardzo chciał. Całe ciało jak by było sparaliżowane. Jakieś głośne pikanie dobiegało jego uszów. Strasznie drażniło. Nie wiedział skąd się to brało. A później nic. Cisza. Kompletna, głucha jak by odjechał. Jak by urwał mu się film. Kolejne kilka godzin i znów to samo. Słyszał głosy, ale tym razem oprócz głosu matki dochodziły inne dwa. Nie bardzo potrafił je skojarzyć choć bardzo chciał. Im bardziej o tym myślał, tym bardziej nie mógł skojarzyć. Poruszył dłonią, niespokojnie. Lekko drgnęła. Nagle jak by wszystko stało się wymiarowe. Zbliżające się. Realniejsze. Bardziej dosłyszalne. Urzeczywistnione. Sapnął cicho. Coś miał na buzi. Z zamkniętymi oczami powiódł tam ręką. Coś plastikowego blokowało mu dojście do ust. Pociągnął to i usunął ku górze zaczerpując normalnego powietrza. Z oczami zaś było gorzej. Nie od razu je otwarł. Nie potrafił. Musiał się silnie starać aby to zrobić. Otwarł najpierw jedno oko, a później drugie. Wszystko było takie zamazane i niewyraźne. Nie rozpoznawał nikogo. - Gdzi... - głos mu uwiązł w gardle. Czuł niebywałą suchotę. - Ja jestem? - rzucił w przestrzeń, wcale nie wiedząc czy otrzyma odpowiedź. Nie wiedział co się z nim działo, gdzie był i dlaczego tutaj jest. Starał się sobie przypomnieć co się działo, ale miał mętlik w głosie. Umysł był przyćmiony. Zapewne proszkami jakimi go nafaszerowali. Potarł silnie oczy i wytężył wzrok aby się przyjrzeć osobo, które tuta były. Zmarszczył czoło i wydął usta w podkówkę nie mogąc rozpoznać. Położył się na poduszce zamykając oczy, ale nie spał, oczy go bolały od patrzenia. Musiał się przyzwyczaić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:00, 05 Lut 2010    Temat postu:

/ Mieszkanie Grace

Zatrzymała sie gwałtownie w progu. Spodziewała się matki Chrisa, ale Mariki i Adama już nie. Pomachała zebranym dłonią zerkając na trójkę niezbyt przyjaźnie - Czołem! - spacer pozwolił jej wytrzeźwieć do reszty i nie było śladu po małej zabawie jaką sobie sama wczoraj urządziła. Rozpięła kurtkę gdy położyła torbę na ziemi - A ty... - zwróciła się do siostry - Nie pomyliłaś oddziałów? - zapytała przyglądając się z uniesionymi brwiami dziwnemu warkoczowi jaki miała na głowie. Ale masz talent... - Byłam cię odwiedzić... - skłamała gładko - A nie było cię tam... - rzekła z wyrzutem. Więcej nie powiedziała tylko wskazała palcem na Christophera w momencie gdy wyciągnął sobie z ust rurkę - Bo sobie coś jeszcze zrobi! - zapiszczała zaciskając dłonie na materiale kurtki, która zatrzymała się w połowie ramion. Stanęli wokół łózka Christophera. Pani Knight najbliżej niego, z jedynym swym rodzaju matczynym uśmiechu. Marika zaraz za nią. Adam jak zauważyła Jud stanął z boku. Wsparła łokcie na łóżku i powiedziała - Cześć śpiochu. - spojrzała na pozostałych, trochę milczących zebranych. Nikt chyba nie kwapił się do odpowiedzi więc dodała - W szpitalu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:14, 05 Lut 2010    Temat postu:

- Najwidoczniej mamo uznali, że dość mało mam obowiązków. Nie wiem co im strzeliło do głowy. Ja mam ją wychowywać? Skaranie boskie. - wywróciła oczami. - Mam taką nadzieję kochanie. Bo jak będę musiała się znów denerwować i nadwyrężać swoje siły to... - przerwała gdy chłopak się poruszył na łóżku. Powiodła do niego wzrokiem. Wlepiła swe ślepia i patrzyła na to co robi. Uniosła brwi w górę. - Ktoś się budzi. - Powiedziała tonem pełnym zadowolenia bo był to dobry znak. Chłopak wydawał się ich nie kojarzyć, ale pomyślała, ze w jego stanie to nie trudno się dziwić. Sama by pewnie podobnie reagowała. Do kompletu jeszcze całej rodziny zjawiła się jej siostra. Oderwała wzrok od chłopaka i utkwiła go w dziewczynie. - Jak Ty mówisz? - napomniała ją. - A może takie zwykłe dzień dobry? - zmarszczyła lekko czoło. Jej siostra zachowywała się co najmniej niepoprawnie. - Nie bardzo. Chyba mogę mamie dotrzymać towarzystwa tak? Czy muszę ciągle leżeć w łóżku? - zmarszczyła nos jak kotka. - Teraz mnie widzisz więc nic straconego. - Nie poznała się na kłamstwie siostry. Na szczęście. - Spokojnie nic mu nie będzie. Nie piszcz tak jak mała mysz. - zezowała siostrę wzrokiem. Zachowywała się bojaźliwie. - Jak widać żyje. Trochę ogłady. - powiedziała cicho i urwała powstając za Grace aby przysunąć się do łóżka. Zawisła nad chłopakiem nieopodal. Nie mówiła nic. Pierwszy głos miała Grace jako seniorka rodu, a zarazem jego matka. Jednak tą cisze przerwała Jud. Rzuciła jej ukradkowe, niezbyt przyjemne spojrzenie. Musiała ją chyba będzie nauczyć kultury i zasad dobrego wychowania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:20, 05 Lut 2010    Temat postu:

Adam i Grace jednocześnie w bardzo podobnym i równie dobrze wyćwiczonym ruchu unieśli brwi w górę gdy na sali pojawiła się dziewczyna z różową grzywką. Adam się z nią nie przywitał a Grace zrobiła to o wiele powściągliwiej pamiętając to co przed chwilą powiedziała jej Marika. Uwaga całej czwórki skupiła się na chłopaku, który w końcu obudził się ze śpiączki. Adam odsunął się od Mariki gdy wstała. Sam oparł się o ścianę i skrzyżował ramiona na piersi obserwując to wszystko z boku. Nie każecie mi się chyba rzucać mu na szyję...? Nie paliło mu się by wyściskać, tego którego miał nazywać bratem. Ani trochę. Grace przysiadła na brzegu łóżka i wpatrzyła się w młodszego syna z uwagą, ale i z szerokim uśmiechem. Kiedy Jud już mu nadmieniła gdzie się znajduje sama zadała mu pytanie które wydawało się najważniejsze - Jak się czujesz Chris? - zaczesała swoje włosy za ucho by nie uronić niczego z relacji syna. Prawdą było że chciała mu zdrowo natrzeć uszy za nieposłuszeństwo i ignorancję, ale teraz nie mogła się na to zdobyć. Miała nadzieję że wie iż źle postąpił. Mężczyzna przy ścianie zamiast zachwytom matki przysłuchiwał się doskonale znanemu mu sykliwemu i zajadłemu tonowi głosu swojej żony. Już teraz wiedział że ich życie wywróci się o kolejne 180 stopni tym bardziej jeśli Marika zaczęła upominać Jud za rzeczy które w pojęciu Adama były zwykłą głupotą. Kącik ust powędrował nieznacznie w górę a błękit oczu stał się radośniejszy. Przyjemnie jednak było popatrzeć jak wyżywa się na kimś innym choćby i na własnej siostrze. Ta nie wyglądała na zachwyconą uwagami starszej. Odwrócił od niej wzrok i zerknął na Christophera i Grace. I po bólu... I całym zamieszaniu. Przyłożył jedną dłoń do karku i tam ja pozostawił. Jeśli się trochę wysilił mógł wyglądać nawet na zatroskanego. Hipokryta... Ta myśl odnosiła się tylko i wyłącznie do jego osoby. Wbił wzrok w podłogę czekając z upragnieniem na chwilę gdy będzie mógł już opuścić tą salę. Jak najszybciej...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:47, 05 Lut 2010    Temat postu:

Nieprzyjemnie mu szumiało w głowie. Wsłuchał się w głosy dochodzące z pomieszczenia. Kiedy wyjaśniono mu gdzie jest zdziwił się lekko. - W szpitalu? A co ja tutaj robię? - pytał jak głupi, ale musiał przyznać, ze nie przypominał sobie niczego. Cóż mógł na to poradzić. Otwarł na wpół oczy lustrując nim zebranych. Wzrok mu się choć trochę poprawił, ale nie był do końca przejrzysty. Miał nadzieję, ze to się unormuje czym prędzej. Starał się uśmiechnąć, ale nikle mu to wychodziło. Był taki strasznie ociężały. Miał ochotę dosłownie zasnąć, ale przecież przed chwilą co dopiero się obudził więc nie mógł. Cicho westchnął patrząc na welfron. Żył. A przecież jeszcze kilka godzin temu miał ochotę umrzeć. Rozejrzał się po sali. Utkwił go w swoim bracie. Ochłonął po tamtych wydarzeniach, ale też był spokojniejszy dzięki proszkom jakie mu zapodali. Nie uśmiechnął się, ale też nie patrzył krzywo. jego wzrok złagodniał. Spojrzał na szwagierkę. Później na Jud. Uśmiechnął się do niej. Zachowywał się co najmniej nie jak on. A na samym końcu popatrzył na mamę. - Witaj mamo. - mówił tak jak by to co mówił wtedy w ogóle nie istniało. Prawdą było jednak to, ze nie kontaktował do końca. Jego mózg był przyćmiony. Czy to jednak miało jakieś znaczenie? Nie w tej chwili. Popełnił poważne głupstwo, za które zapewne przyjdzie mu słono zapłacić. - To, długo tu leżę? Ci się w ogóle stało? - zmarszczył brwi starając się sobie przypomnieć, ale nie potrafił, a im bardziej się starał tym jego dziura w głowie się powiększała. Może tak właśnie było lepiej? Mało ważne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:56, 05 Lut 2010    Temat postu:

Pani Knight pospieszyła z odpowiedzią Chrisowi kiedy ten zadał pytanie - Wymarzłeś bardzo. Jakiś mężczyzna cię znalazł. Nie pamiętasz? - w jej głosie było słychać wielką ulgę z powodu całkiem niezłego stanu syna - Dobrze że już jesteś. A leżysz dwa dni. - uściśliła by miał pełne pojecie tego co się z nim działo. Kiedy wzrok Chrisa spoczął na Jud, również się do niego uśmiechnęła ale tylko na moment. To było jak zmiana świateł na skrzyżowaniu ulic. Posłała mu uśmiech a po chwili wykrzywiła usta słysząc komentarze Mariki. Jud już od samego rana a w zasadzie południa bo o tej porze się obudziła wiedziała że ten dzień będzie dla niej przykry. Już teraz miała przejebane, a gdzie tu do wieczora. Jedynym wyjściem z sytuacji był Chris i jego szybkie stanięcie na nogi, choć i tego nie mogła być pewna. W końcu nie pałał do niej sympatią. Marika zaczęła się jej czepiać o wszystko co tylko powiedziała, a w końcu dziewczyna w swoim rozumowaniu nie zrobiła niczego co było by godne tak negatywnego napiętnowania. Zmrużyła lekko oczy - Co było aż tak złego w zwykłym 'cześć'? - zapytała napastliwie - A może miałam cię się ukłonić w pas, co? - nie przeszkadzały jej tu osoby zebrane. Adam wyszedł odebrać telefon, który się rozdzwonił. Wyprostowała się będąc nieustępliwą - Mówię tak jak tylko mi się podoba. Nie zbeształam cię, ani nie przeklnęłam reszty na samym wstępie więc nie wiem o co się czepiasz siostrzyczko. - rzuciła swoją kurtkę na wolne teraz krzesło. Szczerze to miałam ochotę cię nie zobaczyć. Jud zacisnęła usta. Bo i po co skoro masz do mnie wyłącznie pretensje? Zacisnęła drobne dłonie ukryte teraz w kieszeniach - Jeśli ci nie odpowiadam to mogę sobie iść. Najchętniej do domu. - mruknęła pod nosem. Oczywistym było że myślała o domu w pojęciu Hiszpanii. Spojrzała na Marikę spode łba. Ciekawe co by było gdybyś wczoraj wieczorem mnie zobaczyła? Jasna cholera by w ciebie strzeliła...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:30, 05 Lut 2010    Temat postu:

Utkwiła swe spojrzenie w Adamie, który wyszedł z sali. Przeniosła je na swoją siostrę gdy zaczęła pyskować ewidentnie do niej. Nie pozwoli się tak traktować, ani aby używała względem niej takiego tonu. Zacisnęła lekko dłonie w pięści. - Jak byś powiedziała cześć nie miałabym nic. Czołem? Co to za przywitanie? Matka Cię słownictwa normalnego nie nauczyła? - uniosła lekko brwi w górę napadając na siostrę. Zaczynała ją drażnić. Dobrze mówiła Grace. By nie dała się zwieść bo jej siostra to niezłe ziółko. - Nie każę Ci się mi kłaniać, ale mogłabyś kulturalnie się witać jak cywilizowany człowiek Judit. Tylko tyle. - wkurzyła ja postawa jej siostry. Przynosiła jej wstyd. Popatrzyła na matkę Adama nieodgadnionym wzrokiem po czym przeszła na hiszpański by nikt nie rozumiał nic z ich rozmowy. - Uspokój się. Nie rób z siebie kretynki. I zachowuj się bo mi wstyd za Ciebie. Nie jesteś pępkiem życzeń. Masz jakieś zażalenia? - ściągnęła usta w wąską linię. - To dzwoń do rodziców. Bo nikomu nie robisz łaski. Zrozumiano? - chciała coś powiedzieć do matki Adama, ale Jud jej przerwała strasząc ją chyba. - Cholerna jasna siadaj na dupie i zajmij się czymś pożytecznym zamiast utyskiwać mi nad uchem. Dość mam problemów. - westchnęła cicho uciekając od niej wzrokiem. Czekała za mężem. - No napędziłeś nam niezłego stracha. Dobrze, ze już Ci lepiej. - odezwała się do chłopaka zmieniając ton głosu na łagodniejszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:41, 05 Lut 2010    Temat postu:

Sielską atmosferę przerwała najpierw wypowiedź Jud a chwilę później jego telefon. Zerknął na wyświetlacz i wykrzywił usta. Czy człowiek już wyjechać nigdzie nie ma prawa by telefony się nie urywały?! - Knight... - było tu za głośno więc wyszedł na korytarz, który i tak nie spełnił jego oczekiwać co do ciszy i spokoju. Wiadomości od Bena nie były dobre. Były tragiczne. Adam zbladł i obrócił się za siebie. Marika nie była teraz w najlepszym nastroju, a jakoś musiał jej to przekazać - Dobrze. To poczekam. - po niespełna pięciu minutach wyczekiwania przyszła wiadomość tekstowa. Za dwie godziny.. Szybko. Podrapał się po głowie stwarzając nieład, który Marika lubiła - Przepraszam. - mruknął pojawiając się na sali ponownie - Marii... - uniósł dłoń z telefonem na moment w górę chcąc tym pokazać że to co zamierza jej przekazać jest związane z rozmową jaką właśnie przeprowadził - Mogę cię prosić na moment? - kiedy wyszli na korytarz chwycił ją za dłoń modląc się by wytrzymała. Oboje oparli się o ścianę - Dzwonił Benjamin. - wytłumaczył jej na wstępie - I za dwie godziny w Nowym Yorku będzie Jeanine. - zacisnął palce na jej dłoni odrobinę mocniej. Jeśli chodzi o przekazywanie złych informacji był niedoścignionym mistrzem. Przekaz był czysty, łatwy do zrozumienia i prosty. Pokiwał lekko głową wpatrzony w brązowe tęczówki kobiety naprzeciw niego - Prosił mnie byśmy się nią zaopiekowali, bo on nie będzie miał teraz czasu, więc naturalnie się zgodziłem. - zawiesił głos na moment - Sobhian miała wypadek. Wpadła pod samochód. I nic więcej mi nie wiadomo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:20, 05 Lut 2010    Temat postu:

- Nie pamiętam. - wyznał szczerze bez cienia fałszu. Na prawdę nie pamiętał co się działo. Matka uzupełniała brakujące luki w jego głowie. - Wymarzłem? Od czego? Szedłem. Pamiętam. A później? Nie pamiętam juz nic. - wzruszył obojętnie ramionami. Nie miało to dla niego istotnego znaczenia. Zerknął na Jud, która zaczęła się chyba ewidentnie kłócić z własną siostrą. Wywrócił oczami. Potrzebował spokoju, a oni mu go nie dawali swoim jazgotem, który nawiasem mówiąc był nie do zniesienia. Nie w chwili gdy każdy głębszy krzyk czy też hałas przyprawiał go o ból i zawrót głowy. - Ciszej proszę. - powiedział spokojnie do kłócącej się dwójki. Po chwili jego rzekoma bratowa zniknęła za drzwiami. Spojrzał an matkę. - A jak się czujesz? - zapytał z innej beczki. To pytanie mogło zbić z tropu jego matkę. Musiała mu wrócić całkowicie świadomość bo teraz niezbyt była dobra. - Posłuchałbym czegoś dobrego. - uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Zachowywał się tak beztrosko jak jeszcze nigdy. Jak by to nie był wcale on. Tylko ktoś inny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:44, 05 Lut 2010    Temat postu:

Jud parsknęła śmiechem - Wiesz co...? - pokręciła lekko głową i zaczęła skubać jeden ze swoich kolczyków znudzona podnosząc tym siostrze zapewne ciśnienie - Mogę się założyć o to że rodzice chcieli byś pomogła mi, jedynie przez to że jesteś młodsza i masz na wszystko świeższe spojrzenie. Ale ja uważam... - lubiła wypowiadać swoje zdanie. Istniało przecież pojęcie 'wolności słowa' - Że ty już przeobraziłaś się w takiego samego wapniaka jakim oni się stali już dawno temu. - na tym skończyła choć jeszcze chciała coś dopowiedzieć. Uczyła, tak samo jak i ciebie. Tylko ze czasy się zmieniają a ty już utknęłaś w miejscu! Nie powiedziała tego na głos bo nie miała do kogo. Marika wyszła razem z Adamem na korytarz. Usiadła ciężko na krześle i uszanowała prośbę Chrisa traktując ją nazbyt dosłownie. Zamknęła niewyparzoną gębę na kłódkę. Pani Knight spojrzała na nią krzywo co wcale jej nie ruszyło. W sali zapanowała przez moment idealna cisza - Później to ja nie wiem. - powiedziała Grace z uśmiechem - Nie było mnie przy tobie przecież. Dostałam telefon ze szpitala i... - pominęła to że miała kilkugodzinny poślizg - Ja? - zamrugała skonsternowana. Zerknęła na Jud która zaczęła grzebać w swej przepastnej torbie i na drzwi od sali za którymi zniknęło małżeństwo - Dziękuję dobrze. - powiedziała. Jud pochyliła się i wyciągnęła iPoda. Może przynajmniej ty nie będziesz nademną się pastwić. Przejrzała listę piosenek. Czegoś dobrego... Ciekawe czy mamy to samo pojecie czegoś 'dobrego'. Wybrała jedną [link widoczny dla zalogowanych]. Trudno było zgadnąć czy chciała tym chłopakowi polepszyć samopoczucie czy pogorszyć. Wstała i podała mu odtwarzacz - Proszę. - powiedziała nic sobie nie robiąc ze słów Mariki o tym że jej źle wychowana. Wiedziała swoje - Mam nadzieję że będzie odpowiadać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:05, 05 Lut 2010    Temat postu:

Spojrzała w stronę męża, który wszedł do sali aby ją zawołać. Stanowczo na samym początku nie podobała jej się jego pobladła twarz i nerwowe ruchy. Uniosła brwi w górę zdziwiona. Lekko się wystraszyła. Czuła, ze to co chce jej powiedzieć nie jest niczym dobrym. Przeprosiła towarzystwo i wyszła na korytarz stając na przeciwko Adama. Wlepiła w niego swe spojrzenie. Dowiedziała się, ze dzwonił Ben. - No i? - ponagliła go co raz bardziej się denerwując. Wieść o tym, że przybędzie do nich Jean podziałała jak kubeł zimnej wody. Ściągnęła brwi w wąskie paski. Oczywiście nie miała nic przeciwko temu że tutaj przybędzie. Po prostu czuła, ze coś się dzieje. Po chwili dowiedziała się tak na prawdę co. Nogi się pod nią ugięły gdy top usłyszała. Przytrzymała się Adama. Oparła się o ścianę i dłuższą chwilę milczała. Bardzo polubiła Sobhian. Gdyby to było mało poważne nie wysyłali by do nich Jean więc musiało to być bardzo poważnym. Wyraźnie pobladła na twarzy. Jej brzoskwiniowa skóra zamieniła się w trupio blada. Popatrzyła na męża przerażonym wzrokiem, a w oczach zakręciły jej się łzy. tak strasznie im współczuła. - Boże mój jedyny. - spuściła głowę i ukryła twarz w dłoniach. Przytuliła się do Adama. - Tak... - nie potrafiła tego ubrać w słowa. - Tak mi strasznie przykro. - jej broda lekko zadrgała, ale nie rozpłakała się. Nie potrafiła się tak trzymać dobrze jak Adam, choć pewnie było to dla nie równym szokiem co dla niej. Jedynie on maskował to lepiej niż ona. - Kiedy pojedziesz po nią? Przywieziesz ją tutaj? Przywieź. Niech pobędzie z nami. Będzie teraz tego potrzebować. - poprosiła męża. Przytuliła swoją głowę do jego klatki piersiowej dziękując bogu, ze go ma. - To straszne Adamie. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego cało. - mówiła wręcz szeptem. Wszystko w niej opadło. Ta wiadomość ją załamywała. Nie wiedziała co ma powiedzieć więc uparcie milczała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:21, 05 Lut 2010    Temat postu:

Spodziewał się czegoś gorszego. Uznał jednak, wiedział że Marika to silna kobieta. Jemu samemu zrobiło się przykro jeszcze bardziej kiedy zobaczył w jej oczach łzy i gdy zakryła twarz dłońmi. Wyciągnął ramię i objął swoją żonę przeczesując jej loki palcami. Popatrzył na tuląca się do niego kobietę przekręcając głowę w bok. Pielęgniarki zerkały na nich zaciekawione, ale żadna z nich nie podeszła - Mi również Marii. Tym bardziej że ich lubię. - powiedział cicho zaciskając drugą dłoń na trzymanym w niej telefonie - Za dwie godziny ma być na miejscu. - powiedział czując jak Marika drży - Tutaj?! - zawołał cicho zaskoczony jej słowami - Do szpitala? - zapytał dobitnie. Pomyślał że Jean nie powinna tego widzieć, ale z drugiej strony tu byli wszyscy i on i Marika i Grace. Osoby które znała - Tak. - zgodził się z nią - Przywiozę ją tutaj. - przesunął dłonią po plecach kobiety - Ja też mam taką nadzieję. To wcale nie powinno się stać. Tym bardziej teraz. - powiedział zmartwionym tonem. Byli zmuszeni wrócić na sale ale Adam wcale się do tego nie kwapił. Nie miał ochoty tego wszystkiego tłumaczyć osobą tam zebranym, a musieli to zrobić. Został przy ścianie, przytulając do siebie Marikę by uspokoiła się. Stanowczo zbyt dużo nieszczęść spadało na nich w ostatnim czasie - Ciiii... Napewno będzie dobrze. - powiedział z nosem wsadzonym w jej włosy. Szeptał Marice do ucha - Przecież Ben jest lekarzem. Nie pozwoli by Sobh się coś stało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:41, 05 Lut 2010    Temat postu:

- To dobrze mamo. Dobrze. - Odwzajemnił jej uśmiech gdy ona się uśmiechała. Miło się na nią tak patrzyło. Kiedy się uśmiechała jej zmarszczki na twarzy się pogłębiały, ale w pewien sposób dodawało jej to uroku. Nie przejmował się na razie bratem i bratową, których nie było teraz na sali bo nie miał czym. Niczego był nie świadom. - No to wychodzi na to, że dwa dni mam wyjęte z życia. - zaśmiał się lekko przeczesując swoje włosy na głowie. Nie wiedział jak wygląda bo nie przeglądał się w lusterku, ale teraz raczej było to mało istotnym dla niego. Zerknął w stronę dziewczyny, która podeszła do niego i podała mu ipoda. - Co to? - zapytał zaciekawiony przejmując od niej sprzęt. nałożył słuchawki na uszy i zasłuchał się w muzyce, a na jego usta wystąpił błogi uśmiech. Tego mu trzeba było. Dawko ostrej gitary, perkusji i wydzierającego się głosu. Znał ten zespół dokładnie bo sam go słuchał. - Dobra piosenka. - powiedział wyciągając jedną słuchawkę z uszu. - Chcesz? - wyciągnął dłoń z słuchawką w stronę Jud, aby posłuchali razem. - Nie wiedziałem, ze słuchasz takiej muzyki? - zachwycił się wręcz. Choć jedna osoba, która miała podobny gust do niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:02, 05 Lut 2010    Temat postu:

Jud popatrzyła na niego zaskoczona. Wszystkiego się mogła po nim teraz chyba spodziewać. Ciekawe co zrobisz jak prochy przestaną działać? - To System of a down... - wyjaśniła mu bo pani Knight nie wyglądała na taką która lubi ciężkie granie i nie wiedziała czego słucha teraz jej syn - Takie tam... - strzepnęła paproszek z czarnych spodni. Uniosła raptownie głowę kiedy zaproponował jej drugą słuchawkę - Nie... - wyjąkała kręcąc głową - Posłuchaj sobie. Możesz go na noc... - prawda była taka że nie widziała dla siebie miejsca przy jego łóżku, bo jego matka siedziała przy nim. Pani Knight jednak przesunęła się robiąc dla niej miejsce - Proszę. Siadaj. - wskazała na krzesło a sama wstała by rozprostować kości. Zgłodniała i zamierzała coś zjeść. Pociągnie za sobą do tego i Marikę i Jud. Przejdą się po tym szpitalu a mężczyźni nich się martwą sobą. Spojrzała na Christophera i powiedziała - Wierz mi. Nic ważnego się nie stało przez te dwa dni. Nie masz czego nadrabiać. - wyjrzała przed sale gdy Jud zajęła jej miejsce. Złapała słuchawkę i wsadziła ją do ucha wspierając łokcie na materacu - A myślisz że... - zawahała się bo nie jak ująć swoje zdanie w tym temacie - Myślisz że ubieram się na czarno bo nie chcę by było widać jak często brudzę ubrania? - zaśmiała się cicho. Jakoś nie chciała go dziś martwić - Lubię to. Nawet bardzo. Ta cała mała schiza z gitarami, perkusją i dobrym wokalem. Taka codzienna przyjemność bez której nie można żyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / New York, New York... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin