Apartament Juliette Dubois

Seth

-Juliette...- on po prostu wiedział, że to się tak skończy. Mimo tego, że go bardzo pociągała, miał opory, ale nie tak silne, by nie odwzajemnić jej pocałunku. Zastanawiał się czy ona miała na niego ochotę czy on wyglądał na bywalca burdeli... Mimowolnie objął ją w pasie rękoma, to taki odruch bezwarunkowy.

Juliette

Pchnęła go na łóżko z łobuzerskim uśmiechem. Błyskawicznie rozpinała mu koszulę znacząc wyłaniający się tors delikatnymi śladami paznokci. Przejechała po nich językiem zupełnie przypadkiem ocierając się pełnymi piersiami o jego brzuch. Przesunęła się trąc nimi o jego tors. Pocałowała go mocno i zachłannie..

Seth

Oddech mu przyśpieszył i to znacznie. Dobra, nie miał już skrupułów. Nawet jak an dziwkę jest piękna. Wplótł dłoń w jej włosy, by nigdzie mu nie uciekała z tymi pocałunkami, a drugą ręką zjeżdżał powoli wzdłuż jej kręgosłupa. No dobra, teraz szczerze: miał na nią ochotę.

Juliette

Ukryła twarz w skórze na jego brzuchu. Uśmiechnęła się. To zawsze działało. Na każdego. Ukąsiła go delikatnie w umięśniony brzuszek. Juliette naprawdę lubiła swoją pracę.

Seth

Mruknął jak puma basowym głosem, uwielbiał to... Teraz już nie istniał świat. Seth zamknął oczy, taki odruch bezwarunkowy, bo wiedział, że tęczówki zrobią się zaraz błękitne i okrąglutkie jak u pumy, taki defekt jego osoby. Bawił się jej włosami rozkoszując się chwilą.

Juliette

Drażniła go i rozpalała. Muskała ustami, kąsała, gładziła. Z chirurgiczną precyzją poruszała struny jego ciała. Była jak wirtuoz. A on był jej instrumentem. Nie mozna powiedzieć ze nie sprawiało jej to przyjemności. Sprawiało! Ogromną! Ale Juliette była najlepsza w tym domu. Była dla swoich klientów jak narkotyk, którego chcieli większe i większe dawki. A ona lubiła to. Grę pożądania, grę ciał. Gonitwę zmysłów. Pociągał ją, miałą na niego ochotę ale jednocześnie była profesjonalistką. Zaciągnięcie go tu było środkiem, a nie celem. Celem było co innego. Czekała aż on będzie na granicy wytrzymałości. A do tego czasu starała sie sprawić mu tyle przyjemności ile tylko mogła.

Seth

Juliette doprowadzała go do szaleństwa, w życiu tego nikt nie osiągnął, więc Seth byl w siódmym niebie, jednak gdzieś w jego racjonalnym mózgowiu pojawiła się myśl o tym, że to go będzie drogo kosztować.

Juliette

Nie wiadomo kiedy pozbyła się jego ubrań. Gładziła jego nagie ciało. Drażniła go nadal. Zbliżając się do niego to oddalając. przedłużała jego słodką agonię chcąc jeszcze bardziej rozpalić i pobudzić jego zmysły. Do stopnia, w którym nie będzie mógł się juz powstrzymać. Nie będzie mógł powiedzieć nie. Z konsekwencją dążyła do tego mrucząc z zadowolenia przy każdym drgnieciu jego mięśni. Czuła jego pragnienie, jego pożądanie. Czuła zew jego skóry wołajacej: dotknij mnie jeszcze. .

Seth

Objął ją ramionami nie chcąc by mu uciekła. Nawet się nie spodziewał, że dąży do jakiegoś konkretniejszego celu w tym wszystkim. Pragnął jej coraz bardziej spinając sie cały. Zapomniał o inności sowich oczu i pochłaniał ją wzrokiem pumy.

Juliette

Zamruczała rozkosznie. Przesunęła językiem smakując jego skórę. Zjeżdżała nim niżej i niżej. Dotarła do podbrzusza. Wyczuła spięcie mięśni i niecierpliwe drżenie. Cały zdałał wołać: Zrób to. Owionęła ciepłym oddechem jego podbrzusze i juz już miała się skusić, gdy spojrzała na niego z lekkim przestrachem.
- Seth - jęknęła - przepraszam, ale nie mogę. W tym domu panują pewne zasady.. Będziesz musiał za to zapłacić, a ja... nie mogę na to pozwolić. Mój czas... - wyglądała jakby sie szczerze krępowała - on kosztuje.. Dużo więcej niż jest wart - spojrząła na niego z ogromnym żalem - pociągasz mnie. Masz w sobie cos z drapieżnego wdzięku dzikiego kota, który mnie podkręca do szaleństwa - szeptała lekko ochrypłym acz zmysłowym głosem. - chciałąbym byś mnie wziął tu, teraz.. Byś zatopił się we mnie z całą gwałtownścią która drzemie w tobie, ale... - westchnęła - nie mogę od ciebie wziać tych kilku tysięcy. To nie byłoby włąściwe... A mój szef... On nie uznaje miłosierdzia... Chyba ze... - cały czas pozornie nieświadomie gładziła jego skórę w miejscach kktóre nie pozwalały mu się zbytnio skupić, rozkojarzały, odwracały uwagę - chyba że przyjmiesz... mógłby zadowolić się układem.. Ja mogłąbym wynegocjować brak zapłaty, ale ty w zamian zgodzić byś się musiał na sejsę zdjęciową dla dziewczyn. To mogłoby się udać - spojrzała na niego z nadzieją - Seth.. przepraszam - spuściła wzrok. Ostatni raz musnęła jego skórę i odsunęła się odrobinkę. Przypatrywała mu się zza zasłony włosów czekając cierpliwie. Decyzja należała do niego. Szkoda by jej byo gdyby się nie zgodził. Ale w całym doświadczeniu jakie miałą wiedziała jak delikatne były takie sugestie, jak wielkiego wyczucia wymagały takie drobne intrygi. Udawała skruszoną i czekała cierpliwie. Jeżeli dobrze oceniła, to nie powinien się długo wahać.

Seth

No i nastąpił dylemat moralny. Kilka tysięcy, to były 4 śluby w grafiku na ten tydzień. Czemu ona to robiła, czemu nie dawała mu się skupić. Czy ona musi... No i go olśniło, a to łajza. Plótł dłoń w jej włosy delikatnie spoglądając jej w oczy. Przyciągnął ją do siebie i pocałował lekko zachłannie.
-Praca to praca, zapłacę Ci. Nie wyglądam chyba na aż tak biednego?- teraz dziękował matce za nawyk noszenia książeczki czekowej w torbie.
-Jutro przyjedziesz po swoje zdjęcia, a potem będzie, jakby mnie tu nie było.- to był jego plan. Miał na nią ochotę i stwierdził, ze zrobi sobie prezent, raz na jakiś czas nie zaszkodzi sie porozpieszczać.

Juliette

- Jak sobie życzysz - odwzajemniła pocałunek - Ale w takim razie... ile jestem winna za zdjęcia? - odsunęła się. - Wolałabym uregulować od razu, a zdjecia proszę wysłać na ten adres - na karteczce szybko zanotowała adres swojego mieszkania na przedmieściach w eleganckiej dzielnicy. - I jeżeli tak wolisz to chciałabym również... - otworzyła szafeczkę, a w niej mały sejfik - 7 tysięcy. - i tak zastosowała stawkę specjalną. Normalnie płacili 9. - To twój wybór. I postaram się dostarczyć niezapomnianych wrażeń. - uśmiechnęła się. - w rozliczeniu miałam zaproponować jeszcze jedno spotkanie.Tym razem tak zupełnie ode mnie, ale.... - wzruszyła ramionami - czek czy gotówka? - zapytała z nadal uroczym uśmiechem.

Seth

Sięgnął po książeczkę czekową jakby nigdy nic. Wypisał 7 tysięcy, jakie chciała. Podał jej świstek.
-Zdjęcia masz gratis.- mruknął i zbliżył się do niej. Wiedział, ze wyrzut sumienia, który go teraz zjadał, byłby 10 razy większy, gdyby przystał na jej propozycje. Przejechał dłonią po jej ramieniu i delikatnie pocałował ją w szyję.

Juliette

- Nie ma mowy. Gratis to ja mogę dostać co najwyżej uśmiech na koniec. - delikatnie się odsunęła - Ile należy się za zdjęcia? - Cóż. Trochę było jej szkoda ze nie przystał na jej propozycję, ale i tak będzie miała z tego całkiem sporą zabawę. Uśmiechnęła się zmysłowo. - Jak powiedziałeś. Praca to praca. Zapłacę Ci - zacytowała go z rozbawieniem. Głos miała leciutko ochrypły i powodujący że mięśnie same się spinały wołając by ich dotknęła.

Seth

-Przestań się ze mną droczyć....- przez jego ciało przeszedł dreszcz, przygarnął ja do siebie bardziej.
-Powiedzmy, że znam cennik i wiem, że mam jakiś rabat za ładne oczy.- strzelił an ślepo. Jeszcze chwila będą tylko gadać, a jego szlak trafi.

Juliette

- Masz rabat bo mi się podobasz - stwierdziła - i rabat, a nie pracę za darmo. Ile? - już samo pytanie brzmiało jak pieszczota. Miękki głos owijał sie wokół bębenków i niósł za sobą obietnicę dotyku.

Seth

-Stówę i daj mi spokój z tym tematem...- znowu przeszedł go dreszcz. Cholera jasna jak ona to robiła?

Juliette

- Świetnie - wyszeptała do jego ucha prawie dotykając go ustami. Nagle wstała i zmysłowo kołysząc biodrami podeszła do komódki w sypialni. Wyjęła stówę i podała mu. - Cieszę się że mamy jasność - usmiechnęła sie delikatnie zwilżając wargi. - A teraz.... czy ma pan ochotę na coś szczególnego, panie Paxton? - wyszeptała zbliżając się do niego po wielkim łóżku.

Seth

-Zdaję się na Twoje doświadczenie.- odłożył pieniądze do torby, jakby były śmieciem, jak ta kartka z adresem.

Juliette

Udała że nie zauważyła tego pogardliwego gestu.
- Rozumiem - mruknęła zblizając się do niego i popychając go na łóżko. Przesmyknęła palcami od szyi po podbrzusze. Zwykła uczciwie pracowac na każdą taką stówę, którą on potraktował jak śmieć. Podobnie jak jej adres. Prawdopodobnie nie dostanie tych zdjęć. Trudno. Przeboleje. Ugryzła go. Delikatnie. W brzuch. Jak wcześniej. Zauważyła ze to mu się podobało. Żaden klient nie wyszedł niezadowolony, ten nie będzie się różnił od innych.

Seth

Jemu dużo do szczęścia nie potrzeba, zwykła panienka z prowincji była dla niego nie raz nie dwa 8 cudem świata, a co dopiero Juliette. Mruknął przeciągle basowym głosem pumy.

Juliette

Nie chciała przeciągać tego bardziej niż to było potrzebne. Pieściła go w sposób jakiego niewatpliwie nigdy wcześniej doświadczyć nie mógł i zapewne już nie doświadczy więcej. Językiem Juliette potrafiła zdziałać cuda. Za to jej płacono.

Seth

Nie no, był zadowolony. Po wszystkim najzwyczajniej w świecie pocałował ją w policzek i zlokalizował swoje ciuchy. Ubierał się w takim dość normalnym tempie zastanawiając się, czemu teraz wyrzuty sumienia ucichły..

Juliette

- Tam jest prysznic. - zarzuciła na siebie seksowny szlafroczek. - My naprawdę mamy tu cywilizowane warunki - zaśmiała się dźwięcznie. Traktowała go tak samo uprzejmie jak wcześniej. Odrzuciła włosy na plecy.

Seth

-Poza tym, że za godzinę muszę być w Port Angeles na pierwszych urodzinach jakiegoś brzdąca, którego nazwiska nie pamiętam, to jasne, mam czas na prysznic.- zaśmiał się zakładając koszulkę.

Juliette

- Do Port Angeles nie jest aż tak daleko - założyła już dół od bielizny i wciągała sukienkę. Nie kłopotała się biustonoszem. - mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś nas pan odwiedzi, panie Paxton - uśmeichnęła się szczerze. - Mam nadzieję że wybaczy pan iż dopełnię formalności i nie odprowadzę pana do drzwi.. - z żalem w głosie wzięła czek, zabrała tez kilka innych, które jeszcze miała w pokoju i zjechała na dół. Sprawdziła najpierw w pokoju, a gdy nie znalazła go tam udała się do baru. Pora śniadania. Westchnęła. Już pewnie zdążył marudzić, że nie dostał kawy.

//kasyno i bar.

Seth

-Kobiety...- pokiwał głową zebrał się w tempie ekspresowym i polazł do roboty.

//?

Juliette

//kasyno i bar

Wjechali windą. Juliette od razu zablokowała ją. Nie potrzebowała dziś żeby jej przeszkadzano.
- Za chwilę wrócę - zniknęła w swojej prywatnej sypialni. W tempie błyskawicznym przebrała się w jeden ze swoich seksownych gorsetów. Wróciła do salonu zamykając swoją sypialnię. Podeszła do swojego gościa. - Moja pomoc nie jest tania. - mruknęła rozpinając mu koszulę - ale jest warta każdego centa - wyszeptała zmysłowym głosem. - Jesteś na nią gotowy? - mruknęła mu prosto do ucha. Popołudnie z Normanem rozpaliło ją. Sama jego bliskość wystarczyła. Jednocześnie Juliette towarzyszyło uczucie kompletnej klęski. Nic tego popołudnia nie wyglądało tak jak miało wyglądać. Ona była tylko jego dziwką. Niczym więcej. powinna była o tym pamiętać. Zawsze. Chciała zapomnieć. O tym że pocałowała go w policzek. O tym, że strącił jej łokieć. O tym, ze nawet się uśmiechnął. I o tym, ze zepsuła wszystko swoim beznadziejnym paplaniem. Skupia uwagę na wampirze przed sobą. - Jesteś? - ponowiła pytanie.

Isten

- Zawsze i wszędzie - odpowiedział. - Poza tym nie jestem biedakiem, na jakiego być może wyglądam - odpowiedział, przysuwając się do niej bliżej. - Masz takie ciepłe ręce.... - szepnął, szukając swoimi ustami jej szyi.

Juliette

Pozwoliła mu ją znaleźć. Odchyliła lekko głowę jednocześnie pozbywając się jego koszuli. - Nie oceniam nikogo po wyglądzie - szepnęła zmysłowo - Ja tylko uprzedzam... - palcami przesunęła po jego torsie i ramieniu.

Isten

- Nie musisz - szepnął przy jej skórze. - Alkohol, wspomnienia i tym podobne rzeczy, sprawiły, że Isten tylko chciał więcej i wkrótce dotarł do ust dziewczyny, które zaczął całować z pasją. Objął ją mocno i przyciągnął do siebie, czując na skórze materiał jej gorsetu.

Juliette

Odsunęła dyskretnie swoje usta. Jeden jedyny raz w zyciu złamała zasadę, którą przyjęła na samym początku swojej pracy. Więcej razy łamać jej nie zamierzała. Z klientem nie całuje się w usta. Delikatnie wplotła palce w jego włosy i skierowała jego usta na swój dekolt. Uśmeichnęła się. Jeżeli cały czas będzie wszystko robił z pasją i równą żarliwościa to będzie całkiem miłe zapomnienie. Pazurkami przejechała po jego ramionach

Isten

- Pamiętaj, gdybyś chciała czas dla ciebie, powiedz - szepnął, bawiąc się zapięciem jej gorsetu. - Mogę go zatrzymać i ukraść z niego tyle, ile chcesz.

Juliette

-Dzisiaj czas dla mnie samej to ostatnia rzecz jakiej chcę- wyszeptała gładząc go po policzku - Ale dziękuję - uśmiechnęła się. On był inny niż większosć jej klientów. Pierwszy raz potraktował ją ktoś w ten sposób. Pierwszy raz ktoś pomyślał o tym, ze ona może pragnąć chwili dla siebie. Szkoda że akurat dziś... Pociągnęła go w stronę wielkiego łoża w sypialni dla jej gości.

Isten

- Jednak gdybyś chciała, po prostu daj mi znać - powiedział, kładąc się na łóżku. Pociągnął ją na siebie, rozpinając jej gorset.
- Ot tak, po prostu gdybyś chciała, by ktoś cię wysłuchał i pomógł.

Juliette

- Zbawiasz swiat? - roześmiała się cicho. Ta jego troska jednak była na swój sposób urocza. - Nie.. to urocze.. - sięgnęła do jego paska - Nikt nigdy nie chciał ze mną po prostu pogadać. - uśmiechnęła się

Isten

- Moze ja chcę - powiedział, poddajac się jej czynnoscią.
- Wszyscy mówia, że jestem chodzacym oryginałem - rzekł cicho, odrzucajac jej gorset na bok.

Juliette

- Może mają rację - mruknęła dochodząc do wniosku że dzisiejsza praca to jednak przyjemność. Zsunęła powoli jego spodnie. Dłonią musnęła umięśnione udo.

Isten

- Pierwszy raz robięcoś takiego, ale z tak wartościową, jak mi się wydaje osobą, chyba warto - ucałował jej dłoń.

Juliette

Zarumieniła się. Mówiono jej że jest piękna, ze jest niesamowita, ze w łóżku umie zdziałać cuda. Jednak nikt jej nigdy nie nazwał wartościową.
- Ja tu jestem po to żebyś zapomniał o swoich problemach. Nie wiem czy jedynie dzięki temu zasługuję na miano wartościowej - wyszeptała muskając wargami jego tors.