Dom Clearwater'ów

Melanie

/Ulica

-Leah!-krzyknęła wchodząc do domu.-Przyniosłam wózek.
Dopiero teraz się rozejrzała.
-Hmm.. cześć Gaspard.-mruknęła na widok chłopaka

Ian

/ulica
Ian przepościł Mel w drzwiach i zaniósł wózek do salonu.
- Wychodzicie gdzieś? Zapytał, uśmiechając się rozbrajająco.

Gaspard

Miał ochotę powiedzieć, że nie, że zostają, a on ma wypierdzielać, ale obiecał coś Leah. Zignorował ich po prostu i zwrócił się do Lee.
-Wychodzimy?

Leah

-Na spacer...-mruknęła- Nie obudźcie tylko Josephine... -mruknęła wskazując na łóżeczko dziewczynki.

Gaspard

Jak najszybciej chciał opuścić to pomieszczenie, bo czuł, że za chwile nie wytrzyma i z serdeczności przyładuje Ianowi w pysk. Złapał Leah za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
-Nie chcę tu z nim siedzieć. - Szepnął jej na ucho. - Możemy już iść?

Leah

Leah uśmiechnęła się do Melanie i Iana.
-Niedługo wrócimy...- mruknęła i wyszła za Gaspardem z domu.

/ulica.

Gaspard

/Ulica

Ian

- Tia jasne... Usiadł na fotelu obok łóżeczka i wyciągnął nogi. wskazał Mel fotel obok siebie.
- Jak widać ja i Gas za bardo się nie lubimy. Przesłał dziewczynie uśmiech.
- Ale to chyba teraz jest zupełnie normalne.

Melanie

-Jak to zupełnie normalne?
Spytała nie bardzo rozumiejąc.
Usiadała na drugiem fotelu i wyciągnęła nogi.

Ian

- Wilki lubią dominować. Gas, nie chce mnie tutaj, a ja nie chcę jego. Dla niego jestem intruzem na własnym terytorium. Rozumiesz? Zapytał monotonnym tonem.
- Poza tym on nadal... hm... on nadal chyba coś czuje do Leah i to naturalne że jest zazdrosny. Uśmiechnął się kątem ust.

Melanie

-A ty?-spytała patrząc uważnie na chłopaka.
Uśmiechnęła się.
Potem zdała sobie sprawę, że zaczyna robić się wścibska. Nie powinna pytać o takie żeczy.
W końcu to jego prywatne sprawy, prawa?
-Nie powinnam pytać, nie moja sprawa.-powiedziała, mieszając się trochę

Ian

Ian spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Hm... dziesięć lat temu za dwie gumy do żucia mnie pocałowała. To było w tedy gdy planowaliśmy ślub... Udał że jest bardzo zamyślony ale
z trudem powstrzymywał śmiech.
-Oh Mel... Gdyby tak było nie siedziałbym teraz tu z tobą tylko biegał sobie z Leah a Gas pewnie siedziałby związany w szafie. Posłał jej przelotny uśmiech.

Melanie

-Dwie gumy do życia to całkiem wysoka cena-powiedziała śmiejąc się.
Spojrzała na chłopka.
-nie mogę sobie wyobrazić was, o dziesięć lat młodszych.
Uśmiechnęła się.
-A co do wiązania Gasa, jestem za.

Ian

- Wiesz co to nie takie trudne.
Leah w zasadzie nie wiele się zmieniła, no może była trochę niższa i miała więcej piegów. No ja chyba też nie przeszedłem radykalnej zmiany. Zaśmiał się wkładając dłoń do łóżeczka Jose, delikatnie pogładził ją po policzku.
- Gas'owi przydałaby się lekcja pokory, Leah i Jose zasługują na kogoś lepszego, kogoś kto by znał ich wartość. Zniżał głos z uwielbieniem patrząc na małą.
- Opowiedz mi coś o sobie, Mel.

Melanie

Zaśmiała się.
-Gaspard byłby dla nich odpowiedni, gdyby jeszcze to zrozumiał i do tego dojrzał.
Spojrzała na chłopaka.
-A co chciałbyś wiedzieć?
Spytała

Ian

Uśmiechnął się do dziewczyny.
- Wszystko. To co lubisz robić, gdzie byłaś przedtem, czym się zajm8ujesz, gdzie mieszkasz, jak wyglądasz... po przemianie.
Wtopił swoje niebieskie oczy w dziewczynę.

Melanie

Przyłożyła palec do ust zastanawiając się.
-Co lubię robić?-spytała, po to by za chwilę odpowiedzieć.-Lubię się nie nudzić.
Przynała z uśmiechem.
-A tak na poważniej zajmuję się rysowaniem.
Mruknęła i wskazała głową blok, leżący na stole, który zostawiała wcześniej.
-Gdzie byłam wcześniej-znów spytała i odpowiedziała sobie po chwili-Praktycznie wszędzie. Zmieniałyśmy miejsce zamieszkania średnio raz, dwa razy na rok.
Zaśmiała się.
-Coś jeszcze chcesz wiedzieć?-spytała spoglądając na chłopaka.

Ian

- To powinno mi narazie wystarczyć. Zmrużył oczy.
- Czy Leah bardzo się wkurzy gdy ją wezmę na ręce? Zapytał wstając do łóżeczka.

Melanie

Wzruszyła ramionami.
-Wątpię.-przyznała.
Zamyśliła.
-Może ty mi powiesz teraz coś o sobie?

Ian

Delikatnie wyjął Jose z łóżeczka, położył ją sobie na piersi i usiadł obok Mel.
- -A co chciałabyś wiedzieć? Uśmiechnął się cytując jej słowa.
- Kompletnie nie potrafię gotować i sprzątać. Uśmiechnął się do Jose muskając delikatnie wargami jej główkę. Nawet się nie obudziła.
- kiepski byłby ze mnie mąż.

Melanie

Zaśmiała się.
-A ze mnie żona.
Powiedziała bez bicia.
-Przyznaję się bez bicia.-spojrzała na niego, Josie była spokojna w jego ramionach-Zwariowana artystka wegetarianka, to powinno być zabronione przy ołtarzu.

Ian

- Wilk wegetarianinem? To ci nowość... Uśmiechnął się do dziewczyny. Teraz dopiero zaczął patrzeć na nią jak na kobietę. A Kobietą była piękną...
- No nie wiem, artystkę jeszcze bym przeżył, moja matka nią była. Rzeźbiła anioły w drewnie, mało opłacalne. Uśmiechnął się do siebie.
- Lubię biegać, lubię być wilkiem - wilki są beztroskie, lubię kawę... Zamyśłił się patrząc na Mel.
Jest zdecydowanie za młoda... ile ona może mieć lat? Westchnął ciężko a Jose uniosła się razem z klatką piersiową.

Melanie

Zaśmiała się i wzruszyła ramionami.
-Tak jakoś wyszło, że mięso przez gardło mi nie przechodzi.
Odpowiedziała.
Zauważyła na sobie spojrzenie Iana.
Poczuła się nie swojo.
-Mam coś na nosie?-spytała, żartując

Ian

- To zależy, czy lubisz komplementy. jeżeli nie to mogę cię okłamać że jesteś brudna, nie tylko na nosku.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Ale jeżeli je lubisz. Powiem że trudno odwrócić od ciebie wzrok. Intryguje mnie twój wiek.
- Ile masz lat? Zapytał wprost.

Melanie

Zaczerwieniła się.
Nie przywykła do takich prostolinijnych komplementów.
-Prawie osiemnaście.
Przynała. Do jej urodzin było tylko dwa miesiące.

Eva · Gość

/Ulica

Podbiegła na ganek domu. Najbardziej wyczuwalne były tu dwa zapachy - kobiety i mężczyzny. Usłyszała rozmowę. Kurna, niegrzecznie tak trochę. - Ale Eve była, jaka była, i takie argumenty jej nie powstrzymywały. Zaczęła skrobać w drzwi. Nic. Stanęła na tylnych łapach i nacsnęła na klamkę. Drzwi wrzeszcie się otworzyły. Podreptała w kierunku, skąd dochodziły głosy i przysiadła przy wejściu do salonu, w wilczej postaci obserwując dwójkę.

Ian

- Prawie... Hmm... A więc zapomnij o czym mówiłem wcześniej. Nie chcę demoralizować nieletnich. Uśmiechnął się i wciągnął powietrze. W jego nozdrza wbił się zapach wilka.
- Mel... Mamy gościa.

Melanie

-Znów mnie traktują jak dziecko.-powiedziała naburmuszona.
Spojrzała miejsce, w którym siedział siedział wilk.
-To nie Leah, ani nie Gas.-powiedziała spokojnie.
Wilk na pewno był ze sfory, niestety nie potrafiła go do nikogo przypisać.
-Chcesz czegoś od Lee?-spytała wilka.

Eva · Gość

Pokręciła łbem. Jak niby miała się przemienić w towarzystwie faceta?! rozejrzała się po pokoju. Nic. Stwierdziła, że lepiej będzie z nimi gadać jako człowiek. Na czterech łapach pobiegła do łazienki. Drzwi niestety nie mogła zamknąć, więc zostawiła je uchylone. Zmieniła się szybki i obwiązała ręcznikiem. Włosy opadły jej na ramiona. Wyszła do salonu, wcale nie zawstydzona i oparła się o futrynę drzwi.
-Mogłabym dostać jakieś ubranie? Tak jakby... nieoczekiwanie mnie wzięło. - Mruknęła uśmiechając się do obojga

Ian

-Jasne. Uśmiechnął się do Dziewczyny.
Ian oddał Mel Jose uważając by główka nie opadła. Spała tak niesamowicie słodko.
- Podszedł do walizki i wyjął białą koszulę w zapinaną na guziki oraz jakieś spodnie i pasek.
- Koszula równie dobrze mogłaby być twoją sukienką. Puścił jej oko i wróciłdo Mel.
- Znasz ją? Zapytał szeptem.
- Czy przyszłą tylko wycyganić od nas ciuchy?

Melanie

-Nie wiem-odpowiedziała Ian'owi zgodnie z prawdą.
Przytuliła Josie do piersi.
-Eva, jakaś sprawa?-spytała dziewczyny.

Eva · Gość

-Nie. - Mruknęła lekko zawstydzona biorąc od chłopaka ubrania. - Chodziło tylko o ubrania. Ale tak ogólem, to jestem Eva. - Uśmiechnęła się i podała rękę obojgu.
Podązyła do łazienki i narzuciła na siebie ubranie. Przeczesała włosy palcami i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Wróciła do salonu.
-Przepraszam, że przeszkodziłam.

Ian

- Nic nie szkodzi... Eva.
Posłał jej uśmiech.
- To zestawienie wygląda nawet nieźle mruknął przyglądając się dziewczynie.

Melanie

-Yhy.-mruknęła.
Spojrzała na Josie i zamyśliła się.
Bycie dzieckiem zawsze wydawało jej się najłatwiejsze.

Eva · Gość

-Mam sobie iść? - Spytała patrząc po ich twarzach. Dziewczyna była od niej młodsza, faceta nie potrafiła ocenić. Opatuliła się koszulą i uśmiechnęła się przyjaźnie. W rzeczywistości chciała zostać, nie miała co robić.

Ian

- Jedyne czego mogę pogratulować Gas'owi To właśnie córka.
Uśmiechnął się do małej a zaraz po tem do Mel.
- A dokładnie kiedy kończysz te osiemnaście lat? Zapytał szczerząc zęby.

Melanie

-Josie jest genialna-przytaknęła mu.
Spojrzała na niego
-Za niecałe dwa miesiące.
Spojrzała na dziewczę.
-Siadaj.
Powiedziała wskazując fotel, który przed chwilą zajmowała.
Teraz siedziała na wygodnej kanapie.

Ian

Widok Evy z rozpiętą koszulą dobitnie go dekoncentrował.
Chciał zabrać gdzieś Mel aczkolwiek teraz...
- Napijecie się kawy? Zapytał z uśmiechem. nie był u siebie ale gości należałoby czymś poczęstować.

Melanie

-Może..-zastanowiła się.
Spojrzała na Ian'a a potem na Eve.
-Może zostawię was już?-spytała

Eva · Gość

-Jasne. - Mruknęła uśmiechając się uroczo. Usiała na fotelu zakaładając nogę na nogę.