Las

Gość

/Ulica

- Od tygodnia - odpowiedziała. - Trochę już poznałam okolice. Włóczę się tu i tam - przystaneła, by zerwać jakąs osobliwą roślinkę. - A ten wisior, to dar Masajów. Ma odpędzac złe duchy i przynieść szczęście. Dostałam go na pożegnanie, gdy opuszczałam ich wioskę.

Gość

- Podróżujesz? Ja byłam zaledwie w Anglii i USA. No i raz w Hiszpanii na wymianie... a poza tym mam raczej nudne życie. - przeszła przez kępę paproci i obejrzała się. - Ja mieszkam w Seattle, u cioci.

Gość

- W sumie to raczej nie podróżuję. Pochodze z walii, potem mieszkałam trochę w Kenii. Pojechałam tam z tatą. On był nauczycielem, a ja plemiennym szamanem - zachichotała. - A teraz wylądowałam tutaj - uśmiechnęła się.

Gość

- Kim byłaś? Szamanem? - spojrzała na nią i zaśmiała się, raczej nuznała to za żart - A czym to było spowodowane?

Gość

- Naprawdę - odpowiedziała. - Nie wiem czy wiesz, ale na rudowłose kobiety mówi się w Afryce: wiedźma, czarownica i tym podobne. Mnie też tak nazywano, jednak gdy odkryto, że mam dar uzdrawiania, uczynili mnie szamanem.

Gość

- Dar uzdrawiania? - teraz to już była pewna, że Gwen poprostu próbuje ją nabrać - Kolor twoich włosów akurat bardzo mi się podoba - uśmiechnęła się.

Gość

- Dziękuję- rozpromieniła się. - A uzdrawiam ziołami. Robię napary, maście, wywary i takie tam.

Gość

- Ach... to taka moc... - zaśmiała się - Już myślałam, że leczysz dotykiem. - pokręciła głową zdegustowana własnymi pomysłami - Ja zupełnie się nie znam na roślinach. Dla mnie wszystkie są takie same.

Gość

- A właściwości mają różne. Tak jak i wygląd - odparła niezrażona. - Na tym siętrzeba znac i tyle. No właśnie, a w czym ty jesteś dobra?

Gość

- Matematyka... i chemia. Powiedzmy, że... jestem niezła też w jeździe na motorze - uśmiechnęła się lekko. - Twój ojciec też tu mieszka?

Gość

- Nie, tata wrócił do Walii, do mamy - odpowiedziała. - Ja postanowiłam poznac tutejsze strony i zobaczyc, jak ludzie mnie potraktują - wytłumaczyła, idąc przed siebie, tym razem nie spoglądając na rośliny.

Gość

- Chyba już dochodzimy - wskazała na coraz rzadziej rosnące drzewa. - Jak jest w Walii? Nigdy tam nie byłam. Ładnie?

Gość

- tak, to niedaleko - przytaknęła. - Walia to ciekawy i piękny kraj. Ma swoje legendy i swoje zycie. mało kto się tam wybiera, a szkoda. ChoćSzkocja też jest cudowna. Moja ciotka - Igraine tam mieszka.

Gość

- Hmm... zazdroszcze Ci. - w końcu wyszły z lasu a ich oczom ukazały się piękne klify. Morskie fale uderzały o skalną ścianę.
- Tak jak zapamiętałam. - uśmiechnęła się i poszła dalej. - Często tu bywasz?

//Klify [zacznij ^^]

Gość

Dorcas weszła do lasu i upewniwszy się, że nikogo wokół nie ma, zdjęła plecak, jeansy i bluzkę. Złożyła ubrania i schowała do plecaka. Po chwili zamiast niej stał rudawo-biały owczarek collie. Dorcas przewróciła plecak uszami do góry, położyła się na nim na grzbiecie i przełożyła dwie przednie łapy przez uszy, po czym jednym zgrabnym susem z powrotem stała na czterech łapach. Wyglądała trochę jak pies z kreskówki z plecakiem na grzbiecie, ale nic sobie z tego nie robiła. Głośno zaszczekała i zawyła, ciesząc się zwierzęcą wolnością, a już po chwili mknęła wśród drzew prędkością odpowiednią do biegu psa. Czuła jak wyostrzyły jej się zmysły i jak słyszy każdy szelest wiatru, bądź zwierzęcia w krzakach. Wyczuła trop 2 osób. który zmierzał nad klify, jednak uznała, że nie będzie się fatygować, żeby tam pójść, bo trop nie był dość świeży. Poczuła dziki zew zwierzęcy, który nakazywał jej upolować sobie coś do jedzenia. Nigdy nie byłam w tym zbyt dobra i nie bardzo lubię surowe mięso, ale co tam... głód to głód... Skupiła węch na tropie jakiegoś małego gryzonia, i poleciała w ślad za nim. [...] Gdy już się najadła, postanowiła pobiec do Forks i zobaczyć co się tam wokół dzieje.

/Forks/ Old Pub

Takeo

/Forks/Centrum miasta/park

Delikatnie obejmując Lily, wszedł do lasu. Co chwila całował ją to w włosy, usta i szyję. Zerknął na las. Panowała tu nawet przyjemna cisza.
- Więc chyba jesteśmy... - powiedział cicho do dziewczyny.

Lily

Uśmiechała się kiedy ją całował.
- Chyba tak - powiedziała i usiadła pod drzewem ciągnąc go za sobą

Takeo

Zaśmiał się wesoło i usiadł koło Lily. Wziął w dłonie zeszłoroczny liść i zaczął mu się przyglądać. Po chwili jednak pozwolił mu uwolnić się z jego dłoni. Kiedy listek opadł na ziemię spojrzał na Lily. Uśmiechnął się szczęśliwy.

Lily

Uśmiechnęła się patrząc jak liść odlatuje i spojrzała w oczy Takeo. Położyła głowę na jego nogach i pogłaskała go po policzku.

Takeo

Zamruczał cicho zadowolony.
- Zagłaszczesz mnie na śmierć. - uniósł lekko kąciki ust.

Lily

Uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Mogę przestać - powiedziała i założyła ręce na piersiach.

Takeo

- Wtedy umrę z niedogłaskania - wymamrotał niezadowolony i oparł głowę o konar drzewa. Przybrał rozmarzony wyraz twarzy, co dość zabawnie wyglądało dla ewentualnych obserwatorów.

Lily

- Wiesz wybredny jesteś -zachichotała głaszcząc go tym razem po szyi.
- Przyjemnie tu - stwierdziła wdychając leśne powietrze

Takeo

Zaśmiał się słysząc Lily.
- Tak, bardzo przyjemnie -powiedział cicho i ziewnął - I tak cichooo... - przeciągnął ostatnią sylabę ziewając.

Lily

- Chyba jesteś zmęczony - powiedziała ale ręce wciąż trzymała skrzyżowane na piersiach.
- Może chcesz się zdrzemnąć? - spytała patrząc gdzieś w dal

Takeo

- Nie... niee... - ziewnął po raz kolejny. Cóż, ta cisza i spokój lasu źle na niego wpływały. - Albotaak... Nie! Nie mogęę... - ostatnio słowo zostało zagłuszone przez kolejne ziewnięcie. Spróbował wypowiedzieć je ponownie - ... zasnąć.

Lily

Podniosła się trochę i spojrzała mu w oczy.
- Zdrzemnij się - powiedziała rokazująco ale z uśmiechem

Takeo

Uśmiechnął się w podziękowaniu i przeturlał się by znaleźć się na brzuchu. Podniósł głowę by sprawdzić, czy w pobliżu nie ma jakiś większych mrowisk.
- Nie ma... - rzekł do siebie i położył głowę na ziemi. Czuł drobne gałązki i kamyki jak się wbijały w skórę. Jęknął cicho, ale był zbyt zmęczony, by cokolwiek coś robić.

Lily

Kiedy zasnął Lily siedziała i przyglądała mu się. Głaskała go po plecach czekając aż się obudzi

Takeo

Przez sen co chwila uśmiechał się i mamrotał niezrozumiałe słowa. Po krótkim czasie, chcąc się przekręcić na bok, trafił na pień jakiegoś potężnego dębu. Jęknął cicho i uchylił powiekę. Zerknął na otoczenie.
- A to był tylko sen... - wymruczał do siebie. Podniósł się lekko i spojrzał na Lily - Dobry wieczór.

Lily

- Dobry wieczór - zaśmiała się i cmoknęła go w usta.
- Zostajemy na noc w lesie? - spytała z uśmiechem

Takeo

- ummm... - nie bardzo mu się widziały kolejne godziny bez herbaty. Już kilka godzin nie miał w ustach swego ulubionego słodkiego płynu. Jednak, uśmiechnął się do Lily i zadał bardziej nurtujące pytania niż "A jak zrobię herbatę?":
- Sami? Na noc? W lesie? - jego głos był coraz bardziej piskliwy.

Lily

Zaśmiała się.
- Może być ciekawie - zachichotała - no ale widzę,że się boisz - dodała patrząc na niego roześmianym wzrokiem

Takeo

Chrząknął, by pozbyć się piskliwego głosu.
- Ja? Absolutnie się nie boję - powiedział zuchwałym, acz drżącym głosem. Zaprzeczając sobie jeszcze bardziej, przysunął się do drzewa, przywierając do niego. Przełknął głośno ślinę.
- Bardzo... Bardzo... ciekawie. - powtórzył słowa ciemnowłosej.

Lily

Zaśmiała się.
- Albo zostajemy tutaj albo idziesz mnie teraz odprowadzić do Marianne - zaśmiała się

Takeo

- Pff... To jest szantaż c.c - wymruczał obejmując rękoma swoje nogi. Zaczął się nerwowo bujać jakby dostał jakiejś choroby sierocej. Spojrzał na Lily.
- Umm... No to... zostaniemy - ostatnie słowo bardziej przypominało rozpaczliwy jęk, niż logiczny wyraz.

Lily

Spojrzała na niego trochę zaniepokojona.
- Tak, co się stało? Nie lubisz lasu? Jeśli chcesz to możemy wracać - powiedziała głaszcząc go po ręce

Takeo

- W nocy w lasach straszy - wydął wargi w wielkim przekonaniu. Uniósł wysoko głową i rozejrzał się po lesie - Teraz jeszcze jest w miarę jasno. - odrzekł. - Ale za kilka godzin...

Lily

Przysunęła się bliżej i objęła go ramionami.
- Już dobrze, chodź gdzie indziej - powiedziała i pocałowała go namiętnie

Takeo

Odwzajemnił pocałunek, masując delikatnie jej podniebienie.
- Gdzie? - spytał dziewczyną bawiąc się jej włosami.