Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Kuchnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:58, 10 Maj 2010    Temat postu:

Pokiwała głową na wieść o obiedzie. - No, akurat się wybierali. Ben stwierdził, że jak mamy problem to zawsze możemy do nich wpaść nakarmią nas. - parsknęła śmiechem. - Poczekamy. Na razie to nam pozostaje. - Wzruszyła ramionami i przetarła sobie prawe oko, które ją zaswędziało jak by mu na to pozwoliła. Chyba małemu juniorowi się udzieliło ziewanie ojca bo sam też po swojemu zaczął ziewać. Wywróciła oczami i westchnęła cichutko. W zasadzie to jej mąż miał rację i tak nie miała póki co do roboty. Obiadu nie było z czego ugotować, więc miała po części wolne ręce, a nie wiadomo było o której wróci młodzież. Ganiać za nimi też nie zamierzała. Miała ważniejsze rzeczy na głowie. - Ale... - chciała coś dodać jednak zrezygnowała bardzo szybko. Nie miała po co się sprzeciwiać. Zresztą każdy marzył o odpoczynku. Napiła się herbaty bo zaschło jej w gardle. Kiedy postawiła kubek na blacie stołu kiwnęła głową zgadzając się. - No dobrze. Mogę trochę z Tobą po odpoczywać. Wszystkim nam się to przyda bez wątpienia. - uśmiechnęła się lekko pod nosem i dała się wyprowadzić z kuchni. Zgasiła za nimi światło i poczęła się wspinać po schodach na górę. - Tak, znów tylko Ty i ja i nasz kochany, mały junior. - powiedziała z pełną radością w głosie z tego powodu.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:08, 12 Maj 2010    Temat postu:

/ Korytarz

- Wiesz co Judit skarbie. - zaczął sobie przesłodkawym tonem głosu zwracając się do dziewczyny. Kiedy chciał potrafił być na prawdę miły i uroczy. - Jak tak się nazywa ta ich wielka dorosłość, to ja nigdy nie chcę być dorosłym. Wolę sobie być tym kim jestem. To bardziej będzie mi służyć. - zakończył pewnym tonem głosu. Musiał się zaznajomić z nową kuchnią, ale nie zajęło mu to wiele czasu. Skoro i tak byli rodziną to mógł sobie trochę tutaj pobuszować tym bardziej, że będzie potrzebował kilku rzeczy. -Chcesz herbatę? - zapytał różowowłosej. Pokiwała głową zgadzając się więc nastawił wody w czajniku. Rozejrzał się za dwoma kubkami i herbatą. Po chwili stały na szafce, a jeszcze dłuższą chwilę z kubka parowało. Znalazł cukierniczkę i pozwolił aby to ona sobie pierwsza osłodziła, a dopiero on. - Świetny pomysł, choć nie wiem czy ten złu urok by tego nie przeżarł? Nie ważne. W każdym bądź razie życzę im szczęścia. - parsknął śmiechem i dopiero teraz uświadomił sobie w pełni, ze ma gotować. - To hm... - popatrzył po produktach jakie miał. - Może makaron z sosem? Pomidorowym, nie wiem jakimkolwiek? Z mięsem? - uniósł lekko brwi w górę nie będąc tego pewien. - Szybko się to robi. Nawet z mięsem. Co Ty na to? Chyba, ze masz inne życzenia? - właściwie to nie bardzo chciało mu się gotować coś specjalnego i długiego. Sam chciał czym prędzej iść do siebie. - No, no ja tym bardziej chciałbym tam pójść. Jakoś rodzinne schadzki mnie nie uszczęśliwiają. - uniósł kubek w górę i upił małego łyka uważając aby się nie poparzyć niepotrzebnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:13, 12 Maj 2010    Temat postu:

/ Korytarz

Słucham cię Pokraczko? Zwróciła ku niemu głowę poświęcając uwagę. Uśmiechnęła się wyczekująco. Roześmiała się po chwili i zgodziła z Chrisem - Tak, masz absolutną rację. Też bym taka nie chciała być. - Judit nawet nie pomyślała, że ich rodzeństwo może mieć na to wszystko usprawiedliwienie. Poukładała w lodówce to co kupili by Marika się nie czepiała o bałagan. Zgniotła torbę i wyrzuciła ją do kosza. Przysiadła na krześle rozglądając się po wąskiej a długiej kuchni. Już nie próbowała jej porównywać do kuchni w Hiszpanii bo jak zwykle wypadałaby bardzo źle, poza tym Jud bardzo mało przebywała w tamtym pomieszczeniu. Zgodziła się na herbatę. Jak zwykle zmarzła po drodze, wiec gorący napój przyjęła z wdzięcznością. Posłodziła sobie i napiła się czując jak rozgrzewa ją od wewnątrz. Jud uniosła lekko brew i stwierdził tryumfalnie - Mojej szczęśliwej koniczynie nic by się nie oparło. Nawet ich ponurość. Wierz mi. - pokiwała głową i uniosła kubek do ust by podmuchać - Może być z pomidorowym, ale bez mięsa. Niezbyt lubię... - mruknęła pod nosem. Poszorowała się po policzku i spojrzała w dół jakby ktoś miał ją z poziomu podłogi obserwować - Oj! - zawołała i pochyliła się. Kiedy się wyprostowała w jej ramionach spoczywał czarny kot - Zobacz! On jest taki fajny! - zawołała z entuzjazmem obracając się ku Chrisowi. Po chwili posadziła kota ceremonialnie na środku stołu i stwierdziła - Makaron z sosem i koniec. Nie będę niczego wymyślać. Gotujemy! - Jud spojrzała na szafki. No, to chyba jakiś garnek by się przydał... Z zaciekawieniem otwarła jedną z nich szukając tego co było jej potrzebne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:04, 12 Maj 2010    Temat postu:

Odstawił kubek na szafkę i odbił się od niej podchodząc do stołu gdzie był czarny kot. - Faktycznie fajny. Sierść mu lśni przynajmniej więc jest zadbany. - poszorował kota za uchem i wsłuchał się w jego cichy pomruk. Roześmiał się na to. - Ok, ok, nie ma problemu. Pytałem tak dla zasady bo nie wiem kto co lubi. - rozłożył bezradnie dłonie na boki i po chwili poczochrał się po głowie robiąc sobie nieład we włosach. Strząsnął głową na boki i z lekkim uśmiechem zawędrował w stronę kuchenki. - No dobra, nie ma co się ociągać. Zgłodniałem. A człowiek głodny, to człowiek zły. - odgarnął z oczu grzywkę i sam poszedł na poszukiwanie garnków. Kiedy znalazł właściwą, poszukał większego rondelka. W nim miał przyrządzić sos. - Więc będzie takie oszukane spaghetti. - stwierdził i wyszukał z lodówki pomidorów jakie kupili w sklepie. Najpierw je odpowiednio sparzył i obrał ze skórki. Później pokrajał na ćwiartki i pozbywając się zielonych części wrzucił to do rondelka. Na niewielkim ogniu pod przykrywką dusiły się odpowiednio. Później doprawił to solą i pieprzem, a w tym czasie Judit zajęła się makaronem. Razem szło to im jakoś sprawnie. - No jeszcze trochę i gotowe. - puścił do niej oko i wrócił do swej pracy. Rozmieszał już całkowicie miękkie pomidory by nie została żadna grudka. Dodał jeszcze koncentratu pomidorowego, a później bazylię i oregano. Wszystko dokładnie wymieszał. Zdjął pokrywkę z góry i znów zamieszał. Na sam koniec dodał jeszcze śmietankę by dodać sosowi koloru jak i odpowiedniego smaku. Nabrał na łyżkę trochę i spróbował. Według niego potrawa była w sam raz, ale czy będzie innym smakować nie wiedział. W międzyczasie doszedł już makaron, który gotowała Judit i potrawa w zasadzie była gotowa. - No to koniec. Mogli by już zejść z tej góry ileż można spać? - uniósł brwi w górę patrząc na zegarek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:23, 12 Maj 2010    Temat postu:

Dziękowała Bogu że Chris nie wymaga od niej więcej. Makaron gotowała zaledwie kilka razy w życiu a i tak modliła się po cichu by wszystko jej wyszło i nie przypaliła go jakimś cudem. Wiele do roboty nie miała, więc albo spoglądała na Chrisa nie paląc się do pomocy, albo zabawiała kota siedzącego po środku stołu - Powiedź nam kotku... - zwróciła się do zwierzaka - Jakim cudem tu w tym domu jeszcze żyjesz, co? I to w tak dobrej kondycji? Powiedziałabym, ze nawet ci służy. A my tu z Chrisem mamy zdychać, a ty sobie żyjesz jak pączek w maśle... - wyprostowała się i znalazła obok chłopka sprawiając wrażenie zainteresowanej garnkami. Wyciągnęła mu z ręki łyżkę i nabrała sosu. Podmuchała przezornie i spróbowała. Po chwili oblizała usta i rzekła - Bardzo dobry. Jak im nie będzie smakować to więcej im nic nie ugotujesz. - wręczyła mu łyżkę i poprawiła włosy. Spojrzała na Christophera przybierając poważną minę - Uważaj. Wyciągnij talerze i inne duperele a ja... - pociągnęła nosem jakby na płacz jej się zbierało - Idę do jaskini smoków. To znaczy postaram się ich gdzieś znaleźć. Jak nie wrócę w ciągu dziesięciu minut, to wiesz... Ewakuuj się stąd. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do chłopaka smutno. Zaśmiała się cicho i puściła do niego oko. Po chwili opuściła kuchnię i zaczęła szukać swojej siostry i szwagra.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:39, 12 Maj 2010    Temat postu:

Pokiwał głową i podziękował za pochwałę z jej strony. - Yyy... Dzięki. - w zasadzie to się trochę zmieszał, bo nie myślał, ze komuś mogło by smakować jego jedzenie. Odstawił gotowy sos na bok aby troszkę przestygł. - Gdzie idziesz? - wysłuchał reszty jej słów i wybuchnął dosłownie śmiechem. Rozbawiła go tym do łez. - Ach. Będę pamiętał. Najwyżej dosypię im siarki i popękają z pragnienia. - snucie takich bajek czasem było dość zabawnym i relaksującym zajęciem. - Będę trzymał kciuki za to abyś wróciła cała i zdrowa. - skłonił się lekko przed nią i poszukał tych nieszczęsnych talerzy. Otwierał szafki i je zamykał. W końcu trafił na odpowiednią. Wyciągnął cztery talerze i odpowiednio ułożył je na stole adekwatnie do siedzenia. Następnie poszukał sztućców. Również ułożył je obok talerzy. Na końcu na desce postawił garnek z gorącym sosem, który jeszcze parował i roznosił swoim aromatem zapach po domu, a obok makaron. Nie nakładał nikomu bo nie wiedział kto ile by chciał. Zasiadł na krześle i przyszło mu jedynie czekać. Wziął sobie kota na kolana i lekko go głaskał, albo drapał za uszkiem. - Judit ma rację, masz tutaj za dobrze. Czarujesz co? Dlatego tak dobrze się trzymasz. Nas nie lubią więc nawet nie mamy co czarować i tak nas wykpią jak zwykle. - westchnął cicho i zaczął się niecierpliwić bo raz był głodny i burczało mu w brzuchu, a dwa chciał już iść do siebie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:49, 12 Maj 2010    Temat postu:

/ Sypialnia

Judit wróciła do kuchni prychając głośno. Obejrzała się na drzwi z zamiarem ich zatrzaśnięcia. Zatrzymała się po środku i przedrzeźniła Adama naśladując nieudolnie jego zachrypnięty głos - Czego chcesz? - wywróciła oczami i prychnęła po raz kolejny - Boże! Za co mnie tak pokarało?! - zapytała z determinacją oczekując gromu z nieba - Żebym ja musiała... - usiadła przy stole i chwyciła w dłoń widelec. Obracała go szybko uderzając równo jego końcami o blat - Czego chcesz... Tego by wrócić do domu. - zamruczała gniewnie pod nosem. Przecież nic ci nie zrobiłam palancie. Westchnęła ciężko i spojrzała na Chrisa - Patrząc na ten twój sos człowiek momentalnie robi się głodny, wiesz... - powiedziała wciągając apetyczny zapach nosem - Obudziłam go i mam nadzieję ze szybko się zbiorą bo inaczej gdzieś mam grzeczności i zacznę jeść bez nich. - zerknęła na kota i mruknęła - Może go lepiej zestaw na ziemię, bo nie wiadomo jaki mają stosunek do zwierząt przy stole, albo do wspólnego jedzenia. Jeszcze się niepotrzebnie biedakowi oberwie z naszej winy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:13, 13 Maj 2010    Temat postu:

Podskoczył na krześle kiedy do kuchni weszła Judit z słowami 'czego chcesz?!'. W pierwszej chwili pomyślał, że to do niego i nie zrozumiał o co jej właściwie chodzi bo przecież nic nie zrobił złego, ani nawet nie mówił do niej, ale dopiero gdy wysłuchał do końca jej słów uświadomił sobie o co jej właściwie chodzi. Pokręcił lekko głową na boki i potarł sobie silnie oczy, a po chwili syknął z bólu. Zapomniał o podbitym oku i uraził sobie to miejsce. - Aj, cholera! - Przymknął na moment powieki i odliczył w myślach do dziesięciu po czym znów je otworzył. - Co znów Ci zrobił? - zapytał już spokojniejszym tonem głosu wpatrując się w dziewczynę intensywnie. Od pocierania oczu aż mu żyłki na oczach powychodziły i teraz wyglądały na przekrwione. Drażniło go walenie widelcem o blat, ale nie zwrócił jej uwagi by nie wszczynać niepożądanej kłótni. - Nie przejmuj się nim, bo nie ma najmniejszego sensu. - wzruszył obojętnie ramionami i pomyślał, ze sam zaraz zacznie jeść jak nie zejdą. - Mają pięć minut, a później też zacznę jeść. To wystarczająca ilość czasu. - dodał gładko poprawiając się na krześle. - A w dupie to mam czy im się to podoba czy nie. Nie oberwie. Wątpię by nakrzyczeli na swojego zwierzaczka. - zaśmiał się ironicznie, ale po chwili puścił kota, który miękko łapkami wylądował na podłodze. - Cztery trzydzieści. - odliczał skrupulatnie czas patrząc na zegar wiszący na ścianie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:28, 13 Maj 2010    Temat postu:

- Zrobił mi to że się urodził. - wysyczał Jud spoglądając na Chrisa podejrzliwie. Spytał tak jakby miał zaraz usprawiedliwiać swojego starszego brata - Głupie pytania zadaje. Czego chcę? Jakby uprzejmości nie znał. - a Judit w swoim osądzie bardzo się postarała i była wyjątkowo uprzejma już o przyrządzeniu obiadu nie wspominając - Przestań trzeć to oko. Wyglądasz jak... - wykrzywiła z niesmakiem usta i złożyła ramię na blacie stołu. Ukryła w nim twarz. Kiedy uświadomiła sobie, że zapewne jutro do szkoły pójdzie zapragnęła jak najwięcej korzystać w wolności i zmyć się z tego domu czym prędzej. Jak mam się nie przejmować, skoro on mi uwłacza? Też się tolerancyjny i pokojowy znalazł... Zerknęła kiedy stwierdził że ma w dupie los kota - Ty. Nie mądruj się przynajmniej teraz. Mają nas wypuścić a nie przytrzymywać Bóg wie ile. Gęba na kłódkę. Zjeść, wysłuchać instrukcji i do siebie... - spojrzała ponuro na zegarek i zaczęła uderzać rytmicznie widelcem o swoje przedramię. Licz cicho. To wtedy mniej drażni... Czekała aż w końcu upłynie to pięć minut i zacznie jeść. W żołądku już ją skręcało z głodu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:52, 13 Maj 2010    Temat postu:

- Też się masz czym przejmować. Wiesz co, jak bym miał się każdym jego słowem przejmować to wąchał bym już kwiatki od spodu. Akurat to spływa po mnie jak po kaczce. A Ty nie bądź głupia i weź się w garść. Bo to Ci wcale humoru nie poprawi. - Chris potrafił być miły, ale też potrafił mówić szczerze to co o kim myśli. Nigdy się nie cackał jakoś ze słowami. Taki już był, tak go wychowano i już. - Ty! - wycelował w nią swym palcem. - Jak Ci się to nie podoba, to się po prostu nie patrz na mnie. Będę robił co chcę... - chłopak zaczynał robić się nerwowy kiedy ktoś zwracał mu uwagę na coś, a jeszcze tym bardziej gdy zobaczył minę dziewczyny tym bardziej zawrzała w nim krew. - Ej, nie mądruję. O co Ci chodzi? Zejdź ze mnie, boś się tak strasznie uczepiła tego co mówię. Ich słowa nie robią na mnie wrażenia, a jak będę chciał to i bez tych ich śmiesznych kazań wyjdę stąd czy to się komuś podoba czy też nie. - pod stołem zaczęły mu strzelać palce od ich wyginania nagminnego. To w wyniku tego, że się niecierpliwił i denerwował. - Pieprzę, nie będę dłużej czekać bo zaraz wszystko wystygnie. Zostali zawołani? Zostali, a czy przyjdą ich sprawa. Smacznego. - wziął się za nakładanie sobie makaronu, a następnie w jego ręce trafiła chochelka z sosem, który rozlewał się po długim makaronie. Odłożył ją do garnka i zaczął mieszać ze sobą zwitki makaronu i sos.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:37, 13 Maj 2010    Temat postu:

Judit uniosła lekko dłoń i palcami zaczęła naśladować kaczy dziób. Gadaj sobie... Gadaj. W tym momencie nikogo nie chciało jej się słuchać nawet swego sprzymierzeńca. I nie jestem głupia. To ty się wpakowałeś w takie gówno mogąc mieszkać z matką z dala od tego miejsca i brata. Zadarła w górę głowę i zmrużyła oczy kiedy wskazał na nią palcem. Parsknęła śmiechem - No nie. Chyba mi się nie podobasz kiedy pół twojej twarzy... - machnęła dłonią nie chcąc kończyć. Samokontrola i opanowanie to się nazywa. Jud ukryła znów twarz w ramieniu uznając, że może nie do końca jest jej sprzymierzeńcem. Uznała, że nie należy się z nim użerać. Usłyszała jak nabiera sosu i zassało ją jeszcze bardziej w żołądku. Kiedy usłyszała kroki po schodach zadecydowała, że chwilę jeszcze poczeka. Podparła brodę dłonią i wpatrzyła się w sufit czekając cierpliwie aż któryś z jej opiekunów się zjawi i będzie mogła zacząć jeść - Smacznego. - życzyła Chrisowi i uśmiechnęła się do niego lekko. Złożyła dłonie na blacie i oddała się sprawdzeniu stanu swoich paznokci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:01, 13 Maj 2010    Temat postu:

Kiedy zakręcił sobie na widelcu makaron dopiero wtedy spojrzał na dziewczynę. - Dzięki. - mruknął i wsadził sobie go do ust lekko przeżuwając. Nie śpieszyło mu się do niczego w zasadzie. Usłyszał kroki na schodach i zwrócił głowę na moment w tamtą stronę. To go wcale nie odwiodło od jedzenia. Rozprostował swoje kości pod stołem. Nie lubił siedzieć bezczynnie w jednym miejscu. Wstał na moment od stołu i powędrował do blatu gdzie była jego herbata. Chwycił kubek w dłoń i nawrócił się. Ponownie zasiadł na krześle. Przetarł sobie palcami usta jak by zabłąkał mu się tam kawałek sosu. Pokręcił lekko głową i znów nawinął niewielką porcję makaronu na widelec patrząc jak się ciągnie. On również wylądował w jego buzi. Czuł jak z każdym kęsem w jego żołądku rozchodzi się ciepło pod wpływem jedzenia. To go zadowalało. Im mniej będzie głodny tym lepiej, a im szybciej się stąd ulotni tym jeszcze lepiej. - W końcu bo człowiek by zdechł z głosu, a i tak się nie doczekał. - mruczał sobie pod nosem sam do siebie gapiąc się bezmyślnie na swój talerz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:26, 13 Maj 2010    Temat postu:

/ Sypialnia

Adam zszedł z góry niezbyt zadowolony z obrotu sprawy. Zaczął się zastanawiać czy przez tych gówniarzy dojdzie do jego kłótni z Mariką czy też nie. Nie było to zbyt proste. Wyłamując sobie z podenerwowania palce szedł przez korytarz zastanawiając się czy kuchnia będzie cała i względnie czysta. Kiedy pomyślał że musi tam wejść i z nimi zjeść natychmiast stracił apetyt i wykrzywił usta. Z wyrazem wysokiej niechęci na twarzy wszedł do kuchni i spojrzał na stół. Lepsze to niż nic... Widząc jak Chris już je stwierdził, że to chyba jego wyczyn. Smacznego. Chwycił talerz i nałożył sobie makaronu. Po chwili porcja, choć trochę mniejsza wylądowała też na talerzu Mariki. Zabrał się do nabierania sosu i weszła Marika niosąc ze sobą małego. Adam nie powiedział nic, wiedząc że każde słowo w tym doborowym towarzystwie może go bardzo dużo kosztować. Usiadł na swoim krześle i zaczął spożywać to co nagotowało im rodzeństwo. Chcąc nie chcąc musiał stwierdzić przez samym sobą, że to co jadł jest dobre. Chwycił solniczkę i dosolił trochę musząc znaleźć jednak jakiś minus w tym wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:47, 13 Maj 2010    Temat postu:

/ Sypialnia

Wychodząc z sypialni nie zamykała drzwi. Nie chciała aby zrobił się niepotrzebny zaduch. Otwarte drzwi służyły lepszej cyrkulacji przepływu powietrza. Stanęła u podnóża schodów i wolno jak by z rozmysłem stawiała każdy krok. Obydwie ręce miała zajęte więc nie mogła trzymać się poręczy, ale stwierdziła, ze nie jest jej to wcale potrzebne. Poprawiła juniora spoczywającego na jej rekach. Zaczesała mu włoski na bok uśmiechając się do synka przymilnie. Patrzenie na niego sprawiało Marice wielką radość. W końcu zeszła na sam dół i skierowała się do kuchni. Pociągnęła nosem i poczuła jak w ustach zbiera jej się ślina. Obrzuciła milczące towarzystwo siedzące w kuchni krótkim spojrzeniem. Podeszła do swego miejsca obok męża i zasiadła na krześle. Nim zaczęła jeść zaczęła dość spokojnym tonem. - Jutro rano, pojadę was zawieźć do szkoły. Puściłabym was samych, ale trzeba was tam zapisać, a skoro was zapiszę to nie widzę potrzeby opuszczania pierwszego dnia, także pójdziecie na lekcje. - skinęła głową. Przycisnęła juniora do piersi i chwyciła widelec w dłoń. Nabrała trochę makaronu na niego i wsadziła usta na chwilę milknąć. Kiedy przełknęła stwierdziła. - Dobre. - To znaczyło, że jej smakowało. Nie miała problemu z wyrażaniem tego co myśli. - Zajmiesz się juniorem przez ten czas Adamie? - spojrzała na męża wyczekując jego odpowiedzi. - Lekcje zaczynają się o 8, ale trzeba jechać tam wcześniej więc na 7.20 radzę wam być gotowym. Jakieś zeszyty macie czy wam kupić? - przeniosła swój wzrok z męża na dwójkę ich rodzeństwa. Mały się zawiercił więc musiała na chwilę odłożyć widelec i się nim zająć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:29, 13 Maj 2010    Temat postu:

Jud śledziła miny dwóch braci. Obydwie były tak samo niechętne. Spojrzała na swój talerz i uśmiechnęła się pod nosem. Kiedy Adam się obsłużył nałożyła sobie makaronu i sosu. Okręciła go wokół widelca kiedy wszyscy usiedli. Poprawiła się w krześle i w milczeniu zaczęła konsumować. Nie odstawała zbytnio od reszty i postanowiła się tym razem nie wyłamywać. Zerknęła na Marikę pamiętając, że miała jej nie denerwować. Odłożyła na bok widelec i zwróciła się do niej - Nie wiem jak sobie wyobrażasz ten pierwszy dzień skoro nie mamy ani podręczników, ani niczego innego? Pragnę ci przypomnieć, że nie wiedziałam iż z tobą tutaj zamieszkam więc nie mam absolutnie nic, a w Nowym Yorku nie biegałam po sklepach by skompletować szkolne wyposażenie. - zadowolona że nie wypowiedziała tego warkliwym tonem i nie przygryzła Marice wróciła do jedzenia. Zerknęła na Chrisa ciekawa jego opinii na temat planu na dzień jutrzejszy jaki wytyczyła im Marika. Jud opóźniała wszystko jak można, starając się być przy tym aniołem. Tak bardzo chciała się wynieść z tego domu, że nawet nie zaprotestowała wprost, choć miała na to wielką ochotę. Z rzekomej uprzejmości dla Mariki i Adama nie zrobiła tego. Zerknęła na dziecko, którym zajmowała się siostra i zaświergotała - Wiercipięta... - zamknęła sobie buzię makaronem czując się jak w domu wariatów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:01, 13 Maj 2010    Temat postu:

Zerknął kątem oka na brata, który usadowił się przy stole bez słowa. - I dobrze. Przynajmniej będzie święty spokój. Żadnego się czepiania. Tak jedź i nie kłap czasem jadaczką. - uśmiechnął się krzywo pod nosem rozmyślając sobie o dziwnym swego rodzaju spokoju. Podparł brodę dłonią i nie śpiesząc się pałaszował swoją porcję. Nie miał ochoty na rozmowę. Każda mogłaby się zakończyć, albo złym niezrozumieniem, albo jeszcze co gorsza kłótnią. Tak było zazwyczaj. Wolał uparcie milczeć i stronić od wszystkiego jak wysłuchiwać czyiś kolejnych utyskiwań. Zerknął na ostatnią członkinię rodziny, która w końcu dotarła. - W czas... Trzeba było sobie jeszcze poleżeć, mnie się wcale nie śpieszy... - Westchnął cicho i jednym uchem słuchał to co mówi Marika, a drugim wypuszczał. Mało go to w zasadzie interesowało. Szturchnął Jud, która zaczęła się nagminnie udzielać. Miał ją za to zganić, bo nie potrzebnie przedłużała. W końcu olał to. - Mi to bez znaczenia. Jak tam sobie chcecie, mogę iść na nogach, mogę jechać autem tylko mnie stąd już do cholery jasnej wypuśćcie bo oszaleję... - Skończył jeść najszybciej ze wszystkich. Poczuł się syty i śpiący. Bez słowa wstał od stołu i podszedł do zlewu. Odkręcił wodę, nabrał płynu na gąbkę i zaczął go szorować. Kiedy skończył powycierał i wsadził do szafki. Nie miał za bardzo co robić więc siadł przy stole i skrzyżował dłonie na klatce piersiowej czekając aż Judit skończy i będą mogli iść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:15, 13 Maj 2010    Temat postu:

Adam z każdym kęsem czuł jak zaciska mu się gardło. Nie mógł jeść. Tracił apetyt. Odłożył widelec i odsunął od siebie talerz z niedojedzoną połową swego obiadu. Splótł dłonie na wysokości ust i słuchał tego co mówiła Marika. Obwieszczała nader spokojnie jutrzejszy plan poranka. Kiedy wspomniała o której godzinie ma zamiar wstać, powstrzymał się od głośnego komentarza wiedząc że musi być właśnie tak a nie inaczej. Nie było sensu się sprzeczać. Zerknął na nią i pokiwał głową - Oczywiście. Będziesz mogła w spokoju jechać. Nie martw się o to. Zostanę. - Jak mogłaś o to pytać? To chyba naturalne... On skończył a Marika nie mogła zabawiając małego. Wyciągnął po niego dłonie - Daj go mi. I zjedz. Od śniadania nic w ustach nie miałaś... Podniósł wzrok na Jud i stwierdził beznamiętnie - Zrobisz tak jak kazała Marika. Ty również... - skierował swe słowa przez moment pod adres Christophera stojącego przy zlewie - O podręczniki bym się nie martwił. Na pewno znajdzie się ktoś kto wam pożyczy, albo przysiądziecie się... A zeszyt i długopis? Znacie już drogę do sklepu. To średnia a nie podstawówka. Kredek wam nie trzeba. - to był koniec rozmowy i dogadywania się w tym temacie. Adam był stanowczy i ten kto by wyraził sprzeciw wiele by ryzykował. Odebrał Juniora przez co wyraz jego twarzy choć trochę się rozchmurzył.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:39, 13 Maj 2010    Temat postu:

Wiedziała, że nie obejdzie się bez komentarza z strony jej siostry. Ona zawsze musiała znaleźć jakiś, choćby i ułamkowy problem w wszystkim i tym właśnie najbardziej denerwowała Marikę. Z jednego była zadowolona, że choć jej mąż nie protestował i nie miał żadnych przeciwwskazań. - To dobrze. Wrócę w miarę mam nadzieję szybko. Tym bardziej, że później wybierzemy się do Bena. - pokiwała głową i oddała synka na ręce męże bez obawy nawet najmniejszej, ze cokolwiek mu się stanie. Faktycznie była głodna i miała ochotę normalnie zjeść. Kiedy miała wolne ręce chwyciła w dłoń widelec i poczęła jeść trawiąc w sobie słowa swojej siostry. Dała sobie chwilę na odpowiedź. W końcu uniosła głowę w górę. Brew jej skoczyła lekko, a oczy zabłysły gniewnie. - Moja droga panno Grey. Nie jesteś w Hiszpanii przypominam Ci to po raz kolejny, teraz to ja jestem jak Twój rodzic. I przypominam Ci, że nikt nie wiedział. Ale skoro już tu jesteś to będziesz robić tak jak ja mówię. Podręczniki Ci nie będą potrzebne pierwszego dnia, a jeśli myślisz, ze to powód do wymigania to się grubo mylisz. Jeśli masz taki problem to ja pójdę z Tobą na lekcje Cię popilnować. A uwierz jestem do tego zdolna. Więc nie wymyślaj mi tu takich głupich historyjek o rzekomych brakach, bo uzupełnię Ci je szybciej niż Ci się to wydaje. Choć czy ja wiem czy będziesz potrzebowała podręczników. Patrząc na Ciebie to mam wrażenie, że nigdy nie wyzbędziesz się głupoty z głowy. - powiedziała to tak swobodnym tonem głosu, że aż za spokojnie. Odchyliła się lekko w tył i wróciła do konsumpcji jedzenia. - Nie zamierzam się więcej powtarza. Choćbym miała Cię ściągnąć z łóżka i zaciągnąć w piżamie do szkoły to zrobię to. - w jej głosie, oczach i gestach była coś takiego, co sprawiało, że nikt nie miał prawa w to wątpić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:52, 13 Maj 2010    Temat postu:

Judit zerknęła na Marikę i na Adama. Chciała jak najlepiej ale oczywiście nic jej z tego nie wyszło bo jej siostra zawsze musiała się czegoś dopatrzeć. Bawiła się z makaronem, a po chwili całkowicie zrezygnowała z jedzenia. Odrzuciła włosy na bok i wyprostowała się w krześle - No chyba wątpię. - powiedziała i uśmiechnęła się kpiąco - Ty się porównujesz do matki i ojca? Wiesz.... Dużo ci brakuje. - nabrała powietrza, ale wstrzymała je i zamilkła na moment - Dobra. Nie musisz mi dziesięć razy powtarzać. Jutro na 7.20. - powtórzyła dokładnie godzinę jaką jej wyznaczyła - I będę na ciebie grzecznie czekać. Nie martw się Nie stracisz przezemnie zbyt wiele ze swojego cennego czasu, a teraz wybacz. - wstała od stołu i chwyciła w dłonie oparcie krzesła - Chcielibyśmy się rozpakować i jakoś... Urządzić. Do domu też nas odprowadzisz czy uznasz że jesteśmy na tyle mądrzy i sami tam trafimy? - przekrzywiła głowę lekko w bok i wpatrzyła się w Marikę oczekując odpowiedzi i kluczy do domu. Postanowiła będąc w rozpaczy zwrócić się do ostatniej instancji w tym domu i zajęczała - Adam... Możemy już iść?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:04, 14 Maj 2010    Temat postu:

Miał po dziurki w nosie słuchania o szkole, o tym co mają robić, a co nie. Warczał sobie cicho pod nosem utyskując na swój nieszczęsny los jaki go spotkał. - Co ja? Co znów ja? - zmarszczył czoło i popatrzył nieprzyjaźnie na brata. Wyglądał jak by miał się zaraz zadławić dosłownie. Kiedy Adam mówił Chris go po części przedrzeźniał, albo robiąc takie same ruchy jak on, albo starając się przybrać taki sam wyraz twarzy dla zabawy, bo już umierał tutaj z nudów. - Darujcie sobie te opowiastki o zeszytach. Znamy, a do tego nie jesteście nam wcale potrzebni. Boże cieszę się, ze mam przed sobą szkołę, lata młodości, a nie dorosłość w waszym wykonaniu. - wstał od stołu i skierował się ku wyjściu z kuchni. - Sorry jak powiedziała Judit jutro szkoła, trzeba się wyspać, przygotować, rozpakować, nie zamierzam tutaj siedzieć do usranej śmierci. - machnął dłonią na to wszystko i oparł się o framugę czekając na klucze od domu jak na zbawienie, które go kosztowało bardzo wiele.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:19, 14 Maj 2010    Temat postu:

Adam obdarzył znudzonym spojrzeniem Christophera - Ciebie również to czeka. To samo co Judit. - odsunął krzesło w tył i rozsiadł się wygodniej, poprawiając ułożenie małego który wodził oczami po kuchni. Nie dał mu się wyprowadzić z równowagi. Za taką głupotę z jego strony płaciłaby Marika. Okazywało się, że prócz nerwów czeka go teraz jeszcze wiele wyrzeczeń. Choćby takie jak teraz. Nie powiedział, ani słowa a wiele mógł wykrzyczeć. Zależało mu jednak na spokoju jego rodziny, do której ciągle ani Jud, ani Chris się nie kwalifikowali - Judit! - zawołał ostrzegawczo, bo to głównie ona swoim podejściem do Mariki go drażniła. Christophera traktował jak powietrze, uważając że tak jest najbezpieczniej dla nich wszystkich. Położył dłoń na ramieniu swojej żony by nie unosiła się nie potrzebnie. Sama przecież powtarzałaś... W myślach wyśmiał jej rady dla niego. Trzeba czasu. Jęk Jud zdziwił go bardzo. Jej proszące spojrzenie niezmiernie rozbawiło. Adam roześmiał się głośno i pokręcił głową - Jud... - wzruszył ramionami i wskazał na jej siostrę - To od niej zależy. - sam jednak nie miał już ochoty oglądać twarzy nastolatków. Chciał ciszy i spokoju. W ostateczności nawet chciał posprzątać w pokoju za który miał zamiar się jutro wziąć - Daj im te klucze. - poprosił Marikę i dodał - Wiedzą co do nich należy, a jeśli maja jakiekolwiek wątpliwości... - w jego oczach coś zabłyszczało niebezpiecznie - To wszystko im sam osobiście wyjaśnię. Dokładnie, tak by nie było mowy o pomyłce.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:38, 14 Maj 2010    Temat postu:

Zacmokała zniesmaczona postawą Judit. Ani trochę nie zrobiła ona na niej wrażenia. Raczej nawet rozbawiła jak również Adama. Zrobiła zgrabne kółko ręką w powietrzu jak by się od czegoś odpędzała. W końcu skończyła jeść. Odstawiła talerz na bok i odchyliła się lekko na krześle aby się oprzeć wygodnie. Posłała jej rozbawione spojrzenie. Dłonią uciszyła Chrisa, który najwyraźniej się zapędzał. - Ty młody nie pyszcz tak, bo jeszcze Ci mleko pod nosem skapuje, a co dopiero mowa o udzielaniu się. - Na tym zakończyła temat Chrisa, który właściwie podlegał pod rządy jej męża, ale i Marika swoje potrafiła mu powiedzieć skoro byli pod ich opieką. Adam nie musiał jej uspokajać bo nie było takiej potrzeby. Marika była spokojna. To ją nie ruszało w ogóle. Nie jedno już słyszała i to akurat nie było dla niej żadną nowością. - Różowowłose słoneczko, Ty się tak nie unoś. Bo Ci żyłka pęknie. - wyszczerzyła się lekko naśmiewając się z siostry. - Nie, myślę, że przebycie tak krótkiego odcinka nie będzie dla was trudne. No chyba, że chcesz abym przyszła Cię potrzymać za rączkę byś się nie bała jak będziesz szła spać. - potarła sobie lekko policzek i w końcu powiedziała stanowczym tonem głosu. - Spokojnie Adamie. Dostanie je, ale najpierw. - wskazała palcem na talerz z niedojedzoną porcją. - Umyj za sobą talerz bo nikt nie będzie po Tobie sprzątał. Chris potrafił to i Tobie korona z głowy nie spadnie. - zakończyła triumfalnym tonem głosu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:52, 14 Maj 2010    Temat postu:

Przestań się go czepiać! Młoda Hiszpanka zacisnęła dłonie mocniej aż zbielały jej kłykcie. Śmiali się z niej. Śmiali w głos. Oboje - Nie mów do mnie różowłose słoneczko, ty ciemna... - warknięcie Adama ją powstrzymało - Nie. Dziękuję za troskę ale nie skorzystam z siostrzanego nadmiar opiekuńczości. Niech lepiej dalej przelewa swą miłość na męża... - skłoniła się w stronę wspomnianego - I dziecka... - łypnęła na jej synka niezbyt przychylnie - Sądzę również, że obędzie się bez trzymania za rączkę. Ja w przeciwieństwie do co niektórych wyrosłam. - miała na myśli to, że Marika sypia wtulona w Adama niczym mała bezbronna dziewczyna, która boi się własnego cienia. Zaobserwowała to w sypialni - Mogę spać sama. I bez misia. - uśmiechnęła się przez moment z wymuszeniem. Zerknęła na talerz i wzruszyła ramionami. Prychnęła lekceważąco idąc z nim do zlewu. Pozbyła się resztek makaronu oraz sosu i umyła go dokładnie. Wytarła a po chwili został schowany w odpowiedniej szafie. Wróciła do Mariki i wyciągnęła bezczelnie dłoń patrząc bez zmrużenia okiem na ten jej cholernie cwany uśmiech którego teraz tak bardzo nienawidziła - Klucze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:07, 14 Maj 2010    Temat postu:

Prychnął rozzłoszczony pod nosem. Nikt nie będzie mu mówił co ma robić, a już na pewno nie obca kobieta. To, że Marika była żoną jego brata jeszcze o niczym nie świadczyło. A już na pewno o tym, że ma nic dyrygować. - Mariko daruj te uszczypliwości. Nie rusza mnie to. - był na to zobojętniały jak na zeszłoroczny śnieg. Zaczął przeraźliwie ziewać. Przytkał sobie dłonią usta i po chwili opuścił ją wzdłuż tułowia. To wszystko przeciągało się w nieskończoność. Drwili sobie z nich i szydzili, wyśmiewali i traktowali jak śmieci i oni to musieli znosić tylko dlatego, że chcieli jak najszybciej się stąd ulotnić. Przymknął na moment powieki i policzył w myślach do dziesięciu. Kiedy je otworzył był o wiele spokojniejszy. Nie wdawał się w żadne dyskusje, bo wiedział czym się to zakończy. Ich rodzeństwo najwyraźniej do tego dążyło, a on nie da im tej satysfakcji. - Czekam na korytarzu. - stwierdził obracając się obojętnie. Poszedł się ubrać, bo tutaj zapuścił by korzenie do wiosny jak nie dłużej.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 9:28, 14 Maj 2010    Temat postu:

- Skoro cię to nie rusza zamknij pysk i przestań mówić mojej żonie co ma sobie darować a czego nie. - warknął Adam. Nie mógł pozwolić na to by nim czy Mariką dyrygował Christopher. Tego mu jeszcze brakowało. Uśmiechnął się lekko słysząc o pękających żyłkach. W tym momencie chyba ich rodzeństwo było temu bliższe niż Marika i Adam. Kobieta zachowywała spokój, a Adam był tak zmęczony, że nie miał na nic siły. Słuchając jednym uchem użerań sióstr zabawiał się ze synem łaskocząc go lekko po brzuchu w wyniku czego obydwaj panowie szczerzyli się do siebie wzajemnie. Zerknął przelotnie na Judit kiedy zmywała po sobie. Głupia... Tak się stawiasz, a robisz co ci Marika każe. Spojrzał na niemowlaka i pokiwał lekko głową. Prawda? Powiedź że ty sprawisz nam mniej problemów. Duże, ciemne oczy lustrowały mężczyznę z uwagą. Mały nie wiercił się, nie płakał i sprawiał wrażenie zadowolonego z tego na czyich ramionach się znalazł. Bardzo dobrze. Do gierki jaką prowadziła Marika z Jud nic nie miał. Sam postąpiłby tak samo z Christopherem gdyby chłopak dał mu ku temu okazję. Adam wstał powoli i wsunął krzesło za sobą. Chwycił talerz i włożył go do zlewu. Minął rozzłoszczoną Judit wyczekującą na klucze i mruknął - O coś zazwyczaj się prosi, a nie żąda, tym bardziej jeśli ci na tym zależy. Zmień nastawienie, bo... Będziesz tak stała do wieczora. - puścił oko do Mariki i wywędrował z Juniorem do salonu. Na korytarzu minął bez słowa ubierającego się Chrisa i wszedł do obszernego, białego pokoju.

/ Salon


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 10:05, 14 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:29, 14 Maj 2010    Temat postu:

- Ty ciemna, co? - łypnęła na nią unosząc trochę wyżej głowę jak by miała nad nią przewagę. - Będę do Ciebie mówić, tak jak mi się będzie podobać. I jeśli zachcę Cię nazywać różowowłosym słoneczkiem to tak będę robić. - Ani trochę nie zraził Marikę ton Jud, jeszcze bardziej miała ochotę dzięki temu jej dopiec. Jednak powstrzymała się, bo nie było sensu. Sama przed sobą stwierdziła, że jedynie strzępiła by języka, a nie przynosiło by to żadnych efektów. Przynajmniej tych korzystnych. Kiedy Jud obdarzyła jej syna nieprzychylnym wzrokiem i wspomniała coś na jego temat w Marice zawrzała krew. - Ty, od mojego syna to Ty się odpieprz, ok? Nic Ci do niego. Chcesz ze mną zadrzeć? Proszę bardzo, mogę Ci stworzyć piekło, o jakim nawet Ci się nie śniło. On Ci niczym nie zawinił, więc z łaski swojej wara od juniora. - zmrużyła gniewnie oczy. Kostki jej palców strzeliły, ale nie przejmowała się tym. - Chciałabym móc w to wierzyć. - uspokoiła się nie mając zamiaru psuć sobie humoru z powodu swojej, mało rozgarniętej siostry. Zerknęła na rękę, która wystrzeliła w jej kierunku po klucze i coś sobie przypomniała. Pewny incydent, który właściwie połączył ją z Adamem. Tylko, że tym razem nie była w ciąży, nie bała się, a to nie był Adam, a Jud. - Radziłabym Ci się nauczyć kultury Judit. Z takim nastawieniem daleko nie zajdziesz, a już na pewno nie u mnie. - pokręciła głową i wstała od stołu. Podobnie jak Adam wstawiła talerz do zlewu z zamiarem go później umycia. Poszła do swej torebki po klucze. Rzuciła je w kierunku dziewczyny. - A teraz zmiatajcie. Jutro po was przyjadę. Dobranoc. - odwróciła się od nich plecami i powędrowała na poszukiwanie męża, który zapewne był w salonie. Tam też poszła wchodząc do środka i z uśmiechem patrząc na to jak jej oboje, ukochani mężczyźni ze sobą leżą i to tak spokojnie, że aż Marice robiło się bardzo miło.

/ Salon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Judit
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:41, 14 Maj 2010    Temat postu:

Ciemna strono mocy... Judit wywróciła lekko oczami wysłuchując słów swojej siostry. Wiedziała że będzie jej to powtarzała do znudzenia, chyba że ochrypnie, a nawet jeśli to i tak by znalazła jakiś sposób by przekazać Jud co o niej myśli. Piekła też się spodziewała. Aktualnie już w nim była, więc to nie było dla niej nowością. W zasadzie do małego nic nie miała. Spojrzała na niego tak jak na każdego w tym domu, ale i tak za to oberwała. Cofnęła zrezygnowana dłoń widząc jak Marika wstała od stołu. Czekała bez słowa pragnąć iść przed siebie, byle dalej od Mariki. Złapała klucze w ostatniej chwili sądząc że już dziś ich nie dostanie - Dzięki. - mruknęła pod nosem. Wyszła na korytarz i dopowiedziała - Branoc. - ale jej siostra była już w salonie. Złapała swój plecak, kurtkę i torbę. Pognała Chrisa i wyszła z domu. Odetchnęła powietrzem i uśmiechnęła się szerzej choć nie do końca wesoło - W końcu.

/ Korytarz / Teren przed domem / Dom Mariki Grey / Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:00, 18 Maj 2010    Temat postu:

/ Pokój przy sypialni

Po drodze mając wolne dłonie zagarnęła torbę juniora i swoją. Nie było tego aż tak dużo bo to w końcu miały być tylko dwa dni. Nie chciała brać aż nadto, żeby się z tym ciągać. Wystarczyło to co mieli. Zeszła ostrożnie po schodach na dół i weszła do ich kuchni. - Może dlatego, że rzadko noszę kolczyki? - parsknęła śmiechem na widok tego jak mały Adam próbował tacie dorwać srebrne kółka zwisające z uszu. Pokręciła rozbawiona głową. - Podobają mu się. Jest tego bardzo ciekawy a im bardziej mu zabraniasz tym bardziej do tego lgnie, co nie znaczy, ze masz się dać. Nie, zrobi porywczy ruch i trzeba będzie Cię jeszcze do szpitala wieźć albo co. - tego akurat nie chciała. Jej się podobały jego kolczyki. Ładnie z nimi wyglądał według niej co nie każdy akurat akceptował. Mało ją to obchodziło i Adama za pewne też. Zasiadła sobie do stołu. - Wiesz co Ci powiem? W zasadzie to za niedługo, tak może za dwa góra trzy, będę mu mogła podawać inne produkty niż tylko mleko z piersi czy z butelki. - To akurat zdarzało się bardzo rzadko. - Te przecierki, zupki, jeszcze jakiś czas i normalnie będzie mógł z nami jadać obiadki, to znaczy będzie można go karmić. - ucieszyło to Marikę bo ciągłe karmienie piersią męczyło na dłuższą metę. Siadła sobie na krześle i wyciągnęła przed siebie swobodnie nogi. Pociągnęła nosem i dopiero teraz poczuła jaka jest głodna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:23, 18 Maj 2010    Temat postu:

- Zapewne dlatego, ale przecież... - Adam cmoknął niezadowolony łapiąc małe dłonie Juniora w swoje palce i pokręcił niezadowolony głową. Jego syn myśląc że to kolejna zabawa zaśmiał się po swojemu. Adam puścił go i dał się dalej tarmosić co pozwalało uniknąć wybuchów płaczu - Właśnie widzę. Czuję. - syknął cicho kiedy jego włosy stały się ofiarą napaści - Włosy też mam ściąć? - utyskiwał sobie dalej - Ten mały ograbi mnie ze wszystkiego co moje. - nie widział w Forks drugiego mężczyzny z tak charakterystycznymi włosami. Owszem chłopacy, jak Chris nosili dłuższe włosy ale ktoś w wieku podobnym Adamowi nie - Tak... - ściągnął Juniora niżej opierając go na swoim biodrze i przytrzymując ramieniem - Chciałbym zachować swoje ucho i kolczyki. Lubię i jedno i drugie. - teraz koszula została ugniatana przez małe rączki. Weszli do kuchni - Dwa góra trzy co? Miesiące? - zapytał a po chwili dodał - Dni? - dopraszał się o bardziej szczegółowe wyjaśnienie sprawy. Kiedy sobie wyobraził bajzel jaki miał panować po jednym takim posiłku struchlał w duchu. Nie dał sobie jednak po sobie tego poznać. Adam postawił przed Mariką miseczkę świeżo zalanych płatków a po chwili zaserwował też herbatę. Usiadł po jej prawej bawiąc Juniora. Mały podrygiwał na jego kolanach a Adam radzący sobie jedną dłonią zajął się śniadaniem - To się dopiero nagotujemy. Ale w sklepie... Czasem są takie gotowe, prawda? - nie znaczyło to że będzie wybierał obiadki ze słoika na co dzień. Sam nie miał zaufania do czegoś takiego i zawsze wolał to co sam ugotował. Choćby to oznaczało dodatkowe godziny spędzone w kuchni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:23, 18 Maj 2010    Temat postu:

Parsknęła śmiechem nie mogąc się za nic opanować. To było bardzo zabawne. Zaoponowała zaraz trochę żartując. - Ależ mój drogi przecież nasz syn w ten sposób okazuje Ci swoją miłość. - nabrała na łyżkę trochę płatków i podmuchała bo mleko było jeszcze dość ciepłe. Wsadziła ją sobie do ust i przegryzała wolno. Kiedy przełknęła zamachała łyżką w powietrzu. - Czyż dzieci nie są rozkoszne? Wszystkiego są takie ciekawe. - uśmiechnęła się pod nosem mieszając łyżką w miseczce. Nie śpieszyła się zbytnio z ich jedzeniem. - Z niczego Cię nie ograbi, nie bój się. Wkrótce z tego wyrośnie. Zajmie się czymś innym, a do tego czasu musisz to ścierpieć. - poklepała go lekko po ramieniu i jej dłoń przesunęła się na policzek synka. Złapał ją za palec i zaczął nim tarmosić w powietrzu. Pokręciła głową. - Ja tym bardziej je lubię zwłaszcza jak... - nie dokończyła. Wolała mu to zademonstrować. Pochyliła się ku niemu. Zbliżyła swoją twarz do jego i językiem przejechała po płatku jego ucha, a następnie przygryzła je lekko. Mały patrzył na nich z zaciekawieniem co się dzieje. Odsunęła się od niego i wzięła się za jedzenie. - Mogę tak Ci robić. - wyszczerzyła się do niego przymilnie. - Nie, to za wcześnie. Nie trzy dni. Miałam na myśli miesiące. Za trzy miesiące. Poza tym. - pokiwała głową zgadzając się w pełni z mężem. - Dokładnie. Czasami będziemy mu kupywać te ze słoiczka bo mają witaminy i są zalecane, ale tez będziemy dla niego gotować. Poza tym można zawsze zetrzeć jabłko, albo jakieś owoce. To tez mu dobrze zrobi. - Nabrała kolejną porcję płatków i znów wylądowała w jej ustach. - Nic się nie martw, to jeszcze przed nami. Z naszym synem jeszcze wiele będzie pierwszych razów. - odgięła się lekko w krześle w tył i z apetytem zajęła się pałaszowaniem jedzenia by się nasycić, a poza tym chciała już jechać. Ciekawiło ją to co wymyślił dla nich Adam. Jak znała męża nigdy nie było to byle co. Więc nie bała się tego, ze się mogła by zawieść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:50, 18 Maj 2010    Temat postu:

- Swoją miłość? - zapytał z powątpiewaniem przegryzając płatki i patrząc bacznie na Juniora - Sadzisz że jeśli będę łysy i w dodatku bez kolczyków to on uzyska to czego chce? - zwrócił się do Mariki zerkając na nią z uniesioną w górę brwią. Zmarszczył lekko czoło kiedy zamachała mu przed nosem łyżeczką - Są... Są rozkoszne dopóki nie chcą mi odebrać kawałka ciała. - Adam uśmiechnął się patrząc na Juniora zajmującymi się swoimi własnymi palcami - Ta ciekawość czasem jest bolesna. Nie dla nich oczywiście, a dla nas. - Marika tez wiedziała przecież jak bolą włosy do których dobierał się mały - Ja nie mówię że tego nie ścierpię, tylko mógłby już sobie dać spokój. - zamruczał pod nosem wybierając Juniorowi z dłoni włos. Swój własny, czarny, przydługi włos. Mały Adam zaczynał już przejawiać niepokojący zwyczaj wkładania wszystkiego do ust - Doprawdy? - pochylił się ku niej domagając więcej pieszczoty z jej strony - Nie miałbym nic przeciwko. - wrócił niepocieszony do jedzenia, bo Marika na tym poprzestała. Spojrzał na kobietę co najmniej łakomie, bo okropnie nie lubił kiedy tak zaczynała sobie z nim pogrywać - Bo powiedziałaś tak, jakby to od jutra miało się zacząć. Dlatego zapytałem. - wyjaśnił swoją ciekawość - Trzy miesiące to masa czasu. Chociaż patrząc na niego... - Junior się wyciągnął, był cięższy, włosy mu się trochę przerzedziły a kiedy wołali do niego po imieniu obracał głowę w danym kierunku. Po prostu urósł. Adam nabrał na łyżkę płatków i przełknął - To w końcu nie wydaje się tak dużo. - po chwili jego miseczka była pusta. Chwycił kubek z herbatą i napił się czekając aż Marika również skończy się posilać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:08, 19 Maj 2010    Temat postu:

- No, a co innego? - spojrzała na niego zaskoczona. - Jezu mój drogi, nie to miałam na myśli. Nie mówiłam nic ani o łysinie, ani o tracie kolczyków. - wywróciła oczami zrezygnowana. Oparła głowę o rękę i dźgała płatki łyżką bawiąc się nimi jak zabawką. Odechciało jej się. Straciła apetyt. Sama nie wiedziała dlaczego po prostu nie chciała już jeść. Osunęła od siebie miseczkę z na wpół niedojedzonymi płatkami i skrzyżowała sobie dłonie pod brodą. - Przecież nikt nie chce Ci odebrać kawałka ciała. Co Ty wygadujesz? - pokręciła głową nie bardzo rozumiejąc w tej kwestii Adama. - Oj przyzwyczaj się do tego. Z każdym miesiącem będzie co raz to trudniej. - wolała za w czasu uświadomić o tym męża. Nie było to żadną nowością, to sama rzeczywistość, z którą muszą się zmierzyć. - Wiem, o tym doskonale. Sama to doświadczyłam wielokrotnie. - Co nie znaczyło, że nie chciała tego doświadczać, bo chciała i to bardzo, bo to było czymś realnym, czymś co ją uświadamiało za każdym razem, że jest matką. - Tak na prawdę, to będziesz musiał to jeszcze jakiś czas znosić niestety. Chyba, że chcesz to mogę go cały czas nosić na rękach. -zaofiarowała się, ale wiedziała, ze jej mąż się na to nie zgodzi. - Doprawdy. - puściła do niego oko. Coś jej w głowie zaświtało. Miała ochotę na małą zabawę. Już tak dawno tego sobie odmawiała. Teraz po prostu nie mogła odpuścić. Wstała z krzesła i przeszła obok męża, a jej ręka prześlizgnęła się po jego ramieniu. - Źle się wyraziłam. A trzy miesiące to nie jest masa czasu. Bardzo szybko minie zobaczysz. - uśmiechnęła się lekko pod nosem. Stanęła za mężem i jej dłonie spoczęły na jego ramionach. Zaczęła mu robić odprężający masaż ramion. W pewnym momencie tak jak kiedyś odgarnęła jego włosy z karku i złożyła kilka drobnych pocałunków na nim. Po czym odsunęła się od niego. To był rodzaj gierki, tak jak na weselu. - Jak zjesz możemy iść, nie ma na co czekać. - Chciała jak najprędzej się stąd wyrwać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:31, 19 Maj 2010    Temat postu:

Spoglądał na okno, a kiedy usłyszał co powiedziała Marika przeniósł na nią zaskoczony wzrok. Zrozumiała go tak źle, jak rzadko kiedy. Pokręcił lekko głową nie chcąc się z tego tłumaczyć. Przecież się nie skarżył. Nie wypowiedział poważnie ani jednego słowa przesiąkniętego prawdziwym niezadowoleniem z tego powodu że opiekuje się synem. Jeśli mówił tak jak teraz, zazwyczaj żartował. Nie mówił tego serio. Był przyzwyczajony i nie potrzebował pouczeń. Nie miał sił jej przypominać że to on, szybciej niż Marika zaakceptował jej ciążę i wiedział jakie są tego następstwa łącznie ze wstawaniem po nocach, szarpaniem za włosy lub kolczyki oraz śledzeniem Juniora prawie 24 godziny na dobę by nic mu się nie stało. Adam jednak nie oddał jej syna zabawiając się z nim bez słowa jakby czekał aż w końcu Marika skończy roztrząsać temat który tak niefortunnie podjął. Wzdrygnął się lekko. Przebywając w swoim świecie nie wiedział że Marika wstała, zauważył jedynie miskę niedojedzonych płatków. Nic nie powiedział oddając się przyjemności jaką niósł ze sobą kojący dotyk jej dłoni. Nie wiele mu potrzeba było do szczęścia. W ostatnich czasach to właśnie szczęście miało trochę inną wartość, o wiele większą niż na początku. Doceniał każdy gest Mariki. Przytłoczony życiem, głównie za sprawą Chrisa i Jud zapomniał już jak to było kiedy wtedy jego przyszła żona leżała z nim na łóżku w Nowym Yorku odwdzięczając się niewinnie za to że jej pomógł - Zjadłem. Ubieraj go. - krótkie polecenie. Nigdy się nie zmieni - Ja wyprowadzę samochód i zniosę torby. - przekazał jej Juniora i pozbierał naczynia ze stołu. Nim wyszedł z kuchni pozmywał po nich, by Marika nie musiała się już niczym przejmować.

/ Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:48, 19 Maj 2010    Temat postu:

To jedno krótkie słowo wystarczyło za wszystkie. Klasnęła zadowolona w dłonie i odebrała od męża synka. - Co malutki, wybierzemy się na świeże powietrze? - potarła swoim noskiem o jego i patrzyła jak junior lekko marszczy nosek. - Tak właśnie jest. Nie krzywimy się. - uśmiechnęła się czule do niego i przycisnęła lekko do siebie by się czasem nie wyślizgnął przez przypadek. - Dobrze kochanie, Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - roześmiała się jak mało kiedy i wyszła z kuchni. Ostatnim czasy miała bardzo dziwne poczcie humoru. Po części składało się na to, że wciąż mieli jakieś zgrzyty z młodszymi, a po części to, że mało miała czas dla męża i odwrotnie. Niby przebywali wciąż ze sobą, ale to już nie było to samo. Ciągłe obowiązki odrywało ich od siebie, a noc była podobna do nocy oboje zasypiali umęczeni odpływając czym prędzej. Już nie mogli przesiadywać ze sobą tak jak lubili. Potrzebowała spontaniczności. Dawki przypomnienia co to romantyczność, co to wspólnie spędzony czas z dala od wszystkiego, a ten wyjazd był dla niej idealnym do tego pretekstem. Weszła na korytarz i założyła na nóżki juniora spodnie. Na górę zarzuciła m koszulkę i ciepłą, małą bluzę polarową, oraz cieńszą kurtkę by się nie przegrzał, ale dnie jeszcze nie były aż tak ciepłe. Na nogi założyła mu skarpetki, a następnie butki. Po chwili sama się ubrała i czekała gotowa za mężem. Kiedy wyprowadził auto wyszła z dom zamykając szczelnie za nimi drzwi i zeszła po schodkach na dół ku autu.

/ Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:09, 30 Lip 2010    Temat postu:

/ Teren przed domem

Podeszła do kuchenki z gazem. Zgarnęła z niej czajnik. Odkręciła kran z wodą i napełniła go do połowy. Ponownie postawiła go na gazie i podpaliła palnik by mogła się zagotować. Za ten czas wyciągnęła z szafki czystą szklankę, a z drugiej herbatę i cukier. Wrzuciła torebkę do szklanego naczynia. Czekała. Po kilku minutach siadała już do stołu z gorącą herbatą w dłoni. Usadziła sobie juniora na kolanach. Patrzyła jak kot posila się mięsnym daniem z puszki jakim mu zaserwowała. Pochyliła się ku juniorowi i ucałowała go w policzek. - Mój kochany skarb. Mamusia zawsze będzie przy Tobie. - Nie wyobrażała sobie jej życia bez małego Adama. Był jej oczkiem w głowie. Pokochała te dziecko bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Nie licząc oczywiście dużego Adama, ale to było coś innego. Choć ostatnio chyba za bardzo się oddalili od siebie. Westchnęła ciężko. - I co ja mam teraz mały robić? - zapytała niczego nie świadomego synka, który i tak nie rozumiał o co go pytała bo był na to zbyt mały. Pokręciła głową na boki. Nie wiedziała czym zawiniła Adamowi, że wczoraj uciekł od niej. Chyba kolejny wybuch jej słabości był ponad jego siły. Sam kiedyś mówił, ze uwielbia się o nią martwić. Tym czasem chyba po prostu przestał. Zrobiła smutną i zawiedzioną minę. Była o to zła na męża, ze tak ją potraktował. Jeśli chciał jej w ten sposób pomóc, to nie pomógł w ogóle, a jeszcze bardziej dobił. Wewnątrz niej kumulowały się wszelkie negatywne emocje. Potrzebowała rozmowy z kimś, ale nie miała z kim nawet. Nie znała tutaj na dobrą sprawę nikogo. Była zdana jedynie na męża. Czasem widywała Bena, ale on miał swoje życie prywatne i nie chciała mu się zwalać na głowę z swoimi problemami. Martina jak na złość nie było, bo zapadł się pod ziemię. Zdana była w tej chwili jedynie na siebie. Popijała sobie powoli herbatę myśląc dalej co ze sobą począć. Kiedy patrzyła w lustro nie widziała już tej samej radosnej, roześmianej, pięknej kobiety. Jej cera była szara, oczy wiecznie podkrążone, była słaba, wypalona, wiecznie płacząca. Było to już za dużo. Musiała się wziąć w garść. Potrzebowała solidnego wypoczynku. Może pod tym względem Adam miał rację. Huśtała na nodze roześmianego synka. Zabawiała go dłuższą chwilę. Kiedy dopiła herbatę z pustą szklanką wstała na równe nogi biorąc małego na ręce. Usłyszała zgrzyt otwieranych drzwi. Mały się zawiercił, a szklanka, która niezbyt mocno trzymała wyślizgnęła jej się z dłoni. Rozbiła się na drobne kawałeczki. Zaklęła siarczyście pod nosem rzucając kilka epitetów w przestrzeń. Zazgrzytała lekko zębami. Chciała posprzątać, ale w tej chwili zobaczyła w drzwiach kuchni Christophera, nie Adama. Wychyliła się lekko w bok, ale nikogo za nim nie było. Zacisnęła mocniej szczękę, a złość znowu się w niej zagotowała. - Czego tutaj szukasz? - zapytała niezbyt miłym tonem głosu. Wzięła się za sprzątanie. Nie pamiętała kiedy ostatnim razem tutaj był brat Adama. Kiedy usunęła całe szkło z podłogi co szło jej mozolnie bo mały ciągle się wiercił wyrzuciła je do kosza i powstała na równe nogi mierząc młodego podejrzliwym wzrokiem. - Gdzie jest Adam? - zapytała bez ogródek. Usłyszała krótką niezbyt treściwą odpowiedź. Zirytowała się. - Taaaaa. Już ja widzę te jego spokojnie w jego wykonaniu. - obróciła się na pięcie i podeszła do okna. - Znów ucieka. Wprost wspaniale. - Mówiła na głos. Po chwili się zreflektowała i zamknęła buzię. To była jej sprawa. Chris rozłożył dłonie na boki nie wiedząc co jej więcej powiedź w tym temacie. Wzruszyła ramionami. - Siadaj. - nakazała mu gestem ręki. - Skoro już tutaj przyszedłeś. - Jej barwa głosu w żaden sposób nie potrafiła być ciepła. Nie dzisiaj. - Chcesz coś pić? - zapytała bo wbrew pozorom nie była bez serca. - Chyba mamy sobie do pogadania prawda? Wysłał Cię tutaj byś się mi wytłumaczył? - Znała Adama. Skoro przyszedł tutaj jego brat to na pewno nie z własnej woli, a co znaczyło, że go tutaj wysłał. - Bo tak dłużej nie może być. Ani z Tobą, ani tym bardziej z Judit. Ostatnim razem za bardzo przesadzaliście. I to pociąga za sobą wielkie konsekwencje. - wyciągnęła czysty kubek z szafki. Popatrzyła na Chrisa w oczekiwaniu. Chciał herbaty. Zrobiła to samo co poprzednie. Po dłuższej chwili stał przed nim gorący, parujący napój. Zasiadła na przeciw niemu przy stole. Wlepiła w niego swoje bacznie lustrujące spojrzenie. - Słucham?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pią 11:13, 30 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christopher Knight
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:49, 01 Sie 2010    Temat postu:

Przestąpił niecierpliwie z nogi na nogę. Lustrował uważnie ruchy swojej szwagierki. Jej barwa głosu nie była zbyt miła. Jednak nie spodziewał się niczego innego przecież. Skrzyżował ręce na piersi opierając się o futrynę kuchni. Pokręcił głową na boki po czym wzruszył ramionami. - No w zasadzie to... - Nie musiał tego tłumaczyć, bo Marika już wiedziała. Była bystrą kobieta i najwyraźniej bardzo dobrze znała swego męża. Skoro z nim była to nie mogło być inaczej. W to akurat Chris nie wątpił. - W rzeczy samej. Miałem tutaj przyjść i się wytłumaczyć. Z swojego niezbyt dobrego postępku. - To słowo było chyba nazbyt zaniżone. Nie lubił się niezbędnie tłumaczyć. Zaproszony gestem ręki chciał odmówić, ale Marika się nie dała. Westchnął cicho, podszedł do stołu, odsunął od niego krzesło i zasiadł na nim wbijając swoje spojrzenie w blacie stołu. - Nie wiem. Miał coś do załatwienia i wyrzucił mnie tutaj. Chyba się śpieszył. - Znów wzruszył ramionami bo nie mógł nic na to jej poradzić. - Powiedział, ze jak wróci to porozmawiacie na spokojnie. - Komentarz Mariki lekko zbił go z tropu, ale szybko się zreflektował. Pewnie mieli między sobą jakieś niesnaski. Nie wtrącał się do tego bo to nie była jego sprawa. I zaczęło się. Wiedział, ze nie obejdzie się bez pogadanki. Już jedną dziś odbył nie potrzebował następnej. No cóż. Nie mógł tego uniknąć. Oczywiście mógł wstać, wyjść, trzasnąć drzwiami i mieć to wszystko w dupie, ale wiedział, ze to by się na nim zaraz odbiło. Musiał dlatego to cierpliwie poczekał. Wiedział jakie są kobiety. Pogadają sobie, pogadają i koniec. Tak tez uważał teraz. - Herbaty jak można. Tam na posterunku to tylko lurę robią. - skrzywił się na same wspomnienie o tym. Zmierzwił sobie dłońmi swoje przydługawe włosy. Wysłuchał jej słów do końca i zaczął. - No to w zasadzie... Nic wielkiego. - Pamiętał słowa Adama o zatajaniu prawdy. - Nic. Koleś mi nie spasował i doszło między nami do bójki. Jestem jeszcze w wieku buntowniczym i skaczą mi czasem hormony. Popuściły mi nerwy i to tyle. Nie ma w tym żadnej filozofii. Czasem się tak zdarza. - Na tym kończył. Nie widział powodu by to ciągnąc dalej. Powiedział to co chciał powiedzieć. Chciał mieć ta rozmowę jak najszybciej za sobą. Skrzyżował nogi pod stołem. Kiedy dostał ciepły napój, osłodził go sobie, a po chwili wolno go popijał bo był gorący. Tego właśnie potrzebował. - Wiem i zdaje sobie z tego sprawę, że ostatnio nie zachowywaliśmy się najlepiej. Ale też trochę wyrozumiałości dla nas. - może prosił o za dużo. Sam nie wiedział. Mógł się jedynie ugryźć w język bo to mogło wywołać dalszy potok słów Mariki czego by nie chciał. Jednak zaskoczył się jak dla niego mile. Marika była trochę nazbyt milcząca co błogosławił i wyglądała jak by się śpieszyła. Nie pytał dlaczego. Sam chciał wrócić już do domu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:40, 01 Sie 2010    Temat postu:

Wysłuchała od początku do końca jego niezbyt treściwej gadaniny. Ciągle jednak myślami była gdzieś indziej, więc na wpół słuchała jego, a na wpół myślała o innej sprawie. Kiedy skończył obrzuciła go niezbyt przychylnym wzrokiem. - Ach tak, hormony powiadasz? - brew jej skoczyła w górę. - Brawo. Rób tak dalej. Na pewno w swoim postępowaniu zajdziesz daleko. Myślę, ze odbyłeś już z Adamem pogadankę? - kiwnął jej głową na znak, ze tak właśnie było. - No cóż. Więc myślę, ze ja raczej nie mam więcej nic do dodania. Jesteś jego bratem i on sprawuje głównie nad Tobą pieczę. I mam nadzieję, że wywnioskujesz coś z jego słów. - W co akurat szczerze wątpiła. Po tym co im ostatnio pokazali już w nic nie potrafiła uwierzyć. Odrzuciła w tył swoje długie loki, potarła się po prawym policzku myśląc nad czymś. - Wyrozumiałość. Szkoda, ze wy nie wiedzieliście co to jest kiedy tak bardzo przysparzaliście nam problemów. - Pogłaskała lekko juniora po główce. - Słuchaj. Wzięliśmy was pod nasz dach. Zrobiłam to bo wierzyłam, ze jednak jesteście na tyle dorośli, ze potraficie się zachować. Udostępniliśmy wam mój dom by mieliście gdzie swobodnie mieszkać, zapewnialiśmy opiekę, a wy po prostu nasz nie poszanowaliście. To się skończyło Christopherze. Odpowiednio się od tej pory wami zajmiemy. Tak jak powinno być od początku. - Do tego właśnie będzie dążyć Marika. Wstała od stołu. Była głodna. Musiała coś zjeść. Wzięła się za przyrządzanie jedzenia. Na obiad miało być spaghetti. Trochę jej to zajęło czasu, w między czasie od czasu do czasu coś mówiąc do Chrisa, ale tez niezbyt wiele, bo układała sobie pewien plan w głowie. I z każdą minutą przebywając w tym domu była tego co raz bardziej pewna o słuszności swej decyzji. Po jakiejś godzinie postawiła przed chłopakiem talerz z gorącym posiłkiem. - Jedź, bo blado wyglądasz. Nie chcę zostać posądzona o głodzenie was. - pokręciła głową. Sama zasiadła i poczęła konsumować to co przyrządziła. Było gorące więc jadła powoli. Kiedy skończyła szybciej od Chrisa wyszła na moment z kuchni i poszła do salonu by nakarmić małego. Również był głodny, bo jak dossał się do jej piersi to nie chciał tak łatwo przestać. Przewinęła go jeszcze wyciągając potrzebne jej rzeczy z torby, którą przywieźli do domu. Po tym wszystkim wróciła do kuchni gdzie właśnie w tej chwili Chris skończył konsumować. - Dobra. To koniec na dzisiaj. Gdybym miała więcej czasu nie obeszło by się bez dłuższej reprymendy, ale nie mam tego czasu. Śpieszę się. Idź do domu. Ogarnijcie go do należytego stanu bo na pewno to sprawdzę. - Skończyła się dobra Marika, która uciekała od tego. Teraz będzie ich częściej kontrolować. Zabrała mu sprzed nosa brudny talerz i również go wstawiła do zlewu. - Mykaj. Nim się rozmyślę, a w zasadzie to idę z Tobą. - Nie powiedziała mu po co. Nie był z tego powodu zadowolony. - Na chwilę. - dodała ostrzej by sobie nie myślał. Ubrała jedynie na nogi buty, ale za to synkowi kurtkę i buciki, bo był zbyt mały by chodzić tak rozebranym. Wyszła z domu nie zamykając go bo miała zaraz wrócić. Puściła chłopaka przodem, ona zaś szła za nim ostrożnie rozglądając się na boki. Gdyby Adam za wcześnie wrócił do domu jej plan spaliłby na panewce. Nie było nikogo. Przeszła niezbyt duży kawałek. - I żeby mi to było ostatni raz, bo następnym ja pojadę po Ciebie, ale już nie wrócisz tutaj, a dostaniesz prosto bilet do domu i do Grace. I potraktuj to na poważnie, bo nie żartuję. - Kiedy chłopak próbował coś zaoponować, uciszyła go gestem ręki. - Zamknij się już i spadaj. Nie chcę żadnego z was już dzisiaj widzieć na oczy bo dość mi nerwów zszargaliście. - posłała mu taksujące go spojrzenie. Zaśmiała się ironicznie i dodała na koniec. - Wyrośnij w końcu z pampersów i zacznij się zachowywać jak odpowiedzialny mężczyzna Christopherze jeśli nie chcesz bym każdej Twojej dziewczynie mówiła jaki to nie jesteś lalusiowaty. - coś złowieszczego błysnęło w jej oczach. I sprawiło jej to bardzo wielką przyjemność. Pognała go do domu, a sama poszła wyprowadzić swój samochód, którego już bardzo dawno nie prowadziła. Zamontowała na tylnym siedzeniu mały fotelik dla juniora. Usadziła go w nim bo zasnął na jej rękach. Wycofała auto i zatrzymała się by zamknąć garaż. Pojechała do siebie. Zatrzymała się przed białym domem. Wyciągnęła chłopca z auta idąc do domu. Najpierw ściągnęła z niego wierzchnie ubranie ostrożnie by go nie obudzić. Zaniosła go na górę i ułożyła wygodnie w łóżeczku. Następnie zatachała torbę na górę. Wyciągnęła z niej wszystkie rzeczy i rzuciła na łóżko. Nie miała czasu ich układać. To co miała brudne wrzuciła do kosza na pranie. Otworzyła swoją szafkę i odpowiednio selekcjonowała swoją garderobę. Zapakowała do torby wszystko co było jej potrzebne wraz z kosmetykami. Następnie zajęła się rzeczami juniora. Do torby również kolejno trafiały jego rzeczy. Było ich więcej ni jej, ale on był mały i wolała wziąć na zapas niż by brakło. Z pokoiku zniknęła większa część jego rzeczy. Ledwo domknęła torbę. Wzięła jeszcze jedną, ale tym razem dużo, dużo mniejszą służącą jak nie duży kuferek, na rzeczy, które potrzebne jej będą w czasie podróży kiedy nie będzie mogła się dostać do swego bagażu. Zaniosła to do bagażnika i zamknęła go z hukiem. Weszła do kuchni. Zrobiła mały prowiant na drogę i coś do picia. To również trafiło do bagażnika. Wzięła czystą kartkę w dłoń i długopis. Dłuższą chwilę stała zastanawiając się co napis. Jej plan był prosty, ale Adam się o nim nie dowie, a przynajmniej nie o tym dokąd pojechała. Robiła to dla niego. Według niej tego potrzebował, a ona jako dobra żona mu to ułatwiała. Westchnęła cicho i zaczęła kreślić swym zgrabnym pismem. Adamie wyjechałam. Nie szukaj mnie. Idę Ci na rękę i daję Ci tymczasową wolność, bo myślę, ze tego potrzebujesz po tym co zrobiłeś wczoraj. Może nie dostrzegałam tego jak Ty się czujesz w tym wszystkim przez ten ostatni czas. Przepraszam. Tyle mogę powiedzieć. Muszę się zdystansować do tego wszystkiego. Tutaj nie mogę. Zabieram juniora i nie będzie nas jakiś czas. Pozostawiam Ci wolny czas tylko i wyłącznie dla Ciebie. Sama muszę wszystko przemyśleć na spokojnie. Wątpię byś mógł się ze mną skontaktować. Czas by zadbać o siebie. By Ci nie być kulą u nogi bo tak było. Mam dosyć wiecznej słabości. To albo nam pomoże, albo po prostu będzie końcem. Marika. Ps. W piekarniku masz obiad. Odgrzej sobie. - Nie miała nic więcej do dodania. Napisała wszystko to co chciała mniej więcej wyrazić. Przylepiła kartkę do drzwiczek lodówki. Odłożyła długopis do koszyczka na lodówkę i opuściła kuchnię obrzucając ją ostatnim spojrzeniem. Wzięła w rękę kurtkę. Poszła na górę. Wzięła śpiącego synka na ręce. Wytargała kocyk i zamknęła za sobą drzwi schodząc na dół. Po sprawdzeniu wszystkiego w dokładności opuściła ich dom. Zamknęła drzwi na klucz. Poszła do auta. Ponownie umieściła juniora w foteliku na tylnym siedzeniu. Wrzuciła resztę na tyły. Zapięła pasy, włączyła silnik i ruszyła. Musiała się teraz dostać do Seattle na lotnisko. Miała nadzieję, ze nie zajmie jej to zbyt wiele czasu. A też nie wiedziała za ile jest samolot, bo nie zorientował się. Najwyżej pomyśli o tym później.

/ Ulica / Seattle / Ulice miasta / Lotnisko


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Nie 17:51, 01 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:53, 02 Sie 2010    Temat postu:

/ Korytarz

Czuć było tutaj jeszcze sosem pomidorowym. Kiszki Adama momentalnie się skręciły. Szarpnął drzwi lodówki wsadzając do niej jak zwykle głowę, by dokładnie prześwietlić zawartość szklanych półek. Nie ma nic innego? Tylko szynka i... Jajka? A gdybym chciał pomidora? Coś świeżego? Cmoknął niezadowolony wyciągając pięć jajek z zamysłem zamiany ich w jajecznicę. Spostrzegł na drzwiach lodówki, zatrzaśniętych teraz ruchem biodra, karteczkę i wyciągnął ją szybkim ruchem spod magnesu którym była przyczepiona. Odłożył ostrożnie jajka na szafę uważając by nie poturlały się na brzeg blatu i nie spadły. Przeczytał pierwsze zdanie i wybuchnął ochrypłym śmiechem. A czegoż mógłbym się spodziewać? Ty i brak wyjazdu w takiej sytuacji? Nie mogło być inaczej. Nie mogłaś poczekać, prawda?! Brawo. Nie mógł powiedzieć ze się spodziewał, ale nie był zdziwiony czy silnie zaskoczony. Przyjął to do wiadomości i nawet dłoń nie zadrgała mu mocniej. To w twoim stylu moja droga. Wywrócił oczami czytając kolejne zdania. Po co niby miałby szukać? Przecież ty wyraźnie tego sobie nie życzysz, nie musisz mi tego uświadamiać. Resztę karteczki wchłonął z twarzą bez większego wyrazu i zajrzał do piekarnika znajdując w nim garnek jak się okazało ze spaghetti. Postawił go na palnik by trochę odgrzać i wsparł się łokciami na szafie ustawiając sobie małą kartkę przed nosem raz jeszcze. Tak, nie dość że łamie cię własna siostra to masz jeszcze syndrom ofiary. Kula u nogi? Gdzie ty w ogóle słyszałaś takie zdanie? Tymczasowa wolność? A jak to rozumiałaś? Przekręcił kartkę sprawdzając czy na drugiej stronie nie ma jeszcze czegoś. Nie było. Miałbym zdjąć obrączkę, schować ją do pudełka przeciągnąć się i stwierdzić z zadowoleniem że jestem wolny? Twoje wymysły... Nie mam pojęcia skąd ci się to bierze. Zajrzał do makaronu i wciągnął jedną nitkę stwierdzając że jeszcze chwila. Otarł usta i analizował dalej. Jak ja się czuję? Pytałaś, może kiedyś? Wspaniale, w dużym skrócie jest tak jak mówił Ben. Mam kogo upodlić więc moje życie jest w cholernie różowych odcieniach. Teraz to aż jaskrawo się zrobiło. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem podpierając sobie brodę i przerzucając ciężar ciała z prawej na lewą. Dystans... Tak, to podstawa. Ciekawe czy kreśląc te słowa pamiętałaś co ci powiedziałem...? Ucieczki ci nic nie dają, kiedy wrócisz wszystkie problemy będąc na ciebie czekać stęsknione i dystans pójdzie się pieprzyć! To jednak był jej decyzja. Jak wróci sama zobaczy błąd który popełniła i Adam nie będzie musiał nic robić. Mam tylko nadzieję że Jud nie straci rezonu i nadal będzie cię wkurzać... Podrapał się po policzku i wyprostował odrzucając kartkę od siebie - Świetnie! Zobaczymy kto na tym lepiej wyjdzie. - powiedział jak zwykle będąc dziwnie pewnym losów tej rozgrywki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:09, 03 Sie 2010    Temat postu:

Schował jajka do lodówki, skoro przestały być potrzebne. Obiad jaki zostawiła mu Marika podgrzał się już dostatecznie więc wyłożył makaron na talerz wciągając nosem zachłannie zapach potrawy. Pomidory i zioła, głównie jednak pomidory. Usiadł przy stole i zapatrzył się na okno, nawijając makaron na widelec. Zaczynało się chmurzyć, co o tej porze było częstym zjawiskiem. Tym na klifach zmokną głowy... Nie miał jednak zamiaru narzucać się z pomocą Benjaminowi, a poza tym Dutton'owie już zapewne wrócili ze swojej wycieczki. Jedząc i gapiąc się w okno naszła go nagle zabawna myśl i spojrzał na makaron nawinięty na widelec. To jednak dziwne z twojej strony. Zostawić mi obiad? Myślałem że wolałbyś bym zdechł z głodu. Jadł jednak spaghetti nie przejmując się powodami które skłoniły Marikę do takiej wyrozumiałości względem niego. Zaczął się zastanawiać nad tym co teraz ze sobą pocznie. W końcu kiedy dostał dla siebie aż tyle wolności, grzechem było takiej okazji nie wykorzystać. Adam jednak z natury mrukliwy i szczęśliwy w swoich czterech ścianach nie planował nic wielkiego. Ograniczył się jedynie do 1313 nie za bardzo chcąc wychylać nos poza furtkę własnego ogrodzenia. A może jednak nie? Może pojechać do Nowego Yorku? Dźgnął makaron, kiedy przypomniało mu się że tam jest Grace, a nie łatwo byłoby jej uniknąć. Podświadomie odrzucił to że i Marika mogłaby się tam znajdować. Nie jesteś głupia... Pojechałaś na tyle daleko, bym nie znalazł cię w przeciągu dwóch dni. Odłożył rozważania co do miejsca jej pobytu na później. Miał dość czasu, by rozwiązać tą zagadkę. Uśmiechnął się gorzko pod nosem wciągając makaron. Kto wie, może i całe życie? Odsunął od siebie talerz i wsparł łokcie na blacie, splatając ze sobą palce i podpierając nimi brodę. Zaczęło już gęsto mżyć. W domu panowała tak głęboka cisza że dudniło w uszach. Mężczyzna przy stole wzdrygnął się kiedy o jego nogi otarło się coś miękkiego i ciepłego. Zajrzał pod stół i zobaczył czarnego kota. A ty nie pojechałeś ze swoją panią szukać dystansu do życia? Zostawiła mi ciebie na pocieszenie? Adam poszorował Pecha pod brodą a kot rozłożył się na podłodze zadowolony. Żeby innych szło tak szybko obłaskawić jak ciebie. Wstał i napuścił wody do zlewu by umyć garnek, talerz oraz widelec. Wychodząc z kuchni przywołał do siebie kota. Było sobotnie popołudnie, w zasadzie prawie wieczór i Adam nie miał ochoty na nic konkretnego. A kiedy taki stan go nachodził kończyło się to zazwyczaj jednym. Spaniem. Prześpię swoje życie... To takie proste. Słyszał kiedyś o takim przypadku. To była jakaś choroba. Dziewczyna musiała być budzona do posiłków bo inaczej mogłaby umrzeć z głodu, przespała więcej niż połowę swego życia, a była nastolatką.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:13, 05 Sie 2010    Temat postu:

/ Łazienka

Wchodząc tutaj i zapalając światło połączył się z Jud. Jak sobie planował tak ją obudził. Kilka ciekawych faktów wyszło jeszcze na jaw podczas tej rozmowy i Adam miał mieć zapewnioną niedzielną rozrywkę najwyższych lotów. Kiedy oświadczył jej czego chce i rozłączył się, odłożył telefon na stół by mieć go pod ręką gdyby dziewczyna oddzwaniała. Wysuwał kolejne szuflady w poszukiwaniu żarówki, by wymienić tą przepaloną w sypialni. Wyciągnął pudełko i zajrzał do środka chcąc mieć pewność czy było tam to czego poszukiwał. Było. Wylądowała obok telefonu, a Adam pokręcił się jeszcze po kuchni. Zagotował sobie wody na kawę i przeszukał szafki w poszukiwaniu czegoś do przegryzienia. Wyciągnął paczkę chipsów i podrzucił ją w dłoniach ciesząc się z tego że wszystko tak się układa. Po mojej myśli. Zakładał że Marika mogła go zwieść i wcale mogło jej w Madrycie. Dopiero wtedy mógłby się narodzić problem, ale liczył na pewną powtarzalność jej zachowań. Czekając aż woda się zagotuje wsparł dłonie na parapecie i popatrzył przez kuchenne okno na uśpione obrzeża uśmiechając się nieznacznie do swego bladego dobicia w szybie. Woda się zagotowała i zaparzył sobie kawę nie przejmując się późną porą. Zabrał ze sobą wszystko zgasił światło i poszedł do sypialni.

/ Sypialnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin