Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Podejrzana knajpa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:17, 04 Sty 2011    Temat postu:

Oj, już by chciał, żeby mu nie odmawiała... Ależ wymagający się zrobił. Z samej tylko przekory dziewczyna w tej chwili z chęcią by jednak odmówiła i zaparła się niczym osiołek przed tym, żeby jednak nie zaśpiewać. Jednak Skoro już wstała, to było po jabłkach. Za późno by teraz zacząć stawiać się i zaprzeczać. Nie lubiła zmieniać zdania w trakcie, kiedy już podjęła jakąś decyzję. A pić więcej powinien, jak najbardziej. Carmelittcie to odpowiadało. Zwłaszcza, że z każdą chwilą mężczyzna stawał się coraz bardziej dla niej miły i sympatyczny. Nie mogła narzekać. Nawet i te jego czarujące uśmiechy, którymi ją w właśnie obdarzał.

Bajek się chyba naoglądał skoro szukał w meksykance talentu muzycznego czy też wokalnego. Jak już coś, to Carma była uzdolniona plastycznie. I to powinno wystarczyć w zupełności. No ale skoro już się zreflektowała, to nadal się nie chciała wycofywać z raz podjętej decyzji. - Czy pomyślałam, to nie. - odparła gdy zapytał o to czy oczekiwała dowiedzenia się o nim wszystkiego już na samym początku ich znajomości - Jednak jak już się tak prosisz, - odwróciła jak zwykle kota ogonem - to zawsze możesz mi o sobie poopowiadać i nadrobić zaległości. - dokończyła. Odwlekała moment wejścia na scenę jak tylko mogła, ale na niewiele się to zdało, bo i tak w końcu znalazła się na niej.

- Oczywiście, że się dobrze czuję. - odparła znajdując się już ponownie u jego boku, po zejściu z podestu. - Nie dostałam żadną butelką a to znaczy, że nie jest źle. - wyjaśniła o zgrozo słysząc po chwili słowa gościa z obsługi knajpy,który właśnie wygłaszał parę słów od organizatorów tego mini koncertu karaoke. Było w nich coś o trwającym konkursie, coś o nagrodzie w postaci wyjazdu do Las Vegas w nagrodę i innych takich mających coś wspólnego z kolejnym etapem tego przedstawienia. Wzdrygnęła się słysząc, że widownia ma wybrać kto był najlepszy. Popatrzyła się na Aarona piorunującym wzrokiem.

- W coś Ty żeś mnie wpakował?! - burknęła pod nosem - To jest jakiś konkurs? - wywróciła oczami i pociągnęła za materiał marynarki prawnika, prowadząc go ponownie do stolika, przy którym wcześniej siedzieli. Obróciła się jeszcze na odchodnym do panienek siedzących za plecami gryzipiórka rzucając krótkie: - Sorry, laski, zabieram Wam towarzystwo. - po czym skierowała ich kroki obok kelnerki. - Jeszcze raz to samo poprosimy. - meksykanka odezwała się do kobiety kontrolnie sprawdzając u Howarda czy nadal ma ochotę na piwo czy też może coś innego tym razem. Przy okazji wsunęła mu swą rękę pod ramię, stając obok niego.

- Za ten konkurs, to... Powinnam Ci głowę ukręcić. - stwierdziła czując, ze alkohol powoli przyjemnie zaczyna jej szumieć w głowie a co za tym szło, i sama zaczynała być jeszcze bardziej bezpośrednia i otwarta niż zwykle. Jeszcze trochę w takim tempie a zaliczę zgon przed północą... - pomyślała, wysuwając jednak rękę spod jego ramienia i powoli ruszając w stronę ich stolika licząc, że Aaron podąży za nią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:58, 04 Sty 2011    Temat postu:

Aaron zawsze był wymagający. Może nie zawsze względem siebie, ale względem innych to już tak. Co? Chciała osła udawać? No nie, przecież to by jej trochę uwłaczało. Bez przesady. Aaron tylko grzecznie poprosił, Carma się równie grzecznie zgodziła. Naturalna kolej rzeczy. Z tym piciem to temat do przedyskutowania. I nie powinien więcej pić, stanowczo. Miły prawnik nie był czymś naturalnym. A wyglądał na takiego który bajki oglądał? Raczej nie. Nim odeszła śpiewać Aaron zaczął się zapierać z tym proszeniem. Stwierdził że wyczerpał dzienny limit próśb w liczbie jednej na dwadzieścia cztery godziny i teraz to na pewno nie on prosił - Nie sądzę. - odparł przekornie kiedy dziewczyna zaczęła upierać się przy swoim - Tak i ja też nie gwizdałem. Było dobrze. - przytaknął. Aaron pocierając policzek, jakby chciał się dobudzić, wysłuchał kwestii kolesia który zajął sobie środek sceny by ogłosić kilka komunikatów, które Aarona rozbawiły a Carmę to chyba wręcz przeciwnie - No co... - mruknął spoglądając na Meksykankę urażony wyrzutem skierowanym w jego stronę - Jak wygrasz polecisz do Las Vegas. Nie chciałabyś? Fantastyczne hotele. - a wiedział co mówi. Własne doświadczenie jest bezcenne. Poszedł za Carmą, tak bezpardonowo ciągany. Nawet nie zaprotestował. I zostawił za sobą całkiem miłe kobietki. Zerknął na swoje piwo, i uniósł palec by odmówić ale kelnerka odmaszerowała podrygując w rytm szybkich kroków. Aaron cmoknął niezadowolony i poklepał dłoń Carmy by ją uspokoić i by przestała się go czepiać - Wcale nie. Możesz zrezygnować, ale... - zawiesił głos na chwilę i spróbował najprostszą metodą wjechać jej na ambicję - Przecież panna Sanchez nie poddaje się od tak, prawda? Poza tym... Co w tym takiego wielkiego? Zaśpiewasz coś i tyle. Popatrz na tych którzy startują z tobą. - powiedział obracając głowę w stronę sceny. Złapał dłoń Carmelitty i powlekł się za nią do stolika dodając co nieco - Przecież to też amatorzy. Więc nie jesteś sama. Potraktuj to jako tą fajną zabawę. Jeśli wygrasz to zyskasz, a jeśli nie to nic się nie stanie. Będziesz miała tylko frajdę. - zakończył obojętnie, pozostawiając sprawę do rozstrzygnięcia nikomu innemu jak samej głównej zainteresowanej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:22, 04 Sty 2011    Temat postu:

Szkoda, że nie zawsze także wobec siebie. Tak w ramach równouprawnienia mógłby być wymagający także dla własnej osoby. A co tu dyskutować? W końcu wyszli po to, by się zrelaksować, napić się i zabawić. Tak więc na prawdę móglby sobie już odpuścić i nie stronić od napitku. Zwłaszcza, że i Carma tego dnia sączyła drinka za drinkiem. Jak szaleć, to szaleć. Raz a porządnie.

- Polecimy. - poprawiła go, żeby nie było wątpliwości. Skoro on ją wkopał w ten konkurs, to niech teraz wraz z nią pocierpi, jeśli przyszło by dziewczynie rzeczywiście wygrać te konkury. Jednak miała przeczucie, że obejdzie się bez tego, bowiem wcale nie sądziła o sobie, by miała być lepsza od innych. No, przynajmniej nie od jakiejś ich części, bo niektórzy to rzeczywiście pożal się boże śpiewali.

- Nie bierz mnie pod włos! - żachnęła się wyczuwając już ten ton mężczyzny dość dobrze. Tym razem przynajmniej nie dała się wciągnąć w te jego słówka. Kelnerka po kilku chwilach przyniosła dla prawnika piwo a dla meksykanki zamówionego drinka. Carma zapłaciła od razu wiedząc dobrze, że w tej knajpie raczej nie lubią dawać na krechę. Zapłaciła też od razu za ich poprzednią kolejkę, bo idąc na scenę nie zdążyła tego zrobić.

Kiedy jednak po uregulowaniu należności kobieta chciała odejść, Carmelitta uniosła się jeszcze od stolika, przytrzymując kelnerkę jeszcze na moment. Wycie kolejnego uczestnika zagłuszyło jej słowa, jednak prawnik mógł dojrzeć banknot wędrujący z rąk dziewczyny do kobiety, która moment później zniknęła idąc w stronę baru. Siadając ponownie przy stoliku spojrzała się na Aarona, uśmiechając się lekko. - Piłeś kiedyś meksykańskie wódki? - zapytała wyczekując odpowiedzi od swego towarzysza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:41, 04 Sty 2011    Temat postu:

Komu było szkoda? Na pewno nie Aaronowi. Faktycznie, Carma była kobietą która potrafiła wypić. Zwykle jakaś pięknolica wlewała w siebie jednego drinka i na tym kończyła. Meksykanka chyba w większości kryteriów jakie mógł dla niej prawnik wymyślić była wyjątkiem - Tak? - podpytał zainteresowany nie tyle użytą liczbą mnogą co czasem przyszłym - To już taka pewna jesteś że wygrasz? - chyba uwielbiał obracać słowa dziewczyny przeciwko niej. On jej nie wkopał. Bo nie miał pojęcia że jakikolwiek konkurs jest organizowany, niech go nie oskarża niesłusznie - Nie? Dlaczego? Ciebie całkiem fajnie brać pod włos. - stwierdził bezczelnie uśmiechając się do dziewczyny. Szkoda że się nie dała. A tyle miał mieć z tego zabawy. Nie odpuścił jednak zbyt łatwo - Carma, posłuchaj ich... - wskazał za siebie kciukiem kiedy już usiadł w swym fotelu. Aaron jednak nie dokończył kwestii mającej na celu poniżenie jej konkurencji, bo przekrzywił głowę, wychylając się odrobinę w bok patrząc na to co Carma robiła. Przeniósł wzrok na dziewczynę unosząc lekko w górę brew - Meksykańskie wódki? A cóż to za cudo? Nie. - odparł po chwili przekopania swej, spowolnionej teraz odrobinkę, pamięci - Czyżby pomagały na struny głosowe? - jeśli żart to ciężki, jeśli zwykłe pytanie to oczywiście z troski o jej karierę. Mogła wybrać dowolnie, trochę już znała Aarona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:19, 05 Sty 2011    Temat postu:

Jeszcze Aaron nie wiedział ile Carma potrafi wypić. I pewnie by się mocno zdziwił widząc to na własne oczy. Nigdy nie stroniła nadto od alkoholu, więc można by rzec, że organizm przyzwyczajony, mógł znieść o wiele więcej niż niejedna kobieta by wytrzymała. A i pewnie niektórych mężczyzn była by w stanie przepić. Jednak chyba to nie był żaden powód do dumy czy chwały. Zwykle kobiety na randkach czy też na zwykłych spotkaniach z kolegami czy przyjaciółmi, poprzestawały na jednym, no max. dwóch drinkach. Ale nie meksykanka.

Teraz także było podobnie. Trzeci drink, wzmocniony drink szybko zniknał w jej przełyku i Carma wcale nie czuła się po nim pijana. Owszem, lekkie szumienie w uszach i minimalne mrowienie warg, oznaczające działanie procentów w jej organizmie dawały znać o sobie, ale nie było to niczym szczególnym dla dziewczyny. Ot, coś czego się spodziewała.

- Nie. Wcale nie jestem pewna, że wygram. Bynajmniej. - zaprzeczyła swobodnie, bo właśnie tak było w rzeczywistości. - Jednak jeśli... Bo w końcu ten nikły procent szans zostaje, to lecimy razem. - wyszczerzyła się do niego przepijając do Aarona ostatnim łykiem drinka. Wkopał ją czy też nie wkopał i czy wiedział lub też nie o tym, że to był konkurs karaoke czy też tylko same śpiewanie dla własnej frajdy, to wciąż pozostawała kwestia tego, iż Camrelitta pod wpływem namów gryzipiórka znalazła się na tej scenie. Bez jego aktywnej pomocy jej stopa nie znalazła by się na deskach podwyższenia.

- Pod włos powiadasz? - zapytała obniżając podbródek, by spojrzeć się na prawnika spod rzęs koso. Nie dała się znów wciągnąć w stan poddenerwowania, bowiem wykorzystała jego słowa tym razem na swój sposób. - A z włosem? A w jakiś inny sposób? Albo w innej pozycji? - zapytała niewinnie przygryzając wargę i zadziornie trącając nogą pod stołem łydkę Howarda. - No fakt. Jednak wciąż uważam, że moje wykonanie nijak nie przebije Titanic'a. - roześmiała się na samą myśl o opasłym gościu, który wył na tej scenie jakby go zarzynano. Ta kobitka, która teraz śpiewała nie była o wiele lepsza od niego. Chociaż ona przynajmniej nie starała się udawać dobre wykonanie, lecz wyła jakby ją ktoś miał dusić za gardło. A przynajmniej jakby wpadła w rozpacz z powodu utopienia w kisielu jej wszystkich rybek z akwarium.

- Tak, meksykańskie wódki. - przytaknęła chwilę później, gdy już na dobre się rozsiadła przy stoliku. - Oj, z pewnością. Skutecznie dezynfekują przełyk i struny głosowe. - odparła wyjaśniając po swojemu mężczyźnie moc napitku, o którym właśnie wspominała. Chwilkę później się wyjaśniło co miała na myśli. Kelnerka przyniosła tacę całą zastawioną głębokimi kieliszkami, ćwiartkami limonki, solniczką oraz sporej wielkości butelką złotawego trunku, na którego dnie coś pływało.

Dziewczyna nie czekając na jakikolwiek komentarz mężczyzny podziękowała kelnerce po czym złapała się za butelkę i cztery kieliszki. Dwa stawiając prze Aaronem, kolejne dwa zaś przed sobą samą. Moment później napełniła wszystkie cztery przezroczystym złotawym napitkiem, podsuwając w stronę swego towarzysza limonkę i sól. Uniosła jeden z kieliszków w górę kiwając głową w stronę mężczyzny, by i on swój uniósł do ust. - Za dobrą zabawę. - wzniosła toast niecierpliwie przykładając się do tego, by procenty nie wietrzały z rozlanych już w szklane naczynia porcji. Palcami wolnej dłoni złapała przysunęła sobie bliżej drugi kieliszek i zwilżyła koniuszkiem języka złączenie między kciukiem a palcem wskazującym, by nasypać sobie na to miejsce trochę soli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:57, 05 Sty 2011    Temat postu:

I pewnie się zdziwi. Mieli czas, a on nie wyglądał na takiego który by jej powiedział że ma przestać bo akurat kobiecie nie przystoi czy coś podobnego. Powodem do dumy może i to nie było, ale wyróżniało ją znów z szarego tłumu - Nie. - zaprzeczył ze spokojem równym temu który pokazywała sobą Carmelitta - Weź poprawkę na swoje plany. Ja nigdzie się nie wybieram. - oświadczył spoglądając na dziewczynę z miną trudną do rozszyfrowania. Był i zaskoczony, i rozbawiony, i poniekąd zmartwiony z lekka, przynajmniej on tak sądził, zamroczonym łebkiem Carmy. Ostentacyjnie postawił kufel na kolanie nie przepijając dziewczynie i przyglądając jej się z tą samą mieszanką na twarzy. Oj tam, aktywnej pomocy. Zgodziła się na wszystko świadomie. Prawnik skinął głową, nie przejmując się zbytnio jej kosym wejrzeniem. Przyzwyczajenie. Wywrócił oczami i powiedział z westchnięciem - W jakiej tylko byś chciała. - rzucił okiem kontrolnie na scenę i wykrzywił usta widząc że nie znalazło się na niej nic ciekawego - Oryginału nikt nie przebije. Tyle wylanych przy nim łez... - mruknął z emfazą wzruszając ramionami. Uśmiechnął się do Meksykanki, kiedy ta roześmiała się głośno. Lubił ten śmiech. Zdecydowanie. Nawet teraz kiedy wydawał się trochę bardziej zachrypnięty - Żeby tylko za bardzo ci nie zdezynfekowało. - zauważył rozsądnie, mając na myśli to że jak zacznie się jej język plątać na scenie, to zrobi z siebie to czego zapewne zrobić nie chciała. Pośmiewisko. Wychylił się w fotelu odstawiając na bok piwo i zapominając o śmiesznych przestrogach by nie mieszać ze sobą różnych alkoholi. Przyjrzał się zawartości tacki rozpoznając wszystko prócz butelki a w zasadzie tego co w niej było. Doszedł do wniosku, że to osławiona wódka meksykańska. Zerknął krzywo na Carmę, która z tego pospiechu ustawiła kieliszki krzywo. Poprawił je, po chwili zadowolony uznał że stoją obok siebie w idealnie prostej linii. Aaron ujawnił swoją dziwną manierę. Nim wypił powąchał to co miał w siebie wlać. Najwidoczniej nie miał nic przeciwko, więc wychylił jeden kieliszek dotrzymując dziewczynie kroku - Za bardzo dobrą... - sapnął na wydechu zastanawiając się ile to co właśnie łyknął miało w sobie procentów. Chcąc się dowiedzieć obrócił butelkę szukając informacji na etykietce i podbierając dla siebie kawałek limonki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:45, 05 Sty 2011    Temat postu:

Akurat na Carmie uwagi Aarona nie zrobiłyby większego wrażenia. Dziewczyna kiedy miała ochotę coś zrobić, to zwykle to robiła. A tego wieczoru miała ochotę się zabawić i w te kryteria wchodziło także wlanie w siebie znacznych ilości alkoholu dla totalnego wyluzowania. I wcale się nie krępowała tym, czy coś jej wypada zrobić czy też nie. - Nie dał byś mi się porwać na weekend? - zapytała przekornie mając nadzieję, że jednak dał by się jej wyciągnąć. Samej jakoś nie bardzo chciało jej się gdzieś ruszać. Dość miała ostatnio samotności i dlatego też potrzebowała by do takiego wypadu kogoś do towarzystwa.

Howard w tym wypadku wydawał się całkiem wygodnym towarzyszem. Wiedziała, że raczej zapewne nie ograniczał by jej za bardzo, więc to było jej na rękę. Sądziła co prawda, że pewnie wypad jednak nie wypali, bo znajdzie się ktoś lepiej śpiewający od niej, ale cóż, jakieś nikłe nadzieje także mogła mieć. - Nie masz chyba jakichś planów na weekend, których nie mógł byś przełożyć na inny termin? - zapytała z lekką nadzieją wychylając się w stronę prawnika po to, by ledwie musnąć jego usta. Przytrzymała przez moment jeszcze swoją twarz tuż przy jego, przygryzając znów dolną wargę po to, by po chwili koniuszkiem języka zlizać ze swych ust jego smak. Wpatrzyła się z bliska w jego wargi, przenosząc spojrzenie zaraz w jego oczy. Prawnik pachniał teraz piwem, choć i to było dla niej apetyczne.

Wyprostowała się parę sekund później przechylając głowę na bok, gdy stwierdził, że w jakiejkolwiek pozycji by chciała. Chwycił jej temat tak, jak chciała, więc i uśmiech u dziewczyny się pojawił w kącikach jej ust. - Mmmm... - mruknęła - Powiadasz? - upewniła się co do tego, co powiedział. Z przyjemnością stwierdzić musiała, że o dziwo w pewnych sprawach gryzipiórek ją zaskakiwał. A w tym najbardziej, bo się okazywał jednym z bardziej otwartych ludzi jakich znała. I to dla niego na plus.

- Dam radę. - stwierdziła hardo kiedy zaczął się obawiać o jej struny głosowe. Chciała powiedzieć, że mógłby się zdziwić jeszcze, ale w ostatniej chwili przygryzła się w język, by nie chlapnąć czegoś, co podkusiło by go do kolejnych dogryzek kierowanych w jej stronę. A co za różnica była czy kieliszki stały równo czy też nie? Ważnym było, że były pełne. Bez znaczenia dla meksykanki był fakt, czy tworzyły zgrabną linię czy nie.

Potaknęła mu słysząc potwierdzenie dla toastu i sama zlizała ze swej dłoni sól popijając ją zawartością jednego kieliszka. Drugi również chwyciła i wypiła niczym sok, którym zwykle by się zapijało wódkę. Zagryzając limonką wypity toast postarała się nie wykrzywić od alkoholu, który czuła na swych kubkach smakowych, jednak nie obyło się bez drobnego wzdrygnięcia. - Yaaah. - podsumowała pod nosem, dodając jeszcze - Całkiem niezła jakość. - znała lepsze, z jej rodzinnych stron, ale ta też była niezła. Może to kwestia przyzwyczajeń, ale Carma nie przepadała za sączeniem lekkich, kobiecych drinków z palemką. Jakoś one do niej nie pasowały nigdy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:14, 06 Sty 2011    Temat postu:

I dobrze. Bo nie zamierzał zachowywać się jak nadopiekuńczy rodzic szkolący swoje dziecko, które na jego oczach zatracało się powolutku w alkoholu. Z niego był na tyle równy starszy, że poprosił o kolejkę dla siebie - A czy ty masz jakiekolwiek powody by mnie porywać? - zapytał i powiedział coś co pewnie Carmę nieźle zaskoczyło - Sam nie wiem, naprawdę. Nie pytasz nawet czy zechciałbym umilić ci ten czas. Ty po prostu stwierdziłaś że już i koniec. A gdzie tu finezja? - musiał jednak zwrócić jej honor, bo poprawiła się po chwili, przynajmniej częściowo - Nie, nie mam planów. - prawdopodobnie nie miał jakiś ważnych. O tych z priorytetem musiał pamiętać, inaczej przypomniałaby mu sekretarka. A że Anne nie mogłaby mu skręcić karku gdyby on był w innym mieście, więc chyba nic ważnego w terminarzu nie miał. Nie, na pewno nie miał, utwierdziły go w tym usta dziewczyny. Patrzył w jej oczy analizując szalone, choć niepewne jeszcze, plany weekendowe. Uniósł w górę brwi nie wiedząc co też tak zastanowiło Meksykankę - Powiadam. Dlaczego miałbym zaprzeczać? - odbił jej zaraz drugim pytaniem by wytłumaczyła się z tego intrygującego uśmieszku który zamajaczył na kształtnych ustach. Zerknął na nią i powrócił do studiowania informacji odnośnie składu wódki, która popijali. Aaron krzywiąc się, bo przegryzł zielony owoc, dowiedział się w końcu tego co chciał wiedzieć. Otrząsnął się lekko kiedy dotarło do niego że zaliczą zgon wcześniej niż którekolwiek z nich planowało - 50 procent? Czyś ty upadła na głowę? - zapytał patrząc na Carmelittę - Niezła? - dla niego była jak najbardziej zadowalająca. Aaron obrócił butelką kolejny raz, biorąc to co pływało sobie na dnie za coś bliżej niezidentyfikowanego. Zatrzymał ją jednak widząc że to coś nie może być kawałkiem jakiegoś zielska ani niczym podobnym. Było małe i nie budziło przyjemnych skojarzeń. Uniósł butelkę i otwarł usta zastanawiając się czy jest w ogóle sens pytać. Aaron wskazał palcem na butelkę - Co do cholery pływa w środku? - lepiej by nie było to tym co widział. Wolałby by był to na przykład żelek w postaci robaka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:25, 06 Sty 2011    Temat postu:

Carma wcale się nie zatracała w alkoholu. Tak zwyczajnie, normalnie i całkiem naturalnie miała ochotę się napić i tyle. Koniec tematu. I bardzo, bardzo dobrze, że mężczyzna zamierzał nie komentować tego. A wręcz nawet i uczestniczyć w tym. Meksykanka po pytaniu prawnika na moment się zamyśliła. - Nie... w zasadzie nie mam powodu. Ale jak się będziesz bardzo opierał... - uśmiechnęła się do swego towarzysza stwierdzając, że ma na prawdę nadzieję, że sam z chęcią jej potowarzyszy w weekend. nawet jeśli by mieli nigdzie nie jechać, tylko zostać tutaj, w Seattle.

- No dobrze. - zgodziła się łagodnym głosem spoglądając na twarz mężczyzny - Zechciał byś mi umilić swoim towarzystwem weekend? - zapytała - Niezależnie od tego czy mam szansę w tym konkursie czy też nie. - dodała dla uściślenia. - Nie powiedziałam przecież, że mi zaprzeczasz, albo że miałbyś to zrobić. - zaznaczyła, bo przecież Aaron w żaden sposób nie zabronił jej ani też nie dał odczuć, iż coś mu nie pasowało. - Po prostu... Podchodzisz do tego inaczej, niż podchodzą do tych kwestii inni. Dla większości te sprawy to... No wiesz. Jednak tylko pozycja i broń boże jakichkolwiek zmian. - wyjaśniła wzdychając z niesmakiem na myśl o ludziach, dla których urozmaicenia były czymś nie do pomyślenia.

A uśmieszek wcale nie był irytujący. Jak mógłby być na tak delikatnych, miękkich ustach? Niemożliwe. - A co w tym złego? - zdziwiła się dość mocno. Czemu niby miała by upaść na głowę? - Przecież to normalna, meksykańska wódka. - stwierdziła nie widząc na prawdę nic nadzwyczajnego w mezcalu. - No niezła. Całkiem niezła. Ten rodzaj agawy, na którym ją pędzili ma fajny posmak. - odrzekła zadowolona z kwaskowego szczypania na języku po limonce. - Co?! - nie załapała od razu o co prawnikowi chodzi - Aaaa! Toooo... - mruknęła nie od razu wyjaśniając Howardowi - To gusanos de maguey. - stwierdziła swobodnie. Dodała jednak jeszcze po chwili dla dalszego wytłumaczenia, bo podejrzewała, iż Aaron nie będzie wiedział o czym mowa: - Gąsienice motyla żerujące na agawie, na której się pędzi tą wódkę. Nadają smaku, koloru i... jest z nimi związane parę przesądów czy twierdzeń. - odrzekła mając nadzieję, że te słowa mu już wystarczą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:01, 06 Sty 2011    Temat postu:

Niech jej będzie ten koniec. Dorosła była, co się w jej zwyczaje wtrącać będzie? Owszem, mógł to zrobić, ale teraz nie miał ku temu chęci, nawet najmniejszych. Aaron roześmiał się krótko i podpytał - Tak? Jak będę się opierał to co? - jego kolejne pytanie, w świetle niektórych wydarzeń z przeszłości Carmy było całkiem rozsądne - Weźmiesz mnie siłą? - a trochę tej siły w końcu miała, kiedy przypomnieć sobie jej występy na ringu i irytujący go treningowy worek na środku pokoju. Ten łagodny ton zabrzmiał już całkiem inaczej. Prawnik skinął głową i odpowiedział uprzejmie - Oczywiście, że tak. Z chęcią będę dotrzymywał ci towarzystwa w ten weekend. Niezależnie od tego gdzie spędzimy ten czas. - miał nadzieję że taka odpowiedź usatysfakcjonowała Meksykankę, bo Aaron brał ją już za wystarczającą, byłby po niej zadowolony. Wysłuchał Carmy na tyle uważnie na ile mógł, bo goście knajpy, tak jak oni, rozmawiający, śmiejący się i bóg wie co jeszcze robili niezły harmider - Nie. To bezsensu. - stwierdził wzruszając ramionami - Szybko wszystko by się zbrzydło gdyby powtarzano każdą noc w takim samym stylu. A przecież w życiu chodzi o urozmaicenia, prawda? - dość że w pracy robił co dzień prawie to samo, najwyraźniej wystarczyło mu monotonii. Chociażby i teraz z nią walczył. Nie pił piwa a jakiś wynalazek z ojczyzny swej towarzyszki. Coś nowego. Oj był, był. Jej uśmieszek był jak najbardziej irytujący. Szkoda że lusterka nie miał - Ale nie będziemy pełznąć do domu... Czy raczej do następnej knajpy. - tak mieli w programie dzisiejszej nocy, o ile Aaron miał ten program aktualny. Agawa na nim wrażenia nie zrobiła, ponoć wódkę można było pędzić ze wszystkiego. Spojrzał na Carmę podenerwowany tymi jej przeciągnięciami. Najwyraźniej wymagał szybkiej i zwięzłej odpowiedzi. Zmrużył nieznacznie oczy kiedy dorzuciła coś w obcym mu języku. Utrudniała mu złośliwie czy nieświadomie? Odkaszlnął cicho kiedy dowiedział się że jego pobożne życzenie o żelce się nie spełniło - Chcesz mi powiedzieć... Że ta wódka jest z agawy i tego czegoś? - odstawił butelkę na stolik by już z większej odległości obserwować dwa opasłe kształty - Mianowicie? Jakich przesądów? - zapytał uznając że to wszystko trzeba czymś zapić. Że robal pływał na dnie to jeszcze go nie przerażało. W różnych trunkach, różne rzeczy pływały. Odetchnął i po uraczeniu swych kubków smakowych solą wypił drugi kieliszek czując jak pali go w gardle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:52, 06 Sty 2011    Temat postu:

Łaskawca. No ale dobrze. Dobrze, że nie zamierzał się wtrącać. Słysząc jego kolejne pytanie, to o braniu siłą, Carmę też rozbawiło. - A co? Chciałbyś? - odbiła pałeczkę w jego stronę mrużąc oczy przy tym lekko i uśmiechając się z wciąż tą zadziorną nutką widoczną na jej ustach. I miał rację. Jego odpowiedź w pełni usatysfakcjonowała meksykankę. Niezależnie od tego co się wydarzy, zapowiadał się ciekawy i całkiem przyjemny weekend.

- Jak najbardziej. - przytaknęła zgadzając się z Aaronem co do tego, że urozmaicenia były niemal niezbędne do normalnego życia. Bez nich paść by można było z nudów i stagnacji. Każdy człowiek potrzebował do normalnego życia urozmaiceń. - Nieee... Mam nadzieję, że nie będziemy pełzać a iść jak już coś. Co do kolejnej knajpy, to jeśli ta Ci odpowiada, to możemy tu zostać. - zgodziła się z prawnikiem. O pójściu do domu już nic nie powiedziała, bo ją co najwyżej czekał pokój w motelu.

No chyba, że Howard by ją do siebie zaprosił. Ale i to chyba nie, bo przecież już wypili co nieco a za kółko by nie wsiadał. Pozostawał im obojgu hotel, motel czy cokolwiek, gdzie dało by się przespać. Nie mówiła złośliwie korzystając z meksykańskiej nazwy. Nie znała innej po prostu dla tych robali. Glizd. Dla niej to były gusanos i tyle. - Aha. - potwierdziła słysząc o pytanie z czego jest wódka. - Jest z agawy. A gąsienice są dodatkiem. - potrząsnęła twierdząco głową - A nooo... wiesz. Wypicie w kieliszku gusanos ma dać siłę, potencję, pożądanie i inne takie... Nie wiem czy to prawda, ale jak by się popatrzyło na ludzi, którzy pierwszy raz mają wypić wódkę z gusanos, to coś z tą siłą jednak jest związane. Zwłaszcza z siłą woli. A wcale nie są takie złe... - odrzekła przyglądając się sceptycznemu nastawieniu mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:48, 06 Sty 2011    Temat postu:

A co. Niech zna pańską łaskę. Aaron próbując się opanować zapytał w miarę poważnym tonem - To zależy. - stwierdził dając sobie chwilkę dla rozpatrzenia od czego to zależało - A byłabyś brutalna? - wciągał ją chyba w jakąś totalnie absurdalną rozmowę w której podpuszczaliby się wzajemnie aż do momentu powiedzenia sobie 'dość', albo do jakieś konkretnej konkluzji płynącej z wymiany ich zdań. Po tym zadziornym wyrazie jej ust mógł przypuszczać że zna odpowiedź, choćby i częściową - Mi to bez różnicy. - odparł. Uznał że miejsce w którym przesiadywali nie było aż tak złe jak wydawało się na wejściu - Możemy tu zostać, albo możemy wyjść gdyby nam się zachciało przespacerować po powietrzu. - plusem, czy też minusem Aarona będącego pod wpływem było to że tracił swoją zwyczajową osłonkę sztywniactwa. Rozgadywał się przy tym, co chyba Carmelitta wyłapała - Narazie i tak tutaj musimy zostać, byś przebrnęła przez resztę eliminacji. Ciekawe tylko kiedy... - mruknął do siebie znów oglądając się na scenę. Przecież to że wypili nie było żadną przeszkodą by Carma wylądowała u niego. Było coś takiego jak taksówka. Środek transportu powszechnie znany i lubiany przez osoby znajdujące się w stanie wskazującym na spożycie czegoś procentowego. Przedostanie się do Forks akurat nie sprawiło najmniejszego problemu - Dodatek... Zaskakująca ta wasza kuchnia. Spożywacie coś równie ciekawego? - zapytał choć nie do końca zgadzał się z tym że jej gąsieniczki są ciekawe. Raczej odpychające - Nie, nie wiem. - wpadł Meksykance niecierpliwie w słowo zaraz na początku. Parsknął śmiechem, uważając że się przesłyszał - Wypicie? - zapytał jakby Carma teraz go naciągała, a on rozgryzł jej zamiary przedwcześnie - Nie są złe? Mam rozumieć, że ty już kiedyś wypiłaś... Zjadłaś, coś takiego? - odchylił się w tył patrząc na Carmę z lekkim obrzydzeniem w brązowych oczach - Takie świństwo nie może budzić pożądania. - oświadczył pewnie bo jego na samą myśl raczej odrzucało a nie odwrotnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:53, 08 Sty 2011    Temat postu:

Pańską łaskę? Pańską łaskę? Ale by prychnęła głośno śmiejąc się kpiąco z takie stwierdzenia. Jednak Aaron nie wypowiedział na głos, więc i bez tego śmiechu się w tej chwili obyło. - A miałabym być brutalna? - zapytała nie dając się tak łatwo zapowietrzyć jego stwierdzeniem. A niech sobie drążą ten temat. Carma nie była pruderyjną panienką, która by się rumieniła z powodu podejmowania takich tematów. Zadziorny błysk w jej oczach i przekorny uśmiech na jej twarzy wyraźnie wskazywał na to, że taki temat rozmowy jej nie przeszkadza.

Taaaak. Spacer to było wybitnie coś, na co meksykanka miała by w tej chwili ochotę. Bynajmniej. Wolała zostać już w tej knajpie, przynajmniej chwilowo. - Nieee. Jest dobrze. Możemy tu póki co zostać. - stwierdziła. I bardzo dobrze, że tracił tą swoją sztywność. Aż kusiło, by potem nieco częściej wykorzystywać ten magiczny trunek do tego, by go rozluźnić. Podobało je się nawet jak prawnik się relaksował i stawał mniej wkurzający niż zwykle.

Na scenie wył właśnie kolejny uczestnik konkursu, skuszony nagrodą jaką rzucili w ramach wygranej. Dziewczyna śladem mężczyzny spojrzała się na deski podestu i z jęknięciem odwróciła zaraz swój wzrok od tamtego miejsca, stwierdzając, ze jej towarzysz wydaje się o wiele bardziej przyjemnym widokiem od podpitej kobitki, która starała się wyśpiewać kawałek the Doors'ów Riders on the storm. Nie wychodziło jej. Zwłaszcza, jak Carma podsumowała ten utwór za bardziej odpowiedni dla mężczyzny niż kobiety.

- To przecież nic nadzwyczajnego. - wzruszyła ramionami. - To tak jak krewetki czy sushi czy... nie wiem... kawior. - odrzekła - Jak się przyzwyczaisz, to nie wydaje się to już takie dziwne. - wyjaśniła. Nie przychodziło jej nic do głowy, co było by jakimś ekstremalnym daniem. - Eee... Są i tacy, co się lubują w pieczonych karaczanach. - jedyny przykład, który jej przyszedł do głowy. Pieczone, smażone, gotowane. Ona tego nie tykała. jakoś nie mogła się przełamać mimo wszystko.

- To może nieee... - mruknęła wskazując głową na butelkę - Ale alkohol, dobre towarzystwo już owszem. - nie miała racji? Chyba miała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:04, 08 Sty 2011    Temat postu:

Żadną inną. Taki był z Aaronem problem. Czasami jedno myślał, drugie robił a trzecie mówił. Trudno było za nim trafić chyba że jego cel był dobrze określony. Teraz w zasadzie celu nie było jako takiego, więc to co mówił można było uznać za prawdę, nie zważając na to co tez sobie myślał - Hm... - prawnik podumał przyglądając się dziewczynie i przesuwając palcem wskazującym lewej dłoni po swoim policzku - Nie. - nie był z gatunku tych którzy lubią być poniewieranymi przez kobiety, które muszą odczuć dla swej przyjemności zupełną władzę nad mężczyzną - Naturalna jesteś dostatecznie przyjemna. - stwierdził wyrażając tym samym swoje zdanie. Bardzo dobrze. Skoro oboje się ze sobą zgadzali to zostają tutaj i nie ruszają się nigdzie póki nie poczują właściwego ku temu impulsu. Fotel był dostatecznie wygodny by z niego nie wstawać. No właśnie. Nie dobrze, że tracił tą kontrolę. Nic w tym przyjemnego nie było prócz uczucia które aktualnie panowało nad Aaronem. Taki błogie rozleniwienie. Dość nienaturalne jak na niego. To wkurzanie... Tracił rezon w tym temacie - Nie jęcz. - powiedział kiedy zauważył jak Carmelitta wykrzywiła się na widok stojącej z mikrofonem kobiety - Powinnaś się cieszyć. Ona odpada w przedbiegach, a to na twoją korzyść. - po trupach do celu. Mógłby to ogłosić pewnie swoją życiową maksymą, gdyby zechciał to teraz rozważyć - Jak to nie? Robaki? - wpadał w jej słowo dodając na to co wymieniała określenia które pokazywały dlaczego krewetki albo też kawior można zaakceptować, a robaka nie - Skorupiak. Owoce morza. Ryba... Rybia ikra. - poprawił się by Carma się nie czepiała - I to wszystko jest bliższe człowiekowi i wydaje się być bardziej zjadliwym niż... - wskazał palcem na butelkę - Robak. - wyartykułował powoli. Robak od zawsze kojarzył się źle - Tak. Alkohol i dobre towarzystwo może pobudzać pożądanie, jeśli zapomni się o tym... - mruknął obserwując obiekty wymiany ich zdań.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:01, 09 Sty 2011    Temat postu:

Nawet nie próbowała za nim nadążyć. Aaron był tak pogmatwany czasami, że głowa mogła rozboleć tego, który próbowałby za nim trafić. Oszczędzała tym samym swoją biedna łepetynkę przed pulsowaniem. Uśmiechnęła się słysząc zaprzeczenie dla tego, by nie używała przemocy wobec niego. - Nie jęczę. - odrzekła od razu, zapierając się przed tym, iż na prawdę nie była jęczącą zrzędą. Tak tylko wspomniała.

Rzeczywiście to wykonanie kobiety teraz będącej na scenie na prawdę nie było najlepsze. Jednak i tak można było je uznać o niebo lepsze od tego, co zaprezentował gościu od filmu z boskim Leo di Caprio i Kate Winslet. - A co w tych robakach takiego złego? - zapytała - Odrobina białka i tyle. - odrzekła. - Wydaje się bliższe, bo to jadałeś wcześniej. Jakbyś nigdy nie jadł na przykład kawioru, to pewnie reagowałbyś jak małe dziecko bojące się, że po zjedzeniu tych małych, ikrowych kulek, rybki zalęgną Ci się w brzuchu. - wyjaśniła ze spokojem, starając się powoli, małymi krokami przekonać prawnika do kolejnego toastu.

Napełniła im ponownie kieliszki złotawym trunkiem. - Ja też bym nie zjadła tych gąsienic w innej postaci. - stwierdziła - Ale po pewnej ilości mezcalu... - uśmiechnęła się do mężczyzny. Pochyliła się po tym w stronę Aarona, całując go. - Więc zapomnij o tym co jest na dnie butelki... - mruknęła ponownie poddając się pocałunkowi, który miał przekonać jeszcze bardziej prawnika do tego, że dodatek do wódki nie jest aż taki zły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:10, 09 Sty 2011    Temat postu:

A teraz ktoś tryumfalnie mógłby jasno określić kto jest mądrzejszy a kto nie. Jednak że ich wszystkie rozważania były jedynie filozoficzne nic takiego nie mogło mieć miejsca, a ego Aarona pozostało w aktualnym rozmiarze, czyli i tak już dostatecznie rozrośnięte choć jeszcze w akceptowalnym rozmiarze, który nikomu nie zagrażał - Może i nie. - przyznał - Ale marudzisz. A powinnaś właśnie na tej kobiecie postawić krzyżyk. - proste. O ile takie życie, składające się z jasnych i prostych wyborów było łatwiejsze od takiego w którym człowiek rozdrabniał się na niemożliwie maleńkie cząstki zastanawiając się po sto razy co jest mniej a co bardziej korzystne - Co? - zapytał kpiąco i roześmiał się jakby nie dowierzał że Carmelitta mogła o coś takiego zapytać - Choćby i to że są robakami. A robaki z definicji zazwyczaj są odpychające i brzydkie. Tak, odrobina białka... - powiedział, a z jego tonu jasno wynikało że nie godzi się z Carmelittą i pewnie za nic w świecie się z nią nie zgodzi choćby i zaczęła go przekonywać wszystkimi swoimi wdziękami - Tak, bo ja jeszcze jestem na etapie małego dziecka i wierzę w to że będę miał ryby w przewodzie pokarmowym. - odgryzł się dziewczynie za niezbyt trafioną wobec jego osoby uwagę. Starała się go przekonać? Marnie jej to szło, marnie. Patrząc trochę krzywo na zawartość kieliszków dokończył kwestię Carmy - Wszystko się łyka. - alkohol na pewno nie był słaby i z łatwością mógł skłonić z małym wkładem osób trzecich do zrobienia masy innych rzeczy a nie tylko do łyknięcia robaków, które na liście możliwych szaleństw czy też rzeczy niedorzecznych wcale nie były zbyt wysoko. Z małym oporem, ale udało jej się uzyskać to o co prawdopodobnie jej chodziło. Do dna było stosunkowo daleko. Poza tym Aaron teraz ulegał o wiele łatwiej chciwym i miękkim sugestiom dziewczyny niż kiedykolwiek indziej - Niech ci będzie. - zobligował się niechętnie i ujął w dłoń jeden z jej kieliszków podając go dziewczynie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:00, 11 Sty 2011    Temat postu:

A niby na jakiej podstawie mógłby to określać? Chyba śnił. I bardzo dobrze, że jego ego nie rosło jeszcze bardziej, bo ktoś musiałby je w końcu ściągnąć kiedyś z tego piedestału. Zbytnia bufonada mogła być chorobliwa, powinien uważać. Krzyżyka na nikim stawiać nie miała zamiaru. Jednak co prawda, to prawda, ledwie dało się jej słuchać.

- To Ty marudzisz. - odparła - I się upierasz przy swoim niepotrzebnie. Zobacz, ona przełamała przynajmniej tremę. - rzuciła spokojnie pokazując prawnikowi tą drugą stronę medalu. Jego śmiech też był fajny. Taki męski, gardłowy i pełen tej pewności siebie, która mimo wszystko była zwykle duszona, by nie przekroczyć granicy zdrowego rozsądku i wtapiania się w tłum. Porównanie trafione czy nie, powoli odstresowywało gryzipiórka i rozwiązywało coraz bardziej jego język. Coś, czego na co dzień raczej nie pokazywał.

- Albo przynajmniej wiele rzeczy. - uściśliła po stwierdzeniu Aarona, że każdą rzecz da się przełknąć. Ona osobiście nie wzięła by do ust na przykład skorpiona. A ponoć byli i tacy chętni, którzy uważali to stworzenie za niesamowity przysmak. Uśmiechnęła się słysząc w końcu deklarację mężczyzny, że jednak da radę i tą gąsieniczkę przełknąć po odpowiedniej ilości alkoholu. Każdy by dał radę. Odebrała od niego podawany jej kieliszek i unosząc go po chwili lekko w górę, wychyliła jego zawartość jednym haustem, ratując się moment później miast cytryny, ponownie jego ustami. Bo czemu by nie, prawda? W taki sposób procenty wyjątkowo łatwo wchodziły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:29, 12 Sty 2011    Temat postu:

Wystarczy że by je określił. Przecież sama wspomniała że za nim nie nadąża, więc dlaczego miałby jej cokolwiek tłumaczyć? Szkoda czasu i energii. A czas wiadomo, cenny jest. Nie, Aaron nigdy chyba nie zakrawał na bufona, choć oczywiście akurat nie jemu to oceniać. Najlepiej by była to osoba trzecia, taką była Carma, ale prawdopodobnie za krótko go znała by cokolwiek w tym temacie mogła powiedzieć - Nie prawda. - zaperzył się Aaron jak mały dzieciak w kłótni z rodzicami - I co z tego że przełamała? Zobacz na te dwie... - wskazał na kobiety z którymi miał okazję zamienić kilka słów kiedy Carma próbowała swych sił na scenie. Jednak i druga zaśmiewały się teraz do rozpuku, najprawdopodobniej w związku z poprzednim występem - Rżą jak konie. I po co to tej kobiecie? No po co? - oczywiście mógł się pomylić, ale chyba nikt nie potrafił tak sobie naginać rzeczywistości jak Aaron - Zaśpiewała i teraz wszyscy się z niej nabijają... Kiedy już przełamuje się tremę, trzeba ją tak przełamać by nie zrobić z siebie ofiary. - wygodne, to znaczy że prawnika nikt nigdy na scenie nie uświadczy, chyba że będzie w stanie wskazującym na ogromne spożycie, przynajmniej by nie pamiętał - Nie poprawiaj mnie. - poprosił kiedy Carma dodała kilka słów od siebie. Jakby jego nie wystarczały za ostateczne Jaką deklarację?! Nie było żadnej deklaracji co do łykania robaków i innych tego typu pełzających świństw. Jasne, procenty wchodziły wyjątkowo łatwo w takim towarzystwie. Nawet nie zdążył się otrząsnąć po kieliszku wódki przez usta Carmelitty. Aaron popatrzył na dziewczynę niecodziennie jasnymi oczami i wyrzucił z siebie na wydechu - Jesteś lepsza niż to... - wskazał krótko na butelkę i oblizał lekko usta - Polećmy do tego Las Vegas. - mruknął pod nosem wstając od stolika. Zerknął na dziewczynę i wskazał palcem na bliżej nieokreślony kierunek w którym po chwili się oddalił. Nie sposób się było nie zorientować gdzie idzie. Pod scenę. W między czasie zdążył przetrząsnąć kieszenie i znalazł to czego potrzebował.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:04, 14 Sty 2011    Temat postu:

Tak, zdecydowanie zbyt niewiele o nim wiedziała, by móc się wypowiadać czy Aaron jest bufonem czy nim nie jest. Mogła by to stwierdzić, gdyby któregoś razu już tak poważnie się jej uczepił. Wtedy to by mu już nie odpuściła i sama zaczęła go komentować. Widać już było dopiero co jak bardzo mężczyzna nie lubił, gdy się poruszało jego temat. Ale to były tylko swoiste chyba zaloty, bo inaczej się wzajemnie jakoś podrywać nie podrywali.

Miał rację co do tej śpiewającej aktualnie. Mogła by już przestać wyć na sali. I dzięki bogu, chwilę później to zrobiła. - A bo co? - odrzekła z przekorą. Miała ochotę niczym dziecko się z nim pospierać. Skoro on mógł po dziecięcemu się z nią zapierać, to ona mogla i z nim. Właśnie taki cel miały jej usta wpijające się w niego zaraz po wychyleniu zawartości kieliszków. Każda wódka wchodziła zawsze lepiej, gdy się ją zapijało rozkosznie przyjemnym pocałunkiem.

Uśmiechnęła się do mężczyzny słysząc zawoalowany komplement. - Cieszę się strasznie. - odparła. A co on pod tą sceną chciał zrobić? I czego on się próbował doszukać w tych swoich kieszeniach? Miała tylko nadzieję, ze nie będzie próbował przekupić organizatora na konto tego, żeby to właśnie oni polecieli do Las Vegas a nie ktoś inny. Jeszcze tego by brakowało, żeby prawnik wręczał łapówki. Z niecierpliwością oczekiwała na powrót swego towarzysza do stolika i parę słów wyjaśnień po co tam poszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:46, 14 Sty 2011    Temat postu:

Nie jej się wypowiadać. Stanowczo za mało wiedziała by cokolwiek o nim powiedzieć. Chociaż nie, bo coś już mogła powiedzieć. A kto lubił jak się o nim mówiło? W zasadzie to może i każdy, ale tylko wtedy gdy były poruszane pozytywne cechy osoby omawianej, a nie te negatywne. Wzajemne czepianie się jako zaloty? Może i coś w tym było. Oczywiście, że miał rację. Niech Carmelitta w końcu nauczy się że Aaron przeważnie miał rację. I niech zapamięta to jako jedenaste z dziesięciu przykazań - Bo ja tak mówię. - oświadczył pewnie z tą typową dla niego nieugiętością w tonie. Bo myślała że prawnikowi się chciało się użerać z nią. W zasadzie jednak chwilowo nie mieli nic lepszego do roboty, prócz zapijania i rozmowy. Niech będzie że z miłą chęcią się z Carmą podroczy. Jaki zawoalowany? Jasny dość był, miał jej to na kartce napisać? Tak, tak, ciesz się bo akurat masz z czego... Brakowałoby jej tego? No to już niech nie brakuje i odczuje pełnię szczęścia z powodu że właśnie ma wszystko. Aaron lawirując między gośćmi kręcącymi się to tu to tam dostał się pod scenę i zawędrował do miejsca z boku gdzie konkurs obserwował organizator tego małego pokazu talentów. Postał tam chwilę uprzejmie się przyglądając, tym razem jakiemuś rudowłosemu mężczyźnie, który radził sobie nie najgorzej. Poczekał aż facet zapowie kolejnego uczestnika, a kiedy ten zszedł ze sceny i znalazł się obok niego Aaron przystąpił do rzeczy. Dość bezproblemowo mu poszło, bo by nie mieć kłopotów uraczył kolesia połową kosztów biletów w jakie musieli zainwestować. Po dogadaniu sprawy półgębkiem i porozumiewawczym potaknięciu głową Aaron odbił się od ściany, którą leniwie podpierał i wrócił do Carmelitty. Stanął nad nią z dłońmi w kieszeniach i powiedział - Rusz tyłek. Stół do bilardu się zwolnił. - wskazał na ten który faktycznie się dla nich udostępnił - Jest ich jeszcze trzech. - dodał patrząc na scenę spod której przyszedł - Pytałem się jak długo to potrwa.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Pią 20:48, 14 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:14, 15 Sty 2011    Temat postu:

A właśnie, że jej! Skoro on mógł, to i ona mogła. Tak w ramach tego osiołkowego uporu i robieniu absolutnie wszystkiego przeciwnego do tego, co robiło bądź sądziło drugie z ich dwójki. O nie. Carma nie znosiła jak ktoś mówił o niej w samych superlatywach. Zwykle takie osoby były po prostu obłudne a ta cecha sama w sobie stawała się dla dziewczyny nie do zniesienia. I kończyła jej znajomości szybciej niż się rozpoczynały. Już wolała jak ktoś nic nie mówił, niż jakby miał ją tylko chwalić i chwalić.

Obserwowała mężczyznę przez dłuższą chwilę jak rozmawia z organizatorem. Stojący do niej plecami Aaron, trzeba było mu to przyznać, miał całkiem zgrabny zadek, na którym było gdzie zawiesić z przyjemnością oko. Jednak jak to dobrze, że nic z tej transakcji meksykanka nie dojrzała, bo by mu chyba po pierwsze łeb urwała a po drugie strasznie by się za coś takiego wkurzyła. Przekupstwo? A to łajza z niego była za to, że nie wierzył w nią samą i za to, że aby spędzić z nią weekend posuwał się do takich rzeczy. Wystarczyło by poprosić, a dziewczyna zapewne by się zgodziła i i tak by tam razem polecieli do tego Las Vegas.

Kiedy jej towarzysz wrócił znów do jej stolika i oznajmił nowinę o wolnym stole, dziewczyna się uniosła ze swojego miejsca. - Okej, okej. - rzuciła stając obok prawnika. - Wystarczyło tylko poprosić bym się podniosła. A mój tyłek, to całkiem zgrabne pośladki. I sądząc po twoich reakcjach chyba całkiem ci się podobające. - podsumowała drocząc się z nim określeniem jej czterech liter. Wyjaśnienie Howarda po co polazł do organizatora całkiem ją usatysfakcjonowało. Nie dopytywała się zatem o szczegóły i chyba o to właśnie chodziło, nie? - No to ruszaj. - mruknęła - Gramy o coś? - zapytała przekornie mając nadzieję, że Aaron da się wkręcić w jakikolwiek układ, którego zakończeniem według pomysłu meksykanki miało być wypicie przez niego kieliszka z jedną z gąsieniczek pływających w środku butelki. Swoją drogą zgarnęła ją ze stołu, chcąc zabrać także kieliszki,z których jednak ostatecznie zrezygnowała. Z butelki też da się pić a może być przy tym zabawnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:19, 15 Sty 2011    Temat postu:

Bzdura! Wierutna bzdura. Carma nic nie mogła. Przy okazji sama skazywała się na porównania do osła jeśli już tak bardzo chciała nim zostać, czy też oślicą, jeśli już wszystko miało być poprawnie. Jaka ona dziwna była, ponoć kobiety uwielbiały komplementy, które wytrwały adorator prawił godzinami. Jednak gdy spojrzeć na to z drugiej strony, to dobrze że nie czekała na słowa zachwytu, bo osoba Aarona nie często takowe wyrażała. Wcale nie łajza. Czy on szlajał się gdzieś, nie wiadomo gdzie by zasługiwać sobie na takie określenie? Nie. On załatwił tylko interes. Nie chodziło o to że w Carmelittę nie wierzył. Wierzył, ale jeśli coś jest pewne człowiek jest spokojniejszy. Czyż tak nie lepiej? Wszystko można było racjonalnie wytłumaczyć, wystarczyło chcieć. A czy Aaron miał w zwyczaju się prosić? Poza tym będzie miała większa frajdę z wygranej. Tym bardziej że będzie ona zasłużona, w końcu tanio nie było. Aaron westchnął i wywrócił oczami - Podnieś te swoje zacne i zgrabne cztery litery, które owszem podobają mi się w tej sukience wyjątkowo. - wygłosił na wydechu chcąc udobruchać jakoś dziewczynę. W duchu uśmiechnął się tryumfalnie. Kłamcą był uzdolnionym. Carma łyknęła haczyk tak gładko jak się spodziewał - Nie ma sprawy. Tylko o co? - spojrzał na butelkę którą Meksykanka zagarnęła ze stolika i oznajmił wskazując na szkło palcem - Tylko nie o to co pływa na dnie. - zastrzegł przezornie jakby rozgryzł Carmę w przedbiegach. Ruszył ku stołowi wymyślając różnorakie zakłady - O to kto stawia następną kolejkę? Albo o to gdzie spędzamy jutro... - jakby dziewczyna cudem nie wygrała - Nie wiem, kto pierwszy pozbywa się ciuchów? - zapytał i wsparł dłonie na brzegu stołu patrząc na zieloną materię i bile rozstrzelone przypadkowo po poprzedniej partyjce - Chyba że masz lepszy pomysł. - zwrócił się do Carmelitty prostując się i przenosząc na nią pytające spojrzenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:11, 17 Sty 2011    Temat postu:

Ależ oczywiście, że mogła! A wręcz nawet gdyby tylko usłyszała od Aarona zakaz, to by musiała koniecznie. I jakoś nie czuła się oślicą. Niech się od niej odczepi. No więc skoro już doszli do porozumienia i ani Carma nie oczekiwała komplementów ani też mężczyzna ich w nadmiarze nie prawił, to było jak najbardziej w porządku.

Ale jaki interes załatwił! Toż to była najzwyklejsza łapówka! Przekupstwo i oszustwo! Jak on tak mógł. Nie wierzył w dziewczynę i tyle. Wkręcał ją w tą sytuację zamiast dać jej się rzeczywiście sprawdzić. Jakie to ogromne szczęście, że ona tego nie wiedziała co zrobił, bo chyba by doszło do przemocy i prawnik oberwałby w tej swój pustawy łepek. Za takie pomysły.

I udobruchał ją. Meksykanka uniosła się z siedzenia idąc w stronę wolnego w tej chwili stołu bilardowego. - A czemu mielibyśmy się nie założyć o to? - zapytała unosząc butelkę nieco w górę i spoglądając na obły kształt robala w środku. - No nieee... Co z Ciebie taki cienias, co? - dopytała się, bo wymigiwanie się od postawionego przed sobą wyzwania było jakieś takie... Niedopuszczalne dla niej. - Takie zakłady, to Ty sobie możesz robić z mamusiami czy babciami. - odparła - To było by wcale nie takie złe. - przyznała rację na jego ostatnią propozycję. - Ale mam inny pomysł. Jak przegrasz, to wypijesz ostatniego kielicha z robalem. A jak ja przegram, to spełnię Twoje dowolne życzenie. Pasuje Ci? - zapytała z błyskiem w oczach oczekując odpowiedzi mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:22, 17 Sty 2011    Temat postu:

Bzdura! WIERUTNA BZDURA! Kto jej pozwolił w ogóle tak myśleć? Przecież to niedopuszczalne. Gdyby usłyszała zakaz to miałaby się do niego dostosować, bez żadnego, nawet najmniejszego 'ale'. A ona sobie rozmyślała o tym co by zrobiła. Nie, no nie... Tego nie da się komentować. I co z tego że łapówka? Pierwsza w życiu o jakiej Meksykanka usłyszała? Niech się uspokoi i ukróci swoje demokratyczne zapędy. Robi wiele szumu o nic. Przecież że mógł. Kto jak nie Aaron? Ależ oczywiście że dawał jej się sprawdzić. Przecież Carma musi przebrnąć przez resztę konkursu. Mało? Kilka chwil temu się pluła o to że w ogóle ją tam zaprowadził, a teraz mu chciała łeb urywać. Nie sposób dogodzić. Nie, głowa Aarona nie była pusta. Od kiedy takim mianem określa się dokładne zadbanie o swoje weekendowe zajęcia? Udobruchał, oczywiście, że tak. Inaczej być nie mogło. Prawnik obejrzał się, mając złudną nadzieję że Carmelitta pyta o coś innego niż robaki z butelki. Odwrócił głowę by na nikogo nie wpaść i wzruszył ramionami, co mogła doskonale zaobserwować skoro wędrowała za nim. Przymknął na moment powieki słysząc jej uszczypliwości. Dlaczego było to dla niej niedopuszczalne? Kim ona była by na wszystkie jej słowa przystawać? - A nie możesz mi zrobić malej uprzejmości już teraz i zamknąć się? - podał jej kij, a widząc nieustępliwość w oczach dziewczyny pomyślał że lepiej by było jakby tym kijem po głowie dostała. Aaron złapał swój i wsparł dłoń na biodrze. Nie lubił kiedy wjeżdżało mu się na ambicję, tak samo jak nie lubiła tego Carmelitta. A tego wieczoru, ona już raz dała się na to nabrać. Teraz chcąc nie chcąc, dał się nabrać i Aaron - Dobra. - rzucił i wskazał na dziewczynę końcówką kija - Jak przegrywam piję, jak wygrywam spełniasz moje życzenie. Pasuje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:56, 20 Sty 2011    Temat postu:

No już go zamierzała słuchać i zgadzać się na stawiane przed nią zakazy. Absurd. Niech on to sobie wybije z głowy. Carma miała własne zdanie i własną, wolną wolę. Mogła robić co tylko sobie rzewnie zamarzyła. I akurat tutaj marzyło jej się, że będzie robiła tak a nie inaczej. Niech nie narzeka na nią za bardzo, zawsze mogło być gorzej.

Kobiety właśnie miały to do siebie, że bywały zmienne. Wpierw nie chciała brać udziału w tym konkursie, bo wydawał jej się durny i beznadziejny. Teraz jednak chciała, tak bardzo chciała spędzić z Aaronem ten jeden, jedyny zapewne, irracjonalnie szalony weekend. I skoro miała jakieś nikłe szanse na wygraną, to chciała ją zdobyć w pełni legalnie. A nie za sprawką kasy prawnika wciskanej organizatorowi.

- Nie! - odrzekła z pewnością siebie - Oczywiście, że nie mogę. No chyba, że tak bardzo ładnie prosisz. - wyjaśniła uśmiechając się do niego z nieco przewrotną miną na twarzy. Odebrała podany jej kijek do bilarda przyglądając się gryzipiórkowi jak ten okrąża stół bilardowy szykując się chyba do pierwszego rozbicia. - No to umowa stoi. - podała mu rękę dla zawarcia układu na jaki wzajemnie przystali po czym spojrzała się kątem oka na blat, na którym już czekały na nich kule do gry. - Ty zaczynasz. - stwierdziła. Nadstawiła przy tym ucha w bok, czekając na początek występu kolejnej osoby na scenie. Jeszcze trochę czasu mieli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:03, 20 Sty 2011    Temat postu:

A powinna. Powinna. Trudno zgadnąć dlaczego, ale po prostu powinna, bo tak zapewne jednak jakieś zapomniane stare prawo mówiło. Znając życie Aaron był zdolny je wygrzebać spod zakurzonego dywanu. Rzewnie to ona sobie ryczeć mogła z jakiegoś banalnego powodu z jakiego to zwykle kobiety wylewają niepotrzebne litry łez. Jasne ze mogło być gorzej, ale nie wiadomo czy będzie więc narazie narzeka na to co ma. Tak bardzo chciała spędzić weekend z Aaronem. To dobrze, przynajmniej na daremno nie dokładał do tego interesu - Doprawdy? - zapytał kpiąco - Już to widzę... To by na ciebie podziałało jak płachta na byka. - stwierdził ustawiając w międzyczasie, z pieczołowitością i dokładnością bile na środku stołu. Wyciągnął dłoń by wymienić jej uścisk z Carmelittą - Niech tak będzie. - przytaknął mówiąc sobie w duchu że musi wygrać bo nie był przekonany do tego by łykać obłe robale. Aaron skinął głową, bo nie zbierało mu się na rycerskość i zaczął pierwszy. Pochylił się i przymierzył kijem w czarną kulkę. Cicho stuknęło a kolorowe bile poturlały się w różne strony. Prawnik wsparł się na kiju czekając aż Carma wypręży się przy stole.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:00, 20 Sty 2011    Temat postu:

Jasne. Strzelał tymi przepisami jak z rękawa na własną potrzebę. Ciekawa była czy jak przyjdzie do ostatecznej rozprawy w kwestii jej obywatelstwa, to czy też będzie tak jej bronił zaciekle jak swoich praw. Czemu miała by nie chcieć spędzić z nim weekendu? Zapowiadał się całkiem, całkiem. Zwłaszcza, jeśli mieliby się tak dobrze bawić jak do tej pory. Aaron pod wpływem działającego w jego organizmie alkoholu stawał się całkiem przyjemnym typem, z którym meksykanka coraz lepiej się czuła w towarzystwie.

- Chciałbyś... - mruknęła wyszczerzając się do niego w uśmiechu. Przyjrzała się obierając się biodrem o brzeg stołu jak mężczyzna układa z zaparciem wszystkie bile w najlepszym ułożeniu. - Nie dam Ci takiej satysfakcji. - odrzekła jeszcze czekając na zawarcie zakładu. Ona także chciała wygrać. Chciała zobaczyć prawnika jak z uśmiechem na jej żądanie wypija kieliszek z zawartością robala w jego wnętrzu. Miała by z tego wielki ubaw. Zwłaszcza, że do tego ostatniego kieliszka mieli jeszcze dobre pół butelki do wypicia.

Carmie też się nie zbierało na rycerskie zachowanie. Wsparła się łokciami o brzeg stołu tak, by znaleźć się naprzeciw mężczyzny, po drugiej stronie miejsca ich rozgrywki. Wyczekała spokojnie jak Howard rozbije bile, kącikiem ust się uśmiechając w chwili, gdy okazało się, iż rozbił tak, że żadna z kul nie wpadła do luzy. Miała więc pełną dowolność w wyborze koloru, którym będzie grała. Uniosła się po tym ujmując wygodniej kij w dłonie, powoli okrążając wokół stół, by wybrać najlepszą dla siebie pozycję do zbicia jak największej ilości bil.

W połowie drogi, znajdując się już tuż za Aaronem stwierdziła, że to będzie chyba całkiem dobre miejsce do zbicia kul. ujęła odpowiednio kij, wspierając na dwóch palcach jego końcówkę, przymierzając się do uderzenia. Chwilę później wymierzyła i niebieska, pełna kula wpadła do luzy. Dziewczyna uniosła się na moment odchodząc na dwa kolejne kroki dalej, ustawiając się do kolejnego strzału. Oddała go dość pewnie, niestety kula zatrzymała się tuż przed spadkiem. Plusem było jedynie to, że zablokowała tym samym prawnikowi jeden z otworów. - Twoja kolej. - rzuciła unosząc się do pionu i opierając się z brzegu stołu dłońmi, czekając na ruch swego towarzysza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:00, 20 Sty 2011    Temat postu:

Bronił? On tylko przedstawi fakty. Nie będzie z tym zbyt wiele roboty. Choć jeśli Aaron chciałby dalej zabawiać się z Meksykanką wypadało by się postarać. Tak czy siak mu płaciła, a taki dodatkowy bonus w postaci większej niż zazwyczaj gorliwości chyba żadnemu z nich nie zaszkodzi, tym bardziej prawnikowi - Ani się obejrzysz, a mi ją dasz. - stwierdził wzruszając obojętnie ramionami jakby poznał przyszłość i wiedział na co oboje są skazani. Co?! A dlaczego z uśmiechem? Tego w umowie nie było. Nie będzie się musiał ładnie uśmiechać, nie. Aaron mógł resztę wieczoru tak przestać sobie przy tym kiju. Carmelitta obchodząca stół, była tutaj niewątpliwie tą która przyciągała męskie spojrzenia. Wszystkie męskie spojrzenia, które tylko ją ułowiły. Prawnikowi pozostawało być tylko dumnym, że to właśnie on z nią tutaj przyszedł. I z tym dumnym zacięciem na twarzy obserwował Carmę pochylająca się nad stołem i wyginającą zgrabny tyłek, który niedawno całkiem pochlebnie opisał. Rozkład bil i to że dziewczynie szło lepiej już na samym wstępie nie było zbyt negatywnym doświadczeniem kiedy mogło się napatrzeć do woli na długie i smukłe nogi. Zaczął już żałować że nie ma takiej sekretarki i pomyślał nawet żeby szepnąć Amandzie o jakiś zmianach personalnych kiedy tylko ta wróci i przestanie wzdychać do Knight'a. Otrząsnął się z zamyślenia spowodowanego przez czarnowłosego mężczyznę i jego niemniej szanowną małżonkę przypominając sobie gdzie jest. Aaron popatrzył z góry na stół machając lekko kijem zastanawiając się gdzie uderzyć - Rozmawiaj ze mną. - powiedział pochylając się i czując jak w krzyżu coś mu strzyka. Przymknął oczy i obejrzał się na faceta który z krótkim 'sorry' minął go z przepraszającą miną. Ślepota o kij Aarona zahaczyła. Prawnik westchnął i przymierzył raz jeszcze w końcu zdobywając coś dla siebie. Przed kolejną przymiarką pociągnął łyka z butelki i spojrzał na Carmę kiwając zachęcająco głową.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:39, 20 Sty 2011    Temat postu:

No to było by miło, gdyby rzeczywiście się przyłożył i postarał. Carma z pewnością nie będzie wtedy skąpiła mu swojej wdzięczności. Może nie finansowej, bo na zbyt wielkie wydatki nie mogła sobie pozwolić, zwłaszcza przy ostatnich wydatkach i tym jak wiele dni wolnego sobie zrobiła, ale wachlarz pozostałych możliwości był całkiem szeroki. - Dać to ja ci mogę. I to nawet satysfakcję. - przytaknęła jego słowom - Ale sądzę, że inną niż myślisz w tej chwili.

Mógł się wysilić na ten uśmiech wówczas. Już i tak jak by przegrał, to było by mu wszystko jedno, prawda? Nawet nie zwróciła uwagi na to czy i jak wiele spojrzeń ją w tym tłumie wyłowiło. Chociaż zapewne jakby się już rozejrzała, to pewnie musiała by mu przyznać rację. Wysokie szpilki i nieprzyzwoicie krótka kiecka, spod której ukazywała się dość wyraźnie koronka jej pończoch, jak na takie pochylanie się nad stołem musiały rozbudzać porządnie męską wyobraźnię.

Ależ on się na nią gapił. Czyżby tak mu dziś brakowało kobiety? I miała być jeszcze natchnieniem do znalezienia w kancelarii nowej pracownicy, która by podobnie do niej w tej chwili wypinała zadek w jego stronę, by mógł się napatrzeć odpowiednio? No ładne rzeczy. Carma co prawda nie myślała o tym, że aż tak się wystawia na jego łapczywy wzrok, ale nie przeszkadzało jej to. - Przecież rozmawiam. - odparła. - To, że się na moment skupiłam na bilach nie oznacza wcale, że przestanę mówić. Nie zrobię Ci tej przyjemności i nie zamilknę całkiem. - odrzekła uśmiechając się lekko rzucając spojrzenie na Aarona przymierzającego się do wybicia kul.

Ślepota, ślepotą. Zagapił się na meksykankę, odstawiającą na chwilę na bok swój kij, co tym razem dziewczyna zauważyła. Kiedy po pierwszym, udanym uderzeniu wychylił z butelki i zachęcił ją do podejścia, dziewczyna przeszła przed prawnika, wspierając się pośladkami o brzeg stołu, by znaleźć się koło niego. Przejęła od Howarda butelkę upijając wpierw zwykłego łyka, po czym nieco mniejszego tak, by w jej ustach zostało jeszcze trochę alkoholu choć przez chwilę nim przełknęła. Wysunęła się lekko w stronę gryzipiórka łapiąc go wolną ręką za brzeg koszuli i przyciągając do siebie, by go pocałować. Pod wpływem alkoholu jej gesty były o wiele śmielsze niż zwykle i kompletnie nie przeszkadzało jej to czy ktoś obok patrzy. Zgiętą w kolanie nogą, objęła jego udo z boku wpijając się ustami namiętnie.

Zaraz po tym umknęła mężczyźnie na bok, by mu nie przeszkadzać za bardzo w zbiciu kolejnej bili, bo skoro mu wyszło poprzednie wybicie, to mógł jeszcze raz przyłożyć się do kolejnej kuli. Sama stanęła obok. przekrzywiając lekko głowę na bok i obserwując którą z kolorowych cyferek wybierze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:33, 21 Sty 2011    Temat postu:

Oj tam te finanse. Gdyby mu było mało mógłby sobie odbić na innych klientach. Nie narzekał. Tym akurat martwić się nie powinna. Czasem Aaron potrafił docenić bardziej walory duchowe niż te czysto materialne. Prawnik prychnął krótko i odparł - Tak czy siak mi dasz. - stwierdził nie rozwodząc się zbyt długo nad tym o czym każde z nich myślało. Dlaczego Carmelitta spisywała prawnika już teraz na straty? Może wygra, a jak nie to na pewno się nie uśmiechnie kiedy przyjdzie mu wypić ostatni kieliszek z zagryzką wewnątrz. Boże. Jaka ona czepliwa. Aaron podziwiał, on nie miał w zwyczaju się gapić jak jakiś kretyn. Poza tym znał granice wychowania. On był koneserem, a kobiety, przynajmniej niektóre były dziełami sztuki, które się podziwiało. Nie, nowa pracownica kancelarii nie musiałby się tak wypinać. Mogła by być tylko trochę szczuplejsza od tej aktualnej. To jak z wystrojem wnętrza, czasem trzeba zmienić - Już myślałem, że aż tak ci na mnie zależy i się zamkniesz. - mruknął wywracając oczami i przymierzając się do swojego ruchu. Niech będzie że się zagapił, w końcu było na czym oko zawiesić, więc dlaczego by sobie odmawiać? Jeśli tak mają mijać im weekendy, na włóczeniu się po knajpach, doprawieniu tego alkoholem i wzajemną pożądliwością to prawnik z czystym sercem może sobie zarezerwować dla dziewczyny większość swego czasu. Obrócił kijem zgrabnie, nie trafiając przy tym nikogo żywego. W bilę też nie trafił. Co nie było skutkiem obecności Carmelitty tylko jego własnej nieudolności w tej grze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:50, 22 Sty 2011    Temat postu:

Uuuuła! Na rycerskość mu się zbierała i na pomoc z dobrego serca oraz sympatii do dziewczyny? No proszę, proszę. Tego by się po nim nie spodziewała. I gdzie tu te odgrażania się jego, że policzy sobie podwójnie, co? - Ooo! Jakiś pewny! - roześmiała się jedynie z czystej przekory a nie tego, że nie wierzyła w to, co powiedział. Bo miał tutaj stuprocentową rację. I tak mu da. Nawet nie musiał specjalnie o to prosić. Jednak jeśli już chodziło o pierwotną kwestię tego czy się Carma zamknie choć na moment i da mu tą przyjemność z kontemplowania ciszy między nimi, to nie, nie było na to szans. Zwłaszcza, że dopiero co sam się upominał u niej, by rozmawiali ze sobą a nie milczeli.

Ciekawa była co on dla niej wymyśli, jeśli meksykance zdarzy się przegrać tą rozgrywkę. Aaron pod tym względem mógł być tak nieobliczalny, że nie była w stanie tego kompletnie przewidzieć co mu wpadnie do głowy. Ależ on przedmiotowo podchodził do kobiet. I to porównanie do wystroju w pomieszczeniu! Makabra. - Ależ tak! Jassssne. - pokiwała głową z łobuzerskim błyskiem w oczach i zadziornym uśmieszkiem na twarzy. - Zależy mi tak bardzo, że bym straciła dla ciebie głowę! - prychnęła śmiechem uznając jego stwierdzenie za wyjątkowo zabawne. Jakież to było wspaniałomyślne stwierdzenie, że mógłby dla niej znaleźć czas. Zaraz wyjdzie na to, że powinna być mu za to wdzięczna?

Wyszczerzyła się szeroko widząc, że mu nie poszło zbicie kolejnej bili. Ustawiła się chwilę później znów przy stole zbijając swoją, tym razem czerwoną kulę. Drugie wybicie też było by niezłe, gdyby nie to, ze wraz z jej żółtą, wpadła też niebieska bila, połówka. Należąca do prawnika. Carma sapnęła niezadowolona pod nosem ustępując teraz miejsca mężczyźnie a samej sięgając po butelkę z alkoholem, z której pociągnęła sporego łyka. Procenty coraz mocniej buzowały w jej organizmie i czuła się przez to z chwili na chwilę coraz bardziej rozbawiona i rozluźniona. a towarzystwo Howarda jej w tym wypadku bardzo odpowiadało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:09, 22 Sty 2011    Temat postu:

Gdzie? Gdzie mu się zbierało na tą rycerskość względem Carmelitty? To był zwykły interes. Coś trzeba było włożyć by zebrać profity. Logiczne. Za piękno przecież też trzeba było zapłacić. Jak każda dziewczynka wyobrażała sobie zaraz rycerzyka na białym koniu, co za absurd. Policzy sobie na kimś innym - Jak najbardziej. - odpowiedział prawnik z wystudiowanym, zwycięskim uśmieszkiem który zabłąkał się na wąskich ustach - Nie widzę żadnych przeciwwskazań by nie być pewnym. - dodał jeszcze spoglądając sugestywnie na sylwetkę Carmelitty, która dziś ani jednym gestem czy też słowem nie przekazała mu ani jednego 'nie'. Czasami strasznie pewny z niego koleś był, tym bardziej jeśli miał ku temu odpowiednie podstawy. Nie, zamykać jadaczki to jednak nie musiała, tym bardziej kiedy już Aaron mógł przyznać że gadała całkiem do rzeczy i nie drażniła go tak jak miała w zwyczaju to robić Hm... Co on też wymyśli? Sam jeszcze nie wiedział a myślenie nie szło mu momentami najlepiej kiedy umysł z lekka już, a nawet bardzo zamroczony miał alkoholem. Gdyby przyszło co do czego coś by wymyślił, ale aktualnie nie miał pojęcia co to miało by być. A jak miał podchodzić? Odwrotnie było całkiem podobnie, żadna makabra - Jasne, jasne, a co, może nie? - mogła zaprzeczyć, bo przecież nie wymagał by kompletnie traciła dla niego głowę. Z drugiej strony jednak stan totalnego odmóżdżenia i to tylko dlatego że Aaron jej się podobał był taki komiczny... Chyba jednak nie do końca realny. Ależ oczywiście, że powinna mu być wdzięczna. Pytała jeszcze o to? Za czas Aarona każdy winien być wdzięczny. Mężczyzna widząc wyszczerz na ustach dziewczyny skrzywił się malowniczo i pokręcił głową, mając nadzieję że Carma da sobie spokój z cieszeniem się z czyjegoś nieszczęścia. Odstąpił od stołu, by zrobić dziewczynie miejsce. Mruknął z zadowoleniem widząc potknięcie w grze Meksykanki. Zagryzł na języku kąśliwą uwagę i podjął się dalszej gry - Co teraz byś chciała zaśpiewać? Dalej byle dalej od rzewnych pioseneczek?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:08, 23 Sty 2011    Temat postu:

Oj no niech by się przymknął i przyznał rację, że dla Carmy mógłby być rycerskim! Chociaż ten jeden raz. Sugestywność już mógł sobie zachować dla siebie. No racja. Jakoś tego dnia meksykanka wyjątkowo nie broniła się przed nim i nie prychała aż tak bardzo jak zwykle na niego.

- Nie. Nie straciłam dla Ciebie głowy. Jeszcze - wcale nie zamierzała dla niego tracić jej swojej łepetynki. Dla nikogo nie zamierzała. Uważała, że jakiekolwiek miłostki są dobre dla innych ludzi, nie dla niej. Ona zdecydowanie bardziej wolała wolne związki. Chociaż tak na prawdę to ciężko jej było powiedzieć jak by to było w poważnej relacji, bo nigdy w takowej nie była.

- Wcale bym nie chciała śpiewać. - odrzekła od razu kiedy ją mężczyzna się zapytał. - Więc najchętniej to nic. Ale skoro mnie w to już wkopałeś, to tak, najlepiej jakby to było coś nie podobnego do tych durnych Titanic'ów i innych takich. - wyjaśniła przystając tuż obok Aarona kiedy ten szykował się do wybicia kolejnej bili. Pochyliła się przy prawniku przysuwając usta do jego ucha. - Aaron... - mruknęła miękkim, łagodnym i melodyjnym głosem chcąc rozproszyć uwagę Howarda. Ponoć wszelkie chwyty miały być dozwolone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:12, 23 Sty 2011    Temat postu:

Za rycerskość liczył sobie ekstra. Poza tym do niego pasowała ta urzędnicza sztywność a nie jakieś tam historyjki o księżniczkach wyssane z palca. Później na zabawnych fotomontażach można było oglądać kościotrupy księżniczek czekających ciągle w oknach swoich wież. A Aaron był z tych którzy z takich rzeczy naśmiewali się najgłośniej. Jego sugestywność równała się zainteresowaniu osobą meksykanki. Źle? Naprawdę była najbardziej przewrotną z dam jaką znał - Dodaj do tego 'jeszcze'. Carmelitto... - zaczął pozwalając sobie z lekka popuścić wodze domniemań i powiedzieć co o tym sądzi - Siedzimy tutaj oboje, pijemy wynalazki z twojego kraju... Oboje już straciliśmy po trochu głowy. I... - uniósł palec nim choć słowem zdążyła zaprzeczyć - Nie przerywaj mi. Nie chodzi tutaj po popadniecie w jakieś chore uczucie, które sprawia więcej kłopotów niż pożytku. Nie zaprzeczysz kiedy powiem ze zwyczajnie cię pociągam. Odwrotnie jest tak samo. - przyznał ze spokojem, jakby właśnie omawiał budowę jamochłonów. Westchnął ciężko słysząc jak to znów ją wkopał. Dałabyś spokój, gdybyś wiedziała ile kończenie tego wkopania kosztowało - Chwilami to potrafisz tylko zrzędzić. Mówił ci to już ktoś? - zapytał zgryźliwie, mając już powyżej uszu ciągłego zwracania mu uwagi na jego rzekomo niecny uczynek. Wolał zając się grą, kiedy już mógł. Pochylił się nad tym nieszczęsnym stołem wiedząc ze nie idzie mu najlepiej. Miał już pchnąć kijem, kiedy po plechach przebiegł mu dreszcz spowodowany oddechem dziewczyny tuż przy jego uchu - Zamknij jadaczkę. - kto powiedział że wszystkie chwyty były dozwolone? Nie przypominał sobie, a zazwyczaj miał pamięć do wszelkich reguł. Obrócił głowę w bok i cmoknął krótko jej usta - Spadaj. Próbuję z tobą wygrać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:26, 24 Sty 2011    Temat postu:

No przecież nie zmuszała go do zachowywania się jak rycerz ratujący panienkę z jej wieży. Wystarczało jej w zupełności kiedy po prostu traktował ją nieco mniej oschle niż zwykły urzędnik. W końcu ze względu na to, co ich łączyło, wypadało chociaż, by potrafił od czasu do czasu być sympatyczniejszym. Choćby tak jak teraz. - Chciałbyś. - pokazała mu koniuszek języka - Ale nie licz na to. Prędzej Ty padniesz przede mną na kolana niż ja przed Tobą. - odparła nawet nie wiedząc, że te słowa mogłyby być kiedyś rzeczywistością.

Wysłuchała jego nerwowego wywodu przekrzywiając nieco głowę na bok przy tym. - Nie, nie zaprzeczę. - zgodziła się z jego słowami. Nie miała powodu, by się zapierać. Pociągał ją, nawet dość znacznie. Miło jednak było usłyszeć gdy z własnej woli stwierdził, że przyciąganie jest obustronne. - Tak, Ty mi cały czas to powtarzasz. Ale nie zrzędzę. Ja tylko stwierdzam fakty. - oznajmiła z równym spokojem. - Czemu? - chyba najbardziej rozbrajające pytanie w takich momentach, prawda? - Nie lubisz jak się do Ciebie odzywam? Sam się dopiero co o to upominałeś... - wciąż drażniła go swoją bliską obecnością. Jeśli chciał coś zdziałać, to musiał ten swój spokój jakoś u niej wykupić. I wiedział jak, skoro po chwili dostała to, czego chciała. Smak jego ust był w zupełności odpowiednią zapłatą za jej milczenie. Oczywiście chwilowe. - Próbuj. Chociaż czy wygrasz? - rzuciła retorycznie w powietrze odstępując go o krok, by mógł się przyłożyć do zbicia bili. Sięgnęła po butelkę ze szkocką upijając z niej znów sporego łyka i obchodząc w tym czasie stół dookoła, po drodze zgarniając odstawiony na bok swój kij.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:31, 25 Sty 2011    Temat postu:

Od czasu do czasu potrafił być nie tyle sympatycznym co nawet zwyczajnie miłym. Sprawa był trochę beznadziejna, bo na najbardziej wyluzowanego wyglądał będąc pod wpływem, ale to już inna bajka. I tak większość czasu spędzał za biurkiem, wiec nikomu to nie szkodziło - Jasne, że bym chciał. A dlaczego mam nie liczyć? - zapytał zaskoczony i uniósł brwi w górę. Słysząc słowa Carmelitty roześmiał się i odparł - Chyba mnie spijesz do nieprzytomności. Może i mogłabyś mnie do tego zmusić, ale... - westchnął ze współczuciem - Gramy o to czy wypiję robala a nie o to kto przed kim upadnie. Choć w zasadzie... Ja mam jeszcze możliwości. - stwierdził z zadowoleniem w głosie obdarzając dziewczynę czysto jednoznacznym spojrzeniem. Jego wywód wcale nie był nerwowy. Prawnik był absolutnie wyluzowany - Wiedziałem. - powiedział kiedy Carma mu nie zaprzeczyła - A wiesz że stwierdzenie faktów i ciągłe powtarzanie tego co to też stwierdziłaś w całej swej mądrości to nic innego jak zrzędzenie? - Aaron prawie upadł na stół kiedy Carmelitta zadała kolejne pytanie. Wyprostował się wspierając o kij i patrząc na dziewczynę z rosnącą niecierpliwością w oczach. Jak ona tak mogła, boże - Nie o to chodzi ze nie lubię. Po prostu wydaje mi się ze przepustka od tego co tam pływa... - wskazał ruchem brody na butelkę z alkoholem - Jest warta, tego by się o nią postarać, tak? A by się postarać nie mogę słyszeć nad uchem głosu przez który czuję się rozproszony. Rozumiesz, prawda? - gdy już wszystko zostało obopólnie załatwione Aaron pochylił się ponownie nad stołem - Zawsze trzeba próbować. - stwierdził gorzko, stołu od bilardu nie mogąc wręczyć łapówki. Mógł przysiąc że zawiał wiatr, albo cokolwiek innego. Wszystko byle tylko usprawiedliwić straconą kolejkę. Prawnik popatrzył krzywo na stół jakby to on był winny jego niepowodzeniom. Zacisnął dłoń na kijku oczekując na baty od Carmy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 0:00, 05 Lut 2011    Temat postu:

Że jakim potrafił być od czasu do czasu? Carma gdyby to usłyszała, zrobiła by duże oczy. A potem by się rozrechotała na takie słowa. Kolejnym krokiem było by jednak przyznanie mu racji. W końcu na serio był dla niej w tej chwili całkiem sympatyczny. No i rzec by mogła, że wygadany także. Chociaż doradzenie mu, żeby częściej bywał pod wpływem aż cisnęło się na usta meksykanki, to jednak nie mruknęła o tym nawet słowem. Ale nie zmieniało to faktu, że o czasu do czasu obserwowała go bacznym okiem i musiała przyznać, że taka wersja gryzipiórka jej całkiem, całkiem odpowiadała. Oby nie za często, w głowie by się jej od nadmiaru przyjemności poprzewracało.

A skoro mowa o przyjemnościach, to taki uśmiechnięty momentami, bywał jeszcze bardziej dla niej pociągający. - Nie sprowadzisz mnie od tak na kolana. - odrzekła z zabawną chyba w gruncie rzeczy zaciętością. - No chyba, że znajdziesz na to sposób i mnie jakoś do tego przekonasz. - dodała jeszcze wpadając właśnie na pewien pomysł, całkiem kuszący pomysł do zrealizowania gdzieś, gdzie mogli by być choć przez parę minut sam na sam ze sobą, bez oczu postronnych na nich spoczywających.

- Mogłabym Cię zmusić do tego? - zmarszczyła brwi mrużąc oczy nieznacznie. - Nie sądzę, żebym Cię musiała spijać do nieprzytomności, byś chciał przede mną paść na kolana. - stwierdziła buńczucznie. - My, kobiety, mamy już na to swoje sposoby! Phi! - udała przez moment rozpieszczoną lolitkę, która jest całkowicie pewna swego. Coś w tym było, bo Carma była święcie przekonana, że jakoś dała by radę.

- Aaron! - fuknęła stawiając pionowo na posadzce kij od bilarda tak, że jego drewniana rękojeść stuknęła o ziemię z cichym łupem. - Odczep się od mojego zrzędzenia, bo jak nie... - wskazała na niego palcem w geście niemego oskarżenia. Oskarżenia, które zaraz padło w kolejnych jej słowach. - Bo jak nie, to będę musiała Ci zamknąć jakoś tą Twoją jadaczkę. - już ona by znalazła w razie potrzeby jakiś sposób. I niech nie pada na ten blat. Meksykanka się z nim tylko droczyła. Chyba skutecznie skoro chwytał się na takie zagrania.

- Rozumiem. - przytaknęła - Ale nie zamierzam Ci tego ułatwiać. - odparła z wyzwaniem wyraźnie słyszalnym w jej miękkim głosie. I bardzo dobrze, że stół nie przyjąłby łapówki. Inaczej Carma by przegrała. Jednak zaraz gdy prawnik spudłował, wyszło i tak na dobre, bo dziewczyna momentalnie znalazła się przy nim, bynajmniej nie po to, by wymierzyć mu jakiekolwiek baty. No chyba, że jej zagranie kolejnego trafnego uderzenia było takimi. Tym razem dopiero trzecia bila nie wleciała do luki. Carmelitta odwróciła się do prawnika z zadziornym uśmiechem na twarzy. - Dawaj, teraz Ty. - ustąpiła mu miejsca ciekawa czy mężczyzna tym razem lepiej rozegra swoją kolejkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:38, 05 Lut 2011    Temat postu:

A miała jakieś problemy z czytaniem, że tak sie zdziwiła? Mogła wrócić do pierwszych szkolnych lat, żeby się trochę podciągnąć. W końcu czytanie to dość ważna umiejętność w życiu każdego człowieka. Poza tym Aaron nie bywał z analfabetkami choćby nie wiadomo jak piękne były. Najważniejsze, że jednak racje by przyznała. I tak znów się okazało, że prawnik ma ją zazwyczaj - A chciałabyś się założyć? - zapytał znudzonym tonem ostentacyjnie obrzucając wzrokiem wszystkich i wszystko tylko nie Carmelittę. Aaron uśmiechnął się i odparł nie mniej zadziornie niż dziewczyna - Sposobów byłoby multum. Od tego kija... - spojrzał na smukły kawał drewna i przesunął go w dłoni zerkając na jego koniec i początek - Po bardziej wyrafinowane sposoby. W zasadzie... O wiele przyjemniejsze sposoby. Tak czy siak, nie musiałbym cię przekonywać, ani tym bardziej się prosić. - stwierdził pewnie. Pokręcił głową przecząco i mruknął - Ach tak... Wy kobiety. - przedrzeźnił ją złośliwie - To chyba byłabyś pierwszą której taka sztuka by się udała. - stwierdził zamyślony, bo przypominał sobie właśnie różne rzeczy koncentrując się na tym czy kiedykolwiek z własnej nieprzymuszonej za bardzo woli uklęknął przed kobietą, bynajmniej czy kiedykolwiek znalazł sie przez taką na kolanach. Nic mu nie pasowało do tego o czym teraz rozmawiali Prawnik ściągnął jedną brew patrząc krzywo na mały pokaz obrazy majestatu. Oj, zamknij się... Parsknął śmiechem i podpytał - Bo jak nie to co? Zaczniesz się jąkać? Zacinać? - wtedy ich konwersacje będą znacznie utrudnione. Roześmiał się jednak kiedy wyjawiła swą groźbę - Toż to straszne... - zatrząsł się obrazowo wywracając przy tym oczami - Zaprawdę... - mruknął kpiąco - Nie będę znał dnia ani godziny, a zamilknę na wieki. Czego oni was uczą w tych meksykańskich szkołach... - pokręcił głową nieszczególnie zadowolony. Spojrzał na Carmelittę i nie skomentował jej odpowiedzi. W takim razie nic nie rozumiesz. Tak, trafne uderzenie było tym batem. Bolało prawnika jak diabli, bo nie lubił przegrywać, a dziś wybitnie mu nie szło. Aaron przestał się wspierać na kiju i stanął przy stole z niemrawą miną jaką odznaczali się przegrani. Zaczął marudzić pod nosem coś o tym że Carma mogłaby już udać się na scenę i dać mu święty spokój. Trafił w końcu, co nieco polepszyło mu humor, tak że wieszał sobie na dziewczynie psy tylko w myslach. Za kolejnym podejściem jednak spudłował co zaowocowało już głośniejszym narzekaniem - Cholera by to wzięła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:51, 08 Lut 2011    Temat postu:

Nie, nie miała problemów z czytaniem. I do diaska faktycznie znowu wyszło na to, że się ze sobą zgadzali. Jak to tak mogło być, że raz jedno a raz drugie się zgadzało ze słowami poprzednika? No patologia normalnie jakaś. Nie powinno tak być. Albo może powinno, ale jakoś w ich relacjach wydawało się to kompletnie pojechanym. - Niby po co miałabym się z Tobą o to zakładać? - zapytała widząc to jego spojrzenie na sobie i czując wewnętrznie jak ją cholera zaczyna ciskać kiedy jej towarzysz zachowuje się tak ostentacyjnie. - I tak byś mnie nie sprowadził na kolana, prędzej ja Ciebie. - dodała jeszcze dla zapewnienia.

- I byś mnie tak tym kijem zdzielił, tak? - no nie wierzyła własnym uszom. Chciałby ją serio nim walnąć? Dla tych przyjemniejszych sposobów mogła by już sama zejść do parteru, z własnej woli, ale dla samego faktu mu się postawienia, nie miała najmniejszej ochoty popuszczać. - A skąd ta pewność, co? - zarzuciła z lekką kpiną w głosie. Na ten śmiech prawnika i na jego pytanie chciała się odpysknąć. Bo jak nie, to nie tkniesz więcej mojej dupy - ale się powstrzymała przed wypowiedzeniem tego na głos. Argument w tej sytuacji byłby dość kiepski, bo znając prawnika chyba by się zaparł dla samego faktu i wtedy to i ona by na tym ucierpiała. A szkoda było tracić możliwość wylądowania znów z mężczyzną w łóżku. Zwłaszcza, że był w tym temacie niezły.

W końcu dla chwilowego skończenia ich utarczki, Carma sięgnęła po odstawioną na bok butelkę i wypiła z niej łyka palącego w gardle płynu. Po tym podeszła do Aarona podając mu ją, aby i on się napił. - Masz. I już się przymknij. Dziwne, że to ja Tobie tym razem to mówię. - powiedziała, gdy Howard skończył już swoją kolejkę - Nie jest tak źle. - skwitowała pocieszająco jego dwa uderzenia. Wciąż meksykanka przewyższała go ilością wbitych bil, ale nie było aż tak tragicznie, żeby miał się zacietrzewiać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:27, 09 Lut 2011    Temat postu:

Nie, nie zgadzali się, to znaczy to też, ale Aaron miał rację. On. Miał. Rację. Taki mały szczegół a ile potrafi zmienić. Żadna patologia. Prawnik już się przyzwyczaił do tego że jego przeważnie jest na wierzchu i uważał to za jak najbardziej słuszne - A od kiedy jesteś przeciwniczką wszelkich zakładów? - zapytał za cholerę nie chcąc Carmie udzielić bezpośredniej odpowiedzi - Przecież... - wzruszył ramionami nie ciągnąc dalej tego tematu. Przestało mu zależeć, bo nie zamierzał namawiać dziewczyny bóg wie ile. Aż tak mu nie zależało. Spojrzał na Meksykankę na na jego twarzy wymalowało się klarowne 'akurat', kiedy tak pewna swego oświadczyła że to on wylądowałby na kolanach. Prychnął w duchu nie biorąc tego nawet pod uwagę. Prawnik raz jeszcze obdarzył spojrzeniem kij, jakby mówili o czymś zupełnie nowym. Kiwnął z niezdecydowaniem głową i przesunął palcami po brodzie rozważając to zagadnienie - Skąd ta pewność? - powtórzył przyglądając się z uwagą czubkowi kija jakby tam doszukiwał się swej złej passy - Bo zazwyczaj się nie mylę. - zerknął na Carmę i dokończył niezmiernie skromnie - Tak, po prostu mam. - o jasne, ze by się zaparł. Cwana bestia już mu dawała broń do ręki, a powstrzymała się w ostatnich chwili. Jednak czegoś w tych szkołach uczyli. Mężczyzna pokręcił przecząco głową odmawiając jej - Nie. Ktoś tu musi być trzeźwy na tyle by poprawiać cię gdy śpiewasz. Swoją drogą... - spojrzał zniecierpliwiony na scenę, wiedząc że to wszystko teraz już dla części osób jest jedynie grą aktorską - Pospieszyli by się. Och, nie pouczaj mnie. Albo nie zmieniaj się we mnie. Nie pasujesz na taką za biurko. - prawnik prychnął i mruknął - Kłamanie też gorzej ci teraz wychodzi. Graj. - ponaglił Carmę. Najwyraźniej nie potrzebował żadnego pocieszenia. Albo też z lekka urażona duma, czegoś takiego znieść nie mogła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin