Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Podejrzana knajpa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:34, 23 Kwi 2010    Temat postu:

Oczy dziewczyny zabłysły w chwili, gdy usłyszała szept Sida. Przygryzła swą wargę na parę sekund, ciesząc się niczym dziecko z udanego psikusa. Lekki, przekorny uśmiech się pojawił przy tym na jej twarzy, moment później zblokowany pocałunkiem chłopaka. Zaczęły jej dziwne myśli chodzić po głowie. Obie dłonie wsunęła jeszcze bardziej pod jego bluzę, ciepłym dotykiem przesuwając po plecach i biodrach chłopaka tam, gdzie pasek jego spodni jej na to pozwalał. - Tak mam nie robić? - odszepnęła po chwili jeszcze bardziej poruszając swymi biodrami, ocierając się niczym rozgrzana kotka o ciało Sida - Czy może tak? - zapytała, ponownie z namiętną pasją całując jego usta z przewrotnym uśmiechem. Przycisnęła go przy tym mocniej do siebie, nie pozwalając mu się odsunąć nawet na chwilę. Zrobiło jej się gorąco i również czuła jak pożądanie znów ją rozpala, lecz w przeciwieństwie do niego miała o tyle lepiej, że prócz wypieków na policzkach i błyszczącego spojrzenia, niewiele było po niej widać. Oderwała swe wargi ledwie na moment, łapiąc oddech, który stał się niezbyt miarowym - Nadal uważasz, że taniec jest taki zły? - spytała, prawie mrucząc mu wprost do ucha. - Zawsze możemy wrócić do Ciebie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sid
Człowiek



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:59, 23 Kwi 2010    Temat postu:

- I tak, i tak... - wyszeptał udręczonym głosem. Pomimo wszelkich starań z jego strony, niemożliwym było utrzymać zmysły i odruchy na wodzy. Achi igrała z nim i gdyby nie stała tak do niego przyciśnięta pewnie dawno stałby się obiektem numer jeden do obgadania przez gapiów. Spodnie zaczęły go powoli cisnąć. Starał się nie przejmować tym, że ktoś mógłby go w takim stanie zobaczyć. Odwzajemniał wszystkie pocałunki, wciąż jednak trzymał pewien dystans. Nie chciał jej tu przecież przelecieć na środku parkietu... - Tak... Taniec jet zły... - odpowiedział jej cicho prosto do ucha. - Co innego jakbyśmy byli sami... - dodał, a cwany uśmiech przemknął przez jego twarz. Przez moment pomyślał nawet o łazience, jednak uznał to miejsce za zbyt obskurne. Jemu to tam różnicy nie robiło, uważał po prostu, że ze względu na szacunek jakim darzył Achi powinien wytrzymać do powrotu do domu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:42, 24 Kwi 2010    Temat postu:

Achi mruknęła tylko radośnie w odpowiedzi. Podobały jej się reakcje Sida i coraz bardziej czuła się pobudzona. Dragi robiły swoje. Alkohol doprawiał wszystko jeszcze bardziej powodując, że dziewczynę rozpierała energia. Chciała się bawić. W jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. Tym bardziej jeśli chodziło o bycie jak najbliżej chłopaka. Nie wiedziała co prawda co mu chodzi po głowie i nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo Sid się nakręcił, ale cieszyło ją to, co widziała i czuła. Zaczepiła lekko zębami płatek jego ucha, po chwili szepcząc mu na tyle cicho, na ile pozwalała grająca w knajpie muzyka.

- To zróbmy coś z tym, żebyśmy byli sami... - jej ciepły oddech chłopak mógł poczuć na swojej szyi, gdy miękkim, nieco dyszącym po pocałunku głosem wyszeptała mu wprost do ucha - Możemy gdzieś indziej dokończyć ten taniec...

Zsunęła dłoń z jego pleców, by po chwili przenieść ją na swoje biodro, ujmując ręką jego rękę, by oderwać się lekko od niego i poprowadzić go do stolika, gdzie zostawili swoje rzeczy. Wiedziała dobrze jak ciało chłopaka zareagowało na jej drażnienie, dlatego też nim się od niego odkleiła, opuściła jego bluzę, zasłaniając nią na tyle, na ile mogła, "objawy" jego zainteresowania. Szła też tak blisko niego, by nikt nie widział reakcji Sida na jej podpuszczanie. Nie była głupia i nie chciała się z nikim dzielić tym, co między nimi było. Gdy znaleźli się już przy kanapie, odwróciła się tylko do chłopaka, dając mu jeszcze jeden spragniony jego ust pocałunek. - Idziemy? - zapytała z błyskiem w oku odsuwając swe wargi od niego, by móc się odezwać.

W pewnym momencie w nozdrza dziewczyny uderzył silny zapach obezwładniającego smrodu. Skrzywiła się powstrzymując mdłości jakie ją zawsze nachodziły w takich chwilach. Sid mógł dostrzec w tym momencie u dziewczyny taką reakcję, jakiej nigdy jeszcze nie widział. Dłoń wciąż trzymająca jego rękę zacisnęła się nieco mocniej, jakby upewniając się, że wciąż go ma przy sobie. Zadrżała z wściekłości, że coś jej przerywa miłe chwile, ściskając zęby z wysiłkiem, by nie warknąć. Gdy już się nieco opanowała, spojrzała na chłopaka, zastanawiając się na szybko co zrobić.

- Chodźmy stąd Sid... - poprosiła rzucając spojrzeniem na bok i sprawdzając co ją tak bardzo ruszyło. Gdy upewniła się, że źródło zapachu dochodzi z dalszej odległości, uśmiechnęła się do chłopaka trochę niepewnie, starając się odgonić myśli od siebie. Nie chciała im psuć wieczoru.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sid
Człowiek



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:44, 11 Maj 2010    Temat postu:

Odetchnął z ulgą kiedy opuścili parkiet i wrócili do stolika. Na szczęście bluza zakryła co trzeba, więc wszystko było cacy. - Tak, spadamy stąd. - odpowiedział na jej pytanie i sięgnął po swoje rzeczy leżące na stoliku. Wpakował je sobie do kieszeni przy okazji wyjmując papierosa. Odpalił go i zaciągnął się dymem kiedy zauważył coś dziwnego. Wyraz twarzy Achi był... niecodzienny. Obrzydzenie wymieszane z wściekłością i gniewem. Czym to było spowodowane? Sid rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czego lub kogokolwiek, kto wywołał ten grymas na twarzy Achi. Nic jednak nie wpadło mu w oko. Może gdzieś tam w tłumie pojawił się jakiś stary znajomy dziewczyny? - Co jest? - zapytał, przerywając w końcu poszukiwania winnego. Co tu dużo mówić, trochę go ta mina zaniepokoiła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:26, 12 Maj 2010    Temat postu:

Achi wciąż ściskając dłoń Sida jeszcze raz spojrzała się w stronę, z której uderzył ją niemal obezwładniający odór rozkładu i śmierci. Ze wszystkich sił starała się opanować, co jak miała wrażenie po spostrzeżeniu chłopaka, średnio jej wyszło. Wciągnęła powietrze nosem starając się zapamiętać ten zapach po to, by móc po nim w późniejszym czasie wrócić. Dragi zazwyczaj wszystko ułatwiały, teraz jednak tylko zintensyfikowały jej odczucia. Obawiała się swojej dalszej reakcji. Przez chwilę wzrokiem starała się wyśledzić skąd może dochodzić ten smród. Dostrzegła w końcu dwie sylwetki mężczyzn dość wyraźnie odstających jej od tłumu. Konotując sobie w myślach ich wygląd powróciła do kojącej dla niej twarzy Sida.

- Nic. - odpowiedziała wymijająco, jednak czuła się winna jakichś dokładniejszych wyjaśnień w stosunku do chłopaka niż tylko to. - To znaczy... - dodała nieco rozkojarzona, próbując rozluźnić się na tyle, na ile tylko była w stanie to zrobić dla niego - Odezwała się we mnie ta druga natura... Wytłumaczę to innym razem. - kontynuowała już dość dobrze się kontrolując - Przepraszam, nie psujmy sobie tym wieczoru... To nic takiego. Chodźmy... - dodała sięgając po swoje rzeczy i posyłając przy tym Sidowi niemrawy nieco uśmiech, choć i tak starała się z niego wykrzesać ile była w stanie. To nie był czas na rozmowę o trupach. Chciała się bawić, na prawdę chciała aby ten wieczór był przyjemnym. Nie mogła dopuścić, by coś pokrzyżowało te plany. A tym bardziej nie takie dwa sztywne "coś".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sid
Człowiek



Dołączył: 24 Sty 2010
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:43, 12 Maj 2010    Temat postu:

Zerknął w tym samym kierunku co Achi i również dostrzegł dwóch facetów. Wyróżniali się z tłumu i to dosyć znacznie. Sid jednak nie potrafił stwierdzić czym też mogli rozzłościć Achi do tego stopnia. Wyglądali na lekko anemicznych, ale inteligentnych gości. Fakt, byli nieco za spokojni i te wygłodniałe spojrzenia... Głos Achi wyrwał go z zamyślenia. Odwrócił wzrok i spojrzał na dziewczynę. Póki co postanowił zapomnieć o sprawie. Potem się dopyta. Najpierw musiał dokończyć zabawę zaczętą na parkiecie. - No dobra... - zgodził się. Kiedy Achi w końcu pozbierała swoje rzeczy, Sid ujął jej dłoń i wspólnie udali się w kierunku wyjścia z knajpy. W międzyczasie Sid wdział okulary i zdążył dopalić papierosa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Achi Regine
Administrator



Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 1:02, 12 Maj 2010    Temat postu:

Zarzuciła na siebie płaszcz i gdy była gotowa dała się poprowadzić chłopakowi do wyjścia. Podświadomym gestem, przepychając się pomiędzy tłumem ludzi, szła z pół kroku za Sidem, kontrolnie rzucając od czasu do czasu spojrzenia przez ramię za siebie, jakby się upewniając, iż nikt za nimi nie pójdzie. Ciężko to byłoby normalnie stwierdzić jednoznacznie, gdyż przy takim zaludnieniu niejedna osoba zdążała ich śladem, jednak zapach nie podążał za nimi, co napawało dziewczynę nadzieją, iż mimo wszystko wieczór nie będzie spartolony.

Uderzenie zimnego powietrza w chwili wyjścia przed knajpę przywołało do porządku jej myśli i niedługo potem po tym całym wybuchu nie było już w ogóle u niej śladu. Zarówno alkohol, jak i Charlie wciąż buzowały w jej żyłach, zdecydowanie poprawiając jej humor. W końcu znów zaczęła się śmiać i żartować a drobne zaczepki kierowane w stronę Sida na powrót wprowadziły ją we wcześniejszy, pełen napięcia stan. Co prawda chłopak nie był bardzo rozmownym towarzyszem w tej drodze powrotnej, ale Achi to nie przeszkadzało.


// Dom Sida


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 0:50, 16 Wrz 2010    Temat postu:

// Ulice miasta


Zadymione wnętrze knajpy, do której weszła przypominało jej trochę jeden z przybytków w których się czasem pojawiała w sowim rodzinnym pueblo. Wciągnęła nosem ciężkie powietrze uśmiechając się do siebie w myślach. Miała cały wieczór wolny i do tego jeszcze akurat tak wyszło, iż tym razem była sama. nie mogła narzekać. Podeszła do kontuaru baru i siadając sobie na jednym z metalowych siedzisk dość szybko wyhaczyła wzrok barmana, który po chwili zaserwował jej jakiegoś lekkiego drinka na rozgrzewkę. Obróciła się w stronę sali obserwując kątem oka scenę, na której jakiś zespół przygrywał niezbyt głośno gitarowe kawałki takie akurat do posłuchania. Nim wypiła zawartość wysokiego, szerokiego kieliszka ktoś się do niej dosiadł obok zagadując dziewczynę niezbyt zobowiązującą rozmową. Nie było to nic co by wymagało od niej jakiegokolwiek wysiłku psychicznego i może dlatego tak lekko się potoczyła rozmowa. Pozwoliła sobie postawić drugiego i trzeciego drinka, ale już przy czwartym spasowała. Nie miała zamiaru siedzieć do nie wiadomo jak później godziny, bo musiała się wyspać przed poranną wizytą u tego prawnika, do którego trafiła tego dnia za sprawką numeru telefonu, który jej podał jeden z klientów jej zakładu, niejaki Kevin. Dziwne imię jak na mężczyznę w średnim wieku, którego skóra pod wpływem takiej ilości malunków przypominała jeden wielki obraz. Facet dość często bywał ostatnio u niej bowiem jakoś tak mu podpasowały jej prace a dziewczyna wprawną ręką obmyśliła sposób jak połączyć te różne odrębne malowidła w jedno większe. Cała praca przebiegała etapami, bo nie sposób było wykonać jej za jednym razem. Spotykali się raz w tygodniu na kilka godzin i Carmelitta pieczołowicie sklejała odrębne mniejsze dziary w jedną całość. Któregoś dnia przez przypadek wyszło, iż tatuażystka otrzymała korespondencje, w której znalazła list z urzędu emigracyjnego. Zawartość koperty tak jej ciśnienie podniosła, że nie była w stanie od raz zasiąść do swojej pracy. Kevin jakimś cudem wyciągnął od niej co się dzieje i zapisał jej właśnie ten telefon do Howarda, gościa, który ponoć pomagał niedawno jego bratu w przeprowadzeniu rozwodu. No i tak się znalazła u tego prawniczego gryzipiórka, który jakoś tak nijako jej wyglądał. No, ale czego ona by nie zrobiła, by się pozbyć tego problemu wiszącej nad nią deportacji w rodzinne strony. Nie miała innego wyjścia jak skorzystać z pomocy prawnej i wybronić się jakoś od powrotu w rodzime strony, które z całą pewnością skończyłyby się dla niej nie najlepiej. Dopiła drinka, pożegnała się z gościem, który się dosiadł do niej do lady baru i wyszła z knajpy mając w myślach tylko i wyłącznie ciepły prysznic i wygodne łóżko. Przyjemne odprężenie jakie poczuła dopiero gdy wyszła przed drzwi knajpy, rozluźniło ją na tyle, że z błogim uśmiechem powędrowała z powrotem do hotelu, w którym się zatrzymała.


//Ulice miasta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:38, 05 Gru 2010    Temat postu:

//Seattle / Ulice miasta


Mógł już tak nie kpić z Carmy. To nie wypada tak się nabijać z kogoś, z kim się właśnie spędza czas. I to ponoć nie z przymusu. Westchnęła słysząc jego komentarz. Chwilami ciężko się z nim dyskutowało, jak się przyklejał do jakiejś swojej wizji i tak twardo przy niej obstawał oponując na wszystko i na wszystkich. Albo przynajmniej na jej słowa, bo Carmelitta nie wiedziała czy aby tylko jej tak nie docinał. Miała nadzieję, że nie.

- No to idź jak chcesz protestować. - odparła słysząc jego kolejną kpinę. Mógłbyś się zamknąć. Ty jak już coś wymyślisz, to... Ech... Ciężko z nim było o czymś rozmawiać. Albo też mieli całkowicie inne spojrzenie na wszystko i stąd się brały te jego uszczypliwości. Przynajmniej w tej chwili. - Bo mnie to nie bawi. Nie znoszę polityki. - odpowiedziała skoro już się jej pytał o zdanie. Chociaż i tak pewnie go niewiele ono interesowało. Bardziej Cię mój tyłek obchodzi niż moje zdanie... Szkoda, że tylko to.

- Jestem marną płotką. - przytaknęła - Przynajmniej jak tak na to patrzysz. Ale... - wzruszyła ramionami - Jak by każdy tak wszystko olewał i łykał tą papkę dla mas, to by nic nawet i z tego Twojego wspaniałego kraju nie zostało. Wszyscy by pozdychali, bo władza nie dała by rady czczymi słowami nakarmić każdego - odrzekła myśląc sobie w duchu swoje. - Nie mówię zaraz o godzinie policyjnej. Słyszałeś jak władze Ameryki Południowej, w ostatnim czasie zaczęły czyścić swoje rewiry przed igrzyskami, które tam się mają odbyć? Strzelają bez pytania. Podejrzenie równa się kulce w łeb. I nielegalny handel idzie w łeb, bo przy takim ryzyku się nie opłaca - rzuciła retorycznie, bo widziała i słyszała po zachowaniu chłopaka, że nic z tego tematu nie będzie.

Weszli do środka nieco już zadymionej w środku knajpy. Meksykanka rozpięła płaszcz, wyszukując miejsca, gdzie mogli by usiąść. - Tam siadamy? - zapytała wskazując kiwnięciem głową jedną z kanap, przy której nie było nikogo, kto by to miejsce zajmował. Ludzi było już nawet i całkiem sporo w tej chwili i ciężko by było znaleźć coś dla siebie do siedzenia, jeśli by się było wybitnie marudnym i wymagającym. Jednak miejscówka nie wydawała się zła a właśnie ktoś już odchodził od tamtego stolika, zwalniając po sobie stolik.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:25, 05 Gru 2010    Temat postu:

/ Ulice miasta

Może i by mógł. Problem w tym czy rzeczywiście chciał. A Aaron nie chciał. Jednak wystarczyło że nie dolała oliwy do ognia i nie miał się już o co poczepiać. Nikt nie mówił że z prawnikiem wszystko idzie łatwo. I nie, nie była wyjątkiem, docinał wszystkim wedle gustu, upodobania, humoru i pory dnia - Dlaczego ja? To ty sprawiasz wrażenie zatrwożonej naszymi sprawami zagranicznymi. - odparł z cichym prychnięciem. Nie rozmawiało się z nim ciężko, przynajmniej nie zawsze. Teraz jednak winna temu była różnica zdać jak sama Carma spostrzegła. Charakter mężczyzny też coś od siebie dokładał - Nie znosisz, ale wiesz co się dzieje. I jeszcze analizujesz... - zaczął wyolbrzymiając trochę. Nie, tym razem się myliła. Bo zdanie Carmelitty było dla Aarona interesujące. Jako takiej patrzącej z boku, z dystansem, nie uległej jeszcze praniu mózgu - Po pierwsze. - zaznaczył - Ten kraj nie jest wspaniały, nie przesadzajmy. Po drugie wszelkie prawa mówią że musi być lud prosty, lud mądry i lud czepiający się wszystkich o wszystko. Niestety nie jest tak prosto i grupy się ze sobą mieszają. Tak więc ty możesz, jako wynik kolizji ludu prostego i czepliwego, sobie roić w myślach plany napraw, ale dlatego że jesteś na jednym z niższych szczebelków drabiny twoje plany raczej sie nie ziszczą i tylko dlatego że jak sama stwierdziłaś polityka cię nie interesuje. Więc zastanów się kto tu kogo olewa. - wysłuchał informacji jakie mu Carmelitta przekazała i stwierdził - Południowa to nie Północna. Z tymi pretensjami to tylko do życia, a nie do mnie. - stwierdził umywając od tego rączki. Jeszcze mu tego brakowało. Krucjat ku wybawieniu terroryzowanych ludzi. Aaron pojawił się w drzwiach za dziewczyną przytrzymując je jeszcze dla kogoś kto wpychał się za nim. Spojrzał w kierunku jaki wskazywała Carmelitta. Obrzucił szybko wzrokiem pomieszczenie szukając czegoś korzystniejszego. Nie znalazł jednak nic takiego więc zgodził się z nią skinieniem głowy - Siadamy. - ujął dziewczynę w pasie i pchnął lekko by ruszyła w przód. Złapał w zęby brzeg kurtki i pociągnął zamek w dół, bo chwila tutaj wystarczyła by się ugrzać - Wyjawisz mi jeszcze jakieś ciekawe spiskowe teorie? - zapytał kiedy zmierzali ku upatrzonemu stolikowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:24, 05 Gru 2010    Temat postu:

Jak to dobrze, że czasami potrafił spasować. Ileż można było się wieszać na jednej osobie drwiąc z niej i jej słów. - Zatrwożona, to chyba zbyt wielkie słowo. - szczerze mówiąc było jej wszystko jedno co takiego dziać się miało z tym krajem. Oby miała tylko schronienie przed powrotem do swego rodzimego kraju. Tam nie chciała się już pojawiać, obawiając się o samą siebie. - Owszem, nie znoszę. Ale to nie oznacza, ze mam być od razu totalnym ignorantem. - odrzekła. Nie była głupia. Potrafiła mieć swoje zdanie zwłaszcza w takiej sprawie jak polityka, która w jakiś sposób mogłaby się na niej odbijać. Mogła się nią nie interesować, ale orientować się, orientowała.

- Nie jest wspaniały? - zdziwiła się. - Sprawiałeś wrażenie takiego, który dałby się za niego pokroić. A to w jakiś sposób rzutowało na odczuciu, że uważasz go za najwspanialszy pod słońcem. - tak przy najmniej ona odebrała jego słowa i doczepki kierowane w jej stronę o to, że nie staje się wystarczająco dobrą patriotką kraju, w którym chce się osiedlić na stałe.

Nadęła policzki wkurzając się za porównanie jej z ludem prostym. Jakby miała być jakąś prostaczką. Zacofaną idiotką nie wychodzącą poza granice slumsów. Obrażał ją w jej mniemaniu. - Zamknij się Aaron. - jęknęła nie chcąc mu przywalić z gruchy za takie porównania. Za to złapanie ją w pasie w tej chwili. Zabieraj łapska. Skoro jestem taką prostaczką, to czemu mnie macasz? Była lekko zła i potrzebowała chwili, by ochłonąć z tej irracjonalnej złości.

Zsunęła płaszcz ze swych ramion wieszając go na pobliskim wieszaku. po tym usiadła na wybranym przez nich miejscu i ogarnęła wzrokiem salkę, w której się znaleźli. - Nie, nie mam innych ciekawych teorii spiskowych. Albo przynajmniej nic mi teraz do głowy nie przychodzi. - odparła przenosząc spojrzenie na Aarona. - Co pijesz? - zapytała się dopytując się na co ma ochotę, bo właśnie kelnerka pojawiła się na horyzoncie i można było coś zamówić. Albo można też było się przejść do baru i tam złożyć zamówienie. Carma miała ochotę na coś mocnego. Przynajmniej po to, by się rozluźnić po ostatnich słowach mężczyzny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:18, 05 Gru 2010    Temat postu:

Można było, można. Zdarzały się przypadki bardziej zdegenerowane od niego. Takie które nie pasowały od tak sobie. I takie które czerpały przewrotną satysfakcję z gnębienia ludzi, bo robili to dla rozrywki na przykład. Z większą wprawą i zapałem. Lepsi od niego - W takim razie jaka? Lekko zaniepokojona? Zatroskana? Lękająca się? - podpytał chcąc by Carmelitta powiedziała coś jeszcze. Ech i nagle zrobiła się drastycznie przeciętna. Chciała spokoju, jak każdy szary obywatel. Wizja pięknego snu w którym emigrantka walczy o prawa uciśnionych pękła jak mydlana bańka - Rozumiem. Jednak to trochę się kłóci z tym 'chciałabym a nie mogę'. Choć nie, to wcale się nie kłóci. To taka standardowa postawa. - przyznał tym samym podpisując się pod nią niechętnie. Aaron zatopiony w chwilowych rozmyślaniach nad swoją postawą zerknął na dziewczynę półprzytomnie i odgryzł się - W takim razie masz coś nie tak z postrzeganiem i analizą. Nie dałbym się pokroić, tym bardziej za państwo. - doczepiał się tak tylko dlatego by ruszyć Carmę, nie znała go jeszcze? Zwykł robił jej na złość. Po ostrzeżeniu ze strony Meksykanki na ustach mężczyzny wykwitł zadowolony, tryumfalny uśmieszek. Prawnik rzucił z udawanym przestrachem - Już milknę. - kiedy to powiedział wyszczerzył się już bezczelnie i westchnął w duchu zadowolony. Ta złość dziewczyny nie była irracjonalna, niech przyzna że Aaron ją po prostu wkurzył - Szkoda. - jęknął z zawodem w głosie zdejmując z siebie kurtkę i przewieszając ją przez ramię - Myślałem już, że... - nie dokończył nie chcąc wytrącać jej bardziej z równowagi. Trzeba ludzi szanować. Ułożył sobie kurtkę za plecami, by mieć ją pod ręką. Otwarł usta by odpowiedzieć Carmie i został tak przez chwilę zastanawiając się nad wyborem - Piwo. - zawsze preferował wstawienie się lekko, w skrajnych przypadkach godził się na własny zgon.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:14, 06 Gru 2010    Temat postu:

- A tam. - spojrzała się na Aarona z dezaprobatą widoczną w jej oczach kiedy prawnik zaczął się dopytywać o w jakim jest nastroju myśląc o poczynaniach polityków na scenie kraju, w którym byli. - Zdegustowana. - odpowiedziała - I niezadowolona z tego, że wciskają ludziom ciemnotę a oni to łykają jak zgłodniałe pelikany. - wyjaśniła.

Ależ miał marzenia. Carma należała owszem do typu buntowniczek, ale nie preferowała walki z wiatrakami. Mierzyła siły na zamiary i zamiary na siły a wtedy dopiero tam, gdzie widziała jakieś możliwości, to działała. - No to jesteś ślepa. - odrzekła przyznając mu z kąśliwością w głosie rację. Jednak dodała też coś od siebie: - A Ty obłudny i zaprzeczający samemu sobie. - zaprzeczał swoim czynom w słowach i słowom w czynach. Też miał w sobie sprzeczności. Nie był od niej dużo lepszy.

Meksykanka przytaknęła przyjmując do wiadomości na co mężczyzna ma ochotę. Wyłowiła kelnerkę z tłumu ludzi kręcących się po salce po czym przyciągnęła ją spojrzeniem do ich stolika. - Poprosilibyśmy piwo, - zaczęła na ułamek chwili rzucając spojrzenie na swego towarzysza - a dla mnie jakiegoś drinka z tequilą. [i]I tak będzie podłej jakości, ale przynajmniej się do niej przygotuję.[i/] - złożyła zamówienie, po czym kiedy kobieta już odeszła, wróciła do gryzipiórka swą uwagą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:29, 06 Gru 2010    Temat postu:

- Czyli nic nowego. - stwierdził wzruszając ramionami - Jednak na tym polega polityka, prawda? Na wciskaniu złotych gór a dawaniu dolin egzystencji. Gdyby nikt tego nie łykał to już dawno by nas nie było. Bo każdy wiedziałby lepiej co jest lepsze. Tak, można powiedzieć, że mamy demokrację, że każdy głos jest równy i rządzimy wspólnie wybierając sobie przedstawicieli. Ładna bajka, no nie? - zapytał uśmiechając się krzywo i rozglądając przy tym po knajpie. Uśmiech Aarona skrzywił się jeszcze bardziej kiedy jego spojrzenie spoczęło na grupce kolesi w skórach bawiących się nieopodal ich kąta. Przymknął powieki zniesmaczony tym obrazkiem i spojrzał na kelnerkę która zjawiła się przy ich stoliku. Ten widok też nie za bardzo go zadowolił. Westchnął w duchu patrząc na usta Carmelitty, kiedy zajęła się składaniem zamówienia. To nie było marzenie, to było wyobrażenie. Jedno z wielu wyobrażeń Aarona, nic szczególnego. Kiedy kelnerka odeszła prawnik powiedział z zadowoleniem - Nie wszyscy muszą być aniołami. Mogę sobie być obłudny jeśli chcę. Ale dlaczego zaprzeczający samemu sobie? Raczej ze sobą się zgadzam, to że komuś mówię coś co nie jest zgodne z moimi przekonaniami a brzmi jakby było, to moja sprawa. - zakończył uśmiechając się do dziewczyny nagle niezwykle pogodnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:49, 06 Gru 2010    Temat postu:

- Demokrację. - prychnęła słysząc ciut przydługi jak na standardy Aarona wywód na temat polityki i tego co dla ludzi było by lepsze. - To znaczy mówisz o rządach bufonady i milczeniu ciemnoty. Aaron, weź przestań. Gdyby politycy nie skupiali swojej energii na pustych słowach i przechwałkach a przyłożyli by się do spełniania wyborczych obietnic lub choćby do działania a nie gadania, o ile lepiej by się wszystkim żyło. A tak, to tylko nabiją te swoje kieszenie banknotami za czynności, których raczej nie wykonują solidnie i siedzą zadowoleni. Widziałeś kiedyś polityka, który by schudł podczas swojej kadencji? - zapytała wpatrując się w prawnika - Bo ja nie. Siedzą tylko na tych tyłkach i myślą co by tu zrobić, aby się więcej nachapać. - pokręciła głową z dezaprobatą. Mogli by działać a nie gadać.

- No właśnie dlatego zaprzeczający samemu sobie. - odrzekła kiedy tylko kelnerka umknęła już w stronę baru - Mówisz jednym jedno a potem drugie i wiesz, pozostaje po twoich słowach czasem taki niesmak, że zmieniasz zdanie jak chorągiewka. Nadawałbyś się na polityka. - podsumowała. Nie obraziła go aby czasem tym sformułowaniem? Ona sama by się wściekła za porównanie jej z działaczką partyjną. chwilę później mieli już na stolikach ich zamówienie.

Carma sięgnęła do torebki i wyciągając z niej portmonetkę zapłaciła od razu kelnerce tak, jak to było tutaj w zwyczaju. Nie była to knajpa z kilkoma gwiazdkami i każdy rozliczał się z płatności od razu. Meksykanka pochyliła zaraz swe usta do unoszonej z blatu szklanki z drinkiem i upiła łyk żółto-czerwonego napoju, który jej zaserwował barman. Uśmiechnęła się znad szkła po tym do gryzipiórka. - No dobra, zejdźmy lepiej z tematu polityki, bo się ciężko zaraz zrobi. - stwierdziła ugodowo, aby nie zapędzali się za bardzo w sprzeczce słownej. - Powiedz mi, jakiej muzyki zazwyczaj słuchasz? - zapytała z ciekawości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:44, 06 Gru 2010    Temat postu:

Aaron, co rzadko mu się zdarzało, roześmiał się głośno, bo Carmelitta i jej pytanie o chudnących polityków rozbawiło go niemożliwie - Nie. - przyznał kiedy pierwsza radość, tak nieprzyzwoita, już opadła - Nie widziałem. I tutaj masz zupełną rację. Tylko jak sama stwierdziłaś nie zamierzasz się do polityki pchać, więc pozostaje ci jedynie pomstowanie pod nosem, bo nie przyłożysz palca by te rządy bufonady się skończyły. Chyba że masz to w planach. - powiedział unosząc w górę dłonie jakby nie miał nic przeciwko i nie chciał jej przeszkadzać - W takim wypadku droga wolna. Nie, nie nadawałbym się na polityka. - powiedział niczym nie zrażony. Nie pieklił się tak jak Carmelitta, bo był na to teraz zbyt leniwy - Wszędzie za tobą łażą, prywatność marna... - kobiet zero, bo zaraz wybuchają skandale obyczajowe. Polityk przecież musi godnie i przykładnie żyć - Nie zmieniam zdania jak chorągiewka. Zdanie mam zawsze jedno. Ja ci... - bo akurat tylko o niej mogli rozmawiać, o nikim innym - Pokazuję tylko różne warianty. Tak z ciekawości, by wiedzieć który wybierzesz. - wytłumaczył ze spokojem, choć troszkę musiał głos wytężyć. Wychylił się po swoje piwo oglądając je ze wszystkich stron jakby podejrzewał złoty płyn o najgorsze. Spojrzał ponad brzegiem kufla na Carmę i skinął głową dziękując jej za nie. Gdzie tam w sprzeczce, daleko im do tego było i drażniła się tylko Meksykanka, a nie Aaron. Przystał jednak na jej propozycję, bo nie oponował - Innej. - stwierdził oglądając się za siebie, na scenę i siedzącego na jej środku faceta z akustyczną gitarą - Chillout. Ale to wtedy kiedy nic mi się nie chce, przeważnie jest mi obojętne to co gra w tle.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Pon 23:45, 06 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 0:28, 07 Gru 2010    Temat postu:

Uniosła tylko brew słysząc śmiech Aarona. Jeszcze go do tej pory tak rozbawionego nie widziała, toteż była to dla dziewczyny jakaś nowość. - Owszem, nie zamierzam się do polityki pchać. - przyznała mu rację potwierdzając tym samym swoje wcześniejsze słowa. - Ale nikt nie powiedział, że nigdy nie mam zamiaru przyłożyć ręki do czegoś, co uważam za słuszne. Politykiem nigdy nie będę i nie chcę być, ale w tak zwanym własnym ogródku, jakby mnie coś drażniło, to nie zamierzam siedzieć z założonymi rękami. - wyjaśniła, by nie myślał, że ją to wszystko guzik obchodzi co robią lokalni politycy w rejonie gdzie sama mieszkała.

Jakby chcieli wyciąć las, w którym tak fajnie się biegało, na pewno by zaprotestowała. To pierwszy lepszy przykład kiedy by się zaczęła udzielać w zakresie, który mógł jej bezpośrednio dotyczyć. Nie była by szaloną zwolenniczką zachowania Rezerwatu w takim kształcie jak był, jeśli by coś rozsądnego zaproponowali, ale też wykiwać by się nie dała głodnymi kawałkami.

- Tak cenisz soją prywatność? - nie zauważyła żeby oddzielał aż tak ściśle osobistych spraw od służbowych. Może w stosunku do niej było to nieco zwichrowane podejście, ale jednak nie warczał gdy pytała o coś, co dotykało jego osobistych spraw. Fakt faktem, ze i w ich temacie nie drążyła za bardzo.

- Innej? To znaczy jakiej? - zapytała i zaraz usłyszała odpowiedź. - Chillout? - jakoś jej to do niego nie pasowało. Chociaż może... Spojrzała się na prawnika, jakby próbowała właśnie przykleić tuż nad nim tabliczkę z gatunkiem muzyki, której słuchał. Po chwili na moment rzuciła wzrokiem na scenę, na którą i on spoglądał. Zaraz jednak wróciła do Howarda uwagą. - A przy czym się najlepiej czujesz? - dopytała się o szczegóły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:41, 07 Gru 2010    Temat postu:

Mogła sobie darować to zdziwienie. Miała wtedy strasznie mało inteligentny wyraz twarzy, który do Carmelitty ani trochę nie pasował - Aaa... Działalność społeczna. - skinął z uznaniem głową - Wątpię by w tym twoim zarośniętym drzewami ogródku cokolwiek się działo. Rezerwat raczej jest nietykalny. - powiedział obojętnie pociągając z kufla pierwszy łyk i automatycznie lekko się krzywiąc. Nie przypominał sobie by kiedykolwiek jakikolwiek polityk zainteresował się tym rejonem kraju. Indianie sobie w nim żyli, nikomu nie szkodzili i dbali o to co mieli. A to była najlepsza z możliwych postaw jaką mogli reprezentować, przez to mieli spokój i swoje domy z dziada pradziada czy jak tam się u nich dziedziczyło - Nie wiem jakie cenienie masz na myśli. Nie chciałbym się znaleźć na pierwszych stronach gazet jeśli o to ci chodzi. - i to akurat dobrze zauważyła. Aaronowi jednak chodziło o większy, typowo polityczny rozgłos. A dlaczego miałby warczeć? Póki nie pytała o coś co by mu nie pasowało, to nie miał się na co denerwować. Poza tym rzekomo mieli miło spędzić czas, więc można powiedzieć że mężczyzna się starał - Mam ci wymienić artystów? - zapytał zakreślając ruchem palca spiralkę w powietrzu - Nie potrafię. Nie zastanawiam się nad tym kto tworzy. Słuchanie tego opiera się jedynie na przekręceniu gałki radia, albo wybraniu stacji w necie. - nigdy nie był takim pasjonatem, by grzebać w sieci i czytać wszystkie informacje jakie tylko napływały by ze świata muzyki której słuchał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:18, 07 Gru 2010    Temat postu:

Nie, nie mogła sobie darować tego zdziwienia. Nie omieszkałaby o wiele więcej zrobić, gdyby tylko mogła i miała na to chęć. Nie skomentowała tego w żaden sposób, nie wytknęła mężczyźnie jego tembru głosu podczas śmiania się, więc niech nie narzeka. - A w Twoim wspaniałym miasteczku coś więcej się dzieje? No raczej nie. - odgryzła się kiedy tylko miała okazję. Pokręciła przy tym przecząco głową. Wcale nie miała ochoty na czyny społeczne i działalność za przysłowiowe bóg zapłać. Miała na razie swojej roboty po pachy dużo, więc jeszcze branie się za dodatkowe zajęcia to już w ogóle nie wchodziła w grę.

Chwilę później popijając swojego drinka przytaknęła mu. Potrafiła zrozumieć, że Aaron niekoniecznie chciał być na afiszu. Też by nie chciała. - Nie, nie musisz. - odrzekła. - Tak tylko z ciekawości się pytam co bardziej Ci wpada w ucho a co mniej. - wyjaśniła będąc już o dziwo w połowie swojego drinka. Soczek jak dla niej. Niemal nie czuła w nim alkoholu. W sumie to żałowała, że nie poprosiła o podwójnego. Było by w nim więcej tequili, za którą przepadała. - Ach, chyba, że tak... - zrozumiała. Ona podobnie nie miała ulubionych wykonawców. Słuchała w większości wszystkiego jak leci i przy wszystkim mogła się dobrze bawić. No, prawie wszystkim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:45, 07 Gru 2010    Temat postu:

Mogła, w końcu ponoć każdy człowiek się śmiał i nie było to dla reszty ludzkości żadnym szokiem. I co miała do jego tembru? Teraz to chyba na siłę się czepiała - Carma... - zajęczał i wywrócił oczami - Daj spokój z tym 'wspaniałe'. - poprosił ja dość grzecznie, bo dziewczyna zaczynała go teraz irytować - Powiedziałem już coś na ten temat. Nic nie jest wspaniałe, ani ten kraj, ani Forks, ani La Push. - Aaron mógł być mniej czy bardziej wspaniały ale tematu jego osoby na szczęście nie poruszali - W porządku? - popatrzył na swoją dłoń i złączył kciuk z resztą palców - Więc zamknij jadaczkę i przestań się czepiać. - odchylił się w tył i zapadł w oparcie wlepiając natrętnie spojrzenie w Carmę, by wyobrazić ją sobie jako oddaną działaczkę na rzecz miejscowego społeczeństwa - Tak, właśnie tak. - potwierdził a jego wzrok z Meksykanki przesunął się na faceta który przechodził obok nich rozglądając się najwyraźniej za kimś - A ty? Chyba nie za bardzo się pomylę kiedy powiem że lubisz takie... - wskazał za siebie, gdzie facet siedzący samotnie na scenie zaczął szarpać struny gitary. Chyba zawierał się za jakiś cover - I co jeszcze? Błagam nie powiesz mi chyba, że te cięższe gatunki też?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:04, 09 Gru 2010    Temat postu:

Tak, każdy człowiek się śmiał. Jednak Aaron do tej pory jakoś nie okazywał zbytnio żadnych emocji. No, może poza jedną, jedyną sytuacją kiedy to... Kiedy lądowali razem w łóżku. Wtedy to i owszem, okazywanie emocji jak najbardziej mu wychodziło. Z pożądaniem na czele. Jednak jakoś śmiechem nie obdarzał jej uszu ani razu, więc stąd to zdziwienie Carmelitty.

A do jego tembru nic nie miała. Czy ona coś się uczepiła tego tembru? Przecież nie. Miał całkiem fajny, gardłowy, mocny śmiech i tyle. A że zaśmiał się pełną piersią, to i przyjemnie się tego słuchało. Nie dusił, nie powstrzymywał się, ot fajnie mu to wyszło. - Nic nie jest wspaniałe? - jakim cudem nie potrafił znaleźć nawet jednej rzeczy, którą określiłby tym mianem? I niech by się irytował ile wlezie. Jej nie przeszkadzało. Skoro on mógł ją denerwować, to i ona jego. - No jasne, że są rzeczy wspaniałe. Na pewno byś coś znalazł wspaniałego w Forks. Nie wierzę, że nie. Nie mieszkał byś tam, gdyby Cię nic tam nie ciągnęło. - odrzekła z przekonaniem.

- Ooo! - zaśmiała się z tego, jak próbował ją zatkać. - Teraz to się zamknij a tak, to w drugą stronę, to możesz się czepiać? Przestań! - prychnęła z lekką kpiną w głosie. Chyba prawnik nie lubił jak to w jego stronę szły docinki. kiedy on komuś je sprawiał, to było okej ale ktoś jemu, to nie bardzo.

I co on się tak natrętnie w nią wpatrywał? Mógł sobie wyobrażać co tam chciał. Musiał jednak uważać, żeby meksykanka przy takim natręctwie nie odebrała tego inaczej niż on by chciał. - Nie, nie pomylisz się. - przytaknęła - Lubię takie kawałki. Ale lubię też i inne. Te bardziej melodyjne i te mniej. - wzruszyła ramionami - W zasadzie, to nie mam jakiegoś ulubionego gatunku. No chyba, żeby spojrzeć na to pod innym kątem. To wtedy można powiedzieć, że wszystko przy czym da się tańczyć. I tak, te ciężkie brzmienia także. Żeby się solidnie wyżyć. - odrzekła wypijając ze szklanki końcówkę drinka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:28, 09 Gru 2010    Temat postu:

Jak nie okazywał emocji? A zniechęcenie, a złość? A jego irytacja? To chyba kwalifikowało się pod emocje. Aaron pociągnął z kufla i przekrzywił głowę w bok patrząc na Carmelittę i słuchając tego co mówiła - Może jest kilka wyjątków. - przyznał tutaj mając na myśli tylko i wyłącznie jedną osobę, osobę która teraz trzymała w dłoni zamówione piwo. Nie, ona nie mogła denerwować Aarona. Carma miała niepisany zakaz drażnienia prawnika. Że o tym nie wiedziała? Ważne że on wiedział - A to żeby gdzieś mieszkać trzeba czuć pociąg do tego miejsca? - zapytał kpiąco, bo dziwił się zdaniu dziewczyny - Nie sądzę. Miasteczko jak każde inne, ludzie tacy jak wszędzie. Nic wspaniałego, nic oryginalnego. - stwierdził wzruszając ramionami - Chyba że tak sobie definiujesz przyzwyczajenie. To faktycznie wtedy coś mnie tam trzyma i przyciąga. Oczywiście że mogę się czepiać. - powiedział pewnie zadzierając trochę nosa w górę. Zachowywał się jak każdy normalny człowiek. Lubił się czepiać, a nie lubił kiedy czepiano się jego, norma. Nie powinno jej to aż tak zaskakiwać. Nie przestanę. Myślisz że mi to nakażesz a ja twój rozkaz spełnię potulnie? Carmelitto... Aaron uśmiechnął się pod nosem do swych myśli. Co się wpatrywał? Podobała mu się, a to wystarczyło. Odpowiedź prosta zaspokajająca większość kobiet - Te mniej? - podpytał patrząc gdzieś nad głowę Carmy i przysłuchując się przez moment dźwiękom jakie niosły się po knajpie - Okej, to nawet jest dość melodyjne. Te mniej to takie przysłowiowe uderzanie po garnkach? - zapytał mając nadzieję że Meksykanka zaprzeczy. I rzępolenie na tych biednych gitarach, przez pseudomuzyków? Nie do przyjęcia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:17, 13 Gru 2010    Temat postu:

A tam takie okazywanie jego emocji. Coś z tym kiepsko mu szło, bo Carma puszczała to mimo chodem. I niby dlaczego ona nie mogła denerwować? Chciałby, żeby się zamknęła. Ale niech nie myśli o takiej wygodzie. Za dobrze by mu było. - Nie, nie trzeba. - odrzekła zgadzając się z nim - Ale przynajmniej sympatyzować w tym miejscu, to i owszem. - stwierdziła. - Inaczej byś nie wysiedział nawet chwili w takim miejscu. - no to chyba jasne. Gdyby nic go nie trzymało, to by nie wracał. Szybko zmieniłby swój adres zamieszkania.

- No uważaj, bo Ci uwierzę, żeś taki sentymentalny! - prychnęła. I niby z takiego powodu miałby ugrzęznąć w tak małej mieścinie? Musiało być więcej powodów niż tylko przyzwyczajenie. - Aha. - kiwnęła potakująco głową kiedy przeszli już na temat muzyki. Tak, takie mniej melodyjne uderzanie w gary i dawanie czadu. Właśnie takie coś także podobało się meksykance. Tak więc tym zgadzającym się przytaknięciem zawiodła prawnika potwierdzając jego obawy, że takie walenie w bębny i ogólnie pojmowana cięższa muzyka także się jej podobały. Nie musiała przecież słuchać tego co on.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:38, 13 Gru 2010    Temat postu:

Coś jej się nie podobało? Bo Aaron zmieni taktykę bez reszty i nawet głupiego 'co?' od niego nie uświadczy. Wiązało się to z zakończeniem tego wieczoru, który w zasadzie dopiero co się rozpoczynał. Bo nie mogła go denerwować. Nic jej do tego nie uprawniało. Jasne, że by chciał. Wiedział jednak że te marzenia płonne były i nigdy się nie ziszczą. Przybijało to trochę Aarona a to wywołało lekkie westchnięcie prawnika, kiedy Carma znów zaczęła mówić - Dlaczego sądzisz że bym nie wysiedział? - zapytał w swojej postawie widząc odbicie miliona innych ludzi, którzy jeśli już siedzieli w jednym miejscu, to sobie w nim siedzieli ile tylko mogli. I wcale nie wyglądali na takich którym przyzwyczajenie spędzało sen z powiek - A co ci szkodzi wierzyć? - zapytał retorycznie, ale dodał - Nie, nie jestem jednak tak sentymentalny jak wyolbrzymiasz. Powiedziałem, przyzwyczajenie. A przyzwyczajenie to rutyna, a nie sentyment. - uciął. Aaron nie ugrzązł nigdzie. Sobie wyobrażała najgorsze chyba. W ogóle to ciekawe co sobie wyobrażała. Co też według panny Sanchez było takiego w Forks by trzymało tam prawnika? - O boże... - mruknął pod nosem w duchu zapamiętując że muzykę w ich dyskusjach lepiej pomijać, bo mogłoby to rozpętać mały konflikt. Jednak o gustach chyba się nie dyskutowało, więc Aaron wspaniałomyślnie sprawę przemilczał i tak dużo ujawniając swoim pomrukiem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Pon 22:39, 13 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 23:23, 13 Gru 2010    Temat postu:

A czy ona coś mówiła, że jej się nie podobało? Teraz to on się czepiał a przecież właśnie wypominał to samo dziewczynie. No już by się tak nie nadymał. Od razu mieli by skończyć miły, wspólnie spędzany wieczór. Nie było chyba tak źle, by mieli to zrobić, prawda?

- Czemu byś nie wysiedział? - powtórzyła wzruszając ramionami. - A nie wiem. Tak po prostu mi się wydaje. - stwierdziła - Sprawiasz wrażenie człowieka ambitnego, który nie dał by się usadzić w miejscu tylko i wyłącznie z samego przyzwyczajenia. - wyjaśniła lekko łechcąc jego ego porównaniem go do ambitnej osoby.

- No co 'o boże'? - chyba przesadzał. Przy odrobinie optymizmu wszystkiego dało by się słuchać. - Nie jest aż tak źle. W odpowiednich warunkach i okolicznościach... - odrzekła spoglądając się z niezadowoleniem na swoją pustą szklankę. Kelnerki, kiedy się wokół rozejrzała, nie było w pobliżu widać. Zaczęła się unosić ze swojego miejsca. - Jeszcze jedno piwo? - zapytała kiwając w stronę jego szklanki głową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:06, 14 Gru 2010    Temat postu:

Nie mówiła. Ale Aaron pytał, na to mu dali język i obdarzyli darem wysławiania się by pytać mógł. Więc dlaczego tego nie wykorzystać? To dawało możliwość by jak sama Carma błyskotliwie zauważyła poczepiać się jej. Fantastyczna możliwość. Nie, fakt. Nie było aż tak źle by wieczór już zakończyć. Aaron uniósł w górę brwi. No czemu? Z ciekawością oczekiwał odpowiedzi Meksykanki. Za tego 'ambitnego' oklasków nie dostanie, ale na twarzy tak zatytułowanego pojawił się słaby uśmiech - W takim razie muszę cię rozczarować. - przyznał Aaron z boleścią w głosie - Bo albo nie jestem tak ambitny jak sobie wyobrażasz, albo jestem ambitny w innych dziedzinach i miejsce w którym mieszkam jest dla mnie sprawą drugorzędną. - tutaj może trochę przesadził, ale nie mieszkał źle więc mógł sobie na takie niedociągnięcie pozwolić. Uśmiech prawnika zyskał na klasie kiedy odparł - Właśnie 'o boże'. Właśnie w 'odpowiednich warunkach i okolicznościach.' - nie mieściło mu się w głowie by chcieć słuchać czegoś co często wydawało mu się bezduszną, pozbawioną czegokolwiek mieszanką bezsensownych dźwięków i wrzasków. Nie potrafił wyobrazić sobie okoliczności o jakich Carma wspominała. Mężczyzna pokręcił przecząco głową samemu zerkając na szklankę, którą ciągle dzierżył w dłoniach i obracał wedle uznania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:43, 14 Gru 2010    Temat postu:

Jakąż to dziką przyjemność dawało mu czepianie się meksykanki w każdy możliwy sposób. Zupełnie nie wiedziała po co stworzyciel dał mu i język i usta, by wykorzystywał je do takich celów. Mógł chociaż ograniczyć to jakoś programowo. Bo, do jego głosu jako takiego a tym bardziej już ust samych w sobie, to nic nie miała. A wręcz przeciwnie, całkiem przyjemnie ją całowały, kiedy już prawnik zapominał o tym jak bardzo tej swojej klientki z Meksyku nie znosi.

- A w jakiż dziedzinach jesteś ambitny w takim razie? - zapytała z ciekawości, skoro już tak bardzo się upierał przy tym, żeby bronić swoich ambicji. Skoro jednak jej towarzysz nie miał ochoty na nic więcej na razie do picia, dziewczyna sama się zebrała do baru. - Zaraz wrócę. Poczekaj chwilę, tylko sobie coś jeszcze wezmę do picia... - rzuciła w skrócie na kilka chwil umykając w stronę, gdzie barman serwował drinki.

Wróciła dość szybko, trzymając w dłoni wysoką szklankę napełnioną pomarańczowym płynem. Wsunęła się na kanapę, siadając w miejscu, gdzie wcześniej siedziała, rzucając przeciągłe spojrzenie na Aarona. Ot tak, po prostu, bo miała ochotę. - No dobra, już jestem. A więc? Ambicja Aarona Howard... - przypomniała o czym rozmawiali przed chwilą - No to słucham. - rzuciła jakby rozpoczynając na nowo ten temat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:01, 15 Gru 2010    Temat postu:

Tak, wszędzie można było znaleźć coś co człowieka cieszyło. Jak się okazało Aaron pod tym względem był wyjątkowo bezproblemowym facetem, bo potrafił zabawić się wszystkim. Stworzyciel dawał każdemu język i usta, a kiedy to obmyślał nie pomyślał niestety o konsekwencjach, cóż nie wszyscy musieli być mili. Nie, dlaczego miałby zapominać i tym bardziej o tym że rzekomo Carmy nie znosił? Lubił dziewczynę, nawet bardzo, po prostu lubił także się z nią podroczyć, choć czasem to pewnie daleko temu było od standardowego pojęcia 'podroczenia się'. Aaron uniósł do ust szklankę, by dać sobie chwilę na przemyślenie odpowiedzi, ale dostał ją bez tego. Kiedy Meksykanka poszła do baru prawnik jednocześnie zastanawiając się nad swoją ambicją zajął się krytycznym komentowaniem w umyśle najbliższych mu ludzi, gości takich jak on. Nikt nie zebrał pochlebnych opinii. Kiedy Carma wróciła nie odmówił sobie i wytrzymał jej spojrzenie. Że też ci się jeszcze chce... Aaron przesunął dłonią po czole zastanawiając się jakim cudem przeszli na jego temat, skoro to on maglował z upodobaniem Carmelitę, a nie odwrotnie. Odchylił głowę w tył próbując znaleźć jakąś dziedzinę życia w której działał ambitnie - Praca...? - w końcu trochę musiał się postarać by skończyć studia. Zemsta. Bywa słodka i trzeba do niej odrobiny ambicji. Krótka była ta lista. Krótka i treściwa, ale prawdziwa. Bo przecież o nic więcej się nie starał, bo zwyczajnie mu nie zależało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:12, 15 Gru 2010    Temat postu:

Szkoda tylko, że to zabawianie się Aarona padało na dogryzanie Carmie. czasami był z tym nie do wytrzymania. Ale cóż, widać ten element tak miał i nie było o czym mówić. Przecież nie wymagałaby od niego zmienienia się tylko ze względu na to, że jego docinki ją czasami irytowały. Nie było jeszcze aż tak źle. Jakoś się dawało to ścierpieć. A jak już nerwów nie starczało, to można było zawsze warknąć. Też sposób.

Lubił ją? Oj! To coś nowego! I coś tak absurdalnie dziwnie brzmiącego z jego strony, że aż podejrzanego. Ciekawe gdzie schował bacik na nią, skoro wystawiał marchewkę na pokuszenie. Rozsiadła się wygodniej na kanapie upijając sporego łyka ze szklanki. O wiele lepsze... Przynajmniej ma kopa. Uśmiechnęła się odruchowo do swoich myśli, posyłając na swoje nieszczęście ten uśmiech w stronę siedzącego naprzeciwko niej prawnika.

Wytrzymał jej spojrzenie? To jakiś plus. Ten uśmiech okrasił zatem moment kiedy meksykanka swoje spojrzenie opuściła, przenosząc je na serwetnik, który stał opodal świeczki na blacie stołu. Wyciągnęła jedną z serwetek bawiąc się nią w dłoniach, składając na pół i pieczołowicie dogniatając opuszkami brzeg. - Praca? - uniosła brwi wbijając znów w niego spojrzenie - I coś jeszcze? - dopytała się niczym terapeuta na spotkaniu przy psychoanalitycznej kozetce. - Nie wierzę... Coś jeszcze musi być. - stwierdziła. Gdzieś z tyłu na scenie zaczęli rozstawiać jakiś sprzęt, w tym także i ekran do rzutnika, dostawiając obok niego telewizor nie wiedzieć po co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:42, 15 Gru 2010    Temat postu:

Dlaczego szkoda? Aaronowi nie było szkoda, miał tego w jakikolwiek sposób żałować? Jeszcze czego. Tak, ten element tak miał. A jak sobie Carma warknie to znów przypomni prawnikowi pewne określenie na które ostatnio pieniła się aż miło było popatrzeć. Jakiego tam nowego. To że ją lubił nie było czymś nowym. Myślał że to dość oczywiste. Nie sypiał z kobietami, których nie trawił. Logiczne. I zaraz bacik. Owszem, bywał złośliwy, ale sprzeciwiał się znęcaniu się nad zwierzętami. Stąd i bacik kojarzył mu się źle. A dlaczego miałby nie wytrzymać jej spojrzenia? Nie była princessą na tronie by musiał uciekać wzrokiem - Praca. Nie dziw się. Ty w tym przypadku jesteś tak samo ambitna jak ja. - powiedział powstrzymując się od bardziej warkliwego tonu. Irytowało go kiedy Carmelitta powtarzała za nim pytania jak echo. Zerknął pobłażliwie na jej najnowszą zabawkę i utopił swoje złośliwostki w łyku piwa. Aaron przeczesał włosy robiąc w nich totalny bałagan próbując znaleźć coś jeszcze w czym byłby ambitny. Otwarł usta i zawahał się przez chwilę - Dobór partnerki. Choć nie wiem czy nazwiesz to czymś ambitnym. - powiedział obojętnie. W każdym wypadku raczej pod tym względem leniwy nie był, bo nie zadowalał się byle czym i nawet dziwki wybierał porządne. Wystarczy ci? Chyba że sama wiesz lepiej niż ja, więc proszę, oświeć mnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:54, 21 Gru 2010    Temat postu:

Owszem, on pewnie nie miał czego żałować. Gorzej sprawa wyglądała od strony Carmelitty, bo dziewczynie niekoniecznie musiało się podobać to, ze po niej niejednokrotnie jeździł jak po łysej kobyle. On chyba lubił ją wnerwiać do białej gorączki. Byle pretekst dawał mu możliwość wskoczenia na Carmę i pojeżdżenia od góry do dołu rzucając jakieś wkurzające meksykankę określenia.

Po chwili zastanowienia się, musiała mu przytaknąć. Była ambitna pod względem pracy, tu miał bezsprzeczną rację. Jak to niefajnie było mu potakiwać zbyt często. Jednak w tej kwestii nie miała żadnego argumentu, dla którego mogłaby zaprzeczyć. Tym bardziej, że zgadzała się z nim. - No... tak. - odpowiedziała - Może i jestem 'ambitna' - zaznaczyła ostatni wyraz ujmując palcami cudzysłów - w kwestii swojej pracy. - Co on miał do jej serwetkowej zabawy? Nigdy nie składał sobie chusteczek w kostkę czy trójkąty? Carmelitta często to robiła dla zajęcia sobie czymś rąk. Dziwny był.

- Pod jakim względem dobór partnerki? - dopytała się. Jakoś nie wydawało jej się do tej pory, by Aaron szukał dla siebie kogoś na stałe a pod tym chyba raczej względem stosowało się o wiele bardziej restrykcyjne ograniczenia. Co do tych, jakby to ująć 'jednorazowych' partnerów można było chyba być o wiele bardziej pobłażliwym. - Jesteś wybredny czy... Masz po prostu swoje wysokie wymagania, których żadna jeszcze nie spełniła? - dodała jeszcze jedno pytanie, nad którego kwestią właśnie w myślach dywagowała. - No i partnerki... na miłe spotkanie czy mówisz tak ogólnie o... inwestycji w swój przyszły czas? - rzuciła z zaciekawieniem. Właśnie poruszył ciekawy dla niej temat. Meksykanka była ciekawa czy prawnik na pewno podchodzi do życia w podobny sposób jak ona, bez zobowiązań raczej większych czy mniejszych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:10, 22 Gru 2010    Temat postu:

Carmelitty akurat nikt o zdanie nie pytał i mało istotne było to co odczuwała. Tak, Aaronowi to się jak najbardziej podobało. Całkiem sympatycznie się z nią wykłócało na mniej czy bardziej poważne tematy. Wiedział że się nie mylił. Wystarczyło posłuchać jak mówiła o swym zajęciu, jak podkreślała swoje zadania, swoje obowiązki. Fajnie, właśnie, że fajnie jest tak potakiwać, prawnikowi to że ma rację bardzo się podobało - Nie 'może', tylko całkiem bardzo ambitna jesteś w kwestii swojej pracy. - poprawił Carmę nie wiedząc dlaczego użyła cudzysłowia i dlaczego nie przyznała mu racji gładko tylko zacięła się na wstępie. Nie, nie składał sobie niczego z serwetek - Jak jakim? - zapytał nie łapiąc jej pytania tak samo jak tej zabawy serwetką. Popatrzył na dziewczynę zastanawiając się czy jest wybredny, czy podpada pod taką kategorię, ale chyba uznał że tak - Owszem, jestem wybredny. Nie wiem czy wysokie. Czujesz się kobietą dla mężczyzn z wymaganiami? - zapytał przewrotnie by ułatwić sobie odpowiedz. Jeśli by się czuła to Aaron miał wymagania i znając opinię Carmy o sobie byłby nawet dość wysokie. Jeśli nie... Chyba nie było 'nie'. Oboje mieli dość wygórowane wymagania - Och nie! - zawołał jakby uraziła go którąś z kwestii - Nie, tylko nie inwestycje. Nie. Miałem na myśli to pierwsze. Miłe spotkanie. - wytłumaczył kręcąc lekko głową jakby perspektywa czegoś poważniejszego przerażała go niczym małego chłopca. Trudno zgadnąć czy na tym świecie była taka, która sprostałaby wymaganiom Aarona i to jeszcze na tyle by zostać przy mężczyźnie na stałe. Abstrakcja jakaś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:00, 22 Gru 2010    Temat postu:

No jasne! Bo kto by się tam jej pytał o cokolwiek. W końcu była jak na razie nielegalną emigrantką, która nie miała prawa głosu do niczego. A już tym bardziej do obrony swoich praw przed prawnikiem. Jednak Carma nie miała najmniejszego zamiaru odpuszczać sobie stawania za swoimi przekonaniami i nawet, gdyby gryzipiórek jeszcze bardziej zamierzał na nią wsiadać z tymi swoimi dogryzkami, to była pewna, że wciąż będzie samą siebie przed nim bronić. Jeszcze na tyle sił jej starczało. I samozaparcia.

Użyła cudzysłowu, bo tak. Czy to wystarczający argument? Nigdy nie analizowała czy jest ambitna pod względem swojej pracy czy też nie, ale jak by się tak serio na spokojnie na to spojrzeć, to rzeczywiście była ambitna i to bardzo. No, ale to, że nie załapał od razu o co jej chodziło w tej jej odpowiedzi, to dziwne. A wydawał się być takim inteligentnym facetem. Jakże pozory mogły mylić... No, dobra. Przesadzała. Aaron był inteligentnym facetem i pewnie dlatego właśnie po chwili zajarzył o co jej chodziło.

Spojrzała się kątem oka w bok, na scenę, na której tym razem ustawiano dwa mikrofony na stojakach. Jeden wylądował dosyć z boku, drugi zaś na samym środku podestu. Na kranie, który wisiał już zwycięsko zawieszony na haczyku wbitym w ścianę pojawiło się na ułamek kilku sekund kilka linijek tekstu i dziewczyna od razu załapała co się święci. Powróciła spojrzeniem do swojego towarzysza, słuchając jego gorliwej odpowiedzi, upijając w tym czasie kolejnego łyka szczypiącego w język od cytryny zawieszonej na brzegu szklanki, napoju.

- Chyba mylisz pojęcia. - stwierdziła całkiem swobodnie. - To nie ja jestem dziewczyną dla mężczyzn mających wymagania, ale w drugą stronę. To ja mam wymagania. - odrzekła uśmiechając się kącikiem ust. Chyba mu wcale nie ułatwiła odpowiedzi na jej pytanie, prawda? Wciąż było chyba ciężko odrzec coś konkretnego w tym temacie. - No, ale jeśli pytasz się o to czy, załóżmy retorycznie, czułabym się 'dziewczyną dla facetów z wymaganiami', to... chyba tak. Skoro w jedną stronę są takowe, to czemu i Twoja płeć nie mogła by mieć sobie chociaż trochę władzy w pewnych dziedzinach takich jak dobór partnerki po zawyżonych kryteriach. - już go wnerwiła swoją odpowiedzią? Ciekawa była, bo jej słowa aż prosiły się same o odpysknięcie na nie jakoś.

Słowa Aarona wybitnie zaznaczyły jej obszar, w którym mogli się poruszać oboje. Meksykanka, ku swojej uldze, zrozumiała, że mężczyzna nawet i kilkunastodniowego romansu chyba nie planował w swojej karierze zaznać a to była dość ważna dla niej informacja. Trochę szkoda, że tak, ale cóż... Z drugiej strony fakt, iż nie szukał sobie nikogo nawet i na taki krótki okres, był dla niej pozytywnym. Jej co prawda nie przeszkadzało by takie zajęcie sobie nawet i miesiąca czasu jakąś sympatyczną drugą osobą, ale także i związek 'na jeden raz' jej odpowiadał. Uśmiechnęła się szerzej zakładając nogę na nogę i odruchowo poprawiając kraniec swojego długiego swetra, który tylko jakimś cudem zasłaniał jeszcze jej biodra, kiedy siedziała.

- No dobra. Partnerka na miłe spotkanie dobierana sobie po wyjątkowo rygorystycznych kryteriach... A Twoje plany na przyszłość? - zapytała z ciekawości składając sobie w jakąś mniej lub bardziej zbitą jedną całość swoje wyobrażenie o prawniku i jego podejściu do życia. Pierwsze, nieco chaotyczne dźwięki perkusji czy basów rozeszły się z głośników, gdy obsługa testowała sprzęt nagłaśniający podłączany do tego, by rozpocząć w knajpie wieczór z karaoke. Wyciem karaoke pewnie w większości wypadków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:37, 22 Gru 2010    Temat postu:

Jasne. Na pewno nie Aaron. Aż tak ciekawski nie był by interesować się uczuciami innych, chyba że chodziło o te z negatywnym zabarwieniem. To co innego. A zmuszał dziewczynę do bronienia swoich praw? Raczej nie, prawda? Niewolił ją? Nie. Zakazywał wypowiadania własnego zdania? Nie. Maltretował czy czynił jakiekolwiek inne uszczerbki na zdrowiu psychicznym czy też fizycznym? Też raczej nie. Tak źle jej z nim było? Niewdzięczna. Nie. 'Bo tak' jest argumentem bezsensownym i z najniższej półki wziętym. Niech nie przesadza za bardzo. W końcu, w ogólnym rozrachunku i przymknięciem oka na to i owo na Aarona narzekać nie można było. Prawnik, widząc spojrzenie Carmy pomyślał że lepiej będzie jeśli on sam na scenę nie spojrzy. Dla własnego spokoju. Aaron roześmiał się i zakrztusił łykiem piwa kiedy Carmelitta oznajmiła jaką rolę przypisuje sobie w związkach damsko-męskich. Nie, odpowiedzi nie ułatwiła, ale rozbawiła za to prawnika który rozkaszlał się i otarł łezkę z kącika oka. Nie mylę pojęć. To ty nie chcesz zaakceptować z miejsca mojego, poprawnego, punktu widzenia. - Hm... Retorycznie... - podjął podobnie jak Carmelitta - To chyba jest tak jak mówisz. - przyznał i tym razem to on jej przytaknął. Jacy oni zgodni - Wymagasz ty i wymagają inni od ciebie. Całkiem zdrowe spojrzenie na sprawę. - powiedział. Nie, o dziwo go nie wnerwiła. Niby dlaczego? Według Aarona to było poprawne. On nie spotykał się z wywłokami i odwrotnie, wywłoki nie spotykały facetów jak Aaron, bo miały inną klientelę. To tak jakby nagle uderzył do jakieś głupiej nastolatki. Dobór naturalny się liczył choć w niektórych przypadkach chyba gdzieś gubił się po drodze. Co do tego kilkunastodniowego romansu to się zapomniała. Chyba że nie liczyła ich wzajemnych stosunków jako jedyny w swym rodzaju, pokrętny romans, a znali się dłużej niż dni 'kilkanaście'. Aaron uniósł brwi w górę z zaskoczeniem stwierdzając że z Meksykanką rozmawia się mu lepiej niż z kimkolwiek innym - W sensie? - zapytał, ale wiedział o co jej chodziło więc wzruszył ramionami i powiedział obojętnie - Brak. Na tą chwilę jak i większość przyszłych lat brak. - zerknął w stronę sceny chcąc się dowiedzieć czy to strojenie kolejnego zespołu czy coś innego. Uśmiechnął się lekko i zapytał Carmę - Jak ci idzie ze śpiewaniem? - zamierzał ją wkopać? Mogła tak sądzić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:57, 28 Gru 2010    Temat postu:

Jaaasne. Jeszcze chwila takiego zapierania się i Carma zacznie uważać, że on taki miłosierny jest dla wszystkich. No bez przesady. I bardzo dobrze dla jego własnego spokoju, że nie spojrzał się na scenę. Chociaż może tu meksykanka przekładała własną miarę na Aarona, ale uznała raczej, że zapewne prawnik nie będzie gorącym zwolennikiem karaoke skoro z takiej strony do tej pory nie dał się poznać. Bo przecież poruszali już wcześniej, dość pobieżnie, ale jednak poruszali ten temat.

To jej teoria była jedyną słuszną. Jeśli już, to jak by się tak uprzeć, mogli rzeczywiście dość do jakiegoś porozumienia. Tak w ostateczności. No bo... (Nie zaczyna się zdania od 'no bo') Bo ponieważ... No nie ważne jak by tu zacząć zdanie. Kwintesencją było jednak to, że zawsze tak było, iż z dwóch stron pojawiały się wymagania, które jeśli tylko znajdowały wspólną wykładnię, to były w porządku.

Ich wzajemne relacje raczej nie można było nazwać romansem. A przynajmniej nie dla Carmy. Ot, spotykali się ostatnio czasami, by miło spędzić chwile. Jednak daleko tym chwilom było do wzajemnej fascynacji sobą i jakiegoś zauroczenia. Jeszcze jakoś dziewczyna nie zaczęła tracić głowy dla mężczyzny i jak sądziła odwrotnie było podobnie. Całkiem zdrowe podejście. Chociaż... faktycznie gdyby spojrzeć na to inaczej, ich wzajemne relacje były w tej chwili jakimś pokrętnym romansem. Bardzo pokrętnym, ale jednak.

- No, w sensie takim... - zaczęła - A z resztą. - machnęła po chwili ręką - Nie ważne. - puściła temat niedokończonym, bo stwierdziła, że bez sensu się w niego zagłębiać. I tak jej nie obchodziło jakie prywatnie ma plany Aaron co do swojej przyszłości. Jakoś nie chciała za bardzo regulować ich tego pokrętnego romansu w żaden sposób, skoro taki kształt układów jej jak najbardziej odpowiadał. Nikt nikomu nie zadawał konkretnych, zobowiązujących w jakikolwiek sposób pytań i chyba było to dobre dla nich dwojga. Przynajmniej nie rozczarowywało i nie tworzyło złudnej iluzji obietnic nie do spełnienia. Poza tym zawsze łatwiej jej się będzie z nim rozstać, jeśli żadne deklaracje, nawet te najmniejsze nie padną.

I jednak spojrzał się na scenę. Westchnęła z rezygnacją samej podążając wzrokiem w stronę podestu na sali, w której siedzieli. - Co?! - zapytała odruchowo - Oj nieee... Lepiej nie... - mruknęła w odpowiedzi. Chyba nie liczył na to, że meksykanka wylezie na scenę i weźmie udział w tych zawodzeniach. Miała taką nadzieję. Jednym większym haustem wypiła całą zawartość swojej szklanki z zafrasowania i z ulgą stwierdziła, że jakiekolwiek napięcia ostatnich dni powoli z niej pryskały pod wpływem rozluźniającego efektu działania alkoholu. - A co? Ty śpiewasz? - zapytała chcąc odbić piłeczkę rozmowy o śpiewaniu w stronę gryzipiórka. Tak chyba było by lepiej. Moje zawodzenia sprawdzają się co najwyżej pod prysznicem. Albo aby wykończyć wszystkie syreny w okolicy. Świetnie się sprawdzają. Raz się usłyszy ten głos i już więcej nie ma się ochoty pojawiać w mojej okolicy, gdy śpiewam. Ale tego nie musisz wiedzieć. Nie ma to jak samokrytyka. Może nieco na wyrost, bo całkiem niezły miała głos, ale lubiła w tej kwestii sobie pomarudzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:04, 29 Gru 2010    Temat postu:

A wątpiła? Nie wierzyła w dobre serce Aarona? Jak tak mogła? Przecież był tak miłym mężczyzną... Fakt, bez przesady. Nie, nie, nie był fanem występów na żywo. Zdecydowanie nie. I w wykonaniu swoim i w czyimś. Aaron uważał że to poniekąd ośmieszanie siebie samego, chyba że ten ktoś był naprawdę utalentowany. Tak, liczyła się kwintesencja i Carma całkiem ładnie to ujęła. Wspólna wykładnia. To było tym o czym oboje myśleli. Bo aż jej tego pogratuluje i to szczerze pogratuluje. Oj a czy w definicji romansu, o ile takowa w ogóle powstała, było coś o zauroczeniu. Głupie pytanie, w zasadzie bez tego ani rusz. Ale nazywanie tego przyjaźnią typowo łóżkową, obdartą ze wszystkiego innego, było takie bezduszne i nijakie. Drętwe. Romans kojarzył się o wiele przyjemniej. W ich wypadku namiętne wyznania były zastąpione jadowitymi syknięciami, a kwiaty i inne drobne podarki zastępowały urzędowe dokumenty, raz wręczane przez Carmę Aaronowi a innego razu zaś odwrotnie. Pokrętny romans. Skoro Meksykanka nie chciała wiedzieć więcej prawnik nie poczuwał się do tego by cokolwiek jeszcze jej tłumaczyć. Jakie ona miała zdrowe podejście do sprawy, poezja. Aaron odchylając się lekko w tył dopił resztę swego piwa i odstawił puste naczynie po nim na stolik obmyślając plan sprowokowania Carmy lub zaciągnięcia jej na scenę - Dlaczego lepiej nie? - zapytał uprzejmie - Przecież nikt nie usłyszy... - niech go pokąsa. Knajpa do opustoszałych nie należała. Zamachał palcem i odparł - Nie okręcaj kota ogonem. Mówimy teraz o tobie panno Sanchez. - mężczyzna wstał i obszedł stolik. Zatrzymał się obok dziewczyny i wyciągnął do niej dłoń - Chodź, przecież nie będę się z ciebie naśmiewał. Przypominam ci że mieliśmy się zabawić, a... - stanął na palcach i wyciągnął szyję, bo mimo że był wysoki to czegoś dostrzec nie mógł - Stół do bilardu obstąpiony. Choć Carmie. - zdrobnił, nawet i ładnie chyba, jej imię posyłając dziewczynie jeden ze swych lepszych uśmiechów. Widać jedno piwo, po całym tygodniu ciężkiej pracy potrafiło szybko zagwarantować zapomnienie o ośmieszaniu i innych takich - Chodź, proszę. - poprosił! Niech Carma to rozpatrzy, bo rzadko mu się zdarzało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 21:45, 31 Gru 2010    Temat postu:

To Aaron miał dobre serce? Ojej. Cóż za dramat. Do tej pory się dziewczynie wydawało, że jej ulubiony prawnik jest mężczyzną bez serca i bez skrupułów. To w jej mniemaniu bardzo ułatwiało wszystko w działalności prawnej. Zburzył jej światopogląd i zachwiał jej pewnością w takim stanie rzeczy. Ach ten Howard...

No, w sumie jak by tak spojrzeć w tym ich, nazwijmy to dość naciąganie, emocjonalnym romansie było sporo z zauroczenia. Tym, czego sobie nie potrafili uświadomić i tym, co ich tak do siebie ciągnęło pomimo aż tak drastycznych różnic między jednym a drugim. Byli jak ogień i woda w wielu dziedzinach. Może to właśnie to doprowadziło ich do tego układu w jakim się znajdowali. I owszem, pełne namiętności wyznania zamienili na całkiem inne słowa, równie jadowicie co pasjonująco wypowiadane. Widać skoro im z tym dobrze, to nie było co narzekać. Te jednostki najwyraźniej tak miały i już. Skoro im pasowało, to nie było problemu.

- Bo... Nie przepadam za śpiewem. - odrzekła unosząc dłoń w górę i przyciągając tym gestem kelnerkę, która moment później zjawiła się przy ich stoliku. Carma zamówiła jeszcze raz to samo, zarówno dla siebie, jak i dla gryzipiórka. - Poza tym chyba nie chciał byś słyszeć mojego wycia. To mogło by być drastyczne przeżycie. - rzuciła po chwili kiedy kobieta stojąca jeszcze moment temu stojąca nad nimi, zniknęła drepcząc w stronę baru po ich zamówienie. - Taaa... Jasne. - odrzekła - Nikt nie usłyszy. Aha. Już to widzę. - przycisnęła palcem swoją dolną powiekę, by pokazać jak bardzo do tego jest przekonana, co powiedział Aaron.

- Nie obracam kota ogonem! - żachnęła się w jego stronę - Przyznaj się, jak Tobie idzie ze śpiewem? - rzuciła mając nadzieję, że prawnik w końcu skapituluje i daruje jej kwestię jej nucenia dla siebie pod nosem. Bo przecież nie dla uszu innych. - No taaak. - przytaknęła zgadzając się, że racją było to, iż mieli się zabawić. Ale oni razem a nie tylko on jej kosztem. No, jak już tak zdrobnił jej imię, to coś zaczęło się w dziewczynie łamać. - Eeeej... - jęknęła. - Ale bez takich no! - próbowała się wybronić za wszelką cenę starając się obronić swoje stabilne, siedzące miejsce przy stoliku i nie dając się wyciągnąć w stronę sceny.

A na niej już wszytko przygotowano i pierwsze osoby już zdążyły wylosować swoje utwory do wyśpiewania. Jakiś opasły gość w średnim wieku łamanym głosem wyduszał z siebie nieziemsko zawodzące dźwięki przypominające bardziej zarzynanie prosiaka niż hit sprzed kilku lat z filmu Titanic. Zwłaszcza ten jego męski głos nie pasował do lekkich, melodyjnych słów śpiewanych do tej pory przez Celine Dion.

Nim prawnik wyciągnął dziewczynę w stronę sceny, zdążyła wrócić kelnerka z ich zamówieniem. Jeju nooo... Ten jego uśmiech w połączeniu ze zdrobnieniem jej imienia, to już był cios poniżej pasa. Meksykanka łapiąc w ostatniej chwili swojego nowego drinka, dała się wreszcie pociągnąć w stronę sceny. - No niech Ci będzie... - westchnęła podając rękę swojemu towarzyszowi - Ale staniesz ze mną na scenie. - wskazała palcem dłoni trzymającej szklankę z pomarańczowym napojem na pierś mężczyzny. - Albo przynajmniej gdzieś obok. - stanęła tuż przed prawnikiem, pociągnięta w górę, do pionu tak, że niemal wpadła w jego ramiona. Wykorzystując sytuację musnęła ustami jego kącik jego ust wywracając przy tym z niby niezadowolenia oczami. I dała się poprowadzić na scenę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:35, 31 Gru 2010    Temat postu:

Koszmar, a nie dramat. Prawnik z sercem. To nie było normalne ani trochę. Co zrobił? Och, przeprasza stokrotnie, bo nie miał pojęcia że z Carmą takie rzeczy się będą działy. Naprawdę, nie chciał by jej światopogląd upadał, tym bardziej z powodu jego jakże skromnej osoby. Nie był godzien - A ja nie przepadam za odmowami. - zaznaczył co raczej było już dla niej oczywiste. Mogła sobie tak gadać i grać na czas przywoływaniem kelnerki. Aaron poczeka, w niektórych sytuacjach potrafił pokazać ogrom, anielskiej wręcz cierpliwości - Dlaczego nie? - zapytał unosząc w górę brwi, kiedy kelnerka odmaszerowała w stronę baru - Och, nie może być tak źle. Pojęcie drastyczności można szeroko postrzegać i zaręczam ci że nieudolności które pokazuje osoba śpiewająca... Nie nazwałbym drastycznością. - jaki on cholernie miły się zrobił, nie do pomyślenia! Nie powinna mu chyba zamawiać tego drugiego piwa, bo trudno zgadnąć jak to się skończy. Narzekania dziewczyny skwitował jedynie uśmiechem i wywróceniem oczami. A kto? No chyba że ktoś z twoich znajomych tutaj jest, a ja go nie znam, więc pewnie wtedy by i ktoś usłyszał. Wyszczerzył się jednak szerzej kiedy zaoponowała urażona jego oskarżeniem - Obracasz. Uciekasz od tematu... Nazwij to jak chcesz. - powiedział obojętnie drażniąc się z Carmelittą aż miło - Źle. - przyznał bez ogródek, jak prosiła. Nie widział powodów by akurat tutaj mijać się z prawda, bo mogło się to na nim bardzo niekorzystnie odbić. Westchnął stojąc nad nią i dla zabicia czasu obserwując gości knajpy, kręcących się tu i ówdzie, gadających ze sobą i popijających wszelkie procentowe jak i nie procentowe napoje - Tak, tak, to twój pomysł. Nie marudź tylko rusz dupę. - a kto powiedział że jej kosztem? Podejrzewała Aarona o takie niecne zamiary? Tego faceta z sercem? Jego?! No gdzieżby śmiał... Nie on. Tak to na nią działało? Wystarczyło tylko ładnie imię zdrobnić? Dobrze wiedzieć - Z takimi właśnie, Carmie. Właśnie z takimi. - mruknął i machnął lekko dłonią by w końcu opuściła miękką miejscówkę w którą to chyba bardziej się wbiła, nie miał pojęcia dlaczego. Aaron przestał ją namawiać na moment tylko, bo kelnerka mu przerwała. Odsunął się by kobieta mogła postawić ich zamówienie na stoliku patrząc przy tym uparcie na Carmelittę, chcąc ją za wszelką cenę, no może prawie wszelką, nakłonić do powstania. Wcale nie, mężczyzna się nawet do ciosu nie przymierzał. On miał tak naturalnie kiedy chciał coś na jakieś kobiecie wymóc. Nie jedna później ten uśmiech przeklinała. Zadowolony ujął dłoń Meksykanki pomagając jej wstać. Spojrzał najpierw na palec dziewczyny a później w jej oczy i zastanowił się przez moment - Stanę pod sceną. Wygwiżdżę cię pierwszy, jeśli naprawdę tak drastycznie wyjdzie i nie pozwolę by ktokolwiek inny cię sponiewierał. - ta jego delikatność. Ale przynajmniej mogła liczyć na szczerość. Aaron uchwycił jej wywrócenie oczami i prychnął - Wiecznie niezadowolona. - żeby poczuła się lepiej postarał rozluźnić trochę dziewczynę krótkim pocałunkiem. Złapał swoje piwo i zaprowadził Carmelittę na miejsce przeznaczenia, by pokazała ten swój drastyczny talent - Ciekawe co tobie przypadnie? - zapytał krzywiąc się lekko bo facet próbujący naśladować Dion postanowił pójść na całość co Aarona raczej załamało niż uszczęśliwiło - A co byś chciała? Coś w ten deseń...? - wskazał na kolesia schodzącego ze sceny. Miał uszy tak czerwone jakby mu je przed sekundą przypieczono z premedytacją - Czy coś bardziej żywotnego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 18:56, 02 Sty 2011    Temat postu:

Tak, było oczywistym już dla niej, że nie przepadał za odmowami. Nie dziwnym to było, przynajmniej jej zdaniem. Już się chyba zdążyła przyzwyczaić do tego, że Aaron nie lubił słuchać jak mu ktoś odmawiał i nie przyjmował tego do wiadomości. - To, to ja wiem. - odrzekła. Ciekawe tylko z jakiego powodu taki miły się zrobił. Czyżbyś rzeczywiście chciał mnie sprowokować do tego, bym wlazła na tą scenę? Sam sobie będziesz winien.

- To pewnie tak samo jak ja. - stwierdziła po chwili, gdy prawnik odrzekł o tym, iż jemu podobnie do niej wychodzi śpiewanie. - Och, jaki obrońca z Ciebie, Aaronie! Aż nie poznaję... - zakpiła słysząc, że tylko on ją wygwiżdże jak jej nie pójdzie śpiewanie. I że nie da jej nikomu innemu jej sponiewierać. - Wcale nie jestem niezadowolona wiecznie! - odparła z przekonaniem. - I doskonale o tym wiesz. - dodała jeszcze.

- O boże, nie! Tylko nie takie coś, jak ten gość. Porażka. - wywróciła oczami po chwili czując się niemal wepchniętą na scenę, kiedy ją prawnik tak prowadził. Chwilę później jakiś gość do niej podszedł podając do wylosowania utwór. Zamykając oczy dziewczyna sięgnęła ręką mieszając karteczki aż w końcu wyciągnęła jedną. Nie wiedziała nawet kiedy, a mikrofon został jej wciśnięty w dłoń i sama znalazła się na środku sceny. Biorąc głębszy oddech spojrzała się w stronę, gdzie został Aaron, rzucając mu przeciągłe, pełne wyrzutów spojrzenie, że ją w to wkopał.

Przez moment jeszcze coś ustalała z facetem od organizacji i niewielkim, kilkuosobowym zespołem, który przygrywał dla akompaniamentu. Przysunęła sobie wysokie krzesło na środek i poprawiła mikrofon odbierając po chwili od jednego z muzyków gitarę. Może nie grywała za często, może nie było to jakieś rewelacyjne w wykonaniu, ale stwierdziła, że woli już sama sobie zagrać jako tło. - Hymmm... - chrząknęła do mikrofonu zbierając się do rozpoczęcia. Wypiła duszkiem niemal całego drinka nim zaczęła na dobre odstawiając szklankę na podłogę koło stołka, na którym siedziała.

- Mam nadzieję, że nie będzie za bardzo źle... - mruknęła jeszcze do patrzącej się w tej chwili w jej stronę widowni i zaczęła grać utwór Foo Fighters - "Learn to Fly" po chwili zaczynając śpiewać słowa, które całkiem łatwo jej szły. Od czasu, do czasu spoglądała się kątem oka na ekran, na którym podpowiadano jej kolejne słowa, bo sama nie pamiętała dokładnie tej piosenki. Piosenka dość szybko się skończyła a Carma oddając gitarę osobie, od której ją pożyczyła, zsunęła się z krzesła, moment późnij schodząc ze sceny tak, jakby nawet nie chciała widzieć czy dla kogokolwiek było to znośne do wysłuchania. Znalazła się obok prawnika z lekkim uśmiechem na twarzy. - To co? Teraz Ty? - zapytała mrużąc oczy i spoglądając się na twarz swego towarzysza z nadzieją, że da się teraz on wypchnąć na scenę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:24, 02 Sty 2011    Temat postu:

- Skoro wiesz, to mi nie odmawiaj. - powiedział zadowolony, by nie powiedzieć ze szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. Naprawdę, nie powinien więcej pić, chyba że mineralki. A to musiał mieć powód? Nie mógł być tak po prostu po ludzku miły? - Nie. - zaprzeczył i stwierdził - Mi wychodzi gorzej. - tak szczerze to i pod prysznicem nie śpiewał. Nawet nie nucił, chyba ze miał wybitnie dobry nastrój, czyli prawie nigdy. Tak czy owak, to Carmelitta miała być tą bardziej uzdolnioną wokalnie, a prawnik mógł jej porobić za osobę odpowiedzialną za jej interesy, wiele by to nie zmieniło - Widzisz. Jestem złożonym przypadkiem. Nie pomyślałaś chyba że będziesz wiedziała o mnie wszystko w przeciągu pięciu minut pierwszego spotkania, prawda? - był zmuszony się z nią zgodzić kiedy mu zaprzeczyła. No nie, nie była wiecznie nabzdyczoną panną. Racja. Aaron wzruszył ramionami i stwierdził - Powyłabyś jak wilki do księżyca. Przecież to znana forma rozrywki w rezerwacie. - stwierdził żartobliwie choć z nieodzowną nutką ironii w głosie. Przestał ją dręczyć na rzecz zaglądania dziewczynie przez ramię. Był ciekaw co wylosowała. Aaron został sam a obiecawszy chwilę przez wygwizdanie w razie potrzeby przysiadł na oparciu jednego z foteli stojących nieopodal nie zwracając uwagi na utyskiwania dwóch kobiet za jego plecami, którym pewnie trochę zasłaniał. Uśmiechnął się do Carmy i puścił jej oczko by przestała się boczyć, przecież nie zrobił jej nic złego. Sama weszła na scenę, mogła mu odmówić, problem w tym ze nie miała dość siły ku temu. Czekając aż zacznie zabawił rozmową swe najnowsze towarzyszki przypijając do nich piwem i uznając że są gdzieś w jego wieku. Odwrócił głowę kierując swą uwagę ku Carmelicie która zajęła miejsce na środku sceny. To jej mrukniecie było początkiem występu? Uznał że nie, więc nie uniósł dłoni do ust. Wywrócił oczami słysząc wstęp jakim uraczyła całą widownię. Śpiewaj! Nie znał tego co zaczęła brzdąkać na gitarze, stwierdził jednak ze lepsze to od piosenki jej poprzednika. I wyszło jej o wiele zgrabniej. Aaron nie poczuł potrzeby by gwizdać. Podobało mu się i reszcie chyba też. Zerknął w bok patrząc na ludzi zebranych najbliżej niego. Widniał na ich twarzach podobny wyraz ukontentowania jak u prawnika - Czy ty się dobrze czujesz? - zapytał kiedy Meksykanka znalazła się obok - Powiedziałem ci że nie śpiewam i nie zamierzam tego robić. Ładnie ci wyszło. - pochwalił dziewczynę kiwając z aprobatą głową - Lepiej niż wilczyca, a w porównaniu do oryginału... Nie znam, nie mogę nic powiedzieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin