Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Las
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / Alaska / Park Narodowy Denali / Kantishna / Las
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:18, 21 Lip 2010    Temat postu:

- Ja już swoje 'spokojnie' odsiedziałem grzecznie. - wymruczał rzekomo pogrążony w tym głębokim śnie - I już na serio nie mam sił być tak spokojnie spokojnym dalej. - zamilkł na moment i wycedził - Ha. Ha. Ha - wywrócił oczami co było doskonale widoczne nawet przy zamkniętych powiekach - Sztalugi to niezły pomysł, dla kogoś uzdolnionego plastycznie, a nie takiego beztalencia jak ja. - to ze miał tatuaże, było raczej hołdem dla kogoś kto był uzdolniony w tym kierunku, a Roy mógł sobie co najwyżej popatrzeć na kunszt i doskonałość innych. I pozazdrościć talentu - Spać... - jęknął udręczony, bo jakaś wredna brązowowłosa, uparta mucha nie dawała mu tego osiągnąć - Ja pierdzielę, co to za różnica? Spać czy odpoczywać, to takie wydumane... - skrzywił się bo jakiś robal latający zabrzęczał mu przy uchu. Wampir odgonił go niecierpliwym machnięciem dłoni. Kącik ust Roy'a zawędrował w górę kiedy stwierdził - Taak, to było by szalenie twórczym zajęciem. - czyli że jednak tak - Ale... - pech chciał że nigdy nie było z nim łatwo - Nie na cudne i rześkie poranki. Lizzy... Na wieczory. Długie i parne. - on umiał dobić człowieka. Stwierdzić że tak, ale nie teraz a na dodatek zaserwować mrukliwym, tak lubianym przez Elizabeth tonem, porę dnia i temperaturę otoczenia trudną do osiągnięcia w kwietniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:51, 21 Lip 2010    Temat postu:

Obserwowała go gdy się tłumaczył z tego swojego wiercenia się. Był jak dzieciak. Gdyby miął pięć latek i był wzrostu ledwie powyżej metra, mogła by oczekiwać po nim, że za moment wstanie i zacznie latać w kółeczko powtarzając to swoje 'Nudzę się, nudzę się'. Zupełnie jak niegdyś, we Włoszech, dziecko jej sąsiadki. Też tak robiło jak mu zakazali wszystkiego a tylko biegi w kółeczka mu zostały.

Zmarszczyła brwi spoglądając się na niego ze zdziwieniem kiedy doczepił się do tych różnic w spaniu i odpoczywaniu. Dla niej była spora. I dla jej brata również. Ale Roy najwyraźniej ich w tym nie dostrzegał. Po tym jednak zrobił coś, czego dziewczyna kompletnie nie zrozumiała. Powiedział tak, ale zaraz po tym rzucił coś po czym się lekko zirytowała. I nawet i jego przemiły i tak bardzo jej się podobający głos na niewiele się zdał. - Czyli że co? - zapytała zaskoczona. - Chcesz mi powiedzieć, że mam Cię więcej nie całować i poczekać sobie spokojnie do późnego lata? - nie rozumiała tego. Bardzo nie rozumiała. I pół biedy sama pora dnia. Gorzej było z porą roku. - Nie rozumiem Cię, Roy... - mruknęła zsuwając jego głowę ze swoich ud i podnosząc się z ziemi. Miała ochotę się przejść. A przynajmniej nie siedzieć już ani też nie leżeć w jednym miejscu.

- Roy, gubię się. - jęknęła po chwili podchodząc do jakiegoś kamienia, który wypatrzyła i opadając na niego by na nim usiąść. Położyła swoje czoło na kolanach, które objęła sobie rękami. - Dajesz mi tak sprzeczne i rozbieżne komunikaty, że już sama nie wiem czego chcesz i co możesz ode mnie chcieć. A już tym bardziej czego ja sama chcę. - dodała z frustracją dość dobrze dostrzegalną w jej głosie. Miała ostatnio chyba zbyt dużo nerwów i przez to jej cierpliwość bywała niezwykle chwiejna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:11, 21 Lip 2010    Temat postu:

Bez przesady. Nie był jak chomik by biegać w kółko dla zwykłej uciechy. Co ona za sąsiadów miała? Wynaturzeńcy jacyś chyba. Otwarł oczy zaskoczony jej tonem, a jeszcze bardziej się zdziwił kiedy poczuł nacisk dłoni wampirzycy na swojej głowie. Poległ w trawie widząc przed sobą samo niebo i słysząc słowa Elizabeth, tak dziwne dla niego, że przeanalizował wszystko co sam powiedział zastanawiając się czy jego uraziłoby to tak samo. Wampir mógł spokojnie powiedzieć na wstępie to samo co ona. Też jej nie zrozumiał. Odmaszerowała gdzieś dalej, więc usiadł i obrócił się w kierunku przycupniętej na kamieniu dziewczyny. Zamrugał widząc jaką pozycję przyjęła, niewiele jej brakowało do kulki którą miał już okazję obserwować. Urwał sobie zielone ździebełko i zaczął się nim bawić patrząc na Elizabeth. Zgarbił się namyślając nad odpowiedzią i uświadamiając sobie że właśnie się porywa na dość poważną rozmowę, czyli żarty trzeba było odsunąć na bok - Nie, nie chciałem byś tak to odebrała. - powiedział patrząc na to co miał w palcach - I ta pora roku, okres czasu... To mi się po prostu wypsnęło. Bredzę czasem bez sensu. - tylko dlaczego go nie rozumiała? Po chwili rozjaśniło mu się nieco. Otworzył usta by zacząć, ale nie miał pojęcia z której strony się za to zabrać. Tłumaczył jej już raz chyba. Wcale nie pomyślał nad tym jak można odbierać jego zachowanie i jak może oceniać je Lizzy. Uniósł lekko brwi kiedy usłyszał jej sfrustrowany ton, teraz to już i on się zgubił - Jak możesz nie wiedzieć czego chcieć od siebie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:50, 21 Lip 2010    Temat postu:

Ona nie czuła się urażona. Skoro chłopak nie chciał nawet jej pocałunków, to nie. Nie będzie mu się przecież narzucać. Wrócą do tego, co było dawniej. Stonowanego dystansu i czekania na to, aż chłopak sam zechce ją pocałować. Chociaż na dłuższą metę było to kompletnie bez sensu. Bo ileż można się bawić w kotka i myszkę czekając na ten jeden gest z drugiej strony, samemu blokując każdą swoją reakcję? I wcale nie chodziło jej o to, żeby na cokolwiek więcej naciskać. Nawet o tym nie myślała już. Po prostu zaakceptowała to, że Roy najzwyczajniej w świecie nie był zainteresowany sypianiem z nią. Ona sama, gdyby się głębiej zastanowić nad tym już tego nie chciała. Nie była to może jakaś konkretnie przemyślana decyzja. Jakoś tak jej to wyszło i tyle. I nie to, że odechciało jej się czy coś, tylko przestała się w ogóle nad tym zastanawiać. Temat jakiegoś bliższego kontaktu przestał dla niej istnieć. W końcu nie tylko tym ludzie żyją, prawda?

- Bo nie wiem. - odpowiedziała już spokojnie. Obróciła głowę na bok, wspierając się policzkiem na kolanie, by wciskając usta w swoje uda nie tłumić swoich słów. Z przekręconą twarzą na bok było wygodniej mówić. A nadal się nie musiała wpatrywać w chłopaka. - Co mam Ci powiedzieć? Że się gubię, bo pozwalasz mi się do siebie zbliżyć a zaraz po tym mówisz, że jednak nie? I kiedy tak parę razy pod rząd się dzieje, to zaczynam wątpić w to czy jest sens jakkolwiek się do Ciebie przytulić czy Cię pocałować. Nic więcej, tylko tyle. Po tym znowu robisz jakiś mały krok. A ja daję się złapać na to, że może tym razem po prostu swobodnie mi pozwolisz być przy sobie. Ale nie... Znowu dostaję po łapkach. I zaczynam wątpić. Zaczynam sama się gubić w tym czy chcę po raz kolejny dać się złapać na tym, że pozwalam... że sama też się włączam w ten krok do przodu. Bo wiem jak to się skończy. - wyrzuciła z siebie całą baterię słów tak, jakby chłopaka tu w ogóle obok nie było a tylko na głos myślała.

- I co z tego, że nie przekroczę już pewnej granicy. - wzruszyła ramionami nieznacznie wkurzając się sama na siebie za to jak łatwo się przy nim potrafi zgubić. - To akurat mało ważne. No ale zostawiając tą kwestię z boku.... Po co nawet wspominać 'o lataniu' skoro się cały czas podskakuje w miejscu w gnieździe. Po co też próbować z niego wyjrzeć skoro zaraz może się okazać, że jakieś niebezpieczeństwo może tam czyhać? Może lepiej sobie siedzieć przy tej swojej skorupce i czekać na to co się zdarzy. - jej przenośnia wydawała jej się w tej chwili całkiem trafna choć kompletnie idiotyczna. - Ale jeśli będzie się głodnym a nie będzie komu przynieść gąsienicy czy robaka? Więc może lepiej wyjrzeć z tego gniazda i spróbować sprawdzić co się stanie? Chociaż nie... Lepiej nie ryzykować. A jak się coś zdarzy? - rzuciła - Nie, bez sensu tak myśleć. Jak się nie zdarzy, to się będzie głodnym. Więc lepiej wyjrzeć. Ale jak się wyjrzy, to znowu może być niebezpiecznie. Nie wyglądając też może być kiepsko.... - dodała milknąc na moment.

- Nie wiem czy mnie rozumiesz. - powiedziała z westchnięciem - Jestem właśnie w takim gnieździe. Nie wiem czy się wychylić czy się nie wychylać. I nie wiem czy chcę nawet rozważać tą kwestię. - wzruszyła ramionami po czym wyprostowała się nagle i bujnięciem wychyliła się w tył padając bezwładnie plecami na trawę za sobą i za kamieniem, na którym chwilę wcześniej przysiadła. - Booooże! Jaka ja durna jestem. - jęknęła - Gdybym się nie zastanawiała, nie byłoby tego tematu w ogóle. - jęknęła. Może lepiej było z nim o tym nie rozmawiać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:28, 21 Lip 2010    Temat postu:

- Ale, ale... - próbował jej przerwać, choć nic z tego nie wyszło. Był zmuszony wysłuchać, w pokorze, szarpiąc zawzięcie trawę która rosła wokół niego by czymś zająć dłonie, całego wywodu Elizabeth. Całego i z uwagą. Przy słowach o gnieździe, zamotał się i poczuł że traci grunt pod nogami i to samo odczuł u Lizzy. Sama nie wiedziała co mówi i do czego zmierza, przynajmniej na pewno na początku nie wiedziała. Roy skrzyżował ramiona na piersi odrzucając do siebie trawę. Jedno źdźbło zostało mu tylko między wargami gdzie prawie nie podrygiwało mimo tego że wampir mówił. Mówił jednak szybko, prawie nie poruszając ustami - Ta twoja ptaszyna to straszny tchórz jest. Nie znam drugiej która bardziej zachodzi w głowę. Gdyby i gdyby. - przerwał na moment a trawka przewędrowała w lewego kącika ust w prawy - I dlaczego miałabyś nie przekraczać granicy? - zapytał trochę tym stwierdzeniem poirytowany. Zaczynał rozumieć - Przecież granicy... Nie ma. - owszem, kiedyś była, ale teraz była raczej spowodowana miejscem w którym się znajdowali a nie chęcią czy niechęcią wampira - Rozumiem. I wiem ze moje zachowanie względem ciebie mogło ci zawrócić w głowie i zrobić totalny... Ale do diabła Lizzy ty się rozbeczałaś w sklepie kiedy ja... - wypluł trawę i podpełznął do wampirzycy - Nie mów mi... - zaczął powoli - Że jedynie to... Że czas w którym pierwszy raz się z tobą prześpię, spędza ci sen z powiek? - zakończył używając dość popularnego zwrotu, który w ich przypadku miał nikłe znaczenie, ale tak się już mówiło i tyle - I na prawdę, nie musisz zachodzić w głowę z tak błahą... - choć teraz to już takie błahe nie było a w pojęciu Elizabeth dość poważne - Sprawą jak pocałunek. Nie pokąsałem cię jak do tej pory i nie zamierzam. I nie jesteś durna. - ale fakt faktem lepiej by było gdyby się nad tym nie zastanawiała. Nie powiedział jej tego jednak - Ej... - twarz Roy'a zawisła nad oczami Elizabeth kiedy zebrał się ponad wampirzycą na czworaki - Mówiłem ci kiedyś byś ograniczyła myślenie, prawda? Szukasz dziury w całym, a jej tam nie ma, wiesz? Poczujesz się lepiej kiedy się ze mną prześpisz? - zapytał tak a nie inaczej, bo nie chciało mu się szukać innego określenia. Bywał niebezpieczny kiedy rozpędzał się ze swoimi wnioskami - Ulży ci w jakikolwiek sposób? Powiedź, bo albo ja jestem staroświecki, albo nie jestem tym czego chcesz. - stwierdził brutalnie chcąc przewiercić Elizabeth wzrokiem na wylot i wyciągnąć z jej duszy odpowiedź.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:27, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Bo nie chcę. - odpowiedziała na pytanie dlaczego miałaby nie przekraczać granicy już tylko sobie samej postawionej. Znów to jej koszmarnie wiele tłumaczące 'bo nie'. A w zasadzie to totalnie nic nie tłumaczące. - A co to ma do rzeczy to, że... że tak się zachowałam wtedy w sklepie? - zapytała nie rozumiejąc skąd akurat ten wątek pomiędzy się znalazł. Tamto to była całkiem odrębna sprawa. I nie wiązała się ona dla niej w tej chwili z tym, o czym rozmawiali. No, próbowali rozmawiać.

Wpatrując się w korony drzew nad swoją głową nie przenosiła spojrzenia gdzieś indziej. Ten widok tak przyjemnie uspokajał. I układał niespokojne myśli w jakiś całkiem zmyślny kształt. - Jezu... - jęknęła podnosząc jednak głowę lekko z ziemi, by dojrzeć chłopaka w jakiejś niezbyt dalekiej od niej odległości - Nie, nie spędza mi to snu z powiek. - odpowiedziała - To jest nieważne. To znaczy nie, nie tak. To jest w jakiś sposób ważne, ale traktuję to jako całkiem odrębną rzecz. - powiedziała a kiedy twarz Roya znalazła się tuż nad nią, wpatrzyła się w te jego błękitne oczęta na moment gubiąc w nich swoje wszystkie słowa, jakie mogłaby chcieć wypowiedzieć.

Dopiero po chwili się zebrała. Kolejna część jednak jego wypowiedzi wybiła ją dość poważnie z rytmu. - Jeju, nie! Roy... - odpowiedziała - Ten temat jest dla mnie zamknięty. To całkiem inna sprawa. Nie wiem jak Ci odpowiedzieć. Po prostu dla mnie nie istnieje. Przestałam się nad tym zastanawiać. Będzie co będzie. - wyjaśniła wzruszając ramionami - Tym się już w ogóle nie przejmuję. Nie chciałeś, to nie. Uznałam sprawę za niebyłą i przestałam już jakiś czas temu ją w ogóle roztrząsać. - stwierdziła jednak widząc chyba nie do końca rozumiejące ją jego spojrzenie uniosła się znów z ziemi lekko, wspierając się na łokciach.

- Dobra. - westchnęła przymykając na moment oczy - Bo coś czuję, że się za żadne skarby nie zrozumiemy... Roy, odłóż na bok sprawę tego czy kiedykolwiek się z Tobą prześpię czy nie. Jest w tej chwili nieważna. Pac i siedzi zamknięta gdzieś z boku w szczelnej skrzyni. Nie myślę teraz o tym i Ty też nie myśl. Okej? - zapytała - Wrócimy do tego później. - dodała patrząc się przez moment na niego by się upewnić czy się rozumieją.

Kiedy wydawało jej się, że tak, kontynuowała: - Co nam zostało? Pocałunek, objęcie się, przytulenie się... Ogólnie odrobina bliskości, tak? O tym myślałam. Tylko o tym. Raz mam wrażenie, że chcesz, abym to robiła a w innym przypadku, że Ci to nie odpowiada i że nie chcesz tego. Tu się gubię. Bo nie chciałabym Cię do niczego zmuszać. Rozumiesz? - zapytała ponownie upewniając się, że kolejna część została dobrze zinterpretowana przez chłopaka. Nigdy nie można było w stu procentach być pewnym, że się człowiek z innym człowiekiem zrozumie, ale liczyła na inteligencję chłopaka.

- Dobra. To teraz dalej. Wracamy do skrzyni. Pac. I znów jest otwarta. - rzuciła wzdychając lekko jakby ten temat był ciężki dla niej. - Skoro gubiłam się przy pocałunkach, to nawet nie myślałam już o tym, co by było gdybyśmy się ze sobą kochali. Zamknęłam sobie ten temat w takiej skrzyni i tyle. No ale skoro chcesz znać moją odpowiedź czy poczułabym się lepiej... - zaczęła opadając znów na trawę i przez chwilę się zastanawiając nad tym co czuje i jak by mu o tym odpowiedzieć. Wpatrzyła się przez ułamek chwili w promienie słońca błyszczące pomiędzy jego krótkimi włosami.

Zaraz jednak powróciła wzrokiem do jego twarzy - I tak i nie. - powiedziała - TAK, dlatego że mogłabym wtedy poczuć się Twoją kobietą. A nie tylko dziewczyną czyli kimś trzymanym na dystans i jeszcze niezbyt określonym w uczuciach. A NIE dlatego, że po tym jak ostatnim razem o tym rozmawialiśmy przemyślałam to sobie i stwierdziłam, że ta kwestia nie jest wcale ważna. Mogę żyć bez tego i nie będzie mi czegoś brakowało. Bo po prostu chcę być z Tobą. Chcę... przysłowiowo w naszym przypadku, budzić się rano przy Tobie i zasypiać w Twoich ramionach. I móc spędzać czas w Twoim towarzystwie. I tyle. Być po prostu blisko. Tak więc jeśli byśmy to zrobili, było by wspaniale. Jeśli nie, też było by dla mnie w porządku. Rozumiesz mnie teraz? - zapytała wpatrując się w jego oczy pytająco.

- Błagam, Roy, nie każ mi tego jeszcze raz tłumaczyć bo już kompletnie nie mam pojęcia jak by to lepiej wyjaśnić! - zajęczała - Kocham Cię. I tylko to się dla mnie liczy. Ty jesteś ważny. - rzuciła wzdychając i kładąc przy tym na jego piersi wyprostowany palec wskazujący. - A ja, to tam... - mruknęła pod nosem wzruszając ramionami lekko. - Wiesz, czasami chciałabym Cię przyciągnąć do siebie i pocałować. Albo przytulić. Nawet kiedy wydaje mi się, podkreślam kiedy mnie się wydaje, że może mógłbyś nie chcieć tego. Albo, że mogło by Cię się nie spodobać. Tak jak teraz. Najchętniej bym Cię pocałowała zatykając i sobie i Tobie przy okazji usta, by już nic więcej nie mówić. Ale nie robię tego, bo nie wiem czy by Ci to odpowiadało. Czy byś chciał tego. I to moje 'nie wiem czy byś chciał' zaczyna mnie doprowadzać do obłędu. - wyjaśniła najprościej jak tylko potrafiła. Ale nadal nie wiedziała czy ją chłopak zrozumiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:01, 22 Lip 2010    Temat postu:

- To ma to do rzeczy, że... Yyy... - wydusił z siebie jakieś nieartykułowane dźwięki niczym Sus w pierwszy dzień pracy. Czyżby się zdenerwował, tą rozmową? Zarył małym palcem w ziemię, wygrzebując z niej kamyczek - Że aż tak bardzo się zdenerwowałaś. Ja wiem że zaczerpnęłaś z ludzkich emocji i te nerwy nie były twoje, ale jakbyś się nie poczuła niekomfortowo i tak dalej to nie musiałabyś sprawdzać na wyrywki i brać od osób trzecich. Więc idąc tym torem myślenia dalej... - nie zaszedł daleko - To tak w gruncie rzeczy trudno było zgadnąć co zrobić dalej. - wzruszył nieznacznie ramionami przez co zakołysał się w przód i w tył patrząc na Lizzy i słuchając jej kolejnego zakręconego porównania. Wszystko co tak namiętnie wygłosiła zabił jednym pytaniem - Jak mogłaś skończyć się nad tym zastanawiać skoro ten temat właśnie teraz wałkujemy? - już nie przypomniał jej kto go wywlekł na światło dzienne, może przy odrobinie jego wkładu ale jednak - Ty masz jakieś dziwne obrazowanie problemów. Skrzynia... Skrzynię można utopić na dnie oceanu, a i tak ja ktoś wyciągnie i stwierdzi 'O znalazłem skarb!' - i z nimi też by tak było, po jakimś czasie, ta jej skrzynia, też przypadkiem by się otwarła a co najzabawniejsze nie było by tam ani jednego skarbu tylko wyhodowane na pożywce z nieporozumień horrendalne problemy. Spojrzenie Roy'a przeszło na pułap zaskoczonego kiedy zapytał - A czy ty nie czujesz się moją kobietą? - lubił się czepiać słówek, ale teraz już chyba przesadzał. Westchnął lekko i przysiadł na łydkach wampirzycy znów porywając dal siebie trawę - No, ogólnie rzecz biorąc rozumiem. I z jednej strony dziękuję za aż tyle wyrozumiałości względem mnie i moich śmiesznych przekonań, a z drugiej to przepraszam ze musisz przez to wszystko przechodzić, a... - z kim innym miała by zdecydowanie prościej. Roy wysłuchał ostatnich już słów Elizabeth uśmiechnął się delikatnie - Słuchaj moich rad czasem. - powiedział i skinął potakująco jakby wiedział że to co mówi jest świętą prawdą - Bo ty, to tam... - przedrzeźnił ją zabawnie - Serio... Za wiele myślisz. A... - zaczął lądując na prawym boku obok wampirzycy i obejmując ją ramieniem - Przytulenie się, nie jest niczym czego kiedykolwiek bym ci bronił. - mruknął - I całej reszty... Też nie. - zakończył puszczając do niej oczko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Nie, Roy, to nie tak, że... - próbowała mu przerwać widząc jak się denerwuje tą rozmową - To nie tak, że musiałam sprawdzić czy coś. To... tak wyszło. Bo owszem, poczułam się wtedy zdenerwowana, ale nie chciałam, żeby tak się stało. Po prostu... Na moment straciłam kontrolę nad sobą. I ja też nie wiedziałam wtedy co się dzieje ze mną. - przyznała się - No bo nagle miałam w sobie tyle nowych emocji, że nie potrafiłam się ogarnąć i... Przepraszam Roy. Powinnam się bardziej pilnować. - stwierdziła ze smutkiem, mając do siebie samej pretensję, że pozwoliła sobie na chwilę słabości wtedy.

- Ej! Nie no... Skończyłam ten temat. A teraz chodziło mi o coś całkiem innego. O to co zostało poza skrzynią. - rzuciła chcąc mu jakoś to wytłumaczyć. Chyba jej średnio szło, skoro chłopak cały czas zadawał jej pytania. Ciężkie do odpowiedzi pytania. Kolejne ją zastrzeliło. I owszem, lubił się czepiać słówek a teraz Lizzy miała tego świetny dowód, że potrafił wykorzystywać jej słowa dla własnych celów. Miała co prawda nadzieję, że nie będzie drążył tego tematu, ale jednak się pomyliła. Westchnęła lekko. - No... Tak szczerze, to średnio. - powiedziała - Jako dziewczyna, przyjaciółka, znajoma... Ktoś z kim spędzasz czas. Ale jak kobieta... - wzruszyła przecząco głową. - Kobietą bym była... - spojrzała na swoją dłoń leżącą teraz gdzieś po jej boku - ...Gdybyśmy jeszcze bliżej siebie byli. I nie koniecznie mi tutaj teraz chodzi o seks. Ale o chociażby pieszczoty. Nawet i takie jak to, co zrobiłeś. Tam, niedaleko w lesie. - wyjaśniła myśląc o tym jak ją namiętnie całował, wodząc dłońmi po jej ciele, po plecach czy też jej bokach. To było dla niej bardzo przyjemne i pozwalało jej odczuć fizycznie, realnie jak chłopak cieszy się jej bliskością. I jak jej pragnie.

- A tam. - wywróciła oczami w górę - Nie masz za co dziękować. Ani tym bardziej przepraszać. - powiedziała z lekkim uśmiechem, ledwie unoszącym kąciki jej ust w górę. - Warto poczekać. A Ty możesz mieć tyle czasu, ile tylko zapragniesz, by móc stwierdzić, że tego chcesz. Chociażbym miała czekać i całą wieczność. - stwierdziła czując jak chłopak ją obejmuje ramieniem i przytula do siebie. Uniosła lekko brwi słysząc jego ostatnie słowa. Czyżby wreszcie do niej dotarło to, co chciał jej powiedzieć? - Całej reszty? - zapytała zdziwiona zastanawiając się czy aby na pewno dobrze interpretuje jego słowa - Niczego? - powtórzyła jeszcze inaczej pytanie. Wolała się upewnić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:17, 22 Lip 2010    Temat postu:

Zaburczał pod nosem - Za zwykłą znajomą nie jechałbym przez kawał kraju. Przyjaciółka... Nie umiem rozgraniczyć nigdy tak owej nie miałem. Dziewczyna... No cóż, zaprosiłem do siebie, w zasadzie nakazałem mieszkać ze sobą... - westchnął lekko nie wiedząc czym uzasadnić czwartą z opcji - Kobieta, no i to w dodatku moja... - to chyba nie miało u niego jakiegoś uzasadnienia. Roy sądził ze to po prostu czuć. Że traktował ją inaczej. Że była ważniejsza dla niego. Zamilkł na dobrze. Chyba jedynie z tym tematem miał jakiekolwiek problemy. Jak nad innymi mógł się godzinami rozwodzić i szukać coraz to nowych wątków tak tutaj za chiny ludowe nie umiał i nabierał wody w usta. Roy wcale nie potrzebował czasu na stwierdzenie czegokolwiek. Stwierdził już dawno. Jakby żyła z pastorem przez całe życie też by inaczej na świat patrzyła. Wykrzywił usta i stęknął - Cała wieczność... To okropnie długo. Wszystkie pasy cnoty zdążyły by przez ten czas zardzewieć, ba... Rozpadłby się w proch. - zamrugał chcąc się pozbyć w pola widzenia trawy, ale rośliny go nie usłuchały i przecinały zielonymi kreskami twarz Elizabeth - Nom. Niczego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:49, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Nooo... Roy, nie burcz tak. - rzuciła uśmiechając się do niego. Chciała jakoś przerwać to jego milczenie, jednak nie za bardzo wiedziała jak to zrobić. - Nie kazałeś mi u siebie mieszkać. Sama tego chciałam a Ty zaproponowałeś. - stwierdziła zgodnie z prawdą. nie miała pomysłu co mu jeszcze w tym temacie powiedzieć. Oparła swoją głowę o jego pierś, wpatrując się w górę na jego twarz. Ręką objęła go w pasie, przytulając się do niego.

Roześmiała się jednak słysząc jak mówi o pasach cnoty. Poprawiła się przy tym tak, by pojedyncze trawy nie przesłaniały ani jej ani jemu swego wzajemnego widoku. - Oj Roy, Roy... Kogo byś chciał wpakować w pas cnoty? Mnie? - pokręciła lekko głową - Tak byś się bał, że w tym czasie...? - rzuciła nie kończąc zdania, bo chłopak chyba wiedział o czym mówiła. - Nie martw się. Potrafię być cierpliwa. Zwłaszcza, że warto... - dodała jeszcze a jej uśmiech poszerzył się w krótkiej chwili znacznie bardziej.

- Tak niczego, niczego? - zapytała roześmiana i chcąc sprawdzić chłopaka, a może bardziej właściwym powinno być słowo, że chcąc go trochę podrażnić, popchnęła lekko dłonią go za ramię tak, by opadł plecami na trawę. Zaraz po tym zgarnęła ręką materiał sukienki nieznacznie powyżej swoich kolan tak, by nie przeszkadzał i teraz ona na nim usiadła. Objęła go udami na wysokości jego bioder, podpierając się dłońmi po obu stronach jego głowy. Rozpuszczone włosy dziewczyny opadły na twarz wampira, więc musiała je zgarnąć ręką na bok. Pochyliła się po tym nad nim nisko całując o dziwo wyjątkowo delikatnie, jakby nieco krucho. - Czy to... całkowicie przemyślane? - zapytała cicho odsuwając lekko usta tak, by mógł jej odpowiedzieć. Wcale nie miała zamiaru jego przyzwolenia próbować w tej chwili wykorzystać, ale dowiedzieć się zawsze warto...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:07, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Nie... Tekst o pasach cnoty był na rozruszanie i rozbawienie. - ogólnie po to by oboje przestali się denerwować tym jaki kierunek obrała ich rozmowa bo jak zwykle coś głupiego przeradzało się w coś co było jakby najważniejszą i najpoważniejszą rzeczą na świecie - I nie było w tym żadnego podtekstu, wyobraź sobie jakbyś ćwiczyła w czymś takim... Beani by chyba zawału dostała. - mruknął uśmiechając się szerzej na wyobrażenie sobie Elizabeth w czymś takim i stroju do baletu - Kłódka zapewne była by w kształcie serca a znając życie klucz do niej byłby w smoczym przełyku, albo by było śmieszniej... - dla wampira - W wilczym gardle. - ciężko go było powstrzymać kiedy już zaczynał bredzić takie historyjki. Roy zerknął na Lizzy i powtórzył - Tak niczego, niczego... - powiedział widząc na co zaczyna się teraz godzić. Nie przeliczył się chyba. Cmoknął Elizabeth i wywrócił po chwili oczami. Odgarnął razowe kosmyki, które nieposłuszne właścicielce uparcie wracały na twarz wampira - Nie... - mruknął kpiąco - To na potrzeby chwili. - wyciągnął język zachowując się z zadowoleniem jak uczeń pierwszej klasy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:34, 22 Lip 2010    Temat postu:

Miał w sumie rację. Jego słowa skutecznie rozładowały sytuację. Trzeba mu było oddać honory za to, że zawsze potrafił jakoś zadziałać, by przestali się oboje czymś zadręczać. Kiedy pomyślała o balecie z tak fikuśną bielizną noszoną w tańcu nie potrafiła się nie roześmiać. Miał chłopak fantazję...

Kolejne jego opisy spowodowały, że dziewczyna zaczęła się trząść z rozbawienia, musząc zakryć sobie usta, by nie parsknąć głośniejszym śmiechem. Spojrzała się na jego twarz z błyszczącym spojrzeniem. - Taa... Jeszcze mi powiedz, że w gardle mojego brata!? Doskonale by się nadawał do tej roli. - powiedziała dusząc usilnie swój śmiech.

- Oooch Ty! - zaśmiała się jednak po chwili nie będąc w stanie dusić dłużej swego rozbawienia. - Na potrzeby chwili, tak? - zapytała po czym unosząc się znad jego twarzy zaczęła go dziabać palcami po bokach. A że siedziała na nim, samoistnie blokowała niektóre jego ruchy obrony. Ścisnęła go udami, by się jej nie ruszał i jeszcze bardziej zaczęła go łaskotać. - A ja myślałam, że to z powodu uczucia! - parsknęła wciąż zaśmiewając się przy tym i katując boki chłopaka do znudzenia. - I dawaj ten jęzor, co go tak wietrzysz! - rzuciła przesuwając jedną z rąk nad jego usta, jakby chciała złapać za chwilę ten język, który mógł się znów przed nią pojawić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:51, 22 Lip 2010    Temat postu:

Roy wyszczerzył się szeroko widząc jak łatwo, małym kosztem, bo bredził od rzeczy jakby nie patrzeć, poprawia Elizabeth humor. Wycelował w wampirzycę palcem - To jest myśl! Chociaż... - przyłożył palec do policzka i pacnął opuszkiem kilka razy swoją skórę myśląc nad najnowszym zagadnieniem, które dostarczyła mu Elizabeth - To mógłby być mały problem. - spojrzał na swoją dłoń i snuł dalej - Trochę za szeroka jak na zwykłe gardło, nie uważasz? Więc twemu bratu, jeśli już doszłoby do tego że miałbym okazję klucz wyciągać, to chyba nie za bardzo by się spodobało. Weźmiemy w tym celu jakiegoś zwykłego wilczka. - rozpłatanie gardła zwierzęciu nie było tak straszną perspektywą jak zrobienie tego samego ewentualnemu szwagrowi - Ale osobiście pretenduje na smoka. To prestiż, powalić gada i jeszcze zdobyć klucz do pasa cnoty. Legendy by o mnie powstały! Roy Waleczny! - prawie jak 'Braveheart - Waleczne serce.' Stanowczo zbyt wiele telewizji i urojeń w mózgu - Tak. - odpowiedział hardo jakby już wczuł się w swoją najnowszą role - Dokładnie na potrzeby chwili. Zaczął się wić i wykręcać pod Elizabeth. Nie zajęczał jednak jak na bohatera przystało by dała mu spokój. Gromki rechot wampira rozniósł się po lesie - A ja myślałem że jak już wyruszę na tą jakże niebezpieczną wyprawę, to...! - znów się roześmiał i szarpnął silniej, choc nic to nie dało, a była tak szybka że nie mógł ująć jej dłoni - Lizz! Ty cholero! Że jak wyruszę na tą wyprawę to pomachasz mi białą chusteczką i zapłaczesz, a nie...! Chciałabyś! - zacisnął usta i pokręcił głową pokazując że nie odda języka tak łatwo i bez walki.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roy Smith dnia Czw 16:59, 22 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:19, 22 Lip 2010    Temat postu:

- A tam problem! - zaśmiała się - Co Ty myślisz, że on by strzegł tego klucza w ludzkiej formie? - parsknęła śmiechem próbując wciąż być skupioną na jego ustach by złapać język, który mógł się z nich wysunąć a jednocześnie nieprzerwanie go łaskocząc. - Coś Ty! miałbyś do czynienia z wilkiem-wilkiem! - rzuciła rozradowana - Co najmniej metr sześćdziesiąt w kłębie i pewnie z osiemset kilo żywej wagi. No chyba, że by mu się przytyło to i więcej. - rzuciła kręcąc przy tym głową tak, że w lekkim nad nim pochyleniu jej kosmyki włosów zaczęły mu jeszcze opadać na twarz. W sumie, to z opowiadania brata był po przemianie wielkości konia. Ciężko jej to było sobie wyobrazić, ale wierzyła mu na słowo.

- To co? Co jak wyruszysz na wyprawę? - zapytała wyczekując odpowiedzi z niecierpliwością - Ooo! Teraz od choler mnie wyzywasz? - zaśmiała się radośnie - A co? Już innej argumentacji Ci zabrakło? - zapytała - Hahaha! - parsknęła jeszcze swobodniejszym śmiechem - Biała chusteczka i moje łzy Ci się marzą? - niemal skręcała się ze śmiechu. Jakim szczęściem było, że przynajmniej brzuch jej od tego napadu nie mógł rozboleć. - No dawaj ten jęzor! Ino już, migusiem! - zażądała - Albo sama go sobie wyciągnę. - stwierdziła lekko zawodzącym od rozbawienia głosem.

Pochyliła się przy tym nad nim bardziej, jeszcze intensywniej próbując go łaskotać z jednego boku. Widziała jak przed jej dłonią zaciska usta. Nie było opcji za bardzo. Albo siła, albo... Podstęp. Przeniosła dłoń znad jego twarzy na szyję chłopaka i wpiła się wargami w jego usta próbując pocałunkiem przekonać go do ich rozchylenia. Przesunęła koniuszkiem języka po ich konturze mając nadzieję, ze Roy da się namówić na takie przekupstwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:37, 22 Lip 2010    Temat postu:

- No to prawie jak smok! - zawołał podekscytowany taką perspektywą. Tylko smoki pewnie nie były porośnięte sierścią i nie wyły do księżyca. Ale latały, a wilki nie. Było wiele takich za i przeciw. Jeszcze trochę i Roy nie będzie mógł się zdecydować na to co jest fajniejsze - Im więcej by przytył tym lepiej dla mnie. Cięższemu się trudniej poruszać i ponoć szybciej się męczy. No, ale z drugiej strony dostać taką łapą dwa razy cięższą dzięki zwałom tłuszczu... - wszystko trzeba było przeanalizować i zastanowić się czy faktycznie warto stawać w szranki o klucz do czegoś czego można by się było przy odrobinie chęci i cierpliwości pozbyć ręcznie - No jasne że zabrakło mój aniołku. - zmienił front walki o 180 stopni - Hej no a jak inaczej? Zawsze opowiadano że kiedy rycerz wyruszał na wyprawę, księżniczka, tudzież dama jego serca machała chusteczką i szlochała jak opętana bo jej luby wyjeżdżał i mógł już nie wrócić. Gdzie te ideały, pytam gdzie?! - wykręcał się. Spróbował ją nawet zepchnął z siebie, ale też to na panewce spaliło. Jak za zawołanie, kiedy tylko go pocałowała rozchylił usta a nim się spostrzegła jej własny język został przygryziony przez zęby wampira - Eee wua... - wymamrotał strasznie niewyraźnie patrząc na zdziwioną Elizabeth. W tłumaczeniu było to 'et voilà'. Też potrafił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:16, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Ale masz fantazję! - rzuciła słuchając o tym jak Roy sobie wyobrażał jej brata - I ej! On nie jest gruby! - zarechotała próbując sobie wyobrazić Jamesa jako spaślaka, który nie może się już zbyt sprawnie poruszać. Zabawna wizja.

Aniołku? No fakt. Przez tą jej koszmarną, wampirzą skórę musiała mu się w tej chwili błyszczeć niczym lampka na choince. - Ale ja nie chcę, byś gdziekolwiek musiał się na wyprawę udawać! - powiedziała z błyszczącym spojrzeniem. - Sama Ci siebie oddam nawet, jeśli bym miała o to z moim bratem się zdzierać! - zaśmiała się - Ale o to chyba nie musisz się obawiać, bo sądzę, że wiele do powiedzenia by nie miał. - wyjaśniła starając się nie dać chłopakowi z siebie zepchnąć.

Jednak kiedy złapał w zęby jej język, miast to ona zrobić z jego, na moment straciła uwagę, i Roy bez problemu ją z siebie zrzucił. Nie puszczając jednak jego szyi i kurczowo przytrzymując się za jego bok, przeturlała się z nim na trawie tak, że teraz on znalazł się na niej. - Eeeej...! - wyjęczała na tyle, na ile jej pozwoliły odezwać się jej usta zblokowane przez trzymany przez niego jej język - Ho nie feł! - dodała nie mogąc sobie poradzić z wyraźniejszym wypowiadaniem słów.

Objęła go za to w pasie, przyciskając swe usta do jego i mając nadzieję, że chłopak pocałuje ją rozluźniając nacisk na jej język. Jej nogi zacisnęły się mocniej na jego biodrach a po chwili zakleszczyły się wokół nich, gdy dziewczyna złączyła ze sobą na jego pośladkach kostki. - Huśczaj błydalu! - rzuciła zmuszając swe usta do wyraźniejszego składania słów. Dla lepszego efektu przekonywania ustami jego warg do tego, by jej uległy, wsunęła odważnym ruchem dłoń pod jego koszulkę, kładąc ciepłe dość palce na jego plecach. Ciekawa była na ile jej wyjdzie perswazja, ale coś czuła, że jej argumentacja przez ten trzymany w jego zębach język dość kiepską ma siłę przebicia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:31, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Feł, feł i... - o mało co nie wypuścił swojej zdobyczy z zębów, chciałaby chyba. Jego oczy rozjarzyły się tryumfalnie co przy ich niebieskiej barwie wyglądało pewnie dość elektryzująco, tym bardziej kiedy spoglądało się bezpośrednio w nie. Roy nie miał pola manewru i swoje spojrzenie utkwił w oczach Elizabeth, więc ta siłą rzeczy patrzyła wprost na niego. Z pocałunku nic nie wyszło. Nie dał się podejść - Ło? - to też mu mogła zrobić, by zmusić go do tego by podarować Lizzy wolność języka. Spojrzał na Elizabeth wątpliwie kiedy wsunęła dłoń pod jego koszulkę - Ma... - nie mógł poprawie wyartykułować. Roy sapnął i wypuścił jej język w końcu - Tak się nie da nic powiedzieć! - zawołał mało przejmując się dłonią Elizabeth - Wygrałaś z przyczyn technicznych a nie... Po prostu ja nie przegrałem. - powiedział nie mogąc dać się powalić jej językowi. Toż to śmieszne by było - No Lizz... - zamruczał wisząc nad wampirzycą. Pochylił się i pocałował by zapytać po chwili - Gdzie masz ten język. Gramy jeszcze raz!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:03, 22 Lip 2010    Temat postu:

Ale był zadowolony z tej swojej zdobyczy! - Łoy, - chciała wymówić jego imię, ale i to jej za bardzo nie wyszło - Uszaj mój jezyk! - zażądała śmiejąc się tak, ze prawie sama go sobie przygryzła. Wątpliwie się na nią spojrzał? To znaczy jak? Spodobało mu się to czy też właśnie próbował wykpić jej niecne posunięcia mające na celu uwolnienie się z jego zębisk wciąż trzymających jej język w uścisku. Po chwili, gdy puścił go w końcu zrozumiała, że nie wyszło jej przekonywanie go do swych racji. jednak i tak wygrała, bo znów mogła mówić normalnie.

- Technicznych? - zaśmiała się odchylając na moment głowę w górę jakby chciała nią całą zamiast oczu wywrócić. - A co to są za te kwestie techniczne? - kontynuowała - Co takiego chciałeś mi powiedzieć, że się nie dało tego wymówić z moim językiem w Twojej 'paszczy'? - parsknęła wiedząc, że teraz mogą sobie się pospierać czy wygrała czy też nie. Fakt jednak był taki, że puścił ją a ona uznawała to za zwycięstwo.

Jego mruczący przez chwilę głos spowodował, że dziewczyna na ułamek chwili się uspokoiła spoglądając się w te jego roześmiane i błyszczące błękitne punkciki. Pocałunek jeszcze bardziej ją uspokoił. Może nawet rozleniwił, ale nie dała się znów złapać na tym, żeby chłopak pochwycił jej język. - Nie ma! - rzuciła moment później. - Nie dam! - zaśmiała się wysuwając tylko nieznacznie język niczym dziecko, które bawi się w 'złap mnie, jeśli potrafisz'. Przesunęła przy tym dłonią po skórze jego pleców, głaszcząc go lekko przy tym czułym, delikatnym ruchem prześlizgując się palcami po jego kręgosłupie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:23, 22 Lip 2010    Temat postu:

I spodobało i próbował wykpić. Przynajmniej to nie było negatywnie odebrane, dla spokoju Elizabeth - No technicznych. Przecież teraz możemy coś normalnie i zrozumiale powiedzieć a nie seplenić jak bezzębne dziadki, którzy to zapomnieli swoich sztucznych szczęk. - Roy nabrał powietrza jakby chciał jej powiedzieć coś na prawdę ważnego, coś do czego było się trzeba przygotowywać miesiącami i ćwiczyć przed lustrem minimum tydzień przed 'godziną zero' - Masz biedronkę we włosach. - stwierdził beztrosko i wyskubał małego czerwonego owada puszczając go wolno na trawę byle dalej od Elizabeth - Co nie ma?! - zawołał wojowniczo i podjął jeszcze jedną próbę pochwycenia jej języka - Dawaj! - zmrużył oczy kiedy zobaczył na jaką ociupinkę wyciągnęła język - Ty wredna babo... - powiedział. Z cichym jękiem skorzystał z Elizabeth jak z materaca. Wsparł łokcie po bokach jej głowy i podparł sobie brodę dłońmi. Nogi zgiął, tak że miała na sobie cały ciężar jego ciała - Wyduszę go z ciebie - zagroził i wyszło to dość realistycznie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:48, 22 Lip 2010    Temat postu:

Te bezzębne dziadki też ją rozbawiły. Wyobrażenie sobie Roya jako staruszka z siwizną na głowie było ckliwie urocze. Ale na szczęście bądź też nieszczęście nie groziło mu to. I skleroza też nad nim nie czyhała. Chyba, że na własne życzenie.

Powiodła wzrokiem za odłożoną na trawę biedronką zastanawiając skąd się tu ona wzięła o tej porze roku. Było jeszcze trochę dużo czasu do lata a to właśnie wtedy najwięcej tych czerwonych, upstrzonych czarnymi kropami owadów można było znaleźć. Uśmiechnęła się lekko z sentymentem do swoich wspomnień jak to kiedyś na wakacjach z bratem prowadziła sobie plantację tych stworzeń w pudełku po kremie i jak odkryła pewnego dnia z żalem, że większość jej pouciekała przez niedomknięte dobrze wieczko a reszta podusiła się z braku dopływu powietrza.

- Nie! Nie ma! - rzuciła powracając do chłopaka spojrzeniem. - Nie dam! - dodała znów pokazując mu ledwie koniuszek swego języka wysuwający się z jej ust. - Wredna? - spytała, po czym rozchyliła szeroko usta, machając przed jego oczami językiem, ale pilnując, by nie wysunąć go poza swą buzię nie dając szans na to, by za niego złapał.

Przyciśnięta jako ta biedronka z jej hodowli, której niby tlenu brakowało, wyszczerzyła się do chłopaka po chwili udając z trudem nabierane powietrze i omdlenie z powodu jego braku. Jej głowa opadła bezwładnie na trawę lekko się przekręcając policzkiem na bok, dłonie zsunęły się z jego szyi i placów na boki a uda rozluźniły uścisk prostując nogi kładące się zaraz luźno na trawie. Jej blada twarz, mimo, że błyszcząca lekko na słońcu pomiędzy cieniem padającym na nią spomiędzy koron drzew wyjątkowo jakoś pasowała do tego obrazka. Dziewczyna zamknęła lekko powieki, ale spod drgającej jednej próbowała dojrzeć minę chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:10, 22 Lip 2010    Temat postu:

Oj no może nie biedronka. Ale jakiś czerwony robaczek. Lepiej żeby to jej po włosach nie chodziło. Chyba że chciała to mógł posadzić go tam ponownie - I to jeszcze jak! - zawołał gderliwie widząc jak sobie z niego żartuje. Roy parsknął śmiechem i zajęczał - No daaaj... No proszę... - uśmiechnął się do niej najładniej, ale to nie przeszkodziło jej poudawać omdlenia - Ojojojojjj... - zaczął smęcić i przyłożył dłonie do policzków śmiertelnie wystraszony - Co ja narobiłem? - zabiadolił jak bohater meksykańskiej telenoweli - Taka zbrodnia. I to moja wina! Liiiiiizz! - zawył jak rażony gromem i objął wampirzycę ramionami jednocześnie dusząc się ze śmiechu. Zsunął się z niej i podciągnął w górę tuląc do siebie i tarmosząc na prawo i lewo - Moja Elizabeth! - lepiej by nigdy nie umierała - Moja mała, rozchichotana Lizzy... - zaszlochał i pociągnął przekonująco nosem - Będę się smażył w piekle... - i tak dalej i tak dalej. Lista tego co mu się zdarzy była długa, a każda kara jaką sobie wymyślił była bardzo bolesna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:29, 22 Lip 2010    Temat postu:

Kiedy zaczął nią tak potrząsać i biadolić na temat swoich nieszczęść spowodowanych jej odpłynięciem do stanu niebytu ciężko się było powstrzymać od śmiechu. Kąciki ust jej zaczęły drgać kiedy usilnie próbowała udawać nieprzytomną. W końcu przy kolejnym bujnięciu jej ciałem parsknęła śmiechem otwierając oczy i zanosząc się tak z powodu rozbawienia, że całe jej ciało zaczęło drgać.

- Oj Roy, Roy... - zajęczała wywracając oczami w górę, lecz zaraz po tym obejmując go za szyję ramionami i pociągając się trochę, by wygodniej usiąść. - No na rycerza to Ty się nie nadajesz, mój Ty diabełku. - stwierdziła kręcąc głową jakby chciała mu pokazać ni to dezaprobatę ni to zawód. - Nikt Ci nie mówił nigdy, że najlepszym lekarstwem na rzekome omdlenia kobiety jest pocałunek wybudzający ją z nieprzytomności? Nie czytał Ci nikt nigdy bajeczki żadnej z instruktarzem jak się postępuje z niewiastą? - zaśmiała się wpatrując się w jego błękitne oczy.

- Oj kiepsko, no kiepsko... - pokręciła jeszcze raz głową dla podkreślenia swoich słów - Trzeba się będzie zabrać za to, by Cię podszkolić mój nie do końca uświadomiony rycerzu... - mruknęła wesoło pochylając się nad jego ustami, by go pocałować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:47, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Ty żyjesz! - zawołał niczym zwariowany doktorek ożywiający właśnie swojego najnowszego pupilka - Jaaa... Lizz! - przytulił ją do siebie jakby chciał zmiażdżyć, ale opamiętał się w porę nie chcąc wywołać kolejnego żartobliwego omdlenia - No co? - zapytał kiedy powtórzyła jego imię - A właśnie że się nadaję. - zaperzył się broniąc swoich racji. Ona połowy o nim nie wiedziała - Nie. Nie czytali mi baśni dla dziewczyn. A Kapitan Ameryka walczył z Rzeszą. A nie z omdlewającymi dziewkami. A jak czytałem bajeczki, sam sobie kiedy byłem już starszy to tam kobiety biegały z łukami, czarowały, rzucały klątwy ale nigdy nie mdlały a jak już to na pewno mężczyzna ich nie całował. Same do siebie dochodziły. - stwierdził wzruszając ramionami - Bo też i silnymi jednostkami były. - dodał na zakończenie wieńcząc tą pochwałą swe uwielbienie do kobiet opisanych w książkach - No kiepsko. - przytaknął Elizabeth, będąc chętnym do poznania nowych sposobów cucenia niewiasty - Z chęcią Lizzy. Jak to mawiają, nauki nigdy dość.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:18, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Żyję, żyję. - mruknęła po czym ściśnięta przez Roya aż stęknęła do jego ucha, gdy ją do siebie przycisnął. teatralnie stęknęła, ale nie mogła się powstrzymać przed tym za bardzo, by tego nie zrobić. - Nie, nie nadajesz się. - stwierdziła ponownie z dziwną pewnością siebie. - Przynajmniej nie do cucenia z omdleń. - orzekła śmiejąc się pod nosem.

- Dziewkami? - powtórzyła jego słowa - Phi! Dziewki to są we wsi. A taki rycerz to się za pospolite dziewki nigdy nie brał. Chyba, że na stogu siana i na szybko. I to tylko taki, który cnót rycerskich nie dochowywał. - rzuciła starając się mu uświadomić ile błędów popełnia w tej swojej rycerskości.

- Ha! Więc jestem silną jednostką, bo sama się musiałam dobudzić! - zapiszczała zanosząc się śmiechem. Widząc jego zaangażowanie w naukę zamruczała coś sobie pod nosem niezbyt wyraźnego po czym zatopiła się wpierw w delikatnym, po czym o wiele bardziej namiętnym pocałunku. Dostrzegając jak oczy chłopaka samoistnie w którymś momencie się rozszerzyły, gdy go tak całowała, przerwała nagle uśmiechając się szeroko.

- A więc sam widzisz, że oczy się otwierają po takim pocałunku! - powiedziała z zadowoleniem. - I żadnego trzęsienia wybranką. Może tylko delikatnie. Objęcie jest okej. - powiedziała po chwili starając się dać mu jakieś dobre rady. - Ale wiesz co? Nie jestem pewna czy załapałeś ten pierwszy punkt wykładu... - mruknęła marszcząc brwi i drapiąc się po brodzie w zastanowieniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:46, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Od tego był cyrulik. Wyobrażasz sobie rycerza? Z tymi ich metalowymi rękawicami cucącego niewiastę? Nie chciałbym widzieć jej twarzy po czymś takim... - pewnie by wyglądała jak wielka śliwka. Gdyby rycerz był na prawdę żarliwy w tym co chciał zrobić i rzucił wszystko, zapominając jednocześnie o żelastwie które miał na sobie, mogło takie wybudzanie być okropnie bolesnym dla niewiasty. Lepiej chyba by sama się cuciła - Tacy przecież też byli, zawsze się gdzieś zapodział jakiś czarny charakterek, prawda? Bez niego historia była niepełna i mdła. W końcu jak nie przed smokami to przed sukinsynami się ratowało... - jak ile błędów? Jakich błędów? Roy mógłby być wzorem. O niewinność swej kobiety dbał. Można stwierdzić że aż do ślubu nie wyobrażał sobie pohańbić. Zwracał uwagę na dobre imię, starał się ochraniać, płaszcz też by do stóp rzucił by przeszła suchą stopą. Ideał. Jakie to błędy u niego dostrzegała? Brak białego konia? Miecza u boku? To akurat dałoby się załatwić. Zbroi? Miał dość twardą skórę teraz. Nie zdradzał, towarzystwa dzielnie dotrzymywał, starał się zawsze rozbawić, dom jakby budował. I czego dusza pragnie? - Ciebie nic nie dobije. - mruknął zaczesując włosy wampirzycy za ucho, z pedantyczną dbałością o najmniejszy kosmyk - Okej, będę pamiętać, nie będę trząsł, przynajmniej się postaram, ale za wyboje na drogach i dziury to ja nie odpowiadam. - zaznaczył i kiwnął głową - Nie jesteś? Niewierna. Czekaj, udowodnię ci. - pojętny z niego uczeń był. Chyba aż za skoro Lizzy zamiast oczy otworzyć szerzej zamruczała i zamknęła je kryjąc pod powiekami zadowolone spojrzenie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:22, 22 Lip 2010    Temat postu:

- Yph! Że kto?! - zdziwiła się - A co ma cyrulik do budzenia delikatnej niewiasty? I la boga, kto Ci powiedział, że od razu cyrulika by dopuszczono do niej? - westchnęła z niedowierzaniem, ze to właśnie ona musi go uświadamiać. W sumie było to zabawne. Ich role się odwróciły. Chociaż na krótki moment.

- Aj tam, taki nie romantyczny jesteś... W takich chwilach rycerz zdejmował hełm i go odkładał na bok wraz z rękawicami. No przecież nie zabierałby się za cucenie niewiasty w pełnym uzbrojeniu! - zwróciła mu uwagę - A to, ze mnie nic nie dobije nie oznacza chyba, że trzeba by było usilnie testować, że coś może jednak by mnie uszkodziło, czyż nie? - zapytała.

- No dobra, te wyboje zniosę. - zaśmiała się lekko odchylając głowę na bok, by było mu wygodniej zająć się z taką dbałością odsłaniać z jej twarzy pasemka włosów, które mu przeszkadzały. Udowadnianie jej jak bardzo łatwo się uczy spodobało jej się. Ciężko było pamiętać o tym, by udać na zakończenie obudzenie się, kiedy jego usta i dotyk ciepłej dłoni na policzku odbierały bardziej prozaiczne myśli z głowy.

- Nooo... Całkiem dobrze. - mruknęła, gdy ich usta się rozłączyły - Chociaż nie jestem pewna jednego momentu. - dodała upominając się o więcej - Bo ten... Wtedy, kiedy... Mógłbyś powtórzyć? - rzuciła - Poza tym niećwiczone umiejętności przepadają, więc... z przyjemnością się dla Ciebie poświęcę, byś mógł je sobie poprzypominać... - mruknęła jeszcze raz poddając swój policzek jego dłoni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:41, 22 Lip 2010    Temat postu:

- No to ten... - pstryknął palcami - Mniejsza z tym. Ktoś tak czy inaczej cucić ją by musiał. Coo by się nie zabierał. Jakby trzeba było to by się zabrał. Choć faktycznie, hełm mógłby mu być przeszkodą. - Roy wzruszył ramionami - Z resztą o czym my tutaj dyskutujemy? O średniowieczu, a mamy już wiek XXI, czyli rycerze i cucenie pięknych dam dworu już trochę przereklamowane. Teraz mamy feministki, singielki i Bóg wie co jeszcze. I emo. - tragedia jakaś - Nie, nie, nie... - zapewnił Elizabeth szybko - Nikt tutaj niczego nie pragnie na tobie testować, gdzieżbym śmiał moja droga. Po prostu zbyt energicznie okazałbym żałobę i radość z twego powrotu do świata żywych. - po chwili, dłuższej chwili uzyskał jak mu się zdawało pozytywną opinię Elizabeth, choć nie do końca. Zmartwiło to Roy'a solidnie. Uśmiechnął się jednak szerzej i wycedził - Do trzech razy sztuka, prawda? - śmiejąc się cicho przyłożył dłoń do policzka Lizzy i postarał się najlepiej jak umiał by wszystkie jej wątpliwości rozwiały się i nie poczuła więcej niedosytu. Zasada do czterech razy sztuka przecież nie obowiązywała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:58, 22 Lip 2010    Temat postu:

Roześmiała się słuchając jego słów. Roy chyba lubił postawić na swoim. Albo przynajmniej mieć ostatnie zdanie w dyskusji. - Oj nie... Nie strasz mnie emo. Ten chodzący rynek konsumpcji żyletek to chyba jakaś pomyłka ewolucyjna. - rzuciła śmiejąc się w jego ramionach. Faktycznie te biegające po ziemi 'cosie' były dla niej czymś strasznym.

- Energicznie okazałbyś żałobę? - parsknęła śmiechem. Takie okazywanie przez niego emocji, gdyby chciał jej być może zaprezentować o co mu chodzi, musiało by wyglądać wyjątkowo pociesznie. Z tą jego teatralnością i rozmachem ruchów do których był zdolny a dziewczyna nie raz widziała.

A opinia była pozytywna. Nawet bardzo pozytywna skoro Elizabeth upomniała się pod byle pretekstem o więcej. Uwielbiała jego usta, ich smak i miękkość. A jak jeszcze chłopak tak wyjątkowo się przykładał do pocałunku, to po prostu miękła w jego ramionach pod wpływem tego jak to robił. I nie powinno go to zmartwić, bo po dziewczynie nawet przez moment nie było widać, żeby coś było rzeczywiście nie do końca w porządku. - Yhymm... - mruknęła poddając mu się całkowicie.

Z każdą chwilą coraz bardziej wymiękała w jego objęciach podczas tego gdy ją całował. Zapewne gdyby stała, jej nogi stałyby się jak z waty. Przesunęła dłońmi z jego szyi wzdłuż ramion, by dotrzeć do jego boków. Objęła go tam przysuwając się do niego bliżej. - Mmmm... - wymruczała jeszcze raz - Nie mam zastrzeżeń... - rzuciła cicho - Mistrzu. - dodała po chwili, gdy ich usta się rozłączyły a dziewczyna spojrzała się w jego oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:20, 22 Lip 2010    Temat postu:

Wampir roześmiał się i stwierdził - Masz rację. I czarnej farby do włosów i kredek do oczu. Bez tego to pewnie nie ma przebacz w ich świecie. - inaczej tego ująć nie mógł, bo jak patrzył na takiego to był pewien że pochodzi z innego układu, a już na pewno z innej planety - Taaa, pomyłka co najmniej. Ktoś chyba spał kiedy pierwsze emo wylazło na światło dzienne. I tak się mnoży. - mruknął zastanawiając się kiedy Angela przejdzie w takie żałobne, jękliwe i nieszczęśliwe klimaty. Chyba się wtedy do niej nie przyzna - A nie zanosiłem się rzewnym płaczem i jękiem oznaczającym jak bardzo mi źle, gdyby tak nagle ciebie zabrakło i to tak na serio? - zanosił się i raczej to zalatywało kabaretem, ale znany był z tego że żartował. Skoro Elizabeth nie głosiła żadnych, nawet najmniejszych zastrzeżeń Roy zamruczał zadowolony - Mmmmistrzu. To zabrzmiało... Bardzo dostojnie. Mów mi tak jeszcze. - poprosił jękliwie śmiejąc się do Elizabeth - Albo nie mów. - zakazał jej nagle - Bo się przyzwyczaję i zacznę uważać za pępek świata, nie nie mów. - zabawne jak czasem potrafił być zmienny w swych decyzjach - To by tylko stworzyło skazę na mym obliczu. - a wiadomo, oblicze Roy'a było nieskazitelne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:34, 23 Lip 2010    Temat postu:

- Ojjj. Bez wszechobecnej czerni życie stałoby się takie radosne. Tego chyba żaden emo by nie zniósł. Przecież to koszmar by był. A umartwianie się stałoby się takie problematyczne gdyby nagle dookoła można było dostrzec róż czy też taką śliczną, jaskrawą żółć. - stwierdziła z uśmiechem opierając się lekko bokiem pomiędzy jego ramionami. - A swoją drogą wiesz jaka jest ulubiona kawa emo? - zapytała - Mała czarna podawana z kawałkiem tłuczonego szkła. I nazywa się depresso. - rzuciła wspierając swoją głowę również bokiem na wysokości jego obojczyka. Takie siedzenie było całkiem przyjemne. Znajdowała się w jego ramionach i miała go tak blisko siebie...

- No zanosiłeś się, zanosiłeś... - przytaknęła obejmując go dłonią za szyję. Była teraz jak taka przylepa, wtulona w niego, głaszcząc palcami skórę jego szyi. - Mistrzuniu? - zapytała podpowiadając jeszcze jedną odmianę tego wyrazu - To jak w takiej dobranocce dla dzieci. Gumisie chyba to były. Załapałeś się na nią kiedyś? Tam też był Mistrzunio. - zaśmiała się całując go delikatnie z drugiej strony w szyję. - Oj tam skazę... - mruknęła - Nie dostrzegło by się ideału jeśli nie posiadałby jakiejś drobnej skazy. - powiedziała cichym, miękkim głosem - To ta skaza nadaje tożsamość i pozwala dostrzec indywidualność jednostki. - dodała poprawiając się lekko tak, by wygodniej jej było w ten sposób, na boku siedząc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:29, 23 Lip 2010    Temat postu:

- Yhm... No i kolorowe. A kolory to przecież jakaś pomyłka, prawda? Jak tu żyć kiedy otaczałby nas miliony barw, a nie tylko czarny. Udręka jakaś. Że my nie ślepniemy od tego, heh. Swoją droga ciekawe co siedzi w mózgu takiego, nie? - znów się zaczynało - Żyje i żyje takie emo sobie i wokół niego tylko ciemność i tylko to ze nie chce żyć, że miłość coś tam... - nie wiedział dokładnie jaki stosunek do miłości ma współczesne emo, więc strzelił - Że pewnie bardzo nieszczęśliwe i smutne to uczucie, jak każde inne z resztą, bolesne i tak dalej. Później są mistrzami w udawaniu depresji, i popijaniu depresso... - poparł Elizabeth śmiejąc się z jej słów - Ale jak można być aż tak smutnym człowiekiem żeby wcale się nie uśmiechnąć? Przecież to nienormalne. Snują się po tych ulicach jak zjawy... - otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na wampirzycę - Przepraszam zapędziłem się. - opanował w końcu swój słowotok kończąc go chrząknięciem, by przywołać się do porządku - Mistrzyniu? Jeszcze lepiej. A nie pamiętam, oglądałem, no jasne, każde dziecko zna Gumisie, ale nie pamiętam by był tam jakiś Mistrzunio. Ty... Ale nie wiem czy byłbym taki fajny gdybym widział siebie jako ten właśnie ideał, rozpływający się od rana do wieczora w swoich zaletach. Oglądałaś Smerfy? Jakbyś mi tak zaczęła słodzić, a ja bym się uzależnił to później już tylko lusterko i ksywka 'Laluś'. - zakończył wyobrażając sobie siebie z wystającym z kieszeni lusterkiem w którym by się przeglądał za każdym razem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:31, 23 Lip 2010    Temat postu:

- No dla nich to z pewnością pomyłka. - zaśmiała się przytulona do jego szyi - Oj, oj, oj! Nie chciał byś chyba zajrzeć do takiej łepetynki emo. - zachichotała cicho bawiąc się palcami brzegiem materiału jego koszulki. Drżała lekko w jego ramionach od śmiechu, ale bynajmniej nie przerywała mu tego wywodu na temat dramatów dość alternatywnej dla niej subkultury. Dopiero kiedy przerwał spojrzała się na niego z uśmiechem. - nie, nie. Spokojnie. Mów. - zachęciła go. Lubiła gdy się odzywał. Mógł wtedy paplać o czymkolwiek a ona po prostu wsłuchiwała się w tembr i barwę jego głosu.

- No oczywiście, że oglądałam smerfy. - odpowiedziała - I... Oj nie. Stanowczo Laluś do Ciebie nie pasuje. Nawet jak byś się napuszył dumnie jak paw. - rzuciła z rozbawieniem. Zaraz po tym zsunęła się w dół kładąc swą głowę na jego kolanach. - Którą bajkę, to znaczy kreskówkę lubiłeś najbardziej jako dziecko? - zapytała - Tego swojego Kapitana Cośtam? Był w wersji animowanej czy tylko komiks? - nie mogła sobie jakoś przypomnieć Czy to był kapitan Bomba, o którym jej wspominał czy też Kapitan Planeta czy jeszcze jakiś inny kapitan. Ich było na pęczki i ciężko się było w sumie połapać który jest który jak się nie śledziło bacznie każdego wątku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:28, 23 Lip 2010    Temat postu:

Kiedy przyznała mu łaskę wypowiadania swego zdania pociągnął zaraz dalej - Jasne, że bym chciał. Kto by nie chciał wiedzieć kto co czasem myśli? Już pomijając emo, ogólnie rzecz biorąc mógłby być to całkiem pożyteczny dar, ale jakby działa wybiórczo, dziś chcę, jutro już nie. I zależy kto miałby możliwość go używać. Bo jeśli jakaś zakompleksiona nastolatka z pryszczem jak... Na czubku nosa, to nie za bardzo by jej pomógł na dłuższą metę, no ale na klasówkach to byłby bardzo, ale to bardzo przydatny, co nie? I o ile świat byłby łatwiejszy... - rozmarzył się na moment - W sklepie by było wiadomo czy to co faktycznie kupujesz jest dobre, czy sklepowa tylko kit wciska. Wiedziało by się jak próbować przekonać policjanta by nie wstawiał mandatu, i o... Dużo możliwości. - Roy roześmiał się i stwierdził - Wiedziałbym kiedy wiać przed Ravitz'em, a kiedy nie, albo czy Lilka tylko udaje wściekłość czy faktycznie ktoś jej na odcisk nadepnął. Kurczę, fajnie by było. - to ze wampir nie musiał oddychać nie było na plus u Roy'a. Normalnie każdy człowiek już by się zasapał, i zapluł przy takiej szybkości i ilości wymawianych słów, a on przerwał tylko na moment i przeszedł do kolejnego punktu programu, ale na zadziwiająco krótką chwilę - Dużo tego było. - cud, ze w ogóle Lizzy mogła coś powiedzieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:10, 23 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth słuchała i słuchała jego słów z lekkim uśmiechem odciskającym się na jej ustach. Paplał. Paplał i to chyba w zasadzie wszystko, co mu tam ślina na język przyniosła. Dziewczyna przyjrzała się jego brodzie od dołu, bo w zasadzie, to ją najlepiej widziała w tej pozycji kiedy tak leżała na jego kolanach. Cóż, nie potrafił wybrać najbardziej lubianej przez siebie bajki a do tego jeszcze gwizdnąłby od kogoś dar słyszenia myśli. Ale miał pomysły.

Zaśmiała się wysłuchując tych jego pomysłów. W sumie nie skupiła się za bardzo na słowach. Kiedy na moment przerwał, Lizzy uniosła rękę przesuwając palcami po jego grdyce, po szyi, dostając się opuszkami palców na jego brodę aż do ust. Prześlizgnęła się po nich dotykiem, jakby badając i odkrywając w nowy sposób kawałek jego ciała. Zaśmiała się lekko po czym podniosła się z jego kolan, obracając się przodem do niego i wślizgując się na jego uda tak, by usiąść na nich i objąć je swoimi. Zarzuciła mu ręce na szyję wsuwając palce we włosy i spoglądając na twarz chłopaka. - Roy, ktoś Ci mówił kiedyś, że z taką wyobraźnią, to powinieneś sam bajki pisać? - zaśmiała się wlepiając błyszczące spojrzenie wprost w jego oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:27, 23 Lip 2010    Temat postu:

Roy już nic nie powiedział, przynajmniej starał się trzymać język za zębami. Dłoń wampirzycy wodząca po jego szyi w pierwszym momencie nie skojarzyła mu się dość dobrze, a idąc dalej tym torem uznał że może w ten subtelny i uprzejmy sposób chciała mu przekazać by po prostu się przymknął. Wampir pomilczał chwilę i odpowiedział na zadane uprzednio pytania pamiętając by nie zanadto się rozgadywać - Komiksy, głównie to były komiksy. Za rok będzie miała miejsce premiera filmu o jego przygodach. - powiedział kiwając głową przygryzając sobie język by znów nie zagadać Elizabeth. Dobrze że zagadanie jej 'na śmierć', nie wchodziło w grę. Zabawił się jej włosami okręcając kosmyki wokół palca, aż nie wstała i nie zmieniła pozycji. Popatrzył jej w oczy kręcąc głową - Nie. Mi tylko powtarzali ze gadam jak nakręcony i na pewno w radiu dali by mi pracę, bo wtedy nie trzeba by było emitować muzyki, ani reklam... Zająłbym cały czas antenowy jaki byłby do dyspozycji. I nie wiem czy jestem na tyle twórczy by wymyślać bajki, to raczej jakieś wypaczone felietony wychodzą. Albo szeregi pytań retorycznych.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:48, 23 Lip 2010    Temat postu:

Jak dla niej mógł mówić. Nie przeszkadzało jej to. Jego milczenie było dla niej wręcz nienaturalne. Było czymś, co nie pasowało jej do Roya. Kiedy więc znów zaczął mówić uśmiechnęła się do niego. Siadając na jego kolanach zaczęła mu się przyglądać z grymasem uśmiechu odciśniętym na jej twarzy. - Coś w tym jest, że tak mówili. - stwierdziła - Ale wiesz co? Mnie tam się to podoba. Nie lubię jak milczysz. No chyba, że... jest to spowodowane koniecznością. - dodała przygryzając zębami swoją dolną wargę.

Pochyliła się po tym nad jego twarzą całując go delikatnie. Coś im chyba to wspólne oglądanie wschodu słońca nie bardzo wyszło. Wpierw się kręcili, potem wygłupiali a teraz wschód już dawno minął. Siedzieli na rozświetlonej promieniami polance i nie myśleli o świetlistej kulce podążającej po nieboskłonie. Minusem całej tej sytuacji dla dziewczyny było tylko to, że miała wrażenie, iż świeci się niczym żarówka w środku nocy. Niezbyt często odkąd została przemieniona przebywała za dnia w miejscach, gdzie nie mogła się skryć przed światłem. Odzwyczaiła się od dni spędzanych na słońcu i przez to zaczęła się trochę krępować tym, jak jej skóra lśni na powietrzu. Zajęta jednak pocałunkiem nie próbowała się zasłonić od 'błyszczenia'.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:25, 23 Lip 2010    Temat postu:

- Lizzy... - zaczął przymiłym tonem - Jesteś chyba pierwszą która stwierdziła że podoba jej się moje gadulstwo i nie lubisz jak milczę. Ojej... - uśmiechnął się i klasnął w dłonie - To fantastycznie usłyszeć coś takiego. - rzekł kraśniejąc z zadowolenia. Konieczność była konieczna. I faktycznie teraz Roy obył się bez swego paplania, skoro przeszedł do działania. Włożył dużo umiejętności w to by podziękować Elizabeth właściwie. Przesunął dłońmi po jej szyi, by jedną z nich po chwili wpleść we włosy wampirzycy u nasady karku. Odsunął twarz na moment od Lizzy i poprosił - Zamknij oczy. - cmoknął ją w policzek, kiedy nie za bardzo chciała - No zamknij, przecież nic ci nie zrobię. Ładnie proszę. - swoją prośbę poparł kolejnym pocałunkiem. Zerknął na wampirzycę i nie zobaczył zieleni jej tęczówek - Poczekaj chwilę... - był ciekaw czy go zwymyśla czy pozwoli zatrzymać to co zrobi, jeśli to mu się uda. Pamiętał jak wyłączyła iPoda gdy chciał z nią przeprowadzić wywiad, a teraz? Roy wyciągnął powoli z kieszeni telefon mówiąc do Lizzy - Chwilka jeszcze, sekunda dosłownie. Uśmiechnij się i pomyśl o czymś przyjemnym. - zamruczał do ucha dziewczyny. To wystarczyło. Odchylił się w tył i uchwycił Elizabeth w kadrze. Też chciał mieć zdjęcie, a że wyszła na nim jak rozjarzone na biało bożonarodzeniowe drzewko? Przynajmniej nikt nie będzie wiedział kto to jest.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:48, 23 Lip 2010    Temat postu:

Pokręciła lekko głową z wesołym uśmiechem na twarzy. Przecież nie powiedziała nic takiego, a jednak chłopak się ucieszył. I to chyba bardzo, sądząc po jego reakcji zadowolenia, jakie ujrzała. Jego usta były miękkie i przyjemnie ciepłe. Scałowała z nich wilgoć z przyjemnością, czując przy tym jego dłonie na swojej skórze. Zamruczała przy tym cicho nie chcąc, by jej towarzysz przerywał.

Gdy odsunął się od jej twarzy, przerywając jednak pocałunek, sapnęła z lekkim niezadowoleniem. Prośba o zamknięcie oczu zdziwiła ją nieco. Musiał powtórzyć ją jeszcze raz i przekupić buziakiem, by w końcu zrobiła to, o co ją poprosił. Ale i wtedy zbierała się do zamknięcia oczu powoli. Dopiero krótka kontynuacja ich poprzedniego pocałunku przekonała ją do tego, by przymknąć powieki. - Już mogę otworzyć? - zapytała się, gdy chłopak zaczął się kręcić, sięgając po coś do kieszeni.

Musiała się lekko zsunąć z jego ud, by mógł wydłubać ze spodni aparat. Zrobiła to po omacku wciąż czekając na pozwolenie ich otwarcia. Ponownie wsunęła się po tym na jego kolana. - Mogę podglądać? - zapytała a jej powieki zadrgały gdy poruszyła oczami pod tą cieniutką skórą. Ciepły i przyjemny bardzo dla jej ucha dźwięk głosu chłopaka spowodował samoistnie delikatny uśmiech na jej twarzy. Nie musiał jej nawet do niego namawiać.

- Eejj! - jęknęła otwierając oczy i widząc jak chłopak właśnie robi jej zdjęcie - No nie... Roy! - zawyła - Nie rób mi zdjęć, nooo... - jej zawodzący głos okazywał bardzo delikatną dezaprobatę. Nie ukręciła mu za to głowy ani nie kazała natychmiast wykasować fotki z pamięci telefonu, jednak chyba nie do końca jej się to spodobało, że uwiecznił ją na jakimkolwiek ujęciu. - Po co Ci one? - zapytała - Już osobiście Ci nie wystarczam? - dodała jeszcze jękliwym głosem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roy Smith
Vampire



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:02, 23 Lip 2010    Temat postu:

Roy roześmiał się widząc oburzenie na jej twarzy. Skierował dłonie za siebie, byle była dalej od telefonu - No co Roy?! - zapytał niewinnym tonem. Według siebie nie zrobił niczego złego, wręcz przeciwnie. Był z siebie zadowolony, z efektu może już niekoniecznie ale jednak mu się udało - To nie są zdjęcia. - poprawił Elizabeth z przesadą - To tylko jedno zdjęcie - pan Czepialski znów się znalazł. Wampir wyszczerzył się i zapytał - A co to? Ty mogłaś mi jakieś zrobić kiedy łaziliśmy po mieszkaniu, a w odwrotną stronę to już nie działa? Działa i jak zapewne zauważyłaś działa doskonale, więc nie drażnij się tak moja miła. - spróbował ją udobruchać cieplejszym tonem głosu - Bo przecież to nic wielkiego. I pragnę ci przypomnieć, ze jak to szło? Też chciałaś mieć moje zdjęcie. Chyba dla siebie, nie pamiętam już dokładnie jak to ujęłaś, ale jakoś tak było. I teraz jest odwrotnie. - wyciągnął za siebie ramię i zerknął na wyświetlacz prawie że wykręcając sobie szyję - Nooo... - zaczął przeciągle oceniając zdjęcie - Jak latarka, błyszczysz zawodowo. Oświetlisz mi wszystkie ciemne zaułki. - powiedział odwracajac ku wampirzycy twarz - Wystarczasz, wystarczasz... Po prostu im więcej, tym lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Vampire



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 1385
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:21, 23 Lip 2010    Temat postu:

Elizabeth była niezadowolona z tego, że Roy uwiecznił ją na zdjęciu i było to po niej widać. Nie wściekała się jakoś strasznie, ale też nie tryskała z zadowolenia z powodu tego, że chłopak pstryknął jej fotkę. - To nie zmienia faktu! Czy jedna czy wiele, ale jednak zrobiłeś mi zdjęcie! - rzuciła z lekkim wyrzutem słyszalnym w jej głosie. - Wiesz jak tego bardzo nie znoszę, gdy w jakikolwiek sposób się rejestruje mnie! Ja się nie nadaję do tego by mnie nagrywać czy fotografować... - zajęczała. Nie podobało jej się to, co chłopak zrobił.

- Ej! Ale ja nie wzięłam w końcu od Ciebie żadnej z tych fotek, prawda? - zapytała - Wciąż masz je wszystkie na telefonie! Nie zgadzam się na to, byś... byś... - zaczęła się wkurzać niczym małe dziecko walące piątkami o podłogę, bo nie pozwolono mu się bawić jego ulubioną zabawką. Huk z tym, że miało jeszcze dziesiątki innych, którymi mogło się bawić. - Skasuj je! - zażądała fukając na niego jak obrażona kotka.

Kiedy jeszcze usłyszała komentarz na temat tego jak wyszła na tym zdjęciu już w ogóle się zirytowała. Zsunęła się z jego kolan ze zdenerwowania uderzając go niezbyt mocno ściśniętą w pięść dłonią w brzuch. - Przestań! Jesteś okropny! - rzuciła zaciskając usta w wąską linię. - Tak się nie robi, tak z zaskoczenia. - stwierdziła z wyrzutem. - Jeszcze Ci się zdążę przejeść z tym 'im więcej, tym lepiej'. I będziesz sobie sam pluł w brodę, że w ogóle chciałeś mnie znać! I będziesz żałował, że w ogóle ze mną byłeś, bo zmarnowałeś przy mnie swój czas! - teraz to już chyba przesadzała z taką argumentacją zeźlonego dziecka - I... to nie fair! Tak nie można!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pią 22:25, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> USA / Alaska / Park Narodowy Denali / Kantishna / Las Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin