Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

groga leśna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jasper Hale
Vampire



Dołączył: 27 Paź 2008
Posty: 773
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:55, 26 Sie 2009    Temat postu: groga leśna

Jasper w koncu dojechał do drogi, ktora prowadziła prosto na polanę. Miłe dla ucha pomruki maszyny powoli ustawały. Zsiadł z motoru i po rozejrzeniu sie wokół puscił sie szybkim biegiem w środek lasu. Docierajac na miejsce zauwazył slady krwi . Wyprostował sie i wciagnał nosem powietrze, az mu sie lekko zakreciło w głowie. Czuł swiezy zapach krwi. Jego oczy jeszcze bardziej przypominały teraz ciemny brąz niz złoto.
Przenikliwym wzrokiem przeswietlał kazda krzaki, drzewa a nawet kamienie, ulokowane co jakiś czas w róznych miejscach. W koncu po pewnym czasie zauwazył jakis ruch. Wyczuł ze to zwierze wiec niewiele myslac rzucił sie w jej stronę. Szybkim pewnym ruchem powalił zaskoczone zwierzę. Wbił z lubościa kły i zaczał sie posilac. Po paru minutach porzucił zwłoki zwierzecia i po raz kolejny oblizawszy usta udał sie na polowanie. Polował tak przez czas jakis az nie poczuł sie nasycony.
Poprawił ubranie, załozył kurtke ktora miał przewieszona przez ramie i spokojnym krokiem pogwizdujac z lekka ruszył w powrotną droge. Smile
Postanowił skorzystac ze sprzyjajacej aury wyciagnał sie na trawie i wpatrywał w niebo i przesuwajace si po nim chury. Miał czas przemyslec wiele spraw. Przymknał oczy i zatonął w zadumie.
Kiedy sie ocknął zorientował sie ze chyba jednak sporo tak przelezał . Wstał otrzepał sie z igliwiai odpalił silnik a potem ruszył powoli z powrotem w stronę hotelu.
/hotel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 18:04, 18 Wrz 2009    Temat postu:

//Ulice Seattle [?]


Wjechali do lasu i przystanęli gdzieś tak dość głęboko, gdzie nie było słychać szumu szosy. Susan natychmiast wyskoczyła z samochodu, cholernie śmierdziało tam potem, a było to dla niej niedowytrzymania. Odkaszlnęła raz, ale potem przybrała normalną pozę i uśmiech.
-To co, chłopcy... - Wymruczała podchodząc do jednego z nich i wieszając mu ręce na karku. Tamten głupawo się uśmiechnął. - Samochód jest trochę głębiej, tam nie za bardzo da się wjechać.... To na piechotę?
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:08, 18 Wrz 2009    Temat postu:

// ulice seattle

W aucie rzeczywiście niezbyt ślicznie pachniało ale umiała wstrzymać oddech na całą drogę. W końcu z ulgą wysiadła z auta.
- A może mały spacerek? Jest taka śliczna pogoda - pociagnęła jednego z nich za ręce w głąb lasu i teraz wszscy szli obok siebie. W końcu pchnęła lekko ''swojego''faceta na drzewo i zaczęła go całować , co ją z leksza brzydziło. zjechała na jego szyję i wbiła w nią kły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 18:25, 18 Wrz 2009    Temat postu:

To samo zrobiła Suze, z tymże pchając swojego w przeciwną stronę. Oparł ją od drzewo i wepchnął jej język do ust. Nie protestowała. W gruncie rzeczy, całkiem lubił atakie zabawy, ale nie wtedy, gdy była głodna. Gdy facet zaczął wsuwać jej dłoń w spodnie, zacisnęła kły na jego tętnicy. Wydał z siebie zduszony krzyk i po chwili padł na ziemię. Dziewczyna czuła, jak do gardła wpływa jej ciepły, słodki płyn. Gdy poczuła, że więcej nic z niego nie wyciśnie, puściła jego szyję. Wzięła go pod pachy i zaciągnęła do pobliskiej rzeki. Chlup, i facet popłynął z prądem. Wróciła do Leili z ustami umazanymi krwią i uśmiechem na ustach. Jej zwykle brązowe oczy połyskiwały od czasu do czasu szkarłatem.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:32, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Kiedy pozbyła się całej krwi z owego mężczyzny wzięła go i wrzuciła jak Susan do rzeki. Kiedy dziewczyna do niej podeszła otarła jej kciukiem kropelkę krwi z policzka a potem przysunęła się do niej i językiem pozbyła się krwi z jej ust.potem odsunęła się kawałek i uśmiechnęła lekko do niej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 19:13, 18 Wrz 2009    Temat postu:

To samo zrobiła z ustami Leili, przy okazji calując ją namiętnie, odsunęła się pół kroczku i spytała:
-To jak? Najedzona? To może pójdziemy w jakieś... bardziej ustronne miejsce?
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:15, 18 Wrz 2009    Temat postu:

- Tak to dobry pomysł - zamruczała jej do ucha r . Wzięła ją za rękę i pocałowała jeszcze raz.
- W prawo, lewo, prosto? - uśmiechnęła się ślicznie pokazując białe jak śnieg ząbki. Kiedy Susan wskazała kierunek pociagneła ją za sobą. Znalazly się na jakieś małe polance. Leila usiadła pod drzewem i pociągnęła Susan za sobą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leila dnia Sob 9:23, 19 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Nie 11:21, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Usiadła, nie tyle co obok L., a właściwie przed nią. Nachyliła się nad nią, podpierajac się dłońmi ziemi i zakreśliła językiem kontur jej ust, a następnie wsunęła go między jej wargi.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:23, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Uśmiechnęła się lekko i zamruczała. Bawiła się jej językiem za pomocą swojego. Położyła dłoń na policzku Susan żeby przedłużyć pocałunek a drugą ręką głaskała ją po plecach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Nie 14:14, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Naparła na nią leciutko swoim ciałkiem i wsunęła jej rękę pod bluzkę. Błądziła dłonią po jej brzuchu, zakreślając koła wokół pępka. Zacżeła całować ją po szyi i w okolicach uszu.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:59, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Odchyliła lekko głowę i zamknęła oczy. Było jej bardzo przyjemnie. Wlożyła dłoń pod jej bluzkę i lekko musnęła dłonią jej pierś a potem delikatnie zaczęła ją masować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Wto 15:54, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Przymknęła powieki i westchnęła cichutko. Odpięła jej stanik i wsunęła pod niego ręce pieszcząc jej piersi. Wodziła swobodnie po jej dekolcie językiem, mrucząc przy tym cicho.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:02, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Ruchem ramion zsunęła z siebie stanik.Odchyliła głowę lekko do tyłu i przymknęła oczy.
- Mmm....- mruknęła i jakby bardziej się położyła. Głaskała ją po brzuchu i piersiach. Przy tym podwijała jej bluzkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 16:46, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Podwinęła jej bluzkę odsłaniając biust i mruknęła cicho z podziwem. Zaczęła obcałowywać jej piersi, jednocześnie schodząc z dłońmi coraz niżej wzdłuż linii pępka, przez kości miednicze.
-Warto czasem wyjść na spacer... - Zamruczała z cichym chichotem
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:53, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Jęknęła cicho z rozkoszy. Susan miała bardzo przyjemne usta.Wygięła się trochę i ściągnęła jej bluzkę. Potem pozbyła się jej stanika.
- O tak. Chyba częściej będę wychodzić - delikatnie ale stanowczo masowała jej pierś i schodziła do zapięcia jej spodni i tam się zatrzymała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 17:22, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Rozpięła jej spodnie i zsunęła je na wysokość ciut przed kolana. Wodziła rękami po jej udach, wsuwając je między nie. W tym samym czasie całowała ją wokół pępka z lekkim uśmiechem.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:29, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Przymknęła oczy i głaskała ją po plecach. Czując jej ręce miedzy swoimi udami jęknęła cicho i odnalazła jej usta i wpiła się w nie namiętnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Sob 13:31, 26 Wrz 2009    Temat postu:

Oddała pocałunek równie namiętnie i dziko, po czym, przy rozsuwaniu jej nóg, pomogła sobie łokciem. Wsunęła rękę pod jej dolną cześć bielizny i delikatnie [...].
Drugą rękę wplotła w jej ślicznie pachnące włosy i przeczesywała je co chwilę.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:43, 26 Wrz 2009    Temat postu:

Wygięła się trochę kiedy [...] . W końcu po wszystkim uspokajając oddech zamieniła się z nią miejscami. Zaczęła całować ją po szyi i dekolcie. Potem po brzuchu i muskała go jezykiem. W tym samym czasie zsunęła jej spodnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pon 15:26, 28 Wrz 2009    Temat postu:

Zamruczała pomagać jej przy zdejmowaniu swoich spodni. Zachichotała cicho i przygryzła wargę. Pocałowała ją czule w usta i wygięła się trochę.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:30, 28 Wrz 2009    Temat postu:

Uśmiechnęła się i z językiem przeszła niżej i [...]. Głaskała ją delikatnie po biodrze i udzie.Zerknęła na nią raz czy dwa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Pią 20:26, 09 Paź 2009    Temat postu:

Odchyliła się troszeczkę mierząc ją figlarnym spojrzeniem, po czym złożyła delikatny pocałunek na jej ustach.
-No, chyba pora wracać... - Mruknęła z ociąganiem.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:33, 09 Paź 2009    Temat postu:

- Tak masz rację - uśmiechnęła się i ubrała cała. Poprawiła włosy i zapięła spodnie.
- Chciałam wstąpić do Forks. Jest tam coś ciekawego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Susan
Gość






PostWysłany: Czw 17:57, 15 Paź 2009    Temat postu:

Tez się ubrała. Wstała i przeciągnęła się mrucząc rozkosznie. Nabrała chłodnego powietrza w płuca, aż poczuła lodowe szpilki w klatce piersiowej.
-W Forks... - Zamyśliła się. - Wszędzie jest ciekawie. Podobno. Mogę ci towarzyszyc, jesli chcesz. - Zaproponowała z uśmiechem.
Powrót do góry
Leila
Vampire



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:39, 15 Paź 2009    Temat postu:

Narzuciła kurtkę na swoje blade ramiona i podesza do Susan. pogłaskała ją po policzku a potem pocałowała lekko.
- Więc chodźmy - włożyła ręce do kieszeni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:30, 30 Maj 2010    Temat postu:

// Chata leśnika


Przez całą drogę Eliza milczała. Mocno zaciśnięte szczęki i machinalnie łapany oddech wyraźnie wskazywały, jak bardzo jest zdenerwowana. Wreszcie, gdy dotarli do skraju zadrzewienia, dziewczyna kazała czekać swemu towarzyszowi gdzieś w pobliżu głazu blokującego wjazd samochodem gdzieś wgłąb lasu.

Wyszła na szosę, łapiąc zgrabnym gestem stopa. Nie było to trudne. Był ledwie początek wieczoru a trasa w tym miejscu była dość często uczęszczana. Chłopak z daleka musiał dostrzec, jak Elza przez moment rozmawia przez uchylone okno auta z kierowcą. Znajdowali się w takiej odległości, że z całą pewnością Roy nie miał szans na to, by usłyszeć co mówi dziewczyna, jednak widział, że coś przekazuje kierowcy do rąk a ten po chwili wysiada z samochodu i po wskazaniu przez nią dłonią w stronę, gdzie jej towarzysz czekał, ruszył powolnym krokiem zagłębiając się w pierwszą linię drzew.

Mężczyzna wraz z rozmawiającą cały czas z nim Elizą zbliżał się coraz bardziej do Roya. W końcu podeszli bardzo blisko niego a chłopak mógł dostrzec mapę Elizy odwróconą stroną, na której widoczne były obrzeża Seattle. Człowiek skinął głową do Roya, łapiąc na moment za daszek czapki i witając się z nim. Eliza została w sporej od nich odległości i gdyby Roy coś zrobił, ta z pewnością nie zdążyłaby doskoczyć. Jednak tylko ona wiedziała, że wystarczy jej odległość wzroku do tego, by w razie potrzeby powstrzymać go od ataku.

- Wie Pan, - odezwał się człowiek kładąc mapę na kamieniu, o który jeszcze chwilę wcześniej opierał się Roy - Pana żona miała rację mówiąc, że w dobrą stronę szliście... Bo Pan spojrzy tutaj... - facet wskazał na kawałek mapy każąc się nachylić chłopakowi wraz z nim. Pierwszy raz od chwili swojej przemiany Roy stał tak blisko człowieka. Pachniał przy tym całkiem inaczej niż zwierzęta. A Elizabeth tylko stała w oddali, opierając się plecami o maskę samochodu, czekając na to co jej towarzysz zrobi, gotując się na najdrobniejsze skinienie zareagować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:15, 30 Maj 2010    Temat postu:

/ Chata leśnika

Nie musiała mu powtarzać dwa razy. Wciągnął na siebie koszulkę by choć wyglądać cywilizowanie i wypadł z domku za Elizabeth ciekaw co też wymyśliła. Roy szedł za wampirzycą w odległości dwóch kroków wiedząc że przegiął. Nie miał jednak pojęcia co mu szykowała i do czego umiała się posunąć. Obrzucił wzrokiem głaz i wzruszając ramionami poczekał. Otworzył szerzej oczy kiedy zobaczył co Elza robi. Natychmiast w gardle zrodziło się coś co dusiło w nim wszystko inne. Weź się w garść... Wypluł jad by nie dławić się niepotrzebnie. Chciał dostać przepustkę, chciał wytrzymać. Chciał też wiedzieć co ona kombinuje przy tym samochodzie i do czego to zaprowadzi. Z przerażeniem zaczął odkrywać kolejne punkty jej makabrycznej zabawy. Wiedział już do czego chce doprowadzić. Roy rozchylił lekko usta starając się za wszelką cenę nie używać nosa. Przejechał po spierzchniętych wargach językiem. Spojrzał na nieszczęsną mapę, kolejny szczegół jego nieszczęścia. Przesunął dłonią po policzkach i podsunął sobie palec pod nos. Wolał nie patrzeć na Elzę, jej jedno kpiące spojrzenie, a takiego się spodziewał i mogło być tu wszędzie czerwono. Ta cudowna, ciepła, pulsująca w żyłach człowieka krew... Roy przywitał się z nim skinieniem głowy i zmusił się by oderwać wygłodniałe spojrzenie od tętnic na jego szyi. Spojrzał na mapę, ale jej kreski zaraz skojarzyły mu się z układem krwionośnym, teraz prawie że namacalnym u człowieka znajdującego się obok. Przymknął oczy czując promieniujące na jego lewy bok ciepło ciała mężczyzny. Odsunął się od niego niechętnie. Te nadgarstki, zapętlone tam żyłki i tętnice... Przygryzł paznokcie nerwowo przytakując tłumaczącemu coś facetowi. Nie wiedział nawet o mówił, bo jego życiodajny płyn szumiał wampirowi w skroniach, oszołamiając i uwodząc. Nie miał pojęcia że może poczuć aż tak silny pociąg do jakiejkolwiek substancji płynnej niż kawa. Kubek krwi z człowieka na wynos? Roy przesunął czubkiem języka po swobodnie wysuwających się, ostrych kiełkach. Łyknął nadmiar jadu i poczuł jakby znajome mu za życia ludzkiego uczucie mdłości. To pogłębiło się kiedy spojrzał na faceta kątem oka, gdy ten nadal coś uparcie tłumaczył. Nie wyobrażał sobie siebie przy nim. Nie chciał też by ktokolwiek widział go w takim stanie. Nie Elizabeth. Roy machnął dłonią i drugą przycisnął silnie do ust. Musiał się skupić na czymś innym, wyszukał sobie inne serce. Biło spory kawałek od nich, ale im dalej tył lepiej. Może nie miało tak cudownego rytmu, ale jednak biło. A jeśli biło tłoczyło krew a jeśli... Jęknął coś co zabrzmiało jak przeprosiny i odwrócił się. Facet oderwał wzrok od mapy dopiero teraz jakby zauważył że coś nie tak dzieje się wokół niego. Utkwił zdziwione spojrzenie w Roy'u i przekazał Elizabeth to co sam zrozumiał - Och, chyba coś zmogło tego pani męża. - istotnie Roy'a zmogło obrzydzenie względem siebie i tej jednej ohydnej myśli - Chyba poszedł sobie ulżyć w... - zwinął mapę i oddał ją dziewczynie. Wampir był już daleko. Pędził na złamanie karku, korzystając z tego że wiatr wieje mu w twarz. Odganiał zapach mężczyzny, jego woń krwi a przynosił ze sobą zapach najdorodniejszego jelenia w stadzie. Zawsze go oszczędzał, żerowali z Elzą na słabszych sztukach, ale teraz musiał się najeść. I nie mógł sobie odmówić czegoś porządnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:22, 30 Maj 2010    Temat postu:

Obserwowała reakcje Roya bardzo uważnie. Co chwila sprawdzała stan jego emocji kopiując je na siebie po to, by mieć pewność, że chłopak sobie poradzi. Była gotowa w dowolnej chwili sięgnąć po ten narastający głód i go zabrać od chłopaka. Jednak wstrzymywała się jeszcze. Sadystycznym zamiarem chciała, aby poczuł jak silną rządzą może owładnąć głód ludzkiej krwi. Chciała, by wreszcie przestał jej skwierczeć codziennie nad uchem, że już jest gotowy, skoro nie był. Eliza doskonale o tym wiedziała. No, może gdyby nie była aż tak nadopiekuńcza, to po odpowiednim przygotowaniu go psychicznym, byłby w stanie swobodnie już się poruszać wśród ludzi z mniejszym bądź większym dystansem, ale byłby.

Teraz w końcu jej towarzysz zaznał co znaczy rozpaczliwe bronienie się przed własnymi słabościami, przed pragnieniem, które paliło od wewnątrz rozmiękczając wszystkie członki, odbierając oddech i przytomność myślom. Spokojnie pożegnała się z człowiekiem, ich króliczkiem doświadczalnym i machając mu słodkim gestem na pożegnanie, puściła się biegiem w las, by odnaleźć Roya.

Odnalazła go wśród drzew, jakiś kawałek po zejściu z drogi. Skulony sączył chełpliwie życiodajny płyn z najdorodniejszego jelenia w stadzie. Elizabeth stanęła jak zwykle w jakiejś odległości od niego, zatrzymując się na linii drzew w zasięgu wzroku. Oparta o jeden z konarów, poczekała spokojnie aż chłopak skończy się posilać. Wciąż miała zaciśnięte ze zdenerwowania usta, ale jednocześnie pojawiła się na nich nuta jakiegoś wrednego, sadystycznego uśmiechu. Dopięła swego i utarła nosa butnemu towarzyszowi. W końcu, gdy dojrzała jak unosi twarz znad swej zdobyczy podeszła do niego spokojnym krokiem, wyciągając z torebki chusteczkę i podając mu ją, by mógł się doprowadzić do porządku.

- Nadal twierdzisz, że jesteś gotów? - zapytała zimnym, całkowicie pozbawionym intonacji i tej charakterystycznej dla niej melodyjności głosem. Sięgnęła potem po notatnik i wyciągając go z torebki wraz z długopisem, naskrobała na jednej z kartek coś, po chwili podając wyrwany i złożony w pół zwitek papieru Royowi. - Jeśli kiedyś się w coś wpie**ysz i będziesz potrzebował papierów czy czegoś, to tu masz numer. - powiedziała podając ten kawałek kartki. Nie patrzyła na niego. Bała się, że jeśli się na niego spojrzy, to cała jej otoczka zimnej suki pójdzie sobie gdzieś daleko. Chciała, by chłopak ten dzień zapamiętał sobie na zawsze jako porządną nauczkę a zarazem przestrogę. Jej użalanie się nad nim mogłoby tylko pomniejszyć skalę tego doświadczenia. - Do mnie numer znasz. Jeśli kiedyś napytasz sobie biedy, to się odezwij, pomogę, niezależnie od wszystkiego. - zadeklarowała - A! I unikaj wilkołaków czy zmiennokształtnych. Polują na nas. - nagle mu oznajmiła kolejną rewelację, ale tonem jakby wspominała o tym, by pamiętał o wyłączeniu i ściągnięciu gara ziemniaków z gazu. - I na litość, jeśli kiedyś zwiążesz się z ludzką kobietą, to zabezpieczaj się. - prawie rozkazała mu. - Chyba, że narodzinami potomka chcesz ją zabić. - rzuciła odwracając się by odejść. Dwie rewelacje musiały zszokować chłopaka, bowiem Eliza nigdy o tym nie wspominała wcześniej. A teraz najwyraźniej zbierała się do odejścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:56, 30 Maj 2010    Temat postu:

Dopadł do jelenia w pełnym pędzie. Zwierze przerażone i zszokowane zaczęło się szamotać. Mimo że powalone i tak było ciągle pełne woli walki. Przy wściekle spragnionym wampirze nie miało szans. Reszta stada uciekła w popłochu wyczuwając zagrożenie. Roy wbił się w jego szyję z zimną satysfakcją i precyzją. Poczuł że wszystko jest w nim choć częściowo zagaszane, uspokajane i wyciszane. Zmarszczył brwi czując kogo tu za nim przyniosło - Jesteś... - wymruczał kiedy oderwał się na moment. Otarł niezdarnie krew z brody wierzchem dłoni - Jesteś cholernie lekkomyślna! - przyssał się ponownie do szyi zwierzęcia. Nie wiedział jak Elizabeth mogła wobec niego tak postąpić. Tak podstępnie. Tyle to planowała. Wiedział, nie raz siedziała zamyślona, pewnie wyobrażała sobie jak ma Roy'a ponownie wprowadzić w życie. A teraz zrobiła mu coś takiego. I jeszcze ten uśmieszek. Zawarczał cicho pod nosem, z uzasadnionej złości. Kiedy w jeleniu nic już nie zostało odtrącił go od siebie dysząc ciężko. Wyszarpnął z dłoni wampirzycy chusteczki i zapytał - Lepiej ci?! Zadowolona z siebie jesteś? Tak, tak twierdzę! - powiedział dobitnie i uściślił by wiedziała dokładnie o co mu chodzi - Może nie jestem gotowy na to by wrócić do siebie, ale jestem na tyle opanowany by siedzieć samemu, a ty nie musisz szukać nikogo do nadzoru! - odbierając twarz patrzył bez słowa jak znów szuka czegoś po torebce - Jak wdepnę w jakieś gówno to chyba rodzinka się po mnie zgłosi. - stwierdził wyciągając dłoń po kartkę. Wsadził ją do kieszeni z tyłu nadrywając lekko materiał - Bądź spokojna. Nie będę ci nadwyrężał poczucia winy i naginał twojej dobrej woli ponownie. Czego? - Roy parsknął śmiechem bo ta informacja tak go zaskoczyła że nie mógł się powstrzymać - Wilkołaków? I zmiennokształtnych? - gdyby nie wyraz twarzy wampirzycy, chłodniejszy niż głaz przy którym to niedawno odbywał swoją próbę, wziąłby to za bajki - Co?! - zawołał żądając bardziej szczegółowego wyjaśnienia kolejnej kwestii - Elizabeth... - zaczął oblizując machinalnie usta. Było ją czuć jeszcze tym człowiekiem. Uznał ze jednak nie wie jak dokończyć, więc uniósł w górę brew jakby pytając czy to już wszystko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:32, 30 Maj 2010    Temat postu:

Zatrzymała się gdy dotarło do niej, że tak na prawdę chłopak nie zasługuje na takie potraktowanie go z jej strony. Miał prawo do wyjaśnień i do jakiegokolwiek tłumaczenia z jej strony. Obróciła się w jego stronę ze spokojem zaczynając mówić. Nie denerwowała się. W końcu czuła w sobie fascynującą pustkę po czymkolwiek co było wcześniej na miejscu jej martwego serca.

- Czego nie rozumiesz, Roy? - zapytała spoglądając na niego. Miała taki nieprzytomny wzrok. Całkiem jakby patrzyła się na chłopaka, ale go kompletnie nie widziała - Jak Ty wdepniesz, to po mnie także się zgłoszą. - oznajmiła nieprzejęta. Oparła się plecami o jedno z drzew, podkładając pod swoje pośladki złożone ze sobą dłonie, by się nimi podeprzeć. - I tak, wilkołaki jak i zmiennokształtni istnieją. Sama bym pewnie była jednym z nich, tak jak mój brat, gdyby nie to, że zostało mi to odebrane. - obróciła lekko głowę na bok, wbijając spojrzenie w jakiś krzak, którego cienkie gałązki pokrywały liczne bardzo drobne listeczki - Wilkołaki z wampirami nie żyją w zgodzie. Są miejsca, gdzie wchodząc na teren zajmowany przez wilki, skazujesz się automatycznie na śmierć. Tą ostateczną śmierć, bo ich pazury potrafią nam odebrać resztkę istnienia. - wyjaśniła wciąż spokojnie, kompletnie się już nie unosząc - A co do potomka... Cóż, tak, Ty masz taką możliwość. Mówię za wczasu, aby nie było potem zdziwienia i rozpaczy. Nie chcę, byś niepotrzebnie cierpiał.

Na prawdę nie chciała, by cierpiał. Może i robiła i mówiła właśnie rzeczy, które zadawały rany, ale wolała te drobne rany powodowane przez siebie, niż bolesne doświadczenia, jakich mógł zaznać w przyszłości. Zależało jej na nim, ale skoro tak bardzo ją nienawidził, to nie było co przedłużać chwili zostawienia go samemu i przyzwolenia na zyskanie samodzielności. Kiedyś musiało to nastąpić. Mimo, że z każdym słowem czuła się jakby własnoręcznie rozkrajała się, odcinając po kawałku swoją duszę, to jednak ten jej diabelny ośli upór nie pozwalał na pokazanie słabości i wrażliwości. Chciała na tyle wstrząsnąć Royem, aby starczyło mu na długo zachowując go w silnych ryzach samokontroli. Wierzyła, że da sobie radę. Widziała jak silną ma osobowość i była pewna, że sobie świetnie bez niej poradzi. Czas było wypchnąć pisklę z gniazda i zobaczyć czy poleci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:51, 30 Maj 2010    Temat postu:

- Twojego braku zaufania względem mnie. Ale to nieważne. - machnął na to dłonią. Skoro tego nie miała to i pewnie już nie będzie mieć. Przynajmniej teraz tak to wyglądało - Mamy inne sprawy do obgadania. - powiedział i usiadł naprzeciw Elizabeth - Co ty masz do mnie? Miało by chodzić o to że nie powstrzymałaś mnie przez wyssaniem kogoś? - wzruszył lekko ramionami - Cóż nie pisałaś się na opiekę nademną, nie masz na to papierka... - mruknął rozbawiony nijaką biurokracją która wszędzie się wkradała - Nie musisz. I nawet jakby się coś stało, odpowiadałbym ja, a nie ty, bo jeśli dobrze widzę i dedukuję ciebie za jakiś czas nie będzie. Co za tym idzie nie będzie cię przy mnie a więc będziesz poza podejrzeniami. Dość już tu siedziałem, cóż uznałaś że jestem gotowy. A we mnie strzeliła cholera i kogoś sobie zjadłem. - mówił tak spokojnie, roztaczając przed Elzą konkretny, korzystny dla niej plan zerwania znajomości, bo właśnie chyba do tego wszystko dążyło. Jego opanowanie było perfekcyjne, doskonalsze od wampirzycy, chyba nigdy się tak nie trzymał - Gdzie są wilkołaki? Mogę się na nie natknąć, tak jak na ciebie? Na ulicy na przykład? Też są... Ludzcy? To znaczy wyglądają tak jak ja czy ty i reszta? Skąd będę wiedział że to właśnie to? - nie pytał jakim cudem ma wilkołaczego brata. Co go to teraz obchodziło? Nic - A zmiennokształtni? Co to znaczy że są zmiennokształtni? W co się zamieniają? - kolejny doskonały wywiad. Pytania konkretne, logiczne i wymagające jasnej odpowiedzi. Siedział wyprostowany jakby dzielił ich drewniany blat i coś jeszcze. Przemożna wzajemna niechęć i brak zrozumienia jednej i drugiej strony.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:25, 30 Maj 2010    Temat postu:

Westchnęła wypuszczając powietrze ze swoich płuc z dość donośnym świstem. Czuła się bezradna. Nie chodziło kompletnie o brak zaufania do niego czy też o to, że mógłby popełnić jakiś błąd, bo każdemu mógł się on zdarzyć.

- Nie, nie odpowiadałbyś za to sam. Tak to już jest, ale to mało ważne. - wzruszyła ramionami nie chcąc drążyć tematu tego, że już zawsze będzie po części odpowiedzialna za to, co chłopak zrobi. - Nie będę Ci siedzieć nad głową, zadręczając Cię swoją osobą. To Ty nie pisałeś się na uwiązanie siebie do mnie. Jak sam mówiłeś, nie jestem Twoją Matką i nie mam prawa kontrolować Cię na każdym kroku. Poza tym nie potrafię stać się obiektywna. - przyznała się do własnej słabości. Tak bardzo chciała ustrzec go przed własnymi błędami.

- Żyją wśród ludzi tak samo jak my. I wyglądają jak każdy normalny człowiek. Potrafią się tylko zmieniać w swoje zwierzęce formy i nie jest to zależne od pełni czy jej braku, jak mówią bajki. - zaczęła wyjaśniać, bo chciała, by zdawał sobie sprawę z zagrożenia - Mają bardzo wysoką temperaturę ciała. Rozpoznasz ich po obezwładniającym wręcz smrodzie jakby mokrej sierści. Ze zmiennokształtnymi jest podobnie, choć zdarza się to o wiele rzadziej niż wilkołactwo. Przybierają różne formy psa, kota, ptaka... Nie wiem dokładnie jakie jeszcze, bo ja osobiście natknęłam się tylko na jednego kiedyś. - mówiła spokojnym głosem wpatrując się wzrokiem w jeną z gałązek obranego przez siebie krzaka. Gdyby jej wzrok palił, właśnie by zapewne nieświadomie spopieliła niczemu niewinną gałązkę. - W przeciwieństwie do wilkołaków, zmiennokształtni nie pałają do nas aż taką nienawiścią, choć i tak nie są raczej przyjaźnie nastawieni. - zakończyła - Masz jeszcze jakieś pytania? - rzuciła - Jeśli nie, to odejdę. Podrzucę Ci trochę później coś do przebrania, bo pewnie Ci się przyda. Powinieneś sobie dać radę. To w kwestii tego braku zaufania. - dodała odklejając się od drzewa. - Coś jeszcze Ci będzie potrzebne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:48, 30 Maj 2010    Temat postu:

Roy otwarł usta jakby chciał coś dopowiedzieć. Jak mogłaby go jeszcze kontrolować, po tym wszystkim? Nie pojmował tego. Kontrolowanie każdego kroku małego dziecka nie jest możliwe a co dopiero jeśli chodzi o wampira. Nie mogła się za nim włóczyć jak cień, nie mogła policzyć mu skrzętnie każdego zwierzęcia jakie by straciło życie za jego przyczyną. Nie mogła być odpowiedzialna za każdą jego decyzję. Mniej czy bardziej świadome. Tym bardziej za te podejmowane pod przypływem impulsu - Nigdy nie będziesz obiektywna. I cokolwiek zrobisz będziesz o mnie myśleć. Sama kiedyś stwierdziłaś... - rzekł cicho patrząc na Elizabeth, która uparcie uciekała od niego wzrokiem - To dlatego że to ty mnie stworzyłaś. - przeszedł gładko do wilkołaków, nie widząc potrzeby by roztrząsać kolejny temat. Nie prowadził do niczego, a jedynie wszystko utrudniał i przedłużał. Przyjął wszystko do siebie. Wierzył, widząc to co z nim zrobiono był gotów uwierzyć we wszystko. Już się nie dziwił. Nie wołał 'co?!'. Kiwał głową akceptując najnowsze informacje, zapamiętując wskazówki do rozpoznania obydwu ras - Nie. To wszystko. - uśmiechnął się cierpko kiedy wspomniała o zaufaniu - Dziękuję, to na pewno mi się przyda. - sam musiał jeszcze dużo zapanować. Wiedział co się z nim działo na widok człowieka. Mimo wszystko nie chciał ryzykować - Nie, sądzę że to wszystko. - wstał spoglądając na martwego jelenia i zastanawiając się gdzie go upchnąć. Duża sztuka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:02, 30 Maj 2010    Temat postu:

- To do później. - powiedziała obracając się i po prostu, pierwszy raz odkąd się poznali, od tak z lodowatym spokojem odchodząc. Gdy zniknęła już wśród drzew miała ochotę zawyć z powodu tego, co się w niej zaczęło kłębić rozszarpując delikatny kokon, w którym zamknęła wcześniej wszystkie zbędne emocje. Zdusiła w sobie krzyk, wydając z siebie jedynie dziwne jęknięcie połączone z powstrzymywanym płaczem, który bezwolnie próbował się przecisnąć przez jej ściśnięte gardło. Koszmarnie dziwnie się czuła, ale podjęła już decyzję i czas był najwyższy się stamtąd ruszyć. Roy nie mógł wiedzieć jak bardzo jej zaczęło na nim zależeć, więc wbrew sobie musiała mu dać wolność, której tak pragnął. Miała tylko nadzieję, że nie dosłyszał tego jej duszonego dźwięku, wydobywającego się z jej płuc. Chciała, by widział w niej bezduszną i okrutną nauczycielkę, która po wykonaniu zadania po prostu znika. Tak było o wiele łatwiej.


// Seattle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:26, 30 Maj 2010    Temat postu:

Patrzył z zimnym zdecydowaniem za odchodzącą Elizabeth. Nie zatrzymał jej, nie zawrócił. Miała wolą rękę, korzystała z tego ile wlezie. Oboje podjęli pewne decyzje i tak pozostało. Odwrócił się i pochylił by złapać w pół jelenia. Zarzucił go na barki i ruszył przed siebie patrząc tępo pod nogi. Podrzucił go niedaleko terenu na którym żerowały drapieżniki. Uczyli go dzielić się z bliźnimi, a skoro mu zostało tyle mięsa...? Jakby nie patrzeć wcale nie był lepszy od nich. Może trochę bardziej inteligentny, ale uczucie jakie towarzyszyło zobaczeniu człowieka kojarzyło mu się ze zwierzęcym uporem, beznadziejną głupotą i brakiem mózgu. Wrócił spacerkiem do domu, wiedząc że póki Elza nie podrzuci mu ciuchów musi czekać.

/ Chatka leśnika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Seattle / Laseczek w okolicy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin