Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna

Sypialnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:24, 06 Sty 2012    Temat postu:

/ Korytarz

Odłożył płyty na ławę i usiadł ciężko w fotelu patrząc na Marikę, która uparcie broniła swego i sprawiała wrażenie takiej która nie do końca wie co mogło jej grozić. Przesunął dłonią po podłokietniku a jego brwi ciągle były ściągnięte przez co bruzdy na czole zrobiły się głębsze a cała twarz sprawiała wrażenie postarzałej o kilka lat. Przycisnął zaciśniętą w pięść dłoń do ust powstrzymując się od tego by nie wszcząć kolejnej dzisiejszego dnia kłótni - Nie, nie zabronię ci. - wyszeptał - Jednak nie zachowuj się lekkomyślnie. Mogłaś się poślizgnąć, zachwiać, spaść. Mariko... Doskonale wiesz, że nie chcę cię w jakikolwiek sposób ograniczać, ale przyjmij do wiadomości że teraz sama musisz siebie ograniczyć bynajmniej jeśli chodzi o aktywność fizyczną. Ile tutaj wchodziłaś? Zaczęłaś kiedy zamknąłem za sobą drzwi? - zapytał rozczapierzając palce i unosząc przy tym ramiona w górę - Przecież powiedziałem że szybko wrócę. Marii... - jęknął i pokręcił przecząco głową stwierdzając że prawdopodobnie nie przemówi jej do rozsądku bo podobnie jak on, ona też wie swoje. Wskazał na swoje zdobycze i powiedział cicho - Przyniosłem ci jakieś filmy. Możesz wybrać i obejrzeć to co ci się spodoba. Chociaż w to wątpię, ale... Może Chris wpadnie wieczorem. Zaprosiłem go. - dodał na końcu kłamiąc niepotrzebnie, a bynajmniej przedstawiając lekko skrzywioną wersję ich rozmowy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 20:26, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:50, 06 Sty 2012    Temat postu:

Wyprostowała się poprawiając na łóżku. Jej dłonie spoczęły na udach. W żadnym stopniu nie chodziło jej o to aby się kłócić z Adamem. Było to ostatnim czego jej trzeba było. - Adam, wiem o tym doskonale. - westchnęła cicho zwracając twarz w jego stronę i lustrując jego sylwetkę. W jej oczach ćmił się jakiś płomyk. Lekko się szkliły, ale w żadnym wypadku nie było to spowodowane płaczem lub tez aby miało do tego dojść. - Myślałam o tym, uwierz myślałam zanim zaczęłam tutaj wchodzić. Zdaje sobie sprawę z tego co mi groziło, ale nic takiego się nie stało. - lekko masowała sobie dłoń by czymkolwiek zająć swoje dłonie. Nie miała w rzeczywistości co z nimi robić. Zerknęła w stronę syna, który spał i znów przeniosła swój wzrok na Adama. Wzruszyła ramionami. Głowa ją bolała niemiłosiernie. Czuła pulsujący ucisk w okolicy potylicy. Skrzywiła się lekko. - Tak. Wiem. I wiem co powiesz to może zaszkodzić i mnie i dzieciom. - przybrała zmartwiony wyraz twarzy. Pochyliła się nieznacznie w dół. Łokciami podpierała się na nogach, a na dłoniach zwiesiła głowę. - Nie od razu. - powiedziała zgodnie z prawdą. - Chwilę później. Długo, stanowczo długo. Myślisz, że łatwo było tutaj wejść. Na pewno nie. Wiem, że jest to lekkomyślne z mojej strony i jak Cię to pocieszy w jakikolwiek to nie zrobię tego więcej. Choć wątpię w to byś mi uwierzył. - wymruczała cicho. Tak była prawda. No cóż musiała się do tego przyzwyczaić. - Adam, nie chodzi mi o to by się z Tobą kłócić, rozumiesz? Mam dość tej ciągłej napiętej sytuacji jaka jest między nami. To nie moja wina, że miałam wypadek i niczego nie pamiętam. Nie chciałam tego. I nie prosiłam się o to. Jest, jak jest. Ale jeżeli tak dalej pójdzie to uwierz nie wytrzymam tego psychicznie. To tyle. - Wiedziała, że potrzeba im na to wszystko czasu, ale jeżeli ta atmosfer będzie się zagęszczać, to żadnemu z nich wcale to nie pomoże w żaden sposób. - Dziękuje, na pewno coś wybiorę. I z chęcią obejrzę. - uśmiechnęła się lekko. - Chris? Ach Twój brat. W porządku. W końcu go poznam. - Może to będzie jakąś odskocznią od przebywania jedynie razem w domu. Choć w sumie wcale na to nie narzekała. Miała wrażenie, że stała się jakimś odludkiem. I wcale jej to nie przeszkadzało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:29, 06 Sty 2012    Temat postu:

Mężczyzna westchnął i potarł kąciku oczu zastanawiając się jak długi będzie ten dzień i czemu jeszcze przyjdzie mu sprostać. Myślałaś i co? Przestałaś nagle jakby schody odebrały ci rozum? Strasznie drażniły go tłumaczenia jakich udzielała. Wszystko to było takie dziecinne, takie błahe. Czuł jakby trafił do domowego przedszkola i był jedynym który nie potrafi się w nic bawić choć wszyscy inni łapią w czym rzecz. Był za stary, zbyt powściągliwy, zbyt nerwowy. Nie nadawał się. Wstał i podszedł do Mariki kucając przy niej. Ujął jej dłonie w swoje i potarł delikatne kłykcie kciukami - Mogę wszystko zrozumieć. - mruknął stwierdzając że dalsza rozmowa na ten temat nie będzie miała sensu. Jakiegokolwiek sensu - Proszę cię tylko, nie rób więcej tego sama. Dość już się należałaś i dość nacierpiałaś. - ciągnął dalej uparcie wpatrując się w twarz kobiety i nie przejmując się tym ze ona od jego wzroku ucieka. Nie wychodziło mu po złości, to spróbował po dobroci. Nie wiedział co zrobi skoro i to nie zadziała - Tak, to mnie pocieszy. Bo dotąd każda obietnica jaką mi złożyłaś została spełniona. - powiedział podkreślając ostatnie słowo - Nie mam powodów by ci nie ufać. Proszę tylko... - powtórzył - Byś zaczęła korzystać w takich przypadkach z mojej pomocy. I nie robiła wszystkiego sama pokazując jak bardzo niezależna jesteś. Bo teraz jesteś bardziej zależna niż ci się wydaje. - wstał na równe nogi i przysiadł obok Mariki na łóżku słuchając jej dalszych tłumaczeń. Uśmiechnął się blado i zaprzeczył - Nie obwiniam cię za nic. Taka po prostu jest sytuacja. - mruknął godząc się z nią i stwierdzając że to tłumaczenie jest nader uniwersalne. Przez to i nadużywane - Bywam tyranem, to fakt. Mogę ci się wydawać specyficznie nadopiekuńczy. Może ci się wydawać że w jakiś sposób cię niewolę, nie pozwalam na zbyt wiele. W porządku Mariko. To stały repertuar pretensji pod moim adresem. Pamiętaj jednak, że ja tak się o ciebie troszczę. Bo nie potrafię inaczej. - na tym urwał sądząc że powiedział jej już dostatecznie dużo i albo Marika się z tym oswoi albo dalej będzie go uważała za swojego strażnika więziennego. Sięgnął po płyty i podał jej by przejrzała tytuły i przestała się gryźć - Nie wiedziałem co wybrać, więc wziąłem co miał. -nie poruszył tematu swego brata. Prawdopodobnie nie chciał by wspomnienie ich rozmowy zostało zmiecione przez masę innych, mniej miłych wspomnień.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:09, 06 Sty 2012    Temat postu:

Może i faktycznie popełniła błąd. W zasadzie to Adam nie wiele różnił się od Mariki charakterami. Marice też zdarzało być się popędliwą. A wszystko po to aby sobie coś udowodnić, a mogła za to zapłacić słono. Nie przemyślała tego dokładnie, po prostu zaczęła działać. Dlaczego? Bo była zbyt dumna aby prosić Adama o pomoc? Bo powiedział jej kilka gorzkich słów? Może dlatego. Nie chciała się nad tym rozwodzić. Popatrzyła na ich dłonie, a później na twarz męża. Nie chciała uciekać wzrokiem. To w niczym nie pomagała. Zresztą Adam sam powiedział, że jeżeli będzie to robić z umiarem to nic się nie stanie. Starała się uśmiechnąć, ale średnio jej wyszło. Kiwnęła głową na jego słowa. - W porządku. Na prawdę jak mówiłam nie zrobię tego więcej. Racja nacierpiałam się. W żadnym wypadku nie chciałabym wrócić do szpitala. - To by ją przeraziło. - Przeprasza, nie chciałam Cię zdenerwować swoim zachowaniem. - zamrugała kilkakrotnie powiekami. - Postaram się. Nie chce po prostu Ci ciągle ciążyć. - co mogła więcej powiedzieć. Tak właśnie było. Nie lubiła się czuć jak coś zbytecznego. - Nie, tego nie powiedziałam. - pokręciła głową na boki kiedy jej mąż zasiadł koło niej. Nie użyła przecież takich słów. - Nie powiedziałam, że mnie więzisz. To nie tak. Wiem, że jesteś nadopiekuńczy, to znaczy opiekujesz się w taki sposób. Rozumiem. I wciąż staram się przyzwyczaić do Twojego charakteru. Do Twoich zachowań. Dla mnie to nowa sytuacja. Potrzebuję troszkę czasu aby to wszystko ogarnąć. Nie robię nic na przekór Tobie. I nie chcę wywoływać między nami spięć. - Przeglądała powoli płyty odkładając co rusz któreś za siebie. Nie potrafiła się zdecydować. Wzięła jedno z pudełek obracając je w tył i czytając opis. Uniosła głowę w górę i spojrzała na męża. - Zrozumiałam. I postaram się na prawdę do tego przyzwyczaić. - kiwnęła głową powracając do czytania opisu, ale po chwili kolejne pudełko powędrowała za nią. - Będziesz oglądał ze mną? - zapytała nie wiedząc czy Adam nie ma innych planów. Różnie mogło być. Nie będzie go do niczego przymuszać. - Cieszę się, że sobie coś wyjaśniliśmy. To pozwoli nam zapobiec na przyszłość takim sytuacjom jak i wielu innym. - Marika będzie musiała zwrócić szczególniejszą uwagę na to aby więcej dbać o siebie. Nie ze względu na nią samą, ale na dzieci. - Tak w ogóle, będę musiała sprawdzić kiedy mam kontrolę u lekarza. Nie pamiętam czy robiłam badania przed wypadkiem czy nie. - Powinna to mieć zapisane chyba w notesiku, a przynajmniej tak się jej wydawało. - Gdyby trzeba było pojedziesz ze mną? - zapytała, bo raczej taksówką czy czymś podobnym nie było by jej dobrze tam podróżować. - Jak nie będziesz chciał to zrozumiem. - W sumie to prosiła go o pomoc. Akurat tego nie chciała zaniedbać w żadnym wypadku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:32, 06 Sty 2012    Temat postu:

Oboje popełniali błędy. Ciągle. I będą je dalej popełniać. To się nie zmieni. Teraz wydawały się nie do przeskoczenia, ale kiedyś kiedy Marika była w pełni sił warczeli na siebie jednocześnie wiedząc że tak oboje chcą bo żadne nie ustąpi. I oboje się na to godzili. Teraz kiedy kobieta miała problem z pamięcią wszystko było dla niej inne i pewnie nienormalne. Sytuacja jednak wcale od normy nie odbiegała, wydawała się tylko dziwna - Nie szkodzi. - powiedział zastanawiając się które to dziś już kłamstwo - Po prostu chciałaś zobaczyć Juniora. - chciał już przestać o tym rozmawiać. Chciał by jego mózg odpoczął od rozwiązywania piętrzących się problemów i nieporozumień - Nie ciążysz. Chyba zwyczajnie lubię mieć cię na oku. - stwierdził wpół żartobliwie i to przynajmniej było szczerą prawdą. Położył dłoń na ramieniu kobiety i klepnął delikatnie - W porządku. Nie mówmy już o tym. Ja... Ja też się postaram. - zobligował się mając nadzieję że nie zrobi się z tego nic nie warte pustosłowie co w jego wykonaniu mogło być całkiem prawdopodobne. Wielokrotnie mu się zdarzało i nie mógł temu zaprzeczyć, choć zawsze mógł się usprawiedliwić że wybiera mniejsze zło, czy większe dobro w zależności co lepiej zabrzmi - Jeśli chcesz to jak najbardziej. Mały i tak niedługo wstanie, więc może nie potowarzyszę ci ramię w ramię, ale będę gdzieś obok. - powiedział zerkając na łóżeczko w którym spał ich syn, powód dla którego Marika tutaj przyszła. Adam wsparł się bokiem o wezgłowie łóżka i wyciągnął nogi uważając by nie kopnąć przy tym Mariki. W tej dziwnej, półleżącej pozycji starał się przypomnieć harmonogram jej wizyt, ale nie potrafił bo nie było go obok niej przed wypadkiem, więc mógł coś przeoczyć - Dla wszelkiej pewności możesz zapisać się na kontrolę. - poradził uznając to za dobre rozwiązanie - Przecież cie przyjmą. I będziesz spokojniejsza. Jasne, że pojadę. Zawsze z tobą jeździłem. - powiedział jakby było to sprawą oczywistą. Dla kogoś kto pamiętał.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 22:37, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:03, 06 Sty 2012    Temat postu:

To w ich przypadku nieuniknione. Mogą się zapewniać o prawdomówności, ale prędzej czy później któreś z nich w końcu popełni jakiś błąd i posunie się do kłamstwa, taka właśnie była specyfika ich związku, czasem dla dobra drugiej osoby naginali prawdę, choć w ich przypadku to raczej Adam tego bardziej używał niż ona, ale sama świętą nie była. Tacy już byli i już. Dla innych może ich związek mógł się wydawać czymś abstrakcyjnym, ale dla nich to chleb powszedni i coś normalnego. Prawda jest taka, ze przy sobie mogli w miarę poczuć się swobodnie. Nie narażając się na dodatkowy osąd, bo w gruncie rzeczy rozumieli się. Marika czasem się wściekała, ale to bardziej o to, że Adam decyduje za nią nawet tego nie omawiając z nią. Poza tym gdyby się nie kłócili nudno by im było. Każde z nich miało o czym później rozmyślać, ale nie potrafili na dłuższą metę przebywać z dala od siebie. - Chciałam i nie mówmy o tym więcej. - W tym temacie raczej powiedzieli sobie już wszystko. Nie trzeba było roztrząsać tego na nowo. Było to nader zbyteczne. - Na oku tak? - roześmiała się cicho nie komentując tego. Tak już między nimi było, a choć Marika mogła zaprzeczać to potrzebowała pomocy. I musiała się nauczyć o nią prosić. Nie chodziło o to by była całkowicie uległą, ale o to aby nie była zbyt dumna bo to ją do niczego dobrego nie zaprowadzi. - Dobrze, po protu myślę, że skoro mieszkamy pod jednym dachem, to możemy postarać się w miarę aby atmosfera nie była wciąż napięta. Jeżeli będziemy w miarę się dogadywać to wszystko będzie w porządku. Koniec. - Nie chciała więcej wracać do tego tematu, Adam jej coś obiecał, ona jemu i wszystko w temacie. Powróciła do werterowania pudełek nie mogąc wciąż się zdecydować. Podrapała się lekko po głowie jak by stała przed nie lada trudnym wyborem. - Tak, co raz bardziej jest skory do chodzenia, za niedługo to biegać trzeba będzie za nim. A jak zacznie mówić... - machnęła dłonią lekko się uśmiechając. W sumie nie mogła się tego doczekać. Odłożyła pudełka z płytami na bok z zamiarem, późniejszego im się przyjrzeniu. - Z tego co pamiętam to w torebce chyba miałam notes. Zajrzę później tam i zobaczę czy nic nie jest zanotowane. Jak nie będzie to wtedy zadzwonię do lekarza i zapiszę się na wizytę. - To było najrozsądniejsze rozwiązanie. Nie chciała niczego przeoczyć. Lub mieć poczucie, że nie sprawdziła dokładnie. - No to fajnie. - odpowiedziała dość optymistyczniej na wieść, że się zgodził. Nie wiedziała jak było wcześniej, ale teraz już wie. Po woli dowiadywała się kolejnych faktów z jej życia. - Mogłabym mieć też później do Ciebie jedną prośbę? Chodzi o nasz ślubny album. Chciałabym go wieczorem obejrzeć, może to mi pomoże coś sobie przypomnieć. - Chciała zobaczyć czy jeśli zobaczy ich zdjęcia to napłyną jakieś wspomnienia. I tak ogólnie chciała sobie pooglądać jak wyglądali.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:26, 06 Sty 2012    Temat postu:

Przesunął dłonią po twarzy i spojrzał na Marikę przez linię palców widząc jak śmieje się z jego słów. Zamknął oczy i wywrócił nimi choć na jego usta wypełzł nieśmiały uśmieszek zadowolenia, bo przyjemniej oglądało się Marikę rozluźnioną i roześmianą niż spiętą i nerwową. Sam Adam wyglądał na swobodniejszego. Nie musiał już tak zważać na swoje słowa, mógł się odprężyć - Nic w tym złego. - mruknął pod nosem przyglądając się szczebelkom łóżeczka starając się unikać swojego odbicia w ciemnym ekranie telewizora. Wrócił pamięcią do chwil kiedy Marika była przeszczęśliwa gdy Adam był obok niej i nie zamierzał się ruszyć dalej niż do spożywczaka naprzeciw kamienicy. To były bardzo dobre czasy. Burzliwe jak każde, ale bardzo dobre - To głowy będą nas boleć. - wtrącił zamykając oczy. Wyglądał na takiego który przymierzał się do drzemki choć wiedział że teraz drzemka będzie jego marzeniem dostępnym dopiero późnym wieczorem, kiedy to przeistoczy się w sen. Zajrzysz jak ci tą torebka przyniosę. Daj spokój, zrobisz to jutro. Adam ułożył sobie poduszkę pod głową i odetchnął głęboko korzystając z każdej chwili spokoju jaka była mu dana. Nie potrwało to jednak długo. Uchylił jedna powiekę a później drugą i spojrzał na profil Mariki jakby niedowierzając temu o co prosi. Nasze co? Skojarzył jednak fakty a jego wzrok powędrował ku jednej z szaf. Adam patrzył na nią tak jakby spoczywała w niej bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem - Może chcesz go już teraz? - zapytał wiedząc że od tego pomysłu raczej jej nie odwiedzie. Aż coś mu się przekręciło w żołądku. Jak dla niego tego albumu nie było. Nie znosił zdjęć na których został uwieczniony.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pią 23:29, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:52, 06 Sty 2012    Temat postu:

Wszystko wyglądało tak jak miało wyglądać, a przynajmniej na razie. O wiele lepiej rozmawiało się kiedy panował między nimi spokój. Jej ból głowy jeżeli była już o tym mowa też trochę zelżał, choć nie ustąpił całkowicie, ale nie będzie się na to uskarżać. Po co było psuć tak dobrą chwilę. Poza tym czuła się dobrze. Nic jej nie dolegało pomijając fakt złamanej nogi i potłuczonych żeber, ale nie odczuwała żadnej z nich. Weszła na temat ich syna i ogólnie dzieci. - Tak? A co dopiero powiesz jak będzie trójka? Głowy nam popękają. - zaśmiała się. Nie mogło być tak źle. Ludzie radzili sobie z o wiele większą gromadą to i oni sobie poradzą. Zostało im kilka miesięcy do tego czasu, ale pewnie jak zwykle szybko przelecą i nim się obejrzą ich dzieci będą na świecie. Tak zawsze jest niby to mówi się, że tyle czasu, a później nim się człowiek obejrzy przychodzi rozwiązanie. Marika była ciekawa czy to dziewczynki czy chłopcy. - Tak w ogóle, co chciałbyś kolejnych synów czy córki? A może być i jedno i drugie. - tego jeszcze nie wiedzieli. Na rozmowę na temat imion było za wcześnie jeszcze. - Pewnie jak każdy facet masz jakieś zdanie na ten temat? - chciała je po prostu poznać. W końcu jak by nie było Adam zostanie prawdziwym ojcem. Pomijając fakt juniora, który nie był jego prawdziwym synem nie z jego krwi, ale to się nie liczyło, bo był dla niego jak normalny ojciec i jemu nie robiło to różnicy, sam jej to powiedział. - Nie. - Nie wiedziała czy dla Adama to jakiś problem, bo patrząc na niego to niezbyt mu się to uśmiechało i nie mogła odgadnąć skąd taka reakcja. Poczęła się zastanawiać, czy na tych zdjęciach jest coś takiego czego nie chciałby aby oglądała? A może jej się po prostu wydawało. - Wieczorem. Obejrzę je wieczorem. Teraz nie trzeba. Później Ci o tym przypomnę, dobrze? - zerknęła na niego. Wyglądał na wyczerpanego. W sumie nie dziwiła mu się, miał cały dom na głowie. Też by się czuła w takiej sytuacji. - Zmęczony? - zapytała bardziej niż stwierdziła. Jeżeli chciał mógł się zdrzemnąć choć kilka minut. Posiedziałaby sobie w ciszy nim ich syn wstanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:15, 07 Sty 2012    Temat postu:

Czarnowłosy uśmiechnął się szerzej teraz już wcale tego nie kryjąc - Wtedy kupię stopery do uszu. - stwierdził jeszcze nie chcąc sobie tego wyobrażać. Narazie miał dość na głowie i osoby Mariki oraz Juniora wypełniały sukcesywnie cały jego czas. Chwilami chciał zwyczajnie usiąść i nic nie robić. Ucieszyłoby go nawet zwyczajne patrzenie w ścianę byle się nie ruszać i móc przestać myśleć na jakieś dziesięć minut. Wtedy ktoś mógłby pomyśleć za niego. Adam wstrzymał na moment oddech co wskazywało na to ze analizuje za i przeciw. Kiedy znów odetchnął miał już gotową odpowiedź dla swojej żony. Bezstronną, taką która powinna ją zadowolić - Ucieszę się z tego co się urodzi. Ważne by obyło się bez komplikacji i tym podobnych. Ważne by były zdrowe. To czy będą w niebieskich czy różowych ciuszkach jest mi bez różnicy. - wyjaśnił dyplomatycznie w gruncie rzeczy stwierdzając że to naprawdę nieistotne. Ważne było to co powiedział. Dobre zdrowie dzieci i ich matki - Chciałabyś dziewczynkę? - nie tyle zapytał co stwierdził podejrzewając że pewnie każda kobieta gdzieś w głębi siebie chce mieć taką małą żywą laleczkę którą można czesać, przebierać i zabawiać bez końca - W porządku. Tylko przypomnij. Bo inaczej nie zobaczysz ich zbyt szybko, chyba że tam sięgniesz w co wątpię. - szafa w której był album była częściowo niedostępna z powodu łóżeczka. Marika z nogą w gipsie i pękniętymi zebrami nie miała szans się tak wyciągnąć by go sięgnąć. Adam zamknął oczy zadowolony ze ten temat został odroczony na kilka godzin - Tak. - wyznał krótko stwierdzając że to wybitnie impertynenckie pytanie z jej strony. Pytanie na które odpowiedź była wiadoma. Był chyba jednak tak zmęczony, ze nie miał sił się na Marikę zezłościć - Wybrałaś już coś? - zapytał by przestała go dręczyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:48, 07 Sty 2012    Temat postu:

- Jakiś Ty cwany. - dźgnęła go palcem w korpus. Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny z miną mówiącą ' ja mam rączki tutaj'. - To ja sobie kupię nauszniki. - Parsknęła śmiechem po chwili starając się spoważnieć. Nabrała kilka głębszych oddechów łapiąc się za bok, bo coś ją zakuło. Wstrzymała oddech, a gdy przeszło wypuściła je z małym świstem. Jeszcze w pełni nie doszła do siebie i czasem pod tym względem zapominała się. Otrząsnęła się prostując się, a kości kręgosłupa poczęły jej lekko strzelać jedna po drugiej. Ta poza ją męczyła. Zawierciła się na łóżku próbując się wygodniej usadowić. Myśląc nad odpowiedzią Adama jakoś przeczuwała, ze tak odpowie. - Podejrzewałam, że takiej mi odpowiedzi udzielisz. Zazwyczaj mówi się, że najważniejsze aby dzieci były zdrowe, nie ważne co będzie. - Tak, nie pomyliła się, poza tym jej mąż miał rację najważniejsze aby dzieci były zdrowe i silne. I żadna krzywda im się nie działa. - Spokojnie, nie zakładajmy od razu, że będą komplikacje. Wszystko mam nadzieję będzie w porządku. - Na razie o tym nie chciała myśleć. Jeszcze przyjdzie na to czas. - Czy chciałabym? Nie wiem. Ucieszę się i z syna i z córki, ale pewnie tak. Chyba większości kobiet marzy o córce. Ale mam takie same zdanie jak Ty, ważne by były zdrowe. - Czy będzie to chłopiec czy dziewczynka nie było ważne i tak przyjdzie na świat, każde z nich będzie kochać ponad wszystko. - Przypomnę później. - kiwnęła głową wciągając się trochę bardziej na łóżko bo tyłek jej ścierpł od tej pozycji. - Przepraszam, nie umiem długo usiedzieć w jednej pozycji. - Nie chciała nadmiernie się ruszać na łóżku by nie wzbudzać dodatkowych falowań czy czegoś takiego. - Odpocznij, posiedzę sobie w ciszy. - Zaproponowała mu zamykając się aby mu nie przeszkadzać więcej. - Nie. Poszukam czegoś, a mną się nie przejmuj. Poczuwam trochę. - wróciła do pudełek po cichu przerzucając kolejne i czytając ich opisy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:19, 07 Sty 2012    Temat postu:

Mężczyzna machnął lekko dłonią jakby odpędzał się od muchy. Chwilami naprawdę wracała do niego. Nie wiedział czy było to związane z aktualną sytuacją, ich luzem i spokojem, czy z tym że Hiszpanka znów się uśmiechała. Była tak cudownie naturalna że Adam był skłonny się zastanowić dlaczego z chęcią poszedł do Chrisa a ją zostawił samą - Od urodzenia. - przyznał siląc się na powagę, bo ewidentnie jego cwaniactwo było sprawą niezmiernie poważną. Nic w tym zabawnego nie było. Zerknął na nią spod półprzymkniętych powiek by zauważyć jak przegina. Przystopowała jednak i Adam udał że nic się nie stało. Nie chciała przecież by robił z igły widły - Ja nie zakładam że będą. - sprostował - Ja po prostu mówię że ich nie chcę. Mniejszych czy większych. Żadnych. - tym bardziej nie ma ochoty na kłótnie które mogły poród przyspieszyć. Chyba zwyczajnie chciał odstawić Marikę do szpitala w terminie, nie zdenerwowaną i z zapasem tego co potrzebne. Nie było to zbyt wiele, nie wymagał od życia cudów. Mężczyzna skinął głową nie widząc potrzeby się odzywać skoro powielałby tylko wypowiedź Mariki. niekiedy zgadzali się ze sobą w pełni. Właśnie tak jak teraz i nikt nie powiedziałby że potrafili być dla siebie tak różni jak jakieś pół godziny temu. Adam zaczynał już tracić powoli kontakt z rzeczywistością choć bronił się przed tym, ale z marnym skutkiem - Połóż... - przesunął dłonią obok siebie - Połóż się. Obejrzymy później. Zostaw je i połóż się tutaj. Odpoczniesz. - zachęcił ją sennym tonem wyciągając w jej kierunku ramię proponując użyczyć go jako marnej jakości poduszki - Przecież z mojej strony nic ci nie grozi. - zapewnił ją wiedząc że nie jest skora do tego by podzielić z nim jedno łóżko - Znałaś mnie z tydzień a już ze mną spałaś. Nie mieliśmy miejsca... - wymruczał przekręcając się na bok mając pewnie na myśli noc którą spędzili w jego mieszkaniu. To ze znali się tydzień było pewnym niedopowiedzeniem, ale to że nie mieli miejsca było już prawdą. Czarne kosmyki opadły mu na oczy i Adam dał się w końcu pokonać zmęczeniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:50, 07 Sty 2012    Temat postu:

Marika pominęła temat cwaniactwa mogąc coś na ten temat powiedzieć, ale ugryzła się w język i w zasadzie nie powiedziała nic. Nie było sensu się nad tym rozwodzić. Weszli na inny temat, który mógł być drażliwy, ale nie robili z tego żadnej sensacji, po prostu dopowiadali sobie pewne rzeczy. - Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. I żadne komplikacje nas nie zaskoczą. - szybko jednak zrezygnowała z ciągnięcia z tego tematu, bo jeszcze nie daj boże zaczęli by się niepotrzebnie denerwować, a po co? Mieli już dość problemów i w żadnym wypadku nie były im potrzebne kolejne. Chciała być po ludzku po prostu pełna wiary, że bez żadnych przeszkód doczeka dziewiątego miesiąca i nic temu nie zaszkodzi. Że w normalnym terminie przyjdzie poród i będzie tak jak to zwykle u kobiet w ciąży bywa. Całe te oczekiwanie, wszystkie sprawy z tym związane. Urządzanie miejsca dla kolejnej dwójki, kupowanie ubranek. Nie potrzebowała wiele do szczęścia. Takie zwykłe przyziemne sprawy, a mogły uszczęśliwić kobietę. Uśmiechnęła się mimowolnie do siebie pod nosem. Obróciła się w stronę Adama namyślając się nad jego propozycją. Nie wiedziała czy ma to zrobić czy tez nie. Nie bała się, że mógłby ją skrzywdzić, oj nie i nie wiedziała skąd mu mogło przyjść to do głowy. Odłożyła filmy na bok. Nic jej nie szkodziło. Przecież byli małżeństwem. - Akurat tego się nie obawiam. - Powiedziała z szczerością. To nie było jej zmartwieniem w tym momencie. Poczęła się powoli gramolić koło niego, co było dla niej dość trudne z uwagi na nogę, ale jakoś dała radę. Położyła swoją głowę na jego ramieniu leżąc cicho. Czuła jak po jej ciele rozchodzi się błogie ciepło. Jak jest jej dobrze? I czuła tak jak by wszystko było na miejscu. Uniosła wysoko brwi kiedy Adam wspomniał o spaniu w jednym łóżku po tygodniu. - W jednym łóżku po tygodniu? - chciała zagwizdać, ale nie zrobiła tego. - Nie próżnowałam. - Jakkolwiek brzmiała jej wypowiedź. Ale raczej nie miało to żadnego związku z kontaktem fizycznym. Skoro zgodziła się na to po tygodniu, to coś musiało nią kierować. Zresztą Adam sam dodał, że nie mieli miejsca. Nie miała go zapytać jak to się stało i w ogóle bo zasnął. Nie przeszkadzała mu. Leżała, po prostu leżała wsłuchując się w miarowy oddech Adama i ich syna. Pogubiła się trochę w tym wszystkim. I musiała znaleźć drogę do wyjścia. Przymknęła umęczone powieki, ale nie mając zamiaru spać. Tym czasem wsłuchiwanie się w ich oddechy stało się monotonne. Marika sama nie wiedziała kiedy jej się przysnęło. Jednak ona miała bardzo czuły i lekki sen. Najmniejszy ruch mógłby spowodować, że się obudzi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:52, 07 Sty 2012    Temat postu:

Otwarli oczy jednocześnie, bo z łóżeczka zaczął dobiegać cichy płacz. Junior się obudził. Adam chciał się zerwać i wstać, ale przystopował by spojrzeć na to co obciążało jego ramię. Zaskoczony wlepił wzrok w Marikę. Nie potrafił skojarzyć czy położyła się obok niego czy nie, ale najwyraźniej zdecydowała skorzystać z propozycji. Zamrugał by pozbyć się spod powiek resztek snu i by otrzeźwieć - Przepraszam, miałem nie spać. - mruknął nawijając bezwolnie na palec kosmyk włosów swojej żony. Puścił je jednak kiedy z łóżeczka płacz się nasilił - Wybacz. - powiedział wyswobadzając ramię. Podsunął jej poduszkę bo najmniejszego sensu nie miało to by Marika wstawała. Junior zapewne coś zje, trzeba go było przewinąć i tak dalej, a to wymagało przemieszczania się w górę i w dół po całym domu. Adam wstał i podszedł do łóżeczka chwytając jego szczebelki. Nie złapał jeszcze pionu. Zacisnął silniej powieki i otwarł je mrużąc zaraz. Pochylił się i złapał Juniora który na moment zamilkł. Zaczął jednak od nowa tylko jakby ciszej - Już...- mruknął uspokajająco jego ojciec. Ja też dopiero co się obudziłem, a nie uskarżam się tak głośno. Uspokój się... Adam odsunął Juniora od siebie i popatrzył na niego przenikliwie. Pokiwał głową jakby się czegoś dowiedział. Zniknęli obaj z czego jeden z nich został wyniesiony przed drugiego. Było słychać jak Adam krząta się w pokoju obok, a później schodzi na dół. Kakofonia płaczu milkła stopniowo, a kiedy znów pojawili się w drzwiach sypialni nie było jej słychać wcale, bo Junior był pochłonięty wypijaniem mleka z butelki. Mężczyzna oparł się o futrynę trzymając pewnie małe dziecko, by mogło się w spokoju najeść. Czarnowłosy zamrugał leniwie i pociągnął nosem sprawiając wrażenie człowieka który nie do końca się wybudził, ale jest na tyle przytomny by wykonać większość swoich zadań, co też robił. Odsunął do usta Juniora butelkę, ale ten zaraz wyciągnął ku niej rączki. Mężczyzna uśmiechnął się krzywo i przeszedł do fotela, w którym mógł przynajmniej wygodnie się rozsiąść. Spojrzał na Marikę i stwierdził - Ty też się zdrzemnęłaś. Pytałaś jeszcze o coś, tak? Nie pamiętam, co to było...?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:38, 08 Sty 2012    Temat postu:

Spało jej się dość smacznie. W zasadzie nie pamiętała kiedy zaznała tak zdrowego i przyjemnego snu od niepamiętnych czasów. Jednak jej sen został przerwany kiedy coś zaczęło kwilić nad jej uchem. Uchyliła rozespane powieki próbując sobie przypomnieć gdzie jest. Rozejrzała się niepewnie, a jej wzrok zatrzymał się na osobie Adama, który jej się przyglądał. Zamrugała kilkakrotnie powiekami próbując sobie wyjaśnić czy to jawa czy też sen. Jednak kiedy Adam ujął w swoją dłoń jeden z kosmyków jej włosów wiedziała, ze to dzieje się na prawdę. Rozleniwiła się. Powiodła wzrokiem w stronę łóżeczka i machinalnie chciała się na równo zerwać z jej mężem, ale coś jej nie pozwoliło. Dopiero chwilę później do jej świadomości doszło, że ma złamaną nogę. Przybrała niezbyt zadowoloną minę. Westchnęła cicho powoli kładąc się znów na łóżku, bo Adam wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie ma potrzeby by wstawała. I tak by wadziła. - Nic się nie stało. - Wychrypiała cicho w poduszkę, którą jej podsunął. Próbowała pozbyć się tej suchości w gardle, która podrażniała jej gardło. Ciężko jej się przez to mówiło. - Nie mam czego Ci wybaczać. Ja też zasnęłam. Oddychaliście tak równo, że było to jak kołysanka i w końcu mnie zmorzyło. - ziewnęła zakrywając sobie usta dłonią. Potarła zaspane powieki powodując czerwoność spojówek. Gdyby teraz ktoś chciał ją zmusić do większego wysiłku fizycznego nie dała by rady. Czuła się słaba. Mogłaby dziś przespać cały, boży dzień, ale raczej nie pozwoli sobie na to. Chciała trochę pobyć z synem i jej mężem. W zasadzie to została sama w pokoju. Nie mogła teraz zejść na dół, a później tutaj wejść. Nie była mu potrzebne w tej chwili. Adam radził sobie świetnie. Marika była dla niego pewna podziwu. Nad tym jaki jest zaradny. Lekko uśmiechnęła się do siebie. Ułożyła się wygodniej na poduszce przymykając powieki, ale w żadnym wypadku nie mając zamiaru spać. Po prostu będzie sobie odpoczywać do momentu powrotu czarnowłosego z młodszym. Podrapała się po ramieniu kiedy poczuła tam niemiłe swędzenie. Kiedy w domu zrobiło się na powrót cicho, a jej mąż powrócił z ich synem i zadał jej pytanie uchyliła powieki przyglądając im się dłuższą chwilę. - Tak, zdrzemnęłam. Zrobiło mi się ciepło i przyjemnie i... - przerwała ukrywając ręką swoje ziewanie. - I zasnęłam. - kiwnęła lekko głową poprawiając się. - Pytałam? O co? - próbowała sobie dłuższą chwilę przypomnieć o czym przed zaśnięciem rozmawiali i po chwili ją oświeciło. - Aha, pamiętam. O łóżku z Tobą. Znaczy się mówiłeś, ze znając się tydzień spaliśmy w jednym łóżku bo nie było miejsca. Pytałam chyba jak to się stało? To znaczy nie o tym miejscu, ale gdzie? I dlaczego razem spaliśmy? I to chyba wszystko. - kąciki jej ust drgnęły przypatrując się Adamowi raz po raz tarła kąciki oczu, z których pociekały małe łezki. Ścierała je raz po raz powodując co raz to większe zaczerwienie oczu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:35, 08 Sty 2012    Temat postu:

- Nie musisz się tłumaczyć. To naturalne. - powiedział próbując pokracznie rozciągnąć lewy bark. Wyglądało to jak jakby próbował się podrapać wykorzystując do tego fotel. Nic z tego nie wyszło i nadal czuł się trochę połamany, a przeciągnąć się nie mógł bo trzymał Juniora - I tak nic się nie stało. - mruknął poprawiając ułożenie ramienia, bo Junior zrobił sobie chwilę przerwy patrząc na mówiącego Adama. Mężczyzna próbował przypomnieć sobie czy tak naprawdę było, ale nie miało to sensu. Skoro Marika pytała, on musiał coś o tym wspomnieć, chyba że zechciała luźno nawiązać do drapania po plecach - Z tym tygodniem to nie do końca słuszne. - zaczął zastanawiając się jak naprawdę było - Choć może...? - mały przyssał się do butelki a Adam pociągnął dalej - Powiedźmy, zostawiając na boku ramy czasowe, że mieliśmy jeszcze jeden łóżkowy epizod przed tym o którym ci wspomniałem. Bo nie mieliśmy miejsca w Nowym Yorku. To znaczy żadne z nas nie chciało by to drugie miało gorzej dlatego też zdecydowaliśmy się na dzielenie jednego łóżka. Przedtem też spaliśmy ze sobą... - Adam zerknął na Marikę chcąc wiedzieć jak przyjmie tą informację - W burdelowej sypialni. Byliśmy na urodzinach twojego kuzyna, w domu publicznym i oboje nie wiedzieliśmy jak to się stało. - wyjaśnił oględnie unosząc wzrok ku sufitowi a każdy mógł się domyślić że chodziło o coś mocniejszego w kieliszku - Bynajmniej przeszło bez większego echa. - z perspektywy czasu tak było - Wtedy oboje poszliśmy w swoje strony. Na jakiś czas.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:14, 08 Sty 2012    Temat postu:

- W porządku. - Każdemu mogło się zdarzyć. Po prostu jak widać potrzebowała zbawiennego snu, który mógłby postawić ją do pionu czy coś takiego. Czuła się jednak bardziej rozleniwiona niż wcześniej. Nie mogła dosłownie przestać ziewać. Buzia raz po raz jej się otwierała i zamykała. - Przepraszam, chyba nie obudziłam się do końca. - Próbowała się otrząsnąć z tego niemiłego uczucia. Obróciła się na plecy poduszkę podkładając sobie pod głowę by miała w miarę wygodne ułożenie i nie sprawiała, że będzie później narzekać na ból w karku. Było to ostatnim czego jej by było potrzeba. - To w końcu po tygodniu czy nie? - Bo już nic nie rozumiała z tego co mówił Adam. Lewa ręka zawędrowała w górę, a po chwili leżała na jej czole jak by starała się okryć oczy przed rażącym słońcem. W tej chwili nie było to jednak możliwe. Zerknęła w stronę męża przypatrując mu się, a później jej oczy ześlizgnęły się na osobę małego ciałka ich syna. Był zapewne porządnie głodny, bo od butelki nie potrafił się praktycznie oderwać na chwilę. Uśmiechnęła się. Sprawiało jej przyjemność patrzenie na niego. Nie wiedziała dlaczego, ale jakaś cząstka niego zawsze była przy Marice. Po wypadku to on jako jedyny dotarł do jej serce rozniecając tam gorący żar. Być może dzieci po prostu miały taki wpływ, ale Marice wydawało się, ze to coś innego, czego określić nie potrafiła. Dowiedziała się gdzie to spali ze sobą i kolejny raz dlaczego. Kiwnęła głową na znak, ze rozumiem. - Uczciwe podejście. - skoro była taka możliwość, to dlaczego ktoś miałby mieć gorzej? Przecież tylko spali nic więcej. Na wzmiankę o tym, ze zdarzyło im się to jeszcze wcześniej uniosła wysoko brwi nie do końca rozumiejąc, a kiedy jej mąż wyjawił jej w jakich okolicznościach się to stało zaczęła się przeraźliwie śmiać. Nie mogła tego opanować. Złapała się za brzuch próbując nabrać powietrza i czując jak zaczynając ją boleć żebra. Zakaszlała łapiąc się za bok i próbując opanować się. Kilka głębszych wdechów pozwoliło jej się mniej więcej doprowadzić do poprzedniego stanu. Usiadła sobie aż z wrażenia. - Żartujesz? - Było to dla niej w tej chwili śmiesznym bo nie potrafiła sobie tego wyobrazić nawet w najśmielszych snach. Ona i burdel? Ogólnie oni w burdelu? Zabawne. - Bogate życie mieliśmy. Włóczenie się po burdelach to nie lada atrakcja. - Odpowiedziała dość żartobliwie. - Tak poważnie, mój kuzyn trudzi się w prowadzeniu domu publicznego? - zmarszczyła lekko czoło patrząc głęboko w oczy męża. - Ciekawą mam rodzinę. - Była zaciekawiona czym jeszcze może ją zaskoczyć, a podejrzewała, ze nie kończyło się tylko na tym. - W swoje strony, dlaczego? Coś się wtedy wydarzyło? Czy tak po prostu? Przepraszam, co raz to bardziej mnie to ciekawi. Bo z tego co mówisz, to wcale nudno nie było. To znaczy nasze losy musiały jakoś się splatać między sobą, skoro tak często gdzieś razem byliśmy. - potarła sobie silnie kark przymykając oczy na moment, a jej oczom ukazała się sypialnia. Czerwona. Marika zamrugała skonsternowana powiekami. Widziała wyraźnie sypialnię i łóżko, na której była rozebłana pościel. I to wszystko. Nie potrafiła niczego więcej dotrzeć. Jedynie ta cała czerwień odcinała się na tle wszystkiego, nie wiedziała czy to kolejna wizja czy tylko jej wyobraźnia. - Powiedź mi, ze tak głupio zapytam, czy ta sypialnia była czerwona? - Musiała się upewnić, czy sobie tego nie wymyśliła czasem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:44, 08 Sty 2012    Temat postu:

- Chcesz to śpij. Możesz iść do drugiego pokoju, albo my zejdziemy na dół. - zaproponował patrząc na ziewającą kobietę ze zrozumieniem. Przy Juniorze nie dało się spać jeśli przebywało się z nim w jednym pokoju - Nie, nie było po tygodniu. - przyznał. Nie potrafił dokładnie policzyć, mógł jedynie podać jakieś okresy w przybliżeniu. Nigdy sobie niczego nie zapisywał ani też nie przykładał zbyt wielkiej wagi do konkretnych dat. Poznał Marikę, bywał z nią, później jakoś się do siebie zbliżyli, zaręczyli i pobrali. Czas płynął - Bardzo. Tym bardziej że i tak mnie przed tym dostatecznie nadwyrężyłaś psychicznie - wbił się w fotel kiedy Marika roześmiała się w głos. Obrzucił rozbawioną kobietę wzrokiem zastanawiając się co też takiego powiedział, bo dla niego nic zabawnego w tym nie było. Spuścił wzrok w dół przypominając sobie z trudem poranne nerwy i naigrywania się Martina i Normana. Dawno to było, bardzo dawno. Z tego powodu sam się uśmiechnął pod nosem - Nie. - powiedział cicho. Nie żartował, przecież brzmiał poważnie, jak zawsze - Nie nazwałbym tego włóczeniem. Po prostu oboje dostaliśmy zaproszenia, a ponieważ nie za bardzo miałaś czym pojechać, skorzystałaś i zabrałaś się ze mną. - Adam przemilczał wyjaśnienie odnośnie braku środka komunikacji Mariki który przecież zawsze miała w zasięgu ręki - Zwykły zbieg okoliczności. - podsumował krótko. Czarnowłosy pokręcił głową - Nie, to Norman. Jego dobry znajomy. Twój kuzyn... - podrapał się pod nosem chcąc ująć to możliwie jak najbardziej neutralnie - Trudni się handlem. - powiedział w końcu by wybrnąć z sytuacji. nie chcesz wiedzieć że w grę wchodzi też handel żywym towarem i narkotykami, prawda? - Nie przepadaliśmy za sobą. Po prostu nie mogliśmy do siebie dopuścić myśli o tym że mogliśmy się ze sobą przespać, ze ogólnie przebywaliśmy ze sobą. - wyjaśnił wcale nie kłamiąc bo wtedy ich stosunki były dalekie od ogólnoludzkiej normy. Nie lubili się. Kropka - Wtedy to był chyba tylko wzajemny pociąg. I nie mogliśmy tego zaakceptować. - Junior skończył a Adam odstawił pustą butelkę na ławę. Posadził dziecko na ramieniu a Junior rozejrzał się po sypialni bystrym wzrokiem. Czarnowłosy uśmiechnął się z dumą i spojrzał na Marikę, która przez moment sprawiała wrażenie nieobecnej - Owszem. - odparł - Dlaczego pytasz? Tak się nazywała, chyba nawet. Czerwona sypialnia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:12, 08 Sty 2012    Temat postu:

- Nie. - pokręciła głową na boki i ani jej się śniło iść spać. Tyle snu ile zaczerpnęła musiało jej wystarczyć, poza tym wymigała się prostą wymówką, do której nie można było się doczepić. - Jak zasnę teraz to co będę robić w nocy? Wyśpię się i będę miała problemy z ponownym zaśnięciem. Wystarczy tego dobrego. - Poza tym na serio mogłaby nie zasnąć w nocy. Wolała jakoś normalnie przesypiać noce, a w dnie normalnie funkcjonować. - Wnioskując po Twoich słowach i mowie o tygodniu chodzi raczej o tydzień w którym mogliśmy ze sobą wytrzymać? I normalnie bytować obok siebie. - Przynajmniej tak jej się właśnie wydawało. Bo jak inaczej mogli to wytłumaczyć? Skoro wcześniej rzekomo się nienawidzili. Ogólnie dla Mariki to było rzeczą niepojętą, te ich stosunki. Byli bardzo pokrętnymi ludźmi. - Czyli głównie pojechaliśmy ze sobą, bo nie miałam czym jechać. Rozumiem. - Mogła przecież równie dobrze wybrać każdy inny środek komunikacji. Adam powiedział coś co jej to wyjaśniło mniej więcej. Pomimo tego, że się nie lubili, to i tak ich ciągnęło do siebie. Ciekawe. - Czyli, że już w tamtym momencie coś musiało być. Znaczy nie mówię o miłości, ale jakiejś tam lekkiej więzi. Bo niby to się nie lubiliśmy, a pomimo to gdzieś tam każde z nas było i wciąż jakoś tak wychodziło, ze wpadło na siebie? Taki powiedźmy zbieg okoliczność, który do końca nim nie był. - Nie chodziło jej o to, ze robili to z premedytacją. Nie, ale raczej o to, że wciąż ich losy jakoś się ze sobą splatały. Bo gdyby dłużej się nad tym zastanowić, to przecież faktycznie nie lubiąc się i czując do siebie niechęć żadne nie przebywało w swoim towarzystwie. Czuła, że za tym kryje się coś więcej,a le nie zadawała na ten temat zbędnych pytań. - Czyli, że nie jest właścicielem? To dobrze. To znaczy ogólnie mi to nie przeszkadza. To nie moja sprawa, kto co robi. - Kobieta mogła wiele zrozumieć i znieść. Być może była na to odporna. Nie mogła określić skąd brało się to przekonanie. - Wiesz to trochę dziwne. To znaczy dziwi mnie to jak to jest. Ludzie się nienawidzą, a później kochają? Nigdy nie zrozumiem motoryki tego działania. - W sumie gdyby nie to nie byli by teraz razem. Zresztą na to składało się wiele czynników zewnętrznych. - Tak, to by mnie nie dziwiło. Jakoś teraz nie czuję potrzeby poszerzania kontaktów międzyludzkich. Dobrze jest jak jest. - wzruszyła ramionami na powrót kładąc się na łóżku i opierając o jego ramę głową. - Od pociągu się zaczęło na małżeństwie się skończyło. Skłonna byłabym powiedzieć, że w końcu było nam to pisane, ale nie z jakimiś tam bajeczkowymi wstawkami. Po prostu tak się miało skończyć i już. - nie rozwodziła się nad tym zbytnio, bo nie było sensu. Skoro w końcu się zaakceptowali to tak musiało być i już. - Jesteśmy małżeństwem czyli, ze musiał być jakiś tam okres przełomowy w naszych relacjach, coś co sprawiło, że zaczęliśmy się akceptować? - Chciała tylko tyle wiedzieć reszta ją nie obchodziła. To przynajmniej w jakimś stopniu ją przybliżało do poznania prawdy o sobie. Obróciła głowę w bok by odpowiedzieć. - Bo ją widzę. - kąciki ust jej drgnęły, ale nie wiadomo czy w uśmiechu czy tak ogólnie. - Czerwona sypialnia, idealna nazwa do tego miejsca. - odrzuciła w tył parę kosmyków włosów, które zaczęły wpadać jej do oczu. - Widziałam tą sypialnię w głowie i łóżko, a na niej porozwalaną pościel na boki. I pytam po to by sobie przyswoić czy to moja chora wyobraźnia czy prawda, to tyle. - wzruszyła ramieniem wygładzając przy okazji dłonią jakiś skrawek pościeli, który się pomiął.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:52, 08 Sty 2012    Temat postu:

Oglądałabyś ten okropny album... Coś zgrzytnęło wewnątrz niego, kiedy sobie przypomniał o co ona go prosiła. Najchętniej dałby go jej już teraz by mieć to wszystko za sobą, bo podejrzewał że bez jego wyjaśnień się nie obejdzie. Nie sprzeciwiał się jej jednak dobrze wiedząc że nie miał najmniejszej szansy zmienić jej postanowień - Dobrze powiedziane. Tak, to był tydzień w którym mogliśmy ze sobą wytrzymać. - wstał i podszedł do łóżka by przysiąść na nim. Junior klapnął obok i ujął w dłonie poszewkę. Po chwili znudzony jednym wyciągnąć rączkę i dotknął matczynego gipsu, a Adam stwierdził - Szkoda ze nie potrafi pisać. Miałabyś na gipsie pierwszy autograf. - pamiętał ten zwyczaj. Dawno, dawno temu kiedy był młody, głupi i chodził do szkoły jakiś chłopak z jego klasy złamał sobie ramię. I prawie wszyscy podpisali się na nim, łącznie w wychowawczynią - Nie, nie wiem... To znaczy może i była w tym więź. - byli do siebie bardzo podobni - Ale wtedy głównie był za to odpowiedzialny alkohol. I to jak tańczyłaś. - dodał spoglądając na Marikę z lekkim uśmiechem. Odchrząknął - Chcesz nazywaj to przeznaczeniem. Ja to nazwę sąsiedztwem. - nie wierzył w brednie o przeznaczeniu które jest zapisane w gwiazdach. Mieszkali obok siebie, byli w podobnym wieku, mieli wspólnych znajomych, w tym miasteczku też trudno było na siebie nie wpaść - Nie, Martin tam tylko mieszka. Norman jest sam, więc chętnie udostępnia pokoje, byle tylko nie przeszkadzać mu w interesie. - tak się Adamowi wydawało. Podwiązka była spora. Dawno jej już nie widział - A mnie nie dziwi. Najlepiej najpierw poznać się od najgorszej strony a dopiero później od tej bardziej pozytywnej. Zaskoczenie jest mniejsze, bo wiesz na co kogo stać.- a ich było stać na wiele - To po prostu jest... Ludzkie. - Adam uśmiechnął się do Mariki. Uwielbiał ją za to że nie była zbyt towarzyska, ze zamykała się w tym wąskim rodzinnym kręgu i to jej w zupełności wystarczyło. Jemu też. W tym zawsze się zgadzali. Mężczyzna wywrócił oczami - Po prostu nikt inny by nas nie chciał. Ty, absolutnie wredna choleryczka... Ja... Cóż, sama wiesz najlepiej. - wzruszył ramionami sprzeciwiając się dla draki Juniorowi. Malec pokazał te kilka ząbków w uśmiechu i bawił się z ojcem - Nie wiem. Po prostu zaczęliśmy się akceptować. Zaszłaś w ciążę. Nie miałaś z kim się tym cieszyć. Chciałaś utopić większość ze swoich pieniędzy w hotelach, a ja miałem wolne mieszkanie. Przyjechałem ci to zaproponować i tak zostałem. Najpierw na dwa dni, a później już na stałe. - tak rysowała się ich historia w dużym uproszczeniu. Mężczyzna uniósł zaskoczony brwi - To świetnie. Tak wyglądała. - wykrztusił patrząc na Hiszpankę - Przypominasz sobie coś jeszcze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:13, 08 Sty 2012    Temat postu:

- No cóż to dobrze, że potrafiliśmy. Lepszy jest wolny wybór od przymusu. - Najwidoczniej oni mieli wolny wybór. Nikt ich do niczego nie zmuszał. I było dobrze tak jak było. Przynajmniej Marika nie narzekała, choć sytuacja teraz nie wyglądała na całkiem najlepszą to i tak starała się aby nią była. Kiedy minie trochę czasu wszystko powinno wrócić do normy. - Jeszcze przyjdzie na to czas. Jak zacznie pisać, to będziesz marzył o chwilach kiedy tego nie robił, gdy nie przyuważysz, a pomaże całą ścianę kredkami. - roześmiała się cicho wyciągając swoją dłoń w stronę syna i z niebywałą czułością gładząc go po ciemnych włoskach. Była tak naturalnie rozluźniona, ze w ogóle nie miała ochoty tego kończyć. Tylko ona, on i ich syn. Nie potrzebowała w tej chwili nikogo więcej. - Tak, jedyny i niepowtarzalny autograf. - uśmiechnęła się w głębi siebie. - A jak tańczyłam? - zapytała patrząc na niego podejrzliwie. Nie wiedziała o co konkretnie mu chodziło. A była bardzo ciekawa. - Może być i tak jak mówisz. To bez znaczenia, skoro wyszło tak jak wyszło. - W zasadzie to nie było by na to dobrego określenia, każde wydawało się błahe do zaistniałej sytuacji. - Nikt nie lubi jak mu się przeszkadza. - zauważyła rezolutnie. Wyciągnęła swoje zgrabne palce w stronę syna aby go przygarnąć na moment do siebie, choć podejrzewała, ze długo by nie usiedział ponieważ był zbyt wszystkiego ciekawy aby przebywać w jednym miejscu więcej niż przez chwilę. - Tak, wiem, ale chodziło mi o to, że wiesz skąd się to bierze? Masz rację oczywiście, że lepiej. Nie ma wtedy zbyt wielu rozczarowań. Pomimo to prawda, ze przeciwieństwa się przyciągają. - odwzajemniła jego uśmiech zaczesując sobie włosy za ucho. Uchwyciła jeden kosmyk w palce chwilę przyglądając się jego odcieniowi. - Czy ja wiem? - Wzruszyła ramionami nie będąc tego pewną. - Tego nie wiemy. A może ktoś by się trafił dla Ciebie godniejszy ode mnie. - zaczepiała go półżartobliwie. Jednak na tą chwilę nie wyobrażała sobie aby coś takiego miało się zdarzyć. To było poza jej świadomością. - Nie wydaje się to czymś nadzwyczajnym. A z drugiej strony to fascynujące. Te nasz relacje oczywiście. Z drugiej strony skoro jesteś moim mężem nie chciałabym innego, bo przynajmniej przy Tobie czuję się bezpieczniej, to znaczy czuję się jak u siebie. - Jakkolwiek to znaczyło. Nie dbała o to w tej chwili. Popatrzyła w zamyśleniu na męża i pokręciła głową na boki. - Nie, niestety nie, tylko to. Czasem zdarza mi się mieć jakieś przebłyski jak teraz, ale to tyle. Nie widzę niczego wyraźnie i wciąż wiele nie wiem. Z czasem mam nadzieję sobie przypomnieć. - Zakończyła nadwyraz optymistycznie. Wierzyła w to, że wróci jej pamięć, a im szybciej tym lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:43, 08 Sty 2012    Temat postu:

- Zainwestuję w farbę która się nie zmywa. Albo w tapetę. - westchnął i położył się, bo już nie musiał tak bardzo zważać na Juniora. Poza tym był tak blisko ze bez problemu zareaguje na każdy jego ruch. Adam przeciągnął w dłoniach ręcznik który miał chwilę temu na ramieniu na wypadek gdyby się komuś ulało - Kiedy wyrośnie, wszystko się zerwie i pomaluje na nowo. - złożył materiał w kostkę i ułożył na brzuchu nakrywając dłońmi. Adam spojrzał w bok na Marikę i prychnął - Ponętnie. - wyjaśnił uważając ze to pytanie poniżej pasa i jej godności. Popatrzył na rozjaśnione radością oczy swojej żony rad że udało mu się jakoś do tego doprowadzić. I wiele wskazywało na to ze ten stan mógł być trwalszy niż kilka minut. Przekręcił się na brzuch i ułożył przed sobą ręcznik wygładzając go machinalnie - Ja mu nie przeszkadzam. - stwierdził Adam zerkając teraz na Juniora niańczonego przez matkę. Ja tylko dostosowuję go do życia. Nie zawsze będzie mógł brać wszystko kiedy tylko zechce. Nie powiedział tego głośno wiedząc że Marika zaraz go zburczy za takie podejście - Nie wiem. Nie jestem psychologiem, ani wytrawnym znawca ludzkich zachowań. Tak jest i już. - stwierdził nie chcąc się nad tym zastanawiać, bo to go wcale nie interesowało. Uniósł lekko brew w górę i zapytał niedowierzajacym tonem - Sądzisz że jesteśmy sobie aż tak przeciwni? - pokręcił przecząco głową i zaczął skubać brzegi ręcznika - To samo mogę powiedzieć ja. Może mogłaś mieć lepszego męża. - stwierdził starając się by nie brzmiało to zgryźliwie a rzeczowo - Nie wiemy Mariko. - mężczyzna usiadł i wybrał pierwszą z brzegu płytę z filmem. Zarzucił ręcznik na ramię i podszedł do telewizora wyciągając krążek z pudełka. Mogli się lenić oglądając coś. Wrócił na łózko z pilotami w dłoni. Skąd wiesz czy byś nie chciała? Nie zapominaj ze wszystko zapomniałaś. Wdusił poszczególne guziki aż na ekranie zaczęły pokazywać się kolorowe obrazki - Jesteś u siebie. - sprostował opierając się o wezgłowie i odkładając piloty na nocna szafkę. Adam skinął głową nie mecząc jej dłużej. Ben mu powiedział, ze trzeba być cierpliwym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:00, 09 Sty 2012    Temat postu:

- To już lepiej... - zastanowiła się przez moment próbując ująć w słowa to co chciała wyjawić. - Poświęcić jedną ze ścian. To znaczy przykleić na nią specjalny papier czy coś, po którym będzie mógł sobie kreślić, ale z zaznaczeniem, że tylko i wyłącznie tam może to robić, a żadna inna ściana się do tego nie nadaje. - Nie chciała mieć pomazanych ścian nawet gdyby miał zrobić to ich syn, bo nie uśmiechało jej się co jakiś czas robić remontu. Kiedy już przyjdzie na to czas zapewne przyjdzie im o tym pomyśleć, a teraz nie musieli za bardzo o to dbać. Jeszcze upłynie trochę czasu nim to się stanie. Uniosła lekko brwi w górę patrząc na męża. - Ponętnie? - odchrząknęła cicho w zwiniętą pięść i po to aby ukryć swój lekki śmiech. Ona nie widziała w tym nic złego. Pytała po prostu, bo nie wiedziała przecież o co mu konkretnie chodziło. Nie czytała mu myśli. - Rozumiem. - spoważniała na moment uspokajając się i zajmując synem, który zaczął ją ciągnąc za pasemko włosów. Skrzywiła się na moment próbując wyplątać swoje włosy z małej rączki juniora, ale on zawzięcie jak by z uporem na przekór niej nie chciał puścić. Mocowała się z nim dobrą chwilę. Westchnęła ciężko odsuwając włosy od jej twarzy, aby mały Adam nie mógł ich dosięgnąć, ale on znalazł sobie nową zabawę. Z nieudolnością i lekko się chwiejąc próbował pełzać po łóżku przytrzymując się jedną dłonią jej uda. Miała go na wyciągnięcie ręki aby w każdej chwili zareagować. - No tak. Głupio pytam. - Czuła się trochę jak małe dziecko. Zadawała niepotrzebnie tyle pytań, ale nic nie potrafiła na to poradzić, jednak przemilczała ten fakt. - Nie. - odpowiedziała naturalnie, nie o to jej chodziło, a nie chciała być zrozumiana opacznie. - Nie myślę, tak mamy wiele wspólnych cech, chodziło mi raczej o to, że pomimo tego każde z nas czymś się różni. Nie wydaje mi się abyśmy w 100% byli identyczni. Nie wytrzymałbyś z własną kopią. Mamy cechy, które są wspólne, ale też takie, którymi się różnimy. - Miała nadzieję, że Adam ją zrozumie, w końcu wyraziła się dostatecznie jasno. Nie było w tym nic zawiłego. Marika nie mówiła po chińsku. - Może i mogłam, może nie. Mam Ciebie. To wystarczy. A skoro się z Tobą związałam, to raczej musiałam tego chcieć bardziej niż czegokolwiek innego. To głupie. Nie ma sensu w zasadzie rozważać jak by mogło być. Najwyraźniej tak miało być i już. Krótką chwilę została sama na łóżko bo jej mąż zajął się filmem. A raczej była to bajka dla starszych dzieci. Pierwsza płyta, którą położyła na samej górze z zamiarem późniejszego jej obejrzenia, ale Adam o to już zadbał. Zaczepiała juniora wciąż zmieniając tor jego wędrówki, co obwieszczał od czasu złoszczeniem się. Uśmiechnęła się pod nosem. Gdy Adam wrócił na zmianę obaj pilnowali małego by nie zrobił sobie krzywdy przy okazji oglądając Madagaskar. Marika dość często się śmiała z zabawnych poczynań zwierząt z ZOO, które chciały uciec, aż w końcu im się udało, a później znalazły się na jakiejś wyspie. Raz po raz ocierała łezki. W czasie seansu w zasadzie mało ze sobą rozmawiali, raczej były to zdawkowe odpowiedzi.Kiedy Marika się śmiała, mały od czasu do czasu przypatrywał jej się zaciekawiony, ale po chwili znów wymyślał jak by to coś spsocić. Zajęło im to trochę czasu, aż w końcu ukazały się napisy końcowe. Kobieta uśmiała się jak nie wiem. Rozluźniła się dzięki temu jeszcze bardziej. W tym momencie usłyszała niezbyt głośne wołanie z dołu. - Adam! - Obracając głowę w stronę drzwi. Ktoś zaczął się wspinać po schodach. Marika podejrzewała, że może być to brat jej męża, ale pewną być nie mogła, aż jej oczom ukazał się dość wysoki blondyn. Przypatrywała się mu dłuższą chwilę, aż w końcu odwróciła wzrok by zająć się synem dla niepoznaki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:32, 09 Sty 2012    Temat postu:

Mężczyzna w milczeniu przecierpiał jakoś te kilkadziesiąt minut. Nie był fanem filmów, bajek tym bardziej. Nic i nikt nie potrafił wzbudzić jego sympatii. Ani matczyna hipopotamica, ani gwiazdorzący na lewo i prawo lew, ani żyrafa hipochondryk, tym bardziej nie pieprznięta zebra. A lemura by wypchał i powiesił na ścianie. Adam zawsze widział negatywy. Nie miał pojęcia co tak śmieszy Marikę, ale starając się jej nie psuć nastroju najzwyczajniej przedrzemał film budząc się jedynie wtedy kiedy kobieta wymagała od niego słowa komentarza. Kiedy stwierdził że można by się w końcu ruszyć i pomyśleć o jakieś kolacji czy choćby przekąsce usłyszał Chrisa. Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem jakby nie do końca wierzył że uprzejmość mogła przynosić aż takie skutki, bo nie potrafił sobie przypomnieć kiedy blondyn gościł u nich ostatnio - Na górze! - zawołał wiedząc że on i tak trafi. Mężczyzna usiadł i obrócił w dłoniach ręcznik który ciągle w nich trzymał. Spojrzał na drzwi akurat wtedy kiedy stanął w nich młody mężczyzna. Adam wstał i przeszedł obok niego rzucając cicho - Jakby co... Jud w Hiszpanii. - minął go i wszedł do pokoju Juniora by rzucić ręcznik na szafkę. Wrócił i stanął za Chrisem opierając się o futrynę i wpychając go tym samym do sypialni. Skinął głową i wskazał na niego kiedy ten się przedstawiał jakby poświadczał Marice jego tożsamość - Jakiego wyboru dokonałeś? - zapytał czarnowłosy zbity z tropu takim oświadczeniem - Siadaj. - wskazał mu fotel a sam zajął swoje miejsce obok żony i dziecka - Friedman się podobał? - pociągnął go za język tym niewinnym pytaniem chcąc wiedzieć jak Christopher się ocenił. Adam zauważył niezdecydowane spojrzenie chłopaka i powściągliwą ciekawość Mariki - Christopher... - zwrócił się do kobiety wskazując dłonią na blondyna - Miał mały dylemat odnośnie studiów i wyboru kierunku. - wyjaśnił sprawnie - Skoro jednak jak powiedział... - spojrzał na niego unosząc lekko brew - Dokonał wyboru, to właśnie powinniśmy się dowiedzieć co też takiego wybrał. Jestem ciekaw. Strzelaj. Tylko, proszę, nie przyczyniaj się do tego że spadnę z łóżka... - Adam uśmiechnął się do Christophera typowym wilczym uśmiechem, który nie był niczym dobrym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:10, 09 Sty 2012    Temat postu:

Kobieta na moment zapomniała o filmie animowanym jaki oglądali skupiając się teraz na rozmowie jaka rzekoma miała się wywiązać. W zasadzie to niewiele wiedziała o co chodzi i zżerała ją ciekawość, ale nie okazywała tego na pierwszy rzut oka będąc bardziej opanowaną. Mały zaczął jej się wyrywać więc się nim zajęła próbując za nim nadążyć, bo zaczął zgrabnie raczkować w kierunku końca łóżka. Tymczasem Chris niezbyt wiele się poruszał. Stał nadal oparty o futrynę gdy Adam go mijał. Posłuchał tego co mówił i kiwnął głową dodając cicho. - Ok. Zrozumiałem. - Jego usta prawie się nie poruszały przy tym. Wyprostował się patrząc na Marikę. Skinęła mu głową. - Miło poznać. Choć nie kojarzę, ale raczej znamy się z wcześniej. Domyślałam się, że jesteś jego bratem, bo Adam napomknął, ze możesz przyjść. - Marika zakończyła spokojnie w zasadzie nie przejawiając większych emocji. Tymczasem wewnątrz siebie próbowała się opanować. Czuła się dziwnie w obecności jak dla niej obcej osoby. Nie widziała wcześniej Chrisa, to był pierwszy raz po wypadku. Adam pchnął młodego wpędzając go tym samym do pokoju. Chłopak postąpił kilka kroków w przód, a później zachęcony do tego zajął miejsce w fotelu wygodnie się w nim rozsiadając. Zrobiło mu się gorąco więc rozpiął zamek bluzy, aby choć trochę się ochłodzić. Marika zwróciła głowę w stronę Chrisa wciąż mu się przypatrując. Starała się ocenić podobieństwo między braćmi. - W sprawie studiów. - zaczął Chris. Kiwnął ponownie głową zabierając znów głos. - Tak, podobał i z przykrością stwierdzę, ze nie jestem tak dobry jak on, jeszcze trochę mi brakuje do tego. - zmarszczył czoło nie wiedząc dlaczego szanowna małżonka jego brata się tak mu przypatruje, ale nie skomentował tego. Uciekł od niej wzrok lekko tym poirytowany i spoczął na osobie Adama z którym w zasadzie prowadził konwersację. - Rozumiem. Studia to ciężka sprawa. - Hiszpanka wtrąciła się na moment do rozmowy po chwili jednak milknąc i dając dojść do głosu młodszemu, który przyszedł zapewne coś obwieścić bratu. Pociągnęła juniora w swoją stronę robiąc to najdelikatniej jak potrafiła. Chris kiedy w końcu się skupił przemówił. - Głęboko to przemyślałem i doszedłem do wniosku, że grać mogę tak czy siak bez szkoły. Oczywiście nie porzucę tego zajęcia, ale stanie się na razie dla mnie mniej ważnym. Myślałem dużo o tym co mówiłeś. I nie chciałbym kiedyś zostać na lodzie więc zmieniłem plany. W zasadzie to wybrałem... - podrapał się lekko po karku opuszczając na moment dłoń i ciągnął dalej. - Studia prawnicze. Kiedyś nad tym myślałem, ale nie byłem pewien czy to się powiedzie. Jednak to jest coś co bym również chciał robić w przyszłości. - Chodziło mu o własną kancelarię prawniczą i własny biznes. Nie chciał być zależny od nikogo. Marika rozdziawiła szeroko usta na moment zastygając w bezruchu, a po chwili je zamknęła nie komentując tego. - Oczywiście jeżeli się dostanę. A różnie bywa. - wzruszył ramieniem jak by się od czegoś odpędzał. Nie dbał o to jak zostanie przyjęty. Już postanowił i kolejny raz nie będzie zmieniać decyzji. Dla niego klamka zapadła. I tyle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:45, 09 Sty 2012    Temat postu:

Adam ujął Juniora i posadził go obok Mariki, by miała go przy sobie i nie musiała za bardzo nadwyrężać się wiecznym łapaniem małego. Wstał i podszedł do łóżeczka skąd wyciągnął znajomego misia. Poruszył nim przed oczami Juniora a ten wyciągnął ochoczo rączki i począł ciągnąć pluszowe ucho. No dalej, dalej... Chcę usłyszeć te powalające wieści... czekał cierpliwie. Miał nadzieję że Chris w sprawach ważnych nie owijał w bawełnę i nie zaczynał się jąkać. Kłótnia szła mu brawurowo, ale Adam nie wiedział jak radzi sobie z resztą - Nie powiedziałem że masz być tak dobry. - stwierdził trochę obłudnie - To typowy technik z ogromną dozą talentu. Musiałbyś chyba grać od takiego. - mruknął wskazując kciukiem na Juniora. Adam przekręcił zegarek na nadgarstku by sprawdzić ileż to czasu zajęło Christopherowi dogłębne przeanalizowanie jego rad. Wyszło na to że jednak jest tą chorągiewką na wietrze i nie potrafi obstawić przy swoim. Jego brak podejrzewał ze gdyby naprawdę się uparł zapomniałby o rozsądku. Nie mógł jednak nic złego powiedzieć ponieważ jak się okazało Chris mierzył jeszcze wyżej niż poprzednio. Adam spojrzał na niego jak na nowonarodzonego - Christopher... - zaczął szorując się za uchem. Zagarnął włosy w tył - Nauka gry na gitarze, choćby taka akademicka jest zapewne niczym w porównaniu ze studiami prawniczymi. To nie jest rok ani dwa. Później masz jeszcze aplikację, staż. I to też nie jest koniec. - czarnowłosy zerknął na Marikę zapewne podzielając jej uczucia - Jednakże... - postanowił go zdopingować grając jakoś rolę tego dobrego brata - To bardzo dobry wybór. - powiedział kiwając głową. Postanowił zadzwonić do Grace i obwieścić jej tą niespodziewaną nowinę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:06, 09 Sty 2012    Temat postu:

Skinieniem głowy Marika podziękowała mężowi za pomoc w poskromieniu tego małego rozrabiaki. Uśmiechnęła się lekko do siebie patrząc to raz na syna, to na męża, a to na jego brata. - Wiem. Nie chodziło mi o to. Po prostu wiesz, zawsze coś może pójść nie tak. Nigdy nie wiadomo. - Czuł, że robi dobrze. Nic nie mogło zmienić jego planów. Chodziło mu głównie o niego samego. O jego osiągnięcia. O to by być dobrym w tym co się robi, a zarazem to lubić. Nic wielkiego, ale też nic prostego. Musiał już teraz o sobie myśleć, o tym co ma robić i jak sprawić by nie być w tym poszkodowanym. Wiedział, że czeka go bardzo trudne wyzwanie. Wiedział też, że będzie ciężko i przypłaci za to nie raz zapewne nerwami, stresem i zgrzytaniem zębów, ale zaciśnie pasa i poradzi sobie. To nie pierwszy raz kiedy zdany był tylko i wyłącznie na siebie. Spojrzał z uwagą na brata, który wyglądał na lekko zakłopotanego, a młody zacisnął usta jak by właśnie szykował się conajmniej do jakiejś batalii, ale okazało się, że nie ma tak źle. - Doskonale wiem co się z tym wiąże. I wiem, że nie będzie to proste. Kilka najbliższych lat będzie ciężkim przeżyciem, ale myślę, ze warto zaryzykować. I poświęcić się temu. Tak, wiem, ze tak zmieniłem zdanie choć wcześniej mówiłem coś innego i obstawił bym przy tamtym, ale są pewne wątpliwości, które każą mi podjąć inne kroki. Mniejsza o to. - machnął dłonią spoglądając na juniora, który bawił się misiem i pochłaniając się tym do reszty. - To dobrze. Miło, że komuś to pasuje. W zasadzie zrobiłbym to i bez waszej aprobaty, ale tak jak jest też jest dobrze. - zakończył dość optymistycznie wbijając się w fotel. - Wezmę na siebie tą odpowiedzialność związaną z tymi studiami, w zasadzie już rozesłałem podanie. Zobaczę czy mi odpowiedzą, a w międzyczasie będę się rozglądał dalej gdyby jednak coś miało nie pójść po mojej myśli. - jego dłoń spoczęła na podłokietniku fotela, na którym siedział. - No cóż pozostaje tylko pogratulować. - Wtrąciła Maika wysłuchując rozmowy braci bez większego zapału. Być może nie zdawała sobie sprawy jakie to ważne dla młodego, ale ona pomimo wszystko niezbyt wiele się zmieniła i być może mniej ją to interesowało. Zresztą to nie był jej brat żeby aż tak bardzo się w to zagłębiać i ekscytować. Poprawiła się na łóżku podsuwając wyżej aby nie tracić zbyt wiele na wygodzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:27, 09 Sty 2012    Temat postu:

Adam zacisnął usta przyglądając się uparcie Chrisowi jakby czekał aż ten powie że żartował. Jakoś nie dowierzał. Nie widział go za biurkiem w dobrze skrojonym garniturze, a już tym bardziej nie potrafił przylepić mu na twarz tego chamskiego uśmieszku jaki widywał u Howarda. Nie potrafił go sobie wyobrazić z nabytą manierą jaką dostrzegał u Amandy kiedy ta z pamięci powoływała się na wybrane paragrafy z kodeksu karnego jakby miała go przed sobą i zwyczajnie czytała piłując przy tym paznokcie. Nie potrafił zobaczyć go jako wykształconego, dorosłego mężczyznę, który naprawdę wie co robi i wie dlaczego to robi - Pewne wątpliwości? - podchwycił Adam chcąc z niego wydusić absolutnie wszystko. Nie miał zamiaru uświadamiać go na przykład w tym że jest kretynem, bo raczej nie był. Chciał tylko wiedzieć co popchnęło go do podjęcia takiej decyzji, bo nie wierzył że jego słowa mogły mieć na Chrisa aż tak zbawienny wpływ. To naprawdę będzie poświęcenie z twojej strony... Słysząc kolejne słowa blondyna Adam zacisnął lekko dłonie. Bardzo nie lubił kiedy się go lekceważyło, nawet mimochodem - Moja aprobata czy tez bezaprobata właśnie skłoniła cię do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Więc nie trwaj w błędnym przekonaniu, że sam możesz wszystko. - syknął doskonale wiedząc że miał świętą rację. Chris mógł sobie wierzyć w swoje możliwości, mógł sobie marzyć o własnej kancelarii, o tym wszystkim czemu zapewne sprosta i co doprowadzi go do bycia świetnym prawnikiem, ale nawet on, nawet Adam kiedy zaczynał musiał się pogodzić z tym, że Grace, która niektóre rzeczy wiedziała lepiej, była dla niego autorytetem. I mógł sobie być outsiderem, mógł wszystko robić sam, ale w dużym stopniu był od matki zależny. I taki sam los czekał Christophera. Ojciec mu nie pomoże, a matka lubiła wszystkich krótko trzymać. A studia jakie sobie wybrał jej młodszy syn nie należały do najtańszych. - Wezmę odpowiedzialność... - czarnowłosy prychnął cicho, ale westchnął i powiedział - Mam nadzieję że dostaniesz jakąś pozytywną odpowiedź. Szkoda by było gdybyś się rozczarował.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam Knight dnia Pon 22:42, 09 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:56, 10 Sty 2012    Temat postu:

A to niby dlaczego? Bo w obecnej chwili Chris wyglądał na gówniarza, bo miał swój styl ubierania, a w garniturze bywał jedynie na zakończeniach i rozpoczęciach roku? To wszystko może się zmienić. Każdy z nich kiedyś musiał się tego nauczyć i dojść do wprawy. Tak samo jak Chris. Praktyka i doświadczenia powodują, ze człowiek umie to co umie. Nie, nie żartował w żadnym wypadku. W obecnej chwili był poważny jak mało kto. To nie żaden kawał. Po co by miał tutaj przychodzić i nabijać się z tego co dotyczyło jego przyszłości? Byłby niepoważny gdyby to zrobi. Westchnął ciężko garbiąc się w fotelu. Opuścił na moment głowę, a gdy ją podniósł spojrzał na brata. - Wątpliwości. - powtórzył głucho lekko oblizując swoje zaschnięte wargi, które zdawały mu się kleić, co nie było miłym uczuciem. - Ponieważ owszem uwielbiam grać i wciąż chciałbym to kontynuować bez wątpienia, ale z drugiej strony szkoła nie nauczy mnie tego czego bym chciał. A jeszcze inną kwestią jest to, że zawsze coś może pójść nie tak. Mogę nie znaleźć odbiorców, mogę nie mieć kontraktu, może mi chociażby rękę uciąć i nie będę grał. Są tysiące mikroskopijnych powodów. Nie chcę zostać na lodzie. Nie chcę nie mieć niczego. Poza tym o byciu prawnikiem myślałem już dawno zanim zacząłem grać, ale w zasadzie zeszło to na dalszy plan. - wzruszył ramionami czując się dość zakłopotany. Wsadził sobie dłonie do kieszeni bluzy i jego kostki cicho zaczęły strzelać. To aż bolało. - Z jednej strony pomogło mi trochę to co powiedziałeś o podejmowaniu decyzji i żałowaniu, a z drugiej to moja decyzja. - więc w zasadzie było pół na pół. Coś od niego i coś od siebie. Młody popatrzył na Adama, który najwyraźniej został wyprowadzony z równowagi. - Ale to wszystko zależy ode mnie. Mógłbym w ogóle nie pójść na żadne studia i nic wam by do tego nie było. Więc to moja decyzja. I nie mówię, że wszystko. To błędne pojęcia, ale częściowo mogę, to o czym sam zadecyduję. - Oj musiał się jeszcze wiele nauczyć, choć przecież nie wymieniał tutaj imienia ich matki. Chodziło mu o Adama i jego małżonkę. Z matką liczył się bardziej niż z kimkolwiek innym, pomimo tych kilku zgrzytów. Miał w zasadzie tylko ją nie licząc ojca pijaka, o którym nie chciał myśleć nawet. - Nie przyszedłem się tutaj kłócić. - Chciał się już zbierać do wyjścia z myślą, że popełnił błąd, ale po chwili zrezygnował. - Chciałbym aby mnie przyjęli. I postaram się zrobić wszystko co możliwe aby tego dokonać. Jeżeli się nie uda, to nie będę na pewno żałował, że czegoś nie uczyniłem. - Oparł się na powrót o oparcie fotela. Marika czuła się dość zbędna. No bo w zasadzie nie wtrącała się nie widząc takiej potrzeby. To była sprawa między braćmi. Musiała iść do łazienki za potrzebą. Westchnęła ciężko oddając mężowi syna pod opiekę i sama jakoś zgramoliła się z łóżka chwytając za swoją kulę. Za jej pomocą postawiła się do pionu kuśtykając lekko i wychodząc z pokoju. - Zaraz wracam muszę odwiedzić toaletę. - Robiło jej się niedobrze. Nie słuchając niczego dalej powędrowała w swoją stronę zostawiając braci samych sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:14, 10 Sty 2012    Temat postu:

Christopher nie wyglądał na gówniarza. On był gówniarzem. Czarnowłosy skrzyżował ramiona i wbił w policzek palec wyglądając jak bardzo kompetentny psycholog, którego zadaniem było doprowadzić swego pacjenta do pionu. Wiesz Chris... Gdybym ja nie robił tego co chcę robić bo kiedyś, gdzieś może na ziemię spaść meteoryt, to chyba do tej pory siedziałbym pod kanapą Grace. Co za idiotyczne usprawiedliwienie. Bo ci rękę odetnie... Zaraz trafisz na pierwsze miejsce mojego zestawienia kretyńskich wyjaśnień. Był mu gotów na złość zarzucić że z niego dupa i porzuca swoje ideały. Pohamował się jednak bo nie lubił być sprzeczny z samym sobą a na to właśnie by wyszło. Och jasne... Zaraz się okaże że miałeś cały plan rozpisany punkt po punkcie, a żeby nie wyglądało zbyt podejrzliwie to realizowałeś też te beznadziejne punkty jak Jersey i te bardziej dramatyczne jak wtargnięcie do mojego życia. Mężczyzna machnął lekko dłonią wskazując na chłopaka przypisując jemu wszelkie zasługi. On nie zrobił zbyt wiele,a uświadamianie złych wyborów należało do repertuaru rozrywek Adama, tylko że zazwyczaj robił to już po fakcie dokonanym - Częściowo. - podkreślił wyraźnie najstarszy z zebranego w sypialni grona - Gdybyś nie poszedł na studia... - zaczął Adam, ale jego temperament zmalał kiedy Marika uznała że pora schodzić na dół. Nie do końca wiedział kim ma się wpierw zająć. Juniorem, którego nie można było samego zostawić, bo był dzieckiem, czy Mariką zachowującą się jak dziecko które już chyba zapomniało o jego słowach w których napominał wyraźnie by sama po schodach nie chodziła. Nie potrafił się rozdwoić a szkoda, może wtedy wszyscy by się go słuchali. Adam podszedł z dzieckiem do łóżeczka i zostawił je w środku - Przypilnuj go na moment. - zwrócił się do brata i sięgnął pluszaka który został na łóżku by podać go Juniorowi, który wyglądał na rozczarowanego tak bezpardonowym usadzeniem za szczebelkami - Zaraz do ciebie wrócę. - zapewnił go i zszedł z żoną w dół mając na uwadze łazienkę na piętrze jeżeli kiedyś zmieni lokum. Chyba że to będzie dom jednopoziomowy. Adam znalazł się ponownie w sypialni i mruknął - Chodź na dół. Nie będę jej ganiał po schodach. - dodał wskazując ruchem głowy na drzwi za którymi widać było stopnie - Powiem jedno. - zaczął stając naprzeciw brata - Dobrze wybrałeś. Prawo podoba mi się bardziej niż gra na gitarze. To może być twoim hobby, ucieczką od obowiązków, przyjemnością w życiu. Praca jednak ma przynosić tobie jak i twojej rodzinie utrzymanie. Ma zapewniać byt. Byt a nie zwykłe wiązanie końca z końcem. Ma pozwalać ci patrzeć w przyszłość. - temat się skończył. Adam powiedział już wszystko co chciał powiedzieć. Pewnie i życzył mu dobrze, ale jakoś nie potrafił się zdobyć by to wyrazić. Będą z ciebie ludzie. - Nie potrzebujesz czegoś? - zapytał obrzucając go krytycznym wzrokiem od stóp do głów - Koszuli? Spodni? Krawatu? Musisz jakoś wyglądać na tych egzaminach a chyba nie brałeś niczego ze sobą jak wyjeżdżaliśmy, prawda? Gdybyś chciał możesz się zabrać do Seattle. Mam w planach mały wypad. - zaproponował od niechcenia wzruszając ramionami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:48, 11 Sty 2012    Temat postu:

Oj już nie czepiajmy się tak jego gówniarstwa. Adam tez kiedyś był gówniarzem,a nikt mu z tego powodu wyrzutów nie robił. Ale nie jego brat przecież z stateczniał. Chyba już zapomniał co to młodzieńcze lata. Na pewno z tego powodu Chris nie zamierzał sobie rwać włosów z głowy. Adam chciał wytłumaczeń to mu je podobał. Nie ważne jak brzmiały. Były te bardziej ukryte, o których mówić nie chciał, ale w tej chwili nie było to ważnym dla nikogo. Nie chciał więcej rozmawiać o zmianie jego decyzji, bo to i tak niczego ani nie zmieni, ani nikomu nie pomoże. Nie chciał też zbytnio się rozwodzić nad tym dlaczego zmienił decyzję i dlaczego tak szybko. Zrobił to i już. Powody nie były ważne. Być może robił to też z własnych egoistycznych pobudek. Jednak tego wyjawiać nie zamierzał. Nikt za niego życia nie przeżyje. I tak musiałby w końcu coś podjąć. Czas najwyższy aby zaczął do porządku o siebie dbać i o swoje sprawy tak jak należy. To też zamierzał zrobić. Adam nie dokończył wypowiedzi, bo jego żona wyszła. Obrzucił ją przelotnie wzrokiem, a później spojrzał na małego, który został pozostawiony w łóżeczku, a on miał go przypilnować. Wstał z łóżka biorąc małego na ręce kiedy został sam w pokoju. Podał juniorowi misia, a chłopiec przyglądał mu się z zaciekawieniem. Mały Adam nie próżnował wyciągnął drobną dłoń do jego przydługich włosów ciągnąc go za nie i zagaworzył po swojemu. Młody pokręcił głową wyswobadzając swoje włosy z rączki małego przechadzając się z nim po pokoju i czekając aż jego brat wróci, gdy już pomoże swej żonie. Ależ nie. Adam był w błędzie. Marika wcale o jego słowach nie zapomniała. Myślała, ze na piętrze jest łazienka, bo przecież wcześniej tutaj nie była, a jakoś sobie nie przypominała aby jej mąż wspominał coś o całkowitym rozmieszczeniu domu. Miała zamiar wrócić do nich do pokoju, ale zorientowała, się, ze tutaj żadnej łazienki nie ma. Kiedy była już nieopodal schodów pojawił się jej mąż. Zwróciła w jego stronę w głowę, a po chwili spojrzała na schody. Chciała mu wyjaśnić, że nie złamała obietnicy. - Nie pamiętałam czy mówiłeś mi gdzie co się znajduję i po prostu myślałam, że jest tutaj łazienka, ale nie ma. Właśnie wracałam aby poprosić Cię o pomoc by zejść na dół. - Czuła lekki ból w dole brzucha zapewne uciskaniem pęcherza. Z pomocą czarnowłosego zejście na dół było o wiele łatwiejsze i zajęło mniej czasu. Będąc już na dole i jak zwykle wsparta na swoich kulach poczęła iść w swoją stronę z miną, ze tam gdzie się udaje już sobie poradzi. - Dziękuję. - Odrzekła na odchodnym. Już raczej na górę wracać nie będzie. To by ją zbyt nadwyrężyło. Zniknęła za dobrze znajomymi jej już drzwiami. Blondyn okręcił się na pięcie z dzieckiem na ręku gdy w drzwiach ponownie pojawił się Adam. Kiwnął głową wciąż trzymając przy sobie małego. Nawet dość dobrze czuł się w roli wujka, o ile nie trwało to zbyt długo i o ile nie było to jego dziecko, o którym nie chciał myśleć przez następne kilka lat. Począł iść w przód, ale za chwilę zatrzymał się przed posturą Adama. Spojrzał mu w twarz. Nie zadzierał głowy. - Cieszę się, ze uważasz to za dobry wybór. To właśnie chcę osiągnąć. Nie chcę aby kiedykolwiek moja rodzina musiała się martwić o cokolwiek. Postaram się im zapewnić wszystko co możliwie najlepsze dla nich. - Nie mówił tu o zbędnych przedmiotach. I zrobi to chociażby miał sobie przez to flaki wypruć. Podciągnął juniora w górę, który mu się zsunął. Ważył już sobie trochę, a miał dopiero co kilkanaście miesięcy. Przy jego dłuższym noszeniu dało się to odczuć. - Myślę, ze chyba w związku z tym wyjaśniliśmy sobie wszystko i nie trzeba będzie niczego dopowiadać. Nie jestem może jakimś tam seryjnym optymistą, który myśli, że wszystko przychodzi łatwo i pójdzie jak z płatka. Podejrzewam to i przygotowuję się na to co mnie czeka. Ile ciężkiej pracy będę musiał włożyć w to aby mi się cokolwiek udało. To samo życie. Jeżeli będę twardy to może mi się udać. - Chciał w to bardzo wierzyć. Od teraz musiał być panem swego losu i zacząć w dużej mierze decydować jak dorosły, a nie jak szczeniak. Wyszedł z pokoju za bratem uważając aby mały Adam nie doznał żadnej krzywdy. Idąc po schodach na dół. - Nie, chyba nie. - Kiedy jednak Adam wspomniał, że wybierze się za niedługo do Seattle coś mu w głowie zaświtało, a coś przeraziło. Oddech mu zwolnił na kilka sekund, ale po chwili się unormował i Chris nie dał po sobie niczego poznać. - Nie mam. Nie zabierałem go z... - Nie dokończył milknąc na dłuższą chwilę. Nie chciał się niczego pożyczać, bo to różnie bywało, a poza tym lepiej aby miał coś na dłużej niż jednorazowo. - Jeżeli to nie problem zabiorę się z Tobą jak będziesz jechał i kupię sobie jakiś dobrze skrojony garnitur. - Taki który będzie miał na zakończenie roku, ale i taki na studia. Choć to tylko na wyjątkowe i raczej rzadsze okazje. - Oczywiście o ile Ci odpowiada. - W innym wypadku mógł również jechać autobusem. Chyba nie zrobiłoby mu to większej różnicy, choć auto to oczywiście wygoda jak by nie było. Znaleźli się na dole w zasadzie nie wiedząc dokąd się udać, bo Adam nie określił w jakim pomieszczeniu mieli przebywać.

/ Korytarz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marika Knight dnia Czw 22:01, 12 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 3223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:10, 12 Sty 2012    Temat postu:

Bo z nikim na ten temat nie rozmawiał. W ogóle trudno było wyobrazić sobie Adama, jako młodzieńca. Wydawać by się mogło, że on zawsze był dorosły i stateczny. Wrócił do Christophera odsyłając tłumaczenia Mariki w niepamięć. Zeszła na dół i nie zrobiła tego sama. To mógł zrozumieć i wybaczyć. Ciekawe iż zakładasz, że będziesz miał rodzinę. W twoim wieku nie zawracałem tym sobie głowy. – Gdybyś był seryjnym optymistą byłbyś również głupcem. – stwierdził kwaśno hołdując pesymizmowi. Odwrócił się od blondyna nie mając ochoty słuchać tego, co jeszcze ma do powiedzenia. Dowiedział się już wszystkiego czego chciał się dowiedzieć i nic ponad go nie interesowało. Dość miał patetycznych przemówień o ciężkim życiu, wysiłku i laurach dla których warto się starać. Czarnowłosy wychodząc wyłączył telewizor. Złapał też chodzik Juniora by nie musieć za nim ganiać po całym parterze. Zszedł za Chrisem przyglądając się synowi, który w ramionach jego brata wyglądał na zadowolonego – Z New Jersey. – dokończył za niego nie widząc powodów by urywać zdanie akurat teraz. Miał bardzo trywialne podejście do tego tematu i nie współczuł blondynowi ani trochę. W jakiś przewrotny sposób to go chyba bawiło. Mężczyzna stanął na ostatnim stopniu i postawił chodzik na podłodze – Cóż… - zaczął odbierając Christopherowi swoją pociechę – Gdyby mi nie odpowiadało… - przerwał sadzając małego – Nie sądzisz chyba, że wtedy w ogóle proponowałbym ci coś takiego, prawda? Nie mam w zwyczaju dopasowywać się na siłę do czegoś czego nie lubię. – stwierdził sucho a Junior przebierając nogami przemieszczał się sukcesywnie w przód korytarza. Adam ruszył powoli za nim z dłońmi w kieszeniach – Dam ci znać, kiedy pojadę. Chyba że interesowałby cię dany dzień? – zapytał otwierając drzwi salonu przed Juniorem – Bo mi to raczej obojętne kiedy pojadę. – powiedział zerkając na drzwi łazienki. Wiedział że ta wizyta będzie krótka i konkretna, bo Marika nie była zdolną do tego by spacerować po handlowych galeriach. Chyba, że zostanie w domu. Musiał z nią o tym porozmawiać. Trudno było podać powody, przez które proponował Chrisowi podwózkę. Może chciał być w porządku wobec Grace. Może miał jakieś nikłe poczucie obowiązku wobec Chrisa, które objawiało się raz na jakiś czas. Może po prostu chciał mieć spokój. Nie było to istotne – Gdzie jest Judit? – zapytał ciszej wykorzystując chwilę, w której byli sami. Nie licząc Juniora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marika Knight
Człowiek



Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 2516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z piekła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:20, 12 Sty 2012    Temat postu:

Każdy miał prawo do własnego zdania. To, że Chris nie był seryjnym optymistą nie znaczyło tez był go totalnie pozbawiony, o nie. Tym się właśnie między sobą różnili, ale blondyn nie powiedział nic na ten temat więcej. Nie miał ochoty rozpoczynać debaty dotyczącej tego jak się powinno myśleć, a jak nie. To była każdego indywidualna sprawa. Nie zamierzał też w żaden sposób zmieniać myślenia Adama. Byłoby to kompletnie bezsensowne. A Christophera natomiast w żaden sposób to nie bawiło. Może Adam miałby całkiem inne podejście gdyby zamienili się rolami, ale tak nie było jak i żadnej szansy na to. Chłopak przygryzł wnętrze policzka na moment mrużąc swe oczy, ale po chwili odpuścił. Nie miał za złe swemu bratu, ze ma takie podejście. Chris przeszedł swoje i to były tylko i wyłącznie jego odczucia nikogo więcej. Nie ukrywał tego, że trafił jak trafił, ale najważniejszym było to, że wyrwał się z tego stanu. Odkąd nie miał kontaktu z ojcem ani razu nie próbował się z nim skontaktować, ani też w żadnym wypadku tego nie żałował. Przestał się użalać nad tym już dawno. To i tak w niczym by mu nie pomogło. Po prostu nie myślał o tym i już. Spojrzał na brata kiedy z jego rąk został zabrany junior czując małe odciążenie. - Nie koniecznie. Przeleciało mi po prostu przez myśl, ze możesz robić to z czystej uprzejmości, ale z drugiej strony odrzuciłem to. Spoko. Skoro Ci nie przeszkadza to chętnie. - wbił sobie dłonie w kieszenie spodni idąc w kierunku salonu gdy z łazienki właśnie wyszła Marika i wolno podążała w ich kierunku oparta o kule. Trochę było mu żal jej osoby, że musi się tak męczyć. Odwrócił szybko wzrok nie chcąc jej się dłużej przyglądać i znów spojrzał na brata. - Nie. Mi to też obojętne w zasadzie. Jak będziesz jechał to dasz znać i się zabiorę. - Zamilkł na chwilę rozglądając się bo idealnej bieli sali, która bardziej kojarzyła mu się z kolorem sali w szpitalu niż czymś co przypominało salon. Z tym, że tutaj była duża różnica ponieważ w szpitalu nie dojrzałby zapewne wygodnej kanapy i mebli tego pokroju. Było mu w zasadzie obojętnie co tu stoi. Jak dla niego mogło nawet być pusto. Dla juniora zapewne był to raj z racji wielkości pomieszczenia i z tego jak swobodnie mógł się po nim poruszać. Tak się zamyślił nad pewnymi rzeczami, ze gdy Adam zapytał odpowiedział mu bez namysłu. - Judit jest w Se... - spojrzał na brata przenikliwym wzrokiem, że znów go o to pyta. Wygadał się, ale nie całkiem, jednak raczej nie wybrnie z tego. Podrapał się zafrasowany po czole mówiąc cicho. - Nie pytaj mnie o to. Nie jestem kapusiem. Nie umiesz uszanować tego, że ktoś nie chce tutaj być? - wyszeptał do niego i zamilkł kiedy podeszła do nich Marika. Uniosła lekko brwi spoglądając to na Chrisa to na jego brata. - O czym tak świerkacie? - nie wydawało jej się aby były to raczej damskie ploteczki. Nie chcąc dłużej stać w przejściu weszła w głąb salonu krok po kroku krocząc do kanapy. Chris zacisnął usta w wąską linię czując się głupio, ale musiał wymyślić jakąś bajkę, bo Marika nie mogła się dowiedzieć, że rozmawiali o jej siostrze, która niby miała być w Hiszpanii, a tak na prawdę przebywała w Seeatle. Spojrzał na brata z niemym pytaniem w oczach co ma odpowiedzieć.

/ Salon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twilight RPG/PBF Strona Główna -> Obrzeża miasta / Dom Adama Knight'a Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14
Strona 14 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin