Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Sypialnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:06, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Mhm, mam taką nadzieję. To wszystko przez tą ostatnią pogodę i przez tą nagrzaną jak diabli wypożyczalnię. Tam się wytrzymać nie dało. A później z takiego gorąca do zimna to co się dziwić człowiek ma prawo się rozchorować. - dokończyła jeść swoje płatki w spokoju. Kiedy skończyła oblizała sobie usta zadowolona mrucząc. Oddała mu miskę i przeciągnęła się. - Dziękuję jesteś kochany. Jaaa... - ucieszyła się a jej usta rozświetlił radosny pełen zadowolenia uśmiech. - I jak Cię tu nie kochać skoro się tak mną opiekujesz. Ja nawet nie muszę nic mówić, sam o wszystko dbasz. Nigdy przy Tobie z głodu nie umrę. - powiedziała nachylając się do tacy po kubek z herbatą. W drugą dłoń wzięła talerzyk z tabletkami. Popatrzyła na nie niezbyt przychylnie. Kolejno brała je w dłoń a później wkładała w usta i popijała herbatą. Kiedy i ostatnią połknęła z tryumfem w oczach popatrzyła na Adama. - Załatwione, niedobre, ale ma mi to pomóc. - Odłożyła talerzyk i kubek na tackę i położyła się wygodnie na łóżku. Rozprostowała sobie nogi machając lekko nimi w prawo i lewo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:29, 18 Paź 2009    Temat postu:

Przytaknął jej - Tak. To tam. Nigdzie indziej. W domu napewno nie. Tu jest ciepło. Przeciągów nie ma. - potarł twarz przekręcając się na bok. Odebrał od niej miskę i usiadł. Poczekał aż weźmie tabletki. Dopilnował by łyknęła wszystkie. Kiedy odłożyła podstawek i kubek na tacę odłożył ją na bok. Obrócił się ku niej jednak jego dłonie nie były puste. W jednej z nich była butelka z syropem w drugiej łyżka. Spojrzał na Marikę unosząc brwi - Nie wszystko. - uściślił odkręcając butelkę z ciemnego szkła. Nalał na łyżkę pieczołowicie odmierzona porcję - Nie masz mi za co dziękować. - powiedział kierując w stronę Mariki lekko trzęsącą się dłoń. Jedna kropla upadła na kołdrę - Cholera... - mruknął pod nosem. Nie zawracał sobie tym głowy - Za nas. - powiedział żartobliwie kiedy otwarła usta. Zakręcił po chwili butelkę i pochylił się nad Mariką. Pocałował ją wyczuwając na ustach gorzki smak syropu. Scałował go szybko - Grzeczna dziewczynka. - powiedział puszczając do niej oko - Teraz już możesz mnie do woli uwielbiać. - powiedział dając upust swemu egoizmowi - Z głodu przy mnie napewno nie umrzesz. - powiedział maczając w zimnej wodzie kawałek materiału. Nałożył go na czoło kobiety. Spojrzał w kąt sypialni - Masz ochotę...? - nie myślał jeszcze jak bardzo głupio będzie czuł się grając dla Mariki na gitarze - Posłuchać czegoś... Na żywo? - zapytał zagadkowym tonem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:00, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Właśnie mi o to chodziło. A przecież nie ubierał się tez jakoś specjalnie lekko. Różnica temperatur była zbyt wyczuwalna, zresztą sam wiesz musiałeś wyjść stamtąd bo było za gorąco. Ja się dziwię temu facetowi, że on to wytrzymuje. - zaśmiała się nerwowo skubiąc koniuszek pościeli. Otworzyła usta aby przełknąć gorzki syrop. Skrzywiła się przy tym jak nie wiem co, ale Adam jej to osłodził słodkim pocałunkiem. Przymknęła powieki delektując się nim w pełni. Zawsze była łasa na dotyk i pocałunki Adama. Nigdy jej nie było za wiele. - Tak bardzo grzeczna dziewczynka. Słucham się Ciebie tatusiu jak najbardziej. Twoje rady zawsze są bezcenne.- powiedziała kiedy w końcu odsunął się od niej. - O tak będę Cię uwielbiać po wsze czasy. - skłoniła się lekko przed nim kłaniając. - O przyjmij wyrazu mego szacunku, wielebny papo. - zaczęła komicznie wygłupiać się. Posłuchała tego co mówił dalej. Uniosła lekko brwi w górę. - Na żywo? To znaczy co? Jasne , że mam ochotę, lubię występy na żywo. - zaczęła entuzjastycznie patrząc na niego z wyrazem zaciekawienia w oczach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:22, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Wielebny papo? - spojrzał na nią marszcząc brew - Mów tak do księdza. Do mnie nie. - ciężko był trafić i powiedzieć coś tak by to Adamowi pasowało w stu procentach. Marika była osobą, której ta sztuka udawała się jednak zaskakująco często. Zerknął na nią niepewnie i zsunął się z łóżka. Skierował się do kąta sypialni. Wyciągnął z niego futerał. Był przykurzony i zabłąkało się na nim kilka pająków. Postawił go na ziemi i odpiął zamek. Wyciągnął z niego coś co zapewne tak bardzo ciekawiło Marikę - Na żywo, to znaczy że ja usiądę obok ciebie i zagram ci coś ponieważ obiecałem że nie będziesz się nudzić. - Zawsze możesz uciec z krzykiem. Piękna, wypolerowana gitara ujrzała światło dzienne. Tu ząb czasu jej nie dopadł. Była czysta i błyszcząca. Tak jak wspominał wrócił na łóżko i usiadł krzyżując nogi - To co zaśpiewam... - urwał jednak. Nie był tak do końca na to zdecydowany. Zaczął z uwagą stroić struny. Uderzał je raz po raz by usłyszeć jaki dźwięk wydają. Spojrzał na Marikę lekko zakłopotany - Znasz to. Jestem tego pewien. - powiedział cicho i odchrząknął. Raz, dwa, trzy... Jego palce uderzyły delikatnie i z wyczuciem. Przymknął powieki, kiedy popłynęły pierwsze takty. Otwarł lekko usta - Świat był w płomieniach, nikt nie umiał mnie uratować, ale ty... - w domu zapadła cisza - To jest dziwne co głupi ludzie robią przez pragnienie... - jego słowa płynęły lekko jakby przygotowywał się do tego od miesięcy - I nigdy nie śniłem, że spotkam kogoś takiego jak ty... - kiwnął lekko głową i uśmiechnął się. To była prawda - I nigdy nie śniłem, że będę potrzebował kogoś takiego jak ty... - akompaniował mu deszcz który usypiał swoim szumem - Wcale nie, ja chce się zakochać... - przeszedł płynnie do refrenu. Był jej wdzięczny za to że się nie wierci, za to że nie przerywa. Była doskonałą słuchaczką. Uderzył w struny po raz kolejny nabierając powietrza by zaśpiewać dla niej kolejny wers, ale zamiast czystego tonu, gitara wydała fałszywy nie pasujący do reszty dźwięk. Obrócił gwałtownie głowę w stronę drzwi do sypialni. Tym co tak bezczelnie mu przerwało był dzwonek. Spojrzał na Marikę wściekły na tego kto mu przerwał w tak miłym dla nich momencie. Odłożył gitarę na bok i zszedł bez słowa na dół zaciskając dłonie w pięści.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Nie 20:52, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:44, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Dobrze, nie będę tak mówić, ale chciałam zaznaczyć, ze to był żart aby Cię rozweselić. - roześmiała się delikatnie kolejny raz się usprawiedliwiając. Tylko tyle miała na swoją marną obronę. Machnęła lekko dłonią i złożyła je jak do modlitwy krzyżując ze sobą swoje palce. Spojrzała na czarny futerał, zakurzony i już dawno nie używany i już wiedziała co w środku się znajduje. Nie wiedziała, że A dam potrafi grac na gitarze, zresztą nigdy się go o to nie pytała. Zasiadł sobie obok niej i począł stroić gitarę jak typowy muzyk przed każdym koncertem. W ciszy i zaciekawieniu oczekiwała na to co jej zagra. Nie słyszała nigdy również jak śpiewa tym bardziej była zaciekawiona. Kiedy w końcu zaczął wybijać pierwsze takty piosenki rozpoznała ją od razu. Tekst był jej znany doskonale. Tak piękny i oddający w pełni to co czuł i to co ich spotkało. Jego głos tak zachrypnięty i wspaniały urzekał ją. Siedziała na łóżku nie ruszając się w najmniejszym stopniu i wsłuchując się w muzykę, dla lepszego efektu przymknęła sobie swoje powieki i odpływając. Sprawił jej tym ogromną przyjemność. Jednak niezbyt długo dane było jej się tym cieszyć. Ktoś brutalnie im przerwał dzwoniąc do drzwi. Zmarszczyła brwi otwierając oczy, które pociemniały ze złości. Popatrzyła na Adama, który odłożył gitarę na bok i wyszedł z sypialni bez słowa zapewne równie zezłoszczony co ona. A było tak pięknie... Pomyślała sobie rozgoryczona. Ciekawiło ją kto im się ośmielał przerwać. Kiedy usłyszała głośne przeciąganie przez Adama imienia jej kuzyna zamarła. Jej serce automatycznie się spowolniło do minimum. Obleciał ją strach. Zacisnęła dłonie w pięści spanikowana. Najciszej jak potrafiła wygramoliła się z łóżka stając na równe nogi. Znów jej się zakręciło w głowie. Przytrzymała się ramy łóżka. Kiedy w końcu zawroty głowy ustały podeszła do drzwi przystając obok nich na wypadek gdyby Martin miał czelność tu wparować. Musiała się ukryć, ale nie miała jak wyjść z pokoju. Poczuła się osaczona. Zebrało ją na kaszel przez co jeszcze bardziej spanikowała. Szybko na palcach podeszła do łóżka łapiąc w swoje dłonie jaśka. Wróciła z nim na swoje poprzednie miejsce przytykając go sobie do ust. Zaczęła się w niego dusić. Miała nadzieję, ze nikt na dole nie usłyszy jej kasłania. Trzęsła się, nie wiadomo czy z zimna czy też z nerwów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:41, 18 Paź 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Oparł się o drzwi od wewnątrz sypialni. Patrzył na Marikę a całe ciało pulsowało czystą wściekłością i chęcią mordu - Zrobił to... Tak po prostu wszedł do mojego domu jakbym był... - wyszeptał ciągle wpatrując się w trzęsącą się kobietę. Coś się w Adamie urwało. Jego stosunki z Martinem ulegną teraz zmianie. Nie usłyszał jego kroków po schodach. Odsunął się od drzwi i podszedł do narzeczonej. Był bezradny wobec żądania jakie przed nim postawił - Nie denerwuj się. On nawet nie... - pokręcił głową zaciskając usta - Nie musisz udawać ze cię tu nie ma. Zobaczył twoje buty, ale dla niego ciągle jesteś Anne. - rozkaszlała się momentalnie. Dał jej skończyć w spokoju. Kiedy się uspokoiła odgarnął jej włosy w tył i zaczął szybko tłumaczyć - Wymyślił sobie z Normanem opijanie hangaru... Czekają tam na mnie. Na dole w samochodzie. Kretyn... - zazgrzytał zębami - Wolne... - mówił poddenerwowany bo ciągle nasłuchiwał ciężkich kroków na schodach. Przymknął oczy i odetchnął patrząc jej w oczy - Przepraszam Marii... Znasz swojego kuzyna. - odsunął się od niej. Od tego wszystkiego rozbolała go głowa - Wyciągnij proszę... Z marynarki. Tam ma tabletki przeciwbólowe. Któraś kieszeń. - sam otwarł szafę by wyciągnąć z niej coś co nadawało się do ubrania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:55, 18 Paź 2009    Temat postu:

Była zła na Martina co robi. Dosłownie miała ochotę tam wyjść i strzelić go w pysk za swoje zuchwalstwo. Wtuliła się w Adama gładząc go pocieszająco po ramieniu. Z ich wspólnego dnia, który mieli razem spędzić nic nie wyszło. Westchnęła bezgłośnie. - Teraz już za późno nic nie zrobimy. Matko zrobię mu coś dosłownie. Jeszcze chwila i byłam gotowa tam zejść na dół do niego i dać mu w gębę. - uniosła lekko głowę w górę. - Opijanie hangaru? Mają tez pomysły. Chcieli się napić mogli to zrobić w Podwiązce a nie dodatkowo Cię w to wciągać. Nie mogę. - zezłościła się na Martina jeszcze bardziej. - Nie przepraszaj to nie Twoja wina. Nie masz z tym nic wspólnego. On nie popuści wiem. Gotów jest tu przyjść byleś tylko się zgodził. Nie chce by to uczynił. Jedź i wracaj jak najszybciej. - odsunęła się od niego i podeszła do jego marynarki. Wsadziła dłoń do jednej z kieszeni i wyciągnęła pudełko z tabletkami. - Nie łykaj za dużo. - od razu zaznaczyła martwiąc się na Adama. Przybrała strapioną minę patrząc mu głęboko w oczy. - Wybacz martwię się po prostu o Ciebie,nie chce abyś się krzywdził tym świadomie. - oparła się o drzwi wyciągając ku niemu dłoń z tabletkami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:09, 18 Paź 2009    Temat postu:

Przebrał się szybko w czyste ubrania. Cały w czerni. Podszedł do Mariki i wyciągnął jedną, małą pastylkę. Łyknął szybko - Wrócę... - powiedział wzruszając ramionami - Hangar jest przecież blisko. - narzucił na siebie bluzę. Na nią wciągnął jeszcze marynarkę w której były tabletki. Wyciągnął kaptur i poprawił go z tyłu. Postąpił o krok do przodu i pocałował Marikę krótko - Telefon. Pamiętaj gdyby coś się działo to zadzwoń. - pokiwał głową by upewnić się czy go w pełni rozumie - A teraz idź do łóżka, łyknij syrop i połóż sobie... - wskazał na miskę z wodą. Nie wybaczyłby sobie a przede wszystkim Martinowi gdyby coś stało się Marice - Postaram się wrócić jak będzie to tylko możliwe. - pogładził ją z uśmiechem po policzku i wyszedł z sypialni. Na korytarzu ubrał buty i wyszedł przed dom.

/ Teren przed domem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:17, 18 Paź 2009    Temat postu:

- Nie martw się nic mi nie będzie. Poradzę sobie pod Twoją nieobecność. Będę leżeć w łóżku i oglądać nudną telewizje, albo zwyczajnie się zdrzemnę. Jakoś dam rade. - popatrzyła na w pełni ubranego Adama. - Będę czekać na Ciebie. Wygrzeję Ci łóżko jak wrócisz będzie w pełni ciepłe. - uśmiechnęła się delikatnie. Oddała mu pocałunek. Kiedy Adam wyszedł poszła się położyć. Wgramoliła się do łóżka i nakryła kołdrą. Wychyliła się w bok i zmoczyła kompres wykręcając go dobrze. Przyłożyła sobie do rozpalonego czoła i ułożyła wygodnie głowę na poduszce. Z szafeczki wzięła swój telefon kładąc go obok siebie na wszelki wypadek gdyby się coś działo. Nie pozostawało jej nic innego jak nudne leżenie samej w łóżku. Przeklinała w duchu Martina za jego bezmyślność i głupotę. Jakiś niepokój w niej narastał i nie potrafiła za nic się go wyzbyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:36, 19 Paź 2009    Temat postu:

Leżała nudząc się i oglądając jakieś beznadziejne programy telewizyjne. Kolejny raz znużona ziewnęła. Wciąż nie mogło jej opuścić złe przeczucie, że coś się stanie. Przez to nie mogła się skupić na niczym bo przed oczami wciąż miała sen z rana. Spojrzała na wyświetlacz telefonu zastanawiając się czy nie zadzwonić do Adama. Chciała sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Wykręciła jego numer telefonu i oczekiwała na połączenie. Po chwili odebrał, ale nie Adam a Benjamin. Obleciał ją od razu strach. - Co się stało? - zapytała od razu. Słuchała tego co mówi lekarz. Z każdym jego słowem jej twarz bladła. A jednak jej sen był proroczy nie w takim stopniu jak jej się śniło, ale spełnił się. Była rozhisteryzowana. Po jej policzku popłynęła łza. Było jej okropnie przykro, że Adam tak bezmyślnie ją potraktował. - Okłamywał mnie. Nie wiem czy będę potrafiła mu jeszcze zaufać. - przemówiła znów przez telefon. W żaden sposób Benjamin nie potrafił jej uspokoić. Dłonie jej się trzęsły. - Zaraz tam będę daj mi 10 minut. - po tych słowach rozłączyła się. Zwlekła się z łóżka. Czuła się okropnie źle, ale pomimo to miała zamiar pójść do szpitala. Musiała wziąć auto Adama jej stało w garażu w poprzednim domu a nie miała czasu aby tam jechać. Pośpiesznie się ubrała, co rusz od szybkich ruchów kręciło jej się w głowie. Brzuch ją z nerwów rozbolał. Znalazła kluczyki od auta. Wypadła z pokoju jak burza zbiegając na dół i w ogóle nie przejmując się tym czy ją coś boli czy też nie. Narzuciła na siebie kurtkę i buty. Wyszła z domu zamykając go szczelnie i poszła do garażu po auto. Otworzyła go wyprowadziła auto i pozamykała szczelnie garaż. Wszystko to robiła jak w letargu nie w pełni świadoma tego co robi.

/ Ulica / Centrum miasta / Szpital rejonowy / Teren przed nim / Izba przyjęć /


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:32, 26 Paź 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Rozejrzała się po pokoju. Gitara tam gdzie leżała ostatnio czyli na łóżku wciąż tkwiła w tym samym miejscu. Podeszła do szafy, otwarła ją i zaczęła w niej grzebać. Kolejno wyciągnęła z niej czystą bieliznę, podkoszulek, spodnie, skarpetki, szlafrok. Wszystko starannie złożone położyła na łóżku. Zagarnęła z szafeczki nocnej jego mp3 i położyła je na samej górze ubrań. Przystanęła zastanawiając się co mu jeszcze wziąć. Wyszła z sypialni i poszła do łazienki. Po chwili wróciła z mydłem, szczoteczką do zębów, żelem pod prysznic, szamponem i pastą do zębów. Użyczyła mu swojej kosmetyczki pakując do niej to wszystko. Rozejrzała się w około, ale stwierdziła, że to chyba wszystko. Najwyżej mu dowiozę gdyby czegoś brakowało... Uchwyciła to wszystko przyciskając do klatki piersiowej. W drugą dłoń chwyciła gitarę i jej futerał. Zeszła na dół i weszła do kuchni. Ubrania i kosmetyczkę spakowała w czystą reklamówkę. Obczyściła futerał, który był zakurzony i schowała do niego gitarę. Kiedy była pewna, że ma wszystko chwyciła jego rzeczy w jedną dłoń. Wyszła na korytarz aby ubrać buty. Po chwili trzymała w dłoni klucze od domu. Wyszła na ten ziąb, pozamykała dom i skierowała się do auta. Rzeczy wrzuciła na tylne siedzenie, sama zaś zasiadła za kierownicę. Po chwili jechała w stronę szpitala.

/ Szpital rejonowy / Teren przed szpitalem / Korytarz / Sala Chorych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:10, 31 Paź 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Weszła do sypialni o dziwo zamykając za sobą spokojnie drzwi. Miała całą godzinę na rozmyślania. Uspokoiła się, ale jedynie pozostały w niej rozżalenie, smutek, cierpienie i otępienie. Podeszła do ich wspólnej szafy. Ucisk w sercu przez to. Wyciągnęła z niej swoją koszulkę nocną. Odrzuciła ręcznik gdzieś w bok na ziemię i narzuciła na siebie cienki aksamit. Podeszła do łóżka, odsunęła kołdrę, wdrapała się na nie i nakryła się szczelnie pościelą. Nie miała kompletnie na nic ochoty. Jedyne co się działo to w mózgu wciąż odtwarzała sobie całą sytuację z szpitala. Naciągnęła sobie kołdrę na głowę. Cicho sapnęła. Zwinęła się w kłębek obejmując się ramionami. Taka otępiała, bez życia, bez humoru, bez chęci do życia leżała kilka godzin na łóżku kompletnie się nie ruszając. Marii... Daruj sobie, nie licz na szczęście nie nadajesz się dla kogokolwiek. Nawet w końcu on Cię nie chciał... Aaron miał rację... Jestem przegrana... Rozpłakała się na nowo. Bolało ją to. Adam swoimi słowami zadał jej ból. Ona tylko chciała się o niego troszczyć. Tylko tyle chciała... Było to tak niewiele, a jednak dla kogoś była zbyt uciążliwa. Tym bardziej bolało jeżeli okazywało się, że tym kimś był jej przyszły mąż. W końcu wyczerpana dwugodzinnym płaczem niespokojnie zasnęła. W nocy wciąż się budziła nękana złymi snami, które wydawały jej się bardzo proroczymi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Sob 0:11, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:35, 31 Paź 2009    Temat postu:

Obudziła się. Nie nie obudziła, nie można było tego nazwać spokojnym głębokim snem. Były to kilkuminutowe zapadanie w drzemkę by znów się obudzić zlękniona, pełna strachu i osamotniona. Czuła się niezrozumiana i opuszczona. Zamykała się w sobie. To co osiągnęła z takim trudem z Adamem teraz gdzieś znikało, przepadało jak kamień rzucony w bezdenną przepaść. Był już późny ranek. Uchyliła napuchnięte powieki od wczorajszego płaczu i ciągłego budzenia się. Światło ją raziło. Zajęczała jak zarzynana mała sarenka. Nie miała ochoty się ruszać. Była jak wegetująca, usychająca mała roślinka. Nie widziała sensu aby wstawać. Nie potrafiłaby sobie znaleźć miejsca. Bez Adama nie była tą samą osobą pełną życia, szczęścia i śmiechu. Bez niego była zagubiona, zraniona, wystraszona i nieufna. Tak Adam swoimi słowami ofiarował jej brak zaufania. Kolejny raz została skrzywdzona przez los. Przestała wierzyć w to, że można być szczęśliwym, że można wieść dobre życie, dla siebie widziała jedynie zagładę. Coś ściskało jej serce i odbierało dech. Brakowało jej tchu w piersi. Próbowała nabrać głębiej powietrza w płuca, ale jedynie poczuła okropne , nieprzyjemne kłucie. Dwa dni. Tyle nie jadła nic. Doprowadzała się do wykończenia. Siebie i dziecko. Żałowała, że jest w ciąży. Nie dla tego, że nie chciała tego dziecka, ale dlatego aby go nie krzywdzić, aby nie odczuwało tego co odczuwa ona. Miłość ją zawiodła więc jak ona mogła by ją ofiarować temu dziecku? Skoro sama w nią już nie wierzyła. Serce jej się krajało. Czuła się niepotrzebna i odepchnięta. Adam wczoraj wyraźnie jej to przekazał. Jesteś skończona Marii... Jej tak poukładany przy Adamie świat teraz rozsypywał się na drobniutkie kawałeczki. Owinęła się szczelnie kołdrą, która przez noc zdążyła się z niej zsunąć i naciągnęła ją znów na głowę. Nie chciała stąd wychodzić, nie widziała sensu. Skoro Adam jej powiedział, że nie chce ją widzieć to po co miała iść do szpitala? Po kolejną porcję odrzucenia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:20, 01 Lis 2009    Temat postu:

Usłyszała jak ktoś wchodzi do domu. Wytężyła swój słuch. Adam? Pomyślała sobie, ale zaraz sobie uświadomiła, że przecież jest w szpitalu. Z deka się wystraszyła z tego wszystkiego nie zamknęła drzwi na klucz. Kiedy usłyszała znajomy głos odetchnęła trochę, ale zarazem nie potrzebowała towarzystwa, nie chciała. - Nie! - wyjęczała spod kołdry nie przejmując się tym czy ją usłyszy czy też nie. Obróciła się na prawy bok. Podciągnęła sobie kolana pod brodę i zwinęła w kłębek. - Nie mam po co tam jechać... - powiedziała sama do siebie. Czuła się fatalnie. To łóżko na którym tak mogła leżeć cały czas było dla niej zbawienne. Była bez sił, bo skąd miała je brać skoro nic nie jadła. Głodziła się na własne życzenie. Wszystko ją bolało. Była w złej kondycji fizycznej a jeszcze gorszej psychicznej. - Idź sobie... - wyszeptała. - Idź i zostaw mnie w spokoju, wszyscy mnie zostawcie w spokoju... - cicho, ledwo dosłyszalnie zajęczała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:30, 01 Lis 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Że jak? Benjamin nie wiedział czy dobrze dosłyszał wchodząc po schodach. Idź i zostaw mnie w spokoju, wszyscy mnie zostawcie w spokoju? Wywrócił oczami. Stanął pod drzwiami i zapukał delikatnie. Wsunął do środka głowę i obrzucił pomieszczenie w którym był pierwszy raz wzrokiem. Natrafiło ono na coś co znajdowało się pod kołdrą i wyglądało na Marikę. Wszedł do środka i przysiadł na brzegu łóżka. Powinienem sobie dorobić coś z psychologi. Miałbym gdzie nabywać praktyki - Dzień dobry. - powiedział i klepnął kłębek tak gdzie według niego powinno znajdować się ramię Mariki - Co ci się stało? - miał zapytać dlaczego tak szeptała ale ugryzł się w porę w język. Jako normalny człowiek nie mógł tego słyszeć. Nie ściągał z niej kołdry. Pokaże mu się gdy będzie miała ochotę - Powiedź. Czujesz się źle? - miał na myśli samopoczucie fizyczne. Choć i z psychicznym Marika była dziś chyba na bakier.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:23, 01 Lis 2009    Temat postu:

Benjamin nie dawał za wygraną a im bardziej próbował się dowiedzieć co z nią tym bardziej była zmęczona. Kiedy dotknął przez kołdrę jej ramienia cala się spięła. - Zostaw mnie... - powiedziała poważnie już głośniejszym tonem głosu. - Po prostu dajcie mi już spokój, chcę spać. Chcę zasnąć i wcale się nie obudzić. - powiedziała podłamanym głosem. Każdy nerw był u niej napięty do granic możliwości. Sapnęła cicho wyswobodzając się spod kołdry. Ściągnęła ją sobie z twarzy aby móc normalnie oddychać, ale wciąż nie patrzyła na Bena. - Ja chcę tylko po prostu spać... - wyjęczała cicho. Gdyby mu powiedziała, że czuje się źle było by to nie prawdą, ona czuła się krytycznie a Benjamin nic na to nie mógł poradzić. Nie miał dla niej lekarstwa bo takowe póki co nie istniało...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:33, 01 Lis 2009    Temat postu:

- No dobra. - Benjamin widząc jej reakcję zmienił trochę stanowisko - Widzę że na pytanie co jest już trochę za późno. Trudno. Widocznie coś się stało. - powiedział cicho machając lekko dłońmi - Mariko... I tak się dowiem. Jeśli było głośno trzeszczy o tym cały szpital. - podejrzewał że się pokłócili. Musiało tak być skoro ona nie przejawiała najmniejszej chęci spotkania z nim - Powiesz mi ty czy mam się dowiadywać z plotek? - zapytał spoglądając na nią ze spokojem. Podciągnął w górę kolano i oplótł je dłońmi - Co takiego stało się wczoraj po południu? - już teraz mniej więcej wiedział dlaczego Adam spał a Mariki nie było przy jego łóżku. Macie... Zaskakująco podobny sposób radzenia sobie z problemami...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:48, 01 Lis 2009    Temat postu:

Zacisnęła mocno usta w wąską linię. Drażniło ją dosłownie wszystko. Każdy nie potrzebny ruch. I deszcz uderzający o szybę ranił jej uszy, głos Benjamina, jego ruszy, każdy szelest. - Rób co chcesz. - odpowiedziała zobojętniałym głosem. - Nie martw się nie było głośno. - westchnęła cicho. Zacisnęła dłonie w pięści i lekko zadrżała. - Co Ci mam powiedzieć? Nie chce mnie widzieć i tyle. Skoro nie chce ja się nie zamierzam narzucać. - jej głos przeszedł w lekki pisk. - Po prostu nie chce... - co raz bardziej cichł. Nie miała siły mówić? A może nie chciała. Sprawiało jej to jedynie dodatkowy ból. - Kazał mi wyjść. Jechać do domu. Jestem mu ciężarem taka jest prawda. Zostaw mnie proszę.... - jej głos drżał jak by się miała zaraz znów rozpłakać. Wolała sobie cierpieć w spokoju sama z dala od innych. - Chcę spać... - powtórzyła to po raz kolejny. Nie czuła się na siłach. Robiło jej się niedobrze. Świat wirował w głowie. Przymknęła umęczone powieki i starała odciąć od całego jak dla niej szarego, bez kompletnych barw i sensu świata...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:09, 01 Lis 2009    Temat postu:

- Nie zrobię nic póki tego nie chcesz. - powiedział cicho patrząc na załamaną kobietę. Im dłużej jej słuchał tym bardziej rozszerzały mu się oczy. Wpadł jej w słowo - On nie może nie chcieć cię widzieć... Przecież to tak jakbym ja nie chciał wiedzieć Sobhian a to przecież nierealne. - uśmiechnął się do kobiety - Nie mógł powiedzieć że nie chce cię widzieć... Jest jaki jest ale tego się po nim nie spodziewam. - pokiwał głową pewny swego. Wierzył w osąd Sobhian i tego się trzymał. Nie mógł kazać wynosić się Marice tak po prostu. To nie realne! - Pomyśl... - poprosił ją jeszcze cichszym tonem. Nie chciał jej drażnić bardziej a widział jej reakcję - Nie mógł tego powiedzieć... - miał szczerą nadzieję że się nie myli - Zapewne chciał... Chciał czegoś innego. Zacznijmy raz jeszcze. Mam ci przetłumaczyć punkt widzenia mężczyzny? - Ben roześmiał się. Obserwował ich spotkania i podejrzewał od co chodzi, lub o co może chodzić - Więc twój ukochamy Adam... - zrobił stosowną pauzę - Zachowuje się tak jak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna. - rozłożył dłonie - Może trochę opacznie rozumie pojecie miłości... Ale... Daj mi dokończyć. Wyobrażam to sobie tak... - zerknął na Marikę - On chory, ty chora i w ciąży. Dla niego jasnym jest kto cierpi bardziej. Ma świadomość tego jak postąpił. Ty kobieta kochająca, miłosierna matka upierasz się by zostać. On natomiast, dbający o ciebie, przyszły mąż każe wracać do domu, prawda? No to ty oczywiście obstajesz przy swoim nie.... - dedukcja szła mu dość opornie ale Marika nie zgłaszała sprzeciwu więc tak musiało być - Macie takie charaktery że nie znosicie jak narzuca się wam cokolwiek. Więc on... - tu zastanowił się głęboko - Pewnie najpierw prosi, później znając jego żąda... I teraz wracamy do jego opacznego rozumowania. On woli byś ty jego znienawidziła niż truła się w szpitalu i nie dochodziła do zdrowia. Zrozum, on jest taki... - nie wiedział jakiego słowa użyć - porąbany... - dokończył z cichym chichotem - Poza tym napewno uważa że tobie będzie lepiej jeśli nie będziesz go oglądać. Bo wie że cię zawiódł. Czyż to nie proste? - zakończył patrząc na Marikę z uśmiechem. Był w lekkim szoku w tym co sobie teraz uzmysłowił. Ale jak daleko on może się w tym posunąć?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Benjamin dnia Nie 17:39, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:40, 02 Lis 2009    Temat postu:

- Nie bardzo... - odpowiedziała machinalnie po wysłuchaniu jego bardzo długiego monologu w którym ani razu mu nie przeszkadzała. Zresztą czy miała siły aby się z nim spierać? Odpowiedź brzmi nie. Nie, nie miała siły, bardzo chciała wierzyć w to, ze tak właśnie jest, ale szło jej to opornie. Ona widziała to w innym świetle. Może wywodziło się z tego, że zamykała się w sobie? A może dlatego, że tak kochała Adama a jego słowa ją bardzo zabolały. W zasadzie to jedno wiązało się z drugim. W obu przypadkach uważała się za zranioną. - Oczywiście zrobił tak jak mówisz. Oczywiście... - zajęczała cicho. Nie wierzyła w to. Nie dopuszczała do siebie takich myśli. Ona jedynie widziała przed sobą Adama, który wcale nie patrzył na nią. Słyszała wciąż jego słowa, które tak często odtwarzała w swoim umyśle mówiące aby wyszła. Tak po prostu... - I po co mam tam jechać? Hm... Nie chce mnie widzieć wyraźnie to zaznaczył. Nie chce.... - założyła sobie ręce na głowę lekko zaciskając dłonie na włosach. Nabrała kilka głębszych oddechów powietrza w płuca. W końcu obróciła się w stronę Benjamina leżąc bez ładu. Było jej to obojętne. Jej twarz, a przede wszystkim oczy wyrażały całkowite cierpienie jakie przechodziła i czuła. - Wiesz jak to boli? Jak się czuje człowiek, który darzy kogoś miłością, a ta druga osoba mówi Ci, ze masz jechać do domu, że masz wyjść tak po prostu? Czy ja to robiłam dla siebie? Nie robiłam to wszystko dla niego. Rozumiem martwił się bo jestem w ciąży i chora ok, ale.... - przymknęła znów udręczone powieki. - ... Ja go kocham, tak pierwszy raz kogokolwiek kocham. On jest mi tak pokrewną duszą, jak moja druga połowa ciała, ja to dla niego robiłam, poświęcając się całkowicie. Czy jest w tym coś złego, że go kocham? Że martwię się o niego? Ty również byś się martwił o Sobhian. Nie możesz tego teraz powiedzieć bo nie jesteś w takiej sytuacji, ale gdybyś był? Tak właśnie by było. Postąpiłbyś tak samo jak ja. Nie można mnie za to winić. Nie można... - jej palce u rąk mocno zadrżały. Jej ciało drżało, nie z zimna, ale z nerwów. Z tęsknoty. Tak tęskniła za nim i to bardzo. Z miłości i z całego cierpienia jakie przechodziła....

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 0:44, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:01, 02 Lis 2009    Temat postu:

- Ty mnie wcale nie słuchasz. - Benjamin powiedział pochylając się ku niej i klepiąc delikatnie jej czoło - Do was to jak grochem o ścianę, wiesz? Ja rozumiem. - westchnął - Zranił, obraził.... Cały Adam. Powiedział ci ze nie chce cię widzieć? Wy... - zajęczał bo nie wiedział jak jej to klarowniej wytłumaczyć. Wstał i zaczął krążyć po sypialni. Wystarczyły jego trzy długie kroki a już musiał zawracać. Stanął w miejscu spojrzał na kobietę śledzącą jego ruchy i pokręcił głową. Skrzyżował ramiona na piersi i zagryzł wargę. Boże jak jej powiedzieć że ma za narzeczonego skończonego idiotę a sama nie da sobie przetłumaczyć rzeczy oczywistych? Chciał być dobry i dla niego i dla niej a teraz nie umiał z tego wybrnąć - Adam robi i postępuje tak jak dyktuje mu serce. Wie że nie wyzdrowiejesz póki będziesz z nim w szpitalu. Odesłał cię do domu za cenę swej samotności. - poparzył na Marikę zastanawiając się czy go rozumie. Dla niego było to proste. Nie umiał tego jedynie wytłumaczyć jasno i zwięźle - Nie każ mi go bronić... - jęknął opierając się o ramę łóżka - Bo tego nie robię. Ja tylko staram się wytłumaczyć... - skapitulował. Uśmiechnął się do Mariki szerzej - Ubieraj się. Chcesz go zobaczyć. - puścił do niej oko - Tęsknisz. On zapewne nie mniej a chcę by ten szpital jeszcze trochę postał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:16, 02 Lis 2009    Temat postu:

Wywróciła oczami. Benjamin chyba nie do końca zdawał sobie sprawy z kim tak na prawdę ma do czynienia. Marika była taka uparta, że jeżeli sobie coś przybrała do głowy to bardzo trudno było jej to wytłumaczyć i zmienić tok jej myślenia. - Tęsknię za nim, to prawda i pomimo tego wszystkiego nie potrafię tego ukryć. - westchnęła ciężko. Co mogła zrobić. Benjamin za cholerę nie miał zamiaru popuścić skoro jej to wszystko wałkował. Odrzuciła od siebie kołdrę i wstała na słabych nogach. Trzymając się ramy łóżka i ciężko dysząc odbiła się i podeszła do szafy. - Wybacz, odwróć się lub wyjdź muszę się ubrać. - Była osłabiona. Przeraźliwie jej zaburczało w brzuchu, ale zignorowała to. Nie chciała jeść. Kiedy Ben wyszedł za drzwi otworzyła szafę i poczęła wygrzebywać rzeczy, które kolejno wciągała na siebie. Po kilku minutach zawołała słabym głosem. - Już. Ubrałam się. Jeszcze tylko... - Nie dokończyła. Chwyciła szczotkę do włosów i poczęła czesać swoje gęste, bujne loki. - No dobrze. Koniec, możemy jechać. Mam nadzieję, że jest tak jak mówisz, jeżeli nie znienawidzę was obojga. Żadne z was mnie więcej nie zobaczy. - powiedziała poważnym tonem głosu. Gdyby Adam jej powiedział, że nie chce jej widzieć nie wytrzymałaby tego. Serce by jej pękło. Odeszłaby na zawsze. Nie ważne w jaki sposób, ale tak właśnie by zrobiła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benjamin
Pół-wampir



Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 1625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:28, 02 Lis 2009    Temat postu:

Benjamin wyprostował i wziął pod boki - I tak ma być. Ja wiem... Oboje jesteście... On jeszcze gorszy ale... W końcu się kochacie, prawda? - wzruszył ramionami - Coś was musi do siebie ciągnąć. Osobiście nie wytrzymałbym z nim... Z resztą pewnie podzielił się z tobą opinia na mój temat... - wyszedł tak jak poprosiła i oparł się o poręcz schodów zerkając w dół, na korytarz. Spojrzał na zegarek. Jeśli przedtem był spóźniony to teraz już chyba nie miał po co tam jechać. Mimo tego ciągle się uśmiechał. Był szczęśliwy że udało mu się wyciągnąć Marikę z łóżka. Jakoś to sobie ułożą... Pocieszał sam siebie. Wszedł znów do sypialni i przysiadł na szafie - Może byś coś zjadła co? Powiedź a przygotuję ci kanapki. - zaczął troskliwym tonem. Wystarczyło że u siebie rano wysłuchał burczenia. Na jej groźbę uniósł wysoko brew - Proszę bardzo. Ja nadaje się do wszystkiego. Od kochania do nienawidzenia. Pełny zakres emocji. Róbcie co chcecie. - jednak nie mógł ich zrozumieć. Wstał i zszedł na dół.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:42, 02 Lis 2009    Temat postu:

Ignorowała to co mówił Benjamin na temat Adama. Nie miała ani siły ani tym bardziej ochoty się z nim kłócić. Chciała się jak najszybciej znaleźć w szpitalu obok Adama. Chciała aby to co mówił Ben było prawdą. Chciała w to wszystko wierzyć, aby to wszystko było głupim snem i znów mogła go dotknąć, pocałować, przytulić i usłyszeć jego głos. Aby powiedział, że jest najważniejsza, że kocha i tęsknił równie mocno co ona. Tego pragnęła z całego serca. - Nie mam apetytu... - wydukała swoją standardową formułkę choć ssało ją po żołądku jak cholera, ale nie miała czasu jeść. Było to dla niej stratą czasu, wolała już jechać i być przy nim. Wyszła z sypialni zamykając za sobą drzwi. Trzymając się kurczowo poręczy poczęła schodzić na dół. Miała lekkie mroczki przed oczami, ale ukryła przed Benjaminem ten fakt. Była głupia, bo zaniedbywała się. - Jedźmy już... - wydukała cicho stając u dołu i zakładając na siebie buty i kurtkę...

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 1:44, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:46, 02 Lis 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Wysłuchała spokojnie Grace. Weszła do sypialni otwierając drzwi. Podeszła do łóżka i zwyczajnie się na nim położyła. Była tak okropnie zmęczona, a każdy jej nerw był przez to napięty do granic możliwości. - Chyba Adam tak na prawdę nie dojrzał do małżeństwa skoro jego problemy wciąż pozostają jego problemami a nie naszymi problemami. Sama powiedziałaś ucieczka nie jest niczym dobrym. To nie rozwiąże jego problemów. Zresztą już nie ważne... - westchnęła przymykając lekko powieki. Czuwała. Leżała bezwładnie na łóżku nie ruszając się. - On mnie kolejny raz okłamał Grace. Złamał daną mi obietnicę nie pierwszy raz. Wybaczyłam mu bo rzeczą ludzką jest wybaczać. Jednak teraz... - otworzyła szeroko oczy, które tak bardzo ją szczypały z braku snu. - Nie wiem czy potrafię mu kolejny raz wybaczyć. Po prostu mam już tego dość. Jestem tym wszystkim zmęczona. To nadwyrężyło moje siły ponad wszystko. Jestem w czwartym miesiącu ciąży a zaniedbywałam się na rzecz Adama byle tylko mu pomóc. Przez to wszystko straciłam apetyt. Od trzech dni nic nie jadłam i nie zjem bo nie mam ochoty póki co. Jeździłam do szpitala, byłam przy nim starałam się pomóc i opiekować jak tylko się da. Starałam się aby czuł to, że jestem, ze może na mnie liczyć. A on tak po prosto to wszystko odrzucił. Wyjechał zostawiając mi głupi list. Myślał, ze co będę z tego powodu szczęśliwa? Że będę czekać na niego z otwartymi ramionami? Mylił się. Bardzo się mylił. Stracił to co z tak wielkim trudem uzyskał. Nikt z nas nie jest doskonały, ale są jakieś granice przyzwoitości. Powiedź jak ja mam mu zaufać? Skąd będę miała ta pewność, ze gdy będziemy małżeństwem za jakiś czas znów nie strzeli mu coś do głowy i nie wyjedzie tym razem na stałe? Nikt mi tego nie zagwarantuje a ja muszę teraz przede wszystkim myśleć o moim dziecku. To ono teraz jest dla mnie najważniejsze. To koniec... - mówiła rozżalonym głosem. Wylewała przed Grace cały ból jaki się kotłował w niej. - Nie musicie skakać nade mną. Poradzę sobie. Dziś wieczorem mnie tu już nie będzie wracam do siebie tam o. - wskazała palcem na sąsiedni dom. - Tam jest mój dom i tam wracam. Jeżeli Ben chce mnie odwiedzić to niech tam puka. Poza tym nie musi. Ma swoją rodzinę i to niech nią się zaopiekuje a nie mną. Dam sobie radę. - naciągnęła na siebie kołdrę zwijając się w kłębek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Pon 21:47, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 02 Lis 2009    Temat postu:

/ Korytarz

Grace wyciągnęła wieszak z szafy. Rozejrzała się po pokoju. Nie miała za bardzo gdzie tego powiesić. Przyczepiła worek do wieszaka a wieszak zaczepiła o firanę. Wężyk wisiał dość prosto na co lekarz kazał jej zwrócić uwagę. Popatrzyła na Marikę ściągając usta. Przysiadła w fotelu i wyprostowała obolałe po jeździe nogi. Złożyła dłonie na podołku - Myślisz że to jego pierwszy raz? - zapytała rozglądając się po pomieszczeniu - Myślałaś że od zawsze był takim... Dość... - szukała właściwego słowa - ułożonym mężczyzną? Nie raz go szukałam, jednego razu odstawiła go do domu policja. - pokiwała głową z uśmiechem na to wspomnienie - Zawsze uciekał gdy coś go przerastało. Ale kiedy wracał rozwiązywał problem. Sam bez niczyjej pomocy. Co do kłamstwa... - Jakiego kłamstwa? O tym jej Benjamin nie wspomniał - Znając go zrobił to dla ciebie. W jego rozumieniu. Psychika mego syna jest prosta jak drut. Wystarczy mieć klucz i wszystko da się zrozumieć. Zostawił list? Masz się z czego cieszyć. - prychnęła cicho - Mnie witało rano puste łóżko. Nie liczy napewno na wyrozumiałość. Nie jest aż tak naiwny. Wie co zrobił. Sekretarka... Boi się rozmowy, bo wie jak idiotycznie postąpił. - tłumaczyła jej wszystko na spokojnie doskonale bawiąc się przy wytykaniu jego głupoty i błędów młodości - To nie jest koniec. Gdyby to był koniec... Gdybyś była dla niego byle kim nie postępowałby tak. Powiedziałby ci to prosto w twarz. Wiesz o tym dobrze. - wykrzywiła lekko usta - Początek... Zacznie od nowa. Podniesie się i nie zrobi podobnej rzeczy po raz drugi. - spojrzała na okno - To ty z nim mieszkasz czy nie? - zapytała zdezorientowana - Nie zostaniesz tu? Z resztą... Też bym nie została.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:22, 02 Lis 2009    Temat postu:

- To Twój syn znasz go dobrze. Ja go poznałam w dość dziwnych okolicznościach. Nie pałaliśmy do siebie chęcią. Ba wręcz gdyby się dało oboje na wzajem byśmy się pozabijali. Tak było na początku przez jakiś czas. Później kiedy zaszłam w ciążę tak po prostu bezinteresownie mi pomógł. Sam z siebie ie jestem mu za to wdzięczna z całego serca. - Wysłuchała opowieści Grace o wybrykach Adama. - Zapewne nie. Znając charakter Adama to nie był jego pierwszy raz i nie wierzę, że ostatni. Taki ma charakter. Pogubił się. Przykro mi ja również. Pewnych rzeczy jednak nie da się naprawić. I on doskonale o tym wie. Podjął najgłupszą z decyzji jakie można tylko podjąć. - Mówiła do kobiety unosząc lekko głowę w górę. Oczy same jej się zamykały. Musiała odpocząć i nabrać sił. - Mieszkaliśmy. W zasadzie Adam tego bardzo chciał, nie powiem ja też, ale to było. Wracam do siebie. Nie wytrzymam tutaj. To miejsce kojarzy mi się z bólem i cierpieniem. - odpowiedziała poważnie. Dla niej to w pewien sposób było skończone choć tak bardzo pragnęła aby było inaczej. Pomimo wszystko wciąż kochała Adama. I gdyby tylko teraz wrócił wziął ją w ramiona i zapewnił, że wszystko będzie w porządku, że już nigdy tego nie zrobi ii że ją kocha wybaczyłaby mu, ale jego nie było. Okłamywała Grace, Benjamina i siebie. Była rozdarta między miłością do Adama a brakiem zaufania do niego co jeszcze bardziej ją przygnębiało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:35, 02 Lis 2009    Temat postu:

- Och to też nie nowość. - Grace zaśmiała się cicho i odchyliła w tył - Zdziwiłabym się gdybyś powiedziała że zapałał do ciebie sympatią od pierwszego wejrzenia. - wstała czemu towarzyszył trzask w stawach. Podeszła i usiadła obok niej na łóżku. Tą kobietę coś łączyło z jej synem. Teraz to powoli się rozpadało a Grace tego żałowała. Poprawiła jej kołdrę matczynym gestem. Okryła Marikę dokładniej widząc że prawie śpi - Nie każę wam naprawiać.. Nie każe zaczynać od nowa. Proszę... Ciebie. Jego nie mogę bo go nie ma. Nie odrzucaj go z tego powodu. Ja musiałbym tak postąpić jakieś piętnaście lat temu, a mimo wszystko go kocham. Syn idiota... Cóż. Nie zawsze wszystko się udaje. - uśmiechnęła się - A teraz... Chcesz coś zjeść? - sprawę mieszkania pozostawiła bez komentarza. Postąpiłaby podobnie - Ugotować coś ci? Nie wiem... Rosołu? To będzie najlepsze. Ciepły, rozgrzeje cię. - przekrzywiła głowę w bok pytając ją o zgodę - Zanim go przyrządzę ty się zdrzemniesz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:56, 02 Lis 2009    Temat postu:

- Ja go nie odrzucam z tego powodu. To on swoim postępkiem póki co odrzucił mnie. I ciężko jest żyć z taką myślą tym bardziej jeżeli tak mocno się kogoś kocha i zależy na nim. To ciężki, nieznośny ciężar do udźwignięcia. Nie wiem czy dam radę. Muszę tylko trochę odpocząć. Jestem taka zmęczona. - powiedziała słabym głosem. Ledwo już co kontaktowała. - Nie trzeba. Dziękuję za troskę, ale nie musisz się niepotrzebnie nadwyrężać. To ja powinnam ugościć Ciebie, a nie Ty skakać wokół mnie. Tylko nie mam teraz siły tak, czuję się tak okropnie zmęczona. - powtórzyła to po raz kolejny. - I... -- chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyła. Zapadła w sen. Jej ciało przestało reagować na bodźce zewnętrzne. Musiała po tych wszystkich emocjach i szarży porządnie się wyspać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:04, 02 Lis 2009    Temat postu:

Pokręciła lekko głową i wstała. Spojrzała na kroplówkę. Była w połowie. Potarła zmartwioną twarz. Była już zbyt zmęczona życiem by znosić wyskoki syna. Chciała siedzieć w swoim mieszkaniu i rozwiązywać krzyżówki, a nie wysłuchiwać tego co znów wymyślił. Chciała zasnąć tak jak Marika. Wstała bardzo wcześnie rano by być tu na czas. Jak narazie... Ja jestem u swego syna więc też mam nijakie prawo do lodówki. Zostawiła śpiącą kobietę samą i zeszła do kuchni. Marika potrzebowała zastrzyku energii a najlepszy na to był rosół. Sama coś bym zjadła...

/ Kuchnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:17, 03 Lis 2009    Temat postu:

/ Kuchnia

Wspięła się na górę i uchyliła sobie drzwi ruchem biodra. Weszła do środka i postawiła talerze na ławie. Marika spała więc narazie jej nie budziła. Chwyciła łyżkę i obserwując ją zaczęła jeść rosół. Ciepło wpływające do żołądka od razu polepszyło jej nastrój. Zrobiło jej się lżej a problemy które przed nią wyrosły nie stawały się takie straszne. Obrzuciła wzrokiem sypialnię. Jednak zamierza tu osiąść na stałe... Widziała to po urządzeniu pomieszczenia. Nie było podróżnej torby na wierzchu. Grace myślała że sprzeda ten dom po tym jak rozstał się z tą czarnowłosą, której imienia nawet nie pamiętała. Widać nie... Z resztą... Teraz ma dla kogo tu być. Znów zerknęła na Marikę i uniosła łyżkę do ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:33, 03 Lis 2009    Temat postu:

Spała bardzo niespokojnie co jakiś czas rzucając się na łóżku przez nawiedzające ją ponure wizje snów. Po jakimś czasie obudziła zrywając się do siadu. Ukryła sobie twarz w dłoniach i cicho zajęczała. Miała tak okropny sen, że nawet nie chciała tego pamiętać. Kiedy to się w końcu skończy? Pomyślała przerażona bo przed jej oczami wciąż stał jej obraz snu sprzed kilku minut. Przetarła sobie poszarzałą twarz i przeczesała palcami swoje włosy. Spojrzała nieprzytomnie na Grace. - Długo spałam? Przepraszam nawet nie wiem kiedy mi się usnęło. - powiedziała usprawiedliwiając się. Ponownie padła wykończona na łóżko. Zamiast odpocząć czuła się jeszcze gorzej zmęczona. Nie potrafiła w tym domu zaznać spokoju. Wszystko jej się kojarzyło z Adamem.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Wto 0:33, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:44, 03 Lis 2009    Temat postu:

Patrzyła ze spokojem jak przewraca się na łóżku. Nie śmiała jej budzić - Uważaj na igłę... - powiedziała kiedy Marika zaczęła wiercić się niespokojnie - Nie długo. Jak widzisz jeszcze nie skończyłam. Masz... - odłożyła swój talerz i wzięła ten uszykowany dla niej. Usiadła na łóżku i podała jej łyżkę. Położyła talerz ostrożnie na swoim kolanie i przytrzymała do dłońmi - Smacznego. - powiedziała uśmiechając się do Mariki - Zjedź bo ten wasz lekarz mnie zabije. Bardzo miły z niego człowiek. - zauważyła by jakoś odciągnąć Marikę od rozmyślań nad postępkiem Adama - Długo się znacie? - zerknęła na kroplówkę. Zdziwiła się że ubyło z niej tyle płynu pod jej nieobecność.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:08, 03 Lis 2009    Temat postu:

Wzięła od niej talerz uważając aby nie rozlać rosołu na pościel. - Dziękuję to bardzo miło z Twojej strony. - powiedziała kiwając jej głową. Wsadziła łyżkę do talerza. - Benjamin. Tak jest bardzo miły sympatyczny, przyjacielski i pomocny. Lubię go. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć i to chyba najbardziej optymistyczna i pogodna osoba jaką znam. - uśmiechnęła się blado do Grace. - W zasadzie to niezbyt długo. Adam chyba dłużej kiedyś mieli ze sobą styczność ja od niedawna. Jak by to powiedzieć... - zastanowiła się. Popatrzyła na Grace. - On i jego dziewczyna znaleźli mnie w parku nieprzytomną kiedy zachorowałam ostatnio. Szłam akurat do szpitala no cóż po drodze na moje nieszczęście spotkałam po drodze ojca mego dziecka. Za do spoliczkowałam go porządnie bo sobie zasłużył. Mógł obrażać mnie, ale nie pozwolę by obrażał Adama. Oni mnie przynieśli do domu. Później przyszedł Adam i przeraził się ich widokiem najwidoczniej wcześniejsze okoliczności nie były sprzyjające. Strach go obleciał, że coś mi się stało. Jednak okazało się, że to tylko zapalenie płuc. Tak ich w zasadzie poznałam. Adam niezbyt przepada za Benem, raczej stara się go tolerować i zaakceptować, ale jak powiedział denerwuje go jego wiecznie uśmiechnięta twarz. - wzruszyła ociupinkę ramionami. - Jest dobry, pomógł mi. Starała się pomóc Adamowi, ale jak to Adam niezbyt chętny. Zawsze po swojemu. - pochyliła głowę lekko w dół. Nabrała na łyżkę odrobinę makaronu i rosołu a następnie wsadziła to sobie do buzi. Wolno żuła w końcu przełykając to co ma w buzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:23, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Spoliczkowałaś ojca swego dziecka? - odchyliła się lekko w tył i drgnęła zaskoczona. W jej czasach było to nie do pomyślenia - Gratulacje. - pierwszy raz Marika mogła u Grace usłyszeć tak entuzjastyczny ton. Historię jej omdleń były jej prywatną sprawą. Nie pytała. Ogólnie Grace dziś pytała mało. Widząc w jakim stanie jest Marika nie męczyła jej dodatkowo. Grace poprawiła rękawy satynowej czerwonej bluzki jaką miała na sobie - Adam nikogo nie lubi. A przynajmniej tak zawsze sie wydaje. Musi go szanować jeśli... No dopuszcza cię do niego. Gdyby wyczuł w nim coś co by go martwiło nie rozmawiałbyś z nim. Czerpiesz z tego przyjemność a to go zadowala. Zawsze robił po swojemu. Inni dołem a on górą. - wzruszyła ramionami - Dziwak... - Swoją droga... Ciekawe gdzie pojechał... Z Mariką nie będzie tego wałkować - Czwarty miesiąc. - wskazała na jej brzuch - Prawie po tobie nie widać. Musisz zacząć w końcu o siebie dbać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:38, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Tak spoliczkowałam. Dostał ode mnie w twarz, dałam się sprowokować. To co mówił, podniosło mi to ciśnienie, ale i tak dostało mi się za to od Adama. Powiedział, że powinnam go ominąć, nie denerwować się bo to nie ma sensu a on i tak ma to przecież gdzieś. Zabronił mi z nim rozmawiać i mam go omijać szerokim łukiem - powiedziała poważnie przypominając sobie jak Adam wtedy jej to tłumaczył dobitnie. - No właśnie na przykład Adam dla mnie jest bardzo miły zawsze się uśmiecha żartuje i tak ogólnie jest pogodny jednak nikt mi w to nie wierzy w zasadzie to się nie dziwię skoro inni znali go z tej odmiennej gorszej strony to to co ja mówiłam wydawało im się abstrakcyjnością. Nie mam o to do nikogo żalu. Adam potrzebuje czasu aby kogokolwiek dopuścić do siebie. Pamiętam kiedy to się zaczęło gdy dowiedziałam się o ciąży wpadłam w furię aż wstyd przyznać zdemolowałam cały salon wybiłam dwa okna to było takie głupie i szczeniackie jednak on przyszedł w zasadzie po tabletki bo go głowa bolała i wtedy się dowiedział i jak by coś całkowicie diametralnie się między nami zmieniło. On poczuł, hm, trudno to wyjaśnić Adam chyba od dawna marzył o dziecku i poczuł się jak ojciec. Nieświadomie, ale lgnął do mnie i odwrotnie i to nas połączyła. - Marika pierwszy raz uśmiechnęła się tak szeroko wspominając o tym. To był dla niej piękny okres czasu. Kiedy powróciła świadomość, że jego już nie ma ponownie przestała się uśmiechać. - Tak wiem, muszę zadbać o siebie. Ostatnio to trochę zaniechałam. Mamusia się weźmie za siebie i zaczniesz rosnąć prawda moje kochane maleństwo. - jedną dłonią przytrzymała talerz a drugą zaś pogłaskała się czule po brzuszku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:04, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Mój syn czasem mówi rozsądnie. Nie warto się tym przejmować Mariko. W tym wypadku ma stuprocentową rację. - pokiwała głową zdumiona jego rezolutnością - Dla niego nie liczy się opinia innych. Często i moja sie nie liczyła więc wiem co mówię. - słowa Mariki przynosiły jej jednak same nowości na temat potomka. Nie znała go takiego jakim ona. Adam chyba od dawna marzył o dziecku i poczuł się jak ojciec? Grace rozchyliła lekko usta ale opanowała się natychmiast. Zamrugała kilkakrotnie by się uspokoić. Czekała aż Marika zje, myśląc nad tym co mówiła. To wy... Jesteście razem? Zmarszczyła lekko brwi. I o to postanowiła nie pytać. Zauważyła że uśmiech znikł z jej twarzy - Nie smuć się. W rodzinie potrzebny jest ktoś radosny. - powiedziała zagarniając włosy za ucho - Nasza familia to od pokoleń sami ponuracy. Nie będzie źle. Zobaczysz. Wróci nim się obejrzysz. - zapewniła załamaną kobietę - On zawsze wraca. Jest jak bumerang. - uśmiechnęła się lekko - I zawsze wraca lepszy. - przeżywała wiele razy to co teraz Marika, ale nie mogła powiedzieć dość. Był jej synem i zawsze mu wybaczała. Nie miała wyjścia - Mam nadzieję że wszystko w porządku. Chodzisz do lekarza, tak? - ciągnęła dalej za język - Bierzesz kwas i wszystkie inne witaminy? Nie możesz się w tym wypadku zaniedbywać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:31, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Ja się już nie przejmuję. Aaron to kobieciarz o czym przekonałam się dużo później, ale dość o nim. - kolejna porcja makaronu wylądowała w jej ustach. Na chwilę zamilkła aby to przełknąć. - Tak? Nie wiem. Sama nie wiem jak to wyniknie. Muszę to wszystko przemyśleć i sobie poukładać w głowie. Trochę to za dużo jak dla mnie. - zwiesiła głowę. Póki co potrzebowała odpoczynku i czasu na wszystko. - Tak biorę. Muszę przecież to dla dziecka najważniejsze. Teraz muszę o nie zadbać. Za niedługo mam wizytę u lekarza niebawem mam nadzieję się dowiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka. Chcę, wciąż chcę dać mu na imię Adam Junior oczywiście jeżeli będzie to chłopiec. Wszystko się jeszcze okaże podczas następnego usg jakie lekarz mi wykona. - wszystko o czym wspominała wciąż wiązało się z Adamem i przypominało jej o nim. Była od niego pod tym względem uzależniona. Chciała bardzo wierzyć w to co mówiła Grace, ale było jej okropnie ciężko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grace
Człowiek



Dołączył: 27 Kwi 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:40, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Adam Junior? - Grace przekrzywiła głową - Dlaczego tak? Przecież to niedorzeczne. - roześmiała się głośno i nie mogła przestać - Jest tyle ładnych imion... Co nie znaczy że Adam nie jest ładne. Sama mu tak dałam bo mi przypadło do gustu, ale... Z resztą o co ja pytam... On nie jest jego ojcem więc jak najbardziej... Jest to odpowiednie. - powiedziała już kiedy otarła łezki z oczu - A jeśli dziewczynka? - zapytała zaciekawiona jakie imię wybrała gdyby miała córkę - Myślałaś nad tym czy wierzysz że to będzie jednak chłopiec? Ja przez całą ciążę ponoć nosiłam w sobie dziewczynkę... Dopiero w ostatnim miesiącu okazało się że nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:01, 03 Lis 2009    Temat postu:

- Tak właśnie Adam Junior. Robisz podobną reakcję kiedy Adam pierwszy raz usłyszał o tym imieniu. Również pytał dlaczego akurat takie. To mu powiedziałam bo mi się podoba i już. I tak już zostało. - leciutki uśmiech rozjaśnił jej twarz. - Dziewczynka nie wiem nie zastanawiałam się. Mam przeczucie, że to będzie jednak chłopiec. Dlatego właśnie obstaję przy męskim imieniu. Kiedy się dowiem dokładnie w razie jakiś zmian wtedy będę nad tym myśleć. Tak Adam nie jest jego ojcem, ale kocha je jak swoje własne. - powiedziała spokojnie. W ciszy jaka zapanowała w pokoju dokończyła spokojnie jeść rosół. Po kilku minutach odstawiła pusty talerz na szafce. - Zostaw umyję później jak wstanę z łóżka. - powiedziała przemęczonym głosem. Nabrała kilka głębszych oddechów. - Dziękuję Grace, jesteś... - spojrzała na nią łagodnie. - Dobra bez wątpienia. Pomimo tego co sądzi Adam to dbasz o niego i kochasz na swój sposób bo wciąż jesteś jego matką. My dzieci nie zawsze to doceniamy. - poklepała ją delikatnie po ręce. Była jej wdzięczna za towarzystwo. - Jesteś zmęczona? Może chciałabyś odpocząć bo zapewne przebyłaś bardzo długą podróż. - popatrzyła na nią znacząco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 8 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin