Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Chata leśnika
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:23, 29 Maj 2010    Temat postu:

Roy westchnął ciężko niepocieszony. Sądził że jak takie będzie miała podejście do sprawy to nigdy się nie dowiedzą jak zareaguje. Nie czuł zapachu człowieka od czasów feralnej nocy swojej przemiany. Przyzwyczaił się do diety wegetariańskiej, Elizabeth zawsze o to dbała. Drgnął lekko kiedy dźgnęła jego plecy. Roy okręcił się na huśtawce i wyprostował by Lizzy mogła oglądać rysunki wedle uznania i ciekawości - I kto to będzie? - zapytał oczekując odpowiedzi. Nie widział nikogo innego poza Lizzy. Sam zastanawiał się jak zareaguje na obcego wampira. Wsparł ramiona na podciągniętych pod klatkę kolanach siedząc bez ruchu i wpatrując się z każdy, doskonale już mu znajomy szczegół lasu. Miał pewne upatrzone listko, a dziś go już nie było. Widać strącił je wiatr. Zaczął sprawdzać listę swoich pewnych punktów. Dziupla była, zdrapana kora była w takim stanie jak co dzień. Mały kamień leżał tam gdzie zwykle - Nie. - po chwili milczenia dodał starając się ukryć gorycz w swoim głosie - Ale ty sobie zasługujesz na to by iść. - dla niego jeden dzień był identyczny co drugi, ale był tutaj ciągle uziemiony.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:06, 29 Maj 2010    Temat postu:

- Nie wiem kto... Ktoś, komu mogę zaufać. - powiedziała wzruszając ramionami. Zaczęła się przyglądać malowidłom, które sobie sprawił na ciele. Z początku oglądała je zachowując dystans, jednak po chwili zaczęła wodzić opuszkami palców po jego plecach, naznaczając w ten sposób miejsca, którym akurat poświęcała swoją uwagę. Szczerze powiedziawszy chyba by sobie takich nie zrobiła na swoim ciele. Były spore, niektóre strasznie skomplikowane a przy tym kanciaste. Inne były zaś drobne, wręcz śliczne i one przyciągały jej największą uwagę.

W końcu przesunęła palce na jego barki, kładąc na nich swe dłonie i podkulając nogi pod siebie przyklęknęła tak, by obejrzeć jego szyję i górę ramion. - Roy, - powiedziała słysząc jak cierpko zaprzeczył temu, by miał jej już dość - nie kłam mi, proszę. Mam wrażenie, że nie mówisz mi prawdy... - powiedziała niezbyt zadowolona z tego, co powiedział. - Wciąż uważasz mnie za swojego oprawcę i kata? - zapytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:21, 29 Maj 2010    Temat postu:

Zaufanie? Zamrugał szybko jakby ktoś chlasnął go w twarz. Obrócił się w mgnieniu oka w stronę klęczącej Elzy. Blada twarz zawisła centymetry od jej nosa - Ty mi mówisz o zaufaniu? - zawiesił na moment głos chcąc by sobie uświadomiła o co mu chodzi - Wiesz jak mnie to słowo drażni? Pomyśl. - warknął cicho zaciskając dłonie - Nie zasłużyłem sobie? Choćby i tylko na to by być tutaj sam? Ty obdarzyłaś mnie śmiercią. - dawno już o tym nie wspomniał, bo dawno tak nie podniosła mu ciśnienia, jeśli o czymś takim można było mówić w jego przypadku - Skazaniem na karę jakiej sobie nie wyobrażałem. Czy w nagrodę nie zasługuję sobie na to? Nie mogę iść z tobą? Trudno. Ale nie chcę tutaj nikogo. - powiedział dobitnie. Odsunął się od Elizabeth na przeciwny kraniec huśtawki - Nie uważam, ale mam dość siedzenia tutaj, a myśl że ty jesteś na tyle opanowana, na tyle... I możesz wyjść jest nie do zniesienia. I o to mam żal. Tkwisz w tym ze mną. - nie znaczyło to że Elza ma zakaz wychodzenia, ale skoro już to mogła by być na tyle wyrozumiała i mieć na tyle do Roy'a zaufania by zostawić go samego. Wierzył w siebie. Może i aż za bardzo, ale wieczne czekanie nic nie da.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:46, 29 Maj 2010    Temat postu:

- Czy ja Ci mówię o zaufaniu? - zapytała niedowierzając, że o tym powiedział - Tak, ja Ci mówię o zaufaniu. To, że spie***łam jedną rzecz nie oznacza, że zawsze tak będzie. - odpowiedziała z przekonaniem - I to, że komuś jestem w stanie zaufać a nie Tobie nie wynika kompletnie z tego jak się do Ciebie odnoszę i czy mam po temu podstawy, ale z tego, że to ja, rozumiesz? JA chcę mieć pewność, że już niczego nie zwalę. - dodała a w jej głosie wyraźnie można było usłyszeć, że Roy nadepnął jej na odcisk. Obojgu się ciśnienia podniosły. I to znacznie.

- Na tyle jaka? Jaka jestem? - z naciskiem zaznaczyła, że chce znać odpowiedź. - No powiedz mi jaka to niby jestem, co? - Pierwszy raz przy nim na poważnie zaczęło ją nosić. Czuła, i była niemal pewna tego, że to za sprawką siedzenia zbyt długo w jednym miejscu. Do towarzystwa nie miała nic kompletnie, no może poza tym, że chyba już jej zaczęła przechodzić ta fascynacja jego niesamowitym zapachem. Albo sobie zaczęła to wmawiać. Na dwoje babka wróżyła. Mogła się też odezwać w niej frustracja odrzuconej kobiety, bo co jak co, ale niemal dwa miesiące wcześniej wyraźnie dała mu do zrozumienia, że jest nim zainteresowana a ten nic. Czytaj, w jej oczach nie był nią zainteresowany. Nie docierało do niej to, że sprawa przemiany w wampira mogła go tak zaaferować, że nie zauważał nic poza tym. Ale cóż. Niezależnie od tego wszystkiego była jednak pewna, że to, iż tym razem nią tak zaczęło nosić, nie było przyczyną obecności Roya, ale jej własnymi, osobistymi fazami, których jedna akurat najwyraźniej ją złapała.

- Tak bardzo chcesz iść? - zapytała upewniając się, bo w zasadzie jedne słowa przeczyły drugim. - Czy może ja mam nie iść?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:12, 29 Maj 2010    Temat postu:

- W takim razie... Nie masz do mnie zaufania, a co dopiero do siebie! Ile będziesz planować? Ile będziesz się z tym obnosić? Iść, nie iść? Co z nim zrobić? Zagryzie kogoś czy nie? Czy ty jesteś dla mnie matką?! - Roy dość silnie się zacietrzewił i nie ruszył się za nic ze swego końca, jakby był mu należny. Poszorował się podenerwowany po ramionach by jego palce nieopatrznie nie zagięły ram huśtawki - Ale co ty? Ty nie zabijesz po raz drugi! To ja nad sobą mógłbym nie zapanować. Ja mógłbym sobie kogoś wtrząchnąć. - zażartował brutalnie wpatrując się w tęczówki Elzy - Bo ktoś by apetycznie pachniał. Obłędnie wprost... I to byłby mój wybór, a nie twój. - wysyczał nie do końca zgadzając się z tym co powiedział. W końcu nigdy na poważnie nie brał pod uwagę pożywienia się człowiekiem - Jesteś... - nie wiedział co powiedzieć. Ostatnimi czasy Elza była dla niego wszystkim. Przebywał z nią dwadzieścia cztery godziny na dobę i nie mógł powiedzieć złego słowa, a teraz? - Boisz się. Czego? Moich reakcji. A nie powinnaś. Dlaczego? Bo nic nie powinny cię obchodzić. Dość mi skomplikowałaś spraw w życiu. Od początku! Trzymasz mnie tutaj, trzymasz siebie a czym ciągle się usprawiedliwiasz? Gówno wartym poczuciem winy! Co ono ci daje, prócz jeszcze większych wyrzutów sumienia? Nic! Absolutnie! Nic prócz strachu... - w końcu zszedł i odwrócił się do wampirzycy plecami stając na schodach werandy - Idź. W końcu, co bym nie powiedział i tak zrobisz jak będziesz uważała. Bo ja nie myślę racjonalnie. Prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:40, 29 Maj 2010    Temat postu:

- A chociażbym miała planować to przez najbliższe wieki, do jasnej ciasnej! Nie popełnię więcej błędu tylko dlatego, że w odpowiedniej chwili mi się nie chciało czekać! Nie jestem Twoją matką Roy, ale nie mam najmniejszego zamiaru potem odpowiadać za Ciebie. - fuknęła coraz bardziej unosząc głos. Co jego obchodziło to czy ona ma do niego zaufanie czy też nie? Skoro do samej siebie być pewna nie mogła, jak pokazała na przypadku stworzenia Roya, to jak mogła komuś ufać?

- Gówno a nie Twój wybór Roy! - wpieniła się już na poważnie - Wyborem może być czy wyskoczysz sobie dziś na człowieka czy na sarenkę a nie czy będziesz w stanie nad sobą zapanować! - Czy on serio nie rozumiał jak poważną jest sprawa zabicia kogoś? - Nie chcę byś kiedykolwiek musiał się znaleźć w sytuacji, w której będziesz czuł własną bezsilność wiedząc, że nie jesteś już w stanie się powstrzymać! Czy Ty tego nie rozumiesz?

- Tak, już mi to kiedyś powiedziałeś, że jestem słaba. Możesz się brzydzić tą moją słabością czy też się na nią wściekać, ale nie pozwolę Ci popełnić błędu! Obiecałam Ci to kiedyś i chcę dotrzymać tego słowa! - warknęła w odpowiedzi uniesionym głosem - I tak, boję się jak cholera. Boję się, bo mój jeden błędny wybór a nie tylko ja poniosę tego konsekwencję tylko jeszcze kilka osób wraz ze mną. Gdybym to tylko ja odpowiadała, to huk z tym, ale nigdy, powtarzam NIGDY nie pozwolę na to, by ktoś odpowiadał za moje winy! - tym razem ostatnie słowa już wywrzeszczała. Wstała z huśtawki, bo zaczęła ją mocno irytować tym swoim bujaniem. - Powiedziałam już, nie zostawię Cię samego i tyle. - orzekła wchodząc do domku i trzaskając za sobą drzwiami. Nie widziała powodu, dla którego miałaby z nim dyskutować o czymkolwiek. Decyzja już została podjęta i Roy nie miał według niej nic do gadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:04, 29 Maj 2010    Temat postu:

- Ale dlaczego ty miałabyś za mnie odpowiadać? Nie musisz tego robić! Kim ja dla ciebie jestem? - Roy roześmiał się powiedział - Pechowym, obłędnie pachnącym, podobającym ci się facetem, którego zamieniałaś w coś czym sama jesteś! Jestem ci teraz kulą u nogi Elizabeth. - powiedział cicho - Z mojego powodu nic nie możesz zrobić, wyjść, pogadać, potrenować! - miał dość tego że ona tak go postrzega. Wszystko było dla niego i z myślą o nim. Siedziała jak uwiązana do kołka którym był Roy - Tkwisz w tym lesie jak głupia! A przecież możesz żyć! Jakkolwiek ciekawe może być życie umarlaka! - jego narazie ciągnęło się jak flaki z olejem. Weranda nie obyła się bez strat i kawał drewna został w dłoni Roy'a - A ty nie dokonywałaś wyboru? Umawiając się ze mną? Skoro wiedziałaś, to po co ryzykowałaś moim istnieniem?! - odwrócił od niej wzrok i powiedział - Gdyby tak się stało, moje sumienie zostałoby obarczone a nie twoje. Ja bym musiał żyć ze świadomością zabójstwa. Tego też mi zabronisz? - zapytał ironicznie - Nie możesz mi bronić wszystkiego, bo nie stać cię na to. Jakie kilka osób? Kogo w to wciągnęłaś?! Czego jeszcze nie wiem?! - pojawiały się przed nim nowe zagadki - Wytłumacz mi. Powiedź prawdę! Po co się kimś wysługujesz? Trzeba było dokończyć posiłek jak należy i rozszarpać mi gardło, tak by nikt nie zgadł czyja to robota! I miałabyś problem z głowy! - Roy'a chwilowo zatkało. Nabrał powietrza i wypuścił je ze świstem - Nigdy nie pozwolisz bym odpowiadał za twoje winy? - drgnął kiedy trzasnęła drzwiami. Z warknięciem ruszył za nią, a drzwi jakoś tak same wypadły z zawiasów co oznajmiły donośnym hukiem uderzenia o ścianę - Elizabeth! A jak myślisz co teraz robię? Odpowiadam za twoje potknięcia. Za twoją słabostkę. Jak? Będąc martwym. - wyrzucił wampirzycy prosto w oczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:26, 29 Maj 2010    Temat postu:

Po wejściu do domu Elizabeth chciała tylko ogarnąć parę swoich rzeczy i przygotować je do chwili, gdy kogoś uda jej się ściągnąć do Roya, by się nim zaopiekował na czas jej nieobecności.

- Czy Ty nie rozumiesz Roy, że nie chcę abyś kiedykolwiek musiał żyć z tym, że kogoś zabiłeś. Nigdy! - wrzasnęła łapiąc z blatu w kuchni swoją kosmetyczkę, którą tam zostawiła podczas mycia się, i ruszyła do ich tymczasowej 'sypialni', zgarnąć z kanapy ponczo. - I właśnie, że mogę Ci tego bronić! Chociażby dlatego, że za to co się wydarzyło przejmę całą winę na siebie i nikomu innemu nie pozwolę za to odpowiedzieć! A Ty byś chociaż mógł się wykazać choć odrobiną wdzięczności i serdeczności! - rzuciła do własnych pleców, zagarniając do swej torby kolejne porozrzucane po domu rzeczy. Coraz bardziej miała ochotę stamtąd wyjść i dać spróbować chłopakowi zaznać samodzielności. Tylko czemu on był tak uparty?

Coraz bardziej nią rzucała wściekłość. Miała ochotę zacząć rzucać przedmiotami, oby tylko Roy wreszcie zamilkł. Słysząc za sobą skrzypnięcie i łomot drzwi złapała za najbliższą rzecz, jaka stała jej pod ręką. Porcelanowy kubek przeleciał przez całe pomieszczenie, rozbijając się o futrynę drzwi, tuż powyżej jego ramienia. Jego słowa przebrały miarkę. - Nie waż się mówić, że jestem słaba, bo tak nie jest! - wrzasnęła zajadle dopakowując ostatnią z rzeczy, którą chciała zabrać. Po chwili ruszyła do wyjścia, chcąc jak najszybciej się oddalić od tej chaty. Chciał samodzielności? To niech ją teraz ma. Zobaczymy jak dobrze mu pójdzie kontrolowanie się. - Złaź mi z drogi. - powiedziała stając przed nim z wyrazem zimnej wściekłości na swej twarzy. Była gotowa przejść choćby po nim, gdyby nie ustąpił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:52, 29 Maj 2010    Temat postu:

Wszedł do sypialni, bezbłędnie zgadując gdzie jest - Lizz... - popatrzył na rozbitą filiżankę bez przekonania - Nie niszcz zastawy. Może się jeszcze komuś przydać. - jeśli to powiedział to jedynie po to by ją bardziej rozsierdzić. Nieświadomie, ale chciał doprowadzić do tego by w końcu zmieniała zdanie, a głupie docinki były ku temu doskonałym środkiem. Zabierał się do tego zupełnie niewłaściwie, ale oboje się zapędzili i to o wiele za daleko. Ciężko się było pohamować, tym bardziej nowonarodzonemu, który już powolutku dostawał na głowę siedząc w lesie. Lizz, las, Lizz, liście, Lizz, sarna, Lizz, bezsenna noc, Lizz... Tak teraz wyglądało jego życie. Kręciło się w kółko, ciągle wokół tego samego, a jakieś dwa miesiące wstecz miał tyle do roboty - A czy ty rozumiesz czego ja chce? Ja chcę spróbować. Inaczej nigdy się nie przekonamy czy jestem już gotowy czy nie i będziemy tkwić... W miejscu! Sama nie wytrzymujesz. Ooo! - Roy żachnął się szczególnie mocno - A nie jestem serdeczny?! Cały czas... Prawie, ale... Śmiejesz się. Rozbawiam cię! Narzekam?! Jęczę?! Nie, dopiero dziś sobie na to pierwszy raz pozwoliłem! - parsknął śmiechem - I za co mam się odwdzięczyć? - wskazał na siebie powoli dłońmi i pokręcił głową kpiąc sobie z Elizabeth - Za to że mnie zabiłaś? Nie wiedziałem że to powód do podziękowań, ale... - mruknął takim tonem jakby go w tym momencie oświeciło - Spoko. Następnym razem będę miał to na uwadze. A jak mam powiedzieć? Wielka, silna Elizabeth która nie umie sobie poradzić z własnym sumieniem! Bo zżera ją od środka i każe postępować według serca, a nie rozumu! - wyprostował się i uśmiechnął do wampirzycy z wyższością - Chciałabyś. Zabierz mnie ze sobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:13, 30 Maj 2010    Temat postu:

Te jego docinki wypowiadane tak spokojnymi słowami jeszcze bardziej ją doprowadzały do białej gorączki. Miała ochotę zawyć z wściekłości słysząc kolejne uwagi na swój temat.

- Okej. - powiedziała nagle spoglądając na niego wciąż tym samym, zimnym jak lód spojrzeniem - Pozwolę Ci się gdzieś dalej ruszyć, jeśli przejdziesz test. - stwierdziła. - Zbieraj się, nie będę na Ciebie czekać. - rzuciła prosto w twarz chłopakowi. Gdy był gotowy i ją przepuścił w końcu na zewnątrz, poprowadziła go przez las do drogi leśnej po to tylko, by tam dotrzeć do wylotu na szosę prowadzącą do miasta.


//Droga leśna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:30, 30 Maj 2010    Temat postu:

/ Droga leśna

Roy wszedł do domku, a pierwszym co zrobił było wstawienie drzwi wejściowych w zawiasy. Nie chciał by jeśli ktokolwiek, nie daj boże, się tu zapałęta, był ciekaw tego co w środku. Chata i tak wyglądała na opuszczoną. Nie musiał stać nad garnkami, nie musiał czekać za wodą na herbatę. W środku było dziwnie pusto. Pozbierał swoje rzeczy. Zaledwie parę przedmiotów. Telefon i iPod. Obydwa nieużyteczne bo już dawno rozładowane. Papierosy i zapalniczka. Nie ruszane niepotrzebnie. Nie musiał nic więcej robić. Usiadł na kanapie i podciągnął pod siebie kolana wpatrując się w kawałek znienawidzonego już lasu widocznego przez kawałek okna. Zastanawiał się nad tym jak przemknąć niepostrzeżenie do Port Angeles, jak nie wpaść na człowieka i co dalej począć ze swym beznadziejnym istnieniem. Starał się też sobie przypomnieć gdzie w jego rodzinnym mieście jest sklep zoologiczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:16, 30 Maj 2010    Temat postu:

// Seattle / Galeria handlowa


Po jakichś trzech godzinach odkąd się rozstali w pobliżu leśnej drogi, Elizabeth dotarła przed leśniczówkę. Było już dość ciemno, ale jej bynajmniej to nie przeszkadzało. Zdążyła już dokładnie poznać każdy najmniejszy konar wystający ponad ziemię i każdą gałąź, o którą można się było zaczepić idąc w tą stronę. Nie bała się ani upadku ani też ciemności, więc gdy dotarła przed chatę, nie wyglądała na wystraszoną.

Stanęła na granicy drzew, przez chwilę nasłuchując i szukając zmysłami czy Roy jest w pobliżu. W końcu gdy się upewniła, zaczęła powoli iść w stronę domku. Dotarła do schodków i pokonując je w bardzo wolnym tempie, skręciła do huśtawki, na którą zrzuciła niesione przez siebie siatki. Stanęła po tym opierając się dłońmi o barierkę, czekając bez słowa aż chłopak do niej wyjdzie. Wiedziała, była pewna, że ją słyszał. W końcu nie starała się nawet, by zachować ciszę tu podchodząc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:38, 30 Maj 2010    Temat postu:

Zdziwiony otwarł oczy. Zerknął na zegarek, który cały czas, cudem po tych wszystkich eskapadach, trzymał się na jego nadgarstku i chodził poprawnie. Roy miał tak wyraźnie wyryty w pamięci rytm kroków Elzy, że wiedział iż to ona, kiedy tylko coś wyłapał. Były teraz jakby cięższe, jakby coś niosła, a jednocześnie bardziej delikatne, jakby nie chodziła już na obcasach. Wyraz zaciekawienia na jego twarzy wywołało to co zostawiła na huśtawce. Wszystko pachniało nowością. Podniósł się z kanapy pytając przy okazji - Dlaczego nie wchodzisz? - wiedząc że wampirzyca nie przekroczy progu chatki ruszył w stronę drzwi i chylił je po chwili stając z nią twarzą w twarz. Obrzucił Elizabeth wzrokiem doznając dziwacznego wstrząsu na widok sukienki i tenisówek, bo przez ostatni czas wydawało mu się normalnym widywać ją w prześcieradle, albo w innym, ciągle tym samym komplecie ubrań - Tak? - oparł się o futrynę spoglądając na Elzę wyczekująco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:57, 30 Maj 2010    Temat postu:

Usłyszała jak chłopak wstaje i jak podchodzi bliżej do wejścia domku. Czuła się jakoś tak dziwnie. Całkiem jakby była byłym właścicielem chatki a teraz po wielu latach przyjechała odwiedzić nowych właścicieli, by obejrzeć i upewnić się, że zapamiętane tak dobrze cztery ściany wciąż stoją i to w co najmniej niepogorszonym stanie.

- Bo nie chcę wchodzić. - odpowiedziała dopiero po chwili, z dużym opóźnieniem, gdy chłopak zdążył już wyjść na ganek. Obróciła się do niego, by spojrzeć się na jego twarz, ale zabrakło jej uwagi ostatecznie. Wzrok zawisł na jego ramieniu, mruganiem tylko wskazując na jakiś ruch oznaczający, że dziewczyna jeszcze tam jest a nie zamieniła się w posąg. Przy jej bladej skórze, biała sukienka, torebka, jak i buty, jeszcze bardziej podkreślały jej bladość w świetle księżyca.

- Przyniosłam Ci obiecane rzeczy. - powiedziała znów po upłynięciu kosmicznie wręcz długiej chwili. Po raz kolejny cisza jaka brzęczała nieznośnie między nimi, aż drapała w oczy i uszy. Eliza sama nie potrafiła sobie wytłumaczyć czemu tak bardzo się zacietrzewiła w sobie i czemu po tym wspólnie spędzonym czasie, który tak na prawdę bardzo miło jej przy chłopaku upłynął, nagle nie potrafi znaleźć z nim nawet nuty porozumienia. Ubodło ją porządnie takie odpychanie jej jako natrętnej i nadopiekuńczej. Wypominanie jej, że jest nieodpowiedzialna, słaba i przewrażliwiona, tylko wzmagało w niej złość na Roya, który ośmielił się jej tak powiedzieć.

- Nie wiem ile zamierzasz tu zostać, ale w siatkach masz najpotrzebniejsze chyba rzeczy. - wyjaśniła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:18, 30 Maj 2010    Temat postu:

Nie wiedział kiedy doczeka się odpowiedzi na swoje pytanie. Czy w ogóle jej doczeka, jakby nie patrzeć mieli całą wieczność, Elizabeth nie musiała się nigdzie spieszyć. Dostał ją jednak nim przyszła zima i odparł - Przecież cię nie ugryzę. - dostatecznie ją potępił. Więcej nie trzeba było. Uważał że jest z Elizabeth kwita. Roy uzyskał to czego pragnął i przy okazji dowiedział się o granicy swego pragnienia. Zerknął na tobołki i pociągnął nosem upewniając się ze jest tam o wiele więcej niż obiecała mu przynieść - Sądzisz że powinienem jeszcze tu zostać, że zrobiłaś mi aż takie zapasy? - nie pytał złośliwie, ani po to by jej dopiec. Po prostu chciał znać jej opinię, albo się z nią zgodzi, albo nie. Przyglądał się bladej twarzy wampirzycy, bo on w przeciwieństwie do niej nie miał ku temu oporów. Nie miał też być o co wściekły. Jakoś pogodził się z tym że żył ze swoją morderczynią w dość dobrych stosunkach przez ostatni czas, a dzisiejsze wydarzenia były wyjątkiem od reguły. Mimo wszystko nie zmienił zdania. Nie widział potrzeby by nadal tutaj siedziała niepotrzebnie, a on chciał sobie radzić na własny rachunek - I tak z nawiasie, dzięki za troskę, ale chciałem tylko ciuchy. Ta cisza... Idzie się do niej przyzwyczaić. - mruknął wyczuwając w pakunkach coś co pachniało stykami, kabelkami i metalem. Jakieś urządzenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:42, 30 Maj 2010    Temat postu:

Miała wrażenie, że sama się zapętla niepotrzebnie w całkowicie błędną interpretację jego słów. Jednak brnęła w to z uporem maniaka idiotycznie doszukując się w kolejnych słowach docinków, które w gruncie rzeczy nie były aż tak dla niej dotkliwe, jakby się na pierwszy rzut okiem zdawało. Ścisnęła mocniej szczęki słysząc komentarz o ugryzieniu. Ile jeszcze będzie jej to wypominał?

- Myślę, że dasz sobie radę. - odpowiedziała znów po niebotycznie długiej chwili. Starała się, aby jej głos nie brzmiał jak syknięcia jadowitej żmii. ani też nie niósł z sobą tego całego rozgoryczenia i żalu, jakie czuła w sobie. - Musisz być bardzo ostrożny na razie, ale uważam, że poradzisz sobie zwłaszcza, że poznałeś już swoje ograniczenia. - dodała wyjaśniając. Wciąż jego ramię wydawało jej się na tyle interesujące, że nie dostrzegała potrzeby, aby przenieść swój wzrok gdzieś indziej.

Zaczynała nie znosić tego swojego uporu. Tak bardzo chciała znów znaleźć powód do pożartowania i pośmiania się z nim. Czuła się jednak obco i całkowicie nie na miejscu tu stojąc z nim na tym ganku. A jakoś żadne słowa nie pozwalały się odnaleźć w jej głowie, by mogli znów się wspólnie pośmiać. - To wyrzuć, jeśli Ci nie będzie potrzebne. - powiedziała nagle pochodząc do niego i zarzucając mu ręce na szyję, przytuliła go na moment, całując lekko w policzek - Dbaj o siebie. - prawie szepnęła, tak cichym głosem to powiedziała i po chwili wypuszczając go ze swych objęć odwróciła się na pięcie i pobiegła w las, pędząc najszybciej jak mogła w stronę drogi.


// Seattle / Hotel / Apartament Elizy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:44, 30 Maj 2010    Temat postu:

I znów musiał poczekać. Nie popędzał Lizzy nie chcąc przez przypadek na własnej skórze poczuć jej siły. Przyjął jej zdanie jako nijaki komplement. Albo w końcu mu uwierzyła i szczerze sądziła że może wybyć do Port Angeles, albo... Nie było mowy o 'albo'. Wiedział że na ten temat by nie kłamała. Nie chciała mieć problemów i zawsze choćby z opóźnieniem a mówiła prawdę. Pokiwał głową. Zgadzał się. Poczekał jeszcze moment i pokręcił lekko głową na jej słowa - Nie będę... - nie dokończył. Troszkę zaskoczony objął Elizabeth, uznając że byłby głupcem gdyby teraz ją odepchnął. I tak ku temu nie miał siły. Pociągnął nieznacznie nosem i uśmiechnął się delikatnie. Wiedział. Znalazłby wampirzycę gdziekolwiek - Yhm... - mruknął puszczając Elizabeth - Bądź spokojna.

Kiedy już znikła, kiedy wyszorował się po raz ostatni w bali korzystając z tego co mu przyniosła, kiedy wyrzucił wszystkie wiadomości i nagrania na poczcie które przyszły nie poświęcając czasu na zaznajomienie się z nimi, kiedy upchnął wszystko po kieszeniach, kiedy wybiła północ i był pewien że zatarł wszelkie ślady swego mieszkania tutaj wyszedł przed domek. Orientacja też mu się polepszyła. Droga do domu, pokonana biegiem, przy księżycowym świetle była najprzyjemniejszą jaką kiedykolwiek przebył.

/ Port Angeles / Kawalerka Smith'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin