Salon

Liam

- Jak długo tu mieszkacie, skąd jesteście i co was tu sprowadziło. To konieczność - zaznaczył. - I lepiej mówcie prawdę. Jestem tu by wam pomóc, nie zaszkodzić.

Junette Kowalska

- Tia... jasne. Od kiedy Volturia troszczy się o potrzeby innych?
Zapytała odwracając się od niego i siadając obok Dana.

Chiara

Spojrzała na June a potem na Liama.
- Pogadamy z Tobą ale jak zamierzasz nam pomóc jeśli chcesz przekazać to Volturi? - spytała i spojrzała na niego.

Gość

-Może ma jakieś sposoby.-powiedział z uśmiechem.
Przyjrzał sie facetowi, goś go intrygował

Liam

- Nie jestem jednym z nich - powiedział poważnie. - Jestem obserwatorem i mam za zadanie ocenić skalę niebezpieczeństwa. Niektóre fakty zatajam. - uśmiechnął się. - Ze mnie nie da się wszystkiego wyciągnąć. Ktoś mi pomaga w Europie. Ale nie o tym mowa. Jeśli nie zbiorę potrzebnych informacji, sami się tu pofatygują.

Chiara

Spojrzała na niego i usiadła okrakiem na krześle, oplatając ręce wokół oparcia.
- Hmmm... więc mieszkamy tu niedługo. Mieszka tu jeszcze Tanita, wczoraj się wprowadziła. Daniel spędza tu dużo czasu. Przestrzegamy wszystkich zasad.... - zaczęła wymieniać - w sumie nie wiem co jeszcze chcesz wiedzieć. Jak zadasz nam jakieś pytania odpowiemy. - dodała i uśmiechnęła się ładnie.

Liam

- Dlaczego wybraliście właśnie to miejsce? Jest ono zamieszkane przez wampirów od jakiegoś czasu i Volturi mają je na oku. Czasem ktoś tu się pojawia, by wszystko sprawdzić. Wiecie o nich, nie obawiacie się, że ściągniecie ich tutaj? - spytał.

Chiara

- Jest tu odpowiednia pogoda,lasy... . Wiemy, że są ale jeśli przestrzegamy zasady to nie mają powodu żeby nas odwiedzać prawda? - spytała. Liam wydawał się fajny ale nie chciała mówić mu że mieszka tu Vea i Versace. Bała się, że może się im coś stać.

Junette Kowalska

- No jasne. Westchnęła.
- Jak już wiesz jestem Junette Kowalska. Córka, Emily i Olivera Kowalskich.
Zostałam Wampirem po nieudanej próbie samobójczej. Stworzył mnie Polski Hrabia. Nie uznawał władzy Volturii, i ja jej też nie uznaję.
Popatrzyła na Dana, nie znał jej Historii.
- Dwa lata później Volturia zainteresowała się jego posiadłością. Sprzedał mnie za tak zwany spokój. Nie znali oni moich możliwości, przydzielili mnie Reymondowi Harewood'owi bym była jego "kobietą do towarzystwa". Niemalże wypluła te słowa.
- zmarł niecały miesiąc temu. Jestem zbiegiem, Volturię uważam za wielki Chłam, żyję jak mi się podoba. Włączyła telewizor i zaczęła skakać po kanałach
- Zrób z tą wiedzą co uważasz za słuszne.

Gość

Popatrzył na June. nie mial zielonego pojęcia że tak było.

Liam

- Volturi pozbyli się większości węgierskiego klanu - mojej rodziny. Rozumiem cię, Junette. Ja sam z nimi współpracuję, gdyż inaczej czekałaby mnie śmierć. Wolę byś pośrednikiem między nimi, a pozostałymi wampirami, niż spłonąć. A Volturi mogą mieć powód by się zjawić. Taka ilość wampirów na jednym terenie, to nie codzienność. Ja was ostrzegam i chcę pomóc.

Chiara

- Przykro mi z powodu Twojej rodziny. - powiedziała do niego.
Uśmiechnęła się.
- Ale to nie nasza wina, że jest tu nas tak dużo. - stwierdziła spanikowana.

Junette Kowalska

Posłała Liam'owi uśmiech.
- Jest tu wręcz idealny klimat, jednak jeżeli przyjdzie taka potrzeba jestem w stanie się stąd wyprowadzić, byleby z moją rodziną. Uśmiechnęła się do Chi.
- Wiesz mi nie boję się Volturi. Nawet jeżeli miałabym spłonąć.

Gość

-Nie słuchaj jej.-powiedział do Liama.
potem zwrócił się do June
-Nie dasz się spalić.-zaznaczył.

Liam

- Życie zbyt jest mi drogie, bym się poddawał. Ja was dobrze rozumiem. Z resztą znam rodzinę, która tu mieszka. Sam z resztą chciałbym mieć czasem chwilę spokoju. Ale nie mogę. Nie chcę, by Volturi nękali was wszystkich. I zrobię wszystko, by się tu nie zjawili.

Junette Kowalska

Chwyciła ponownie rękę Dana.
- Co zamierzasz więc zrobić? Co im powiesz? Pytała patrząc w szklany ekran.

Liam

- Mam sporo czasu na obserwację i rozmowy. A powiem im to, co uznam za słuszne. Nie muszą mieć podglądu na wszystko.

Chiara

Uspokoiła się trochę.
- Nikt nie da się spalić. - zaznaczyła- i bez nich nigdzie się nie ruszam- spojrzała na June i Daniela
- Dzięki.-uśmiechnęła się do Liama - gdzie się zatrzymałeś? - spytała. Jak zwykle była zbyt ciekawska.
- Ja przepraszam na chwilkę. - powiedziała i wyszła do pokoju.
/ pokój C. i V.

Junette Kowalska

June pierwsza usłyszała dzwonek do drzwi.
Przeskoczyła przez kanapę i opadła bezgłośnie na palce.
- Wampirzyca. Szepnęła przesyłając spojrzała do Liama i Dana.
- Prosze. mruknęła otwierając drzwi.

Leana

Nieśmiało weszła do środka
- Przepraszam że nachodze ale chciałam tylko powiedzieć że... - zaczęła. Czuła bicie swojego serca które łomotało tak jakby chciało sie wyrwac z klatki piersiowej

Chiara

/ pokój C. i V.

Zbiegła po schodach wołając z uśmiechem :
- Vea, szybko..... - uśmiech zbladł - o przepraszam myślałam, że to kto inny. - wytłumaczyła się dziewczynie.
- Dzień Dobry, co Panią tu sprowadza? - spytała.

Leana

- Chciałam tylko powiedzieć że Marek i Kajusz naciskając na mojego ojca by przybyli do Forks ...Tak pozatym jestem Leana Viasconti córka Aro - powiedziała w końcu spoglądając na nich

Chiara

Przełknęła głośno ślinę.
- Jestem Chiara Moon. Wejdź. - puściła ją w drzwiach.
- Volturi...tutaj.... mają przybyć? - wydukała przerażona.
- Aro Cię stworzył?- spytała dla pewności.

Gość

Wyszedł do korytarza.
-Coś się sta...-niedkończył.
Zobaczył piękną dziewczynę.
Uśmiechnął się do niej.

Leana

- Tak mają przybyć mój ojciec odwleka to jak może ale oni na to nalegają w dodatku Jane nie daje im spokoju
- Nie. Mówiąc ojciec mam na myśli ojca biologicznego. Moja matka zmarła gdy miałam 3 lata - powiedziała zasmucona na myśl tego wspomnienia.
Uśmiechnęła sie do Daniela

Chiara

Przestraszyła się tą informacją.
- Ale wampiry nie mogą mieć przecież dzieci?! - zaskoczyła się.
- Po co , jaka Jane...? - zaczynała znowu powoli panikować.

Leana

- Wampiry kobiety nie ale wampiry mężczyźni tak. Moja matka była śmiertelną kobietą jedyną osobą którą Volturi zaakceptowali. Zginęła w czasie wojny gdy Aro nie było w Volterze
- Jane to mała diablica, gdyby mogła wszystkich doprowadziła do śmiertelnego bólu. Wygląda na 13 lat lecz jest niezwykle groźna

Gość

Jane-zamyślił się.
-To ta mała, co sprawia ból?-spytał
znał opowieści o Volturi, nie sądził jednak, że kiedyś ich spotka

Leana

- Tak ta mała - powiedziała
- A ty to kto ?. - zapytała chłopaka chcąc wiedzieć z kim ma do czynienia

Chiara

- To jest Daniel. Jest człowiekiem ale jest dla mnie jak brat. - uśmiechnęła się słabo.
- A po co właściwie mają tu przybyć? - spytała już spokojniej.

Leana

- Witaj Daniel miło mi cie poznac - powiedziała z uśmiechem
- Aro zobaczył w swoich wizjach że ma sie stac coś niedobrego dlatego chce tu przyjechać, z jego strony nie bójcie sie o nic

Chiara

- Yhy - pokiwała głową.
- A co dokładnie widział? - zaczęła się wypytywać. Znów się bała, że coś się stanie.

btw trzymajmy się kolejki Leana-Chi-Dan , chyba, że wróci June to bd po Chi Smile

Gość

-I znów nie Dali mi się przedstawić-powiedział uśmiechając się rozbrajająco.

Leana

- Widziała morderstowo, morderstwa tutaj w Forks i w Seattle nie jest jeszcze pewny Port Angels-
- Za to ja sie tobie przedstawie Daniel jestem Leana

Chiara

- Morderstwa? - spytała przejęta i spojrzała na Daniela.
- Daniel, przykro, wiem, że nienawidzisz być zmuszany do czegoś i w ogóle. Zważając na wypowiedź Leany chyba musisz tu przebywać 24h albo być pod naszą opieką.- powiedziała - zrozum to dla Twojego dobra. Proszę.... - dodała widząc jego spojrzenie i zrobiła oczka szczeniaczka - proszę... - powtarzała błagalnym tonem.

Gość

-Miło poznać.-powiedział uśmiechając się do dziewczyny.
Jęknął
-Znudzicie mi się.
Powiedział, po czym mruknął do siebie
- dwadzieścia cztery godziny na dobę'

Leana

- Narazie doszło do 5 lecz jest ich coraz więcej, podejrzewają kogoś kto był obecny przy bitwach nowonarodzonych
- Ja takze moge pomóc w razie potrzeby każdy kto wasz zaatakuje bedzie chodził jak po spotkaniu z prądem. - powiedziała

Chiara

- Daniel nie marudź. Będziesz miał 2 piękne kobiety u boku - zachichotała spoglądając na June i Leane - jedzenie będę ja Ci gotować a Vea i Versace też się do czegoś przydadzą. Tanita pewnie nie będzie tu zbyt często przebywać- zaśmiała się.
- Gdzie się zatrzymałaś? - spytała.

Gość

Pokręcił głową.
-Ale trochę wolności to już mieć nie będę.-mruknął niezadowolony
Podrapał się po głowie.
-Jak jakiś piesek kanapowy

Leana

- Właściwie to nigdzie. Szukam jakiegoś hotelu w Forks
- Daniel już ci przeszkadza moje towarzystwo że tak narzekasz za wczasu na nie ?