Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Las
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:43, 15 Paź 2009    Temat postu: Las

Mała dróżka odchodzi od dużej drogi leśnej i po kilkunastu metrach tonie między drzewami...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:53, 15 Paź 2009    Temat postu:

//Restauracja "Magnifico" w Seattle

Dopiero wjechali w głąb lasu, udalo mu się nacisnąc hamulec. Nie, żeby nie był przystosowany do szybkiej jazdy, wręcz przeciwnie; uwielbiał ją. Ale Dea akurat była w stranie rozsypki i Bóg wie, co była w stanie, lub nie była, co gorsza, zrobic. Kiedy otoczyły ich drzewa, poczuł się jakby bezpieczniej i swobodniej. Nie był kimś takim. Nie lubił miastowego zgiełku. Był wilkiem. Na zawsze i od zawsze wolnym mieszkańcem lasu.
Zsiadł z motoru i oparł go o dwa blisko osadzone siebie drzewa, uważając, żeby nie porysowac lakieru, po czym bez słowa wziął Deę na ręce i odszedł kilka metrów dalej. Usiadł na ziemi, kit, że mokra od rozchlapanego pierwszego śniegu.
Przytulił ją do siebie, żeby jej zimno nie było i zaczął głaskac po rudej czuprynie.
-Nie możemy tu spędzic nocy. - Stwierdził po kilku minutach intensywnego ogarniania sytuacji. O tej porze roku i o tej godzinie już zmierzchało. - Nawet ja, jako grzejnik, ci nie pomogę. Zabiorę cię do siebie i Sary - Coś mu się przewróciło w żołądku, jak sobie przypomniał o Sarze. Przecież obiecał jej pomóc. OBIECAŁ i tak łatwo mu było zapomniec. Idiota. - Zabrałbym cię do domku na plaży, ale tam zbytnio jedzie tym... Embrym, znaczy się. Tam będziesz miała spokój. Może nawet ogrzewanie już jest naprawione. Poczekamy, zobaczymy... - Mruczał pod nosem, kołysząc się lekko, żeby uspokoic łkającą dziewczynę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:39, 15 Paź 2009    Temat postu:

Przytulała się do niego mocno. Jakby chciała uciec od całego świata.
- ON tak naprawdę nic nie rozumie. Nie wiem czy nie umie czy nie chce... - Kołysanie ją uspokajało - A ja muszę mieć czas. Czy to tak trudno zrozumieć? - Szloch cichł. - Powinnam wrócić do domu, Mark. nie chcę przeszkadzać. Nie możesz non stop robić za moja niańkę... - spojrzała na niego. Pocałowała go w policzek - Dziękuję - szepnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:11, 16 Paź 2009    Temat postu:

Jak go pocałowała, to mu się ciepło rozeszło po całym policzku.
-Dee... - Westchnął tonem a'la "tyle razy mówiłem" - Nie robię za twoją niańkę. Jesteśmy, przynajmniej wg ciebie, przyjaciółmi. To źle, że chcę się tobą opiekowac? - Skończył z uniesioną brwią wpatrując się w nią badawczo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:21, 16 Paź 2009    Temat postu:

Miał rację.
- Nie to nie jest źle. - spojrzała na niego spode łba - Przyjaciele są od tego by sobie pomagać. Masz racje - przyznała z westchnieniem i wtuliła się jeszcze bardziej. - Tylko, ze ja sprawiam tyle kłopotu - westchnęła. - Przyjeżdżasz po mnie, wozisz mnie, znosisz moje pacze i histerie... Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:27, 16 Paź 2009    Temat postu:

-Taa. - Przytaknął, rozcierając jej ramiona. Przestał się na chwilę kołysac i przytulił swój policzek do jej czoła. Była stosunkowo ciepła, może to z nerw, a może jakieś choróbsko ją dopadło przez to wiedźmowanie. Mniejsza z tym, tak i tak trzeba już się stąd zbierac.
-Lepiej ci już? Wiesz, ja nie mam nic do siedzenia w lesie, ale możesz się nabawic jakiegoś zapaleniam płuc, czy coś...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:58, 16 Paź 2009    Temat postu:

- Masz rację - znów przyznała. Skrzywiła się lekko -Nie lubię gdy masz rację, bo to oznacza że ja jej nie mam. - Westchnęła cicho. Czuła się koszmarnie. Bolała ją głowa i zrobiła się senna. Czuła się kompletnie wyczerpana. - Zabierzesz mnie do domu Mark? Po prostu zabierz mnie do domu.. - Nie sprecyzowała do jakiego. Dla niej oczywistym było, ze chodzi o JEJ dom. Ten maleńki domek na plaży. Ziewnęła. Zakaszlała lekko. Oj.. Chyba grypa ją brała XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:15, 18 Paź 2009    Temat postu:

-Do domu? Dea, wysłów się choc raz tak, jak trzeba. Na plażę? - Powiedział zniecierpliwionym tonem. Cóż, on taki sprytny nie byl xD Pocałował ją w czubek głowy i powoli się podniósł, dalej mając ją na rękach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:03, 18 Paź 2009    Temat postu:

Jego zniecierpliwiony ton otrzeźwił ją. Spojrzała na niego przytomniej.
- Tak. Na plażę. - powiedziała zrezygnowanym tonem. Z jej perspektywy byl nią zmęczony. Mocno zmęczony. Stąd zniecierpliwienie i zdenerwowanie. Postanowiła dojechać do domu, napić się naparu z ziół, odnaleźć Cassie, położyć małą spać a potem zamknąć się w pokoju. Jak kiedyś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:09, 18 Paź 2009    Temat postu:

Oczywiście, że nie był nią zmęczony, ale ona różnie to interpretuje... - No dobra, maleńka... - Mruknął, gdy doszli do motoru. Postawił ją na ziemi, obok drzewa, jakby zechciala upaść i wziął kask. Wcisnal go jej na głowę i wsiadł. - Tym razem ja prowadzę. I tak już będzie zawsze, ok? Wsiadaj i mocno się mnie złap. - Poinstruował ją z uśmiechem i czekał tylko aż usiądzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:18, 18 Paź 2009    Temat postu:

Usiadła i przytuliła się do jego pleców. - Nie zawsze - zaoponowała - Czasem ja chcę prowadzić, Cara. Muszę jeszcze znaleźć Cassie. Podobno jakaś Sara się nią opiekuje... Nawet nie wiem kto to jest - warknęła ze złością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaspard
Wilkołak



Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 2577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:16, 19 Paź 2009    Temat postu:

-Dobra. - Odparł, żeby się z nią nie kłócic. W końcu i tak wiedział lepiej xD Wetknął kluczyk do stacyjki i odpalił motor. Zawarczał głośno, a wtedy Mark ruszył przed siebie, na razie powoli, bo wkoło było pełno drzew. - Sara pilnuje Cassie? - Chciał wybuchnąc śmiechem, wyobrażajac sobie jej zadowolenie z całej sytuacji. -Powiedzmy, że nie masz się o co martwic. To moja... Współlokatorka. Jest mniej więcej odpowiedzialna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:29, 19 Paź 2009    Temat postu:

- Znasz ją? - zdziwiła się, ale słowa Marka jakoś podniosły ją na duchu - Jeżeli ty mówisz ze jest mniej więcej odpowiedzialna, to znaczy ze jest. - uśmiechnęła się lekko. - Nie wiedziałam, ze masz współlokatorkę... Jaka jest?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:02, 19 Paź 2009    Temat postu:

-Znam, znam. Nawet bardzo dobrze. - Mruczał pod nosem wjeżdżając na leśną drogę. - Sara jest w porządku. Ma braci, nie wiem ile, ale pewnie sporo. I wszyscy są wilkami. I dupkami, przy okazji. No, ale nieważne. A i pewnie mnie zabije, bo miałem pomóc jej malowac pokój. - Zachichotał pod nosem cicho. - A w najlepszym wypadku kaze mi z powrotem spac na kanapie. Jak naprawili jej ogrzewanie, oczywiście. Albo wyrzuci mnie z domu. No dobra, już siedzę cicho, bo znów pomyślisz, że to twoja wina. - Przewrocił oczami, ale Dee nie mogła tego widziec.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:12, 19 Paź 2009    Temat postu:

Oczywiście, ze tak pomyślała. Zacisnęła usta w wąską linie. Same kłopoty. Sprowadzam tylko same kłopoty... pomyślała. Miała jednak na tyle rozumu, żeby go nie przepraszać. Jeszcze. Zrobi to jak się zatrzymają. - Dawno mieszkacie razem? - starała się bardzo żeby jej głos brzmiał normalnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:20, 19 Paź 2009    Temat postu:

-Dea, nawet nie próbuj obarczac się winą. - Powiedział ostrzegawczym tonem. - Zrobilem to bo CHCIAŁEM. Ja, nie ty. Znaczy, ty chyba też, ale zrobiłem to, bo ja chciałem. No, nieważne. Nawet nie dawno... Znaczy się od dwóch dni. Może trzech. Nie wiem, czas szybko leci. - Odparł, skręcając ostro i powoli nabierając prędkości. W oddali rysowała się już szosa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:29, 19 Paź 2009    Temat postu:

Przecież ja wcale nic takiego nie powiedziałam - oburzyła się a w myslach rzucała przekleństwa na jego domyślność XD - Ładna jest? - zmieniła temat cwanie marszcząc nosek - I kazała ci spac na kanapie... biedaku... Mądra dziewczynka z niej - zachichotała

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dea dnia Wto 18:29, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:48, 22 Paź 2009    Temat postu:

-A ładna. - Odpowiedział, zanim ugryzł się w język. Dea miała taką manię poniżania samej siebie, coś a'la kompleks niższości xD i pewnie sobie pomyśli, że Mark dał jej do zrozumienia, że Sara jest ładniejsza od niej. Więc rzucił jeszcze szybko: - Ale nie tak ładna jak ty, ma się rozumiec. A co do tej kanapy... Rzadko słucham się ludzi, którzy nie wiedzą, czego chcą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dea
Człowiek



Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 2639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:54, 26 Paź 2009    Temat postu:

A Ty wiesz zawsze czego chcesz Mark? - mruknęła rozbawiona przytulając się do jego pleców. Marzła. Ziewnęła przeciagle. - Ładna mówisz.... A miła?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark
Wilkołak



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:53, 27 Paź 2009    Temat postu:

Wjechali na szosę i wtedy Mark dodał gazu. Mniejsze ryzyko, że opona pójdzie xD
-Miła. Fajna dziewczyna ogólnie. - Skomentował niby tak od niechcenia. Czuł, ze Deę raz po raz przechodzą dreszcze i to zdaje się, że z zimna, więc przyspieszył jeszcze bardziej Razz

//Ulica w LP <zaczynasz> Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam
Wilkołak



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:42, 23 Lis 2009    Temat postu:

// La Push

Wbiegł do lasu. Sądząc po zapachu był koło Seattle. Wściekłosć w nim kipiała. Odcinał się sukcesywnie od mysli sfory. WIększość z nich się już przemieniła. Nie słyszał. Moze i lepiej. Komplikowali wszystko. Ignorowali, krytykowali... Jakoś nikt się nie pchał na jego miejse.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrus
Gość






PostWysłany: Pon 19:49, 23 Lis 2009    Temat postu:

/??

Chodził sobie spokojnie po lesie gdy cos śmierdzącego przerwało mu rozkoszowanie się świerzym powietrzem.
cholera! pomyślał niezadowolony... choć może nie?
Miał ochotę komuś skrórę przetrzepać.
Ruszył w wampirzym tempie w stronę smrodu.
Powrót do góry
Adam
Wilkołak



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:57, 23 Lis 2009    Temat postu:

Biegł na grób matki. A właściwie do miejsca w którym zginęła. podobno. Nie pamiętał. Był zbyt mały. Smród. Jeszcze większa wściekłość. Kolejny. Kolejnyrobak na tym padole. Warknął głucho i ruszył przed siebie wypuszczając z pyska ubranie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrus
Gość






PostWysłany: Pon 20:02, 23 Lis 2009    Temat postu:

tez puścił się biegiem.
Aż w końcu stanął pół metra od psa.
Warknął a do ust napłynął mu jad..
Uderzył wilka tak, ze odleciał jakiś fragment drogi.
Powrót do góry
Adam
Wilkołak



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:05, 23 Lis 2009    Temat postu:

Podniósł się i skoczył. Nie zamierzał zabijać od razu. O ziemię gruchnął mocno ale wściekłość i adrenalina chwilowo tłumiły ból. Póki co jeszcze nadal był alfą. Silniejszy, szybszy, zwinniejszy. Rozwarł szczęki i chwycił pijawę za ramię. Mocno wgryzł się miażdżąc tamtemu kości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrus
Gość






PostWysłany: Pon 20:08, 23 Lis 2009    Temat postu:

Warknął zły.
Nie lubił tych psich zębów...
Cóż, oddał z taka samą siłą ugryzienie pryz okazji wpuszczając trochę jadu w organizm wilka.
Sprzedał mu lekkiego kopa i znów stał na nogach...chwiliejnei bo chwiejnie ale zawsze...
Powrót do góry
Adam
Wilkołak



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:34, 23 Lis 2009    Temat postu:

Jad zapiekł. Zatruwał mu organizm. Adam miał jeszcze wystarczająco dużo siły by skoczyć wampirowi do gardła. Sięgnął celu. Zacisnął szczęki na grdyce i zmiażdżył tchawicę. Zaciskał je dalej. Nie puścił. Pijawa nadal walczyła, ale nie odpuszczał. Zogniskował całą swoją nienawiść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrus
Gość






PostWysłany: Pon 20:35, 23 Lis 2009    Temat postu:

Odczuwał ból...Wielki, nie do zniesienia...
Jednak nawet gdyby wilk chciał i tak go nie zabije...
Próbował się wyrwać lecz w sumie na próżno.
Ugryzł go jeszcze w łapę mając nadzieję ze to coś da.
Powrót do góry
Adam
Wilkołak



Dołączył: 05 Lis 2008
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:43, 23 Lis 2009    Temat postu:

Adam zwiększył nacisk i odgryzł wampirowi głowę. Wypluł ją odrzucając daleko, a ciało rozszarpał pazurami. Miał dość. Był zmęczony i jedyne czego pragnął to wrócić do Blanki. Rany zadane przez wampira paliły żywym ogniem. Na wszelki wypadek rozrzucił szczątki pijawy po całym lasku. I powlókł się do domu. Grób matki odwiedzi jak wróci do sił.

//La Push. / Dom Blanki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cyrus
Gość






PostWysłany: Pon 20:54, 23 Lis 2009    Temat postu:

A w lesie było szkiełko... I później było ognisko
Cyrus zginął...

K O N I E C
Powrót do góry
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:30, 28 Maj 2010    Temat postu:

/ Chatka leśnika

Czekał za nią tą chwilę niecierpliwie nie widząc potrzeby mycia noża. Kubka może i tak, ale jego głód stawał się zbyt uporczywy by przejmować się tak małymi drobnostkami jak higiena. I tak jestem trupem... Uśmiechnął się krzywo trącając lekko butem deskę. Nie po to by się na drewnie odegrać, był to zwykły ludzki odruch. Kiedy Lizzy wróciła przyjął naczynie i narzędzie za pomocą którego mieli pozbawić niewinne zwierzę życia. Opuścił ramiona i zapatrzył się za Elizabeth, kiedy pobiegła sprawdzić coś czego widocznie potrzebowała do własnego świętego spokoju. Kiedy wróciła sprawa się wyjaśniła. Nie poczuł jeszcze krwi człowieka, więc nie mógł zrozumieć dlaczego zachowuje się jak panikara - Aż tak? Myślisz że zabiłbym w tym stanie? - Roy wiedział że odpowiedz jakiej mu odzieli przerazi go. I że będzie to odpowiedź szczera - Nie... Dzięki za propozycję. - wykręcił się najbardziej banalnym z banalnych sposobów - Rysie mają pazury, a moje ubranie jest tylko ubraniem. Nie sadzę byś wpadła do mojej kawalerki i zadbała o to bym miał w czym chodzić. Ciebie ryś nie ruszy bo masz wprawę. A ja... Nie. - wywrócił oczami nie chcąc za bardzo się ruszyć - Daj się ponieść instynktom? To jak z jakieś beznadziejnej piosenki któreś tam z nowych gwiazdeczek. Daj spokój. - zagarnął Elzę ramieniem i popchnął przed siebie starając się by nie poleciała w przód, bo nie to to chodziło. Po prostu chciał by była pierwsza i pokazała co nieco, a przynajmniej złapała coś czemu wolał się jedynie przyglądać. Roy czując jak wszystko wokół niego pulsuje życiem poczuł się dziwnie osaczony. Trudno było przeanalizować w umyśle aż tyle bodźców na raz - Czy to wredne ptaszysko musi się tak na nas gapić? - faktycznie jakiś ptak siedział na gałęzi, bardzo wysoko nad nimi. Łypał na Roy'a jednym okiem jakby wampir był mu czegoś winien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:58, 28 Maj 2010    Temat postu:

Elizabeth spojrzała się na chłopaka łagodnie. Na jego pytanie z ociąganiem kiwnęła potakująco głową, po czym dodała: - Nie zaryzykuję. - odpowiedziała wyjaśniając.

Gdy Roy zasugerował, żeby to jednak ona zaczęła, zeszła z werandy, podchodząc powolnym krokiem do lasu. Spojrzała się tylko przelotnie na kruka, wlepiającego w nich spojrzenie i z lekkim uśmiechem stanęła na linii pierwszych drzew. Wciągała zapach nosem, starając się sprawdzić, czy te zwierzęta, które wcześniej sprawdziła gdzie są, wciąż są na swoim miejscu. Zsunęła ze swych nóg obcasy, odkładając je na ściółce pod jednym z pni. Kiepsko się polowało w butach. Na potrzeby samego sprawdzenia starczało, ale teraz już nie. Kiwnęła przy tym na chłopaka, by podszedł do niej bliżej.

Roy w końcu podszedł. Eliza obeszła go powoli z boku, by stanąć za nim. Położyła mu dłoń na barku, pochylając swą twarz do jego ucha. - Zamknij oczy i wciągnij nosem powietrze. - szepnęła instruując go co ma zrobić. Wiedziała, że jak tylko chłopak złapie ślad, to sam poleci za zdobyczą. - Czujesz na granicy tą słodką nutę? Słuchaj lasu. Maleńkie serca zwierząt są wszędzie. Znajdź takie, które najprzyjemniej Ci brzmi. Jak już je znajdziesz, biegnij tam, dogonię Cię i zajmę się resztą. Wybierz tylko cel. - powiedziała wyjaśniając. Trochę głupio się czuła jak tak mówiła o tym co po czym zrobić, by najlepiej i najłatwiej było zapolować, ale stwierdziła, że prędzej czy później i tak będzie trzeba... Wciąż trzymała dłoń na jego ramieniu, sprawdzając czy chłopak podda się jej sugestiom i ruszy. Czekała tylko na znak kiedy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:29, 28 Maj 2010    Temat postu:

Pokiwał głową doskonale rozumiejąc co chciała mu przekazać. Nie chciał się znaleźć w podobnej sytuacji jak Elza. Nie chciał mieć nigdy na sumieniu nikogo. Nawet przez przypadek, gdyby go poniosło. Tym bardziej gdyby go poniosło. Widząc jak Elizabeth zdejmuje buty popatrzył na nią jak na wariatkę. Bo kto w lesie chodził na boso. Popatrzył z góry na swoje obuwie. Tak, zdecydowanie były człowiecze. Widząc jak przywołuje go do siebie, ruszył z ociąganiem niezbyt pospiesznie. Widział jak węszyła w powietrzu. To wyglądało jak kadr z filmu science - fiction. Wampirzyca stała spokojnie nasłuchując czy starając się wyczuć potencjalną ofiarę, a on nie słyszał za bardzo swoich kroków, albo nie zwracał na nie uwagi. Okręcił się wodząc za Lizz wzrokiem nie wiedząc co chce zrobić. Zapach lasu rozmył się na chwilę a jego miejsce zajął oddech dziewczyny. Dalej nie miał pojęcia co to jest. Spojrzał przed siebie i zamknął oczy tak jak mu nakazała. Wciągnął powietrze głęboko w płuca, zmuszając w końcu do jakiegoś ruchu swoją klatkę piersiową. Za każdym jej słowem Roy czuł więcej. Starał się wyłapać to o czym szeptała. Elizabeth wiedziała. Najbardziej słyszalne było dla niego serce czarnego kruka, ale co to mógł być za posiłek? Marny. Szkoda czasu. Potrzebował więcej. Poczuł dużo, usłyszał wiele. Wielkie krwawe serce chyba łosia, albo jakiegoś dorodnego jelenia. Tak przyjemnie dudniło. Spokojny i senny rytm jakiegoś kotowatego. Drzemał w swoim leżu, niczego nie świadom. Roy uśmiechnął się pod nosem. - Nie wiem co to puma? Ten twój ryś? - pazury i problem ubrania chwilowo odeszły z niepamięć. Podejście śpiącego zwierzęcia wydawało się dziecinnie łatwe. Jad podpowiadał co zrobić, kierował mózgiem, a mózg ciałem. Mężczyzna puścił się biegiem czując w tym dziwną przyjemność. Nie był aż tak daleko od nich. Trzeba było przeskoczyć strumień. Czym to było dla niego? Rozpędzony, smuga kształtu, poszło gładko. Najeść się. To nim kierowało. Proste polecenie. Puma leżała zwinięta w kłębek, w pełni słońca, wygrzewała brązowe futro. Czerwone tęczówki zabłyszczały. I już wiedział jak się poluje. Instynktownie. Trzeba było ugryźć. Jak zwierzęta na filmach. Jak kotek myszkę. Tym razem jednak mysz była ogromna a kot piekielnie szybki. Puma nawet nie zdążyła drgnąć. Roy zatopił w niej kły i poczuł jak gardło zostaje szybko wyleczone z szerzącego się nim pragnienia. Przymknął oczy nie dając sobie przerwać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:55, 28 Maj 2010    Temat postu:

Dziewczyna puściła się biegiem za nim. Starała się pozostać nie dalej jak na parę metrów za jego krokami, choć nie było to łatwe, bo chłopak wyjątkowo sprawnie sobie radził pędząc prowadzonym przez instynkt. Ona sama nie była głodna, asystowała mu tylko. Gdy wreszcie dopadł do zwierzęcia, zatrzymała się w jakiejś odległości, pozwalając mu się spokojnie nakarmić. Dobrze wiedziała co znaczy głód i chęć obrony własnego posiłku przed kimś innym. Nie przerywała mu zatem, obchodząc sporym łukiem miejsce, gdzie zapolował, sprawdzając w tym czasie czy wciąż jest dla nich bezpiecznie. Nie chciała się natknąć na żadne niespodziewane okoliczności.

W końcu wróciła do niego, podchodząc powoli, od strony w którą był zwrócony twarzą. Przykucnęła pozostając w pewnym zasięgu, czekając cierpliwie aż skończy. Wyciągając dłoń na bok, odłożyła na ziemię kubek i nóż, spod swych stóp wyjmując niewygodną gałązkę, która wbijała się jej pod palcami nieprzyjemnie boleśnie. Chwile mijały a dziewczyna powoli zaczęła dostrzegać odprężenie pojawiające się na jego twarzy. Podpierając się jedną ręką o konar drzewa, wyciągnęła z bocznej kieszeni swoich spodni chusteczki i chwilę później wstała, zbliżając się do chłopaka. Była ciekawa jak zareaguje.

Zatrzymała się nagle. W pół kroku zamarła patrząc na swego towarzysza z niedowierzaniem. Dopadł swoją ofiarę w pełnym słońcu, na polanie gdzie żadne gałęzie nie zasłaniały promieni padających na jego ciało. Wreszcie ten fakt do niej dotarł akurat wtedy, gdy miała przekroczyć linię skrzących się smug świateł przedostających się spomiędzy liści.

- Roy... - szepnęła cicho, nie chcąc wychodzić na polanę. Jego skóra nie opalizowała, lecz jej z pewnością tak. Nagle poczuła się niepewnie, nie wiedząc czy mu pokazać czemu ona nie może nikomu się pokazywać na słońcu czy też nie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:16, 28 Maj 2010    Temat postu:

Przyssany do szyi zwierzęcia zamruczał z powodzeniem je naśladując. Puma zapewne kiedy była tak syta też mruczała, wydobywając z gardła głębokie tony zadowolenia. Roy uchylił powieki, a jego oczy powiodły za Elzą, krążącą po polanie. Przyciągnął ssaka do siebie, nie za bardzo chcąc się dzielić. Opanowało go głupie uczucie chytrości i chwilowego zagrożenia z jej strony. Opamiętał się i przywołał do porządku. Wampirzyca trzymała się na dystans. Nic nie wskazywało na to by chciała mu pumę wykraść. Widział kubek obok niej i wiedział jak to miało wyglądać. Miał dostać gotową krew, a tym czasem zrobił to co nakazał mu instynkt. Rozluźnił się. Pełen żołądek zawsze temu sprzyjał. Odsunął od siebie kota, wyglądając przy nim bardzo zabawnie. Takie wyrośnięte domowe zwierzątko i jego pan. Z brodą utytłaną we krwi. Roy popatrzył w martwe ślepia i poklepał go lekko po głowie. Nic w nim już nie zostało. Uniósł brwi i zapytał widząc jak Elza przygląda mu się z niedowierzaniem - No co? - zerknął na kota spoczywającego u jego kolan. Był ogromny - Przepraszam... Mogłem zostawić coś dla ciebie. - mruknął i podciągnął pumę w górę za kawał skóry na grzbiecie - Chciałabyś mieć taką w domu? - spojrzał raz jeszcze na wampirzycę nie wiedząc o co jej chodzi - No co? - powtórzył z większym naciskiem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Pią 22:20, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:35, 28 Maj 2010    Temat postu:

Wciąż stała w miejscu, w którym się nagle zatrzymała. Przyglądała się uważnie chłopakowi nie mogąc uwierzyć, iż jego skóra nie mieni się niczym od kryształków w słońcu. W końcu opamiętała się z tego zdziwienia, rzucając w stronę Roya paczkę chusteczek, które z pewnością by mu się przydały.

- Chciałabym mieć. - odpowiedziała zgodnie z prawdą na zadane przez niego pytanie. Wydawał się jej nagle taki szczęśliwy i zrelaksowany. Zawsze tak było. Po posiłku każdemu humor się poprawiał a u wampira tym bardziej. Przestawało się być aż tak spiętym i nerwowym, mięśnie aż tak nie naprężały się do nieoczekiwanego skoku a ruchy stawały się bardziej płynne i miękkie. Uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Spójrz się na swoją skórę. - powiedziała przekrzywiając nieznacznie na bok swoją głowę. Widząc niezrozumienie w jego spojrzeniu, chrząknęła nieznacznie, by na nią rzucił okiem i postępując spory krok do przodu tak, by wyjść w pełny słońcu na polanę, pokazała mu między nimi różnicę. Jej ciało, zwłaszcza w tej jej niedopiętej marynarce, pod którą niczego nie nosiła, mieniło się niczym tęcza. Dała mu się przyjrzeć dla zaspokojenia ciekawości, po czym wycofała się ponownie w cień. Nie czuła się zbyt dobrze tak ukazując swoją odmienność. Nawet od niego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:56, 28 Maj 2010    Temat postu:

Roy przyglądał się Elizabeth z wyczekiwaniem. Obrócił się wokół siebie chcąc znaleźć tego powód. Było coś za nim? Albo obok? Przestał się jednak wiercić, bo Lizzy wpatrywała się tylko i wyłącznie w niego. Domyślił się o co chodzi, przynajmniej tak sądził - Ach o to chodzi. - złapał chusteczki i wyciągnął jedną by pozbyć się śladów posiłku z brody i policzków i kawałka szyi. Jedząc łakomie ubrudził się niemożliwie, więc nie obyło się bez drugiej i trzeciej chusteczki - No wiem że nie wyglądam zachwycająco... Kurczę, ale to brudzi bardziej niż spagetti. - powiedział niewyraźnie, by oczyszczał kąciki ust. Językiem. Przetarł je jeszcze palcami - To dlaczego...? - roześmiał się na pytanie które do reszty ukształtowało się w jego umyśle. Dlaczego nie przygarnęłaś kotka? Taki obiad na wszelki wypadek. Popatrzył na zwierzę krzywo. Nie był zbyt zadowolony z myśli jakie w nim wywoływało. Kiedy już skosztował coś więcej niż ten kubek, którym przedtem go poczęstowała jego stwórczyni całkiem inaczej myślał o sprawie swego jadłospisu. I pomysł 'jurto na śniadanie spróbuję sarny', wcale nie wydawał się szalony. Kiedy w końcu Elizabeth przemówiła zrobił to co mu kazała. Skóra jak skóra. Była trupio blada, nie błyszczała, jego skóra. Żadna inna. Nie pojął o co jej chodziło. Wzruszył jedynie ramionami. Roy kiedy zobaczył co stało się z Elza gdy stanęła w słońcu usiadł z wrażenia. Nie podejrzewał, że ma obok taką piękność. Przytłoczony tym wrażeniem, nadal nie połączył faktów w całość. Dopiero po chwili załapał, bo przypomniał sobie co mu powiedziała. Spojrzał z przestrachem na swe ramiona gdy podciągnął rękawy i zawołał - Dlaczego ja się nie mienię?! - dla Roy'a było to objawem choroby, ewentualnie jakiegoś niedociągnięcia w przemianie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:19, 28 Maj 2010    Temat postu:

- Nie, to nie to! - powiedziała do niego w chwili, gdy tak się zaczął wycierać z resztek śladów pozostających na jego twarzy. Miała dziwnie radosny głos i obserwowała go z fascynacją. Zaczęła krążyć po obwodzie w cieniu po parę kroków na boki. - Roy, Roy! - zwróciła mu na siebie uwagę, gdy przysiadł na ziemi wydając się przytłoczonym faktem, iż po nim nie widać cechy charakterystycznej dla wampirów. - Roy, Ty wiesz co to oznacza? - spytała wesołym głosem, ciesząc się z tego co widziała - To świetnie! To wspaniale! To... fantastycznie! - powtarzała szczęśliwa, że chociaż on będzie miał tą możliwość, by bez obaw chodzić po słońcu za dnia. - W końcu przystanęła w jednym miejscu, spoglądając na niego z błyszczącymi wesołością oczami. Przez tą chwilę wyglądała całkiem, jak przed paroma dniami, gdy wspólnie śmiali się z byle powodu, żartując co i rusz z nowych pomysłów przychodzących im do głowy. - Roy, to oznacza, że posiadasz jeden z najwspanialszych darów, o jakich kiedykolwiek słyszałam! - oznajmiła to takim głosem, jakby nie wiadomo jak wielkie szczęście go spotkało - Gdy nauczysz się panować nad sobą, będziesz mógł bez obaw poruszać się w ciągu dnia gdzie tylko zechcesz! To oznacza, że wrócisz do swojej pracy, odbębniając te swoje trzy czy cztery godziny o dowolnej porze dnia czy nocy. Że będziesz mógł wyskoczyć sobie w samo południe poleżeć na plaży w pełnym słońcu czy chociażby posiedzieć gdzieś na skarpie oglądając jego wschód i nie bojąc się, że komuś wyda się to dziwnym, że błyszczysz nienaturalnym światłem. Rany, tak się cieszę... - powiedziała wciąż stojąc w tym swoim cieniu i bojąc się wychodzić na środek polany, gdzie jaskrawe słońce padało na wiosenną, ciemnozieloną trawę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:40, 28 Maj 2010    Temat postu:

No nie wiedział, choć tak bardzo chciał, to nie mógł wiedzieć - Może mi w takim razie wytłumaczysz? - zapytał niecierpliwie, przyglądając się nadal swojej skórze z uporem jakby ta tylko czekała na polecenie że teraz już może i zaraz Roy będzie błyszczeć tak jak Elza. Nie miał pojęcia dlaczego dziewczyna tak bardzo się cieszy z tego odkrycia. Jeszcze więcej nienaturalności w nienaturalności? Gdzie są granice? Roy pomyślał że nikt takowych nie wytycza. Kilka dni temu nie miał pojęcia ze wampiry istnieją naprawdę, a teraz był jednym z nich. Jego zdziwienie jeszcze bardziej wzrosło kiedy Elizabeth wyrzucała z siebie tak radosnym głosem wszystkie te cudowności pod jego adresem. Nadal siedział na swoim miejscu i nadal nie rozumiał - Tak? - odchylił się w tył wspierając o pień dębu. Czuł się najedzony do syta i gdyby nie rewelacje związane z jego darem, jak to ujęła Elza, zacząłby się wprowadzać w stan błogiego lenistwa - I co mi to daje? - zapytał a z twarzy wampirzycy natychmiast znikł uśmiech. Roy patrząc na nią pociągnął dalej - Jestem jednostką, tak? Nie ma takiego drugiego? No właśnie. - podkurczył znów nogi pod siebie i schował dłonie w rękawy bluzy - Owszem mogę iść do pracy. Jeśli przy okazji nie pożrę nikogo. Mogę w takim wypadku iść gdzie chcę. - powiedział obojętnie - I co to zmienia? Przepraszam, trochę głupio to ująłem. - z jego słów wynikało ze nie jest zadowolony ze swej zdolności i tak faktycznie było. Miał ku temu jeden wyraźni powód. Stał przed nim kilkanaście metrów ukryty w cieniu - Co mi po tym skoro, ty teraz boisz się wyjść na słońce? - wiedział że jego dar w jakiś sposób zmienił sposób patrzenia na wszystko Elizabeth. I wcale nie czuł się z tym najlepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:02, 29 Maj 2010    Temat postu:

Nie potrafiła zrozumieć jego sceptycyzmu. Ją samą energia nagle zaczęła rozpierać i cieszyła się z tego co ujrzała niczym małe dziecko, któremu ktoś ściągnął gwiazdkę z nieba. - Roy, to jest po prostu genialna wiadomość! - wciąż nie dawała za wygraną. - Tak, jesteś jednostką i tak, nie ma drugiej takiej osoby, która by miała tą cechę. Przynajmniej ja nigdy o tym nie słyszałam. - znów zaczęła krążyć po obwodzie wyznaczanym jej przez cień drzewa po przeciwległej do niego granicy polany.

Gdy usłyszała jego kolejne sceptyczne słowa znów zatrzymała się w miejscu nie rozumiejąc do końca o co mu chodzi. No dobra, pojęła już to, że znów okazało się, że jest inni niż reszta, ale akurat ta jedna cecha tworzyła w jej opinii z niego jedną z najszczęśliwszych osób na ziemi. Najszczęśliwszego z wampirów. - Co tam ja?! - spytała nie pojmując - Pal licho mnie! - rzuciła pewnym głosem - Roy... - w końcu znów odwróciła się w jego stronę spoglądając jak chłopak coraz bardziej zaczyna się w sobie kulić w cieniu tego jednego drzewa na środku polany. W końcu wzięła się w garść pokonując swoje wyuczone przez parę lat wampirzego życia nawyki. Przestąpiła linię cienia, powoli wychodząc na słońce i zmierzając, w jej opinii, ślimaczym wręcz tempem w stronę chłopaka. Była bardzo szczęśliwa z tego, jaki cud mu się trafił podczas tej jego nieszczęsnej przemiany.

- Roy... - powtórzyła podchodząc do niego i kucając tuż przed nim tak, by móc spokojnie spojrzeć na jego upapraną jeszcze czerwoną smugą twarz - Hej... To dobrze, wiesz? Ja się cieszę. - powiedziała wyciągając rękę i bezmyślnym odruchem głaszcząc go po głowie, tuż powyżej ucha. - Mną się nie przejmuj. Ja już przywykłam... A Ty masz niesamowite moim zdaniem szczęście z tym... - kiwnęła głową na jego ręce mając na myśli oczywiście niebłyszczącą nienaturalnie w słońcu skórę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin