Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Apartament Elizy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Hotel
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:16, 31 Sty 2010    Temat postu:

//Po cenzurze//

-Ja wariat?-Zapytał retorycznie z wybuchem uśmiechu na twarzy. Wspaniale mu się z nią rozmawiało a samo przebywanie w jej towarzystwie było cudowne.

- Nadal uważasz że nić mi pyzatym nie możesz dać?- Zapytał zaciekawiony. Bardzo go to interesowało. Może chwila niebyła najlepsza ale miał pragnienie poznania tej odpowiedzi której zamierzała mu udzielić choć nie wiedział jaka ona jest. Pocałował ją namiętnie w czubek głowy a następnie w usta najnamiętniej jak potrafił.

- Chodzi mi o to czy... -zaciął się na chwile by dobrać słowa.- Co będzie z nami dalej? wiem że to nieodpowiedni moment ale chciałby poznać twoje zdanie... -Przytkną swoje usta do jej czoła by mieć ją jeszcze bliżej siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:58, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Zack, - odpowiedziała prosząco - nie psuj tej chwili, proszę...

Wciąż nie chciała mu nic powiedzieć. Przynajmniej nic, co by ją wiązało jakoś na dłuższy czas. Chłopak był fajny, przed paroma chwilami było cudownie, ale to nadal nie był powód, by nagle mu wpadać w objęcia błagając niczym na filmie o Wichrowych Wzgórzach, by zostali razem już na zawsze. Poza tym idiotyzm bycia wampirem wciąż nie definiował górnej granicy ich istnienia. Perspektywa zostania z kimś "na zawsze" wiązała się z podjęciem decyzji o uwiązaniu się do kogoś na wieczność a to było absurdem biorąc pod uwagę stojące przed nimi możliwości urozmaicania sobie tego długiego czasu.

Oddała pocałunek z równą i jego przyjemnością. Po tym dopiero kładąc głowę na jego ramieniu odezwała łamiąc swoje wcześniejsze postanowienia.

- Zobaczymy co będzie dalej. - stwierdziła, dodając - Nie obiecuję, ale możemy spróbować i zobaczyć co nam z tego wyjdzie, zgadzasz się?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:08, 31 Sty 2010    Temat postu:

Chwilę się zastanowił nad jej słowami. A gdy po chwili się odezwał jego głos był jakby natchniony nową nadzieją.

- Jasne że się zgadzam.- Odparł ponownie całując jej czoło- To znaczy że oficjalnie jestem parą zgadza się?- zapytał dla pewności. Z początku wydawało mu się dziewczyna chce wynagrodzić mu to że nic do niego nie czuje a teraz miał inne wrażenie że jej się w pewnym stopniu spodobał.

- Wiedziałem żeby kupić kwiaty...-szepną cicho do siebie w duchu warcząc że ich nie kupił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:25, 31 Sty 2010    Temat postu:

Zaśmiała się wstając z łóżka i sięgając po swoje porozrzucane ubranie.

- Rany Zack, Ty nigdy nie przestaniesz? - zapytała idąc powolnym krokiem pod prysznic.

- To zabrzmiało prawie tak, jakbyś mnie pytał w piaskownicy, czy na pewno nie chcę pożyczyć Twoich grabek... - dodała niknąć za drzwiami łazienki, z której tuż przed puszczeniem wody krzyknęła jeszcze tylko - Jak tak chcesz, to sobie nazywaj...

Zack był na prawdę przezabawny. I ich spotkanie wyszło całkowicie dziwnie... ale przyjemnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:45, 31 Sty 2010    Temat postu:

-Eh...- westchnął tylko na pierwsze pytanie.

- I zrozum tu kobiety...- zażartował sam do siebie zbierając ubrania i nakładając spodnie. Odchylił się do tyłu i położył wygodnie na posłaniu wyciągając ręce i kładąc pod głową. Leżąc tak chichotał sam do siebie. Uczucie które w nim buzowało było dla niego miłym uczuciem którego nigdy nie znał. Spojrzał w bok wpatrując się w drzwi i słysząc jak dziewczyna bierze prysznic jeszcze bardziej szerząc swój uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:54, 31 Sty 2010    Temat postu:

Wzięła prysznic i się ubrała. Chwilę później do uszu Zacka doszedł dźwięk suszarki, którą włączyła, by wysuszyć mokre od wody włosy. Zastanawiała się czy jak wyjdzie z łazienki, to gdzieś go jeszcze w swoim apartamencie zastanie. Nie zdziwiła by się gdyby zniknął.

Jednak kiedy wyszła do sypialni wciąż tam był. Leżał na łóżku już ubrany i czekał na nią. Podeszła do chłopaka opierając kolano o brzeg ramy i pochyliła się nad kochankiem.

- Zjadła bym coś... - jęknęła przypominając mu, że w sumie, to by się przydało coś zjeść.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:02, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Jasne, co proponujesz?- uśmiechną się szeroko. Wiedział co to znaczy, że kobieta chce zapolować na kogoś.

- Człowiek czy może zwierzę? czy może masz ochotę na ludzką żywność? - Zapytał z nadzieją że może uda mu się ją przekonać na spróbowanie jego diety. Ujął dłońmi jej twarz i delikatnie pocałował osuwając ręce i szeroko się szczerząc. Takich pocałunków nigdy nie będzie miał dość ani nigdy nie zapomni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:21, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Może być Twoje danie. - odpowiedziała chcąc spróbować czym takim zaczęła fascynować się jej przyjaciółka. W sumie nie było by to takie straszne, gdyby wreszcie nie musiała polować na ludzi. Nigdy jakoś za tym nie przepadała. Zwłaszcza, że w wielu z twarzy widywała majaki swego brata, który mógłby stać się jej posiłkiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:30, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Skąd ta zmiana diety? - zapytał zaciekawiony. Spodziewał się innej odpowiedzi.

- Czyżby moja osoba wpłynęła jakoś na twoją dietę?- Ciągną dalej. Uniósł się na nogi unosząc przy okazji i ją tak że znowu byli bardzo blisko siebie. Uśmiechną się zadziornie i szeroko czekając aż mu odpowie. Rękoma złapał jej dłonie splatając zarazem palce w jej i lekko schylił głowę bo był nieco za wysoki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:58, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Nie wiem. - odpowiedziała zgodnie z prawdą - Chcę spróbować. Poza tym zbyt wiele cieni żyjących jeszcze ludzi się za mną ciągnie, bym nie chciała spróbować nauczyć się innego zaspokajania swych potrzeb niż żerowania na nich.

- Och, wariacie, - powiedziała śmiejąc się - postaw mnie na ziemi! - dodała, gdy Zack podnosząc się spowodował, że ledwie dotykała nogami ziemi. Po tym, gdy już postawił ją na ziemie i wplótł jej palce w swoje, uśmiechnęła się do niego słodko.

- To co? Idziemy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zack
Vampire



Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:07, 01 Lut 2010    Temat postu:

Odwzajemnił się jej uśmiechem chichocząc lekko. Jej piękny uśmiech był onieśmielający.

- Wedle życzenia Elizo. - odparł z udawanym ponad miarę dżentelmeństwem tak by można to było poznać. po tym szybko włożył podkoszulek i ruszył w stronę drzwi razem z dziewczyną nadal się uśmiechając.

- Zobaczysz to o wiele lepsza frajda - dodał tylko wybuchając śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:57, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Zobaczymy. - odpowiedziała - Jeśli mi się spodoba, to kto wie? Może nawet i przejdę na wegetarianizm. - zaśmiała się wychodząc wraz z Zackiem na polowanie.




[Zack, Ty zaczynasz temat polowania]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:33, 06 Lut 2010    Temat postu:

// Polowanie z Zackiem a potem rozmowa telefoniczna z Marią i bratem.

Pyrgnęła prędko telefon na łóżko i pobiegła jeszcze raz się przejrzeć w lusterku. W takim stanie euforii już dawno nie była. Ten telefon, ta rozpaczliwa próba odnalezienia brata była taka prosta. Wystarczył jeden telefon, ten sam i niezmienny, by wszystko znów wróciło na swoje miejsce.

Szybko zebrała się i łapiąc za torebkę i telefon wyleciała jak na skrzydłach na spotkanie z Jamesem. Po drodze jeszcze tylko wysłała pośpiesznego sms'a do przyjaciółki i dokładnie o czasie zjawiła się pod fontanną w parku.

//park miejski - przy fontannie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:02, 20 Maj 2010    Temat postu:

// Ulice miasta

Eliza jeszcze przez jakiś czas pochodziła sobie po mieście szwendając się od miejsca do miejsca i doprawiając na swojej zabawnej mapie kolejnych kilka kolorowych znaczników. W przeciwieństwie do żyjących ludzi ona nie musiała spać, toteż mając aż nadmiar wolnego czasu, spokojnie mogła znaleźć i siły i czas na to, by pozwiedzać. W końcu dotarła ponownie do swojego apartamentu i znudzona nieco samotną przechadzką, rzuciła się na łózko czytając książkę. Jednak po przeczytaniu kolejnych dwóch rozdziałów ciepnęła ją w kąt postanawiając jeszcze gdzieś wyjść.

Trochę czasu zajęło jej wybranie w końcu czegoś, co mogła by na siebie włożyć i gdy wreszcie wybór padł na zwiewną sukienkę a kocie cętki i ciemny płaszczyk, sapnęła przebierając się na szybko. Podkreśliła nieco oczy, spięła wysoko włosy i wyszła na miasto. Miała ochotę się trochę pobawić a dźwięki dochodzące do niej z licznych knajp czy dyskotek dość szybko mogły ją doprowadzić do miejsca, gdzie mogła się dobrze zabawić i miło spędzić czas do rana.

// Bar


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:55, 21 Maj 2010    Temat postu:

// Podmiejski park

Nieco jeszcze zziajana niedawnym polowaniem, dziewczyna weszła do zajmowanych przez siebie pomieszczeń i z lubością rzuciła się na łóżko, by nabrać oddechu. To znaczy oddechu jak oddechu, bo przecież wampir tak na serio to średnio potrzebował powietrza, ale potrzebowała choćby chwili dla poprawy własnego komfortu psychicznego.

Ruszyła się z wyra dopiero w momencie, gdy owe leżenie w bezruchu zaczęło ją nudzić. Przed wyjściem musiała jeszcze wziąć prysznic i przebrać się w coś normalnego. Jej zwiewna sukienka nadawała się teraz w zasadzie tylko na szmaty a lekki płaszczyk, który tak po prawdzie nosiła chyba tylko dla picu mógłby swobodnie robić za ścierkę w jej mniemaniu. Wciąż się jeszcze nie nauczyła jak podchodzić zwierzynę w taki sposób, by jej za bardzo nie wierzgała. Z ludźmi było całkiem inaczej bowiem parę miłych słów i słodki uśmiech na twarzy całkowicie usypiał wszelką czujność. No ale cóż, w końcu zdecydowała się na nową dietę i czas było popróbować tą swoją cierpliwość.

Zrzuciła z siebie ciuchy i weszła pod chłodny prysznic. Odprężające strugi wody zmyły z niej wszelkie oznaki jakiegokolwiek zmęczenia i nikt by już nie pomyślał nawet, że jeszcze nie tak dawno temu latała wśród drzew goniąc szybkonogiego rysia. Ten przysmak jakoś najbardziej jej podpasował z całego asortymentu serwowanego w leśnym menu. Z mokrymi włosami wyszła z łazienki i wpinając do kontaktu nad łóżkiem suszarkę, zaczęła suszyć je rozczesując dokładnie równocześnie.

Niedługo potem była już w zasadzie gotowa. Wygodne dżinsy i sama marynarka zamiast bluzki musiały wystarczyć tego dnia. W końcu i tak zaraz po przyjściu na salę prób musiała się przebrać. Nie było po co wdziewać na siebie nie wiadomo ilu warstw. Narzuciła jeszcze na siebie ponczo, wcisnęła stopy w pantofle i upinając byle jak włosy luźno w kok, złapała za torebkę wychodząc na zajęcia. Była już prawie szósta rano a Madamme Beani bardzo nie lubiła kiedy się ktoś spóźniał.


// Pacific Northwest Balet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:24, 30 Maj 2010    Temat postu:

// Seattle / Laseczek w okolicy / Droga leśna


Po nieco ponad półtora miesiąca Elizabeth ponownie weszła do wynajmowanego przez siebie apartamentu. Ciekawa była jak długo jeszcze jej stwórca będzie znosił jej zachcianki i sponsorował wszystkie jej potrzeby. Idąc do hotelu zajrzała jeszcze do banku, wypłacając sobie trochę kasy na zakupy i najbardziej bieżące potrzeby. Teraz, gdy już znalazła się wśród czterech ścian, znów sama, rzuciła się na łóżko obojętnie, zbierając wszystkie szalejące w jej głowie myśli.

Minęło trochę czasu nim ogarnęła się na tyle, by zwlec z dziwnie miękkiego materaca swe zwłoki i ruszyć się do łazienki. Podłączyła po drodze do ładowania telefon, który już dawno się jej wyładował, odczytując wiszące wiadomości i odsłuchując całą serię nagranych na poczcie informacji. Jakoś żadne nie wydawały jej się już ciekawe ani ważne. Poszła do łazienki, szukając zajęcia dla siebie. Dziwnie pusto i cicho jej się wydawało wokół, bo już zdążyła się przyzwyczaić do mówienia sobie w przestrzeń i czekania aż chłopak jej coś odpowie. bo zawsze był w pobliżu.

W chacie w lesie już się przyzwyczaiła do tych krótkich, beznadziejnie oszczędnych kąpieli, które tam musiały jej wystarczać. Teraz weszła do wanny i oddała się długiej, odprężającej kąpieli. Ciepła woda i jej szum, gdy wypływała z kranu na powrót postawiły ją na nogi. Wyszła odświeżona, zrelaksowana na tyle, na ile jej nerwy na to pozwalały i zaczęła przeszukiwać w szafie wieszaki w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby na siebie założyć. Roy cały czas kręcił się w jej myślach chociaż usilnie próbowała choć na trochę go zepchnąć gdzieś w głąb swej czaszki.

Wybrała w końcu wygodną, białą sukienkę z kapturem o sportowym kroju i tenisówki, które jakoś dziwnie leżały na jej stopach po tym całym czasie, gdy chodziła na obcasach. Zbierając z kredensu w kuchni telefon, portfel i inne drobiazgi, przepakowała sobie rzeczy do innej torebki i ruszyła na miasto. Musiała odwiedzić kilka miejsc, by nabyć niezbędne jej zdaniem rzeczy dla chłopaka.


// Seattle / Galeria handlowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:09, 30 Maj 2010    Temat postu:

// Seattle / Laseczek w okolicy / Chata leśnika


Po raz kolejny wracając z leśniczówki Elizabeth czuła się kompletnie rozbita. Po pożegnaniu z Royem i po tym, jak ją objął, kompletnie nie mogła sobie znaleźć miejsca. Musiała się jednak wziąć w garść. Codzienne treningi baletu i znajdowanie sobie zajęcia na każdą chwilę, oby tylko nie myśleć, spowodowało, że ani się spostrzegła a minęło parę kolejnych miesięcy i znów był kwiecień.

Pomagała uczynnie w przygotowaniach do kolejnej premiery przedstawienia, mając wrażenie, iż przez swoją nieobecność na poprzedniej coś jej umknęło i rzez to, czuła się teraz zobowiązana. Co prawda wciąż upierała się, że nie zatańczy jako solistka, nad czym Madamme Beani bardzo ubolewała, to jednak dni, kiedy musiała wracać samotnie do czterech ścian hotelu, upływały jej o wiele szybciej niż by chciała.

Wreszcie nadszedł dzień, gdy trzeba się było przygotować i towarzysząc zza kurtyn swoim kolegom i koleżankom, oglądać dzień ich tryumfu nad widownią. Wystawiano pierwszy raz na deskach Pacific Nothwest Ballet Giselle a Elza miała pomagać niejako w koordynacji tego przedsięwzięcia, skoro i tak dobrze się orientowała co po czym powinno się zdarzyć.


// Seattle / Pacific Nortwest Ballet


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:28, 06 Cze 2010    Temat postu:

// Pacific Northwest Ballet i szpital


Eliza wróciła do swojego apartamentu totalnie zrypana jak stonka. Ledwie miała siłę, by się ruszać. I to bynajmniej nie dlatego, że jej sił fizycznych brakowało, ale dlatego, że za każdym razem, gdy szła do szpitala na swoją zmianę, to wysiłek psychiczny utrzymywania się w ryzach był dla niej wyjątkowo wykańczającym. Nawet najdrobniejsze zachwianie emocjonalne z jej strony mogło zaowocować nieszczęściem, którego nie chciała. Uczyła się panować nad sobą i czasem wręcz w masochistyczny sposób testowała swoje opanowanie. To nie było łatwe. Miała przygotowanych naście możliwych rozwiązań na wypadek, gdyby zawiodła z jakichś przyczyn, ale miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała ich wykorzystać.

Zsuwając buty ze swych stóp i z wysiłkiem pełznąc w stronę łóżka ściągając z siebie ciuchy, osunęła się na materac, by na nim trochę odpocząć. Odpocząć gapiąc się z tępym wyrazem twarzy na sufit, poduszki i miękką, jedwabną pościel, w której lubiła czasem sobie poleżeć nawet, jeśli w niej nie spała. Na dłuższą metę mogłoby to być nudne, ale godzina czy dwie było po takiej nocy dla niej całkowicie zadowalającym wynikiem. Zwłaszcza, gdy musiała jeszcze zapolować przed wróceniem do swojego pokoju, uspokajając zszargane i nadwyrężone nerwy.

Dźwięk telefonu i przychodzącej do niej wiadomości wyrwał ją ze stanu rozleniwienia. Sięgnęła po swoją torebkę leżącą tuż przed łóżkiem, gdzie ją rzuciła i wydłubała z niej aparat. Sms od Roya wywołał u niej na twarzy uśmiech, lecz jego treść postawiła ją momentalnie do pionu. Wpadła do garderoby wyciągając z niej dres, by się ubrać i wkręcając w tym samym czasie numer do chłopaka. To, co usłyszała w słuchawce może nie do końca uspokoiło jej niepokoje, ale przynajmniej dało na tyle czasu, by złapać oddech i ogarnąć się nieco.

W parę minut ogarnęła apartament do znośnego wyglądu i poleciała się odświeżyć po pracy i przebrać w coś normalnego. Ciepła woda zmyła z niej resztkę wspomnień po jej 'martwej zmianie' w szpitalu. Wciągnęła na siebie krótkie spodenki oraz jakiś biały t-shirt i czekając na chłopaka, przysiadła w salonie przed telewizorem, oglądając jakąś powtórkę wydania listy MTV.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Nie 19:00, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:58, 06 Cze 2010    Temat postu:

/ Kawalerka Smith'a / Port Angeles

Dotarł do Seattle dość szybko. Słońce dopiero co wstało, ludzie zaczynali się budzić, a hotel zaczynał poranną zmianę. Roy zaparkował niedaleko niego i przeszedł się ulicą zerkając błyszczącym spojrzeniem na wystawy sklepowych witryn. Pchnął drzwi główne budynku w którym wynajmowała sobie pokój Elizabeth i podszedł do recepcji. Po chwili uzyskał od już uśmiechniętej i pełnej życia kobiety informację w którym pokoju, a w zasadzie jak się okazało apartamencie się zatrzymała. Roy znalazł się w windzie modląc się w duchu by nikt nie wsiadał w drodze na wyższe piętra, bo okropnie nie lubił tych chwil. Mógłby wejść schodami, byłby może i szybciej, ale nie było to wskazane. Poza tym ktoś powiedział że cierpliwość jest cnotą, więc starał się być cierpliwy jak tylko się dało. Odszukał właściwy pokój i zapukał czując tak wyraźnie zapach Lizzy, że nie było mowy o pomyłce. Kiedy tylko otwarła oznajmił z właściwym sobie optymizmem - Chcę rozkręcić interes.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:21, 06 Cze 2010    Temat postu:

Słysząc pukanie do drzwi, wyłączyła telewizor i podeszła otworzyć. Widok uśmiechniętego od ucha do ucha Roya i jeszcze te jego słowa, już kompletnie wprowadziły ją w stupor.

- Hej. - przywitała się z nim, ustępując miejsca tak, by mógł wejść. Wskazała mu przy tym ręką salon i gdy tylko chłopak przestąpił próg, zamknęła za nim drzwi, blokując kartą klamkę. - Rozkręcić interes? - zapytała wciąż nie rozumiejąc skąd ten pośpiech u niego - Wejdź może, moment. Powoli. - skinęła dłonią poganiając go, by wszedł dalej. Za niewielkim przedpokojem był spory [link widoczny dla zalogowanych] z kuchnią, z którego można było wejść jeszcze gdzieś głębiej, do kolejnych pomieszczeń. Nie bez kozery ten lokal nazywany był apartamentem a nie zwykłym pokojem hotelowym. - Usiądź i powoli mi wyjaśnij, bo chyba trafiłam na kwintesencję a brak mi początku... - powiedziała przysiadając na brzegu stolika, na którym stał telewizor. Spojrzała się przy tym na chłopaka, który wydawał jej się wyjątkowo być zaaferowanym czymś z czym tu przyszedł. Taaaak. Własny interes. Tylko z czym on się wiązał? Zaciekawiona poczekała na jakiekolwiek wyjaśnienia, bo póki co nie miała pojęcia o co chodzi. I po co to 'pilne' i tak nagła wizyta? Nie to, żeby miała coś przeciwko, jednak zaskoczyło ją to lekko i teraz czekała na odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Nie 19:24, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:37, 06 Cze 2010    Temat postu:

Wiedział że tak będzie. Jakby słyszał własną matkę. Ta zakichana cierpliwość. Czasem miał jej po dziurki w nosie - Dzień dobry. - przywitał się z wampirzycą poprawnie jak przystało kiedy przechodził przez próg - Tak, interes, już wchodzę... - zgodził się zrezygnowany i ogarnął wzrokiem pomieszczenie. To na pewno nie przypominało jego marnej kawalerki i Roy poczuł się nagle dziwnie sam, kiedy tak stał w tej pustej dla niego przestrzeni. Było tu zbyt biało, jasno i czysto. Nie to co u niego. Choć bałaganu już nie miał, ale ani w połowie nie miał tak uprzątnięte jak tutaj. Ale to był hotelowy apartament i Roy bardzo szybko wszystko sobie wybaczył. Zdejmując bluzę przysiadł na kanapie i spojrzał na Elizabeth bawiąc się sznurkami od kapucy - Chcę się czymś zająć. - zaczął jej tłumaczyć wybitnie cierpliwie - Ty masz szpital oraz balet. Ja tylko radio, więc też z nadmiaru czasu wolnego chciałbym spróbować czegoś jeszcze. - przechylił się na bok i podparł sobie skroń palcami - Chciałbym otworzyć jakiś bar, albo pub. Coś w tym stylu. - wyjawił wreszcie co też go do niej przygnało z samego rana - I właśnie... - teraz w końcu o tym pomyślał i wyznał - Potrzeba mi kogoś kto mnie sprowadzi na ziemię i przypomni o cierpliwości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:05, 06 Cze 2010    Temat postu:

Wreszcie, gdy dowiedziała się o co chodzi, mogła się rozluźnić i przestać denerwować niepotrzebnie. Odkąd chłopak przysłał do niej wiadomość a potem nie wyjaśnił zbyt wiele przez telefon, pomimo, że nie miała podstaw do stresowania się, to jednak była jakaś taka spięta. Teraz jednak niezależnie od treści słów Roya, nic nie wskazywało na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. A wręcz nawet wskazywało na to, że rzeczywiście powoli odnajdywał się w swojej sytuacji i coraz lepiej radził sobie z codziennością. A to było dla Elzy budujące.

- Wiesz... - odpowiedziała odchylając się za siebie i opierając plecami o brzeg obudowy telewizora - To nie takie głupie w sumie... - stwierdziła zastanawiając się nad jego słowami i wlepiając spojrzenie na moment w sufit. Jego pomysł nie był zły. Wymagał co prawda podszlifowania, ale w ogólnym kształcie wydawało się to niezłe. Spojrzała na Roya uśmiechając się do niego bardzo delikatnie - No, sprowadzać Cię na ziemię nie będę, ale pozwól, że powyrywam kilka piórek, byś za wysoko nie poleciał. Co ty na to? - zapytała żartując - Ja owszem mam parę zajęć i potrafię zrozumieć to, że i Ty czegoś szukasz. Knajpa to niezły pomysł. - przyznała - Pod warunkiem, że się to zrobi z głową. - dodała wstając i sięgając do niskiej szafeczki po coś. Wyciągnęła stamtąd notes i długopis, chcąc podać chłopakowi do rąk.

- Jak mniemam niewiele zastanawiałeś się nad tym co trzeba by było zrobić, byś taki interes rzeczywiście rozkręcił? - zapytała kładąc jednak przed Royem na stoliku wyciągnięte z szuflady rzeczy. - Tak na start wynotuj sobie co uważasz, że trzeba zrobić. - wyszczerzyła się wiedząc, że już to powinno jej towarzysza usadzić wystarczająco. Nie chciała go odciągać od tego, wręcz przeciwnie. Ale jednocześnie chciała, aby nie był to niewypał. - Jak zrobisz to z sensem i nie stracisz zapału, to z chęcią Ci z tym wszystkim pomogę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:30, 06 Cze 2010    Temat postu:

No co wiem? Bardzo nie lubił kiedy tak ktoś rozpoczynał zdania skierowane do niego. Czasami, tak jak teraz, wręcz nie cierpiał. Siedział jednak w spokoju by wysłuchać wszystkich uwag jakie mogła mieć Elizabeth. W końcu przyszedł do niej po pomoc, więc był pokorny. Kiedy stwierdziła, ze to nie jest głupie uśmiechnął się lekko i pokiwał głową jakby słuchał czegoś mimochodem, dobrego rytmu. Niewątpliwie to co powiedziała było właśnie takie. Dobre, na plus - Im więcej wyrwiesz, tym lepiej dla mnie. Bądźmy realistami Lizzy. Ktoś tu musi być rozsądny i chwilowo wypadło na ciebie. - puścił do niej oczko odpowiadając na jej żart tym samym. Wszystko był w stanie zrobić z głową. Żył z głową. Znał swoje ograniczenia, nie nadużywał ich. Pamiętał o tym co może, a na co teraz musi szczególnie uważać. Jednak chwilowo poniosła go wyobraźnia i rozmarzył się niczym małe dziecko. Roy uśmiechnął się z lekkim zażenowaniem i odpowiedział - Dobrze mniemasz. Wymyśliłem to chwilę przed jak ty dostałaś wiadomość. - poszorował się po nosie by ukryć zakłopotanie - Więc siłą rzeczy nie za wiele medytowałem na tym czym chciałbym się zająć.. - odłożył bluzę na bok i wychylił się po notes oraz długopis - Tak. To dobry pomysł. - sprowadzała go na tą ziemię bardzo skutecznie. Położył notes na udzie i przyłożył do kartki długopis. Spojrzał na Elizabeth. nie umiał się skupić kiedy ktoś stał nad nim. Przypominało to czasy szkolnych kartkówek - Mogłabyś usiąść? - poprosił wskazując jej miejsce obok siebie. Roy zamilkł i zaczął pisać. Lista na pierwszy rzut oka była zaskakująco krótka ale zawierała w sobie wszystkie podstawowe, najpotrzebniejsze rzeczy czy kroki jakie należało poczynić.

Lokal

Pisząc Roy mruczał pod nosem objaśniając Elizabeth dlaczego taka kolejność a nie inna - Bo wiadomo, najpierw trzeba mieć miejsce a później można się martwić o pieniądze czyli...

Kredyt

W grę wchodziła jeszcze rodzinna zrzutka, ale aż takim optymistą nie był - Jeśli już będzie to... - wskazał na słowo które zapisał przed momentem - I to... - dźgnął 'lokal' długopisem - To można się zastanawiać nad resztą...

Remont
Umeblowanie
Naczynia i inne
Sprzęt


- Wybacz, ale nie widzę tego bez dobrej muzyki i jakiegoś występu... Od czasu do czasu naturalnie. I...

Obsługa.

Spojrzał na wampirzycę i stwierdził - Proszę bardzo. - był bardzo ciekaw jej opinii, ale dał czas na to by dziewczyna się z tym oswoiła i przemyślała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Nie 20:32, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:05, 06 Cze 2010    Temat postu:

Elizabeth spokojnie usiadła koło niego spoglądając mu przez ramię, gdy zaczął pisać. - Spokojnie. - powiedziała z lekkim uśmiechem, pozwalając mu na to, by rozwinął skrzydła - Mogę robić za obciążnik trzymający bliżej ziemi, nie ma sprawy. - zgodziła się z nim, jednak gdy przyznał się jej, że niedługo się zastanawiał nad tym wszystkim, jej uśmiech się poszerzył - Cieszę się więc, że masz do mnie takie zaufanie.

Gdy skończył pisać i wysłuchała jego tłumaczeń, sięgnęła od niego po notes i długopis. - Mogę? - zapytała przejmując od niego bloczek kartek. Oparła się wygodniej o oparcie kanapy i chwytając jeszcze pisak, przyłożyła go do swoich ust zastanawiając się nad czymś.

- Najpierw, to trzeba mieć pomysł. - poprawiła chłopaka - I to nie ogólny. Knajpa z koncertami... - zaczęła głośno myśleć. - Twoja knajpa z koncertami... Roy, czemu tylko od czasu do czasu? - zapytała przenosząc wzrok z zapisanej w notesie listy na towarzysza - A czemu nie imprezy cykliczne? Takie wiesz, raz-dwa razy w tygodniu impreza a w pozostałe dni miejsce dla ludzi, którzy lubią potem sobie posiedzieć i powymieniać się wrażeniami z poprzedniego dnia? - kontynuowała - Bo jeśli koncerty byś robił w knajpie częściej... Albo pozwalał startującym zespołom grać codziennie a tych bardziej znanych ściągałbyś co, dajmy na to, co tydzień, to wtedy miejsce na lokal musiałoby być gdzieś, gdzie nie będą Cię później gonić za hałas. - uśmiechnęła się trącając chłopaka ramieniem w ramię i pochylając się w jego stronę tak, by mogli wspólnie gapić się na tą listę - Ale... pomysł świetny. - stwierdziła dopisując nagle nad pierwszym punktem kolejno jeszcze dwa.

5-6 lat
Formalności i pozwolenia

Potem przyjrzała się liście łapiąc zębami skuwkę pisaka. Zawsze tak robiła, chociaż nigdy nie zostawiała śladów na miękkim plastiku. - Reszta wydaje się wykonalna. - dopisała na końcu kolejną rzecz.

Muzycy

Zastanawiała się jeszcze przez dłuższą chwilę. Opierając w końcu na ramieniu Roya swój policzek, bo tak było jej wygodniej siedząc i obserwując kartkę. Znowu po chwili coś dopisała, tym razem znów na końcu.

Reklama i promocja

- No , to teraz już zaczyna wyglądać fajnie. - stwierdziła skreślając nagle czwartą pozycję z tego koncertu życzeń. - A teraz jeszcze lepiej. - powiedziała unosząc swą głowę z jego ramienia i oddając mu notatnik z długopisem. Słowo 'kredyt' zniknęło z listy. - Popracujemy jeszcze nad tym troszkę i będzie cud-miód i orzeszki. - stwierdziła obracając się na kanapie tak, by usiąść przodem do chłopaka i jednocześnie podwinąć pod siebie nogi, siadając po turecku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:32, 06 Cze 2010    Temat postu:

- No jasne. - oddał jej bez chwili ociągania notes. W końcu po to tutaj przyszedł. By z nią to obgadać i przedyskutować wszystkie za i przeciw. We dwójkę zawsze było lepiej. Elizabeth sprowadzała go do parteru, co w gruncie rzeczy miało same pozytywne skutki. Roy kiwnął głową i uściślił - Moje 'od czasu do czasu' to tak mniej więcej jak mówisz... - powiedział chwytając znów w palce sznurki od kapucy by mieć się czym zająć - Raz na tydzień. I od święta. - uśmiechnął się szerzej, bo w tonie Elizabeth wyłapał aprobatę dla swojego pomysłu - Matko nie myślałem nad tym tak szczegółowo. Zaczynające zespoły... Trzeba dać młodzieży szansę to fakt. Ale sądzę że raz na tydzień będzie całkiem w porządku. Częściej nie, chyba że faktycznie... - mruknął choć bardzo w to wątpił - Zainteresowanie będzie duże. - sznureczki motały się z lewej na prawą za sprawą wampira. Nagle uderzyły one silniej o udo - Ile?! - zawołał zaskoczony, bo tego pod uwagę nie brał - Żartujesz sobie ze mnie? Jeśli tyle czasu trwać będzie papierkowa robota... Zestarzeję się. - zajęczał ze śmiechem, bo było to mało prawdopodobne. Po chwili kiedy skreśliła to co sam zapisał stwierdził - Teraz już możesz i resztę wyrzucić. Bez kredytu nie mam się za co zabierać. - przyznał bez bicia. Płace w radiu nie sięgały najwyższych szczebli listy wynagrodzeń. Przyjął notes i popatrzył na kartkę. Obok tego co skreśliła Lizzy raz jeszcze dopisał to samo i postawił wykrzyknik, by nie ważyła się raz jeszcze tego zmieniać - Nad czym ty chcesz pracować teraz? - zapytał zerkając na wampirzycę powątpiewająco - Sama dopisałaś... - wskazał końcówką długopisu na lata które umieściła na samym początku listy - Chyba że umiesz zrobić tak... - pstryknął palcami przed jej nosem - I już. A nie sadzę byś potrafiła, więc... - wzruszył ramionami i położył notes między nich - Chyba się trochę naczekamy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:58, 06 Cze 2010    Temat postu:

Położyła sobie dłonie na kostkach i zaczęła nimi rytmicznie pukać. Słuchała uważnie chłopaka. Jego pomysł był na prawdę dobry i szczerze się podobał jej. - No to czas pomyśleć AŻ TAK nad tym. - wyjaśniła. Jednak po chwili zorientowała się, że po niektórymi względami ich przemyślenia całkowicie się różniły. I to bynajmniej nie ze względu na to, że rzeczywiście myśleli o dwóch różnych kierunkach, ale dlatego, że Roy widać nie dotarł jeszcze do tego etapu świadomości bycia tym, kim byli co ona sama...

- Roy... Nie, papiery to drobiazg. - zgodziła się z nim z uśmiechem rozwiewając w tym względzie jego obawy. Jednak dalej mówiąc, nie było jej już tak do końca bardzo wesoło - Pisząc pięć-sześć lat miałam na myśli czas, w jakim ta knajpa mogłaby być Twoja. Potem trzeba się wynieść z miasta... Bądź nawet kraju. - powiedziała bezwzględnym głosem spoglądając do góry nogami na położony między nimi bloczek kartek i zabierając mu ponownie długopis z dłoni skreśliła znowu słowo 'kredyt'. - Właśnie nad tym chcę popracować. Nad tą listą. - powiedziała z przekonaniem - Tym się nie martw. - wskazała na wykreślony punkt. - No, chyba... że nie chcesz mojej pomocy? - zapytała przekornie. Ona się kasą nie martwiła. A kolejny powód do nadszarpnięcia funduszy jej stwórcy napawał ją dziecięcą wręcz radością. Drobnymi krokami w taki głupi sposób sprawdzała cierpliwość swojego dobro bądź złoczyńcy. Zależy jak na to wszystko spojrzeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:16, 06 Cze 2010    Temat postu:

- Dobra, dobra... - zamachał dłońmi i powiedział - Zaczynam teraz nad tym... - wskazał na bloczek bo na jego kartkach zaczęło się w jakimś tam stopniu urzeczywistniać małe marzenie - Aż tak... - podkreślił podobnie jak Lizzy - Zastanawiać. I im dłużej nad tym myślę, to... Wydaje mi się to mniej realne, ale to za chwilę. - wpatrzony w notes zacisnął usta zastanawiając się nad wszystkimi punktami łącznie i nad każdym z osobna. Z tych intensywnych rozmyślań wyrwała go Elizabeth i dość stanowczo choć delikatnie raz jeszcze uświadomiła mu kim jest. Roy już przyzwyczaił się do wszystkiego. To że widział, słyszał więcej, że był silniejszy i miał trochę inną dietę, nie sprawiało mu problemów. Nauczył się o tym nie wspominać, trochę wykręcać i robić dobrą minę do złej gry. Odchrząknął cicho. Wiedział jakie to pociągało za sobą konsekwencje. A rodzina, a dotychczasowa praca? Odsunął to od siebie nie chcąc teraz nad tym rozmyślać - A co z nią nie tak? - zapytał Roy biorąc notes do prawej dłoni i patrząc na swoje pismo krytycznie - I co ty masz do tego kredytu, hm? - zaciekawił się patrząc na Elizabeth wyczekująco. Nie miał skąd wziąć pieniędzy, więc musiał odwołać się do instytucji banku, bo w końcu od tego była - Jakbym nie chciał to bym tutaj nie przychodził. - powiedział i położył notes na udzie, by raz jeszcze dopisać po swojemu, ale zrezygnował wiedząc że ona i tak go poprawi - Każdej, ale nie finansowej. - mruknął pod nosem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:43, 06 Cze 2010    Temat postu:

Dziewczynie powoli też zaczynało się rysować w myślach jakieś wyobrażenie tego całego przedsięwzięcia. Im dłużej nad tym jej myśli się pochylały, tym bardziej stawało się to realne. I tym bardziej rzeczywiste.

- Wszystko z nią w porządku. - uspokoiła chłopaka - Tylko, jeśli chcesz ruszyć własny interes, to coś takiego będzie dobrym punktem wyjścia do przygotowania biznes planu, nie sądzisz? - zapytała retorycznie, kontynuując - Im więcej teraz przemyślisz, tym łatwiej będzie potem.

Wcale nie chciała go sprowadzać na ziemię. Nie chciała mu też topić pomysłów ani odbierać jakichś tam marzeń, pozwalających choć na trochę zapomnieć o tym, kim byli.

- A czemu nie finansowej? - zapytała nie rozumiejąc dlaczego się tak zapiera. - Dlaczego nie chciałbyś takiej mojej pomocy, skoro mogę? - próbowała to pojąć - Nie polatam w ciągu dnia po urzędach i nie pozałatwiam Ci niczego, z wiadomych chyba przyczyn. - uniosła swoją rękę i spojrzała się na nią wymownie. Po tym położyła ją ponownie na swojej kostce, klepiąc po niej na przemian palcami w zastanowieniu. - Nie pojeżdżę po mieście szukając miejscówki, też z tego powodu. Mogę pomóc w organizacji albo też samej przyłożyć się do meblowania czy remontowania. - tu wskazała palcem na listę i na punkty, o których mówiła. - Więcej niestety nie jestem w stanie zrobić. A mam kasę. - przyznała się - I jeśli chcesz... Albo jeśli nie pasuje Ci tak, to możemy się jakoś inaczej umówić. Wszystko się da załatwić. A po co ma Ci jakiś bank naliczać odsetki. Nie sądzisz, że to bez sensu?

Nie potrafiła pojąć czemu nie chciałby aby akurat tą kwestią ona się zajęła. Miała swoje możliwości i chciała z nich skorzystać. - Chyba, że chcesz abym była tylko odważnikiem ściągającym na ziemię? - zapytała wychylając się w jego stronę i klepiąc go lekko po kolanie, tuż powyżej notesu tak, że się lekko zachwiał tam leżąc, dla podkreślenia swoich słów - No pozwól mi sobie pomóc... Proszę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:13, 06 Cze 2010    Temat postu:

Roy westchnął i nad tym wszystkim, na samym czubku ich listy wypisał:

Biznes plan

- Nie lubiłem tego w szkole. Tych wszystkich ekonomicznych zagadnień... - przyznał przesuwając długopisem po szyi w zamyśleniu - Mieliśmy okropną babę. Była durna jakich mało i miała te swoje pupilki. - Roy wykrzywił pogardliwie usta - My musieliśmy zasuwać, och strasznie tępiła chłopaków. Nie wiem co jej naród męski zrobił, ale to napewno przez to że była starą panną. - powiedział konspiracyjnym tonem kiwając głową święcie przekonany o swej słuszności - A tamte dwie... - wspominał dwie blondynki wyklęte z klasowego kręgu dziewczyn. I to nie z powodu koloru włosów. Oni jako męska część grupy nic do nich na co dzień nie mieli, ale reszta dziewczyn okropnie ich nie lubiła - Zawsze miały lepiej. Zrobiły jakąś zabawną gazetkę z wykresem i miały wszystko... Nie powiem gdzie. No nic. - Roy zatarł dłonie. Jak zwykle się rozgadał i to jeszcze kompletnie nie w temacie - Przepraszam. To twoje 'skoro mogę' nie jest wcale dla mnie tak oczywiste, bo skąd mogę wiedzieć czy możesz czy nie? Choć... - obrzucił wzrokiem apartament i w końcu samą Elizabeth - Nie powinienem się dziwić. Fakt. - skłonił się przed Elizabeth nieznacznie i sam usiadł po turecku przyjmując jej lustrzaną pozycję - Odsetki to zło niepotrzebne, ale... - wskazał na wampirzycę palcem - Oddam ci co do centa. - taką decyzję podjął i już nie powinna go od niej odwodzić - Nie tylko, choć w głównej mierze o to chodzi. Boże drogi Lizzy nie możesz być tylko odważnikiem, bo to bez sensu! - nie wiedział do końca jak ma ją traktować, ale nie miał głowy by w to się zagłębiać, a odczucia Roy'a choć niby proste były strasznie zagmatwane - Pozwalam. - powiedział, wiedząc że bez tego ani rusz - Znasz kogoś kto zna się na tych... - postukał znów w 'biznes plan' robiąc wokół niego kilka punkcików tuszem długopisu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:38, 06 Cze 2010    Temat postu:

Zaśmiała się na słowa opowiadania jak to strasznie go tępili w szkole. Było to zabawne powspominać stare, dobre czasy. Zwłaszcza, że odkrywała jakąś drobną cząstkę przeszłości chłopaka, o której do tej pory nie miała żadnego pojęcia. Dla niej historia Roya zaczynała się od pamiętnego wieczoru, gdy podszedł do niej, kiedy siedziała na ławce i zbierała się w garść, by zrobić coś z sobą po powrocie do Seattle.

- Ej, szkoła nie jest zła. - stwierdziła wesoło - Poszłabym się znów pouczyć, gdyby to było możliwe. - dodała - Mogłabym za Ciebie się pouczyć tej ekonomii, wiesz? Nie mogło być aż tak źle... - mruknęła wesoło.

- Mogę Ci pomóc. - przytaknęła w chwili, gdy obejrzał się na jej salon - Mam pewne fundusze i mimo, że z nimi na co dzień nie szaleję, to czasami można sobie pozwolić. - wyjaśniła krótko. nie chciała się zagłębiać w temat jej obsesyjnego prześladowcy, który po tym jak wreszcie ją samą w nocy dopadł w jakimś ciemnym zaułku i przemienił, po tym zniknął bez śladu i nie miała najmniejszego pojęcia gdzie może być. Czasami ją nachodziło takie dziwne wrażenie, że jest gdzieś w pobliżu, ale nijak nie mogła go zlokalizować. I jakoś za bardzo do tego sama nie dążyła.

- No już dobra, dobra. Niech Ci tak będzie. Umowa stoi? - zapytała wyciągając do niego rękę, by dobili targu. - Ktoś by się znalazł. Chociaż mam ciekawy pomysł i nie wiem czy na niego przystaniesz. - zaproponowała, bo coś jej zaświtało w głowie. - Mówiłeś o szkole... Co Ty na to, aby podrzucić na uczelnię tutaj, w Seattle, nauczycielowi ekonomii questa? Niech da zadanie swoim uczniom na najlepszy biznes plan otwarcia takiej knajpy. Wybierzesz ten projekt, który najbardziej Ci się spodoba. A twórca najlepszego... nie wiem, zatrudnisz go jako managera? Dasz karnet Vip na wejścia na imprezy? Nie wiem, coś tam wymyślisz. A będziesz miał i szeroki wachlarz opcji i na pewno tak dopracowany, że hej! Pomyśl sobie jaki nauczyciel chciałby, aby jego uczeń odwalił fuszerkę? Potem można sobie taki biznes plan kontrolnie podrzucić do jakiegoś specjalisty, by na niego rzucił okiem... Co o tym sądzisz? - zapytała starając się nie zwracać uwagi na to, jak Roy się do niej odnosił.

Od minionego wieczoru trochę czasu już upłynęło a Eliza postanowiła im obojgu dać czas na poczucie się pewniej w tej całej skomplikowanej dość relacji między nimi. W końcu Roy nadal się jej podobał, nawet coraz bardziej, ale po prawie roku niebytności koło siebie, nie wymagała ani nie oczekiwała tego, że ich uczucia będą płomienne. Z resztą od czasu kłótni do spotkania na przedstawieniu zdążyła się dość znacznie zdystansować do niego i nie chciała przewracać swego życia do góry nogami, nie będąc pewna czego do końca chce. Miło jej było w jego towarzystwie, czuła się przy nim dobrze i dopóki oboje nie będą pragnąć czegoś więcej, postanowiła do niczego nie zmuszać. To, co miała, póki co jej wystarczało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:42, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Ja nie powiedziałem że jest zła. Też bym wrócił. - wytłumaczył się - Tylko ten przedmiot i ta nauczycielka... To było kompletnie bez sensu. Niemożliwie nudne. Jak mieliśmy lekcje latem i było ciepło zapadaliśmy w drzemkę po pięciu minutach, zimą po dziesięciu. Widziałabyś moje notatki... Jedna lekcja ciągnęła się przez jakieś dwie, trzy strony, kratka w kratkę. Koszmar, serio. - pokręcił głową jakby opędzał się od tych straszliwych dla niego wspomnień - I miała ksywkę. - dodał po chwili ciszej ni patrząc na Elizabeth zajęty swoim zegarkiem - Żyleta. Bo miała okropnego wąsa... Ale nieważne, nie ważne... - Roy z uśmiechem powrócił do spraw im rzeczywistych a nie wspomnień - No dobra. W takim razie powiedźmy że liczę na twoją pomoc. - zgodził się dla jej świętego spokoju, sądząc że jest bardzo upartą osóbką. Czasem chyba nawet aż za bardzo upartą - Jak najbardziej. - ujął dłoń wampirzycy w swoją i potrząsnął lekko. Zadowolona? Wysłuchał jej pomysłu, pomysłu całkowicie dobrego i sensownego gdyby nie jedna rysa na jej wyobrażeniu - Wszystko świetnie Lizz, ale ja nie mam kontaktów na uniwersytecie. I nie podrzucę żadnemu profesorowi questa, bo żadnego nie znam. A nawet jeśli... To chyba taki biedny studencik ma dość do nauki. - uniósł lekko brew - Jako managera? - to chwilowo wykraczało poza jego wyobrażenia. Ona była tak dalekowzroczna, a on zaczął od podstawy kiedy stwierdził - Przypominam... - uniósł w górę dwa palce wskazujące i zamachał nimi na przemian - Że ja nie znalazłem lokalu i szczerze rzecz biorąc to nie wiem czy coś znajdę. - tak powiedział, ale oboje wiedzieli że Seattle było wielkie i nie powinien mieć z tym większego problemu - Ale ogólnie rzecz biorąc pomysł godny pochwały.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:31, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Hahaha! - zaśmiała się słysząc opis nauczycielki. - Wolała kobiety i do tego z przejęciem gnębiła mężczyzn? - zapytała - Może jej nikt nigdy porządnie 'nie dał'? - zażartowała - Tak to już czasem bywa, że brak witamin w organizmie rzuca się babce na głowę... - Takie wspomnienia zawsze były najlepsze. Sympatycznie było od czasu do czasu powspominać swoje dawne życie. Coś, do czego się już nie wróci i nie przeżyje w takim samym kształcie, jak wtedy. Elizabeth swoje wspomnienia trzymała niczym największy skarb. Nie chciała o nich zapomnieć. Pielęgnowała takie obrazki ze swej przeszłości niczym jeden z największych swych skarbów. Była zadowolona z tego, że Roy w końcu zgodził się na jej pomoc. Wcale nie miała zamiaru przyjmować od niego zwrotu tej kasy, którą mu chciała 'pożyczyć', ale nic nie wspominała na ten temat. Inaczej przecież, jak jej się zdawało, chłopak nie przyjął by od niej niczego. To było jedyne wyjście.

- Aj tam kontakty! Ja też bezpośrednich nie mam i co z tego? - zapytała nieprzejęta niczym - Wszystko da się zrobić. - stwierdziła, dodając po chwili - Mam pomysł! Moment... - rzuciła unosząc się na moment z kanapy, by sięgnąć po telefon leżący w jej sypialni na szafeczce nocnej. Niedługo później wróciła do chłopaka siadając znów przed nim jak wcześniej, po turecku. Spojrzała na wyświetlacz aparatu, wybijając na klawiaturze z pamięci jakiś numer. Uniosła po chwili słuchawkę do ucha czekając na połączenie. Spojrzała przy tym na Roya z uśmiechem, puszczając do niego oczko. Ktoś po drugiej stronie aparatu odebrał.

- Hej Seba. - odezwała się słodkim, wesołym głosem - Możesz gadać? Słuchaj... Mam do Ciebie sprawę. Czy ja dobrze pamiętam, że miałeś kogoś znajomego na uniwerku? - zapytała - Aaa... Eks? Eee, to pewnie nie będziesz chciał mieć z nią nic do czynienia? Nie? Nie będzie problemu? A no to super. Bo słuchaj, potrzebuję namiarów na dziekana? Albo rektora. Nie, nie zamierzam tam studiować. Chciałam zaproponować wzięcie udziału w pewnym programie, takim projekcie prywatnym i... No, ale nie będę się wdawać w szczegóły. Mógłbyś mi podać jakiś numer do tej Twojej eks? Vivienne? Aha, aha, no dobra. No, tak będzie najlepiej. Wyślij mi sms-a. Ej! No jeśli możesz, to będę wdzięczna. Normalnie wiszę Ci kawę. No dzięki słońce. No papa. Pa. - powiedziała i po chwili rozłączyła się, patrząc na Roya z jeszcze szerszym uśmiechem.

- Za moment... - przeciągnęła specjalnie słowa tak, by wzbudzić ciekawość chłopaka - Seba powinien mi przesłać telefon do swojej byłej panny, która studiuje ekonomię i zarządzanie. Poza tym obiecał, że poda mi też od razu kontakt do rektora uczelni. Jeden kłopot z głowy. - rzuciła szczerząc się do swego towarzysza cała zadowolona z siebie. - A lokal? To drobiazg. I nie bądź takim pesymistą. Zawsze się coś znajdzie. - Obróciła głowę za siebie, spoglądając na zasłonięte solidnie żaluzje w oknach. Po tym obróciła się ponownie do Roya. - Co robisz po zachodzie słońca? Masz ochotę na spacer? - zapytała. Organizowanie czegoś z niczego zawsze sprawiało jej przyjemność. - No chyba, że chcesz w ciągu dnia sam czegoś poszukać? - podrażniła się z nim chwilę, odkładając na stolik telefon, by rzucić okiem moment później na notes wciąż leżący na kolanach swego towarzysza. - Co tam jeszcze mamy? - zapytała wpatrując się z kartkę do góry nogami i opierając się przy tym o jego kolano, bo tak było wygodniej się wychylać w przód.

- O rany! - powiedziała nagle unosząc głowę znad notatnika i spoglądając na chłopaka z uśmiechem - Ale ze mnie burak! Zaprosiłam Cię do siebie a nie pokazałam co jest gdzie... Chcesz zobaczyć jak 'mieszkam'? - zapytała - I może masz ochotę na kawę, herbatę albo... jakieś wino? - dodała - Bo się nie zapytałam od razu... Wybacz, powinnam była wcześniej, ale nieczęsto mam gości i zapominam się czasem... Miałam sobie po powrocie z dyżuru zrobić coś do picia, jakąś kawę i w końcu nie zrobiłam. Napijesz się czegoś ze mną?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:21, 07 Cze 2010    Temat postu:

Roy odchylił się w tył i rozłożył dłonie na boki jakby się poddawał - Nie mam pojęcia. Nie wnikaliśmy w jej preferencje seksualne. Ale kobieta z wąsem? - otrząsnął się z obrzydzenia jakie to w nim wzbudzało - Była okropna, na prawdę. Chyba masz rację, skoro była niedopieszczona później odbijała sobie na nas, biednej rasie ucznia. I tym bardziej na tej męskiej części. - roześmiał się bo takie gdybanie bardzo go bawiło. Dochodzili do kosmicznych wręcz wniosków i tyle było pewnie w tym prawdy co z tego pożytku, czyli nic, ale przynajmniej było im wesoło - I co? I i... - Roy zająknął się nie wiedząc co powiedzieć - I nic? - jednak jak sama Elizabeth stwierdziła da się zrobić wszystko więc tylko mógł śledzić wzrokiem wampirzycę i domyślać się co tym razem wymyśliła. Wychodziła właśnie na niezłą kombinatorkę, kiedy dzwoniła jak się okazało do znajomego z koła baletowego. Roy usłyszał chcąc nie chcąc całą ich rozmowę dzięki podkręconemu zmysłowi słuchu. Uniósł zaciekawiony brew co też za ten moment się wydarzy nie za bardzo chcąc psuć Lizzy zabawę. Kiwnął głową i postawił przy punkcie z biznes planem małą parafkę - Tylko tym razem jak już będziesz mu dziękować, to choć dopilnuj by ta kawa była gorąca. Nie tak jak ta ostatnia. - parsknął śmiechem, przypominając sobie jak przesiedzieli na podeście całą przerwę jaką miała na odpoczynek Elizabeth, a później Sebek dostał lodowatą kawę - Albo dla mojego świętego spokoju sam to zrobię. - mruknął cicho bazgroląc po boku karteczki bezmyślnie - Hm...? Pesymista? No nie aż tak... - uznał że trochę przesadziła. Nie był pesymistą, ale napewno nie był nastawiony tak szalenie optymistycznie do swego pomysłu jak jakąś godzinę temu. Elizabeth sprowadziła go na ziemię i Roy zaczął myśleć typowo trzeźwo - Po zachodzie słońca? - kurcze to zabrzmiało jak jakiś nowy podział zegarka. Po zachodzie, przed zachodem, kiedy słońce wysoko na niebie, kiedy księżyc... - No wiesz, z braku czegoś lepszego do roboty to chyba nic konkretnego. - wyznał bo takowych planów bardziej konkretnych nie miał. Mógłby się zapomnieć i stwierdzić beztrosko 'a idę spać', ale wiedział że teraz tego Lizzy już nie odbierze jako żart, więc panował nad swoim językiem - A co? - po chwili wyjawiła mu swą propozycję - Aaa spacer? No jasne, bardzo chętnie połażę sobie wśród zacnego księżycowego światła. To takie... - westchnął sobie niczym dziewczynka i stwierdził - Romantyczne. Możemy iść. - mimo tego że trochę sobie kpił, był za, jak najbardziej. Roy spojrzał na Elizabeth zaskoczony kiedy nagle stwierdziła bardzo krytycznie względem siebie, że jest burakiem - Nie jesteś... Weź przestań. - skarcił ją z uśmiechem. Wampir pokręcił głową przygryzając wargę - Nie, nie muszę oglądać jak mieszkasz. Szczerze Lizzy to jest mi to obojętne. - skinął głową patrząc na rozmówczynię ze spokojem - Na kawę! - jak w ogóle mogła pytać jego o coś takiego? Za ludzkiego życia Roy był uzależniony od kawy i kofeiny, od tego cudownego aromatu - Kawę! Obiecałaś mi pokazać jak się pije kawę. - trącił ją w ramię zerkając na Elizabeth prosząco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:29, 07 Cze 2010    Temat postu:

Uśmiała się przednio przy kolejnym komentarzu na temat jego dawnej nauczycielki. Mile się też dała zaskoczyć tym, że Roy potrafił i bardziej dosadne żarty przyjąć za zabawne.

Załatwienie czegokolwiek z Sebastienem nie było dla niej trudnym, bo chłopak zawsze starał się być dla wszystkich uczynnym. W dosłownie chwilę po rozłączeniu się po zakończonej rozmowie na telefon Elzy przyszedł obiecany sms. Dziewczyna tylko sprawdziła na telefonie co przyszło i potwierdziła swojemu towarzyszowi, że pierwszą ze spraw już mają załatwioną. - Tak jak obiecał. - kiwnęła głową potakująco, machając przy tym ekranem aparatu przed Royem tak, by mógł dojrzeć iż rzeczywiście przyszła obiecana wiadomość.

- Oj czepiasz się! - mruknęła śmiejąc się z tego, że wypomina jej zimną kawę dla jej poprzedniego partnera w tańcu - Seba zawsze pija zimną. Albo się już przyzwyczaił albo faktycznie polubił! Nigdy się nie dopominał o ciepłą... - dodała dźgając lekko palcem swego kompana w brzuch - A masz! To za takie śmianie się z mojej uczynności no... - parsknęła do wtóru z jego żartami. Nie sposób się było powstrzymać.

Zmrużyła oczy słysząc jego kpiny z wieczornego spaceru. Ach Ci faceci i te ich awersje do romantyzmu i delikatnych, czułych spraw. Każda kobieta to lubiła. Obojętnie jak bardzo by się przed tym nie broniła i nie zapierała, że nie znosi. Wszystkie, bez wyjątku zdaniem Elzy wprost uwielbiały romantyzm. I te pełne delikatności i subtelności sprawy. - No weeeeeź! - zajęczała - Co Ty chcesz od tego? Proponuję spacer w blasku księżyca w poszukiwaniu jakiejś fajnej speluny pod ten twój bar ale jak się tak bardzo dopraszasz, to mogę się postarać, by wyszło to łażenie wyjątkowo... mdło i romantycznie. Założę różową sukienkę z falbankami, upnę włosy toną kwiatków i zacznę Ci skwierczeć prosząc o pełne czułości wyznania! No sam się prosisz o to! - pogroziła palcem jakby to nie wiem jak bardzo straszne miało być w jej wykonaniu. Chociaż perspektywa zobaczenia jej w ubranku lalki barbie mogła być rzeczywiście koszmarem. Aż sama była gotowa się wstrząsnąć z obrzydzenia pomieszanego ze strachem.

- No dobra, skoro nie zależy Ci na tym, to tam jest łazienka i sypialnia... - wskazała za siebie kciukiem - Salon jak widzisz, jesteśmy w nim a do kuchni możesz mi potowarzyszyć. - powiedziała chwilę później wstając z kanapy i na bosaka, bo tak zwykle chodziła po swoim lokalu, ruszyła w stronę aneksu kuchennego za plecami Roya. Po dwóch krokach się odwróciła, by widzieć chłopaka przed sobą. - Chodź, chodź... - powiedziała ciągnąc go za sobą do kuchni.

Zaczęła krzątać się tak zwyczajnie, jak tylko zwyczajną czynnością mogło być robienie kawy. Wyciągnęła z szafki dwie filiżanki i stawiając je na podstawce pod ekspresem ciśnieniowym, zajęła się napełnianiem zbiorniczków świeżo zmieloną kawą. - Roy, podałbyś mi łyżkę? - zapytała wskazując mu w której szufladzie chłopak znajdzie poszukiwany przedmiot. Widać było, że na obcym terytorium ciężko mu się było od razu domyślić gdzie Elza mogła schować łyżeczki, ale poprowadzony jej wskazówkami bez trudu już mógł odnaleźć i podać jej proszony sztuciec. Upychając i dociskając łyżeczką aromatyczną mieszankę, włączyła ekspres, by przygotowało się mocne espresso. - A teraz poczekaj chwilkę... - powiedziała i jak zwykle gdzieś poleciała. Zniknęła znowu za drzwiami sypialni przynosząc po chwili swoją torebkę. Wyciągnęła z niej solidnie zapakowany termos, stawiając go obok ekspresu. Czekając aż kawa się zaparzy i automat naleje cudnie pachnący napar do filiżanek, spojrzała się na chłopaka z uśmiechem. - Czyżby tak bardzo Ci brakowało kawy? - zapytała ciekawa skąd ten entuzjazm u niego.

- Będzie trochę inna niż pamiętasz z dawnych czasów, - wyjaśniła rzucając spojrzenie na sekundę na ekspres, który zaczął wypluwać z siebie czarny, gorący płyn - ale wciąż jest to kawa i... w sumie mnie tam smakuje. - powiedziała łapiąc za filiżanki i stawiając je z boku, na blacie, gdy naczynia napełniły się już mniej więcej w połowie. - Sięgniesz po jeszcze jedną łyżeczkę? - poprosiła samej zabierając się za odkręcenie nakrętki termosu. Gdy to zrobiła, rozszedł się po kuchni świeży zapach krwi. Nalała do obu filiżanek rubinową ciecz i gdy napełniła naczynka niemal po brzegi, zakręciła ponownie szczelnie nakrętką termos. Sięgnęła po tym po łyżeczkę, by zamieszać. Gdy i druga łyżeczka znalazła się na spodeczku, podała filiżankę chłopakowi. - Proszę... - powiedziała mając nadzieję, że mu zasmakuje, chociaż zdawała sobie sprawę, że to już nie będzie to samo. Jednak zarówno aromat kawy jak i jej smak intensyfikowała w ich nozdrzach apetycznie pachnąca krew.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:45, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Nie, nie, nie... - złapał Elizabeth za nadgarstek stanowczo kiedy tak zaczęła mu machać na lewo i prawo przed oczami telefonem - Nie. - mógł w końcu odczytać wiadomość i przytaknąć jej. - Okej, to w porządku w takim wypadku. Będę musiał sam tam iść? Czy jak sprawię ci taki fantastyczny kapelusz z wielkim rondem i rękawiczki po łokcie pójdziesz ze mną? - zapytał bo patrząc czasem na to co w telewizji propagowała moda wysoka, to gdyby Elizabeth przywdziała na głowę jeden z takich ogromnych kapeluszy byłaby chyba chroniona przed słońcem i problemami z nim związanymi dostatecznie dobrze. Roy roześmiał się i zaczął pytać dociekliwie - Tak? - zmrużył nieznacznie oczy - Nie dopominał się o ciepłą? A ciekawe dlaczego... Nie masz na ten temat jakiś... - uniósł w górę brew jednocześnie pochylając się trochę w przód - Spekulacji? - drażnił ją i drążył temat tak jak lubił - Nie wiesz dlaczego już...? Ej! - odchylił się gwałtownie w tył, ale to nie pozwoliło mu się uchronić przed palcem wampirzycy - Twoja dobroczynność! - wybuchnął śmiechem i walnął dłonią w oparcie kanapy - Bo nie wytrzymam... - zaśmiewając się z tego powoli dochodził do siebie. Jednak nie było mu dane osiągnąć całkowitego spokoju i znów był zmuszony się roześmiać - Och taaaak... - zajęczał równie kpiąco co ona - I parasolkę z koronek. I pieska takiego malutkiego. Yorka! I upnij mu na czubku głowy kokardeczkę. Błagam! - wyrzucił z siebie z przeogromnym uśmiechem. To było dla niego nie do przyjęcia, ale pociągnął odważnie dalej - A ja zjawię się z laseczką, w czarnym klasycznie skrojonym garniturku i z takim... - przesunął sobie pod nosem palcem - Takim wymuskanym wąsikiem i... - powiedział dobitnie - Będzie tak cholernie romantycznie że wszystkie speluny odejdą na dalszy plan. - widząc zaskoczenie na twarzy Lizzy mógł być dumny z siebie. Kiedyś bo powiedział, że spłakał się że śmiechu a teraz po prostu się śmiał, ani się nie zdyszał tylko się śmiał. Rozejrzał się po apartamencie kiwając głową by w końcu się ogarnąć i uspokoić dostatecznie - Matko idę... - powiedział kiedy go zawołała - Jej jeszcze trochę takich rozmów i nic ze mnie nie będzie. Wiesz, ze ludzie umierają ze śmiechu? Ha! - uniósł ramiona w górę przeciągając się - Co to dla mnie? - puścił do niej oko kiedy trafił już do kuchenki. Oparł się o ścianę a po chwili odbił od niej by wyciągnąć to czego było Elizabeth potrzeba. Podał jej łychę i przysiadł sobie skromnie na jednym z krzeseł nie chcąc pałętać się jej pod nogami. Kiedy tylko zobaczył torebkę na jego ustach ponownie wykwitł uśmiech, choć oszczędził sobie kąśliwego komentarza na temat jej zawartości - Bardzo. Jak pijało się tylko prawie to, by być na nogach cały czas, myśleć jasno i by język był giętki... To wchodzi w nawyk a kiedy tego nie ma jest tak jakoś dziwnie. - mruknął wzruszając ramionami. Zebrał się po chwili ze swego miejsca i wysunął tą samą szufladę co poprzednio i podał sztuciec Elzie zaglądając jej przez ramię co z tym świętym dla niego napojem będzie wyczyniać - Krew? - zawołał kiedy tylko otwarła termos. Postanowił poczekać i najpierw spróbować, a później wygłosić swoją opinię - Dzięki. - uniósł filiżankę w górę i powąchał lekko. Malo w tym było kawy, nad wszystko inne przebijała się krew.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:22, 07 Cze 2010    Temat postu:

Gdyby mogła dostać skrętu kiszek od śmiechu, pewnie by go właśnie dostała. Chłopak potrafił ją rozbawić do łez i tarzałaby się po podłodze zapewne, jeśli jeszcze trochę by ją porozśmieszał.

- Nie, nie, nie! - powtórzyła za nim niczym echo - Żadnego kapelusza i rękawiczek! Nie zgadzam się! Nie ma nawet takiej opcji. - powiedziała niemal wyjąc w chwili, gdy dusił ją śmiech. - Mogę z Tobą iść. Wieczorem bądź któregoś dnia, gdy będzie sporo chmur na niebie. Nie zamierzam się przebierać jak pajac. Nie ma mowy. - stwierdziła. - Lepiej sprawdź zatem prognozę pogody. - mruknęła puszczając do niego oczko. Na prawdę nie chciała robić z siebie nie wiadomo kogo. - Przepraszam. Inaczej nic z tego. - dodała uspokajając się już nieco.

- Spekulacji? - upewniła się jednocześnie zastanawiając się czemu tak było - Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Chociaż, jeśli by na to spojrzeć z boku, to wiesz... Po rzuceniu kobietą na dechy nie raz i nie dwa razy a do tego po powypuszczaniu się jej z rąk 'bo źle złapałem' tyle razy co on zrobił, to zimna kawa jest niewielką zapłatą, uwierz. - wyjaśniła odkrywczo. Tak na prawdę szczerze, to nigdy nie wnikała w to, jak się do niej odnosi Sebastien. Może po prostu ją lubił i dlatego nie marudził nigdy? - A może to ten mój urok osobisty? - stwierdziła udając wyolbrzymioną do granic możliwości dumę i prostując się, by odgarnąć teatralnym gestem sobie włosy z twarzy. - Bo któż by się mu oparł? - zapytała - No dobra, wiele osób. - dodała po chwili już normalnym głosem. - Nie zmienia to faktu, że nie marudził. Nigdy. Odczep się rzepie jeden! Ja jestem przykładem dobroczynności! Jestem idealna! Wyjątkowa! I jedyna! o! - zaśmiała się żartując z samej siebie do granic wytrzymałości. Nigdy nie miała o sobie zbyt wielkiego mniemana. Poza tym siebie stawiała zawsze na samym szarym końcu, więc przechwałki o tym jaka to ona była wspaniała były jedynie dla niej beczką śmiechu.

- No może mi powiesz, że jeszcze w meloniku? - pojechała kontynuując drwiące żarty - Jaaasne. To już może zostańmy przy normalnym spacerze, co? I nie mów do mnie 'Matko'! - wytknęła - Nigdy dla nikogo nie byłam i nie będę matką, więc tu nie trafiłeś. - zaśmiała się wesoło, choć tak na prawdę akurat ta nuta miała dla niej podwójny wydźwięk. No ale cóż, była w końcu wampirem. Wampirzycą dokładniej. A takie jak ona nigdy mieć dzieci nie mogły chyba, że adoptowane.

Gdy stanęła wreszcie na spokojnie z filiżanką tej pseudo kawy przed Royem uśmiechnęła się lekko. - Ano krew, krew... Inaczej byś się skręcał gdybyś się próbował napić samej kawy. A tak? Smak jest, zapach... też z sumie. - stwierdziła wąchając zawartość swojego naczynka - Na zdrowie? Albo smacznego. Bo nie wiem co powinno się przy tym powiedzieć bardziej trafnie. - rzuciła upijając niewielki łyk ciepłego jeszcze napoju. Miał posmak pumy i gorycz kawy. A do tego pozwalał roznieść się po ciele błogiemu uczuciu kofeiny krążącej w żyłach. Chociaż przez krótki okres. Jej smakowało, nie mogła narzekać. Pytanie tylko jak Jemu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:49, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Ale dlaczego nie? - zapytał nagle ciągnąć dalej temat kapelusza zerkając znad filiżanki na Elizabeth. Jakoś nie mógł się przekonać by łyknąć jej wytwór - Czy ty nie jesteś aby trochę dziwna? - zapytał na tyle poważnie na ile tą powagę mógł utrzymać - Ponoć lubicie wielkie kapelusze, na przykład jak ikony kina... Wtedy możecie poczuć splendor. Upodobnić się do nich. Wiesz... - spojrzał na Elizabeth zalotnie chcąc by jego spojrzenie naśladowało właśnie taki styl - Patrzysz tak na faceta, zerkasz spod tego gigantycznego kapelusza i jest twój. - prawdą było że według Roy'a Elizabeth nie musiała się uciekać do takich sztuczek. Jemu wystarczyło tylko to by uśmiechnęła się do niego i był już usidlony - No, ale w takim wypadku... - pociągnął już weselej, bo kapelusz i jego otoczka tajemniczości zadziałały na niego jakoś dziwnie w połączeniu z jeszcze dziwniejszym aromatem kawy - To faktycznie zacznę się bawić w pogodynkę. Nie masz za co przepraszać, przecież nic się nie stało. - uspokoił ją uśmiechając się do Elizabeth. Jemu to nie przeszkadzało choć zapominał się. Dar pozwalał mu być beztroskim na słońce i tym co się z nim wiązało - Aaaa... - wyszczerzył się po chwili - Czyli jak ja dostanę zimną kawę, to nie ma przebacz? - spojrzał na filiżankę - To jakiś rodzaj kary, yhm... - mruknął pod nosem i w końcu nie chcąc trzymać swej towarzyski w niepewności pociągnął z naczynia łyk - Będę uważać. - zapewnił ją. Kawa sama w sobie faktycznie była dziwna. Nie była to ani kawa, ani sama krew. I Roy już wiedział że nie będzie tego pijał zbyt często. Dało się w jakiś sposób gasić pragnienie, ale nie było to tym do czego tęsknił, choć zawsze coś. Oblizał lekko usta i mlasnął cicho kiwając z aprobatą głową - Och tak, ten twój urok osobisty... - Roy spojrzał na Elizabeth i stwierdził szczerze - Nie sposób się oprzeć. Z wrażenia biedny Seba pada pod tobą i zalicza deski. - końcówka zdania była wychichrana przez wampira bo inaczej nie mógł tego wyrazić. Po chwili przybrał poważną minę i stwierdził - Spoko, już nie zabieram głosu w sprawie. Odczepiam się. - już i tak co chciał powiedzieć powiedział. Myślał sobie jednak dalej upijając z filiżanki kolejne łyki. Oj to 'matko' wcale nie było do ciebie. I do meloników nic nie mam choć jeśli już to wybrałbym standardowy kapelusz a nie jakiś tam krągły melonik. Kapelusze mają większą klasę. I lepiej się zgrywają z garniturem, laseczka i yorkiem. Roy uśmiechnął się lekko do swoich myśli wlepiając spojrzenie w pseudo kawę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Pon 20:51, 07 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:17, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Czy ja nie jestem dziwna? - zapytała retorycznie - Popatrz na mnie. Mam trupio bladą skórę przez którą myślałeś, że zapewne jestem ciężko chorująca. Śmiertelnie chorująca. - zaznaczyła - W słońcu świecę się jak choinka. Ćwiczę balet, chociaż nie zamierzam nigdy być na tyle perfekcyjna, by wystąpić na scenie. I do tego jeszcze mam zapędy masochistyczne. Dziwna? Nieee... To całkiem normalne. - powiedziała śmiejąc się w głos - Chociaż to i tak zapewne lepsze niż to, co mogło mnie spotkać. Latanie po lesie bez ciuchów, tylko z futrze to jest dopiero wypas! - zażartowała ze swojej alternatywnej przyszłości, która pewnie miałaby miejsce, gdyby jej nie przemieniono. - Kapelusz to pikuś. Chociaż tak na poważnie mówiąc, to nigdy nie lubiłam zwracać na siebie uwagi i tyle. - dodała spokojnie. - I nigdy nie zależało mi na tym, by kogokolwiek usidlać. - zaznaczyła, bo na prawdę nie starała się nigdy by komukolwiek zawrócić w głowie swoją osobą. Jej brat pewnie miałby inne o tym zdanie, biorąc pod uwagę to, jak czujnie dozorował jej wszelkie wypady poza dom.

- Oj, no widzisz. Z kawą jest lepiej niż ze słowami. Te czasem ciężko dobrać a kawa? Wstawisz do zamrażarki na parę chwil i już jest. - wyszczerzyła się w uśmiechu - I zapewniam Cię, że Sebastienowi nigdy nie zawróciłam w głowie! On jest po prostu miły i tyle. I to, że pada pode mną na deski wcale nie znaczy, że jestem gruba. - nadąsała się żartując.

- Roy... - odezwała się po chwili ciszy, opierając się o brzeg stołu tak, by wygodniej jej było pić ten dziwny napój, skoro już tak stali w tej kuchni. - Co do wczoraj... - zaczęła nagle wracać do przerwanego poprzedniego dnia tematu, z którym zdążyła się już nieco oswoić i na spokojnie przemyśleć - Ty nie żartowałeś, prawda? - zapytała dość cicho, nie wiedząc tak na prawdę co chce uzyskać w odpowiedzi od niego. Z jednej strony byli świetni jako przyjaciele. Mogliby nimi zapewne z powodzeniem zostać, gdyby tylko zechcieli. Elizabeth nie miałaby nic przeciwko temu. Jednak z drugiej strony coś się w niej tliło, choć nie umiała tego jeszcze nazwać. I obojętnie jak długo się wcześniej nie widzieli, to Roy był dla niej chyba kimś więcej niż przyjacielem. Coś wewnątrz niej kazało jej dostrzegać te drobne gesty, które sama kierowała w jego stronę i choć nazywała je sobie dużą sympatią, to jednak w jakiś sposób pragnęła jego bliskości, o którą nie potrafiła jeszcze się upomnieć. Było to dziwnie frustrujące dla niej uczucie zwłaszcza, że uparła się, iż to ona poczeka na moment, gdy chłopak na prawdę zacznie okazywać jej coś więcej niż sympatię. A może znowu zabrnęli w kolejny róg nieporozumień? Upiła kolejny łyk napoju, by się go jak najszybciej pozbyć z filiżanki i móc wrócić do salonu, dopracowując ten jego pomysł o własnym biznesie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:46, 07 Cze 2010    Temat postu:

Roy kiedy mówiła patrzył na nią bez zmrużenia okiem. Odchylił się w tył na krześle i kiwał co chwila głową. Kiedy w końcu skończyła swoją wyliczankę stwierdził pewnie - Niee, jesteś... - jak dla niego, w końcu osobnika tej samej rasy czy jak na to patrzeć była całkowicie... - Normalna. Wcale nie dziwna. Nie w tych punktach o których ty wspomniałaś. Wydajesz mi się dziwna dlatego że nie postępujesz jak większość kobiet, to znaczy może wcale tak nie jest... Ja się nie znam. - mruknął nie oceniając sobie zbyt wysoko w temacie znajomości płci pięknej - Myślałem że każda z was lubi tajemniczość, jakąś tam... - machnął lekko dłonią - Scenografię niczym z filmu... - poszorował się po karku - I kapelusz wydawał mi się całkiem ciekawym punktem odniesienia. - zamknął sobie usta kawą, bo chyba jego wywód nie był zbyt udany - Nigdy? - zapytał zaskoczony i stwierdził - I tak ci nie uwierzę. - jakoś nie mógł dać wiary temu że była sama do tej pory - Ależ ja nie mówiłem że to z powodu twojego ciężaru. - wytłumaczył się pospiesznie - To z powodu twojej cudowności. - ot rzucił komplementem i to całkiem zasłużonym - Po prostu go przytłaczasz. - stwierdził ze smutkiem rzekomo żałując biednego ego chłopaka które pewnie podupadało trochę przy tak doskonałej personie jaką była wampirzyca. Spojrzał na Elizabeth kiedy wymówiła jego imię i odstawił filiżankę na blat stołu nie wiedząc czego może chcieć - Ach... - wyrwało mi się - Nie. - przyznał szczerze - Po prostu... - zawsze w tych najważniejszych momentach brakowało mu słów co niezmiernie irytowało wampira - Wybacz mi ale nie jestem typem, który porywa kobietę w ramiona i rzuca tekstem z filmu, który powala na kolana. - rozłożył bezradne dłonie na boki nie wiedząc co z nimi począć. Nagle stwierdził ze ma ich za dużo i najlepiej jakby nie miał ich wcale bo nie zawadzały by mu złośliwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:26, 07 Cze 2010    Temat postu:

- Tajemniczość? - zastanowiła się - Czy ja wiem... Cyba mam dość na co dzień tajemniczości i po co sobie jej jeszcze więcej przysparzać? Na pewno w jakiejś tam części jestem typowa, jakby mnie ktoś wyciągnął z jednej linii produkcyjnej, ale może niekoniecznie aż na standardy filmowe. - zaśmiała się, bo zabawnie było przekładać jej osobowość na kadry z filmów. Zastanawiała się właśnie do którego gatunku najlepiej by pasowała. Romans? Nie... Za mdły. Horror? Też nie, delikatna była za bardzo na to. Dramat? To chyba było całkiem w jej stylu. I komedia. - Komedio-dramat. - powiedziała nagle - Chyba najbardziej pasowałabym do tego gatunku. - wyjaśniła swoje niespodziewane stwierdzenie. - Ale tu mogę ja się mylić będąc nieobiektywną. - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Zabawne to było porównanie dla niej.

- Nigdy. - potwierdziła - Nigdy do tego nie dążyłam. Ale nie oznacza to całkiem, że nikt się nigdy nie znalazł taki, żeby się poczuł w jakiś sposób usidlony. - wytłumaczyła - Ale nie byłam nigdy z nikim związana, jeśli o to chodzi. - dodała podchodząc do blatu kuchennego obok i wrzucając do zmywarki pustą już, brudną filiżankę i spodeczek. Łyżeczka zabębniła o ściankę koszyka na sztućce a Elza przyjrzała się jej jak zamiera w bezruchu. Zamknęła po tym drzwiczki podnosząc się ze zgięcia. Podeszła po tym powoli do niego i kucając tuż przed jego nogami wsparła się łokciami o swoje kolana, opierając na złożonych razem dłoniach swą brodę. Spojrzała na chłopaka od dołu, unosząc spojrzenie w górę, bo siedząc na krześle Roy był w tym momencie od niej wyżej. - Nie mam czego wybaczać. - powiedziała z ciepłym uśmiechem na swej twarzy - I nie próbuj się nawet zmieniać. - dodała mając ochotę po prostu przez chwilę na niego popatrzeć. Zawsze unikała tak długiego wpatrywania się w niego a tym bardziej już aż tak bezpośredniego. Teraz jednak miała ochotę odszukać w jego oczach te wszystkie swoje spychane przez tak długi czas na bok przemyślenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Hotel Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin