Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Podejrzana knajpa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 0:07, 16 Lut 2011    Temat postu:

Miał rację. Od czasu do czasu, ale ją miał. No przecież za żadne skarby Carma nie przyznała by się, że ją miewa częściej. Za nic. - Nie jestem przeciwniczką wszelkich zakładów. Czemu tak sądzisz? - odrzekła - Nie daję Ci się jedna podpuścić. Straszne, prawda? - dodała jeszcze unosząc brwiami dla podkreślenia swoich słów. - To Ty się boisz pewnie tego, że klękniesz przede mną. - stwierdziła niemal dumnie podjudzając teraz jego. I niech wcale się tak nie wycofuje z tego tak łatwo. - To jak? Ty czy ja? - wyciągnęła do niego rękę dla przybicia zakładu. - O samo przekonanie? - zaproponowała, jeśli miał jakieś opory przed zakładaniem się o coś konkretnego.

- No przestań! Już jesteśmy nietrzeźwi. - stwierdziła wywracając oczami. - Co za różnica czy mniej czy bardziej? - chyba żadna. Nadrobili już spory kawałek od trzeźwości do upojenia. - Masz i pij. Do robala już niedaleko. - powiedziała przyglądając się dnu butelki z krytycyzmem. Obróciła głowę tylko na chwilę na scenę. - Mogli by. - przytaknęła - No na pewno nie za biurko! Za żadne skarby! Koszmar! - wzdrygnęła się słysząc opinię, że pouczając go w jakikolwiek sposób, staje się mu podobna.

Pochyliła się po chwili nad stołem rozbijając znów kilka bil. Wymieniali się teraz tym. Raz ona więcej, raz on a szala zwycięstwa wahała się na skraju po jednej lub po drugiej stronie. - Aaron! - rzuciła w końcu z niemal oskarżeniem - No przestań się burmuszyć niemal jak dziecko! - zwróciła mu uwagę, po chwili osładzając go pocałunkiem. To tak dla przekupstwa. I niech nie gada, że tak mu źle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:00, 16 Lut 2011    Temat postu:

A powinna, powinna mu rację przyznawać. I to częściej, skoro tak mówiły wszelkie znaki na niebie i ziemi - Bo nie odpowiedziałaś mi od razu. - powiedział tak to tłumacząc. Uznał w swej prostocie, że skoro nie dostał odpowiedzi natychmiast to Carma musi być zakładom przeciwna. Wódka robiła z nim straszne rzeczy, strasznie go spłycała - Nie. Dlaczego straszne? Przynajmniej nie nudne. - wywrócił oczami i spojrzał na dziewczynę z politowaniem - Tak! Lękam się tego śmiertelnie. Jeszcze trochę i kolana zaczną mi dygotać, tak silnie że będę miał problemy z ustaniem na nogach. I wtedy uklęknę! - prychnął nerwowo wybijając palcami rytm po brzegu stołu i patrząc na Meksykankę z błyskiem w oku. Irytowała go po prostu, gadzina wredna. Spojrzał na jej dłoń i nie wyciągnął swojej musząc ustalić jeszcze pewne szczegóły - O samo przekonanie? Czyli jedynie wtedy kiedy jedno przed drugim uklęknie, tak? Wszelkie pomysły dozwolone? - zasypał ją pytaniami a widząc minę meksykanki, która prawdopodobnie była na 'nie', jeśli chodzi o użycie wszelkich nieregulaminowych sztuczek, wyciągnął z rezygnacją swoją dłoń i potrząsnął palcami dziewczyny - Dobra. - zgodził się z czorcim uśmieszkiem na ustach. Przysiadł na brzegu stołu czekając aż Carma wykona swoją kolejkę - Taka, że mamy przed sobą jeszcze trochę tej nocy. I wypada by któreś z nas miało jakieś pojecie o tym co się dzieje. - Aaron skrzywił się kiedy wspomniała o robaczku do którego było mu niestety coraz bliżej. Zaczął już grzebać nadzieję na to że Carma prędzej zaśpiewa niż dopiją wódkę do końca, co pozwoliłoby zapomnieć o tym i owym - Dzięki. - odsunął od siebie butelkę nie mając na nic z niej ochoty. Zamilkł patrząc na ruchy Meksykanki, która znów pokazała co potrafi wyczyniać z kijkiem. To jak i jej zwrot do niego nie poprawiło mu humoru - Niemal. - zaznaczył - Dobrze że to uściśliłaś. Bo do tego mi jeszcze daleko. - odszczeknął jej, nie mogąc się godzić na takie porównania. Zapierałby się dłużej gdyby nie kroki poczynione przez Meksykankę - Okropna jesteś. - mruknął w usta dziewczyny - No trudno. - pociągnął dalej. I nie gadał że tak mu źle. Przynajmniej przez te kilka minut. Ze sceny dobiegł ich komunikat obwieszczający że jeszcze jedna osoba i przejdą do finału. Aaron obrócił głowę w stronę sceny by po chwili przenieść wzrok na oczy Carmy - Świetnie. Rzeź za kilka minut.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:34, 18 Lut 2011    Temat postu:

Za dobrze by mu tak było, gdyby Carma zaczęła przytakiwać o wiele częściej niż to dotychczas robiła. Z resztą i tak mu było zbyt dobrze. Znudził by się chyba zbyt prędko, gdyby na wszystko miała by przytakiwać. Nie było by wiele rozmowy, gdyby tak się non stop zgadzali ze sobą. Zero konstruktywnej krytyki i budującej wymiany zdań. Samo to "tak, tak", to jak niemal u pingwinów by wyglądało. Przez pierwsze chwile było by zabawne, ale potem już stało by się nudną rutyną. Dajmy więc im odejść od tego.

- Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś, że nie zawsze trzeba od razu odpowiadać, hę? - mruknęła słysząc to jego mgliste wyjaśnienie. - O! - rzuciła wskazując na niego palcem - To też jest jakieś rozwiązanie. - uśmiechnęła się przekornie stwierdzając, że te nieczyste zagrania też by były dobrym rozwiązaniem. Oby tylko z nim wygrać. A już z pewnością po to, by go ujrzeć na kolanach przed nią. Mogła by się wtedy z wyrazem triumfu roześmiać. Tak w ramach kolejnego pretekstu do draki. I jakież to zabawnie fajne było kiedy się denerwował i gdy irytacja go ogarniała.

- A co? Uważasz, że mi się film urwie? - zapytała z zadowoleniem jeszcze mieląc w swych myślach jego zgodę na kolejną umowę między nimi. O to kto z nich padnie przed kim na kolana. - Oj tak, tak. Jestem straszna, okropna i w ogóle wstrętna. - wywróciła oczami jeszcze raz trącając wargami jego usta. - Heh. - westchnęła kilka chwil później - A więc czas skończyć rozdanie. - spojrzała się kątem oka na stół od bilarda, na którym zostały po dwie bile z każdego koloru oraz biała i czarna. - skoro kolejny etap tych przyśpiewek na scenie miał być za chwilę, dziewczyna musiała szybko doprowadzić do tego, by jej towarzysz łyknął swojego robala jak było w umowie. Obróciła się z gracją w stronę stołu i niedbałym ruchem wybiła bilę. Z kolejną już nie poszło jej tak dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:28, 19 Lut 2011    Temat postu:

O to chodziło. W skromnych i prostych żołnierskich słowach chodziło o to by Aaronowi było dobrze. Bez względu na to o której z płaszczyzn życia była mowa. Cóż, gdyby się znudził to poszukałby sobie innej rozrywki. Powiedzenie 'tego kwiatu jest pół światu' chyba miało te same podstawy i dla kobiet i dla mężczyzn. Oj tam, z tą konstruktywną krytyką to było zabawnie. Żadne z nich, a tym bardziej już Aaron, nie przyjmowało do siebie krytyki towarzysza uważając ją raczej za złośliwą a nie za taką która cokolwiek dobrego może wnieść. Nie mylił się chyba za bardzo, prawda? Carma przecież nie brała każdej z jego uwag do swego serca, bo inaczej musiałaby być już chyba strzępkiem człowieka z rozwaloną psychiką. Co do budującej wymiany zdań mógł się zgodzić ale połowicznie. W niektórych sprawach byli bardzo zgodni i szybko dochodzili do porozumienia, nie używając przy tym nawet zbyt wielu słów. Co do reszty... Musieli coś robić prócz picia. Stąd wymiana zdań, taki nawyk - Nie. - odparł wzdychając w duchu ciężko na to jej 'hę', Strasznie go irytowała momentami, strasznie, dobrze że nie wiedziała jak bardzo - W porządku. - chyba byli ulepieni z tej samej gliny, bo mózg Aarona zaczął przymuszać się do wzmożonej pracy by wymyślić coś co pomoże mu prowadzić Carmę częściowo do parteru i wygrać z nią ten zakład o nic. Na chwilę obecną przez zamuloną barierę nic nie mogło się przebić - Oczywiście, że tak. Zdziwiłbym się gdybyś coś pamiętała. - odparł zastanawiając się skąd ten wyraz zadowolenia który nie chciał zniknąć ze śniadej twarzy Meksykanki. Chciałabyś. To tylko twoje pobożne marzenia i pogódź się z tym że nie zostaną one spełnione choćbyś stanęła na głowie. - I wredna. Nie zapominaj. - wtrącił z uśmiechem ani trochę nie odmawiając dziewczynie siebie - Kończ. - polecił krótko również spoglądając na stół. Analizować nie było czego, a Aaron od jakiegoś czasu nie lubił się zdawać na łut szczęścia, więc z prostej matmy przyprawionej pesymizmem wyszło mu jak na dłoni że tak oto będzie musiał łykać jakieś obrzydlistwa. Utwierdził się w tym po trafnym uderzeniu Carmy. Brew jednak lekko drgnęła kiedy za drugim razem spudłowała - Dostaniesz jak robisz to tylko po to by wytrącić mnie z równowagi. - zagroził czując że nie myli się zbytnio co do stanu swego spokoju. Obszedł cały stół zastanawiając się z której strony i jak uderzyć jakby miało mu to w czymkolwiek pomóc. Wyglądał na takiego który był się w stanie nawet pomodlić byle odsunąć od siebie oślizgłego pędraka. W końcu wziął się w garść i pochylił nad stołem. Tak bardzo się skupił na tym by trafić bilę, że nie zauważył iż przy okazji trafi za moment kogoś kto za nim przemykał. Skończyło się na tym że Aaron poczerwieniał z wściekłości kiedy koleś poklepał go po ramieniu przepraszając wylewnie, za to że nieopacznie mu przeszkodził i pocieszając słowami w których twierdził że to nie pierwsza ani nie ostatnia partia. Prawnik pomyślał o tym żeby wepchnąć mu końcówkę kija w gardło, albo jakiś inny otwór ciała, bo jemu to było obojętne. Zmilczał to wszystko i poprosił mężczyznę grzecznie i cicho by ten odmaszerował byle dalej od niego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:50, 19 Lut 2011    Temat postu:

Nie, nie mylił się. Miał całkiem trafne pojęcie sprawy w czym rzecz była. I zdecydowanie nie brała sobie do serca jego uwag, puszczając je tak samo jak i on jej uwagi mimochodem. Już by byli oboje wrakami psychicznymi, gdyby baczyli na serio na takie pierdółki. Jednak nie w niektórych, ale w mimo wszystko wielu sprawach dość szybko dochodzili do wspólnego konsensusu.

Może na pierwszy rzut okiem nie było to aż tak zauważalne, ale pomimo tych wszystkich serwowanych sobie złośliwości, całkiem nieźle się dogadywali. I nie tylko w tych 'niektórych' dziedzinach życia. W innych o dziwo również, choć dzieliły ich hektary rozbieżności. I poglądów i wiedzy i zainteresowań. Chociaż te ostatnie chyba znów w niektórych miejscach się łączyły. Zwłaszcza w sypialni. Bądź gdzie tam jeszcze do tej pory wylądowali razem.

- To się przyzwyczaj. Nie zawsze będę skakać jak mi ktoś zagra. - odrzekła pokazując mu koniuszek języka w ramach kolejnej draki. Ona już dawno to stwierdziła, że matka natura lepiła ich z materiału branego z tej samej kopalni gliny. Może i on był momentami burakiem a ona kretynką, ale w wielu kwestiach były spore zbieżności. Może właśnie to ich do siebie tak dziwnie przyciągało. - No fajnie by było pamiętać! Tym bardziej, że twoje klęczenie przede mną będzie upojnym widokiem. - odparła tak zadziornie, że chyba aż wkurzająco. Nie pierwszy raz tyle piła.

Z resztą przy jej możliwościach, to był pikuś to, co do tej pory wypili. Bo co to było kilka drinków a teraz kolejka za kolejką z jednej i tej samej butelki. Drobiazg. Nic wielkiego dla niej. Może to Aaron miał słabą głowę. Carma na pewno nie. Póki co czuła się zrelaksowana i rozluźniona. I jak najbardziej chętna do wszelkiego typu wygłupów, które ją zawsze nachodziły po wypiciu większej ilości niż kieliszek procentów.

- A co takiego dostanę? - zapytała z łobuzerskim uśmieszkiem słysząc obietnicę prawnika. Za nic sobie wzięła jego groźbę, przemieniając ją na swoją modłę w zabawę w tej chwili. Ależ stał się drażliwy. Meksykanka widząc niemal realne iskry przeskakujące między gryzipiórkiem a gościem, momentalnie zjawiła się obok, na wszelki wypadek stając pomiędzy tymi kogucikami, by w razie potrzeby ich uspokoić. - Przepraszamy... - rzuciła niedbale pukając dłonią i beztrosko, gościa w klatkę piersiową tak, by sobie poszedł. Jej uśmiech chyba okrasił kącik jej ust, gdy dojrzała, że to, co Howard wybąkał do gościa poskutkowało, by się zmył.

- Mam skończyć, tak? - obróciła się do stołu pochylając się nad nim. Przyjrzała się bilom po czym kilkoma stuknięciami kijka o bile skończyła rozgrywkę. Uniosła się po tym prostując znad stołu, wyciągając rękę po butelkę, by wypić z niej jeszcze jednego, sporego łyka ich napitku. Podała po tym Aaronowi na wyprostowanej ręce butelkę z uśmiechem, za jaki powinien ją chyba walnąć po paszczy. - Smacznego. - stwierdziła czekając aż mężczyzna honorowo zmusi się do wykonania zadania, które przed nim teraz stało, skoro przegrał partię w bilarda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:21, 20 Lut 2011    Temat postu:

Tak, jasne. Niech sobie wywieszą nad głowami transparenty mówiące w jednym zdaniu wszystko. Kto się czubi, ten się lubi. Niby głupie i dziecinne ale życiowej prawdy miało w sobie więcej niż cokolwiek innego byli w stanie wymyślić, by usprawiedliwić swoje zachowanie względem siebie - A ty w takim razie zaakceptuj to że ja nauczę cię skakać tak jak zagram. - odparł uprzejmie. Zrobił to tylko dlatego by przeciwstawić się Carmie. Tak widocznie musiało być. Ustalone odgórnie - Żeby twoje padniecie na kolana nie zostało uwiecznione dla potomności. - odgryzł się słysząc jej ton, który mimo wszystko nie irytował go a zwyczajnie mu się podobał. Tylko jakiej potomności, prawda? Nie wyobrażał sobie w tym momencie mieć dziecka, tym bardziej z Carmelittą. To by tyle zwalało na głowę obowiązków i w ogóle... Lepiej się było zrzekać, wyrzekać, w zależności jak na to spojrzeć - Co dostaniesz? - zapytał robiąc sobie przy okazji bałagan w i tak już poczochranych włosach. Kijem przez krzyż. - Na pewno nie było to nic miłego. - odparł enigmatycznie nie zdradzając dziewczynie zbyt wiele ze swoich myśli. Widząc wyraz jej twarzy w przebłysku trzeźwego myślenia uświadomił sobie jak Carma jest młoda w porównaniu do niego. Miała w sobie ten wigor właściwy dla osób młodych, wkraczających w życie. On już tego nie miał, wyglądał i zachowywał się zbyt statecznie. Jak na swój wiek to w zasadzie odpowiednio. Konflikty też odpowiednio rozwiązywał. Nie skakał nikomu do gardła jak pewien z jego znajomych, dość popędliwy z resztą. Nie ryzykował ponownego złamania nosa. Kobieta jednak przydawała się w polubownym rozstrzyganiu spraw i nikomu nic się nie stało, prócz tego że Aaron przegrał. I musiał ponieść tego konsekwencje, które nie były zbyt ciekawe - Tak, skończ. - powiedział zastanawiając się czy zrobiła to specjalnie, pytała by go dodatkowo upokorzyć, czy zrobiła to bez namysłu, jak każda kobieta która musiała mieć wszystko jasno wytłumaczone. Przestąpił z nogi na nogę patrząc jak Carmelitta pije pieczołowicie odmierzony łyk. Wiedział że koniec zostanie dla niego, bo inaczej być nie mogło - Chyba postradałaś rozum. - stwierdził z kwaśną miną patrząc na robaka doskonale widocznego przez ścianki butelki. Próbował się pocieszyć tym że jest tylko jeden i w dodatku na wylot przesiąknięty wódką. Jakby jednak do tego nie podchodził wydawało mu się to obrzydliwe i odpychająco pierwotne. Sapnął pod nosem i zacisnął dłoń mocniej na kijku jakby zamierzał się nim podpierać w razie czego. obawy nie były przesadzone bo kiedy odebrał od dziewczyny butelkę poczuł jak nogi zrobiły mu się dziwnie słabe. Nabrał powietrza i wychylił resztkę jej zawartości duszkiem, nie mogąc sobie pozwolić na to by Carma wyśmiewała go przez resztę wieczoru. Coś zatrzymało się w przełyku Aarona a jemu naprawdę zrobiło się niedobrze. Przełknął jednak i wypuścił z płuc powietrze. Wskazał na dziewczynę butelką i ostrzegł lojalnie - Słowo... Słowo komentarza a poszukasz sobie innego adwokata.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:22, 20 Lut 2011    Temat postu:

Coś w tym było. I to wyjątkowo trafnego. Może jakby mieli czas na to, by zwolnić i się na spokojnie zastanowić, to sami świadomie doszli by do tego. Jednak nie mieli owego czasu ani wolnej głowy na to, by dochodzić do takich wniosków. Irytujących w gruncie rzeczy wniosków, bo jakże zabawnie było obecnie, wiedząc jak dobrze się ze sobą drze koty. - Taaa! Jasne! Już to widzę. - odrzekła unosząc dłoń i palcami naśladując ruchy marionetki dała chłopakowi do zrozumienia, że to on będzie skakał jak ona mu zagra a nie na odwrót. Za dobrze by miał, gdyby dała mu się prowadzić niczym lalka na sznureczku.

- Zobaczymy kto przed kim padnie. - wyszczerzyła się w uśmiechu wpadając na pewien pomysł, który mógłby być do zrealizowania o ile tylko udało by się jej wygrać ten cholerny konkurs karaoke w knajpie. Oj nie, nie. Żadnych dzieci. Nawet i z przypadku. Carma nie nadawała się do macierzyństwa i niech sobie Aaron wybije to z głowy, że kiedykolwiek było by to możliwe. Z nim czy nie z nim, meksykanka nie wyobrażała sobie siebie jako dojnej krowy z bachorem na rękach. To nie było dla niej. Chociaż pewnie życie i tak zweryfikowałoby jej wyobrażenia jeśli by już przyszło co do czego.

- Lubisz takie gry? - odparła bezczelnie kiedy prawnik stwierdził, że to, co by dostała, nie było by miłe. Lubiła się z nim droczyć. Uwielbiała wprost. A już najbardziej kiedy widziała u niego minę wskazującą na zaciśnięcie nerwowe szczęk z wściekłości. Niech mu nie błyska z tym jej wiekiem. Howard nie był starym piernikiem, więc mógł się relaksować od czasu do czasu. Nic mu w tym przecież nie przeszkadzało, prawda? I nie, nie robiła tego złośliwie by się go pytać o fakt czy ma skończyć. Upewniła się tylko czy mężczyzna chce przyspieszyć rozgrywkę i swój rychły przy tym koniec z butelczyną, w której czekał na niego robak.

- Nie, nie postradałam. - odrzekła z pewnością siebie. - Pij i nie marudź. Proteinki czekają na Ciebie. - przypomniała mu tym fakcie ze słodkim uśmiechem na ustach jakby właśnie zaserwowała mu na talerzyku świeżą truskawkę w karmelowej polewie. Twardy był. Nie bez powodu w jej rodzinnych stronach połknięcie glizdy uznawano za czyn dodający męskości i wigoru. Przyglądała się prawnikowi, który z zaparciem siebie przystąpił do dzieła, pozbywając się w swym przełyku owocu jego przegranej. Ludzie stojący w pobliżu z lekkim obrzydzeniem i niedowierzaniem przyglądali się im w tej chwili, reagując jednak uznaniem, gdy białkowa przekąska zgodnie z zakładem podążyła drogą do jego żołądka.

- Nic przecież nie mówię. - stwierdziła powstrzymując się od komentarza, bo widziała faktycznie, że ledwie chwila a jej towarzysz dałby się ponieść emocjom i by się rzeczywiście na nią wściekł. - Bravo! - podsumowała tylko widząc jego kwaśną minę. Kątem oka rzuciła spojrzenie na scenę, na której dogorywał właśnie kolejny zawodnik dzisiejszego śpiewania. Coś tam męczył swym drżącym głosem, ale wykonanie nie było najlepsze. Obróciła więc się ponownie do gryzipiórka, podchodząc do niego bliżej. Niewiele myśląc wpiła się łapczywie w jego usta próbując osłodzić mu choć trochę cierpki smak robala, którego z honorem połknął. Objęła go przy tym w pasie, przylegając na moment całym ciałem do niego. - Aaron... - mruknęła po chwili tuż przy jego uchu, kiedy ich wargi się rozłączyły na moment - Chcę Cię. Teraz. - stwierdziła z przekonaniem, czując jak wypity przez nią alkohol buzuje w jej organizmie powodując nie tylko rozluźnienie, ale i chętkę na to, by w jakiś szalony, niecodzienny sposób rozładować energię, która rozgrzewała w środku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:49, 20 Lut 2011    Temat postu:

Było, było. I oczywiście jak każdy wniosek Aarona było trafne, nie inaczej. Naprawdę niech Carma się przyzwyczai, bo inaczej długo tak nie pociągną. Powinna zaakceptować ten fakt, jak amen w pacierzu. Prawnik skinął głową, pewny swoich racji - Nawet się nie obejrzysz, a będziesz tak grzeczna i miła że spełnisz każdą moją prośbę. Polecenia również. - odparł tonem ociekającym przesłodkim jadem, jakby miał w swoich planach na jutro wytresowanie Carmy, w takim stopniu by bez zająknięcia robiła to co jej kazał. Swoją drogą Aaron dobrze wiedział że nie z taką miał do czynienia i pokorna, jasno myśląca Carma wydawała mu się czymś nieosiągalnym. Jednak trzeba było o czyś rozmawiać, a wzajemne użeranki wychodziły im koncertowo. Również zamachał palcami co z boku wyglądało dość dziwnie. Para dzieci odstawiająca jakieś przedstawienie tylko dla siebie - Zobaczymy. - przyznał krótko zastanawiając się skąd ten wyszczerz na pełnych ustach dziewczyny. Doszedł do jednego i jasnego wniosku, musiała już coś wymyślić. Mężczyzna nie potrafił wpaść na pomysł co też to takiego może być bo myśl zaprzątał mu robak na dnie butelki. Oj niech nie przesadza z tą dojną krową. Ponoć mamusie kochały swoje małe potwory. Byłaby aż tak wyrodna jak Aaron? To się dobrali, naprawdę... - Yhm... - mruknął kpiąco - Tym bardziej kiedy ja jestem pierwszy w kolejce do zaczęcia. - lubił czy nie lubił, wszystko było zależne od okoliczności. Patrząc przez pryzmat jego skojarzeń krążących wokół pleców dziewczyny i bilardowego kija nie było to dokładnie tym co pewnie Carma miała na myśli i chyba lepiej że nie wiedziała. Nie, w relaksie wiek nie przeszkadzał. W ogóle jemu mało co przeszkadzało spotkać się z co rusz to inną kobietą. A wiek Meksykanki był tutaj jedynie na plus, świadczyło to o tym że potrafił jeszcze być na tyle zachwycającym że wyrywał laski o dziesięć lat młodsze od siebie. Wiecznie młody bóg. Nie był taki pewien czy nie postradała tych zmysłów. Może w jej ojczyźnie wszyscy mieli tak od urodzenia i było to brane za ogólnokrajową normę, a kiedy emigrowali pewne dziwactwa wychodziły na wierzch. Proteinki... Wolałbym podane je w zwykłej postaci kawałka normalnego mięsa. A o widownię się nie prosił. Głupi ludzie, jakby nie widzieli faceta połykającego robaka - Wystarczy że patrzysz. - stwierdził oddychając ciężko jakby dopiero co przebiegł maraton. Spojrzał na Carmę krzywo słysząc słowa płynące z jej ust - Oj zamknij się... Nie ma z czego się cieszyć. - powiedział próbując odegnać od siebie idiotyczne wrażenie że ma jajo obcego w żołądku. Nabrał głębiej powietrza i przełknął ślinę by pozbyć się ostatecznie mdłości jakie go jeszcze męczyły. Teraz oczywiście kiedy przydał się łyk wódki to nie było jej pod ręką. Trzeba było brać co się dało, a obiecującą alternatywą okazały się usta Meksykanki, dostatecznie apetyczne by przestać myśleć o czymkolwiek poza nimi - Hm...? - mruknął zastanawiając się czy teraz jak w jakimś koszmarze nie wyciągnie zza pleców drugiej butelki. To co mu zaproponowała jednak nie miało nic strasznego, wręcz przeciwnie. Czując przy sobie jej gorące ciało, był w stanie przystać na większość jej żądań, na takie które skierowała do niego teraz tym bardziej - Potrafisz znaleźć moment. - nie byłby sobą gdyby trochę nie pogderał. Miał prawo w końcu po czymś takim przez co chwilę temu przeszedł. Odłożył kij na stół i chwycił butelkę by pozbyć się jej odstawieniem na któryś ze stolików. Złapał dłoń Carmelitty i pociągnął ją za sobą by poszukać jakiegoś w miarę ustronnego miejsca. W knajpie było o takie wybitnie trudno.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:16, 23 Lut 2011    Temat postu:

Już to widziała! Ona i grzeczna? - Jaaasne. - rzuciła z ironią - Już to widzę. - kpiła jak nic. - Chyba nie mówisz o mnie a o sobie. Bo mnie się jakoś nie spieszy do spełniania wszystkich Twoich zachcianek! - prychnęła. Jeszcze czego. Miała się już przygotować do skakania na jednej nóżce i szczekania na zawołanie? Absurd. To nie Carma. Nie miał nawet co na to liczyć. Choćby i w marzeniach.

I bardzo dobrze, że wiedział, iż nie tak łatwo by mu z nią poszło. Musiałby się na prawdę wybitnie namęczyć i nastarać, aby meksykanka nagle stała się mu uległa i pokorna. A chyba jeszcze nie znalazł takiego sposobu na to, by ją w jakikolwiek sposób podejść by złagodniała. On i wyrywający laski? Jakoś Carma chyba tego nie do końca doświadczyła na własnym przykładzie. Nie czuła się wyrwana. Jakoś im to tak wyszło. Po prostu.

- A tego, to nie było w umowie. - stwierdziła z przekonaniem okraszonym lekkim uśmiechem. Strasznie się zaperzał z powodu tego robala. Zwyczajny, normalny zakład. I przedmiot przegranej wcale nie taki zły. Nasączony alkoholem był całkiem łatwym kąskiem do przełknięcia. - Nie zastrzegałeś, że mam oczy zasłaniać. - dodała jeszcze po chwili śmiejąc się w duchu z tego co widziała. A zdawało jej się, że Aaron połknął tą małą, biedną gąsieniczkę ze sporym trudem.

Ależ o jakie wstrętne poczynania prawnik by ją posądzał! O drugą butelkę z kolejnym robalem w środku? No nieee... A ona tak ładnie chciała mu poprawić i humor i samopoczucie. Ech, nie doceniał jej, nie doceniał. - A zły? - zapytała niewinnie. Moment nie był zły. Może trochę miejsce, bo utrudniało realizację jej pomysłu, ale od biedy coś by się znalazło. Jak by się tylko chciało.

O ustronne miejsce było ciężko. Nawet i takie mało ustronne. Knajpa coraz bardziej się zapełniała a chwila przerwy na scenie wyludniała jeszcze bardziej ludzi na środek knajpy, by potańczyć czy też aby się poruszać choć trochę. Widząc, że raczej nieprędko udało by się im coś znaleźć, dziewczyna szarpnęła rękę Aarona i pociągnęła go po chwili w stronę ciemnego korytarzyka prowadzącego do toalet. - Chodź. - mruknęła tylko znajdując się z mężczyzną za winklem. Kiepskie miejsce, bardzo kiepskie, ale dawało choć trochę więcej ciszy i spokoju od całej reszty zbieraniny ludzkiej na sali. Podciągnęła jeszcze raz ręką Howarda, tym razem bardziej do siebie, by go objąć i tym razem bardziej ogniście pocałować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:41, 24 Lut 2011    Temat postu:

A coś nie tak? Przecież prawdopodobnie nie była jakąś do cna zdeprawowaną szczeniarą - Chyba zaprowadzę cię do okulisty. - stwierdził równie ironicznie co Carmelitta. Pokręcił przecząco głową. Mówił o niej i nie było mowy o jakiejkolwiek pomyłce. Jeszcze byś się zdziwiła. Byłabyś jak laleczka w teatrzyku. Nie, szczekać by nie musiała, co by mu było z jej ujadania? Niewiele. Skomlenie już było o wiele ciekawsze. Choć tutaj oczywiście zależało to od punktu widzenia. Oj tam semantyka. Chodziło o to że spotykał się z młodszymi a coś w sobie jednak musiał mieć że Carma się z nim spotkała i przebywała, a było widać że nie robiła tego z musu, a raczej z przyjemności - Przed następnym zakładem spiszę z tobą normalną umowę. I sam określę wszystkie jej punkty. - nie byłoby pewnie dodatkowej widowni, ani szeregu rzeczy które Aarona drażniły lub sprawiały że czuł się niezbyt komfortowo. Tak, jasne. Wcale nie taki zły. Może w jej rodzinnych stronach to było normalne, ale przeciętny Amerykanin nie wsuwał robaków i to bez różnicy już czym były one nasączone lub też i nie. Oczywiście ze nie doceniał, trudno było mu dorosnąć do pięt, takiemu ideałowi... Heh, nie każdy może. Aaron zerknął na Carmę i pokręcił przecząco głową - Nie. - gdzież by teraz miał być zły. Z każdego powodu ale nie tego. Mężczyzna rozejrzał się szukając czegoś co zapewniałoby spokojne sam na sam, ale tutaj było o to tak trudno jak o wodę na pustyni. Czując jak dziewczyna ciągnie jego rękę dał się porwać mając nadzieję ze znalazła rozwiązanie ich problemów. Nadzieja nie okazała się złudna. Poczuł znajome uczucie pustki i ogłuszenia jakie zwykle ogarniało człowieka kiedy znajdował się w cichszych miejscach. Serce biło nieprzyjemnie silnie, a po plecach przemknął zimny dreszcz. Wszystko to jednak gdzieś prysło kiedy jego usta napotkały wargi Carmelitty. Miejsce było mało istotne, tak samo jak i reszta tego co ich otaczało. Zaczynało się liczyć jedno, spełnienie żądań Meksykanki. Prawnik niecierpliwie powiódł dłońmi po ciemnym materiale kusej sukienki jaką miała na sobie i pociągnął go nieznacznie ku górze, chwaląc sobie jej gust co do ubrań. Wybierała świadomie, bądź też nie, rzeczy bardzo praktyczne. Tym bardziej w takim momencie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:12, 26 Lut 2011    Temat postu:

Do cna to nie, ale do anioła to równie daleko jej było. Miała swoje za uszami i był to niezaprzeczalny fakt, z którym ciężko było dyskutować. - Taaa! Od razu! Jasssne. - zakpiła nie widząc tego kompletnie. I na jej skomlenie też nie miał co liczyć. Niedoczekanie!

Jak tak się patrzył na ten swój wiek, to w drugą stronę było podobnie. Carmelitta coś też w sobie miała skoro sporo starszy od niej facet się nią zainteresował i wciąż przejawiał tego oznaki chcąc się dalej z nią widywać. W jakich warunkach, to już inna sprawa, ale chciał. Przynajmniej na to wychodziło, skoro nie uciekał od niej z wrzaskiem. - A ja jej nie podpiszę, jeśli nie będę mogła negocjować kształtu tych zapisów. - odburknęła, chociaż mimo wszystko wciąż na twarzy miała uśmiech. Podobało się jej to spieranie z prawnikiem.

Miejsce było rzeczywiście bardzo mało istotne czując jego bliskość tak bardzo przy sobie. Podobały mu się jej ciuchy? I dobrze. W takich chwilach przydatny był ich krój ułatwiający prędki dostęp do niej. Całując się z Aaronem rozejrzała się na boki stwierdzając, iż może i owszem, ten kąt jest spokojniejszy, ale nie na tyle spokojny, by móc zostać tylko z mężczyzną na moment. A przynajmniej w na tyle komfortowych warunkach, by im nikt nie był w stanie przerwać. Nie przestając z pożądaniem scałowywać z jego ust, jego smaku, poprowadziła go jeszcze kawałek, znajdując się po chwili w ciasnym pomieszczeniu łazienki. Zatrzaskując za nimi drzwi, oparła się o nie jakby pilnując, by nikt im nie wszedł, pozwalając im na zajęcie się sobą przez tych kilka upojnych chwil.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:22, 28 Lut 2011    Temat postu:

Aaron jej akurat teraz za uszy nie zaglądał. W tym momencie wybitnie mało interesowała go przeszłość Meksykanki i jej większe czy mniejsze grzeszki jakie miała na sumieniu. Mógłby powiedzieć wprost, że ma to gdzieś. Owszem bywały chwile kiedy z chęcią prześwietlił by życie dziewczyny, ale teraz było do tego daleko, nawet przez myśl mu nie przeszło - A co? - zapytał ciągnąć dalej ich grę - Nie podoba się kiedy mężczyzna troszczy się o kobietę? Carma... - pociągnął z teatralnym przejęciem - Mam na względzie tylko twoje zdrowie. Okulista to nic złego, wiele osób okulary nosi. Nie ufasz mi? - zapytał starając się by jego ton brzmiał jak u faceta przegranego, beznadziejnie puszczonego w kanał i ostatniej sieroty jednocześnie. W duchu natomiast najeżył się odrobinę, bo nie lubił kiedy Carma tak długo mu się opierała i obstawała przy swoim jak jakaś głupia gęś. A dlaczego miałby uciekać od niej z wrzaskiem? Była młodą, powiedźmy że nawet inteligentną, kobietą której niczego nie brakowało. Dlaczego więc miałby wiać? To raczej Carma powinna spojrzeć na Aarona krytycznie i uświadomić mężczyźnie że czasy świetności ma już za sobą i pora się zatroszczyć o stabilne życie a nie włóczyć się po knajpach i zakładać o robaki pływające w meksykańskich wódkach. Co innego że Aaron pewnie mało by się tym przejął - A kto powiedział że to będzie demokratyczna umowa? Wystarczy że ja ją podpiszę. - stwierdził tonem skończonego tyrana i największego sukinsyna na świecie. Po cholerę on studiował prawo, skoro momentami wychodził na takiego którego mało ono interesowało? Ach tak, zarobki. Swoją drogą zarobki teraz były mało istotne. Carma nie była opłacana, tym bardziej nie była jego utrzymanką. Choć stwierdził ze miejsca mogłaby dobierać lepiej. Nie był przyzwyczajony do włóczenia się po łazienkach. Aktualnie jednak mógł na to przymknąć oko, ponieważ obecność dziewczyny wszystko w wystarczającym stopniu wynagradzała. Wchodząc za Carmelittą do środka i obrzucając pomieszczenie wzrokiem sapnął jej w kark - Mam nadzieję że nie ma nikogo... - przesunął ustami po szyi Meksykanki kończąc ciszej - Nie podzieliłbym się tobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:52, 28 Lut 2011    Temat postu:

No jeszcze tego by brakowało, żeby jej za uszy zaglądał i wypytywał o szczegóły. Niech mu wystarczy to, co już wiedział o niej bądź to, co sama miała ochotę powiedzieć. Z resztą tak na prawdę nie trzeba było być jakimś wybitnym śledczym, żeby wiedzieć, iż dziewczyna nie przywiązywała wagi zbyt dużej do stałości w trybie dnia i nocy przez co i jej życie toczyło się nico szaleńczą kawalkadą różnego typu wybryków i niestworzonych pomysłów. Raczej nie należała do tego typu kobiet, które osiadły by na spokojnie w domu, chowając dzieci i gotując obiadki swojemu wybrańcowi. Prędzej wyglądało by to całkiem na odwrót, znając życie i Carmelittę.

- Jestem całkiem samodzielna i nie trzeba mi AŻ TAKIEJ opieki mężczyzny przy sobie. - odparła z niejakim zacietrzewieniem w swoich poglądach. - I jeśli już, nosiłabym kontakty. Wyobrażasz mnie sobie w okularach? - zapytała zadziornie - Takich jak Lady GaGa albo inna szmać. - opisała w krótkich słowach wyraźnie dając do zrozumienia, że okularnicą to za żadne skarby nie będzie. Nigdy. I Aaron nie będzie miał szans ją w czymś takim widzieć.

Taaa... On i dom oraz rodzina tak samo pasowały do niego jak do niej fartuszek kuchareczki i niedzielne poranki przy pieczeniu pierniczków czy babeczek z jagódkami. Abstrakcja jakaś. Totalna. - Ty na pewno kończyłeś prawo? - zakpiła z niego z szyderczym, złośliwym uśmieszkiem, którego tak nienawidził na jej twarzy - Chyba uczyli Cię czegoś tam takiego, że jednostronnie zawarta umowa zobowiązująca dwie strony jest nieważna? - wyjaśniła - Ech... - sapnęła ostentacyjnie - To ja nie kończyłam i to wiem... No normalnie poziom nauczania w tym kraju schodzi na psy. Normalnie leży. - pomarudziła pod nosem za nic sobie robiąc komentarze prawnika.

Jednak będąc chwilę później w całkiem innych okolicznościach kompletnie zapomniała o tych wszystkich złośliwościach i docinkach jakie sobie serwowali cały czas. - Oj tam... - mruknęła w jego usta słysząc początek kolejnego narzekania na niedogodności. Mało ją w tej chwili obchodziły. - A czemu nie? - chciała podrążyć temat, jednak jego wygłodniałe wargi wędrujące po jej szyi wycisnęły tylko z jej ust westchnięcie pełne wyczekiwania tego co dalej być mogło, miast dyskusji o urozmaiceniach. - Chociaż... Oj tak. - westchnęła jeszcze raz zbierając się w sobie, by się całkiem nie zapomnieć w tym wszystkim - Nikt więcej. - czuła się całkiem przekonana. W stu procentach. Zwłaszcza, kiedy tak nerwowo zaczęła wsuwać dłonie pod jego marynarkę i koszulę, wysupłując ją spod paska jego spodni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:59, 02 Mar 2011    Temat postu:

- Ponoć każda z was ma w sobie małą dziewczynkę... - powiedział na wpół współczująco Aaron przy ostatnich dwóch słowach unosząc w górę dłonie by wziąć je w cudzysłów - I każda potrzebuje AŻ TAKIEJ opieki. Poza tym umówienie wizyty u okulisty nie jest chyba czymś co uwłacza twojej godności? - zapytał nagle obracając kota ogonem. Ton mężczyzny zabrzmiał tak jakby szykował się do uświadomienia Carmie kilku poważnych i bardzo mało zabawnych rzeczy - A dlaczego nie? - zdziwił się na jej pytanie, nie widząc w binoklach na jej prostym nosie niczego strasznego - Jak kto? Inna szmać? - parsknął niewymuszonym śmiechem pierwszy raz chyba słysząc takie określenie - Nie, jak ona to nie. - wyjaśnił poważniejąc nieco - Ale w takich zwykłych okularach, o zwykłych oprawkach i od zwykłego okulisty mogłabyś wyglądać bardzo przyzwoicie. - chyba teraz widział ją jako swoją sekretarkę... Tak, to musiało być to i ta biurowa scenografia. Mówiło się też że okulary bywały seksowne. Aaron w tym temacie nigdy swojego zdania jakoś nie sformułował, ale wiedział że długie spojrzenie rzucone zza szkieł ma w sobie coś - Owszem, ale nie noszę przy sobie dyplomu. - wytłumaczył rozbawiony jej pytaniem - Może coś o tym wspominali... - przyznał z taką miną jakby przypominał sobie pewne trudno przypominalne fakty z wykładów - Ale nauczyli też jak sobie radzić w życiu, więc wiesz moja droga... - mruknął uśmiechając się do Carmy przymile - Stul dzióbek. - poprosił ją kulturalnie popierając swoją jasno wyrażoną prośbę pocałunkiem, który miał służyć spełnieniu jego życzenia. Jak to zwykle bywało Meksykanka za swoje nie dała i Aaronowi przyszło się bronić - Wasz za to nawet nigdy nie powstał. - odgryzł się głupio, przemawiając się z nią jak dziecko w szkolnej ławce. Ględziłby pewnie jeszcze gdyby mówił bo przecież wypadało bronić Ameryki, ale powstały też jakieś kwestie dotyczące wspólnej kooperacji, które trzeba było wypełniać. Należało się wyzbywać wszelkich uprzedzeń narodowościowych i postawić na współpracę, a ta jak się okazywało, Carmie i Aaronowi wychodziła niezwykle dobrze. Bo nie dzielę się tym co... Moje. Przynajmniej na jakiś czas, a już na pewno w tym pomieszczeniu - Właśnie. - stwierdził chwytając poły swej marynarki, by ja zdjąć i z braku czegokolwiek rzucić obok, na podłogę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:18, 05 Mar 2011    Temat postu:

- Taaa... - mruknęła słysząc to współczucie w jego głosie. - Aaron! - rzuciła z oskarżeniem nie znajdując na tą chwilę argumentu, by mu odpowiedzieć uszczypliwie. Opieka opieką, ale bez przesady. No i wcale nie widziała i nie chciała się widzieć w okularach. - Tak. Jak jakaś inna szmać. - przytaknęła powtarzając jeszcze raz dla pewności to określenie bardziej dobitnie. Nie przepadała za tymi sztucznymi laleczkami, obojętnie jakiego talentu by im nie przypisywać. O ile w ogóle jakiś miały.

- Tak. I może od razu do tego dobrać szarą garsonkę, związać włosy w ścisły koczek i wtopić się w tłum korporacyjnych mrówek? - zapytała z kpiną w głosie, bo jakoś siebie nie potrafiła wyobrazić w tych standardach - Nie ma opcji! - podsumowała. Ona i praca biurowa, to było coś, co do siebie nie pasowało. Owszem, w ramach jakiejś perwersyjnej gry czy żartu, raz mogłaby się tak wystroić, ale nie na stałe.

Takie przekupowanie powinno być zakazane. Pocałunki rozmiękczały. Obojętnie przez kogo używane do zamknięcia tej drugiej osobie ust. Patent Aarona podziałał zgodnie z oczekiwaniami, bo meksykanka zamilkła. Nie pozwoliła mu zrzucić marynarki na ziemię. Szkoda ją byłoby usyfić tym, co na podłodze w takim miejscu znajdować by się mogło. Przejęła ją od prawnika, przerzucając przez poręcz, która przymocowana była do ściany. Chyba miała służyć niepełnosprawnym, ale ktoś kiepsko to przemyślał, bo w tej kabinie z wózkiem, to raczej nikt by się nie zmieścił.

Kiedy już marynarka znalazła się na odpowiednim miejscu, dziewczyna powróciła do przerwanego przez siebie zajęcia, dobierając się do gryzipiórka, którego ciało, wciąż skryte pod ciuchami, nie dawało się tak łatwo macać. Wsuwając palce pod jego koszulkę, zaczęła błądzić po jego brzuchu i bokach, okraszając przy tym jego usta namiętnym pocałunkiem. na tyle namiętnym, na ile klimat toalety mógł pozwalać. No, ale pod wpływem wypitych procentów niewiele mogło tak na prawdę przeszkadzać. Zsunęła się dłońmi do paska jego spodni chcąc jak najszybciej przejść od etapu afirmacji jego ciała do konsumpcji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:18, 05 Mar 2011    Temat postu:

- I co Aaron? Co znów Aaron...? Znów kogoś przeleciałem i mam jakiś problem? - im dalej w las tym ciemniej czy jakoś tak. Czyli im więcej Aaron wypił, albo im dłużej to w sobie trawił tym było gorzej - Przecież nie powiedziałem nic złego. - oburzył się teatralnie, tak jak lubił, w sposób który wyraźnie wskazywał na to że nie widzi w swoim postępowaniu żadnej, nawet najmniejszej winy - Ładnie brzmi ta twoja 'szmać'. - powiedział kiwając z aprobatą głową. Niby nie takie wulgarne, prawie że zabawne - A dlaczego szarą? - zapytał ciągnąc mało szkodliwy dla niego temat - To garsonki są tylko i wyłącznie szare? Nie..I w ogóle od kiedy tylko... - podkreślił - Garsonki? Są sukienki, bluzki.... Znasz się na tym lepiej niż ja Carma, nie powiesz chyba że mam ci tłumaczyć? - zapytał a zapewne tylko gdzieś w tle, jak jakieś echo zabrzmiała kpina, która wskazywała na to że Aaron w jakimś stopniu pragnie wyprowadzić z równowagi Meksykankę. Ale tylko troszeczkę - Koczek byłby niczego sobie. - dodał krótko na koniec patrząc na kręconą czuprynę Carmelitty - Oj opcji jest wiele... - zamruczał przekornie nie chcąc dać za wygraną po pierwszym sprzeciwie. Nic nie powinno być zakazane. To był tylko kolejny atut prawnika pomijając jego 'zajebistą' wręcz osobowość. Im więcej tym lepiej, a Carmelitta przecież najprawdopodobniej to lubiła, nawet bardzo. A myślał że to on jest perfekcjonistą przez większość życia, a tu proszę, poprawiali go. Łazienka łazienką, z dziewczyną i tak było dostatecznie przyjemnie by wybaczyć jej wybór miejsca. O lepsze się nie mogli postarać, pokoi tutaj nie wynajmowano, z resztą nawet gdyby to nie planowali tutaj zostać całą noc. W końcu przy takiej gorączce zimne kafelki posiadały zbawienny wpływ na człowieka. Przyjemnie ciepłe dłonie dziewczyny sprawiły że Aaron pewnie jak i Carma poczuł gwałtownie rosnącą chęć na to by spróbować jej raz jeszcze. Obojgu i tak tylko ku temu służyła ta znajomość, no może jakieś tam drobne stosunki służbowe, kto by teraz tym pamiętał. Mała przestrzeń okazała się w tym wypadku niczym innym jak błogosławieństwem. Wystarczyło sięgnąć trochę niżej by poczuć koronkowy materiał bielizny Meksykanki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:03, 06 Mar 2011    Temat postu:

- Nic. - odrzekła wywracając oczami. Jakbyś kogoś przeleciał, to co mi było by do tego? Kompletnie, absolutnie nic. Tak samo jak Tobie to, kogo bym ja... sobie wykorzystała. - Bo to taki bury, beznadziejny kolor. - odpowiedziała mężczyźnie na zadane pytanie. - Przynajmniej na standardy biurowe. Wszyscy w tym wyglądają identycznie. Niezależnie od ubioru. - wyjaśniła dokładniej na wypadek gdyby miał jeszcze wątpliwości.

Nie udało mu się jej wyprowadzić z równowagi. Przynajmniej nie takim tekstem. Nie wyszło mu, ot co. Oj tak! Osobowość to miał wręcz 'przezajebistą'! Powinni pobrać jego materiał genetyczny jako okaz oryginalności jakich mało. Marudny, skwierczący, upierdliwy i złośliwy skurczybyk. I jeszcze przy tym jednocześnie czarujący i przystojny. I urzekający. Ciekawa była jak często potrafił rozkochiwać w sobie kobiety a potem je rzucać niczym zużyte rękawiczki. Miała nadzieję nie być nigdy jedną z nich.

Łazienka jak łazienka. Dobrze, że w ogóle udało się znaleźć w tej knajpie miejsce, by być sam na sam. O takie raczej trudno normalnie. Może i tylko po to była ich znajomość. Jednak nie narzekali sobie na nią chyba za nadto. Carmie odpowiadał taki układ i fakt, że ciśnienie rosło tym bardziej, im bardziej się do siebie zbliżali, poczytywać można było tylko za atut. Przyspieszony lekko oddech i krew buzująca w żyłach wyraźnie oznajmiały to samo, co Aaron czuł u siebie. Chciała go. Tutaj, teraz. Zanim na sali ogłoszą ze sceny, że czas na rozwiązanie tego badziewnego konkursu karaoke.

Kabina w której się znajdowali nie nastrajała na jakieś specjalne czułości, z resztą chyba żadne z nich takowych nie oczekiwało. Czyste zwierzęce niemal pożądanie, zaspokajane w najprostszy z możliwych sposobów. I właśnie tego chciała teraz meksykanka. - Aaron, weź mnie. - mruknęła prosto do jego ucha rozpinając jego spodnie i uwalniając jego biodra od bielizny - Na co czekasz... - nie patyczkowała się za bardzo. Lekko skołowaciały język w ustach niczym nie przeszkadzał podczas pocałunków, które teraz mogły się stać tylko jeszcze bardziej ogniste.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:21, 07 Mar 2011    Temat postu:

- To nie zaczynaj. Albo inaczej... Nie wzywaj mojego imienia na daremno, bo później są problemy. - mężczyzna wywrócił oczami chcąc się z nią spierać - Jesteś świetna. Dzięki tobie wiem że wszystkie szarawe krawaty, albo koszule odpadają. - zamilkł na chwilę i zaczął właściwy wywód - Bury to jest brązowy, to jest dopiero beznadziejny kolor. Do niczego nie pasuje. - stwierdził, wysnuwając to pewnie na podstawie własnych doświadczeń. Coś musiało w tym być bo rzadko pokazywał się w ciepłych kolorach, a o ile się nie pomylił wspomniany brązowy właśnie do takich należał - Ale o to chyba chodzi w biurach. - dodał dobijając Carmelittę - By nikt się nie wyróżniał, tylko pracował. Poza tym, jeśli mam być szczery to czepiasz się o to co same kreujecie. Modystki od siedmiu boleści. Jak wam tak źle, to zmieńcie zwyczaje. - zakończył krótko i treściwie przekazując to co sądził na ten temat. No nie! Nikt by zgody na pobieranie materiału genetycznego nie wydał! Kopia Aarona? Oryginalny oryginał był tylko jeden jedyny i właśnie teraz zajmował się przekazywaniem genów. Jak często? Nie liczył nigdy. To zależy zresztą pod jakim kątem na to patrzeć. Ma stwierdzić na podstawie kobiet z przychówkiem ofiarowanych przez niego? Tu trzeba by było wziąć poprawkę na te które wiedziały kto jest ojcem. Miał przeliczyć te na jedną noc? Nie pamiętał chyba. Może miał wziąć pod uwagę te rozkochane kobiety, wciągające Aarona w swoje plany życiowe, porzucone później w przeciągu czasu nie dłuższego niż potrzeba na poprawienie sobie humoru? Hm... Sporo liczenia. Konkurs nie był badziewny. Jakby nie patrząc był narazie najdroższym konkursem w jakim Aaron miał wkład osobisty. Mężczyzna nie odpowiedział ani słowem, na zaczepne zdania Meksykanki. Odpowiedział czynem, który zapewne byłby bardziej satysfakcjonujący gdyby nie realia ich otaczające, choć w gruncie rzeczy teraz było to akurat sprawą drugorzędną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 20:58, 08 Mar 2011    Temat postu:

A właśnie, że będę! Już chciała coś odpowiedzieć, ale skończyło się na prychnięciu pod nosem z niewypowiedzianego na głos powodu. - Ach no widzisz?! - zapiała słysząc o szarych koszulach i krawatach odpowiedź mężczyzny. Wywód z tym burym już się jej tak bardzo nie spodobał. - Pracować, to można również i ubranym w kolory, jeśli tylko się chce. - odparła z przekonaniem.

- Przynajmniej nie snuje się człowiek po firmie niczym zombie bez życia. Grafit i inne takie odcienie odbierają wszelką radość ze wszystkiego. Potem wracasz do domu po pracy i kwiczysz pod nosem, żeś taki zmęczony przerzucaniem świstków z biurka na biurko. Trzeba żyć a nie tylko przeżywać kolejny dzień w firmie niczym na poligonie. - stwierdziła.

Ależ on w nią inwestował! Któż by pomyślał, że Carma była aż tyle warta dla prawnika. Poświęcał się dla niej, ciekawe czemu. Może mu te relacje jakie mieli ze sobą odpowiadały i dlatego tracił rozum i czysty osąd. Gdyby usłyszała na głos stwierdzenie, że właśnie prawnik zajmował się przekazywaniem materiału genetycznego, to pewnie by się zakrztusiła. I by padła na zawał z niemożliwością jej odratowania. Ćwiczenie techniki przekazywania genów było okej, ale już, jak to ona by odczytała, przekazywanie ich w realnej formie, to nie.

Wolała nie stawać się kolejną w jego kolekcji przychówku z pęczniejącym brzuchem. Swoją drogą, do diaska, kiedy ja miałam ostatnim razem okres? Nie mogła sobie przypomnieć. Z resztą nie było to w tej chwili ważne. Ważniejsze były usta prawnika, jego ciepło i pożądanie spalające się w nich podczas tak prędkiego zbliżenia.

Kiedy było już po wszystkim, meksykanka złapała głębszy oddech, uśmiechając się od ucha do ucha w zadowoleniu z tego, co było. Oparła się głową o kafelki, spoglądając to na moment na sufit, to na swojego kochanka, który (co trzeba było mu przyznać) całkiem solidnie znał się na rzeczy jak zaspokoić kobietę. Dobry wybór. Całkiem trafny, że go sobie upolowała. Bądź też, że on ją upolował. Ich znajomość była dla niej bezsprzecznie udaną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:39, 08 Mar 2011    Temat postu:

To niech sobie wzywa. Ciekawe które z nich się bardziej na tym przejedzie. Bo chyba rozgraniczenie 'pół na pół' nie było żadnym, tym bardziej sprawiedliwym, rozwiązaniem - Ach nie widzę! - odszczeknął - Twoja szmatka jest czarna. - stwierdził mając przed oczami ciasną sukieneczkę w jaką dziewczyna była ubrana. Wdzięczna zresztą była ta sukienka, bardzo ją lubił, serio - Tak, tylko że wtedy kiedy taka jedna, jedyna osoba na całe biuro ubierze się tak jak proponujesz, to wygląda jak ara, kolorowo i krzykliwie, a to prowadzi do tego że inne osoby odrywają się od pracy, po to by spojrzeć, a później po to by poplotkować, później traci się czas na bzdetne rozmówki typu... - zajęczał cienko i z egzaltacją godną postrzelonej nastolatki odpowiednio przeciągając samogłoski - Ach! Gdzie to kupiłaaaaś...?! A później... - pociągnął dalej już swoim naturalnym tonem - Później to spada wydajność pracy i są straty. - proszę bardzo. Łańcuch przyczynowo - skutkowy pierwszej klasy. On chyba wszędzie potrafił dostrzec jakieś negatywne strony, jeśli tylko chciał. Miał chłopak talent. Niewątpliwie, był wszechstronnie uzdolniony. Cud - Ja tam nie zauważyłem nigdy u siebie kwiku, ani niczego podobnego. - odparł siląc się na odpowiednie zdziwienie - Może powinienem bardziej przykładając się od analizowania tego co czuję...? - zakpił sobie i stwierdził pewnie - Szary jest w porządku. Tak samo jak grafit i cała reszta innych odcieni. - to był chyba według niego koniec dyskusji dosłownie i w przenośni. Aaron miał gest. Miał szczędzić? Na rozrywce dla siebie? Poza tym nawet lubił takie spontaniczne wypady, a że Carma była... Całkiem przyzwoita jako towarzyszka to dlaczego nie? Taki mały prezent dla obojga, poza tym jest powiedzenie że szczęściu czasem trzeba pomóc. Prawnik też nie miał ochoty by skromna lista ewentualnych małych Howardów uległa wydłużeniu. To stanowczo zbyt dużo, ostatni przypadek był dla niego zbyt uciążliwy, gdy o tym pomyślał ból w szczęce i nosie jakby na kilka chwil się odnawiał. To sobie znalazła pytanie! Kalendarzyka nie prowadziła? Załamać Aarona chciała? Co z niej za kobieta? Aż tak jej w łepetynce zawrócił że zapominała o sobie samej? Niechże się ogarnie! Chyba mu wszystko obrzydzić chciała i przyjemności pozbawić za jednym zamachem. Aaron uśmiechnął się pod nosem i ujął Meksykankę pod brodę trącając jej usta lekko swoimi - Zaśpiewasz teraz ładnie? - zapytał przesuwając kciukiem po jej żuchwie - Bo chyba warto postarać się o jakieś lepsze... - obrzucił wzrokiem otaczające ich ściany - Miejsce, hm? Dostałaś dostateczny doping, tak?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:56, 18 Mar 2011    Temat postu:

Z czystej złośliwości jak najbardziej by odpowiedziała, że opcja 'pół na pół' jest tą najlepszą i najwspanialszą. Dla samego sprzeciwienia się wersji mężczyzny. - Ale do niej mam długi sweter. I kolorowe dodatki psujące ten Twój szarobury, nijaki kolor. - odparła drocząc się z nim w najlepsze. - Ale to już jest ich problem, że się rozpraszają! - tak, tak Była tego pewna. - Gdyby wszyscy się tak ubierali, jak Ty to mówisz "jak papużki", to nikogo by te kolory tak nie odciągały od zajęć i mówię Ci, było by o wiele lepiej. I przyjemniej z kolorami wokół siebie. - zaparła się zaraza. Uwielbiała stawiać opór jego wypowiedziom nawet, jeśli miała niedługo potem mu w końcu przytaknąć.

- Tak. Powinieneś. - odpysknęła - Zdecydowanie powinieneś przykładać się solidniej do tego, co czujesz. - przytaknęła myśląc o tym, że jej dłonie gdzieniegdzie muskały jego ciało niby od niechcenia. A co jemu do tego czy kalendarzyk prowadziła czy też nie? I co jemu by było do tego, jeśli nawet takie apogeum i siedem apokaliptycznych nieszczęść miało by na nią spaść? Nic mu do tego. Kompletnie. A tym bardziej już Carma nie miała zamiaru mu niczego obrzydzać. Prędzej by zdechła niż świadomie zgodziła się na mamusiowanie jakiemuś bachorowi.

Musiała się z nim zgodzić. Przekonywał wybitnie zachęcająco drażniąc jej pobudzone jeszcze dość znacznie zmysły, które pod wpływem niestrawionego póki co alkoholu stawały się wyjątkowo podatne na sugestie i wpływy. - Hmmmm. Nie musisz długo namawiać. - potwierdziła uwalniając się na moment z jego objęć, by się ogarnąć nieco i wyjść z kabiny łazienki, w której byli. Cmoknęła go jeszcze na odchodnym w usta, kierując się w stronę salki z podestem. Czas był najwyższy na to, by wiedzieć czy wóz czy przewóz dla niej i czy wygra czy też przegra z tymi zawodzącymi ludźmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:11, 18 Mar 2011    Temat postu:

- Sama jesteś szarobura. - burknął obrażony - Po pierwsze... - zaczął swoją wyliczankę za nic nie chcąc z nią przegrać - Szary wcale nie jest mój, moja droga. Po drugie mam gdzieś twoje kolorowe dodatki, bo szczerze mówiąc wolę cię bez nich. - wyznał prosto z mostu, w tym wypadku nawet troszeczkę nie kłamiąc, ani nie ubarwiając - Po trzecie gdyby wszyscy byli wystrojeni w papuzie kolory, to znalazłby się wtedy ktoś uparcie chodzący w szarym i to ta nieszczęsna osoba by ich rozpraszała. Carma, ja zawsze znajdę dla twojego argumentu kontrargument... - wspomniał przywołując na usta jeden ze swych najbardziej czarujących uśmiechów. Też potrafił się zaprzeć, cholera wredna - Więc nawet nie zaczynaj, proszę. - zakończył pewny tego że Meksykanka nie zacznie się z nim umawiać od nowa o takie pierdoły. Bynajmniej miał taką nadzieję. Aaron przyłożył dłoń do piersi i gdyby mógł pacnąłby czołem o kafelki - O tak... Dzięki tobie nawrócę się na dobrą drogę. - zakpił - Czynisz mnie lepszym. - zakończył z lekką ironią, bo mało było prawdopodobne by miała na niego aż taki wypływ. Nawet wtedy kiedy jej dłonie tak wprawnie smykały po jego skórze. No nie! Czyżby była jedną jedyną, która nie narzucałaby się z tym całym chrzanieniem o rodzinie, o obowiązkach i rodzicielstwie? Anioł, nie kobieta. Naprawdę ją lubił. Prawnik zaczesał ciemne włosy Meksykanki za ucho stwierdzając w duchu że bez jego poprawek wyglądała lepiej. Przesunął palce za ucho i uwolnił jej kosmyki bardziej zadowolony z efektu - Carma, ale... - westchnął nie kończąc głośno. Ciebie przekonuje się bardzo miło... Powiedziałbym że aż za... Powiódł wzrokiem po sylwetce dziewczyny kiedy ta odstąpiła od niego. Ogarnął się i wyszedł za nią przerzucając przez ramię marynarkę, która wydała mu się niemile zimna. Carma nie widziała jego wyrazu twarzy. A był on trochę znudzony i zniecierpliwiony. Dla Aarona reszta była typową formalnością, rozczarowałby się bardzo gdyby okazało się że coś poszłoby nie po jego myśli, ale nie wydawało się by komuś aż tak zależało na weekendzie jak prawnikowi - Gdzie pójdziemy jak odpadniesz? - zapytał od niechcenia zapewne chcąc być przygotowanym na wszystko. Dobry aktor. Spojrzał niechętnie na hałaśliwą salę, która odrzucała go ilością ludzi zgromadzonych na metrze kwadratowym. Niech to się skończy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:44, 21 Mar 2011    Temat postu:

- Ach! A więc wolisz mnie w szarościach. I tych prostych, urzędniczych, nie mających za krzty osobowości ciuszkach? - teraz to mu jechała chyba nieco, nie? Chociaż doskonale wiedziała co Aaron miał na myśli i czuła się przy tym mile połechtana. - Oj Ty to zawsze musisz znaleźć same złe strony! - stwierdziła - Optymizmu trochę. - zaproponowała nie spodziewając się wcale po swoim towarzyszu jakiejś nagłej, znacznej zmiany. A już tym bardziej nie w stronę optymistycznego, uśmiechniętego wiecznie faceta.

Ten uśmiech, to już mógł sobie darować. Ale nie. Nie omieszkał tym razem. A Carma odpowiedziała mu równie oczywistym z jej strony, z mieszaniną kpiny i drwiny. - Pan "Ja wiem lepiej". - mruknęła wywracając oczami za nic sobie robiąc jego przekonywanie. Okej, okej. Darowała sobie dalsze wyliczanki z prawnikiem, bo na prawdę nie było w tym żadnego sensu dalej przeciągać. Tylko nerwy by potracili. A mieli się zrelaksować.

Ależ oczywiście, że by mu się nie narzucała. Jeśli już by się tak zdarzyło, że przyszedłby ich potomek na świat i kiedyś Aaron by się dowiedział, może by miał małe zdziwienie widząc ją na spacerze wzdłuż ulicy z takim małym kimś trzymanym za rączkę. Powtarzam, może by się dowiedział, ze to jego. Ale nic by to kompletnie nie zmieniało. To była Carma i jej własne postanowienia. I jeśli jej brzuch by stwierdził, ze planuje zapączkować, to bynajmniej ten fakt nie wiązał się z zakładaniem jakiejkolwiek durnej rodziny na przymus.

- Ale...? - mruknęła puszczając do niego oczko z uśmiechem po tym, jak skończył tym czułym gestem molestować jej włosy. Czasem ją zadziwiał. Nie oczekiwała po nim żadnych takich gestów czy zachowań, ale jednak dawał coś od siebie więcej niż tylko chwilową przyjemność wzajemnego rozładowywania napięć. Nie czekała jednak na jego odpowiedź. Zebrała się wychodząc na salę. - Gdzie? Hymmm... - zastanowiła się na głos zgarniając jego ramiona tak, aby ją objął w pasie od tyłu, gdy znaleźli się pod sceną czekając na dalszy ciąg tej imprezy. - Nie wiem... - wzruszyła ramionami. - Gdzieś, gdzie będę Cię miała tylko dla siebie? Taki mały egoizm przez ten jeden, jedyny weekend? - zaproponowała kątem oka widząc znów gościa prowadzącego tą zabawę, wchodzącego właśnie na deski podestu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:53, 21 Mar 2011    Temat postu:

- Tak, tym bardziej jeśli pod tymi szarościami kryjesz, smagłe ciało i zabawnie różową bieliznę. - mruknął Aaron uśmiechając się pod nosem - Poza tym... - zaczął patetycznie - Liczy się wnętrze. - chyba trzeba było być kompletnie głuchym idiotą by mu uwierzyć - To całe chrzanienie o ikonach mody, o miliardach bezużytecznych dodatków, które zmieniają się z sezonu na sezon... - wywrócił teatralnie oczami i westchnął malowniczo. Spoważniał w przeciągu sekundy i wbił w plecy Meksykanki posępne spojrzenie - Tak, ktoś musi. Rozumiesz... Równowaga w przyrodzie. Mamy skończonych optymistów, mamy zatwardziałych pesymistów i tak dalej. Nie lubię być w jakimkolwiek stopniu nieokreślony. - chyba zawsze miał dwie strony. Albo czarną, albo białą. Albo sympatyczną, albo złośliwą i tak dalej. Albo go ktoś lubił, albo nie - Optymizm mi się przejadł. - stwierdził znudzonym tonem, nie dając się przekonać Carmelicie, ani trochę - "Ja wiem wszystko najlepiej...". - dodał by wskazać jej małą nieścisłość jaka wkradła się w słowa Carmy. Ot, tak by wszystko było dobrze. Jakie nerwy? Aaron bawił się przednio. Tak? To chyba była jedną, najnormalniejszą kobietą na tym padole jaką spotkał. Znała swoją rolę i potrafiła sobie radzić sama bez ingerencji osób trzecich. Chyba powinien się o nią bardziej zatroszczyć, ginący gatunek, a może już i ostatnia przedstawicielka gatunku - Nieważne. - uciął nie chcąc jej się tłumaczyć ze wszystkiego, co w gruncie rzeczy powinno być im obojgu obojętne - Yhm, gdzie? - powtórzył oplatając Meksykankę ramionami i zerkając po sali raczej nie za uczestnikami konkursu tylko za co ładniejszymi przedstawicielkami płci pięknej - Będziesz się z tego spowiadała mała cholero. - zauważył uśmiechając się krzywo. Rozbawiła go tym egoizmem, naprawdę byli siebie warci - Hm, jeśli chodzi o miejsca w których będziesz mnie miała tylko dla siebie, to mamy ich do wyboru całkiem sporo. W końcu jeden weekend może być bardzo pojemnym i aktywnym odcinkiem czasu. Zależy co i gdzie Carmelitto. - zakończył otwierając przed nią spory przegląd prawdopodobnych miejscówek jak i sytuacji w jakich mogli się znaleźć gdyby tylko chcieli - Sądzę jednak że twoim następnym przystankiem będzie scena, a moim ten fotel. - powiedział obrzucając wzrokiem organizatora karaoke. Obok fotela siedziały nadal te sympatyczne babki, z którymi rozmawiał ostatnio - Myśląc optymistycznie i pogodnie... - a tak mu sama przecież kazała - Mamy... - ilu tam było tych finałowych zawodników? Trzech? Łącznie z Meksykanką? - Ponad trzydzieści procent szans na to by pieprzyć się w kilku gwiazdkowym hotelu. Czy to dość egoistyczne i optymistyczne jednocześnie? - Aaronowi już rachunek się zgadzał i był skończenie egoistyczny - Czy wystarcza zachłannej pani?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aaron dnia Pon 20:56, 21 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:43, 27 Mar 2011    Temat postu:

- A właśnie, że nie zawsze jest różowa. - odparła zapierając się jak żaba błota swojego zdania. Jednak co by nie mówiła, słowa Aarona pochlebiały jej i były przyjemne dla meksykanki. Komplementy nigdy żadnej kobiecie nie uwierały. - Ta! Już Ci wierzę, że o to wnętrze Ci głównie chodzi! - parsknęła, ale w sumie również i to nie było dla niej złym. To nawet lepiej, jeśli twierdził, że coś więcej go do niej przyciąga niż tylko jej tyłek, który chciałby sobie poobracać. Nie mogła narzekać. Ani, ani.

- Taaaa... Ty i Twoje wpasowywanie się w standardy! - w sumie coś w tym było. Prawnik pod wieloma względami pasował tak idealnie do przyjętego przez siebie wizerunku. Nikt by nie uwierzył, że było inaczej. - A z czego? - odrzekła niby nie wiedząc z czego miała by się spowiadać. - Weź, przestań! Żaden kościół nie dał by mi rozgrzeszenia. Mury by się prędzej posypały niżbym poszła na klęczkach do spowiedzi. - zaśmiała się pod nosem jakoś nie widząc siebie wyznającej grzechy. Oj, długa lista by się zebrała, długa.

Wypity tego wieczoru alkohol wciąż przyjemnie buzował w jej ciele. Teraz nieco na dodatek rozleniwiał, po tym jak sobie w łazience ulżyli, ale nie było to aż tak straszne. Jakoś sobie dawała radę. O boże! Słowa Howarda spowodowały, że Carma aż się obróciła w ramionach mężczyzny spoglądając się na niego zarazem rozbawiona jak i zaskoczona. - Nie. - odrzekła jednak na jego pytanie. Nie wystarczało jej te trzydzieści procent. - To za mało. - dodała z przekonaniem - Chcę mieć pewność. Tak na sto procent. - dokończyła wyślizgując się z jego objęć po to, by puszczając oczko swojemu towarzyszowi powlec się na scenę, na którą ją już wołano. - A jak się nie uda, to coś wymyślimy. - rzuciła już z odległości kilku kroków wchodząc po schodkach na podest.

Wylosowała utwór, który ciężko jej jakoś było zaśpiewać. Nie dlatego, że jej głos sobie z nim nie radził, ale ze względu na treść. śmiać jej się chciało myśląc o słowach piosenki, ale... Losowanie nigdy nie dawało gwarancji tego, co się chciało mieć. Zebrała się jednak i zaczęła śpiewać utwór James'a Blunt "Goodbye My Lover". Mimo, że oryginalnie śpiewał go mężczyzna, Carmelitta całkiem zacnie sobie dawała radę dla uspokojenia się wbijając spojrzenie w jeden, wybrany przez siebie punkt gdzieś w sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:26, 29 Mar 2011    Temat postu:

Problem w tym że zazwyczaj jest. Mogła się zapierać. Aaron już jej zmagań nie miał ochoty oglądać - A jeśli nie o wnętrze to o co? - zapytał z miną niewiniątka, którego bardzo źle zrozumiano, a co gorsza pokazano go w najgorszym z możliwych świateł rzucających na niego bardzo ciemne cienie - Wierz mi Carmelitto, swojemu prawnikowi wypada wierzyć zawsze. - zauważył wykorzystując troszeczkę swoją pozycję. Teraz ani jej ani jemu nie przyniosło to jakiś niespodziewanych korzyści. Coś powiedzieć musiał by udowodnić swoją wyższość nad Meksykanką - Bo współpraca bez zaufania to żadna współpraca. - stwierdził kiwając lekko głową, jakby ubolewał nad faktem braku nici porozumienia między nimi - Coś nie pasuje? - zapytał zadziornie kiedy wspominała o jego standardach. Nic do nich nie miał. Lubił uporządkowane życie. Robił wyjątki w pewnej jego sferze, ale o tym akurat rzadko kto wiedział, chyba że same wtajemniczone - Z grzechów Carmo, z grzechów. Wiesz co to takiego te grzechy, prawda? - zapytał przybierając niezdecydowany ton, jakby właśnie jej miał wytłumaczyć dlaczego dwa i dwa to cztery i nic więcej - Fakt. - powiedział cmokając z niezadowoleniem - A trafiłoby na jakiś zabytkowy kościół. Zbyt wielka szkoda. Nie, nie... Może i lepiej że się nie spowiadasz. - stwierdził oglądając z perspektywy jej ramienia bar i siedzących przy nim ludzi. Przesunął wzrokiem po butelkach chcąc znaleźć tą na której wspomnienie robiło mu się niedobrze. Odchylił się w tył by nie oberwać przypadkiem - Co? - zapytał zaskoczony tak nagłym ruchem Meksykanki. Uśmiechnął się do niej wiedząc że porozumieli się ze sobą bezbłędnie. Masz tę pewność, tylko jeszcze o niej nie wiesz... I pewnie już się nie dowiesz. - Spokojnie! - zawołał za nią nie siląc się na życzenia powodzenia. Nie były jej potrzebne. Kochać się można praktycznie wszędzie. Podszedł do kanapy na której siedziały jego znajome nieznajome i wsparł się o jej oparcie wciągając kobiety raz, dwa w rozmowę. Przestał jednak je zabawiać, kiedy Carmelitta zajęła swe miejsce na scenie. W duchu zaśmiał się, bo uznał że karaoke nie będzie nigdy należało do jego ulubionych rozrywek. Głównie przez dobór piosenek. Aaron poszukał wzrokiem kolesia odpowiadającego za cały ten burdel. Uśmiechnął się krzywo kiedy zobaczył jak tamten coś gorączkowo omawia z resztą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:26, 29 Mar 2011    Temat postu:

A gucio wiedział. Na co dzień nie widywał jej bielizny, więc ciężko było stwierdzić czy przeważnie bywała różowa czy też nie. Tak trafiał zwyczajnie. Może gdyby ją częściej widywał, a w zasadzie jej bieliznę, którą na siebie wkładała w kolejnych dniach, to by się jednak do tego przekonał, iż się myli. Chociaż to może nie najlepszy pomysł. Jak sobie meksykanka pomyślała o tym, że miałaby mieć jakiegokolwiek faceta koło siebie każdego dnia, to aż ją dreszcze przechodziły. Jakoś nie spieszno jej było do pozbywania się tej dozy swobody, którą dawało jej samotne pomieszkiwanie. Co najwyżej jeśli by Aaron chciał (oczywiście rozważając hipotetycznie) dała by się skusić na to, by raz ona u niego a raz on u niej nocowali. Z odpowiednio rozsądną przerwą na noc czy dwie pomiędzy. Tak dla zachowania zdrowego spojrzenia dla kwestii ich pokręconych nieco relacji.

- Bo już Ci uwierzę, że urzekła Cię moja osobowość! - prychnęła w odpowiedzi spoglądając na prawnika ze szczerym niedowierzaniem w oczach. - Nie zawsze, mój drogi, nie zawsze. - odparła w sposób rozmyślnie przesłodzony. Jeszcze czego! Wierzyć mu zawsze? Chyba z byka spadł! - Zaufanie w pewnym stopniu a wiara, to dwie różne rzeczy. - zaznaczyła, by się nie mylił aż tak w swoich mniemaniach. I zarówno do jednego jak i drugiego jest mi daleko. Pokiwała głową ze współczuciem, że tego mężczyzna nie rozróżniał.

- Tak, Ty do tych standardów! - zaśmiała się w odpowiedzi obnażając jego faktyczny wizerunek. - Pozory a rzeczywistość czasem się u Ciebie z sobą rozmijają. - stwierdziła zgodnie z prawdą, w którą wierzyła szczerze. Uważała siebie za właśnie taki świetny przykład dychotomii w jego osobowości. Ułożony, zrównoważony i opanowany prawnik spotykający się z takim chaosem, dezorganizacją i brakiem porządku w życiu. Para pierwsza klasa. Ciekawe na jak długo.

- Grzechy? - dopytała się jakby pierwsze słyszała o czymś takim - A co to? - dodała jeszcze trzepocząc kilkakrotnie rzęsami po czym parsknęła nieprzymuszonym śmiechem opierając na moment potylicę o ramię Aarona kiedy odchyliła głowę w tył dla złapania oddechu. - No właśnie. - tutaj się zgadzali. I to on jej przytaknął a nie na odwrót. Zdecydowanie lepiej było, że Carma się nie spowiadała. A przynajmniej, że on tak sądził. Wbrew pozorom meksykanka była dość mocno wierzącą osobą, ale bynajmniej się z tym nie ujawniała i nie zdradzała. Wolała kwestie wiary pozostawić dla siebie, nie obnosząc się przy tym wszem i wobec.

Nie widziała tego z kim Aaron uciął sobie pogawędkę podczas, gdy ona śpiewała na scenie. nie śledziła przecież z zazdrością każdego jego kroku i nie miała najmniejszej ochoty kontrolować jego zachowań. Nie po to się ze sobą spotykali, by z powodu takiej pierdoły wydrapywać sobie zaraz oczy zwyczajem innych par, które tak postępowały. Nie widziała też faceta, który zajmował się organizacją tego mini konkursu. Tak szczerze mówiąc dobrze się sama bawiła z odsłuchem swego głosu ze sceny i z tym jak przesuwającym się po ludziach spojrzeniem obserwowała reakcje na swój tembr śpiewu. Na moment spojrzała się na Howarda śpiewając z błąkającym się w kąciku ust uśmiechem, jakby do niego kilka słów "And as you move on, remember me,
Remember us and all we used to be", bo tylko one jako tako jej pasowały do sytuacji z całej piosenki. Po tym wróciła sobie ponownie do powolnego obserwowania sali nie ślepiąc jakoś non stop za prawnikiem.

Wyłowiła za którymś razem w grupce osób przy jednym ze stolików całkiem przystojnego mężczyznę. Krótka wymiana spojrzeń wywołała na jej twarzy uśmiech zmieszany zaraz utkwieniem wzroku w podłodze przed sobą, gdy nie chciała zbyt długo go i nachalnie obserwować. Kiedy skończyła śpiewać ów facet dość ogniście zaklaskał w dłonie odprowadzając schodzącą z podestu dziewczynę aż do baru, gdzie Carma chciała zamówić coś do picia, bo jej w gardle zaschło. Znajdując się przy ladzie obróciła się w stronę sali wyławiając gdzieś z tłumu sylwetkę prawnika. - Aaron! - powiedziała w zasadzie do siebie, bo z tej odległości nie mógł jej raczej nikt usłyszeć stojący dalej niż dwa-trzy kroki, ale gest, jaki wykonała meksykanka wskazując na podświetlone mlecznym światłem półki baru oznaczały chyba wystarczająco to, że proponowała coś do picia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:34, 30 Mar 2011    Temat postu:

Hipotetycznie? Hipotetycznie to nawet by tego pod uwagę nie brał tak szczerze mówiąc. Jeszcze czego, dom jest jego domem, a Carma chyba nie chciała przestać się z nim spotykać? Tak właśnie zazwyczaj kończyły się odwiedziny w jego domu. Jakaś granica, której nie dawał przekraczać. Jego dziwaczne standardy o których już wspominali. Co do bielizny, wystarczyło by raz trafił, miał się czego czepiać przez jakiś najbliższy czas - A co ci szkodzi mi uwierzyć? - zapytał choć jasnym było że miała wiele argumentów by mu nie wierzyć ani trochę. Od spojrzenia, które zawsze kiedy przemykało po sylwetce Carmy, nie było dwuznaczne, aż po słowa, które jasno określały ich relacje - Semantyka. - odparł równie milutkim tonem co dziewczyna - Skoro ufasz to wierzysz. Bez wiary nie ma zaufania. Nie zaufasz komuś komu nie wierzysz. - stwierdził bo pamiętał ile musiał się nagimnastykować na studiach by profesorowie mu wierzyli, tak jak powinni wierzyć studentowi. Ze studentkami sprawa miała się trochę inaczej, ale to już co innego - No i co z tego że się rozmywają? - zapytał przewrotnie i pociągnął dalej - Ponoć to co oczywiste i bezpieczne jest z reguły nudne... Nie chciałabyś chyba bym był nudny, prawda? Taki przewidywalny i uporządkowany. Sztywny, jak inni koledzy prawnicy, mało ludzki. - Aaron zamamrotał nad uchem Carmelitty nadal szukając tej ohydnej butelki, jakby chciał się upewnić ze robak był prawdziwy. Miała pytania gorsze niż trzylatek. Specjalnie go tak irytowała? - Grzechy to wszystkie małe i wredne świństewka które masz tu... - mruknął przesuwając palcem za uchem Meksykanki - Za uszami moja droga. - wytłumaczył cierpliwie podstawowe prawdy wiary czy też lekkiego z niej zboczenia. I dobrze że nie widziała, nie było czego oglądać, bo nie było to niczym ciekawym. Słysząc słowa piosenki rzekomo skierowane do niego pokłonił się nieznacznie. I może jeszcze mam twoje imię wyciąć scyzorykiem na drzewie w ogrodzie? A nie, ty mi zrobisz to na stałe! Na skórze. Wtedy to już choćbym chciał nie zapomnę. Pokręcił przecząco głową patrząc na Carmę, która już odwróciła wzrok od niego. Prawnik zerkając sponad czupryny jednej z kobiet odprowadził Meksykankę wzrokiem obdarzając przeciągłym spojrzeniem również i mężczyznę który jej towarzyszył. Aaron wsparł dłonie na oparciu kanapy i wyprostował się żegnając krótko i zwięźle z kobietami. Lawirował chwilę między ludźmi kursującymi w różne strony aż dostał się w końcu do baru. Uśmiechnął się zwycięsko do Carmeliity i objął ją w pasie przyciągając ku sobie - Sto procent. - mruknął nim pocałował dziewczynę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:17, 06 Kwi 2011    Temat postu:

Nawet tego? No to po jakiego w ogóle wałka się z nią spotykał? O wiele łatwiej byłoby mu upuścić sobie samodzielnie ciśnienia bądź też korzystając z usług jakichś miłych, pokornych pań za całkiem niewygórowaną cenę. Jak to mówiło się w przybytku miłości negocjowalnej i całkiem nienegocjowalnego złapania choróbska. No, ale skoro tak mu Carma przeszkadzała, to serio nie sposób zrozumieć po co mu ona była. W końcu go do tych spotkań nie przymuszała w żaden sposób.

- Eeee... - zastanowiła się krótko - Bo nie mam po temu podstaw? - odrzekła swobodnie. - Tak, tak, jasne. - machnęła z rezygnacją ręką bo jakoś nie chciało jej się podejmować tej dyskusji - Niech Ci będzie, że masz rację. - przytaknęła. A ja mam spokój. - Aaron! Myślisz, że mnie urzekła Twoja niesamowita osobowość? - zapytała z niewiarą wyraźnie słyszalną w jej głosie. A gucio! Tyłek masz niezły a do tego bywasz przydatny. I tyle. Nic więcej mój drogi, nic więcej. Pokiwała przecząco głową dając wyraźnie do zrozumienia, że mógłby się bardziej postarać gdyby tylko chciał.

- Nie. Nie chciałabym, abyś był jeszcze bardziej nudny. - zaprzeczyła. - No nie...! Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś sztywny? No posłuchaj tylko siebie! Howard! Ja nie widziałam u Ciebie jeszcze żadnego takiego totalnego szaleństwa i wygłupu! Nie wierzę, że jesteś do tego zdolny. No chyba, że mi to jakoś udowodnisz. Może będziesz miał na to cały ten weekend. Zobaczę, to uwierzę. Ale teraz to jakoś nie bardzo to widzę. - zaśmiała się pod nosem kompletnie nie mogąc go sobie wyobrazić w jakiejś idiotycznej, nieco szalonej akcji, na która by wpadł celem szybkiej realizacji. Mruknięcie i przesunięcie palcem za jej uchem i po jej karku przeszyło dreszczem jej skórę.

Prawnik zachował się całkiem jak na samca przystało. W obliczu innego drapieżnika, szybko wystartował do Carmy przyciągając ją do siebie jak swoją własność. Meksykanka z przyjemnością poddała się pocałunkowi, który jednak przerwał jej gromki śmiech przeszkadzający w dalszej kontynuacji ich bitwy na języki. - Aaron! Ty znaczysz teren! - prychnęła rozbawiona obejmując go za szyję i wpatrując się w niego z niejaką fascynacją, którą u niej wywołał swoim zachowaniem. Chichocząc pod nosem trąciła nosem jego nos ponownie zbliżając usta do jego warg. Nie to, żeby jej to przecież przeszkadzało. To zabawne było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:24, 07 Kwi 2011    Temat postu:

Oj czy nie wystarczyłby jej jak każdej te głupkowate bajeczki o pięknie zewnętrznym i jeszcze bardziej pięknym wnętrzu? O tym, że go urzekła urodą i tym wszystkim, czym urzekają kobiety? Nie zadowoli jej powiedzenie że po prostu miło mu się z nią spędza czas i te inne dyrdymały? Nie. Bo oczywiście Carma musiała drążyć jak najęta. Boże, co za babsko. Nie, lubił dziwki, ale bez przesady. Fajniej było posiedzieć z kimś, kto sympatię odwzajemnia z samej przyjemności, a nie z żądzy zysku. Poza tym Carma przeszkadzała mu w sposób całkowicie zabawny, a jego nerwy i małe demonstracje złości były w większości pokazowe, ot tak sobie, bo taki Aaron był. Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony i obruszył się aktorsko – A nie? Co jeśli nie moja wspaniała osobowość?! – zawołał zapewne totalnie wytrącony z równowagi. Pokręcił głową z tego wszystkiego tracąc na moment zdolność mówienia. No naprawdę… Zło – Problem w tym, że gdybym wkroczył na kolejny poziom nudności, to chyba byłbym martwy. – stwierdził ciągnąc dalej po chwili – A po co mam się wygłupiać? – zapytał zadając jej najbardziej sensowne w tej chwili pytanie. Najbardziej oczywiste jak dla niego – Nie widzę powodów, dla których cokolwiek miałbym ci udowadniać cokolwiek, a tym bardziej to czy potrafię zaszaleć czy nie… - wycedził złowróżbnie pokazując Carmie tym samym, że zaczęła stąpać po kruchym lodzie. Oczywiście, że nie wyglądał na takiego, któremu tylko głupie pomysły w głowie. Był poważnym mężczyzną. Szaleństwa zostawił za granicą pełnoletności. Jeśli wtedy w ogóle znał coś takiego – Nie musisz w to wierzyć. – odparł krótko, nie mogąc pojąć co też tak śmiesznego jest w tym że jest taki a nie inny. Był gotów się obrazić. Pocałować go normalnie też już nie mogła. Prawnik zmrużył oczy i ugryzł ją z premedytacją w język – Zamknij się, bo zaraz cię oddam temu kolesiowi… I już nigdy nie dowiesz się czy stać mnie na jakiekolwiek szaleństwo. – ostrzegł ją i pocałował, by zamknęła się i nie wymyślała więcej. Wsparł się o bar patrząc z wyczekiwaniem na scenę jakby gdzieś mu się spieszyło. Swoją drogą to ciekawe o której jest ten lot… – Carma, co też takiego szalonego miałbym zrobić, hm? – zapytał i dodał – Zaznaczam, że to tylko pytanie, nie obliguję się wykonać tego, co wymyślisz. – dokończył spoglądając na Meksykankę z uśmiechem. Chyba lubił sobie zostawiać możliwości manewrowania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:58, 15 Kwi 2011    Temat postu:

A wyglądała na taką, której by takie gadki wystarczały? Chyba nie, prawda? Carmelitta nie kupowała takich przesłodzonych, głodnych kawałków i nigdy nie liczyła od ludzi na to, że otrzyma szczerze wypowiedziane takie pierdoły. I wcale nie drążyła jak najęta. Ot, specjalnie się z nim droczyła chociaż tak na prawdę guzik ją obchodziło to czy Aaron powie jej że ma niezłe cztery litery czy też że kolor jej cudnych oczu go urzekł wraz z jej nietuzinkową osobowością. Już prędzej by stała się podejrzliwa, gdyby zaczął jej sadzić takie farmazony zarzekając się na wszystko, że jest to prawdą.

- Aaron! - jęknęła rozbawiona widząc ten teatrzyk zaskoczenia wymalowany na jego twarzy - Nie sądziłeś chyba, że powiem coś innego? Och, to Twoje wspaniałe wnętrze! Ta osobowość! Ten urok! Przeuroczy facet, no normalnie ideał. Nic tylko się z takim związać na stałe, założyć rodzinę, dać mu dzieci... - urwała w połowie krztusząc się z ironicznego śmiechu, który zaraz skwitowała krótko: - Bleh! To nie dla mnie cukierkowe układy. - bez wątpienia bylo to nie dla niej całkowicie. Nie potrzebny był jej stały, nudny związek w którym po kilku latach nie zostaje nic ze wzajemnego zainteresowania i prawdziwych, szczerych chęci.

- Oj tak, z całą pewnością. - przytaknęła gorliwie słuchając o tym, że kolejny etap nudności mógłby być śmiertelny. - A musisz być taki bardzo poważny? - odrzekła pytaniem na pytanie. - No ale zaszaleć potrafisz? - dopytała się. Szkoda, ze zostawił etap szaleństw za sobą. Czasem trzeba wręcz było się wyszumieć. Tak dla rozładowania nadmiarów stresów w pracy i tej szarej codzienności. - Ał! - syknęła czując dziabnięcie w język. - Puscaj... - wysepleniła, bo niezbyt wygodnie się mówiło mając uwięziony język w czyichś szczękach. Jednak uśmiech nie schodził z jej twarzy. - Chciałbyś mnie oddać? - dopytała się kiedy już jej usta zostały uwolnione od jego zębów. Jednak nie udało jej się zadać kolejnych durnowatych pytań kiedy jego wargi stopiły sie z jej ustami. Z satysfakcją zamruczała jak kotka spoglądając się w stronę sceny gdzie znów ktoś zawodził swoim śpiewem. - A nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Kąpałeś się w fontannie w środku miasta? Albo zrobiłeś sobie irokeza na głowie i przefarbowałeś włosy? - zapytała strosząc mu kilka pasemek na czubku glowy koniuszkami palców. - Coś by się zawsze glupiego znalazło tak dla pośmiania się i odstresowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:53, 15 Kwi 2011    Temat postu:

A miał jej ubliżyć czy powiedzieć prawdę? Nie, szczerze rzecz biorąc nie wyglądała na taką którą zadowoliłby wytarte teksty. Jak to? 'Nie drążyła jak najęta'? Jak sama zauważyła specjalnie się z nim droczyła a to nie była zbyt wielka różnica, dla kogoś kto nie chciał różnicy widzieć wcale. Aaron bywał złotousty, to fakt, ale takich bajeczek o jakich Carmelitta wspominała nie potrafił wstawiać nikomu zbyt długo, ponieważ same po pewnym czasie go nużyły. Chyba że naprawdę miałby ważne ku temu powody. Na szczęście jednak Meksykanka nie wymagała tego co jak się okazywało satysfakcjonowało obie strony - Ej! - zawołał chcąc przerwać jej wyliczankę która wydawała się szalona - Pohamuj się Carmelitto. Mogłabyś poprzestać na tych czterech pierwszych punktach? Pomimo całej mojej wspaniałości, oryginalności i tak dalej... - pokręcił głową nie kończąc. Nie chciał się z nikim na stałe wiązać, nie chciał zakładać rodziny i nie chciał mieć dzieci - Cukierkowe czy nie... - zaczął powoli z równie kwaśnym wyrazem twarzy co ton Carmy - Na tym opiera się świat. Dziwne, prawda? - zapytał uśmiechając się tym swoim specyficznym, chłopięcym uśmiechem, który przynosił na myśl przerośniętego dzieciaka, który chowa się za rogiem by zaskoczyć czy też nastraszyć żartobliwie kumpla - Tak, muszę. Ktoś z nas powinien być dorosły, niestety według wieku, stateczności i tak dalej wypada na mnie. Poza tym ty nawet obywatelstwa nie masz. Muszę być poważny, ty nadal sobie możesz być jak motyl na wietrze. Czekająca na swoją szansę. - Aaron pokręcił przecząco głową, tak niemo jej przekazując że nie potrafi zaszaleć i niech nie robi sobie nawet najmniejszych nadziei ku temu, bo po prostu nie ma sensu. Puścił, ale dopiero wtedy kiedy przytrzymał język Carmy jeszcze trochę - A chciałabyś mnie zostawić? - odparł pytaniem na pytanie potyczkując się z dziewczyną uparcie, nie zamierzał poddać się zbyt łatwo. Prawnik przekrzywił głowę w bok, krzywiąc usta i patrząc na Carmę jak na skończoną idiotkę - A wyglądam na takiego? - nie musiała mu odpowiadać, bo było to zbyt oczywiste - Przypominam że miałaś nie pytać czego nie zrobiłem, tylko powiedzieć co miałbym zrobić. Chyba że tymi pytaniami dokonujesz selekcji, to proszę bardzo... Pytaj sobie dalej. Noc jeszcze młoda. - pozwolił nie widząc innego wyboru - I zostaw moje włosy. Zachowujesz się jak zakochana idiotka z liceum. Trzymaj fason.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 10:56, 20 Kwi 2011    Temat postu:

A czy w jego wydaniu była to jakaś znacząca różnica czy ubliżał czy mówił prawdę w taki sposób, w który rozmówcy pójdzie w pięty? Chyba nie, prawda? Uśmiechnęła się kącikiem ust słysząc haltowanie Aarona, aby się za nadto nie rozpędzała z wyliczankami. Jej także to pasowało. Nie miała nigdy w zamiarze rozwijać swojego życia do pozostałych punktów. O co to, to nie.

- To chore. I bez sensu się sztucznie ograniczać. - odparła kiedy się jej zapytał czy nie dziwnym jest to, że cały świat wokół wyznawał całkiem inne od nich poglądy i przekonania. Ten uśmiech to miał całkiem uroczy. - Och, mój Ty stateczny, starszy Panie. - zamruczała żartując sobie z tego, jak mężczyzna chciał przejąć palmę pierwszeństwa i sprawować funkcję tego poważniejszego.

No nie! Jak zamierzał z nią tak zagrywać odpowiadając pytaniem na pytanie, to i ona mogła podjąć taką zabawę. - A chciałbyś abym Cię zostawiła? - zapytała. Oczywiście, że wyglądał na takiego, który w młodości mógł szaleć. I jak to zwykle bywało, po okresie największego buntu wszystko się obróciło o sto osiemdziesiąt stopni i miała takiego oto sztywniaka przed sobą. Chociaż ta psotna iskra wciąż gdzieś tam była widoczna w jego oczach. - Nie zostawię. Tylko trochę bardziej je nastroszyłam. - odparła butnie. - O boszzz... - jęknęła słysząc jego komentarz. - Chyba Ci się coś pomyliło. Nie licz na to, że się zakocham w Tobie. Nie ma takiej opcji - zadziornie odrzekła zapierając się jak koń przed tym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:59, 21 Kwi 2011    Temat postu:

Ależ oczywiście, że była różnica i to ogromna. Bo mówić prawdę i kłamać można było na wiele różnych sposobów. To w głównej mierze zależne było od człowieka, a że z Aarona była zdolna bestia to mógł przeskakiwać między formami dowolnie, według upodobań i w zależności od drugiej strony. Prawnik skinął lekko głową dziękując jej zapewne za to że przestała wymieniać cuda, których on czynić nie potrafił, już na pewno nie chciał się do takich czynnie przykładać. O co to, to nie - Nie... To nie jest sztuczne. - stwierdził zwyczajnie wykładając Meksykance swój punkt widzenia, a nie po to by się z nią wykłócać - Jest to w nas, przynajmniej w większości... - bo dwójka stojąca przy barze chyba kwalifikowała się jako 'wyjątek' - Tak głęboko osadzone, że aż naturalne i nie da się tego zmienić. I nie można tego rozumieć przez sztuczne ograniczanie... Ograniczaniem byłby związek homoseksualnego mężczyzny i homoseksualnej kobiety, To byłoby sztuczne i nienaturalne, a nie to o czym ty wspominasz. - zakończył tonem profesora, który skończył wprowadzać swoich studencików w bardzo zawiły i jednocześnie śmiertelnie nudny punkt wykładu. Miało nie być ciekawiej. Prawnik zakasłał przekonująco i mruknął coś o tym że zdrowie już nie to. Skoro był stary i stateczny niczego innego nie można się było po nim spodziewać. No tak! A było w tym coś złego? Nie widział niczego takiego, więc chyba mógł tak a nie inaczej postępować. Aaron otwarł usta znajdując na szybko kolejne pytanie - A chcesz spędzić ten wieczór z nim czy ze mną? - co? To ona chyba ze wzrokiem miała coś nie tak. Z której strony jej na takiego wyglądał, bo on choćby okręcił się wokół własnej osi nic takiego by nie znalazł. Bunt? A cóż to za pojęcie? Jeśli chodziło o prawnika to jemu było bardzo obce - Żebym ja twoich trochę... - powiedział przedrzeźniając Carmę - Nie nastroszył. Ale przedtem posłużyłbym się odpowiednimi nożyczkami... Może nożyce do żywopłotu? - prawnik przyglądający się teraz jednej z kelnerek obrócił natychmiast głowę w stronę Meksykanki o mały włos nie skręcając sobie karku - Co?! - zawołał rozbrojony i zgorszony jej kwestią - Czy ty mnie w ogóle nie słuchasz, czy wypiłaś już za dużo i dopatrujesz się jakiś zawoalowanych znaczeń tam gdzie ich nie ma? - chyba jego nastrój mógł się zmienić szybciej niż pogoda w górach. Nie było to zbyt korzystne dla niewinnego rozmówcy - Nie liczę. - mruknął trącając palcem mostek dziewczyny. Nie cofnął go jednak, tylko przesunął wzdłuż obojczyka, a później w górę jakby kreślił linię nieistniejącego ramiączka - I nie musisz tak demonstrować swojej niezależności. Swojej samowystarczalności Carma... Wyobraź sobie że ja to wszystko szanuję i nie mam zamiaru do niczego cię namawiać. - wyjaśnił dokładnie wpatrując się mętnym, bo trzeźwy to on na pewno nie był, wzrokiem w oczy dziewczyny - To chyba ci odpowiada, prawda? - upewnił się przesuwając palcami po karku swej towarzyszki. Nie lubił kiedy denerwowała się bez wyraźnego powodu, choć wyglądała wtedy niezwykle zabawnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 23:56, 03 Maj 2011    Temat postu:

To na chyba zdecydowanie wolała kiedy mówił prawdę niekoniecznie przy tym w taki sposób, żeby ją po tym wewnętrznie coś rzucało. Dosadność Aarona albo też całkowita szczerość na prawdę potrafiła wyjść bokiem i doprowadzić rozmówcę do białej gorączki. I to wszystko za sprawką absolutnego omijania kłamstw i matactw. To chyba tylko prawnicy potrafili.

Zmarszczyła brwi nie chcąc być tym 'wyjątkiem' a zarazem też nie widząc się jakoś w tych sztywnych ramkach ogółu. Jednak wykład Howarda był wystarczająco akademicki, by sam w sobie odbić się czkawką. - Litości! - jęknęła cicho słysząc te słowa. Nie, niech on już nie robi dziś za profesora. - Z Tobą. - odrzekła po chwili, dodając od razu jeszcze - A z kim miałabym? - rzuciła. Wcale nie chciało jej się dziś szukać kogoś innego na spędzenie wieczoru. Chyba była tym razem wyjątkowo leniwa nie widząc jakoś w sobie sił i chęci na szukanie kogoś nowego, nawet i takiego faceta, o którym wspominali przed chwilą.

Prawnik wydawał się jak najbardziej trafnym a zarazem wygodnym wyborem na spędzenie miło wieczoru, ba!, weekendu całego. - No już, już. - uspokoiła go, bo widać było wyraźnie to fukanie na nią. - Nie, nie szukam niczego, czego nie ma. - zapewniła tego gbura, który chyba niepotrzebnie się stresował. - Co się tak rzucasz? - zapytała uśmiechając się przy tym kącikiem ust. - Odpowiada. - przytaknęła - Jak najbardziej. - dodała pieczętując to krótkim muśnięciem ustami jego warg. Z jej trzeźwością też nie było najlepiej. Szczęściem jej język się jeszcze nie plątał. I dobrze. Carma z niemożnością wysłowienia się była by już totalnie pijana. Nie chciała mu dostarczać pretekstu do kolejnych 'wytykanek' kierowanych w jej stronę. Trzymała się jeszcze-jeszcze całkiem znośnie, choć daleko jej było już od stanu trzeźwości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:41, 05 Maj 2011    Temat postu:

Czyż to nie wszystko było u niego jednym wielkim plusem? Przecież rzekomo szczerość była ceniona jak nic innego, gratulować mu tylko, gratulować. I wcale nie powinna wychodzić bokiem, skoro wszyscy byli tak niemożliwie szczerzy powinni być już do tego przyzwyczajeni. Zaraz pozwoli sobie jednak stwierdzić, że świat jest zapluty i zakłamany, ale to nie czas na takie rozmowy. Było za głośno, zbyt duszno, a Carmelitta była zbyt blisko. Gdyby miał wybierać między dyskusjami o świecie, a dziewczyną obok bez zastanowienia wybrałby ta drugą. Prawnik machnął lekko dłonią i odparł tak uprzejmie na tyle ile się dało – Litość okazana. Znaj pańską łaskę. – uśmiechnął się po chwili z wyższością i przytaknął jej – Dobry wybór. – nie wyrzucał pieniędzy na marne, kiedy chcieli mogli się naprawdę ze sobą dogadać, zadziwiające. Kiedy jednak rzuciła kolejne pytanie mężczyzna zbulwersował się wewnętrznie – Z nikim oczywiście. – zaznaczył na wstępie obrzucając wiele mówiącym wzrokiem najbliższych im facetów, rozpierających się na krzesełkach lub podszczypujących swoje panienki. Wszystko to było dla niego poniżej jakiegoś poziomu. Może i sam był lekko zalany ale miał koszulę i krawat. Marny był z tego wyznacznik poziomu, ale zawsze. Nic mu nigdzie nieestetycznie nie zwisało. Spojrzał na Carmelittę i westchnął ciężko – Wcale się nie rzucam. – zaprzeczył z godnością i jakby mógł to prychnąłby na całą knajpę – Ja zawsze jestem spokojny. – zapewnił dziewczynę odwracając od niej wzrok. Dużo ta mała manifestacja jednak nie dała, bo usta Meksykanki miały większą siłę przekazu. Aaron ujął ją w pasie i ruszył w stronę sceny mrucząc pod nosem – Wymogę na tym kolesiu za chwilę rozstrzygnięcie tej żenady. Za długo już tutaj siedzimy. Chodź Carma, bo nie mam ochoty wyciągać z podłogi korzeni. – burknął na koniec trącając w ramię jakąś kobietę, by zechciała mu się przesunąć i dać wolną drogę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmelitta
Człowiek



Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 19:48, 03 Cze 2011    Temat postu:

Szczerość owszem, była ceniona. Ale nie chłapanie jęzorem co też ślina na język przyniesie. Odrobina taktu była również nie tylko od czasu do czasu całkiem cenionym elementem konwersacji. I jeszcze czego! Gratulować?! A niby czego? Tego, że teraz był jak paw dumny za to swoje kłapanie ozorem? No bez kitu. Szczerość a kurtuazja to mogły być dwie różne całkiem rzeczy. Nie to, by narzekała na Aarona, nie, nie. Po prostu nie każdy potrafiłby tak gładko przełknąć jego wielce dosłowne dywagacje. I tyle.

Och, a co to był za komplement dla niej? Tak dobrym kompanem była, że jej osoba wygrywała na starcie z debatami nad prawidłami świata? Normalnie by się zaróżowiła na policzkach gdyby tylko była zwyczajną dziewczyną ze standardowym podejściem do życia. A że miała trochę pod tą swoją czaszką poprzewracane...

Ależ oczywiście, ze to był dobry wybór! Meksykanka uśmiechnęła się przeuroczo niemal od ucha do ucha z ukontentowaniem przyjmując jego słowa. No tak. Koszula i krawat zmieniały wszystko. I dodawały automatycznie tak z plus pięćdziesiąt procent do powagi i ze dwadzieścia do wieku zainteresowanego za sam fakt ich założenia. No, ale to, co po chwili powiedział o tym byciu spokojnym, to był akurat fakt. Czasem aż zbyt był spokojny. I mógłby choć raz na jej oczach zaszaleć. Od tak dla dobrej zabawy.

Pozwoliła się poprowadzić pod scenę prawnikowi trochę tylko w ramach żartu udając za jednym krokiem lekki opór, za drugim zaś aż nadto pozwalając się przesunąć w stronę podestu, pod który zmierzali. Musieli jeszcze chwilę się pogapić na prowadzącego, który w jakże nudny jej zdaniem sposób próbował zabawiać widownię swoją erudycją. A ta niestety nie była najlepsza nawiązując raczej do kawiarnianych konkursów o dodatkową torebeczkę cukru niż do zabawnych anegdotek, które czasem gdzieś tam się zasłyszało. Jednak wierna widownia nie dawała sobie w kasze dmuchać i moment później z różnych stron sali słychać było głośne gwizdnięcia pospieszające do rozwiązania prowadzonych eliminacji i finału.

Podochocona wypitym już alkoholem Carma również nie omieszkała wsunąć w swe usta koniuszki paluchów i zagwizdać niczym rasowy facet za kierownicą TIRa na skąpo ubraną przydrożną niewiastę. - Koooończ! - z różnych stron głośniej czy ciszej, ale coraz częściej dochodziły ponaglenia aż w końcu po chrząknięciu w mikrofon padły słowa, aby dwie, ostatnie osoby, które wcześniej nie odpadły zjawiły się na scenie. Carmelitta z uśmiechem i błyskiem w oczach trąciła ramieniem Howarda. - Idę. - stwierdziła - Ale zaraz wracam, więc mam nadzieję, że nigdzie nie uciekasz. - dodała jeszcze i weszła stukocząc obcasami o drewniane schodki na podest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aaron
Człowiek



Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:32, 07 Cze 2011    Temat postu:

A kto chlapał ozorem? Że niby Aaron? Skądże znowu. Miał nadzieję że nie myślała tak o nim nawet przez chwilę. To go obrażało. No bez kitu! On nie mielił ozorem! I mógł być dumny, a Carma powinna być dumna razem z nim. Komplement był jak najbardziej na miejscu. W końcu nawet największego zapaleńca może znudzić to co lubi, na rzecz kobiety. To była chyba typowo męska słabość, której Aaron ulegał aż nazbyt łatwo. Oj mogła mu odjąć te procenty dodawane do wieku. Powagę już mogła sobie dołożyć, ale wiek nie. Bawił się dostatecznie dobrze, nie czuł potrzeby większego szaleństwa, takiego jak pewnie wyobrażała sobie Carmelitta. Kiedy dziewczyna przeciwstawiała mu się została potraktowana kilkoma uszczypnięciami czy szturchnięciami z dołączonym do tego cwanym uśmieszkiem mężczyzny idącego za nią. Aaron zawiesił brodę na ramieniu Meksykanki patrząc na prowadzącego i czekając cierpliwie na to co dla niego było już bardziej niż oczywiste. Niecierpliwił się zwyczajnie. Wolałby już wyjść i robić cokolwiek innego. Spojrzał z aprobatą na pośpieszającą prowadzącego widownię. Wyprostował się i skrzywił nieznacznie kiedy Carma zagwizdała. Powiedź mi, dlaczego ja nie czuję się tym zdziwiony? Swoboda z jaką ogwizdała mężczyznę tak do niej pasowała, że gdyby tego nie zrobiła Aaron mógłby pomyśleć że coś jest nie tak. Gdy facet przerwał swoje pseudo zabawne wywody, a dziewczyna dała mu kuksańca w bok Aaron mruknął - Powinienem dać ci kopa w tyłek na szczęście. - ale, że nie mógł, to klepnął ją w cztery litery. Powinno ci wystarczyć. Skinął głową zapewniając Meksykankę o tym, że będzie tkwił w tym samym miejscu kiedy tylko ona skończy prezentować się na scenie. A później Las Vegas słonko. Uśmiechnął się nieświadomie na samą myśl o czasie który miał tam spędzić. Rozmarzył się do reszty kiedy kształtne pośladki Carmy zakołysały się wdzięcznie w rytm kroków które stawiała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Mroczne Przedmieścia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin