Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Apartament Elizy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Hotel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:30, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Nie... - Roy pokręcił lekko głową - Nie chodziło mi o tajemniczość związaną z naszą naturą. - Naszą naturą. Zabrzmiało to jakby byli co najmniej z Marsa, ale jakby nie patrzeć ani Roy, ani Elizabeth normalni do końca nie byli - Po prostu taka tajemniczość związana z filmem. To zawsze wciąga, prawda? I zawsze kiedy kobieta spogląda na mężczyznę spod swego kapelusza, mając jeszcze w dłoni... Zapomniałem jak to się nazywa... - powiedział i uderzył się kłykciami prawej dłoni w skroń próbując sobie w tej sposób przypomnieć - Taka słomka i na końcu się wsuwa papierosa... No nieważne. Jednym słowem to wtedy zawsze wyglądało ciekawie i tajemniczo. I facet choćby był najgorszym draniem zawsze przysiadał i okazywał zainteresowanie. - to była tylko jego skromna uwaga i w zasadzie do niczego nie prowadziła - Komedio - dramat? Eee nie... Ja bym cię widział w filmie obyczajowym. - powiedział przyglądając się Elizabeth - Po prostu byś żyła. I przewijała się przez koleje etapy tegoż życia wraz ze scenariuszem. - zakończył z uśmiechem ponieważ on napisałby dla niej właściwy scenariusz, dobry, taki który miałby szczęśliwe zakończenie. Obserwował ruchy Elizabeth, takie jakby teraz wyważone bardziej rozmyślne. Zawiercił się na krześle, kiedy przykucnęła obok i popatrzył na wampirzycę z góry. Czekał na to co powie z niezbyt wyraźnym wyrazem twarzy. Być może i nie sprostał jej wyobrażeniom? Kto wie co jej w głowie siedzi? To co powiedziała było jednak dostateczną odpowiedzią na pytania nurtujące Roy'a w głębi duszy. Patrząc na uśmiechniętą Lizzy sam nie umiał tego samego powstrzymać u siebie. Pochylił się i przycisnął na moment usta do jej głowy - Nie mam tego w planach. - mrugnął do niej i powiedział - A teraz chodź moja droga. - ujął jedną z jej dłoni i pociągnął ku górze - Kawa pobudza. - tak zawsze było i nawet ta marna jej namiastka przyprawiała go o więcej energii - Trzeba nad czymś jeszcze pomyśleć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:37, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Wiem, że nie o to chodziło. - odpowiedziała z uśmiechem. Przecież mówiła ogólnie. - Aaa... wiem co masz na myśli. Taką fifkę. Też nie pamiętam jak to się zwie. - rzuciła, bo faktycznie nie była sobie w stanie przypomnieć jak to nazywano. Sama raczej nie paliła, więc nie miała zbyt dużej praktyki i wiedzy związanej z tym całym oprzyrządowaniem. I tak cudem było, że znała takie na przykład pojęcie jak gilza. To i tak było już dużo. - Ale to fakt. To taki filmowy fetysz. Wabik zarzucany w filmach na mężczyzn. Tak sobie mnie byś wyobrażał? - zapytała się śmiejąc z tej wizji. Kapelusz z koszmarnie wielkim rondem i cygaretka wciśnięta w szklaną fifkę. - I do tego sukienka w stylu retro. - dodała - Oj Roy, Roy... - pokręciła głową wciąż się uśmiechając. Nie miała nic przeciwko takim wyobrażeniom. Ba! Byłaby nawet skłonna się w coś takiego wcisnąć choćby dla zobaczenia samej miny chłopaka, gdy ujrzałby ją w czymś takim. Jak granatem wyrwaną z filmów z lat ubiegłych. - Może kiedyś. - mruknęła zadowolona z tego, co tam się jej uknuło w myślach - Skoro chciałbyś dać się usidlić w taki sposób. I sam się o to dopraszasz. - roześmiała się z tego. W sumie to czemu by nie odegrać całej takiej szopki dla niego? Mogłoby to być niezłym żartem i świetną zabawą zarazem.

- Obyczajowy? O rany... - jęknęła - Ja i obyczajowy? To nudne by było. Wiesz, przewijać się ze scenariuszem... Wolę pod prąd, byłoby śmieszniej. - wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. A na prawdę tak niewiele brakowało, by wzięła udział w filmie. W końcu poleciała na przesłuchanie. Tylko, że lepiej było nie wspominać o jego gatunku. Haha! Jak wiele się zmieniło od tamtego czasu dla niej. Czując jego miękkie usta na swoim czole przymknęła na moment oczy. Przyjemny dotyk, chociaż tak krótki, dawał jej więcej energii niż wypita kawa. A w zasadzie gęsta mieszanka czegoś, co miało być kawą. Ale w sumie nie było to takie złe. Ona zdążyła już polubić takie kompozycje, bo nic innego nie przypominało już u niej aż tak jej dawnego, ludzkiego życia. Dała się pociągnąć w górę i gdy wstała, podreptała za chłopakiem do salonu. - Nad czym chcesz pomyśleć? - zapytała - Masz już pomysł na nazwę? - rzuciła podchodząc bliżej niego, kładąc dłoń na wysokości zgięcia jego ręki, którą wciąż trzymał ją ciągnąć za sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:58, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Nie wiem, nie jestem w stanie sobie przypomnieć nawet na jaką literę to było. Kompletnie zapomniałem. - przyznał ciągle jednak próbując sobie przypomnieć. Pociągnął za sobą Elizabeth do większego z pomieszczeń, gdzie czekał już na nich znajomy notes - A co? Ja tam lubię stare filmy. Mają klimat. Nie tak jak teraz... Liczą się tylko efekty specjalne. Kiedyś to było coś, właśnie te kobiety, tak dziwnie niedostępne i kolesie z których co drugi był gangsterem albo gliną. I wszyscy palili cygara. - wampir westchnął lekko opadając na kanapę wraz z Elizabeth - I kobiety nosiły tak fajnie upięte włosy. - spojrzał na Lizzy i zademonstrował samymi ruchami dłoni bo jego włosy nie za bardzo się do upięcia nadawały - Były uczesane na gładko i miały takie małe, bułeczkowate koki, albo miały takie wystylizowane fale. Teraz już tak się kobiety nie czeszą. Nie, ja się nie dopraszam. - zaprzeczył po chwili - Po prostu opowiadam ci o tym co mnie interesuje, ciekaw tego co ty o tym myślisz. - zawsze dużo mówił i to akurat się nie zmieniło - Jak ktoś czasem za bardzo chce pod prąd to i nic śmiesznego z tego nie wychodzi, wiesz? I później są komedie w sam raz dla kretynów. - ujął w dłoń notes i popatrzył na wypisane punkty - Nazwa? O... Matko. Dobijasz mnie swoimi pytaniami dziś. - uśmiechnął się lekko - Nie mam pojęcia, poza tym ta nazwa wydaje mi się być najtrudniejszą do wymyślenia. To takie... Jakby niepotrzebne i nie może się powtarzać, by nie było dwóch podobnych knajpek... - pokręcił głową wykrzywiając usta i zastanawiając się - Pewnie to będzie zależało też od tego gdzie znajdę lokal. Nie wiem, serio nie mam bladego pojęcia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:33, 08 Cze 2010    Temat postu:

Elizabeth przeskoczyła zwinnie ponad oparciem kanapy i usiadła znów po turecku na miejscu, na którym wcześniej siedziała. Lubiła taką pozycję. Było jej wtedy najwygodniej zwłaszcza, że mogła się wtedy wpatrywać w swojego rozmówcę, z którym kontakt podczas rozmowy zawsze sobie bardzo ceniła. Poza tym mogła się wtedy bezczelnie wręcz wpatrywać w chłopaka, nie obracając przy tym głowy, co było by dość zauważalne wtedy.

- Lubisz cygara? - zapytała nagle. W sumie cygarami się nie zaciąga a odrobina tego posmaku zostającego w ustach wciąż była osiągalna dla nich do zaznania. - Masz ochotę? - dodała przypominając sobie, że gdzieś do którejś z szafek pod telewizorem wrzuciła niewielkie pudełeczko z dwoma albo trzema cygarami. Ona sama nie znosiła, ale jeśli on lubił, to mogła się z chęcią nimi podzielić.

Słuchała z uwagą jego kolejnych słów. - Co ja o tym myślę? - zapytała retorycznie, po chwili kontynuując - Tak szczerze mówiąc, to jakąś wielką fanką akurat tamtego okresu nie jestem, ale faktycznie te wąskie suknie, idealnie ułożone włosy u kobiet i perfekcyjnie skrojone garnitury u mężczyzn miały swój niepowtarzalny urok. Z resztą nie tylko ubiór się pozmieniał od tamtych czasów, ale i obyczaje, które... ach, szkoda gadać w niektórych przypadkach. - uśmiechnęła się mrużąc przy tym wesoło oczy.

Komentarz Roya o dobijaniu go pytaniami jeszcze bardziej rozszerzył uśmiech na jej twarzy. Obróciła się o dziewięćdziesiąt stopni, by opierając się plecami o kanapę, usiąść znów bokiem do chłopaka. Wsunęła przy tym dłoń pod jego ramię i obejmując drugą od góry rzuciła spojrzeniem na notes z wypisanymi w nim punktami. - No dobra. - powiedziała - Czyli póki co mamy projekt knajpy 'No name'. Spoko, popracuje się nad tym później. - stwierdziła - Co tam jeszcze mamy do opracowania mój mistrzu ceremonii? - rzuciła oglądając kolejne punkty jego planów.

Biznes plan
5-6 lat
Formalności i pozwolenia
Lokal
Kredyt
Remont
Umeblowanie
Naczynia i inne
Sprzęt
Obsługa
Muzycy
Reklama i promocja


- No tak, - powiedziała wpatrując się w białą kartkę z namalowanymi na niej robaczkami liter - kredyt odpadł, biznes plan obgadaliśmy wstępnie i pozostaje jeszcze tylko zapuścić wabik na jego twórcę, lokalu poszukamy po zachodzie słońca... Formalności i pozwolenia! - puknęła palcem w miejscu, gdzie widniała ta pozycja - Ty latasz i załatwiasz. Rejestracja działalności, pozwolenia urzędu na zakłócanie ciszy, alkohol, spędy ludzi na koncerty... Jej, jak to dobrze, że to nie ja będę musiała z tymi papierami biegać! - zaśmiała się, klepiąc lekko dłonią jego ramię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:54, 08 Cze 2010    Temat postu:

Chwila w przeciągu której wampir się zastanawiał nad punktem z umeblowaniem wystarczyła by Elizabeth poczęstowała go czymś zupełnie niepotrzebnym. Kiedy Roy w końcu oderwał się od kartki powiedział przepraszającym tonem - Wybacz, ale nie. Nie palę cygar, wyobraź sobie że teraz w ogóle nie palę. - nie było w tym już takiej przyjemności jak kiedyś, więc odstawił palenie zupełnie na bok, choć z przyzwyczajenia zawsze nosił przy sobie paczkę sam nie wiedząc dlaczego - I czy ty masz tutaj absolutnie wszystko? - zapytał rozbawiony najpierw tym wspaniałym termosem, a teraz pudełkiem cygar - Co masz w łazience? W wannie pływa rekin? A może delfinek? - roześmiał się cicho patrząc na Elizabeth. Roy uszanował jej zdanie kiedy stwierdziła że nie fascynuje się zbytnio ta epoką w kinematografii - Tak, wszystko się zmieniło. Trochę szkoda. - powiedział z nijakim smutkiem. Ułożył notes na udzie tak by i ona go dokładnie widziała. Zerknął kątem oka na Lizzy - A wiesz że 'No name' jest całkiem ciekawe? - spodobała mu się ta propozycja, która w zasadzie nią nie była - Nie powie niczego konkretnego, a mnie osobiście zaintrygowała. - stwierdził przekrzywiając głowę raz na lewo a raz na prawo jakby oceniał coś czego Elizabeth nie widziała - Jaaa nie dość że mnie dobijasz pytaniami to i jeszcze określeniami. Nie byłem mistrzem ceremonii i nie będę. - stwierdził z żartobliwym wyrzutem - Za bardzo się jąkam kiedy widzę przed sobą masę ludzi. To odpada. - spojrzał na wampirzycę żałośnie - I jeszcze to. - westchnął gdy wyliczyła pozwolenia jakie musiał uzyskać - Och umiesz podcinać skrzydełka nie ma co. Ale! - uniósł palec wskazujący lewej dłoni w górę i pokiwał głową zadowolony - Co to dla mnie... Oczaruję wszystkie panie z okienek moim boskim głosem... - zamruczał cicho przy uchu Elizabeth - I już. - ze wszystkiego umiał pożartować. Nawet z bezlitosnych urzędników i ich braku poczucia humoru.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:22, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Nie no, nie ma sprawy. - odpowiedziała wesołym głosem - Tak tylko zapytałam. I nie, nie mam wszystkiego, cygara dostałam zdaje się, że... od Marii? Chyba tak. - nie potrafiła sobie przypomnieć kto jej je wręczył - Sama w zasadzie nie palę a tym bardziej cygar, więc czekają na swego konesera. Ponoć oryginalne kubańskie i w ogóle fa-fa-ra-fa, ale nie znam się na tym, by stwierdzić czy to prawda.

Roześmiała się głośno na jego słowa o jakimś pływającym zwierzątku w jej łazience - Nie, nie. - zaprzeczyła - Zwykła wanna, przyrzekam. No, z jaccuzi. - zaznaczyła, by nie było potem, że skłamała - Uwielbiam te niewielkie odprężające bąbelki. - wyjaśniła - Zwłaszcza odkąd nie mogę liczyć na zabicie czasu snem, dość często pozwalam sobie na posiedzenie w takiej wodzie. Z olejkami, solą morską albo masą piany... - dodała - Może się nie utopię, jeśli kiedyś mnie tak odprężą, że jakimś niesamowitym cudem zasnę. - zażartowała.

- Ej, 'no name'? - zdziwiła się, że jej lekko wypowiedziane słowa, chłopak przyjął za coś, co może się spodobać. - Serio nad tym myślisz? - zapytała z niedowierzaniem - Oj, no weź... Rok temu wypominałeś mi, że Robaczek też nie może być... - udała nadąsaną - Dasz radę! Jestem pewna, że sobie poradzisz. Ooo, no właśnie. Jestem pewna, że wszystkie legną u Twoich stóp. - powiedziała, lecz nim skończyła mówić, Roy mruknął jej niemal wprost do ucha. Aż się wzdrygnęła przy tym i było to dość znacznie dostrzegalne dla niego. - Jej! Ja już ległam dawno temu! Mnie nie musisz do tego przekonywać! - jęknęła przechylając głowę tak, by spojrzeć mu się wprost na twarz - A poza tym to są techniki całkowicie niehumanitarne! I całkowicie poniżej pasa! - sapnęła z żartobliwym wyrzutem - Powinni ich zakazać! - pożaliła się i gdyby tylko mogła, pokazałaby mu właśnie jak na jej rękach każdy, nawet najdrobniejszy włosek się uniósł od tego chuchnięcia. Jednak nie dostała gęsiej skórki i tylko mogła sobie pomarudzić drocząc się z nim. - A jak będziesz stosował takie sposoby na mnie... - zmrużyła oczy a przy tym nieznacznie swój nos - ...to będziesz mnie miał nie tylko na sumieniu, ale i na głowie! Uważaj, bo jeszcze ta szalona fanka się ziści!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:53, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Tak czy siak, masz je tutaj a to wskazuje na to znów, że masz wszystko czy w torebce czy choćby w tym apartamencie. - zatoczył dłonią zgrabne kółko chcąc pokazać co miał na myśli. Ciężko było przy nim postawić na swoje zdanie bo Roy uwielbiał obstawać przy opinii jaką on miał choćby i dla podroczenia się z rozmówcą - Ha! Wanna sobie może być zwykła do kwadratu, ale to co w niej pływa to już niekoniecznie. - zauważył tryumfalnie zwycięskim tonem - Ale okej, okej... - zamachał długopisem - Wierzę. Zwykła wanna, bez niespodzianek z wielkimi zębiskami w środku. Za to jacuzzi. W porządku. - dobrze było wiedzieć co też Elizabeth lubi, bo tak w zasadzie Roy miał nikłe pojecie o wampirzycy. Zanotował to sobie skrzętnie w pamięci i już był o trochę do przodu - Ej, 'No name'? - przedrzeźnił ją zabawnie - Tak, właśnie tak. Pomyślałem nad tym całkiem serio. Tak inaczej, nie uważasz? Odcinało by się od setek barów z nazwami typu 'U Barry'ego', 'Pod mewim gniazdem', 'Pod świńskim łbem', 'U Charlotte' i innych podobnych... 'No name' mi się podoba. Brzmi tajemniczo. - przyjrzał się Elizabeth niepokojąco zaciekawionymi oczami - Co tak drżysz? - uśmiechnął się szerzej - Będziesz zazdrosna o te wszystkie panie? Poddane władzy mojego głosu i uśmiechu? - zamrugał lekko szczerząc się do Lizzy - I ja nie widzę w tym nic niehumanitarnego. - jak facet w ogóle mógł tak pomyśleć? - Znasz takie powiedzenie że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone? No więc, nie masz co się czepiać, chyba że będziesz uparta to i ja wymienię parę rzeczy których ekspozycję ty powinnaś ograniczyć bo to też w końcu niehumanitarne względem biednego faceta, o! - zaznaczył na końcu wyraźnie zadowolony ze swojego wywodu. Wywrócił lekko oczami na wspomnienie o zwariowanej fance - Eee tam...Nie muszę tego robić. - uśmiechnął się cwaniacko i stwierdził - I tak jesteś moja. - ukłonił się przed Elizabeth by nie odebrała tego jako obrazy, a jedynie jako... Komplement, tak. Choć z drugiej strony czy to ze była jego dziewczyną było w jakikolwiek sposób wyróżnieniem? Raczej nie bardzo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:29, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Nie mam wszystkiego! - obstawała przy swoim - Jeszcze wielu, wielu rzeczy by mi brakowało do tego stanu. - powiedziała. Nie chciała dać za wygraną. - No zwykła wanna noooo... - mruknęła wpatrując się w jego twarz z bliska - I wcale nie ma zębów. Za to ja mam. - powiedziała i zmusiła się do tego, by w szerokim uśmiechu chłopak dojrzał na moment wysuwające się jej kły. Przesunęła po nich językiem, podkreślając przy tym wagę swych słów. - Uważaj, bo Cię zaciągnę do łazienki, by Ci udowodnić, że tam nic nie gryzie prócz mnie! - pogroziła śmiejąc się i jednocześnie chowając ponownie zęby tam, gdzie było ich miejsce czyli w dziąsłach.

Za to gdy zaczął ją przedrzeźniać, parsknęła już śmiechem na całego. - Nie no, dobra... Jeśli Ci się podoba, to czemu nie? - powiedziała hamując z trudem swój śmiech. Lubiła gdy ją chłopak rozśmieszał. Nie dość, że potrafił wprowadzić ją w świetny nastrój, to jeszcze strasznie podobało jej się jak w takich chwilach świeciły mu się oczy niczym niewielkie latarenki. - No jasne, że byłabym zazdrosna! - przyznała szczerze - Chociaż nie rzuciłabym się, by wydrapać im oczy ani nie rozszarpywałabym im uszu, by nie mogły nigdy więcej słuchać, ale bądź pewien, że znalazłabym już jakiś sposób, by zapomniały, że Cię kiedykolwiek widziały... - pogroziła chociaż ciężko jej było utrzymać przy tym jakąkolwiek powagę - Z resztą która kobieta by tak nie reagowała? - zapytała nie wierząc, że mogłaby się choć jedna taka znaleźć. - Zaraz, zaraz, mówisz, teraz o miłości czy o wojnie z tymi paniami za okienkiem w urzędzie? Ooo, no proszę Cię! Niby co takiego miałabym zasłaniać, co? Takie pojęcie nie humanitaryzmu w przypadku odnoszenia do faceta nie istnieje! Przecież Wy, gatunek męski, potraficie sami z siebie odnajdywać w sobie pokłady totalnego znudzenia, nie zainteresowania i tumiwisizmu! Niby co takiego mogło by się nie poddać takie męskiej obojętności i zmusić do czegokolwiek? - zapytała - No powiedz. Mam uwierzyć, że na przykład Ty jesteś taki biedny? No proszę Cię... - zaśmiała się, opierając rękę z jego drugiego boku tak, by pochylając się przed nim, znalazł się między jej rękami.

- Twoja? Twoja? Oj jakiś pewien siebie, mój drogi! - zaśmiała się, lecz po chwili opanowała się, patrząc mu z bardzo bliska wprost w oczy - No dobra, masz rację. - przyznała - Dałam się złapać na patent z zapalniczką i tak mnie jeszcze trzyma... Powiedz, co Ty takiego wtedy zrobiłeś? Gdzie chowałeś ten młotek, by mi przywalić nim i zawrócić tym samym w głowie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:58, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Ty, ty, ty... - Roy wskazał palcem na dwa piękne, idealnie zaostrzone, białe kiełki - Teraz to ty mi nic tymi kłami zrobić nie możesz. - puścił do Lizzy oczko - I mam nadzieję że nie chcesz. - dodał z przestrachem wytrzeszczając na moment oczy jakby faktycznie się jej przeraził - Doprawdy? - zapytał zaskoczony - Och ty zazdrosna... - zajęczał kręcąc głową. Prychnął cicho - To jak ja jeszcze mogę pracować? - zapytał jakby go oświeciło - Skoro ty dopuszczasz do siebie myśli by coś zrobić biednym paniom urzędniczką to co zrobisz z tą rzeszą kobiet która słucha moich audycji, hm? A pamiętaj o moich wręcz genialnych sposobach wywabiania plam wszelkich. Wtedy już muszę używać moich nieprzeciętnych... - jak on czasem koloryzował - Zdolności by utrzymać je przy odbiornikach. Też jesteś o nie zazdrosna? - zapytał nadal ciekaw. Był w wyśmienitym nastroju mogąc tak sobie gdybać i insynuować na wszelkie tematy z Lizzy. Nadzwyczaj dobrze się z nią żartowało - Z urzędniczkami? To wojna. Na pewno. Wiesz, zdobyć te wszystkie śmieszne uprawnienia i inne pierdoły. Wojna, wojna... I jakbym mógł tu mówić o miłości? - spojrzał na Elizabeth i zaczął wymieniać potępiającym tonem - Te zasuszałe kobietki, bez uśmiechu na twarzy, przybijające te pieczątki... - uczynił taki ruch jakby przybijał wspomnianą pieczątkę i przesuwał coś drugą dłonią - I znowu i znowu i znowu... - powtarzał do znudzenia - Choćbym tam wpadł z gitarą i zaśpiewał powalającą serenadę ich by to nie wzruszyło i kazałby mi przejść na koniec kolejki. To będzie wojna. My faceci? My faceci?! - wskazał na siebie dłońmi oburzony - O nie! Kiedy przed facetem idzie kobieta... - zacisnął dłonie w pięści i spojrzał sugestywnie na nogi Elizabeth w prowokacyjnie krótkich szortach - W takim czymś... - wskazał na nie krótko palcem - To wierz mi. Tumiwisizm nie wchodzi w grę. Chyba że facet jest gejem, to wtedy ja umywam ręce od tego tematu. - rozłożył dłonie na boki odmawiając dalszej dyskusji na ten temat. Podrapał się po brodzie o zapytał ze śmiechem - Czy ty masz mnie za takiego brutala bym uciekał się do sprzętu ciężkiego, no albo choćby do tego młotka? Ja po prostu tam się znalazłem. To wszystko. - uważał że to wystarczyło.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Oj nawet nie wiesz co z nimi mogę zrobić! - mruknęła kręcąc lekko głową - Serio nie wiesz? - zapytała zdziwiona lekko, lecz szybko przeskoczyła na następny temat lekko się czerwieniąc przy tym. Było to dziwne u niej, bo raczej rumieńce należały do żyjących ludzi, ale jednak u niej w jakimś niewielkim stopniu to jeszcze zostało. Widać jej organizm nie do końca się jeszcze przyzwyczaił, że nie jest już żywym człowiekiem. - Krzywdę? Coś Ty! - uśmiechnęła się lekko siadając ponownie normalnie.

- No ba! Wiesz, to instynkt. Znaczenie swego terenu, to domena mężczyzn a pilnowanie kobiet. - zaśmiała się - Jakże można z tym walczyć? - udała zaskoczoną - Oj... Lepiej mi nic o tym nie mów! - obróciła się znów siadając po turecku i pomachała mu palcem przed twarzą - Chyba, że chcesz mieć kogoś na sumieniu. - pogroziła - Nooo... Ja tam się nie znam na męskich uczuciach, ale ponoć i w wojnie można się zakochać. - stwierdziła z przekonaniem - Chociażby wojnie płci. - dodała chichocząc.

- Na pewno nie wchodzi w grę? - zapyta z niewinną miną na twarzy prostując na moment nogi i przekładając je ponad kolanami Roya tak, że miał jej w poprzek swoich. Pokazała przy tym swoje przykrótkie spodenki odchylając się nieco w tył przy tym. - Co z nimi nie tak? - zapytała zwinnie podciągając ponownie kolana do siebie, by nie świecić gołymi łydkami przed nim zbyt długo. - No tak, taaak. - przytaknęła siadając skrzyżnie - 'Ja po prostu tam się znalazłem'. - teraz ona zabawiła się w lustro naśladując mimikę i głos chłopaka - Takie niewiniątko... Ktoś by pomyślał... - pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Roooy... - przeciągnęła jego imię i w bardzo krótkiej chwili znalazła się tuż przed jego twarzą, prawie stykając się ustami z jego wargami. Oparła się delikatnie dłońmi po jego obu bokach o kanapę, by zachować równowagę. Gdyby oddychała, chłopak poczułby z pewnością jej ciepły oddech na sobie. Jednak Eliza nie oddychała. Mimo wszystko wstrzymała odruchowo w płucach powietrze zamierając na moment w bezruchu. Spojrzała się wprost w błyszczące oczy swego towarzysza i opuszczając powoli wzrok po jego nosie i policzkach na jego usta, przypomniała sobie o tym, że przecież to ona chciała zmusić go do kolejnego ruchu. Zaraz po tym wypuszczając z trudem powietrze z płuc zaczęła się ponownie od niego odsuwać. Ta chwila wystarczyła jej na tyle, by poczuć się tak blisko niego a jednocześnie by nakarmić siebie jego zapachem.

Siadając wyprostowana i krzyżując nogi znów po turecku zapytała spokojnie - To co tam mieliśmy dalej na tej liście?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:01, 08 Cze 2010    Temat postu:

Roy podparł sobie brodę dłonią i garbiąc się zapytał ujmującym za serce tonem - Grozisz mi? - wpatrywał się z Elizabeth mając trudności ze skupieniem na czymkolwiek innym uwagi. Po jej kolejnym stwierdzeniu odchylił się w tył i zajęczał przeciągle - O nieee... Ja się nie zakochuję byle kiedy. Tym bardziej że za zbyt wielką poufałość mogę dostać pieczątka po czole, albo zostać uznany za niewłaściwie wypełniony wniosek i odrzucony do kosza. Urzędniczki nie mają serca do facetów. No chyba... - zaczął nagle nowy wątek - Że zapałam miłością do wszelakich druczków, parafeczek, spinaczy i koszulek foliowych. I tych wielkich skoroszytów. I biurka. I będę bardzo przykładnym pracoholikiem, oddam się temu w pełni i... - zamachał jej przed nosem notesem - Nici z knajpy. Lepiej bym nie dał się porwać temu uczuciu. Nie będę miał czasu na nic. I to będzie katastrofa... - zakończył przeciągając złowieszczo. Zaśmiał się z miny Elizabeth, po chwili jego mina trochę zmarkotniała kiedy miał do rozwiązania problem spodenek wampirzycy - Więc tak... - zaczął rzeczowo, ale nie zdążył się rozwinąć bo sprzątnęła mu nogi sprzed nosa - Ej... Miałem właśnie wygłosić wykład dowodzący... - Roy przybrał minę wspomnianego niewiniątka i zapytał jeszcze bardziej niewinnym tonem - Prawda? Takie cudo się trafiło. Serio, kto by pomyślał? - uniósł brew w górę kiedy Lizzy zawisła wprost przed jego twarzą - Błagam... - uśmiechnął się do niej niepewnie - Nie rób tak. Wiesz jak ty pachniesz? Nie wyobrażasz sobie... - oblizał machinalnie usta. Nie miał jej lat praktyk a jakoś nie chciał by obrazek który nagle pojawił się w jego umyśle pokazujący niezbyt radosną scenę w której to Roy potraktował Elizabeth jak zwykłego chomika, stał się rzeczywistością. Prawdę mówiąc mało mógł jej zrobić, ale sama myśl tego odrzucała go na jakiś czas - Nic. - odparł i przekręcił się do wampirzycy plecami. Poleciał w tył a jego głowa wylądowała przy udach Lizzy, a nogi przewiesiły się przez oparcie kanapy - Wykręciłaś mnie z pomysłów jak ścierkę. Bezczelna kobieta. - mruknął pseudo niezadowolonym tonem zerkając na nią z dołu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:30, 08 Cze 2010    Temat postu:

Zaśmiała się przeciągle myśląc o pieczątkach, druczkach, papierkach i świstkach w ilościach obłędnie hurtowych do wypełniania. I tej jego szaleńczej miłości do licznych formularzy do wypełniania niczym maszyna do drukowania masowych wydruczków.

- No to wygłoś go teraz. - stwierdziła wciąż nie hamując swego śmiechu - Czy Ci potrzeba widzieć obiekt, o którym mówisz? - zapytała z łobuzerską minką na twarzy - Czego miał dowieść? - dodała pytająco. Chyba coraz bardziej lubiła go podpuszczać. Budziło się w niej coś takiego, że sama z siebie, nie zastanawiając się nad tym chciała go podkręcać do dalszych żartów i wygłupów. To nie było normalne. A tym bardziej poważne z jej strony. Powodował sobą, że chciała się bawić i śmiać. Przed tym jak go poznała, niewiele było takich chwil, gdy się uśmiechała. A już tym bardziej takich, gdy gotowa była niemal się przekręcić z nadmiaru uciech.

- Jak nie robić? - zapytała odruchowo, ale momentalnie zorientowała się o co mu może chodzić - Jeśli choć w połowie jak Ty... to jestem w stanie sobie wyobrazić. - powiedziała z uśmiechem - Pragnienie? Czy pożądanie? Inne, prawda? - spytała z ciekawością jak on to odbiera. jej egoistyczna natura odzywała się w jej głowie mówiąc, że to dobrze. Że to oznacza, że faktycznie mu się podoba i to możliwe, że nawet bardzo. Jednak z drugiej strony... - O tym mówiłam. - przytaknęła głową pokazując mu swój nadgarstek, na którym blada skóra jaśniała odbijając się na szczupłych rękach. - Może za jakiś czas... - stwierdziła nie chcąc drążyć tematu, który dla niego był w jakiś sposób niekomfortowy. Jednak gdyby chciał o tym z nią porozmawiać, to pewnie by przemogła swoje skrępowanie. Nie miała przed nim tajemnic a przynajmniej starała się nie mieć. To uczucie było jednym z najciekawszych w byciu wampirem. Ale jak z każdą rzeczą, nie było co się z tym spieszyć. Może kiedyś?

- No, skoro tak twierdzisz. - powiedziała pozwalając mu się położyć na swoich nogach - Jak ścierkę? Jaaa? - zapytała udając zdziwienie i zaskoczenie - Szczelna czy nie szczelna to sprawa hydraulika! Każdemu to zawsze powtarzam. - zaśmiała się kładąc dłonie po bokach jego głowy i delikatnie, opuszkami palców zaczęła trochę bezmyślnie muskać go po włosach, szyi i za uszami. Jak kota... - Tak Ci źle przy mnie? - zapytała niewinnie - Potrafię bardziej zmęczyć... No, kiedy się postaram. - mruknęła puszczając do niego oczko i zaczesując sobie jedną ręką za ucho opadające na jego twarz swoje włosy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:57, 08 Cze 2010    Temat postu:

- Mam wygłosić? Mam? - zapytał dla swojej własnej pewności. Kiedy pokiwała głową nabrał niepotrzebnie powietrza jakby faktycznie przygotowywał się do dłuższego wykładu - Nie, dziękuję. Obejdzie się bez obiektu. - powiedział i splótł dłonie na swoim brzuchu przymykając oczy - Więc twoje nogi... Zacznijmy od tego ze Bóg tworząc was o niewdzięczne miał w programie chyba to byście nas mogły okiełznać i przywiązać do siebie. Ten pierwszy biedak Adam kiedy dał się pokusić, chyba nie za bardzo wiedział na co się godzi, no ale... Niech spoczywa w pokoju. - urwał na moment a po chwili pociągnął dalej - Tak więc, rzeźbiąc wasze ciała nie wiedzieć czemu ale postarał się bardzo i w większości przypadków wyszło mu to po mistrzowsku. Ale miałem zająć się jednym szczególnym... Twoje nogi i szorty. Tu sprawa staje się wyjątkowo zagmatwana. - Roy otwarł oczy kiedy zawisł nad nim jej nadgarstek. Ujął palce wampirzycy i pociągnął nieznacznie nosem czując zachwycający zapach Elizabeth - I to i to. Powiedźmy że po połowie, ale na prowadzenie wychodzi... Pożądanie, zdecydowanie. - położył jej dłoń na swoim ramieniu i poklepał lekko - Wracając do twoich nóg. Zależy kto co lubi, prawda? Mi na przykład bardzo odpowiadają smukłe kończyny o wyraźnie zarysowanych mięśniach. Ta nasza pramatka na wszystkich obrazach jest malowana jako dość pulchna kobietka i odpada w przedbiegach. Mniejsza z tym. I twoje szorty siłą rzeczy również są bardzo odpowiednie. Bardzo je lubię, ponieważ dzięki nim mogę choć przez moment kiedy to sobie dreptasz z jednego pokoju do drugiego obserwować pracę mięśni niczym u najlepszej atletki. I zapewniam cię że jest ona zachwycająca. I wtedy tumiwisizm odchodzi w siną dal. Zapytasz czy kiedykolwiek miałem zapędy na trenera czy nauczyciela wychowania fizycznego? Nie. Po prostu... - pokiwał głową z głębokim przeświadczeniem swoich racji i stwierdził pewnie - Masz świetne nogi. - jak zawsze uraczył ją okropnie długim wywodem, który mógł zamknąć cała swą esencję w jednym skromnym końcowym zdaniu i tak też było w tym przypadku - Nie... - spojrzał na Lizzy odchylając lekko głowę w tył - Proszę panią, niech pani nie męczy. Zachowaj te niecne plany na wieczór.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:37, 08 Cze 2010    Temat postu:

Prawie płakała ze śmiechu, chichocząc cały czas, gdy tak zaczął od pierwszych ludzi stąpających po tej ziemi. Co jak co, ale nie spodziewała się, że będzie potrafił takie przenośnie stosować i to jeszcze opierając się na mieszaninie mistycyzmu i historii z miną rasowego wykładowcy alchemii. Albo co najmniej profesora matematyki zbiorów nierzeczywistych. Gdyby tylko brzuch mógł ją rozboleć, to pewnie by to zrobił właśnie, skręcając wszystkie kiszki dziewczyny w jeden wielki supełek ubawienia. Nie przerywała mu aż do chwili, gdy przyznał się, iż czuje w sobie zarówno pożądanie jak i pragnienie. - To normalne. - stwierdziła - Już tak mamy... i bynajmniej nie jest to złe. A wręcz przeciwnie, otwiera to... drogę do pewnych bardzo przyjemnych doznań. - dodała uciekając na moment spojrzeniem w bok, by się znowu nie zaczerwienić. Te jej rumieńce w jej przypadku wyglądały nieco inaczej niż w przypadku ludzi. U nich zaróżowione policzki stawały się po prostu jednolitą powierzchnią o bardziej czerwonej barwie. W jej przypadku, przy tak bladej skórze i przy tym, kim była, objawiały się ledwie dostrzegalną przez krótki moment siateczką mikroskopijnych żyłek tworzących siateczkę niczym z pajęczyny utkaną. Nie lubiła tego widzieć u siebie, choć byli i tacy, którzy twierdzili, że to urocze.

- Hahaha! - znowu się zaśmiała słuchając jego wywodu. Czuła się jakby opisywał gazelę albo inne zwierzątko o zgrabnych i zwinnych kopytkach. - Jeny, ale Ty potrafisz z jednej rzeczy zrobić długą pogawędkę! - stwierdziła - Nie dziwię się, że w radiu tak szybko Ci płynie czas. - dodała. Nie potrafiła sobie siebie wyobrazić, gdyby miała odpowiedzieć na podobne pytanie w drugą stronę. Za żadne skarby nie przyszło by jej do głowy, by w taki sposób zaprezentować swoją rację i opowiedzieć niczym bajkopisarz dzieciom, historię którą z powodzeniem dałoby się zamknąć w kilku słowach tak, by zajęło to cały wieczór. Tylko w przeciwieństwie do opowiadania bajek, jego słowa nie usypiały jej. Chciała go słuchać jak najdłużej. Oparła się ramieniem o brzeg kanapy, siadając tak, by chłopak mógł spokojnie na niej leżeć i aby jej było też wygodnie przy tym. Nie chciała, aby się ruszał. Mogła mieć go blisko siebie, nie wymagając niczego w zamian i nie zmuszając do żadnych niepotrzebnych czy też zbędnych ruchów. Mogli swobodnie tak przesiedzieć, bądź też w jego przypadku przeleżeć, nawet i wiele godzin. Przyjemne to dla niej było trzymać go tak niedaleko, w zasięgu ręki i czując jego obecność przy sobie. I ten obłędny zapach, który również i w jej przypadku działał na nią niczym lep na muchę. Mogłaby się w nim zatopić i zapomnieć o wszystkim wokół. Dłonią, którą ułożył sobie na swym ramieniu, zaczęła przesuwać bardzo delikatnie, ledwie o milimetry zmieniając jej położenie.

- Na wieczór? - zapytała prawie się krztusząc z zaskoczenia - Na wieczór? - powtórzyła po chwili, gdy odruchem człowieka złapała oddech - Oj, lepiej uważaj co mówisz, bo mogę to sobie wziąć do serca i wtedy... - zaczęła, ale nie dokończyła jedynie spoglądając na niego z dziwnym, przewrotnym nieco błyskiem w oczach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:53, 08 Cze 2010    Temat postu:

- I znów mi grozisz. - powiedział odpowiadając tym samym na jej ostatnie niedokończone zdanie - I co? - postawił pytanie retoryczne - Mam się bać? Mają mi drzeć kolana przy wtórach moich pisków? Mam być przerażony do granic możliwości? - wyłamał sobie palce powolutku, z rozmysłem każdej kostce poświęcając uwagę - A może nie? Bo w końcu czego miałbym się bać? - pociągnął ze swobodą dalej nic nie robiąc sobie z jej policzków, które co doskonale dostrzegał powlekły się czymś co można było nazwać umownie rumieńcem - Tych twoich zabawnych szortów? Albo... - groziła mu przecież że przywdzieje sukienkę - Tej różowej kiecki co świadczyło by o randce? - zapytał nagle przypominając sobie rozmowę jaką prowadzili kiedyś. Odpuścił sobie uznając że dość dręczy Elizabeth - Oczywiście, to że potrafię sobie gawędzić godzinami jest na plus w mojej pracy. To jak umieć zrobić coś z niczego. Kiedyś doprowadzę do tego ze odemnie uciekniesz, zobaczysz. - zaśmiał się - Zadasz mi jakieś mega proste i krótkie pytanie a ja tak się rozwlekę, że będę mówił i mówił i mówił a ty w końcu powiesz dość i zwiejesz. Żadna czy też żaden by tego nie zniósł. Dlatego muszę się bardzo pilnować z czasem antenowym. Nie jest tak różowo. Na początku miałem z tym straszliwe problemy. - powiedział i sięgnął pod swoje plecy by wydobyć na światło dzienne notes - O cholera, kartka się zagięła. - wyprostował ją i wygładził przesuwając po zgięciu palcem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Wto 22:54, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:24, 08 Cze 2010    Temat postu:

Ona mogła tak w kółko. Śmiać się, żartować i wygłupiać na przemian ze słownymi przepychankami i utarczkami zarazem. Nie potrafiła odnaleźć w chłopaku tej drobnej nuty, która powodowała, że akurat On tak bardzo jej podpasował a nie ktoś inny. Bo przecież zabawnych ludzi spotykało się w życiu sporo, ale to właśnie dla niego traciła powoli głowę i coraz poważniej obawiała się konsekwencji tego. Nie znała wcześniej tego uczucia przywiązania się do kogoś. Jej związki, o ile można było je nazwać związkami, były raczej przelotnymi miłostkami o których równie szybko zapominała, co się zaczynało. Spojrzała na niego tym swoim dziwnym, wesołym spojrzeniem, mrużąc znów oczy w niemym proteście, że psuje jej tak świetnie sformułowaną groźbę. - No, a jeśli kiedyś zobaczyłbyś mnie bez nich, - wskazała palcem na swoje spodenki - albo i bez tego gryzącego różu? - zapytała, lecz zaraz dodała - Aaale! To się raczej nie zdarzy. Dobra, nie było tematu. - stwierdziła machając ręką - Bo przecież miałam sama nigdy się przy tobie nie pozbywać żadnego odzienia. - wypomniała niedawne żarty. - Tak bardzo chciałbyś abym Ci uciekła? - rzuciła - Oj, oj, bo się spełni i będziesz żałował... I to nie jest groźba. - zaznaczyła unosząc dłoń z jego ramienia i wskazującym palcem zaznaczając wagę swoich słów. Po tym znów położyła ją na poprzednim miejscu, przesuwając tym razem palcami po jego szyi. Taki niezamierzony, bezmyślny ruch, sprawiający jej odrobinę przyjemności. Miała nadzieję, że i dla niego było to przyjemne, ale jeśli by nie było, to zapewne już dawno by odsunął jej rękę gdzieś na bok, by tak nie robiła. - Nie przejmuj się nią, to nie żaden zabytek, zawsze możesz przepisać na czysto. - stwierdziła podnosząc się na moment z oparcia i pochylając się nad jego twarzą. Znów położyła dłonie na jego szyi po bokach przez chwilę wpatrując się znów w jago oczy, tym razem wpatrzone w notatnik. - Co? Chcesz dalej nad tym coś pokombinować? - zapytała rzucając na moment wzrokiem na jego ręce trzymające plik kartek. Po tym znów wróciła wzrokiem do jego twarzy, patrząc się na nią z zamyśleniem. Przesunęła dłonią po jego czole, jakby chciała z niego zgarnąć niewidoczne włoski. - Roooy, - znów przeciągnęła jego imię. Przyjemnie się dla niej je wymawiało - mogę coś zrobić? - zapytała spokojnym głosem zastanawiając się jak chłopak by przyjął to, co chodziło jej po głowie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:40, 09 Cze 2010    Temat postu:

Roy zlekceważył jej 'nie było tematu' i stwierdził całkiem poważnie choć oczy mu się śmiały - Gdybyś nie miała szortów czy tez sukienki to chyba miałabyś na sobie jeszcze bieliznę, prawda? Więc, nie byłoby tak źle. - wzruszył ramionami by przestała się denerwować i plątać, bo faktycznie za każdym razem okropnie się plątała a później za sprawą Roy'a jeszcze bardziej się pogrążała. Było to w gruncie rzeczy niezmiernie zabawne przynajmniej dla niego, choć dla niej już chyba niekoniecznie - Nie, gdzie tam... Ja ostrzegam tylko przed niechcianymi konsekwencjami życia ze mną. - uśmiechnął się i zapytał - Jak myślisz dlaczego mieszkam sam? Bo rodzina już rady nie dawała. Matka mnie miotłą po głowie waliła a ojciec chciał egzorcyzmy odprawiać, a ja i tak gadałem swoje. - oczywiście tak nigdy nie było. Po prostu chciał się usamodzielnić, a matka nie za bardzo go chciała wtedy z domu wypuścić. Roy dał się w spokoju rozpieszczać Elizabeth czując się przyjemnie odprężonym otoczony zewsząd jej zapachem - Zabytek może nie, ale zdążyłem już polubić tą kartkę. - powiedział cicho nadal prostując machinalnie zagięcie - Narazie nie chcę z tym nic robić. Dopóki nie znajdziemy odpowiedniego miejsca to jakby stoimy w miejscu. - okręcił notes by odgiąć papier ostrożnie w drugą stronę - Tak? - zapytał oddany swemu zajęciu musiał przez chwilę poczekać na kolejne słowa Elizabeth - Mianowicie? Co masz na myśli?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:26, 09 Cze 2010    Temat postu:

- A jakbym nie miała? - zapytała zadziornie. Ooo! Lubiła się droczyć, lubiła... Bardzo lubiła. I bynajmniej tym razem się ani nie denerwowała ani nie plątała. Dla niej także takie ich przepychanki słowne były zabawne. Nawet, jeśli czasami dawała się złapać na tym, że chcąc powiedzieć jedno zdanie kłapała ich naście tylko dlatego, że przy pierwszym źle dobrała słowa i sama przed sobą się tłumaczyła. - Oj tam. Nie wierzę, żeby życie z Tobą było aż tak złe. - odpowiedziała na jego pytanie - Także i mieszkanie nie mogłoby być takie straszne. - dodała - No chyba, że masz nawyk wrzucania brudnych skarpetek pod poduszkę i chowania butów w lodówce? - zaśmiała się - Przyznaj się, jakie masz wady? Jakieś koszmarnie upierdliwe nawyki albo denerwujące natręctwa? Szczoteczka do zębów wrzucona do kubeczka, w łazience, zawsze musi być pochylona w lewą stronę? Albo... Guziki na poszewce kołdry nie mogą się poprzekręcać? Albo też... - zaczęła wymyślać jakie to nawyki i przyzwyczajenia inną osobę mogłyby doprowadzić do białej gorączki - Albo mleko w lodówce musi koniecznie stać w kieszeni na drzwiczkach a nie na półce? No dobra, to kiepski przykład w naszym przypadku. Ale co takiego uważasz u siebie za niedoskonałość, której nie da się znieść? - zapytała - Bo na gadanie jest zawsze sposób. Chociażby słuchawki w uszach i już nic nie dociera. A w razie czego, to znalazłby się jakiś sklep, w którym kupiło by się knebel. Taki solidny i nie do wyciągnięcia zbyt prędko. Na pewno by się coś znalazło. W ostateczności byłby różowy albo powleczony czarnym lateksem. Ale kto by na to patrzył mając w perspektywie błogą ciszę i spokój? - rozgadała się już kompletnie - Są dziesiątki możliwości uciszenia kogoś. Jakiś bym znalazła. No, oczywiście gdybym to ja miała się z Tobą tak 'męczyć'. - wciąż się śmiała - Chociaż nie sądzę, żeby to było aż takie koszmarne męczenie się. Potrafię być wyrozumiała. - stwierdziła dumnie - Z resztą jak widziałeś te półtora miesiąca jakoś mieszkaliśmy razem i nie zaciukaliśmy się tępymi nożami, nie? - rzuciła - A kłótnia potem się nie liczy, bo w normalnych warunkach byś polazł do pracy i na parę godzin była by cisza w domu, o! - powiedziała z uśmiechem - Z resztą ja też jakbym poszła na zajęcia, do szpitala, czy jak często się zdarza do pałacyku, to też by mnie nie było sporo czasu. Więc? Co przede mną ukrywasz? - spytała roześmiana spoglądając się do góry nogami na jego twarz - Czego mam się obawiać?

- A takie tam... - mruknęła po chwili, gdy zapytał ją co ma na myśli. Położyła przy tym swoją dłoń na jego policzku, muskając palcami tuż pod jego brodą w taki sposób, że mogło to zacząć łaskotać. - Tak mi coś chodzi po głowie. Nic ważnego. - stwierdziła nie chcąc się przyznać za bardzo co chciała zrobić. W końcu miała nic nie robić. I nie poganiać do niczego. Ale korciło ją strasznie. - No, lokalu poszukamy wieczorem. - zmieniła temat powracając do poprzedniej rozmowy - Myślałeś nad tym jak duża to ma być knajpa? Taka klimatyczna dla niewielkiej grupy znajomych czy wręcz przeciwnie, niemal hala na wielkie spędy? No bo pytanie gdzie będziemy szukać. Bliżej centrum czy wolisz na obrzeżach? - spytała - Co do pogody i rozmowy z rektorem czy tam dziekanem, to możemy zaraz sprawdzić na necie kiedy będzie na tyle marny dzień, by niemal padało i nie było słońca. - zaczęła nawijać jak nakręcona. Znów było po niej widać, że coś próbuje zagadać odwracając uwagę od tego, o co się zapytał chłopak. Wyprostowała się przy tym opierając się jedną ręką za sobą, by było jej wygodniej. Jednak na dłuższą metę taka pozycja nie była za wygodna. - Poczekaj chwilę. - powiedziała wsuwając mu swoją dłoń pod głowę i unosząc go lekko na moment, gdy się obracała o dziewięćdziesiąt stopni tak, by móc się plecami oprzeć o kanapę. Potem ponownie opuściła rękę, pozwalając mu się z powrotem ułożyć wygodnie na jej kolanach. - Okej, już. - potwierdziła, że już się nie będzie kręcić. Spojrzała przy tym na swój salon. Cóż, od ponad roku nie mogła się zebrać w sobie na tyle, by wynająć dla siebie jakieś mieszkanie. Powinna była już dawno to zrobić, ale tak się tu zasiedziała, że te kąty zaczęła traktować jak swój azyl. - O! Roy, - wpadła przy okazji na jakiś pomysł - Może szukając miejsca na knajpę, przy okazji pomógłbyś mi znaleźć jakieś mieszkanie do wynajęcia? - zapytała - Bo jak widzisz wciąż siedzę tu, w hotelu a... chyba przydałoby mi się wreszcie stąd wynieść. - powiedziała - Miałbyś ochotę mi pomóc?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:06, 09 Cze 2010    Temat postu:

Roy prychnął i stwierdził bezczelnie - To nie byłabyś pierwszą kobietą jaką widziałbym bez bielizny. - co chciała uzyskać przez to pytanie? Zbyt wiele różnorakich dróg się przed nim otwierały a wszystkie prowadziły w zasadzie do jednego końca - Sądzisz że bym uciekł? - zapytał przewrotnie szczerząc się do Elizabeth z dołu. Pokręcił nieznacznie głową na lewo i prawo. Otworzył lekko usta by coś powiedzieć, ale nie przerywał Lizzy. W końcu kiedy skończyła wygłaszać swoje spekulacje na jego temat Roy zdecydował się odpowiedzieć - Nie, nie wkładam butów do lodówki ani nic z tych rzeczy. Nie jestem w stanie wymienić swoich wad. - nie był doskonały, to wiadomo, ale mieszkał samemu więc nikt mu nie wytykał skaz na jego charakterze - Sądzę że o tym musiałbyś się sama dowiedzieć, bo tego niestety ale nie umiem powiedzieć. Każdego pewnie coś we mnie drażni i dla każdego jest to co innego. I dla ciebie pewnie też się coś znajdzie. - powiedział ze spokojem - Jasne... - zaczął śmiejąc się głośno - Bo ja już bym ci się dał zakneblować. Yhm... Tym bardziej jeśli knebel miał być powleczony lateksem a nie daj boże jakby był różowy. Odpada. - pomyślał przez chwilę i mruknął - Nie ukrywam niczego, możesz być pewna. Chyba że za takie coś można uznać panujący w kawalerce rozgardiasz, to tak... Wtedy mam coś do ukrycia. - położył na brzuchu notesik z ich wspólnie ułożoną listą i pociągnął Lizzy dalej za język - No powiedź że wreszcie. - jako że temperatury ich martwych ciał były równe Roy stwierdził że Elizabeth jest przyjemnie ciepła. Przygiął brodę do klatki piersiowej przyciskając jej palce - Powiesz czy nie? - musiał jednak odpuścić, bo nie chciała nic na ten temat powiedzieć. Uniósł się nieznacznie w górę kiedy zaczęła się wiercić, a po chwili znów ułożył swą głowę na udach wampirzycy - Klimatyczna. Nie lubię wielkich spędów. Poza tym od tego jest stadion. U mnie ma być jakby kameralnie. Na obrzeżach raczej. - zadecydował po chwili przemyślenia - Jeśli chcesz to sprawdź, będziemy już do przodu z tą jedną informacją. Tylko przypadkiem nie skasuj tej wiadomości od Sebka. Ja wiem że dwie zimne kawy są gorsze od jednej. - później zamilkł na dość długą chwilę. Analizował jej prośbę zastanawiając się czy i tym sposobem nie rozwiązać swojego problemu i nie zagnieździć się w większym mieście. Miałby wszędzie bliżej i do pracy i jakby już coś z tego wyszło to do swojej knajpy - Mogę to przemyśleć do wieczora? Wtedy coś ci powiem na ten temat. - spojrzał pytająco na Elizabeth mając nadzieję że się zgodzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:32, 09 Cze 2010    Temat postu:

Elza nie przejęta bynajmniej bezczelną odpowiedzią uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi. Ot, drażniła się jedynie i skoro chłopak nie dał się na to naciąć, to cóż, znajdzie jeszcze dziesiątki powodów do tego, by go popodpuszczać i tyle. - Nie, nie sądzę. Chociaż kto Cię tam wie? - rzuciła puszczając do niego oczko. - No coś Ty... - jęknęła z teatralnym zawodem w głosie - Powiesz mi jeszcze, że nie lubisz ani lateksu ani różu? Łeee... Zawiodłam się, wiesz? - powiedziała parskając śmiechem po chwili, nie mogąc powstrzymać nijak tego wybuchu u siebie. - Rozgardiasz? Tak się teraz nazywa twórczy nieład bądź artystyczną aranżację przestrzeni? - zaśmiała się - Spoko, czyli to raczej nic groźnego. No, chociaż powodujące czasem stan frustracji. - dodała wesoło. Ona była pod tym względem totalnym przeciwieństwem. Wszystko musiało być u niej ułożone, miało swoje miejsce i nigdy, ale to nigdy nie pozwalała sobie na bałagan. No chyba, że tylko na chwilę. Chociaż bałagan w jej przypadku mógł wyglądać równie naturalnie co plantacja truskawek na środku pustyni. - Oj nie, nie powiem... Ej! Puszczaj no! - syknęła śmiejąc się - Nie powiem. Musiałbyś mnie do tego zmusić. - pokręciła przecząco głową wyswobadzając swoją rękę spod jego brody. Jakoś póki co wizja klimatycznej knajpy jej się jeszcze nie kreowała przed oczami. - Dobra, to sprawdzę za chwilę, laptop został w sypialni. Nie lubię lubię dziergać na telefonie, nic na tym piekielnym telefonie nie widzę. Poza tym, to jakiś prehistoryczny zabytek i kiepsko na nim się łazi po sieci, wolę normalny ekran jak jest taka możliwość. - stwierdziła - Poza tym to kwestia przyzwyczajenia. - dodała po chwili - Oj nie, nie skasuję... Aż taka niezdara to ze mnie nie jest. Poza tym, nawet jak skasuję, to sobie ją odzyskam potem. Trochę się pogrzebie przy pamięci i będzie dobrze. Musiałabym się nieźle nastarać by nie dało się już niczego odtworzyć z jego pamięci. - wyjaśniła - Spokojnie, nie musisz się spieszyć. Widzisz, ja od roku nie mogę się kopnąć i czegoś poszukać, to i kolejny rok by mnie nie zbawił. - zaśmiała się - Wiesz, nigdzie mi się nie spieszy, przywykłam do tego miejsca, ale czas byłby chyba najwyższy coś z tym zrobić. Czasem jak mnie nagra, to łażę po mieście i szukam czy coś mi czasem w oko nie wpadnie do wynajmu, ale jakoś albo byłam aż tak strasznie wybredna, że na nic się nie zdecydowałam albo też brak mi było motywacji. Tak się tylko pytałam czy nie chciałbyś, bo może czyjeś towarzystwo zmobilizowałoby mnie do ruszenia się z tego szpitalnie jasnego wnętrza. - wyjaśniła z uśmiechem.- Także nie spiesz się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:00, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Sam siebie wiem najlepiej. - powiedział z samozadowoleniem tryskającym z jego tonu - Nie... - zajęczał przeciągle z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy - Niestety nie lubię ani lateksu ani różu, tym bardziej jakbyś miała mi zaserwować połączenie ich... W zasadzie jednak to drugie jeszcze ujdzie w tłumie, w końcu jak masz wyskoczyć dziś wieczór w sukience takiego koloru to chyba musiałbym przymknąć na to oko. - bo nic innego by mu nie pozostało. Musiałby zaakceptować decyzję Elizabeth, ale nie chciał by wystawiła go na próbę podczas której musiałby trzymać swoje, wtedy złośliwe żarciki na temat koloru jaki wybrała, na uwięzi - Już się zawiodłaś? Masz c los. - uderzył otwartą dłonią w swoje udo - Za szybko mi idzie to zrażanie ciebie względem mnie. Jaki tam stan frustracji? - zapytał ciekaw czy to faktycznie może ich poróżnić - To takie fajne kiedy każdego dnia poszukujesz tych samych sprzętów w innych, coraz to bardziej zaskakujących cię miejscach. I przekładasz całą resztę z jednego miejsca na drugie jedynie po to by kolejnego ranka znów rozpocząć kolejne poszukiwania. To jak wieczna przygoda. - zauważył z optymistycznym uśmieszkiem - Nigdy się nie kończy. - Roy przybrał nachmurzony wyraz twarzy chcąc by niebo choć w pewnym stopniu odzwierciedlało jego chwilowy nastrój tylko po to by Elizabeth mogła z nim wyjść - Nie będę cię do niczego zmuszał. - nie dał się wciągnąć w jej grę a dla własnego usprawiedliwienia dodał - To poniżej mojej godności. - wysłuchał narzekań na telefon i stwierdził - To dlaczego nie sprawisz sobie czegoś lepszego? - zapytał - Przecież nie zawsze ma się laptopa przy sobie... - nie wdał się w dyskusję na temat mieszkania. Chciał pomyśleć. Może nawet i kogoś się poradzić a przedewszystkim rozważyć za i przeciw. Jakby tak miała nie wytrzymać przez ten bałagan?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:36, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Hahaha! - zaśmiała się na widok jego miny - To się zgadzamy w tym temacie. Przynajmniej w jednym. Róż dla mnie jest czymś koszmarnym. Do lateksu nie jestem przekonana, ale też nie pałam do niego jakąś awersją. Jest mi raczej obojętny. - wyjaśniła - Nie jestem najlepsza w robieniu bałaganu. - przyznała się - Przez wiele lat jeżdżąc z miejsca na miejsce z moim bratem to ja zajmowałam się pamiętaniem gdzie co jest i pilnowaniem, aby na pewno wszystko odnaleźć przed kolejnym wyjazdem. Mój brat za to zawsze coś gdzieś upychał a potem z rozpaczą szukał. Wypracowałam do perfekcji zdolność odnajdywania zagubionych szpargałów. - dodała z niejakim zadowoleniem. Zawsze to fajnie wychodziło. On pilnował tego gdzie jadą, gdzie się zatrzymają i co będą tam robić a ona zbierała do kupy ten ich cały majdan. - Frustrujące jest tylko kiedy szukasz długo i mimo to nie odnajdujesz. Ale spoko, jakby co mam już opracowaną technikę. Nic się nie ukryje. Nawet na żyrandolu. - stwierdziła przypominając sobie jak to kiedyś chyba portfel Jemmiego tam wylądował i za żadne skarby oboje nie mieli pojęcia jakim to cudem się stało. - Oj, Roy... - mruknęła kapitulując - Chciałam Cię tylko pocałować. Ale nie ważne. Zapomnij. - powiedziała przesuwając palcami po jego tam, gdzie zaczynała się linia włosów. Przyjrzała się przy tym jego skórze zastanawiając się nad tym czy skoro nie błyszczy w promieniach słonecznych, to czy może się też opalić jak niegdyś było to możliwe, gdy był człowiekiem. - Zazdroszczę Ci, że możesz tak wyjść w ciągu dnia na słońce. - rzuciła niespodziewanie - Kiedyś to uwielbiałam... Plaża, słoneczko, ech... Odbiję sobie za jakiś czas. - stwierdziła - Kiedyś wreszcie będę musiała się wywiązać z obietnicy i zabrać Jamesa i jego narzeczoną na wakacje. Zwłaszcza, że... no nabroiłam i muszę się jakoś wykupić. - powiedziała wesoło, bo już ten temat nie był dla niej drażliwym. - No... mam do niego sentyment. Przez długi czas tak wszystko mi się poprzewracało do góry nogami, że niewiele rzeczy łączyło mi się z przeszłością. Zwłaszcza sprzed przemiany. I ten aparat jest jedną z nich. Sentyment i tyle. - wyjaśniła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:10, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Ja nie mam problemów ze znalezieniem czegoś. Wiesz teraz to jest tym bardziej ułatwione, skupię się na zapachu i już... Znalazłem. Wtedy było zabawniej. - mruknął nie chcąc używać stwierdzenia typu 'przed przemianą' albo 'kiedy byłem jeszcze człowiekiem' - I mój artystyczny nieład sięgał zenitu. I co rano ganiałem przekopując się przed tonę różnych pierdół by przeważnie to czego szukam znaleźć na samym wierzchu na szafce za plecami. mnie nikt nie pilnował i chyba nawet ty nie dałabyś rady mnie od bałaganienia powstrzymać. Nie czułem też potrzeby ogarnięcia chyba że nachodziła mnie rzadko spotykana wena na sprzątanie. A wtedy i tak cudem uzyskany ład nie trwał długo. Chyba po prostu lubię żyć w zagraconych pomieszczeniach. - mieszkanie w apartamencie było dla niego nie do pomyślenia. Zbyt sztywno, nie po jego myśli i zbyt biało - Dlaczego tak dużo podróżowałaś? - zapytał chcąc by ujawniła mu kawałek ze swojej historii - To było jeszcze przed przemianą? Czy już po? - Roy rozśmiał się i okręcił, by uklęknąć na kolana. Wyciągnął w górę dłoń i klepnął Lizzy w czoło - Jaaa.... Nie wiedziałem że trafiłem na taką przyzwoitkę. - powiedział szczerząc się do niej - Do wszystkiego się zawsze tak długo składasz? - zapytał podpuszczając ją - Czy tylko do tego co ma związek ze mną? - jej kolejna wypowiedź zbiła go z tropu. Odchylił się w tył i przysiadł na zgiętych nogach. Miał się za to czuć winny? Tak wypadło, trudno. Gdyby mógł podzieliłby się z Elizabeth tą umiejętnością i zrobiłby to z chęcią. Przyglądał się wampirzycy z dziwnym trudnym do określenia wyrazem twarzy - Co takiego zbroiłaś? - zapytał nagle otrząsając się z nieprzyjemnego wrażenia że oto przed nimi powstała pewna niemożliwa do przebicia granica.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:00, 09 Cze 2010    Temat postu:

- To masz w sobie coś z wilka. - zaśmiała się - To one mają tak świetny węch. Ja pod tym względem wciąż opieram się na zwykłych zmysłach. - rzuciła wesołym głosem - Taki z Ciebie bałaganiarz? - zapytała marszcząc zabawnie nos - Olala... - wciąż się śmiała - No to ładnie. Teraz jest łatwiej, nie? Nie tylko znalezienie czegoś mniej czasu zajmuje, ale i sprzątanie. śmigniesz i nawet się nie obejrzysz a już wszystko posprzątane. - powiedziała dobrze wiedząc co mówi. Sama co prawda wolała wszystko na spokojnie ogarniać. Zajmowało jej to więcej tego niespożytkowanego czasu. - Oj, wiesz, gdybym nie mieszkała tutaj, tylko gdzieś indziej, na powiedzmy 'swoim', to pewnie też byłoby inaczej. Ale spróbuj tylko tu cokolwiek porozrzucać, a sprzątająca dostanie gorączki. Zaraz masz wszystko w kancik uprasowane a każdy najmniejszy drobiazg ułożony do obrzydzenia idealnie. - dodała wywracając oczami do góry. - Obłęd, mówię Ci. - potaknęła. Głupio jej było nawet czasem bieliznę zostawić na wierzchu w obawie, że jeszcze ją wykrochmalić odda. Sztywne koronki nie były fajne. Nawet dla tego, kto lubił mieć wszystko pod kontrolą i idealnie. - To długa historia. - stwierdziła spokojnie w odpowiedzi - W wielkim skrócie, to tak było bezpieczniej. - wyjaśniła, choć tak na prawdę niewiele to tłumaczyło. - Na wiele lat przed tym jak mnie dopadł. - dodała z przekąsem. Nie znosiła tego tematu, chociaż już dawno temu oswoiła się z tym co się z nią stało i z tym jak się dalej jej losy potoczyły. - Może później Ci wszystko opowiem. Kiedy będziesz chciał i miał spoooro czasu na durne historie. - skwitowała odraczając chwilę, gdy będzie musiała wrócić do tamtych wydarzeń pamięcią. Kiedy nagle wykręcił się i prawie padł na te swoje kolana przed nią, znów się zaśmiała, wraz z nim. - Przestań! Wcale nie jestem przyzwoitką! Wręcz przeciwnie bym powiedziała. I nie, nie do wszystkiego podchodzę jak do jeża. - odpowiedziała uśmiechnięta i lekko zażenowana swoimi reakcjami - Nie wiem czemu tak... Mam wrażenie, że... Oj, dobra, nie ważne. Pomińmy ten temat. Coś sobie ubzdurałam. - przyznała się - I nie mogę się pozbyć tego wrażenia. Nigdy z tym nie miałam problemów a teraz? Nie wiem. Nie chcę niczego przyspieszać. To znaczy może niekoniecznie nie przyspieszać, ale... Nie mam pojęcia czemu tak, ale... - uniosła wzrok na sufit, bo było jej tak łatwiej mówić - czuję, że tym razem jest całkiem inaczej niż to co kiedykolwiek znałam. - dokończyła najtrudniejszą dla siebie część opuszczając znów wzrok na chłopaka - Powiedzmy, że nigdy nie należałam do cierpliwych osób. A teraz irracjonalnie boję się każdego kolejnego kroku, nie wiedząc jak zareagujesz. - wyjaśniła znów czerwieniąc się na swój sposób. - Ale o tym ciiii... - rzuciła, starając się już nie drążyć tematu. Pytanie o to przez co musiała się wkupić ponownie w łaski brata było jej bardzo na rękę, bo pozwalało zmienić tor myśli na mniej krępujący. - No... to się wiąże z tamtą historią. Może później o wszystkim Ci opowiem? Ciężko tak jakoś wyrwać poszczególne części z kontekstu, bo wiąże się to z tym jak zostałam przemieniona. - spuściła nogi na podłogę przysuwając się bliżej do siedzącego przed nią Roya. Oparła się łokciami o swoje kolana przyglądając się przez moment twarzy chłopaka. Sama nie wiedziała czego chce. Z jednej strony bardzo chciała poczuć snów smak jego ust a z drugiej w jakiś masochistyczny sposób zaczynało jej się podobać igranie na własnych zachciankach. To było prawie jak polowanie. Uczucie niedosytu w pewnym stopniu stawało się fascynujące. Jednak... Teraz chyba bardziej przeważała u niej ta pierwsza ze stron. Pochyliła się jeszcze bardziej, znajdując się tuż przed jego twarzą i znów wstrzymując ludzkim odruchem oddech na moment. Bardzo powoli, wpatrując się w jego oczy, przechyliła lekko głowę ledwie trącając wargami jego usta. Przymrużyła przy tym oczy na chwilę, by sekundę później otworzyć oczy, znów spoglądając w jego źrenice.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:28, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Wilka? - zapytał zaskoczony - Chyba coś ci się pomyliło. Nawet psów nie bardzo lubię. Wywieszają tylko jęzory i proszą się o patyk, albo kość... - wywrócił oczami zgorszony takim porównaniem czy stwierdzeniem faktu - Okropny. - przyznał się bez bicia. Nie było czego ukrywać - Bo ja wiem? I wtedy wszystko znajdowałem i teraz nie mam z tym problemów. - coś się w nim zmieniło. Nie wiedzieć dlaczego, ale Roy nie szczerzył się tak szeroko jak chwilę temu. Przytaknął na jej wszelkie prośby nie drążył dalej tematów które były dla niej ciężkie, lub nie chciała ich teraz mu wyjaśniać - Opowiesz kiedy będziesz czuła się na siłach. - nie wiedział dlaczego tak bardzo dotknęło go to że akurat jemu zazdrości umiejętności. Wiedział że faktycznie jest bardzo przydatna, choć na co dzień nie zdawał sobie z tego sprawy. Poczuł przemożną chęć zejścia jej z oczu co najmniej do wieczora. Bo po co ma mu zazdrościć i z tego powodu się zżymać niepotrzebnie? Roy nie odmówił jej krótkiego pocałunku, ale zaraz później wstał i wydarł kartkę z notesu - Zatrzymam to sobie bo połowy zapomnę. - mruknął chowając ją do kieszeni bluzy jaką wciągnął na siebie - Obawiam się, że jeszcze trochę i spóźnisz się na próbę. - on dla siebie żadnych planów nie miał, ale chwilowo wolał wrócić do domu. Spojrzał na Elizabeth z góry. By udowodnić prawdziwość swych słów podszedł do okna i wsunął palce miedzy żaluzje. Zmrużył lekko oczy całkiem ludzkim gestem którego z siebie nie wytrzebił patrząc na słońce które wspinało się po nieboskłonie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:11, 09 Cze 2010    Temat postu:

- Wilka, wilka... - przytaknęła. I doskonale wiedziała przy tym o czym mówi. Podświadomie przeczuwała, że coś mu się mimo wszystko nie spodobało. Nie wiedziała tylko co. Jednak w tym wszystkim czuła, że zmienił się w sobie, nie był już tak radosny jak chwilę wcześniej. Ponownie przytaknęła na jego zgodę, by opowiedziała o sobie kiedy będzie w stanie. - Kiedy będę w stanie. - potwierdziła To nie był dla niej jeden z tych tematów, o których się wspomina na karuzeli w lunaparku. Tym bardziej, że ostatnimi czasy chyba znów czuła w pobliżu siebie obecność swego stwórcy. A to nie wróżyło niczego dobrego.

Kiedy tak uniósł się zaraz po pocałunku, miała ochotę powiedzieć z przekąsem 'A nie mówiłam?'. Czuła się jakby ją za każdym razem odpychał, kiedy tylko ona zrobiła jakikolwiek krok w jego stronę. Akurat dzisiaj niekoniecznie miała siły na to, by uzbrojona w cierpliwość, spychać gdzieś w głąb swych myśli takie wnioski. Nie wiedziała o co mu chodzi, ale dziwnie zaczęło ją drażnić podawanie mu się jak na dłoni tylko po to, by po raz kolejny poczuć się jakby dostała policzek. Nie miała pojęcia czemu właśnie tak się poczuła gdy nagle wstał. Zagryzła zęby wykorzystując moment, gdy naciągał na siebie bluzę i nie mógł widzieć jej twarzy. Zaraz po tym znów się lekko uśmiechnęła nie pozwalając mu dostrzec swej miny.

- Zatrzymaj sobie. - zgodziła się widząc, jak się jej zdawało, że chyba chłopak zbiera się do wyjścia. - Nie idę dzisiaj. - odpowiedziała zgodnie z pierwotnym założeniem, opierając się przy tym ponownie plecami o kanapę - Miałam cholernie ciężką noc i nie zaryzykuję, że coś jeszcze mnie wyprowadzi z równowagi. - wyjaśniła mu a w myślach dziwnie odniosła aluzję tych wypowiedzianych słów do niego. - A poza tym mam jeszcze coś do zrobienia na kompie dla kogoś, więc akurat znajdę na to odpowiednią chwilę w ciągu dnia. - dodała mając samej ochotę na to, by już sobie poszedł od niej. Nie chciała go gryźć i warczeć na niego tylko dlatego, że sobie coś ubzdurała. Liczyła na to, że i on miał jakieś plany na ten dzień i nie przesiedzi wraz z nią w zamknięciu do zmroku. Akurat w tym momencie i przy tym, jak zaczynała się coraz bardziej z chwili na chwilę na niego jeżyć, nie zniosła by go z sobą w jednym pomieszczeniu przez aż tyle godzin.

- A Ty dziś jak zwykle na dyżur w radiu? - zapytała, spokojnie unosząc się z kanapy, by podejść do okna i po tym, jak rozsunął żaluzje, jeszcze mocniej nimi przysłonić światło wpadające do pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:33, 09 Cze 2010    Temat postu:

Roy ukłonił się dwornie przed Elizabeth za to że pozwoliła mu zatrzymać kartkę. Może nie do końca był zadowolony ze swojego zachowania, ale sumienie czy coś na jego kształt podpowiadało mu że tak będzie lepiej. On jakoś się otrząśnie, a ona jak stwierdziła nie będzie wyprowadzana z równowagi. Uśmiechnął się do Elizabeth i stwierdził trochę zgryźliwie - W takim wypadku szalenie się wynudzisz moja droga. No, ale... - machnął dłońmi i machinalnie zapiął zamek bluzy - Zasługujesz sobie na odpoczynek po ciężkiej nocy. I zapewne bardzo się przysłużysz temu komuś. - uprzejmie powstrzymywany wybuch złości Elizabeth odbił się w jej oczach, które zabłyszczały niebezpiecznie. Roy pochylił się nad nią i cmoknął wampirzycę w teraz już nie tylko lodowaty, ale i twardy jak skała policzek - Nie zapomnij sprawdzić prognozy, albo... - szepnął jej do ucha - Nieważne. Tak, ja niestety nie mogę sobie zrobić wolnego. - wyprostował się i po raz ostatni uśmiechnął do Lizzy na pożegnanie - Jak zawsze w stałych godzinach. - mruknął i wsunął dłonie do kieszeni spodni - Do zobaczenia wieczorem Lizz. - i z cholernie dręczącym go poczuciem winy opuścił apartament, wiedząc że przegrzebał sobie na całej linii.

/ Gdzieś tam i w końcu rozgłośnia radiowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:18, 09 Cze 2010    Temat postu:

Nie spodobała jej się reakcja chłopaka. I to cholernie nie spodobała. Ten jego ukłon doprowadził ją do szewskiej pasji, ale ze wszystkich sił postarała się zrobić dobrą minę do złej gry i chociaż przez chwilę jeszcze się powstrzymać przed wybuchem. Spojrzała się na niego z czarującym wręcz uśmiechem na swej twarzy. - Bynajmniej. - odpowiedziała - Czekają mnie upojne wręcz chwile. Nie zamierzam ich zmarnować. - stwierdziła nieco zjadliwie już knując w swojej głowie nad pomysłem jak rozładować swoje zdenerwowanie - A przysługa... Na pewno się kiedyś przyda. - dodała.

Gdy Roy zbliżył się do niej zmusiła się do tego, by nawet przypadkiem nie zrobić wdechu i nie pozwolić sobie na to, by znów poczuć jego zapach. Wiedziała dobrze, że chłopak tak na nią działa, że wszystko by jej przeszło. Obróciła głowę w bok, chcąc uniknąć jego pocałunku, ale niestety jej policzek tak szybko nie umknął mu. - Nie będę Cię zatrzymywać. - odpowiedziała patrząc na niego po chwili - Pewnie masz sporo dziś do załatwienia. Ale spokojnie. Nie zapomnę o pogodzie. Pa. - rzuciła do jego oddalających się w stronę wyjścia pleców.

Dopiero gdy drzwi się zamknęły rozluźniła się, siadając bezwładnie na kanapie. Podwinęła pod siebie nogi i przez dłuższą chwilę nie ruszała się w ogóle, zbierając myśli. Była zapieniona jak mało kiedy. Sama nie wiedziała dlaczego. Czy dlatego, że po raz kolejny poczuła się przez niego odepchnięta? Powoli zaczynała mieć dość. Jak każda kobieta potrzebowała nagle zmienić coś w swoim życiu tylko po to, by poprawić sobie humor. Podreptała do sypialni po notebooka i siadając z nim ponownie w salonie zaczęła szukać na sieci dla siebie mieszkania. Skoro on nie chciał jej towarzyszyć przy wyborze czegoś odpowiedniego, to przecież nie będzie załamywała rąk jak dziecko. Już dawno nauczyła się sobie radzić.

Godzinę później przejrzała dziesiątki zgłoszeń i wśród nich wybrała kilka najbardziej jej pasujących. W końcu jedno z nich najbardziej jej się spodobało. Sięgnęła po telefon i zadzwoniła pod wskazany numer. Właściciel okazał się miłym całkiem gościem i chociaż jego oferta znajdowała się na przedmieściach Seattle, podpasowała dziewczynie. W końcu nie bała się jakichś tam mrocznych typków a samo mieszkanie leżało w części dzielnicy, w której było w miarę spokojnie. Do tego było w pełni umeblowane a i koszt nie wydawał się jej gigantyczny. Dogadała się z gościem, że podskoczy do niej z umową w wolnej chwili. Nawet nie chciała oglądać lokum na żywo. Wystarczyły jej same zdjęcia i krótki filmik, który jej podesłał na maila podczas rozmowy. Po tym zadzwoniła do firmy przeprowadzkowej, umawiając się na wczesny dość wieczór, gdy Roy miał być jeszcze w pracy w tym czasie. Pakowanie zajęło jej ledwie chwilę. Niedługo po tym, przebrana już całkiem w inne ciuchy, powitała swojego nowego kontrahenta i szybko parafowała umowę dobijając targu.

Dopiero gdy to miała już z głowy ponownie klapnęła na kanapę, sięgając po laptopa. Niezadowolona stwierdziła, że siedzi właśnie na swoim telefonie, więc go szybko spod siebie wydobyła. Ten czas dał jej tyle, że chociaż złapały ją wyrzuty sumienia na to, że tak się zapieniła. Dusząc więc w sobie złość, zadzwoniła w kilka miejsc, dogadując się z rektorem co do szczegółów umowy. Gdy chciała, zwłaszcza w takich chwilach jak ta, potrafiła być bardzo przekonywująca. Z paroma nowymi notatkami w notesie rozparła się wygodniej na swym siedzisku zastanawiając się co by tu jeszcze zrobić. Miała jeszcze pół dnia przed sobą a większość rzeczy już zrobiła. Nawet kąpiel była już za nią. Z nudów przyspieszyła firmę przeprowadzkową, każąc im szybciej przewieść na nowe miejsce swoje rzeczy. Została tylko do wieczora w mieszkaniu do chwili, gdy słońce zaszło na tyle, by pozwolić jej wychynąć z hotelu.


// Recepcja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Hotel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin